Nowe kontinuum czasu
KURS CUDÓW
Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością
Nadejście Wielkiego Przebudzenia
Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano
Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni
Jestem zdecydowany widzieć
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
Spotykamy się na końcu tego odcinka czasoprzestrzeni
Wystąpienie Mistrza-Nauczyciela
Posłuchaj mnie. Nie ja jeden doświadczam skutków moich myśli.
Wszystko, czego doświadczam, wynika z tego, jak się czuję.
Idea, którą ci właśnie przedstawiliśmy, nie wpływa tylko na ciebie. Zauważysz, że niekiedy idee odnoszące się do myślenia poprzedzają idee odnoszące się do postrzegania, podczas gdy kiedy indziej porządek ten jest odwrócony. Powodem tego jest to, że porządek ten nie jest ważny. Dlaczego? Bo myślenie i jego skutki są w istocie jednoczesne, bo przyczyna i skutek nigdy nie są oddzielone.
Dziś raz jeszcze akcentujemy fakt, że nasze umysły są połączone. Powiedzmy to wszyscy razem: Nasze umysły są połączone. Zrazu rzadko kiedy ideę tę przyjmuje się chętnie, gdyż niesie ona ze sobą ogromne poczucie odpowiedzialności, a nawet może być potraktowana jako „naruszenie prywatności”. Jednakże jest faktem, że nie ma prywatnych myśli. Mimo twego początkowego oporu przeciw tej idei, zrozumiesz z czasem, że musi być prawdziwa, jeśli zbawienie ciebie w twojej cielesnej formie w ogóle jest możliwe. A zbawienie musi być możliwe, ponieważ taka jest Wola Boga.
Piosenka: Byłaś mi przeznaczona, Gene Kelly
Życie było piosenką,
Pojawiłaś się przede mną.
Nie zmrużyłem oka przez całą noc.
Gdybym odważył się pomyśleć,
Że ci na mnie zależy,
Oto, co bym ci powiedział:
Byłaś mi przeznaczona,
A ja tobie.
Natura cię wyrzeźbiła,
A gdy skończyła,
Byłaś całą słodyczą
W jednej osobie.
Jesteś jak tęskna melodia,
Co nie chce uwolnić mnie,
Lecz nie narzekam.
Na pewno przysłały cię anioły
I przeznaczyły tylko dla mnie.
Proszę bardzo: Byłaś mi przeznaczona,
A ja tobie.
Uformowały nas anioły,
A gdy skończyły,
Byłaś całą słodyczą
W jednej osobie,
Co nigdy nie uwalnia mnie.
Lecz nie narzekam.
Na pewno przysłały cię anioły
I przeznaczyły tylko dla mnie.
Dziękuję. Zaofiarujemy sobie nawzajem myśl, że w tej sekwencji czasu przyznajemy, że to wszystko jest w naszym umyśle. Abyśmy mogli to osiągnąć… Ponieważ zamierzam tego dokonać dzięki pewności co do tego, że choć moja osobista odpowiedzialność może nie oznaczać całkowitego rozpoznania, że jestem odpowiedzialny za wszystko, co widzę, to jeśli mam być trenerem umysłów, to nie ma sensu, abym nie uznawał, że w istocie moja pełnia może stanowić to, czym jestem w związku z całością – w związku z wszechświatem. Czy to prawda?
A zatem… Oto jesteś. To właśnie nazywamy początkowym eksperymentem. Innymi słowy będę eksperymentował z procesem możliwości, jako ten, kogo nazywasz zaawansowanym nauczycielem – nie mam pojęcia, czym to jest, ale jestem świadomy, że nie ma możliwości, dopóki nie postanowię, że chciałbym widzieć coś innego w moim umyśle, abym nie widział tego, co jest w moim umyśle. I oczywiście zmagam się z ideą, że to, co widzę na zewnątrz, jest inne niż ja sam. Zgadza się? A nie jest inne, i nie ma w tym żadnej tajemnicy… Robiłeś to już od lat. Opierasz się na tych innych filmach, które mówią ci, że to już i tak się skończyło w moim umyśle, a więc odzwierciedlenie, które otrzymuję z zewnątrz, to odbicie, które już wcześniej zaistniało w moim związku.
A oto, na czym polega eksperyment. Poproszę cię, żebyś spojrzał na ideę własnej całkowitej odpowiedzialności za to. Nie spodoba ci się to. Być może już to odrzuciłeś. Nie interesuje mnie to, ponieważ próbuję uwolnić cię od idei mojego ciała. Gdy tu dzisiaj przyszedłem i powiedziałem: Byłeś mi przeznaczony, to mówiłem o tym, co się dzieje w moim umyśle w związku z miłością, którą czuję do ciebie – i tak jak powiedzieliśmy ci w poprzednim filmie – nie ma to absolutnie nic wspólnego z moim fizycznym ciałem. Innymi słowy, ty i ja możemy się porozumieć co do tego, by kochać jeden drugiego w naszych umysłach i by spotkać się we wszechświecie bez żadnego odniesienia do ciała. Czy jest to dla ciebie w porządku? Czy dobrze mówię?
