Idziemy wraz z Jezusem w hologramie światła – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
w którym odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano

Historia Kursu Cudów

Idziemy wraz z Jezusem w hologramie światła
Spotkanie z Masterem Teacherem

Oto najwspanialsze historie, jakie kiedykolwiek opowiedziano na temat holograficznych związków dotyczących idei odzwierciedlenia światła…

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Posłuchaj. Idę w moim hologramie, by przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę, by przygotować wam miejsce, to przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie – słuchasz? – abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem. Dobrze znacie miejsce, do którego pójdziemy, i drogę również znacie. Odezwał się do niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?”. Jezus będzie teraz mówił do niego na temat tego hologramu. Posłuchaj. „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca – Uniwersalnego Umysłu będącego pełnią wszystkiego, co istnieje w nieskończonej przestrzeni i czasie – inaczej jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz deklaruję wam, że już Go znacie i zobaczyliście”. Rzekł do niego Filip, który tak pięknie wyraża troskę o wymianę, która wiąże się z naszym opisem hologramu: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Odpowiedział mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze mnie nie poznałeś? Kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca?”. Powiem ci to jeszcze raz: Tak długo jestem z wami, a wciąż nie widzisz w tym hologramie, że odzwierciedlenie obrazów naszej relacji jest tym samym, co rzeczywistość?

Czy nie wierzysz, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? I że słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie, lecz Ojciec, który trwa we mnie, sam dokonuje tych dzieł? Spójrz na to. Wierzcie mi, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła, ponieważ dzieła, których dokonuję, będą odzwierciedlały ideę, że świat jest hologramem.

Świat jako hologram

Kiedyś nazywaliśmy to teorią związaną z zasadą Jezusa, która potwierdza, że wszechświat jest podobny do hologramu. Podobnie jak trik wywołany przez światło umożliwia nagranie trójwymiarowego obrazu na płaskim kawałku filmu, tak i nasz pozornie trójwymiarowy wszechświat mógłby mieć swój dokładny odpowiednik w alternatywnych kwantowych polach i fizycznych prawach, które „odmalowano” na odległej i obszernej powierzchni.

Oto, co mówi Jezus:
Fizyka czarnych dziur – czyli niezwykle zagęszczonych skupisk masy – daje nam wskazówkę, że zasada ta mogłaby być prawdziwa. Badania czarnych dziur pokazują, że choć przeczy to temu, co ty nazywasz zdrowym rozsądkiem, ponieważ zajmujesz się obserwowaniem tego, maksymalna entropia, czy też zawartość informacyjna jakiegokolwiek obszaru w przestrzeni, nie wynika z jego objętości – słuchasz? – lecz z tego, co znajduje się na jego powierzchni.

Mamy nadzieję, że to zadziwiające odkrycie stanie się kluczem do tego, co próbujemy ci pokazać w związku z ideą, że w domu mego Ojca jest wiele mieszkań, czyli porównań z tym, czego nauczamy.

Czy rozumiesz to? Idea, że będzie możliwe – po zakończeniu tego, co nazywamy krótkim dramatycznym cyklem czterdziestu tysięcy lat, kiedy to przyszliśmy tutaj, byliśmy tutaj i odeszliśmy stąd – abyśmy zademonstrowali to wreszcie na podstawie Pisma Świętego, które zamierzam ci czytać w odniesieniu do holograficznego wszechświata.

Spójrz na to ze mną. Zamierzamy przekazać ci ideę, że słowa z Pisma Świętego zaprezentowane przez pojedynczy, uzdrowiony, pochodzący spoza tego układu odniesienia umysł, który pojawia się tu nagle wśród nas, są tym, czego chwilę wcześniej – spójrzmy na to z nim – powiedz do mnie: „Nie widziałem go”. Powiedz to.

A oto, co zamierzam ci przeczytać na temat holograficznego wszechświata – mogę się do was przyłączyć? I to, co ci przeczytam – dzień dobry! – o możliwości istnienia holograficznego wszechświata, będzie prostą ideą pochodzącą wprost z Pisma Świętego. Będzie ona dotyczyła tego, co nazywamy ideami wyrażającymi narracyjne bajki o funkcjonowaniu naszych ciał jako grup ludzkich, a tym właśnie jest hologram.

Tak naprawdę próbujemy tutaj odnieść się do tego, o czym ci czytałem na początku tego filmu – a pochodzi to wprost z Pisma Świętego – i stwierdzamy, że rzeczywiście nie obchodzi mnie ciemność, czy też twoje zło, w relacji z tym, czym – jak myślisz – jesteś, lecz raczej – i o tym zaraz będziemy czytać z Pisma Świętego – przemiana z ciemności ku nieuniknioności światła. Będzie to prostą ideą, że związek odzwierciedlenia światła – a przyglądam się teraz całemu wszechświatowi – będzie dotyczył właśnie tego, jak Jezus określa ideę holograficznego związku światła, w której owo odzwierciedlenie światła – to pochodzi wprost z Biblii – wiąże się z twoją zdolnością widzenia go dzięki pewności, że mamy jedno Źródło. Możesz w tym miejscu przyjrzeć się własnemu odrzuceniu idei, że wszyscy musimy ostatecznie pochodzić z tego samego Źródła. A więc wszyscy musimy ostatecznie wejść w hologram idei odzwierciedlenia światła. I wszyscy otrzymujemy rezultat mocy pojedynczej decyzji w naszym umyśle, co jest powodem, dla którego tutaj jesteśmy.

Widzisz? O tym właśnie czytaliśmy na początku, kiedy Jezus zaczął z tobą rozmawiać. Zaczął on rozmawiać z Filipem na temat pewności co do tego, że odzwierciedlenie światła, które zaraz ci ofiaruję w hologramie, będzie wskazywało na twoją akceptację absolutnej prostoty idei, że sama moja obecność w fizycznej postaci – w odzwierciedleniu światła – jest tym, co jest tutaj wymagane.

Poćwiczmy teraz przez chwilę. Oto jesteśmy tutaj i czytamy o holograficznym wszechświecie. To jest Pismo Święte. Nic ci się nie stanie, jeśli usłyszysz odrobinę tego, co mówi Pismo Święte. To jest Nowy Testament. Jest to idea… Jakim określeniem Jezus chciał, żebym się posłużył? „Kabała”. On chce, abym posłużył się aramejskim słowem „kabała”, które po przetłumaczeniu na ideę przemiany umysłu oznacza „akceptację”. Hologram światła jest akceptacją odzwierciedlenia przemiany w świetle bez żadnego odniesienia do tego, czym jest owa przemiana. W idei hologramu zadziwiające jest to, że pojedyncza rzeczywistość akceptowania przemiany zawsze podwyższa częstotliwość światła, dając ci lepsze odzwierciedlenie tego, co chcemy widzieć. Czy rozumiesz to? Posłuchajmy jeszcze odrobinę tego, o czym on tu mówi.

Posłuchaj.

Wierzcie mi, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła – czyli czynność mojego umysłu. Posłuchaj. Zaprawdę powiadam wam: Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo ja pójdę do Ojca dzięki nowym zasobom światła. Posłuchaj. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. Spójrz ze mną na to, dlaczego nauczamy cudu holograficznej przemiany. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, ja to spełnię. Spróbuję ci to powiedzieć inaczej. Nie podoba ci się używanie Pisma Świętego, ale prosta prawda jest taka, że jako ludzka holograficzna istota, czy też idea odzwierciedlenia światła, masz całą moc umysłu, by podjąć decyzję na temat tego, co chcesz widzieć. Słuchasz tego ze mną? O cokolwiek mnie poprosicie w imię moje, ja to spełnię. Spójrz na mnie.

Jeżeli mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. A moim przykazaniem jest po prostu to, abyście się wzajemnie miłowali. Jeśli widzisz jakieś odzwierciedlenie w twoim świetlnym holograficznym ułożeniu pewnej historii, to jeśli nie będziesz się dzielił pokojem, który odkryłeś w swoim umyśle, to tym samym nie będziesz zachowywał przykazania, które ci daję. Posłuchaj tego ze mną.

Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – w duchu pola energetycznego, czyli tachionowej energii przemiany z ciemnej formy w światło. Posłuchaj mnie… Ducha Prawdy, którego ten świat odzwierciedlenia światła przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale – słuchasz mnie? – wy Go znacie – mam ci powiedzieć dlaczego? – ponieważ u was przebywa. Przebywa u was i w was będzie. Posłuchaj mnie. Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was. Spójrz na to ze mną. Jeszcze chwila, a ten świat nie będzie już mnie oglądał. Ale posłuchaj mnie – wy mnie będziecie widzieć, i ponieważ ja żyję, wy również żyć będziecie. Teraz nauczamy wprost o przeobrażeniu twojej tożsamości: W owym dniu poznacie, że ja jestem w Ojcu moim, a wy we mnie i ja w was.

Poznacie, że jestem w moim Ojcu, jedynym źródle rzeczywistości, a wy jesteście we mnie. Zaś sposób, w jaki to rozpoznamy, stanowi odzwierciedlenie światła, które otrzymuję dzięki prostej idei, że rozsądna jest praktyka, którą się posługuję – powiedz do mnie: „w działaniu”. Potrzebuję czynności działania w relacji z pozorną odległością, którą tu ustanowiono, jednak – i to pochodzi wprost od mojego zbawiciela, tak jak to otrzymałem i przekazuję w mojej relacji z tobą – ja zajmuję się jedynie odzwierciedleniem światła, które otrzymujemy – posłuchasz mnie? – a nie jego treścią. Innymi słowy, treść idei jakiegokolwiek konkretnego umiejscowienia w czasoprzestrzeni nie może wyjść ponad ideę sposobu, w jaki go obserwujemy, czyli ponad ideę odzwierciedlenia światła.

Oto, co mówi Jezus… I znowu przyjrzymy się idei, że on idzie teraz z tobą wraz z tymi, których nazywamy uczniami, czy też duszpasterzami Bożymi, ofiarowującymi nam odbicie światła. Zanim na to spojrzymy – jeśli jest to dla ciebie w porządku w tym hologramie – przeczytam ci jeszcze trochę o tym, co Jezus chce, abyś zobaczył w tej rozsądnej idei, którą nazywa on uzdrowieniem. Właśnie w ten sposób Jezus jest w stanie przemienić fizyczne ciało, które wydaje się być gdzieś na zewnątrz. Czy mogę ci trochę poczytać o hologramie, oraz o tym, jak to faktycznie działa? Właśnie zobaczyłem, że to zadziałało.

Czy będzie to dla ciebie w porządku? Oto, co zaraz zrobię. Czy to jest w porządku? Zostało mi dwadzieścia sześć minut? Zdejmę teraz sweter. Właśnie tak. Spójrz. Oto czynność spacerowania wraz z Jezusem w trakcie tej krótkiej przerwy, którą miałeś przed chwilą… Idea Jezusa była tu z nami, demonstrując zdolność obserwowania twojej cielesnej tożsamości w związku z holograficzną ideą, że twoja przemiana w odzwierciedleniu światła jest możliwa. Jest to oczywiście częścią świadectwa – częścią Pisma Świętego. I ja wiem, że lubisz się temu przypatrywać z różnych stron, tak jak ja się przypatruję wraz z tobą z różnych stron holograficznemu wszechświatowi. Lecz gdy po prostu uznasz powiązanie odzwierciedlenia światła z tym, co chcesz widzieć, ponieważ używasz mocy zachodzącego w tobie procesu myślowego, to możemy założyć, że rozpoznałeś, iż twoja świadomość – czy też to, co nazywasz wiedzą, byciem świadomym – zdaje sobie sprawę z ciągłej przemiany, która zachodzi w twoim umyśle. Posłuchaj wraz ze mną jeszcze trochę tego tekstu o hologramie. Posłuchaj.

Termodynamika czarnej dziury

Podstawowym czynnikiem w idei ciemnej formy, w której wydajesz się być zamknięty, jest rozwój czarnej dziury. Czarne dziury są konsekwencją tego, co nazywamy teorią względności, czy też przemianą odzwierciedlenia światła, która wynika z konieczności przemiany z gęstości masy w ideę światła. Według tej teorii grawitacja spowodowana jest zakrzywieniem czasoprzestrzeni do tego stopnia, że przedmioty poruszają się tak, jakby były przyciągane jakąś siłą. Posłuchaj. Z kolei samo zakrzywienie jest powodowane obecnością materii i energii. Według równań Einsteina, wystarczająco zagęszczone skupisko masy czy też energii zakrzywi czasoprzestrzeń tak mocno, że ją rozedrze, tworząc czarną dziurę. Prawa względności nie pozwalają na to, aby z czarnej dziury wydostało się cokolwiek, co do niej weszło – i właśnie dlatego Jezus będzie cię nauczał – przynajmniej w klasycznym, niekwantowym ujęciu fizyki. Dlaczego? Punkt, z którego nie ma odwrotu, nazywany „horyzontem wydarzeń” czarnej dziury, ma tutaj decydujące znaczenie. W najprostszym ujęciu tej idei horyzont ten jest kulą, której powierzchnia jest większa w przypadku bardziej rozległych czarnych dziur. Posłuchaj. Nie sposób jest określić, co się znajduje wewnątrz czarnej dziury. Żadna informacja nie może przejść przez horyzont i wymknąć się do zewnętrznego świata. Jednak kawałek materii, znikający na zawsze w czarnej dziurze, pozostawia za sobą pewne ślady. I zgodnie z tym, co ci ofiarujemy teraz, można to zmierzyć w relacji z ideą, o której powie nam Jezus, opisując swoje nagłe pojawienie się – zdawałoby się znikąd – i rozpoznanie ciebie w twoim układzie odniesienia po to tylko, by ci powiedzieć, że nie jesteś stąd.

Odczuwam ogromną radość z tej prostej idei, że wyraziłeś chęć, aby przyjrzeć się zawartej w Piśmie Świętym możliwości – spójrz na to ze mną – obecności sformułowania, które odzwierciedla to, czym jestem w moim uporządkowaniu myślokształtów. Bo przecież ten opis mnie, który ci właśnie pozwoliłem przeczytać, pokaże ci – poprzez to Pismo Święte – że wstąpiłem tu po to, by w pełni użyć światła pozwalającego na poszerzenie mojego postrzegania własnej jaźni w sformułowaniu światła.

Jezus uwielbia nauczać, że „idzie z tobą”. Powiesz to? To dla mnie ciekawe. Powiedz do mnie: „Idę z tobą”.

Tak naprawdę on mówi – i to właśnie powiedział Filipowi – że niezależnie od tego, jak uporządkuję swój umysł… Musicie posłuchać tego, co jest tu powiedziane. Będziesz musiał w końcu uznać, że on ma na myśli to, co mówi. Innymi słowy, nie ma wątpliwości, że ty, jakkolwiek siebie określasz – jako chrześcijanin, czymkolwiek to, do diabła, jest – w oparciu o entropię idei odzwierciedlenia światła, nieustannie otrzymujesz lepsze holograficzne odzwierciedlenia, czy też idee prawdziwego odzwierciedlenia siebie samego. I będzie to dla ciebie coraz bardziej dostępne dzięki entropicznej idei, że jest możliwe, abyś widział więcej niż to, czym jesteś.

Przyjrzyjmy się bardzo szybko jeszcze odrobinie tego, co Jezus mówi do nas tutaj, w tym hologramie. Posłuchaj.

Pamiętasz, co ci powiedzieliśmy?

Ducha Prawdy, którego ten świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami i przyjdę do was w lepszym odzwierciedleniu światła, aby zaofiarować ci miłość, którą czuję, dzięki naszej idei przebaczenia mi, które jest konieczne. Jeszcze chwila, a ten świat nie będzie już mnie oglądał. Ale wy mnie widzicie, i ponieważ ja żyję, wy również żyć będziecie. I w owym dniu poznacie, że ja jestem w Ojcu moim, a wy we mnie i ja w was.

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten mnie miłuje. Posłuchaj. Kto zaś mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego – posłuchaj – a również ja będę go miłował i objawię się w nim, w odzwierciedleniu światła.

W odzwierciedleniu relacji, w której się znajdujemy, mówię ci o tym, co nazywamy grawitacją, ideą nacisku, czyli zamknięcia w tej małej przestrzeni, którą zdaję się zajmować. Zaś w związku z możliwością istnienia hologramu ofiarowana mi jest pewność co do tego, że odzwierciedlenie światła, które otrzymuję, będzie zawsze wskazywało na… I użyję tego słowa jeszcze przed przerwą. Opuszczę cię na mniej więcej tysiąc lat; tym właśnie jest owa myśl o Jezusie. Posłuchasz mnie teraz?

Powiedz do mnie: „Boję się”.

Tak. Jeśli zaangażuję cię w emocjonalną ideę miłości, którą wyraża w stosunku do nas Jezus, to nie może to być niczym innym, jak ideą, że w odzwierciedleniu hologramu światła, za pomocą którego się lokalizujesz w swojej indywidualnej idei ograniczenia – w przestrzeni zajmowanej przez twoją cielesną formę – Jezus prosi cię, jako tak zwanego duszpasterza, czy też ucznia, abyś użył swojego umysłu. Potrafisz przecież to zrozumieć. We wszystkich swych naukach Jezus nie mówi niczego innego, jak to: „Jestem świadomy idei, że wszyscy pochodzimy z jednego źródła rzeczywistości” oraz że przeniknięcie światła do tego znikomego hologramu idei światła może wywołać druzgocącą chwilę lęku, z której rozszerzy się wieczne światło tego, kim jesteś.

Wrócę do ciebie już za chwilę. To było piękne. Związek, który odkrywacie we wzajemnym oddzieleniu, zostaje włączony w to, co nazywamy Duchem, czy też tachionowym polem energii światła, które przemienia ideę substancji do tego stopnia, że to, co wydaje się być naszą ciemnością, jest jedynie przyćmionym odbiciem światła, którym faktycznie jesteśmy. Zaraz wracam. Zaraz do ciebie wrócę.

Zadziwiająca łaska

Zadziwiająca łaska,
jakże słodki jej dźwięk,
co uratował takiego nieszczęśnika jak ja.
Kiedyś się zagubiłem, lecz odnaleziono mnie.
Byłem ślepy, a teraz widzę.

To łaska nauczyła me serce bojaźni
i to łaska uwolniła mnie od lęku.
Jakże drogą mi była ta łaska
w chwili, gdy po raz pierwszy uwierzyłem.

Przez wiele trudów, sideł i niebezpieczeństw
udało mi się bezpiecznie przejść.
To łaska doprowadziła mnie tak daleko
i to łaska poprowadzi mnie do domu.

To moja ulubiona piosenka. Czy widzisz, że wszyscy zebraliśmy się w hologramie, by zademonstrować ideę pojedynczości za pośrednictwem powtórnego pojawienia się Jezusa, który jest teraz z nami? Tak. Co, wyszedł na chwilę? On tu powróci. Powracam teraz do idei, że będziesz w stanie mnie usłyszeć w związku z tą ideą holograficznego wszechświata. Ustanawiam bowiem dla ciebie parametry światła, w które zgadzasz się ze mną wejść na zasadach, o których właśnie śpiewaliśmy. Czy jest to dla ciebie w porządku?

Tak, przyjdę tu i usiądę. O mój Boże! Oto, na czym polega prostota tego daru. Po pierwsze, chcę ci powiedzieć: Dziękuję za zasady, którymi się kierujesz w swojej determinacji, by zobaczyć, że odzwierciedlenia światła, które ci ofiarowuję, tak naprawdę wynikają z tego, jak sam siebie postrzegasz. Wiem, że ty to komplikujesz wszystkimi ideami zróżnicowania, jednak statystycznie rzecz biorąc – w idei, którą nazywasz DNA swojej emocjonalnej oceny siebie w fizycznej formie – wszyscy jesteśmy tak naprawdę jednakowi.

O tak, mieliśmy tu ideę twojej świadomości. Co jest tu powiedziane? [podnosi czasopismo Scientific American]

Co ludzie widzą, to ludzie robią.
Jest to prostą ideą, której naucza cię Jezus, że wyłaniające się odzwierciedlenie ciebie samego w relacji – widzisz to? – z twoją emocjonalną oceną siebie, zawsze będzie ofiarowywać ci ideę, że twoje odzwierciedlenie – powiedz do mnie: „jest inne niż ja”.

Tak, zasadą jest to, że w pełni Uniwersalnego Umysłu, w stanie porównywania struktury ciemności świetlistej formy, w której się znajduję, istnieje odzwierciedlenie światła, które będzie stanowiło to, co chcę widzieć w sobie samym.

Teraz będę musiał trochę się zająć ideami religijnymi. Jakkolwiek odczytujesz ideę, którą ci ofiarowuję, to jest przecież Pismo Święte, czy też wskazówki z umysłu, który mówi ci tak: Mam świadomość tego, że w ograniczeniu twoich zasobów ciemnego światła możesz doświadczyć takiego zakresu światła, że – powiedz do mnie: „zniknę”.

Spróbuję to zrobić z tobą, ponieważ mam na to ochotę. Oto, co powie ci Jezus: „Opuszczę cię – tak mówi on na samym początku – opuszczę cię w odzwierciedleniu światła, zaś w tym krótkim interludium, które mam w czasie, zacznę się ukazywać w szczególnych parametrach pola energetycznego – właśnie o tym śpiewaliśmy – w idei, że cieszysz się, iż rodzę się na nowo w odzwierciedleniu światła, które razem otrzymujemy”.

Uwielbiam ideę, że relacja świetlna, którą teraz ze sobą niosę do wszechświata, ustanowi odzwierciedlenia entropii światła, czyli idei mojej nicości w chwili zupełnej ciemności, która natychmiast stanie się chwilą pełni światła.

Czy mamy się przyjrzeć temu, jak Jezus będzie nam przypominał o tym, że będzie z nami w samym środku idei hologramu, w której ofiaruję ci całkowicie nową sekwencję czasu niż ta, w której się znajdowałeś, zanim zaśpiewaliśmy tę piosenkę? Nie ma powodu, żebyś miał tego nie usłyszeć. Dlaczego tak bardzo boisz się idei doświadczenia przemiany w swoim cielesnym sformułowaniu? Dlaczego Jezus się z ciebie śmieje? On mówi tak: „Co zamierzasz zrobić? Umrzeć?”. I dodaje: „Nie ma czegoś takiego, jak śmierć”. Oto, co on mówi: „Ja już doświadczyłem śmierci. Jeśli mam się narodzić powtórnie, to moje doświadczenie śmierci pokazuje mi ponowne pojawienie się nowej formy rozszerzenia światła, dzięki czemu mogę dokonywać holograficznych dzieł w oparciu o ideę naszego światła”. Teraz naprawdę nauczam. To pochodzi wprost z Pisma Świętego. Czy chcesz to usłyszeć, czy nie? Innymi słowy, nie mów mi, że nie jest to tu powiedziane. Zaprzeczaj temu, atakuj to, bój się tego, ale nie wypieraj się wraz ze mną idei, że wszyscy pochodzimy z jednego źródła rzeczywistości i że używamy naszej energii przemiany w tym hologramie opartym na idei rozszerzania. Tu bowiem grawitacja nie zmusza nas do opierania się idei całkowitej przemiany, która będzie nam nieustannie dawała lepsze odzwierciedlenie niż to, które mieliśmy do tej pory.

To było bardzo piękne. Czy jestem świadom tego, że wielu z was pojawia się w imieniu swojej jaźni w wielowymiarowych utożsamieniach galaktycznych idei podróżowania do wszechświata? No dawaj! Czy kiedykolwiek przyjrzałeś się temu, jak małe jest to miejsce z jednym słońcem, z jedną relacją energetyczną – w porównaniu do galaktyk, które widzisz wszędzie dookoła? Właśnie dlatego Jezus mówi o twojej idei spotykania się z innymi i podkreśla znaczenie twojej indywidualnej przemiany umysłu oraz patrzenia na wskroś odzwierciedlenia światła, po to by zobaczyć jeszcze wyraźniej moment „tu i teraz” i nie trzymać się poprzedniego punktu odniesienia, zachowującego ideę ciemności i lęku, które cię charakteryzowały.

Posłuchaj mnie. Posłuchaj, co ci powiem o hologramie światła, który pogłębił moje uczucie miłości, nie wywołując we mnie konfliktu typu: „Nie wiem, kim jest ta postać. I dlatego się boję”. Zasada chwili lęku nie oznacza nic innego, jak to, że można cię zlokalizować gdzieś we wszechświecie. Właśnie o tym mówi Jezus. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj.

Jeżeli we mnie trwać będziecie – trwać, żyć w moim utożsamieniu – a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Spójrz. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie dzięki przemianie waszych myśli, tak abyście mogli się stać moimi uczniami, ponieważ będziemy się wymieniać darami, czyli myślą o tym, kim jesteśmy. Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej, w tej „kabale”, w akceptacji tej idei w moim umyśle, co jest prawdziwym znaczeniem słowa „kabała”. Powiedz to do mnie na głos.

[Przyjmowanie]
Kabała oznacza przyjmowanie. Co za zadziwiająca idea, że cała tradycja mistycznego doświadczenia, czyli kabała, oznacza – doświadczanie?

[Przyjmowanie]
Przyjmowanie. Oznacza, że mogę to przyjąć i nie ma to żadnego związku ze sposobem, w jaki to definiuję, chyba że w oczekiwaniu na to, iż mogłoby to być prawdziwe. Tym jest cała idea lęku reprezentowanego w idei, że jestem świadomy mojego pojawienia się… O tym mówi Rig Veda; jest to tak stare, jak idee homo sapiens, jak idea, że gdzieś w moim wnętrzu zawiera się światło Uniwersalnego Umysłu, które da mi świadectwo tego, kim naprawdę jestem.

To było bardzo piękne. Co takiego uczyniłeś? Na chwilę utraciłeś swój lęk? O tak. A czy teraz lęk powrócił? Pewnie, że tak.

Widzisz, ty ciągle zajmujesz się własnymi odzwierciedleniami. To pochodzi wprost z Pisma Świętego, od Jezusa. Rzecz nie jest w tym – będę teraz przez chwilę nauczał – rzecz jest w tym, czy usłyszysz to, czyli przynajmniej uznasz, że to jest tu powiedziane!

Nie wiem, jak siebie określasz, i nie obchodzi mnie to. Idea uporządkowania twojego zrozumienia, że proces myślowy, którym się teraz posługujesz po to, aby dać sobie świadomą – opartą na wiedzy – definicję tego, kim jesteś, jest niezbędny w celu podniesienia częstotliwości miłości, którą czuję w pojedynczym umyśle. Jest to umysł Jezusa, ponieważ jest to rozpoznaniem, że Bóg używa jednego umysłu, który jest Jego rozszerzeniem i który nie waha się między ideą mojego oddzielenia w czasoprzestrzeni a rzeczywistością wszechświata, który jest wszędzie wokół mnie. Posłuchaj.

To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna dzięki szczęściu, które czujecie w akcie przeniesienia się w tym hologramie, czyli ucieczki z czasoprzestrzeni do wszechświata. Oto masz. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem. Powiem ci to jeszcze raz. Czy chcesz zobaczyć, jak świadomość tego, kim jesteś, boi się tego dokonać? To przecież prosty akt miłości, według którego macie się wzajemnie miłować, tak jak ja was umiłowałem. Posłuchaj.

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Posłuchaj. Chcę, żebyś usłyszał to, co ci teraz powiem. Możesz to usłyszeć. Oczekuję więc, że jako tak zwany chrześcijanin – czymkolwiek jest idea twojego odzwierciedlenia w hologramie twojego pojęcia na swój temat – będziesz tego nauczał w ten sposób: Od tej pory nie będę was nazywał sługami, bo sługa nie wie, co jego pan czyni, lecz nazwałem was przyjaciółmi – spójrz na to ze mną – albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Słuchasz tego ze mną?

Wróciłem na chwilę. Nie mogłem się temu oprzeć. Nie mogę się oprzeć idei, że mogę cię kochać, nie rozróżniając w moim umyśle tego, co powinienem kochać. Lecz z pewnością jest tak, że jeśli mamy to przedstawić, będzie to albo ideą wroga, przed którym się bronię, albo – począwszy od tej chwili – ideą przyjaciela, którego wcześniej odrzucałem z powodu idei odrębnych utożsamień w czasoprzestrzeni i właśnie dlatego tu jesteśmy. Lecz nagle przeżywamy chwile jasnych odzwierciedleń światła, w których reprezentujemy – praktycznie w całej pełni – ideę Bożej miłości. I to odzwierciedla przynajmniej misję – czy to w odniesieniu do przyjaciela, czy też wroga – którą rozpoznajemy indywidualnie, ustanawiając nowy parametr świetlnej formy, dzięki której uciekamy do wszechświata. Posłuchaj jeszcze raz. Posłuchaj jeszcze raz.

Czy usłyszałeś, co powiedziałem? Od tej pory nie będę was nazywał sługami, bo sługa nie wie, co jego pan czyni, lecz nazwałem was przyjaciółmi – spójrz na to ze mną – albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Posłuchaj mnie, oto piękna idea o tym, jak możesz się przedstawiać, jeśli tylko chcesz, jako tak zwany chrześcijanin… Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i przynosili owoc, którym jest idea energii radości i miłości. I by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. Spójrz na to ze mną! Poruszę teraz jeden decydujący aspekt związany ze sposobem, w jaki się bronisz w swoim lęku przed hologramem, którego nauczam.
To wam przykazuję – powiedz do mnie: macie się wzajemnie miłować.

Nie ma możliwości – wróciłem do ciebie na chwilę – nie ma możliwości, abyś uciekł od idei dramatycznych odzwierciedleń, które sam sobie oferujesz w gęstości masy własnych idei i szczegółów, które oddzieliłeś od zasadniczej idei zawarcia w czarnej dziurze, z której nigdy nie będziesz w stanie się wydostać. To zaś wiąże się bezpośrednio z ideą ucieczki do hologramu, którym jest wszechświat.

Spójrz na to ze mną: „Czuję, jakbym był tu w pułapce. Sama ciemność. Spoglądam na zewnątrz, widzę tam wszechświat, jednak wydaje mi się, że nie mogę stąd uciec”.

Spójrz na to ze mną. W tej idei utożsamienia wymiarów zostałeś odnaleziony przez odzwierciedlenie światła, które teraz odnosi się do twojej przemiany. W tej przemianie, w tym odzwierciedleniu, chcesz zrozumieć, że wszyscy używamy tej samej mocy światła. Dziękuję ci za to! Czy mam nauczać przez moment? Opierałem się na idei, że nadejdzie taki czas, kiedy to w prosty sposób pokażesz mi – w sekwencji, którą właśnie dopełniliśmy – że zawsze możemy zobaczyć coś innego w naszym świetle, nie odnosząc się do tego, czym to jest. Jest to chwilą rozpoznania miłości, która będzie trwała w moim umyśle, jeśli nie będę się domagał idei oddzielenia mojej cielesnej formy, lecz po prostu uświadomię sobie, że nasze umysły są połączone. Posłuchaj tego ze mną.

Usłyszałeś mnie?
Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem. Zobaczyłem, jak zaczynacie widzieć lepsze odzwierciedlenie siebie samych, ponieważ uznaliście, że nie możecie rozwiązać problemu w sposób, w jaki wam go zdefiniowano w idei waszego związku ze sobą. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. Spójrz na to ze mną.

Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie pierwej znienawidził. Dlaczego? Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi.

Jeśli potrafisz to usłyszeć, to możesz się stać tak zwanym chrześcijaninem, dzięki idei, że przebaczenie jest konieczne, ponieważ pokaże ci lepsze odzwierciedlenie, skoro rzeczywiście zostałeś wybrany, aby tego dokonać. Chcę ci przypomnieć, że zostałeś wybrany. Pamiętajcie o tym, co wam powiedziałem: „Sługa nie jest większy od swego pana”. Jeżeli mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Posłuchaj. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który mnie posłał. Możesz to teraz zrozumieć. Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie doświadczyliby prawdziwego odzwierciedlenia i nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. Posłuchaj mnie. Kto mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. Gdybym nie dokonał wśród was dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu. Teraz jednak widzieli je, a jednak znienawidzili i mnie, i Ojca mego. Ale to się stało, aby się wypełniło słowo napisane w ich Prawie – posłuchaj, co mówi Jezus: Nienawidzili mnie bez powodu. Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o mnie. Spójrz. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze mną od początku czasu.

Spójrz na to ze mną. Oto względna idea wiedzy, czyli świadomości twojego umysłu w odniesieniu do tego, że jest rozsądne spoglądanie na wszechświat i pozwalanie, aby twój proces myślowy, który tak naprawdę wcale nie wiąże się z twoją ideą cielesnego sformułowania, zaofiarował ci – poprzez Ducha Świętego, poprzez Ducha przemiany – nowego ciebie. Posłuchaj. Muszę ci poczytać – jak długo? – około sześćset dwadzieścia dwa lata? Dobrze. Pamiętajcie kochani, że czas jest względny w stosunku do idei, za pomocą której rozpoznajesz, że Jezus stoi z nami tu i teraz. Posłuchaj.

Świat jako hologram

Oto kolejny prawdziwie zadziwiający aspekt holograficznych granic. Chodzi w nim głównie o to, że maksymalna entropia zależy od obszaru obrzeżnego, a nie od objętości tego, co w sobie zawiera. Rozumiesz to? Wyobraź sobie, że tworzymy wielką stertę komputerowych chipów pamięci. Liczba tranzystorów, całkowita zdolność gromadzenia danych, wzrasta wraz z objętością owej sterty. Możesz to zrozumieć. Podobnie jest z całkowitą termodynamiczną entropią wszystkich chipów. Zadziwiające jest jednak to, że teoretyczna maksymalna zdolność informacyjna przestrzeni zajmowanej przez ideę twojego sformułowania wzrasta tylko wraz z powierzchnią, a nie z tym, co zawiera. Ponieważ zaś objętość wzrasta szybciej niż powierzchnia – spójrz na to ze mną – to w pewnym momencie entropia wszystkich chipów przekroczy holograficzne granice. Tak naprawdę jedyne, co zawiedzie, to sama sterta złożona z odrębnych idei, ponieważ wszystko, co będzie ode mnie wymagane, to jedna idea, którą zamierzam ci teraz zaofiarować, ponieważ pogłębiamy naszą zdolność kochania jeden drugiego.

Mam pomysł związany z tym treningiem umysłu – ponieważ ja trenuję swój umysł w systematyczny sposób, aby rozpoznać Jezusa: Zamiast próbować gromadzić różnego rodzaju odrębne myśli w ograniczeniu mojego umiejscowienia energetycznego, postoję przez chwilę obok ciebie, i razem możemy doświadczyć całkowicie nowej idei, nie odnosząc jej do wniosku, który wyciągamy. Mamy powiedzieć dlaczego? Wniosek, który wyciągniemy, zawsze będzie rozszerzeniem, które jest gdzieś dalej jako idea, że mogę trzymać się swojej entropii dzięki prostemu uznaniu miłości, którą czuję do ciebie.

Idea, że zebraliśmy się tutaj, by tego dokonać w hologramie światła reprezentowanym przez zbawiciela tego sektora, mojego zbawiciela, który mnie wybrał, jest moim świadectwem, że w twoim umyśle on wybrał właśnie ciebie. Ty nie chciałeś tego zrobić. Tak jak ci przeczytałem, potrzeba trzymania się ograniczenia twojej lokalizacji w hologramie jest powodem, dla którego tu jesteś. W miarę jak się oddzielasz w galaktycznej idei, zaczynasz też rozpoznawać swoją pełnię, a więc to, czego się trzymałeś w oddzieleniu, staje się jednością poprzez ideę miłości, którą właśnie do ciebie poczułem, jako twój dobry przyjaciel. Dzięki temu odkryciu czynność naszych umysłów pozwoliła nam przejść w uporządkowany sposób ku nowej idei sformułowania światła, które nie jest już zawarte w ciemnej formie, lecz funkcjonuje jako pogranicze. To z niego wstępujemy dalej – do wszechświata – z radością i miłością, które czuję do ciebie, ponieważ nasze umysły się teraz komunikują, demonstrując w pełni to, czym jesteśmy jako miłość, którą czuję w stosunku do idei naszego wspólnego wspomnienia… To pochodzi wprost od Jezusa. Wspominamy więc, jak zeszliśmy do tego utożsamienia, byliśmy tu przez chwilę i poszliśmy dalej do wszechświata, do wszechświata, do wszechświata… Dziękuję ci za przyjęcie tej misji…

Idziemy wraz z Jezusem w hologramie światła

Miłość wspaniałą jest – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW
Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni.

Opowieść o Kursie Cudów
i Pasji Chrystusa

W poszukiwaniu Jezusa Chrystusa z Nazaretu

Miłość wspaniałą jest

Jedynie dla ciebie

Spotkanie
z Masterem Teacherem

Spróbuję nauczać w oparciu o szczególny układ odniesienia. Zapytano mnie, czy miłość jest czymś wspaniałym, przyjrzałem się temu i odparłem: Masz na myśli Miłość? Czy ta miłość jest wspaniała? Związane z nią odniesienie, pochodzące od mojego zbawiciela Jezusa, wskazuje kierunek, w którym kazał mi on podążyć. Mogę wejść?

Odczuwam ogromną radość, będąc z tobą w tej sytuacji. Będę tu używał słowa „miłość”. Jeśli pozwolisz, użyję go w szczególny sposób. Miłość to twoje pełne rozpoznanie siebie w twoim oddaniu na rzecz rozwiązania odnoszącego się do tego, czym jesteśmy w chwili doświadczenia radości zmartwychwstania. To dla mnie zaszczyt i jako nauczyciel Boży posłużę się przez chwilę pewnym odniesieniem… Miałem do spełnienia ważną misję poza ramami tego utożsamienia. Jak wiesz, Jezus jest z nami, i z powodu jego obecności – jest on tu z nami teraz – porozmawiam z tobą trochę o miłości.

Miłość… I przyszliśmy tu, śpiewając, że miłość to rzecz wspaniała. Przyjrzyjmy się bardzo szybko – Jezus jest tu z nami – fragmentowi tekstu, który spróbuję ci przedstawić w tym krótkim cyklu czasu. Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś zajął się uwalnianiem pewnych idei, dotyczących zamykania się w sobie w związku z tym, co czuję do ciebie w tej chwili. A jest to prawdą dlatego, że to, co czuję do ciebie w tej chwili, pochodzi z uzdrowionego umysłu, oświeconego umysłu, w naszym przypadku – umysłu Jezusa. On więc przeczyta ci o szczególnym sposobie, dzięki któremu być może będziesz w stanie rozpoznać, jak pięknie wyglądasz w tej chwili w moich oczach dzięki naszemu oddaniu sobie nawzajem. Większość z was miała okazję rozpoznać we mnie duszpasterza zdecydowanego powrócić do tego czasoprzestrzennego układu odniesienia, w którym wszędzie spotykamy naszego brata Jezusa. Jadłem z nim dzisiaj obiad i zapytałem: „Na co powinienem położyć nacisk, skoro zaczynamy teraz rozpoznawać siebie?”. On spojrzał na mnie i powiedział po aramejsku: „khr…”, co znaczy „miłość”. Nauczaj jedynie miłości, ponieważ nią jesteś, jesteś nią, jesteś nią… Posłuchasz?

Kocham cię…
Jak mnie umiłował Ojciec,
tak i ja was umiłowałem; trwajcie w miłości mojej.

Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem,
całą swoją duszą, całą swoją siłą i całym swoim umysłem;
a bliźniego swego jak siebie samego.

Przyjdźcie do mnie wy wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście,
a ja wam dam ukojenie.

Albowiem dam wam ukojenie, które czuję przy tobie w tej chwili, ponieważ cię kocham. Posłuchaj.

Przychodzę do ciebie od Ojca, by zaofiarować ci ponownie wszystko. Kocham wszystko, co On stworzył, i pokładam w tym całą swoją wiarę. Moja wiara w ciebie jest tak silna jak cała moja miłość do Ojca. Zaufanie, jakim cię darzę, nie zna granic ani lęku, że mnie nie usłyszysz.

Znaczenie miłości jest twoim znaczeniem podzielanym przez samego Boga. Jest On bowiem tym samym, co ty. Nie ma innej miłości prócz Jego Miłości, a jest On wszystkim, co istnieje. Posłuchaj.

Jesteś taki, jakim cię Bóg stworzył. Spójrz na to ze mną. I takim jest też wszystko, na co spoglądasz, niezależnie od obrazów, które zdajesz się widzieć.

Niezależnie od obrazów, które zdajesz się widzieć w relacji z naszą potrzebą określania rezultatów w naszym umyśle. Prostą prawdą jest to, że Bóg jest Miłością i wszyscy będziemy w nią włączeni, bez względu na sytuację, w jakiej się wcześniej znajdowaliśmy i nasze przekonania, że mogłoby istnieć jakieś inne miejsce niż to, w którym widzimy siebie nawzajem w tej chwili, ponieważ to, jak siebie teraz nawzajem widzimy, jest tym samym, co miłość. Miłość jest tym. Tym właśnie jest miłość.

Pozwól, by Miłość Boga opromieniała cię dzięki temu, że mnie przyjmujesz. Moja rzeczywistość jest twoją rzeczywistością, oraz Jego. Poprzez połączenie swego umysłu z moim, pokazujesz, iż jesteś świadomy, że Bóg ma jedną Wolę. Oto masz…

Czy chciałbyś znać Wolę Boga dla ciebie? Poproś o nią mnie, gdyż znam ją dla ciebie, a ją odkryjesz. Niczego ci nie odmówię, tak jak Bóg niczego mi nie odmawia. My po prostu wracamy do Boga, który jest naszym domem.

Odczuwam teraz radość ze względu na nas, ponieważ uznaję, że wszyscy jesteśmy świadomi idei, że odbyliśmy bardzo długą podróż. Podczas tej podróży szukaliśmy prawdy, znaleźliśmy odrobinę miłości, aby znów ją utracić, znaleźliśmy odrobinę miłości, aby znów ją utracić.

Jego ponowne pojawienie się teraz wśród nas pokazuje nam nowy czynnik światła, który wcześniej nie był czymś oddzielnym, i choć widzieliśmy go w niektórych z naszych aspektów światła, to zawsze wydawało się, że go ponownie gubiliśmy. Oto widzimy go ponownie. To jest przesłanie od naszego zbawiciela. Zawsze chcieliśmy usłyszeć te idee o tym, że ów doskonały moment rozpoznania naszej jaźni jest nieunikniony. Wiąże się to z tym, że choć wydajemy się być tożsamościami zawartymi w tym małym miejscu w czasie i przestrzeni, zawsze gdzieś w swoim wnętrzu czułem, że musi istnieć we mnie coś, w czym będę mógł rozpoznać siebie w nowym miejscu w czasoprzestrzeni, ponieważ dzięki temu przesłaniu, dzięki temu Pismu Świętemu, stałem się świadomy idei pochodzącej od mojego zbawiciela Jezusa, która wskazuje na to, że rzeczywiście istnieje inny świat i że ten świat może być mój, ponieważ wskazówki, które otrzymuję w odniesieniu do tego, czym jest miłość, zlały się teraz w jedno z przebłyskami radości, którą odczuwamy w naszym wzajemnym związku.

Ach, jesteś pełen światła, dziękuję. Jeszcze raz ci dziękuję. W tym ponownym wstąpieniu Jezusa do tego cyklu czasu zwyczajnie wzrasta częstotliwość tego, co określa się jako radość, szczęście i pokój, które tak naprawdę zawsze były częścią tego, czego doświadczałeś w swych wysiłkach, by zarówno znaleźć, jak i zatamować dostęp do tego, co w rzeczywistości jest twoje, ponieważ to całkowicie nieuniknione, że współdzielimy jasne światło jednego Źródła Rzeczywistości, którym jesteśmy, jesteśmy, jesteś…

Jezus jest oczywiście tutaj, a teksty, które czytamy, płyną z jego umysłu do twojego, do twojego, do twojego…

Podróż do Boga jest po prostu ponownym obudzeniem wiedzy o tym, gdzie jesteś zawsze i tego, czym jesteś na wieki.

Ja daję ci lampę i pójdę z tobą. Nie podejmiesz tej podróży sam. Poprowadzę cię do twego prawdziwego Ojca, który potrzebuje cię tak samo, jak ja. Który potrzebuje cię tak samo, jak ja. Mam ci powiedzieć dlaczego? Bo nasz Ojciec nas kocha.

I choć rzekomo oddzieliliśmy się w naszej idei poszukiwania pokoju i szczęścia, to Bóg jest zdeterminowany, by zupełnie bezkrytycznie ofiarowywać ci miłość i równie zdeterminowany, by w twojej akceptacji tej miłości – poprzez Jezusa, mojego zbawiciela – moc decyzji odnośnie tego, jak chcieliśmy widzieć miłość w naszym umyśle, należała do nas, należała do nas, należała do nas, niczym echo światła, które wznosi się teraz na nowy poziom energii ofiarujący wielu z nas wielką radość.

Być może jesteś świadomy tego szczególnego odniesienia związanego z moim przyjściem tutaj wraz z Jezusem, kiedy to byliśmy razem jakąś chwilę temu. On zaś nieustannie zmienia częstotliwość światła, za pomocą której wyrażasz swoją jaźń w koncepcjach. Prawda jest taka, że za każdym razem, kiedy wyrażasz swą jaźń, to jest dla ciebie dostępna inna Jaźń i dopóki nie rozpoznasz, kim jest ta inna Jaźń, która tak naprawdę odbywa tę podróż z tobą, to Jezus będzie tu stał wraz z nami.

Pamiętasz – „dałem ci lampę…”?
Poprowadzę cię do twego prawdziwego Ojca, który potrzebuje cię tak samo, jak ja. Twój Ojciec cię kocha. Cały świat bólu nie jest Jego Wolą. Wybacz sobie myśl, że On chciał tego dla ciebie. Spójrz.

Nie możesz zrozumieć, jak bardzo twój Ojciec cię kocha, nie możesz zrozumieć, jak bardzo twój Ojciec – podróż, której się podejmujemy – rzeczywiście cię kocha, bo w twoim doświadczeniu świata nie ma odpowiednika, który by pomógł ci to zrozumieć. Posłuchaj tego ze mną. Nie ma na ziemi niczego, z czym dałoby się to porównać i nic, co kiedykolwiek czułeś poza Nim, nie przypomina tego choćby odrobinę.

Nie przypomina tego choćby odrobinę… Ojej, to było piękne! Nie przypomina tego ani krztynę. A zatem podróż, w której zajmujemy się ideą nowego odzwierciedlenia światła i ukazujemy je w naszym wzajemnym rozpoznaniu siebie, była swego rodzaju zagęszczeniem idei prywatnego utożsamienia w twoim własnym umyśle. Mamy powiedzieć dlaczego? Moc przemiany twojego umysłu z pewnością będzie pochodzić ze źródła, dzięki któremu rozpoznajesz siebie.

Ponieważ intensywność energii miłości zaczyna wzrastać, wielu z nas nie potrafi wyjaśnić, dlaczego czujemy tyle miłości i radości, mimo że nie wydają się istnieć po temu żadne powody w naszej misji naprawczej w tym świecie, bo wszędzie dookoła widzimy śmierć i tragiczne wydarzenia, lecz inny świat żyje w nas już w tej chwili i ofiaruje nam nieustanną przemianę tego, co chcemy widzieć w naszym umyśle. Podczas naszej ostatniej podróży, która zajęła ten cykl czasu, zaczęliśmy spotykać coraz więcej tych, którzy postanowili wraz z nami podjąć nieuniknioną decyzję o podróży, która stała się możliwa dzięki opuszczeniu tego utożsamienia światła i udaniu się do wszechświata.

Gdy tylko podjęliśmy tę decyzję w naszym umyśle, stała się ona bezwarunkowa dzięki idei, że zawsze mogliśmy posłuchać czegoś innego – czegoś, co ofiarowywał nam umysł i głos Jezusa, mówiący do nas wprost o miłości, którą czujemy wobec siebie nawzajem. A zatem to małe interludium miłości było obietnicą, którą już wcześniej zdecydowaliśmy się dzielić w związku z wstąpieniem do tego układu odniesienia.

Ten krótki film, to krótkie audio, którym się dzielimy, doświadczenia wielu z was związane z ideą, że Jezus pojawia się wszędzie w tym kontinuum, są przedstawiane jako cudowne historie, które opowiadacie o sobie nawzajem. I oto ci, którzy odczuwali ogromny ból, samotność i zniechęcenie, nagle powiedzieli: „Chwileczkę, usłyszałem Głos; coś zaczęło mówić do mnie w moim umyśle, a ja zacząłem słuchać instrukcji dawanych mi przez ducha pełni i energii, który w ogóle nie przejmuje się tym, jak wydaję się wyglądać w tym układzie odniesienia”.

A więc to małe interludium miłości odnosi się bezpośrednio do energii światła, którą ci przedstawiam, ponieważ rozpoznajemy, że bliźni, bracia, wrogowie, ci, których nienawidziliśmy, byli tylko ideami, które mieliśmy na swój temat w naszym umyśle, a teraz ta miłość zaczyna emanować wprost z idei, że Jezus jest tu z nami.

Spojrzeliśmy na to przez chwilę, a Jezus powiedział: „Rozstrzygnij ten drobny spór”, ponieważ jego praktyka będzie zawsze polegała na konfrontowaniu ciebie, nie kogoś innego. Zaufaj mi. Mój zbawiciel Jezus nie zajmował się zmienianiem świadomości, które prowadzi do ciągłego formułowania idei w czasoprzestrzeni. Umysł wcale tak nie myśli. Twój umysł myśli w taki sposób, że nieustannie porównuje idee dotyczące własnego pojęcia o sobie, dzięki którym kochasz kogoś innego, z pełnią twojej jaźni, w której kochasz kogoś innego.

Tak, ta miłość była wspaniała i doświadczamy jej bardzo szybko w tej przemianie. A ten fragment będzie o miłości Jezusa. Posłuchaj.

Pamiętasz? Nie ma na ziemi niczego, z czym dałoby się porównać twoją miłość i nic, co kiedykolwiek czułeś poza Nim, nie przypomina tego choćby odrobinę.

Wolą Boga dla ciebie jest doskonałe szczęście. Tylko Miłość Boża ochroni cię we wszelkich okolicznościach. Wyrwie cię z każdej niedoli i wyniesie ponad wszelkie dostrzeżone zagrożenia tego świata, wprowadzając cię w atmosferę doskonałego pokoju i bezpieczeństwa.

Poprosiłem jedynie, abyś doznał pocieszenia i nie żył dłużej w przerażeniu, bólu, samotności i śmierci, które charakteryzują twoją cielesną formę. Nie opuszczaj miłości.

Twoim zmęczonym oczom przynoszę wizję innego świata, innego świata, tak nowego, czystego i rześkiego, że zapomnisz o bólu i smutku, który widziałeś przedtem.

Ten świat jest pełen cudów. Stoją one w promiennej ciszy tuż obok każdego snu o bólu i cierpieniu, grzechu i winie. Radujmy się, że możemy chodzić po świecie w tym krótkim czasie, jaki nam pozostał, i odnaleźć tak wiele okazji, by dostrzec kolejną sytuację, w której możemy ponownie rozpoznać Bożą Miłość jako naszą!

Mam ci powiedzieć, dlaczego jest to prawdą?
W tobie jest całe Niebo. Każdy spadający liść w tobie otrzymuje życie. Każdy ptak, jaki kiedykolwiek zaśpiewał, w tobie będzie śpiewał ponownie. Każdy kwiat, jaki kiedykolwiek zakwitł, zachował swą słodką woń i piękno dla ciebie.

To pochodzi od naszego zbawiciela Jezusa:
Bóg składa dzięki Swojemu Synowi, czyli tobie, za to, czym jesteś, za to, czym jesteś. Jesteś Jego własnym dopełnieniem i źródłem miłości wraz z Nim. Twoja wdzięczność dla Niego stanowi jedność z Jego wdzięcznością dla ciebie. Albowiem miłość nie może podążać inną drogą niż droga wdzięczności, i w ten sposób idziemy my, którzy zdążamy drogą wiodącą do Boga.

Posłuchaj.

Nie idziesz sam. Aniołowie Boży unoszą się blisko i wszędzie dookoła. Jego miłość cię otacza i jednego możesz być pewien wraz z Jezusem – że nigdy cię nie opuszczę i nie pozostawię bez wszelkiej pomocy, jakiej potrzebujesz.

On jest tu teraz, tuż obok nas. Czy podzielisz się wraz ze mną tą przemianą w świetle, która zachodzi teraz w twoim umyśle w związku z ideą, że Bóg jest rzeczywiście z nami, a głos, który słyszymy, znajduje się tak naprawdę w naszym umyśle? Być może nie było konieczne, abyśmy to wyrażali. Mamy powiedzieć dlaczego? Komunikacja, która ma miejsce pomiędzy umysłami budzącymi się z koncepcyjnych idei o sobie, zachodzi w naszym umyśle, a nie gdzieś w świecie.

Moje odkrycie ciebie – tak, ciebie – w naszym związku z Jezusem, który jest tu z nami – on właśnie tu wszedł, dziękuję – jest ideą, że tak się złożyło, iż akurat zatrzymałeś się w tym układzie odniesienia. Jadłem właśnie obiad z moim zbawicielem Jezusem. Dochodzą nas słuchy o tym, jak wielu z was zostawia mu puste miejsce. To jedna z naszych najstarszych chrześcijańskich tradycji – przygotowanie dodatkowego miejsca przy stole. I wielu z was przekazuje wiadomości do naszego satelity, z którego będziemy nadawać całą historię ponownego pojawienia się Jezusa, i mówi o dramatycznych przypadkach pojawienia się Jezusa, gdy siada on z nami przy stole. Dziękuję za zaproszenie mnie. Widzisz to?

