Pojęcie jaźni a Jaźń – tekst filmu Mastera Teachera

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

 

KURS CUDÓW

Jest to kurs wymagany. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny. Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie. Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem. Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym zawiera się pokój Boży.

 

Cudowny trening umysłu

Książka Ćwiczeń zmierza do systematycznego wyćwiczenia twego umysłu w innym postrzeganiu wszystkich i wszystkiego na tym świecie. Wykonanie tych ćwiczeń umożliwi osiągnięcie celu tego kursu. Niewytrenowany umysł nie jest w stanie osiągnąć niczego. Przeniesienie efektów treningu w prawdziwym postrzeganiu nie następuje tak, jak przeniesienie efektów nauk tego świata. Jeśli prawdziwe postrzeganie zostało osiągnięte w związku z jakąkolwiek osobą, sytuacją lub wydarzeniem, to pewne jest całkowite przeniesienie takiego postrzegania na wszystko i wszystkich. Pamiętaj, że jedno odstępstwo od prawdziwego postrzegania uniemożliwia doświadczenie go gdziekolwiek. W samej naturze prawdziwego postrzegania leży to, że nie ma ono granic. Jest to przeciwieństwo sposobu, w jaki widzisz teraz.

Potwierdzamy razem
początek nowego kontinuum czasu

Ostatnia wizja
Pojęcie jaźni a Jaźń


Oto rozpoczyna się nowe kontinuum

Spotkanie z Masterem Teacherem

Odcinek I

 

CUDA

Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.
Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.
Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.

Jezus z Nazaretu

Czy jesteś świadomy, na co postanowiłeś ze mną spojrzeć podczas tego nowego cyklu filmów? Zamierzamy ten cykl poświecić transformacji twojej tożsamości. To jest Kurs Cudów, a pochodzi on z pojedynczej pewności, którą nazywamy Jezusem z Nazaretu. On reprezentuje dla nas ideę pojedynczego uzdrowionego umysłu pozostającego w całkowitej zgodności z wszechświatem.

Szczególne cechy ludzkiej kondycji, którą do tej pory przedstawialiśmy sobie nawzajem – wszystkie bez wyjątku – zawierają elementy pojęcia jaźni. Powiedz do mnie: „Wiem, kim jestem”. Tak. Konstrukcja świata opiera się na ustanawianiu obiektywnych skojarzeń związanych z ciałem. To zaś siłą rzeczy informuje cię o konieczności wchodzenia w relację z tożsamością „ja”, która potwierdza swą zdolność do przedstawiania siebie w cielesnym układzie odniesienia. W szczególnym sensie jest to odbiciem świetlnych obrazów w oparciu o definicję tożsamości, zaś jej istnienie potwierdza obiektywny świat, który rzekomo cię otacza.

Czy słuchasz mnie? Tak, właśnie ty, w tej tożsamości! Prosta prawda jest taka, że tożsamość, którą prezentujesz światu i tożsamość, którą odwzajemnia ci świat, to nic innego, jak odzwierciedlenie twojej potrzeby ustanawiania pojęcia o sobie uzasadniającego związek, w który wchodzisz sam ze sobą w czasoprzestrzeni.

Oto, co spróbujemy dzisiaj zrobić, jeśli podzielisz się ze mną skutkami przemiany. A są one w zasięgu mocy indywidualnego koncepcyjnego umysłu, który może zmienić swoje pojęcie o sobie w związku z tym, co już umieścił na zewnątrz siebie. A więc dzisiaj poszerzymy parametry twojej tożsamości do tego stopnia, że będziesz się śmiał z myśli, że to małe samoograniczenie miało być tobą.

Prosta prawda jest taka – a to pochodzi od naszego zbawiciela Jezusa – że jesteś całkowity i doskonały, jakim cię stworzono. To nie podlega dyskusji. Ale jeśli chcesz ze mną na ten temat dyskutować, to przedstawię ci świadectwo, które przyszło do mnie dzięki oświecającej praktyce uwalniania mojej tożsamości. Jest to pewność, na której opiera się nasza relacja, i dzięki temu rozpoznamy się wzajemnie w nowym układzie odniesienia, w nowej ciągłości rzeczywistości.

Przyjrzyjmy się szybko kluczowej myśli zbawienia. Co ona głosi?

Posłuchaj kluczowej myśli zbawienia. Co to za myśl? Jak brzmi ta idea? Posłuchaj.

Wszystko, co sądzę, że widzę, jest odzwierciedleniem myśli.

To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. Czy słuchasz? A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Oto nasza modlitwa: Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.

A więc mamy w swoim umyśle ideę ograniczonego związku z naszymi tożsamościami. Potem zaś obiektywny świat, który wydaje się istnieć na zewnątrz, potwierdza tę ideę. Dar, który ci prezentuję w tym czasie i w tym miejscu, bo tu znajduje się twoja ustanowiona tożsamość, polega na przedstawieniu ci – w odzwierciedleniu twojego umysłu – decyzji co do tego, kim rzeczywiście jesteś, w całkowitości tego czasowego kontinuum. I nie ma potrzeby, abyś identyfikował proces, którego będziesz doświadczał, zmierzając do przeznaczenia, czy też pełni tego, kim jesteś, jako poszukujący rzeczywistości, która będzie teraz z tobą obecna.

