KURS CUDÓW
Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.
Nadejście Wielkiego Przebudzenia
Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano
Historia Kursu Cudów
ODDZIELENIE I POJEDNANIE
Naprawa przyczyny twojego zstąpienia w lęk
Odcinek II
Spotkanie z Masterem Teacherem
Jestem uzdrowicielem przez cuda. Zaufasz mi przez chwilę? Zaufasz tej idei, że zdaję się być obrazem będącym odzwierciedleniem twojego własnego światła? A także temu, że przedstawiam ci pradawną regułę Kursu Cudów, która ma ponad 3200 lat? Rozumiesz? Gdy zdecydowałem się powrócić do tej sekwencji i spędzić z tobą godzinę, postanowiłem, że się tu pojawię, zaś ostatnią sekwencję poświęciłem nauczaniu o równoległych wszechświatach. Czy jesteś tego świadomy? A ponieważ nauczam idei cudu obudzenia się wraz z Adamem i Ewą z idei cyklu równoległości, to być może myślisz, że idea równoległych wszechświatów, idea powielania samego siebie w sekwencji snu, są ważne. I rzeczywiście są ważne.
Jeśli chcesz, żebym spędził trochę czasu… Zdejmę to. Zrobię to. Jesteś gotów? Nauczam Kursu Cudów. Pochodzi to wprost z idei, że jest to możliwe – myślę, że przez chwilę będę nosił sweter na lewą stronę – i że wzmocniłbyś to we mnie… Czy już mnie filmujecie? Zaczniemy filmować za około trzy minuty. Wejdę tu i będę nauczał szczegółów tego, jak działa cud. A ty mówisz do mnie: „czymże jest cud?”. Mówiłem ci o tym od początku czasu. Cud nie jest niczym innym, jak całkowitym przeobrażeniem z czasoprzestrzeni do idei twojej pełni. Uważaj, bo on zaraz się tu pojawi.
Już jestem. Już jestem. Ja uzdrawiam. Jestem uzdrowicielem. Rozumiesz? Niemożliwe jest, abyś nie doświadczał wraz ze mną uzdrowienia w związku ze swoją determinacją, że idea rozdziału 2… Nauczam teraz wprost o treningu umysłu, w którym przechodzisz doświadczenie siebie. Spróbuj tego ze mną. Jest to złudzeniem idei – w tej sekwencji snu – że ma to jakąś rzeczywistość. Znajduję się w twoim utożsamieniu snów, w opowieściach, które sam sobie opowiadałeś – jak to mówił Staruszek, kiedy jeszcze tu był – w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat, we wszechświecie, który ma czternaście milionów lat. A więc sekwencja odnosząca się do idei, że w jakiś sposób się zgubiłeś, trwała tylko tyle czasu… Rozumiesz? Ja zaś, przybierając tę postać cielesną, dostarczam ci dowodów na to, że chciałbyś przerobić rozdział 2 Tekstu Kursu Cudów, który oczywiście nie pochodzi z tej idei czy też z tych ram czasowych, lecz ofiaruje ci konieczność przemiany twego umysłu.
Przyniosłem ze sobą Podręcznik Uzdrowicieli przez Cuda, który mówi w bardzo prosty sposób – słuchasz? – że jestem odpowiedzialny za to, co widzę. Znajduję rozwiązania, których chcę w moim umyśle. Jestem świadomy, że wszyscy wokół mnie znajdują te same rozwiązania, co ja, i nagle ty się tu pojawiasz .
Powiedz do mnie: „Kim jesteś?”
Jestem tutaj, aby poprzez trening mojego umysłu skorygować ideę, że istnieje inny „ty”, którego możesz widzieć… I nie zamierzam spłycać twojej idei lęku, ale wzmocnię ideę, że jest konieczne, abyś spojrzał na to, co lęk sobą przedstawia w związku z tym, w jaki sposób odnajdujesz rozwiązanie w miłości, którą czujesz wobec aktywności lęku; to zaś nie pozwala ci uciec do wszechświata.
Oto pytanie, jakie się pojawia w sekwencji snu. Właśnie dotarliśmy razem do tej idei. Począwszy od tej chwili, od tego momentu, gdy zdecydowałeś się, że użylibyśmy pewnego aspektu treningu twojego umysłu, zacząłeś brać pod uwagę ideę, że twoją odpowiedzialnością jest rozpoznanie, iż będziesz – mamy to poćwiczyć? – powiedz do mnie: „będę sobą”.
Spójrz na to ze mną. W tym sensie, nie mam pojęcia, kim jesteś w sekwencji swojego czasu. Co mnie to obchodzi?! Będziesz tym, za kogo się uważasz w związku z ideą rozdziału 2, w związku z ideą uzdrawiającego cudu.
Powiedz do mnie: „No cóż, myślałem, że mam raka i że zestarzeję się i umrę”. Słuchasz, co do ciebie mówię? To właśnie robisz!
Nie, nie, dajże spokój! Ty wierzysz, że próbuję ci odebrać twoją świadomość. Idea, że przechowujesz wspomnienia o sobie, odnoszące się do rezultatu, którego chcesz w swojej cielesnej formie, jest prostym powodem, dla którego tu jesteś. A oto, co się stało ze mną w związku z tym, co nazywasz swoją determinacją, by odrzucać ideę własnej pełni poprzez starania, aby być zdrowym w oddzieleniu od pełni twojego związku z Bogiem, który jest ideą twojej pojedynczości. Powiedziałeś mi w sekwencji snu, że w momencie twojego oddzielenia twój umysł w czasoprzestrzeni musi zostać skorygowany, jeśli chcesz uciec do wszechświata. Dajże spokój, mówię wprost do ciebie! Mówię do twojego cielesnego sformułowania świadomości. Podałeś mi wszystkie opisy tego, co zamierzasz zrobić, i ja posługuję się tą ideą równoległych wszechświatów.