A teraz przeczytam ci początkowy fragment o odpowiedzialności, jaką masz w związku z tym. Nie ma sensu tego unikać, ponieważ już tego unikasz, lecz wyzwanie, które jest ci rzucane w związku z pełnią odpowiedzialności, polega na tym, że – posłuchaj – jedynym sposobem, w jakim możesz uciec od idei odbitego światła, które stanowi to, co wydaje się tą rzeczywistością, jest rozpoznanie, że grupa idei zawartych w moim umyśle, które dają mi to odbicie, może przybierać uporządkowane formy, lecz wymaga zasadniczego uznania mojej odpowiedzialności.
A teraz przyjrzę się trochę tej idei, że mogę z tobą negocjować. Do pewnego stopnia, mogę z tobą negocjować. Kochasz mnie? [Tak]. Chcesz stąd odejść wraz ze mną? [Tak] Czy przyznasz, że nie jesteś ciałem? [Tak]. Czy zrobiłeś już wystarczające postępy w swoim Treningu umysłu – na tyle, że oczywiście przyglądasz się tej idei, że świat, który widzisz, nie jest rzeczywisty? No cóż, być może nie, ponieważ za każdym razem, gdy próbujesz postrzegać go jako nierzeczywisty, przybiera on miniony aspekt ciebie samego i, tak jak powiedzieliśmy podczas tych dwóch pierwszych godzin, znajdujesz się w pułapce idei, że nie możesz uciec, ponieważ wciąż natykasz się na swoje własne odbicie.
A teraz mnie posłuchaj, posłuchaj piosenki, która jest puszczana w tle. To są ważne idee o tym, czym jest tajemnica zbawienia… W zbawieniu jest tajemnica, której świat nie chce w pełni uznać, ponieważ jeśli to uczyni, to będzie musiał przyjąć odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje na zewnątrz; za wszystko, co widzi. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchasz? O tak, to było dobre… Otóż przez krótką chwilę w naszym umyśle powziąłeś myśl o komunikacji, która wykroczyła poza ideę mojego cielesnego sformułowania. Tak czy nie? Jeśli ty, homo sapiens, zamierzasz ze mną nauczać, to wiesz doskonale, że zawarta jest w tobie idea wizyjnego związku, który wykracza poza konieczność używania twojego ciała.
To, co teraz przeczytam, będzie dotyczyło bezpośrednio twojej odpowiedzialności za myślenie, ponieważ nie jest to tak naprawdę związane z tym, co zamierzasz mi na ten temat powiedzieć. Skłonię cię do przyjrzenia się temu. Będzie to związane z tym, co chcesz uświadomić komuś innemu. Czy mam ci przeczytać trochę na temat mojego zbawiciela Jezusa? Podoba się wam idea, że zbawienie świata zależy od Jezusa. Podoba się wam również idea mówiąca o tym, że zbawienie świata zależy od ciebie. Być może nie spodoba ci się idea, że zbawienie świata zależy całkowicie od ciebie, czego oczywiście naucza Jezus, ale będzie ci on próbował uświadomić, że cała jego nauka nie odnosi się w istocie do spraw, co do których się obiektywnie zgadzamy, ale – jesteś gotów? – do tego, jak mówi Jezus, co myślisz w swoim umyśle.
I przeczytam ci o tym. Innymi słowy, gdy on naprawdę zaczyna nauczać z poziomu swego objawienia, co jest powodem, dla którego go odrzucasz, ofiarowuje ci myśl, która w danym momencie może nie być zawarta w twoim umyśle. Najpierw posłuchajmy nieco na temat tajemnicy zbawienia. Oto ktoś przyszedł, by się ze mną zobaczyć, więc spotkaliśmy się i on próbował, wraz z Jezusem, przeczytać tę myśl, że człowiek tam na zewnątrz – tak mówi Jezus, tak mówi ewangelia św. Mateusza – że człowiek tam na zewnątrz jest tak naprawdę tym, co myślę o sobie. Nie ma absolutnie żadnego znaczenia, co o nim mówię; liczy się to, co myślę na swój temat. Posłuchaj, posłuchaj:
Tajemnica zbawienia pozwalająca ci zobaczyć, kim rzeczywiście jesteś, i uciec do wszechświata, jest po prostu taka: Robisz to sam sobie. Powiedzmy to jeszcze raz. Powiedzmy to razem: Robisz to sam sobie. Niezależnie od formy ataku, to wciąż jest prawdą. Ktokolwiek przybiera rolę wroga i atakującego, to wciąż jest prawdą. Cokolwiek wydaje się być przyczyną jakiegokolwiek bólu czy cierpienia, które czujesz, to wciąż jest prawdą. Albowiem nie zareagowałbyś wcale na postaci we śnie, gdybyś wiedział, że śnisz. Niech by były one tak nienawistne i złośliwe, jak tylko mogą, nie mogłyby mieć na ciebie wpływu, chyba że nie udało ci się rozpoznać, że jest to twój sen – twoja własna sekwencja halucynacji. Posłuchaj…
Nauczenie się tej pojedynczej lekcji, mówiącej o tym, że robisz to sam sobie, uwolni cię od cierpienia, jakąkolwiek formę ono przybiera. Duch Święty będzie powtarzał tę jedną wszechogarniającą lekcję o uwolnieniu do czasu, aż zostanie nauczona, niezależnie od formy cierpienia, która przynosi ci ból. Jakąkolwiek krzywdę przyniesiesz do Niego, On ci da na nią bardzo prostą odpowiedź i będzie ją coraz bardziej upraszczał, a jest nią to, że ty jesteś tego przyczyną. Ta jedna odpowiedź usuwa przyczynę każdej formy smutku i bólu. Forma nie wpływa wcale na jego odpowiedź, ponieważ chce On ciebie nauczać o tylko jednej przyczynie ich wszystkich, niezależnie od ich formy. A ty zrozumiesz, że cud przemiany twojego umysłu odzwierciedla to proste stwierdzenie: „Ja to zrobiłem, sam to sobie zrobiłem, i to właśnie zamierzam odwrócić”.