Dlaczego to prawda? Posłuchaj uważnie. Czas, czyli proces myślowy zawarty w ciągłości twojego koncepcyjnego umysłu, nie jest liniowy. Twoja potrzeba identyfikowania się jako jednostka, potwierdzająca siebie w oparciu o cielesną tożsamość, wyraża twoją determinację, by żyć w strukturze odrębnej tożsamości uzasadnianej przez tę ruderę ciemnej formy, czyli ten świat. W ten sposób pozwalasz, aby twoją rzeczywistość stanowiło to żałosne ograniczenie drobnej, mrocznej idei o tym, kim jesteś.

I oto w swym zamkniętym umyśle sam ustanawiasz pojęcie o sobie, które nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, kim naprawdę jesteś. Spójrz na to ze mną. Ofiaruję ci świetlny układ odniesienia, co wiąże się z rozpoznaniem nowej ciągłości czasu, która dosłownie nie ma nic wspólnego z pojęciami. Chcesz to ze mnę przez chwilę poćwiczyć?

Jeśli sprawdzisz w archiwach dane historyczne dotyczące mojego ciała oraz sformułowania tego kontinuum, to być może ku swemu zaskoczeniu odkryjesz, że wedle mojego aktu urodzenia zdaję się być siedemdziesięciopięcioletnią cielesną tożsamością, która zamieszkuje tę ciemną masywną formę złożoną z węgla, wodoru i tlenu. Jej przeznaczeniem zaś zdaje się być unicestwienie z powodu koncepcyjnych relacji, które opierają się na pojęciu jaźni sformułowanym dla mnie przez ten świat. Czy jesteś gotowy? To wszystko nieprawda.

Jest możliwe, abym pokazał ci wprost, jak przemienić idee zawarte w strukturze twojej tożsamości. Dokona się to w sposób cudowny. Przeczytam ci zasadę dotyczącą tego cudu. Będzie on katalizatorem przeobrażenia energii świetlnej i przerwie twoje błędne pojęcia, dzięki czemu będą one sięgać coraz wyżej i wyżej ku twojej prawdziwej tożsamości.

Prawda jest taka: w wyniku ogromnego zdruzgotania narodziłem się ku mojemu oświeceniu, czyli urodziłem się ponownie, jak powiedziałby Jezus, 4 lipca 1979 roku. A skoro mamy rok 2001, to znaczy, że mam 22 lata. I zamierzam mieć 22 lata w moim utożsamieniu z tobą, czy ci się to podoba, czy nie. Twój sprzeciw wobec młodości, jaką postanowiłem sobie dać, aby świadczyła o mocy i witalności mojego umysłu oraz o tym, czym jestem – twój sprzeciw wobec tego zupełnie mnie nie obchodzi. Proszę bardzo, sprzeciwiaj się! Twój sprzeciw będzie jedynie twoją determinacją, aby trzymać mnie w strukturze ciągłości liniowego czasu i aby definiować mnie jako ciało.

Podstawową nauką Kursu Cudów Jezusa jest to, że nie jesteś ciałem. W żadnym momencie twoje ciało nie istnieje. A więc uzasadnienie, które ci ofiaruję, będzie dotyczyło tej nowej ciągłości czasu, ona zaś pozwoli nam dzielić się miłością Jaźni, którą rozpoznajemy w naszym sercu i umyśle, bez żadnego związku z odzwierciedleniami tego świata. Pojęcie, które masz teraz o sobie, dosłownie nie pozwala ci na dostęp do nowej ciągłości czasu, która jest wszędzie wokół ciebie.

Posłuchaj jeszcze kilku akapitów z rozdziału 31 Kursu Cudów. Ale najpierw spójrzmy szybko na wspomnianą zasadę cudów.

Cud jest korektą wprowadzoną do fałszywego myślenia przeze mnie, czyli w tym przypadku przez umysł Jezusa, a w tej chwili przeze mnie, dzięki rozpoznaniu mojego oświecenia. Działa on jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.

A więc moje katalizujące wysiłki zmierzające do tego, by przemienić twoje pojęcie o sobie, nazywamy cudem. Dlaczego? Ponieważ to nie zawiera się w twoich pojęciach. A ty wciąż zmagasz się z ideą, że możesz znaleźć w swojej tożsamości rozwiązanie problemu tejże tożsamości. Będziesz musiał mi w tym momencie zaufać, że metamorfoza, którą ci ofiaruję, czyli oświecenie twojego umysłu, pokaże ci, że prawdą jest to, co ci za chwilę przeczytam z rozdziału 31.

Posłuchaj.

Pojęcie jaźni a Jaźń


Nauka tego świata zbudowana jest na pojęciu jaźni dostosowanym do rzeczywistości świata. I pojęcie to dobrze do niego pasuje. Jest to bowiem wyobrażenie, które odpowiada światu cieni i złudzeń. Tu czuje się ono jak w domu, w którym to, co postrzega, jest z nim jednym. Budowaniu pojęcia jaźni służy cała nauka świata. Oto jego cel – abyś przybył bez jaźni i po drodze jakąś wytworzył. I byś ją doskonalił, aż osiągnie to, czym według ciebie jest „dojrzałość”, tak aby mogła wyjść światu naprzeciw na równych warunkach i w zgodzie z jego wymaganiami.

A im bardziej będziesz próbował wyjść światu naprzeciw na równych warunkach, tym bardziej będziesz zdeterminowany trzymać się swojej osobowości, czyli tożsamości „ja” i dokonywać czynów związanych z zachowaniem tej pochłoniętej ciałem tożsamości, po to tylko, by co? – zestarzeć się i umrzeć. A więc pojęcia tego świata, za pomocą których uzasadniałeś siebie, muszą usprawiedliwiać twoje unicestwienie.

