Wszystko jest spłyceniem pojedynczego stanu świadomości. To jest faktem. Wszyscy fizycy kwantowi, biochemicy i filozofowie próbują dokonać właśnie tego – odnaleźć całkowitą pojedynczość, czy też prawdę. Dla każdego, kto zajmuje się tak zwaną prawdziwą analizą świadomości, powinno być oczywiste, że „jednolite pole siły” jest tym samym, co Bóg. I właśnie to przedstawia idea pojedynczości, która wynika z ujednolicenia pozornej obiektywności – przedstawia ona oczywiście Boga.
Pamiętaj, że w tym stanie świadomości wszystko jest spłycone. Z historycznego punktu widzenia święty Paweł spłyca Jezusa, nieprawdaż? Idee Augustyna spłycają neoplatonizm. Oczywiście, że tak. To nieuniknione. Newton, na przykład, wywodzi się od Arystotelesa, który z kolei spłycił Platona. No pewnie! Spójrz na to! Nie ma różnicy między pojęciami zaczerpniętymi z logiki newtonowskiej, czy też fizyki newtonowskiej, a, powiedzmy, tworzeniem obiektywnych bożków. To jest jedno i to samo. To jest ta sama idea. Widzisz to? Dowodzi ona, że można ustanowić jedność na zewnątrz ciebie. Nauka może oczywiście wznieść się ponad takie myślenie. Kolejnym krokiem byłoby więc ustanowienie przez nią – czego? Po pierwsze – idei względności, która w niezwykły sposób obnaża to, czym jest świadomość. Zabawne jest spoglądanie z historycznego punktu widzenia na to, jak doświadczył tego Einstein; skąd się to u niego wzięło. Idea względności wiązała się z czymś, co można by nazwać doświadczeniem mistycznym. Dobrze jest się temu przyjrzeć. Oczywiście, że jest to prawda. Tak rzeczywiście było.
Czy wiesz, do czego naprawdę są zdolne owe świeże, młode, współczesne umysły dwóch pokoleń po Einsteinie? Jeśli możesz, spróbuj to pojąć. Usiądź sobie z grupą młodych ludzi, którzy naprawdę potrafią myśleć, a mówimy tu tylko o okresie sześćdziesięciu, siedemdziesięciu, osiemdziesięciu lat. Ja tylko wykażę widoczną tu tak zwaną ewolucję świadomości. Sam doświadczyłem tego bardzo głęboko. Pamiętam to bardzo dobrze. Miałem około dwunastu lat, może trochę mniej, kiedy to zetknąłem się po raz pierwszy z pop-ilustracją teorii względności. I nigdy nie zapomnę tamtego przeżycia. Było to doświadczenie głębokiej intuicji. Poczułem przypływ energii w głowie i od razu zrozumiałem całkowitą racjonalność pojęcia względności. Problem, jaki później miałem z tą ideą, wynikał z konieczności wybierania spośród ograniczonych definicji względności, które mi przedstawiano.
Jeśli chcesz zobaczyć, jak działają te młode umysły, to przyjrzyj się choćby temu, jak podchodzą one do negatywizmu Schopenhauera, przyglądają mu się ze wszech stron i w ciągu paru minut wyciągają z niego prawdziwe wnioski. I to z łatwością. Młode umysły są do tego zdolne. Być może posługują się w tym celu Darth Vaderem czy inną formą wyrazu zaczerpniętą z „Gwiezdnych Wojen”. Ale robią to w swoich umysłach. Rozumiesz? Czy wiesz, o czym mówię? Biorą oni piękne, boskie idee Spinozy, oczyszczają je i dzięki jednemu zdaniu z Kursu Cudów pokazują, co jest w nich prawdziwe. Czy widzisz, co się dzieje w tych umysłach? Nie schodzą one do poziomu jakościowej analizy rozczłonkowania. One łączą w całość! I właśnie do tego chcemy doprowadzić w twoim umyśle, widzisz? Widzisz, co próbujemy uczynić?
Pojęcia z filozofii augustyńskiej lub fizyki newtonowskiej cieszą się wielkim poważaniem u tych, którzy kierują się roztropnością ograniczenia. Weźmy na przykład papieża, który naucza fenomenologii, czyli twierdzenia, że mogą istnieć obiektywne zjawiska na zewnątrz pojedynczej świadomości jaźni. Papież nie chce więc uznać, że to on sam wywołuje istnienie zjawisk. Rozumiesz? Całą podstawą kwantowego myślenia, Kursu Cudów, subiektywności czy też myślenia absolutnego, w którym nie ma przedmiotu, jest pojęcie noumenu, czyli idei, że nie jesteś oddzielony od niczego, o czym myślisz. Kurczę, ależ to piękne! Możemy tego nauczać. Ale musimy tego nauczać poprzez proces rozpoznawania, że doświadczenie jest formą objawienia.
Ograniczona świadomość potrafi uznać, że ekspansja czy też samorealizacja, generalnie rzecz biorąc, ma miejsce w muzyce, sztuce, filozofii, nauce, religii. Ale nieuniknione jest, że świadomość ta spłyci to do jakiejś formy dualizmu, po prostu dlatego, że nie jest ona zdolna do myślenia w duchu tak zwanego nieobiektywnego egzystencjalizmu. Nie ma bardziej prawdziwego stwierdzenia we wszechświecie niż: „Cogito ergo sum” – „Myślę, więc jestem”. Lecz choć musisz w końcu dojść do tego wniosku, to wciąż pojawia się pytanie: „Tak, ale kim jestem?”. Skąd się bierze to pojęcie mojej egzystencji? Ach! To niezwykłe! Tak!
Ostatecznie chodzi głównie o to, że świadomość czuje potrzebę uzasadnienia siebie. Stworzenie nie jest niczym innym, jak uzasadnieniem jedności czy też szerzeniem pełnej idei. Ale jak to wyrazić? Jest o tym mowa w Kursie Cudów. Każdy w końcu stwarza jedynie swe własne pojęcie o sobie. Nie widzisz tego? Zawiera on to jednak w ograniczonych ramach świadomości, po prostu dlatego, że określa siebie samego jako odrębnego od jedności. To niesamowite! Czy jest coś bardziej newtonowskiego niż ta idea? I czy jest coś bardziej jednoczącego niż idea kwantowości, idea jednej siły, idea podobieństwa, która musi nas doprowadzić do nieprawdopodobnego wniosku, że wszechświat jest jedynie świadomością? To jest uproszczeniem, ponieważ prawda jest niezwykle prosta. Wszelkie twe zmartwienia wynikają z tego, że myślisz, iż prawda jest pokrętna lub że składa się z luźnych części. Musisz rozpoznać, że w tym procesie nie możesz się odłączyć od jaźni ani od niczego, co jest pozornie na zewnątrz niej.
Oto proces, którego nauczamy. Od tego właśnie zaczęliśmy naszą rozmowę o Kursie Cudów – próbujemy nauczyć świadomość, aby przyglądała się temu, co jest pozornie obiektywne, i by nie uznawała tego za rzeczywiste, lecz by pytała, czym to jest. Dzięki temu możesz się odłączyć od swych pamięciowych wzorców związanych z dualizmem. I tak się właśnie dzieje.