Będę z tobą przez chwilę rozmawiał, odnosząc się do sposobu, w jaki zaczęła do ciebie docierać całkowita prostota tego, co usiłuję cię nauczać na temat myśli w twoim umyśle. I oczywiście posłużę się Jezusem, ponieważ robię to sam sobie, i jak przypomina mi on za pośrednictwem zasobów odzwierciedlonego światła, to właśnie dokładnie muszę odwrócić. Ale widzisz, problem mój polega na tym, że w momencie, gdy wraca do mnie ta myśl, powiedz do mnie: ona już się dokonała. [Ona już się dokonała]. Dokonała się. Przeminęła. I co ja teraz zrobię? Chcesz to usłyszeć? Nagle otaczają mnie wszystkie idee, które kiedykolwiek miałem, umieściwszy je tam na zewnątrz – w świecie, które teraz odsunąłem od siebie w związku z tą myślą, i teraz mogę wybrać, czego chcę w odniesieniu do przyczyny i skutku, które czuję.
Ci z was którzy… A przyjdzie tak czas, kiedy będziecie tego nauczać, ponieważ musi nadejść taki czas, kiedy będziecie tego nauczać. Nie ma nic skomplikowanego w tej myśli, że wiesz – a mówię teraz do ciebie – wiesz, że masz moc w swoim umyśle. Ja zawsze będę ci ofiarował więcej mocy do podjęcia decyzji, jeżeli tylko będę w stanie sprawić, abyś przyznał, przynajmniej w zasadniczym sensie, że idea czynienia czegoś nie znajduje się na zewnątrz. Ty od razu się mnie zapytasz: „Jakże mam tego dokonać?” O tym będzie mowa w następnych dwóch lekcjach, które otrzymałeś w związku z myślą, że chcę widzieć, i chcę widzieć inaczej. Chcę widzieć, i chcę widzieć inaczej. Przeczytam ci zaledwie dwa zdania. Posłuchasz tego ze mną? Chcę widzieć inaczej i chcę widzieć. Powiedz do mnie: Jestem zdecydowany widzieć.
Podejście takie było zamierzone i bardzo starannie zaplanowane przez Jezusa, ponieważ on chce, abyś usłyszał, że: nie przeoczyliśmy decydującego znaczenia, jakie ma odwrócenie kierunku twojego myślenia. Od tego zależy zbawienie świata. Nie będziesz jednak widział, jeśli będziesz uważał, że jesteś przymuszany oraz jeśli poczujesz urazę i sprzeciw.
To jest całkiem proste, ponieważ “jestem zdecydowany widzieć inaczej” to praktyka, dzięki której za każdym razem, gdy cię widzę, muszę zwrócić uwagę na fakt, że używam mojego umysłu… Próbuję teraz mówić do ciebie. Mówię do ciebie jako zaawansowany nauczyciel. Jako kondycja ludzka doświadczyłem czegoś okropnie druzgocącego, co pozwala mi uciec stąd, a więc przynajmniej mogę porównać siebie z czymś z zewnątrz mojego własnego układu odniesienia dzięki prostemu uznaniu, że problem – tak, jak go próbowałem rozwiązać – nie może być mną. To jest w tym zdaniu: Jestem zdecydowany widzieć inaczej. Posłuchaj:
W czasie tych ćwiczeń zacznij od powtórzenia sobie idei, że chcesz widzieć inaczej. Zamknij oczy i starannie zbadaj swój umysł szukając sytuacji minionych, obecnych i przewidywanych, które budzą twój gniew, których nie lubisz. Gniew ten może przyjąć formę dowolnej reakcji sięgając od łagodnej irytacji aż po wściekłość. Stopień nasilenia emocji, której doświadczasz, nie ma znaczenia. Będziesz stawał się coraz bardziej świadomy, że nieznaczny odruch irytacji jest tylko zasłoną skrywającą gwałtowną furię.
.
A jest tak dlatego, że jesteś zdecydowany ustanawiać ideę rzeczywistości w związku ze sobą i z kimś innym na zewnątrz ciebie, który wciąż jest zawarty w takiej perspektywie myślenia, że ty nie jesteś przyczyną problemu, a nawet, gdy przyznajesz, że jesteś przyczyną problemu, jak przypomina ci Jezus, to wciąż możesz próbować się od tego oddzielić, ponieważ jest oczywiste, że będziesz musiał się zająć usunięciem własnego umysłu. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.
Spójrz na to ze mną.
Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, (…) ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. A teraz posłuchaj:
Słyszeliście, że powiedziano: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. Teraz będę nauczał. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka (co oznacza: pluję na ciebie – to takie aramejskie określenie), podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: “Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Chcę tu dotrzeć do jednego słowa:
Teraz cię opuszczę przy tej idei, że wszystkie myśli są w moim umyśle i że wszystko, co się dzieje tam na zewnątrz, przynajmniej już się skończyło i przeminęło, a więc nie muszę na tym polegać w żadnych okolicznościach, a dana mi od Boga moc mojego umysłu pozwalająca mi cię kochać, będzie dla mnie całkiem oczywista, ponieważ jestem odpowiedzialny za to, co widzę tam na zewnątrz. Oto jesteś. Ta grupa ludzi, którzy właśnie zebrali się wokół mnie, by zaśpiewać ze mną tę piosenkę, będzie świadectwem nowych idei w ich umyśle, w którym – na krótką chwilę – wpierw uznają własną odpowiedzialność za to, co widzą, oraz odkrywają, jak bardzo kochają ideę człowieka, z którym jeszcze chwilę wcześniej nie chcieli mieć nic wspólnego. Zaraz wracam. Zaraz wracam. Zaraz wrócę w tym odzwierciedleniu.
Piosenka: Gdybym miał cię opuścić, Robert Goulet
O nie, przecież nie wiosną,
Latem, zimą ani jesienią…
Nigdy nie opuściłbym cię.
Gdybym kiedyś miał cię opuścić,
Nie byłoby to latem.
Widząc cię latem, nie mógłbym odejść.
Cieszę się, że przyszedłeś.
Twe włosy pokryte światłem słońca,
Twe usta czerwone jak ogień,
Twoja twarz w takim blasku,
Że złoto musi pójść w cień.
Gdybym kiedyś miał cię opuścić,
Nie byłoby to jesienią.
Jakże mógłbym wtedy odejść?
Widziałem jak potrafisz lśnić
W chłodne jesienne dni.
To jest twój umysł.
Wiem, jaka jesteś jesienią
I muszę przy tobie być.
I czyż mógłbym cię opuścić
Biegnącą wesoło po śniegu?
Lub w zimowy wieczór,
Gdy ogień kominka dodaje ci blasku?
Gdybym kiedyś miał cię opuścić,
Jakże mógłbym to zrobić na wiosnę,
Wiedząc, jaki czar wtedy na mnie rzucasz?
Ustanawiam dla ciebie nowy układ odniesienia.
O nie, nie na wiosnę
Ani latem, zimą, czy jesienią…
Widzisz to odzwierciedlenie nas?
Nigdy nie opuściłbym cię.
Do zobaczenia po drugiej stronie!
Nie szukaj na zewnątrz siebie. Albowiem to się nie powiedzie i będziesz szlochał za każdym razem, gdy jakiś bożek upadnie. Nieba nie można znaleźć tam, gdzie go nie ma, a pokój nie może istnieć gdzie indziej niż tam. Żaden bożek, którego czcisz, gdy Bóg wzywa, nigdy nie odpowie w Jego miejsce. Nie ma innej odpowiedzi, którą możesz zastąpić Jego odpowiedź, i znaleźć szczęście, którą Ona przynosi. Nie szukaj na zewnątrz siebie. Cały twój ból bowiem wynika po prostu z daremnych poszukiwań tego, czego chcesz, tam, gdzie upierasz się, że musi się to odnaleźć. Co będzie, jeżeli tego tam nie ma? Co właśnie przeczytaliśmy z Jezusem? Czy wolisz mieć rację, czy być szczęśliwy? Ciesz się, że powiedziano ci, gdzie znajduje się szczęście, i nie szukaj dłużej gdzie indziej. Nie powiedzie ci się. Dane ci jest jednak poznać prawdę i nie szukać jej na zewnątrz – tam we wszechświecie… A ja zaraz wrócę i powiem ci coś na ten temat.
Każdy, kto tu przychodzi, musi wciąż mieć nadzieję, jakie ociągające się złudzenie lub jakieś marzenie senne, że jest na zewnątrz niego coś, co przyniesie mu szczęście i pokój. Jeżeli wszystko jest w nim, to tak być nie może. A zatem przychodząc, wypiera się on prawdy o sobie i szuka czegoś więcej niż wszystko, tak jakby część tego była oddzielona i można by ją było znaleźć tam, gdzie nie ma całej reszty. Taki cel wyznacza on ciału, które zamieszkuje – aby szukało tego, czego mu brakuje i dawało mu to, co uczyniłoby go pełnią. A zatem błąka się bezcelowo, w poszukiwaniu czegoś, czego nie może znaleźć, wierząc, że go to uszczęśliwi. Ociągające się złudzenie skłoni go do wyszukiwania tysięcy bożków, i do szukania oprócz nich następnego tysiąca. I każdy z nich go zawiedzie; z wyjątkiem jednego – właśnie o tym ci przed chwilą czytaliśmy – ponieważ umrze, i nie rozumie, że bożkiem, którego szuka, jest jego własna śmierć. Wydaje się, że jej forma jest na zewnątrz niego. On jednak próbuje zabić Syna Bożego w sobie, oraz udowodnić, że nad nim zwyciężył. Taki jest cel każdego bożka, ponieważ taką przypisano mu rolę, a jest to rola, której nie można wypełnić.