A oto największe zagrożenie, jakie ci zaprezentuję w tym czasie i miejscu, posługując się moją pewnością, którą podziela cały wszechświat. Jest nim to, że nie będziesz w stanie się unicestwić.

Pojęcie jaźni, którego się trzymasz poprzez czasowe skojarzenie z liniowymi ideami zawartymi w ciągłości, czy też w ramach zagęszczonej tożsamości światła, z którą się identyfikujesz…  [Master Teacher umyślnie sepleni, przedrzeźniając to, co przed chwilą powiedział – wzbudza śmiech wszystkich w studiu]. Ten fragment jest do wycięcia. Nie wiem, czy to zostawię na tym filmie. Bo gdy mój umysł zaczyna dochodzić do bardzo szybkich wniosków, to – jak nauczył mnie Kurs – moje wnioski niekiedy wyprzedzają idee, które próbuję przekazać.

Próbuję ci tak naprawdę pokazać pełnię twojej własnej Jaźni, a to nie opiera się na pojęciu, które masz o sobie. A jeśli trochę przy tym seplenię, to dlatego, że kwitną już niecierpki i przeżywam chwilę zrozumienia w świetle, to zaś wiąże się z przemianą natury moich form myślowych dotyczących ciebie. Jest to prawdą, ponieważ wygląda na to, że jestem zakochany.

Pojęcie ,,jaźni”, którym napastujesz sam siebie, uniemożliwia ci – i użyjmy tu tego określenia – zakochanie się w sobie. Jeśli nie potrafisz spojrzeć na siebie z nowej perspektywy, ze świadomością, że  tak  naprawdę nie jesteś niczemu winny, jakże byłoby kiedykolwiek możliwe, abyś przebaczył, czy też kochał brata, który jest tam na zewnątrz?

Chcę ci teraz zaofiarować moją miłość dzięki przeobrażeniu świetlnej formy. W ten sposób rozpoznamy, po pierwsze – nasze wspólne źródło, czyli, że wszyscy pochodzimy od Boga, a po drugie – wspólną odpowiedź na tę obłąkaną myśl, że rzeczywiście mogliśmy być odrębnymi ciałami. A więc czego się uczymy? Tego, że pojęcie „jaźni” jest przeszkodą dla poszerzania się naszych umysłów, które jest możliwe dzięki pewności co do tego, kim jesteśmy. Posłuchaj.

Ty wytworzyłeś pojęcie jaźni. Nie jest ono jednak w niczym do ciebie podobne.

Usłyszałeś to? Powiem to jeszcze raz:  Nie jest ono jednak w niczym do ciebie podobne. To bożek wytworzony po to, by zająć miejsce twojej rzeczywistości jako Syna Bożego. Pojęcie jaźni, którego świat naucza, nie ma nic wspólnego z tym, czym zdaje się być. Wytworzono je bowiem, by służyło dwóm celom, a umysł może rozpoznać tylko jeden z nich.

Słuchasz?  Oto opis większości lub też wielu z was.

Pierwszy z nich ukazuje oblicze niewinności – aspekt, który odgrywasz. To oblicze uśmiecha się, wdzięczy, a nawet wydaje się kochać. Poszukuje towarzyszy, czasem spogląda ze współczuciem na cierpienie, a czasami ofiaruje pociechę. Wierzy, że jest dobre w złym świecie.

Aspekt ten może unieść się gniewem, gdyż świat jest szalony i niezdolny, by zapewnić miłość i schronienie, na które zasługuje niewinność. Dlatego też oblicze to często jest mokre od łez z powodu niesprawiedliwości świata wobec tych, którzy chcieliby być hojni i sprawiedliwi. Aspekt ten nigdy nie atakuje pierwszy. Ale każdego dnia setka błahostek dokonuje niewielkich napaści na jego niewinność, prowokując go do rozdrażnienia, a nawet do otwartego znieważania i znęcania się nad innymi.

Pośmiejmy się przez chwilę razem z tego, jak wielu z nas udaje, że wybacza. I oto widzimy na zewnątrz wszelkie powody do żalu, ale wiemy, że musimy pracować nad wybaczaniem, toteż udajemy, że nie czujemy się obrażeni z powodu przedmiotów, które sami umieściliśmy w świecie, by zagrażały naszemu poczuciu własnej wartości. I jesteśmy zdecydowani podtrzymywać to poczucie wartości, blokując sobie w ten sposób dostęp do doskonałości i niewinności, które widzi w nas Bóg.

Czym to jest? Jest to formą ochrony samego siebie. Ludzka kondycja, czy też odrębna tożsamość, broni się przed atakiem, który sama wywołuje po to, by uzasadniać swoje oddzielenie. Czy mamy wypróbować słowo „wina”? Wszyscy jesteśmy winni. Co jest naszą winą? Odrębna tożsamość – bycie tym, kim nie jesteśmy.

Posłuchaj.

Oblicze niewinności, w które pojęcie jaźni tak dumnie się przyobleka, jest skłonne tolerować atak w samoobronie, bo czyż nie jest powszechnie znanym faktem, iż świat poczyna sobie surowo z bezbronną niewinnością? Nikt, kto wytwarza obraz siebie, nie pomija tego oblicza, ponieważ go potrzebuje. Nie chce widzieć drugiej strony. Jednak właśnie na niej opiera się nauka tego świata, ponieważ tu osadzono jego „rzeczywistość”, po to by zapewnić bożkowi przetrwanie.

