że w twym stanie naturalnym nie ma w ogóle trudności, ponieważ jest to stan łaski.
Życie jest łatwiejsze, niż myślisz… Bo życie nie jest tym, czym myślisz, że jest. Jeśli nam los ludzki miły, te dwa zdania należałoby ocenzurować. Dlaczego? Bo los ludzki to zgrabnie ułożony zestaw problemów, które w powszechnej opinii należy podtrzymywać. Cóż bowiem poczęlibyśmy bez problemów? Aż strach pomyśleć! Bylibyśmy szczęśliwi bez powodu!
Na takie rozwiązanie człowiek z krwi i kości nie może się zgodzić. To byłoby zbyt łatwe. Trzeba więc zabezpieczyć się przed łatwizną. W jaki sposób? Od czego ma się głowę na karku?! Wpierw trzeba uznać, że problem naprawdę istnieje:
– Hura, mam problem! A teraz pokażę światu, jaki jestem dobry w jego rozwiązywaniu. Jak tylko go rozwiążę, będę szczęśliwy. Jak tylko znajdę idealnego partnera lub świetną pracę, lub dom moich marzeń, lub receptę na zdrowie, lub najlepszą duchową ścieżkę, to wreszcie będę zadowolony. A więc do dzieła!
I tak człowiek oddaje się całym sercem nałogowi rozwiązywania problemów. Gdy rozwiąże pierwszy problem, tak się tym upaja, że zapomina, iż miał być szczęśliwy. Bierze się więc za rozwiązanie następnego:
– Jeszcze tylko ten jeden – powtarza z rozbrajającym uporem nałogowca. A przyparty do muru oburza się. – Wcale nie jestem uzależniony. Takie jest po prostu życie… Nie da się inaczej.
Czy aby naprawdę? A może życie jest zupełnie inne? A może to, czego dotykają twoje palce, co widzą twe oczy i słyszą uszy, nie jest życiem? Może życie to przestrzeń nieograniczonych możliwości, wieczne stwarzanie i niezmącony spokój? Czy to zbyt piękne, aby było prawdziwe? Łaska jest naturalnym stanem każdego Syna Boga. Gdy nie jest on w stanie łaski, to nie żyje w swym naturalnym środowisku i nie funkcjonuje dobrze. Wszystko, co robi, łączy się z napięciem, ponieważ nie został stworzony do środowiska, które wytworzył. Nie może więc przystosować się do niego ani przystosować go do siebie. Nie ma sensu próbować. Syn Boga jest szczęśliwy tylko wtedy, gdy wie, że jest z Bogiem. (Kurs Cudów, Tekst, Rozdział 7, cz. XI). A Syn Boga to przecież Ty!
– Dosyć! – mówi człowiek. – Nie chcę tego słuchać. Odbierasz mi wszystko, w co wierzę: całe moje zmaganie, powagę moich problemów, pot zraszający me strudzone czoło oraz chlubne brzemię cierpienia. Pozbawiasz mnie tak cennych dla mnie spraw, jak strata, samotność, choroba, starzenie się i śmierć. Burzysz pomnik, jaki ludzkość chce mi postawić za wszystkie moje życiowe osiągnięcia w przezwyciężaniu problemów. Tym samym, odbierasz mi sens istnienia. Na to nie mogę pozwolić!
A kto powiedział, że twoje istnienie ma sens? Jego jedynym sensem było nadawanie znaczenia temu, co jest bez znaczenia, urzeczywistnianie tego, co nierzeczywiste. Bo Bóg zamierzył dla ciebie tylko doskonałość. Stwarzając cię, dał ci wszystko. Taka jest twoja rzeczywistość. Twoim sensem i przeznaczeniem jest więc stwarzać tak, jak On. Dlaczego miałbyś się zgadzać na coś mniejszego? Nie zadowalaj się małością. Upewnij się zaś, że rozumiesz, co to jest małość i dlaczego nigdy nie mogłaby cię zadowolić. Małość to ofiara, którą składasz samemu sobie. Składasz ją zamiast wielkości i ją przyjmujesz. Wszystko na tym świecie jest małe, bo ten świat składa się z małości, w dziwacznym przekonaniu, jakoby małość mogła cię zadowolić. Dążąc do czegokolwiek na tym świecie, w przekonaniu, że to coś przyniesie ci pokój, umniejszasz siebie i czynisz ślepym na wspaniałość. (Kurs Cudów, Tekst, Rozdział 15, cz. III)
– Ale ludzkie ograniczenia są wszystkim, co znam – nie daje za wygraną człowiek. Takie jest życie. Jeżeli mi to odbierzesz, to umrę!