Ha, ha, ha. Spójrz na to. Czy jesteś zdecydowany nie wierzyć w to, co mówię ci, że jest prawdą? Nazywasz siebie Chrześcijaninem? Ja uważam się za Chrześcijanina, lecz prawie niemożliwe jest, abym – w lekcji, którą teraz przerobimy – nie był zdecydowany wyrównać z kimś rachunki. Powiedz do mnie: zmierzam wyrównać rachunki. [Zamierzam wyrównać rachunki]. Zamierzam wyrównać rachunki, ponieważ źle mnie potraktowano. Mogę nawet uznawać w ślad za Jezusem, że w moim umyśle wiem, iż jeśli chcę to praktykować, to Jezus mnie zapewnił, że jestem doskonały w Niebie czy w jakimś innym miejscu. On mówi mi jednak, że to, co widzę, jest formą zemsty.
Wiem, że nie będziesz… Ty już mnie wyłączyłeś. Oczywiste jest, że nauczam Kazania na Górze. Oczywiste jest, że nauczam, iż będziesz musiał przebaczyć człowiekowi, który właśnie zrobił ci coś, co jest dosłownie nie do wybaczenia. Rozumiesz? Sposób, w jaki on ci to ofiarowuje, będzie po prostu ideą, że po pierwsze uznajesz, iż problem jest gdzie? W twoim umyśle. Powiedz: jest w moim umyśle. [Jest w moim umyśle]. Nie ma możliwości, gdy tu przyszedłem… Teraz próbujesz mi zagrozić. Nauczam o Chrześcijaństwie. Myślę, że pokażemy to na wielkim ekranie, i niech no zobaczę, jak zaprzeczasz temu, że nauczam 5 rozdziału Ewangelii Św. Mateusza.
I od razu powiesz: “Nikt nie potrafi tego zrobić”. Oczywiście, ze nikt nie potrafi tego zrobić. Musisz sobie jednaj uświadomić, że – jesteś gotów? Powiedz do mnie: to nie jest robieniem czegoś [To nie jest robieniem czegoś]. Rozumiesz? A więc myśl, jaką masz na ten temat w odzwierciedleniu światła, które otrzymujesz w tamtym momencie, nie wydaje się być mną. Czy to prawda? A więc spróbujmy tego razem w związku z Kazaniem na Górze. Jezus zbiera ich wszystkich razem, a potem ofiarowuje im dar… Jeden człowiek odwraca się do innego obok siebie i mówi: „Przebaczam ci” A czego to dotyczy? Wszystkiego, wszystkiego! On przecież będzie przebaczał jedynie, komu? Sobie. Powiedz to. [Sobie]. Tak, sobie. Cała nauka Jezusa polega na tym, że jeśli zostanie mi przebaczony czyn, który rzekomo popełniłem – mówimy teraz o czystym Chrześcijaństwie – to mogę wejść do Królestwa Niebieskiego.
Nie w tym jest problem. Problem jest w tym, że wraz z Jezusem w podejściu chrześcijańskim, powiedz do mnie: nauczamy, że jest to myślą. [Nauczamy, że jest to myślą]. O tak! Innym słowy, skoro mieliśmy lekcję, która powiedziała, że odzwierciedlenie światła, które otrzymuję z zewnątrz, jest tak naprawdę w moim umyśle… Po pierwsze nie znajduje się ono na zewnątrz, tylko ja umieściłem je na zewnątrz z powodu mojego wyobrażenia o przepowiedni, która jest gdzieś na zewnątrz i pomaga mi skierować uwagę, na co? Jesteś gotów? Powiedz do mnie: na nic [Na nic]. Na nic. Jezus, zmartwychwstając – po tym, jak go krzyżujesz i uśmiercasz, po prostu nagle znika. Po prostu go nie ma. A nie ma go dlatego, że zmartwychwstał.
Nie obchodzi mnie, jeśli wokół ciebie rozkładają się ciała. Kogo to obchodzi? Sednem mojej nauki – jeśli zdecydujesz, że chcesz ją usłyszeć, a zdecydujesz się ją usłyszeć – jest to, że moc twojego umysłu, by zdecydować, jakiego chcesz rezultatu, tak naprawdę w ogóle nie jest związana z twoim ciałem. Dlatego mieliśmy te pierwsze dwie godziny, podczas których Jezus wstąpił do ciebie i ustanowił swego rodzaju odskocznię, na której mogłeś się znaleźć, poluzowując chwilową obronę tego, co wydawało się być na zewnątrz. W chwili, gdy poluzowujesz swoją obronę ataku, który, jak czujesz, jest nieunikniony w twoim umyśle, atak znika. Idea, że to już przeminęło, może być dla ciebie ważna; nie chciałbym tego robić bez tej idei, ale możesz to zrobić tylko w tym momencie – teraz. Spróbujemy razem?
To jest czyste… Jeśli mam być Chrześcijaninem, a oczywiście nim jestem, to po pierwsze będę musiał przebaczyć idei wszystkich tych rzeczy, które się dzieją w odniesieniu do mnie jako Chrześcijanina lub kogokolwiek, po prostu dlatego, że zgodnie z tym, co Jezus mi przypomina, to jest w moim umyśle. Tu nie chodzi o to, czy jest to dobre lub złe. To nie ma nic wspólnego z dobrem lub złem, ponieważ to dotyczy tego, jak się czuję w moim związku ze sobą. Wczoraj mówiono wszem i wobec o tym, że Jezus jest zbawicielem świata. Czy masz coś przeciwko temu? Wy wszyscy tzw. nie Chrześcijanie, naprawdę sprzeciwiacie się temu, że Jezus istotnie jest zbawicielem świata. Dlaczego miałby nie być zbawicielem świata? Wszystko, czego naucza, mówi ci, że zemsta, do której dążysz przeciwko komuś innemu, uniemożliwi ci zobaczenie tego.