„No cóż, a ja studiowałem ideę, że istnieją różne związki w moim umyśle”. Dobrze. Oto jednak, co chciałbym, żebyś zobaczył. Jeśli cofniesz się wystarczająco daleko w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat, to rozpoznasz, że gdzieś w tobie zawarta jest idea korekty błędu związanego z twoim poleganiem na idei lęku, który utwierdza wiarę, że jesteś cielesnym sformułowaniem. Chcę jedynie, żebyś zobaczył, za pośrednictwem procesu przemiany odzwierciedlenia światła, że jakiekolwiek odzwierciedlenie, które nie obejmuje pełnego rozszerzania pojedynczej idei w twoim umyśle, nie może być prawdziwe. I o tym właśnie mówi rozdział 2, odnosząc się do myśli o tym, jak możesz uzdrawiać w swoim umyśle… Czy mogę ci zadać krótkie pytanie, skoro ty sam poprosiłeś mnie właśnie o to, żebym pojawił się w tym układzie odniesienia, który kojarzysz z tym cyklem czasu i twoim wyobrażeniem o sobie? Czy włącza to również tych, którzy to filmują, w związku z ideą, że już przyznałeś, że musi istnieć coś innego?
Powiedz do mnie: „Ja tego nie widzę”. Oczywiście, że tego nie widzisz, ale to nie wyklucza idei, że sposób, w jaki się utożsamiasz, zawsze będzie się kończył twoim unicestwieniem, skoro twoja idea śmierci, która trwała tylko tę krótką chwilę w czasie, jest miejscem, w którym się teraz znajdujesz.
Spójrz ze mną na to przez chwilę, ponieważ uwielbiam czytać o lęku, który czujesz w sobie. Posłuchasz tego ze mną? To jest dla twojej informacji. Sekwencja, którą słyszysz teraz, różni się mniej więcej o 1200 lat od sekwencji, którą słyszałeś przed chwilą w swoim umyśle. Myśl, że nie dokonujesz postępów w skracaniu idei odległości, w której próbujesz się prezentować, nie jest prawdziwa. Dlaczego? Ponieważ niezależnie od tego, jak daleko bym nie spoglądał w kosmos – w związku z tą ideą równoległych wszechświatów i rozdziałem 2 mówiącym o idei przemiany i zmartwychwstania mojej cielesnej formy – nie byłem w stanie uniknąć chwil intensywnego doświadczenia, że coś jest zasadniczo nie w porządku z ideą mojego umiejscowienia w oderwaniu od wszystkiego.
O tym właśnie czytaliśmy w rozdziale 2, nieprawdaż? Przyjrzymy się temu jeszcze trochę, ponieważ zawarta jest tu istota wymagań dotyczących tego, czym jest cud w twoim umyśle. Oto, czym jest cud – działanie, czy też dokonywanie cudu – czynność wyrażająca się w możliwości przemiany, którą ci ofiaruję od chwili, gdy postanowiłem pojawić się w tej sekwencji.
Tak naprawdę ja zatrzymuję się tutaj tylko na chwilę. Wiem, że ty wierzysz, iż to nie jest dla ciebie dostępne – ta idea zmartwychwstania, a używamy tu terminu: „Jezus”… W tym cyklu dwóch tysięcy lat, który jest tak naprawdę tylko chwilą, pojawiła się przed tobą pełnia czegoś, czego nie zamierzałeś zobaczyć z powodu swojego zstąpienia w lęk przynajmniej przez następnych osiem tysięcy lat. Ja zaś pokazuję ci, jak doświadczyć jednej chwili lęku dzięki temu, że pozwalasz jej, aby pojawiła się w twojej perspektywie. Oto rozdział 2 Tekstu Kursu Cudów. Posłuchaj…
Jeszcze jedno przypomnienie z rozdziału 1:
Doskonała miłość usuwa nasz lęk.
Jeżeli istnieje lęk,
to nie ma doskonałej miłości.
Lecz:
Istnieje tylko doskonała miłość.
Jeżeli występuje lęk,
to wywołuje on stan, który nie istnieje.
Posłuchaj.
Jedynym obowiązkiem cudotwórcy jest przyjęcie Pojednania dla siebie samego. Oznacza to, że rozpoznajesz, iż jedynym poziomem twórczym jest umysł, oraz że dzięki Pojednaniu jego błędy zostają uzdrowione. Gdy to raz zaakceptujesz, twój umysł może jedynie uzdrawiać. Odrzucając jakikolwiek destruktywny potencjał swojego umysłu i przywracając umysłowi jego czysto konstruktywne siły, stajesz się zdolny do usunięcia pomieszania poziomów u innych dzięki przesłaniu, które ofiarujesz samemu sobie w pełni tego, czym wydajesz się być.
Ależ uwielbiam tę ideę, że słyszysz to w swoim umyśle! Posłuchaj.
Trzeba podkreślić ponownie, że ciało się nie uczy, podobnie jak nie stwarza. Tak naprawdę jest ono jedynie odzwierciedleniem twojego światła. Jako pomoc w nauce podąża ono jedynie za uczącym się, lecz jeśli zostaje błędnie obdarzone własną inicjatywą, staje się poważną przeszkodą w nauce, którą powinno ułatwiać, jeśli na to pozwolisz. Dlaczego? Jedynie umysł może osiągnąć oświecenie. Duch jest już oświecony, a ciało samo w sobie jest zbyt gęste. Wyjaśnię ci to. Zbyt gęste jest owo pozorne odzwierciedlenie światła, którego doświadczasz. Natomiast umysł może przynieść swe oświecenie ciału, uznając, że to nie ciało jest uczącym się, a zatem jest ono niepodatne na naukę. I właśnie do tego próbuję cię nakłonić. Niemniej jednak ciało można łatwo zsynchronizować z umysłem, który nauczył się spoglądać poza nie ku światłu.
