Kochając aż do urzeczywistnienia – tekst filmu Mastera Teachera


Centrum Uzdrawiania przez Cuda

W Bogu wszystko jest możliwe

Serdecznie wszystkich witamy
Zawsze otwarte

JESTEŚCIE
ŚWIATŁOŚCIĄ
ŚWIATA

Kto żyje i wierzy we mnie,
nie zazna śmierci

Zapraszamy na

UZDRAWIANIE PRZEZ CUDA
WIZYTY DOMOWE

Cykl wizyt domowych
Mastera Teachera

Spotykamy się, by zademonstrować
niezrównaną moc uzdrawiania
potężnym lekarstwem
wybaczającej miłości

Wizyta pierwsza
KOCHAJĄC AŻ DO URZECZYWISTNIENIA

Powiedziano mi kilka minut temu, że czas zrobić film, na którym faktycznie dokonuję aktu uzdrawiania. Zaciekawiło mnie to bardzo, ponieważ jestem całkowicie pewny, że za każdym razem, gdy się spotykamy, mamy okazję do zdecydowanego wyrażenia – przez wzajemną miłość – pewności co do naszej pełni w relacji z Bogiem. I nie jest to prawda, ponieważ ja mówię, że to prawda, czy choćby dlatego, że odkryłem to we własnym umyśle. Jest to prawda, ponieważ nie ma alternatywy dla naszej doskonałości i naszej zdolności komunikowania się ze sobą z poziomu tej pewności. To właśnie nazywamy uzdrawianiem.

Jesteśmy w Centrum Uzdrawiania przez Cuda w Wisconsin Dells w stanie Wisconsin. Rozgłoszono za granicą, że zajmujemy się tutaj uzdrawianiem – duchowym uzdrawianiem, uzdrawianiem umysłu. Rozumiem więc, że przyciągniemy uwagę tego świata do sposobu, w jaki próbuję wyrazić moją pewność samorealizacji pod kierunkiem naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa, a także przekonanie, iż technika uzdrawiania, której używam, wiąże się w pierwszym rzędzie z moją pewnością co do mojego przebaczenia tobie, a jednocześnie z pewnością co do mojej miłości do ciebie i miłości, w której współuczestniczymy z Bogiem.

A więc stanąłem przed wyzwaniem: „Pokaż nam uzdrawianie”. Powiedziałem więc, że dobrze by było, abym posłużył się garścią terminów, które wyrażą sposób, w jaki – poprzez zmianę koncepcyjnych skojarzeń w moim umyśle – mógłbym pokazać ci prawdę o tobie. Natychmiast stanąłem w obliczu elementarnej idei, że ty sam – w swojej definicji siebie – jesteś przeszkodą na drodze do własnego pełnego uzdrowienia.

Wcale tym niezrażony chwyciłem parę książek, które odnoszą się do tego, czego próbujemy w tym miejscu nauczać. Wziąłem jedną – o, ta jest dobra: „Mistycy i mistrzowie zen” Thomasa Mertona. Zawsze wiedziałem, albo raczej wiedziałem od dłuższego czasu, że ten zakonnik trapista, Thomas Merton, był w stanie wyrazić – poprzez transformację swego umysłu – swój wgląd w ideę, że wskazówki naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa miały nam pokazać, iż królestwo Boże jest w nas, i że poprzez uwolnienie naszych mechanizmów obronnych możemy tego doświadczyć. A ci z was, których pociąga żargon chrześcijański, odkryją w tej znakomitej książce całkowite rozwiązanie dla idei chrześcijańskiego egzystencjalizmu.

Co to ma wspólnego z uzdrawianiem? Co nam to dało dobrego?

„Och, to bardzo ciekawe. W Ogrójcu był taki człowiek, który miał to doświadczenie”. A książka ta opisuje wszelkiego rodzaju doświadczenia mistyczne, które pokazują nam, że jest możliwe bezpośrednie kontaktowanie się ze stwarzającym źródłem wszechświata.

To by było na tyle o tej książce. Potem chwyciłem „Etykę” Spinozy, która jest świetnym, rozsądnym opisem procesu zastosowania racjonalizmu do mojego związku ze sobą samym i mojego ostatecznego wyrazu pojedynczości. Oto „Etyka” Spinozy. Przyglądając się jego historii, zauważyłem z ciekawością, że był on ekskomunikowany zarówno przez gminę żydowską, jak i później przez chrześcijaństwo, a więc musiał mówić coś o swoim związku z wszechświatem, co było nie do przyjęcia dla tego świata. I rzeczywiście tak było.

Siedzę więc tutaj przy tobie z tą ideą uzdrawiania, będąc całkowicie pewny, że dzięki objawieniu w moim umyśle – a nie dzięki koncepcjom – uświadomiłem sobie nową zdolność do wyrażania siebie w mojej miłości do ciebie i do Boga, zaś nauki naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa, głoszące potrzebę kochania mojego nieprzyjaciela, stały się nadzwyczaj proste, ponieważ zrozumiałem, że mój nieprzyjaciel jest tylko mną samym, i że gdy kocham i uzdrawiam mojego bliźniego, potrafię rozpoznać nową radość i cel bycia tutaj, w oddzieleniu od Boga. To taka dygresja.

A więc to nie podziałało. Nie jestem pewien, co dobrego da ci „Etyka” Spinozy.

O, teraz znalazłem odpowiedź! Natknąłem się na tę książkę i wziąłem ją. Jesteś gotowy? „Wszystko o Jezusie”. Zawarte jest tu wszystko, co Jezus powiedział czy ktoś kiedykolwiek wyobrażał sobie, że Jezus powiedział, włącznie ze wszystkimi Ewangeliami – tymi, które odrzucono, oraz tymi, które zaakceptowano w różnych instytucjach. Jest tego 300 stron z przypisami, a wszystko to nada tempo twoim poszukiwaniom odpowiedzi na pytanie o to, kim jesteś. Z pewnością zalecenie naszego zbawiciela Jezusa: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całym swoim umysłem i całą swoją duszą, a bliźniego swego jak siebie samego, ponieważ twój bliźni jest tobą”, byłoby pełną odpowiedzią na każdy problem, jaki kiedykolwiek mógłbyś mieć.

Co to ma wspólnego z uzdrawianiem? Nic. Przynajmniej dopóki nie zdołam skierować twojej uwagi – co spróbuję zrobić w tej chwili – ku pewności, że uczestnicząc w tym wspólnie, w tych chwilach, w których razem uwolniliśmy się od konieczności usprawiedliwiania naszej tu obecności, dzięki nowej komunii polegającej na przeniesieniu – przekształceniu albo przeniesieniu do nieba – dowiedzieliśmy się, że w istocie jesteśmy doskonali, jakimi stworzył nas Bóg.