Gdy brat Albert Einstein doszedł do swych wniosków na temat jednolitego pola siły, miał z tym kłopot tylko dlatego, że nie potrafił przejść z poziomu pojęciowego do włączenia w niego swego własnego wyobrażenia na ten temat. Wyraził więc pogląd, że Bóg rzuca kośćmi. To jego własne stwierdzenie. Powiedział tak: „Nie mogę uwierzyć, że Bóg rzuca kośćmi”. Oczywiście, jeśli istnieje coś takiego, jak prawdziwa obiektywność, to musi się z nią wiązać element przypadku. To nieuniknione, ponieważ w takim wyobrażeniu o rzeczywistości elementarny porządek nie istnieje. Rozumiesz? Nieuniknione jest więc przepowiadanie przyszłości. Nie może być inaczej. Czy wyraziłem się niezbyt jasno? Mój umysł staje się zbyt szybki, nie wiem, jak to ująć…
Możemy to sformułować w ten sposób, że niemożliwe jest, abyś miał jakąś nową myśl. Myślisz w czasie przeszłym, a wszystkie twoje projekcje w procesie tworzenia sekwencji czasoprzestrzennej bazują na twoich przeszłych skojarzeniach. Innymi słowy, ty – świadomość, wszechświat – tworzysz swoją przyszłość w oparciu o swoją przeszłość.
Teraz przemówi do nas brat Andrzej, który czasami może robić wrażenie antagonisty, lecz na głębszym poziomie prezentuje sokratejskie idee, o których później dyskutujemy w niezliczonych układach odniesień.
Brat Andrzej: Słyszałem o sytuacji, w której pewną osobę poddano hipnozie i zasugerowano jej, że na dany sygnał zdejmie but i położy go na kominku. Kiedy zabrzmiał ów sygnał, rzeczywiście tak się stało. Kiedy zapytano owego człowieka, dlaczego to zrobił, to podał jakąś wymówkę, która miała wytłumaczyć zachowanie, którego nawet on sam nie rozumiał. Powiedział, że zgrzała mu się stopa, więc zdjął but i położył go na kominku, ponieważ chciał zapamiętać, gdzie go postawił.
To bez znaczenia. Przyglądamy się tylko idei, że musiał uzasadnić swoje działanie. I w tym jest cały dylemat.
Brat Andrzej: Chcę się zapytać o zachowanie, które przypisujesz nam, a za które możemy nie być świadomie odpowiedzialni.
Świadomie – nie jesteście. Ale ostatecznie jesteś odpowiedzialny za swoje zachowanie i w jakimś sensie rzeczywiście je uzasadniasz. To jest podstawą mojego nauczania.
Brat Andrzej: Ale to jest nieświadome.
Kogo to obchodzi? Ty zapomniałeś Boga. To, co można nazwać świadomością, ogranicza się do twojego wyobrażenia na swój temat, a następnie skłania cię do pozostania w tym układzie odniesienia. Właśnie dlatego nauczam, że rzeczywiście potrzebne jest doświadczenie transformacji. Posłuchaj tego, co mówię, próbuję bowiem zmienić twój schemat myślenia. Oczywiście, każde działanie musi być uzasadnione, bo inaczej by do niego nie doszło. Podstawą zaś naszych nauk jest nieumotywowane działanie. Posłuchaj mnie. Chcę ci to powiedzieć jeszcze inaczej. Jest oczywiste, że hipnotyzer przekazywał założenie istnienia obiektywności komuś innemu, kto również znajdował się w ograniczonym stanie świadomości. Świadomość poddawana hipnozie nie zapytała hipnotyzera: „Co to jest but?”. Ja zaś cię proszę, byś zapytał: „Co to jest but?”. Rozumiesz? Przyjrzyj się temu. Rzecz jasna, hipnotyzer i osoba hipnotyzowana mieli takie samo ograniczone wyobrażenie o zdolności do zdejmowania buta, oparte na energetycznym związku, który stanowił o istnieniu ciała. Takie myślenie jest obiektywne i ograniczone.
Wszystko, co mi zaprezentowałeś, było ograniczone. Mogę to teraz wznieść na wyższy poziom i pokazać ci, czym to jest w prawdzie. Uzasadnianie konieczności zdejmowania buta jest uzasadnianiem odrębnej tożsamości. Nieuniknione jest, że tak się dzieje w tym stanie świadomości. Nie może być inaczej.
Brat Andrzej: Jak możemy zrobić to, o co nas prosisz, skoro nie wiemy nawet, z jakiego powodu robimy to, co już robimy?
Ale masz przecież doskonały cel. Sam skonstruowałeś w swej głowie ideę jedności i ją wyrażasz.
Brat Andrzej: Ale nie zrobiłem tego świadomie.
Oczywiście, że nie. Ponieważ świadomie temu zaprzeczasz. Pozornie nie, ale oczywiste jest, że w ograniczonym stanie świadomości zaprzeczasz pojedynczości. To jest fakt. Teraz być może mi powiesz: „Postanawiam nie wierzyć, że temu zaprzeczam”. Chętnie zgodzę się z ideą, że w twej tak zwanej „transformacji” nie osiągnąłeś jeszcze takiego stopnia metamorfozy, żeby mieć dostęp do jednolitego sposobu myślenia. Skoro skonstruowałeś go jednak w swoim umyśle i jest oczywiste, że potrafisz do niego dotrzeć, to sugerowałbym, abyś to uczynił. Jesteś zdeterminowany pozostać w ograniczonych ramach świadomości – teraz odnosimy się wprost do naszego nauczania, ponieważ twoja potrzeba zdejmowania buta i zakładania buta jest właśnie powodem, dla którego się tu znajdujesz – w tym ograniczonym utożsamieniu ze swoim „ja”. Ponieważ próbuję cię z tego wybudzić, to mówię ci z całkowitą pewnością, że dosłownie nie ma nic na zewnątrz twoich myśli na ten temat. Jeśli spojrzałbyś na to w ten sposób, to powiedziałbym ci, że wszystko, co według ciebie istnieje, jest wszystkim, co istnieje, i nie ma niczego poza tym. To wywoła w tobie głęboki niepokój, ponieważ ty uważasz, że ktoś inny może myśleć niezależnie od ciebie. Właśnie takie jest stanowisko fizyki newtonowskiej. Kwantowy naukowiec z kolei doszedł do nieprawdopodobnego, oczywistego wniosku, że nie ma rozróżnienia między energiami – że wszystkie energie są ostatecznie tym samym.
Kolejnym i ostatnim krokiem mogłoby być rozpoznanie, że oni to ty. Nie ma znaczenia, jak siebie określasz, nie widzisz tego? Nie można cię z niczym porównać! Ty zaś uparcie porównujesz się z rzeczami, które pozornie znajdują się na zewnątrz ciebie. Jezus naucza o tym w Kursie Cudów, podobnie jak naucza tego Budda. Któż nauczał tego bardziej stanowczo niż Budda? I spłycono go od razu, tak jak Chrystusa spłyciło chrześcijaństwo. Oczywiście, że tak. Czy Platona z kolei spłycił Arystoteles? Oczywiście, że tak. To się tak ciągnie w nieskończoność. Wszystko jest zawsze redukcją. Ale ostatecznie zredukuje się to tak, że zostaniesz tylko ty!