Ty zaś mi powiesz: „przecież nikt tego nie dokona”. Zbawiciel świata tego dokona, ponieważ widzi on świat – tak jak ci właśnie powiedziałem – w innym układzie czasu niż ten, w którym ty go widzisz. Chcę widzieć i chcę widzieć inaczej. Przeczytam ci kilka zdań. Pochodzi to wprost z Nowego Testamentu, lecz dotyczy to zemsty, ponieważ pogrzebałeś to gdzieś głęboko w sobie. Daj spokój, próbujesz mnie nabrać? Nosisz to w sobie. Pozbędziesz się tego ostatecznie tylko wtedy, gdy uznasz: „To przecież i tak przeminęło, a więc nie będę tego więcej ze sobą ciągnął”.
Oto wszystko na temat zemsty. Spróbuję to powiedzieć jeszcze raz. Jeśli chodzi o te okropne rzeczy, które ci się przydarzyły mniej więcej godzinę temu, ty wciąż je nosisz głęboko w sobie, mimo że poznałeś już myśl, że przebaczenie jest konieczne. Trudno ci jest zrozumieć, że zemsta jest ideą polegającą na tym, że choć ty możesz nie być w stanie wyrównać z kimś rachunków, to ktoś z nim wyrówna rachunki, choćby nawet on sam. I tu właśnie Staruszek ma problem z tobą.
Otóż idea, że zemsta, idea, że spowodowałem to w czasoprzestrzeni, w której się lokalizuję, jest nieuniknioną konsekwencją obudzenia i mojej obecności tutaj. Jest to formą zemsty. Od momentu, gdy człowiek rozwija ideę obiektywnego związku, powiedz do mnie: próbuje załatwić porachunki. [Próbuje załatwić porachunki]. O tak, nie ma co do tego wątpliwości. Może on to nazywać miłością; może pogrzebać głęboko w sobie zemstę za to, że nie ma prawa do tego, czym jest, ale będzie się tego i tak domagał po prostu dlatego, że nauczył się już w wystarczającym stopniu, że sam jest tego przyczyną w swoim umyśle – tak, czy nie? – a więc odzwierciedlenie konfliktu, którego doświadcza w związku z ideą dwoistości, czyli oddzielenia jego umysłu – jak przypomina ci Jezus – pozwala ci przebaczyć własnemu wrogowi.
Konieczność przebaczenia własnemu wrogowi wynika jedynie, z czego? Z tego, że twój wróg to, kto? To ty! Wciąż tego nie rozumiesz, a to jest całe moje nauczanie dotyczące Chrześcijaństwa, i oczywiste jest, że tego nie słyszysz. Mam ci powiedzieć dlaczego? Gdy to słyszysz, to zmartwychwstajesz z tej myśli, że byłeś cielesnym umiejscowieniem gdzieś tam. Spójrzmy teraz przez chwilę na zemstę, którą zamierzałeś wywrzeć za to, co ty i ja zdecydowaliśmy się zrobić. Posłuchaj.
w moim fizycznym ciele – jest formą zemsty.
Idea przeznaczona na dzień dzisiejszy opisuje dokładnie sposób, w jaki każdy, kto żywi w swym umyśle atakujące myśli, musi widzieć świat. Dokonawszy projekcji swego gniewu na świat, widzi zemstę gotową nań spaść. W ten sposób własny atak postrzega jako samoobronę. No dawaj, możesz to zrozumieć! Tak powstaje coraz bardziej błędne koło, dopóki nie zechce on zmienić tego, w jaki sposób widzi. W przeciwnym razie myśli o ataku i kontrataku będą pochłaniały go i wypełniały cały jego świat. Jakiż spokój umysłu będzie wtedy dla niego możliwy?
To od takiej okrutnej fantazji chcesz uciec. Czyż nie jest radosną nowiną usłyszeć, że to nie jest rzeczywiste? Czyż nie jest szczęśliwym odkryciem dowiedzieć się, że możesz uciec? Ty sam wytwarzasz to, co chciałbyś zniszczyć; wszystko, czego nienawidzisz i co byś chciał zaatakować i zabić. Wszystko, czego się lękasz, nie istnieje, i znajduje się tylko w twoim umyśle.
Prawdą jest, że:
Widzę tylko to, co zniszczalne.
Nie widzę niczego trwałego.
To, co widzę, jest nierzeczywiste.
To, co widzę, jest formą zemsty.
A więc pojawia się pytanie, które dotyczy ciebie:
Czy jest to świat, który naprawdę chcę widzieć?
Będę nauczał przez kilka minut, ponieważ chcę przejść do idei, że sformułowanie mojej zależności od bycia ciałem, musi odzwierciedlać to, czym, jak myślę, jestem. Obiecałem Jezusowi – a to mówię do ciebie indywidualnie – że zajmę się uzdrawianiem, ponieważ mój umysł ma moc uzdrowienia twojego odzwierciedlenia. A dzieje się to w chwili, w której decydujesz wraz ze mną – i możesz tu użyć Jezusa lub kogokolwiek chcesz – że to już i tak przeminęło, lecz ty wciąż ustanawiasz środki obrony, upewniając się, że ktoś cię zaatakuje, a gdy ustanawiasz kogoś, kto cię zaatakuje, to musisz się bronić, ponieważ musisz mieć lekarstwo na swoją chorobę. A gdy nie ma lekarstwa na twoją chorobę, to umierasz.