Pod obliczem niewinności kryje się lekcja, dla nauczenia której wytworzono pojęcie jaźni. Jest to lekcja straszliwego przemieszczenia i tak druzgocącego lęku, że uśmiechnięte oblicze ponad nią musi się nieustannie odwracać, by nie widzieć zdrady, którą ono skrywa.

Proszę bardzo.
Lekcja ta naucza tego: „Jestem tym, co ze mnie uczyniłeś, a gdy na mnie spoglądasz, jesteś potępiony z powodu tego, czym jestem.” Świat aprobuje z uśmiechem takie pojęcie jaźni, ponieważ gwarantuje ono, że ścieżki świata będą zachowane, a ci, którzy nimi podążają, nie uciekną.

Czy przyglądasz się temu ze mną? Jako istota ludzka rzeczywiście wierzysz, że świat zewnętrzny może mieć na ciebie wpływ. A ponieważ wierzysz, że jest możliwe oddzielenie się w swoim umyśle od świata, to oczywiście bronisz się przed projekcjami własnego umysłu, które jedynie uzasadniają twoją potrzebę, abyśmy dzielili się tym drobnym ograniczeniem bólu i śmierci, przedstawiającym to, czym udajemy, że jesteśmy.

I oto nagle zjawiam się ja. Ten świat nazywa mnie Nauczycielem Bożym. Nauczam w oparciu o pewność, która rozwinęła się we mnie dzięki głębokiej przemianie. Wiązała się ona z koniecznością poszukiwania i znalezienia rozwiązania pod maską, którą prezentowałem światu, oraz maską, którą ty i ja przedstawialiśmy sobie nawzajem po to, by bronić się przed tą jedną druzgocącą chwilą, znajdującą się głęboko w nas.

Dopóki możemy rzutować to na zewnątrz, jesteśmy w stanie bronić się przed elementarną ideą, że tak naprawdę jesteśmy całkowici i doskonali, a dzięki tej obronie dostajemy gwarancję kontynuacji czasu, który uzasadnia koszmar twojej egzystencji.

Pierwsze trzydzieści minut tego filmu minęło bardzo szybko. Zaraz wrócimy. Chcę ci tylko przypomnieć, że wojna, która wydaje się rozgrywać w tym czasie i miejscu, to ja zagrażający pojęciu, które masz o sobie. Zagrażam ci pewnością co do tego, kim naprawdę jesteś. Bardzo się boisz tego, kim jesteś, ponieważ oznacza to utratę pojęcia, które masz o sobie. Utracisz swoją odrębną tożsamość w momencie czystego światła i będziesz się śmiał z idei, że to pojęcie „ja”, które człowiek konstruuje w swoim związku z tożsamością, z kwalifikacjami, których używa, by rozpoznawać ciało, potrafiłoby się porozumiewać. Ono tego nie potrafi.

Każdy jest zawarty w swoim umyśle i pochłania go przedstawianie siebie światu za pomocą obiektywnych skojarzeń opartych na innych obiektywnych skojarzeniach, które – jesteś gotów? – nie przedstawiają sobą niczego. Wszystkie one znikają w chwili mglistej potrzeby obiektywizowania pewności co do twórczego celu tego wszechświata, który zawiera się w tobie.

A więc lekcja polega na ciągłym przyglądaniu się swojemu pojęciu o sobie, ponieważ uznałeś wstępnie, że nie zadowala cię świat, który widzisz, i głęboko w swym wnętrzu wiedziałeś od początku czasu, że istnieje alternatywa. Wiedziałeś, że my wszyscy, jako część gatunku ludzkiego, możemy rozpoznać naszą Jaźń w owej chwili sprzed początku czasu i po jego zakończeniu. W ten sposób rozpoznajemy ciągłość czasu, ponieważ nasza tożsamość się poszerza; to zaś pokaże nam natychmiast, że ten stary świat bólu i śmierci skończył się bardzo dawno temu.

Do zobaczenia za chwilę. Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg, Wszechświat prawdy i wiecznie stwarzającej sprawiedliwości i radości, jest tym samym, czym my jesteśmy. Powiedzmy więc razem: Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

Potwierdzamy razem
początek nowego kontinuum czasu

Ostatnia wizja
Pojęcie jaźni a Jaźń

Oto rozpoczyna się nowe kontinuum

Spotkanie z Masterem Teacherem

Odcinek I, część II

Cieszymy się, że jesteś tu znowu z nami. Przyglądałem się wspaniałości sokratycznej wymiany opartej na pytaniu i odpowiedzi, które kieruje do ciebie umysł Jezusa w Kursie Cudów. Jest ważne, abyś ty – umysł polegający na rozumie i koncepcjach – zobaczył wraz ze mną, że jest możliwe, byś zasadniczo uznał, że wszystkie twe problemy zawierają się w twej koncepcyjnej tożsamości, zwłaszcza jeśli wierzysz, że istnieją na tym świecie inni ludzie z odrębnymi koncepcyjnymi tożsamościami. I oczywiście w to wierzysz, jeśli widziałeś pierwsze trzydzieści minut tego programu. Dlaczego tak jest? Ponieważ oni są twoim odzwierciedleniem.