Siedzę tutaj z jakimś niejasnym tytułem Mistrza-Nauczyciela. Oczekuje się ode mnie, że jakoś ci przekażę w języku, który byłby zrozumiały dla twojego koncepcyjnego umysłu, sposób, w jaki próbuję zademonstrować moją pewność – wpierw co do nierzeczywistości świata, w którym się znajdujemy, a po drugie co do istnienia przejścia, otwartego dla nas w tym momencie, dzięki któremu zobaczymy, że nie ma żadnego świata i że ten świat skończył się dawno temu.

Oto jest więc proces, który ma miejsce i miał miejsce, od kiedy podjęliśmy tę próbę komunikacji. Doświadczenie, które zaczynasz teraz ze mną podzielać w pełni twojego umysłu, to właśnie uzdrawianie. Uzdrowiciele, którzy zaczną do was przyjeżdżać z naszych nowych centrów uzdrawiania, będą wam pokazywać uzdrawiającą moc umysłu, potwierdzając, że moc, którą podzielamy, pochodzi z Uniwersalnego Umysłu.

Jest pewien niepokojący element w tej myśli, że uzdrawiam mocą mojego umysłu, choć przecież wszyscy lekarze i wszyscy uzdrowiciele używają mocy swych umysłów do definiowania choroby i lekarstwa, po to aby rozwiązać problem choroby. Idea, że posługuję się mocą mojego umysłu – a zademonstrowałem wiele przypadków remisji chorób – została opisana gdzieś w żargonie lekarskim jako „placebo”. W wielu przeprowadzonych ostatnio testach, w których pacjentom podano tabletki z cukru – placebo, a także zastosowano inne leki, odkryto – bez większego zaskoczenia, skoro każdy wiedział, że to było oczywiste – iż efekt placebo, jakkolwiek by go nie spłycono przy oczernianiu idei placebo, był dokładnie tak samo skuteczny, jak tradycyjne leczenie.

Nie mam zamiaru w to wnikać. Oczywiście, że stosuję placebo, jeżeli uznasz i zrozumiesz, że słowo „placebo” oznacza „przyjmować z wdzięcznością”. W łacińskiej Wulgacie, chyba w Psalmie 191, idea placebo to wyrażona w psalmie – czy też w kościele – odpowiedź, w której z wdzięcznością przyjmujesz czynnik Bożego uzdrowienia. A więc w tym rozumieniu na pewno stosuję efekt placebo.

No więc lekarz powiedział: „Nie do wiary! Wyzdrowiałeś dzięki placebo”. Proponuję, żebyś na to odpowiedział: „Przyjąłem łaskę Boga i zostałem uzdrowiony”. Czy jest to dla ciebie w porządku?

Oczernianie idei, że zostajesz uzdrowiony za pomocą umysłu, to absurd. Wszelkie uzdrowienie pochodzi z umysłu – wszelkie uzdrowienie, włącznie z twoimi doczesnymi skojarzeniami satysfakcji wyrażanymi w twojej determinacji, by pozostać we własnej tożsamości osobowej. W moim procesie uzdrawiania ofiaruję ci po prostu nieustającą alternatywę dla stanu, w którym się znajdujesz. Czy robię w tym jakieś postępy? Co proponujesz? Jaką książką mam się posłużyć, aby dać świadectwo mojej determinacji, że – jeżeli mi na to pozwolisz – mogę otworzyć w twoim własnym umyśle nowe drzwi, które ci pokażą, że podzielamy proste rozwiązanie, i to takie, którego zdecydowaliśmy się teraz użyć, aby zobaczyć, że braliśmy udział w obiektywnej iluzji oddzielenia, i że teraz przenosimy naszą uwagę ku pewności, iż pełnia rozwiązania jest obecna z nami w tej chwili. Właśnie teraz, właśnie w tej chwili pokazywane ci jest jasne światło. To światło tego, kim wiem, że jesteś. I pozwalasz, aby się ono ujawniło, gdy dzielimy się naszą wzajemną miłością. Dziękuję. Dziękuję.

A więc w pewnym sensie, gdybyśmy mieli porozumiewać się ze sobą, to naprawdę nie ma znaczenia, jakiej metody byśmy użyli, prawda? Odkrywamy, że do porozumienia mogłoby dojść gdziekolwiek, w dowolnym czasie, w dowolnym miejscu, i faktycznie tak jest. Technika, której będę używał przez następne 10 minut… Właśnie wziąłem to od któregoś z dzieci. Użyję techniki z książki zatytułowanej „Welwetowy króliczek”. Czy pozwolisz mi na to? Będę nauczał z poziomu pewności mojego umysłu, że ożywienie, które jest możliwe dzięki uznaniu mocy miłości w tym, co nazwalibyście przedmiotem nieożywionym… Jeśli spojrzysz przez chwilę na naturę ludzką jako na stan nieożywiony, to być może zechcesz ,,odłożyć swoje zabawki”, jak by powiedział święty Paweł.

Nie wiem, czy znasz bajkę o „Welwetowym króliczku”. To urocza historia, w której mały chłopiec dorasta z królikiem-zabawką i ożywia go swą miłością. A więc całe nauczanie procesu uzdrawiania polega na pokazaniu ci, że jeżeli mi pozwolisz, ożywię cię swoją miłością, i że jestem tak samo zależny od rozwiązania, które ci zaofiarowałem, jak i od twojej akceptacji tego rozwiązania. Jeżeli bowiem nie zdołamy go uznać poprzez nasze przebaczenie temu światu, przebaczenie sobie nawzajem w związku z konfliktem, który dotychczas wyrażaliśmy, to nie ma dla nas tutaj żadnej nadziei.

Posłuchaj mnie uważnie. Ktoś mnie zapytał: „Jakiej techniki użyjesz do uzdrawiania?” Używam techniki przebaczenia. Ponieważ przebaczyłem, nie możesz mnie obrazić. Jestem pewny swojej miłości do ciebie. Nauczam bezpośrednio w oparciu o słowa Jezusa Chrystusa. Jestem pewien, że miłość wyrażona w „Welwetowym króliczku” będzie tą samą miłością, którą podzielamy z życiem wiecznym.

Kiedy więc zacznie się uzdrawianie? A może by tak właśnie teraz? Jeżeli tylko w ciągu następnego fragmentu… Zrobimy sobie krótką przerwę za około 5 minut i może powiemy ci trochę więcej o tym, jak tego doświadczyliśmy. Jest to cud Kursu Cudów naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa. Ale chcę ci powiedzieć, jeżeli mi na to pozwolisz, co takiego weszło w skład tego treningu umysłu w przebaczaniu, w sztuce przebaczenia, którym się dzielimy, i w każdej chwili możemy przeżyć doświadczenie fizycznego uzdrowienia naszych ciał. Widzisz to? To właśnie jest celem tego filmu. Celem tego filmu jest pokazanie ci w tym czasie i w tym miejscu, dzięki uwolnieniu się od konieczności uzasadniania bólu, samotności, choroby i determinacji, by umrzeć i odrzucić proste rozwiązanie oferowane przez naszego zbawiciela Jezusa, że mamy już tego dosyć.

