W co wierzymy

Obecnie na całym świecie, w chrześcijaństwie jak i w innych religijnych i niereligijnych ruchach duchowych, obserwujemy pasjonujące ożywienie nowych zainteresowań naukami Jezusa Chrystusa. Dzieje się to za sprawą rosnącej liczby ludzi, którzy studiują i doświadczają niezrównanej współczesnej księgi pt. Kurs Cudów.

W kazaniach głoszonych z setek ambon na całym świecie słyszymy słowa z tej księgi, w której Jezus – zmartwychwstały człowiek – potwierdza w mistrzowski sposób Swoje bezkompromisowe nauki wiedzy Bożej.

Wiele kościołów chrześcijańskih, grup religijnych i wyznań na całym świecie odkrywa na nowo w tym niezachwianym katechizmie bezwarunkowej miłości i przebaczenia swe fundamentalne dziedzictwo.

Ludzie na kursach biblijnych i w grupach studyjnych w tych kościołach rozpoznają, że Ewangelia historycznego Jezusa nagle nabiera życia i wypełnia się światłem nowego sensu, gdy skoreluje się ją z tekstem Jego Kursu Cudów.

W rzeczywistości więc ci Nowi Chrześcijanie, często zwani obecnie Miraklistami [ang. miracle – cud], kiedyś może zwani heretykami, powracają do kościoła, którego naprawdę nigdy nie opuścili, skoro kościół jest ostatecznie tylko doświadczeniem całkowitej miłości Boga do Jego stworzenia i miłości Jego stworzenia do Niego.

My wszyscy nadal siedzimy i śpiewamy, i modlimy się wraz z innymi uczniami Jezusa, którzy najpierw odczuli mękę samoukrzyżowania, osamotnienie i stratę wskutek zaparcia się Jego zmartwychwstania i obietnicy życia wiecznego, a obecnie – jeszcze przez jedną chwilę – czekają cierpliwie z odnowioną pewnością i radością.

I tak oto budzimy się ze snu o grzechu i śmierci, a ten przemijający świat blaknie do końca w świetle wiekuistej radości i szczęścia. Przypominamy sobie bowiem, że wszyscy jesteśmy faktycznie tacy, jakimi Bóg nas stworzył, i że nigdy tak naprawdę nie mogliśmy być oddzieleni od Niebios czy od siebie nawzajem.

Oto niektóre podstawowe założenia naszej wiary:

– Wierzymy w jednego Boga, który jest wszystkim, co istnieje, i który stwarza wszysko, co wieczne  i wiecznie doskonałe. Takimi więc stworzył nas i wszystko, co istnieje.

– Wierzymy w bezpośrednie porozumiewanie się z Bogiem poprzez Ducha Świętego za pomocą modlitwy. Nie jest w tym potrzebne jakiekolwiek ludzkie pośrednictwo.

– Wierzymy w pokój, który przekracza rozumienie, i w doświadczanie go.

– Wierzymy, że dzięki naszej indywidualnej bezwarunkowej akceptacji oraz dzięki praktyce niezwykłych nauk przebaczenia i miłości naszego Zbawiciela, zmartwychwstałego człowieka, Jezusa Chrystusa z Nazaretu, świat ogarnia duchowe przebudzenie o całkowicie bezprzykładnych rozmiarach.

– Jesteśmy pewni co do fizycznego zmartwychwstania naszego ciała za przykładem naszego Brata i przyjaciela Jezusa Chrystusa, który żyje i jest zawsze z nami.

– Wierzymy w cuda. Wierzymy, że wszystko jest możliwe dzięki zastosowaniu siły Miłości. Wierzymy, że cuda są czymś najzupełniej naturalnym dzięki naszemu rozpoznaniu i uznaniu, że jesteśmy tacy, jakimi Bóg nas stworzył. A także, że przejawiają się w rozprzestrzenieniu bezwarunkowej miłości, która będzie oświecała nasze umysły, uleczała w doskonały sposób nasze chore i umierające ciała i przywracała nas do Królestwa Niebieskiego. To Królestwo jest rzeczywistym stanem całej Bożej miłości, której nigdy w rzeczywistości nie mogliśmy utracić, choć ustawicznie i rozmyślnie ją odrzucaliśmy.

Nie uważamy, abyśmy byli jakimś wyznaniem, ani też wcale nie dbamy o różne teologiczne doktryny, o jakąkolwiek światową religię lub filozofię, czy też doczesne organizacje i sposoby życia, które na przestrzeni dziejów, a także obecnie demonstrują i uzasadniają nasz pozorny stan lęku, choroby, bólu i śmierci w powiązaniu z całkowitym, miłująco kreatywnym bytem jedynego Uniwersalnego Umysłu. Dzięki nieustającemu cudowi przebaczenia odkrywamy, że każdy z nas jest unikalną, indywidualną oraz całkowicie integralną częścią tego Umysłu.