Brat Andrzej: W jaki sposób spłycono Buddę?
Jakakolwiek próba zdefiniowania go jest automatycznym spłyceniem.
Idea kolejnego kroku, czy też idea transformacji, której doświadczył Jezus Chrystus, pokazując, że świadomość może ewoluować – a tym właśnie, i tylko tym, jest chrześcijaństwo – została automatycznie spłycona. Określono ją jako proces umierania w celu odnalezienia życia, co jest nieprawdą. O tym wszystkim jest mowa w Kursie Cudów. Bardzo pięknie wyraża to Tekst Kursu. Ostatecznie nie umierasz po to, by żyć. Ty nigdy nie umierasz. Pozostajesz w tym stanie tylko dlatego, że uznajesz ideę ograniczenia.
Znajdujesz się w stanie całkowitego odrzucenia idei wieczności, ponieważ dla ciebie wiąże się ona z czasem. Nie może nie wiązać się z czasem. Jeśli powiem Ci, że będziesz tu siedział przez całą wieczność, ty udowodnisz mi, że się mylę, powstając, spacerując i siadając na innym krześle. Zrozumiałeś mnie. To dobrze! Ja widzę, jak działa twój umysł. Funkcjonuje on, oczywiście, tylko w czasie przeszłym. Wszystko, co ukształtowałeś w sobie, jest oparte na czymś, co pozornie już się wydarzyło. Jeśli rzeczywiście na to spojrzysz, to naprawdę nie myślisz o teraźniejszości; myślisz jedynie o tym, co minęło. Nie jesteś w stanie myśleć o przyszłym tygodniu lub przyszłym miesiącu. Kurs Cudów mówi o tym, że każdy umysł na Ziemi jest tak naprawdę pusty. Spójrz na to. A więc próbujemy doprowadzić cię do teraźniejszości, która w istocie jest wiecznością. Przypatrz się temu, jak ludzie łączą się w grupy i organizacje oraz próbują się komunikować w ograniczeniu. Powiedzie im się jedynie na bardzo ograniczonym poziomie, ale tak naprawdę nie proszą oni o nic więcej. Powiedzą tak: „Nie wymagam, żebyś mnie całkowicie zrozumiał, ale byłoby miło, gdybyśmy nie spuścili na siebie nawzajem bomb atomowych – abyśmy się nie pozabijali – lub abyśmy połączyli się w ograniczonym związku i dzielili wieloma wspólnymi rzeczami aż do naszej śmierci, dopóki nie umrzemy”.
A więc tak naprawdę nie ma tu mowy o żadnej komunikacji, chyba że wtedy, gdy ma ona transcendentny charakter. Jedna z wyższych form komunikacji będzie miała miejsce, gdy pójdziesz dziś wieczorem posłuchać Chicagowskiej Orkiestry Symfonicznej i tysiąc ludzi siedzących na widowni połączy ten sam bodziec energetyczny, ten sam konglomerat rytmów i kombinacji dźwiękowych oraz idei ze skali chromatycznej. Przybierze to formę bardzo głębokiej symbiozy. Tym właśnie jest komunikacja. Komunikacja ostatecznie nie ma nic wspólnego ze swoją definicją. Jeśli Jezus naucza jednego w Kursie Cudów, to właśnie tego, że doświadczenie może być jednolite, lub że Boga można doświadczyć – co jest całą podstawą Kursu – i to wspólnie, ponieważ w rzeczywistości mamy jeden wspólny mianownik.
Pójdźmy z tym o krok dalej. Byłoby miło, gdybym mógł ci pokazać, że – powiedzmy, zrobię coś takiego: „Pffs blaa!”. To nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Gdzieś w swoim umyśle w tamtej chwili byłeś zdeterminowany nadawać temu, czym, jak myślałeś, jestem, jakiś związek przyczynowo-skutkowy. To nieuniknione. Podstawą zen, czy też koanu – tak to chyba nazywacie – jest doprowadzenie do zmiany w twojej świadomości, tak aby twoje myślenie nie było już liniowe. Widzisz to? Ty zaś mówisz: „Ojej, co on takiego próbuje uczynić? Dlaczego to robisz? Nie mów mi, że robisz to bez powodu. Ty mną manipulujesz”. Lub co najwyżej próbujesz mnie obudzić.
Brat Andrzej: Analogia, którą się posłużyłeś, odnośnie ludzi słuchających symfonii i podzielających transcendentalną świadomość, jest bardzo adekwatna. Ale gdy tylko otworzyłeś usta, by o tym opowiedzieć, zmieszałeś się z motłochem, bo próbowałeś rozwiązać problem na poziomie problemu, a to się nigdy nie powiedzie.
Tak, wiem. Zgoda. A więc jesteś skazany na wieczne potępienie.
Brat Andrzej: Nie.
No cóż, dobrze! A więc gdy mówisz „nie”, pozwalasz, abym ci to insynuował na poziomie energetycznym, ponieważ się tym ze mną dzielisz.
Brat Andrzej: Rzeczywiście, pozwoliłem na to. Ale gdy ty otwierasz usta, to już nie jest to.
Tak, ale abym mógł dawać, potrzebuję energii. Abym mógł dawać, potrzebuję idei.
Brat Andrzej: W ten sposób generujesz swoją shakti.
Oczywiście że tak. To jest najwyższa forma, jakiej możesz użyć. To właśnie czyni Bóg. Trafiłeś w sedno. Jeśli chcesz na to spojrzeć w ten sposób, to Bóg generuje shakti, dzieląc się prawdziwą ideą. Oczywiście, że tak. Lecz pamiętaj, że tylko ty możesz to zrobić. Jezus nazywa to w Kursie Cudów absolutnym związkiem opartym na braterstwie, które musi zaistnieć w świadomości. Istnieje jednak taka tendencja, by myśleć, że idea organizacji w czasie oznacza, iż jakaś świadomość w danym układzie odniesienia dotarła do punktu, który wydaje się bardziej zaawansowany. Dzięki mojemu obudzeniu jestem całkowicie świadomy, że nie ma żadnych stopni świadomości, że naprawdę nie istnieją żadne hierarchie świadomości. Idea hierarchii, czy też ustanawiania poziomów świadomości, zawsze pojawia się w stanie ograniczenia, w którym próbuje się określić, czym jest pojedynczość. Ten proces ma swoje uzasadnienie, ponieważ polega on na posługiwaniu się samą możliwością rewolucji czy też znalezienia się na wyższym poziomie rozwoju w wyniku podstawowej potrzeby przezwyciężania czegoś. Nie da się tego zrobić w żaden inny sposób. Tego nie praktykuje się na pozornie niższych poziomach. Oczywiste jest, że nosorożec nie konstruuje idei na temat przyszłości i tym podobnych. Skoro ty jednak to uczyniłeś w swoim stanie świadomości, to musisz sobie również w pełni uświadomić, że ta przemiana może się dokonać w tobie. A więc gdyby nie podstawowe pojęcia newtonowskie, nie byłoby również mowy o tak zwanej fizyce kwantowej czy idei względności. Musisz wpierw mieć pojęcie o możliwości obiektywności. To jest formą ewolucji. Pewnie, że tak. I jeśli zechcesz się temu przyjrzeć, to wszystko jest częścią twoich myśli.
