Ufność – tekst filmu Mastera Teachera, pierwsza godzina

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.


Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób,
w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni

Oto Podręcznik dla nauczycieli
Kursu Cudów  

Odcinek V

Cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych

Spotkanie z Masterem Teacherem

Przyjrzyjmy się razem temu,

CZYM CHARAKTERYZUJĄ SIĘ NAUCZYCIELE BOŻY?

Powierzchowne cechy nauczycieli Bożych bynajmniej nie są jednakowe. Dla oczu ciała nie wyglądają oni tak samo, wywodzą się z nader różnych środowisk, ich doświadczenia świata bardzo się różnią, a ich powierzchowne „osobowości” są całkiem odmienne. W początkowych fazach ich działalności jako nauczycieli Bożych nie uzyskali jeszcze głębszych cech, które nauczą ich, czym są. Bóg udziela Swym nauczycielom szczególnych darów, ponieważ mają do spełnienia szczególną rolę w Jego planie Pojednania. Ich szczególny charakter jest oczywiście tylko tymczasowy (czyli nietrwały), ulokowany w czasie jako środek wyprowadzenia z czasu. Te szczególne dary, zrodzone w świętym związku, ku któremu zmierza sytuacja nauczania-uczenia się, stają się charakterystycznymi cechami wszystkich nauczycieli Bożych, którzy zrobili postępy we własnym uczeniu się. Pod tym względem wszyscy są podobni. Posłuchaj.

Wszystkie różnice między Synami Boga są tymczasowe. Niemniej jednak można powiedzieć, że w wymiarze czasu zaawansowani nauczyciele Boży wykazują następujące właściwości. Powtórzmy jeszcze jedno:

Mogłeś zauważyć, że wykaz atrybutów nauczycieli Bożych nie obejmuje tego, co jest dziedzictwem Syna Bożego. Tym On już jest w swej istocie. Takie określenia, jak miłość, bezgrzeszność, doskonałość, wiedza i wieczna prawda, nie pojawiają się w ogóle w tym kontekście. Byłyby tu w najwyższym stopniu niestosowne. Nie o tym tu mówimy. To, co dał Bóg, wybiega tak bardzo poza nasz program, że uczenie się znika w jego obecności. Dopóki jednak jego obecność jest przysłonięta, punkt ciężkości słusznie spoczywa na tym programie. Spójrz. I właśnie funkcją nauczycieli Bożych jest przynieść prawdziwą naukę światu. Dokładnie rzecz biorąc, przynoszą oni światu oduczenie się, ponieważ właśnie ono jest „prawdziwą nauką” w tym świecie. Nauczycielom Bożym dane jest przynieść światu szczęśliwe wieści o pełnym wybaczeniu. Są rzeczywiście błogosławieni, ponieważ są zwiastunami zbawienia.

Dzięki zasadniczej akceptacji tego, że jako nauczyciele Kursu Cudów przechodzimy proces rozpoczynający się od rozpoznania nieustannie nowych relacji, które odkrywamy pomiędzy nami, znajdujemy się teraz w punkcie – spójrzmy na to razem – w naszym Podręczniku dla nauczycieli, w którym nie ulega wątpliwości, że w naszych koncepcyjnych umysłowo-cielesnych tożsamościach posłużymy się możliwością natychmiastowego rozpoznania prawdy o tym, czym jesteśmy, jako pełnia nowego sformułowania naszych umysłów. To tu bowiem – w samym środku czynności cielesnego sformułowania naszego umysłu – udało nam się rozpoznać naszą pełnię. Dokonało się to w naszym układzie odniesienia.

W tym sensie jest to całkowitą przemianą naszej definicji siebie, którą zbudowaliśmy w oparciu o ideę umiejscowienia w czasoprzestrzeni. I właśnie tu teraz poświczymy. Gdy patrzymy na siebie nawzajem, otoczeni zasobami sformułowania światła w naszym umyśle, to widzimy jaśniejsze cechy tożsamości, które nie wykluczają emocjonalnej oceny naszej cielesnej formy.

Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów. Moją funkcją jako nauczyciela Bożego jest pokazywanie ci, że możesz natychmiast całkowicie przemienić swój umysł w odzwierciedleniu światła, które ode mnie otrzymujesz. Możesz bowiem w niepodważalny sposób zademonstrować – użyjmy tu określenia twórcy tego Kursu, Jezusa z Nazaretu – objawienie, które pojawiło się w twoim umyśle, gdy twoja cielesna forma uległa przemianie i doświadczyłeś oświecenia związanego z ideą, że nasze wzajemne emocjonalne zaangażowanie jest doświadczeniem bezwarunkowej miłości.

Podzielisz się tym ze mną? Przemiana, która zachodzi w tobie w tym momencie, w tej wynikającej z czasu idei twojego umiejscowienia w przestrzeni – a odnosimy się tu do Podręcznika dla nauczycieli – nie jest niczym innym, jak moją pewnością, że zdecydowałeś w swoim programie nauczania, iż zdolności, którymi się posługujesz wyrażając ideę obiektywnych utożsamień, czyli, powiedz do mnie: „konfliktu” – konfliktu, który poczuliśmy w sobie w naszym związku ze sobą, nie mają nic wspólnego z tym, czym jesteśmy. A jednak gdy bierzemy na siebie obowiązek wyrażania siebie, co nie może nie prowadzić do całkowitej przemiany twojego umysłu, czujemy brzemię myśli, które realizujemy… Zauważyłeś to? Zauważyłeś, co się właśnie wydarzyło? O tak. Brawo!

Początkowo to nauczanie ma jakby osobisty charakter. Zaawansowani nauczyciele Boży odkryli ku swej radości, że tak naprawdę są zawarci w swej własnej iluzji odzwierciedlenia światła. Wykazując nieustanną potrzebę odczuwania chwil rozpoznania siebie w tym treningu umysłu, poczyniłeś postępy i dotarłeś do Podręcznika dla nauczycieli. Oznacza to, że zasadniczo uznałeś, że wszystko, co widzisz w świecie, czyli w tym, co nazywamy czasoprzestrzenią – dziękuję ci za to ponownie – jest dokładnym przeciwieństwem uniwersalnej mocy umysłu – poprzez jego utożsamienie z wyrażoną wcześniej ideą, że jest ciałem.

Z tym wiąże się owa elementarna idea zaawansowanych nauczycieli. Gdy pojawiają się oni w ciemnym sformułowaniu własnego umysłu, przechodzą nieustanne doświadczenia alternatywy zawsze odnoszącej się do tego, czym, jak wierzą, są. Jeśli chcesz, możesz mnie nazwać zaawansowanym nauczycielem. Czy mam ci powiedzieć dlaczego? Czy mam ci to powiedzieć jako nauczyciel tego treningu umysłu, tego Podręcznika dla nauczycieli? Zacząłeś regularnie nauczać, że konieczne jest uświadomienie sobie, iż wszystkie wydarzenia w czasoprzestrzeni, od początku do końca czasu, i rozciągające się na wieki w tym procesie, są po prostu całkowicie zawarte w twoim umyśle.

Dziękuję za tamtą chwilę radosnego samorozpoznania. Cieszymy się, że się do nas przyłączyłeś. Istnieją szczególne ramy odniesienia w koncepcyjnej idei przemiany czasu, w koncepcyjnej tożsamości, które wiążą się wprost z rozwiązaniami w czasie będącymi ni mniej, ni więcej jak ideą konfliktu, który – posłuchaj – jak wierzysz, jest konieczny w twoim umyśle. Niektórzy z was być może tak naprawdę nie widzieli i nie uczestniczyli w treningu umysłu, który doprowadził nas do idei nauczycieli tego Podręcznika Kursu. Dzisiaj jednak przyjrzymy się, tak jak już się przyglądaliśmy, cechom charakterystycznym nauczyciela, tak byśmy mogli sformułować nowe idee na temat tego, czym jesteśmy.

