Mój Ojciec nie sądzi nikogo

Fragment wykładu biblijnego Mastera Teachera

Drzwi są otwarte. Masz klucz, którym było – powtórz za mną – przebaczenie. Sednem nauczania Jezusa Chrystusa jest dosłownie przebaczenie twojemu bratu. Nie potrzeba tu nic innego. Nie ma w tym nic innego oprócz przebaczenia. Ty zaś powiesz mi, że wolisz to wywodzić z nauki kwantowej, czarnych dziur, pola tachionowego, ale zapewniam cię, że w istocie idea jest ta sama… No cóż, to jest streszczeniem całej naszej dzisiejszej sesji. Ekspresja energii miłości, którą teraz czujemy, jest oczywiście nie do opisania…

Zamierzam uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych. Jedynym problemem, jaki mają ludzie, czyli umarli, jest to, że znajdują oni te momenty radości i szczęścia, i kojarzą je z pojęciem liniowego czasu, a więc używają energii światła po to, by ulegać coraz większej degeneracji. Natomiast pełnia zmartwychwstania nie jest niczym innym jak opisem Umysłu Chrystusa. Dzielimy się więc tu i teraz pasją wszechświata i radością twórczej rzeczywistości. A kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam.

Wyciszymy się teraz na chwilę. Dzięki Umysłowi Chrystusa, czyli naszego zbawiciela Jezusa, uznajemy nasz wzajemny związek, który przedstawia sobą to, czym jesteś. Jakże pięknie w tekście, który św. Jan zredagował prawie 2 tysiące lat temu, gdy Filip dopytuje się: Jezu, jeśli pokażesz nam Ojca, to ci uwierzymy, Jezus odpowiada: Tak długo jestem z wami, a wciąż nie potraficie zobaczyć, że Bóg jest w naszych wzajemnych związkach? (patrz: J 14,8-9) To właśnie znaczeniu tych słów Jezusa zaprzecza obecnie chrześcijańska organizacja kościelna, ponieważ jakakolwiek organizacja, nie tylko kościoły chrześcijańskie, nie ma tak naprawdę nic wspólnego z naukami Jezusa, skoro uczy on cię jedynie tego, abyś się powtórnie narodził (patrz: rozmowa z Nikodemem, J 3, 3). Jedynym stawianym przez niego wymogiem jest to, abyś przeszedł swoje własne doświadczenie Chrystusostwa.

Nie na tym polega problem. Problem polega na tym, że w momencie, gdy pytają się go o to bezpośrednio, jego odpowiedź – i chcę, żebyś to ze mną powtórzył – brzmi tak: Mój Ojciec nie sądzi nikogo (patrz: J 5,22). Jakiż, do diaska, rodzaj organizacji religijnej mógłbyś stworzyć, skoro Bóg nic nie wie o twoich koncepcjach? Czy mam tego spróbować z wami jeszcze raz: Muzułmanie? Chrześcijanie? Żydzi? Kimkolwiek tam jesteście? Rzeczywistość, która jest wszystkim, nie wie nic o konflikcie… Pojedyncza moc rzeczywistości – twój Ojciec – nic o tym nie wie. Twój Ojciec widzi cię jako całkowitego i doskonałego. Ty utożsamiłeś się z Ojcem, który nigdy, przenigdy nie powiedział ani słowa prawdy (patrz: J8,44).