Każdy, kogo spotykasz w swoim rozdwojonym umyśle i kogo kojarzysz z pojęciem, które masz o sobie, jedynie odzwierciedla obiektywne skojarzenie zawarte w twoim umyśle. Przyjrzysz się temu ze mną? Spróbujmy to powiedzieć razem: Nie ma nic na zewnątrz mnie. Powiedz to. Tak. Wszystko, co widzę i co wydaje się istnieć na tym świecie, jest tak naprawdę odzwierciedleniem mojego umysłu. Moc umysłu, którą ci ofiaruję i której właśnie ze mną doświadczyłeś, potwierdza prawdziwość lekcji, którą ci przeczytam z Kursu. To tylko około ośmiu zdań. Posłuchaj, co mówi o tobie ta lekcja.

Jesteś gotów?

Lekcja 253

Moja Jaźń jest władcą wszechświata.

Przyznam się tu do czegoś bardzo ważnego.

Niemożliwe jest, aby cokolwiek przyszło do mnie bez mojego zaproszenia. Nawet w tym świecie to ja rządzę moim przeznaczeniem. Cokolwiek się wydarza, tego pragnę. Jeśli coś się nie wydarza, to znaczy, że nie chcę, aby się wydarzyło. Muszę to uznać. Bowiem w ten sposób jestem wiedziony poza ten świat, ku moim stworzeniom, dzieciom mojej woli, które są w Niebie, gdzie moja święta Jaźń przebywa z nimi i z Tym, który mnie stworzył.

Ty jesteś Jaźnią, którą stworzyłeś jako Syna, stwarzającego tak jak Ty i w jedności z Tobą. Moja Jaźń, która rządzi wszechświatem, jest tylko Twoją Wolą w doskonałej jedności z moją wolą, która może jedynie ofiarowywać Ci radosne przyzwolenie, tak by mogła się szerzyć ku samej sobie.

Jest to dla mnie bardzo ekscytująca perspektywa. Wiem, że dla ciebie jako tożsamości ego może nie być tak ekscytująca, ale myśl, że masz w sobie nieodłączną moc, aby zmienić swe myślenie o sobie, to przecież to, czego szukałeś. Dlaczego? Bo zmieniasz swe myślenie o sobie przez cały czas.

Czy chciałbyś wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w tych ramach czasu i przestrzeni? Pamiętasz, jak mówiliśmy o katalizującej właściwości cudu, którego zadaniem jest przeobrazić formy w twoim umyśle? Właśnie to dzieje się z tobą w tej chwili. Przegrupowanie świetlnej formy sprawia, że czujesz większą harmonię w swojej tożsamości.

Czy zaczynasz w głębi siebie odkrywać radość, gdy uświadamiasz sobie, że nie ma niczego tam na zewnątrz? Dlaczego to ważne? Bo nie ma niczego na zewnątrz. Pozwoliłeś światu, aby był dla ciebie odzwierciedleniem pojęcia, które sam mu dałeś, aby je odzwierciedlał. Nie jest ono prawdziwe.

Rozumiem, że uznanie, iż jesteś tego przyczyną – a mówię teraz do ciebie jako człowieka – wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Odczuwasz duży lęk na myśl o spojrzeniu do wnętrza – na myśl o spojrzeniu na to, co Jezus nazywa zbeszczeszczonym ołtarzem. Ujrzałbyś bowiem to, co wywołało twoją amnezję – to, co sprawiło, że na moment utraciłeś świadomie swoją prawdziwą tożsamość, nie mogłeś bowiem znieść tej druzgocącej chwili, w której pozornie oddzieliłeś się od wszystkiego.

A zatem pojęcie o sobie, którego się trzymasz, jak Starego Testamentu – a to pochodzi od Jezusa – ta idea, że twój ojciec był kłamcą od samego początku i wszystkie te koncepcyjne skojarzenia, które uzasadniają historycznego człowieka, nie są prawdziwe – poza tym procesem, w który poszukuje on prawdy o sobie. Szuka i znajduje. Ponieważ to rzeczywiście już się skończyło. Ja zaś – tu i teraz – przekazuję tę pewność z mojego umysłu do twojego.

Posłuchaj jeszcze trochę o twoim pojęciu jaźni.

Świat aprobuje z uśmiechem takie pojęcie jaźni, ponieważ gwarantuje ono, że ścieżki świata będą zachowane, a ci, którzy nimi podążają, nie uciekną.

Oto jest kluczowa lekcja, która zapewnia twojemu bratu wieczne potępienie. To bowiem, czym ty jesteś, stało się teraz jego grzechem. Przebaczenie tego zaś nie jest możliwe. Słuchasz? Nie ma już znaczenia, co on robi, gdyż twój oskarżycielski palec wskazuje na niego, niezachwianie i zabójczo celując. Wskazuje on również na ciebie, ale to kryje się jeszcze głębiej w mroku pod obliczem niewinności. Zarówno jego, jak i twoje grzechy trzymane są i chronione w ciemności mrocznych krypt, w których nie postrzega się ich jako błędów, co z pewnością wyszłoby na jaw w świetle. Tak jak nie można cię obwiniać za to, czym jesteś, tak nie możesz zmienić tego, co pojęcie jaźni każe ci czynić. Twój brat staje się zatem dla ciebie symbolem twoich grzechów, a ty po cichu, choć wytrwale i z uporem potępiasz go za tę znienawidzoną rzecz, którą jesteś.