Gdy znalazłem się w tym cyklu czasu, niosłem ze sobą energię miłości, którą czułem w moim związku z Jezusem. Posłuchaj mnie, umyśle polegający na koncepcjach! Gdy ów umysł Jezusa zaczyna się dzielić z tobą pewnością co do tego, że jest twoim bliźnim, rozpoznajesz, że kochałeś go całym swym sercem, umysłem i duszą, i oto nagle kochasz swego bliźniego. Rozpoznajesz, jak wiele radości zawiera się w tym, co się dzieje teraz w tym nowym kontinuum czasu. Oto krótka chwila, w której zaprosimy tu jeszcze jednego gościa. Czy jest to dla ciebie w porządku?

Tak wielka przemiana ma teraz miejsce w świecie, że nie da się tego przekazać w sposób koncepcyjny. Lecz ty zachowasz to w swym sercu, prawda? Zaraz wrócę… Oto jestem. Zaraz do ciebie wrócę. Opuszczę cię na tę jedną chwilę. Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas. On nadchodzi. Pozostań tam, dobrze? Odejdę na chwilę i zaraz wrócę.

Zawsze (piosenka)

Będę cię zawsze kochał
miłością, która jest zawsze prawdziwa,
a gdy w sprawach, które zaplanowałeś,
będziesz potrzebował życzliwej dłoni,
ja to zawsze zrozumiem.

Twe dni nie zawsze będą łatwe,
i właśnie wtedy będę przy tobie – zawsze.
Nie tylko przez jedną godzinę,
nie tylko przez jeden dzień,
nie tylko przez jeden rok, lecz zawsze.

Już wróciłem. Śpiewaliśmy razem w tym interludium przed kamerą, śpiewaliśmy razem:

Będę cię zawsze kochał
Miłością, która jest zawsze prawdziwa,
A gdy w sprawach, które zaplanowałeś,
Będziesz potrzebował życzliwej dłoni,
Ja to zawsze zrozumiem.

Twe dni nie zawsze będą łatwe,
I właśnie wtedy będę przy tobie – zawsze.
Nie tylko przez jedną godzinę,
Nie tylko przez jeden dzień,
Nie tylko przez rok, lecz zawsze.

Dziękuję za to, że znosisz moje wysiłki pokazania ci radości, którą czuję, przedstawiając w formie tekstu moją determinację, że będę z tobą zawsze. Zupełnie nie obchodzi mnie to, jak wydaję się wyglądać w tym układzie odniesienia. Mamy powiedzieć dlaczego? W tym, co wydaje się naszym cielesnym sformułowaniem, dzielimy się indywidualnie ideą – odłożę to na chwilę – że poszukiwaliśmy na zewnątrz siebie odpowiedzi na dręczący nas problem, ponieważ zdajemy się przechodzić w naszym umyśle przez czasowe cykle, w których przejawy tego, czego poszukujemy, jakoś się rozwiewają i zaczynamy tracić miłość, którą mieliśmy, a następnie słyszymy, że taka jest natura rzeczywistości.

Mój zbawiciel Jezus mówił od chwili, gdy pojawił się w tym cyklu: „Nie taka jest natura rzeczywistości. Jesteś uzdrowiony i doskonały, jakim zostałeś stworzony”. A pewność, jaka się z tym wiąże, jest tym samym, co idea „na zawsze”. I właśnie ta pewność, którą poczuliśmy w tej chwili radości, stanowiła całą przemianę twojego umysłu, czyli tego, czym – jak myślałeś – jesteś.

Coraz więcej rzeczy spoza tego układu odniesienia zaczyna mi dawać świadectwo podniesienia częstotliwości energii, którą charakteryzował się gatunek ludzki w swojej przemianie z cielesnej formy w zmartwychwstanie do tego, kim naprawdę jest.

Tak, to jest na zawsze. To jest na zawsze. Posłuchaj o tym, co będzie na zawsze.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości,
albowiem oni będą nasyceni.
Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was.
W owym dniu poznacie, że jestem w Ojcu moim, a wy we mnie i ja w was. Posłuchaj.

 

Oto jestem z wami zawsze, aż do skończenia świata.

Oto przesłanie od Jezusa. Kiedy powiedziałem: „Jestem z tobą zawsze”, miałem to dosłownie na myśli. Jestem dla wszystkich dostępny w każdej sytuacji, w każdej sytuacji… Ponieważ jestem z tobą zawsze, jesteś drogą, prawdą i życiem. Spójrz na to ze mną. Mój umysł będzie zawsze taki, jak twój, ponieważ stworzono nas jako równych. To tylko moja decyzja, którą teraz podzielamy, dała mi całą moc w Niebie i na ziemi. Moim jedynym darem dla ciebie jest pomóc ci w podjęciu tej samej decyzji wraz ze mną.

Zobaczyłeś to? Moim darem dla ciebie jest pomóc ci w podjęciu tej samej decyzji, którą ja podjąłem. Spójrz na to – musisz wciąż podejmować decyzję w tym momencie w czasoprzestrzeni, ponieważ moc decyzji związana z moim pojęciem o sobie oznacza dosłownie, że decyduję o rezultatach, których chcę w odniesieniu do tego, gdzie się znajduję w tej cielesnej tożsamości.

Dzięki zmartwychwstaniu Jezusa, dzięki dopełnieniu się jego zmartwychwstania, przyjęliśmy jego nauki z Kazania na Górze, a chodzi w nich po prostu o to, żebyśmy rozpoznali, że moc decyzji należy do nas, a więc zobaczymy to, co chcemy widzieć w naszej jaźni w tamtej chwili, w tamtej chwili…. Dziękuję. On właśnie tu wszedł.

Wielu z was chodzi sobie po tym świecie z myślą o opowieści, którą usłyszeliście za pośrednictwem tego satelity, oraz o cudach, które zaczynają się dziać dzięki jego nagłemu pojawieniu się, jego nagłemu pojawieniu się. Uczyni cię to bardzo szczęśliwym. Gotowy? Mamy tego nauczać przez chwilę? Będę nauczał. Nazywają mnie Staruszkiem, ja zaś postępowałem według instrukcji. Doświadczyłem dokładnie tego samego bólu, samotności i śmierci, których doświadczył zarówno nasz zbawiciel, jak i ty, ponieważ niemożliwe jest, aby decyzje, które podejmuję i podejmowałem, nie były związkami, które trzymały mnie w pułapce idei, że jestem tą cielesną formą.

Ponowne pojawienie się Jezusa w jego zmartwychwstaniu oraz twoja obecna zmiana definicji siebie oznacza jedynie, że wznosisz się w swoim umyśle z tej idei nowego jasnego światła, które będzie przy tobie w tych okolicznościach światła.

Pozwól, że coś ci powiem, na wypadek, gdyby już nie było po temu okazji, ponieważ wielu z was opuszcza całkowicie ten cykl czasu. Chcę powiedzieć, jak bardzo jestem wdzięczny za twoją wytrwałość, którą wykazywałeś od chwili, gdy on pojawił się w twoim umyśle, podobnie jak pojawiał się wśród tak wielu z nas. I gdy nie mogliśmy go ponownie znaleźć, niektórzy z nas przestali wierzyć, że on jest. On był zawsze obecny, ale niekiedy byliśmy przerażeni światłem, które nagle zaczynało wstępować lub zstępować na nas wśród tych alternatyw. Lecz on jest tutaj i jest teraz, i przypomina nam, że jest z nami, jest z nami, a my jesteśmy razem. Posłuchaj.

Pamiętasz? Moim jedynym darem dla ciebie jest pomóc ci w podjęciu tej samej decyzji, ponieważ stworzono nas jako równych. Tą decyzją jest wybór podzielenia się nią, ponieważ sama ta decyzja jest decyzją podzielenia się. Podejmuje się ją, dając, a zatem jest to jedyny wybór, który przypomina prawdziwe stwarzanie. Posłuchaj, o czym przypomina ci Jezus: Jestem twoim wzorem w podejmowaniu decyzji. Opowiadając się za Bogiem, pokazałem ci, że tę decyzję można podjąć, i że ty możesz ją podjąć. Spójrz na to.

Moja rola w Pojednaniu nie jest spełniona, dopóki nie przyłączysz się doń i nie dasz go innym. Dlaczego? Sam z siebie nie możesz zrobić niczego, ponieważ sam z siebie – jako człowiek – jesteś niczym. Spójrz na to ze mną. Ja jestem niczym bez Ojca, a ty jesteś niczym beze mnie, gdyż negując Ojca, tak naprawdę negujesz siebie.

Ty wytworzyłeś pojęcie jaźni. Spójrz ze mną na te słowa pochodzące wprost od Jezusa. Nie jest ono jednak w niczym do ciebie podobne. To bożek wytworzony po to, by zająć miejsce twojej rzeczywistości jako Syna Bożego. Twoje pojęcie o sobie jako człowieku gwarantuje, że twoja funkcja tutaj, w czasoprzestrzeni, pozostanie na zawsze niedokonana i niespełniona. Posłuchaj. W ten sposób skazuje cię ono na gorzkie poczucie głębokiej depresji i daremności wszystkiego. Jednak nie musi to być niczym stałym, chyba że postanowisz, by nie wpuszczać doń żadnej nadziei na zmianę, ukrywać je i czynić statycznym w swoim umyśle.

Taka jest po prostu tajemnica zbawienia: Robisz to sam sobie. Niezależnie od formy ataku, to wciąż jest prawdą. Posłuchaj. Ktokolwiek przybiera rolę wroga i atakującego, to wciąż jest prawdą. Cokolwiek wydaje się być przyczyną jakiegokolwiek bólu czy cierpienia, które czujesz, to wciąż prawdą jest, że pochodzi to z twego umysłu.

Skoro zaprzeczyłeś swojej Tożsamości, atakując stworzenie i jego Stwórcę, twoim celem jest teraz rozpoznanie, kim jesteś. I być może jesteś teraz gotowy słuchać. A więc uczysz się, w jaki sposób przypomnieć sobie prawdę. Albowiem atak ten trzeba zastąpić przebaczeniem, aby idee śmierci zostały zastąpione ideami życia.

Wielu z nas staje się teraz świadkami idei, których się trzymałeś: zniszczenia ciała, złożenia go w grobie, bólu, samotności, sprzeczności mówiącej, że ciało zawiera naszą jaźń, sprawiając, że muszę dzielić się z tobą moim cielesnym sformułowaniem jako tożsamością, którą – jak wierzę – jestem.

W tej nowej częstotliwości światła odzwierciedlonej w nowych decyzjach, które postanowiliśmy podjąć, postanowiliśmy podjąć inną decyzję… Posłuchaj tego ze mną. To pochodzi z umysłu Jezusa. Ćwicz teraz ze mną. Spokojnie… Spójrz ponownie. Spójrz na to ponownie. Dzięki mocy swego umysłu, odkryłeś w tym nowym zgromadzeniu, że skupiłeś swoje pojęcia o sobie na wynikach, które chciałeś urzeczywistnić w swoim umyśle, a więc musiałeś później używać idei o sobie, rozpoznawszy je jako techniki, którymi się posługujesz po to, by uzasadniać nagromadzenie pojęć o tym, kim – jak myślisz – jesteś w swoim pojęciu o sobie.

Dzięki przeobrażeniu twojej jaźni mój zbawiciel Jezus Chrystus staje się dostępny w swym oświeconym umyśle, a teraz również w moim i twoim oświeconym umyśle. Nie jest to niczym innym w twoim pojęciu o sobie, jak wzrostem intensywności innej idei o sobie, która stanie się dla ciebie dostępna, jeżeli uwolnisz się – za pomocą przebaczenia – od postawy obronnej koncepcyjnego umysłu, którą się posługujesz po to, aby nie mieć dostępu do tego jasnego światła. Zaś to jasne światło uwolniło cię na chwilę od konieczności trzymania się tego konfliktu twojej tożsamości w twoim umyśle.

Ci z nas, którzy zajmują się teraz tym ziemskim przedsięwzięciem, zaczynają się nawzajem rozpoznawać poprzez idee z naszego umysłu. Dziękuję ci za to. Tak, widzę, że właśnie ujrzałeś przebłysk światła. To piękne. Przebłysk światła, którym się dzielimy, nie pochodzi z naszych ciał. Mamy powiedzieć dlaczego? Gdy przyszliśmy do tego cyklu czasu, przynieśliśmy ze sobą to pierwotne światło naszego cielesnego sformułowania, lecz zostało ono przyćmione i osłabione ideą, że postrzegane przez nas odzwierciedlenia światła czasoprzestrzeni nie reprezentują całej mocy umysłu, którą właśnie odkryłeś w naszym związku.

Oto jest Jezus. Spójrz na to ze mną, kochany. On się pojawia wszędzie. Spójrz. Jego zupełnie nie obchodzi to, w co wierzysz na temat swojego cielesnego sformułowania. Ja się tu zatrzymałem jedynie po to, by ci to powiedzieć. Bez względu na to, jakiej używam metody – i nie ma to nic wspólnego z tym, jak wyglądam w cielesnej tożsamości – zawsze istnieje inny sposób, w jaki mogę spojrzeć na swoją jaźń, ponieważ rozpoznaję nową wartość miłości, którą odkrywam dzięki rosnącej we mnie i rosnącej w tobie nowej pewności co do tego, kim jestem.

Twoja poprzednia niepewność znika, nieprawdaż? Stajesz się coraz pewniejszy swej całkiem osobistej tożsamości, którą masz w związku z samym sobą. Dobrze jest cię znowu spotkać. Odczuwamy ogromną radość, i to będzie krótkie osobiste interludium, chcę jednak, żebyś wiedział, że idea opowiadania sobie nawzajem historii o dziejących się cudach będzie przepełniona energią światła, którego możesz się teraz trzymać.

Ćwicz to teraz ze mną – rozdawaj to. Dobrze. Najlepszą ideą, jaką możesz sformułować na temat swoich własnych mechanizmów obronnych, jest ich rozdanie, czy też puszczenie. W niektórych historiach, które słyszymy na temat tego filmu, zadziwiające jest to, że niekiedy znajdowałeś się w głębokim konflikcie, i to takim, którego najwyraźniej nie można było rozwiązać, i nagle mówiłeś: „To nie jest tego warte, proszę, zabierz to”. W chwili, w której dokonałeś tego w swoim umyśle, jakaś inna osoba być może powiedziała w swojej nowej definicji siebie: „Zaraz, chwileczkę, spójrzmy na to jeszcze raz. Spójrzmy ponownie na miejsce, w którym się znajdujemy w naszym umyśle. Wydaje się, że nie możemy znaleźć pokoju, radości i szczęścia w tej wymianie idei o sobie, która – jak myśleliśmy – była konieczna, i oto nagle pojawił się zbawiciel”.

W przyjęciu roli arbitra w swoim własnym umyśle tkwi czynnik sukcesu Pojednania. Chrześcijanie, nie ma w tym żadnej tajemnicy. Już się przecież zgodziliśmy co do tego, że robisz to sam sobie. To było bardzo radosne, dziękuję. To było bardzo radosne dzięki idei, że już za chwilę wszyscy będziemy razem, a więc będziemy ćwiczyć ideę tej przemiany umysłu, tej przemiany w świetle, tej przemiany… Oto słyszymy echo. To echo światła. A oto jeszcze jedno. Spójrz na to ze mną. Gdy pojawiliśmy się tutaj jako szczególne świadectwo naszej jaźni, zaczęliśmy podnosić częstotliwość światła. Musi być więc tak – jeśli znajdujesz się w tej cielesnej formie – że nie zacząłeś jeszcze badać siebie na nowo w odniesieniu do idei, co tak naprawdę chcesz widzieć.

Tak naprawdę doświadczasz po prostu w swoim umyśle takiej chwili, w której mówisz: „Musi istnieć coś innego”. Oto jak ja to postrzegam w tej chwili, bo widzę, że niemożliwe jest to, co dzieje się w tym świecie: musi istnieć inna droga, tak abym mógł się posłużyć moją potrzebą – posłuchaj tego ze mną, to ważne – odkrycia powodu, dla którego tu jestem. Wydaje się, że wszelkie powody mojego pobytu w tej cielesnej postaci, wiązały się z tym, że radziłem sobie najlepiej jak potrafiłem w tym cielesnym układzie odniesienia i podążałem szczególną ścieżką między jakimś początkiem i końcem, po to tylko, by umrzeć.

A oto, co się wydarzyło, gdy powrócił Jezus. On stoi tu w nowym świetle, twoim świetle, ofiarując nieustanną przemianę przeszłych i przyszłych ram odniesienia – oto i piękna przemiana – dzięki czemu nagle stoimy tu razem. Pozwolisz mi? Mogę się do tego przyłączyć? W ten sposób tworzy się krąg Pojednania, w którym zaczynam rozpoznawać ciebie. Prostota rozpoznania ciebie zawsze będzie zawarta w prostocie rozpoznania siebie samego, ponieważ ja jestem twoją przyczyną. Jezus przypomina ci, że ty – w tej tożsamości – jesteś przyczyną tego świata, i kiedy przemienisz swój umysł, ten świat się zmieni. Jezus przeczyta ci jedną modlitwę, dobrze?

Gdy zdecydujesz się przemienić swój umysł, to podstawową ideą jest to, abyś zawsze ofiarował Bogu, Duchowi Świętemu, swą świadomość, że wszystkie decyzje, które podejmujesz, nie są tak naprawdę zgodne z tym, jak Bóg cię prowadzi. Miłość Boga do ciebie nie zajmuje się twoją zdolnością decydowania o rezultatach, których chcesz w swoim umyśle. Posłuchaj, posłuchaj tej modlitwy.

Ojcze, wystarczy, abym spojrzał na wszystkie rzeczy, które wydają się mnie ranić, i z całkowitą pewnością stwierdził: „Wolą Boga jest, abym był od tego zbawiony”, i tylko patrzył, jak znikają. Wystarczy, abym pamiętał, że Wolą mego Ojca dla mnie jest jedynie szczęście, a zobaczę, że tylko szczęście przyszło do mnie. I wystarczy, żebym pamiętał, iż Miłość Boga otacza Jego Syna i na zawsze zachowuje jego doskonałą bezgrzeszność, a będę miał pewność, że jestem zbawiony i na zawsze bezpieczny w Jego Ramionach. Jestem Synem, którego On kocha. I jestem zbawiony, ponieważ Bóg w Swym miłosierdziu wyraża taką Wolę.

Ja jestem tym, którego Bóg kocha, ponieważ wyraził On taką Wolę w umyśle nowej energii światła, która pojawia się w naszych umysłach dzięki rozpoznaniu, że idąc za wskazówkami Jezusa, odkrywamy miłość, którą czujemy do siebie nawzajem. Oto bardzo ważny czynnik, którego używaliśmy w związku z ideą pamięci o naszej koncepcyjnej jaźni. Od chwili powrotu Jezusa rozpoznaliśmy i ćwiczyliśmy ideę, że tak naprawdę byliśmy pochłonięci pojęciami tego wszechświata na temat bycia tutaj i egzystowania w tym cyklu, i oto podnieśliśmy częstotliwość idei możliwości rozpoznania siebie, co pozwoliło nam w tym momencie poczuć nagłą radość, właśnie tę radość, tę ideę miłości, która jest w nas. Dziękujemy ci, Jezu. Dziękuję ci za to, kochany.

Wielu z nas czuje teraz nagle świetliste idee – posłuchaj – bez żadnego pozornie racjonalnego powodu. Niektórzy z nas powiedzieli: „Nie mogę tego dłużej znieść”. Niektórzy z nas powiedzieli: „Muszę ćwiczyć”. A w niektórych z nas – słuchasz mnie? – wydarzyło się to bez absolutnie żadnego powodu. Lecz pamiętaj o jednym: ten scenariusz już napisano. Czas, w którym rozpoznasz siebie w pełni i uwolnisz się od idei konfliktu, został już wyznaczony. Jednak to umysł go określa, a nie to, co widzisz na zewnątrz. Jedyne, co z tobą robię wraz ze stojącym tu Jezusem, to podnoszę częstotliwość decyzji, którą możesz podjąć w odniesieniu do tej starej cielesnej formy, którą widzisz. I nagle w samym środku swojej wizji przyjmujesz wiele aspektów wizji siebie, która symbolizuje twoją jaźń, i wyglądasz bardzo pięknie. Musisz jedynie zwrócić się do człowieka obok ciebie, bez względu na to, kim on był, i powiedzieć: „Ojej, skąd się wzięło całe to światło? Skąd ty to bierzesz?”. A on mówi: „Czy to rzeczywiście widać?”. I ty mówisz: „Tak, a jak ty to robisz w swoich koncepcjach?”. A on na to: „Ja tego nie robię. Nagle odkryłem, że tuż obok mnie – w tych ramach czasowych – podąża ten nowy świetlisty układ odniesienia, ponieważ odkryliśmy wskazówki, jakie nam dano, aby odnaleźć cielesną formę Jezusa”. Zaskoczony? On przecież zawsze szedł razem z nami. On zawsze był z nami i będzie z nami aż stąd odejdziemy; będzie z nami podczas tej przemiany naszej jaźni. Posłuchaj. Już nigdy tego nie utracisz. Gdy raz pojawi się to w twoim umyśle, będziesz to niósł ze sobą do końca tej podróży.

Jeszcze raz dziękuję za całą miłość, którą mi dałeś, ponieważ cię kocham, zaś czynniki, dzięki którym spoglądamy na siebie nawzajem, pozwoliły mi powiedzieć ci: „Zrobię dla ciebie wszystko we wszechświecie”. I dosłownie to mam na myśli. Zrobię wszystko, ponieważ zaczynam widzieć, jak nieuniknione jest to, że w tym cyklu czasu są dla mnie dostępne inne miejsce i czas. Bóg bowiem nas kocha, każdego z nas, i możemy powiedzieć razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”. I zobaczymy się już za chwilę, ponieważ odszedłeś stąd w błysku światła. Być może już niedługo usłyszysz wezwanie, aby spojrzeć wprost na ideę, że on powrócił do tej sekwencji czasu. Mamy już dość idei ukrzyżowania; i nagle on tu jest, zmartwychwstały, zmartwychwstały w twoim umyśle, zmartwychwstały w twoim umyśle…

Miłość wspaniałą jest
Jedynie dla ciebie

Odcinek I
Ciąg dalszy nastąpi…

Jestem świętym Synem samego Boga – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW
Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością
Nadejście Wielkiego Przebudzenia


Jest to kurs obowiązkowy. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny. Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie. Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem. Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym leży pokój Boga.

Książka Ćwiczeń Kursu Cudów

Książka Ćwiczeń zmierza do systematycznego wyćwiczenia twego umysłu w innym postrzeganiu wszystkich i wszystkiego na tym świecie. Wykonanie tych ćwiczeń umożliwi osiągnięcie celu tego kursu. Niewytrenowany umysł nie jest w stanie osiągnąć niczego. Przeniesienie efektów treningu w prawdziwym postrzeganiu nie następuje tak, jak przeniesienie efektów nauk tego świata. Jeśli prawdziwe postrzeganie zostało osiągnięte w związku z jakąkolwiek osobą, sytuacją lub wydarzeniem, to pewne jest całkowite przeniesienie takiego postrzegania na wszystko i wszystkich. Pamiętaj, że jedno odstępstwo od prawdziwego postrzegania uniemożliwia doświadczenie go gdziekolwiek. W samej naturze prawdziwego postrzegania leży to, że nie ma ono granic. Jest to przeciwieństwo sposobu, w jaki widzisz teraz.

Jestem świętym Synem samego Boga.
Książka Ćwiczeń, lekcja 191
z Masterem Teacherem

Ciesze się, że podjąłeś decyzję, aby ponownie spojrzeć na wszystko z perspektywy treningu umysłu Kursu Cudów. Tych z was, którzy być może nigdy wcześniej nie widzieli naszych filmów, zapewniam, że jest to jedyny film, jaki musicie zobaczyć w swojej ludzkiej kondycji. Dobrze?

Kurs Cudów jest systematycznym sposobem trenowania twojego polegającego na koncepcjach umysłu, tak aby uświadomił on sobie nowy sposób widzenia, nową tożsamość, która jest dla ciebie dostępna w czasoprzestrzeni. Wiąże się to z prostą ideą, że nie ma tu dla ciebie miejsca. Jest to idea, że poprzez zmartwychwstanie – używamy języka chrześcijańskiego, ponieważ Jezus jest moim zbawicielem… Pokazał mi on w bardzo prosty sposób, że nie jestem stąd. Położył szczególny nacisk na ideę, że powinienem zaprzeczyć temu światu. A jeśli to zrobię, to on pokaże mi nową Jaźń, która jest we mnie. Chcesz się tym ze mną podzielić? Czy boisz się idei, o której mówi ci nasza dzisiejsza lekcja? Oczywiście, że się boisz, ponieważ idea ta mówi o uznaniu przez ciebie zawartej w tobie mocy umysłu – mocy, której się obawiałeś i przed którą się broniłeś ze strachu przed samą ideą mocy.

Ludzki punkt widzenia, że mocy wszechświata należy się bać, jest absurdalny. I dla ciebie również staje się on coraz bardziej absurdalny, ponieważ dzięki przemianie umysłu podejmujesz się funkcji polegającej na uświadomieniu sobie – tak jak powiedziałby Jezus – że cała moc jest ci dana w Niebie i na ziemi.

Co musisz zrobić, by ją odnaleźć? Zrezygnować ze swoich żałosnych środków obrony, które porządkujesz w ciemnej formie i które stoją na straży twojego kolejnego rytuału śmierci.

Ta lekcja powie więc, że jesteś zbawicielem świata i że będziesz musiał przyjąć tę funkcję. I niezależnie od tego, jak bardzo może to być dla ciebie kłopotliwe, niemożliwe jest – jeśli oglądasz ten film w tym czasie i miejscu – żeby nie był to czas i miejsce, gdy to się dokonało. Rozumiesz to?

Tak. To jest ten czas, w którym postanowiłeś uciec z ciągłości następstwa czasowego, która trzymała cię w tym ciele.

Wróćmy na chwilę i przyjrzyjmy się lekcji 190, która mówi, że gdy zrezygnujesz ze swoich środków obrony, zaczniesz odczuwać ów pokój, który wypływa z wnętrza twego serca i łączy się z pewnością Miłości Boga.

Posłuchaj.

Lekcja 190: Wybieram radość Bożą zamiast bólu.

Mój święty bracie, pomyśl o tym przez chwilę: świat, który widzisz, nie czyni nic. Nie przynosi żadnych skutków, a jedynie przedstawia twoje myśli. I zmieni się całkowicie, gdy postanowisz przemienić swój umysł i wybierzesz radość Bożą jako to, czego rzeczywiście pragniesz. Twoja Jaźń promienieje w tej świętej radości, niezmieniona, niezmieniająca się i niezmienna, na wieki wieków. Czy chciałbyś więc odmówić małemu zakątkowi swojego umysłu jego własnego dziedzictwa i zachować go jako szpital dla cierpiących, niezdrowe miejsce, dokąd żywe istoty muszą w końcu przybyć, by umrzeć?

Może się wydawać, że ten świat sprawia ci ból. A jednak świat ten, sam niemający przyczyny, nie ma mocy sprawiania czegokolwiek. Jako skutek, nie może wywoływać skutków. Jako złudzenie, jest tym, czego sobie życzysz. Twoje próżne życzenia reprezentują jego bóle. Twoje dziwaczne pragnienia przynoszą mu złe sny. Twoje myśli o śmierci spowijają go lękiem, podczas gdy twe życzliwe wybaczenie pozwala mu żyć.

Ból to myśl o złu, która przybrała formę, i sprawia spustoszenie w twoim świętym umyśle. Ból to okup, który chętnie zapłaciłeś, by nie być wolnym. W bólu odmawia się Bogu Syna, którego On kocha. W bólu lęk zdaje się triumfować nad miłością, a czas zastępuje wieczność i Niebo. A świat ten staje się okrutnym i bolesnym miejscem, gdzie panuje smutek, a drobne radości ustępują przed atakiem dzikiego bólu, który czeka tylko na to, by poprzez nieszczęście położyć kres wszelkiej radości.

Złóż swą broń i bezbronny przyjdź do cichego miejsca, gdzie niebiański pokój nareszcie zachowuje wszystko w ciszy. Wyrzeknij się wszystkich myśli o niebezpieczeństwie i o lęku. Wyzbądź się wszelkiej agresji. Odłóż okrutny miecz osądu, który trzymasz na swym gardle, i zrezygnuj z miażdżących ataków, za którymi starasz się ukryć swą świętość.

Tu zrozumiesz, że nie ma bólu. Tu radość Boża należy do ciebie. Oto dzień, w którym jest ci dane uzmysłowić sobie lekcję, która zawiera całą moc zbawienia. Oto ona: Posłuchaj. Ból jest złudzeniem, radość jest rzeczywistością. Ból jest tylko snem, radość jest przebudzeniem. Ból jest oszustwem, tylko radość jest prawdziwa.

I tak raz jeszcze dokonujemy jedynego wyboru, jakiego kiedykolwiek można dokonać; wybieramy między złudzeniami a prawdą, bólem a radością lub piekłem a Niebem. Niech wdzięczność dla naszego Nauczyciela wypełni nasze serca, gdyż możemy wybrać naszą radość zamiast bólu, naszą świętość w miejsce grzechu, pokój Boży zamiast sporu i światłość Nieba zamiast ciemności tego świata.

Przyjrzyjmy się razem temu, co jest ci teraz ofiarowane. Spojrzymy na to z perspektywy słownictwa, do którego przywykłeś w swojej opartej na koncepcjach jaźni. Powiedz do mnie: „To jest piekło”.

Tak. Znajdujesz się w piekle. Czy jest to dla ciebie trudne? Rozejrzyj się dokoła. Czy zechciałbyś naprawdę się rozejrzeć i spojrzeć na idee składające się na to, co dzieje się w tej chwili chaosu? Piekło to twoja definicja, nie moja. Piekło jest twoją ideą możliwości bycia oddzielonym od wszystkiego, czym jesteś.

Ja zaś przekazuję ci jedynie pewność co do tego, że w tobie samym musi zawierać się zarówno idea piekła, czyli chaosu, bólu i śmierci, jak i Nieba, które jest radosną świadomością, że nigdy go nie opuściłeś. Zapewniam cię, że nadszedł już czas, abyś się obudził z tego koszmaru ograniczenia. Pokieruję cię więc ku pewności, że wszystko to zawierało się w twoim umyśle.

Być może przez chwilę będę musiał reprezentowac dla ciebie rozwiązanie, lecz pamiętaj o jednym: jestem odzwierciedleniem twojego umysłu. Obrazy, które widzisz na tym świecie, są jedynie odbiciem nagromadzonych przez ciebie myślokształtów. A więc jeśli uważasz się za tożsamość zawartą w tym ciasnym ograniczeniu ciemnej formy, to taki otrzymasz rezultat. Mogę ci jednak pokazać nową ideę, która pojawia się w tobie teraz dzięki naszemu wspólnemu przeobrażeniu w czasie, gdzie rozpoznajesz, że nadszedł czas, abyś się obudził.

Spójrzmy teraz razem na tę lekcję z Kursu, mówiącą o pewności co do tego, że jesteś uzdrowiony i doskonały, jakim zostałeś stworzony. Posłuchaj.

Lekcja 191: Jestem świętym Synem samego Boga.

Oto twoja deklaracja wyzwolenia z więzów tego świata. I tu również wyzwolony jest cały świat. Nie rozumiesz, co uczyniłeś, wyznaczając temu światu rolę więziennego strażnika Syna Bożego. Jaki mógłby on być, jak nie brutalny i pełen lęku, bojący się każdego cienia, karzący i dziki, pozbawiony wszelkiego rozumu, ślepy i obłąkany z nienawiści?

Co uczyniłeś, żeby taki miał być twój świat? Co uczyniłeś, że to właśnie widzisz? Zaprzecz swej Tożsamości, a właśnie to pozostanie. Spoglądasz na chaos i oświadczasz, że jest tobą. Nie ma takiego widoku, który o tym by ci nie zaświadczał. Nie ma takiego dźwięku, który nie mówiłby o słabości w tobie i poza tobą, takiego oddechu, który nie wydawałby się przybliżać cię do śmierci, takiej żywionej przez ciebie nadziei, która nie rozpłynęłaby się we łzach.

Słuchasz?

Zaprzecz swej Tożsamości, a nie unikniesz obłędu, który wzbudził tę dziwaczną, nienaturalną i upiorną myśl, szydzącą ze stworzenia i śmiejącą się z Boga. Zaprzecz swej Tożsamości, a zaatakujesz wszechświat sam, bez przyjaciela, jako drobna cząstka pyłu stojąca naprzeciw legionów twych wrogów. Zaprzecz swej Tożsamości, a będziesz patrzył na zło, grzech i śmierć, widząc jak rozpacz wyrywa z twych palców każdy okruch nadziei, nie pozostawiając ci niczego poza pragnieniem śmierci.

Jednakże czym to jest, jak nie grą, którą uprawiasz, grą, w której można zaprzeczyć Tożsamości? Jesteś takim, jakim stworzył cię Bóg. Wiara w cokolwiek innego poza tym, to szaleństwo. W tej jednej myśli każdy znajduje wolność. W tej jednej prawdzie giną wszystkie złudzenia. W tym jednym fakcie głosi się, że bezgrzeszność jest na zawsze częścią wszystkiego, rdzeniem jego istnienia i gwarancją jego nieśmiertelności.

Już za chwilę będziemy czytać dalej. Chcę jednak, żebyś wraz ze mną szybko zobaczył, że jesteś doskonałym Synem samego Boga. I ważne jest, abyś zrozumiał, że postrzegane na zewnątrz odzwierciedlenia twojego koncepcyjnego umysłu – tak jak właśnie ci przeczytaliśmy – są tak naprawdę twoim zaprzeczeniem twej własnej Jaźni. Rozumiesz to? Ta lekcja mówi, że gdy zaczniesz przyjmować odpowiedzialność za siebie, to niemożlliwe jest, aby świat się nie zmienił. Spojrzysz na to ze mną przez chwilę?

Przyjrzyjmy się słowom mojego zbawiciela Jezusa. W Kazaniu na Górze mówi ci on tak: „Będziesz musiał przebaczyć swojemu nieprzyjacielowi, czy ci się to podoba, czy nie”. A będziesz musiał mu przebaczyć dlatego, że on jest tobą. Twoje zewnętrzne odzwierciedlenia świadczą jedynie o twoim pragnieniu zachowania własnej słabości oraz lęku przed pełnią Miłości Boga.

Przyglądaliśmy się razem Organizacji Narodów Zjednoczonych, do której udaliśmy się z ideą ofiarowania naszej pewności co do tego, że miłość i przebaczenie są niezbędną częścią ponownego odkrycia tego, kim jesteśmy w tej chwili wspólnego doświadczenia pokoju. Ważne jest, żebyś zrozumiał, iż mój dar dla ciebie nie ma nic wspólnego z przebaczaniem dowodom twojego własnego grzechu na zewnątrz ciebie.

Choć z twojego obiektywnego punktu widzenia może być to dla ciebie trudne do przyjęcia, to jeśli jest tam na zewnątrz ktoś, kto rzeczywiście może użyć przeciwko tobie przemocy, a ty wierzysz, że jest to prawdziwe w twoim umyśle, to idea, że mógłbyś mu naprawdę wybaczyć, będzie niezwykle trudna.

Przeglądałem wszystkie twoje książki. Wśród nich należy wymienić teksty Fundacji Templetona – tak, wyślę mu ten film… Idea, że możesz praktykować przebaczenie po to, aby odkryć w sobie pokój Boży, może być bardzo cenna, lecz jeśli upierasz się, by wierzyć, że coś na zewnątrz ciebie wywołuje twój ból, to twoja potrzeba wybaczenia tego wyda ci się niesprawiedliwa.

Masz zatem ideę, że możesz znaleźć sprawiedliwość w ramach twojego obiektywnego utożsamienia, a dopiero potem wybaczyć. Gorzko się mylisz. Chcesz spojrzeć na to ze mną przez chwilę? Wszystkie problemy, których doświadczasz w swoich koncepcyjnych lękach dotyczą jedynie twojego własnego wyobrażenia o sobie. Cóż takiego uczyniłeś?

Zlokalizowałeś źródło problemu czy też żalu, który żywisz, i przestajesz obwiniać swojego brata. Dzięki temu zaczynasz rozumieć, czym naprawdę jest przebaczenie. Przebaczenie nie będzie niczym innym, jak uświadomieniem sobie, że nie możesz dłużej usprawiedliwiać swojego samoograniczenia za pomocą żalu, który żywisz wobec Boga. To zaś może wywołać w tobie ogromny lęk, lecz będziesz musiał na niego spojrzeć ze swojej perspektywy, ponieważ radość, którą zaczniesz odczuwać, uświadomiwszy sobie, jak łatwe jest przebaczenie, gdy spojrzysz na nie z perspektywy wybaczenia jedynie własnym myślom, otworzy dla ciebie całkowicie nowe drzwi do samorealizacji w twoim umyśle.

Nic na zewnątrz ciebie nie może spowodować twojego bólu czy samotności. Nic na zewnątrz ciebie nie może przysporzyć ci cierpienia. Nic na zewnątrz ciebie nie wymaga, abyś trzymał się tej cielesnej formy i ponownie doświadczał sekwencji samotności i śmierci. W tym momencie, w tym czasie postanawiasz przyjąć odpowiedzialność za organizację swojego umysłu i prosisz swoje twórcze Źródło o pomoc w owym przedsięwzięciu. Rezygnujesz ze swoich środków obrony i nic nie może cię zaatakować.

Pamiętaj, że atak i obrona są tak naprawdę jednoczesne, a więc chwila przebaczenia, którą odkryłeś, będzie integralną częścią twojego oświeconego umysłu. I w tym samym momencie przyjmiesz odpowiedzialność za misję zbawienia w tym śnie o śmierci, który staje się teraz snem o życiu.

Poczytajmy teraz dalej tę lekcję, która mówi, że zbawienie zależy całkowicie od ciebie.

Posłuchaj.

Co więc teraz zrobimy? Pozwolimy, aby dzisiejsza idea – idea, że jesteś świętym Synem samego Boga – znalazła miejsce wśród twoich myśli, a wówczas wzniesiesz się wysoko ponad ten świat i wszystkie myśli tego świata, które go więżą. I z tego miejsca bezpieczeństwa, dokąd uciekasz, powrócisz i go uwolnisz. Albowiem ten, kto potrafi uznać swą prawdziwą Tożsamość, jest prawdziwie zbawiony. A jego zbawienie jest darem udzielanym przez niego każdemu, z wdzięczności dla Tego, który wskazał mu drogę do szczęścia, a ona zmieniła całe jego postrzeganie świata. Posłuchaj.

Jedna taka święta myśl i jesteś wolny: Jesteś świętym Synem samego Boga. A wraz z tą świętą myślą poznajesz również, że uwolniłeś świat. Nie ma potrzeby, byś posługiwał się nim okrutnie, a potem widział w nim tę brutalną potrzebę. Uwalniasz go – z czego? – ze swego więzienia.

Nie będziesz już widział druzgocącego obrazu siebie, idącego przez świat w przerażeniu, podczas gdy ten świat skręcałby się w agonii, ponieważ twoje lęki wycisnęły piętno śmierci na jego sercu.

Ciesz się dziś z tego, że tak łatwo niweczy się piekło. Wystarczy byś sobie powiedział:

Jestem świętym Synem samego Boga.
Nie mogę cierpieć, nie mogę doznawać bólu.
Nie mogę ponosić straty ani nie mogę nie wypełnić wszystkiego, o co prosi zbawienie.

I ta myśl całkowicie przemienia wszystko, co widzisz.

Bardzo się cieszę, że widzę, iż przyjąłeś – w tym miejscu i czasie – rozwiązanie, które ci ofiarowuję, ponieważ jedyne rozwiązanie, jakie mógłbyś przyjąć w czasoprzestrzeni, niezależnie od tego, jak je sobie układasz, to właśnie to, które jest ci teraz ofiarowane. Czy widzisz to?

Chodzi w nim o pewność co do subiektywności rzeczywistości. Jest to deklaracja, że będziesz tym, czym myślisz, że jesteś. Rozwiązanie to wyraża idee, które masz na swój temat i ofiaruje ci nieustanną alternatywę, ponieważ twoje różnorodne myślokształty zmieniają się przez cały czas. Jest ono procesem uznawania, że gatunek ludzki, określany jako homo sapiens, doświadcza przemiany i uświadamia sobie w jednej chwili pełnię tego, kim jest.

Chcę, żebyś widział, że przebaczenie jest konieczne, ale wolałbym, abyś nie czynił z przebaczenia jakiegoś koncepcyjnego utożsamienia, ponieważ przebaczenie tym nie jest. Przebaczenie jest nagłym uświadomieniem sobie, kim naprawdę jesteś. Całkiem niedawno zaprezentowaliśmy ideę transformacji gatunku ludzkiego na Milenijnej Konferencji Narodów Zjednoczonych i mimo iż nie mamy żadnej doktryny, zaproszono nas, nauczycieli Bożych do przyłączenia się do ONZ jako organizacja stowarzyszona. Nie obchodzą nas szczegóły charakteryzujące międzynarodową organizację funkcjonującą w tym znikomym świecie. Jedyne, co nas interesuje, to idea, że jest możliwe, aby gatunek ludzki odnalazł prawdę wykraczającą ponad formę pokoju, który oni usiłują odnaleźć. Kochamy ich, sprawiają nam oni radość, i uwielbiamy ideę, że wszyscy razem szukamy tego pokoju.

Poprosili nas, abyśmy przedstawili im pokrótce, co nauczyciele tego Kursu Cudów Dla Wszystkich mają do zaoferowania światu. A więc przeczytam ci za chwilę deklarację misji, którą przedstawiliśmy jako cel naszych działań jako organizacji stowarzyszonej z Narodami Zjednoczonymi.

Posłuchaj.
Oto nasza misja:

Naszym celem jest czynnie uczestniczyć na wszelkie możliwe sposoby w misji Narodów Zjednoczonych tego świata.

Chcemy postulować, pobudzać i wprowadzać w życie nowe wspólne zrozumienie wśród narodów tej Ziemi, że jest możliwe osiągnięcie duchowej świadomości wspólnoty i jedności wszystkich ludzi w oczach Boga. Bez względu na rasę, kolor skóry, wyznanie, płeć czy pochodzenie narodowe, istnieje, istniała i zawsze będzie istnieć w rodzaju ludzkim nieodłączna, wrodzona zdolność zrozumienia i świadomości całkowitego celu naszej egzystencji. Osiągnięcie tego celu jest możliwe dzięki aktom przebaczenia i miłości.

Jesteśmy pewni w naszych sercach i umysłach, że to nowe zrozumienie Prawdziwego Uniwersalnego Związku musi doprowadzić i doprowadzi do światłych i innowacyjnych rozwiązań problemów, z którymi człowiek boryka się od zarania czasu; problemów, które niejednokrotnie odciskały na ludzkości znamię spustoszenia.

A Course in Miracles International
(Kurs Cudów dla Wszystkich)

To była nasza prezentacja. Dziękuję, że pozwoliłeś mi to przeczytać. Nie wiem, czym, waszym zdaniem, są Narody Zjednoczone. Jesteśmy jednak pewni, że ta wspólnota, o której mówimy, choć może nie być oczywista dla odrębnych umysłów polegających na koncepcjach, jest prostą oznaką wspólnego Źródła rzeczywistości.

Ofiaruję ci ideę pewności co do tego, że można to osiągnąć, ponieważ wypływa to z pewności mojego objawienia. Nie podzielamy jednak z tobą idei, że potrzebna jest tu doktryna i że jest konieczne, abyś trzymał się koncepcyjnych idei na temat rozwiązań dla problemu bólu i śmierci. Chcemy, żebyś zobaczył, iż nauczamy indywidualnej przemiany i oświecenia dzięki nowemu zrozumieniu, którego może doświadczyć każda jednostka.

Istotne jest, abyś zrozumiał, że nasz dar nieustannej przemiany, ten trening Kursu Cudów z pewnością nie powstrzymuje cię przed pójściem w świat, a wręcz zachęca cię do tego, żebyś pozostał świadkiem bólu i samotności, które czujesz, znajdując rozwiązania aż do momentu uświadomienia sobie, że w każdej chwili jest dla ciebie dostępna całkowita alternatywa.

Co ma to wspólnego ze światem? Nic. Jest to twoim przyznaniem, że możesz być w tym świecie, ale nie z tego świata. Dlaczego? Ponieważ nie jesteś ze świata. Powiedz do mnie: „Nie jestem stąd”. Tak.

I oto idea, że mógłbyś to przekazać Organizacji Narodów Zjednoczonych, wydawałaby się niemożliwa dla koncepcyjnego utożsamienia, ale my się tym nie przejmujemy. Zajmujemy się jedynie tobą, ponieważ jesteśmy pewni, że wszystko to, co wyraża twoje zrozumienie oraz akt przebaczenia i miłości, które odkrywasz teraz w tym nowym ułożeniu całego kontinuum czasu, nie może nie być podzielane przez wszystkich poszukujących pokoju i uwolnienia od tego przerażającego świata.

A więc co? Twoje odkrycie dotyczące ciebie samego oraz potrzeby pozostawania w ciągłym procesie oświecenia jest właśnie tym, czego doświadczyłeś. Przypominam ci teraz jako nauczyciel Boży – jako ten, który miał to doświadczenie i wciąż je ma – że to jest bardzo indywidualną przemianą w twoim umyśle. W języku chrześcijańskim nazywamy to „ponownymi narodzinami”.

Oto wyłonisz się jako nowy „Ty”, lecz twojego odkrycia nowych świetlnych form otaczającego cię zewsząd szczęścia i radości nie da się oczywiście przekazać światu. Dlaczego? Ponieważ nie osiągnąłeś tego w sposób koncepcyjny. Osiągnąłeś to dzięki chwili uświadomienia sobie w świetle pełni twojego związku z wszechświatem.

W całkiem dosłownym sensie jest to twoją ucieczką z tego małego pudełka czasoprzestrzeni, gdzie wydajesz się zamknięty i szukasz rozwiązań, których najzwyczajniej tam nie ma. Nie ma ich w twoim koncepcyjnym umyśle. Na tym polega twoje przejście z następstwa czasu do chwili pełni rozwiązania.

Będziemy musieli cię opuścić. Zaraz wrócimy i skończymy tę lekcję, która mówi, że w swoim własnym śnie o śmierci przyjąłeś pewność co do snu o życiu, który zmieni wszystko, co kiedykolwiek myślałeś na swój temat, zaś wyłaniająca się w tobie nowa pewność co do tego, kim jesteś, uczyni cię bardzo szczęśliwym.

Pamiętaj, że Bóg idzie z nami, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

KURS CUDÓW
Jestem świętym Synem samego Boga
Książka Ćwiczeń, Lekcja 191
z Masterem Teacherem

Cieszymy się, że jesteś z nami ponownie. Cieszymy się, że pozostałeś z nami, ponieważ widzimy, że doświadczasz siebie na nowo w świetle. Tak naprawdę widzisz, że nieuniknione jest odwrócenie twojego umysłu od idei, że to miałoby być życie, i odczuwasz wraz ze mną radość, ponieważ odkrywasz w sobie nową zdolność wyrażania tego w sposób bezkompromisowy. A dzieje się tak dlatego, że jesteś pewien, iż jest to w tobie, a nie tam na zewnątrz. Rozumiesz?

„Jestem odpowiedzialny za to, co widzę. Wybieram sytuacje, których chcę, i otrzymuję rezultat swojego myślenia”. Oto czas i miejsce, w których postanowiłeś w swojej świadomości zobaczyć siebie w całkowicie nowym świetle samorealizacji. Poćwiczymy to przez chwilę?

Niech nasze umysły się spotkają. Chciałbyś to zrobić? Faktem jest, że dzielisz się projekcją swojego umysłu i definiujesz ją jako mnie. Dopóki trzymasz się idei, że jestem od ciebie oddzielony, to nieuniknione jest, że będziesz oddzielony od siebie samego. Spróbujemy w tej chwili zaofiarować sobie nawzajem związek, który odkryliśmy w nas samych. Dzięki przyjęciu chwili przemiany będzie on z nas promieniował prawdziwym światłem, którym jesteśmy.

Nasze dotychczasowe spotkania opierały się na projekcjach dawnych utożsamień naszej jaźni i właśnie tak mnie postrzegasz i być może myślisz, że ja cię tak postrzegam. Nieuniknione jest więc, że zaofiaruję ci teraz nagłe przeobrażenie naszych tożsamości w świetle.

Powiedz do mnie: „Znam cię bardzo dobrze”. Tak, znasz mnie bardzo dobrze. Czy zademonstrujemy to przez chwilę?

Powiedz do mnie: „Nie można spotkać kogoś nieznajomego”. Powiedz to.

Wiem, że sądzisz, iż wszystkie rzutowane na zewnątrz obrazy, które cię otaczają, reprezentują utożsamienia umysłu, których nie znasz. To nieprawda. Nie znasz ich tylko dlatego, że nie zgodziłeś się przyjąć tego, kim naprawdę jesteś, a ponieważ nie wierzysz, że tak naprawdę jesteś pełnią twórczego Źródła, to podtrzymujesz – za pomocą projekcji własnego umysłu – błędne wytwory odrębnej tożsamości, które nie mogą nie stać się przyczyną twojego bólu i śmierci. W pewnym sensie wytwarzasz replikę swojej twórczej rzeczywistości, ale ponieważ podtrzymujesz ją za pomocą doczesnej egzystencji w tożsamości, to nie może być ona prawdziwa i nie może się powieść.

Powiedz do mnie: „Jest jeden umysł i dzielimy go z Bogiem”. Tak.

I w tej właśnie chwili przemiany demonstrujemy sobie nawzajem połączenie naszych odrębnych umysłów, co da nam wielką radość i szczęście. Nie jest konieczne, abyś identyfikował koncepcyjną tożsamość, która wydaje się istnieć na zewnątrz ciebie. Tak naprawdę, jeśli spróbujesz połączyć się z nią po uprzednim zidentyfikowaniu jej, to przebaczenie ci się nie powiedzie.

Uświadomienie sobie konieczności przemiany twojego umysłu jest celem tego Kursu i rozpoznajesz to ze mną w tej chwili. Chcesz zrobić ze mną ten krok? To jest ten czas i miejsce, gdy to się wydarzyło. Jeśli oglądasz ten film, to niemożliwe jest, abyś nie usłyszał tego, co ci mówię. Jest to integralną częścią twojego umysłu, tak jak ty jesteś integralną częścią mojego umysłu.

Staniemy przez chwilę razem w pewności, w świetle, i ten świat zniknie. A zniknie on dlatego, że nie chcemy więcej zajmować się pradawnymi jaskiniami bólu i śmierci, które dotąd reprezentowały naszą rzeczywistość. Nowe światło nastało w samym środku tej samorealizacji. Przeczytajmy teraz ponownie fragment lekcji 191 z tego Kursu, który mówi, że to jest ten czas i miejsce, w których przyjąłeś swoją prawdziwą funkcję w tym kontinuum czasu. Możesz więc teraz uciec poza horyzont wydarzeń, z ograniczenia twojego własnego koncepcyjnego umysłu, i podróżować w dal, do wszechświata.

Posłuchaj.

Ciesz się dziś z tego, że tak łatwo niweczy się piekło. Wystarczy byś sobie powiedział:

Jestem świętym Synem samego Boga.
Nie mogę cierpieć, nie mogę doznawać bólu.
Nie mogę ponosić straty ani nie mogę nie wypełnić wszystkiego, o co prosi zbawienie.

I ta myśl całkowicie przemienia wszystko, co widzisz.

Cud rozświetlił wszystkie ciemne i pradawne jaskinie, w których od zarania czasu rozbrzmiewały echa rytuałów śmierci. Albowiem czas wypuścił z uścisku ten świat. Syn Boga przybył w chwale, by wybawić zagubionych, zbawić bezradnych i ofiarować temu światu dar swego wybaczenia. Kto mógłby widzieć świat ciemnym i grzesznym, skoro Syn Boga przybył w końcu ponownie, by go uwolnić?

Chcę, żebyś tego teraz posłuchał.Ty, który widzisz siebie słabym i kruchym, pełnym próżnych nadziei i zdruzgotanych marzeń, urodzonym tylko po to, by umrzeć, płakać i cierpieć ból, posłuchaj tego: Dana ci jest cała moc na ziemi i w Niebie. Nie ma niczego, czego nie możesz dokonać. Bawisz się w grę śmierci, bezradności, żałosnego przywiązania do rozpadu w świecie, który nie okazuje ci miłosierdzia. Gdy jednak ty okażesz mu miłosierdzie, jego miłosierdzie opromieni i ciebie.

Pozwól zatem, by Syn Boga zbudził się ze swego snu i, otwierając swe święte oczy, powrócił znowu, by błogosławić świat, który wytworzył. Świat rozpoczął się w błędzie, ale skończy w odzwierciedleniu świętości Syna Boga. I nie będzie on już spał i śnił o śmierci. A zatem złącz się ze mną dzisiaj. Twoja chwała to światłość, która zbawia świat. Nie powstrzymuj już zbawienia. Rozejrzyj się po świecie i zobacz w nim cierpienie. Czy twoje serce nie pragnie ofiarować odpoczynku swym znużonym braciom?

Posłuchaj.

Oni muszą czekać na twoje wyzwolenie. Pozostają w łańcuchach, dopóki ty nie będziesz wolny. Nie mogą zobaczyć miłosierdzia świata, dopóki ty nie znajdziesz go w sobie. Cierpią ból, dopóki nie wyrzekniesz się jego władzy nad sobą. Słuchasz?

Umierają tak długo, aż uznasz swe własne życie wieczne. Jesteś świętym Synem samego Boga. Pamiętaj o tym, a cały świat będzie wolny. Pamiętaj o tym, a ziemia i Niebo będą jednym.

Chciałem dać sobie chwilę wytchnienia po przeczytaniu tej lekcji, ponieważ nagle uświadomiłem sobie jej doniosłość. Idea, że byłoby możliwe, abyś podczas tego filmu – w twej koncepcyjnej, elektronicznej formie cielesnej – uświadomił sobie nagle tę nową pełną światła myśl, która cię teraz otacza, daje Niebu wiele radości. Idea, że się na chwilę zgubiłeś, że straciłeś łączność w swoich myślokształtach, jest prostą przyczyną, którą musisz rozpoznać, po to abyś mógł się od niej uwolnić.