Idea, że doprowadziłeś do przemiany poprzez skrócenie czasu, była niczym innym, jak uznaniem, że jesteś uzdrowiony, całkowity i doskonały, jakim zostałeś stworzony. Zaś idea, że korekta dokonała się w twoim umyśle, staje się pamięcią zawartą w twojej idei snu o tym, że Adam miał wyobrażenie, iż miejsce, w którym się znajdował, było w jakiś sposób inne niż to, czym rzeczywiście był.
Spójrz na to ze mną. Projekcja umysłu, kiedy to zdecydowałem się przyjść znikąd… Posłuchasz mnie? Ja dosłownie przyszedłem znikąd, ponieważ otworzyłeś się – w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat idei ograniczenia – na ideę cudu twojego umysłu – cudu, którego sam musisz dokonać, bo – powiedz do mnie: „Jestem ciałem”.
Oczywiście! Idea odzwierciedlenia światła pozwala ci obserwować inne cielesne sformułowania, które nie podejmą treningu umysłu. Radzę ci, żebyś mnie posłuchał! Będziesz mógł uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych jedynie poprzez rozpoznanie w swoim umyśle, że twoja polegająca na koncepcjach tożsamość jest przyczyną idei umiejscowienia w czasoprzestrzeni, i to właśnie ona trzymała cię w pułapce idei mrocznych cech, za pomocą których bronisz się w oparciu o ideę przyczyny i skutku.
Oto jeszcze jeden fragment rozdziału 2 dotyczący uzdrowienia, którego zamierzamy nawzajem dokonać. Czy poczułeś właśnie ten moment szczęścia? Czy on już minął? Czy zamierzasz to natychmiast analizować i udowadniać mi, że w jakiś sposób mylę się co do tego? Posłuchaj mnie: ten trening umysłu uświadomi ci ostatecznie, że mam co do tego całkowitą słuszność, a w takim wypadku świat się oczywiście skończył, ponieważ jestem całkowicie pewny, że przyszedłem tu tylko po to, żeby odegrać tę sekwencję czasu. Posłuchaj.
Nauka korygująca zawsze zaczyna się od obudzenia ducha i odwrotu od wiary we wzrok fizyczny. Słuchasz? Często powoduje to lęk, ponieważ boisz się tego, co ci ukaże twój wzrok duchowy. Spójrz na to ze mną. Powiedziałem wcześniej, że Duch Święty energii światła nie może widzieć błędu i jest jedynie zdolny do patrzenia ponad błędem ku Pojednaniu jako obronie, gdyż je reprezentuje. Nie ma wątpliwości, że może to wywołać złe samopoczucie w twym umyśle, lecz złe samopoczucie nie jest ostatecznym rezultatem takiego postrzegania. Gdy pozwoli się Duchowi Świętemu spojrzeć na zbezczeszczenie ołtarza, spogląda On też natychmiast w kierunku Pojednania. Nic z tego, co On postrzega, nie może wzbudzić lęku, poza tym, czego nauczyliśmy się o idei lęku w naszym umyśle. Wszystko, co wypływa ze świadomości duchowej, zostaje po prostu zwrócone w kierunku korekty tego procesu. Złe samopoczucie zostaje wzbudzone tylko po to, aby wprowadzić do świadomości potrzebę korekty. Proszę bardzo. Oto stare powiedzenie, o którym przypomina mi Staruszek: „bez lęku nie ma korzyści…” Idea, że musisz spojrzeć twarzą w twarz na ideę konieczności korekty, to powód, dla którego tu jesteś.
Ostatecznie lęk przed uzdrowieniem powstaje z niechęci do jednoznacznego uznania, że uzdrowienie jest konieczne. Wypowiem wreszcie to słowo, i całkiem nieźle mi to wychodzi… To, co widzi oko fizyczne, nie prowadzi do korekty – posłuchaj – bo i też błąd nie może zostać skorygowany żadnymi środkami, które można zobaczyć w sposób fizyczny. Tak długo, jak wierzysz w to, co pokazuje ci wzrok fizyczny, twe próby dokonania korekty będą zmierzały w niewłaściwym kierunku z powodu idei, że nie ma w tobie pewności. Prawdziwe widzenie jest przyćmione, ponieważ nie jesteś w stanie znieść widoku własnego zbezczeszczonego ołtarza. Ale ponieważ ołtarz został już zbezczeszczony, twój stan będzie podwójnie zagrożony, dopóki tego nie postrzeżesz. Posłuchaj tego ze mną.
Uzdrawianie to zdolność, która rozwinęła się po oddzieleniu, ponieważ przedtem nie była potrzebna. Jest ono tymczasowe jak wszystkie aspekty wiary w czas i przestrzeń. Posłuchaj. Niemniej jednak, tak długo jak trwa czas, uzdrowienie jest potrzebne jako środek ochronny. Jest tak dlatego, że uzdrowienie opiera się na miłosierdziu, a miłosierdzie – miłość i miłosierdzie – jest sposobem postrzegania doskonałości w kimś innym, nawet jeśli nie potrafisz dostrzec jej w sobie. Innymi słowy, człowiek tam na zewnątrz będzie doskonały niezależnie od tego, czy ty taki jesteś, czy nie. Większość wzniosłych pojęć, do posiadania których jesteś teraz zdolny, zależy od czasu. Miłosierdzie jest tak naprawdę słabszym odzwierciedleniem dużo potężniejszej wszechogarniającej miłości będącej daleko ponad jakąkolwiek postacią miłosierdzia, którą jak dotąd mogłeś sobie wyobrazić, i właśnie dlatego to praktykujemy. Miłosierdzie, w ograniczonym zakresie, w jakim można je teraz osiągnąć, jest bardzo istotne dla tego,co nazywamy zdrowiem umysłu.