To wszystko pochodzi wprost z Pisma Świętego. Cały sekret zawiera się wciąż w tym, że Bóg będzie was widział jako doskonałych niezależnie od tego, co robicie. Wy jednak wciąż upieracie się przy tym, że jesteście czegoś winni. I to prawda – jesteście winni, lecz wasza wina leży w waszych wzajemnych związkach, a nie w związku z Bogiem. Czy ktoś mnie jeszcze słucha? Jesteś winny w związku  ze swoim bratem. Powiedz: Kazanie na Górze [Kazanie na Górze]. Twoja wina wynika z obwiniania twojego brata. A co Bóg o tym wie? Nic. Tak więc rozwiązanie Jezusa Chrystusa to po prostu: przebacz swemu bratu.Twój konflikt rozgrywa się zawsze w tym świecie i na całe szczęście dla ciebie wszechświat, miłość i szczęście nic o nim nie wiedzą. Posłuchaj mnie uważnie, gnostyku: to nie oznacza, że twój konflikt nie jest dla ciebie prawdziwy. To jest właśnie rozwiązaniem ofiarowanym przez Jezusa Chrystusa. Męka, przez  którą przechodzisz w swoim powtórnym narodzeniu się, nie jest niczym innym, jak tylko przemienieniem twojej konfiguracji cielesnej, czyli zmartwychwstaniem tego, kim jesteś. To wszystko jest w Nowym Testamencie. Nie mogłem znaleźć nikogo… Oni wszyscy przerabiają Stary Testament. Ludzie, to czysta brednia! Przykro mi, ale nie tego naucza Jezus. Jezus Chrystus nie ma nic wspólnego ze Starym Testamentem. Łączą go z nim jednak wszystkie odnoszące się do niego wspomnienia. Łączą go z nim przypowieści, które głosi. Natomiast wartość twojego nawrócenia zawiera się jedynie w twoim umyśle…

Jeśli chodzi o katastrofy, które dzieją się w tej chwili, i cuda, które odkrywamy w naszym wzajemnym utożsamieniu, to oczywiście odczuwamy radość, gdy dokonujemy cudu, ponieważ czujemy głęboką potrzebę, by rozwiązać problemy w momencie identyfikacji katastrofy. W ten sposób okazujemy ci miłość i łaskę… Tak jak działo się to z górnikami, których dziś rano wydobyto z kopalni. Niektórzy z was oglądali to w wiadomościach. Nie miało żadnego znaczenia, kim oni byli, ani co się działo. Dziewięć osób znalazło się w pułapce i wszyscy chcieli ich stamtąd wydostać. I to rozwiązanie było cudem. Słyszycie to? Chodzi tu o pojedynczą determinację, by rozwiązać pojedynczy problem. Tym samym jest w istocie to Centrum Uzdrawiania.

Mamy jeden problem, a więc jest tylko jedno rozwiązanie. Tak więc skupiacie uwagę na tym, by poprzez miłość w waszym umyśle ofiarować wasze umiejętności i zdolności rozwiązaniu tego problemu. Właśnie w ten sposób gromadzicie się razem i odchodzicie z tego kontinuum czasu. A rzeczywiście odchodzicie z tego kontinuum czasu. I nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił – czy jesteś gotowy – Syna Człowieczego, który już jest w niebie (patrz: J3,13). A więc powiedz do mnie: To znaczy, że to jest niebo [To znaczy, że to jest niebo]. Oczywiście, że to jest niebo. Czym myślałeś, że to jest? „Myślałem, że to piekło”. No więc się myliłeś. Możesz się jednak mylić tylko całkowicie. Jeśli wszystko jest jednością, to jak mógłbyś się od tego oddzielić? Niebo cię obejmuje, czy ci się to podoba, czy nie. Lecz pamiętaj o jednym: ty  dokonujesz osądu, a nie Bóg. A zatem musisz jedynie pozwolić Bogu, aby miał rację. Powiedz do mnie: Jestem całkowity i doskonały, jakim zostałem stworzony [Jestem całkowity i doskonały, jakim zostałem stworzony]. Powiedz do mnie: Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi [Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi] (patrz: Mt 28,18). I to wszystko. Czy to właśnie mówi Pismo Święte Jezusa Chrystusa? Oczywiście, że tak. Czy to jest to? [Tak] Najważniejsze jest to, że ty to usłyszałeś… Patrzysz teraz w jasne zwierciadło. I w swojej tożsamości widzisz przemianę dzięki przebaczeniu, a ta przemiana  sprawia, ze stajesz się pełnią.Czy to jest darem – odwołajmy się tu do Jezusa –  który bierzesz ze sobą do świata? I będziesz jego żywym świadectwem? Jako Chrześcijanin zaświadczysz o swoim własnym objawieniu. Czy zamierzasz się tego podjąć? Twój lęk zawsze dotyczy twojego koncepcyjnego skojarzenia z tym, czym jestem i z tym, jak  to rozpoznałem. Nie mogłem tego rozpoznać za pomocą własnych metod, a jedynie dzięki poleganiu na Bogu. Idź i nie grzesz więcej (patrz: J, 5,14). Kiedy pytają Jezusa, jakiej mocy używa do uzdrawiania, on natychmiast odpowiada: mocy Boga (patrz: J 5, 15-21; patrz też: Mt 12, 24-28).  Wypróbuję to teraz na tobie. Używam mocy Boga i miłości, aby uzdrowić cię w tej chwili. Czasami ludzie odpowiadają na to: „no dobrze, ale kim jesteś i skąd pochodzisz?” Jakie to ma znaczenie, skoro używam mocy Boga?! „No tak, ale skąd wziąłeś tę moc?” Jak to skąd ją wziąłem? Dlaczego miałbym badać tę moc, skoro moc pochodzi od Boga? Idź i nie grzesz więcej. No, no, chyba musisz mnie teraz pojmać…