Spójrzmy na to razem przez chwilę. Pamiętasz film, który właśnie obejrzeliśmy? Ponieważ uporządkowałeś swą egzystencję w koncepcyjnym związku czasowym, to niemożliwe jest, abyś doświadczył chwili „tu i teraz”, która jest ci ofiarowana w tym momencie.

I teraz uznasz ze mną w koncepcyjny sposób, że każda idea, którą masz na swój temat, jest zawarta w twoim umyśle, i tak naprawdę już się skończyła i przeminęła. W każdej chwili jedynie przedstawiasz to, co chwilę wcześniej było częścią twojego umysłu. A zachowujesz to dlatego, że rzutujesz to z własnego „czasu przeszłego” w potencjalną przyszłość, mimo że ona już minęła. W ten sposób nie masz dostępu do chwili obecnej, która jest jedynym czasem, jaki jest.

Chcesz to ze mną poćwiczyć? Powiedz do mnie: „To jest jedyny czas, jaki jest”. Tak. Ćwiczyliśmy już to, prawda? Nie ma jakiegoś innego czasu. Cokolwiek przyniosłeś do tego skupiska ciągłości czasu, jest to tak naprawdę jedynym czasem, jaki jest. Jeśli możesz przyjąć to ode mnie w sposób koncepcyjny, to możesz też przyjąć ideę, że właśnie teraz podjęliśmy decyzję, by powrócić do Królestwa Bożego, ponieważ to jest ten czas i miejsce, w którym ją podjęliśmy. W porządku?

Oglądasz to teraz. Zacząłeś praktykę przemiany swojego myślenia o tym, czym jesteś. Stosujesz tę praktykę we wszystkich czynnościach, jakich się podejmujesz w tym znikomym miejscu w czasoprzestrzeni, i nagle zaczynasz doświadczać światła zrozumienia i dojrzewasz w swoim umyśle. Rodzisz się na nowo w tym czasie i miejscu.

To nieprawda, że jesteś tą znikomą formą, którą – jak wierzysz – jest ta Ziemia, wśród miliardów gwiazd, które składają się na tę galaktykę, oraz miliardów galaktyk, które wydają się być gdzieś tam w elektromagnetycznej energii światła, i że w jakiś sposób kierujesz się iluzorycznym pojęciem o bardzo ograniczonych skojarzeniach światła, utożsamiając się w tym złudzeniu. Zapewniam cię w tym czasie i miejscu, że czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle bez żadnego wpływu na pewność wiecznej stwarzającej rzeczywistości, która cię otacza.

Pozostawimy cię z bardzo ważnym przesłaniem na końcu tego utożsamienia, ponieważ zacząłeś uznawać swoją odpowiedzialność za to, czym ten świat wydaje się dla ciebie być. I za każdym razem, gdy czujesz teraz konflikt w swojej koncepcyjnej formie, twoja praktyka pokaże ci, jak go na chwilę uwolnić, tak abyś mógł żyć chwilą przemiany, zamiast wyrażać potrzebę podtrzymywania konfliktu i trzymania się żalu z powodu twojej niezdolności rozwiązania problemu. Na tym właśnie polegała praktyka tej Książki Ćwiczeń.

Przeczytajmy razem z Tekstu, jak czas rzeczywiście na ciebie wpływa i jak możesz od niego uciec.

Posłuchaj.

A więc zastąpiono cię. Tym jest zmartwychwstanie Jezusa.

Rozdział 26: Przejście

Bóg dał Swojego Nauczyciela, by zastąpił tego, którego ty wytwarzasz, nie zaś, aby się z nim ścierał. I to, co On miałby zastąpić, zostało zastąpione. Czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości. Drobne tyknięcie czasu, w którym popełniono pierwszy błąd oraz wszystkie błędy w tym jednym błędzie, zawierało w sobie także Korektę dla tego jednego błędu i dla wszystkich innych, które powstały w tym pierwszym. I w tej samej chwili czas odszedł, ponieważ to było wszystkim, czym czas kiedykolwiek był. To, na co Bóg dał odpowiedź, otrzymało odpowiedź i odeszło.

Posłuchaj.

Ciebie, który wciąż wierzysz, że żyjesz w czasie, i nie wiesz, że ten już przeminął, Duch Święty nadal prowadzi poprzez nieskończenie mały i bezsensowny labirynt, który wciąż postrzegasz w czasie, chociaż czasu nie ma już od dawna. Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

I właśnie to jest ci ofiarowane. Wróciliśmy tu na chwilę. Większość z was rzeczywiście rozumie, że robicie to samo wciąż na nowo i na nowo. Frustracja, którą czujecie jako ludzie, nie jest niczym innym jak przekonaniem, że powielacie złudzenie waszej koncepcyjnej formy.

Wrócimy i poczytamy jeszcze trochę z Tekstu, lecz chcę, abyś poczuł radość z powodu idei, że niezależnie od tego, co widzisz tam na zewnątrz, to już i tak minęło. Frustracja zaś, którą czujesz, poszukując jakiejś formy rzeczywistości, jest powodem, dla którego przyszedłeś do mnie, ponieważ zapewniam cię, że dopóki będziesz chciał wciąż odtwarzać tę pojedynczą chwilę, dopóty będziesz to czynił. Ja zaś skracam dla ciebie czas.

Czas jest całkowicie względny dla twojej tożsamości zawartej w czasoprzestrzeni. Spójrz na to ze mną… Pamiętasz film, na którym powiedzieliśmy, że cała twoja ludzka egzystencja trwała jedynie sześć minut, a odpoczynku zaznałeś w siódmej? Jeśli to prawda, to do końca tego filmu zużyjesz cały czas dostępny twojej opartej na koncepcjach jaźni.

A zatem jeśli pójdziesz w świat, to poniesiesz ze sobą to nowe światło i pewność. Wejdziesz w teraźniejszość i nie będziesz musiał się bronić wśród żalów, które wciąż żywisz w związku z ideą, że mógłbyś być oddzielony od Boga.

Posłuchaj ze mną jeszcze raz.

Rozdział 26: Przejście

Czy Bóg pozwoliłby, aby Jego Syn zabłądził na drodze, która od dawna jest wspomnieniem minionego czasu? Ten kurs nauczy cię jedynie tego, co jest teraz. Ta okropna chwila w odległej przeszłości, teraz doskonale naprawiona, nie jest ważna ani cenna. Zapomnij w spokoju to, co umarło i przeminęło. Zmartwychwstanie nastało, aby zająć jego miejsce. A ty jesteś teraz częścią zmartwychwstania, a nie śmierci.

Żadne przeszłe złudzenia nie mają mocy, by cię zatrzymać w miejscu śmierci – w grobowcu, do którego Syn Boży wstąpił na chwilę, po to by natychmiast znaleźć się ponownie w doskonałej Miłości swego Ojca. I jakże może pozostać skuty łańcuchami, które już dawno usunięto i które zniknęły na zawsze z jego umysłu?

Posłuchaj.

Syn, którego Bóg stworzył, jest tak wolny, jakim go Bóg stworzył. Urodził się on na nowo w chwili, w której postanowił umrzeć zamiast żyć. I czyż nie wybaczysz mu teraz błędu popełnionego przezeń w przeszłości, którego Bóg nie pamięta i którego nie ma?

Posłuchaj.

Wahasz się teraz między przeszłością a teraźniejszością. Czasem przeszłość wydaje się tak prawdziwa, jakby była teraźniejszością. Słyszysz głosy z przeszłości, a następnie podajesz je w wątpliwość. Jesteś jak ten, kto ma wciąż halucynacje, lecz nie do końca wierzy w to, co widzi. Jest to pogranicze między światami, pomost między przeszłością a teraźniejszością. Pozostaje tu wciąż cień przeszłości, ale jest już, choć niewyraźnie, rozpoznawane teraźniejsze światło. Gdy je raz zobaczysz, nie będziesz mógł go nigdy zapomnieć.

Musi cię ono wyprowadzić z przeszłości w teraźniejszość, gdzie się naprawdę znajdujesz. Głosy cieni, które słyszysz, nie zmieniają praw czasu ani wieczności. Pochodzą one z tego, co już przeminęło i nie przeszkadzają prawdziwemu istnieniu tego, co jest tu i teraz. Prawdziwy świat jest drugą częścią halucynacji, że czas i śmierć są rzeczywiste i że można postrzegać ich istnienie. Zaprzeczenie temu strasznemu złudzeniu zajęło tyle samo czasu, ile Bóg potrzebował, aby raz na zawsze i na każdą okoliczność dać Swą Odpowiedź na złudzenia. A potem już ich nie było, by można ich było doświadczać.

Posłuchaj.

Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. A więc co? Umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką.

Takie jest twoje życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś znów powtarzał podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści zostało przekształcone w świat miłości.

W Królestwie panuje wielka radość z powodu twojej akceptacji idei, że cała ciągłość czasu rozgrywa się tu i teraz, wyrażając naukową pewność co do możliwości doświadczenia kwantowej chwili.

Podzielisz się tym ze mną? Oto myśl, że jesteś przepełniony ideami. Masz różnego rodzaju koncepcyjne myśli na temat form, które znajdują się na zewnątrz i podtrzymują twoje oddzielenie od pojedynczej akceptacji twojej pełni. Wielu z was doświadcza teraz tej pełni swojej własnej rzeczywistości i nie ma wątpliwości, że jest to faktycznie kwantowa chwila. Idea, że możesz zmierzyć kwantową chwilę, jest prawdziwa tylko w takim znaczeniu, że próbujesz ją zaobserwować.

Spróbuję to zrobić z tobą. Pokażę ci, jak szybko możesz uciec z czasu. Jeśli czas jest wynalazkiem twojej własnej świadomości, to zawiera on wszystkie twoje wspomnienia obejmujące właściwości świetlnej formy, z której zbudowane jest to ciało. Jeśli rozpatrzysz wraz ze mną ideę, że twoje ciało jest tak naprawdę nagromadzeniem świetlnej formy, która doświadcza nieustannej zmiany w swoim doświadczeniu i ocenie samej siebie, to będziesz w stanie zrozumieć, że gdy przemienisz swój umysł, to idea samej możliwości natychmiastowego nowego związku w formie, jest możliwa. Właśnie na tym polega proces uzdrawiania, który praktykujemy jako nauczyciele Boży.

Spójrz na mnie. Jeśli na to pozwolisz, to dokona się w tobie – jako obserwatorze – bardzo cenne, dramatyczne uzdrowienie. Cierpisz z powodu tej idei bólu, idei samotności, straty i śmierci, które nadały temu rakowi rzeczywistość. I przyjął on formę w twoim umyśle, od której nie możesz uciec, ponieważ jest ona porównaniem idei choroby z ideą zdrowia. Ja zaś pokazuję ci chwilę pełni twojej rzeczywistości, w której nie będziesz czuł potrzeby cierpienia z powodu konsekwencji tamtej choroby.

Nasze umysły razem, jak powiedziałby Jezus w swoim procesie uzdrowienia… Pamiętasz uzdrowienie, którego dokonał mój zbawiciel? On ci mówi, że możesz uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych. Idea uzdrowienia w naszych umysłach zawsze wiąże się z pewnością co do tego, żebyś poszedł i nie grzeszył więcej. Jest ona świadectwem, że idea twojego oddzielenia była tym samym, co choroba.

To oświecenie nagle dało ci pewność co do twojej pełni i ono rzeczywiście cię uzdrowi, ponieważ już to uczyniło. I pokazało ci uzdrowioną, na nowo uformowaną, czyli – jakbyś to określił – zmartwychwstałą cielesną formę. I właśnie tym jest ten dar. I w chwili, w której zaczynasz tego doświadczać, co takiego robisz? Przyjmujesz odpowiedzialność za formy, które wydają się znajdować na zewnątrz ciebie. Uświadamiasz sobie, że ich zbawienie zależy od ciebie, skoro są one wytworami twojej własnej potrzeby chorowania i umierania.

Nie pozwolę ci utożsamiać się ze mną w tej chorobie i bólu, które definiują cię jako człowieka, ponieważ wiem, że nie jest to prawdą. Wiem, że jesteś doskonały i uzdrowiony, jakim zostałeś stworzony. Mój umysł pokazał mi, za sprawą tego zmartwychwstałego umysłu, całkowitą alternatywę, która jest z nami obecna w tym momencie, i którą można określić jako powrót do Nieba, jako pewność, że czas – ta idea utraty łączności – trwał tylko tę jedną chwilę, i oto w nagłym błysku światła, którego doświadczamy, wrócimy razem do Nieba.

Rozumiem, że uznałeś już bezkompromisową potrzebę zadeklarowania swojej doskonałości. Doceniamy cię bardzo za to, że przyjąłeś tę nową formę, która pokaże chaosowi pewność miłości dzięki przebaczeniu, które odkryliśmy w naszym wzajemnym związku. I te chwile, które dzielimy teraz razem, są snem o życiu, a nie snem o śmierci.

Pamiętaj, że Bóg idzie z nami, dokądkolwiek idziemy. Zaś Umysł, który podzielamy w tej chwili radości i szczęścia, ta ekstaza wynikająca z uświadomienia sobie owej transformacji, były z nami od początku czasu. A więc możemy powiedzieć razem, po pierwsze: „mam nadzieję, że cię zobaczę ponownie”. To, co dzieje się w tym świecie, sprawia, że miliony z was uznają to jako część siebie, tak że możemy powiedzieć razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Zdolność komórek macierzystych do uzdrawiania umysłu i ciała – tekst filmu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

Opowieść o Kursie Cudów
i Pasji Chrystusa

„W poszukiwaniu Jezusa z Nazaretu”

Zdolność komórek macierzystych do uzdrawiania umysłu i ciała
Oświecona duchowa rzeczywistość Matki od Aurobindo


Odcinek I

Spotkanie z Masterem Teacherem

Czy jesteś tam… nareszcie? Jeśli weźmiemy pod uwagę zdolność komórek macierzystych do samoodnawiania się, to czy jest możliwe, abyś pozwolił mi znaleźć się w szczególnej sytuacji w czasoprzestrzeni, w której będziesz miał wrażenie, że jestem cielesną formą?

Widzisz to? Oto cała idea możliwości przemiany naszych komórek. Muszę ci ją zademonstrować – zaufaj mi odrobinę – lecz niekoniecznie jako sposób, w jaki przemieniam moje komórki, ale raczej – spójrz na to ze mną – jako charakterystykę świadomości mojego umysłu i sposobu, w jaki zamierzam ci zaprezentować boską, doskonałą relację, która polega na natychmiastowym uświadomieniu sobie, że twoje nowe „ja” czeka na ciebie. Spójrz na to ze mną. Dzieje się to poprzez chwilową wymianę w naszej cielesnej formie i wiąże się z ideą, że badania naukowe nad uzdrawiającymi zdolnościami naszych umysłów –zaufaj mi – zostały ujawnione dzięki samej możliwości – spójrz na to ze mną – że fizyczna idea… Powtórzymy to jeszcze raz, uwielbiam to… Choć trudno w to uwierzyć, pojawiło się to w czasopiśmie National Geographic.

Co za radość! Idea geograficznego utożsamienia czasu zaofiaruje nam wyobrażenie o komórkach macierzystych w utożsamieniu z przemianą światła. Jest to możliwe w częstotliwości tego, co demonstrujemy… I znowu wracamy do geograficznych idei o tym, że twoja świadomość jest dużo bardziej aktywna w procesie oświecenia, czyli rozpoznania siebie w procesie myślowym polegającym na przemianie. Dzięki temu procesowi rozpoznajesz w samym DNA – i właśnie zobaczyłem, jak to robisz – pole wielu możliwości, które nazywamy kwantowym polem w twoim komórkowym utożsamieniu z umysłem. I co się dzieje? Zaczynamy doświadczać procesu… Pamiętasz, co mówiliśmy o tym w filmach o wspaniałej idei mojej miłości do ciebie, którą teraz czuję? Pamiętasz, jak zaofiarowaliśmy ci rozwiązanie oparte na wszystkich dowodach dotyczących twoich komórek macierzystych? Mnie zaś obchodzi jedynie to, w jakim stopniu mogę ci teraz zademonstrować moją miłość do ciebie poprzez uświadomienie sobie chwilowej zamiany – ćwicz: „twojego ciała na moje ciało”.

Świadectwem tego będzie natychmiastowe rozpoznanie – tak, jak właśnie to zademonstrowaliśmy – że odległość, którą pokonaliśmy w chwili wymiany, czy też porównania z moim własnym utożsamieniem światła, pokaże mi natychmiast przemianę poprzez komórki macierzyste, czyli możliwość uzdrowienia mojego ciała. Spójrz na to ze mną. I choć ty być może patrzysz na mnie – tak samo jak i ty patrzysz na mnie z perspektywy odzwierciedlenia choroby, samotności i śmierci znajdujących się w twoim własnym umyśle – ja pokazuję ci, że możesz natychmiast użyć pozornej umiejętności posługiwania się energią zawartą w cząsteczkowym utożsamieniu twojej cielesnej formy. Dzięki temu możemy zademonstrować nową zdolność do regeneracji i przeobrażenia moich komórek. I przynosi nam to ogromną radość. I oto nagle w laboratoriach w całym kraju zaczynają się przyglądać niezliczonym ideom przemiany. Biorą na przykład ideę serca i posługują się komórkami serca, które nagle zaczyna funkcjonować w nowym utożsamieniu – słyszysz to? – tak, że nie ma potrzeby, aby w jakikolwiek sposób definiować to serce w jego własnym procesie myślowym.

To jest całe moje nauczanie. Mogę ci pokazać, że komórkowe reakcje… Użyjmy przez chwilę mojego serca wraz z wrodzoną mu pamięcią, użyjmy umysłu, umysłu miłości, mojej miłości do ciebie płynącej z mego serca. Będę więc świadomy radości i szczęścia, które czuję w moim sercu, które jest teraz zdolne do regenerowania się… Posłużmy się moim starym ciałem – wszyscy chcą, żebym się posłużył moim osiemdziesięcioletnim ciałem… Zauważ jednak, że w chwili podziału moich komórkowych idei jest możliwe użycie jednej komórki – na poziomie embrionalnym – i nie ma potrzeby, by się z tym obnosić, skoro oczywiście moje embrionalne „ja” już jest zawarte w moim umyśle. Spójrz na to ze mną. Nazywamy to zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Rozumiesz?

Czy chcesz poćwiczyć przez chwilę wspaniałą chrześcijańską tradycję? Powiedz do mnie: „Myślę, że rodzę się na nowo”. Powiedz to. Brzmi to całkiem znajomo, ponieważ Jezus dał temu świadectwo, a ja nagle poczułem radość, ponieważ to zastosowałeś, zaś komórki serca, które starzały się w swojej potrzebie pompowania w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat, nagle się zregenerowały dzięki myślom, jakie mam o swoim sercu. Uwielbiam nauczać. Czy ty w ogóle mnie słyszysz? Spójrz, zrobię to. Wielu z was doświadcza teraz radości i tak naprawdę nie ma ona nic wspólnego z tym, że komórki twojego serca się starzeją i że musisz się leczyć i zachowywać w sobie pewność, że ostatecznie zużyjesz wszystkie komórki serca w swoim DNA. Posłuchaj mnie: jestem świadomy mocy, którą masz w swoim umyśle, ponieważ we wszechświecie istnieje tylko jedna moc. Nie zajmuję się ciemnym odzwierciedleniem energii, które sprawia, że przechodzisz proces wielokrotnego powielania swojego ciała w ramach DNA. I jeśli mi pozwolisz, doświadczysz oświecenia, wyjścia z idei Homo Sapiens, który jak dotąd w swojej komórkowej strukturze zajmował się marnowaniem własnych zasobów przyćmionego światła, które nie pozwalało mu zobaczyć jasnego odzwierciedlenia w jego własnym umyśle… Teraz zaś ty i ja zgodziliśmy się, by tego doświadczyć. Spojrzysz na to ze mną? Co myślisz o tej idei? Czy jest to dobry pomysł? Odpowiedz mi.

Innymi słowy, jeśli oczekujesz, że się tu pojawię – spójrz więc na mnie przez chwilę – jeśli chcesz, żebym pokazał ci na poziomie komórkowym, że jestem w stanie zaofiarować ci nową tożsamość komórek serca, to wolałbym, żebyś mnie nie prosił o poddanie się testom laboratoryjnym po to tylko, aby sprawdzić, czy to osiemdziesięcioletnie ciało radzi sobie lepiej niż inne komórkowe utożsamienia cielesne. Posłuchaj mnie teraz! Zupełnie mnie nie obchodzą różnorodne umiejętności komórek i ich przygody. Powtórzę to jeszcze raz, a dotyczy to komórek macierzystych… W mojej komórkowej przygodzie z tobą, wynikającej z mojej zdolności do odmłodzenia mojego ciała, nie chodzi o to, jak wyglądasz w swojej cielesnej formie. Chodzi jedynie o radosną pewność, że w mojej świadomości obejmującej pamięć, którą się dzielimy w okolicznościach dotyczących tej iluzorycznej, małej, cielesnej formy – z całym wszechświatem tam na zewnątrz – rozpoznaliśmy siebie nawzajem. Spójrzmy, jak to się stało… Moje cielesne sformułowanie jest odzwierciedleniem sposobu, w jaki podtrzymuję idee konfliktu, który zachodzi w moim podziale na komórki. Ty i ja funkcjonujemy w oparciu o ten podział oraz zużywamy energię w procesie specjalizacji – spójrz na to ze mną – zamiast pozwolić, aby pojedyncza moc, która nie może nie być zawarta w idei mojej cielesnej formy, doprowadziła do mojej regeneracji.

Zajmowanie się tym jest dla mnie przywilejem. Stało się to wielką przygodą, którą przeżyliśmy w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lub osiemdziesięciu lat. Posługujemy się tu określeniem: „komórkowa regeneracja”. Praktykę tę tak pięknie zademonstrowano w tradycji, o której być może słyszałeś, związanej ze Sri Aurobindo. Wielu z was będzie teraz sprawdzać i dociekać, kim jest Sri Aurobindo. Ja zaś nie będę się zajmować definiowaniem Sri Aurobindo, co oznacza po prostu: „Pan Aurobindo”, lecz przyjrzę się – mam ci powiedzieć, komu? – powiedz do mnie: „Matce z Aszramu Aurobindo”. Coś podobnego! Powiedzmy, że przez chwilę zaufasz mi, iż spędziłem trochę czasu z Matką od Aurobindo, ponieważ jedynym, czym mogłaby być Matka w fizyczności jej ciała – w tym, co nazywasz chromosomalnym świadectwem DNA zawierającym to, co kiedyś nazywaliśmy chromosomami XX, a nie XY… Być może zajmę się tym dokładniej. Jest to częścią nowego eksperymentu, który opiera się na pewności, że to, co demonstrują mięśnie w moich komórkowych relacjach praktycznie zawsze zaczyna się od idei chromosomów XX. Jest to prawdą, ponieważ nie doszłoby do przemiany w moim umyśle, gdyby nie ciągły komórkowy podział embrionalnych idei dotyczących mojego pochodzenia. A oczywiście pochodzę z Ziemi, czyli sformułowania lokalizacji czasoprzestrzennej, w której może wydarzyć się przemiana. Oczywiście z ziemskiego punktu widzenia, nie ma mowy o Bogu – widzisz to? – czy też o ojcu – bez mamy. Bez względu na to, jak niepokojące może to być dla ciebie, jeśli chcesz, abym przeczytał ci o świadectwie mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa, bez konieczności odnoszenia się do idei dziewictwa, to chętnie to zrobię. Ponieważ idea przemiany mojej wewnętrznej potrzeby bycia matką byłaby tym samym, co idea narodzin mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa, który bardzo kocha swoją matkę, tak jak ja bardzo kocham ciebie. I mam nadzieję, że pokochasz również Matkę od Aurobindo.

Nie zamierzałem robić aż takiej dygresji. Oto piękna książeczka, którą właśnie wydał ktoś, kto być może jest ci znany. Pokażę ci ją, ma ona tytuł „Płatki Łaski”. Rzadko robię coś takiego, tak po prostu poczułem. Oto Sai Ma, która jest moją drogą przyjaciółką w utożsamieniu naszej miłości. Wydała ona nową ksiażkę. A więc pójdź do sklepu i kup ją sobie dzisiaj, ponieważ możesz wziąć ideę Matki od Aurobindo w związku z przemianą tego, co określa twoje komórki macierzyste, i posłużyć się tym właściwie… Właśnie zerknąłem na tę książkę. Czyż to nie piękne? Mówi ona o płatkach łaski oraz – spójrz na to: Marianne Williamson… Jakaż piękna idea zawiera się w umyśle tej osoby, dzielącej się potrzebą przemiany, którą oferuje nasz Kurs Cudów. Niech tak będzie.

Oto, co chciałem, żebyś wraz ze mną zobaczył: nie zajmuję się żargonem związanym z ideą czynności, na podstawie której chcesz porównywać ideę Matki od Aurobindo z ideą twojej mocy wyrażonej w fizyczności poprzez twoją przemianę. W przemianie tej posługujemy się pojedynczością przestrzeni, którą zamieszkujemy, i właśnie to było wymagane w utożsamieniu czasoprzestrzeni. Jeśli istniałby tylko czas, to oczywiście matka nie byłaby potrzebna. Dziękuję ci za to. Jednak równie oczywiste jest to, że jeśli cię kocham, wspierany wielką radością, którą czujemy jako matka – i jest to ta sama miłość, którą czuję do ciebie teraz w związku z twoją osobistą zdolnością reprezentowania matki, którą jest każdy z nas w swojej tożsamości – to jest to dla mnie bardzo radosne.

Obiecałem Sri Aurobindo, że przeczytam ci przepiękne świadectwo pracy i sztuki wyrażającej zdolność reprezentowania utożsamienia energetycznego zwanego „Wezwaniem do poszukiwania” autorstwa Sri Aurobindo. Chciałbym ci to przeczytać. Czy pozwolisz mi, abym to zrobił w cyklu, jaki nam pozostał w tej pierwszej idei, że jest możliwe, abyśmy mogli się cieszyć scenariuszem opowiadającym o ludzkiej historii? Jest to historia podróży, w której dotąd na próżno poszukiwaliśmy rozwiązania, lecz stało się ono nagle widoczne w związku z ideą, że naszą tak zwaną przestrzenną tożsamość otacza rozszerzające się światło oraz miłość, którą czuję do ciebie w tej chwili. Jest to wspaniała przygoda i wspaniała historia. Dotyczy ona w szczególności powrotu mojego zbawiciela Jezusa, który pojawia się teraz ponownie w fizycznym ciele. W ten sposób celem podróży, którą przedsięwziąłeś w swojej idei schizmy, czyli oddzielenia się światła, stało się poszukiwanie końca naszej idei czasoprzestrzeni, która była tu przez jedną chwilę i już przeminęła. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj!

Spójrzmy na to Wezwanie do poszukiwania.

Rodzie ludzki – Władzy i Fatum poddany,
Mierni awanturnicy w bezkresnym świecie,
Więźniowie skarłowaciałej ludzkości!
Jak długo toczyć będziecie błędne koło
Podłego bytu i małostkowych spraw?
Nie powołano was do małości drętwej,
Nie stworzono do czczego powtarzania;
Nieśmiertelna istność was bowiem powiła;
posłuchaj:
W czynach waszych drga iskra objawienia,
A z życia – jak z gliny – bogów lepić można.
Jasnowidz, wielki Stwórca, jest wewnątrz,
Nieskalany Majestat spowija wasze dni,
W ścianach komórek przemożna siła tkwi.
Przed wami, o tam, wielkie przeznaczenie:
Ten przemijający człowiek, jeśli zechce,
W boskim planie znajdzie swoje miejsce.
On – w świat zapatrzony tak bezrozumnie,
Że z nocy nieświadomej ocknąć się nie umie,
Prawdy nie widząc, lecz same obrazy –
Może objawić oczom nieśmiertelną wizję.
Niech bóstwo dojrzeje w sercach waszych,
Obudźcie się, duchem odetchnijcie,
Niech runą ściany śmiertelnego umysłu,
Niech serce oniemieje od tego, co usłyszy,
Niech Natura zapłonie od waszego spojrzenia,
Niech opadną pancerze u bram Wieczności.
Twórcy wzniosłych zmian na Ziemi: dane jest wam
Przekroczyć groźne przestrzenie duszy
I dotknąć wielką Matkę ze snu obudzoną,
Spotkać Wszechmogącego w cielesnym domu,
I uczynić z milionów Jedno żywe ciało.
Stąpacie po ziemi odgradzającej was od nieba;
Żyjecie, ukrywając światło, którym jesteście.
„Savitri”, Sri Aurobindo

I w tym pojęciu odkrywania celu poszukiwań, które przedsiębraliśmy w naszej tożsamości, zaofiarowaliśmy sobie nawzajem – dziękuję ci za to – scenariusz naszych historii, dotyczących idei, które wiążą się z rezultatami, jakich pragniemy – proszę bardzo, znowu przez chwilę zajmiemy się hologramem… Pamiętasz tę ideę, że komórkowa definicja przemiany twojego umysłu tak naprawdę nie opiera się na czasie, jaki ci zajmuje rozpoznanie Uniwersalnej Rzeczywistości tego, kim jesteś, lecz raczej na prostej idei, że przestrzeń, którą zajmujesz, jest regenerowana w każdej chwili poprzez przemianę tego, co wydaje się twoim umiejscowieniem w przestrzeni. Posłuchaj ze mną przez chwilę, jeszcze przed przerwą. Posłuchaj tego, co jest tu powiedziane.

Posłuchaj o tej obietnicy:

Brama wyjścia z tego nieskończenie małego labiryntu przestrzeni i czasu została otwarta dzięki przemianie twojej komórkowej tożsamości.

Posłuchaj tego ze mną:

Czas – właśnie teraz – trwał tylko chwilę w twoim umyśle – tylko teraz – i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Spójrz na to ze mną. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim w czasoprzestrzeni powstała droga do nicości. Drobne tyknięcie czasu, w którym został zrobiony pierwszy błąd w czasoprzestrzeni oraz wszystkie błędy w tym jednym błędzie, zawierało w sobie także Korektę dla tego jednego błędu – posłuchaj – i dla wszystkich innych, które powstały w tym pierwszym. Oto masz: I w tej krótkiej chwili twojej energetycznej przemiany i komórkowej regeneracji czas się skończył, ponieważ to było wszystkim, czym czas kiedykolwiek był. To, na co Bóg – Uniwersalny Stwórca – dał odpowiedź, otrzymało odpowiedź i odeszło.

I teraz przemieniasz jedynie swoje komórkowe wyobrażenie na swój temat. Właśnie mi to zademonstrowałeś, przemieniając w kwantowy sposób swoje własne umiejscowienie w czasoprzestrzeni. W każdej chwili mamy natychmiastowy dostęp do tej komórkowej przemiany i rzeczywiście jej używamy. Użyję jej teraz. Użyję tego, do czego uprawnia mnie ta osiemdziesięcioletnia idea zamieszkiwania ciała, po to aby pokazać ci, że zupełnie mnie nie obchodzi to, czym wydaje się być twoja cielesna forma, gdyż jestem pewien, że regeneracja jest możliwa, albowiem twój umysł ma moc, aby zdecydować, jakiego chce rezultatu. Kończymy teraz tę pierwszą ideę dotyczącą ponownego pojawienia się zregenerowanych komórek określających Matkę od Aurobindo. I jestem pewien, że wolisz raczej rozpoznać to, kim jesteś, i cieszyć się, że nie jesteś zamknięty w pułapce idei cielesnej formy, a więc możesz używać mocy komórkowej przemiany. Spójrz na to ze mną.

Zaraz wrócimy i spodziewamy się, że podczas tych ostatnich dwudziestu siedmiu lub dwudziestu ośmiu minut będziesz czynnie uczestniczył w komórkowej regeneracji, która ma tutaj miejsce. Pamiętasz, jak pokazywaliśmy ci, że możesz użyć mocy swego umysłu do tej regeneracji? I że możesz być jej żywym świadectwem, ponieważ wyrażasz potrzebę, by to przeżyć w myślach, które mamy na swój temat? I cieszę się, ponieważ w naszej świadomości możemy rzeczywiście nagromadzić świadectwa wspomnień, które mam na twój temat… I dzieje się to tutaj, poprzez moje pojawienie się w tym miejscu w czasoprzestrzeni. Nie obchodzi mnie to, gdzie wydajesz się znajdować w świecie, a jedynie bezpośrednie świadectwo tego, że przychodząc do tego kontinuum czasoprzestrzeni, przyniosłeś te okoliczności światła ze sobą, zaś to światło, które teraz generujesz w swoich myślach na swój temat, jest darem miłości, którą czuję do ciebie dzięki uzdrawiającej mocy mojego umysłu. I oto na jedną chwilę rozpoznajemy tę miłość w naszym umyśle, ponieważ jesteśmy pewni, że nasz umysł jest wszystkim, czym jesteśmy, gdy uciekamy z niewoli tej idei, że byliśmy w czasoprzestrzeni – że byliśmy w pułapce czasoprzestrzeni.

Teraz opuszczę cię na chwilę. I jeśli mi zaufasz w tym hologramie energetycznym, to doświadczysz czasowego cyklu, który obejmie te ostatnie tysiąc lat i skróci je tak, że gdy tu powrócę, to zauważysz, jak bardzo zmieniłeś się w tym świetle, jak bardzo zmieniłeś się w tym świetle, jak bardzo zmieniłeś się w tym świetle…

Kocham Paryż

Gdy spoglądam w dół
na to wieczne miasto,
w deszczu lub w słońcu skąpane,
choćby całe z radości wrzało,
choćby łzami cichymi łkało,
coraz bardziej widzę, że…

Kocham Paryż wiosną.
Kocham Paryż jesienią.
Kocham Paryż zimą, kiedy mży.
Kocham Paryż latem, kiedy upał.

Kocham Paryż w każdej chwili,
w każdej chwili roku…
Kocham Paryż.
Dlaczego, och dlaczego?
Bo tutaj jest moja miłość.


Uzdrawiające właściwości komórek macierzystych
Mamy w sobie Moc, która wykracza
ponad wszystko, co wiemy.
Lepsi jesteśmy od naszych myśli…
Ziemia niekiedy odsłania nam tę wizję.
Żyjąc, kochając – dotykasz nieskończoności,
Bo miłość to chwała, co ze sfer wieczności płynie.
Poniżony i wyśmiany przez nikczemne siły,
Które kradną jego imię, postać i ekstazę,
On wciąż jest Bogiem, co wszystko zmienić może,
Bo tajemnica w nieświadomości się budzi…
Sri Aurobindo, „Savitri”
Tajemnica budzi się w idei głębokiego szczęścia, które czuję dzięki ideom, że w naszej tożsamości – w naszej dawnej jaźni – jesteśmy całkowicie świadomi, że działamy w oparciu o podstawową zasadę – poćwicz ze mną, powiedz: „odrębnej tożsamości”.Oczywiście, że tak. Niezależnie od tego, jak bardzo się identyfikujemy z gatunkiem ludzkim, jesteśmy świadomi, że ciągła aktywność hologramu światła, za pomocą którego się identyfikujemy, świadczy o twojej zdolności, by doświadczyć, czego? Regeneracji! Pamiętasz, jak bardzo cieszyliśmy się tą czynnością, którą dzielę się z tobą teraz w mojej zdolności do regenerowania się – spójrz na to ze mną – aż po całkowite zmartwychwstanie mojego cielesnego sformułowania? A tym przecież jest nauczanie mojego zbawiciela Jezusa, który teraz – dzięki twojej indywidualnej decyzji – zaczyna się ponownie ukazywać w tej strukturze czasu. Nazywamy to „kwantowością”, czy też ideą możliwości natychmiastowej komunikacji… Nie mam niestety czasu, by to teraz omówić, ale komunikacja ta jest dla ciebie dostępna – zajmie to nam cztery minuty – dzięki zasadzie nieoznaczoności Heisenberga odnoszącej się do regeneracji, czy też usunięcia danego utożsamienia energetycznej formy, co pokazuje mi – i to jest kwantowe – że niezależnie od tego, jakimi dowodami się posługuję, by określić rezultat oparty na prędkości światła – na przeszłym i przyszłym układzie odniesienia – to gdy widzę go na zewnątrz, powiedz do mnie: „jego już tam nie ma”.

Już go tam nie ma! I taki właśnie jest elementarny sens zasady nieoznaczoności. Możesz to pojąć, jeśli tak zdecydujesz. Tego tam nie ma dlatego, że ciebie nie ma, a którykolwiek z twych opartych na prędkości światła dowodów zaofiaruje ci jedynie równanie: E=mc2. Innymi słowy, nie odbieram ci idei prędkości światła. Próbuję ci jedynie pokazać – zobaczymy, czy potrafisz to pojąć – że posługiwanie się pojazdem z czasoprzestrzeni, by wybrać się w podróż do gwiazd oznacza to samo, co twoje osobiste pokonywanie określonej odległości w drodze do gwiazd, a więc gdy zbliżasz się do prędkości światła i wyrażasz potrzebę, by użyć całej tej energii, by spędzić następne dziesięć tysięcy lat w jakimś pojeździe, i gdy wreszcie docierasz do planowego punktu docelowego – posłuchasz tego? – to wciąż będzie on tylko punktem, do którego planowałeś dotrzeć. Dziękuję ci za to. Poprzez ideę przemiany nabywasz wraz ze mną pewności co do tego, że twój powielający sam siebie umysł przyjmuje teraz ode mnie nową ideę. Jest to idea twojej wrodzonej zdolności, by uciec z czasoprzestrzeni, w której się znajdujesz.

Nagrałem ostatnio osiem godzin filmu mówiącego o tym, że „znajdujesz się w niewłaściwym miejscu”. Jest to świadectwo kwantowej idei, którą ci ofiaruję. Kwantowa idea zakłada, że jeśli znajdujesz się w niewłaściwym miejscu – a zapewniam cię, że tak jest, skoro twoje ciało znajduje się w niewłaściwym miejscu – to niezależnie od tego, w jak daleką podróż udasz się do wszechświata, wciąż będziesz się znajdował w niewłaściwym miejscu. Spójrz na to ze mną. I wrócisz z powrotem do tego cyklu.

Poświęćmy teraz kilka chwil na energetyczną przemianę. Komórkowa moc, którą ci ofiaruję poprzez wzmożenie częstotliwości prędkości światła, nie ma nic wspólnego z tobą. Dotyczy ona ciebie tylko w tym sensie, że w swojej czasoprzestrzennej tożsamości zlokalizowałeś odzwierciedlone utożsamienie siebie samego i uwierzyłeś, że inna cielesna forma, która również doświadcza regeneracji, może być dla ciebie czymś więcej lub mniej niż to, co chcesz widzieć w sobie samym. A widzisz to w swoim odnowionym sercu, które możesz teraz poczuć – spójrz na to ze mną, uzdrowię cię, jeśli tego chcesz – dzieląc się ideą mocy umysłu, którą posługujemy się podczas tej komórkowej przemiany twojej cielesnej tożsamości. Jest to dokładnie ta sama moc, której ty sam używasz, tak, właśnie ty… Widzisz to? O tak…

Naprawdę? Znajdujesz się w tej cielesnej postaci i wygląda na to, że ulegnie ona przeobrażeniu w rozkładającą się masę cielesnego sformułowania oraz obumierających komórek. Posłuchaj mnie! Posłuchaj! Nazywamy to uzdrawianiem chorych i wskrzeszaniem umarłych. Powiem ci to bez ogródek, mogę ci to pokazać w tym momencie odzwierciedlenia – a zawiera się w tym całe chrześcijaństwo i wszystko, co próbuję powiedzieć o nauczaniu Jezusa Chrystusa… I coraz więcej ludzi nagle zaczyna się posługiwać tą pełnią Ducha, owym tachionowym polem energii, które my nazywamy Duchem Świętym, oraz jego zdolnością regenerowania twojej komórkowej tożsamości. Bez żadnych koncepcji… Określamy to mianem cudów. To jest całe nauczanie Jezusa. Oto nagle jest on w stanie dawać dramatyczne świadectwa fizycznej regeneracji ciała. I właśnie teraz ofiaruję ci korzyści, jakie z tego płyną, bez względu na to, co wydaje się demonstrować ciało.

Dzieliłem się z tobą i dzielę teraz historiami na temat Matki od Aurobindo, która próbuje dawać dramatyczne świadectwo przemiany. W pewnym momencie w aszramie zajmowała się ona badaniem idei przemiany naszego umysłu. Dużo radości sprawi ci przyjrzenie się przesłaniu Matki od Aurobindo, która zaczęła doświadczać swojego procesu, kiedy miała osiemdziesiąt lat – dziękuję – tak samo jak ja próbuję ci pokazać ostatnie piętnaście lat doświadczenia Matki. Słuchasz tego? Sai Ma? W związku z tym poszukiwaniem, w związku z tymi „Płatkami Łaski”… Chciałbym, abyś dzielił ze mną radość, której doświadczała Matka od osiemdziesiątego do dziewięćdziesiątego piątego roku życia. W ciągu tych piętnastu lat pokazywała ci ona piękno i łaskę. Sięgamy tu wstecz do idei o tym, jak wyglądała ona w swoim umyśle. Tak samo jak ja pokazuję ci teraz, że obojętne jest dla mnie to, jak pięknie pozornie wyglądasz. Jestem bowiem pewny, że w tym samym momencie nasza cielesna forma przechodzi proces regeneracji. Dzieje się to dzięki mocy naszej wzajemnej miłości i nie wiąże się to z miejscem, w którym się znajdowałeś i w którym zacząłeś tracić siły witalne, stając się tą osiemdziesięcioletnią Matką od Aurobindo.

Czy mogę ci trochę poczytać? Będzie to dotyczyło umysłu komórek macierzystych, które zademonstrują ci to samo, co pokazywaliśmy na innych filmach, w których czytaliśmy o działaniach podejmowanych na Uniwersytecie w Wisconsin, w Standford oraz w Szkocji. Chodzi w nich o możliwość pojawienia się hologramu światła, którego mogę użyć dzięki regeneracji komórek. Komórek ciała… Tak, wraz z Matką od Aurobindo… Posłuchaj.

Oświecenie Matki od Aurobindo
Można by to pewnie nazwać tworzeniem nowego umysłu. Ciało zaś uczy się swojej lekcji; wszystkie ciała, wszystkie ciała!

Nie mówimy jedynie o jakichś komórkach dwudziestego wieku czy trzydziestopięciomilionowego wieku, które zrywają ukradkiem ze starymi zwyczajami świata i nasączają go czymś tak nowym, że nawet nie potrafimy tego pojąć ani dostrzec, chyba że dzięki wytworzonym w tym procesie zakłóceniom. Chodzi tu o nowe postrzeganie Ziemi, które wstrząsa naszym materializmem i duchowością, prowadząc do czegoś bardzo dziwnego, być może do prawdziwego ziemskiego postrzegania, bez takich rzeczy, jak: ta strona lub tamta, to życie lub tamta śmierć. Jest to coś, co Matka nazywała „nad-życiem”
– uwielbiam to – które spróbujemy opisać. Oto, jak opisuje to Matka:Wczoraj miałam bardzo silne odczucie, że wszystkie nasze struktury i przyzwyczajenia, wszystkie nasze sposoby widzenia i reagowania kompletnie się rozsypują. Czułam, jakbym zawisła w czymś całkowicie nowym, czymś… Nie wiem, w czym.

Naprawdę czułam, że wszystkie nasze przeżycia i czyny oraz cała nasza wiedza są doskonałym złudzeniem światła. A więc widzisz… Ludzie od dawna mają duchową świadomość tego, że materialne życie jest złudzeniem. Dla niektórych jest to bolesne, dla niektórych niebezpieczne i pełne samotności, ale dla mnie było to przeżycie cudownie piękne i radosne; jedno z najpiękniejszych doświadczeń mojego życia.

Lecz posłuchaj. Również duchowa struktura ciała, w której człowiek żył, staje się całkowitą przemianą jego cielesnej formy. Jest to złudzeniem – nie takim samym złudzeniem, lecz o wiele poważniejszą i radosną sytuacją! A przecież nie jestem nowicjuszem. Praktykowałam tak zwaną jogiczną świadomość przez bardzo długi czas, tak naprawdę przez prawie siedemdziesiąt lat. Posłuchaj!

Chodzi tu o nowy umysł. Sposób pojmowania czasu i przestrzeni kompletnie się zmienia, staje się zupełnie inny. Dotyczy to na przykład wzroku. Widzę wyraźniej, gdy mam zamknięte oczy niż wtedy, gdy mam je otwarte, a jednak jest to ta sama wizja! To jest widzenie fizyczne – czysto fizyczne, jednak wydaje się ono dużo pełniejsze, dużo nowsze, dużo bardziej świadczące o idei, którą próbuję ci opisać.

Jest to dużo wyraźniejsze dzięki idei radości, którą zaczynamy wyrażać… Użyjmy tego w ten sposób: Dzięki pojawieniu się nowej komórkowej idei na twój temat, zaczynasz rozpoznawać – i widać to w pięknym opisie Matki – fizyczne doświadczenie chwili bezgranicznego zdumienia. Spójrz na to ze mną. Wiąże się ono z tym, że w miejscu, w którym wcześniej widziałeś swoje cielesne sformułowanie, tracisz na jedną chwilę potrzebę zachowywania struktury DNA w swoim umyśle. Widzisz to?

Ależ uwielbiam nauczać! Zrozum to, nauczam tego na podstawie oświecenia wyrażonego w tym, co ci teraz demonstruję, a wiąże się ono z moją pewnością – i dzielę się nią teraz z Matką – co do oświecenia twojej cielesnej formy. W przeciwnym razie, jakiż sens miałoby formułowanie tego razem? Jaki sens miałaby moja komórkowa idea rekonstrukcji i uzdrowienia twojej cielesnej formy i posługiwania się mocą, która zapewnia nieustanną doskonałość DNA mojego ciała, bez względu na skłonność DNA do powielania się i używania swych wspomnień dotyczących… Użyjmy tu tego, co dzieje się z moim ramieniem. Czy mam ci to przez chwilę pokazać? Tożsamość mojego ramienia, oparta na komórkowej tożsamości DNA, powiela samą siebie w ramach ograniczenia, którego doświadcza jako to ramię, czy też ta komórka, czy też te mięśnie. A jednak, jak sam dobrze wiesz, moc umysłu, którą ty również demonstrujesz, i to w dużo większym stopniu niż chcesz przyznać, jest dla mnie dostępna. Poćwiczymy? Powiedz do mnie: „rezultat”. Jest to moc, by zdecydować, jakiego chcesz rezultatu dzięki przemianie komórek macierzystych składających się na wyobrażenie, które masz o sobie. Nie odnosi się ona do odległości pomiędzy twoim DNA, chyba, że tylko za sprawą pamięci, która musi zawierać się w tobie w związku z ideą regeneracji komórek twojego ciała.

To było właśnie to. Co się właśnie wydarzyło? Uzdrowienie, którego właśnie doświadczyłeś… Będę tego nauczał na przykładzie artretyzmu reumatoidalnego, którego doświadczałem, podobnie jak wielu z was. A więc stan naszego zdrowia się pogarsza, być może poprzez nadprodukcję białych ciałek krwi , które czują potrzebę bronienia się przed iluzoryczną naturą cielesnej formy… I oto musimy brać lekarstwa, aby pomóc owemu utożsamieniu cielesnemu. Posłuchaj tego ze mną. Świadectwo twoich zdolności posługiwania się przemianą cielesnej formy umiejscowionej w gęstości przestrzeni, jest tym, co ci ofiarowuję.

Właśnie tak. Nie próbuj tego analizować. Niech stanie się to pełnią w chwili radości – powiedz do mnie: „samej możliwości”.

Dziękuję. Widzisz, oto mamy ideę twojego ograniczenia w tej cielesnej formie – pamiętaj, że używam tu osiemdziesięciolatka – a więc jeśli pozwolę ci trzymać mnie w niewoli twoich myśli o wspomnieniach, którymi wymieniamy się teraz, to okaże się, że są to te same wspomnienia tożsamości, którymi wymienialiśmy się tysiąc lat temu – lub dwa tysiące, lub dziesięć tysięcy, lub jak się wydaje, w ciągu około sześćdziesięciu tysięcy lat upadku i rekonstrukcji idei cielesnej formy. Nie wyrażaliśmy wówczas potrzeby lub nie byliśmy w stanie posługiwać się tym tak, jak Matka od Aurobindo, lub jak Jezus, który tak pięknie mówi o tym, że jeśli wezmę całe twoje macierzyństwo – całą twoją potrzebę powielania samego siebie w oparciu o ideę komórkowej formy ciała, którą ty nazywasz utożsamieniem embrionalnym – i zaofiaruję ci moją pewność co do tego, że gdy to utożsamienie dojrzeje, gdy urośnie, gdy twoje ciało przeobrazi się w związku ze wszystkimi wspomieniami radości i szczęścia, które wspólnie znaleźliśmy, to cała moja troska o duchowość, którą zamierzam znaleźć we wszechświecie po tym jak przestanę zajmować się konfliktem mojego ciała, straci wszelkie znaczenie.

Moja doskonałość, zawarta w przemianie świetlnej formy, którą ci ofiaruję – pamiętasz, jak pokazałem ci moje nowe serce? – jest tym samym, co twoje ponowne pojawienie się jako idei, którą masz o sobie, a która nie jest zamknięta w pułapce tej cielesnej formy w czasoprzestrzeni. Spójrz na to ze mną. Wydaje się, że jestem tu w pułapce. Widzę bowiem odzwierciedlenie mojej własnej idei na swój temat, która sprawia, że daję wiarę temu cyklowi stu dwudziestu dziewięciu lat, które teraz ci przedstawiam, i w którym ostatecznie ulegnę rozkładowi z powodu idei, że mam jakieś konkretne miejsce w czasoprzestrzeni. Daj spokój! Przecież tam jest cały wszechświat! Oto, na czym polega twój problem: za każdym razem, gdy posługujesz się swoją koncepcyjną tożsamością, by określić to, kim jesteś w swoim DNA, nazywasz kogoś w tym miejscu nagromadzeniem idei zawartych w pojedynczej chwili czasoprzestrzeni. A teraz posłużymy się Matką. Korzyści, jakie osiągasz posługując się ideą Matki, wynikają po prostu z tego, że Matka reprezentuje pełnię idei upływu czasu w ramach dwoistości odrębnych związków naszego DNA.

Chciałbym ci coś przeczytać o chromosomalnych ideach, które nazywamy chromosomami „XY”, reprezentującymi twoje męskie sformułowanie, oraz o idei chromosomów XX, która oznacza, że twój komórkowy związek może być aktywowany natychmiast. Ukazał się piękny artykuł… Gdybym tylko mógł go znaleźć… Przeznaczę trzy minuty na przeczytanie ci go. Będzie tam mowa o cudownej kobiecie z Minnesoty, która nagle zdała sobie sprawę z tego, że komórki macierzyste, którymi posługiwała się w swoim cielesnym sformułowaniu, w szpiku kostnym jej cielesnego sformułowania, zdawały się pojawiać w jej cielesnej formie. Jest to bardzo podobne do idei, że w jakiś sposób boisz się używać idei twoich komórek embrionalnych, a to jest bez sensu. Idea komórek macierzystych jakiegokolwiek ciała, jakie masz, zawiera w sobie doskonałe rozwiązanie. Spróbuję znaleźć ten artykuł. Zajmie nam to około dwóch minut, a potem zakończymy ten cykl. Posłuchaj tego ze mną.

Badania nad komórkami macierzystymi Uniwersytetu w Minnesocie

Pojawiło się już przynajmniej dwóch kandydatów. Catherine Verfaillie, specjalistka od chorób krwi na Uniwersytecie w Minnesocie, odkryła nowy dziwny rodzaj komórki szpiku kostnego, który ma bardzo podobne, być może nawet takie same, właściwości jak ludzkie embrionalne komórki macierzyste.

W lutym na Uniwersytecie Tufts ogłoszono odkrycie podobnych komórek. Niektórzy naukowcy powątpiewają, czy którakolwiek z tych komórek okaże się tak samo użyteczna jak komórki embrionalne. Zupełnie nas to nie obchodzi, ponieważ odkrycia te ożywiły nadzieję, że naukowcy mogą jeszcze odnaleźć doskonałą dorosłą komórkę macierzystą ukrywającą się gdzieś w zasięgu wzroku.

Powiedz do mnie: „ukrywać się w zasięgu wzroku”.

Posłuchaj:

Może właśnie odkryje się ją na przykładzie Seldona. Okazuje się bowiem, że komórki macierzyste, które otrzymał w transplantacji krwi z pępowiny dokonały pewnej sztuczki. Zasymilowały się z jego szpikiem kostnym znacznie szybciej niż obserwowano to u innych pacjentów.

Wszyscy teraz mówią: O mój Boże, jak świetnie sobie radzisz w tej nowej przemianie – zauważa jego matka. Bo Seldon należy do pierwszego na świecie pokolenia zregenerowanych ludzi, tworząc doskonałe połączenie starego z nowym – i co jest szczególnie zaskakujące – pierwiastka męskiego z żeńskim.