Jest trochę idei związanych z niezwykłym pojęciem nierozdzielania. Z ideą szczególności wiąże się pewien paradoks, polegający na tym, że przekazuję ci ideę, że jesteś całkowicie wyjątkowy i szczególny – ale nie w odniesieniu do niczego, co jest od ciebie oddzielone. Idea, że jesteś wyjątkowy i szczególny leży u podstaw całego twojego egzystencjalizmu. To jest całkowicie nieuniknione. Jedyne, co możesz wiedzieć to, że: „ja jestem ja”. I znowu do tego wróciliśmy. Uznanie pojęcia, że jest to transcendentalne lub teozoficzne, czy też gnostyczne, to bardzo ważny krok.
Jezus naucza w Kursie, że wszystkie idee wyrażające miłość są próbą komunikowania się. A ostatecznie cała komunikacja to jedynie tożsamość czy też próba utożsamienia się. Ograniczenie nigdy nie może niczego przekazać. Jezus naucza, że ono rzutuje na zewnątrz siebie zamiast szerzyć. Rzutuje pojęcie na swój temat… Tym właśnie jest rozczłonkowanie. Idea, którą rzutuje dana świadomość, zawiera w sobie całość, czyli zawiera ideę tego, co dodatnie i ujemne, bądź też ideę porównań i koncepcji. W Kursie Cudów, czy też w nauczaniu pewnej formy transformacji, próbujemy tak naprawdę doprowadzić do tego, abyś myślał bez wyodrębniania. Tym właśnie jest pojednanie. Kurs naucza tego w ten sposób: Ograniczony stan świadomości próbuje utrwalić sam siebie, a więc ustanawia w swojej własnej karmie pamięciowe wzorce oporu. Robi to po to, aby podtrzymywać swoją świadomość lub sprzeciw, czy też własny porządek. Nieuniknionym rezultatem ograniczenia jest żal, czy też idea, że istnieje jakaś forma na zewnątrz ciebie, która mogłaby wywołać w twojej świadomości lęk, atak lub niepokój. Całą podstawą twojej karmy – twojej pamięci w rozczłonkowanym wszechświecie dualizmu – jest utrzymywanie się przy życiu w ograniczeniu. To oczywiste. Jezus mówi w Kursie, że wszystkie twoje myśli wywodzą się – ¬z czego? Z oddzielenia. Innymi słowy, twój sposób myślenia wiąże się z ciągłym rozczłonkowaniem ograniczenia twojej świadomości. Oczywiście, że tak. Lecz jeśli zatrzymasz się, by na to spojrzeć, to zobaczysz, że w strukturze twej świadomości zawiera się też idea jedności. Jest jednak konieczne, abyś był włączony w to równanie.
Czy przyjrzałeś się chaosowi, jaki panuje w świecie, w którym pojedyncze świadomości usiłują podtrzymać swoją tożsamość? Wow! To zadziwiające! Nic dziwnego, że panuje tu chaos. Każda z nich w istocie opiera się na unikalnym historycznym wzorcu. Nie ma czegoś takiego, jak dwa identyczne odciski palców. To ciekawe spostrzeżenie, jeśli chcesz na to spojrzeć. A są ich miliardy. I one wciąż się dzielą na mniejsze części. Darwinowski dobór naturalny to po prostu przetrwanie ograniczonego stanu świadomości w chwili jego indywidualizacji. Ograniczenie zawsze dzieli. To niesamowite! Na obszarze dwóch kilometrów kwadratowych brazylijskiej dżungli żyje osiemset czterdzieści sześć gatunków chrząszcza. O kurka wodna!
Brat Andrzej: Czy chcesz przez to powiedzieć, że my wszystko dzielimy?
Tak. W swoim elementarnym wyobrażeniu o sobie oddzieliłeś się od tego stołu. I oczywiście uważasz, że ten stół jest odrębny od ciebie. Dlaczego? Czym jest ten stół? Aby mi odpowiedzieć, spojrzysz na przeszłe skojarzenie w swoim umyśle i poinformujesz mnie, czym jest ten stół. Jeśli jednak będę ci wciąż zadawał pytania, to nie masz szans. Nie jesteś w stanie powiedzieć mi, czym jest ten stół. Nie masz pojęcia, czym on jest w rzeczywistości. Spróbuj, jeśli chcesz. To są tylko ćwiczenia. Są one zawarte w Książce Ćwiczeń Kursu Cudów. Właśnie to się tu dzieje. Możemy tu siedzieć całą wieczność i nigdy tego nie znajdziesz. Będziesz to tylko dzielił i dzielił na mniejsze kawałeczki. A gdy dojdziesz do poziomu cząsteczkowego, podzielisz to jeszcze inaczej w swoim umyśle. Widzisz to? I w końcu poddasz się i pozwolisz, aby to było stołem, i posłużysz się nim w swej ograniczonej świadomości. Tym tak naprawdę jest struktura społeczeństwa. Posługujemy się w nim jedynie obiektywnością ograniczenia. A później spieramy się, broniąc naszych idei tego, czym jest ten stół. Mógłbym cię z łatwością zabić, upierając się, że to jest określony rodzaj stołu lub chcąc go zatrzymać w swoim posiadaniu, skoro znajduje się on na zewnątrz mnie i chcę go zachować. Wiąże się z tym idea niedostatku.
Brat Andrzej: Widzę go, ale nie potrafię ci powiedzieć, co widzę. Doświadczam jednak, że coś tam jest. Czy to wciąż oznacza, że mijam się z celem?
Automatycznie mijasz się z celem, ale to jest w porządku. Co zatem tak naprawdę zacząłeś robić? Zacząłeś przyglądać się swoim projekcjom, czy też własnym myślom, co jest niezbędną częścią procesu obudzenia. Właśnie dlatego nauczam cię, abyś spojrzał na stół i powiedział: „Co to takiego?”. Kiedy twoje myślenie będzie się opierało na jednoczeniu, to być może spojrzysz na ten stół i ujrzysz w nim, na przykład, stół z ostatniej wieczerzy. Ujrzysz w nim cokolwiek, co skonstruowałeś w swoim umyśle. Oto podstawowe założenie tego, co myślimy, i musisz to zrozumieć: pojęcie zawsze poprzedza postrzeganie. To jest nieuniknione. Czy zgodzisz się ze mną?
Brat Andrzej: Czy to znaczy, że myślę o stole, zanim go zobaczę?
Nie może być inaczej. Wchodzisz właśnie w samo sedno tego, o czym powiedziałem.
Brat Andrzej: A więc odczuwam lęk, zanim podejmę jakieś działanie?