Chciałbym, żebyś podzielił się ze mną przez tych kilka chwil tym, że jeśli pozwolisz mi, „welwetowy króliczku”, wziąć cię w ramiona i przytulić, jeśli mogę to zrobić przez chwilę, to zanim się zorientujesz, zobaczę cię tam, wolnego. Ta wspaniała opowieść o świętym Pawle, który mawiał: „Żyję dzisiaj, teraz, dzięki łasce i miłości, które czuję i dzielę z moim zbawicielem, Jezusem Chrystusem zmartwychwstałym, który pozostał przy mnie na ten krótki czas, jaki jest mi potrzebny, by zademonstrować różnym częściom składowym mojego umysłu…” – a miejmy nadzieję, że będziesz jedną z nich – „…miłość, którą dzielę z tobą poprzez to zmartwychwstanie”. Tym właśnie jest proces uzdrawiania. I tym są zasoby, które będą ci towarzyszyć od tej chwili w odkrywaniu światła i miłości, które cię otaczają.

Posłuchaj mnie. Przez jakiekolwiek cierpienie przechodzisz, jakkolwiek zdefiniowano twoją chorobę i jakąkolwiek opatrzono ją diagnozą, nie obchodzi mnie to w najmniejszym stopniu. Zastosowanie siły naszej wzajemnej miłości uzdrowi całkowicie każdy przejaw dolegliwości ciała, jaki tylko może istnieć na tym świecie. Jesteś całkowity i doskonały, jakim Bóg cię stworzył. Nie ma niczego, co mógłbyś kiedykolwiek zrobić w czasie i przestrzeni, we wszechświecie, poza wszechświatem, czy też w niebie, co mogłoby cię powstrzymać przed byciem doskonałym i całkowitym, jakim zostałeś stworzony.

Oto lekcje, którymi się posługujemy w treningu umysłu, po to aby pokazać ci twoją własną doskonałość. Jedną z nich wziąłem dziś rano. Przerobię ją jeszcze przed przerwą. W Książce Ćwiczeń Kursu Cudów ma ona tytuł: „Moja Jaźń jest władcą wszechświata”. Co za dziwny pomysł! Czyżby moja Jaźń, z całą mocą Boga, w całkowitości mnie samego, nie posiadała przeciwieństwa, dzięki mojej intencji dzielenia się miłością i pełnią? Tak. Gdzie jestem? Tutaj? Nic mi się w tym nie przeciwstawia. Oto lekcja 253, tylko na chwilę przed przerwą: Niemożliwe jest, aby cokolwiek przyszło do mnie bez mojego zaproszenia. Powiedzcie to do mnie: „Niemożliwe jest, aby cokolwiek przyszło do mnie bez mojego zaproszenia”. To ja decyduję o rezultatach, których pragnę w swoim umyśle. To ja podjąłem decyzję, jakkolwiek dziwna by się wydawała, aby być chorym, po to aby uzasadnić to utożsamienie osobowe. Ale w tej chwili mogę zmienić zdanie i zamierzam to uczynić.

Nawet w tym świecie to ja rządzę moim przeznaczeniem. Cokolwiek się wydarza, tego pragnę. Dobrze, wypróbujmy to przez chwilę. Powiedz do mnie: „Myślę, że nie będę dłużej chorował na… (tutaj sam wypełnij puste miejsce). Myślę, że nie będę chorował na cokolwiek…” Pomyślmy o jakiejś chorobie. „Myślę, że nie muszę dłużej cierpieć z tego powodu. Myślę, że mam już tego dosyć”. I zobacz, co zacznie się dziać, ponieważ siła miłości, która zacznie teraz przez ciebie płynąć, uzdrowi cię z tego. To zadziwiająca myśl, że coś takiego może się wydarzyć.

Jeśli coś się nie wydarza, to znaczy, że nie chcę, aby się wydarzyło. Muszę to uznać. Bowiem w ten sposób jestem wiedziony poza ten świat, ku moim stworzeniom, dzieciom mojej woli, które są w niebie, gdzie moja święta Jaźń przebywa z nimi i z Tym, który mnie stworzył. Co za zdumiewająca idea! Ci z was, którzy czują działanie tego efektu placebo, decydują się po prostu wraz ze mną przyjąć łaskę Ducha Świętego – łaskę życia wiecznego, która jest wam ofiarowana jako pełnia rozwiązania.

Gdybym mógł sprawić, abyś zobaczył w tej właśnie chwili, że sprowadziłem cię do owego tu i teraz, nie zważając w ogóle na twoje przeszłe doświadczenia i z pewnością nie dbając o twoją przyszłość, bo przecież ofiaruję ci stan zmiany, który pokaże ci alternatywę, która cię zadziwi, to może nawet nazwiesz to cudem. Możesz nawet powiedziesz: „To cud”. Powiedz: „To cud”. Tak myślałem. Myślałem, że zaczniesz tego doświadczać.

Ty jesteś Jaźnią, którą stworzyłeś jako Syna, stwarzającego tak jak Ty i w jedności z Tobą. Moja Jaźń, która rządzi wszechświatem, jest tylko Twoją Wolą w doskonałej jedności z moją wolą, która może jedynie ofiarowywać Ci radosne przyzwolenie, tak by mogła się szerzyć ku samej Sobie. Co za zadziwiająca pewność bezkompromisowej alternatywy dla twej polegającej na koncepcjach ludzkiej kondycji. Ofiaruję ci ją w tym czasie i w tym miejscu! Co za zadziwiająca idea, że to uzdrowienie jest możliwe!

Zrobimy teraz krótką przerwę, dobrze? Ustawiliśmy scenerię i przytoczymy kilka słów naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa, a znajdują się one zarówno w Nowym Testamencie, jak i w Kursie Cudów, czyli jego nowej technice czy też testamencie, świadczącym o pasji jego umysłu. A więc pozostań z nami. Wracam zaraz potem. Zaraz wracam.

Posłuchaj przez chwilę, jak Jezus mówi o swej prawdziwej Jaźni i o swej pewności co do naszej uzdrawiającej mocy.