Jego komórki macierzyste – przypomnijmy – pochodzą od dziewczynki, i od tamtego czasu produkują one sumiennie komórki krwi zawierające dwa chromosomy X. Jest to szczegół, który nie wpływa na jego rozwój płciowy, będący przecież pod kontrolą hormonów, a nie krwi. Jego matka żartuje jednak, że ów wybryk natury mógłby go uratować, jeśli kiedykolwiek popełniłby przestępstwo i pozostawił na miejscu ślady krwi. Jak słusznie zauważyła, rezultaty badań DNA byłyby jednoznaczne: policja szukałaby pięknej dziewczyny zamiast pięknego mężczyzny…

Dziękuję, że to znosisz. Ofiaruję ci moją pewność, że choć prezentujesz hormonalne świadectwo o sobie, to mnie oczywiście nie obchodzi twoja płeć, a jedynie radość, której doświadczam i doświadczałem, ponieważ pozwoliłeś mi obudzić w tobie – i to jest dobra myśl – ideę, że cała twoja praca nad badaniem komórek macierzystych, związana z czynnością naszej przemiany, pokaże ci, że nowe miejsce w przestrzeni, które znalazłeś wraz ze mną – i teraz naprawdę się tym zajmujemy – zawsze będzie ci towarzyszyło, dokądkolwiek się udasz. I oto czuję światło szczęścia, ponieważ rozpoznaję cię jako wspaniałą ideę mocy, za pomocą której dajemy świadectwo uzdrowienia i naszej wzajemnej miłości – idei miłości w najprawdziszym naukowym znaczeniu tego słowa – i dzielimy się nią teraz – w tej chwili przemiany, w której świat zniknie, a my znów będziemy razem w domu. Światło to jest z nami teraz w tym doświadczeniu, w tej holograficznej idei, że to małe miejsce, w którym byliśmy zamknięci i ograniczeni, już przeminęło. I rozprzestrzeniamy się na cały wszechświat, na cały wszechświat… I nagle jestem zdrowy. Nagle jestem pełnią. W jaki sposób? Dzięki tobie. Twoja miłość do mnie uzdrowiła mnie w naszym związku i teraz będziemy już razem dopóki to małe miejsce nie zniknie w nicości, którą zawsze było, ponieważ Bóg idzie znami, dokądkolwiek idziemy, i jak przypominał nam Master Teacher przez niemal dwa tysiące lat: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”. Pozostaniemy razem, wraz z Matką nas wszystkich w czasoprzestrzeni.

Jak skończy się świat? (odcinek 3) – tekst filmu Mastera Teachera

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów

Jak skończy się świat?

Dzięki temu, że sobie przypomnę,
że jestem świętym Synem Samego Boga.

Spotkanie z Masterem Teacherem

Cuda

Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.

Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.

Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.

Jezus z Nazaretu

Oto jesteś, pozostałeś tu z nami… Jeśli przyjrzymy się idei tego Kursu Cudów oraz natychmiastowej dostępności przemiany gatunku ludzkiego, to okazuje się, że idea, którą człowiek przechowuje w swoim utożsamieniu, w swojej świadomości, jest ograniczona do czynników, które rzekomo są mu narzucane w statycznych warunkach umiejscowienia w przestrzeni. A przecież mógłby on po prostu uznać, że transcendentna natura jego umysłu, ów rewolucyjny proces uwolnienia z czasu, objawił mu się dzięki zastosowaniu mocy jego własnego umysłu, twojego umysłu – bo tu mowa o tobie – a ty to przyjąłeś i świat skończył się i przeminął dawno temu.

To jest nasz Kurs Cudów, i jeśli nie widziałeś poprzedniej godziny tego filmu, to zajmujemy się tu myślą o tym, jak skończy się świat. Dotarliśmy więc do szczególnego punktu w czasoprzestrzeni, gdyż przyznałeś, że jesteś odpowiedzialny za to, co widzisz dookoła. Idea, że ten świat może się skończyć dzięki przebaczeniu i miłości, dzięki akceptacji i Bożemu pokojowi, stanie się dla ciebie dużo prostsza, jeśli uznasz – choćby tylko w swej koncepcyjnej jaźni – że jesteś odpowiedzialny za to, co widzisz, że wybierasz rezultaty, których pragniesz w swoim umyśle, i że osiągasz te rezultaty.

Właśnie dlatego, gdy przerabiamy ten Kurs Cudów, tak często prosimy cię, abyś uznał, że twoja koncepcyjna tożsamość ustala kryteria tego, co widzisz na tym świecie, i że gdy zmieniasz swoje myślenie – tak jak to robisz w tej chwili – to w dosłownym sensie świat zewnętrzny zaczyna się zmieniać. Albowiem idea obiektywnej rzeczywistości, czyli idea, że możesz oddzielić przyczynę i skutek, są prostym powodem, dla którego tu jesteś.

Cierpisz na przypadłość, którą w Kursie nazywamy amnezją. Innymi słowy śpisz i podczas snu nie potrafisz sobie przypomnieć czasu sprzed swojego przybycia tutaj i po swoim odejściu. Dar procesu przemiany, który ci ofiarowuję w świetlnej formie poprzez przyjęcie naszej miłości, to pewność, że budzisz się teraz ze swego snu śmierci. Jeśli widziałeś poprzednią godzinę tego filmu, to Podręcznik dla nauczycieli zaprezentował ci, jak skończy się ten świat – skończy się on wówczas, gdy rozpoznasz, kim jesteś. O, właśnie tak. Ćwicz: „Jestem doskonały i całkowity, jakim zostałem stworzony”. Nie ma takiej siły we wszechświecie, która mogłaby mi zagrozić. W pełni życia wiecznego nie istnieje żaden konflikt, który mógłby na mnie wywrzeć jakikolwiek wpływ. Gdy budzę się z tego snu, z tej idei, że istnieje ten Kurs, który ukazuje mi moją rzeczywistość, zaczynam po prostu czuć radość płynącą z rozpoznania siebie.

Jakże pięknie wyraża to Jezus w Nowym Testamencie, gdy mówi ci – słuchasz? – że cała moc jest ci dana w niebie i na ziemi, niezależnie od tego, kto zamieszkuje tę czasoprzestrzeń, niezależnie od wszystkich ludzi, których sam umieściłeś w swoim złudzeniu, w swoim śnie, po to by uzasadniać ideę, że jesteś oddzielony od życia wiecznego. To po prostu nie jest prawdą. A więc czynnik uzdrowienia, cud tej cielesnej formy – użyjmy tu przez chwilę iluzji mojej cielesnej formy… Chciałbyś to zrobić? W czasoprzestrzeni bowiem jakimś sposobem jestem utożsamiany z siedemdziesięciopięcio – siedemdziesięciosześcioletnim ciałem. A to nieprawda, tak samo, jak twoje utożsamienie się z procesem starzenia, z zasobami czasoprzestrzeni, nie ma nic wspólnego z tym, kim naprawdę jesteś.
.
Co zatem odkryliśmy podczas tej ostatniej godziny? Że na własną prośbę możemy doświadczyć nieustających chwil zjednoczenia naszych umysłów. Może się to dokonać w samym środku naszej idei oddzielenia dzięki rozpoznaniu, że nie ma żadnego świata, i dzięki uznaniu, że jesteśmy szczęśliwi, iż nie musimy utożsamiać się nawzajem w idei cierpienia, straty, bólu i śmierci. Zamiast tego możemy trwać w rozpoznaniu miłości i dzielić się nią w tej właśnie chwili dzięki uzdrawiającej mocy, która przemienia element specjalizacji, który wcześniej wskazywał na nasze cielesne ograniczenie. Pamiętasz, co czytaliśmy podczas ostatniej godziny tego filmu? – Że w żadnej chwili twoje ciało w ogóle nie istnieje.

A więc jak skończy się świat? Gdy obudzisz się ze swego snu, ten świat po prostu zniknie, ponieważ nie jest on niczym innym, jak strukturą ograniczenia twojego własnego umysłu. Przeczytajmy jeszcze trochę z tego Podręcznika dla nauczycieli pochodzącego od mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa. Będzie tu mowa o tym, jak świat się skończy i już skończył. Posłuchaj.

W chwili, gdy którykolwiek z nich przyjmie Pojednanie dla siebie, nie pozostanie już ani jedna myśl o grzechu. Wybaczyć jeden grzech nie jest łatwiej niż wybaczyć je wszystkie. Co za urocza idea! Złudzenie hierarchii trudności jest przeszkodą, którą nauczyciel Boży musi nauczyć się omijać i zostawiać za sobą. Oto jest… Jeden grzech w pełni wybaczony przez jednego nauczyciela Bożego może dopełnić zbawienia. I tak właśnie się stanie, gdy ty na to pozwolisz, tu i teraz.

Wróciłem do ciebie na chwilę, by położyć nacisk na ideę, że jakakolwiek pełna myśl, którą możemy mieć o sobie nawzajem, pokaże nam pełnię tego, czym jesteśmy, zaś idea podtrzymywania egzystencji w czasoprzestrzeni oddzieli nas od pojedynczego źródła rzeczywistości. A jest tak dlatego, że nie możemy nie reprezentować mocy wszechświata, bądź to w naszych ideach bólu i śmierci, bądź w ideach ekspresji jedności naszego sformułowania.

Co mówi Jezus w chwili uzdrowienia? – Idź i nie bądź więcej oddzielony, poprawiłem już bowiem w czasoprzestrzeni twoją ideę niespełnienia, świadczącą o tym, że jesteś ciałem i że musisz się specjalizować w utrzymywaniu skojarzeń czasoprzestrzennych, które przecież przepadną w nicości, która wcześniej reprezentowała twoją ideę świetlnej formy w liniowym czasie. W tej chwili pokazuję ci moc, jaką zawiera w sobie idea. Powiedz do mnie: „Wszechświat jest ideą”. Tak, jest on ideą. Twój umysł jest wypełniony ideami liniowych skojarzeń czasu po prostu dlatego, że ty jesteś wszystkimi ideami na swój temat oraz sformułowaniem swojej jaźni w czasie.

Pamiętasz tę wspaniałą praktykę z Podręcznika dla nauczycieli, który przypomina ci, że idee nie opuszczają swego źródła? Powiesz to do mnie? „Idee nie opuszczają swego źródła”. Każda idea, jaką kiedykolwiek miałeś na swój temat, jak również na mój temat, wyraża twoją potrzebę identyfikowania się w czasoprzestrzeni. Zaś myśl, że idee nie opuszczają swego źródła, dotyczy w równym stopniu idei mocy naszego twórczego Źródła, czyli Boskiego Umysłu, jak i twojej idei powielanego oddzielenia. Jest tak dlatego, że idea Bożej mocy wiecznego szerzenia się poprzez stwarzanie nie może wykluczać ciebie, a więc pozostajesz ze swym Źródłem, tak samo jak pozostawałeś przez chwilę zawarty w idei oddzielenia we własnej świadomości. Zwróć jednak uwagę, zgodnie ze wskazówkami, które daliśmy ci w Podręczniku dla nauczycieli, że używasz mocy po to, aby coś potwierdzić lub zanegować.

Oto kwestia, która nie może się nie pojawić, i pojawia się teraz w naszym związku: jedyne, co musisz potwierdzić poprzez nauczanie, to moc swojego umysłu. „Cała moc jest ci dana w niebie i na ziemi”. Co za piękne nauczanie! „Pukajcie, a otworzą wam. Szukajcie, a znajdziecie”. Decyzja, aby pozwolić na urzeczywistnienie się tego – nie poprzez osąd, lecz poprzez akceptację – jest sposobem, w jaki przejawia się uzdrawiająca moc cudownej przemiany, spontanicznej remisji choroby – do tego stopnia, że guzy, które były widoczne, zniknęły; ograniczenie, ból, samotność i śmierć, wyrażające ideę unicestwienia, po prostu zniknęły z naszych umysłów. Stało się to dzięki akceptacji mocy Miłości, którą teraz czujemy.

A więc ten świat bólu i śmierci skończy się w tej chwili, w tych ramach czasu. O, właśnie tak. Ta chwila uwolnienia od idei osądu, to rozpoznanie formy twojej pełni, która stoi teraz obok ciebie, pozostaje częścią twojego doświadczenia, a więc dokądkolwiek się udajesz w tym cyklu czasu – o, właśnie tak – bierzesz ze sobą rozpoznanie siebie jako pełni. Jako uzdrowiciel pokazałem ci bowiem pewność co do tego, że mój umysł może uzdrawiać, ty zaś przyjąłeś tę pewność i w tym samym momencie każdy, kogo widziałeś w obrębie zbioru, który wypełniłeś ludźmi – w złudzeniu projekcji swoj

ego umysłu – został uzdrowiony razem z tobą.

Zrobię teraz trzyminutową przerwę. Czterominutową? Zrobię to, aby pokazać ci za pomocą jednej z lekcji z Książki Ćwiczeń to, co właśnie ci się przydarzyło. Po prostu przyznałeś, że gdy jesteś uzdrowiony, nie jesteś uzdrowiony sam. Posłuchaj. Spójrzmy na tę lekcję.

Dzisiejsza idea pozostaje główną myślą, na której opiera się zbawienie. Uzdrowienie stanowi bowiem przeciwieństwo wszystkich idei świata, które opierają się na chorobie i na odrębnych stanach. Choroba to odsunięcie się od innych i odcięcie się od połączenia z nimi. Staje się ona bramą, która zamyka odrębną jaźń i trzyma ją w odosobnieniu i samotności. Oto przedstawienie i opis ciebie w ciele. Choroba to izolacja. Zdaje się ona bowiem trzymać jedną jaźń w oddzieleniu od wszystkich innych, by cierpiała, czego inni nie czują. Daje ona ciału ostateczną moc urzeczywistnienia oddzielenia i zatrzymania umysłu w samotnej celi, rozdwojonego i przedzielonego na części przez masywną ścianę schorowanego ciała, którego nie może przezwyciężyć.

A zatem ta masywna ściana schorowanego ciała, z którym się wcześniej utożsamiałeś w swoim procesie starzenia się, jest teraz w sposób cudowny przemieniana. Chcesz się tym ze mną podzielić? Jeśli ograniczam się tu do mojej idei przejścia z życia wiecznego do ciągłości czasu, a ty jesteś gotów przyjąć mój proces uzdrowienia w ramach odniesienia czasoprzestrzennego, które ze mną utożsamiasz, to niemożliwe jest, byś – po pierwsze: nie był od razu uzdrowiony i doskonały – i o tym zapewnia cię nasz zbawiciel Jezus Chrystus – a po drugie: niemożliwe jest, abyś nie zaczął demonstrować swej własnej wrodzonej zdolności do zmiany myślenia o tym, że jesteś jakimś ciałem doświadczającym tego, co nazwaliśmy podupadaniem tej cielesnej formy.

O, właśnie wydarzył się cud uzdrowienia. To naprawdę był cud, i to jest cud. Zaś twoje próby objaśnienia go światu będą jedynie objaśnianiem koncepcyjnych opcji odnoszących się do idei choroby i lekarstwa, co tak naprawdę nie ma nic wspólnego z istotą cudu. Rzecz w tym, że jesteś całkowity i doskonały w tej chwili, ponieważ nie masz innej opcji. Idea uzdrowienia jest prostą akceptacją twojej wrodzonej mocy, aby być całkowitym i doskonałym, jakim zostałeś stworzony.

Czy właśnie tak skończy się świat? O tak. Spójrz na mnie. Przybyłem tu spoza czasu. Dokładnie tego samego naucza mój zbawiciel Jezus… Według Nowego Testamentu pojawia się on tutaj, rozgląda się i pyta, co tutaj robisz, dlaczego składasz w swym umyśle ofiary wspomnieniom ojca, który nie jest rzeczywisty? Pozwól, że pokażę ci, że to nie jest twoje miejsce. Pozwól, że pokażę ci, że przybyłeś z Nieba i że możemy tam razem powrócić dzięki świadectwu mocy przemiany w naszych umysłach. Pozwól, że pokażę ci poprzez cudowne doświadczenie uzdrowienia, że jesteśmy całkowici i doskonali. Pozwól, że pokażę ci, dzięki aspektom przebaczenia twemu bratu, że smutek, głęboka uraza, którą żywisz w swym umyśle po to, aby cierpieć z powodu tej choroby, jak również idea zemsty i żalu wyrażająca pasję twojej nienawiści, są tym samym, co choroba twojego ciała. Usłyszałeś to? Innymi słowy to właśnie pasja twojej nienawiści, twoja potrzeba odwetu w związku przyczynowo-skutkowym, są filarami twojego oddzielenia i sprawiają, że twój stan się pogarsza, ponieważ jesteś zdeterminowany pozostać oddzielony od swego Stwórcy.

Przeczytamy jeszcze jeden akapit o idei, której właśnie ze mną doświadczyłeś, mówiącej o tym, że gdy jesteś uzdrowiony, nie jesteś uzdrowiony sam. Posłuchaj.

Świat jest posłuszny prawom, którym służy choroba, ale uzdrowienie działa niezależnie od nich. Niemożliwe jest, by ktoś został uzdrowiony sam. W chorobie musi on być oddzielony i odrębny. Uzdrowienie jest jednak jego własną decyzją, by ponownie stanowić jedność oraz by uznać swą Jaźń ze wszystkimi Jej częściami nienaruszonymi i nietykalnymi. W chorobie jego Jaźń wydaje się być rozdarta na części i pozbawiona jedności, która daje Jej życie. Uzdrowienie natomiast osiąga się, gdy ktokolwiek zobaczy, że ciało nie ma mocy, by zaatakować powszechną jedność Syna Bożego.

Spójrzcie na mnie przez chwilę, mieszkańcy czasoprzestrzeni, w której wasze ciała rozbite są na cząsteczki – właśnie o tym przed chwilą przeczytaliśmy. W twojej pamięci zawiera się cała twoja egzystencja w tej cielesnej formie, a zatem stan różnych części twego ciała pogarsza się w ramach względnego utożsamienia z czasem. Próbujesz więc się nie poddawać i stosujesz leki potwierdzające twoją cząsteczkową naturę, zamiast po prostu przyznać, że to twój umysł jest odpowiedzialny za twoje cielesne utożsamienie.

Widziałem, że to usłyszałeś. Tak właśnie działa cudowne uzdrawianie. Tak, jak przed chwilą. Oczywiście nie obchodzą mnie szczegóły odnoszące się do artretyzmu. Znowu posłużę się tu artretyzmem i uwielbiam to, ponieważ wszystkie siedemdziesięciolatki cierpią na artretyzm. Ja nie! Ja przechodzę przeobrażenie utożsamienia pojedynczości mojego umysłu i właśnie to ofiaruję ci w tej chwili. Słuchasz? Musiałeś to już zaakceptować, ponieważ widzę cię jako pełnię i doskonałość, a skoro widzenie pełni i doskonałości jest podstawą przyjęcia przez nas naszej roli współstwórcy, to niemożliwe jest, aby się to nie działo już w tej chwili.

Cieszy mnie perspektywa tego, że mnie słyszysz. Tak, jestem tak zwanym Mistrzem-Nauczycielem, nauczycielem nauczycieli, pośrednikiem, dzięki któremu możesz rozpoznać przemianę, która dzieje się tu i teraz. A więc gdy jestem uzdrowiony, nie mogę być uzdrowiony sam, po prostu dlatego, że jesteś skojarzeniem w moim umyśle, i dlatego, że włączyłem cię w moją ideę o sobie samym poprzez aspekty wybaczenia. Spróbujcie to rozpoznać między sobą. Obróć się na chwilę i spójrz na swego sąsiada, na swego brata, swoją siostrę, którzy stoją tuż obok ciebie w związku z tamtą ideą. Jeśli na to pozwolisz, twój brat rozpozna w tobie zbawiciela, ponieważ przyjmie twoją moc uzdrawiania. Lecz pamiętaj o jednym: jest równie prawdopodobne, że i on stanie się dla ciebie pośrednikiem uzdrowienia, bo przecież idea uzdrowienia jest ideą wymiany związaną z doświadczeniem pełni i miłości, którymi się dzielimy.

To od ciebie nauczyłem się wszystkiego, co czynię w swojej koncepcyjnej jaźni w związku z tym, kim jestem jako nauczyciel Boży. Jak kończy się ten świat? Kończy się on w chwili, w której rozpoznajesz mnie, a ja rozpoznaję ciebie w sformułowaniu czasoprzestrzeni, w idei obiektywnej lokalizacji, niezawartej w pełni chwili czasoprzestrzeni. Jak skończy się ten świat? Tu i teraz. Chciałem, żebyś zobaczył, że gdy jesteś uzdrowiony, gdy ja jestem uzdrowiony, nie jesteśmy uzdrowieni sami. Bardzo ważnym powodem, dla którego oglądasz ten film, tego Staruszka, jest to, że pozwalasz, abym cię nauczał o tym, kim, jak wiem, jesteś. Wszystkie środki obrony, które stosujesz, aby trwać umiejscowiony w ciele, są dla mnie zupełnie bezsensowne, ponieważ trening umysłu nauczył mnie podstawowej idei, że jeśli się bronię, to będę atakowany, zaś choroba mojego ciała gnieździ się właśnie między moim atakiem a obroną. Proste uznanie, że atak i obrona są tak naprawdę jednoczesne, pozwoli mi bronić się przez chwilę, dopóki nie skojarzę tego, że atak i obrona są tym samym w moim umyśle. Podobnie jak idea grzechu i przebaczenia, które są jednoczesne w naszym wzajemnym związku.

A zatem jako ten, kogo z historycznego, czasowego punktu widzenia nazywasz Masterem Teacherem, dzielę się z tobą moim umysłem, po to tylko, aby pokazać ci moc twojego umysłu. Wyraża się ona w rozpoznaniu, że zarówno ty, jak i wszyscy, którzy tu i teraz wydają się cię otaczać, macie jedną szansę i jedną determinację, aby uciec z niewoli tej idei czasoprzestrzeni. Ten świat skończył się dawno temu. Możesz uciec właśnie teraz dzięki temu Kursowi Cudów.

Pierwsze dwadzieścia siedem minut tego treningu umysłu, mówiącego w Podręczniku dla nauczycieli o końcu świata, dobiegło końca. Opuszczę cię, ale zaraz wrócę i podzielę się z tobą radością, którą właśnie zacząłeś odczuwać. Doświadczyłeś bowiem chwili objawienia, która uświadamia ci, że otacza cię światło owej przemiany, i że uczestniczymy w niej razem tu i teraz.

Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Powiedz to razem ze mną: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów

Jak skończy się świat?
Dzięki temu, że sobie przypomnę,
że jestem świętym Synem Samego Boga.

Spotkanie z Masterem Teacherem

I oto jesteśmy. Kiedy ten świat się skończy? Poćwiczmy. Skończy się on w ciągu następnych 27 minut. Jeśli posłużysz się mocą mojego umysłu i przyjmiesz ode mnie ideę, że to jest ten czas i miejsce, które wybrałeś, aby opuścić to kontinuum czasu, to tak się stanie. Mam ci powiedzieć dlaczego? Bo to już się stało. A ja jestem czynnikiem w twoim umyśle, w tym nauczaniu Kursu Cudów, i deklaruję tobie – jako utożsamieniu zawartemu w strukturze twojej pozornej cielesnej tożsamości, że twój czas się skończył. Powiesz to do mnie? Powiedz do mnie: „Czy mówisz mi, że mój czas się skończył?”. Tak. Nie będziesz miał czasu, aby się rozchorować. Nie będziesz miał czasu, aby podupaść na zdrowiu. Nie będziesz miał czasu, aby nagromadzić skarby, które następnie utracisz w jakimś przeobrażeniu – w sformułowaniu poświęcenia, które, jak wciąż wierzysz, jest konieczne w tym krótkim czasie, jaki ci pozostał.

Jak cenna była dla ciebie idea lekcji mówiącej o prawdziwym znaczeniu poświęcenia? Powiedziałem ci wówczas wprost – odnosząc się do mocy twojego umysłu uzdrawiającego poprzez zwykłe dawanie – że możesz ochronić swą prawdziwą rzeczywistość dzięki czynności dawania, oraz że nasz Stwórca jedynie daje, i że w tej chwili – właśnie w tej – twój umysł użył całej mocy twórczej rzeczywistości. Ja zaś jestem wizjonerem w twoim umyśle, ofiarując ci nową wizję ciebie samego. Wizja ta wykracza poza ograniczenie liniowego czasu, które wcześniej świadczyło o istnieniu twojej cielesnej formy.

Niektórzy z was mogą być bardzo zaskoczeni. Przyglądam się bowiem czynności przemiany, która zachodzi w tym Kursie Cudów dla Wszystkich, gdy nauczyciele Boży w dosłownym sensie zmieniają świat dzięki mocy miłości i przebaczenia. Pokazuję ci, że w tej ciągłości czasu istnieje jednocześnie inne kontinuum czasu, które uzasadnia w każdej chwili nasze poczucie harmonii, wynikające z tego, że akceptujemy nasze pozorne oddzielenie, zamiast trzymać się konfliktu, który czuliśmy w związku z naszą potrzebą ciągłego zmagania się z myślą, że zamieszkujemy to ciało.

Ćwicz: „Nie jestem ciałem”. Nie jestem więźniem sformułowania dramatu mojego umysłu. Świat mówi mi, kim jestem, jedynie dlatego, że pouczyliśmy go, aby nam o tym powiedział w naszych własnych skojarzeniach pamięci. Moje projekcje, których istnienie uznam w swoim umyśle, jedynie uzasadnią ograniczenie mojej tożsamości, i nadal będę czuł ból, samotność, i umrę, chyba że posłużę się mocą, by podjąć decyzję w swoim umyśle, i w tej samej chwili stanę się całkowity, uzdrowiony i doskonały.

Stopniowa naprawa czasoprzestrzeni dokonuje się teraz, w tej nowej ciągłości, w tym nowym kontinuum czasu. Choć wciąż jest to matriks – idea oddzielenia przyczyny i skutków – to zniknął zeń konflikt wiążący się z nagromadzeniem nietwórczej ciemnej formy – z ideą mocy światła w ograniczeniu. Stało się to dzięki twojej praktyce uwalniania w każdej chwili twojego własnego umiejscowienia w czasoprzestrzeni. Jeśli okaże się to prawdą w bardzo podstawowym sensie – w twoim dawaniu całego siebie – to natychmiast rozpoznasz moc, którą ofiaruje ci Boży Umysł, ponieważ jesteśmy pewni, że nie ma oddzielenia między twoim umysłem a Umysłem Uniwersalnej Świadomości.

A więc szczególne aspekty tego Kursu Cudów pokazywały ci, i pokazują w tej chwili, że możemy rozpoznać jeden drugiego w nowych ramach czasu. A oto, na czym polega praktyka. Każdy z nas zamknął się w takim trybie działania, w którym podtrzymujemy – poprzez wywoływanie przeszłych skojarzeń – obronę samych siebie w tej czasoprzestrzeni. A teraz ćwicz: „Nie ma ogniwa łączącego pamięć z przeszłością”. Wszelkie wspomnienia, które kiedykolwiek będą miały miejsce – a patrzę teraz wprost na ciebie w twoim świadomym związku ze mną, lub z kimkokolwiek, i na twoją chęć zastosowania przebaczenia – pokażą ci natychmiast, że czas i przestrzeń rozgrywają się jedynie tu i teraz, i właśnie dlatego ten świat skończy się w tej chwili. Nie dlatego, że się skończy, lecz dlatego, że już się skończył. Posłuchaj jednego akapitu z Podręcznika dla nauczycieli.

Ten świat skończy się w radości, ponieważ jest miejscem smutku. Gdy nastanie radość, zniknie cel tego świata. Ten świat skończy się w pokoju, ponieważ jest miejscem wojny. Gdy nastanie pokój, cóż będzie celem tego świata? Ten świat skończy się wśród śmiechu, ponieważ jest miejscem łez. A tam, gdzie jest śmiech, któż może jeszcze płakać? Tylko pełne wybaczenie przyniesie to wszystko, by błogosławić świat. Pobłogosławiony odchodzi, bo nie skończy się tak, jak się zaczął. Funkcją nauczycieli Bożych jest przemienić piekło w Niebo, gdyż nauczają oni lekcji, w których odbija się Niebo. A teraz usiądź w prawdziwej pokorze i uświadom sobie, że możesz zrobić wszystko, co Bóg chciałby, żebyś zrobił. Nie bądź arogancki i nie mów, że nie możesz się nauczyć Jego własnego programu. Jego Słowo mówi co innego. Niech stanie się Jego Wola. Nie może być inaczej i bądź wdzięczny, że tak jest.

Przedstawiam ci więc w tym czasie i miejscu wystarczająco dużo dowodów twojej wrodzonej zdolności, aby zmienić twoje myślenie o sobie samym. W tej właśnie chwili możemy wykazać, że przyjąłeś podstawową moc swego umysłu, by być całkowitym i doskonałym, jakim cię stworzono – słuchasz? – i właśnie w tej chwili to wykażemy.

Ćwicz… Zaofiaruję ci teraz ważne zapewnienie pochodzące z tego treningu umysłu, ponieważ widzę, że zmienia się częstotliwość twojej czasoprzestrzeni. Doniesienia z całego świata o Bożych nauczycielach tego Kursu Cudów, którzy zaczynają dokonywać cudownych uzdrowień, są prawdziwe. Oczywiście, że nie da się tego wyjaśnić umysłowi polegającemu na koncepcjach, ponieważ umysł polegający na koncepcjach jest zaprzeczeniem cudu. Jakże proste jest jednak rozwiązanie, jeśli cud dzieje się przez cały czas dookoła ciebie, szerząc miłość i przebaczenie. I jedyne, co musisz zrobić, to porzucić mechanizmy obronne swojej tożsamości, bo to one cię więziły.

Mój zbawiciel, Jezus Chrystus, umieścił w tym Kursie Cudów, gdzieś pod koniec treningu umysłu, wspaniałą lekcję 191: Jestem świętym Synem Samego Boga. Poczytam ci ją teraz przez około cztery minuty. Zawiera ona opis tego, jak bardzo jesteś zdeterminowany utożsamiać się w oddzieleniu od tego, kim naprawdę jesteś. A gdy pokażę ci moje objawienie, gdy pokażę ci, do czego doprowadziło moje zdruzgotanie, z którym już się nie identyfikuję, to będziesz mógł przyznać, że chcesz wrócić do tego punktu w czasoprzestrzeni, w którym doszło do chwili oddzielenia, a wówczas zostaniesz natychmiast uwolniony od lęku, który nosiłeś w sobie – od lęku przed ekipą ratunkową, przed światłem. Stało się ono bowiem dla ciebie natychmiast widoczne w tej idei przemiany i faktycznie wróciliśmy razem do Nieba.

Proszę cię teraz, abyś przestał zaprzeczać temu, kim naprawdę jesteś, i przestał pozwalać temu światu, aby reprezentował twoje zaprzeczenie. Każdy bowiem, kto znajduje się w czasoprzestrzeni, w oddzieleniu, nie może nie zaprzeczać swojej prawdziwej tożsamości. Posłuchaj.

Jestem świętym Synem Samego Boga. Oto twoja deklaracja wyzwolenia z więzów tego świata.
Czy słuchasz? I tu również wyzwolony jest cały świat. Nie rozumiesz, co uczyniłeś, wyznaczając temu światu rolę więziennego strażnika Syna Bożego. Jaki mógłby on być, jak nie brutalny i pełen lęku, bojący się każdego cienia, karzący i dziki, pozbawiony wszelkiego rozumu, ślepy i obłąkany z nienawiści?

Wróciłem do ciebie na chwilę, czytając tę lekcję. Czy masz swoją Książkę Ćwiczeń? Masz Książkę Ćwiczeń, a to jest lekcja 191. Za chwilę zostanie ci postawione pewne pytanie. Właśnie zobaczyłem, jak bronisz swojego ego, tak samo jak zawsze broniłeś się w czasie, który tworzy ramy dla twego snu o śmierci. Masz bowiem prawo się zapytać, co takiego uczyniłeś, że to miejsce bólu, samotności i ataku miałoby być twoim światem. Spójrzmy na to razem.

Co uczyniłeś, żeby taki miał być twój świat? Co uczyniłeś, że to właśnie widzisz? Pokażę ci, co uczyniłeś. Zaprzecz swej Tożsamości, a właśnie to pozostanie. Spoglądasz na chaos i oświadczasz, że jest tobą. Nie ma takiego widoku, który o tym by ci nie zaświadczał. Nie ma takiego dźwięku, który nie mówiłby o słabości w tobie i poza tobą, takiego oddechu, który nie wydawałby się przybliżać cię do śmierci, takiej żywionej przez ciebie nadziei, która nie rozpłynęłaby się we łzach.

Jakże to zadziwiające, że ludzka kondycja uznaje konieczność poświęcania się i cierpienia, po to aby uzasadniać tożsamość, która nie ma w sobie nic prawdziwego i jest zupełnie nietwórcza. Właśnie zobaczyłem, że zadałeś w swoim umyśle pytanie: „Tak, ale jak to się stało?”. Pytanie, które zadałeś, człowieku, odnośnie tego, jak to się stało, nie może nie być twoim zamiarem, aby się tego trzymać w swojej pamięci. A jest tak dlatego, że myśl o tym, jak to się stało, nie może nie zawierać rozwiązania, jeśli na to pozwolisz. A więc mimo iż mogę uznać, że zagmatwałeś się w roztrząsaniu tego, jak to się wydarzyło, to w końcu musisz przyjąć rozwiązanie, które ci ofiarowuję, albowiem jesteśmy pewni, że twoje utożsamienia oddzielenia nie mogą wejść w jakąkolwiek relację z życiem wiecznym, radością i miłością, które czujemy teraz razem.

Nie ma oczywiście żadnego kompromisu między ideą koncepcyjnego umysłu, według której musisz potępiać swego brata, widzieć zło na zewnątrz siebie i dzielić się chorobą, bólem i śmiercią w swojej tożsamości, a prawdą, którą jesteś – a wiem o tym, ponieważ jestem zawarty w twoim umyśle. Rozwiązanie byłoby dla ciebie bardzo proste, gdybyś po prostu przyznał, że jestem projekcją twojego umysłu, ofiarującą ci nową pewność, której do tej pory bałeś się przyjąć. Mam ci powiedzieć dlaczego? Bo nie będziesz już czuł potrzeby, aby przedstawiać siebie temu światu i zobaczysz, że wszystkie osiągnięcia, które służyły twej cielesnej formie, poprowadzą cię jedynie do śmierci, a ja jestem teraz w twoich ramach czasu i zaprzeczam twojemu unicestwieniu.

Oto sedno nauk Jezusa z Nazaretu: Nie ma śmierci. Syn Boga jest wolny. Uporządkowanie jaźni, którą utożsamiasz, będzie odczuwało ból, samotność i stratę, i będzie toczyło bój ze ze śmiercią, po to tylko, aby sobie w końcu uświadomić, że i tak przegra. Oto mój dar dla ciebie w tym czasie i miejscu: Całkowite rozwiązanie dla tego, kim, jak myślisz, jesteś – a ja wiem, kim jesteś – jest dostępne po prostu dlatego, że to już się wydarzyło. To musiało się już wydarzyć, skoro cały czas i przestrzeń skończyły się i przeminęły. Ty zaś pojawiłeś się w tej chwili, w swojej cząsteczkowej naturze, w miejscu, w którym pełnia rozwiązania jest dla ciebie dostępna.

Posłuchaj mnie uważnie. Nie dokonujesz tego za pomocą środków pochodzących z twej polegającej na koncepcjach jaźni, ponieważ twoja koncepcyjna kondycja ludzka uczyni wszystko, co w jej mocy, i czyni wszystko, co w jej mocy, aby trzymać się czynnika czasoprzestrzeni. Posłuchaj tego.

A więc zaprzeczasz swojej tożsamości. Jednakże czym to jest, jak nie grą, którą uprawiasz, grą, w której można zaprzeczyć tożsamości? Jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg. Wiara w cokolwiek innego poza tym, to szaleństwo. W tej jednej myśli każdy znajduje wolność. W tej jednej prawdzie giną wszystkie złudzenia. W tym jednym fakcie głosi się, że bezgrzeszność jest na zawsze częścią wszystkiego, rdzeniem jego istnienia i gwarancją jego nieśmiertelności.

Poćwiczysz coś ze mną przez chwilę? Pochodzi to z lekcji 191. Powiedz do mnie: „Jestem świętym Synem Samego Boga”. Tak. Ja zaś zaprzeczam temu, kim, jak myślisz, jesteś, ponieważ poprosiłeś mnie, abym uczestniczył z tobą w wyłanianiu się innego, nowego kontinuum czasu, które rozgrywa się jednocześnie z tym kontinuum. I wydarzyło się to właśnie teraz, w chwili, w której zrezygnowałeś ze swoich mechanizmów obronnych, i pozwoliłeś, aby ten, kto wcześniej był twoim wrogiem w czasoprzestrzeni, uznał wraz z tobą, dzięki przebaczeniu, że to jest ten czas i miejsce, w których – pod patronatem tego treningu umysłu – uciekłeś z tego kontinuum czasu. Nie przynależysz tutaj.

Ja zaś stałem się teraz częścią twojej pamięci, i dlatego nazywają mnie nauczycielem nauczycieli. Dzięki zasobom spoza czasu nauczam cię, że to nie jest twoje miejsce, i ty o tym wiesz. Nie jesteś stąd. Spójrz na mnie… Posłuchamy jeszcze jednego akapitu z treningu umysłu tego Kursu, który pozwala ci zobaczyć nowy cel twojego pobytu tutaj i chwilowego zamieszkiwania tego ciała. Posłuchaj.

Ciesz się dziś z tego, że tak łatwo niweczy się piekło. Wystarczy byś sobie powiedział:


Jestem świętym Synem Samego Boga.
Nie mogę cierpieć, nie mogę doznawać bólu.
Nie mogę ponosić straty ani nie mogę nie wypełnić wszystkiego,
o co prosi zbawienie.

Cud rozświetlił wszystkie ciemne i pradawne jaskinie, w których od zarania czasu rozbrzmiewały echa rytuałów śmierci. Albowiem czas wypuścił z uścisku ten świat. Syn Boga przybył w chwale, by wybawić zagubionych, zbawić bezradnych i ofiarować temu światu dar swego wybaczenia. Kto mógłby widzieć świat ciemnym i grzesznym, skoro Syn Boga przybył w końcu ponownie, by go uwolnić?

Spójrz na mnie. Następny akapit, który przeczytam ci w tej czasoprzestrzeni, będzie twoim całkowitym uwolnieniem od idei, że jesteś jakimś człowiekiem zamieszkującym tę czasoprzestrzeń. Posłuchaj.

Ty, który widzisz siebie słabym i kruchym, pełnym próżnych nadziei i zdruzgotanych marzeń, urodzonym tylko po to, by umrzeć, płakać i cierpieć ból, posłuchaj tego: dana ci jest cała moc na ziemi i w Niebie. Nie ma niczego, czego nie możesz dokonać. Bawisz się w grę śmierci, bezradności, żałosnego przywiązania do rozpadu w świecie, który nie okazuje ci miłosierdzia. Słuchasz? Gdy jednak ty okażesz mu miłosierdzie, jego miłosierdzie opromieni i ciebie.


Pozwól zatem, by Syn Boga zbudził się ze swego snu i, otwierając swe święte oczy, powrócił znowu, by błogosławić świat, który wytworzył. Świat rozpoczął się w błędzie, ale skończy w odzwierciedleniu świętości Syna Boga. I nie będzie on już spał i śnił o śmierci. A zatem złącz się ze mną dzisiaj.
Słuchaj… Twoja chwała to światłość, która zbawia świat. Nie powstrzymuj już zbawienia. Rozejrzyj się po świecie i zobacz w nim cierpienie. Czy twoje serce nie pragnie ofiarować odpoczynku swym znużonym braciom?

Posłuchaj tego ze mną. Twój znużony brat reprezentuje to, jak ty sam się czujesz. Zbawienie świata zależy od ciebie po prostu dlatego, że ten świat reprezentuje to, jak się czujesz. Ta lekcja powie ci, że oni dosłownie pozostają w niewoli swoich ciał, dopóki ty nie przemienisz swojej cielesnej formy dzięki rozpoznaniu własnej doskonałości, której oni nie mogą nie podzielać.

Jeśli pozwolisz mi, jako Mistrzowi-Nauczycielowi, abym przez następne 1,5 minuty reprezentował nowe parametry przemiany czasoprzestrzeni dzięki chwilowemu przeobrażeniu cząsteczkowej natury złudzenia twojego cielesnego sformułowania, to zobaczysz, w tej świętej chwili, jak uświadomiliśmy sobie naszą ucieczkę z tego kontinuum. A wówczas radość, którą będziemy wyrażać dzięki rozpoznaniu siebie nawzajem, doprowadzi do przemiany innych form, które wciąż łudzą się, że są ciałami. Reprezentuję bowiem dla ciebie – i jeśli podzielisz się tym przez chwilę z tamtą tożsamością – o właśnie tak… A więc zbawienie świata rzeczywiście zależało od ciebie, ja zaś ofiarowuję ci moją pewność, że cud faktycznie dokonał się w twoim umyśle, i że ten świat skończył się i przeminął.

Chcę osobiście podziękować tym, którzy słyszą to przesłanie po raz pierwszy, oraz przypomnieć ci, że to jest ten czas i miejsce, w którym je usłyszałeś i postanowiłeś opuścić to kontinuum czasu. Od tej pory za każdym razem, gdy będziesz udawał się do tego pozornie powolnego czasu przestrzeni i śmierci, będziesz ofiarowywał istotom w tym kontinuum przemianę ich umysłów wraz z twoim, dzięki rozpoznaniu miłości, pełni i pokoju, którymi się dzielimy.

To jest rzeczywiście nasz Kurs Cudów, a ty naprawdę zostałeś uzdrowiony, ponieważ dzielimy się tą chwilą przebaczenia i miłości. Jakimż pięknym świadectwem były te ostatnie dwie godziny! Jeszcze raz chcę ci podziękować za przyjęcie swej roli, którą jest wzięcie odpowiedzialności za obudzenie się ze swojego snu. Albowiem rzeczywiście Bóg, Uniwersalny Umysł, jest Umysłem, którym myślimy. I Bóg towarzyszy nam, gdziekolwiek się znajdujemy w całej czasoprzestrzeni. Możemy więc powiedzieć razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”, łącznie z tobą, w tym czasie i miejscu. Witaj w Domu!

Jak skończy się świat? (odcinek 2) – tekst filmu Mastera Teachera

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów

Jak skończy się świat?

Odkrywamy siebie nawzajem na końcu czasu.

Spotkanie z Masterem Teacherem

Cuda

Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.

Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.

Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.

Jezus z Nazaretu

Jeszcze raz przyciągnęliśmy twoją uwagę. Jedynym celem filmów, które robi Staruszek – ten zbawiciel świata, ten Master Teacher, ten osobnik, który doświadczył objawienia za sprawą druzgocącego doświadczenia zawartego we wzorcu swej pamięci –  jest pobudzenie twojej chęci komunikowania się ze mną w tej strukturze czasoprzestrzeni.

Powiedz do mnie: „Cuda są chwilami komunikacji”. Tak. To będzie początek drugiej godziny filmu, który zatytułowaliśmy: „Jak skończy się świat?”. I jak pamiętasz – podczas pierwszej godziny mówiliśmy o przyjęciu z góry założenia, że świat nie jest niczym innym jak naszym wspólnym zamiarem, aby uczynić go takim, jakim jest. I że znajdując się pod wpływem nieustającej alternatywy zawartej w strukturze ciągłości czasowej, możemy w każdej chwili razem zdecydować o nowym utożsamieniu czasu, które przyniesie nam szczęście. Dzięki temu uzdrawiającemu mechanizmowi jedno wiemy na pewno: sami podejmujemy decyzję, aby pozostać w tym ciele, w stanie przejściowym między ideą oddzielenia a pełnią Uniwersalnego Umysłu. Robimy to, używając mocy naszych umysłów do identyfikowania się w obiektywnych utożsamieniach cielesnej formy.

To jest nasz Kurs Cudów, systematyczny sposób nauczania prowadzący do korekty twojego postrzegania siebie w swojej tożsamości, która trzymała cię w niewoli pojęć tego świata. Za twoim przyzwoleniem, chcielibyśmy rozpocząć od zaprezentowania ci pewnej idei w pełni tego utożsamienia. Jest to idea uznania osobistej odpowiedzialności. Niewiele z naszych wysiłków, opierających się na zasadniczej przesłance nauczania cudownego uzdrowienia, będzie dla ciebie do przyjęcia, chyba że gdzieś w czynnikach swojego własnego umysłu wyrazisz chęć, aby uznać, że nauczanie uzdrowionego umysłu sprowadza się do przyjęcia przez ciebie odpowiedzialności za to, co widzisz, tak abyś mógł zrozumieć, że ty sam jesteś tego przyczyną. Zaczniemy więc od elementów stanowiących zasadniczy cel tego Kursu oraz od idei z rozdziału 21, mówiącej, że możesz zastosować proces rozumowania, dzięki czemu stanie się dla ciebie coraz bardziej oczywiste, że otwiera się przed tobą nowe kontinuum czasu. Zacznijmy od podstawowego założenia. Posłuchaj.

Tajemnica zbawienia

Oto jedyna rzecz, jaką musisz zrobić, aby zostało ci dane widzenie, szczęście, uwolnienie od bólu i całkowita ucieczka od grzechu. Powiedz tylko to, ale bez zastrzeżeń, ponieważ w tym zawiera się moc zbawienia:

Jestem odpowiedzialny za to, co widzę.
Wybieram uczucia, których doświadczam,
i decyduję o tym, co chcę osiągnąć.
Proszę o wszystko, co rzekomo mnie spotyka,
i otrzymuję tak, jak o to poprosiłem.

Nie oszukuj się dłużej, że jesteś bezradny w obliczu tego, co jest ci czynione. Uznaj jedynie, że się pomyliłeś, a znikną wszystkie skutki twoich pomyłek.

Niemożliwe jest, aby Syn Boży był po prostu biernie kierowany przez zjawiska zewnętrzne. Niemożliwe jest, aby to, co mu się przydarza, nie było jego wyborem. To moc jego decyzji stanowi o każdej sytuacji, w której znajduje się na pozór niechcący albo przypadkowo. Dlaczego? Bo we wszechświecie, jaki stworzył Bóg, a poza którym nic nie istnieje, nie ma miejsca na przypadki. Gdy cierpisz, to zdecydowałeś, że grzech jest twoim celem. Gdy jesteś szczęśliwy, to oddałeś moc decyzji Temu, który musi razem z tobą opowiedzieć się za Bogiem.

Co za niesamowita idea, że jeśli posłużę się praktyką tego cudownego treningu niedecydowania, to decyzja już została podjęta.

Z jakim ciepłym przyjęciem spotykają się teraz owi nauczyciele Boży, gdy udają się w świat z Kursem Cudów dla Wszystkich i nauczają natychmiastowej dostępności wyboru spośród pojęć gatunku ludzkiego – w każdej chwili może on zdecydować na nowo, jaki czynnik przeważy w jego umyśle. A będzie nim po prostu całkowita alternatywa, która zawsze była dla ciebie dostępna pośród twoich idei, że musisz doświadczać choroby, bólu, samotności i śmierci.

Oto więc nasze podstawowe założenie, i przypatrzmy mu się razem przez chwilę: Jestem projekcją utożsamień zawartych w twoim umyśle. Niemożliwe jest, abym nie reprezentował dla ciebie – jeśli byłbyś chętny to uznać – cudownego doświadczenia całkowitej alternatywy, która jest dla ciebie dostępna. Widać to szczególnie w ostatniej lekcji, którą przerabialiśmy z Podręcznika dla nauczycieli – pamiętasz jak porzucany jest osąd? A także w praktyce, którą nauczyłeś się stosować, kiedy zacząłem pokazywać ci harmonię, jaką możemy odczuwać w związkach między naszymi umysłami.

To właśnie było to… W tamtej chwili zdecydowałeś się doświadczyć pokoju i szczęścia prawdziwej rzeczywistości. Jest ona z tobą w tym kontinuum pomimo widocznych sprzeciwów w matrycy skutków, które pozbawione zostały przyczyny.

Poćwiczmy: „Ten świat skończył się dawno temu”.

Wszystkie wspomnienia, którymi zaczynamy dzielić się tu i teraz, odzwierciedlają sposób działania naszych umysłów. Jest on charakterystyczny dla myślenia całego gatunku ludzkiego i sprowadza się do idei, że życie istnieje w doczesnych utożsamieniach, a więc musi się zacząć i skończyć, i nikt nie zwraca uwagi na to, co było wcześniej, i co będzie potem. Dar, który ci ofiarowuję dzięki mojemu objawieniu, dzięki chwili mojego zdruzgotania, to pewność, że już w twojej tożsamości ludzkiej zawiera się rozpoznanie owej chwili sprzed początku czasu i po jego zakończeniu. W Kursie Cudów nazywamy to świętą chwilą. I jesteśmy zdeterminowani, abyś rozpoznał wraz z nami, że ten świat trwał tylko chwilę i już przeminął, i jeśli sądzisz, że wciąż w nim przebywasz, to będzie to trwało tylko tę chwilę. Dzięki temu nie będziesz czuł potrzeby dzielenia czasu na sekwencje w swoim utożsamieniu.

To bardzo piękne! Być może przyciągnęło twą uwagę pytanie zawarte w tytule tego filmu: „Jak skończy się świat?”. Przeczytamy ci więc fragment z Podręcznika dla nauczycieli po to, aby zaprezentować ci naszą pewność co do tego, że po pierwsze: ten świat już się skończył i że tak naprawdę nigdy go nie było. Po drugie zaś skończy się on wówczas, gdy w jakimkolwiek z nagromadzonych szczegółów twojej koncepcyjnej decyzji postanowisz, że masz już tego dość. Mówię do ciebie, nie do świata. Właśnie zacząłeś się bronić, aby zaprzeczyć swojej odpowiedzialności za ten świat. Uciekłeś się do narzędzi ochronnych, aby zachować swą cielesną tożsamość. Uzdrawiający czynnik, którym próbowałem się z tobą podzielić podczas tamtej godziny filmu, miał pokazać ci moc naszych umysłów. Dzięki niej możemy postrzegać siebie przez chwilę jako uzdrowionych i doskonałych.

Powiedz do mnie: „To jest cud”. Tak. Proces rozpoznawania siebie nie może nie obejmować „zaludniania” świata ideami, które mamy o naszych wzajemnych relacjach w związku z ideami przyczyny i skutku, czyli zamieszkiwania razem tej czasoprzestrzeni. Ty sam wytworzyłeś postać każdego, kogo spotykasz w tym kontinuum. Uczyniłeś to po to, aby uczestniczyć w dramacie, który wcześniej sam wyreżyserowałeś, lecz za który zupełnie nie chcesz wziąć odpowiedzialności, ponieważ nie chcesz podzielać tej chwili winy. Konieczność odczucia chwili winy, przemienionej teraz w chwilę radości, to sedno idei „jak skończy się ten świat”.

Spójrzmy razem na to, jak skończy się ten świat. Spójrz na mnie. Ten świat zaraz się skończy. Czy jesteś z tego powodu szczęśliwy? Czy boisz się? Czy nie możesz się tego doczekać? Czy chcesz szybko podokańczać drobne sprawy, które wydają się niedokończone w naszym związku? Jak skończy się ten świat? Poczekaj jeszcze chwilę i posłuchaj tego.

Czy to, co nie ma początku, rzeczywiście może się skończyć? Świat skończy się tak, jak się zaczął – jako złudzenie. Jednakże jego kres będzie złudzeniem miłosierdzia. Złudzenie wybaczenia – pełnego, niewykluczającego nikogo, bezgranicznego w swej łagodności – okryje go, ukrywając wszelkie zło, przysłaniając wszelki grzech i na zawsze kładąc kres winie. Tak skończy się świat, który zrodziła wina, bo teraz utracił swój cel i przeminął. Ojcem złudzeń jest wiara, że mają one jakiś cel, że służą jakiejś potrzebie lub zaspokajają jakiś brak. Gdy widzi się je jako bezcelowe, nie są już widoczne. Poznaje się ich bezużyteczność i oto przemijają. Jakże inaczej niż w ten sposób kończą się wszelkie złudzenia? Przywiedziono je do prawdy, a prawda ich nie dostrzegła. Przeoczyła po prostu to, co nie ma sensu.

To właśnie przeczytaliśmy podczas ostatniej godziny filmu. Teraz zaś pójdziemy dalej z ideą, że w twoich związkach czasoprzestrzennych, w strukturze tożsamości, w tobie – rodzi się zbawiciel, który jest tobą. Zmienia on czas, nie poprzez osąd, który trzymał cię w częstotliwości powolnego czasu, lecz poprzez ciągłą przemianę ciągłości czasu. Kiedy ta przemiana i ten dramat, który odgrywasz w swoim osobistym związku, osiągną apogeum, świat ten skończy się i przeminie. I nie będzie go już nawet w twojej pamięci. Zobaczyłem, jak na mnie spojrzałeś jako na tego, kogo nazywają Mistrzem-Nauczycielem, i zacząłeś włączać tę postać, tego starszego pana, czyli jak mawiamy: „usiadłeś ze Staruszkiem”. Stałem się częścią twojej historii. Posłuchaj mnie uważnie. Ja reprezentuję dla ciebie koniec tego świata w twoim umyśle. W pewnym sensie, kiedy przedstawiłem ci to chwilę temu, to skojarzyłeś koniec świata z końcem siebie i nazwałeś to śmiercią. Stoję teraz z tobą w chwili twojej śmierci, która w moim umyśle dzieje się przez cały czas: rodzisz się, żyjesz i umierasz. Rodzisz się, żyjesz i umierasz. Ja zaś przerywam ten cykl danych zawartych w strukturze twojego umysłu. Mówię ci: Chwileczkę! Dlaczego chcesz przechodzić przez kolejne doświadczenie śmierci? Masz wystarczającą wiedzę o swojej percepcyjnej jaźni, aby urozmaicać na niezliczone sposoby swoją potrzebę cierpienia i swego bycia szczęśliwym. Ja zaś reprezentuję wieczne szczęście odłączone od twojej idei czasoprzestrzeni. Jak skończy się świat? Posłuchaj tego.