No cóż, przecież i tak umrę, ale w międzyczasie będę się bronił przed atakiem, który niechybnie rozegra się w moim umyśle z powodu skutków mojego obrazu siebie. Właśnie przyszedł tutaj mój przyjaciel… Będę przez chwilę nauczał, dobrze? A więc on wszedł. I w tej chwili właśnie to czuję w stosunku do ciebie. On naucza zaawansowanej idei polegającej na tym, by nigdy nie bronić się przed tym, co wydaje się być na zewnątrz. Jest to praktyka, którą musi się zajmować w swoim umyśle, bo w przeciwnym razie natychmiast zobaczy to na zewnątrz, a wtedy będzie musiał wybaczać czemuś, co wydaje się znajdować na zewnątrz. To zaś jest zawsze uzasadnieniem choroby, która, jak wierzysz, jest w kimś innym niż ty.
Spróbuję to zrobić z tobą. Uzdrawiający proces mocy twojego umysłu, aby być całkowitym i doskonałym – próbuję ci to pokazać w tej chwili… A ty mówisz: „No cóż, wyglądasz całkiem nieźle jak na osiemdziesięciosześciolatka”. No cóż, nie najgorzej. Mam ci powiedzieć dlaczego? Jeżeli powezmę postanowienie, za sprawą mocy mojego umysłu, i zdecyduję się przemienić sformułowanie miejsca, w którym wydaję się znajdować – to jest całe moje nauczanie – to mogę tego dokonać. Gdy jednak tego dokonuję, ty tego nie rozpoznajesz, ponieważ obstajesz przy idei, że wciąż możesz doświadczać bólu, samotności i śmierci.
Większość z was wyraża chęć przyznania, że jesteś tego przyczyną w swoim umyśle, ale myśl, że jesteś tego całkowitą przyczyną – w procesie uzdrowienia – jest właśnie tym, czego w tej chwili doświadczamy. O właśnie tak. Właśnie tak. Spójrz na to. Tuż obok ciebie stoi prawdopodobnie najdoskonalsza myśl, jaką kiedykolwiek widziałem, a z tym wiąże się krótka piosenka mówiąca o tym, że nigdy nie będziesz szedł sam. Idea, że tego dokonasz… Naprawdę doceniam wszystko, co zdecydowałeś się zrobić w związku z tym, ponieważ postać mojej jaźni faktycznie idzie tuż obok mnie. Ona może na to nie patrzeć. Nie muszę próbować jej rozpoznać. Oto masz:
Piosenka: Nigdy nie będziesz szedł sam
Gdy idziesz wśród burzy,
Idź z głową podniesioną wysoko
I nie obawiaj się ciemności.
Na samym końcu tej burzy
Dziękuję.
Znajdziesz złociste niebo
I czułą srebrzystą pieśń skowronka.
Czy to jest uzdrawianiem? O tak!
Idź naprzód mimo wiatru.
Idź naprzód mimo deszczu.
I choć smagają one twe marzenia,
Mam nową myśl. Mogę widzieć inaczej niż widziałem.
Idź naprzód, idź naprzód/
Idź z nadzieją w sercu,
Widzę inaczej. Nie ma możliwości, abym mógł ci powiedzieć, na czym polega różnica, a jest tak dlatego, że ja jestem inny.
A nigdy nie będziesz szedł sam.
Nigdy nie będziesz szedł sam.
Dziękuję! Obiecałem, obiecałem, że w sytuacji, przed którą niebawem staniesz… po prostu dlatego, że czynnik odzwierciedlenia światła zmienia się przez cały czas. Jeśli to nieprawda, to jak zamierzasz wydostać się do wszechświata? Jesteś zawsze ograniczony… Użyjmy tu światła – nawet w przypadku prędkości światła, gdy odbicie światła do ciebie wraca, to odbicie, które widzisz, jest oczywiście inne niż to, czym było przed chwilą. A więc pozwalasz mu, aby było inne, zamiast czego? Oto bardzo istotny element tego nauczania.
Twoja moc, niezależnie od tego, co myślisz… Mógłbym cię kochać ponad wszystko, mógłbym cię nienawidzić, mógłbym nie chcieć mieć z tobą nic wspólnego – to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Mamy nauczać dlaczego? Nie jesteś ciałem. Odbicie światła, które otrzymywałeś – a to pochodzi od Jezusa – nie ma absolutnie nic wspólnego z twoją rzeczywistością. Dlatego idea ataku i obrony stanowi po prostu odbicie mojej determinacji, że gdzieś w sobie mam prawo do żalu w miejscu, w którym się znajduję. Czy jesteś gotów? Tak, masz prawo! Lecz skończy się to jedynie na tym, że będziesz się załamywał z powodu kogoś tam na zewnątrz, kto chwilowo wydaje się znajdować w innym układzie odniesienia niż ty. To całe moje nauczanie.
To jest całe nauczenie Jezusa, tak przy okazji mówiąc, ponieważ jest to ideą, że nie zawiera się to w twoim fizycznym ciele, lecz w twoich myślach. Przyjrzyjmy się temu przez chwilę, byśmy mogli pójść dalej z tą myślą, że jeśli się bronię, jestem atakowany, gdyż uznaję, że nie atakuje mnie nikt poza mną samym. Posłuchaj.