Ponieważ jest to idea miłosierdzia – idea, że wskazuję ci w przesłaniu Jezusa na konieczność – spójrz na to ze mną – miłości wyrażającej się w miłosierdziu, które polega na rozpoznaniu pełni twojego rozwiązania będącego tuż obok ciebie, niezależnie od tego, jak dużo czasu zamierzasz spędzać i zagłębiać się w ideę, że twoje odzwierciedlenie może ci dać cokolwiek innego prócz kolejnej cielesnej formy.
A zatem zamierzasz wyrazić wraz ze mną ideę aktywności związanej z ciemnością konfliktu. Oto zaś, czym ja się zajmę: Zaofiaruję ci cud przemiany twego umysłu, bo już go uznałeś. Uznanie tego nie ma związku z miejscem, w którym wydajesz się być obecnie. Wyraża ona jednak pewność co do tego, iż miejsce, w którym się teraz znajdujesz, jest jedynym miejscem, jakie jest. Zaś idea, iż ty byłeś przyczyną tego wszystkiego w swoim związku ze sobą – według tego, co mówi rozdział 2 Kursu Cudów – może nie być dla ciebie oczywista, tak jak i cud, którego właśnie dokonałeś. Słuchasz? Cud, którego dokonałeś, nie miał nic wspólnego z ideą wyobrażenia, które masz o sobie. Ta korekta dokonuje się w lepszym odzwierciedleniu światła, którym zamierzasz być. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj fragmentu rozdziału 2 naszego Kursu Cudów. Posłuchaj.
Oto specjalne zasady dla cudotwórców:
(1) Cud likwiduje potrzebę trosk niższego rzędu. Ponieważ jest ponadwzorcowym odstępem w czasie, zwykłe czynniki czasu i przestrzeni nie mają tu zastosowania. Gdy ty będziesz czynił cuda, ja – to pochodzi wprost od Jezusa – dostosuję do nich czas i przestrzeń, aby poprawić ideę tego, gdzie jesteś.
(2) W twojej idei sformułowania konieczne jest jasne rozróżnienie pomiędzy tym, co jest stworzone a tym, co wytworzone, ponieważ wszystkie formy uzdrawiania są oparte na tej podstawowej korekcie postrzegania poziomów, których się trzymasz.
(3) Nigdy nie myl zdrowego i błędnego stanu umysłu. Reagowanie na jakąkolwiek formę błędu w inny sposób niż pragnienie uzdrowienia jest wyrazem takiej pomyłki. Spójrz na to ze mną.
(4) Cud jest zawsze zaprzeczeniem idei miejsca, w którym myślisz, że jesteś, oraz afirmacją prawdy, ponieważ tylko zdrowy umysł potrafi korygować w sposób przynoszący prawdziwy skutek. Spójrz na to ze mną. Z pragmatycznego punktu widzenia to, co nie przynosi prawdziwego skutku, nie może naprawdę istnieć. Jako swój skutek przynosi zatem pustkę. To jest wszystko, czego nauczam. Pozbawione faktycznej zawartości, jest podatne na projekcję i w ten sposób podtrzymuje siebie.
(5) Korygująca poziomy moc cudu wywołuje postrzeganie odpowiednie dla uzdrowienia. Dopóki to nie nastąpi, uzdrowienia nie da się zrozumieć, ponieważ nie ma ono sensu. Przebaczenie jest pustym gestem, jeżeli nie pociąga za sobą korekty twojego umysłu. Bez tego jest po prostu osądem, a nie uzdrowieniem. Dajże spokój! Musisz przecież uzdrowić siebie!
(6) Przebaczenie wynikające z nastawienia na cuda jest jedynie korektą. Nie zawiera ono w sobie żadnego elementu osądzania. Stwierdzenie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” w żaden sposób nie ocenia tego, co czynią. Jeśli potrafisz to usłyszeć, może stąd odejść wraz ze mną. Stanowi ono prośbę do Boga o uzdrowienie ich umysłów. Nie ma tu żadnego odniesienia do rezultatu błędu. To nie jest istotne.
(7) Zalecenie: „Bądźcie jednomyślni” jest powodem, dla którego tu jesteśmy w pełni tożsamości naszego umysłu w związku z ideą tego, co zamierzamy zrobić.
Opuszczę cię teraz na chwilę, ponieważ odniosłeś sukces w przemianie w tym nowym układzie odniesienia, który ustanowiliśmy w czasie. I właśnie otrzymałem nową misję. A oto, co zamierzam: Jeśli zrobisz sobie ze mną tę przerwę w procesie korekty, to ważne jest, abyś zrozumiał, że nic nigdy nie tracisz w związku z ideą piosenki, którą zamierzamy razem zaprezentować. Rozpoznajemy bowiem w tej chwili procesu korekty czasu, że sekwencja snu, w którą wszedłeś razem ze mną, dotyczy twoich snów o sobie samym w związku z kimkolwiek. Wiem, że ty myślisz, że ja pozostaję w jakimś szczególnym związku z fizyczną postacią Jezusa z Nazaretu. Moi drodzy – cała moc, by zdecydować, jakiego chcesz rezultatu, jest w twoim umyśle. Procedura korekty, którą ofiaruje ci idea doskonałego ciała stojącego tuż obok ciebie, nie jest niczym innym jak poprawką w twoim pojęciu o sobie i o tym, co chcesz, aby było prawdą. Jest to cudem, który pokazuje, że to, jak postrzegałeś, że wszedłeś do czasu, byłeś w nim przez chwilę, a następnie rozszerzyłeś się na cały wszechświat, już się wydarzyło. Już się wydarzyło w strukturze, którą ustanawiacie. A zatem kiedy skłaniam cię, abyś wrócił tu wraz ze mną, powracasz umocniony pewnością, że niesiesz światło pochodzące z innej sekwencji czasu, w której cud procesu korekty staje się coraz prostszy dzięki twojej decyzji, aby pozwolić, by się wydarzył, by się wydarzył, właśnie tu i teraz, właśnie tu i teraz.