POSŁUCHAJ, JAK JEZUS UZDRAWIA…

Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności,
lecz będzie miał światło życia. A ja poprowadzę was do waszego domu w niebie.
Jestem waszym zmartwychwstaniem i światłem.
Ponieważ zaczynacie mi teraz wierzyć, zobaczycie, że nigdy nie umrzecie.
Pamiętaj, królestwo Boże jest w tobie i z tobą na zawsze.
Wy jesteście światłością świata wraz ze mną.
Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Jesteśmy z nieba i nikt nie wstąpił do nieba, oprócz tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego, który jest w niebie.
Jesteś jedną Jaźnią wraz ze mną. Nie jesteśmy oddzieleni. Jesteśmy życiem wiecznym.
Razem jesteśmy jedną Jaźnią w wiecznym bycie naszego Stwórcy.
Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko stanie się pojedyncze, całe twoje ciało będzie
rozświetlone. Lecz jeśli twoje oczy widzą zło, całe twoje ciało będzie w ciemności.
Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność.
Posłuchaj: Dana jest wam cała moc w niebie i na ziemi.
Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam.
Albowiem każdy kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a kołaczącemu otworzą.
Dałem ci klucze do królestwa. Są one w twoim umyśle i sercu.
Będę z wami zawsze, nawet do końca świata.
Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję,
a nawet większe od tych uczyni, bo ja idę do Ojca.
Dlatego idźcie i uzdrawiajcie chorych, i wskrzeszajcie umarłych.
I powrócimy razem do naszego domu w niebie.
Teraz dajesz pokój uzdrawiania i radość wszystkim,
których spotykasz i sam zostajesz uzdrowiony.
Ci, którzy każdemu ofiarują przebaczenie,
znaleźli dom w niebie, którego świat zniszczyć nie może,
ponieważ jest on dostatecznie duży, aby zachować świat w swoim pokoju.
W tobie jest całe niebo.
Każdy spadający liść ożywa w tobie. Każdy ptak, który kiedykolwiek śpiewał, zaśpiewa ponownie w tobie, zaś każdy kwiat, który kiedykolwiek zakwitł, zachował swoją woń i piękno dla ciebie.
Jakiż cel może przewyższyć Wolę Boga i Jego Syna, aby niebo było przywrócone temu, dla którego zostało stworzone jako jego jedyny dom?
Nic przed i nic potem. Żadnego innego miejsca, żadnego innego stanu ani czasu, nic dalej ani bliżej, nic innego w żadnej formie.
To możesz przynieść całemu światu,
wraz z myślami, które weń weszły niezrozumiane przez chwilę.
Jakże lepiej twoje własne błędy mogłyby zostać doprowadzone do prawdy
niż przez twą własną gotowość sprowadzenia światła niebios wraz z tobą,
gdy idziesz poza świat ciemności w światło?

Mt 5, 6, 8, 10, 28; J 3, 8, 14;
Kurs Cudów, rozdział 25

Jesteśmy na chwilę z powrotem przy tobie. I może potrafisz teraz zrozumieć wraz ze mną, dlaczego kładziemy nacisk na moc umysłu, by zmienił on zdanie o sobie samym. Nie ulega wątpliwości, że w tak zwanym leczeniu poprzez wiarę, czy też w leczeniu duchowym, zachęcam cię, byś dzięki mocy swego umysłu zademonstrował, że komunikujemy się ze sobą jedynie za pomocą idei. Czy możesz powiedzieć to do mnie? Idea. Nie usłyszałem cię. Powiedz to. [Idea.] Dziękuję. Właśnie ty powiedziałeś „idea”. Tak.

A więc gdy używamy słów takich jak: „choroba”, „miłość”, „nienawiść”, czy „wściekłość”, nie mogą one nie rodzić emocji dotyczących idei, które mamy o nich w naszych umysłach. A idea choroby i bólu, dolegliwości ciała i bólu emocjonalnego, idea depresji i samotności, może uzyskać bardzo silną władzę nad nami i tak uczyni. Chcę ci pokazać, że pojęcie o sobie samym, którego używasz, by uzasadnić te wszystkie zdarzenia w swoim ciele, nie jest prawdziwe, i że tuż przy tobie, właśnie w tej chwili, znajduje się idea twojej doskonałości. Bo to właśnie ty powiedziałeś mi, że jest zbawiciel, że jest jakiś mesjasz, że jest ktoś, kto ma przyjść, żeby wyrazić naszą pełnię w naszym wzajemnym związku i pokierować cię ku pewności, że jest on z tobą teraz, w twoim umyśle, pokazując ci w każdej chwili twoją własną pełnię.

Zastosowanie tego w Podręczniku… Oto „Podręcznik uzdrowicieli przez cuda”, który opisuje, jak działa uzdrawianie przez cuda. To, czego dokonuję z tobą teraz w naszej wymianie miłości czy prawdziwego rozumienia tego, czym razem jesteśmy, jest procesem uzdrawiania, cudem, który dzieje się w nas przez cały czas.

Jedno zdanie: Cud jest środkiem uczenia się zmniejszającym potrzebę czasu. Tworzy on przedział czasowy niezależny od przebiegu czasu i niepodlegający jego zwykłym prawom. W tym sensie cud jest czymś pozaczasowym. W rzeczywistości mówię ci, że w tej chwili, w tym czasie, musisz i możesz być doskonały, i że każda określona wielkość czasu zamknie cię w poprzedniej możliwości, czy też w przyszłym upragnionym dokonaniu, co nie pozwoli ci zobaczyć twojej własnej pełni. To jest cud, i to cud fizyczny. I dzieje się on właśnie teraz.

Jeszcze jedno zdanie na ten temat: Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, toteż zmieniają czasowy porządek rzeczy. Zamiast pozwolić, by choroba przyszła i wpłynęła na ciebie, pozwalasz przez chwilę, aby choroba i twoje rozwiązanie były obecne w twoim umyśle, bo to właśnie w twoim umyśle jest rozwiązanie i wyzdrowienie. To właśnie jest cudem pewności, że nie ma niczego na zewnątrz ciebie. Świat, który widzisz, jest odzwierciedleniem twojego wewnętrznego stanu, czyli tego, jak definiujesz sam siebie. W porządku?

A więc wypróbuję z tobą szczególną formę uzdrawiania, być może wyda ci się ona znajoma. Mam nadzieję. Zamierzam dać ci moją pewność, że w tej chorobie zawiera się… Zajmę się tu chorobą neurologiczną. Zajmę się chorobą Parkinsona. Czy to będzie dla ciebie w porządku? Czy mam to zrobić z tobą?

Ci z was, którzy znają się na fizycznych chorobach neurologicznych, zrozumieją, że definicją choroby – a to jest prawdą w odniesieniu do choroby Parkinsona – byłby może brak w tobie jakiegoś określonego enzymu. W tym przypadku powiedziano ci pewnie, że jest to dopamina. Czy tak? W porządku. O proszę! Tak lepiej.

Jeżeli przyjmiesz to ode mnie, mam zamiar podnieść twój poziom wydzielania dopaminy. Czy to może być aż tak proste? Czy to możliwe, abyśmy dzięki naszej wzajemnej miłości mogli razem wywołać regenerację substancji wewnątrz naszego chemicznego utożsamienia, co sprawi, że będziemy szczęśliwi i dostarczy nam czegoś, czego nam poprzednio brakowało? Tak, placebo… Ofiaruję ci rozwiązanie i w tej chwili pobudzam w tobie wydzielanie substancji chemicznej, która zapewni przeobrażenie twojego umysłu. Nie wiem, czy mogę to zrobić. Robię to z tobą właśnie teraz. Właśnie tak. Widzisz?