Idea dzisiejsza wskazuje jedyną drogę uwalniającą od lęku, która w ogóle będzie skuteczna. Nic innego nie przyniesie skutku; wszystko inne jest bez znaczenia. Ale ta droga nie może zawieść. Każda myśl, jaką masz, tworzy jakiś segment świata, który widzisz. Dlatego też musimy pracować z twoimi myślami, jeśli twoje postrzeganie świata ma się zmienić. Posłuchaj!
Jeśli przyczyną świata, który widzisz, są atakujące myśli, to musisz nauczyć się, że to właśnie tych myśli nie chcesz. Lamentowanie nad światem nie ma sensu. Nie ma sensu próbować zmieniać świat. Nie jest on zdolny do zmiany, ponieważ jest tylko skutkiem, a ten skutek pochodzi z twojego umysłu. Ale, zaiste, jest sens w tym, by zmienić twoje myśli o świecie. Wtedy zmieniasz przyczynę. A skutek zmieni się automatycznie. Spójrz na to ze mną. Jeszcze jedno:
Świat, który widzisz, to świat mściwy, i wszystko w nim jest symbolem zemsty. Każde z twych postrzeżeń „rzeczywistości zewnętrznej” jest obrazową reprezentacją twych własnych atakujących myśli. Można by słusznie zapytać, czy można to nazwać widzeniem. Czy słowo „fantazja” nie jest lepszym określeniem tego procesu, a słowo „halucynacja” bardziej stosownym terminem na oznaczenie jego skutków? Oto jesteś.
Widzisz świat, który wytworzyłeś, ale nie widzisz siebie jako sprawcy obrazów. Nie można cię wybawić od świata, ale możesz uciec od jego przyczyny. To właśnie oznacza zbawienie będące korektą twojej wizji siebie.
Idea sposobu, w jaki ty… Większość z was odchodzi i podróżuje we wszechświecie. Dostaniesz zaproszenie. Daj spokój! Przecież wiesz, że nie jesteś tym małym ciałem pod jednym małym słońcem, które świeci na ciebie z nieba. Przecież wiesz, że istnieje tam cały wszechświat, i gdy wzrasta częstotliwość mocy twojego umysłu, możesz wciąż odczuwać jakiś konflikt, czyli możesz chcieć wyrównać rachunki, ale ostatecznie idea, że chcesz wyjść ponad gwiazdy aż do wszechświata, będzie twoją decyzją.
To właśnie tak naprawdę czuję do ciebie. Co za ulga w związku z wizją siebie, jaką mam dzięki tej misji. Powiedz do mnie: misja. [Misja]. Moja misja polega na tym, że właśnie teraz mogę przemienić swój umysł i zniknąć stąd. Idea, że odniosłeś w tym sukces, musi być prawdziwa po prostu dlatego, że to już się dokonało. Gdy przeżywamy to wciąż na nowo – i właśnie dlatego to do ciebie dotarło – za każdym razem dochodzisz do tego punktu mówiąc: „Mam dość. Nie chcę więcej konfliktu”. W takim momencie nawet nie musisz wiedzieć, że ty jesteś przyczyną konfliktu. Musisz po prostu postanowić, że wolałbyś raczej przyłączyć się do tych, którzy są we wszechświecie i którzy widzą twoje piękno bez potrzeby zachowywania przyćmionego światła. Pozwalają oni, aby moc światła świeciła na ciebie w pewności co do miłości, którą czujemy do siebie nawzajem. Nazywa się to mocą miłości, a nie ma w niej żadnej niechęci. Nie ma potrzeby, abyś czynił cokolwiek, a tylko kochał samego siebie.
A gdy ty będziesz kochał siebie, to i drugi człowiek będzie cię kochał. Nie może być inaczej. Kocham cię, lecz zdaję sobie sprawę, że sposób… Użyjmy tu Jezusa… Zdaję sobie sprawę, że jeśli będę polegał na nim, to mogę stąd odejść równie łatwo jak cokolwiek innego. Do zobaczenia za chwilę, w nowym pełnym światła zrozumieniu, że doświadczamy cudu przemiany naszego myślenia o tym, czym jesteśmy, a to jest miłością. To jest miłością. Została mi jeszcze minuta. O tak, dobrze! Przyszedł tu do nas ktoś w gościnę. Niektórzy z was… Zrozumiesz to wtedy, gdy to zrozumiesz. To nie jest niczym koncepcyjnym. Tu chodzi o zmianę tego, jak się czujesz. Masz moc umysłu, by zmienić swoje zdanie o tym, czym myślałeś, że jesteś.
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
Spotykamy się na końcu tego odcinka czasoprzestrzeni
Wystąpienie Mistrza-Nauczyciela
Zapowiedź nadchodzących atrakcji:
Mogę uciec ze świata, który widzę, porzucając atakujące myśli.
Widzisz świat, który wytworzyłeś, ale nie widzisz siebie jako sprawcy obrazów.
Nie widzę moich najlepszych korzyści.
Nie wiem, po co jest cokolwiek
Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć rzeczy inaczej.
Bóg jest we wszystkim, co widzę.
Bóg jest we wszystkim, co widzę, ponieważ Bóg jest w moim umyśle.