Coś dobrego (tekst piosenki)
Może i miałam złe dzieciństwo.
Może mi młodość dała w kość.
Lecz gdzieś wśród zgryzot tej przeszłości
musiał być moment szczerości,
bo oto jesteś tu i kochasz mnie,
nie bojąc się nieznanego.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.
Z niczego nic nie wyjdzie
i nie ma prawa wyjść.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.
Bo oto jesteś tu i kochasz mnie,
nie bojąc się nieznanego.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.
Z niczego nic nie wyjdzie
i nie ma prawa wyjść.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.
Posłuchaj…
Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.
Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś znów powtarzał podróż, którą jesteś zdecydowany odbyć, a która już dawno się skończyła.
Dziękuję. Dziękuję ci za ideę, że rozdział 2 odnoszący się do cudu procesu twojej przemiany mówi po prostu o twojej potrzebie umiejscowienia się w tej czasoprzestrzeni oraz odczuwania lęku.
Proszę bardzo, poćwiczymy? Właśnie na mnie spojrzałeś i zobaczyłeś we mnie cielesne sformułowanie, czyli to, co nazywasz uczniem lub nauczycielem idei, że twój cykl galaktyk świetlnego sformułowania wyklucza ideę przemiany. Dzieje się tak dlatego, że jeśli się umiejscowisz w strukturze czasoprzestrzeni, to moc, którą się posłużysz, będzie dokładnie taka sama, jak motywacja ataku i obrony, za pomocą których się identyfikujesz. W tym samym momencie będziesz próbował odróżnić ideę tego, co stanowi twoją ideę czasu od twojej idei przestrzeni.
Odprężysz się ze mną przez chwilę? Wiem, że nie jest dla ciebie łatwa ta procedura wiążąca się z pojęciem, że zdecydowałeś się przystąpić do treningu umysłu. Oto, co ci ofiarowuję… Posłużę się tobą jako dobrym przykładem, ponieważ właśnie mnie usłyszałeś. Oto, czemu tak naprawdę się przyglądam… Przyjrzałeś się sobie w swojej własnej sekwencji snu w wystarczającym stopniu, aby zobaczyć, że idea cyklicznego związku z samym sobą kończy się dokładnie tą samą sytuacją, od której się zaczęła.
Oto artykuł o „cyklu życiowym galaktyk” w twoim umyśle. A idea mocy twojego umysłu, by przemienił układ odniesienia, który daję ci na twoją prośbę, przyjmując zadanie, do wykonania którego zostałem wybrany w swoim umyśle, nie odnosi się konkretnie do ciebie, lecz raczej do idei, że każdy, kto posługuje się mocą swego umysłu, nie może się nie bać czasoprzestrzeni, w której się znajduje. Boi się on czasoprzestrzeni, jak mówi rozdział 2 idei Tekstu Kursu Cudów – jako narzędzie nauczania – skoro oczywiste jest, że rozpoznajesz siebie. Rozpoznajesz, że zawsze istnieje coś innego – dzięki przemianie idei, że widzisz siebie – co da ci lepsze odzwierciedlenie światła, z którym się identyfikujesz.
Spójrzmy przez chwilę na to, co widzieliśmy w tym cyklu przedstawiającym lęk, który jest dla ciebie tak przyjemny, a zarazem tak niepokojący, w związku z ideą, że twoje myślenie o tym, co chcesz widzieć, może być prawidłowe, lub może być błędne, gdy myślisz, że możesz rozwiązać daną sytuację. Czy mamy nauczać dlaczego? Bo będziesz musiał uznać, że cała moc wszechświata pochodzi z jednego źródła rzeczywistości. To zaś, jeśli na to pozwolisz, uwolni cię od brzemienia tej myśli, że musisz przez chwilę uzasadniać ideę czasoprzestrzeni. Prawda jest taka, że nie musisz. Czasoprzestrzeń, jak przed chwilą ci przeczytałem, była tutaj, trwała przez chwilę i już się skończyła.
Och, właśnie zobaczyłem, jak się przeobrażasz w czynniku światła. A to wiąże się z ideą uzdrowienia, które się wydarzy.
„O kurcze, moje ciało ma się bardzo dobrze w czynniku mojego umysłu”. No i dobrze! Rezultat, którego chcesz w swoim umyśle, był twoją uprzednią determinacją, by wierzyć, że jesteś ciałem i że możesz się rozchorować i umrzeć. To jest tym działaniem, tą czynnością, której używamy w przemianie czynnika światła, i właśnie dlatego pojawiłeś się w tej sekwencji czasu.
Posłuchaj, uzdrowicielu chorych, uzdrowicielu polegający na pewności, że możesz czynić cuda dzięki swojemu pragnieniu, aby je czynić za pośrednictwem przesłania, które otrzymałeś od mojego zbawiciela Jezusa, który nagle po prostu się tu pojawia – tak jak zobaczyłeś to w idei Kazania na Górze – i zaczyna uzdrawiać wszystkich dookoła. Lecz oni rozpoznają to nie dzięki jego wskazówkom, a jedynie dzięki jego pewności co do ducha energii światła, który umożliwia natychmiastową przemianę.