Oto poprawka, której właśnie dokonaliśmy… Uczyni cię to bardzo szczęśliwym…

To się nazywa objawieniem (po angielsku Objawienie = Apokalipsa – przyp. tłum). I jest ono szczęśliwe. Cała różnica polega na tym, że zamiast być katastrofą, jest ono szczęśliwe. Powszechne rozumienie apokalipsy to zawsze jakaś katastrofa, buchający ogień. To czysty nonsens. Nie ma czegoś takiego jak zagrożenie. A więc czy to jest koniec świata? [Tak] Czy twój świat zaraz się skończy? [O, tak!] Ale nie kończy się on katastrofą, lecz radością i szczęściem…

Właśnie przyszli do nas goście spoza czasu. Jak ty ich nazywasz? Świętymi czy też utożsamieniami energii, które znalazły rozwiązanie w ciągu ostatnich 600 lat. Być może nie są oni z nami obecni  w ciele, lecz zawsze są z nami obecni w duchu. I niemożliwe jest, abyś wezwał kogoś, kto by ci od razu nie pomógł w zależności od tego, jak wielką pomoc chciałbyś otrzymać. Pamiętaj o jednym: nikt nie może ci pomóc bardziej niż tego chcesz. Twoje pragnienie zaś i twoje zdecydowanie, aby stąd uciec i wejść do Królestwa Bożego, zależą od ciebie. Widzisz to? Nie ma żadnego zła na zewnątrz ciebie, pomimo tego, co dzisiaj rano mówił ten duchowny, że „diabeł jest rzeczywisty i cię dopadnie”. To kompletne szaleństwo. Jeżeli jest jakiś diabeł, to jest on właśnie tu, w twoim umyśle. I jeśli oddasz mu władzę, to jego moc pochodzi od ciebie, a nie od Boga. Czy słyszysz to? Diabeł nie ma żadnej mocy. Zło nie ma żadnej mocy. Jak mogłoby mieć jakąś moc? Powiedz do mnie: Jestem światłem świata [Jestem światłem świata] (patrz: Mt 5,14)… Zostaw więc umarłym grzebanie ich umarłych (patrz: Mt 8,22). Znalazłeś rozwiązanie poprzez przesłanie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa i zastosowanie zmartwychwstania w twojej rzeczywistości. Musisz wyćwiczyć swój umysł w innym postrzeganiu, musisz się na nowo narodzić. Kiedy? [Teraz]

[Fragment biblijnego wykładu Mastera Teachera nagranego 28 lipca 2002 r. w Wisconsin Dells, Wisconsin, USA].

Wybaczenie jako praktyka przykazania miłości

Praktyka wybaczenia jest wcielaniem w życie Jezusowego przykazania miłości. Jest to praktyka absolutnie nie do przyjęcia dla tożsamości ludzkiej.

Tożsamość ludzka, czyli ego, mówi: – Uzasadnij mnie, nieważne jak – skarć mnie lub pochwal, poużalaj się nade mną lub pogłaszcz, bylebyś tylko potwierdził, że istnieję w oddzieleniu od ciebie. Jezus zaś w Kazaniu na Górze przykazuje ci wprost: miłuj swoich nieprzyjaciół (Mt 5,44). Dlaczego? Bo twój nieprzyjaciel jest tobą. Inaczej można by więc sformułować to przykazanie w ten sposób: Nie bądź oddzielony! Rozpoznaj – poprzez przemianę swojego umysłu – że jest tylko jeden z nas, i że nie ma czegoś takiego, jak oddzielenie. Idea oddzielenia to idea nieprzyjaciół. W tym sensie, jeżeli ktokolwiek byłby od ciebie oddzielony, byłby twoim nieprzyjacielem. Czy widzisz teraz, że przykazanie miłości jak absolutnie nie do przyjęcia dla świata? Praktyka tego przykazania w twoim umyśle oznaczałaby bowiem, że już nie widzisz nikogo jako oddzielonego od siebie. A to byłoby końcem świata. I tym rzeczywiście jest, gdy rozpoznajesz, że świat to jedynie przejawienie idei oddzielenia w twoim umyśle. I gdy  pozwalasz tej idei odejść, świat odchodzi wraz z nią.