Czujesz potrzebę bronienia swojej tożsamości w układzie odniesienia, w którym znajduje się twoja świadomość. Oczywiście, że tak. Jesteś jedynie tym, czym jesteś. Gdy wychodzisz z tym na zewnątrz, gdy zaczynasz myśleć, konstruujesz całą tę różnorodność i podtrzymujesz swoją ograniczoną świadomość za pomocą różnorodności, zamiast jedności. To się nigdy nie powiedzie. Jakiż niesamowity dylemat ma Adam, który musi nazwać zwierzęta. A więc zajmuje się ciągłym dzieleniem gatunków. Dlaczego? Bo on sam się oddzielił. I będzie dalej wszystko dzielił i dzielił. To nieuniknione.
W końcu nauczasz tego po prostu poprzez akceptację własnych myśli. Właśnie tego nauczalibyśmy w Kursie Cudów. Skoro istnieją tylko twoje myśli na jakiś temat, innymi słowy: skoro to ty jesteś pomysłodawcą wszechświata, jesteś stwórcą – a zapewniam cię, że to prawda – i skoro znajdujesz się w stanie dualizmu i obrony samego siebie, to ustanawiasz i wyznaczasz w swojej świadomości względne warunki określające twoją tożsamość. W Kursie nauczalibyśmy tego w ten sposób, że żadna myśl nie może cię nigdy opuścić. I oto mamy cały dylemat winy. Jeśli próbujesz osadzić się na gruncie ograniczenia – a oczywiście odnosisz w tym sukces – to musisz z definicji czuć potrzebę porządkowania własnych myśli. Nie możesz tego nie robić. Automatycznie odrzucasz i zachowujesz pewne myśli w swojej świadomości. O tym mówi Nowy Testament, tego próbuje nauczać Jezus. W bardzo prawdziwym sensie – wybacz mi – jeśli myślisz o „mordercy”, to jesteś mordercą. To jest absolutnie nieuniknione. Nie chcesz na to spojrzeć. Wiem, że nie chcesz na to spojrzeć. Nie chcesz być odpowiedzialny za swoje myślenie. Ale jesteś odpowiedzialny. Zrobisz wszystko, by nie być za nie odpowiedzialny. Dlaczego? Ponieważ skonstruowałeś śmierć. I nie chcesz być odpowiedzialny za śmierć. Rozumiesz? Czy widzisz, że śmierć jednego to śmierć wszystkiego? Jeśli jedna rzecz umiera, to wszystko umiera. Spójrz na to. Śmierć jest ograniczeniem.
Właśnie tak tutaj żyjemy. Śmierć definiuje życie. To oznacza, że opierasz swoją świadomość na pojęciu, że istnieje unicestwienie i koniec. Gdzie się nie obejrzysz na Ziemi, konstruujesz formy, które są cykliczne lub które się rozwijają. Tak naprawdę to właśnie ustanowienie czasu i przestrzeni prowadzi do rzekomego końca. Istnieją w Kursie takie wyrażenia, które są nie do przyjęcia, na przykład: „To, co nie jest wieczne, nie jest prawdziwe”. Wymień mi coś, co jest wieczne. Nie jesteś w stanie. A więc porywasz się na ideę Boga. Mówisz mi: „Bóg jest wieczny”. Ale wieczność nie może istnieć poza twoją ideą na jej temat. Co takiego ci mówię? Że Bóg jest twoją ideą. Śmierć jest twoją ideą. Spójrz na to. Opowiedz mi o Bogu. Opowiedz mi o prawdzie. Powiedz mi, czym jest prawda. Nie możesz. Możesz tylko być prawdą. Bardzo dziwne jest pojęcie posiadania idei. Kim więc jesteś ty? Co takiego masz? Masz idee na temat różnych rzeczy. Jesteś po prostu oddzielony! Czy nie widzisz, że jesteś ideą?
Brat Andrzej: Czy jestem wszystkim, czego doświadczam?
Tak. Wyłącznie tym. Amen! Ale tobie się to nie podoba. Nie potrafisz odróżnić przyjemności od bólu, ale wciąż próbujesz. Właśnie mówiliśmy o pojęciu ciągłości w umyśle człowieka. Bierze się ono z głębokiej potrzeby doświadczenia pojedynczości. Przejawia się to w dramatyczny sposób w pojęciu reinkarnacji. Idea nieprzerwanej świadomości ma dużą wartość. Problem z reinkarnacją sprowadza się do poczucia ograniczenia związanego z oczywistymi pojęciami odrębności w pamięciowym wzorcu. Innymi słowy, nie byłeś niczym konkretnym w przeszłości, lecz byłeś wszystkim w swojej świadomości. Kiedyś próbowałem to wyrazić na przykładzie męki ukrzyżowania, podczas której nie byłeś bardziej Piotrem niż rzymskim żołnierzem. Wszystko jest twoją ideą na dany temat. Jeśli, przyjąwszy ideę reinkarnacji, przeżyjesz mistyczne doświadczenie i nagle zaczniesz biegle mówić w sanskrycie… No pewnie, że tak! Już zgodziłem się na to, że z genetycznego punktu widzenia konfiguracja twojej świadomości nie tylko zawiera wszystkie możliwości, ale również wszystkie przeszłe wydarzenia z całej schizmy. To tylko twój sen, bracie.
Historia nie jest obiektywna. Historia nie jest wydarzeniem złożonym z odrębnych konkretów. Takie wyobrażenie jest tylko w twoim umyśle. Czymże ostatecznie jest historia, jak nie tym, czym – jak myślisz – jest, lub tym, co formułujesz wspólnie ze swoimi ludźmi w określonym czasie? Możemy dojść do wniosku, że Hitler był złym człowiekiem. Lecz po pięćdziesięciu latach spotkasz się z ludźmi, którzy powiedzą, że nie był taki zły. Czy to nie śmieszne? Wszyscy wciąż od nowa spisują historię. Nie widzisz tego? Historia jest zawsze oparta na doraźnych korzyściach danej świadomości. Na miłość boską! Spiszemy ją na nowo, kiedy tylko zechcesz. Pięknie jest widzieć, jak świadomość bierze alegorię dualizmu, która nie jest niczym innym, jak procesem budzenia się, i rekonstruuje ją na nowo w swoim umyśle jako pojedynczą prawdę. Co takiego próbujesz udowodnić, kiedy zadajesz te pytania, jak nie tylko własne ograniczenie? Ja przyjmę wszystko, co mi powiesz. Nadszedł czas, aby twój umysł zaczął się przyglądać doświadczeniu z bajki jako urzeczywistnionemu objawieniu, które jest w niej zawarte. Cóż jest bardziej mistycznego niż bitwa pod Waterloo? Jest ona tym, co z niej uczynisz w swoim umyśle.