Posłuchaj fragmentu rozdziału 2 Tekstu Kursu Cudów.
Moja prośba „To czyńcie na moją pamiątkę” jest wezwaniem do współpracy skierowanym do cudotwórców. Te dwa stwierdzenia nie znajdują się na tym samym poziomie rzeczywistości. Tylko to drugie wiąże się ze świadomością czasu, ponieważ „czynić na pamiątkę” oznacza przywoływać przeszłość w teraźniejszości bez żadnego odniesienia do wspomnienia, które z nią przyniosłeś, kiedy tu przyszedłeś. Ja zarządzam czasem, ale bezczasowość należy do Boga. W czasie istniejemy ze sobą i dla siebie nawzajem. W bezczasowości współistniejemy z Bogiem.
Posłuchaj tego ze mną…
Jeśli chcesz, możesz zrobić wiele na rzecz własnego uzdrowienia oraz uzdrowienia innych, jeżeli w sytuacji wymagającej pomocy pomyślisz o niej w ten sposób, a jest ci to ofiarowane teraz wprost z rozdziału 2:
Jestem tutaj tylko po to, aby być prawdziwie pomocnym w związku z ideą Pojednania.
Jestem tutaj, aby reprezentować Tego, który mnie posłał.
Nie muszę się martwić o to, co powiedzieć lub o to, co zrobić, bo Ten, który mnie posłał, pokieruje mną, jeśli Mu pozwolę.
Jestem rad być tam, gdziekolwiek On sobie życzy, wiedząc, że On idzie tam ze mną.
Zostanę uzdrowiony, gdy pozwolę Mu nauczyć mnie, jak uzdrawiać w moim umyśle.
A jest tak po prostu dlatego, że odniesienie zawarte w nowej sekwencji snu, w której się znajdujesz, pokazało ci, że moc decyzji czynników odzwierciedlenia idei tego, czym jesteś w swoim umyśle, nie zawiera żadnych elementów poza konfliktem, od którego usiłujesz uciec.
Posłuchasz mnie? Nie możesz uciec od konfliktu. Musisz pozwolić, aby konflikt powrócił poprzez uświadomienie sobie uzasadnienia obrony, w której posłużysz się ideą tego, czym są cuda. Właśnie dlatego dzisiejsza lekcja mówi, że twoja przyczyna i twój skutek są w rzeczywistości – powiedz do mnie: „jednoczesne”.
Jest praktycznie niemożliwe, abyś pozostał tu dłużej niż tę chwilę, w której postanowiłeś powrócić wraz ze mną, nie trzymając się mocy wynikającej z tego, że ci, którzy mieli cię rozpoznać – w tym czasie, w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat – rzeczywiście cię rozpoznają. Wiąże się to z ideą, że Bóg – idea mocy myśli wszechświata, czyli tego, czym jesteśmy jako życie – nie będzie rozróżniać między ideami o tym, czym, jak myślisz, jesteś, w oddzieleniu od tego, czym, jak myślisz, jestem ja. Jeśli to prawda, a jest to prawdą, to musisz zrozumieć, że konflikty, które odczuwasz w związku z przyczyną i jej skutkiem, są tak naprawdę jednoczesne.
Posłuchasz mnie? Ktoś z was zwrócił się do mnie z prośbą. Wiązała się ona z ideą, że – niezależnie od tego, czy będziesz się bronił, czy atakował w swoich myślach – w jakiś sposób wciąż musisz rozróżniać między ideami o sobie, po to abyś mógł być zdrowy, jednocześnie zachowując ideę, że coś innego na zewnątrz, w tamtym miejscu, może być chore. Posłuchaj mnie: to coś nie może być chore dłużej niż chwilę – tak jak właśnie ci przeczytałem – chwilę rozpoznania, czym w istocie jest to miejsce, w którym się znajdowałeś.
Posłuchaj tego ze mną… Pamiętasz, kiedy byliśmy tutaj razem w tej sekwencji? Zacząłem ci wtedy recytować idee dotyczące lęku, który czujesz – lęku, że mówię prawdę. Zajmiemy się teraz konkretną lekcją, przeznaczoną na konkretny czas i miejsce, w których odczuwasz konflikt związany z koniecznością bronienia siebie. Posłuchaj mnie. Posłuchasz? Zajmie nam to tylko kilka chwil, ponieważ umożliwia to przemianę dzięki rozpoznaniu, że moc, której używam, by się bronić, jest dokładnie tą samą mocą, której używam, by cię atakować. Posłuchaj…
Jeśli się bronię, to jestem atakowany.
Któż broniłby siebie, gdyby nie sądził, że jest atakowany, że atak jest rzeczywisty i że jego własna obrona może go uratować? I właśnie w tym tkwi szaleństwo obrony: nadaje ona pełną rzeczywistość złudzeniom, a następnie usiłuje traktować je jako rzeczywiste. Dodaje ona złudzenia do złudzeń, przykrywając jedno drugim, i w ten sposób podwójnie utrudnia korektę. A to właśnie czynisz, gdy próbujesz planować przyszłość, przywracać do życia przeszłość lub organizować teraźniejszość według swoich życzeń.
