Oświecenie Matki od Sri Aurobindo
Oto fragmenty wypowiedzi Matki zapisane w książce pt. Umysł komórek:
Nie jest to „duchowy” punkt zwrotny dla świata, nie zamierzamy zmienić jedynie naszych sposobów myślenia – my zamierzamy zmienić światy. (…) Sposób zmiany świata musi być odnaleziony w ciele, w komórkach. Oto co się właśnie zmienia, nic innego. Wszystkie ciała! Wszystkie ciała. Cała reszta jest tylko gaworzeniem mózgu. (…)
Czym jest w końcu ta kreacja…? Oddzieleniem i złością, i okrucieństwem – pragnieniem, aby krzywdzić – a później cierpieniem; a następnie chorobą, rozkładem i śmiercią – destrukcją. Wszystko to jest częścią tego samego. Ja zaś doświadczyłam całkowitej nierzeczywistości tych rzeczy. Tak jakbyśmy byli w pułapce nierealnego fałszu i wszystko znika, kiedy się z niego wydostajemy – to nie istnieje, nie ma tego! To właśnie jest przerażające! To, że wszystkie rzeczy, które są tak realne, tak konkretne, tak przerażające dla nas – nie istnieją. Jesteśmy po prostu w pułapce fałszu. Dlaczego? Jak? Po co…?
Nigdy jeszcze, ani razu w swym życiu to ciało nie czuło tak totalnego i głębokiego bólu, jak czuło dziś, och…! A potem, na samym końcu: błogość. I wszystko znikło. Jak gdyby wszystko to, wszystkie te okropne rzeczy w ogóle nie istniały.
I wszystkie metody, które można nazwać sztucznymi, włączając nirwanę – wszystkie te metody ucieczki są bez wartości. Począwszy od głupca, który się zabija, by położyć „kres” życiu – co jest najgłupsze ze wszystkiego – aż po nirwanę (która daje wrażenie, że można uciec), wszystko jest bezwartościowe. Wszystkie te metody znajdują się jedynie na różnych poziomach, ale są pozbawione wartości. I po tym wszystkim, właśnie wtedy, gdy czujesz, że ugrzązłeś w piekle na wieki, nagle… nagle otwiera się stan świadomości, w którym wszystko jest światłem, wspaniałością, pięknem, szczęściem, dobrocią… Jest to niemożliwe do wyrażenia.
„Oto jestem” – nadchodzi to w ten sposób, a potem – znika. Czy to jest to? Czy to właśnie jest kluczem…? Nie wiem. Ale zbawienie jest kwestią fizyczną – bynajmniej nie mentalną, lecz fizyczną. W tym sensie, że nie znajdzie się go w ucieczce: jest ono tutaj. I nie jest ono zasłonięte lub ukryte; jest ono tutaj. Co takiego jest w tym wszystkim, co zabrania nam przeżyć „Tamto” i dlaczego? Nie wiem. To dzieje się tutaj, tutaj. I cała reszta, włączając śmierć i to wszystko, po prostu staje się fałszem, czyli czymś, co nie istnieje…
… Ale nie można się z tego wydostać samemu. Nie jest to czynione dla jednego ciała, lecz dla całej Ziemi. I teraz jesteśmy naprawdę w sercu problemu. Nie jest to już kwestią przesiewania sprawiedliwych od niesprawiedliwych, ale wydostania się w zupełności ze wspólnego akwarium nierzeczywistości. W ten sposób wszystkie nasze cuda i prawdy, okropności i fałsze znikają w czymś zupełnie innym. W czymś, co zmienia wszystko. I wszystkie jest odmienione… Maleńkie nic, które zmienia wszystko.
(…) Można by to pewnie nazwać tworzeniem nowego umysłu. Ciało zaś uczy się swojej lekcji; wszystkie ciała, wszystkie ciała!
Nie mówimy jedynie o jakichś komórkach dwudziestego wieku czy trzydziestopięciomilionowego wieku, które zrywają ukradkiem ze starymi zwyczajami świata i nasączają go czymś tak nowym, że nawet nie potrafimy tego pojąć ani dostrzec, chyba że dzięki wytworzonym w tym procesie zakłóceniom. Chodzi tu przede wszystkim o nowe postrzeganie ziemi, które wstrząsa naszym materializmem i duchowością, prowadząc do czegoś bardzo dziwnego, być może do prawdziwego ziemskiego postrzegania, bez takich rzeczy, jak: ta strona lub tamta, to życie lub tamta śmierć (coś, co Matka nazywała „nad-życiem”).
Wczoraj miałam bardzo silne odczucie, że wszystkie nasze struktury i przyzwyczajenia, wszystkie nasze sposoby widzenia i reagowania kompletnie się rozsypują. Czułam, jakbym zawisła w czymś całkowicie nowym, czymś… Nie wiem, w czym.
Naprawdę czułam, że wszystkie nasze przeżycia i czyny oraz cała nasza wiedza są doskonałym złudzeniem. Zobacz… Ludzie od dawna mają duchową świadomość tego, że materialne życie jest złudzeniem. Dla niektórych jest to bolesne, ale dla mnie było to przeżycie cudownie piękne i radosne; jedno z najpiękniejszych doświadczeń mojego życia.
To nie wszystko. Również duchowa struktura, w której człowiek żył, staje się całkowitym złudzeniem – nie takim samym złudzeniem, lecz o wiele poważniejszym! A przecież nie jestem nowicjuszem. Praktykowałam świadomie jogę przez prawie siedemdziesiąt lat. Chodzi tu o nowy umysł. Sposób pojmowania czasu i przestrzeni kompletnie się zmienia, staje się zupełnie inny. Dotyczy to na przykład wzroku. Widzę wyraźniej, gdy mam zamknięte oczy niż wtedy, gdy mam je otwarte, a jednak jest to ta sama wizja! To jest widzenie fizyczne – czysto fizyczne, jednak wydaje się ono dużo pełniejsze. (…)