Wolność… W Książce Ćwiczeń Kursu Cudów całkiem dosłownie prosimy cię, abyś uwolnił się ze swoich własnych ograniczonych konfiguracji. Gdy zaczyna ci się to przydarzać, jest to niezwykle radosnym, szczęśliwym i niewiarygodnym wydarzeniem, ponieważ jest ono wolnością. Zaczyna się ono w zasadzie od podstawowej idei, że gdzieś w układzie odniesienia twoich własnych wyobrażeń o sobie kryje się jedność, prawda czy też pojedynczość. Dualizm przyznaje się do tego po cichu. Nieuniknione jest więc, że Ziemi by tu nie było, gdyby gdzieś, w jakimś układzie odniesienia, jakkolwiek ograniczonym, nie sformułowano pojęcia Boga, prawdy czy też pełni. Następnym krokiem, którego będziesz próbował nauczać, jest to, że skoro nie można jej znaleźć tutaj, to osiągnięcie wiedzy musi być formą transformacji, czyli przemiany umysłu lub oświecenia, czy też doświadczenia „aha!”, czyli zmartwychwstania, czy też istoty geniuszu, symfonii, pięknego wiersza, czy też czegokolwiek, co prowadzi do zmiany w świadomości twojego związku z tym, co pozornie znajduje się na zewnątrz ciebie. Jest to podstawą całego mojego nauczania.
Z socjologicznego punktu widzenia dotarliśmy w tej konfiguracji do prostego wniosku, że osiąganie prawdy może mieć charakter transformacyjny. Ezoteryczne kręgi zawsze o tym wiedziały. Idea pradawnej mądrości, elementarne podstawy religii, chrześcijaństwa, opierają się na Boskiej wiedzy, którą można zdobyć dzięki doświadczeniu transformacji lub zmartwychwstania. Mówi o tym cała literatura. Wyraża ona każdą możliwość przy użyciu ludzkich pojęć dualizmu. A więc jeśli mamy tego nauczać, to zawarta w indywidualnej świadomości zdolność do postrzegania siebie jako pełni musi zostać przyjęta przynajmniej intelektualnie. A więc jeśli dołączasz do jakiejś grupy, to musisz w jakiś sposób założyć – i rzeczywiście, czynisz to na jakimś poziomie – że jesteś tam z uzasadnionego powodu: aby rozpoznać, kim jesteś. Tak jak już sygnalizowałem, spojrzysz na ten koszyk – to właśnie dzieje się teraz w waszych umysłach – i zamiast stwierdzić: „Jesteś koszykiem”, zapytasz: „Czym jesteś?”. Nie mów mu, czym on jest. Zapytaj go, czym jest. Czy widzisz, jakie to proste? Jest oczywiste, że jeśli powiesz mu, czym jest, to stanie się on konfiguracją twojej własnej pamięci, czyli ograniczonej świadomości.
Jest taki piękny fragment w jednej z pierwszych dwudziestu lekcji Kursu Cudów, który brzmi mniej więcej tak: Mogę skłonić cię do uznania, że przeszłości nie ma teraz, a więc niemożliwe jest, abyś w rzeczywistości o niej myślał; i przyszłości również nie ma teraz, więc rzeczywiście niemożliwe jest, abyś ją wytwarzał, a zatem całkiem dosłownie wszystkie umysły na planecie Ziemi są w każdej chwili puste. One o niczym nie myślą! Widzisz to? Jedynie wytwarzają przeszłość – czyli „nie-teraz” – tak jak ją postrzegły, i rzutują ją w przyszłość. Dobrze jest na to spojrzeć w ten sposób. A więc ludzie chodzą sobie po świecie i nikt, dosłownie nikt, tutaj tak naprawdę nie myśli. Co z tego wynika? Że niemożliwe jest, aby istniała jakakolwiek forma komunikacji w chaosie. Dlaczego? Ponieważ wszyscy opierają to, co widzą, na swoich własnych koncepcjach, na przeszłości. Nie ma w tym nic rzeczywistego. No ładnie! Teraz poruszamy to, co naprawdę mamy tu do powiedzenia. Skoro przyjęliśmy, że istnieje jedno źródło, to jest całkiem oczywiste, że ty i ja, indywidualnie i wspólnie z innymi świadomościami, musimy podzielać tę rzeczywistość. I właśnie do tego ma prowadzić nasze braterstwo. To wszystko.
Kurs Cudów nazywa to miłością. Nie ma to nic wspólnego z miłością lub próbami komunikacji, które promuje się tu w dualizmie, w chaosie. Nie mogłoby mieć z tym nic wspólnego. Dlaczego? Ponieważ miłość nie wiąże się z postrzeganiem. Postrzeganie zawsze polega na rozróżnianiu. W Kursie Cudów nauczalibyśmy tego w ten sposób: nie możesz mieć neutralnej myśli. Tylko spróbuj. Nie jesteś w stanie. Rozumiesz? Postrzeganie musi wiązać się z trzymaniem czyjejś strony, ponieważ postrzeganie i pojęcie ograniczonej jaźni opiera się na obstawaniu po czyjejś stronie. I od razu stajesz przed niesamowitym dylematem odrzucenia lub próby odrzucenia odrobiny swojego własnego oddzielenia.
Oto prawdziwa myśl: Idea nigdy nie może opuścić swego źródła. Tylko pełnia jest jej rzeczywistością, co jest innym sposobem powiedzenia, że dwie rzeczy nie mogą się nawzajem poznać, ponieważ dwoistość opiera się na dualizmie.
A więc oto mamy gatunek ludzki, homo sapiens, trwający w stanie dualizmu. Usiłuje on porządkować własne rozczłonkowanie, własną świadomość, i kieruje się preferencjami, wybierając rzeczy, które podtrzymują jego ograniczoną świadomość. Jezus w Kursie próbuje wyrazić to w ten sposób: wszystko wokół ciebie jest skutkiem twoich myśli i nie jest rzeczywiste, ponieważ twoje myśli o tym nie są rzeczywiste. Oto niezły sposób, w jaki możesz to rozpoznać: uznaj przynajmniej, że jeśli nie ma niczego na zewnątrz ciebie, to tylko twoje własne myśl mają na ciebie wpływ. Dobrze jest spojrzeć na to w ten sposób. Oczywiście, że to prawda. Tylko twoja idea na jakiś temat, czy też sposób, w jaki ją sformułowałeś w swojej pamięci bądź w karmicznym układzie odniesienia, pozornie ją urzeczywistnia. Skoro całe pojęcie ograniczonej świadomości jest oparte na tym, co Kurs Cudów nazywa atakiem lub obroną, to możesz na to spojrzeć w ten sposób: stan świadomości, w którym na zewnątrz ciebie rzekomo istnieje coś, co mogłoby na ciebie wpłynąć bez twojej zgody, jest powodem wszelkiego bólu, żalu i morderstwa oraz wszystkich rzeczy, które się z tym wiążą. Oczywiście, że to prawda. Możemy cię nauczyć – i już zacząłeś to poznawać – że wpływają na ciebie twoje własne idee na temat wszystkiego. To bardzo piękne.