Wręcz przeciwnie, dopiero wtedy zaczniesz żyć. Nie można ci odebrać czegoś, czego nigdy nie miałeś. Gdy uświadomisz sobie własne złudzenia, one prysną jak bańka mydlana. A wówczas będziesz wiedział, kim jesteś. Rozpoznasz piękną rzeczywistość miłości i światła, które zawsze były wszędzie wokół ciebie. Czy jesteś gotów na to „zagrożenie” wolnością i wiecznością?
Oczywiście, że nie. Gdybyś był gotów, to już by cię tu nie było. Na całe szczęście masz prawo do cudów. Twoim zadaniem jest jedynie rozpoznać własny nałóg, poczuć całkowitą bezsilność i poprosić o pomoc. Gdy uświadomisz sobie, że twoim nałogiem jest rozwiązywanie problemów, i że chcesz przestać, ale nie wiesz jak, to wówczas będzie można ci pomóc. To jest punkt zwrotny twojej przemiany. To jest moment, w którym uznajesz, że poleganie na sobie, przynosi ci jedynie więcej tego samego: problem – rozwiązanie – problem – rozwiązanie – problem. Innymi słowy, błędne koło konfliktu, od którego nie potrafisz się uwolnić. Przykro mi, ale jeżeli chcesz się uwolnić, będziesz musiał zaufać Mocy większej niż ty, choć będącej wciąż w tobie. Jezus mówi o tym w lekcji pt.: Bóg jest siłą, której ufam:
Jeśli ufasz własnej sile, to masz wszelkie powody, by doświadczać lęku, niepokoju czy strachu. Cóż możesz bowiem przewidzieć i nad czym panować: cóż takiego jest w tobie, na co możesz liczyć? (…) Któż może pokładać wiarę w słabości i zarazem czuć się bezpieczny? Któż jednak może pokładać wiarę w sile i czuć się słabym?
Bóg jest twym bezpieczeństwem w każdych okolicznościach. Jego Głos przemawia w Jego imieniu we wszystkich sytuacjach i w każdym aspekcie wszystkich sytuacji, mówiąc ci dokładnie, co zrobić, aby odwołać się do Jego siły i Jego opieki. Nie ma tu żadnych wyjątków, ponieważ Bóg nie zna wyjątków. A ten Głos, który przemawia w Jego imieniu, myśli tak jak On. Dziś spróbujemy sięgnąć poza twą słabość, do Źródła rzeczywistej siły… (Kurs Cudów, Książka ćwiczeń, Lekcja 47)
Prostota rzeczywistości tkwi w tym, że problem nigdy nie był prawdziwy. Niemożliwe jest bowiem oddzielenie twojego umysłu od Umysłu Boga, a wiara w takie oddzielenie jest twym jedynym problemem. A skoro to niemożliwe, to gdy próbujesz rozwiązać problem, nie tylko urzeczywistniasz go w swoim umyśle, ale i skazujesz się na ciągłą porażkę. Nie możesz przecież rozwiązać problemu, którego nie ma. Gdy przestajesz go rozwiązywać, otwierasz swój umysł na całkowicie nowe możliwości, o których nawet ci się nie śniło! Umysł oparty na koncepcjach powie natychmiast, że nawołujemy do bierności. Wręcz przeciwnie! Będziesz działał, ale już nie sam. Podjąwszy decyzję, by nie decydować, pozwolisz Bogu, aby decydował za ciebie. Dzięki temu będziesz działał z niezmąconym spokojem, z nieznaną ci dotąd łatwością i z radością, która nie jest z tego świata.
– Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – krzywi się człowiek, ten nałogowy psycholog własnych problemów. Przyzwyczajenie do ufania we własne siły wydaje się wciąż zwyciężać.
Dlatego tak wielką wartość ma trening umysłu Kursu Cudów, który został starannie zaprojektowany po to, by uwolnić ludzki umysł od niego samego. Bądźmy bowiem szczerzy: ludzki umysł to konflikt. Więc czy nie jest radosną nowiną, że istnieje sposób, aby wreszcie uwolnić się od niego?! Nie oszukujmy się jednak: istotą każdego nałogu jest ciągła pokusa, by mu folgować. Dlatego ten trening jest nieustanną determinacją, by widzieć inaczej.
Nie wystarczy sobie powiedzieć, że świat jest iluzją, a ty jesteś ponad problemami. Dopóki widzisz swoje ciało, nie jesteś ponad problemami. Rzecz w tym, by zauważać istotę problemu, czyli chęć poprawiania sytuacji, w której się znajdujesz, co wynika z wiary w oddzielenie. W chwili, gdy to widzisz i zatrzymujesz się w wyciszeniu, nie próbując zmienić sytuacji, nie reagując, nie wypełniając pustej przestrzeni w swoim umyśle bezsensownymi myślami, wtedy wydarza się cud. Spotykasz Boga, i to w tym samym miejscu, w którym przed chwilą widziałeś problem.
Być może odczujesz lęk przed tym spotkaniem. I prawdopodobnie będzie cię kusiło, by znowu wypełnić tę pustą przestrzeń swoimi koncepcjami, by znowu coś zrobić, zmienić, poprawić, przemyśleć, dostosować, załatwić… Wszystko, byle nie zaufać. Nie zaufać, że ten moment jest absolutnie doskonały – nie takim, jakim go widzisz, lecz takim, jakim jest naprawdę. Ta chwila ma ci do objawiania dużo więcej, niż na to pozwalasz. Cały wszechświat może być ci pokazany w tym stole, w tym bucie, w tej twarzy – ponad wszystkimi twoimi wyobrażeniami na ich temat. Żadna z twoich myśli nic nie znaczy. Co za ulga! W każdej chwili jednak pamiętaj, że nie wiesz, czemu dana rzecz służy, ponieważ nie znasz swoich najlepszych korzyści. Taki jest otwarty umysł. Kiedy twój pokój okazuje się w jakikolwiek sposób zagrożony albo zmącony, powiedz sobie: Nie wiem, co znaczy cokolwiek, również i to. Więc nie wiem, jak na to zareagować. I nie użyję własnej nauki z przeszłości jako światła, które miałoby mnie teraz prowadzić. Ta prosta rada łączy się z następną: Ci, którzy zawsze pamiętają, że nic nie wiedzą i którzy stali się gotowi nauczyć się wszystkiego, nauczą się. Lecz ilekroć zaufają sobie, nie nauczą się. Zniszczyli swą motywację do uczenia się, gdy pomyśleli, że już wiedzą. (Rozdział 14, cz. XI)
Łatwość rzeczywistości wynika z tego, że już została stworzona. Nie musisz niczego dodawać do doskonałości. Wystarczy, że odejmiesz wszystko, co nią nie jest. W jaki sposób? Zrzekając się wyobrażenia, które masz o sobie samym. Jakkolwiek wzniosłe i piękne lub przyziemne i okropne by nie było, nie jest ono prawdziwe. Bóg ofiaruje ci dużo, dużo więcej – PRAWDZIWE DOŚWIADCZENIE twej wiecznej twórczej rzeczywistości, tu i teraz. Drogą twojego oświecenia jest więc poddanie się i całkowite zaufanie. Sam nie wiesz, jak to zrobić, ale otrzymujesz ogromną Pomoc. Nie ma hierarchii trudności w cudach. W Bogu wszystko jest możliwe. Zapomniałeś jedynie, jak łatwe jest komunikowanie się z Nim.