Pochodzimy z różnych środowisk i z żadnego z nich. Jesteśmy wszyscy razem, w całości i oddzielnie, wszystkimi doczesnymi, świeckimi doświadczeniami rodzaju ludzkiego, jakie kiedykolwiek mogłyby być czy będą możliwe. Jesteśmy po prostu ludźmi wszelkiego pokroju, którzy mają rozpaczliwie dosyć własnych bojaźliwych opisów siebie i świata, w którym rzekomo zamieszkujemy. Mamy dosyć tracenia – wskutek niszczycielskiego działania czasu – wszystkiego, co kochamy i wielbimy. Wyczerpaliśmy już cały zapas naszych lichych ludzkich wymówek, aby nie być w domu w Niebie wraz z Bogiem. Rezygnujemy z każdej z tych wymówek,  włącznie z naszą potrzebą cierpienia na raka czy jakąkolwiek chorobę usprawiedliwiającą śmierć jako sposób dotarcia do Nieba.

Odkryliśmy, że nasze ludzkie umysły w naszych ciasno skonstruowanych ziemskich koncepcjach samych siebie są przejawami lęku i że w tym stanie umysłu – im bardziej chronimy siebie i bronimy naszej pozornej sytuacji, tym bardziej zalęknieni się stajemy. Oto samonapędzający się cykl przyczynowo skutkowy nie kończącego się lęku, który jest w istocie tym samym, co śmierć.

Istnieje tylko jedno dość oczywiste, choć aż dotąd absolutnie nieakceptowane rozwiązanie tego coraz bardziej niemożliwego do zniesienia problemu. Jesteśmy przekonani, że skoro Uniwersalny Umysł jest absolutnie całkowity i wiecznie doskonale twórczy, nie może On wiedzieć o konflikcie czy przeciwieństwie. A zatem przyczyną naszej pozornie odrębnej egzystencji w błędnym świecie bólu i śmierci musi być nasze własne pojęciowe utożsamienie siebie. Innymi słowy, my sami jesteśmy zarówno przyczyną jak i skutkiem naszych wszelkich rzekomych konfliktów. Jesteśmy coraz bardziej zmuszani do przyznania, że to nie Bóg uczynił Siebie dla nas nieznanym i niedostępnym, ale że raczej to my – w naszym bojaźliwie egocentrycznym odseparowanym ludzkim samolubstwie – uczyniliśmy siebie nieznanymi dla Boga.

Jezus naucza nas przed i od czasu Swego zmartwychwstania, że nasze Królestwo nie jest z tego świata i że poprzez niesprzeciwianie się złu, to znaczy nie branie udziału w opartym na lęku, zawziętym, bolejącym świecie oka za oko, świecie ataku i obrony, który jest naszą rzekomo nieuniknioną pojęciową rzeczywistością, ulegniemy oświecającej transformacji tożsamości. Doświadczymy siebie w zupełnie nowym, miłującym, dającym i twórczym utożsamieniu z samym sobą i Uniwersalnym Umysłem, którym jest Bóg. A dzięki temu cudowi odczujemy łaskę i wolność, która jest naszym wszechobecnym, od Boga danym dziedzictwem.

Tym jest nasz Kurs Cudów. Jest to kurs obowiązkowy. Oto ogłaszam wam tajemnicę: Nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni. (…) W mgnieniu oka (…). Trzeba, ażeby to, co zniszczalne przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śniertelne, aby się przyodziało w nieśmiertelność. (1 Kor 15, 51­53)

Wszystko pozostaje w gotowości do tego wielkiego ewolucyjnego skoku wiary. W tym miejscu i w tym czasie jesteśmy zdecydowani obudzić się z tego bojaźliwego snu o bólu, samotności i śmierci. Jesteśmy zdecydowani pamiętać – dzięki naszej miłości i przebaczeniu – że jesteśmy wiecznie doskonali i doskonale miłujący, jakimi nas Bóg stworzył.

Na pytanie: „Czy pismo święte i katechizm Jezusa Chrystusa z Jego Kursu Cudów mogą być włączone do kazania i modlitwy uznanych chrześcijańskich wyznań i światowego chrześcijaństwa?” odpowiedź brzmi definitywnie: „Tak!”. To proste przesłanie o osobistym zbawieniu dzięki zmartwychwstaniu Jezusa oraz praktyka bezwarunkowej miłości i przebaczenia są prawie zawsze z łatwością do przyjęcia. Inspirowane Kursem Cudów modlitwy – te chwile komunikacji z naszym Ojcem Niebieskim, pogłębione miłością, ufnością i determinacją, tak ważnymi elementami tego Kursu, mogą być z powodzeniem wypowiadane z kościelnych ambon. Wywołuje to bowiem w słuchaczu niepisane doświadczenie pokoju, radości, szczęścia i pełni.
Tłum. artykułu z czasopisma South Central Wisconsin News z 17 kwietnia 1992 r.