Ostatecznie wszechświat jest jedynie ideą. Jeśli idea jest ograniczona, to oczywiście nie jest uniwersalna, a więc ten, kto o niej myśli, nie może się od niej oddzielić. Dopóki wierzysz w swój ograniczony stan świadomości i konstruujesz ograniczenie, w którym jednostka może się oddzielić od swoich myśli, dopóty będziesz urzeczywistniał czasoprzestrzeń. Nie możesz nie działać w ten sposób. Właśnie idea, że możesz pozostać na zewnątrz swoich myśli, wytworzyła przestrzeń. Jeśli stanę tu przed tobą w stanie ograniczenia i powiem: „Nazywam się Teodor Każdy. Tam zaś stoi słup.”, to co takiego wytworzyłem? Przestrzeń między sobą a słupem oraz czas, jaki będzie potrzebny, abym przeszedł z tego miejsca do tamtego miejsca. Jeśli moja idea na temat tego słupa jest ostatecznie jedynie konfiguracją w mojej świadomości, to ona tak naprawdę nigdy nie opuściła mojego umysłu. To jest wielka prawda. Można ją ćwiczyć. Właśnie do tego próbuje doprowadzić Kurs Cudów w pierwszych pięćdziesięciu lekcjach z Książki Ćwiczeń. Aby to rozpoznać, mogę spojrzeć na ten słup i zamiast mówić do niego: „Jesteś słupem”, mogę powiedzieć to, czego naucza pierwsza lekcja Kursu: „Nie wiem, czym jesteś”. Co takiego? Spójrz, co się wydarzyło. Nie wiem, czym jest cokolwiek. To niesłychane! Spójrz, co się stało. Jaki jest następny krok? Spoglądasz na słup i mówisz do niego: „Czym jesteś?”. Co takiego się wówczas dzieje w twojej świadomości? Można to naprawdę ćwiczyć. Na jeden moment rozpoznajesz ideę, że rozprzestrzeniasz myśl, która nie opiera się na tym, co poprzednio o niej wiedziałeś. Co zacząłeś czynić? Zacząłeś myśleć.
„Myślenie” na Ziemi nie ma nic wspólnego z tym, czym naprawdę jest myślenie. O tym mówi pierwsze pięćdziesiąt lekcji Kursu Cudów. To jest trochę niepokojące, a więc ludzie, którzy koniecznie chcą się uziemić w ograniczonej świadomości, spojrzą na mnie i powiedzą: „No cóż, być może to prawda, lecz kiedy mój umysł zaczyna to robić, ogarnia mnie strach, ponieważ tracę swoją tożsamość. Jeśli to nie jest lampa, to mam bardzo poważny problem”. Widzisz? A jednak ja stoję przed tobą i mówię: „To nie jest lampa”. Jeśli poproszę cię, abyś ją zdefiniował, ty spojrzysz na nią i zaczniesz ją dzielić na kawałki po to, aby co? Uzasadnić siebie w rozbiciu! Zadziwiające jest, jak działa twój umysł. Ta grupa oczywiście osiąga wyższy stan tego, co mógłbyś nazwać połączoną świadomością. Czymże innym mogłoby być braterstwo czy duchowa bliskość, jak nie uznaniem – po pierwsze – pojedynczości prawdy, czyli mówiąc w sposób altruistyczny – że prawda jest prawdziwa i nic innego nie jest prawdziwe? To zaś nie pozwala na zaistnienie względności, czyli odrębnych związków w prawdziwej strukturze świadomości. Do czego może to nas doprowadzić? Do błądzenia w naszych wzorcach pamięci! Pamiętaj, że skoro ograniczona świadomość w czasoprzestrzeni opiera się na historii oddzielenia, to konieczne jest, abyś rozpoznał, że wszystkie twoje myśli w dualizmie opierają się na ograniczeniu. Z religijnego punktu widzenia nazywa się to złem, czy też upadkiem. Ty jednak masz w sobie coś, co można by nazwać genetyczną zdolnością do myślenia o prawdzie, czyli Bogu. Oczywiście, że możesz to robić, skoro już to robiłeś. Właśnie dlatego próbujemy ci uświadomić, że skoro wszystko jest ostatecznie jedynie twoją myślą na dany temat, to ty sam musisz być prawdą, czy też Bogiem. Nie możesz tym nie być. To inny sposób powiedzenia, że nie możesz się oddzielić od swoich idei. Na tym właśnie opierają się próby osiągnięcia Chrystusostwa w czasoprzestrzeni, czyli ustanowienia guru bądź jakiejś jednostki, która doświadczyła transformacji i jest w stanie – za pomocą energii lub idei, lub jakichkolwiek innych środków – przekazać sposób, w jaki również ty możesz rozpoznać tę prawdę w swojej świadomości.
Na najwyższym, najdoskonalszym poziomie nauczania świadomość jednostki musi uznać, że jest faktycznie prawdą samą w sobie. Nauczano tego od zawsze. Kurs Cudów mówi stanowczo, że jest kursem, dzięki któremu rozpoznajesz, kim jesteś. Nie może być on niczym innym. Wszyscy od razu potakują głowami: „Tak, poznanie siebie to jedna z podstaw”. Ale to jest jeszcze dużo głębsze. Musisz poznać siebie, ponieważ dosłownie nie ma nic innego do poznania. Wow! Przedstawienie tego w Książce Ćwiczeń Kursu Cudów oraz idea, że rozpoznanie tego jest nieuniknione i natychmiastowe, pokazuje, że wszyscy znajdują się w stanie głębokiego zaprzeczenia, zanim jeszcze zaczną praktykę. Nie możesz nawet otworzyć tej książki, i od razu nie mieć problemu. Dobrze jest zacząć od przyjrzenia się pewnym podstawowym ideom.
Lekcja 8 mówi: przeszłości nie ma. Kiedy myślisz o przeszłości lub oczekujesz przyszłości, twój umysł jest tak naprawdę pusty. Właśnie to przed chwilą powiedziałem. Lekcja 14 – zobaczmy, czy ktoś wchłonie tę ideę – jesteś gotowy? Świat, który widzisz, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jest on twojego własnego wytworu i nie istnieje. To dobry początek. Dobrze się to zaczyna. Wszystko, co widzisz, jest wynikiem twoich myśli. Nie ma żadnych wyjątków. Nie ma żadnych błahych myśli. Neutralna myśl jest niemożliwa. Posłuchaj. Lekcja 19: Przyczyna i skutek nigdy nie są oddzielone. Myślenie i jego rezultaty są jednoczesne. O kurczę! To prawda, że nie ma żadnych prywatnych myśli. „No dajże spokój! Przecież mam prawo do odrobiny prywatności”. Posłuchaj mnie. Masz prawo do zupełnej prywatności, i tak naprawdę jest to wszystkim, co ma Bóg – zupełną prywatność. Widzisz to? Wszyscy jesteście w stanie na to spojrzeć. Skoro nie ma nic na zewnątrz ciebie, to oczywiste jest, że masz całkowitą prywatność. Cóż jest bardziej osobistego niż Bóg? Cóż takiego uczyniłeś ze swoimi własnymi pojęciami, co sprawiło, że coś byłoby na zewnątrz ciebie, a następnie mogłoby cię skrzywdzić lub wywołać twój niepokój czy konflikt? Walka, czy też konflikt, nie są prawdziwe. Nie mogłyby być prawdziwe. To niemożliwe. Wow! Powinieneś zacząć tego nauczać. Kiedy widzisz odrębne rzeczy, to tak naprawdę niczego nie widzisz. To piękne. Dorzucę jeszcze lekcję 23, ponieważ nikt tak naprawdę nie chce się jej przyjrzeć. Jedyną drogą wyjścia z lęku jest porzucenie ataku i obrony. Nie opieraj się złu. Nie bierz udziału w chaosie twoich własnych ograniczonych projekcji. Wow!