Zakładamy, że ma to charakter symptomatyczny. Słyszałem, że choroba Parkinsona jest nieuleczalna. Co za nonsens! Jest uleczalna w tej chwili i za twoim pozwoleniem pokażę ci to. W porządku? Jeżeli zostanę oskarżony o leczenie symptomów, to niech tak będzie, ponieważ zaofiaruję ci rewitalizację organizmu poprzez nowy enzym. Nie użyję dopaminy, użyję… Mogę ci przecież powiedzieć, co zamierzam zrobić… Zacznę od odrobiny serotoniny. Proszę. Oto masz. Widzisz?

Odpręż się na chwilę. Jezus nazywa to „trzecim okiem”, prawda? Mówi, że wydzieliną twojej szyszynki będzie melatonina, która sprawi, że poczujesz się naprawdę zrelaksowany. Może to pomogło ci z symptomami twojego Parkinsona. A może to nie wystarczy… Może powinniśmy pobudzić trochę wydzielanie dopaminy… Jest kilka różnych miejsc, z których możemy pobrać dopaminę. Myślę, że twoją uzyskam z twojej przysadki. Czy to będzie w porządku?

W naukach mistycznych tożsamości chrześcijaństwa, a szczególnie w naukach buddyjskich i naukach hinduizmu, używamy energii naszych czakramów, czyli naszych kościołów. Nie chciałem wchodzić w definicję tego, w jaki sposób jesteś w tej chwili leczony, ale zapewniam cię, że jeżeli przyjmiesz tę miłość uzdrawiania – to placebo – i uczynisz to z wdzięcznością, to ucieszysz się ogromnie swoim nagłym wyzdrowieniem. I będzie to reakcja chemiczna. Tak, będzie to reakcja chemiczna. A wszyscy lekarze powiedzą : „Ojej, jak to miło, że mogłeś posłuchać Louisa Armstronga czy Counta Basie, Nat King Cole’a, Mozarta czy Beethovena, i nagle pobudziliśmy w tobie reakcję chemiczną, która pomogła ci w twoich dolegliwościach”.

Dobrze, zróbmy to, wy parkinsoniści. Idea, że utrata tego związku chemicznego miałaby powodować jakąś niewydolność fizyczną, jest okropna, a gdy aktywność twojego umysłu nie może być natychmiast wyrównana przez neuroprzekaźnik, którym jest zmiana definicji samego siebie, to taki właśnie będzie tego rezultat. A my to wszystko wygładzimy za pomocą dopaminy. Gotowy? Tak. Nie było to takie trudne.

Och! Czuję to. Och! Tutaj… Myślę, że… Och! Zaczynam czuć w sobie taki przepływ i doświadczam radości wyzdrowienia wyrażanej poprzez dzielenie się rozwiązaniem…

Zastosowanie porozumiewania się naszych pozornych form cielesnych, aby pokazać twoją pełnię, jest jednym z czynników cudownego uzdrawiania. Nie ulega wątpliwości, że czynności odbywające się w twoim cielesnym utożsamieniu mogą zademonstrować zarówno twoje dobre zdrowie, jak i chorobę, jeżeli tego zechcesz. Nic we wszechświecie nie może cię powstrzymać przed byciem pełnią w każdej chwili w czasie, zwłaszcza w czasie, który poświęcam ci teraz. Twoje ciało nie istnieje w żadnej chwili. Pokazuję ci teraz nowy czynnik światła w tobie, który uczyni cię bardzo szczęśliwym.

Nie zadziałało? Nie zadziałało to dla ciebie? Chcesz spróbować jeszcze raz? Pamiętaj, to jest idea. Gdybym tylko mógł sprawić, abyś pomyślał, że cud jest możliwy… Pamiętasz placebo? Dlaczego tak jest, że w testach wskaźniki wyzdrowienia w niektórych przypadkach były wyższe, gdy używano placebo zamiast rzekomego lekarstwa? Ponieważ dana osoba czuła gdzieś w sobie potrzebę wyzdrowienia. Chcę, abyś chciał zostać uzdrowiony, tak aby zniknęła konieczność używania choroby do uzasadniania tej tożsamości. Jesteś i zawsze będziesz taki, jakim Bóg cię stworzył, i nie możesz na to nic poradzić. Ale chcę przez chwilę doświadczyć tego uwolnienia, ponieważ uznaję, że jest możliwe, abyśmy dzielili się, dzięki mocy miłości, pełnią…

To właśnie było to! Czy musisz teraz szukać u mnie potwierdzenia tego, co się wydarzyło? Czy musisz rozgłaszać na prawo i lewo to niesamowite doświadczenie miłości i radości, które przeżyłeś w tym procesie uzdrawiania przez cud? Nie. Skieruj swoje podziękowania ku Górze. Podziękuj swoim szczęśliwym gwiazdom! Podziękuj gwiazdom na niebie. Podziękuj za szczęście, które cię spotkało w tym czasie i miejscu, gdyż miałeś do dyspozycji pełnię rozwiązania. Zapewniam cię, że ten świat nie podziela procesu uzdrawiania przez cuda, tak samo jak jestem pewny tego, że ty jesteś przyczyną wszystkich swoich problemów w tym świecie! I jeżeli przyjmiesz ode mnie tę elementarną przesłankę, że w tobie zawiera się pełnia rozwiązania, uczyni cię to bardzo szczęśliwym. Nie mógłbyś nie być szczęśliwy, a więc twoja idea, że jesteś ofiarą choroby Parkinsona czy też…

O tak! To jest to! Widzisz? Tak. Proponujemy ci nową alternatywę. A więc wyznaczamy pola światła, energii miłości, które powodują natychmiastowe przekształcenia naszych wzajemnych powiązań. To był mój dar dla ciebie i mam nadzieję, że go przyjąłeś. Na pewno chcę, aby tak było. Na pewno ten proces, który ci prezentuję, to moja pewność, że możesz teraz wstać i powiedzieć: „Jestem uzdrowiony i doskonały, jakim Bóg mnie stworzył” i będzie to prawdą.

Wypróbujmy to razem przez chwilę. Nie ma znaczenia, czym myślałeś, że jesteś, z jakich powodów oglądasz ten film, czym kierowałeś się w swojej determinacji, by przyjąć to lub odrzucić, by zbadać to ponownie w twoim własnym percepcyjnym umyśle. Bo jeśli mogę sprawić, abyś zasadniczo uznał, że tuż obok ciebie znajduje się nowa forma rzeczywistości w powiązaniu z tym światem i z wszechświatem, z naszym Stwórcą, to poczujesz, jak zaczyna wzbierać w tobie radość. Zaś prawdziwe uzdrowienie będzie można wyrazić za pomocą pewności, że wszędzie wokół ciebie jest Miłość Boga i nasza miłość do siebie nawzajem i że choć byliśmy zamknięci w pewnym segmencie czasu, to była dla nas dostępna inna ewentualność. Dzięki niej mogliśmy rozpoznać wzajemną miłość, a także to, że choroba Parkinsona jest dopuszczeniem do chwilowego potknięcia lub niedopasowania w naszym umyśle i wynikającej z tego fizycznej konsekwencji. I pozwolę lekarzom, aby ci to wyjaśnili.