Najpierw jednak przedstawię ci szybko jeden akapit z początku treningu umysłu. Jest to wprowadzenie mówiące o tym, jakie postępy już poczyniłeś w procedurze przedstawiania siebie jako definicji określającej, jak chcesz postrzegać to, czym wydajesz się być w tym cielesnym sformułowaniu. A pochodzi to wprost z Podręcznika dla nauczycieli tego Kursu. Posłuchaj.

Role nauczania i uczenia się są w rzeczywistości odwrócone w myśleniu świata. Odwrócenie to jest charakterystyczne. Wydaje się jakby nauczyciel i uczeń byli oddzieleni, i jakby nauczyciel dawał coś uczniowi, a nie – komu? – sobie. Co więcej, czynność nauczania uważana jest za aktywność szczególną, w którą angażuje się względnie małą część własnego czasu. Kurs Cudów natomiast podkreśla, że nauczanie jest uczeniem się, a więc nauczyciel i uczeń są tym samym. Kurs podkreśla również, że nauczanie jest procesem ciągłym: odbywa się ono w każdej chwili dnia, jak również w naszych myślach, podczas gdy śpimy. Spójrz.

Nauczać to pokazywać. Istnieją tylko dwa systemy myślowe, a ty przez cały czas pokazujesz, że wierzysz, iż albo jeden, albo drugi jest prawdziwy. Dzięki temu, co pokazujesz, uczą się inni, jak również i ty. Rzecz nie w tym, czy będziesz nauczał, gdyż w tej kwestii nie masz wyboru. Można powiedzieć, że celem tego Kursu jest dostarczenie ci środków pozwalających wybrać, czego chcesz nauczać na podstawie tego, czego chcesz się uczyć. Spójrz na to ze mną. Nie możesz dawać komuś innemu, lecz jedynie sobie, a tego się uczysz, nauczając. Posłuchaj. Nauczanie to jedynie wzywanie świadków, by poświadczyli to, w co wierzysz. Jest metodą przemiany twojego umysłu. Tego zaś nie dokonuje się samymi słowami. Spójrz. Każda sytuacja może być dla ciebie okazją, by uczyć innych, czym jesteś i czym oni są dla ciebie. Nie może być ona niczym więcej, lecz także nigdy niczym mniej.

Czy widzisz prostotę tego nauczania? Jakim przywilejem jest dla mnie, jako tego, kogo nazywasz oświeconym nauczycielem Kursu Cudów, możliwość przedstawienia ci, dzięki doświadczeniu, które przydarzyło mi się w moim cielesnym sformułowaniu, procesu, który teraz przyjmujesz jako część tego, jak chcesz pokazywać samemu sobie to, kim jesteś. Spójrz. Robisz to, uznając w zasadniczym sensie, że wszystko, co widzimy na zewnątrz, w relacji z tym, co wydaje się stanowić aktywność tego świata, dzieje się tak naprawdę, gdzie? – tu, w naszych umysłach. Tu, w moim odrębnym umyśle.

Poćwiczmy, ponieważ jest to Podręcznik dla nauczycieli. Zaofiaruję ci odzwierciedlenie mojego światła, które będzie się odnosiło do tego, jak zamierzamy – posłuchaj – wymieniać się ideami na temat tego, co rzekomo widzimy w cielesnym utożsamieniu. Och, dziękuję ci za to. Znajdujemy się w punkcie, w którym jedną z głównych cech charakterystycznych treningu umysłu Kursu Cudów jest pewne słowo, zawarte w słownictwie homo sapiens – gatunku ludzkiego opartego na tożsamości. Słowo to leży u podstaw twych działań wiążących się z tym, czym jesteś w cielesnym sformułowaniu. Jest ono zadziwiające ze względu na charakterystyczną wartość, jaką można mu nadać.