Jak dokonać tak kompletnej zmiany postrzegania? Dla oddzielonej tożsamości ludzkiej to niemożliwe, ponieważ jest zaprojektowana jako uzasadnienie oddzielenia. Tożsamość ta, czyli ego, nie potrafi wybaczyć. Wybaczenie bowiem oznacza koniec ego i przypomnienie sobie własnej doskonałości. Prostota rozwiązania zawiera się jednak w tym, że ta tożsamość nie jest prawdziwa. Jeżeli przestaniesz uzasadniać odddzielenie, przestaniesz nadawać mu moc w swoim umyśle.

Jak jednak nie uzasadniać oddzielenia, skoro to wszystko, co znasz? Nauka Jezusa jest prosta: nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt 7,1). Osąd jest ideą, że istnieje coś na zewnątrz ciebie. Osądzasz za pomocą porównywania. Wiesz, że coś jest białe, bo coś innego jest czarne. Wiesz, że coś jest dobre, bo coś innego jest złe. Wiesz, że ktoś jest brzydki, bo ktoś inny jest ładny. Wiesz, że kogoś lubisz, bo kogoś innego nie lubisz. I tak dalej – bez końca. Co za obłąkany sposób myślenia! A jednak właśnie w to z uporem wierzysz, tworząc swoje zasady moralne – najbardziej obłudną i perfidną formę osądu.

Dobro nie jest przecież zasadą moralną, tak jak Bóg nie ma nic wspólnego z moralnością. Bóg, czy też dobro, to czyste niekoncepcyjne doświadczenie rzeczywistości, piękna i wolności twojego umysłu. Nie ma ono przeciwieństwa. Możesz tego doświadczyć jedynie wtedy, gdy przestaniesz porównywać; porównywać siebie z „innymi”, czy też cokolwiek z czymkolwiek w swoim umyśle. Możesz zacząć tę praktykę już w tej chwili. I znowu wydaje się to niewykonalnym zadaniem. Jak nie porównywać, skoro wszystko, co widzisz, słyszysz, wąchasz, dotykasz, czujesz, jest oparte na porównywaniu? Wydaje się, że nie można wyjść w żaden sposób z tej czarnej dziury czasoprzestrzeni.

Jest jedno rozwiązanie: wyjście z czarnej dziury zanim do niej wszedłeś. Nie oszukujmy się – nie jesteś w stanie wybaczyć, jeżeli coś już zidentykowałeś jako oddzielone od siebie. Jeżeli grzech byłby prawdziwy, były wieczny. Gdybyś rzeczywiście istniał jako ciało – jako ten wizerunek siebie, którego się trzymasz w swoim umyśle – to nie ma sposobu, abyś mógł się od niego uwolnić. Twoja praktyka wybaczenia jest więc rozpoznawaniem, że grzechu, czyli oddzielenia, nigdy nie było.

Jakże łatwe staje się wtedy wcielenie w życie kolejnego „nieludzkiego” polecenia od Jezusa, jakim jest: nie stawiajacie oporu złemu (Mt 5, 39). Tylko wtedy bowiem doświadczysz, że zło jest jedynie urojeniem, którego się kurczowo trzymałeś w swoim umyśle. Dopóki się przed nim bronisz, dopóty nadajesz mu rzeczywistość. Na czym więc będzie polegać twoja praktyka wybaczania? Na niebronieniu się przed obiektywną rzeczywistością oddzielenia, która jest tym samym, co zło. Zło to nie tylko fizyczna czy emocjonalna napaść. Gdy Jezus mówi: nie stawiaj oporu złemu, to prosi cię, abyś nie bronił żadnej opinii, nie zajmował żadnego stanowiska, nie stawał po niczyjej stronie. Wiesz dlaczego? Bo żadna opinia, żadne stanowisko ani żadna strona nie są prawdziwe.