Mam nadzieję, że dostarczyłem wam sposobności, która cieszy wielu z was… Powiedzcie do mnie: „Jak długo to potrwa?” Powiedzcie to… No cóż, już za chwilę możesz potrzebować następnego zastrzyku. Oto masz. Sprawiło to, że poczułeś się trochę lepiej. A niektórzy z was… Odległość między niemożnością poruszania się, poruszaniem się zbyt szybkim i zwykłymi drgawkami w reakcji na to, co znajduje się wewnątrz twojego umysłu, jest właśnie tym, co dla ciebie usuwam.

Mam nadzieję, że to działa. Chcę, żeby działało. Tak, rozwiązanie jest takie, że mogę cię nauczyć – a to jest bardzo proste i na pewno jest to rozwiązanie twoich symptomatycznych problemów – mogę nauczyć cię, jak zwiększać twój przepływ dopaminy. Nie mów mi, że nie mogę, ponieważ własnie to robię dla ciebie w tej chwili. Widzisz to? A ty powiesz: „Dobrze, to ma coś wspólnego z moją serotoniną”. Tak. „Tu chodzi o moją melatoninę.” „Tu chodzi o mój testosteron”. Tak. No i co z tego? Ofiaruję ci pełnię tego ponownego poddania się odnowie, która jest nieunikniona, jeżeli faktycznie nie możesz się zestarzeć, rozchorować i umrzeć bez względu na to, czego byś nie próbował. Dobrze? Dzielę się z tobą moją pewnością co do życia wiecznego dzięki mojemu objawieniu, które może ci pokazać, że bez względu na to, jak bardzo jesteś zaangażowany w związek przyczynowo-skutkowy w liniowym czasie, nie uda ci się uciec od rzeczywistości Miłości Boga, którą podzielamy. I możemy to zademonstrować poprzez nasz wspólny udział teraz, w tej chwili, w cudzie procesu uzdrowienia.

A więc czego nauczyłeś się ode mnie dzisiaj? Tego, że wszystko jest myślą. I że jeżeli tylko skłonię cię do spojrzenia na alternatywę, niezawartą w czynniku, który trzymał cię w więzach utożsamienia z chorobą i lekarstwem, to wtedy cud twojego nowego umysłu wyłoni się w tobie i stanie się częścią ciebie. Rozpoznasz wówczas własną doskonałość i zaczniesz podzielać radość z uczestnictwa w całkowicie nowym świecie, który przez cały czas cię otaczał, ale którego nie byłeś w stanie zobaczyć, bo byłeś tak bardzo zajęty własnymi projekcjami. Byłeś tak zajęty określaniem rezultatu, który chciałeś osiągnąć w oparciu o swoje dawne skojarzenia, że nie mogłeś zobaczyć nowej formy, która była wszędzie wokół ciebie.

To było częścią tej innej lekcji, lekcji 325, która mówi: Wszystko, co sądzę, że widzę, jest odzwierciedleniem myśli. Zaraz, chwileczkę. To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i usiłuje zdobyć. Te wyobrażenia są rzutowane ze mnie na zewnątrz. Następnie odzwierciedlają one we mnie to stare „ja”, które i tak dawno przeminęło. W porządku?

Sukces praktyki Książki Ćwiczeń Kursu Cudów staje się coraz bardziej widoczny na świecie i nie musisz nikomu z zewnątrz mówić, że się tym zajmujesz. Musisz jedynie… I napisz do nas. To dajemy za darmo. Próbowano nas powstrzymać przed zaprezentowaniem tej Książki Ćwiczeń światu, co jest absurdalne. Przypuszczam, że jest ona zagrożeniem, ponieważ pochodzi od Jezusa Chrystusa i oferuje ci pełnię rozwiązania w twoim własnym umyśle – i w tym sensie nie ma nic wspólnego ze światem. A więc zdobądź Książkę Ćwiczeń i przerabiaj ją w tajemnicy.

„Świat, który widzę, nic nie znaczy. Mogę zobaczyć inny świat. Mogę teraz posługiwać się mocą tego umysłu”. Zacznij to praktykować. Nie musisz tego robić w odosobnieniu, bo to działa. A wiadomości, które nadchodzą z całego świata, gdzie otwieramy ośrodki uzdrawiania, pokazują nam, że zastosowanie miłości, którą czujemy do siebie nawzajem i nasza gotowość wzięcia pod uwagę przebaczenia, to klucz do zbawienia, o ile jest prawdą, że przebaczamy w istocie sami sobie.

Jezus mówi: „Przebacz swojemu nieprzyjacielowi, ponieważ twój nieprzyjaciel jest tobą”. Mówi: „Kochaj swego bliźniego, ponieważ twój bliźni jest tobą”. Idea, że dana ci jest cała moc w niebie i na ziemi – zdecydowaliśmy się wreszcie użyć tych nauk Jezusa w poszukiwaniach rozwiązania naszego problemu… Przyznanie, że związaliśmy niebo, trzymając samych siebie w więzach tu, na ziemi, i że poprzez uwolnienie ziemi uwolnimy niebo, stało się częścią naszej determinacji, by wyrazić naszą miłość do siebie nawzajem.

A więc mam dobry pomysł dla świata. Po prostu przebaczmy jeden drugiemu i wynośmy się stąd, do diabła. Dlaczego po prostu wszyscy jednocześnie nie złożymy broni? W Polsce odbywa się teraz piękne spotkanie, przyjeżdżają Holendrzy i Niemcy… Na bardzo elemenatarnym poziomie jest możliwe, aby ludzie – nie narody ani instytucje religijne – aby ludzie spotkali się i wybaczyli sobie wzajemnie, nie dzięki zaangażowaniu jakichś instytucji, ale dzięki uznaniu, że rewolucja naszych umysłów jest konieczna, aby pokazać fałszywemu porządkowi społecznemu, że dzięki zmartwychwstaniu naszego zbawiciela możemy doświadczyć nowej łaski miłości. Nie wiem, do czego to doprowadziło, ale wiem jedno: dopóki nie będziemy gotowi kontaktować się ze sobą nawzajem w swych umysłach, niezależnie od porządku społecznego, nie może być mowy o żadnym rozwiązaniu tego problemu. Rozwiązanie dla całego tego zgiełku, śmierci i samotności, których doświadczałeś, zawiera się w twoim własnym umyśle.