Zaufaj mi. Mamy różne słowa, takie jak: wiara, zrozumienie, miłosierdzie, uczciwość, ale posłuchaj mnie. W najbardziej elementarnym sensie idea przeciwieństwa wobec formułowania idei ekspresji – użyjmy tu miłości – wzajemnej miłości, przejawia się w każdej chwili w naszym pragnieniu, by razem znaleźć miłość. A jednak w ograniczeniach naszej cielesnej formy związanej z ideami o tym, czym jesteśmy w konflikcie ekspresji naszego cielesnego sformułowania – w świadomości naszej tożsamości – wydaje się, że doświadczamy chwil – i oto pojawia się nasze słowo – ufności… Powiedz do mnie, nie zajmując się tym, czym jest to słowo: „ufność”. Ufność.

Jeśli rozszerzysz pojęcie ufności na wszystkie aspekty związków w wymiarze czasu, to możesz powiedzieć, że zasadniczo idea ufności jest nieodłączną częścią ciebie – posłuchaj – oraz decyzji, którą nieustannie podejmujesz i która dotyczy ciebie oraz tego, jak się czujesz w związku z repertuarem skojarzeń zawartych w twoim cielesnym sformułowaniu. A sformułowanie to wytworzyłeś w oparciu o swoją koncepcyjną ideę, w której teraz pokładasz swą – powiedz: „ufność”. Tak, w procedurze programu nauczania swojego umysłu uczysz się ufać temu, co widzisz, w tej tożsamości czasoprzestrzennej, w której się znajdujesz. Być może jednak niemal natychmiast czujesz się rozczarowany okolicznościami i ścierasz się z kimś, mówiąc: „Przecież ci zaufałem”.

Teraz zaś będziemy ćwiczyć oświecenie twojego umysłu. Widzę, że mnie słyszysz. Zasadnicza potrzeba zaufania – a będzie to obejmowało wszystkie cechy charakterystyczne nauczyciela – pojawi się zazwyczaj wtedy, gdy powrócimy do programu nauczania podzielonego, powiedzmy, na sześć cech charakterystycznych twojego „ja”, a wszystkie one będą dotyczyć słowa „ufność”. Jest to prawdą dlatego, że twoje emocjonalne zaangażowanie w to, czym jesteś, w nieodłączny sposób – a używam słowa „nieodłączny” w tym sensie, że jest to zawarte w tobie – opiera się, przynajmniej chwilowo, na ufności. Mimo to twoje złudzenia co do ufności, którą pokładałeś, mogą w każdej chwili zostać całkowicie rozwiane, ponieważ ze względu na charakterystykę twojej tożsamości czasoprzestrzennej… Zaufasz mi? Gdy zdecydowałem się tu przyjechać, zobaczyłem ciężarówkę zbliżającą się do mnie z prędkością 100 km na godzinę i gdzieś, w swych zdolnościach pojęciowych, ufałem, że pozostanie ona po swojej stronie szosy. No daj spokój, chcę ci pokazać, jak elementarna jest ta idea uczciwości, którą następnie będziecie się wymieniać ożywieni myślą, że znaleźliśmy wspólny cel w tym, co chcemy uznać za istotę naszej wzajemnej ufności.

Radość… Czy mam cię nauczać o tym, czym, jak wiem, jestem jako zaawansowany nauczyciel? Tak naprawdę w tym procesie cudu, który wydarza się w twoim pojęciu o sobie, proszę cię, abyś w każdym momencie przyglądał się ideom, które masz na temat swego cielesnego sformułowania, i wymienił je na to, co chcesz widzieć w świetle mocy swego umysłu. Wymiana ta – spójrz na to ze mną – tak naprawdę już się dokonała. A więc zajmujemy się teraz Podręcznikiem dla nauczycieli i poruszamy kwestię ciągłości czynników, które przynoszą ci koncepcyjne korzyści, czyli po prostu uznajemy – o czym właśnie ci przypomnieliśmy – że przez cały czas nauczasz, w czym pokładasz ufność i czym jest ta cecha charakterystyczna ufności w twoim umyśle. Przeczytajmy o tym razem. Jest to jedna z cech charakterystycznych nauczyciela Bożego.