Czy zaczynasz widzieć, co ofiaruje ci wybaczenie? Daje ci ono całkowitą wolność umysłu. Gdy nie musisz niczego bronić, jesteś wolny. A w twojej bezbronności zawiera się twoja niepodatność na atak. Jak coś mogłoby cię zranić, gdy rozpoznajesz, że wszystko jest jedynie odzwierciedleniem twojego umysłu? Gdy to widzisz, przestajesz reagować na to, co pozornie spotyka cię z zewnątrz.  A wówczas twój umysł w naturalny sposób się rozszerza i z łatwością przenika na wskroś tego, co wcześniej wydawało się nieprzekraczalną przeszkodą. W ten sposób zaczynasz doświadczać swojej pełni.

Jak widzisz, mówimy tu o konieczności doświadczenia tego w twoim umyśle. Wybaczenie nie jest bowiem żadną sztuczką myślową ani filozoficzną dywagacją. To prawdziwa czynność twojego umysłu, która prowadzi cię do zupełnie nowego doświadczenia Wiecznej Rzeczywistości. Nie wystarczy sobie powiedzieć, że oddzielenia nigdy nie było i że to wszystko jest tylko iluzją. Gdy autentycznie przebaczasz, to żal naprawdę znika z twojego umysłu. Jeżeli jednak wciąż go pamiętasz, to twoja praca jeszcze się nie skończyła. Musisz ćwiczyć przebaczanie, czyli uwalnianie każdej myśli, każdej opinii, każdej oceny, każdego wyobrażenia ze swego umysłu.

W ten sposób rozpoznajesz, że wybaczasz jedynie sam sobie. To nie oznacza jednak, że unikasz kontaktu ze swoim bratem, czyli drugim człowiekiem. Wręcz przeciwnie, nie możesz tego zrobić bez swego brata, ponieważ to właśnie on jest twoim zbawicielem, zwłaszcza ten człowiek, którego nie lubisz, lub z którym nie chcesz mieć w ogóle do czynienia. Właśnie poprzez włączenie swego wroga w pełnię własnego umysłu, czyli  akt wybaczenia, rozpoznajesz, że jest on twoim doskonałym odzwierciedleniem. A skoro widzisz, że on to ty, to jak mógłbyś go teraz o cokolwiek obwiniać?

Praktykując wybaczenie, nie unikasz też bezpośredniego zwracania się do swego brata. Niekiedy, aby uzdrowić daną sytuację, nie wystarczy, że uwolnisz ją w swoim umyśle. Jeśli zraniłeś swojego brata, to go przeproś. Oto, co mówi Jezus o potrzebie zadośćuczynienia w Kazaniu na  Górze: Jeśli przyniesiesz swój dar przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw swój dar przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim (Mt 5,23-24). Zauważ, że Jezus nie powiedział, żebyś przeprosił wówczas, gdy zgadzasz się z zarzutami swojego brata i uznajesz swoją winę. Powiedział: przeproś go, jeśli twój brat ma coś przeciw tobie. W ten bowiem sposób przestajesz bronić swojej tożsamości  i niezależnie od  tego, czy twój brat ma rację, czy nie, to ty doświadczasz błogosławieństwa wybaczenia. Nawet gdyby nie przyjął on twoich przeprosin, nie miałoby to już dla ciebie żadnego znaczenia. Nie oczekujesz bowiem jego reakcji. Wiesz, że wybaczenie jest darem, który ofiarowujesz sam sobie. Dlatego jesteś gotów ofiarowac go nie  siedem razy, ale nieskończoną ilość razy. Dopóki widzisz siebie w cielesnej formie, twoja misja się nie skończyła. Twoją misją jest wybaczenie, TU i TERAZ. I nie ma znaczenia, w jakiej formie manifestuje się żal. W pełni swego nowo narodzonego umysłu nie dajesz się więcej oszukiwać złudzeniu różnorodności form. Wiesz, że zawsze wybaczasz tylko jednej fałszywej myśli o sobie, czyli uwalniasz ideę oddzielenia ze swego umysłu. A wówczas oddzielenie znika i wracasz do Domu.

Rafał