Mam dla was nowinę, drodzy bracia: Uwielbiam tę ideę! Oznacza ona, że zasadniczo uznajemy, iż nasze odrębne koncepcyjne jaźnie mają wspólną druzgocącą tajemnicę, którą chcemy zachować przed sobą, jak i przed światem, co świadczy jedynie o naszej determinacji, aby chować w tajemnicy ten lęk, który mamy w sobie.

Ponieważ określamy tę determinację w oparciu o masę czy też formę światła, to możesz przyrównać ideę grzechu, czy też oddzielenia, do potencjalnego światła, którego nie użyto, ponieważ przygotowywano się do uzasadnienia kontynuacji oddzielenia, czyli ciemnej formy światła.

Określa się to powszechnie mianem czarnej dziury. Zawiera ona w sobie wszelkie potencjalne możliwości tej idei, że mógłbyś być oddzielony w świetlnej formie od pewności energii twórczej rzeczywistości, którą jesteś. Czym więc się tutaj dzielimy? Cząsteczkowymi ideami naszego umysłu pogrążonymi w ciemnej formie i uzasadniającymi dalsze trwanie tej idei, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za oddzielenie od jednej rzeczywistości, którą jesteśmy.

Być może nie było to zbyt klarowne. Chcę jednak, żebyś spojrzał w głąb swego umysłu na to, czego bronisz, i pozwolił mi pokazać ci – poprzez radość, której doświadczyłem w tamtym momencie – że nie jesteś temu winny. Gdzieś w najgłębszych zakamarkach ustalonego przez siebie porządku czasoprzestrzeni ty rzeczywiście wierzysz, że jesteś oddzielony od Uniwersalnego Umysłu, a to nieprawda.

Może się więc pojawić w twym umyśle pytanie: „Jak to się stało? Jak się tu znalazłem?” Nie przejmuj się tym. W punkcie, w którym się znajdujesz w swym koncepcyjnym utożsamieniu, podważyłeś w wystarczającym stopniu swoją potrzebę bronienia tej chwili i pozwoliłeś na moment, aby idea, czy też Boska (z małej czy dużej?) grawitacja spłynęła na ciebie i ukazała ci przemieniającą naturę tego, co ci ofiarujemy.

Zbawienie można uznać za uwolnienie od tożsamości trzymającej się pojęć. Posłuchaj.

Pojęcia są wyuczone. Nie są naturalne. Nie istnieją bez nauczania. Nie są dane, a więc muszą być wytworzone. Słuchasz? Żadne z nich nie jest prawdziwe, wiele zaś pochodzi z gorączkowych, rozpalonych nienawiścią wyobrażeń oraz wypaczeń zrodzonych z lęku. Czymże jest pojęcie, jak nie myślą, której jej twórca sam nadaje znaczenie? Pojęcia podtrzymują świat. Nie można jednak ich użyć, by pokazać, że świat jest prawdziwy. Wszystkie bowiem są wytworzone – gdzie? – w świecie. Rodzą się one w jego cieniu, wzrastają według jego praw i ostatecznie osiągają „dojrzałość” w oparciu o jego myśli. Oto idee bożków, odmalowane pędzlami tego świata, które nie potrafią stworzyć ani jednego obrazu odzwierciedlającego prawdę.

Pojęcie jaźni jest bez znaczenia, gdyż nikt tutaj nie może widzieć, czemu ono służy, a zatem nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, czym ono jest. Cała nauka świata zaczyna się i kończy na tym jednym celu, którym jest nauczenie cię tego pojęcia jaźni, tak byś zdecydował się przestrzegać praw świata i nie szukał niczego poza jego drogami ani nie uświadomił sobie sposobu, w jaki siebie postrzegasz. Teraz Duch Święty musi znaleźć sposób, by pomóc ci ujrzeć, że to pojęcie jaźni trzeba usunąć, jeśli jakikolwiek pokój umysłu ma być ci ofiarowany. Nie możesz oduczyć się tego w inny sposób niż poprzez lekcje, które mają cię nauczyć, że jesteś czymś innym. W przeciwnym wypadku byłbyś proszony, by zamienić to, w co teraz wierzysz, na całkowitą utratę jaźni, a do tego nie zamierzasz dopuścić.

Jest taki czynnik, dzięki któremu mogę ci pokazać – jeśli poczujesz to, co mi się przydarzyło – że całkowita utrata twojego pojęcia jaźni, czyli twojej odrębnej tożsamości w ciele, jest równoznaczna z prawdą, pełnią i miłością. Ale dopóki będziesz się trzymał pojęcia, które masz o sobie, będziesz w pułapce tożsamości tworzących obrazy i uzasadniających odrębne ciała, i będziesz na to przyzwalał, zamiast uznać, że tak naprawdę istnieje jedno całkowite i prawdziwe ciało, które reprezentuje ciebie w całej twej pełni.

A więc byłeś zaabsorbowany myślą o tym, kim nie jesteś, co trzymało cię do tej pory w więzach tożsamości „ja”. Lecz dzięki wtajemniczeniu w idee o tym, kim naprawdę jesteś, dzięki tej przemianie umysłu poprzez Kurs Cudów, odkrywasz pełnię rozwiązania.