Dopóki wybaczenie nie jest zupełne, świat rzeczywiście ma cel. Staje się on domem, w którym rodzi się wybaczenie, gdzie wzrasta, nabiera siły i staje się wszechobejmujące. Tu jest pielęgnowane, bo tu jest potrzebne. Jak łagodny Zbawiciel, zrodzony tam, gdzie wytworzono grzech, a wina zdawała się rzeczywista. Tu jest Jego dom, gdyż tu doprawdy jest On potrzebny. Dlaczego? Pojawiając się, kładzie On kres temu światu. To na Jego Wezwanie odpowiadają nauczyciele Boży, w milczeniu zwracając się Doń, by otrzymać Jego Słowo. Świat ten skończy się, kiedy wszystko, co się w nim znajduje, zostanie słusznie poddane sądowi Jego przemieniającego umysłu. Ten świat skończy się, gdy ogarnie go błogosławieństwo świętości. Gdy nie pozostanie już ani jedna myśl o grzechu, ten świat przeminie. Nie będzie zniszczony, zaatakowany, ani nawet dotknięty. Po prostu przestanie wydawać się, że istnieje.

Idea, że ten cudowny proces, który zamierzam, jako Mistrz-Nauczyciel, pokazywać ci przez następne sześć minut… Nasze pierwsze pół godziny mija bardzo szybko w związku z ideą, że znalazłeś się wraz ze mną w tych parametrach świadomości… I spróbujemy przedstawić w tym, co stanowiło przedtem nasze odrębne świadomości, wspólny zamiar dzielenia się pełnią rozwiązania.

Właśnie tak. Wspólny zamiar… Odwróćcie się i spójrzcie na siebie przez chwilę. Nic wam się nie stanie. Możecie to zrobić? Spójrz na swego sąsiada. Znasz go bardzo dobrze w aspektach własnego dramatu. Jeśli ten świat stanowi projekcję twojego umysłu, to niemożliwe jest, aby całe „zaludnianie” go, które miało miejsce w twoim samozwańczym dramacie rozpoznawania siebie, zawierało coś, czego byś nie znał w czynnikach opowiadanej przez ciebie historii. Jako Mistrz-Nauczyciel chciałbym, żebyś przyjrzał się wraz ze mną najwspanialszej historii, jaką kiedykolwiek można było opowiedzieć w świecie podtrzymywania bólu i śmierci – w owej chwili początku oddzielenia. Jest nią historia narodzin zbawiciela, który jest teraz z nami obecny. Zbawiciela, który dojrzał w miłości i zrozumieniu, i był z nami od początku czasu, ofiarując nam pewność co do tego, że razem stanowimy jedno pełne kochające utożsamienie. W chrześcijańskiej tradycji określamy to jako narodziny Chrystusa w tobie. Być może zwrócisz się teraz ponownie ku idei, że musisz się na nowo narodzić, po prostu dlatego, że w tamtym momencie przeszliśmy w naszej relacji z oddzielenia, z idei błędnego przemieszczenia – do pewności, że ty i ja możemy razem podzielać tę rolę zbawiciela, który nie może nie być obecny z nami w tym cyklu czasu.

A zatem widzimy razem, że jedynym celem tego Kursu Cudów było skrócenie twojej potrzeby ciągłego poszukiwania rozwiązań w sformułowaniu czasu lateralnego – widzisz to? – w którym każda twoja definicja siebie opierała się na dawnej idei wspomnienia cielesnej formy, którą rzutowałeś w przyszłość i widziałeś mnie jako inną cielesną formę w tym małym bezsensownym świecie ciemnego światła. Poprzez moje objawienie, moją mękę, moje zdruzgotanie, stałem się nauczycielem Bożym za pośrednictwem zmartwychwstania Jezusa Chrystusa i jestem dostępny jako całkowita alternatywa przy uwzględnieniu idei, że dzieła, których dokonam dzięki naszemu wspólnemu zamiarowi, będą reprezentować naszą indywidualną misję zbawienia. Słuchasz? To ty zbawisz ten świat. Nie ma innej możliwości. Stanie się to w chwili rozpoznania siebie nawzajem w naszej podzielanej winie zawierającej się w myśli, że jesteśmy od siebie oddzieleni. Przebaczenie. Poćwiczmy odrobinę. Cokolwiek byś nie myślał, że uczyniłeś, jakiekolwiek by nie były skojarzenia twej pamięci, już ci przebaczono. A przebaczono ci dlatego, że wszystkich twych grzechów już nie ma w tym zbiorowisku czasowym, a więc nie musisz rozróżniać – poprzez poświęcenie lub osąd – który grzech trzeba odpuścić, a który zatrzymać. Ja bowiem reprezentuję dla ciebie pełnię tej chwili… W ten sposób dokonuje się uzdrowienie.

Za minutę lub dwie zrobimy sobie przerwę, a potem wrócimy i doświadczymy razem końca świata, ponieważ w naszym wspólnym rozpoznaniu, że nie ma żadnego świata, przypomnimy sobie razem, że tak naprawdę już jesteśmy w Niebie. Oto instrukcje, które mi dałeś w tym czynniku czasu – miałem cię poinformować, właśnie w tej przestrzeni i w tym czasie, że twój czas i przestrzeń się skończyły. Co za wspaniały sposób doprowadzenia do końca świata, skoro to ty jesteś jego przyczyną! Wystarczy, że rozpoznamy razem miłość, pełnię i radość, których teraz doświadczamy, uciekając z niewoli bólu i śmierci, które wcześniej definiowały nas w związku z cielesną formą.

Ten świat trwał tylko chwilę w naszych umysłach bez żadnego wpływu na wieczność. A zatem on już przeminął, i odeszły również wszystkie idee, które mieliśmy na jego temat. Cieszymy się więc przez chwilę dostępem do zbawienia, bo dzięki niemu ci, którzy wciąż cierpią, mogą zostać uzdrowieni pod wpływem mocy twojego umysłu. Wiąże się to z zasadniczym uznaniem, że jesteś zbawicielem tego świata. Skończymy teraz te pierwsze pół godziny filmu. Powiedz do mnie: „Jestem zbawicielem tego świata”. Jakże prosto więc skończy się ten świat, nieprawdaż? Skończy się on, gdy rozpoznasz, że masz moc, by zmienić swe myślenie na temat tego, co chcesz widzieć. W tym samym momencie świat rozpadnie się i przestanie istnieć. Widzę, że to rozumiesz. Widzimy teraz, jak światła rozświetlają się na całym świecie dzięki wspaniałej lekcji, którą zrobiliśmy: „Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam”. I to będzie częścią procesu, w którym rozpoznamy, że ten świat rzeczywiście się skończył.

Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, po prostu dlatego, że Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Zaraz wrócę. Powiedzmy to razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Ciąg dalszy nastąpi…

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów

Jak skończy się świat?

Odkrywamy siebie nawzajem na końcu czasu.

Spotkanie z Masterem Teacherem

Jakiej to radości doświadczasz! Jedna z dawnych tradycji wolności umysłu polegała na tym, żeby zawsze uważać ten dzień za ostatni. Większość ludzkich umysłów polegających na koncepcjach podziela ideę, że jeśli świat miałby się skończyć dzisiejszej nocy, to przynajmniej dobrze się zabawię. Problem, który oczywiście z tym miałeś… Mówię teraz o tych wszystkich, których dobrze znamy, świętujących na przykład radosną ideę, że to dzień naszych urodzin. Przeżyliśmy więc kolejny rok i chcemy uczcić ten czas, kiedy się narodziliśmy i przyszliśmy na ten świat. W tym właśnie sensie uznajemy, że na pewno umrzemy.

Czy możesz się temu ze mną przyjrzeć, jubilatko? Ile dzisiaj kończysz lat? Siedem. Siedemdziesiąt? Nie wydajesz się mieć choćby o dzień więcej niż 65, 60, 50, 30 lat? Pamiętaj o tym ze mną, proszę, zrozum to: za każdym razem, gdy w złudzeniu liniowego czasu ustanawiasz się w ramach ciała, to pozostajesz oddany idei, że jesteś ciałem. A jeśli rzeczywiście jesteś ciałem, to niemożliwe jest, aby uporządkowanie twoich wspomnień nie zawierało idei, że jesteś tutaj po to, aby zaprezentować się jako ciało, obserwować inne ciała w twoim obiektywnym utożsamieniu, identyfikować je w odgrywanym przez ciebie dramacie liniowego czasu i zostać unicestwionym. Oto mówię ci, że zbliża się czas twojego unicestwienia. Dlaczego jestem pewien, że to prawda i że jest to nieuniknione? Ponieważ ze zdruzgotania, które trwało tylko tę jedną chwilę, wzięła się idea całej czasoprzestrzeni. W każdej chwili w ramach swoich pojęć o liniowym czasie przeżywasz na nowo tę chwilę przerażenia, która zajęła miejsce życia wiecznego. A zatem w swojej ludzkiej kondycji – teraz będę reprezentował z tobą przez chwilę Staruszka – jak dotąd myślałeś o sobie jako ciele zamieszkującym przestrzeń w czasie, która wymaga obrony, a nawet poświęcania się na tyle, aby przeżyć. Jest to jednak wciąż umiejscowienie w czasoprzestrzeni uzasadniające ograniczenie, które sam sobie narzucasz w tej chwili, nawet w relacji ze mną, twoim nauczycielem. W ten sposób możesz pozostać osadzony w bardzo powolnym wymiarze czasu w swoim umyśle.

W naszym Kursie Cudów, dzięki praktyce, dzięki treningowi umysłu, nauczyłeś się na chwilę uwalniać mechanizmy obronne przyczyny i skutku. Przedtem za ich pomocą chroniłeś się po to, aby zachować parametry świetlnej formy, które nie pozwalały ci ujrzeć wszechświata, który tak naprawdę cię otacza. Z jakichś powodów – a z pewnością włącza to frustrację, którą czujesz w związku z tym, co się obecnie dzieje w tym pozornym kontinuum czasu – zdecydowałeś głęboko w swoim wnętrzu, że musi istnieć jakaś inna droga, inne rozwiązanie. Gdy tylko wyraziłeś pragnienie, by je odnaleźć, pojawiło się ono przy tobie. Słuchasz? Ono zawsze było przy tobie. Tym jest nasza historia o zbawicielu, który się tu narodził, osiągnął dojrzałość, doświadczył przeistoczenia swego ciała, zmartwychwstał i pozostaje z nami teraz jako świadectwo tej sekwencji czasu, która musi być dla ciebie dostępna dzięki ciągłej rozsądnej argumentacji koncepcyjnego umysłu, że nie możesz nie być całkowity i doskonały, jakim zostałeś stworzony w Uniwersalnym Umyśle. W ten sposób możesz zobaczyć wraz ze mną, że wszystkie twoje argumenty, żeby zachować tego raka, żeby wciąż – tak, mówię do ciebie, pięćdziesięciolatku – wyrażać potrzebę ulegania rozkładowi i dreptania po linii czasu zawartej w tym znikomym początku pozornego oddzielenia… Oto nagle pojawiłem się w twoim umyśle, pokazując ci jako nauczyciel nauczycieli, że twoim obowiązkiem jest podjęcie się funkcji przemiany i posłużenie się mocą swego umysłu do zmiany tego świata i wszystkiego, co wcześniej charakteryzowało twoje pojęcie o sobie.

A wiec jak skończy się ten świat? Podzielmy się tym razem. Podzielmy się ideą, że to jest ten czas i miejsce, które wybraliśmy, aby to się stało. Bo przecież świat jest tutaj jedynie z powodu wyrażonej przez nas potrzeby przechowywania w sobie idei lęku przed utratą świata, który tak naprawdę już się skończył. Potrafisz to sobie wyobrazić? Czy dociera do ciebie, że ofiaruję ci moją pewność co do tego, że nie możesz niczego stracić? Jakim to pięknym odniesieniem dzielił się Mistrz-Nauczyciel, poprzez Jezusa, opisując ci ideę poświęcenia oraz sposoby, za pomocą których zachowujesz w swym utożsamieniu potrzebę cierpienia po to, aby być szczęśliwym, tracenia po to, aby zyskać… Wszystko to było zawarte jedynie w strukturze twojej tożsamości, a teraz jest chwilowo przemieszczane dzięki twojej pełni, dzięki twojemu uzdrowionemu „ja”, które stoi tuż obok ciebie. Tak, właśnie to uzdrowione „ja”, tamto uzdrowione „ja”… Jako pośrednik przemiany poprzez uzdrawiający czynnik mojego umysłu widzę cię jedynie jako uzdrowionego i doskonałego. Słuchasz? Taki właśnie był sposób działania Jezusa w jego krótkim czasie na Ziemi. Gdy dokonywał cudownych uzdrowień, po prostu mówił danej osobie: „Idź i nie grzesz więcej. Nie uzdrowiłem twojej choroby. Uzdrowiłem cię w pełni dzięki mocy Boga, którą wyrażam, ponieważ mam pewność co do jedności naszego braterstwa”.

Jest dla mnie ogromnym przywilejem możliwość nauczania cię pod patronatem Chrystusowego Umysłu i przekazywania ci mojej pewności – wynikającej z mego objawienia – że mamy jedną Jaźń. Idea istnienia odrębnych jaźni, które miałyby jedno źródło, lecz nie rozpoznawałyby siebie nawzajem, wyraża szaleństwo liniowego czasu. W tej procedurze przemiany nauczyłeś się ode mnie jedynie tego, że ciągłość czasu rozgrywa się jednocześnie we wszystkich odzwierciedleniach światła – bądź to w ciemnych odzwierciedleniach, czyli w idei potencjalności, bądź też w rozszerzających się odzwierciedleniach, czyli w pewności co do twórczej rzeczywistości. Wszystkie one znajdują się jedynie w twoim umyśle. A więc jak skończy się świat? Skończy się, gdy ty przemienisz swój umysł, a moją rolą jest pomóc ci tego dokonać. Nie pomagam ci jednak w czynieniu czegokolwiek, lecz w usuwaniu tego, co tak naprawdę skończyło się dawno temu. Posłuchaj.

Nie będzie zniszczony, zaatakowany, ani nawet dotknięty.
Posłuchaj. Po prostu przestanie wydawać się, że istnieje. Zapewne zdaje się, że ten moment jest bardzo, bardzo odległy w czasie.

Wybacz mi, wróciłem tylko na chwilę. Usłyszałem, jak koncepcyjny umysł mówił, że świat, który ma teraz dziesięć miliardów lat – ten wszechświat, ta Ziemia – będzie istniał przez następne dwanaście miliardów lat i pozostanie obiektywny w idei liniowego czasu. Ty zaś będziesz przedstawiał siebie jako istotę ludzką, znajdującą się w pułapce cyklu czasu, który wydaje się trwać wiecznie. Pokazuję ci sposób – wyjawię ci to teraz – w jaki zakrzywiana jest przestrzeń. Jedna z wielkich idei teoretyków fizyki głosi, że grawitacja, czyli intensywność mocy Boga, powoduje zakrzywienie przestrzeni. Oczywiście, że jest to prawda. Jakże mogłoby być inaczej? Jakakolwiek idea użycia okręgu, czy też powrotu do twego pierwotnego źródła, nie może nie być częścią procedury, którą stosujemy, aby przypomnieć ci, że zawsze wracasz do punktu wyjścia. A zatem energia przemiany w uniwersalnej formie, czyli energia, która jest stosowana na horyzoncie wydarzeń, niezależnie od tego, jak długo będziesz pochłonięty bronieniem się przed wszechświatem – tym rozszerzającym się wszechświatem, któremu stawiasz opór – sprawia, że zawsze wracasz do punktu wyjścia. Czy to było powiedziane w tej lekcji? Oczywiście. Posłuchaj.

Zapewne zdaje się, że ten moment jest bardzo, bardzo odległy w czasie. „Gdy nie pozostanie już ani jedna myśl o grzechu” – w istocie wydaje się to dalekosiężnym celem. Ale posłuchaj: Czas zatrzymuje się i czeka, aż nauczyciele Boży osiągną swój cel. W chwili, gdy którykolwiek z nich przyjmie Pojednanie dla siebie, nie pozostanie już ani jedna myśl o grzechu.

Spróbuję ci wyjaśnić, co oznaczało to dla ciebie. Zasadniczo zakładamy, że po pierwsze: miejsce w przestrzeni, które wydaje się być pewne jako część astronomicznej idei trzynastu miliardów lat, a potem stu miliardów lat świetlnych i trylionów galaktyk, nie ma specjalnego znaczenia i nie może być nawet widziane w związku, w którym identyfikujesz się jako człowiek. Jednak twoja zdolność dokonywania takich pomiarów nie może wykluczać idei całkowitej względności utożsamień czasoprzestrzennych w umyśle, który ci ofiarowuję. W szczególnym sensie ta obca myśl, którą ci ofiarowuję, nie mieści się w perspektywie twojego utożsamienia czasoprzestrzeni opartego na prędkości światła. Nauczam cię bowiem i ofiarowuję ci to, co w Kursie nazywamy świętymi chwilami, czyli ideę kwantowej tożsamości, w której czasoprzestrzeń, przyczyna i skutek, nie są od siebie oddzielone, ponieważ rzeczywiście – nie są.

Podstawowa religijna idea, że nie ma miejsca, w którym Bóg się kończy, a Syn zaczyna, oraz twoja idea, że w jakiś sposób oddzieliłeś się od swego twórczego Źródła, lecz wciąż używasz mocy uniwersalnego, wiecznie rozszerzającego się Umysłu Boga, jest tym samym, co czasoprzestrzeń. Sposób, w jaki to słyszysz koncepcyjnie, oczywiście mnie nie obchodzi, ponieważ rozwiązanie, które ci ofiarowuję, zawiera się w twoim umyśle, i przejawia się teraz dzięki twojemu chwilowemu rozpoznaniu, że czas nie jest liniowy. A więc co było powiedziane w tej lekcji? Że czas stoi w miejscu. Widzisz to wraz ze mną?

(śpiewa)
Spojrzałem na ciebie raz…
Wystarczył ten jeden raz,
a czas stanął w miejscu.

Właśnie tak. O tak. Spojrzałem na ciebie, ty spojrzałeś na mnie i – powiedz do mnie: „przeznaczone nam było się spotkać”.

Oczywiście, że tak! Jeśli uznasz podstawową ideę, że jestem postacią, którą sam postawiłeś w swoim umyśle, to nasze spotkanie musiało się wydarzyć. Powinienem przeczytać ci coś z rozdziału 13. Co powiesz na to, że każdy „zaludnia” swoje własne ograniczenie ideami na swój temat i w ten sposób uzasadnia ideę własnego oddzielenia? A więc nie ma wątpliwości, że jestem postacią, którą tu postawiłeś. I gdy podważam twoją potrzebę cierpienia, tracenia, bycia zagubionym gdzieś w liniowej idei upływającego czasu, to stanowię zagrożenie dla bezpieczeństwa, które czujesz w swojej potrzebie zgładzenia samego siebie. Słuchasz mnie? To, co ma wyobrażenie o początku, musi mieć również wyobrażenie o końcu. Słuchasz? Mam ci powiedzieć, jak naprawdę cię postrzegam? Ty się nie zaczynasz ani nie kończysz. „Jeden” w czasoprzestrzeni to idea, która dla ciebie nie ma żadnego znaczenia. W naszej procedurze ważne jest natomiast „zero”. Ważne jest twoje rozpoznanie, że w kontinuum czasoprzestrzeni moc Bożego Umysłu to zero. Nie jest to coś negatywnego ani mniejszego od Boga, ani też większego od Boga. Jest to proste uświadomienie sobie, że nie możesz oddzielić się w swojej cielesnej formie od pełni Miłości Boga. Jak skończy się ten świat? Właśnie się skończył. Wyraża się to w szczęściu, które czujesz, uwalniając brzemię całej czasoprzestrzeni, które nosiłeś ze sobą. Co mówi nasz mistrz Jezus? „Moje brzemię jest lekkie”.

Podzielisz się tym ze mną? Jeśli dasz mi w swoim koncepcyjnym pojęciu o sobie… Będę przez chwilę Staruszkiem, Mistrzem-Nauczycielem… Jeśli dasz mi cierpienie, to brzemię, które nosisz w swojej odrębnej jaźni, to pokażę ci inną jaźń, którą również jesteś. Tą jaźnią dzielimy się w naszej wspólnej Chrystusowej tożsamości, która rozpoznaje nas poprzez Ducha Świętego. W fizyce nazywamy to tachionowym polem energii, które widzi pełnię naszego złudzenia, czyli ideę, że jesteśmy oddzieleni. I znowu to się skończyło. Widzisz to? I ponownie się skończyło…

Powiedz do mnie: „Sprawiasz wrażenie, jakbyś żył tylko tym dniem”. Co powiesz na życie tylko tą godziną? A może tą minutą? Zechcesz na mnie spojrzeć? W końcu będziesz żył tylko tą sekundą. Tym jest uzdrawianie przez cuda. A skoro będziesz trwał tylko przez tę sekundę, to niemożliwe jest, abyś był chory. Czy mam przez chwilę reprezentować dla ciebie Staruszka?

Zapytaj mnie, ile mam lat. Ze statystycznego punktu widzenia w tej czasoprzestrzeni mam 76 lat. Mówi się: „lat czy puzonów”? Mam 76 puzonów. Masz dziwne pojęcie o tym, co składa się na rok. Dzielisz to sobie na procesy czasoprzestrzenne i faktycznie wierzysz, że zamieszkujesz to ciało. Pokazuję ci teraz w świetle, że nie mam 76 lat, po prostu dlatego, że nie ma czegoś takiego jak 76 lat. Nie ma ciała, które ma 76 lat, tak samo jak nie ma ciała, które ma 21 lub 50, lub 60, lub 40 lat. O ciele, które podtrzymujesz w procedurze liniowego czasu, możesz powiedzieć tylko tyle, że już przeminęło. Jakaż to smutna sytuacja – być w pułapce liniowego czasu i wierzyć, że faktycznie zamieszkujesz to ciało, że możesz się zestarzeć i umrzeć! Twoja akceptacja idei, że z czasu możesz się wymknąć jedynie tu i teraz, została wzmocniona dzięki procedurze przebaczenia, w której nie próbujemy już rozstrzygać, kto ma rację, a kto się myli. Nie stosujemy więcej idei osądu w celu uzasadniania procesu starzenia się oraz prób radzenia sobie z nieuniknionym końcem. Pokazuję ci w tej chwili, że kończysz się już teraz. Twoje ciało nie istnieje w żadnej chwili. Zawsze się go spodziewasz w cząsteczkowym utożsamieniu z formą, co sprawia, że widzisz mnie jako siedemdziesięciosześciolatka, podczas gdy ja demonstruję ci moją pewność co do przemiany złudzenia naszych wspólnych cielesnych form, wyrażających teraz naszą młodość i witalność, oraz nasze zakochanie się. Trening cudów, ofiarowany ci przez mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa, naucza cię, że dzięki przebaczeniu, dzięki współczuciu, dzięki twojej potrzebie wspierania twojego brata, dzielisz się miłością, która włącza całą strukturę wspomnień twojej ciągłości czasu, kiedy to rzeczywiście podzielaliśmy chwile miłości.

Ćwicz: „Niemożliwe jest spotkać nieznajomego”. Powiedz to. Tak. Niemożliwe jest, abyś nie formułował mnie w swoim umyśle w związku z radością, którą czujesz; smutkiem, nienawiścią, przygnębieniem, które odczuwasz, dzieląc się mną z tym światem. Ja nie godzę się na przyjęcie parametrów ograniczenia, które sobie narzuciłeś po to, aby pozostać w tym układzie odniesienia. Otwieram dla ciebie perspektywę światła, które przeniknęło ograniczenie twojej cielesnej formy. Tym jest cudowne uzdrawianie.

Powiedz do mnie: „spontaniczna remisja choroby”. Różne koncepcyjne umysły powiedzą tak: „Niemożliwe jest, aby to się wydarzyło”. I oczywiście, że niemożliwe jest, aby się to wydarzyło w ich układzie odniesienia, ponieważ oni wciąż izolują się w idei, że węgiel, wodór i tlen, które osadziły ich w tej azotowej chmurze, stanowią ich rzeczywistość. I ja temu zaprzeczyłem. A ponieważ jestem czynnikiem w twoim umyśle, to musiałeś mnie poinstruować, abym to uczynił. Proszę cię jedynie, żebyś uznał w tej chwili, że dzięki mocy Boga reprezentujemy nowy rodzaj komunikacji, nowe przymierze, porozumienie, które zawarliśmy ze sobą gdzieś w czasoprzestrzeni, że dokonamy tego aktu uzdrowienia. Jestem postacią w tej historii, a nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem… Jako nauczyciel nauczycieli pokazuję ci, że twoim obowiązkiem – jako zbawiciela tego świata – jest deklarowanie przebaczenia i miłości dzięki mocy twego umysłu, ponieważ moc twojego umysłu jest tym samym, co wszechświat. Ten proces pozwala nam wpierw spojrzeć na wskroś idei ciemnego światła, które wcześniej reprezentowało nasze oddzielenie, dzięki czemu widzimy razem, że otacza nas światło natychmiastowej przemiany.

A zatem jak skończy się ten świat? Właśnie się skończył. I znowu się skończył… Zaś w szczęściu, które czujesz, zawiera się idea, że być może, za twoim pozwoleniem, pozostanę w tych parametrach świadomości, w których zacząłeś na tyle przyspieszać swoją ideę przemiany, że razem możemy spełnić daną nam misję. A jest nią wzajemne rozpoznanie siebie w tej przestrzeni i w tym czasie – poprzez ten cud, poprzez ten Kurs Cudów przemiany naszych umysłów. Do zobaczenia za chwilę. Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy i w którym dzielimy się tą mocą miłości. Powiedzmy to razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Jak dokonuje się uzdrowienie? (część 2) – tekst filmu Mastera Teachera

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów


Jak dokonuje się uzdrowienie?

Nadzwyczajne świadectwo
uzdrawiającej mocy umysłu

Odcinek II

Spotkanie z Masterem Teacherem

 

Cuda

Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.

Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.

Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.

Jezus z Nazaretu

Spotykamy się tym razem, by uznać dane, które zaświadczą o tym, że nadal potrafimy dzielić się ze sobą chwilami uzdrowienia. Dowodem tego jest moc naszych umysłów, które w każdej chwili mogą przyjąć nową ideę na temat tego, czym jesteśmy.

To jest Kurs Cudów – trening umysłu, za pomocą którego wraz ze mną podejmujesz decyzję, aby zaprezentować się w tym powolnym kontinuum czasu w całkowicie nowy sposób. Dzięki miłości i przebaczeniu zademonstrujesz, że wciąż jesteś całkowity i doskonały – taki, jakim cię stworzono.

Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem. Mistrzostwo jest używaniem i demonstrowaniem idei nauczania – a jestem nauczycielem nauczycieli – pokazuję ci więc w tym Podręczniku dla nauczycieli, że ty sam możesz przyjąć rolę nauczyciela Bożego. Spójrz na mnie. Pamiętaj, że jeśli podejmiesz się roli nauczyciela Bożego, to automatycznie przyjmiesz rolę zbawiciela świata, ponieważ uznasz, że jesteś odpowiedzialny za ten świat w swoim umyśle. To właśnie o tym razem świadczymy.

Pojawiam się teraz w twojej sekwencji czasu i przedstawiam ci moją pewność co do tego, że w tej chwili w czasie – powiedz do mnie: „przeznaczenie” – było nam przeznaczone spotkać się gdzieś w czasie w związku z tym, co ci ofiarowuję. Patrzysz na mnie? Powiedz do mnie: „Spodziewałem się kogoś innego”. Spodziewałeś się kogoś innego? Kogo się spodziewałeś? Skrzydlatego anioła czy też jakiejś postaci, która będzie zjawiskiem niemieszczącym się w ramach twojego układu odniesienia? Ja ofiaruję ci doświadczenie samorealizacji. Ofiaruję ci moc umysłu, dzięki której możesz zmienić swe myślenie o tym, kim jesteś. Taki jest cel tego cudownego treningu. Dzięki temu możesz pokazać światu – jeśli oglądasz ze mną ten film – czego naprawdę pragniesz dokonać.

Oglądasz teraz ten film i mam nadzieję, że przyjąłeś swą misję. Polega ona na uzdrawianiu chorych i wskrzeszaniu umarłych, i teraz przedstawiam ci sposób, w jaki tego dokonasz. Jeśli oglądasz ten film, to znaczy, że gdzieś w swoim wyobrażeniu o własnej tożsamości chciałeś pomóc swemu bratu, poczułeś ból tego, co dzieje się na tym świecie i próbowałeś temu zaradzić w swoim umyśle. Mój dar polega na tym, że będziesz mógł nadal dawać, lecz w spotęgowanym wymiarze dzięki przeobrażeniu w świetle, które pozwoli ci uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych. Będzie to częścią naturalnego procesu przemiany, który zachodzi w tej sekwencji czasoprzestrzeni.

Posłużymy się teraz przez chwilę naszym narzędziem komunikacji. Jest nim modlitwa. A więc pomodlimy się razem w tej chwili i poprosimy o uwolnienie od brzemienia, które przyniosłeś ze sobą do tej sekwencji czasu i które wciąż urzeczywistniasz w swoim umyśle. Odłóżmy je razem, wypowiadając tę modlitwę.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle jako święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Na zawsze jestem Twoim Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Wciąż przebywam tam, gdzie mnie osadziłeś. A wszystkie Twoje atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do swej Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek pozostają nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, toteż mam taką samą jak Ty moc stwarzania. A jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Twój plan wypełniam tutaj i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojnym Niebie Twojej Miłości, gdzie ziemia zniknie, a wszystkie odrębne myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boży.

A więc jest to czas uzdrowienia. Mamy do dyspozycji na tym filmie siedmiominutowy odstęp czasu, w którym dano nam możliwość pełnego uznania relacji uzdrowienia. O, zostało nam teraz sześć minut i dwadzieścia sekund. Posłużmy się teraz naszą zdolnością uzdrawiania. Oto jest! Oto światło wszechświata w naszym wspólnym umyśle. Popatrz na to… Popatrz na to… Co takiego uczyniłem po cichu? Co mówi Mistrz Jezus, kiedy zaczyna dokonywać cudownych uzdrowień? Co on mówi? „Nie mów o tym nikomu”. Dlaczego? Bo spotkasz się z zaprzeczeniem. Ponieważ cudu, który dzieje się w twoim umyśle w tej właśnie chwili uzdrowienia, nie da się wyjaśnić koncepcyjnemu umysłowi. Czy zobaczyłeś to wraz ze mną? Tak, właśnie tak. Zróbmy to jeszcze raz.

W pewnym sensie uzdrowienie dokonuje się w ukryciu. Dokonuje się w wewnętrznej izdebce doskonałości, w chwili gdy rozpoznajesz, że jesteś całkowity i doskonały, jakim cię stworzono. Wielu z was, będąc Bożymi uzdrowicielami, demonstruje obecnie ową zdolność w tym powolnym kontinuum. Nieuniknione jest, że wymaga się od was uzasadnienia sposobu, w jaki uzdrawiacie, choć prosta prawda jest taka, że cud dzieje się przez cały czas wszędzie dookoła nas. Twoje świadectwo zdolności uzdrowicielskich jest zaś prostym zrzeczeniem się aktów ataku i obrony, które do tej pory demonstrowały twoją potrzebę podtrzymywania choroby twego brata po to, byś ty mógł być zdrowym. A więc choroba i zdrowie stają się dla ciebie pojęciami wymiennymi, ponieważ definiują twoje ciało.

Czy chciałbyś, żebym dokonał spontanicznej remisji choroby? Chciałbyś, bym to zrobił jako to stare cielsko, które zostało odnowione tego ranka dzięki mocy naszego umysłu? Proszę bardzo, zrobię to z tym rakotwórczym guzem. Popatrz na mnie. Jeszcze raz: Nie potrzebujesz tego guza. Ten guz odzwierciedla decyzję, którą podjąłeś w odniesieniu do siebie takiego, jakim nie jesteś. Pozwoliłeś temu światu, aby wmówił ci, że jesteś ciałem, które pochłonięte jest swą determinacją, aby trzymać się choroby, ponieważ twój guz jest ideą. Tak naprawdę ten guz jest bardzo piękny. Prawda jest taka, że to jeden z najpiękniejszych rakotwórczych guzów, jakie kiedykolwiek widziałem.

Czy poczułeś się tym urażony? To szkoda! Dlaczego nie pozwolisz, aby idea zdrowia była czymś pełnym w twoim umyśle? Wystarczy tylko jedna myśl. Tak samo jak do zbawienia świata wystarczy jeden zbawiciel. Jeśli twoja idea choroby i śmierci zostanie utrwalona w twym cielesnym utożsamieniu, to któż we wszechświecie mógłby cię zbawić? Jesteś gotowy? Nikt! Głęboko w swoim śnie skazałeś się na izolację i nie chciałeś rozpoznać wołania, które słyszysz w tej chwili w nowym utożsamieniu czasu, w którym obudziłeś się i w którym teraz się budzisz.

Ten guz właśnie zniknął. Czy to uzdrowienie jest zjawiskiem? Tak, ale jest też czymś więcej. Jest ono twoją determinacją, by być całkowitym i doskonałym bez żadnego odniesienia do sposobu, w jaki jesteś uzdrawiany. Jeśli uzdrowienie nie jest niczym innym, jak uwolnieniem twojego systemu obrony w związku z tym, czym – jak myślisz – jesteś, to przejawy uzdrowienia powinny być coraz bardziej widoczne na całym świecie. Czyż nie tak? Jeśli światło, będące świadectwem przemiany twojego umysłu, jest zawsze dla ciebie dostępne – bez żadnego odniesienia do świata – to znaczy, że podejmiesz się swej prawowitej roli w misji, która ma doprowadzić do cudownego uzdrowienia.

Czy chciałbyś tego spróbować wraz ze mną? Powiem ci, co zrobię. Przez krótką chwilę będę chory. Trudno mi jest być chorym. Pomyślę o byciu chorym. Czy chcesz poćwiczyć? Czy jesteś jednym z tych uzdrowicieli? Zajmijmy się tym razem. Oto, czym się zajmujemy, gdy robimy postępy w naszej profesji – gdy opowiadamy się za uzdrowieniem. Posługujemy się Podręcznikiem dla nauczycieli Kursu Cudów, który pokazuje nam sposób, w jaki w naszym wzajemnym związku dokonuje się uzdrowienie. Demonstrujemy proces, o którym mowa w Podręczniku dla nauczycieli. Postanowiliśmy posłużyć się tą sześciogodzinną sekwencją, która dotyczy sposobu, w jaki dokonuje się uzdrowienie. Twoje uznanie, że chcesz być zdrowy, jest wymagane, ponieważ to twój umysł ma moc uzdrawiania. Tym właśnie zajmowaliśmy się w naszych ostatnich filmach. Rzecz jednak w tym, że będziesz całkowity i doskonały, czy ci się to podoba, czy nie. A więc decyzja, by przyzwolić, aby to się w tobie urzeczywistniło, to dar, którym się teraz dzielimy. Ofiarujemy ci mechanizmy, za pomocą których otwierasz się na ideę boskiego guza, pięknego raka, tego przemieniającego czynnika warunkującego rozpoznanie twojej doskonałości.

Czy jest coś nie w porządku z byciem takim, jakim Bóg cię stworzył? Dlaczego miałbyś podejmować decyzję, by tym być, jeśli już jesteś całą mocą wszechświata? Znajdujesz się w świecie tylko dlatego, że oddzieliłeś się i podtrzymujesz koncepcyjne wyobrażenie o sobie w formie powielającego się wszechświata. Zaś ten Podręcznik dla nauczycieli ofiaruje ci odkrytą przez ciebie zdolność uzdrawiania. Zostało to pięknie opisane na ostatnich filmach, które zrobiliśmy. Czy chciałbyś posłuchać jeszcze trochę o tym, co dzieje się w tej chwili?

Zacznijmy od tego: czy uzdrowisz mnie? Będę tutaj. O tak, to było całkiem dobre. Tak, poczekaj… Spróbuję teraz reprezentować ograniczenie – choć w świetle jest to dla mnie trudne – a ty zaoferujesz mi oświecenie. Spróbujesz? O tak… Czy to było w porządku? Chwileczkę. Och… Czy to ty zrobiłeś? Czy to twoja sprawka? Myślę, że tak. Spróbujmy jeszcze raz. Każdego, kogo spotykasz, utożsamiasz z ciałem oddzielonym od ciebie. Wystarczy jedna chwila, w której uznamy moc naszych umysłów – w twojej chęci, by dać ją mnie lub w mojej chęci, by dać ją tobie. Dobra robota! Pozwól, że dam ci jedynie tę chwilę radości. O, tak lepiej! Patrz na to: pach! Czy to było w porządku? Patrz na to. Patrz! Tak lepiej… Tak jest dobrze. Jedyne, co robimy… Nazywamy to Duchem Świętym. Tak naprawdę ta energia światła całkowicie cię otacza. Jednak konieczne jest, abyśmy na chwilę rozpoznali jeden drugiego, ponieważ widzimy siebie nawzajem jako obrazy oddzielenia. Uzdrowienie zaś dokonuje się w połączeniu naszych umysłów.

Znowu będę chory. To jest dla mnie trudne. Proszę bardzo… Czy uzdrowisz mnie? Spójrz na mnie. Czy kochasz mnie? – bez względu na wszystkie koncepcyjne pojęcia, które mam w swoim umyśle? Jako wyjątkowego rodzaju duchowy uzdrowiciel nauczam Podręcznika dla nauczycieli; chcę bowiem, aby było to dla ciebie rozsądne. Jeśli wymagałem czegoś w moim związku z Bogiem, to właśnie tego, żeby był On wobec mnie rozsądny. Nie potrafił być rozsądny, ponieważ nie widziałem rozsądnego powodu, aby uzasadniać związek kochającego Boga z tym pochrzanionym światem. A więc musiała stać się dla mnie rozsądną idea, że przemiana musi się dokonać w moim związku z tobą; że gdzieś w naszym dzieleniu się bólem, śmiercią i miłością uświadomimy sobie, że otacza nas czynnik, który w naszych snach o wzajemnych związkach zaofiaruje nam natychmiastową ulgę. Czy jesteś gotowy? Każdy, kogo spotykasz w swoim polegającym na koncepcjach umyśle, ofiaruje ci światło, które teraz prezentujesz. Ja zapoczątkowałem to w naszym związku. A teraz odwróć się, mój kochany, i spójrz tam. Odwróćcie się do siebie i na siebie spójrzcie. Właśnie tak! Spotykamy się tu i teraz. Dlaczego? Bo to tu jest chwila doskonałości, która utrwali się w liniowej czasoprzestrzeni. To taka kryjówka. Jest to miejsce w czasoprzestrzeni, którym będziesz mógł się posłużyć w chwilach chaosu – w chwilach, w których będziesz szukał ulgi, czyli wyrażał potrzebę uzupełnienia własnych zasobów światła.

Właśnie pojawiły się tu istoty pozaziemskie, które nie pochodzą z tej idei galaktycznego utożsamienia. Lecz czują one moc miłości, która wymieniana jest na… Nie powiem ci, na co jest wymieniana. Ale dzięki nam uzupełnią one swe zasoby, po prostu dlatego, że istnieje Uniwersalny Umysł zasobów i zapotrzebowania. Jeśli wyrazisz taką potrzebę, to zasoby się pojawią. Nie w tym rzecz. Twoje zapotrzebowanie nie może nie opierać się na zasobach, które sam wcześniej zaofiarowałeś w tym utożsamieniu po to, aby odnieść korzyści z wymiany na cud, który dzieje się w twoim umyśle. Jezus mówi o tym bardzo pięknie w Kursie Cudów: Nie dostaniesz z powrotem więcej niż dałeś. Możesz jednak nagromadzić dary miłości, którą dzielimy się w tej chwili.

Czy dasz mi odrobinę swojej miłości? Jeśli dasz mi ją w tej chwili, to wezmę Podręcznik dla nauczycieli, który już wcześniej ci zaofiarowałem, i poprzez dzielenie się miłością pokażę ci sposób, w jaki uzdrawiamy. Stanie się on dla ciebie oczywisty, ponieważ doświadczysz go w swoim umyśle. Z samymi koncepcjami i bez doświadczenia będziesz podążał donikąd. Uzdrowienie jest doświadczeniem wyzwolenia z tego, co wcześniej cię definiowało w tej cielesnej formie. Dziękuję ci za światło, które właśnie mi zaofiarowałeś. Czy ćwiczyłeś moc uzdrawiania poprzez umysł Jezusa i Ducha Świętego?

Jeszcze jedna funkcja, jakiej mógłbyś się podjąć w tym treningu, to misja zbawienia. Czy jesteś teraz ze mną w tym punkcie? Czy jesteś zbawicielem świata? Zbawisz mnie? No dawaj. Czy jestem całkowity i doskonały, jakim mnie stworzono? Jestem? Czy moc twojego umysłu, którą ofiarujesz mi teraz, wiąże się z pełnym uświadomieniem, że nie ma takiego utożsamienia w czasie, którego chcielibyśmy się trzymać w naszym śnie? O tak. Na tym właśnie polega uzdrawiająca praktyka, którą stosujemy w treningu umysłu Kursu Cudów poprzedzającym Podręcznik dla nauczycieli. Trenowałeś swój umysł w systematyczny sposób, aż rozpoznałeś siebie, czyli życie wieczne. Niesiesz to teraz dalej, demonstrując zdolność uzdrawiania. Ja zaś ofiaruję ci nieograniczone źródło, które pochodzi z wszechświata. Nie pochodzi ono z zasobów, które gromadziłem, aby świadczyły o ograniczeniach, które sobie narzucam po to, aby być w tym malutkim miejscu. A mogłem to rozpoznać jedynie poprzez – jesteś gotowy? – dawanie tego. Dawanie to jedyny sposób, w jaki mogłem rozpoznać, kim jestem w moim związku z Bogiem, w warunkach powielania siebie samego w czasoprzestrzeni. Bóg jedynie daje. Powiedz to. Tak. Bóg wiecznie szerzy pewność Uniwersalnego Umysłu. Ok? Jesteś Bogiem, który daje, i poprzez to dawanie odkrywasz własną Boskość w swoich związkach.

Co za radosna myśl, że w tym Podręczniku dla nauczycieli znajduje się opis tego, czego właśnie dokonałeś w naszym wzajemnym związku. Co więcej, możesz to przeczytać światu, jeśli ten zapyta: „Jak tego dokonałeś? Jaką mocą się posłużyłeś?”. Ty zaś mu odpowiesz: „Posługuję się mocą miłości”. Rozumiesz? Spróbujmy to zrobić. Będę cię kochał z poziomu naszej potrzeby zachowania cielesnego oddzielenia. Początkowym wymogiem jest… Spróbujemy? Powiedz do mnie: „Zakocham się”. Będę musiał na chwilę rozluźnić moje mechanizmy obronne i zacząć odczuwać radość, bo choć zapadam się z powodu miłości, to podtrzymuje mnie radosna chwila Miłości Bożej. Jestem na tym świecie dlatego, że boję się całkowitego zakochania czy też „zapadnięcia się”. Proszę bardzo. Powiedz do mnie: „Chyba się w tobie zakochuję”. Zakochałem się w tobie i w ten sposób ustanowiliśmy święty związek, w którym nieustannie się zakochujemy, czyli zapadamy. Prawda jest taka, że nie mamy gdzie się zapaść. Zdruzgotanie dokonuje się w chwili zakochania się, a my trzymamy się tego napięcia, próbując użyć zasobów masy, idei, potencjalności, które uzasadniały w naszym utożsamieniu naszą potrzebę stwarzania samych siebie. Gdy spotykamy się i zakochujemy, to natychmiast zapadamy się w głębię naszego lęku i od razu z niej wychodzimy, ciesząc się, że nie identyfikujemy już siebie nawzajem w lęku. Wiemy doskonale, kim jesteśmy, a możemy to wiedzieć tylko poprzez zakochanie się.

Każdy w tym utożsamieniu zakochiwał się wiele razy w koncepcyjny sposób. Powiedz do mnie: „Zakochiwałem się już wiele razy”. Naprawdę? Lub: „Nigdy się nie zakochałem”. Uważaj, bo zaraz się zakochasz. W moim umyśle nie ma miejsca na twój cynizm w odniesieniu do miłości, ponieważ albo będziesz kochał, albo będziesz niczym. Ofiaruję ci więc możliwość uznania, że „zapadnięcie się” pod druzgocącym wpływem Ducha Świętego objawi ci twe twórcze zdolności. Możesz teraz do mnie powiedzieć: „Będę cię kochał, lub będę kochał mojego bliźniego, czy mi się to podoba, czy nie, ponieważ wiem, że Bóg cię kocha”. To jest ogromny postęp. Jeśli bowiem uznasz, że Bóg kocha każdego, to nie będziesz unikał idei, że tak rzeczywiście jest, i nie będziesz się utożsamiał z oddzielnymi bogami. Po prostu uznasz, że mamy jedno źródło rzeczywistości.

Mamy nadzieję, że podczas pierwszych trzydziestu minut naszego poprzedniego filmu, podczas nauczania z Podręcznika dla nauczycieli, byliśmy w stanie pokazać przemianę, która jest istotą prezentowanej przez nas jako uzdrowicieli zdolności uzdrawiania. Jesteś całkowity i doskonały, jakim cię stworzono. Otoczeni Miłością Boga rozpoznajemy jeden drugiego. Czy chciałbyś być nauczycielem Bożym? Tak. Łagodziłeś cierpienie wszystkich tych, którzy odczuwali ból. Niemożność całkowitego złagodzenia cierpienia pozwoliła ci rozpoznać twoją całkowitą odpowiedzialność. Tym właśnie jest miłość, i tym się dzielimy. To jest nasza pełnia w związku z tym Podręcznikiem dla nauczycieli, który pokazuje nam i wyjaśnia, co tak naprawdę dzieje się w procesie uzdrawiania.

Jedna z najwspanialszych lekcji w Książce Ćwiczeń to: „Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam”. Jeśli czujesz tę radość i szczęście uzdrowienia, to niemożliwe jest, aby ci, którzy są w twoim kręgu, nie zostali uzdrowieni wraz z tobą i nie dzielili z tobą radości związanej z odnalezieniem nowego sensu dla przebywania w tym kontinuum. A owym sensem było odnalezienie siebie nawzajem. Lecz nie w ograniczeniu odrębnych ciał, które do tej pory podtrzymywaliśmy aż do ich śmierci, lecz dzięki uznaniu, że dana jest nam cała moc wszechświata, jeśli tylko pozwolimy, aby masa, czy też gęstość potencjału, została zużyta w chwili czasu, w której utożsamialiśmy się w oddzieleniu.

A więc w Podręczniku dla nauczycieli jest powiedziane: Oto sposób, w jaki uzdrawiamy siebie nawzajem w tej relacji. Proszę bardzo. Moim darem dla ciebie, pod patronatem tego Kursu Cudów, jest pokazanie ci mojego oświecenia. Dokonuję tego poprzez praktykowanie w moim umyśle alternatywy. I właśnie to robisz teraz wraz ze mną. Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam, ponieważ wszystkie postaci na tym świecie są jedynie powieleniem mojej własnej choroby. Jeśli jestem uzdrowiony w moim umyśle, to niemożliwe jest, abyś i ty nie był uzdrowiony wraz ze mną. I nie ma potrzeby bronienia lub definiowania tego, ponieważ jesteśmy całkowici i doskonali.

Posłuchaj, co mówi ten Podręcznik dla nauczycieli o tym, co właśnie razem zademonstrowaliśmy.

Dlaczego? Mamy tu pewien problem. Chodzi o człowieka, który nie chce zostać przez ciebie uzdrowiony. Jeśli pacjent musi zmienić swoje myślenie, aby być uzdrowiony, to co czyni nauczyciel Boży? Czy może zmienić myślenie pacjenta za niego? Z pewnością – nie.

Wróciłem do ciebie na chwilę. Jedyne, co mogę ci zaofiarować dzięki mojemu objawieniu, to pewność co do mojej bezwarunkowej miłości do ciebie. Gdybym mógł zmienić za ciebie twoje myślenie, to bym to zrobił, ale nie mogę tego uczynić. Jesteś zdeterminowany wyrażać siebie za pośrednictwem rozwiązań, które chwilowo znalazłeś w swoim związku ze sobą. A więc niech tak będzie. Doświadczenie to może ci dać dużo satysfakcji, ponieważ szukasz pokoju i szczęścia, i na chwilę znajdujesz je dzięki złagodzeniu cierpienia, choroby i śmierci. Lecz kiedy raz dostrzeżesz już związek między cierpieniem a zdrowiem, to wreszcie w pełni uświadomisz sobie własną doskonałość.

Co więc chcemy powiedzieć? Jeśli choroba jest decyzją w twoim umyśle – twoją potrzebą, by mieć tego guza, by go zidentyfikować i wyciąć w swoim cielesnym utożsamieniu, to taki otrzymasz rezultat. Ja zaś ofiaruję ci pełne rozwiązanie poprzez boską świadomość, że wszystko, co widzisz, jest całkowite i doskonałe, jakim zostało stworzone, a idea choroby, która przybrała formę tego guza, nie może istnieć w pełni naszego związku. Spójrz na to bardzo szybko.

Czy może zmienić myślenie pacjenta za niego? Z pewnością – nie. W stosunku do tych, którzy już gotowi są zmienić swe myślenie, nie ma on innej funkcji, jak tylko radować się wraz z nimi, gdyż stali się z nim nauczycielami Bożymi – i właśnie to robimy. Jednakże pełni on bardziej konkretną funkcję względem tych, którzy nie pojmują, czym jest uzdrowienie. Ci pacjenci nie uświadamiają sobie, że wybrali chorobę. Przeciwnie, wierzą, że to choroba ich wybrała.

I oto jesteśmy. Minęło pierwsze pół godziny i przyglądam się tobie oraz tej idei, że wierzysz, iż jakieś czynniki zewnętrzne wywołały twoją chorobę. Być może na razie nie jesteś całkowicie otwarty na możliwość uzdrowienia i radości pojedynczego doświadczenia, które ci ofiarowuję, ponieważ utrzymujesz się przy zdrowiu za pomocą idei choroby w swoim umyśle. A skoro bronisz się przed chorobą, przed atakiem, to utożsamiasz swoją obronę, czy też zdrowie, z chorobą. Jeśli będziesz tak postępował, to nieuniknione jest, że zaatakują cię wszystkie myśli uzasadniające twoją potrzebę bycia zdrowym w utożsamieniu z chorobą. W tej niemożliwej sytuacji pojawiają się uzdrowiciele Boży, których tu reprezentuję, i ofiarowują ci światło mojego uzdrowionego umysłu, tak abyś mógł rozpoznać swoje zdrowie. Oczywiście, że będzie to wymagało od ciebie rezygnacji z atakowania i bronienia się.

Pamiętaj, że kiedy jesteś uzdrowiony, nie jesteś uzdrowiony sam. Zaraz wrócimy, ponieważ posługujemy się mocą Boga, aby być świadectwem zdrowia. Powiedzmy to razem: „Bóg błogosławi każdego z nas w tym momencie”. Zaraz wracam.

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów

Jak dokonuje się uzdrowienie?

Nadzwyczajne świadectwo
uzdrawiającej mocy umysłu

Odcinek III

Spotkanie z Masterem Teacherem

Zostało nam tylko dwadzieścia siedem minut, podczas których odniesiemy się do mojej pewności, że zaczęliśmy doświadczać uzdrowienia. Co jest tutaj podstawowym wymogiem? Doświadczenie tego, że jesteś zdrowy. Prawdziwe zdrowie nie jest jego opisem. A jest tak dlatego, że wszystkie opisy utożsamień, w których jesteś uzdrawiany i leczony, zawsze przedstawiają jedynie twoje przeszłe wyobrażenie o sobie. Rozumiesz? „No cóż, chorowałem na to, ale wziąłem ten lek i już nie choruję”. Właśnie, że chorujesz! Masz ideę na ten temat, ponieważ jest ona w twoim umyśle. Problem jednak polega na tym, że masz nadzieję, iż w razie nawrotu choroby będziesz już miał na nią jakieś lekarstwo. Włącznie z chemioterapią i innymi działaniami, które – co czynią? Uzasadniają ideę, że jesteś chory. Dlaczego? Idea, że jesteś chory, to idea, że jesteś ciałem.

Spójrz na to ze mną. Jeśli masz ideę, że jesteś tym ciałem, to będziesz odczuwał konsekwencje swego utożsamienia z ciałem i będziesz szukał lekarstwa na chorobę, która już minęła, ponieważ wszystko w twoim ciele jest jedynie powtórką tego, co już minęło. Ty jednak rzutujesz to w przyszłość i uzasadniasz przez to skuteczność odnalezionych przez siebie żałosnych leków, mających zachować to ciało w przyszłym odniesieniu, i nazywasz to medycyną.

Czy ja mam coś przeciwko stosowaniu lekarstw i łagodzeniu bólu, który odczuwasz? Oczywiście, że nie. Ofiarowuję ci jedynie moją pewność, że bycie chorym, podobnie jak bycie ciałem, jest decyzją, którą podjąłeś, zaś zastosowanie znalezionego przez ciebie rozwiązania w postaci leku na konkretną chorobę łagodzi symptomy czy też ideę choroby. Wszyscy moi znajomi lekarze – lecząc ten świat za pomocą różnego rodzaju praktyk opartych na biegłości w ich treningu umysłu – potwierdzą konieczność utożsamiania idei choroby z ideą lekarstwa, zamiast uznać nauczanie, które głosi, że przyczyna choroby zawiera się w decyzji, którą pacjent podjął w swym własnym umyśle, po to by zachować cielesną tożsamość.

Moim darem dla ciebie – w szczególnym układzie odniesienia prezentowanym przez ten film – jest moja pewność co do tego, że pojawiam się przed tobą jako uzdrowiciel, duchowy uzdrowiciel, jeśli tak chcesz mnie nazwać. A jest nas teraz wielu… Posługując się mocą Ducha Świętego za pośrednictwem Chrystusowego Umysłu dzielimy się przez chwilę pewnością co do tego, że możemy uzdrawiać. Pamiętaj o jednym, a pochodzi to od Jezusa: Jeśli zaczniesz się dzielić Chrystusowym Umysłem, będziesz cieszył się tym, że pełnia uzdrowienia nie pochodzi od ciebie, a więc i tym, że nie musisz wciąż uzasadniać własnego pojęcia o sobie w związku z uzdrowieniem. W tej samej chwili zaczniesz utożsamiać cały proces uzdrowienia z rozpoznaniem, że twój umysł ma moc, by dokonać pełnego uzdrowienia. I właśnie tego świadectwem jesteśmy teraz dla siebie nawzajem.