Posłuchaj. Działasz, opierając się na przekonaniu, że musisz się chronić przed tym, co się dzieje, ponieważ musi być w tym jakieś zagrożenie dla ciebie. Poczucie zagrożenia oznacza uznanie przyrodzonej słabości, przekonanie, że istnieje niebezpieczeństwo, które ma moc, by zażądać od ciebie zastosowania odpowiedniej obrony. Posłuchaj mnie. Świat, który widzisz, opiera się na tym szalonym przekonaniu. A wszystkie jego struktury, wszystkie jego myśli i wątpliwości, jego sankcje karne i ciężkie uzbrojenie, jego definicje prawne i kodeksy, jego etyka oraz jego przywódcy i jego bogowie służą tylko zachowaniu tego poczucia zagrożenia. Powiedz do mnie: „lęk”. Albowiem każdy, kto idzie przez świat w zbroi, musi nieść w swym sercu strach.
Posłuchaj. Obrona przeraża. Wyrasta z lęku, a lęk rośnie wraz z każdą obroną. Sądzisz, że przynosi ona bezpieczeństwo. Jednakże świadczy o lęku, któremu nadano realność, oraz o uzasadnionym w twym umyśle przerażeniu. Czy nie jest dziwne, że opracowując swe plany, pogrubiając zbroję i wzmacniając zamki, nie zatrzymujesz się, żeby zapytać, czego bronisz, jak się bronisz i co wówczas robisz? Chodzi tu o twoje ciało. Chodzi tu o uzdrowienie, które ci ofiarujemy.
Zastanówmy się najpierw, czego bronisz. Musi to być coś bardzo słabego i bardzo podatnego na atak. Musi to być jakaś łatwa ofiara, niezdolna do własnej ochrony i potrzebująca twojej obrony. Cóż, jak nie ciało, jest tak kruche, że potrzebuje nieustannej opieki i czujności oraz głębokiej troski, by chronić swój krótki żywocik? Cóż, jak nie ciało, chwieje się i nie może służyć Synowi Bożemu jako godny gospodarz?
Posłuchaj. Wszakże to nie ciało może się lękać ani być przedmiotem lęku. Nie ma ono żadnych potrzeb poza tymi, które mu wyznaczasz. Nie potrzebuje skomplikowanych struktur obronnych, wspomagających zdrowie lekarstw, żadnej opieki ani troski. Broń jego życia lub podaruj mu coś, by je upiększyć, czy też otocz murami, by zapewnić mu bezpieczeństwo, a wówczas mówisz, że twój dom jest otwarty dla złodzieja czasu, podatny na zepsucie i rozpadający się, oraz tak zagrożony, że musisz go strzec własnym życiem.
Czy nie jest to straszny obraz? Czy możesz żyć w spokoju, mając takie wyobrażenie o swoim domu? Cóż, poza odzwierciedleniem twojego światła opartym na przekonaniu o tym, czym jesteś, obdarzyło ciało prawem, aby służyło ci w ten sposób? To twój umysł nadał ciału wszelkie funkcje, które mu przypisujesz, i wycenił jego wartość o wiele wyżej niż mała garstka pyłu i wody. Któż broniłby czegoś takiego, gdyby to rozpoznał?
Posłuchaj wraz ze mną. Ciało nie potrzebuje obrony. Nigdy dość podkreślania tego. Będzie ono silne i zdrowe, jeśli umysł nie nadużyje go, przypisując mu role, których nie może ono spełnić, zamiary przekraczające jego możliwości oraz wzniosłe cele, których nie może urzeczywistnić. Próby takie, śmieszne, ale wysoko cenione, są źródłem licznych szalonych ataków, które kierujesz przeciwko niemu. Wydaje się bowiem, że ciało zawodzi twoje nadzieje, potrzeby, wartości i marzenia.
Jeszcze jedno zdanie: „Jaźń”, która potrzebuje ochrony, nie jest rzeczywista. Wystarczy by ciało, pozbawione wartości i niewarte choćby najmniejszej obrony, zostało postrzeżone jako całkowicie odrębne od ciebie, a stanie się zdrowym, pożytecznym narzędziem, za pomocą którego umysł może działać, dopóki nie przestanie być ono przydatne. Któż chciałby je zachować, gdy jego przydatność minie?
Spójrz na to ze mną. Broń swego ciała, a już zaatakowałeś swój umysł. Albowiem ujrzałeś w nim jego błędy, słabości, ograniczenia i braki, od których, jak sądzisz, ciało trzeba uratować. Nie widzisz wtedy umysłu jako niezależnego od kondycji ciała. I narzucasz ciału wszelki ból, który bierze się z koncepcji, że umysł jest ograniczony i kruchy, oddzielony od innych umysłów i odrębny od własnego Źródła.
Jestem tu z tobą przez chwilę i możesz to ze mną usłyszeć, ponieważ jest to rozsądne wedle twoich pojęć. Albo pojęcie, które masz o sobie, jest całkowicie prawdziwe w związku z ideą, że wszyscy stanowimy jedno źródło rzeczywistości i jesteśmy jedną ideą świadomości – słuchasz? – albo jest ono całkowicie nieprawdziwe. Nie ma takiego pojęcia, które pozwoli ci zdefiniować wraz ze mną ideę: „No cóż, przecież wiem, że nie jestem ciałem”. Nie, nie wiesz! Idea, że nie jesteś ciałem, jest po prostu myślą o rozpoznaniu w iluzji, że czynność błędnego ukierunkowania cię w historii, którą sobie opowiadamy, i tak się tu rozgrywa. W ciągu ostatniej sekwencji, podczas której pokazałem ci ostatni odcinek śmierci, której właśnie doświadczyłeś, byłeś całkowicie świadomy, że twoje cielesne sformułowanie nie miało absolutnie nic wspólnego z wszechświatem, do którego się udałeś. Ale pokazałem ci ideę powrotu do tego elementu czasu, ponieważ nicość i wszystko nie mogą współistnieć. Posłuchaj, co mówi o tym rozdział 2.