Wiem, kim jesteś. A wiem, kim jesteś, przede wszystkim dlatego, że wiem, kim ja jestem, a jeśli wiem, kim jestem, to i ty musisz wiedzieć, kim jesteś, ponieważ stanowisz wytwór mojego umysłu, który ma pewność co do tego, czym jest ta tożsamość. Będąc pełnią rozpoznaje ona elementarne źródło, z którego wszystko się wywodzi, i uznaje opartą na Bogu twórczą rzeczywistość, której każdy z nas jest integralną częścią.

Wszystkie snu o oddzieleniu, które zwyciężyły w tej chwilowej idei oddzielenia, nigdy nie były prawdziwe. Pojęcia o twojej jaźni, które dał ci ten świat, są jedynie twoją determinacją, by trzymać się fałszu oddzielenia w swoim umyśle.

Posłuchaj.

Pojęcie jaźni zawsze stanowiło główne zajęcie świata. I każdy wierzy, że musi znaleźć odpowiedź na zagadkę, którą sam stanowi. Słuchasz? Można powiedzieć, że zbawienie nie jest niczym więcej niż ucieczką od pojęć. Nie troszczy się ono o treść umysłu, ale o proste stwierdzenie, że umysł myśli. A to, co myśli, ma wybór i można mu pokazać, że różne myśli mają różne konsekwencje. Umysł może się zatem nauczyć, że wszystko, co myśli, odzwierciedla głęboką dezorientację, jaką odczuwa co do tego, jak został wytworzony i czym jest. Pojęcie jaźni natomiast zdaje się w niejasny sposób odpowiadać na to, czego nie wie.

Słuchasz?

Nie szukaj swej Jaźni w symbolach. Nie ma takiego pojęcia, które oddałoby to, czym jesteś. Czy to ważne, jakie pojęcie uznajesz, dopóki postrzegasz jaźń, która wchodzi w interakcje ze złem i reaguje na niegodziwości? Twoje pojęcie jaźni pozostanie nadal bez znaczenia. I nie zobaczysz, że możesz wchodzić w interakcję jedynie z kim? – z samym sobą. Posłuchaj jeszcze raz. Możesz wchodzić w interakcję jedynie z samym sobą. Jeśli postrzegasz świat winy, to znaczy, że twoją nauką kierował świat i że widzisz go takim, jakim widzisz siebie samego. Pojęcie jaźni ogarnia wszystko, na co spoglądasz i nic nie pozostaje poza tym postrzeganiem. Jeśli cokolwiek może cię zranić, to widzisz jedynie obraz swych potajemnych życzeń. Nic ponadto. W swoim cierpieniu zaś, jakiekolwiek by ono nie było, widzisz własne ukryte pragnienie, by zabijać.

Przeczytam ci jeszcze dwa akapity o pojęciu twojej jaźni. Chcę, żebyś przez chwilę spojrzał ze mną na postępy, które być może zrobiłeś, po prostu oglądając ten film. Faktem jest, że skoro nie wiesz, kim jesteś, to żyjesz w liniowych ramach czasu, który nie przestaje uzasadniać idei, że narodziłeś się w tym świecie i umrzesz w tym świecie. A w tej perspektywie, czyli na przestrzeni tak zwanych tysięcy lat, ty wciąż rekonstruujesz  pojęcia na swój temat, które uzasadniają twoją nieustanną potrzebę szukania rozwiązań w czasie, mimo że nie ma tu żadnych rozwiązań.

Na tym właśnie opiera się elementarna idea, którą nazywasz reinkarnacją, czyli idea, że możesz wciąż reinkarnować w utożsamieniach i definicjach, którymi wierzysz, że jesteś w czasie. Chcę cię teraz pokazać, że nie musisz już tego robić. Wszelkie idee reinkarnacji w liniowym czasie nie mogą być niczym więcej niż twoją determinacją, aby wciąż być pojedynczą tożsamością w ciągłości liniowego czasu. Nie ma znaczenia, jakie to idee, bo one już i tak przeminęły. Nie ma znaczenia, kim udawałeś, że jesteś lub udajesz, że zamierzasz być w przyszłości, jeśli żadna z tych idei nie jest prawdziwa.

Pokazuję ci teraz wprost, że czas w całej swej rozciągłości, czy też całe oddzielenie, rozgrywa się w tym czasie i w tym miejscu. A mając tę wiedzę, nie będziesz już wierzył, że musisz tworzyć liniową sekwencję i umierać, tak jak robiłeś to wcześniej.  A zrozumiesz to dzięki czemu? Dzięki zmartwychwstaniu naszego zbawiciela Jezusa, który udowodnił ci ostatecznie i po wsze czasy, że nie ma śmierci.

A więc ta ciągłość, która zawiera się w twoim umyśle – jeśli tylko okiełznasz chwilową potrzebę koncepcyjnego bronienia się – może ci pokazać  wszystko, co kiedykolwiek mogło się wydarzyć w tym przeformułowaniu rzeczywistości, stanowiącym całe twe przeznaczenie oparte na chwilowym oddzieleniu, z którego teraz powróciłeś.

Powiedz to do mnie: Czas trwał tylko chwilę w moim umyśle bez żadnego wpływu na wieczność.

Jeśli chcesz uczestniczyć w tym przyspieszeniu czasu, to pokazuję ci teraz moją pewność, że ta chwila zawiera wszystko, co kiedykolwiek musisz usłyszeć, ponieważ wszystko to zawiera się w tobie. Będziesz musiał jednak uznać, że również cały lęk, samotność i strata, nie znajdują się gdzieś na zewnątrz i nie przydarzają ci się zgodnie z dyktatami tego świata, ale zawierają się w tobie.