Czy zostałeś właśnie uzdrowiony w duchowy sposób? Nie jestem pewien, czy podjąłbym się próby rozróżnienia między duchowym uzdrowieniem, a lekarstwem, które znalazłeś w idei jakiejkolwiek choroby. Lecz z pewnością lekarstwem byłaby podjęta w twoim umyśle decyzja. Jeśli więc zdecydujesz, że chcesz być zdrowy, to niemożliwe jest, abyś był chory, skoro przyczyną twojej choroby była decyzja, aby nie być zdrowym. Czy zrozumiałeś to? A zatem główna idea, którą ci ofiaruję w twoim umyśle, opiera się na zaprzestaniu bronienia idei, że zdrowie jest oddzielne od choroby. Tak naprawdę są one jednoczesne. A ponieważ oddzielenie, które jest chorobą, nie może być w żadnej chwili podtrzymywane, to twoje uzdrowienie dokona się natychmiast w pełni tego utożsamienia.

Wiesz, jaki masz z tym problem? Jesteś gotowy? Nazywasz to śmiercią. Opierając swoje postępowanie na ataku i obronie, podtrzymujesz istnienie ciała, a poprzez własną śmierć uzasadniasz swe zwycięstwo nad Bogiem. Jedyną rzeczą, na którą najwyraźniej nie masz lekarstwa, jest śmierć, ponieważ polegasz na śmierci, aby uzasadniać swój związek z oddzieleniem. Co ja mogę na to poradzić? Nic! Mogę ci zaofiarować zmianę, lecz dopóki ty sam nie postanowisz w swoim umyśle, że wolałbyś nie uczestniczyć w lęku, chorobie i śmierci, które charakteryzują tę samotną ruderę nicości, to będziesz tym, czym zdecydowałeś się być. Posłuchaj tego przez chwilę.

Ty wierzysz, chorzy wierzą, że to choroba ich wybrała. W tej kwestii ich umysły nie są otwarte. Ciało powiada im, co czynić, i są mu posłuszni. Nie mają pojęcia, jak obłąkana jest ta koncepcja. Gdyby tylko to podejrzewali, byliby uzdrowieni. Jednakże nie podejrzewają niczego. Dla nich oddzielenie jest całkiem rzeczywiste.

I oto jesteśmy. Teraz będziesz leczył, używając swego ciała, a ja uznam twoją wiedzę na temat mojego guza. Wiąże się to z tym, że w naszych cielesnych związkach potrafisz lepiej zaprezentować sposób, w jaki być może rzeczywiście uzdrawiasz jako lekarz. Wszystko zaś, co robisz w koncepcyjny sposób w związku z cielesną formą, jest definicją choroby i zdrowia lub bólu i dobrego samopoczucia, lub też ataku i obrony. I nie ma dla tego żadnej alternatywy.

Oto, co ofiaruję ci w tej chwili w oparciu o pewność, jaką mam w swoim umyśle: Pod patronatem uzdrawiającej mocy Boga, której doświadczyłem w chwili całkowitego zdruzgotania, niedającego się uzasadnić w moim umyśle, obudziłem się ze śmierci. Czy chcesz to wraz ze mną usłyszeć? Tak naprawdę ofiaruję ci w tej chwili – w samym środku twojego koncepcyjnego pojęcia o zdrowiu – ostateczną chorobę. Ty bowiem polegasz na ostateczności śmierci, aby uzasadniać lekarstwo, które uważasz za skuteczne.

Doprowadziłem cię teraz do takiego punktu w tym nauczaniu, w którym skorygowałem ideę zdrowia opartego na oddzieleniu. Doszedłem więc z tobą do punktu całkowitego zdruzgotania. Słyszysz to wraz ze mną? To jest ów punkt, do którego każdy musi dotrzeć w swym koncepcyjnym utożsamieniu, ponieważ jest to punkt w czasoprzestrzeni, w którym dochodzi do zdruzgotania i nie ma sensu go unikać. Zróbmy teraz małą dygresję. Posłuchaj tego.

Jesteśmy teraz w tym punkcie. Posłuchaj, co się wówczas dzieje. Wielu z was tego doświadcza.

Wydaje ci się, że świat cię całkiem porzuci, jeśli tylko podniesiesz oczy. Tymczasem wydarzy się jedynie to, że ty na zawsze porzucisz ten świat. Jest to przywróceniem twojej woli. Popatrz na to otwartymi oczyma, a nigdy już nie uwierzysz, że jesteś zdany na łaskę rzeczy będących poza tobą, sił, nad którymi nie panujesz i myśli nachodzących cię wbrew twojej woli. Słuchasz? Jest twoją wolą, aby na to spojrzeć. Ani szalone pragnienie, ani błahy impuls, by znów zapomnieć, ani ukłucie strachu lub zimny pot rzekomej śmierci nie mogą przeciwstawić się twej woli. Albowiem to, co przyciąga cię spoza tej zasłony, jest również głęboko w tobie, nieoddzielone od tego i w zupełnej jedności.

Święty Paweł Apostoł – Szaweł, który stał się Pawłem – został pouczony w chwili swego zdruzgotania, że powinien zacząć nauczać uzdrawiającej łaski Bożej. Jedną z jego wspaniałych nauk była ta, by umierać każdego dnia. Jeśli twoje utożsamienie oparte jest n związku przyczynowo-skutkowym, który trzyma cię w stanie nieustannego przerażenia, to jedyne, co musisz uczynić, to pozwolić sobie umrzeć, czyli zapaść się w swej niemożności rozwiązania problemu. To jest bardzo podobne do życia jednym dniem – dniem dzisiejszym. Jesteś gotów? Istotą mojego nauczania jest nie tylko to, abyś żył jednym dniem, lecz jedną godziną. Ok? A co powiesz na jedną minutę?

Hej ty, chory z guzem! Twój guz jest oparty na idei, że jesteś ciałem umiejscowionym w czasoprzestrzeni, w sekwencji, w której i tak zestarzejesz się i umrzesz, choć będziesz próbował toczyć walkę z chorobą, którą oczywiście przegrasz. Możesz przeczytać wraz ze mną, że choroba, śmierć jest ideą, która przybiera wiele form: zniechęcenie, ból, strata i wszystkie rzeczy, za pomocą których się identyfikujesz, uzasadniają twoje umiejscowienie w tym ciele. Ja zaś zagrażam ci chwilą całkowitego zdruzgotania. Co ono ma wspólnego z twoim ciałem? Absolutnie nic! Twoje ciało nic nie czyni! Funkcjonowanie waszych wzajemnych utożsamień cielesnych w macierzy nietwórczej energii światła jest całkowicie pozbawione znaczenia i tak naprawdę nie ma miejsca. Dlaczego? Nie ma ono prawdziwego źródła.

Idea, że jesteś oddzielony, odcina cię od prawdziwego źródła, pozwalającego ci spełnić swoją misję – zadanie, którego się podjąłeś. Niektórzy z was przyszli na ten świat z całkowitą pewnością, że coś jest z nim zasadniczo nie w porządku. I masz co do tego całkowitą rację! Lecz na krótką chwilę o tym zapomniałeś. Rozglądasz się dookoła i wiesz, że znalazłeś się w niewłaściwym miejscu. Wiesz, że nie przynależysz tutaj, jednak nie widzisz żadnej alternatywy. Poprosiłeś o alternatywę, i oto jestem. Jesteś gotowy? Mówię ci, że gdy uznasz swoją odpowiedzialność za zbawienie, to twoją misją stanie się uzdrowienie tego kontinuum czasu w oparciu o nowy układ odniesienia, który ofiarujemy sobie nawzajem. Będzie to nowe kontinuum czasu, w którym dokądkolwiek się udamy, nie będziemy postrzegać się jako ciała, lecz jako pośredników komunikacji pojedynczego umysłu. Uczynimy to dzięki miłości i przebaczeniu, które zaofiarują nam pewność, że możemy uzdrawiać.

Spróbujmy przez chwilę zrobić to ponownie. Pozwól sobie na zdruzgotanie pojedynczą ideą, że nie ma rozwiązania dla twojego problemu. Przestań szukać lekarstwa naprawiającego twoje ciało, a zostanie ono idealnie naprawione, ponieważ nasze umysły mają moc, by dzielić się tym uzdrowieniem. Czy w ten sposób zmieni się czas, w którym się utożsamiasz? Tak. Czy jesteś gotowy? Zmieni się również przestrzeń, którą zajmujesz w tym ciele. Nazywamy to „spontaniczną przemianą idei, że byłeś chory”. W jaki sposób wracasz do zdrowia? Dzieje się to bez żadnego powodu – poza tym, że rozpoznajesz pełnię, którą ci prezentuję, w oparciu o moją pewność co do tego, że dzielimy się mocą miłości, która jest nieograniczona w naszych wzajemnych utożsamieniach.

Jezus mówi: „Idźcie uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych”. Nie w połączeniu z fizyczną śmiercią – ponieważ nie ma czegoś takiego, jak śmierć, ponieważ nie ma czegoś takiego, jak twoje ciało – lecz w połączeniu z duchowym przebudzeniem, które uświadamia ci chwilę zdruzgotania oraz jego naprawę. Jest to nowa sekwencja idei na temat tego, jak się nawzajem utożsamiamy. Ten proces uzdrowienia jest dokładnie opisany w Podręczniku dla nauczycieli, dla uzdrowicieli. Posłuchaj.

Dobrze, oto o czym właśnie mówiliśmy. Dla ludzkich istot oddzielenie jest całkiem rzeczywiste. Nauczyciele Boży, tak jak ty, przychodzą do nich, by przedstawić im inny wybór, o którym zapomnieli. Sama obecność nauczyciela Bożego jest przypomnieniem. Dlaczego? Jego myśli proszą o prawo kwestionowania tego, co pacjent uznał za prawdziwe. Posłuchaj. Jako wysłannicy Boga Jego nauczyciele są symbolami zbawienia. Proszą oni pacjenta o wybaczenie dla Syna Boga w jego własnym Imieniu. Słuchasz? Reprezentują Alternatywę. Mając w umysłach Słowo Boże, przychodzą z błogosławieństwem, nie po to, by uzdrawiać chorych, lecz by przypominać im o lekarstwie, które Bóg już im dał. To nie ich dłonie uzdrawiają. Słuchasz? To nie ich głos wygłasza Słowo Boże. Oni tylko dają to, co im dano. Nader łagodnie wzywają swych braci, by odwrócili się od śmierci: „Spójrz Synu Boga, co życie może ci zaofiarować, podczas gdy ty wybierasz chorobę zamiast tego, co jest ci ofiarowywane”.

Posłuchaj. Zaawansowani nauczyciele Boży ani razu nie zastanawiają się nad formami choroby, w które wierzą ich bracia. Czynić tak to zapominać, że wszystkie one mają ten sam cel, a zatem w rzeczywistości się nie różnią. Co robią nauczyciele Boży? Szukają oni Głosu Boga w tym bracie, który łudzi się w przekonaniu, że Syn Boga może cierpieć. I przypominają mu, że sam siebie nie stworzył, a zatem musi pozostawać takim, jakim stworzył go Bóg.

Wróciłem do ciebie na chwilę, aby za pośrednictwem mojego uzdrowionego umysłu przypomnieć ci, że jeśli wejdziesz w utożsamienie z moim umysłem – jako uzdrowiciel, jako uzdrowiciel poprzez moc Boga, jako duchowy uzdrowiciel – to rozpoznasz światło, które ofiarujemy sobie nawzajem. Nie będę robił z tego dygresji, ale wspaniałym przykładem uzdrawiania była Mary Baker Eddy od Nauki Umysłu. Istnieje wiele świadectw mówiących o tym, że chodziła ona do szpitali i po prostu towarzyszyła pacjentom, będąc świadomą, że to Jezus ją tam wezwał. Czy o to właśnie cię proszę? Oczywiście, że tak. Ty redukujesz Naukę Umysłu do jakiejś koncepcyjnej zdolności uzdrawiania, która opiera się na zachowaniu twojej choroby. Nie o to w tym chodzi. Chodzi o to, że między tobą a mną – w jakimkolwiek utożsamieniu z chorobą – znajduje się nasze doskonałe zdrowie. Jeśli uznam aspekty mojego fizycznego zdrowia, które demonstruję ci w tej chwili, a ty przyjmiesz je ode mnie, to zostaniesz uzdrowiony. Jesteś gotowy? Już jesteś uzdrowiony.

Niemożliwe jest, aby twoja koncepcyjna jaźń nie zawierała świadectwa uzdrowienia. Nie na tym polega problem. Problem polega na tym, że jest to chwila zdruzgotania. Mogę cię jedynie zapewnić – spójrz teraz na mnie – patrzę na ciebie… Oglądasz ten film o zdolnościach uzdrowicielskich, które ofiaruję ci w świetle, po prostu dlatego, że jesteś bardzo zmęczony niemożnością znalezienia rozwiązania. Dotarłeś wreszcie do takiego punktu w swojej koncepcyjnej jaźni, w którym mówisz: „Musi istnieć jakaś inna droga”. Musi istnieć jakaś inna droga, ponieważ za każdym razem, gdy tu przychodzę, czuję się dobrze, a potem bez żadnego powodu choruję, niesprawiedliwie tracę tych, których kocham, niewinni zaś są skazywani, a winni pozostają niewinni, i nieustannie przechodzimy w tym świecie bólu i śmierci od idei zła do idei dobra. Zamiast tego możemy uznać w pełni, że istnieje tylko dobro i że gdy je rozpoznamy, nie będziemy już utożsamiać się ze złem, które jest chwilowym oddzieleniem od prawdy o tym, kim jesteśmy.

Istotą cudu tego Kursu Cudów jest idea, że poprzez nasze umysły możemy uzdrawiać w naszych cielesnych utożsamieniach. I mamy do czynienia z dość radykalnymi tego świadectwami na całym świecie, ponieważ całe nasze nauczanie zawiera się w idei, że Pojednanie, czy też pełnia, bądź uzdrowienie, są tak naprawdę jednoczesne. Posłuchajmy tego i skończmy już to razem.

I przypominają mu, że sam siebie nie stworzył, toteż musi pozostawać takim, jakim stworzył go Bóg. Usłyszałeś to? Są świadomi tego, że złudzenia nie mogą mieć żadnego skutku. Prawda znajdująca się w ich umysłach zwraca się do prawdy w umysłach ich braci, tak że złudzenia nie są wzmacniane. W ten sposób przywodzone są do prawdy; prawdy się im nie przynosi. Tak więc zostają rozwiane, nie z woli kogoś innego, lecz przez zjednoczenie Jednej Woli w samej sobie. I taka jest funkcja nauczycieli Bożych: nie widzieć żadnej woli jako odrębnej od własnej ani ich woli jako odrębnej od Woli Boga.

Idea oddzielenia – będę tego nauczał w tym krótkim czasie, jaki nam pozostał i chciałbym, żebyś to zobaczył – idea oddzielenia w koncepcyjnym utożsamieniu nie może nie być ideą odrębnej woli. W swoim koncepcyjnym utożsamieniu cielesnym dobrowolnie demonstrujesz to, co chcesz, aby było prawdziwe. Brat, którego widzisz na zewnątrz, i wszystkie inne obrazy zawarte w sformułowaniu energii światła – w iluzji czynników czasoprzestrzeni – demonstrują odrębną wolę w swoich utożsamieniach. Z pewnością nie jest to Wola Boga, lecz powiedziano ci już na poprzednim filmie, że nie wytworzyłeś sam siebie. Niezależnie od tego, jakimi posługujesz się czynnikami, aby uzewnętrzniać swoje pragnienie używania mocy umysłu do dominowania nad innymi utożsamieniami, chciałbym ci przypomnieć, jak żałośnie mały jesteś. Chciałbym ci przypomnieć, że gdy używasz swej odrębnej woli, to zaświadczasz jedynie o tym, że potrafisz posłużyć się małością swej cielesnej formy oraz egzystować przez chwilę w czasie, by umrzeć.

Ofiaruję ci pouczenie z modlitwy Ojcze Nasz: „Bądź Wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”. Wola Boga – twojego stwarzającego źródła – dokona się bowiem całkowicie, bez żadnego związku z odrębną wolą twojej koncepcyjnej jaźni, którą podtrzymujesz po to, aby uzasadniać swój związek z ciałem. Istnieje zasada jedności i pełni w Uniwersalnym Umyśle Boga, a ty jesteś jej integralną częścią. Gdy zaświadczamy o mocy uzdrawiania, reprezentujemy tę Wolę – nie poprzez wymianę choroby na lekarstwo, nie poprzez uzasadnianie, że moja moc uzdrowienia ciebie wynika z większego zasobu informacji, bądź z moich referencji – lecz poprzez proste uznanie, że Wola i Moc Miłości jest wszędzie wokół nas. I to właśnie ci ofiarowuję. A jesteś tu jedynie dlatego, że opierasz się cudowi rozpoznania tego, kim jesteś.

Mam nadzieję, że przyjrzysz się wraz z tymi nauczycielami Bożymi Kursowi Cudów, który jest ci ofiarowany jako objawienie, czy też wstąpienie świętego umysłu Jezusa do tego kontinuum. Stanie się to dla ciebie teraz dostępne. Z pewnością bowiem jako nauczyciel Boży, jako ten, kogo nazywamy zaawansowanym nauczycielem, Mistrzem-Nauczycielem, przedstawiam ci pewność co do mojego własnego zdruzgotania, które zostało natychmiast uzdrowione w nowej relacji czasoprzestrzeni. W tej chwili reprezentuję dla ciebie tę relację w nadziei, że będę mógł dokonać korekty twojej potrzeby definiowania siebie i pokazać ci Boże Światło, które jest teraz z nami w tych okolicznościach. Widzisz to?

Oto, do czego prowadzi zdolność uzdrawiania. Moc zawarta w dzieleniu się chwilą zjednoczenia naszych umysłów uwalnia nas od potrzeby podtrzymywania oddzielenia, które świadczyło o odchyleniu, czyli błędzie w naszym umyśle. Dzięki naprostowaniu, które ma miejsce teraz w twoim umyśle, nasze cielesne formy zostaną całkowicie uzdrowione.

Dziękuję, że dzielisz się ze mną w tym czasie i w tym miejscu ideami z Podręcznika dla nauczycieli Kursu Cudów. Dzielimy się pewnością co do tego, że twój umysł może w rozsądny sposób dotrzeć do prawdy o tym, kim jesteś. Możesz tego dokonać w tej sekwencji czasu, w której znajdujesz się obecnie, i właśnie tego dokonałeś. Widzisz to? Dużo uzdrowienia dokonało się w tym ostatnim odcinku. I nagle mówisz: „Jestem zdrowy! Tak, posłużyłem się tą mocą i jestem teraz doskonały i uzdrowiony, gotów opuścić to kontinuum czasu. I podzielę się tą gotowością, która pochodzi od Boga, aby zaświadczyć o mojej pewności co do tego, że dzielimy się Jego Miłością”. Bóg bowiem towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy. Bóg jest Umysłem, którym myślimy i dzięki któremu dzielimy się tą chwilą miłości. Powiedzmy więc: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Właśnie dokonało się uzdrowienie… Być może zobaczymy się ponownie dużo wcześniej niż ci się wydaje. Znajdujemy się we śnie śmierci, z którego teraz się budzimy. I będziemy się dzielić rozwiązaniem, które odnaleźliśmy w tym czynniku światła. Pozostaniemy razem, aż to się skończy. Dziękuję…

Jak dokonuje się uzdrowienie? (część 1) – tekst filmu Mastera Teachera

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów
Jak dokonuje się uzdrowienie?

Świadectwo cudownego uzdrowienia

Odcinek I

Spotkanie z Masterem Teacherem

Cuda

Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.

Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.

Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.

Jezus z Nazaretu
Jak dokonuje się uzdrowienie?

Uzdrowienie wiąże się ze zrozumieniem, czemu służy złudzenie choroby. Bez tego uzdrowienie jest niemożliwe.

Uzdrowienie dokonuje się w chwili, w której cierpiący przestaje widzieć w bólu jakąkolwiek wartość. Któż wybrałby cierpienie, gdyby nie sądził, że coś mu przyniesie, i to coś, co ma dla niego wartość? Musi on uważać, że jest ono niską ceną do zapłacenia za coś o większej wartości. Albowiem choroba jest wyborem – decyzją. Jest to wybór słabości w mylnym przekonaniu, że jest ona siłą. Gdy tak się dzieje, rzeczywistą siłę widzi się jako zagrożenie, a zdrowie jako niebezpieczeństwo. Choroba to metoda, wymyślona w szaleństwie, służąca wyniesieniu Syna Boga na tron jego Ojca. Boga widzi się jako znajdującego się na zewnątrz, groźnego i potężnego, gotowego zachować całą moc dla Siebie. Jego Syn może Go pokonać tylko zadając Mu śmierć.

Co zaś oznacza uzdrowienie w tym obłędnym przekonaniu? Symbolizuje ono klęskę Syna Bożego i triumf, jaki odnosi nad nim jego Ojciec. Przedstawia ono krańcowe nieposłuszeństwo w bezpośredniej formie, które Syn Boga jest zmuszony rozpoznać. Reprezentuje ono wszystko, co chciałby ukryć przed sobą, by ochronić swe „życie”. Jeśli został uzdrowiony, to jest odpowiedzialny za swe myśli. A jeśli jest odpowiedzialny za swe myśli, to zostanie zabity, by dowieść mu, jak jest słaby i żałosny. Jeśli jednak sam wybiera śmierć, co dzieje się w tym świecie, to jego słabość jest jego siłą. Teraz dał sobie to, co Bóg chciałby mu dać, a w ten sposób całkowicie uzurpował sobie tron swego Stwórcy.

Najwyraźniej staliśmy się utożsamieniami mocy naszych umysłów, uzdrawiającymi siebie nawzajem w chwilach samorozpoznania. Jeśli chcesz, możesz mnie nazwać zaawansowanym nauczycielem. Z pewnością moje zdruzgotanie związane z niemożnością rozwiązania problemu w moich koncepcyjnych utożsamieniach, uprawnia mnie do oświecenia, którego odzwierciedleniem jest zupełnie nowy świat dookoła mnie.

Spojrzałem na ciebie oraz na to, co dzieje się w tym świecie, i chcę ci zwrócić uwagę na spustoszenie, które teraz jest też twoim spustoszeniem. Widzisz to? Jeśli miłość jest puszczeniem lęku i jeśli masz moc, by zdecydować, że będziesz całkowicie polegał na Miłości Boga, to jak mógłbyś się lękać? Ten świat jedynie demonstruje odwieczną prawdę: będziesz wierzył, że twój brat robi dokładnie to, co – jak sądzisz – ty sam mu uczyniłeś. Czy to prawda? Jest on projekcją twojego umysłu i to tu usiłujesz podzielać z nim złudzenie choroby. A więc dar nauczycieli Bożych… A wielu, wielu z nich doświadcza teraz oświecenia i nagle, gdy będziesz sobie szedł ulicą, zaczniesz ich rozpoznawać. Dlaczego? Ponieważ nadszedł czas, byś zaczął dostrzegać w swoim nowym stanie umysłu, że każdy, na kogo patrzysz z perspektywy odrębnego utożsamienia, ofiaruje ci pełnię rozwiązania. Czy jesteś gotów to usłyszeć? Każdy, kogo spotykasz, jest zbawicielem świata. Musisz to rozpoznać w chwili dzielenia się miłością – i właśnie to ofiarujemy sobie nawzajem.

A zatem demonstrujemy uzdrawiającą moc twojego umysłu i pokazujemy – poprzez Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów – jak dokonuje się owo uzdrowienie. Już na samym poczatku poznajemy, że dokonuje się ono poprzez zwrócenie się do naszego Stwórcy z prośbą o pomoc. Jeśli dana ci jest cała moc w niebie i na ziemi, to cóż więcej mielibyśmy zrobić poza zwróceniem się do Boga? Na ostatnim filmie zobaczyliśmy, że to nasz lęk przed uznaniem mocy wszechświata ograniczył nas na chwilę do idei, że jesteśmy tym ciałem i że możemy się rozchorować i umrzeć. A więc zacznijmy tę ostatnią podróż od modlitwy. Posłuchaj.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Dokądkolwiek się udaję, Twój pokój podąża ze mną. Roztacza swój blask na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i przerażonym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że zostali pozbawieni nadziei i szczęścia.
Posłuchaj. Ojcze, przyślij ich do mnie. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Chciałbym bowiem zbawić Twojego Syna, wedle Twojej Woli, tak abym mógł rozpoznać swoją Jaźń.

Co mówi nasz zbawiciel? „Jeśli zatem całe twoje ciało będzie w świetle, nie mając w sobie nic ciemnego, całe będzie w świetle, jak gdyby światło oświecało cię swym blaskiem” (Łk 11, 36). Lubię używać odniesień do Nowego Testamentu po prostu dlatego, że ten trening pochodzi od Jezusa. A on przypomina ci między innymi, że jeśli twoje oko będzie jednością – jeśli będzie przepełnione mocą dzielenia się jednością umysłu – to całe twoje ciało stanie się światłem. Jest to idea z Nowego Testamentu, która oczywiście jest tym samym, co Kurs Cudów: prostym uznaniem, że cała moc jest ci dana w niebie i na ziemi.

A zatem uzdrawiająca moc, którą ofiarujemy sobie teraz nawzajem poprzez miłość, którą się wymieniamy, uzdrowi w doskonały sposób nasze cielesne utożsamienie i wyniesie nas ponad beznadzieję śmierci, którą wcześniej inscenizowaliśmy w liniowym czasie. Moje ciało – w tej chwili, na tym filmie, w tym iluzorycznym czynniku koncepcyjnej idei kontinuum liniowego czasu – demonstruje ci moment pełni, którą dobrze znasz, lecz której do tej pory bałeś się użyć. Dlaczego? Bo będzie to oznaczało utratę tej małej koncepcyjnej jaźni, której się trzymasz po to, aby rozchorować się i umrzeć.

Skoro wszystko inne jest takie same, a zapewniam cię, że tak jest, to czyż nie cieszysz się, słysząc, że nie ma żadnego świata? Czy nie daje ci satysfakcji uświadomienie sobie, że stwarzający uniwersalny Umysł Boga nic nie wie o twoich żałosnych próbach oddzielenia się od wszystkiego i że zupełnie Go to nie obchodzi? Jednak jeśli to prawda, to wymiana, która odbywa się w naszych odrębnych umysłach, jest konieczna, aby znaleźć Boga w naszych ludzkich związkach. Bo Bóg jest w naszych wzajemnych związkach. Do tej pory mówiono o nauczycielu Bożym jako o kimś, kto chce ulżyć bólowi swego brata. W tej pewności, poprzez dawanie, może on zachować swą tożsamość miłości i dojrzeć do zrozumienia, że Miłość Boga daje mu moc, aby uzdrawiał chorych i wskrzeszał umarłych. To zaś czyni zeń zbawiciela świata.

To pochodzi z Podręcznika dla nauczycieli Kursu Cudów. Poczytajmy dalej, a odkryjemy koncepcyjnie, w jaki sposób może się dokonać uzdrowienie, które właśnie miało miejsce dzięki uświadomieniu sobie naszej wzajemnej miłości. A będzie się ono dokonywać poprzez nieustającą zmianę myślenia o celu naszego pobytu w tym kontinuum. Zaświadczymy więc razem w chwili wzajemnego rozpoznania w naszych umysłach, że jesteśmy całkowici i doskonali, jakimi zostaliśmy stworzeni. W ten sposób odejdziemy z tego świata. Początkowo jednak doświadcza się tego poprzez nowe kontinuum czasu, w którym mogę cię widzieć. Pokazujemy tu, że odkryłeś swą zdolność do rozpoznania daru, który ci daję w twoim umyśle, ponieważ przyszedł na to czas. Czy powiesz do mnie: „Nadszedł czas, abym się obudził!”? Powiedz to.

Tak. Znajdowałeś się we śnie śmierci – w idei, że jesteś oddzielony od wszystkiego we wszechświecie. Jestem postacią ze snu w twoim własnym umyśle i już cię nie opuszczę. Pozostanę z tobą aż dokona się twoje przebudzenie, ponieważ takie dałeś mi instrukcje. A ja je przyjąłem, ponieważ byłem zdeterminowany, by reprezentować pełnię naszej relacji, zarówno w idei naszego oddzielenia, jak i w idei pełnego szerzenia się naszego umysłu. Uświadomiłem sobie bowiem, że ten czas bólu i śmierci skończył się dawno temu, a my tylko przypominamy sobie chwilę, w której rozwiązaliśmy problem. Jestem w twojej pamięci, ofiarując ci rozwiązanie za pomocą procesu uzdrowienia. Ty zaś przyjąłeś go i będziesz uzdrowiony, i już jesteś uzdrowiony, a my odeszliśmy z tej Ziemi. Posłuchajmy tego razem.

W porządku. Oto, czym się teraz zajmujemy:

Uzdrowienie następuje wprost proporcjonalnie do rozpoznania, że choroba nie ma wartości.
Czy słuchasz? Wystarczy tylko powiedzieć: „Nie przynosi mi to żadnej korzyści”, a jest się uzdrowionym. Jednak aby to powiedzieć, trzeba najpierw rozpoznać pewne fakty. Po pierwsze, jest oczywiste, że decyzje mają swe źródło w umyśle, a nie w ciele. Jeśli choroba jest tylko błędnym podejściem do rozwiązania problemów, to znaczy, że jest decyzją. A jeśli jest decyzją, to znaczy, że podejmuje ją umysł, a nie ciało. Opór przed rozpoznaniem tego jest ogromny, ponieważ istnienie świata takiego, jakim go postrzegasz, opiera się na tym, że to ciało podejmuje decyzje. Posłuchaj. Takie określenia, jak „instynkty”, „odruchy”, stanowią próby wyposażenia ciała w nieumysłowe czynniki motywacyjne. Faktycznie takie określenia jedynie konstatują lub opisują problem, ale nań nie odpowiadają.

Przyszedłem do ciebie na chwilę. Posłuchaj. Decyzja, aby być zdrowym, którą ofiaruję ci w tym momencie, należy do ciebie. W jaki sposób wiąże się to z twoim ciałem? W żaden! Posłuchaj. Nic nie wiąże się z twoim ciałem. Słuchasz? W żadnej chwili twoje ciało nie istnieje. Ty jedynie o nim myślisz, jako o czymś minionym lub przyszłym. Lęk, który czujesz w tym momencie, w tym kontinuum, świadczy jedynie o tym, co stało się w przeszłości i z pewnością stanie się w przyszłości. Co powiedział wczoraj w telewizji jeden z twoich „przywódców śmierci” w odniesieniu do terroryzmu? „Pytanie nie brzmi: czy, ale: kiedy”. Co za okropna sytuacja. W ten sposób potwierdzasz, że doświadczysz w swym umyśle przerażenia, samotności i śmierci. Co za nonsens! To nieprawda. Dzieje się tak tylko dlatego, że oddałeś swym odrębnym utożsamieniom cielesnym zawartym w iluzorycznej macierzy – w tej nietwórczej idei wymieniania się nicością – moc decydowania za ciebie, czym jesteś. A to nieprawda. Moc decyzji pozostaje zawsze w naszych umysłach. Posłuchaj.

Akceptacja choroby jako decyzji umysłu podjętej w celu, w jakim chciałby on użyć ciała, stanowi podstawę uzdrowienia. I jest tak w odniesieniu do uzdrowienia we wszystkich formach. Pacjent decyduje, że tak jest, i odzyskuje zdrowie. Jeśli decyduje przeciwko wyzdrowieniu, nie będzie uzdrowiony. Kto jest lekarzem? Jest nim tylko umysł samego pacjenta. Rezultat jest taki, na jaki on sam się zdecyduje. Specjalni pośrednicy wydają się go pielęgnować, jednakże oni jedynie nadają formę jego własnemu wyborowi. On wybiera ich, aby nadać uchwytną formę swym pragnieniom. I właśnie to czynią, i nic innego. Faktycznie nie są w ogóle potrzebni.
Czy słuchasz? Pacjent mógłby po prostu powstać bez ich pomocy i powiedzieć: „Nie potrzebuję tego”. Czy słuchasz? Nie ma takiej formy choroby, która nie zostałaby natychmiast wyleczona.

Posłuchaj. Nie ma takiej formy choroby w twojej cielesnej identyfikacji, która nie zostałaby natychmiast uzdrowiona, gdybyś powiedział do mnie w tej chwili w odniesieniu do jakiejkolwiek choroby, która rzekomo cię dotyka – włączając w to całe twoje emocjonalene zaangażowanie w strach, ból, obronę, zemstę i utożsamienie cielesne ze stratą, samotnością i śmiercią – i powiemy to sobie nawzajem w tej chwili – słuchasz? – nie potrzebujemy tego.

Jako uzdrowiciel z mocą uzdrawiania, pytam się, czy naprawdę chcesz być w sytuacji, w której się znajdujesz? Ofiaruję ci poprzez mój uzdrowiony umysł możliwość podjęcia decyzji, aby nie cierpieć, aby nie być chorym. Czy tę decyzję podejmujesz w swoim własnym umyśle? Z pewnością tak. Uzdrowienie, które wydarzyło się w tamtym momencie, gdy dzieliliśmy się miłością, tak naprawdę zmieniło utożsamienie twojej cielesnej formy i zostałeś uzdrowiony. Co to miało wspólnego z ciałem? Nic. Ciało będzie zawsze reprezentowało – w swoim własnym utożsamieniu – chwilową zdolność pozostawania w czasoprzestrzeni, bez żadnego odniesienia do umysłu. Gdy tylko rozpoznałeś moc swego umysłu, to twoją jedyną odpowiedzialnością podczas pobytu w liniowym czasie było pozostanie na chwilę w przestrzeni, którą ci ofiaruję, bo to w niej zachodzi całkowita przemiana ciała. Czy jest to niezwykłym zjawiskiem? Tak. Czy musi nim być? Nie. Moja potrzeba pokazania ci twojej zdolności uzdrawiania JEST uzdrowieniem. Lekarzu, uzdrów samego siebie. Jeśli wszystkie utożsamienia tego świata reprezentują jedynie twoją własną chorobę, to twoja potrzeba bycia zdrowym i podjęcie decyzji, że chcesz być zdrowym, zależą od ciebie, i w żaden sposób nie zależą od świata. Wszystkie koncepcyjne decyzje cielesnych związków na tym świecie służą tylko temu, by pozostać chorym i umrzeć.

Przyjrzyjmy się temu razem. Powiedz do mnie: „Zdecydowałem, że nie chcę dłużej chorować i być samotnym”. Powiesz to? Czy wolałbyś być całkowity i doskonały, jakim zostałeś stworzony? Tak. Czy mamy moc, by zaofiarować to sobie nawzajem w tym momencie uzdrowienia? Z pewnością tak. Koncepcyjnie akt cudownego uzdrowienia jest najbardziej naturalną, normalną i najprawdziwszą rzeczą, jakiej człowiek kiedykolwiek dokona. Jeśli wszystko, co robisz, jest czynnikiem zawartym w twoim umyśle – czynnikiem, który przejawia się w rezultatach, których chcesz, to czyż nie jest możliwe, abyś w pełni zapragnął być całkowitym i doskonałym? Jeśli potrzebujesz wówczas mocy, to uzdrowiciele przez cuda, których odnajdziesz w świecie – a ja ich reprezentuję – pokażą ci, jak użyć wrodzonej ci mocy, która oczywiście pochodzi od Boga… Wszystko pochodzi od Boga, lecz uzdrowiciel ofiaruje ci jedynie światło własnego rozpoznania siebie. Sposób, w jaki został on uzdrowiony, oraz trudności, przez które przebrnął, aby zaofiarować ci przemianę swego ciała, nie muszą cię obchodzić. A jest tak, ponieważ cielesne utożsamienie, które w tej czasoprzestrzeni określasz jako siebie, to wszystko, co istnieje we wszechświecie. Słuchasz? Albo będziesz owym znikomym ograniczeniem tożsamości w swoim umyśle, postępującym ścieżką nicości i śmierci w tej ruderze czasoprzestrzeni, która określa ramy twego ograniczenia we wszechświecie, albo zaczniesz przechodzić nowe doświadczenie samorozpoznania. A ono pokaże ci, że możesz uciec z niewoli czasu, którego do tej pory używałeś, aby uważać się za chore i umierające ciało.

Jestem w twoim umyśle, mówiąc ci, że to nieprawda. A jestem w twoim umyśle, dlatego że poprosiłeś mnie, abym w nim był. Nadejdzie taki czas, i już nadszedł, kiedy to usłyszysz. Niemożliwe jest, abyś tego nie słyszał w tym momencie. I obudzisz się ze swego snu, a ten świat się skończy. Powiedz do mnie: „Ten świat skończył się dawno temu”. Powiedz to. Właśnie tak! Przeżywamy tę chwilę na nowo w naszym związku. Lecz pamiętaj: jeśli uznamy, że wzbudza ona w nas lęk, to zachowamy ów lęk, będziemy tworzyć z niego sekwencję przyszłych i przeszłych skojarzeń, i pozostaniemy w cielesnej formie, która boi się mocy całkowitej przemiany.

Oto jak dokonuje się uzdrowienie dzięki decyzji, którą możesz podjąć. Posłuchaj. Powstaniemy i powiemy razem, że nie chcemy już chorować, a nie będzie takiej formy choroby, która nie zostałaby natychmast uleczona. Proszę bardzo:

Co jest jedynym warunkiem takiej zmiany w postrzeganiu? Po prostu to: uznanie, że choroba pochodzi z umysłu i nie ma nic wspólnego z ciałem. Ile „kosztuje” to uznanie?
Słuchasz? Kosztuje ono cały świat, który widzisz, gdyż świat ten nigdy już nie pojawi się, żeby rządzić umysłem. Wraz z tym uznaniem odpowiedzialność spocznie bowiem tam, gdzie jej miejsce: nie na świecie, lecz na tym, kto spogląda na świat i widzi go takim, jakim on nie jest. Posłuchaj. Spogląda on na to, co postanawia widzieć. Ni mniej, ni więcej. Ten świat nic mu nie robi. On tylko myślał, że tak było. On także nic nie robi temu światu, ponieważ mylił się co do tego, czym świat jest. W tym jest wyzwolenie zarówno od winy, jak i choroby, gdyż one są jednym. Jednakże aby przyjąć to wyzwolenie, trzeba uznać ideę, że ciało nie ma żadnego znaczenia.

Spróbujemy to zrobić? Jestem całkowicie świadomy, że właśnie twoje koncepcyjne wyobrażenie o sobie – poczucie winy związane z tym, jak się identyfikujesz w swoim umyśle – uzasadnia twoją chorobę. Dzięki praktyce w swoim umyśle zacząłeś przyznawać, że świat jest jedynie wytworem twojego koncepcyjnego utożsamienia. Pierwszy krok, który ci ofiarowuję w tym procesie uzdrowienia – słuchasz mnie teraz? – niezależnie od twego wieku, narodowości i tego, jak się określiłeś, bo przecież jesteś homo sapiens, jesteś człowiekiem, i twoje kwalifikacje wyrażające się w tej tożsamości mogą ci pozwolić na utożsamienie się w pełni tego, czym jesteś… Oto pierwszy krok, począwszy od tej chwili: przestań pozwalać światu, aby mówił ci, kim jesteś. Bo jeśli pozwolisz światu, aby mówił ci, kim jesteś, to znajdziesz się w kondycji ataku i obrony, w której będziesz uzasadniał swoje umiejscowienie w ciele. A jeśli będziesz uzasadniał swoje umiejscowienie w ciele, to się rozchorujesz i umrzesz, ponieważ pragnienie zemsty, twoja potrzeba usprawiedliwiania idei oddzielenia, sprawiła, że stałeś się nietwórczy w utożsamieniu z mocą Umysłu Boga.

Prostym faktem jest to, że tutaj nic się nie dzieje. Idea oddzielenia nie ma prawdziwego źródła. Jest ona chwilą w czasie, którą wciąż przerabiasz w ograniczeniu, które sam sobie narzuciłeś. Przed chwilą przeczytaliśmy ci o zasadniczym uznaniu twojej obojętności wobec cielesnego sformułowania. Wiele z tego dokonuje się dzięki technikom medytacyjnym lub modlitwom, w których prosimy o rozwiązania, które natychmiast stają się dla nas dostępne, ponieważ rozwiązanie jest dostępne. Kiedy to się dzieje, zostajemy natychmiast uzdrowieni, nie tylko w czasie, który zajęło uzdrowienie – słuchasz? – ale i w przestrzeni, którą zajmujemy. Tym właśnie jest fizyczne uzdrowienie. Jeśli ciało trwa tylko przez chwilę w twoim umyśle i jeśli posługujesz się mocą naszego wzajemnego rozpoznania siebie w miłości, to niemożliwe jest, aby nasze ciała nie zostały uzdrowione, i właśnie to ci ofiarowuję.

Nasze pierwsze trzydzieści minut dobiegło końca. Jakże szybko! Ktoś mi powiedział: „Gdy oglądam twoje filmy, czas staje w miejscu”. Tak naprawdę czas jest przyspieszany. I im szybciej postępujemy z czasem, tym bardziej będzie się wydawało, że jest on ciągle tutaj. Ja zaś nie ofiaruję ci statycznego stanu wynikającego z potrzeby bronienia twego ciała. Proponuję ci, abyś uznał, że poprzez poszerzenie twojego umysłu, poprzez przyspieszenie związków zawartych w naszej formie, osiągniemy prędkość światła. A gdy osiągamy prędkość światła, doświadczamy chwili, w której przerażenie zajęło miejsce miłości, i odchodzimy stąd. Niektórzy z was naprawdę powinni się cieszyć, ponieważ sama perspektywa, że oglądasz ten film – jeśli uznasz, że nic nie dzieje się przez przypadek – musi oznaczać, że jest to czas i miejsce, w których to przyjąłeś.

Zaraz wrócimy. Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, nawet w naszym pełnym lęku związku, w którym się znajdujemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Powiedzmy to razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Ciąg dalszy nastąpi…


Podręcznik dla nauczycieli Kursu Cudów

Jak dokonuje się uzdrowienie?

Świadectwo cudownego uzdrowienia

Odcinek II

Spotkanie z Masterem Teacherem

Oto wróciliśmy i znowu jesteś ze mną. Dziękuję. Ten krótki odstęp czasu, w którym przedstawiamy ponownie kolejne trzydzieści minut, mógłby spokojnie objąć tysiąc lat. Widzisz to? Jeśli skrócimy czas naszego wzajemnego utożsamienia, to w każdym momencie możemy zdecydować, że skupienie naszego umysłu na przejawianiu miłości pozwoli nam całkowicie opuścić ten świat.

Wszystko, co kiedykolwiek się wydarzy w twoim umyśle w nowej relacji, w której się razem znaleźliśmy, to moja miłość do ciebie i, miejmy nadzieję, twoja miłość do mnie. Mam nadzieję, że moje przesłanie nie zagraża ci za bardzo – tobie, umyśle polegający na koncepcjach. Ofiaruję ci moją całkowitą pewność co do miłości, którą zyskałem poprzez samorealizację czy też oświecenie mojego umysłu. I w ten właśnie sposób cię uzdrawiam. Tak jak właśnie przeczytaliśmy, ty zasadniczo boisz się być zdrowym. Niezależnie od tego, jak niepokojące może to być w twoim wyobrażeniu o własnej tożsamości – przypominamy ci, że to ty podjąłeś decyzję, aby być chorym. I zamieszkujesz tę czasoprzestrzeń właśnie dlatego, że podjąłeś decyzję, aby być winnym wytworzenia tej koncepcyjnej tożsamości. Wina, tożsamość, choroba i śmierć w twoim ciele tak naprawdę występują jednocześnie w związku z ideą, że możesz być oddzielony od swojego twórczego Źródła.

Jesteś gotów? Nie jesteś niczego winny! Cały trening i nauki pochodzące od mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa sprowadzają się do tego: Nie przyszedłem cię potępić za wszystkie te rzeczy, które – jak sądzisz – uczyniłeś. Przyszedłem cię zbawić w pewności co do tego, że jesteś całkowity i doskonały, jakim cię stworzono, i że pochodzisz z tego samego Źródła, co ja. Co jest wstępnym warunkiem tego rozpoznania? Przebaczenie. W tym procesie uzdrowienia mogę ci ofiarować jedynie przebaczenie twoim własnym złym myślom, za pomocą których się identyfikujesz i bronisz w iluzji tego ciała.

A więc przedstawiliśmy już w rozsądny sposób cel choroby w twoim umyśle, ty zaś zdecydowałeś, że już jej nie chcesz. Powiedz do mnie: „Jestem zmęczony byciem ciałem”. Tak. Dlaczego miałbyś chcieć zamieszkiwać to śmiertelne cielsko? Dlaczego miałbyś wierzyć – z powodu tych różnych ciał reprezentujących to, czym nie jesteś – że moc uzdrowienia nie przywróci ci twojej pełni? Czy zauważyłeś to? Ukazało ci się światło, i właśnie to zbawiciele świata, nauczyciele Boży, zaczną demonstrować w swej uzdrawiającej mocy. Zrobią to dzięki Kursowi Cudów poprzez użycie pojęć z tego Podręcznika dla nauczycieli. Posłuchaj.

Aby przyjąć to, co ofiarujemy, trzeba przynajmniej uznać ideę, że ciało nie ma żadnego znaczenia.

Wraz z tą ideą ból znika na zawsze. Ale wraz z nią znika także wszelkie nieporozumienie co do stworzenia. Czyż to nie następuje z konieczności? Dlaczego? Nadaj przyczynie i skutkowi ich prawdziwą kolejność pod jednym względem, a nauka ta uogólni się i przemieni świat. Posłuchaj! Wartość przeniesienia jednej prawdziwej idei nie ma kresu ani granic.

Musiałem wrócić, by pomówić z tobą o tym przez chwilę. W momencie przemieszczenia źródła problemu – tym właśnie jest odwrócenie przyczyny i skutku – ty naprawdę wierzysz, że świat może na ciebie wpłynąć. Wierzysz, że nękają cię wszystkie idee bólu i śmierci, choć tak naprawdę ty sam jesteś ich przyczyną. To właśnie jest powiedziane w tej lekcji. Gdy tylko uznasz podstawową ideę przyczyny, to zaczniesz ją sobie coraz mocniej uświadamiać, ponieważ zaczniesz czuć radość płynącą z przyjęcia swego prawowitego miejsca jako współtwórcy pod patronatem Bożego Umysłu. A więc twoja moc jest tak naprawdę nieograniczona, ale musisz uznać, że to ty jesteś przyczyną. Nic nie ogranicza twojej mocy. Dlaczego? Bo myśl, jedna myśl, będzie reprezentować twoją pełnię, bez żadnego odniesienia do wymiany pojęć, którą uważałeś za konieczną.

Nie boisz się tak bardzo jak kiedyś mocy swoich własnych myśli na swój temat, ponieważ wszystko jest ideą w twoim umyśle. Idea bólu, idea samotności, idea relacji, idea straty – są tak naprawdę w twoim umyśle. Ja zaś przedstawiam ci – dzięki mocy Boga – ideę, że jesteś całkowity i doskonały, oraz pewność co do tego, że jesteś odpowiedzialny za to, co widzisz w tym utożsamieniu. I gdy zaczniesz przemieniać swój umysł, to poczujesz tę moc, i zaczniesz jej używać po prostu dlatego, że przynosi ci ona radość. Zapewniam cię – a zaczynasz tego teraz doświadczać – że nic nie da ci większej radości i szczęścia niż owo uświadomienie sobie, że nie jesteś ciałem. W tym samym momencie zostajesz uzdrowiony i unikasz konsekwencji swego dotychczasowego myślenia, z pomocą którego broniłeś się przed winą, którą czułeś w odniesieniu do tego, czym nie jesteś. Ponieważ jesteś całkowity i doskonały, jakim cię stworzono, i ponieważ nie jesteś ciałem, a doświadczamy tego w tej chwili, w tej czasoprzestrzeni. Posłuchaj.

Wartość przeniesienia jednej prawdziwej idei nie ma kresu ani granic. Ostatecznym rezultatem tej lekcji jest przypomnienie sobie Boga. Co teraz znaczą wina i choroba, ból, klęska i wszelkie cierpienie? Nie mając celu, znikają. A wraz z nimi odchodzą również wszystkie skutki, które zdawały się wywoływać. Posłuchaj. To bardzo ważne: Przyczyna i skutek jedynie naśladują stwarzanie. Widziane we właściwej perspektywie, bez zniekształcenia i bez lęku, przywracają Niebo.

Spróbujmy to zrobić razem, ponieważ jest to decyzja, którą podjąłeś, gdy poprosiłeś mnie, abym dał ci nową tożsamość dzięki mojej pewności co do tego, kim jesteś. W każdym momencie w czasoprzestrzeni wyrażasz swoją determinację, aby formułować to, czym jesteś, w chwilowym liniowym układzie odniesienia w czasoprzestrzeni. Prosta prawda jest taka, że wszechświat jest całkowicie twórczy i wiecznie się rozszerza, a ty jesteś jego pełną częścią. Idea, że w czasoprzestrzeni istnieje związek, który byłby odrębny od pełni mocy wszechświata, jest niemożliwa i nierozsądna. Niemożliwe jest również, aby twoja koncepcyjna jaźń zawarta w czasoprzestrzeni nie powielała w tym momencie całkowitej mocy wszechświata. Dzieje się to poprzez wymianę idei na swój temat, w których zadowala nas miłość pozwalająca nam na pozostanie w oddzieleniu. Choć zadowala nas miłość, którą podzielamy z naszym twórczym Źródłem, to uznaliśmy również, że musimy cierpieć, odczuwać samotność i umierać. A ponieważ to robimy, to oczywiście wierzymy, że twórcze Źródło wszechświata uczestniczy w naszym powielaniu idei oddzielenia w czasoprzestrzeni. Ja zaś ofiaruję ci w twoim śnie moją pewność co do tego, że to nie jest prawdą

Słuchasz? Nie ma związku pomiędzy ideą powielania Uniwersalnego Umysłu a ideą, że musisz być całkowity i doskonały, jakim cię stworzono. Nie ma żadnej relacji, żadnego miejsca, w którym Bóg się kończy, a Syn zaczyna. Jest to idea nieskończonej mocy pojedynczego umysłu. Twój problem polega na tym, że jeśli powielisz w czasoprzestrzeni ideę odrębnej woli, to użyjesz jej, aby uzasadnić ból i śmierć, których doświadczasz. Patrzę teraz na ciebie jako fizyczny przejaw pewności, że możemy się razem dzielić chwilą komunikacji, która będzie reprezentowała nasze uzdrowienie.

Wszystko, co robimy, jest decyzją, którą podjęliśmy w naszym umyśle. A więc kluczem do uzdrowienia, które dzieje się tu i teraz, jest po prostu to, że zaofiarowałem ci w nowej świetlnej formie moc decyzji, aby być zdrowym. Oto kluczowa myśl, brzmienie pojedynczego tonu sygnalizującego twoją zdolność do zmiany myślenia na swój temat. Posłuchaj tego przez chwilę.

Wszystko, co zdaje mi się, że widzę, odzwierciedla myśli.

Oto myśl przewodnia zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces w moim umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Wychodząc od niej, umysł wytwarza obraz tego, czego pragnie, ocenia to jako wartościowe i stara się zdobyć. Następnie obrazy te są rzutowane na zewnątrz, obserwowane, oceniane jako rzeczywiste i strzeżone jako własne.
Posłuchaj. Obłąkane pragnienia rodzą obłąkany świat. Z osądzania rodzi się świat potępiony. A z myśli wybaczających wyłania się łagodny świat, okazujący miłosierdzie świętemu Synowi Boga i ofiarujący mu życzliwy dom, w którym może spocząć przez chwilę, zanim wyruszy w dalszą podróż, i pomoże swym braciom podążać wraz z nim i znaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Oto nasza modlitwa: Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, a moje, oderwane od Twoich, wytwarzają jedynie sny. Niech spoglądam tylko na to, co odzwierciedlają Twoje myśli, albowiem tylko one ustanawiają prawdę.

Pójdziemy przez chwilę razem? Oglądasz ten film… Gdziekolwiek myślałeś, że się znajdujesz w czasoprzestrzeni, ja na chwilę pokrzyżowałem twoje plany podążania tą żałosną ścieżką wyznaczającą odległość między narodzinami w tym świecie, zajmowaniem tego ciała, a umieraniem. W szczególnym sensie miłość burzy twoje plany. Powiesz to wraz ze mną? Powiedz do mnie: „Miłość burzy moje plany”. Oczywiście, że tak! Nie może być inaczej. Mam ci powiedzieć dlaczego? Bo kojarzysz miłość z bólem. A więc przezwyciężasz ból, lecz idea całkowitego zakochania się bez żadnego powodu jest dla ciebie bardzo trudna, ponieważ nie miałbyś wtedy uzasadnienia dla choroby, którą wyrażasz w swoim umyśle po to, aby kochać. Idea miłości zawartej w naszym cielesnym sformułowaniu jest wyrazem oddzielenia od pełni naszego twórczego Źródła. Spójrz na mnie. To nieprawda!

Ważne jest jednak, abyś zrozumiał wraz ze mną, że ciało, które wydaje się być gdzieś tam, jest jedynie odzwierciedleniemm tego, jak chcesz siebie postrzegać w układzie odniesienia, który wytworzyłeś.