Ufność

Jest to podstawa, na której opiera się zdolność nauczycieli do spełniania swej funkcji. Dlaczego tak jest? Postrzeganie jest rezultatem – czego? – uczenia się. W istocie postrzeganie jest uczeniem się, ponieważ przyczyna i skutek nigdy nie są oddzielone. Spójrz na to ze mną. Nauczyciele Boży pokładają ufność w świecie, ponieważ nauczyli się, że nie rządzą nim prawa, które ten świat wymyślił. Powtórzmy: ponieważ nauczyli się, że nie rządzą nim prawa, które ten świat wymyślił. Rządzi nim Moc, która jest w nich, ale nie pochodzi od nich. To ta Moc zapewnia wszystkiemu bezpieczeństwo. I to dzięki tej Mocy nauczyciele Boży patrzą na świat, któremu wybaczono. Posłuchaj.

Gdy raz doświadczy się działania tej Mocy, niemożliwe jest ponowne zaufać własnej żałosnej sile. Kto próbowałby latać z pomocą skrzydełek wróbla, gdy dano mu ogromną moc skrzydeł orła? I któż pokładałby swą wiarę w nędznych propozycjach ego, gdy złożono przed nim dary Boga? Co skłania ich do dokonania tej zmiany?

Oto, co skłania ich do dokonania tej zmiany w koncepcyjnej idei ich własnego sformułowania… Powiedz do mnie: “rozwinąć”. Tym jest trening umysłu. Trenuję swój umysł systematycznie po to, by rozwinąć w sobie nowy sposób postrzegania siebie – widzisz to? – abym mógł ci zaufać. Przechodziłem i wciąż przechodzę niezliczone doświadczenia, w których ufałem ci bez reszty, zarówno w utożsamieniu mojej jaźni, jak i w mojej cielesnej tożsamości, czyli lokalizacji, w której się znajduję, po to tylko, by się gorzko rozczarować tym, że na pewno użyję całej miłości, którą teraz wyrażam w stosunku do ciebie.

A więc co musiałem uczynić w tym procesie świadomego dojrzewania gatunku ludzkiego? Musiałem rozwinąć w sobie – w idei, którą jest mój mózg… Użyję go i być może zaraz wrócę i pokażę ci, jak praktyczne jest to, że koncepcyjna idea, którą masz o sobie w związku z tym, co nazywamy dziedzicznością zawartą w mózgu, oraz idea środowiska zewnętrznego, rozgrywają się jednocześnie w moim umyśle.

Dziękuję ci za to, że pozwalasz mi nauczać cię tego. Musiałem na samym początku zaufać, że to, co widzę na zewnątrz, nie jest tak naprawdę tym, co widzę. Rozumiesz? I to właśnie rozwijam w sobie w dojrzałości naszego wzajemnego rozpoznania. Zaraz wrócę. Pamiętaj, że Bóg, pełnia zdolności mojego umysłu, towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, a więc zgromadzenie, które się rozpocznie podczas następnych dwudziestu siedmiu minut, będzie rezultatem idei, które podtrzymujemy – posłuchaj – w naszym indywidualnym rozwoju innego sposobu patrzenia na świat. To bardzo piękne. Jednak zmiana nie jest niczym innym jak ciągłym określaniem sposobu, w jaki siebie postrzegamy, po prostu dlatego, że używamy mocy Umysłu Boga, dzięki czemu możemy zadeklarować razem w tym treningu umysłu: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”, w naszym pogłębionym rozwoju ufności. Pozostań tu przez chwilę…