Dzięki pomocy naszego zbawiciela Jezusa zmiana twego myślenia o tym, kim jesteś, stanie się dla ciebie bardzo prosta, pod warunkiem, że będziesz polegał na tej jednej chwili całkowitego rozwiązania, które jest dla ciebie dostępne.

Jeśli oglądasz ten film i jeśli zaszedłeś już tak daleko, że rozpoznajesz mnie jako wyobrażenie w swoim umyśle, to zaczniesz słyszeć to, co ci ofiaruję, ponieważ sam mnie tak zaprojektowałeś, abym umożliwił ci usłyszenie tego przesłania. Wyobrażenie o mnie i o twoim bracie, którego się przedtem trzymałeś, dawało ci jedynie odzwierciedlenie twojej determinacji, by tak formułować swe przeznaczenie, abyś pozostał w tym starym cielsku, w tym starym ciele, które starzeje się i umiera. Słuchasz? To nieprawda. Powiedz do mnie: Nie jestem ciałem. Jestem wolny. Jestem wciąż taki, jakim stworzył mnie Bóg.

Widzisz? Nasze umysły zaczęły się łączyć. A co z naszymi ciałami? Ciało to jedynie nagromadzenie myślokształtów, których trzymaliśmy się w przeszłości. Tym właśnie jest uzdrowienie. Wielcy chrześcijańscy uzdrowiciele, którzy idą teraz w świat, dokonują przemiany iluzji ciała w oparciu o zmiany, jakie zachodzą w ich własnych umysłach.

Muszę przeczytać jeszcze jedną rzecz o pojęciu jaźni i zakończymy ten film. Posłuchaj.

W miarę czynienia postępów w nauce wytworzysz wiele pojęć jaźni. Każde z nich pokaże ci zmiany w twoich związkach zgodnie z tym, jak twe postrzeganie siebie będzie się zmieniało. Każda zmiana przyniesie pewien zamęt, ale bądź wdzięczny, że nauka świata rozluźnia więzy, w których trzymała twój umysł. I trwaj w pewności i radosnej ufności, że nauka ta w końcu odejdzie i pozostawi twój umysł w spokoju. Rola oskarżyciela pojawi się w wielu miejscach i w rozmaitych formach. A każdy z nich będzie zdawał się oskarżać ciebie. Nie lękaj się jednak, że nie zostanie to usunięte.

Świat nie może cię nauczyć żadnych wyobrażeń o tobie, jeśli ty sam nie zechcesz się ich nauczyć. Nadejdzie czas, gdy wszystkie wyobrażenia przeminą, a ty pojmiesz, że nie wiesz, kim jesteś. To do tego odpieczętowanego i otwartego umysłu powróci prawda, niczym niepowstrzymywana i nieskrępowana. Tam, gdzie zrezygnowano z pojęć jaźni, prawda ukazuje się dokładnie taką, jaka jest. Gdy podasz w wątpliwość i zakwestionujesz każde pojęcie, oraz rozpoznasz, że wytworzono je w oparciu o założenie, które nie ostałoby się w świetle, wówczas prawda może swobodnie wejść do swej świątyni, czystej i wolnej od winy. Nie ma stwierdzenia, którego świat bardziej by się obawiał usłyszeć niż to:

Nie wiem, czym jestem, a zatem nie wiem, co czynię,
gdzie się znajduję, ani jak patrzeć na świat lub na siebie samego.


To z tej nauki  rodzi się jednak zbawienie. A to, Kim jesteś, powie ci o sobie samym.

Widzisz, jakie proste jest teraz rozwiązanie, które oferuje trening umysłu? Nigdy nie uznawaj żadnego procesu, który w twoim czasowym układzie odniesienia uzasadnia to, czym jesteś: to, czym myślałeś, że jesteś i to, czym świat powiedział ci, że jesteś, bo nie jest to prawdą. W każdej chwili w czasie otacza cię światło, łaska i miłość wszystkich elementów twego umysłu, które ofiarują ci w każdym momencie pełnię rozwiązania.

Tuż obok ciebie znajduje się chwilowy obraz pełni i jasnego światła, i zastąpi on twój wizerunek siebie, wypełniając cię radością i szczęściem, ponieważ  owe aspekty siebie, które wcześniej potępiałeś, wstąpią teraz ponownie do kręgu Pojednania i w tejże chwili rozpoznamy, że jedynie powtarzaliśmy w naszym śnie ów moment oddzielenia.

Dziękuję, że byłeś tu ze mną w ciągu tej godziny. Zaczęła się ona od podstawowego uznania, że pojęcie jaźni, czyli istota ludzka, tak naprawdę w ogóle nie istnieje, podobnie jak i części składowe tego świata, które zamykają to pojęcie w ciągłości czasoprzestrzeni. Światło, którym w tej chwili oświecamy siebie nawzajem, pozwala nam uciec od tej tożsamości.

Pamiętaj więc wraz ze mną, że Bóg jest Umysłem, którym myślimy, oraz że dzielimy się mocą światła i miłości, które właśnie teraz dadzą nam pewność co do tego, że wychodzimy ponad ten horyzont ataku i obrony, i budzimy się do życia we wszechświecie, w którym prawda będzie całkowicie znana, bo i teraz jest już znana.

Tak, Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Powiedzmy to razem: Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas. I oto razem wyjdziemy z tego kontinuum raz na zawsze.

Witaj w Domu.