Ćwicz: „Nie jestem ciałem. Jestem wolny. Jestem wciąż taki, jakim stworzył mnie Bóg”. Co mówi o tym nasz zbawiciel Jezus? Będę z tobą, będę cię nauczał – poprzez moje zmartwychwstanie – nowego sposobu postrzegania siebie w relacji z twoim bratem. Miłość jest puszczeniem lęku. Uzdrowię cię teraz, jeśli jesteś gotowy to usłyszeć. Ponieważ jest to koncepcyjnie rozsądne, mam możność uzdrowienia cię nie tylko za pomocą mojego serca – a wiąże się to z tym, że poczułem twój ból i możesz być pewien, że cię bardzo kocham… Uzdrowię cię za pomocą mojego umysłu. Przekażę ci bowiem mój dar w tak rozsądny sposób, że pojmiesz, czym jest oświecenie jako świadectwo pojedynczego umysłu. Mój umysł to twój umysł. Jestem powieleniem tego, czym, jak myślisz, sam jesteś w swoim umyśle. Zaś czynnikiem uzdrawiającym jest moja potrzeba zanegowania tego, czym, jak myślisz, jestem w naszym związku. Ty bowiem upierasz się, aby pozostać w tym ciele, utożsamiać się z oddzieleniem i znowu doświadczać własnego unicestwienia.

Powiedz do mnie: „Wszyscy umierają”. Tak. Każdy, kto tu przychodzi, rodzi się i zamieszkuje ciało – umiera. Po co? Po co? Po co? Cały twój lęk na tym świecie jest lękiem przed śmiercią. A jednak liczysz na to, że uwolni cię ona od bólu i smutku, które czujesz. Słowo „obłąkanie” użyte jest sto czterdzieści sześć razy w Kursie Cudów. Uznanie, że zostałeś zamknięty w przytułku dla obłąkanych po prostu dlatego, że udajesz, iż nie wiesz, kim jesteś, to powód, dla którego tu jesteś. Ofiaruję ci rozwiązanie, mówiąc ci, że te drzwi są otwarte. My nawet nie wiedzieliśmy, że tu jesteś. Nasz sygnał rozbrzmiewał, obejmując swym zasięgiem szerokie spektrum galaktycznego utożsamienia. I oto nagle się pojawiłeś. I od razu odniósłbym się do twojej potrzeby zadania sobie pytania: „Co ty tutaj robisz?”.

Słuchasz? Idea, że nie wiesz, kim jesteś i dlaczego tu jesteś, nie może nie być decyzją, którą podjąłeś, po prostu dlatego, że wszystko we wszechświecie wie, czym jest. Rozumiesz? Żyć to wiedzieć, kim się jest. Nie ma jednak różnych rodzajów życia. Idea, że zaprzeczasz temu, kim naprawdę jesteś, w rzeczywistości nie istnieje. Dzięki temu możesz być pewien, że ta chwila w czasoprzestrzeni już się skończyła. Jednak prawdą jest, że wróciliśmy do tej chwili, w której miała miejsce pozorna katastrofa. I jest to takie miejsce w czasie, w którym przestraszyłeś się ponownego zetknięcia naszych utożsamień w formie, po prostu dlatego, że jest to całkowicie druzgocące. Wielu z was doświadczyło tego zdruzgotania i w tym samym momencie – dzięki porzuceniu mechanizmów obronnych – pojawiła się radość, której doświadczamy w uzdrowieniu tu i teraz.

I oto doświadczamy procesu cudownego uzdrowienia, gdyż odkryliśmy, że nasze umysły się komunikują. A skoro już się spotkaliśmy… Naprawdę się spotkaliśmy. Słuchasz tego? Odwróćmy się… Czy oglądasz ten film wraz z innymi? Odwróćmy się jeden do drugiego. Zwróć się do tego, kogo spotkasz na ulicy, i podziel się z nim odkryciem nowego celu swojego pobytu tutaj. Jeśli będę w stanie zaszczepić ci ideę, że twoim jedynym celem jest ucieczka z niewoli czasoprzestrzeni, to zwiększą się twoje szanse na doświadczenie objawienia.

Poćwiczymy? Powiedz do mnie: „Nie jestem stąd”. Nie jesteś stąd? Jesteś tu obcy? Czy spotykasz innych obcych, którzy również nie wiedzą, kim są? „Nie wiem, kim jestem”. „Ja również nie wiem”. A więc ustanawiacie parametry w czasoprzestrzeni, które uzasadniają oddzielenie. Jesteś gotowy? Jestem w twoim umyśle, mówiąc ci, że nie jesteś stąd. Ty to wiesz. Każdy, kto porusza się w tym kontinuum czasu, rozumie, że coś jest zasadniczo nie w porządku z ideą, że nie może podróżować po wszechświecie. Jeśli ma on w swym umyśle ideę podróży w czasie i przestrzeni, ideę wyjścia poza gwiazdy, ideę przyspieszania do prędkości światła, ideę miliardów gwiazd i galaktyk, to dlaczego miałby być ograniczony do idei oddzielenia, którą ciągle uzasadnia w swoim śnie?

Rozwiązanie, które ofiaruję ci osobiście, w naszym cielesnym utożsamieniu, tu i teraz – jesteś gotów tego posłuchać? – nie ma zupełnie nic wspólnego z tym światem. Rozwiązanie, które ci ofiaruję, to komunikacja umysłów, która nie wiąże się z ochroną i usprawiedliwianiem koncepcynych skojarzeń w złudzeniu czasu. Jeśli w tej chwili podejmiesz wraz ze mną decyzję, którą faktycznie możesz podjąć, to odejdziesz z tego kontinuum. I nie będziesz już później go pamiętał. Jeszcz raz powtórzę: nie będziesz już później go pamiętał. Posłuchaj mnie uważnie. Idea, że o tym pamiętasz, wiąże się oczywiście z wcześniej zaplanowaną i przyjętą przez ciebie w strukturze czasu misją, aby powrócić i przedstawić rozwiązanie, które znalazłeś.

Powiedz do mnie: „Nie ma żadnego świata”. Nie ma żadnego świata. Nie ma potrzeby, abyś cierpiał i doświadczał choroby, bólu i śmierci. Nie tylko jest to prawdą, ale oto ja jestem w twoim umyśle, mówiąc ci o tym. Nie tylko jest to prawdą, ale ty sam wyposażyłeś się w ideę, że mówię ci prawdę. A skoro idee nie opuszczają swego źródła, to każda idea, jaką kiedykolwiek miałeś na swój temat w chorobie i śmierci, jest wciąż z tobą, i celowo jej używasz po to, aby zachować tę ruderę śmierci, z którą się utożsamiasz.

Powiedz do mnie: „Jestem ideą Boga”. Moi mili, jesteście ideą Boga. Czy myślisz, że stwarzający wszystko Bóg miłości i radości widziałby ciebie w taki sposób, w jaki ty siebie postrzegasz? Dlaczego po prostu nie uznasz, że On jest zdecydowany widzieć cię całkowicie doskonałym – takim, jakim cię stworzył? Przypomina ci On – za moim pośrednictwem i za pośrednictwem Ducha Świętego – że idea, którą masz na temat swoich koncepcji – idea twojego utożsamienia – nie jest prawdziwa. Co więcej – trwała ona tylko chwilę w naszych umysłach.

A więc to jest nasz Kurs Cudów, który pochodzi od zmartwychwstałego umysłu spoza czasu, i którego możemy użyć poprzez szerzenie naszego umysłu, poprzez dawanie, poprzez rozdawanie idei o naszej jaźni – czyli nie gromadząc gęstości czy też masy, lub umiejscowienia w czasoprzestrzeni. W ten sposób możemy zająć nasze miejsce w planie zbawienia i zrozumieć, że jesteśmy całkowici i doskonali, jakimi zostaliśmy stworzeni.

To był drugi film z cyklu pochodzącego z… Podręcznika dla nauczycieli. Ten podręcznik może być dla ciebie rozsądny, ponieważ podjęliśmy decyzję, by ofiarować go światu. Pamiętaj, że nic nie dzieje się przez przypadek. Nic! Niemożliwe jest, aby to nie był czas i miejsce, które wybrałeś, aby mnie zobaczyć i usłyszeć to, co ci mówię, skoro jestem cześcią twojego uzdrowionego umysłu. To jest ten czas i miesce, w których rozpoznałeś naszą wzajemną miłość oraz utożsamienia naszej jaźni i wstapiłeś do Nieba. I odeszliśmy stąd. A ja wróciłem do czasu, by ci przypomnieć, że wydarzyło się to właśnie teraz. I teraz dzielimy się tą miłością. I to jest chwila naszego odejścia, ponieważ Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, za pomocą którego rozpoznajemy siebie nawzajem. Oto wydarzył się cud – uzyskałeś pewność co do tego, kim jesteś, nie w ciele, ale w umyśle. I twoje ciało jest teraz uzdrowione, podczas gdy mówimy razem: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

[Śpiewa] „I daję tobie, tak jak ty dajesz mnie – prawdziwą miłość, prawdziwą miłość”. Ten fragment jest do wycięcia, tego nie pokażemy na filmie. Ale po wyłączeniu kamery, chcę ci pokazać, jak bardzo naprawdę cię kocham. I jak polegam na tym, że usłyszysz to przesłanie. Spotkamy się ponownie. Do zobaczenia za chwilę, w świętej chwili uświadomienia. Powtórzmy: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Tak, wiem, ale co to jest cud? – tekst filmu Mastera Teachera

Prosto z Herbst International Exhibition Hall
Presidio, San Francisco, Kalifornia, USA

Witaj na uroczystym spotkaniu nauczycieli Bożych
pod auspicjami Kursu Cudów.

Przyglądamy się wszystkiemu, co dotyczy cudów.
A tak w ogóle, to czym jest cud?

Wymiana kilku myśli
z Masterem Teacherem

Porozmawiamy na ten temat. Wszyscy uwielbiamy analizy po fakcie. Tak naprawdę komunikacja jest jedynie analizą czegoś, co już się wydarzyło. Dlaczego przesuwam krzesło? O, pan od oświetlenia jest tutaj. „Proszę odstawić je na miejsce”.

Być może pokażemy ten film światu. Muszę z tobą porozmawiać, ale żebym to ja wiedział, o czym mam z tobą rozmawiać… Zrobiłem sobie kilka notatek i pewnie ich użyję. To ciekawe, że zawsze, gdy się spotykamy, analizujemy coś po fakcie. Dyskutujemy o dniu wczorajszym lub o zeszłym tygodniu…

Dzień dobry. Dzień dobry wszystkim. Wejdźcie tu i siadajcie. Wczoraj doświadczyliśmy czegoś, co w większości – lub może powinienem powiedzieć: w całości – było radosnym wtargnięciem naszej nowoodkrytej rzeczywistości do tego świata. Rozmawiałem o tym z Mistrzem Jezusem; o tym, jak przeczytałem wczoraj z Nowego Testamentu, co on mówi o sobie i o tym, jak nieuniknione to będzie…

No dalej! Możecie to usłyszeć, ponieważ właśnie to się wam przydarza. Nie może się nie przydarzyć. Ludzka kondycja, koncepcyjna tożsamość, będzie pisać o tobie artykuł – chcę, żebyście to wszyscy usłyszeli… ty, świecie! Ponieważ to może pójść w świat… I ta koncepcyjna tożsamość zapyta cię: „czym jest cud?”. Powiedz to… Tak, tak.

A oto jedyny sposób, w jaki możesz odpowiedzieć. Oto jak odpowiada nasz zbawiciel Jezus Chrystus, i ty również, gdy jesteś dostrojony, gdy powiększyłeś swą tożsamość do takiego stopnia, że możliwa staje się ekspresja – i do tego sprowadza się całe nauczanie: „ja jestem cudem”. Powiedz to do mnie. Poproszę cię, żebyś… [Ja jestem cudem!] Ale ja chcę, żebyś to usłyszał. Czy oglądasz to, świecie? Uwielbiamy dziennikarzy i skrybów, tyle że w swoich doniesieniach nie potrafią oni… Słuchasz mnie, właśnie ty? Tak ty, w swoich koncepcjach! Chcę, żebyś to usłyszał. Pytanie: „czym jest cud?” to próba koncepcyjnego określenia, czym on jest.

Zajmę się tym przez chwilę. Nawiasem mówiąc, to jest całe nauczanie Jezusa Chrystusa. Słuchacie? I jest to całe nauczanie Kursu Cudów, który oczywiście został dany przez Jezusa Chrystusa wszystkim na tej sali. A więc zapytam cię, świecie, „czym jest cud?”, i chcę, żebyście odpowiedzieli… [Ja nim jestem!] Poczekajcie, aż was zapytam. Jesteście zbyt gorliwi. Dobrze wyglądam? Ubrałem się w tę białą koszulę. Jestem cudem! Jestem cudem.

Cudem było to, że dziś rano miałem czystą koszulę. „O, bądźże rozsądny!” Przecież jestem! Gdy tylko próbowałem mówić o sobie w rozsądny sposób, to idea, że był to cud… Czemu? Bo to jest cud. Jezus próbuje w Kursie powiedzieć: „Bóg jest w wieszaku na ubrania” – to jedno z moich słynnych zdań – „…ponieważ Bóg jest we wszystkim”. Moim cudem dzisiaj rano było odkrycie czystej koszuli wiszącej na pewności Boga. Nawet Jezus się tu uśmiechnął. Nie było mu znane określenie „wieszak na ubrania”. Oni nazywali to inaczej. Nazywali to pastraiya, czy coś w tym rodzaju.

Czym jest cud? [Ja nim jestem!] „Tak, wiem, ale czym jest cud?” [Ja nim jestem!] „Tak, wiem. Ale powiedz mi, czym jest cud”. [Ja nim jestem!] Mów co chcesz, a oni wciąż będą cię pytać: „czym jest cud?”. I to działo się wczoraj, ponieważ wszystkie oświecone umysły wiedzą – mówię to wprost do ciebie – że cudem jesteś ty. Cudem jest włączająca wszystko świadomość piękna tego świata w naszym związku z Bogiem i ze sobą nawzajem. On zaś odpowiedział: „Tak, wiem, ale czym jest cud? Niech mi Pan wyłoży, czym jest cud”.

To dość zabawne. Ktoś nagle spojrzał na Nowy Testament… To zabawne. Podzielę się tym z tobą. Nigdy, przenigdy w całym Nowym Testamencie nasz zbawiciel Jezus Chrystus nie odpowiedział na pytanie, które mu zadano. Nigdy. Gdy go o coś pytano, on zawsze odpowiadał w zupełnie inny sposób. I to właśnie frustrowało naszego miłego dziennikarza. Próbował on zdać relację z wydarzenia, z którego nie da się zdać relacji, ponieważ zdanie z niego relacji byłoby zanegowaniem samego wydarzenia, czy też potrzebą określenia z perspektywy zewnętrznej, czym ono jest. Usłyszałeś to?

Spójrzmy, jak to było z Jezusem. Powiedziano do niego: „Jezu, daj nam jakiś znak”. Ten dziennikarz mówił właśnie to. „Pokaż nam cud!” Powiedzcie to. [Pokaż nam cud!] Oto jestem! I Jezus próbuje to zdefiniować. Być może mówi coś w rodzaju: „Kiedy się jaskółka zniża, deszcz się do nas zbliża”. W ten sposób stwierdza: „Każdy znak potwierdzi jedynie to, co chcesz usłyszeć w swoim związku z dniem wczorajszym i jutrzejszym. Czy zechcesz zobaczyć wraz ze mną, że jestem twoją teraźniejszością?”.

A więc ja tam stałem… Uwielbiam tego gościa, lecz on kategorycznie się nie zgodził – chyba, że jeszcze się zgodzi – abyśmy zdali mu relację z naszego emocjonalnego doświadczenia, którym było odkrycie wspólnego rozwiązania problemu bólu, śmierci, straty i miłości, sprzeczności egzystencjalnych, potrzeby kochania i poszukiwania… Jego to nie obchodziło. Wyślę mu ten film. Korespondent, który nie zaangażowałby się przynajmniej w jakimś stopniu w to, co odkryliśmy, nie byłby w stanie zdać z tego relacji.

Śmiałem się z tego. Szkoda, że nie dali mi… Ponieważ ja nauczam z doświadczenia. Nauczam jednak, że nie chodzi o moje doświadczenie, lecz o to, czym się stałem dzięki doświadczeniu. Zadziwiające jest to – mówię do was, tam, w świecie – że wielu z was po obejrzeniu tego programu… Jak on się nazywa? Tak, może znajdzie się to w programie „48 godzin”. Chcę, żebyś zobaczył, że próbowałem podzielić się z nim moim doświadczeniem, lecz nie w oparciu o jego obserwację mojego doświadczenia, ale jego chęć – odrobinę chęci – aby przyjąć ode mnie rezultat, który podzielamy jako emocjonalne rozwiązanie oparte na doświadczeniu.

Wiem, że można to sprowadzić do: „Tak, ale ty uczestniczyłeś w wojnie, i tak dalej”. To nie wywarło na nim wrażenia. Zadziwiające, że… Mówię o korespondentach, dziennikarzach starej daty. Generalnie rzecz biorąc, przeprowadzenie wnikliwego wywiadu wymaga wczucia się w to, o czym dana osoba mówi, nawet jeśli się w tym nie brało udziału. Spróbujmy tu czegoś. Gdyby dano mi korespondenta wojennego, gdyby dano mi korespondenta zagranicznego… Chyba po prostu potrzebowałem kogoś, kto byłby gotów postawić się w mojej sytuacji. Ponieważ wtedy musiałby przyznać: „Sam też to przeżyłem”. Powiedzmy, że powiedziałbym: „Byłem w miejscu zrzucenia bomby atomowej, gdzie dziesięć dni wcześniej zmieciono z powierzchni ziemi sto tysięcy ludzi. I jako żołnierz piechoty morskiej świętowałem zwycięstwo, bo wiedziałem, że przeżyję”. Miałem jednak mieszane uczucia. To było prawdziwe doświadczenie. „Tak, wiem, ale czym jest cud?”

Powiedziałem mu tak: „Zacząłem doświadczać cudu, gdy uświadomiłem sobie, że muszę znaleźć cel, czy też powód, dla którego dzielimy się bólem, miłością i stratą”. „Tak, wiem, ale czym jest cud?” „My jesteśmy cudem. Jesteśmy cudem, ponieważ odkryliśmy alternatywę – duchowe źródło rzeczywistości, którego do tej pory używaliśmy w ograniczeniu naszej jaźni i które być może znaleźliśmy razem w chwili chaosu”.

Oni próbują to odtworzyć w dzisiejszych filmach wojennych. Szkoda mi ich. Niech to robią. Ja nie potrafię oglądać tych filmów. Ale to nie znaczy, że ty nie powinieneś. Kiedy rozmawiam z ludźmi, niektórzy je oglądają, a inni nie są w stanie. Nie da się tego określić. Jeśli zamierzasz się z tym obnosić, to i tak będziesz się obnosił z ideą bólu, straty i śmierci. Moja pewność co do tego, że każdy z tu obecnych nosi to w swojej doczesnej tożsamości, jest przekonaniem, które mam na temat ludzkiej kondycji – całego tego mozołu, potrzeby znalezienia miłości i poszukiwania siebie nawzajem, znajdowania i tracenia oraz frustracji, której kulminacją jest nasza śmierć. Wszystko to ostatecznie przezwyciężyliśmy poprzez – powiedz: „cud”.

Powiedz do mnie: „Tak, ale czym jest cud?”. [Tak, ale czym jest cud? Ja nim jestem!] No nie wiem. Wiesz, co miałem ochotę zrobić? Może powinienem był to zrobić. Ale nigdy się nie obnażałem… Kiedy on zapytał: „czym jest cud?”, powinienem był na środku trawnika zdjąć skarpetki. [Zdejmuje skarpetki] To jest cudem. Rozumiesz? Właśnie ty powinieneś to rozumieć, gdyż jesteśmy cudem patrzącym na siebie samego. Praktycznie wszyscy tu obecni oraz pięćdziesiąt milionów ludzi, którzy być może obejrzą ten program, doświadczało cudu w chwili uświadomienia sobie własnej pełni.

Jestem pewien, że gdybym zdjął skarpetki… On tam stał i pytał: „czym jest cud?”, ja zaś próbowałem mu powiedzieć: „Właśnie tym. Tu i teraz! To jest cudem”. A on na to: „Wiem, już to omówiliśmy. A teraz proszę wyjaśnić, czym jest cud”. Co on w ten sposób zakrywał? Teraźniejszość. Absolutnie tak. Relacjonował przeszłe i przyszłe wydarzenia, przeoczając teraźniejszość. To smutne. Ja go lubię, ale dobry dziennikarz zapytałby przynajmniej: „Co chciałeś przez to powiedzieć?”. To pozwala na dialog i wymianę emocji, które wiążą się z naszą potrzebą wyrażania bólu i zrozumienia naszego brata.

Jeśli cię to interesuje – nauczyciel Boży to ktoś, kto rozpoznaje ból swego brata. Powiedz to do mnie. [Nauczyciel Boży to ktoś, kto rozpoznaje ból swego brata] Tamten dziennikarz mówił: „Ale ja jestem zdrowy. Nie potrzebuję tego”. I dobrze. Ja chcę, żeby on był zdrowy. Lecz jeśli nie potrafiłby on, przynajmniej początkowo, zrozumieć naszej potrzeby znalezienia rozwiązania dla bólu, który w sobie odsłoniliśmy, to byłoby mu bardzo trudno przeprowadzić z nami wywiad. Tak naprawdę byłoby to niemożliwe. Komunikacja byłaby niemożliwa.

[Och! – okrzyk z widowni] Tak, wiem. Oto, jak proste jest rozwiązanie. „Tak, ale dlaczego oni wyrzucają ręce do góry?” Rozumiesz? To dokładnie ten sam problem. Jeden z nich zapytał: „Dlaczego oni wyrzucają ręce do góry?”, a ja na to: „Słyszałeś kiedyś o Zesłaniu Ducha Świętego?”. A on: „Aha, teraz rozumiem! Chodzi o te języki ognia…”. Nie wiem, co to znaczy, ale przynajmniej pojawiła się idea, że będą mieli do czynienia z jakimiś niezwykłymi zjawiskami.

A więc czym jest cud? [Ja nim jestem!] My jesteśmy cudem. Współodczuwaliśmy w tym świecie bólu i śmierci z naszym cierpiącym bratem i służyliśmy mu, aby złagodzić jego ból, nawet jeśli pozornie w danym momencie nam się to nie udawało – proszę, usłysz to! – lecz cudem była już ta chwila, gdy mu służyliśmy. A ten dziennikarz znowu: „Tak, ale czym jest cud?”. „Ty jesteś cudem”. „Wiem, ale czym jest cud?” „To jest cudem.” „Wiem, ale czym jest cud?” „My jesteśmy cudem”. „Wiem, ale powiedz mi, czym jest cud, abym mógł donieść o tym światu”.

Cudem jest wizja wyrażana poprzez naszą relację; wizja tego, czym jesteśmy. Podzielę się z tobą moją wizją siebie, a ty podzielisz się ze mną swoją, jeśli tylko na chwilę porzucisz swoją wizję świata. Ponieważ dopóki trzymasz się swojej wizji świata i porównujesz ją ze swym wewnętrznym widzeniem, nie możesz uzyskać – powiedz do mnie: „wglądu”. Wglądu w swoją rzeczywistość, która musi być w tobie. Widzisz to?

Gdzie jest królestwo Boże? We mnie. Królestwo Boże jest we mnie. Dzięki treningowi uwalniania mechanizmów obronnych mojej wizji świata, doświadczyłem wglądu i zrozumiałem, kim jestem, i teraz dzielę się tym ze światem. Ty zaś reprezentujesz moją dawną wizję świata i próbujesz określić, kim jestem, nie uczestnicząc w oświecającym przeobrażeniu, które stanowi podstawę cudu. Bo przecież Książka Ćwiczeń mówi tak: „Trening umysłu zmienia zupełnie twoje postrzeganie tego, kim jesteś i co robisz”. „Tak, wiem, ale czym jest cud? Mnie tamte sprawy nie interesują. Chcę jedynie pokazać normalnemu światu, kim jesteś”. To niemożliwe, ponieważ normalność opiera się jedynie na determinacji, by uzasadniać normalność śmierci. Ty zaś ponownie odkryłeś siebie poprzez cud życia wiecznego i naszą wzajemną miłość.

A więc może pomogłoby, gdybym zdjął wtedy skarpetki. Wiem jedno: dzięki radości płynącej ze zdruzgotania moją śmiercią, które pokazuje mi, że nie ma śmierci, mogę wejść w teraźniejsze doświadczenie przebierania palcami w trawie i przypomnieć sobie radość z doświadczania tego, kiedy miałem sześć lat. Czy to jest w porządku?

W Kursie – ja ciągle wracam do Kursu – w Kursie Jezus mówi, że niewinni posiądą ziemię. Słyszysz to? Błogosławieni maluczcy, ponieważ są niewinni – dosłownie nie potrzebują definiować swojej radości. „O mój Boże! Stoję w trawie i przebieram paluszkami”. „Tak, ale czy cudem jest rodzaj trawy? Czy to trawa darniowa, czy…? Uważaj, żebyś się nie skaleczył! Stopy ci się pobrudzą i będziesz musiał je umyć. Uważaj! Masz ponad siedemdziesiąt lat”.

Wtedy powiedziałbym: „Mogę mieć ponad siedemdziesiątkę z historycznego punktu widzenia, ale stopy utrzymuję w wieku lat czternastu”. Prawdopodobnie powinienem był to zrobić. Zróbcie zbliżenie moich stóp. A co tam! I tak już się obnażyłem. Na Sajpen w 1944 roku te same stopy pokrywał wrzód tropikalny. On powiedział do mnie: „O, byłeś na Sajpen w 1944?” A ja na to: „Jakie to ma znaczenie?”. Rozumiecie? „Czy byłeś na wyspie Okinawa?” Tak, ale co to ma wspólnego z tym? Cudem jest to. Spójrz na te stopy. Widzicie?

Powiedz do mnie: „Sroczka kaszkę warzyła. Temu dała do garneczka. Temu dała do kubeczka. Temu dała na łyżeczce…” Master Glad zawsze mówi: „Dobrze, że nie na widelczyku”. Temu dała na łyżeczce. Temu dała na miseczce. A temu nic nie dała, tylko co? [Frrrrr…] – do nieba odleciała! Jeśli to jest tak proste, to dlaczego po prostu nie pofruniesz do Nieba? Powiedz do mnie: „Ponieważ boję się wielkiego złego wilka”. Miło, że mnie słyszycie.

A więc prostota zbawienia wyraża się w niewinności – niedefiniowaniu zdarzenia i pozwoleniu, aby było ono tym, czym jest. Chyba więc te stopy są przejawem jakiegoś cudu, ponieważ niemożliwe jest… Zawsze mnie uczono: „Dbaj o stopy”. Jezus naucza: „Dbaj o stopy”. On mówi tak: „To jedyna część ciebie, która dotyka chaosu”. Pamiętasz wieczernik? W wieczerniku odbyła się piękna ceremonia obmywania stóp. Czy chcielibyście wziąć udział w ceremonii obmywania stop? Jednym ze zwyczajów było służenie innym. A więc Jezus obmywał swym braciom stopy. To znak, że twoją jedyną nieczystością jest twój kontakt ze światem. Gdy obmywasz stopy, stajesz się doskonały.

I wiąże się z tym pewna historyjka: Piotr mówi: „Jezu! Ja cię umyję całego. Obmyjmy się od stóp do głów”. A Jezus na to: „To niepotrzebne. Wystarczy ceremonia obmycia stóp, a oczyszczenie twoich stóp objawi ci to, czego doświadczyłem w oświeceniu mego umysłu”. Rozumiecie? Potrzebuję chwili umiejscowienia, a wówczas przemiana mego umysłu ukaże mi świat jako doskonały.

Powiedzcie: „zmartwychwstanie”. Wschodnie nauczanie mówi dużo o wieczerniku i święcie Paschy, o uczniach, którzy tam byli, o idei zdrady i wszystkich rzeczach, które się z tym wiązały. Robię teraz dygresję, ponieważ wszyscy opowiadają o historii sprzed dwóch tysięcy lat, choć jesteśmy pewni, że to my jesteśmy tą historią w tym momencie. I każdy z nas na swój sposób – jest to pięknie pokazane w Kursie Cudów – doświadczy w lekcjach tego Kursu dokładnie tej samej konieczności przemiany, będzie atakowany z powodu swego oddania Bogu i zmartwychwstanie. Zaś idea, że nasz zbawiciel Jezus jest tu teraz z nami, jest ważna, ponieważ można tego doświadczyć jedynie poprzez dzielenie się pewnością, że w tobie objawia się Chrystus, ponieważ jesteś niewinny w swojej decyzji, by być doskonałym, jakim stworzył cię Bóg. I oto trochę ponauczałem.

A zatem zwykle oceniamy cud – powiedz do mnie: „poprzez szczęście”. Tak. „Ale dlaczego wszyscy tutaj są tacy szczęśliwi?” Ponieważ doświadczyliśmy cudu bezpośredniego kontaktu z Bogiem. To było cudem. „Tak, ale czym jest cud?”

Istota tożsamości opartej na koncepcjach to: „tak, ale…”. W treningu umysłu Kursu Cudów nie ma kompromisu. Nie ma to nic wspólnego z tym, gdzie jest kompromis; chodzi jedynie o prostą pewność, że nie można widzieć dwóch światów. W całym nauczaniu chodzi o to, że nie ma płaszczyzny połączenia między tym światem a nowym światem, który możesz zobaczyć. Powiedz do mnie: „One na siebie nie zachodzą”. Poza jedną chwilą – gdy zachodzą.

To bardzo ważne. Musisz zobaczyć, że światy zachodzą na siebie w każdej chwili. W Kursie Jezus nazywa to pograniczem. On mówi tak: Wszyscy w swych umysłach znajdujecie się na pograniczu między rzeczywistością tego, czym jesteś, a światem, który może próbować trzymać cię w niewoli tego, czym byłeś. Powiedz do mnie: „Ja już tym nie jestem”. Niezależnie od tego, jakbyś mi to przedstawił, musiałbym ci powiedzieć albo w filozoficzny, albo w bezpośredni sposób: nie jesteś taki, jaki byłeś wczoraj. Czy to prawda? „No cóż, wszyscy to wiedzą”. A więc dlaczego próbujesz określić, jaki byłeś wczoraj, i orzekasz, co zrobię w twoim związku ze mną w dniu jutrzejszym? To po prostu niemożliwe.

Podczas wywiadu on ciągle mówił: „Skąd pochodzisz? Co robiłeś w zeszłym tygodniu? Czy jedziesz w przyszłym tygodniu do Holandii?”. A ja na to: „A gdzie się podziało teraz?”. „Nie interesuje mnie teraz. Interesuje mnie jedynie relacjonowanie tego, gdzie byłeś i dokąd zmierzasz”.

To dość zabawne. Naprawdę go uwielbiam, ponieważ jego zadaniem było określenie z perspektywy przeszłości, kim byłem (a co musi być tym, czym jestem teraz) oraz czym będę później. Dzięki temu moja przyszłość mogłaby się opierać na moim przeszłym utożsamieniu, co jest całkowicie sprzeczne z naszym nauczaniem, nieprawdaż?

Jest taka piękna idea… Przydarzyło się to bodajże Helen Schucman, której Jezus pokazał Księgę Życia. Po lewej stronie książki było wczoraj, a po prawej – jutro. Dzięki swej zdolności spisywania Kursu powiedziała ona tak: „Nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie jedynie środek”. Jezus jej odpowiedział: „Robisz postępy”, ponieważ na środku Księgi Życia jest Bóg. Ześrodkowanie na Bogu wydarza się w teraźniejszości, nie wczoraj ani jutro. Nazywamy to złączeniem lub ześrodkowaniem na Bogu. Uwielbiam tę historię.

Tym właśnie jesteśmy. Zawiera się tu wszystko, co mogłoby się tu znajdować poprzez złączenie przeszłości i przyszłości w świadomości chwili. Taki właśnie jest Nowy Testament. Wiem, że to wiesz. A więc miłość, którą zaczynasz odczuwać dzięki Księdze Życia, jest twoją pewnością, że – powiedz: „zawiera ona zarówno moją przeszłość, jak i przyszłość”. To jest cudem. Nie muszę więc przewidywać przeszłości, jak czynili to prorocy, w oparciu o moją przyszłość, i mieć nadziei, że nadejdzie zbawiciel, ponieważ proroctwo spełni się tu i teraz.

Gdy więc pytali Jezusa: „jak to odnaleźć, gdzie jest królestwo Boże?”, on zawsze odpowiadał: „tu i teraz”. „Kto jest zbawicielem?” Ja. „Tak, wiemy, ale jak to się stało?” A on na to: „Po prostu jestem zbawicielem”.

Twoją jedyną odpowiedzialnością… Może zechcesz przyjąć wraz z nami cud, który wydarza się coraz szybciej w pewności co do tego, kim jesteśmy. Tego świat nie może zakwestionować. Czy jest to dla ciebie w porządku? Możemy o tym mówić w oparciu o Nowy Testament, ale chcę, żebyś to zobaczył. Gdy będą ci zadawać pytanie na ten temat, to zawsze będzie to próbą uzasadnienia tego świata. W swoim oświeceniu, w doświadczeniu cudu, którym jesteś, powiedz do mnie: „Odkryłem, że nie ma uzasadnienia dla tego świata”. Powiedzcie to cicho. Wszelkie moje uzasadnienia sprawiały mi ból, ponieważ byłem zdeterminowany, by egzystować w dniu wczorajszym i jutrzejszym, lecz teraz odkryłem – poprzez kontakt z Bogiem – że się od tego uwolniłem, bo wyraziłem chęć, by przyjąć, że rozwiązanie jest tu i teraz.

Gdzie jest rozwiązanie? [Teraz] Tutaj? [Tak] Powiedziałeś: „teraz”. I dobrze. Czy istnieje różnica między „tu” a „teraz”? [Nie] Dzielimy się cudem bycia tu i teraz. A analizujemy to wszystko po fakcie, dlatego że wczoraj wszystko umarło, a dzisiaj żyje. A więc dla wielu z nas, oraz dla tych, którzy obejrzą ten film, wczoraj doszło do zmartwychwstania. Jeśli to prawda, to tak naprawdę nie ma mnie tu dzisiaj. To było celem tego zgromadzenia. Jestem tu dziś tylko po to, aby powiedzieć ci, że zmartwychwstaliśmy. Ucichła już wrzawa związana z postrzeganiem tego świata i być może postrzegający zaczyna teraz przyjmować to, co widzi w swym wnętrzu. A to pogłębi jego zrozumienie dzięki światłu, które mamy nadzieję mu zaofiarować, pokazując mu, że alternatywa dla jego sytuacji jest rozsądna. To właśnie próbujemy zrobić.

Bądź rozsądny. Zobacz, jak rozsądna jest pewność, że pochodzimy z jednego uniwersalnego źródła. „Tak, wiem, ale czym jest cud?”

Cudem jest moje rozpoznanie, że jestem doskonały, jakim stworzył mnie Bóg. „Tak, wiem, ale czym jest cud? W jaki sposób uzdrawiasz?” Uzdrawiam dzięki doskonałości mego umysłu, ponieważ wiem, że wszystko jest doskonałe. „Tak, ale w jaki sposób uzdrawiasz?”

Oto wielki dylemat, którego doświadczał Jezus, gdy zaczął uzdrawiać i mówić: „Wstań, jesteś uzdrowiony; idź i nie grzesz więcej”. To właśnie jest nie do przyjęcia. Idea całkowitego uzdrowienia eliminuje całkowicie potrzebę choroby. A więc celem Kursu Cudów – a ludzie naprawdę zaczną to czytać – jest proste stwierdzenie, że – powiedz do mnie: „cud jest czymś naturalnym”. Wszędzie wokół nas przez cały czas dzieje się jeden cud przemiany naszej czasoprzestrzeni w pewność życia wiecznego. Nazywamy to zmartwychwstaniem, i ono się dzieje, i cieszymy się, że tu dziś przyszedłeś.

Chcę, żebyście coś zrozumieli. Wczoraj dobrze się bawiłem. Podobała mi się ta rozmowa, ponieważ już od jakiegoś czasu nie rozmawiałem z człowiekiem. To prawda. No wiesz, w pewnym sensie spędziłem czternaście lat w lesie. To dość śmieszne. On powiedział: „Czy dużo Pan podróżuje i naucza?”. Odpowiedziałem mu: „Właściwie to nie”. A on zapytał: „Czy zamierzacie ustanowić ruch religijny?”. „Właściwie to nie. Nauczam cię jedynie, abyś był sobą”. A on na to: „Tak, ale do czego zmierzacie?”. „Chcemy nauczyć cię bycia sobą, uznając jednocześnie, że i tak będziesz sobą, cokolwiek byś uczynił. A więc jeśli uznasz, że jesteś sobą, to natychmiast poczujesz cały ból, który wynika z bycia sobą, a który przerzuciłeś na swego brata – i teraz będziesz mógł go kochać”. Naprawdę chciałem, żeby spróbował postawić się w mojej sytuacji. Ale on nawet nie musiał tego robić, bo już był uzdrowiony. To jest w porządku.

To zabawne, że rozpoznajemy siebie nawzajem dzięki problemom i rozwiązaniom. To jest podstawą tego nauczania. Znaleźliśmy ostateczne rozwiązanie problemu; każdy z naszych słuchaczy również je znalazł w chwilach cudu, w których doświadczył miłości. I nie ma żadnego znaczenia, w czym tkwił problem. Mogłaby to być wojna, podczas której ogromny lęk przezwyciężono miłością. Mogłaby to być nawet miłość – chwila nostalgicznego rozpoznania, że już wcześniej się znaliśmy i dzieliliśmy chwilami miłości, które teraz mogą się powtórzyć bez odniesienia do dnia wczorajszego lub jutrzejszego. Dzięki temu, gdy pójdziemy w świat i zostaniemy zapytani o nasze wczoraj lub jutro, to być może będziemy w stanie powiedzieć: „Pobądźmy razem w teraźniejszości. Na jedną chwilę przestańmy tak usilnie bronić naszej dawnej karmy oraz ciągłości w naszych umysłach, w których nasze wczoraj opiera się na potrzebie umierania jutro”.

No dawaj! Zrób to! Mówię o tobie. Ty mnie obserwujesz, jakbym był jakimś zjawiskiem. Być może świat będzie na mnie patrzył w ten sposób, ale ja chcę, żebyś zobaczył, że jeśli nie potrafisz dawać siebie, to co będziesz dawał? Powiedz do mnie: „Boję się dawać siebie”. Miłość jest puszczeniem lęku przed dawaniem siebie. „Ale uznasz mnie za winnego i mnie znienawidzisz”. Nieprawda. Będę cię kochał.

To prawda. Wszyscy się pilnujemy. A więc nasza osobowość, ego, jest oparta na przedstawianiu… To właśnie robił wczoraj ten uroczy człowiek. Zabezpieczył się… „Ja nie potrzebuję uzdrowienia”. A ja na to: „To dobrze”. Nie było możliwości, abym mógł podważyć sposób, w jaki on rozwiązał ten problem w swym umyśle, ponieważ podstawą naszej rzeczywistości jest ciągłe rozwiązywanie problemu. A więc powiedziałem mu tak: „Ja nie byłem w stanie tego robić. Choćbym nie wiem jak bardzo próbował rozwiązać problem – to się tyczy wszystkich na tej sali – nie umiałem go rozwiązać. Widzę, że tobie łatwiej jest podtrzymywać swoją tożsamość niż mnie. Odkryłem jednak, że w mojej słabości była moja siła, ale nie zrozum mnie źle. W słabości, czyli niemożności rozwiązania problemu, była łaska i miłość Boga”.

„Ja jeszcze nie muszę tego robić. Radzę sobie całkiem nieźle”. Dobrze, a więc mnie nie potrzebujesz. To jest dla tych z nas – a jest was wielu na świecie – którzy próbując odkryć, czym jest życie, zaczęli w końcu mówić: „To jest beznadziejne. Raz kocham, a raz tracę… Kocham cię ponad wszystko we wszechświecie, ale cię utracę. To niedorzeczne! Mam już dość straty opartej na fałszywym bożku. Musi przecież istnieć Bóg wiecznej miłości, który pozwoli mi przyznać, że byłem kłamcą od samego początku”. W Biblii Jezus mówi: „Twój ojciec był kłamcą od samego początku”. Nigdy nie powiedział ani słowa prawdy, ponieważ uzasadniał twoje oddzielenie. I tym właśnie jest ten świat.

A więc to będzie nasz dzisiejszy wykład. A potem nadal będziemy się komunikować. Chciałem jedynie, żeby było to coś, co może pójść w świat. Tak naprawdę chciałem podzielić się moją pewnością co do tego, że cię kocham. Opiera się ona na naszej wzajemnej miłości, która nie wymagała żadnej definicji cudu. Cud jest moim zrozumieniem, że w tym momencie nasze umysły wyrażą pewność co do tego, że jest jeden umysł – oto Jezus – i że mogę się nim teraz dzielić z tobą, dzięki czemu staniemy się razem jednym umysłem. Tym właśnie jest cud. I każdy na tym świecie doświadczał chwil połączenia umysłów, lecz w czasoprzestrzeni zredukował to do definicji ciała. Nieustannie próbujemy dzielić się tą chwilą świętości w oddzieleniu i odczuwamy frustrację wynikającą z niemożności przekazania za pośrednictwem osądu prawdy o sobie.

Złożyliśmy więc broń przynajmniej na tyle… Wyraziliśmy odrobinę chęci, i to samo być może zrobiłby teraz ten dziennikarz… Wyraziliśmy chęć, by usłyszeć, jak bardzo zostaliśmy odnowieni dzięki naszym doświadczeniom, i nie czujemy potrzeby definiowania tych doświadczeń. Jest to prostym przyznaniem, że każde nasze doświadczenie w czasoprzestrzeni mogło jedynie kierować nas z powrotem do Nieba. To jest podróż powrotna do Nieba. Jest to ciężkie doświadczenie, włączające wszystko, co mogło się kiedykolwiek wydarzyć i co jeszcze się wydarzy w naszych ideach czasoprzestrzeni. Zaczyna się to od podstawowego uznania, że potrzebujemy alternatywy dla tego świata. Wyrażamy to poprzez nieustanną modlitwę o uwolnienie oraz determinację, by zamiast się utożsamiać, pozwolić Bogu, aby był naszym źródłem.

Jest to formą dyscypliny. Gorzko się mylą ci z was, którzy sądzą, że uwalniam cię od dyscypliny. Temu właśnie służy Książka Ćwiczeń. Wiem, że wymaga to, abyś poświęcał czas na to, by mówić co chwilę: „Nie, istnieje inne rozwiązanie”.

Ten dziennikarz powiedział do mnie wczoraj coś bardzo ciekawego: „Czym się Pan zajmuje oprócz tego?”. Odpowiedziałem: „Zajmuję się jedynie tym”. To było dla niego zupełnie niezrozumiałe. Odparł więc: „Tak, wiem, ale czym jeszcze się Pan zajmuje?”. Odpowiedziałem: „Niczym się nie zajmuję. Zajmuję się tym”. „Tak, ale czy nie robi Pan…” „Nie, nie robię. Przemiana świata zależy od przemiany mojego umysłu”. To jest całkiem dobry wykład. To jest Książka Ćwiczeń. „Tak, ale co jeszcze? Kim jeszcze jesteś poza Synem Bożym? Tak, wiem, że jesteś Synem Bożym, ale kim jesteś naprawdę? Wiem, że jesteś zbawicielem świata, ale kim jesteś naprawdę?” To prawda.

Od początku Nowego Testamentu widać, że to samo robiono z Jezusem. Wciąż zadawali mu pytania, ale on nigdy na nie nie odpowiadał. Albo dawał im przypowieść o królestwie Bożym z nadzieją, że ją pojmą, albo po prostu dawał im siebie. Raz powiedział tak: „Tomaszu, czy byłem z wami tak długo po to, byś kwestionował znak, którego musisz doświadczyć w swym umyśle, aby poznać moją doskonałość w utożsamieniu z tobą? Przecież jestem tu i teraz, jako twój zbawiciel. Nie mogę być twoim zbawicielem wczoraj, ponieważ gdybyś użył mnie wczoraj, nie byłoby cię tutaj. Nie mogę też być twoim zbawicielem jutro, ponieważ jeśli jesteś zbawiony wraz ze mną teraz, to nie będzie żadnego jutra”.

I wiem, że zaczyna się to od przebierania palcami w trawie. Ty zaś mówisz: „Szkoda, że ja nie mogę poprzebierać palcami w trawie”. A ja ci odpowiem za pośrednictwem Kursu Cudów: Niezależnie od tego, czy harujesz jak wół, czy jesteś maklerem giełdowym, czy śmieciarzem; czymkolwiek się do diabła zajmujesz: przez jedną chwilę poprzebieraj palcami w trawie. Zrobisz to ze mną? Pozwól, aby objawiła ci się chwila szczęścia i nie określaj okoliczności, w jakich to się wydarzyło.

Jeśli nauczyłeś się ode mnie, że świat jest w twym umyśle, to świat bierze swój początek w tym, jak go postrzegasz. Świat ci niczego nie czyni. Ty jesteś przyczyną świata, który się zmienia, gdy ty zmieniasz swe wewnętrzne widzenie. Czy to jest w porządku? A więc ujrzałeś siebie w innym świetle, a ja od razu to zobaczyłem. Jestem pewien, że świat również od razu to zobaczy, gdy przejdziemy od analizowania „po fakcie” – czyli bycia martwym wczoraj – do pewności, że choć możemy wspominać, jak przebiłeś atutem mojego króla… W brydżu to się nazywa analizą rozegranej partii. My już nie grywamy w brydża, ale po partyjce zawsze analizowaliśmy: „Gdybyś nie wyłożył ósemki…” Ci z was, którzy grają w brydża, wiedzą, o czym mowa. „Wiem, ale gdybyś zagrał damą zamiast…” „Tak, ale gdybyś w ogóle nie zgłaszał bez atu, to nie doszłoby do…” To się nazywa analizą po fakcie. Ale zawsze opiera się to na tym, czy wygrałeś, czy przegrałeś grę.

Brydż to bardzo ciekawa gra. Wszystko, co musisz wiedzieć o życiu, znajdziesz w brydżu. Oczywiście znajdziesz to również w kierkach. Tak naprawdę znajdziesz to w remiku. Tak naprawdę znajdziesz to w pokerze. Rozumiesz? Znajdziesz to w każdej grze, w którą gramy. Poza szachami. Nie znajdziesz tego w szachach.

Cud polega na tym, że rozumiesz, iż jest to grą. Wówczas możesz w nią grać, ciesząc się, że to tylko gra. Przybyłeś tutaj i grasz. Obejrzyj jeden z filmów, na którym Jezus mówi: „Grasz w grę śmierci”. I dodaje jeszcze jedno… Na tym zakończymy ten wykład. Kierujemy to wprost do ciebie, gdzieś tam w świecie. I do ciebie. Gdy przebierałem palcami w trawie i powiedziałem temu dziennikarzowi: „teraz”, on nawet się nie uśmiechnął. „Tak, wiem, ale czym to jest?” Właśnie tym. Cud to radość bycia żywym.

Poczułeś, jak cieszę się, że jestem żywy i zapytałeś: „Dlaczego płaczesz?” A ja na to: „Płaczę, bo cieszę się, że jestem żywy. Płaczę, bo cieszę się, że wreszcie znowu się spotykamy po tak długiej rozłące”. Zawsze płaczemy, gdy witają nas w domu. Dlaczego? Bo minęło bardzo dużo czasu. Co wówczas sobie przypomnieliśmy? By się roześmiać. Śmiejemy się z idei, że moglibyśmy być starzy, schorowani, umierający i ograniczeni do tego węglowo-wodorowego gówna, jakim jest ten świat. Przepraszam za wyrażenie. To nie jest prawdziwe. A odkryliśmy to właśnie dzięki cudowi. I dzielimy się prawdą o tym, czym jesteśmy, ponieważ wierzymy całym sobą, że nie jesteśmy ciałami. Nie jesteśmy zawarci w tym malutkim – jak to nazywa Jezus – nieskończonym labiryncie, w którym nieustannie kręcimy się w kółko. I większość z nas dochodzi do tego wniosku: „Ja przecież tylko kręcę się w kółko”.

No cóż, wszyscy jesteśmy sfrustrowani powracaniem do tego punktu w labiryncie, w którym jest rozwiązanie, ale z którego i tak zawsze podążamy w złym kierunku. Słyszysz to? Przyznam się do błędu. Dla żartu obróciłem drogowskaz w drugą stronę. Nie podoba ci się to. To był zwykły psikus. Przepraszam za to. Na tym drogowskazie było napisane: „Tędy do Nieba”. I wszyscy tam skręcaliśmy. A ja nagle: ha, ha, ha! I siup! To było tylko drobne złamanie prawa. To było po prostu młodzieńcze wykroczenie. Ale zwróć uwagę, jak szybko ten błąd, to wykroczenie, zmieniło się w przestępstwo karane śmiercią. To tak jakbyś zaczął gromadzić mandaty za parkowanie w miejscach niedozwolonych. I gdy nie reagujesz na wykroczenie, staje się ono ciężkim przestępstwem. I nagle sprawa jest naprawdę poważna.

I znowu mówię w przypowieściach. Ta jest dobra. Wróć do miejsca, gdzie jest ten znak i powiedz: „Coś tu nie gra”. Kiedy powiesz: „coś tu nie gra” i postoisz tam przez chwilę, ja szybko przybiegnę i powiem: „Ależ się cieszę, że cię widzę! Popełniłem błąd. Przekręciłem znak w złym kierunku”. A ty mi powiesz: „A więc to ty przekręciłeś znak w złym kierunku!”. A ja na to: „Przyznaję, to ja”. A ty mi powiesz: „Czy zdajesz sobie sprawę, przez co przeszedłem z tego powodu?”. Przepraszam. Czy wybaczysz mi?

A więc zobaczyłeś, że to na mnie ciąży odpowiedzialność za błąd. Nazywam to błędem, a nie grzechem. Oczywiście, że to nie grzech. Dla ciebie byłoby to grzechem. Ale to nie jest grzech. A więc w tamtym momencie musisz zdecydować, czy mi wybaczysz, czy wrócisz do świata. Nie możesz ze mną wyrównać rachunków, ponieważ grzech już naprawiono. Jezus powiedział: „Czas trwał przez chwilę w twoim umyśle. Myśl o oddzieleniu pojawiła się w Umyśle Boga i została naprawiona, zanim ją pomyślano”. Słyszysz to? Czyli ten drogowskaz… Ech, nieważne.

Chcę, żebyś coś zobaczył, tylko stań tu ze mną przez chwilę. Spróbuję cię ześrodkować. Jezus używa słowa „katha” czy też „ześrodkowanie. Jeśli staniesz na chwilę w tym miejscu, gdzie znak wskazuje błędny kierunek, to ześrodkowanie dokona się w bardzo prosty sposób. Gdy zaś pójdziesz już we właściwym kierunku, to jeszcze przez chwilę będziesz oscylował wokół przeszłości. Nie będziesz w pełni zintegrowany. To właśnie nazywamy grzechem. Jezus mówi, że nie jesteś zintegrowany; że chybiasz celu. Jezus w swoim zmartwychwstaniu… Pozostanę z tobą w tym punkcie, dopóki się nie ześrodkujesz. To zaś nie tylko wskaże ci drogę do Nieba, ale i pozwoli na połączenie twojego starego i nowego labiryntu. Lecz dopóki nie będziesz postrzegał właściwie, nie zobaczysz nowego świata, który istnieje w tamtym punkcie.

Czy cały świat jest w tamtym punkcie? Tak. W geometrii mówi się, że każdy punkt zawiera w sobie pełen okrąg. Widzisz to? Gdyby liczba Pi równała się 3, to nie byłoby nas tutaj. Pomyśl sobie o tym przez chwilę. Wówczas bowiem punkt w doskonały sposób definiowałby okrąg. No pewnie. Już by cię tu nie było. Gdziekolwiek byś poszedł w tym okręgu, byłby to ten sam punkt. Nie jestem pewny, czyje to twierdzenie. Może Euklidesa lub kogoś innego… Lecz dla mnie jest całkiem oczywiste, że każdy punkt zawiera w sobie pełen okrąg. Czynnik twojego ograniczenia narzucony matematycznemu opisowi, który według ciebie jest prawdziwy, lub który według tego dziennikarza był prawdziwy, uniemożliwia mu dostęp do naszych rozszerzających się okręgów. Choć one próbują go włączyć, on je odrzuca, ponieważ jest zdecydowany trzymać się okręgu własnego umysłu.

Zakończymy teraz ten wykład. W spotkaniu, w którym tu uczestniczyliśmy… A jesteśmy w San Francisco – kochamy to miejsce… I kochamy was, i dziękujemy za waszą gościnność. Dziękujemy również dziennikarzom, którzy przynajmniej zechcieli wziąć pod rozwagę to, co stało się naszą pewnością. Wiele mówi się o „Powtórnym Przyjściu Chrystusa”, o końcu tego milenium i o wszystkim, co wiąże się z kresem tych okoliczności i wydarzeń. A my to wszystko uwielbiamy. Chcemy ci jedynie powiedzieć, że nie można dotrzeć do wieczności poprzez katastrofę. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteś zdecydowany wyrażać to jako jakiś Armagedon czy katastrofę, jest to po prostu niemożliwe. Będziesz włączony w zmartwychwstanie, choćbyś wierzył, że jest to przeżycie katastroficzne. Mówiłem o tym wczoraj. Nikt nie żywi bardziej katastroficznej myśli niż my w naszej osobistej przemianie.