Spisałem trochę dziwnych rzeczy dzisiaj rano. Kilka tytułów piosenek. To taka dygresja. „Nic nie jest pewne, jeśli się wpierw nie wydarzy”. A to perełka. Innymi słowy, jeśli nie doświadczysz tego procesu, to nie możesz być niczego pewien. Właśnie w ten sposób możesz zawsze rozpoznać obudzoną świadomość, czyli kogoś obudzonego. Możesz nie wiedzieć, czego on jest pewien, ale widzisz, że jest bardzo pewien czegoś, czego ty nie jesteś pewien! Oto piękna definicja. Ta jest dla ciebie: „postaraj się nie uśmiechać, gdy zaprzeczasz”. Co za perełka! W jakiś sposób uznajemy, że zaprzeczamy, i w pewnym sensie czerpiemy z tego satysfakcję. To tak naprawdę do niczego nie prowadzi. Następne zdanie jest również dla ciebie. Jest to definicja tantrycznej jogi: „Pokój nastanie, gdy wszystko ci stanie”. Umieść to na nalepce dla ludzi zajmujących się jogą tantryczną. Och, biedacy…
Uznanie, że ta przemiana wydarza się w tobie, może doprowadzić do niezwykłego poczucia spokoju i radości, ponieważ gdy oczyszczasz swoją rozczłonkowaną przeszłość, przypominając sobie swoją własną doskonałość, pozwalasz wszystkiemu, co pozornie wydarza się na zewnątrz ciebie, aby było tym, czym jest, i nie próbujesz wkładać tego w historyczne ramy, samemu się od tego odłączając. Czyż to nie piękne, że możesz tego dokonać? Za każdym razem, gdy to robisz – gdy nie stosujesz w swej świadomości konkretnych związków przyczynowo-skutkowych, wówczas w twoim własnym energetycznym związku dochodzi do podniesienia czy też podwyższenia energii. Próbujemy cię nauczać, że właśnie tego doświadczasz. Twój umysł zacznie potem przeobrażać niezwykłe zdarzenia, które miały miejsce w twoich przeszłych utożsamieniach. Zaczniesz je widzieć z innej perspektywy – w nowym układzie odniesienia, w którym wreszcie połączą się one w niesamowitym pojedynczym uświadomieniu, że jedynym celem twojej świadomości była metamorfoza, której teraz doświadczasz. Ależ to piękne! Być może będziesz chciał to potem przestudiować w książkach; być może zechcesz dokonać szybkiego porównania między I Ching a kodem genetycznym. Być może zachwyci cię spostrzeżenie, że helisa kodu genetycznego jest taka sama jak symbol I Ching, czy też całkowity potencjał wszechświata. A więc powiesz: „O mój Boże!”. A ponieważ zmiana ta będzie nadal zachodziła w tobie, rozejrzysz się i zobaczysz w swoim umyśle niesamowite połączenia kolorów, dźwięków i myśli. Sztuka, poezja i literatura połączą się jako jedna, bardzo, bardzo oczywista, niesamowita alegoria świadomości w czasoprzestrzeni. To piękne! Weźmiesz wszystkie bajki i zamiast przerabiać je w sposób intelektualny, przetłumaczysz je – poprzez wyższą formę ikonografii czy też symbolizmu – na prawdziwą ideę, która pokaże ci doświadczenie twojej własnej transformacji. Cóż takiego odkryjesz w tym procesie? Że zaczynasz to samo robić ze wszystkim. A więc gdy spoglądasz na ten koszyk, zamiast mówić mu: „Jesteś koszykiem” lub zamiast następnego kroku: „Czym jesteś?”, spoglądasz na niego i mówisz: „Wiem, że w rzeczywistości reprezentujesz to, kim jestem, i dzięki uświadomieniu sobie twojej pełni, widzę swoją własną”.
Czego zatem tak naprawdę cię uczymy? Abyś odrzucił wszystko, co wydaje ci się prawdziwe. W ten sposób zobaczysz, że ostatecznie jedynie ty jesteś rzeczywistością. Właśnie tego próbujemy teraz dokonać.
Gdy doświadczenie to w tobie dojrzeje, możesz doświadczyć czegoś, co będzie wyglądało jak konflikt. Pamiętaj, że twoja próba odcięcia się od własnych ograniczonych pojęć będzie oznaczała, że wypierasz się wytworów tej Ziemi i odmawiasz im posłuszeństwa. Patrząc z religijnego punktu widzenia, każda świadomość praktykuje nieustanne zaprzeczanie swojej prawdziwej jaźni i w ograniczeniu na zewnątrz siebie ustanawia wytwory, które mają podtrzymywać w pamięci jej własne ograniczenie. Prawdziwy problem, który masz w swojej świadomości, polega na tym, że wyobraziłeś sobie prawdę, harmonię, miłość i Boga, ale nie potrafisz jeszcze rozpoznać, że to jesteś tak naprawdę ty. Być może mógłbyś na to teraz spojrzeć w ten sposób: wszystko jest doskonałe samo w sobie, ponieważ wszystko jest jedynie sobą. Nie może istnieć żadna świadomość na zewnątrz całkowitej tożsamości, jaką jest stan świadomości, czy też bycia. Zebra nie odczuwa bólu w związku ze swoją tożsamością. Opiera się ona na swojej własnej ograniczonej strukturze pamięci oraz konfiguracji definiującej ją w dualizmie. Ty zaś nie jesteś szympansem, ponieważ twój kod genetyczny różni się o jeden procent od kodu szympansa. Szympans jednak wie doskonale, czym jest. Nie konstruuje on śmierci w swoim umyśle. Nie grzebie umarłych wraz z ozdóbkami, po to by utrwalać swą podróż w świadomości. Nie przyszło mu to nawet na myśl. Ale tobie przyszło na myśl. Rodzi to w tobie wielki lęk. Ponieważ najwyraźniej według ciebie Bóg to unicestwienie.
Tak naprawdę to ty sam wytwarzasz metodę osiągania Boga czy też prawdy, poprzez śmierć. Wow! To naprawdę dziwne. Jako Chrystus, jako obudzona świadomość, wstąpisz do chaosu i postawisz ograniczoną świadomość przed koniecznością uznania, że nie ma śmierci, nie ma końca, nie ma unicestwienia, oraz że indywidualna świadomość w jej własnej wizji rzeczywistości zawsze będzie w takim stanie, w jakim znajduje się w tej chwili. Tak naprawdę większość świadomości nie boi się śmierci, ponieważ stała się ona dla nich ucieczką od życia, którego tak naprawdę śmiertelnie się boją. Odkryliśmy jednak, że wieczność nie jest długim czasem, lecz tylko tą chwilą, bo właśnie teraz z radością i miłością dzielimy się naszą prawdą.
Teraz wyciszymy się trochę. [nuci] Na dworze wszystko jest jakieś senne… Bądź teraz bardzo delikatny… To bardzo piękne…