Oto, co mam nadzieję, że pobudziłem, poświęcając uwagę określonej chorobie: możliwość ponownego odkrycia, że choroba znajduje się w twoim umyśle i że uzdrowiciel przez cuda może ci pomóc. A to właśnie są uzdrowiciele przez wiarę. Są to uzdrowiciele, których widzisz w telewizji chrześcijańskiej. Uwielbiam ich! Uwielbiam ich! Uwielbiam ideę, że poprzez zastosowanie miłości Jezusa możemy zostać uzdrowieni. Mój dar dla ciebie obejmuje pełnię tego utożsamienia, bez żadnego rozproszenia związanego z potępianiem tych, którzy tego nie stosują. Nie dbam o sposób, w jaki uzdrawiasz. Wiem tylko, że cała nasza moc i miłość pochodzą od Boga i tym właśnie będzie mechanizm uzdrawiania. Tak, jest on zjawiskowy. I tak, on działa. I tak, rzeczywiście uzdrowi. I tak, używamy mocy miłości, aby do tego doprowadzić.

Dziękuję za spędzenie z nami dzisiaj tej krótkiej godziny. Zostaniemy razem jeszcze przez chwilę, jeśli nam się uda, i zastosujemy tę pewność, że faktycznie jest możliwe, abyśmy przekazali za pomocą naszych umysłów to nowe rozwiązanie dotyczące nas samych.

Patrz. Czy widziałeś to? Tuż obok ciebie znajduje się ten ty, którego znam bardzo dobrze; nie ten ty, którego mi prezentujesz, ale ten ty, którego znam. Jak to możliwe? Pod kierunkiem… Użyjmy Jezusa. Rozdział 17 Ewangelii świętego Jana powie ci, że mamy jedną Jaźń. Używam tu Nowego Testamentu. Jezus mówi bardzo prosto: „Moje Ja jest twoim Ja”. I podzielamy je w całości z Bogiem.

Chcę ci pokazać, że w blasku mojej samorealizacji, w oświeceniu mojego umysłu – nie poprzez moje koncepcyjne skojarzenia – mogę dzielić się z tobą tym światłem i miłością. Chcę ci pokazać, że można cię dosłownie nauczyć procesu oświecenia twojego umysłu, który poprowadzi cię w przemianie ciemnej masy tożsamości nieodnawialnej formy ku pewności, że możesz używać twórczych energii wszechświata. I to właśnie ofiaruję ci teraz… Bezpośredni kontakt poprzez modlitwę, poprzez uświadomienie sobie, że wszędzie wokół nas działa Miłość Boga.

Ojcze niebieski, dziękujemy Ci za twoją interwencję, dzięki której mogliśmy uzdrowić chorobę Parkinsona. Tak.

Spójrzmy tylko przez chwilę na to, co ci się przydarzyło i zobaczmy, że wyzdrowiałeś dzięki zastosowaniu mocy miłości – nie według instrukcji jakiejś wymiany tego, co cię uzdrowiło, ale poprzez uświadomienie sobie, że zdrowie jest tym, czym jesteś. Czy widzisz to? Jesteś doskonały, jakim Bóg cię stworzył. Utrata własnego „ja” przez utożsamienie się z chorobą jest całkowicie bezsensowna. I tak już dawno temu skończyłeś się i przeminąłeś.

Pozostań tu ze mną przez chwilę, a pokażę ci alternatywę, która na moment zburzy twoją liniową tożsamość i ukaże ci chwilę sprzed nastania czasu i po jego zakończeniu. W tej samej chwili odczujesz stymulację swej tożsamości cielesnej i zaakceptujesz to jako placebo. Będziesz wdzięczny i zadowolony z tego rozwiązania, które ci zaofiarowałem w psalmie mojej pewności co do naszej wzajemnej miłości.

Dziękuję za twoją cierpliwość wobec mojej próby przekazania ci uzdrawiania przez cuda. Prawdopodobnie nic nie jest trudniejsze do opisania niż uzdrawianie przez cuda, ponieważ opisanie go równa się jego zaprzeczeniu. Nie potrzeba żadnego opisu tego, kim być musisz, jeżeli zostałeś doskonale stworzony przez Boga, a każdy opis sposobu, w jaki to się dokonało – oprócz ekspresji naszego przebaczenia i wzajemnej miłości – byłby zbyteczny i bezsensowny. Jesteś całkowity i doskonały, jakim Bóg cię stworzył, po prostu dlatego, że nie masz alternatywy, a dzięki swej pewności braku alternatywy nie szukasz innego rozwiązania dla własnego zbawienia prócz przyznania, że zawsze jesteś i będziesz doskonały.

Dziękuję, że przyłączyłeś się do mnie w tym przedsięwzięciu uzdrawiania. Mam zamiar się temu przyjrzeć i za waszą zgodą możemy zrobić krótki cykl filmów z myślą o tym, by przedstawić go światu. Dużo się będzie wokół tego działo, ponieważ podejmujemy się próby transformacji, która musi się wydarzyć w tożsamości naszego gatunku. Wiąże się to z pewnością, że tak naprawdę jesteśmy obywatelami wszechświata, a dzięki ekspresji natychmiastowego uzdrowienia możemy zająć nasze miejsce na zewnątrz czasoprzestrzeni, co pokaże nam, że prawdziwa komunikacja jest wszędzie wokół nas. To jest właśnie mój dar dla ciebie. Jak powiedziałby święty Paweł, może nadszedł już czas, żeby odłożyć nasze zabawki człowieka zmysłowego. Może już czas przyjąć ideę, że miłość rozwiąże wszystkie nasze problemy, ponieważ rzeczywiście tak się stanie. A więc możemy teraz zająć nasze miejsce, mając pewność co do tego, że w tym nowym kierunku znaleźliśmy pokój Boży, którego szukaliśmy.

Cieszę się, że jesteś ze mną i chcę ci jeszcze raz podziękować za twoją wytrwałość w szukaniu tego rozwiązania, ponieważ szukając – znalazłeś je. I chcę, abyś używał teraz tej mocy, tej dyscypliny, tak abyś sobie uświadomił swe własne zdolności uzdrawiania. A gdy uzdrawiamy, zostaniemy uzdrowieni. I gdy rozprzestrzeniamy naszą miłość, będziemy pewni, że Bóg jedynie daje, i że poprzez to dawanie i wdzięczność, którą czujemy za to, że jesteśmy zdrowi, możemy uczestniczyć w tej pełni z naszym bliźnim.

Zobaczymy się za chwilę. Dziękuję. Dziękuję, że przyłączyłeś się do nas w tym odcinku uzdrawiania. Może minęło więcej czasu, niż ci się wydaje. Zacząłeś nosić się z myślą, że to może być prawda. Daje nam to ogromną radość, ponieważ reprezentujemy dla ciebie nie tylko nowe milenium, ale i nowe kontinuum czasu, w którym przyjęto pełnię rozwiązania, a my dzielimy się wzajemną miłością.