Nicość i wszystko nie mogą współistnieć. Wierzyć w jedno to zaprzeczyć drugiemu. Lęk tak naprawdę jest niczym, zaś miłość wszystkim. Kiedykolwiek światło wnika w ciemność, ciemność zostaje przezwyciężona. To, w co wierzysz, jest dla ciebie prawdziwe. W tym sensie oddzielenie miało miejsce, a zaprzeczanie temu to po prostu niewłaściwe użycie zaprzeczenia. Jednakże koncentrowanie się na błędzie jest jedynie kolejnym błędem. Początkowa procedura korygująca polega na chwilowym rozpoznaniu, że istnieje problem, lecz tylko w celu wskazania, że potrzebna jest natychmiastowa korekta. Ustanawia to stan umysłu, w którym można bezzwłocznie przyjąć Pojednanie. Posłuchaj. Należy jednak podkreślić, że ostatecznie nie jest możliwy żaden kompromis pomiędzy wszystkim a nicością. To jest całe moje nauczanie. Zasadniczo czas jest środkiem, za pomocą którego można zaniechać wszelkiego kompromisu pod tym względem. Ponieważ sam czas zawiera odstępy, które nie istnieją, to wydaje się, że jest usuwany stopniowo. Stało się to konieczne jako środek korygujący z powodu błędnego tworzenia. Stwierdzenie „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” wymaga tylko jednej drobnej korekty, aby miało ono sens w tym kontekście: „dał go Synowi Swemu Jednorodzonemu”. Uwielbiam to.
Należy zwrócić szczególną uwagę na to, że Bóg ma tylko jednego Syna. Jeśli wszystkie Jego stworzenia są Jego Synami, to każde z nich musi być integralną częścią całego Synostwa. Synostwo w swej Jedności wykracza poza sumę swych części. Pozostaje to jednak niejasne, dopóki brakuje jakiejkolwiek jego części. Właśnie dlatego konfliktu nie można ostatecznie rozwiązać tak długo, aż nie powrócą wszystkie części Synostwa. Tylko wówczas będzie można zrozumieć prawdziwe znaczenie pełni. Każda część Synostwa może wierzyć w błąd lub niekompletność, jeśli tak postanowi. Słuchasz mnie? Jeżeli jednak to zrobi, wierzy ona w istnienie własnej nicości. Korekta tego błędu już się dokonała. Innymi słowy, nie stworzyłeś sam siebie.
Dzięki korekcie zawartej w Sądzie Ostatecznym ofiaruję ci ideę, że ty i ja zgodziliśmy się w czasie co do tego, że złudzenie twojego sądu nad samym sobą już się zakończyło.
Sąd Ostateczny zaistniał dopiero po oddzieleniu, kiedy to stał się jedną z wielu pomocy w nauce, która miała być wbudowana w całościowy plan. Dokładnie tak jak oddzielenie zajmuje więcej niż miliony lat, tak Sąd Ostateczny rozciągnie się na podobnie długi okres, a może nawet dłuższy. Czas jego trwania można jednak niepomiernie skrócić przez cuda – środek skracania, a nie likwidowania czasu. Posłuchaj. Gdy wystarczająca liczba umysłów zacznie się prawdziwie opierać na cudach, ten proces skrócenia może być praktycznie nie do zmierzenia. Istotne jest jednak, byś szybko się uwolnił, ponieważ musisz wyjść z konfliktu, jeżeli masz przynieść pokój innym umysłom.
I to jest wszystko, co zamierzam ci zaofiarować dzięki korekcie w moim umyśle. Kochani, bardzo doceniam tę ideę, iż to, jacy jesteście w swojej czasoprzestrzeni, w tej właśnie chwili, to nie idee czegoś, co zamierzacie zrobić w przyszłości bądź w przeszłości. Ustanowiono to dla ciebie tutaj, ponieważ wracałeś tu wielokrotnie w swoim umyśle po to, by znowu doświadczyć śmierci, i wreszcie powiedziałeś do mnie: „mam tego dosyć”.
Powiedz do mnie: „Dość już tego”.
Tak, idea, że twój umysł ma moc, by zadecydować, iż tego nie chcesz, stanie się częścią ciebie za sprawą idei z rozdziału 2 Tekstu Kursu Cudów… Ja zaś będę musiał cię opuścić, zostawiając cię z pewnością co do tego, że ty i ja, że dzięki tobie twoje wspomnienia są dla mnie bardzo cenne, ale nie wiąże się to w żaden sposób z tym, czym są pojęcia o wspomnieniach, które masz o sobie. W ogóle mnie one nie obchodzą, ale posłuchaj: pogłębiłeś wraz ze mną pewność co do natychmiastowości i niezmierzalności determinacji związanej z tym, że odeszliśmy stąd razem. I to właśnie jest misją, w której oświadczyłeś, że „musi istnieć coś innego”. Mówimy tu o Bogu. Musi istnieć moc mojego umysłu… Nie muszę nawet wiedzieć, czym ona jest, ale deklarując, że „nie jest tym”, mogę się dowiedzieć, że będzie ona dla mnie dostępna i przyniesie mi pewność co do nicości – pewność, że ten cały świat – ta idea umiejscowienia w czasoprzestrzeni – skończył się dawno temu.
Dziękuję ci za to odzwierciedlenie światła. Dziękuję ci za to odzwierciedlenie światła. Dziękuję ci za to, że pojawiłeś się w tym miejscu i w tym czasie wraz ze mną… wraz ze mną… wraz ze mną. Dziękuję ci za doskonałość budzenia się razem z naszego snu śmierci, z naszego snu o życiu wiecznym, w którym pojawiła się idea, że w jakiś sposób byliśmy oddzieleni od wszystkiego. Do zobaczenia za chwilę.
Naprawa przyczyny twojego zstąpienia w lękOdcinek II