Dziękuję za to, że tolerowałeś mnie i mój zapał. Od momentu mojego oświecenia, każdego dnia i w każdej chwili dnia, żyję w poczuciu pewności co do mojej miłości do ciebie oraz naszej wzajemnej miłości. Ta pewność obwieszcza, że pochodzimy od Stwórcy Miłości, który pokazuje nam, że nie musimy już podzielać konfliktu naszego oddzielenia. Z tego zaś rodzi się pewność, że nie ma żadnego świata i że ten świat skończył się i przeminął, i że jestem z tobą teraz w chwili twojej samorealizacji. Ta chwila trwa teraz i będzie trwać zawsze – wtedy, gdy zdecydujesz wraz z nami, że chcesz to usłyszeć – że rzeczywiście chcesz, aby to było prawdą. Aby usłyszeć to przesłanie potrzeba jednego: chcieć, aby było ono prawdą. Zaś odrobina twojej chęci, by na to pozwolić, wzrośnie jeszcze bardziej dzięki wszystkim umysłom, które razem pomagają w osiągnięciu tego celu.

Tak, znalazłem rozwiązanie. Jest ono alternatywą dla mojej dawnej skłonności do porządkowania myśli i umierania. I cieszymy się, że teraz ponownie jesteś tu z nami. I teraz poproszę wszystkich tu obecnych, aby powiedzieli: „Cieszymy się, że tu jesteś”. Powiedzcie im to. Powiedzcie innym w świecie, że cieszymy się, że przybyli, by uczestniczyć w tym z nami.

Pomódlmy się: Drogi Ojcze niebieski, jesteśmy wdzięczni za to, że pozwoliłeś, aby sprawozdanie z cudu Powtórnego Przyjścia – sprawozdanie z cudu obecności przy nas naszego zbawiciela, w jego Książce Ćwiczeń oraz treningu umysłu, który w nas działa – przedstawiono w miejscu, gdzie najbardziej bano się, że jest to prawdą.

Najbardziej boisz się własnej doskonałości. Boisz się usłyszeć o cudzie mojej pewności, że jesteś całkowity i doskonały, jakim stworzył cię Bóg, i że pokazuje ci to cud w twoim umyśle.

„Tak, ale czym jest cud?” zamiast: „Tak, miałem doświadczenie wglądu. Miałem nowe doświadczenie i przez chwilę mu się przyjrzałem. Czuję się lepiej niż czułem się kiedyś, a więc jest możliwe, że rozwiązanie jest rzeczywiście we mnie”. Gdyby on to powiedział, byłbym mile zaskoczony. Nie było konieczne, by w to wierzył, lecz jedynie, aby uznał, że jest to możliwe. Jeśli nie da się skłonić kogoś, aby uznał, że jest to możliwe, to niewiele więcej można zrobić.

Królestwo niebieskie jest w tobie. Ty jesteś przyczyną tego wszystkiego. Nie ma innej przyczyny. Znowu nauczam, ale nie zamierzam już tego robić. Jeśli zobaczysz, że jesteś przyczyną własnego bólu, rozwiązanie stanie się całkiem oczywiste i dostępne dla ciebie w tej chwili. Powiedz: „Amen”.

Ojcze, dziękuję, że pokazałeś nam, iż sami sobie narzuciliśmy cały ból, samotność i śmierć, których doświadczaliśmy, i że nasz brat nie był przyczyną naszego bólu, a tym bardziej nie był nią Bóg. I nie posłał On Swego Syna, aby go umęczono i zabito, po to by uzasadnić naszą tożsamość. Już w to nie wierzymy. Wiemy, że jesteś Bogiem wiecznej miłości i szczęścia, zaś dzięki przemianie i zmartwychwstaniu naszego brata Jezusa Chrystusa możemy rozpoznać, musimy rozpoznać i rozpoznaliśmy, kim jesteśmy.

Wróciłem do tego, ponieważ mamy dwa tysiące lat tradycji świętych chwil opartych na chwilowych doświadczeniach oświecenia poprzez Pismo Święte. Rozmawialiśmy przez chwilę o szczęściu, jakiego doświadczyliśmy wczoraj, gdy zobaczyliśmy historię wielkanocną w całkowicie innym świetle. Nie była to już bowiem obiektywna historia ukrzyżowania, lecz, jak mówi Jezus, uświadomienie sobie, że jestem teraz z tobą i że zmartwychwstałem. A więc gdy spojrzycie w tę Wielkanoc na ukrzyżowanie, to ujrzycie w nim zmartwychwstanie, a nie śmierć. To jest naprawdę tak proste.

Przeczytajcie, proszę, rozdział 20 Kursu Cudów, który zaczyna się od zdania: „Oto Niedziela Palmowa”. Chcę, żeby świat to przeczytał przed Niedzielą Palmową, a więc do roboty. W przeciwnym razie przeczytacie to dopiero po Niedzieli Palmowej.

Do zobaczenia za chwilę, a wy pozostańcie tu jeszcze na moment. Zrobimy sobie krótką przerwę. Bardzo się cieszymy, że się do nas przyłączyłeś po śmierci, i że przyniosłeś ze sobą swoją śmierć, tak aby dzisiaj z nami żyć.

Teraz siedzimy i zapraszamy śmierć do środka, śmiejąc się i mówiąc: „Jesteś absurdalna. Chodź i pobądź ze mną przez chwilę, a pokażę ci, czym jest miłość”. A ona na to: „Ależ się cieszę, że to słyszę!” Dlaczego nie było jej tam wcześniej? Odrzuciłeś ją i w ten sposób ją urzeczywistniłeś. Teraz przyjmujesz ją z radością jako życie, ponieważ byłeś martwy, a teraz ożywasz dzięki łasce naszej miłości do siebie nawzajem i do Boga.

Do zobaczenia. Teraz wyłączymy kamery. Do zobaczenia za chwilę. Powiedz do mnie: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Czym zatem jest cud?

Ależ oczywiście…

Ja jestem cudem.

Jestem Synem Boga, całkowitym, uzdrowionym i doskonałym, jaśniejącym w odzwierciedleniu Jego Miłości. We mnie Jego stworzenie jest uświęcone i zapewniono mu życie wieczne. We mnie miłość jest doskonała, lęk niemożliwy, a radość panuje bez przeciwieństwa. Jestem świętym domem samego Boga. Jestem Niebem, w którym przebywa Jego Miłość. Jestem Jego świętą Bezgrzesznością, gdyż w mojej czystości mieszka Jego Własna.

W tych ostatnich dniach naszego pobytu w czasie, który razem ofiarowaliśmy Bogu, ty i ja, znaleźliśmy jeden cel, który dzieliliśmy. I w ten sposób połączyłeś się ze mną tak, że tym, czym ja jestem, ty również jesteś. Prawdy o tym, czym jesteśmy, nie wypowie się słowami ani nie opisze. Jednakże możemy uświadomić sobie funkcję, jaką tu spełniamy, a słowa mogą mówić o tym, jak i tego nauczać, jeśli tylko potwierdzimy je swoim przykładem.

To my przynosimy zbawienie. Uznajemy naszą rolę jako zbawców świata, który zostaje odkupiony dzięki naszemu wspólnemu wybaczeniu. I w ten sposób wybawienie, nasz dar, jest nam dane. Patrzymy na każdego jak na brata i wszystko widzimy jako dobre i przyjazne. Nie szukamy funkcji, która znajduje się poza bramą Nieba. Wiedza powróci, gdy spełnimy naszą rolę. Troszczymy się tylko o to, by powitać prawdę.

Nasze oczy to oczy, którymi Chrystus widzi świat zbawiony od każdej myśli o grzechu. Nasze uszy to uszy, które słyszą Głos przemawiający w Imieniu Boga, głoszący, że ten świat jest bezgrzeszny. Nasze umysły to umysły, które łączą się, gdy błogosławimy świat. I z jedności, którą osiągnęliśmy, wołamy do wszystkich naszych braci, prosząc ich, by dzielili nasz pokój i dopełniali naszą radość.

Jesteśmy świętymi wysłannikami Boga, którzy mówią w Jego Imieniu, a niosąc Jego Słowo do każdego, kogo On nam przysłał, poznajemy, że wypisano je w naszych sercach. I w ten sposób zmienia się nasze myślenie o celu, dla którego tu przybyliśmy i któremu staramy się służyć. Przynosimy radosne wieści Synowi Boga, który myślał, że cierpi. Teraz został wybawiony. A gdy zobaczy bramę Nieba stojącą przed nim otworem, przejdzie przez nią i zniknie w Sercu Boga.

Dziś ogarnia mnie pokój Boży
i zapominam o wszystkim poza Miłością Boga.

Ojcze, budzę się dzisiaj wśród cudów, które przynoszą naprawę mojego postrzegania wszystkiego. I tak zaczyna się dzień, który podzielam z Tobą, tak jak i będę podzielał wieczność, bo dziś czas ustąpił jej miejsca. Nie szukam rzeczy związanych z czasem, a więc nie będę ich oglądał. To, czego dziś szukam, przekracza wszelkie prawa czasu i wszystko, co postrzega się w czasie. Chcę zapomnieć o wszystkim z wyjątkiem Twojej Miłości. Chcę przebywać w Tobie i nie znać żadnych praw poza Twoim prawem miłości. I chcę odnaleźć pokój, który stworzyłeś dla Swego Syna, zapominając o wszystkich niemądrych zabawkach mojego wytworu, gdyż będę spoglądał na Twoją chwałę i moją własną.

A kiedy dziś nastanie wieczór, będziemy pamiętali tylko o pokoju Bożym. Zapominając bowiem o wszystkim prócz Miłości Bożej, poznamy dziś spokój, który do nas należy.

WITAJ W DOMU

Chcę pokoju Bożego – tekst filmu Mastera Teachera

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

Jest to kurs wymagany. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny. Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie. Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem. Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym zawiera się pokój Boży.


Książka Ćwiczeń zmierza do systematycznego wyćwiczenia twego umysłu w innym postrzeganiu wszystkich i wszystkiego na tym świecie. Wykonanie tych ćwiczeń umożliwi osiągnięcie celu tego kursu. Niewytrenowany umysł nie jest w stanie osiągnąć niczego. Przeniesienie efektów treningu w prawdziwym postrzeganiu nie następuje tak, jak przeniesienie efektów nauk tego świata. Jeśli prawdziwe postrzeganie zostało osiągnięte w związku z jakąkolwiek osobą, sytuacją lub wydarzeniem, to pewne jest całkowite przeniesienie takiego postrzegania na wszystko i wszystkich. Pamiętaj, że jedno odstępstwo od prawdziwego postrzegania uniemożliwia doświadczenie go gdziekolwiek. W samej naturze prawdziwego postrzegania leży to, że nie ma ono granic. Jest to przeciwieństwo sposobu, w jaki widzisz teraz.

Ciąg dalszy lekcji
treningu umysłu

Chcę pokoju Bożego.

Książka Ćwiczeń, lekcja 185
z Masterem Teacherem

Ależ się cieszę, że cię widzę! Cieszę się, że się pojawiłeś, by ćwiczyć tę lekcję, ponieważ jeśli zerknąłeś na nią ze mną, to być może powiedziałeś: „może by tak pominąć tę lekcję”, bo mówi ona o tym, że poprosiłeś o pokój Boży. Przyjrzałeś się temu ze mną przez chwilę?

To jest Kurs Cudów – praktyka przemiany myślenia o tym, kim jesteś, tak abyś mógł zobaczyć nieprzemijającą, prawdziwą alternatywę dla swojej polegającej na koncepcjach tożsamości. Czy widzisz to? I to działa. Tysiące – szybko przechodzące w miliony – ludzi rozpoznają, że mogą chodzić po tym świecie i nieustannie doświadczać alternatywy, która jest dla nich dostępna. Takim doświadczeniem byłoby nagłe rozpoznanie, że jeśli o coś poproszą, to otrzymają to.

Jedna ze wspaniałych nauk mojego zbawiciela Jezusa to: „Pukajcie, a otworzą wam. Szukajcie, a znajdziecie. Dana jest wam cała moc w niebie i na ziemi”. I być może do tej pory były to dla ciebie tylko słowa, ponieważ znajdowałeś się w pułapce idei swojej ludzkiej kondycji.

Lecz nagle oglądasz ten film. I od tej chwili staje się on częścią twojego dziedzictwa, bo zawsze nim był. Staje się on częścią twojego koncepcyjnego umysłu, odnosząc się do tego, czym, jak myślisz, jesteś. A ta lekcja mówi tak: „Chcę pokoju Boga”. Mówi, że możesz faktycznie chodzić po tym świecie i powtarzać: „Chcę pokoju Boga”, a zostanie ci on dany, ponieważ w rzeczywistości już spoczywasz w pokoju. Lecz w swoim obiektywnym utożsamieniu zaprzeczasz własnej rzeczywistości, a to nie pozwala ci na pełen dostęp do twórczego Umysłu Boga.

Wróćmy na chwilę i spójrzmy na lekcję 184, która mówi ci o tym, co takiego uczyniłeś w swojej polegającej na koncepcjach tożsamości po to, aby zachować odległość między sobą a tym, co tak naprawdę wciąż znajduje się w twoim umyśle.

Posłuchaj.

Lekcja 184
Imię Boże jest moim dziedzictwem.

Żyjesz podług symboli. Wymyśliłeś nazwy dla wszystkiego, co widzisz. Każda rzecz staje się osobnym jestestwem, identyfikowanym przez własną nazwę. W ten sposób wyodrębniasz ją z jedności. W ten sposób wyznaczasz jej szczególne atrybuty i oddzielasz ją od innych rzeczy, podkreślając – co? – przestrzeń, która ją otacza.

Przestrzeń tę umieszczasz między wszystkimi rzeczami, którym nadajesz różne nazwy, wszystkimi wydarzeniami określonymi przestrzenią i czasem – czy słuchasz? – wszystkimi ciałami, które pozdrawiasz jakimś imieniem.

Ta przestrzeń, którą widzisz jako oddzielającą każdą rzecz od innych, to środek, za pomocą którego powstaje postrzeganie tego świata. Widzisz coś tam, gdzie nie ma niczego, jak również nie widzisz niczego tam, gdzie jest jedność – widzisz przestrzeń między wszystkimi rzeczami, między wszystkimi rzeczami a tobą. Tak więc sądzisz, że dałeś życie w oddzieleniu. Wskutek tego rozdarcia sądzisz, że zostałeś ustanowiony jednostką funkcjonującą – jak? – z niezależną wolą, oddzieloną od twojego twórczego Źródła.

Czym są te nazwy, za pośrednictwem których świat staje się serią odrębnych wydarzeń, rzeczy niezjednoczonych, ciał osobnych i zawierających fragmenty umysłu jako oddzielną świadomość? To ty nadajesz im te nazwy, ustanawiając postrzeganie zgodnie ze swoim życzeniem.

Rzeczom bezimiennym nadano nazwy, a w ten sposób dano im również rzeczywistość. Albowiem temu, co otrzymuje nazwę, nadaje się znaczenie i będzie to potem widziane jako znaczące, jako przyczyna prawdziwego skutku o konsekwencjach zawartych w niej samej.

A więc oto jestem z tobą w twojej obiektywnej tożsamości. Chcę ci przekazać moją pewność co do tego, że to jest sen. Większość z nas była świadoma – z perspektywy naszych związków w tym świecie – że śnimy. Idea, że byliśmy oddzieleni od całego wszechświata, idea, że moglibyśmy być ograniczeni do tej znikomej ciemnej formy, widząc w swoim umyśle jedynie nasze własne obrazy, powstrzymywała nas przed uznaniem, że to wszystko jest snem, którym zajmujemy swój czas.

I używam tu idei „zajmowania czasu”, ponieważ chcę, żebyś zobaczył wraz ze mną, że byłeś zajęty – że zaabsorbowałeś swój sformułowany umysł nazwami i tożsamościami, które sam wymyśliłeś lub które wymyślił ten świat, ponieważ uznałeś, że jesteś istotą ludzką. Jestem teraz w twoim śnie i mówię ci, że to nieprawda. Mówię ci, że moc twojego umysłu może w tym momencie zmienić swoje pojmowanie siebie, a wówczas ten świat zniknie w jednej chwili. Czy widzisz to wraz ze mną?

Powiedz do mnie: „Czas trwał tylko chwilę w moim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność”. Powtórzysz to? Tak. Tak. Twój czas tak naprawdę już się skończył.

Być może doświadczyłeś przez chwilę – czego? – powiedz: „pokoju Boga”.

Jest to kurs usuwania twojego polegającego na koncepcjach umysłu. Wszystkie twoje uporządkowane myślokształty odnoszące się do tego, czym, jak myślisz, jesteś, są nieprawdziwe. Odkryjesz to dzięki objawieniu, które jest zawarte w twoim umyśle, ponieważ już wyznaczono czas, kiedy się to wydarzy. Jestem w twoim śnie, mówiąc ci, że to jest czas i miejsce, kiedy to się wydarzy.

Nie ma to żadnego związku z tym, jak sobie wszystko poukładałeś w swojej procedurze obrony tej idei, że mógłbyś być oddzielony od pełni Życia.

Cofniemy się teraz odrobinę, zanim zajmiemy się ideą, że podzielamy na wieki pokój Boży, i przyjrzymy się perspektywie, jaką nakreśla ten Kurs – po pierwsze w odniesieniu do pewności co do tego, czym musisz być, a po drugie – dzięki zastosowaniu korekty twojego koncepcyjnego umysłu – w odniesieniu do czasu, kiedy się to wydarzyło, i będzie się wydarzać, w układzie odniesienia oferowanym na tym filmie.

Posłuchaj wraz ze mną.

Lekcja 158
Dzisiaj uczę się dawać tak, jak otrzymuję.

Co zostało ci dane? Wiedza, że jesteś umysłem, w Umyśle, i tylko umysłem, na zawsze bezgrzesznym, całkowicie nieulękłym, ponieważ zostałeś stworzony z Miłości. Nie opuściłeś też swego Źródła, pozostając takim, jakim zostałeś stworzony. Dano ci to jako wiedzę, której nie możesz utracić. Dano to również każdej żywej istocie, gdyż żyje ona tylko dzięki tej wiedzy.

Oto pokój Boży, o którym mówimy, nieprawdaż?

Wszystko to otrzymałeś. Otrzymał to każdy, kto kroczy przez ten świat. Wiedzy tej nie zamierzasz dać, gdyż jest ona czymś, co dało stworzenie. Tego wszystkiego nie można się nauczyć. Czego więc masz się dziś nauczyć? Nasza wczorajsza lekcja przywołała temat, który znalazł się już wcześniej w Tekście. Nauczysz się, że doświadczeniem nie można się dzielić bezpośrednio, w sposób, w jaki można podzielać widzenie. Dlaczego? Objawienie, że Ojciec i Syn są jednym, z czasem otrzyma każdy umysł. Jednakże czas ten określa sam umysł; nie jest to przedmiotem nauczania ani nie da się tego rozpoznać w koncepcyjnej formie.

Czas ten jest już wyznaczony. Wydaje się, że jest całkiem arbitralny. Jednak żaden krok, jaki ktokolwiek podejmuje na tej drodze, nie jest podejmowany przypadkiem. Już został przezeń podjęty, chociaż jeszcze go nie poczynił. Albowiem czas tylko zdaje się zmierzać w jednym kierunku. My jedynie podejmujemy podróż, która już się skończyła, jednakże wydaje się, że jest przed nią przyszłość jeszcze nam nieznana.

Posłuchaj. Czas to podstęp, sztuczka, bezmierne złudzenie, w którym postaci przychodzą i odchodzą, jakby za pomocą magii. Jednakże poza pozorami jest plan, który się nie zmienia. Dlaczego? Scenariusz już napisano. Wyznaczono czas, kiedy pojawi się doświadczenie kładące kres twym wątpliwościom. Widzimy bowiem tę podróż z tego punktu, w którym się zakończyła, patrząc wstecz i wyobrażając sobie, że podejmujemy ją od nowa; dokonując w myślach przeglądu tego, co przeminęło.

Jesteś gotowy? Nauczyciel nie przekazuje doświadczenia, ponieważ nie uczył się go. Doświadczenia, które przechodzisz teraz, podczas oglądania tego filmu, nie możesz się nauczyć. Dlaczego? Objawiło ci się ono w wyznaczonym czasie. Ale widzenie jest tym, co zamierzasz szerzyć. Dlaczego? Możesz je dać bezpośrednio, gdyż poznanie Chrystusowe nie zostało utracone, miał On bowiem dar widzenia, który może dać każdemu, kto prosi. Wola Ojca i Jego Wola łączą się w wiedzy. Jednakże istnieje wizja, którą widzi Duch Święty, ponieważ spogląda na nią także Umysł Chrystusa. O mój Boże!

Widzenie Chrystusowe zna jedno prawo. Nie patrzy ono na ciało i nie myli go z Synem, którego stworzył Bóg. Widzi ono światłość poza ciałem, ideę poza tym, czego można dotknąć, czystość nieskalaną przez błędy, żałosne pomyłki i przerażające myśli o winie pochodzące ze snów o grzechu. Nie widzi oddzielenia. I spogląda na każdego, na każdą okoliczność, na wszelkie wydarzenia i wszystkie przypadłości bez najmniejszego przyćmienia światłości, którą widzi.

Częścią radości, którą odczuwasz, jest perspektywa, czy też idea w twoim umyśle, że to rzeczywiście jest lekcją i że ja naprawdę ci ją czytam z tego kursu przemiany umysłu, i że gdzieś w parametrach czasoprzestrzeni – gdziekolwiek myślałeś, że jesteś w tym wszechświecie, jakikolwiek znikomy punkt w swoim mniemaniu zamieszkiwałeś w tej galaktyce, którą nazwałeś Mleczną Drogą i która tak jakby zacisnęła cię w tym żałosnym i nędznym ograniczeniu – idea samej możliwości, że gatunek ludzki przechodzi nieustanne przeobrażenie świetlnej formy, które umożliwi mu doświadczenie natychmiastowej komunikacji, jest właśnie tym, co ofiaruje ci ta lekcja.

Widzisz to wraz ze mną? Byłeś zamknięty w idei doczesnej tożsamości w przestrzeni. Posłuchaj. Oto, na czym polega dar tej lekcji z Kursu Cudów. Pokazuje ci ona, że w tobie zawiera się pełnia chwili przemiany, która rzeczywiście dokonała się w czasoprzestrzeni, wykraczając poza prędkość światła, poza ideę, że musiałbyś używać potencjału masy ciemnej formy – czyli pojęcia, że faktycznie pochodzisz z tego świata – poza ideę, że będąc tutaj, musiałbyś posługiwać się formą czasoprzestrzeni blokującej ci dostęp do natychmiastowej komunikacji, która cię otacza. Przemiana ta dokona się dzięki decyzji, którą możesz teraz podjąć w swoim umyśle, tak jak zaofiarowano ci to w tym kursie spoza czasu.

Gdy zaczniesz ćwiczyć ten kurs, będzie cię dziwiło, ile obiekcji ma ten obiektywny świat wobec idei, że jest możliwe, abyś doświadczył chwili komunikacji z pełnią Uniwersalnego Umysłu, rzeczywistością życia wiecznego. A świat się temu sprzeciwia dlatego, że jest zaprojektowany, aby się temu sprzeciwiać. Twój polegający na koncepcjach umysł był do tej pory zaprojektowany tak, aby trzymać się historycznych idei pamięci w nim zawartych i dotyczących tego, czym, jak sądziłeś, jesteś. Miało to służyć temu, aby rzutować te idee na nieprzerwane kontinuum tego, co nazwałbyś „ciągłością liniowego myślokształtu” i w ten sposób wypierać się idei, że to pojedyncze światło jest dla ciebie dostępne już teraz. A jest ono dla ciebie dostępne dzięki temu, że mówisz do mnie w tej praktyce: „Chcę pokoju Bożego”.

Spójrzmy więc razem na tę lekcję i sprawdźmy, czy wciąż będziemy doświadczać tego, czego już zaczęliśmy doświadczać dzięki samej idei, że ten kurs istnieje i że to doświadczenie jest dla nas dostępne. Posłuchaj.

Lekcja 185
Chcę pokoju Bożego.

Wypowiedzieć te słowa jest niczym. Lecz mieć je na myśli jest wszystkim. Gdybyś miał je na myśli choćby przez chwilę, nie mógłbyś już mieć żadnych trosk w żadnej postaci, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Niebo zwrócone zostałoby całkowicie twojej pełnej świadomości, pamięć o Bogu w pełni przywrócona, a zmartwychwstanie całego stworzenia zostałoby całkowicie uznane.

Posłuchaj.

Nikt nie może mieć na myśli tego, co znaczą te słowa, i nie odzyskać zdrowia. Nie może on bawić się snami ani sądzić, że sam jest snem. Nie może wytwarzać piekła i sądzić, że jest realne. Chce pokoju Bożego i jest mu on dany. Albowiem jest wszystkim, czego chce, i wszystkim, co otrzyma. Wielu wypowiadało te słowa, ale tylko nieliczni zaiste mieli na myśli to, co one znaczą. Wystarczy, byś spojrzał na świat, który widzisz wokół siebie, by się przekonać, jak bardzo są nieliczni. Ten świat uległby całkowitej przemianie, gdyby jakiekolwiek dwie osoby zgodziły się, że słowa te wyrażają jedyną rzecz, której chcą.

Posłuchaj.

Dwa umysły mające jeden zamiar stają się tak silne, że to, co jest ich wolą, staje się Wolą Boga. Albowiem umysły mogą złączyć się tylko w prawdzie. W snach żadnych dwoje ludzi nie może podzielać tego samego zamiaru. Dla każdego bohater snu jest inny, a rezultat, którego pragną, nie jest ten sam dla obu. Przegrany i wygrywający jedynie wymieniają się w zmiennych układach, w miarę jak stosunek zysku do straty i straty do zysku przyjmuje inny aspekt czy inną formę. Jednakże sen może przynieść tylko kompromis.

Czy usłyszałeś to?

Niekiedy przybiera on formę zjednoczenia, ale tylko formę. Sen musi być pozbawiony znaczenia, gdyż kompromis jest celem śnienia. W snach umysły nie mogą się zjednoczyć, a jedynie targują się ze sobą. A jakiż targ może przynieść pokój Boży? Złudzenia zajmują miejsce Boga. Zaś Jego znaczenie stracone jest dla śpiących umysłów nastawionych na kompromis dla własnego zysku i dla czyjejś straty.

Spójrzmy na to razem. Zaofiarowano ci pełnię Bożego pokoju, który cię otacza, a prosta prawda jest taka, że w twoim własnym śnie zawarty jest cały twój sprzeciw wobec niego. Lecz gdzieś w czasoprzestrzeni – w ciągłym ukierunkowaniu na zamieszkiwanie ciała – niemożliwe jest, abyś nie spotkał kogoś, kto nie podzieliłby się z tobą pełnią rozwiązania. Słyszysz to wraz ze mną?

W przeznaczeniu twego obiektywnego utożsamienia już wyznaczono czas, kiedy to spotkasz tego, kogo szukałeś. Widzisz to? Lecz aby mogło do tego dojść, będziesz musiał na chwilę porzucić tożsamość, którą mu nadałeś w jego śnie w oderwaniu od tożsamości, którą nadałeś sobie w swoim śnie śmierci.

Dlaczego? Bo macie jeden sen śmierci. I razem zajmujecie się wzajemnymi obiektywnymi utożsamieniami i nie potraficie zobaczyć tego, że twoje całkowite przejawienie własnej pełni w strukturze czasu jest również zawarte w nim. A więc twoje spotkanie z nim zawsze opiera się na warunkach projekcji twojego umysłu, i właśnie tu pojawia się twój sprzeciw wobec niego. On zawsze zgadza się na te warunki i w ten sposób wymyka się wam konieczność całkowitego wzajemnego wybaczenia.

Zrobię teraz małą dygresję. Dużo mówiło się podczas Milenijnej Konferencji Pokojowej, w której uczestniczyliśmy, o tym, że nauczamy, iż konieczne jest wybaczenie sobie nawzajem, po to, abyśmy mogli rozpoznać pokój Boży.

Jesteśmy pewni wybaczenia, ale związek tej pewności z twoim odkryciem odpowiedzialności za chorobę i ból, które czujesz, jest dla ciebie w tej chwili trudny do przyjęcia. Gdzieś bowiem powiedziano ci, że przebaczenie wymaga, abyś spojrzał na zaprzeczenie w swoim umyśle, jednocześnie wierząc, że to miejsce bólu i śmierci jest prawdziwe oraz, że trzeba wybaczyć temu, co ktoś ci robi. I to właśnie praktykujesz.

Słuchasz mnie teraz? To niemożliwe. Podziel się ze mną tą pewnością. Ty jesteś tego przyczyną w swoim własnym świecie. Przyczyna wszelkiego bólu, śmierci i samotności, których doświadczasz, zawiera się jedynie w twoim umyśle. Gdy tylko przekierujesz swą uwagę na ideę, że sam jesteś przyczyną własnego konfliktu, to zrozumienie, czym jest wybaczenie, stanie się dla ciebie dużo prostsze. Słyszysz to?

Posłuchaj mnie. Jeśli trzeba wybaczyć temu, co czyni ci świat, to jest to niemożliwe. Miałbyś prawo, aby żywić żal, który czujesz w swym obiektywnym utożsamieniu odnośnie do form tego świata. Ja zaś ofiaruję ci pokój wynikający z odkrycia – dzięki przemianie twego umysłu – jedności z Bogiem, co pozwoli ci szerzyć pokój i szczęście, którymi następnie będą mogły się dzielić inne utożsamienia umysłów zawartych w tobie.

Widzisz to wraz ze mną? Ważne jest, abyś rozpoznał cel tego treningu umysłu. Ten trening umysłu ofiaruje ci moją pewność oraz rozwiniętą w tobie pewność co do tego, że spotkaliśmy się gdzieś w czasoprzestrzeni, aby zaprzestać bronienia naszych odrębnych zobowiązań, polegających na trzymaniu się tożsamości choroby i bólu, a także po to, by nawiązać – dzięki nowej perspektywie naszej świadomości siebie – komunikację, którą dotąd przeoczaliśmy, ponieważ zdecydowaliśmy się widzieć różnice między formami naszych obiektywnych pojęć.

Sekwencja filmów, które teraz nagrywamy, oferuje ci moją pewność co do tego, że natychmiastowa komunikacja jest możliwa z perspektywy twojej ludzkiej tożsamości, a jest tak po prostu dlatego, że stanowi ona naturalny proces, dzięki któremu możesz rozpoznać, kim naprawdę jesteś w swoim śnie śmierci.

Coś takiego mi się przydarzyło. Ile razy musisz przejść przez proces śmierci, zanim zaczniesz podejrzewać, że ciągle tu jesteś i że nie możesz uciec od tej idei bólu i śmierci?

Za kilka chwil zostawimy cię z tą ideą, że chcesz pokoju Bożego, i być może będziemy w stanie powrócić podczas drugiej połowy filmu i wskazać ci precyzyjnie mechanizmy obronne, które stosowałeś w swym umyśle po to, aby trzymać się konfliktu związanego z ideą, że mógłbyś się zestarzeć, rozchorować i umrzeć.

Ofiaruję ci teraz w moim umyśle perspektywę reprezentującą chwilę uzdrowienia i miłości, dzięki którym rozpoznajemy pełnię, którą podzielamy na całą wieczność. Idea, że jesteśmy ciałami, idea, że faktycznie zamieszkujemy tę czasoprzestrzeń i toczymy w naszych pojęciach tę bitwę mechanizmów obronnych naszej jaźni, znika w tej świętej chwili wzajemnego rozpoznania.

Patrzę na ciebie teraz, ofiarując ci pokój płynący z mojej pewności co do tego, że podzielamy jeden Umysł z Bogiem. Poćwiczmy tę lekcję. Chcę pokoju Bożego. Powiedz to do mnie. Chcę pokoju Bożego. Widzisz, jak on teraz na ciebie spływa? Czy czujesz uzdrawiające aspekty obejmujące teraz ową ideę choroby, którą miałeś w swoim umyśle? Dlaczego? Bo w chwili, gdy poczułeś w swym umyśle pokój, to idea choroby, samotności i straty stała się niemożliwa.

Co takiego się stało? Idea ta zniknęła z twego umysłu. Żal wiążący się z ideą choroby nie znajdował się dłużej w twoim koncepcyjnym wyobrażeniu o sobie. Tym właśnie jest uzdrowienie. Prawdziwe uzdrowienie nie jest niczym więcej, jak rozpoznaniem, że masz w swym umyśle moc, aby zmienić swoje myślenie na temat tego, czym jesteś. A dzięki tej zmianie doświadczysz pokoju Bożego, którym teraz się dzielimy.

Opuścimy cię teraz na chwilę. Te filmy Kursu Cudów są podzielone na trzydziestominutowe części. Być może oglądasz to za pośrednictwem telewizji. Zaraz wrócimy, aby skończyć tę lekcję, która mówi, że jeśli tak postanowisz, możesz wyrazić w swoim umyśle pełnię tego, kim jesteś, mówiąc po prostu: Chcę pokoju Bożego.

Dlaczego jest to prawdziwe? Ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy. Zaraz wrócimy, aby przypomnieć sobie, że Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

Ciąg dalszy nastąpi…

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

Ciąg dalszy lekcji
treningu umysłu

Chcę pokoju Bożego.

Książka Ćwiczeń, lekcja 185, część druga
z Masterem Teacherem

Wróciliśmy do ciebie, aby skończyć tę lekcję, tę ideę, że chcesz pokoju Boga. Nasz Kurs Cudów daje nam nowe wskazówki, dzieląc się pewnością co do tego, że ten czyn – to „wielkie odwrócenie”, jak je kiedyś nazywaliśmy, ta idea, że patrzyliśmy na ciemną formę i nie widzieliśmy niczego poza nią – znika teraz w tym błysku światła, w którym uświadamiamy sobie, że otrzymamy to, o co prosimy.

Jedna z podstawowych nauk, którą głosi mój zbawiciel Jezus w Nowym Testamencie, brzmi tak: „Dana jest wam cała moc w niebie i na ziemi. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam”. Wiąże się z tym pewność, że moc uzdrawiania chorych i wskrzeszania umarłych, którą ofiarowałem ci na tym filmie, należy do ciebie, gdyż pewna jest miłość i przebaczenie stanowiące integralną część ciebie.

A więc jest to cudem ustanowienia nowej rzeczywistości, która natychmiast spowoduje zniknięcie idei tej formy choroby i bólu, które cię ograniczały. Czytajmy dalej tę lekcję, która mówi, że w swej palącej potrzebie powiesz, iż chcesz pokoju Bożego. Posłuchaj.

Lekcja 185
Chcę pokoju Bożego.

Mieć na myśli to, że chce się pokoju Bożego, to wyrzec się wszelkich snów. Albowiem ten, kto chce złudzenia i kto szuka środków prowadzących do złudzeń, nie ma tych słów na myśli.

Spojrzał on na nie i uznał za niezadowalające. Teraz stara się wyjść poza nie, stwierdzając, że inny sen nie przyniósłby mu nic więcej niż wszystkie pozostałe. Wszystkie sny są dla niego jednym. I nauczył się, że różnią się tylko formą, gdyż każdy przynosi tę samą rozpacz i nieszczęście, co wszystkie pozostałe.

Umysł, który ma na myśli to, że chce tylko pokoju, musi się złączyć z innymi umysłami, gdyż właśnie w ten sposób zyskuje się pokój. A gdy pragnienie pokoju jest szczere, dane są środki znalezienia go w takiej formie, jaką może zrozumieć umysł szukający go uczciwie. Bez względu na formę, jaką przybiera ta lekcja, jest dlań zaplanowana tak, że nie może jej źle zrozumieć, jeśli jego prośba jest szczera. Jeśli jednak prosi nieszczerze, to nie ma takiej formy, w której lekcja ta spotkałaby się z aprobatą i została prawdziwie przyswojona.

Poświęćmy dziś naszą praktykę poznaniu, że rzeczywiście mamy na myśli słowa, które wypowiadamy. Chcemy pokoju Bożego. Nie jest to próżne pragnienie. Słowa te nie proszą, aby dano nam inny sen. Nie proszą o kompromis ani nie próbują dobić kolejnego targu w nadziei, że może być jednak jakiś sen, który przyniesie nam powodzenie tam, gdzie zawiodły wszystkie pozostałe. Mieć na myśli te słowa to uznać, że złudzenia są daremne, i domagać się wieczności w miejsce zmiennych snów, które zdają się zmieniać w tym, co proponują, lecz w swej nicości są jednym.

Wróciliśmy teraz do ciebie i przyjrzymy się temu, co ofiaruje nam ta lekcja. Powiedz do mnie: „Chcę pokoju Bożego”.

Pojawiło się pytanie, czy naprawdę miałeś to na myśli. W jakimkolwiek rozsądnym pojmowaniu, jeśli naprawdę chciałbyś pokoju Bożego, zakładając, że on w ogóle istnieje… Oczywiste jest, że mogłeś nie uznać nawet tego. Lecz może się okazać, że twój umysł zawiera ideę, iż istnieje wieczne szczęście, skoro wydajesz się go szukać.

Ta lekcja mówi po prostu, że nie możesz tego odnaleźć w swojej tożsamości, która polega na koncepcjach. Wielu z was stosowało praktykę, która wiąże się z całkowitym poleganiem na Bogu poprzez uwolnienie swoich mechanizmów obronnych, i właśnie to jest podstawową treścią tej lekcji, a w istocie – całego Kursu Cudów.

Lekcja ta mówi w prosty sposób, że „choć szukałem wszędzie w ograniczeniu mojej tożsamości, nie odnalazłem pokoju i szczęścia, których szukałem. Czasem chwilowo odczuwałem pewną ulgę w swym umyśle. Szukałem szczęścia i pozornie je znajdywałem, jednak tylko po to, by utożsamić się ponownie z chaosem, który był nieunikniony we śnie takim, jakim go śniłem”.

Tu i teraz ofiaruję ci nowy sen w czasie i miejscu, do których przybyłeś w swojej perspektywie rzeczywistości z powodu twojej determinacji, że ostatecznie będziesz musiał uznać, iż nie możesz rozwiązać problemu. Dlaczego? Bo nie możesz rozwiązać problemu. Sen – taki, jakim go śnisz w swej tożsamości polegającej na koncepcjach – uniemożliwia ci zobaczenie tu i teraz światła, które jest dla ciebie dostępne i które może pokazać ci szczęście, które potem ty sam będziesz szerzył w tym świecie, ponieważ odkryjesz, kim naprawdę jesteś.

To stałe połączenie, które nawiązałeś dzięki Kursowi Cudów, daje ci nieustannie alternatywę światła, tak że konflikt, którzy poczułeś w swym umyśle… Jest to rozwiązanie polegające na zwróceniu swojej woli i swego życia ku opiece Boga. Jest to odkrycie, że „ja nie mogę, lecz On może, jeśli Mu na to pozwolę”. I choć jest to dla ciebie zbytnim uproszczeniem, ponieważ wciąż jesteś zdecydowany utożsamiać się z oddzieleniem, to zapewniam cię, że problem nie może być rozwiązany tak, jak ty próbujesz go rozwiązać, po prostu dlatego, że niemożliwe jest, aby umysł polegający na koncepcjach był tak naprawdę oddzielony od wszystkiego.

Uznanie, że jesteś w Domu i że nigdy nie opuściłeś swego Źródła, jest konieczne, abyś ponownie doświadczył pokoju Bożego, który już jest w tobie.

Zakończmy zatem tę lekcję moim zapewnieniem, że jeśli nie będziesz próbował oceniać własnej szczerości, będzie ona całkowita i pełna, zaś ocenianie tego, jak bardzo jesteś zdeterminowany w swej odrębnej woli, aby rozpoznać pełnię i miłość, uniemożliwa ci właśnie ich rozpoznanie. Twój osąd tego, czym jesteś, jest błędny.

Pozwól, aby umysł, który jest całkowity i doskonały, był sędzią tego, czym musisz być w swoim ograniczeniu czasu, a wówczas rozpoznasz, że umysł, który uznaje twoją pełnię to ten sam umysł, który wcześniej dyktował warunki twojego oddzielenia – Chrystusowy Umysł, który jest z tobą tu i teraz.

Powiedz do mnie: „Chcę pokoju Bożego”. Posłuchaj.

Lekcja 185
Chcę pokoju Bożego.

Okresy swej praktyki poświęć dziś starannemu przeszukiwaniu swego umysłu, by znaleźć w nim sny, które jeszcze cenisz. O co prosisz w swoim sercu? Zapomnij słowa, których używasz w swych prośbach. Uwzględnij tylko to, co, jak sądzisz, pocieszy cię i przyniesie ci szczęście. Ale nie przerażaj się uporczywymi złudzeniami, bo ich postać teraz się nie liczy. Nie pozwól, by pewne sny były bardziej dopuszczalne, zachowując wstyd i dyskrecję dla innych. One są jednym. A ponieważ są jednym, trzeba im zadać jedno pytanie: „Czy właśnie tego bym chciał zamiast Nieba i pokoju Bożego?”

Oto wybór, którego dokonujesz. Nie oszukuj się, że jest inaczej. Tu nie jest możliwy żaden kompromis. Wybierasz pokój Boży albo prosisz o sny. A sny przyjdą tak, jak o nie poprosiłeś. Wszakże pokój Boży przyjdzie równie pewnie, aby pozostać z tobą na zawsze. Nie będzie znikał na każdym zakosie i zakręcie drogi, by pojawiać się ponownie, nierozpoznany, w formach, które zmieniają się z każdym krokiem, który robisz.

Chcesz pokoju Bożego. I chcą go również wszyscy, którzy zdają się szukać snów. Gdy przedkładasz tę prośbę z całą szczerością, prosisz tylko o to dla nich, jak i dla siebie. Tak bowiem docierasz do tego, czego rzeczywiście chcą, i łączysz swój zamiar z tym, czego oni szukają nade wszystko, być może bezwiednie, choć ty jesteś tego pewny. Bywałeś niekiedy słaby, chwiejny w swoim zamiarze i niepewny, czego chcesz, gdzie tego szukać, i gdzie zwrócić się o pomoc, podejmując tę próbę. Teraz dano ci pomoc. A czy nie chciałbyś skorzystać z niej, samemu jej udzielając?

Posłuchaj.

Ten, kto prawdziwie szuka pokoju Bożego, nie może go nie znaleźć. Albowiem prosi on tylko o to, by dłużej siebie nie zwodzić, odmawiając sobie tego, co już jest Wolą Boga.

Czy może pozostać niezaspokojony ktoś, kto prosi o to, co już posiada? Czy może nie dostać odpowiedzi ktoś, kto domaga się odpowiedzi, której udzielenie zależy od niego? Pokój Boży jest twój.

Dla ciebie stworzono pokój; dał ci go jego Stwórca, ustanawiając go jako Swój Własny wieczysty dar. Jakże może ci się nie powieść, skoro prosisz tylko o to, co jest Jego Wolą dla ciebie? I jakże twoja prośba mogłaby się ograniczać tylko do ciebie?

Dlaczego?

Żadnego daru Boga nie można nie podzielać z innymi. To ten atrybut różni dary Boga od każdego snu, który kiedykolwiek zdawał się zajmować miejsce prawdy.

Nikt nie może stracić i każdy musi zyskać, gdy ktokolwiek prosi i otrzymuje jakikolwiek dar od Boga.

Dlaczego?

Bóg daje tylko po to, by jednoczyć. Zabieranie czegoś jest dla Niego bezsensowne. A gdy jest równie bezsensowne dla ciebie, to możesz być pewien, że podzielasz z Nim jedną Wolę, a On z tobą. I będziesz również wiedział, że podzielasz jedną Wolę ze wszystkimi swoimi braćmi, których zamiar jest twoim zamiarem.

Tego jednego zamiaru dziś szukamy, jednocząc nasze pragnienia z potrzebą każdego serca, wołaniem każdego umysłu, nadzieją, która przekracza rozpacz, miłością, którą agresja chciałaby skrywać, braterstwem, które nienawiść próbowała zerwać, lecz które wciąż pozostaje takim, jakim stworzył je Bóg. Z taką Pomocą u boku czy może nam się dziś nie udać, gdy prosimy, by dano nam pokój Boży? – gdy mówimy po prostu: „Chcę pokoju Bożego”?

Pomówmy przez chwilę o tym, co naprawdę oznacza ten dar twojej prośby o pokój Boży. Powiedziałeś – siedząc tam lub stojąc, lub może akurat oglądając ten film – że w bardzo prawdziwym sensie szukasz pokoju i szczęścia w swoim umyśle. Próbujemy ci teraz pokazać, że są one dla ciebie dostępne – w czasie i miejscu, które stanowią pełnię czasoprzestrzennej ciągłości, tu i teraz – dzięki chwilowej zmianie twojego koncepcyjnego wyobrażenia o sobie samym.

Mówiono już o tym na wiele różnych sposobów. Słyszałem różnego rodzaju historie o tym, jak zaofiaruję ci, jako nauczyciel, oświecenie twojego umysłu. W jakiś sposób pokażę ci, że jeśli zrezygnujesz z mechanizmów obronnych, wynikających z twojej potrzeby atakowania swego brata, identyfikowania siebie, szukania rozwiązań w swoim umyśle, to odkryjesz, ku swojemu radosnemu zaskoczeniu, że zaczęliśmy się posługiwać techniką komunikacji, która pokazuje nam, że jesteśmy jednym umysłem.

Powiedz do mnie: „Jest jedno życie i dzielę je z Bogiem”. Powiedz to. Tak.

Jest jedno życie i dzielimy je z wieczną rzeczywistością. To właśnie jest życie, które zawsze było dla ciebie dostępne, ale na tę jedną chwilę, która wydawała się oddzielona od rzeczywistości, utraciłeś je. Lecz moc decyzji, by powrócić do swego prawdziwego źródła rzeczywistości, zawsze należała do ciebie i będzie do ciebie należeć.

Jestem czynnikiem w twoim własnym śnie; nadajesz mi jakieś imię i świat nadaje mi tożsamość, i być może wciąż wierzysz, że w jakiś sposób uczestniczę w utożsamieniach cielesnych, które identyfikują się nawzajem w tym śnie. Spójrz na mnie przez chwilę. To nieprawda. Jeśli myślisz, że potwierdzam twoje przekonanie, iż jesteś ciałem, dlatego że widzisz we mnie jakiegoś starca, jakiegoś starca zamieszkującego to ciało i dzielącego z tobą to życie bólu i śmierci, to się mylisz.

Powiedz do mnie:
„Nie jestem ciałem”.
„Jestem wolny”.
„Jestem wciąż taki, jakim stworzył mnie Bóg”.

Cóż takiego uczyniliśmy w tamtej chwili? Otworzyliśmy się w naszych odrębnych umysłach na alternatywę, jaką jest natychmiastowe porozumienie. Nazywa się to miłością. Przez jedną chwilę, miejmy nadzieję, podzieliłeś się ze mną pewnością co do mojej miłości do ciebie, ja zaś odkryłem ją dzięki mojej pewności, że wszechświat mnie kocha.

Doświadczenie tej pewności siebie jest możliwe dzięki przemianie twojej koncepcyjnej jaźni, która nie może być i nigdy nie będzie pewna niczego. Nie ma takiego sposobu, za pomocą którego w twoim koncepcyjnym ego, w tej idei niepewności, którą zachowujesz, mógłbyś rozpoznać, kim jesteś.

To jest kurs przemiany twojego umysłu – metamorfoza, która zachodzi teraz poprzez oświecający czynnik rozpoznania twojej prawdziwej tożsamości. Jest to dar, który dajemy ci w tej chwili. Właśnie to zostało ci dane. Co takiego ci dano?

Wróćmy na chwilę i przyjrzyjmy się, czym jest ten dar dla ciebie, a być może ujrzysz to w nowej perspektywie. Jesteś proszony, by tak na to spojrzeć i by to odkryć dzięki poszerzeniu zakresu twojej tożsamości. Posłuchaj.

Oto więc, co ci dano: moc decyzji. Posłuchaj tego.

Lekcja 152
Moc decyzji należy do mnie.

Nikt nie może ponieść straty, jeśli nie podjął takiej decyzji. Nikt nie czuje bólu, chyba że sam wybierze ten stan dla siebie. Nikt nie może się smucić ani lękać, ani uważać się za chorego, chyba że są to następstwa, których sam chce.

Słuchasz?

I nikt nie umiera bez własnej zgody. Nie dzieje się nic, prócz tego, co reprezentuje twoje pragnienie, i nic z tego, co wybrałeś, nie zostaje pominięte. Oto masz swój świat ze wszystkimi szczegółami. Oto jest jego cała rzeczywistość, którą stanowi on dla ciebie. I tylko tu znajduje się zbawienie.

Możesz sądzić, że to stanowisko jest skrajne i dotyczy zbyt wielu spraw, by było prawdziwe. Czy jednak prawda może mieć wyjątki? Jeśli otrzymałeś wszystko jako dar, to czy strata może być rzeczywista? Czy ból może być częścią pokoju, a smutek radości? Czy lęk i choroba mogą pojawić się w umyśle, w którym przebywa miłość i doskonała świętość?

Posłuchaj.

Prawda musi być wszechobejmująca, jeśli w ogóle ma być prawdą. Nie uznawaj żadnych przeciwieństw i żadnych wyjątków, gdyż czyniąc tak, całkowicie przeczysz prawdzie.
Zbawienie to uznanie, że prawda jest prawdziwa i że nic innego nie jest prawdziwe. Słyszałeś już o tym wcześniej, ale być może jeszcze nie uznajesz obu części tego stwierdzenia. Bez pierwszej druga nie ma sensu. Ale i bez drugiej – pierwsza nie jest prawdziwa. Prawda nie może mieć przeciwieństwa. Trzeba to często powtarzać i myśleć o tym. Jeśli bowiem to, co nieprawdziwe, jest równie prawdziwe, jak to, co prawdziwe, to prawda jest po części fałszywa. Prawda więc utraciła swój sens. Tylko prawda jest prawdziwa, a to, co fałszywe, jest fałszywe.

A oto, co sobie uświadomiłeś:

Moc decyzji należy do nas. I przyjmujemy od Niego to, czym jesteśmy, i pokornie uznajemy Syna Bożego. Rozpoznanie Syna Bożego znaczy również, że porzuciliśmy wszelkie koncepcje o sobie, uznając je za fałszywe. Przejrzeliśmy ich arogancję. A blask Syna Bożego, jego łagodność, jego doskonałą bezgrzeszność, Miłość jego Ojca, jego prawo do Nieba i do wyzwolenia z piekła w pokorze i z radością uznajemy za własne.

Moc decyzji należy do mnie.
W tym dniu uznam siebie za to,
czym Wola mojego Ojca stworzyła mnie, abym był.

Co za doniosłe odkrycie na swój temat! Niektórzy z oglądających ten film być może nie zdają sobie sprawy, co naprawdę otrzymał ten świat. Jest to przesłanie spoza czasu. Przypomnijmy sobie, że chodzi tu o Kurs Cudów. Jest on prostym uznaniem, że w rzeczywistości pojedyncza pełnia jest całkowicie możliwa dzięki rozpoznaniu twojego związku z Uniwersalnym Umysłem.

W tym mrocznym kontinuum czasu sprzeciwialiśmy się naszym odrębnym tożsamościom z powodu lęku przed uświadomieniem sobie mocy, którą faktycznie reprezentujemy we wszechświecie. Nasze dary dla siebie nawzajem zostały jednak wymienione na chwilową ideę miłości, którą tak naprawdę podzielamy.

Zostało nam kilka minut z tą lekcją, która mówi, że „chcę pokoju Bożego”. Poćwiczmy ją razem w tym doświadczeniu. Powiedz do mnie: „Znalazłem pokój Boży”. „W tym momencie, w tym czasie i w tym miejscu, w tym skupisku myślokształtów – czymkolwiek myślałem, że ono jest – nagle poczułem pokój Boży. Och! Chcę go zachować. Chcę go mieć”.

Praktyka tego utożsamienia umysłu polega na tym, żebyś przestał bronić idei, że znalazłeś pokój i że w ten sposób pozostałeś w swoim utożsamieniu czasowym. Dlaczego? Powiedz do mnie: „Jestem usuwany”. Tak. Tak.

Jest to praktyka usuwania twego umysłu. Wszystko, co czynisz w swoim koncepcyjnym utożsamieniu, to jedynie dawne formy twojej obiektywnej tożsamości. Rzutowano je na zewnątrz po to, abyś mógł zachować ten pojedynczy element lęku, który reprezentujesz. Miłość zaś, która cię otacza, jest oczywiście przeciwieństwem lęku.

Przekazuję ci moją pewność, rozwiniętą dzięki objawieniu, że podzielamy tę pojedynczą rzeczywistość miłości i prawdy, zaś w tej chwilowej ekspresji rzeczywistości rozpoznajemy – kogo? – siebie nawzajem. Dzięki naszemu zbawicielowi Jezusowi, autorowi Kursu Cudów, rozpoznajemy, że podzielamy tę pojedynczą Jaźń i choć śniliśmy odrębne sny o bólu i śmierci, to możemy się połączyć w chwili rzeczywistości i podzielić się całkowitym rozwiązaniem w strukturze czasoprzestrzeni. Rozwiązanie to umożliwiło nam dostęp do światła, które przemienia ciemne formy naszych poprzednich odrębnych koncepcyjnych tożsamości. Oto pokój Boży, i odnaleźliśmy go razem.

Dziękuję, że pozwoliłeś mi zaofiarować ci moją bezkompromisową pewność co do tego, że odkryłem, kim jestem. Pewność siebie, którą czuję, jest właśnie tym, czym dzielę się z tobą, bo jestem pewien, że jesteśmy jedną Jaźnią, a nasza wzajemna miłość wyraża się teraz w pewności co do tego, że rzeczywiście powróciliśmy już do Nieba, a do czasoprzestrzeni przybyliśmy tylko na chwilę, aby wszystkim, którzy jeszcze pozostają w ciemności, przekazać prawdę o miłości, którą się dzielimy.

Tak, odnalazłeś pokój Boży. Tak, Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy. I tak, Bóg jest Umysłem, którym myślimy razem, rozpoznając tę miłość.

Mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy się ponownie. Miliony z nas dokonują teraz tego odkrycia w tym nowym kontinuum. I teraz ofiarujemy to również tobie. Ty zaś to przyjąłeś i przyjmiesz.

Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

POPROŚ O POMOC