Niech pokój Boży idzie teraz z tobą i z każdym z nas, gdy kończymy tę podróż z czasu do nieba. Niech nas Bóg błogosławi, każdego z nas. Do zobaczenia wkrótce. Do zobaczenia za chwilę. Spójrz na to! Czyż nie miło to widzieć? A więc uzdrawianie jednak działa! Kogo obchodzi, jak to nazywasz? Jeżeli działa, to działa. A działa. I dlatego jest to cudem! To cud! To ekscytujące i radosne! I czujesz się szczęśliwy, bo jesteś całkowity i doskonały, jakim zostałeś stworzony. Tak, wiem… Do zobaczenia wkrótce! Dziękuję…

Bajka o welwetowym króliczku

…chłopiec był zbyt podekscytowany, aby się o to troszczyć, bo jutro wyjeżdżał nad morze. A to było samo w sobie tak cudowną rzeczą, że nie mógł myśleć o niczym innym. I podczas gdy chłopiec spał, króliczek leżał sobie pośród starych książeczek z obrazkami w rogu za domkiem dla ptaków i czuł się bardzo samotny. Trząsł się trochę, bo przyzwyczaił się do spania w normalnym łóżku, a w owym czasie jego futerko było już tak wytarte i wyświechtane od przytulania, że nie dawało mu dłużej żadnej ochrony.

W pobliżu widział gąszcz krzewów malin, w których cieniu bawił się z chłopcem w minione poranki. Myślał o tych długich, słonecznych godzinach w ogrodzie, jakże szczęśliwych; i ogarnął go wielki smutek. Wydawało mu się, że widział, jak wszystkie one przemykają mu przed oczami, jedna piękniejsza od drugiej. Kwietnik, spokojne wieczory w lesie, gdy leżał w paprociach, a małe mrówki biegały po jego łapkach… I ten cudowny dzień, gdy po raz pierwszy dowiedział się, że był prawdziwy. Myślał o koniu ze skóry, tak mądrym i łagodnym, i o wszystkim, co mu powiedział. Wówczas łza, prawdziwa łza spłynęła po jego małym, wytartym aksamitnym nosku i spadła na ziemię.

A wtedy stało się coś dziwnego i cudownego, bo tam, gdzie upadła łza, wyrósł z ziemi kwiat, tajemniczy kwiat, zupełnie inny od tych, które rosły w ogrodzie. Był tak piękny, że króliczek zapomniał płakać i po prostu leżał, wpatrując się w niego. A wtedy pąk się otworzył i wyszła zeń wróżka. Była ona zgoła najbardziej uroczą wróżką na świecie. Jej sukienka składała się z pereł i kropel rosy, a kwiaty zdobiły jej szyję i włosy. Jej twarz zaś była niczym najpiękniejszy ze wszystkich kwiatów.

Wróżka zbliżyła się do króliczka, wzięła go w ramiona i pocałowała w welwetowy nosek, cały mokry od płaczu. „Króliczku”, powiedziała, „czyż nie wiesz, kim jestem?” Króliczek spojrzał na nią i wydawało mu się, że już widział jej twarz poprzednio, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie. „Jestem czarodziejską wróżką dziecinnych pokojów”, powiedziała. „Zajmuję się wszystkimi tymi zabawkami, które dzieci kochały. Gdy są one już stare i zużyte i dzieci nie potrzebują ich więcej, wtedy przychodzę, zabieram je ze sobą, i przemieniam je, tak że stają się prawdziwe”. „Czyż nie byłem prawdziwy przedtem?”, zapytał króliczek. „Byłeś prawdziwy dla chłopca”, powiedziała wróżka, „ponieważ cię kochał. Teraz będziesz prawdziwy dla wszystkich”.

I trzymając króliczka mocno w ramionach, pofrunęła z nim do lasu. Było całkiem jasno, bowiem księżyc wzeszedł, a cały las był piękny. A kwiaty paproci świeciły się jak oszronione srebro. Na otwartej polanie pomiędzy pniami drzew dzikie króliki tańczyły, rzucając cienie na aksamitną trawę. Lecz gdy zobaczyły wróżkę, przestały tańczyć i stanęły wokół w kręgu, by na nią popatrzeć.

„Przyprowadziłam wam nowego towarzysza zabawy”, powiedziała wróżka. „Macie być dla niego bardzo uprzejmi i nauczyć go wszystkiego, co powinien wiedzieć o krainie dzikich królików, bo będzie on teraz żył z wami po wsze czasy”. I znowu pocałowała króliczka i położyła go na trawie. „Biegnij i baw się, króliczku”, powiedziała. Ale króliczek siedział przez chwilę całkiem spokojnie i nawet się nie poruszył, bo gdy zobaczył wszystkie te dzikie króliki tańczące wokół niego, nagle przypomniał sobie o swoich tylnych łapach i nie chciał, żeby króliki zobaczyły, że był on cały zrobiony z jednego kawałka. Nie wiedział, że gdy wróżka pocałowała go ostatnim razem, całkowicie go odmieniła.

I siedziałby tam przez długi czas, zbyt nieśmiały, by się poruszyć, gdyby właśnie wtedy coś nie połaskotało go w nos i zanim pomyślał, co robi, podniósł tylną łapę, żeby się podrapać. I wówczas odkrył, że rzeczywiście miał tylne łapy. Zamiast wypłowiałego, welwetowego, miał brązowe futerko, miękkie i błyszczące. Uszy drgały mu same z siebie, a jego długie wąsy dotykały trawy. Dał susa, a radość używania tylnych łap była tak wielka, że zaczął rzucać się wokół po całej polanie, skacząc na boki i kręcąc się w kółko, tak jak robiły to inne króliki. I tak się tym cieszył, że gdy w końcu się zatrzymał, żeby popatrzeć, wróżki już nie było. I nareszcie był prawdziwym królikiem, w domu z innymi królikami.

Przeminęła jesień i zima. A na wiosnę, gdy dni stały się ciepłe i słoneczne, chłopiec wyszedł pobawić się w lesie za domem. A gdy się bawił, dwa króliki wychyliły się zza paproci i zerkały na niego. Jeden był cały brązowy, ale drugi miał dziwne łaty na futerku, jak gdyby dawno temu był nakrapiany, a plamy te ciągle prześwitywały. W jego małym, łagodnym nosku i okrągłych czarnych oczach było coś tak znajomego, że aż chłopiec pomyślał: „A jakże, wygląda zupełnie jak mój stary króliczek, który zgubił się, gdy miałem szkarlatynę”.

Ale nigdy nie dowiedział się, że to naprawdę był jego własny króliczek, który wrócił, żeby popatrzeć na dziecko, które jako pierwsze pomogło mu stać się prawdziwym. Królik wiedząc, że teraz już dorósł i stał się prawdziwy, wiedział, że będzie kochał chłopca na zawsze, tak samo jak mały chłopiec go kochał.

Koniec