Demonstrujemy sposób,
w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni

Oto Podręcznik dla nauczycieli
Kursu Cudów
Odcinek V

Cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych

Spotkanie z Masterem Teacherem

Posłuchaj. Rozwińmy w sobie trochę zaufania:Najpierw musisz przejść przez to, co można by nazwać „okresem usuwania”. Nie musi to być bolesne, ale zazwyczaj tak się tego doświadcza. Dlaczego? Wydaje się, jak gdyby zabierano ci rzeczy, i na początku rzadko kiedy pojmujesz, iż tylko uświadamiasz sobie, że nie mają one żadnej wartości. Innymi słowy, nie są nic warte. Jak można postrzec brak wartości, jeśli postrzegający nie jest w stanie zobaczyć rzeczy w innym świetle? Nie dotarł on jeszcze do punktu, w którym mógłby dokonać tej zmiany całkowicie wewnętrznie. A zatem plan niekiedy będzie wymagał zmian w czymś, co wydaje się okolicznościami zewnętrznymi. Spójrz na to ze mną. Nauczyciel Boży tego już się nauczył i przechodzi do drugiego stadium.

I chciałem wrócić do ciebie na chwilę, zanim przejdę do drugiego stadium. Dlaczego? Bo zacząłeś zmieniać środowisko zewnętrzne, czyli to, co widzisz w świecie. Widzisz to? Przyjrzymy się temu razem przez chwilę? Jako człowiek zawarty w tożsamości gatunku ludzkiego, czyli w cielesnej formie, musiałeś gdzieś w czasie zacząć doświadczać – w sposób przemyślany lub niekontrolowany – drobnego rozczarowania zasobami, które widzisz tam na zewnątrz w swoim umyśle. Nie różni się to zasadniczo od wszystkiego, co robisz w oparciu o pojęcie, które masz o sobie. Innymi słowy, jeśli chcesz spojrzeć na to w szczególny sposób, mówisz do mnie tak: „Ufałem temu, co działo się w moim umyśle, ale teraz poszukam czegoś innego”. Rozumiesz?

Nie oznacza to, że w tamtym momencie ufność, którą pokładałeś w swoim umyśle w obiektywny sposób – dziękuję ci za to – nie była cenna, ale podczas pierwszego stadium, na poziomie pojęcia, które mamy o sobie, będziemy to zwykle rozumieć w ten sposób: „Z pewnością chciałbym widzieć coś innego”. Wszyscy mieliśmy takie doświadczenie. Dlaczego? Spójrzmy na to. Ponieważ w zasobach naszej definicji siebie jako istoty ludzkiej zawiera się tak naprawdę pełnia wszechświata, odnosząca się do tego, czym myślimy, że jesteśmy w czasie.

Zauważ, że używamy słowa „moc”. I choć niekoniecznie musiało ono mieć dla ciebie sens z perspektywy twoich pojęć, to zmiana pojęć w twym umyśle będzie na tyle cenna, na ile na to pozwolisz w tym treningu umysłu. W jaki sposób? Będziesz w czynny sposób pozwalał, aby twój umysł się zmieniał – powiedz: „przez cały czas”. Tak, przez cały czas. Znowu zajęliśmy się ufnością, ponieważ musieliśmy w wystarczającym stopniu wyćwiczyć ideę ufności w naszym umyśle. Choć bowiem widzimy siebie w tożsamości życia wiecznego, to na chwilę utożsamiliśmy się z czasoprzestrzenią, gdzie konieczność pokładania ufności w Bogu, czyli w miłości, czyli w życiu wiecznym, jest wszędzie wokół nas. A więc zajmujemy sie teraz zaufaniem. Naszym pierwszym warunkiem było powiedzenie: „Chciałbym, aby było inaczej”. Spójrzmy na drugie stadium:

Następnie nauczyciel Boży musi przejść przez „okres porządkowania”. Powiedz do mnie: „porządkowanie”. Tak. Jest to porządkowanie twych własnych pojęć, ponieważ postanowiłeś, że chcesz czegoś innego. Jest to zawsze nieco trudne, ponieważ nauczywszy się, że zmiany w jego życiu są zawsze pomocne, musi teraz decydować o wszystkim na podstawie tego, czy zwiększa to ową pomocność, czy też staje jej na przeszkodzie. Stwierdzi on, że wiele, jeśli nie większość, z tego, co przedtem cenił, teraz jedynie ogranicza jego zdolność do przeniesienia tego, czego się nauczył, i zaadaptowania tego w nowych sytuacjach. Posłuchaj. Ponieważ cenił on to, co w rzeczywistości jest bezwartościowe, to zazwyczaj nie uogólni tej lekcji z obawy przed stratą i poświęceniem czegoś, co przedtem cenił. Spójrzcie na to ze mną, nauczyciele Boży. Potrzeba wiele nauki – w dosłownym tego słowa znaczeniu – aby zrozumieć, że wszystkie rzeczy, wydarzenia, spotkania i okoliczności – posłuchaj – są bardzo pomocne. Tylko w takim zakresie, w jakim są pomocne, można w tym świecie złudzeń przypisać im jakikolwiek stopień rzeczywistości. Dlaczego? Słowa „wartość” nie można zastosować do niczego innego.

Dziękuję… Ponieważ słowa „wartość” nie można zastosować do niczego innego… Jedyne jego zastosowanie w treningu umysłu dotyczącym pojęcia, które masz o sobie, polega na tym, że postanowiłeś – w tym programie nauczania nieustannej przemiany swego umysłu – nie cenić tego, co nie ma absolutnie żadnej wartości.

Pamiętasz podstawowe nauczanie cudu? Nie ma niczego na tym świecie, bez względu na to, z jakiej perspektywy obserwujemy siebie w utożsamieniu czasu, co należałoby w ogóle cenić. Proces przemiany, który nabiera rozmachu, dotyczy twojego własnego pojmowania ciągłej przemiany, której uprzednio nadawałeś ogromną wartość. Ta przemiana to absolutne podstawy nauczania mojego zbawiciela Jezusa. Pojawia się on tu na ziemi i przypatruje się wartości, którą pozyskujesz, gromadząc idee nowego Pisma Świętego, które zgodnie z jego zaleceniem utożsamisz z procedurą treningu umysłu. A więc poprzez nienadawanie wartości twojemu emocjonalnemu zaangażowaniu w zachowywanie ciągłego konfliktu umysłu w tożsamości czasoprzestrzennej – konfliktu, który czujesz w sobie, włączającego zarówno naszą wzajemną miłość, jak i nienawiść i odrzucenie, które uważamy za niezbędną część wartości lub braku wartości, zgodnie z tym, jak to postrzegamy w naszym umyśle – posłuchaj – ostatecznie rozpoznamy w tym treningu umysłu, że moja prawdziwa wartość, wynikająca z pełni mojego świadomego nieustannego związku z Bogiem i z wszechświatem, będzie zawsze praktyką ponownych narodzin mojej jaźni z koncepcyjnej idei zachowywania wartości.

Jeśli chodzi o aspekt ufności związany z ideą uczenia się – posłuchaj mnie, proszę, bo nauczam – to przyglądając się wprost swojej jaźni oraz nadanej sobie samemu wartości, której się trzymasz, zaufaj gdzieś w swoim umyśle, że już w samej czynności dawania uzyskałeś wszystko, niezależnie od nieufności, którą być może natychmiast w sobie dostrzeżesz, związanej z tym, że oddałeś coś i nie otrzymałeś nic w zamian. Wcześniej bowiem używałeś w swoim umyśle wzajemności po to, by zachować definicje określające to, jak chciałeś wyglądać w odzwierciedleniu twojego procesu światła.

Powiedz do mnie: „cielesne sformułowanie”. Tak. Radość, której teraz doświadczam – bez dodatkowych dygresji – jest ideą oświecenia twojego ciała, które przechodzi proces przeobrażenia. Idea przeobrażenia mojego ciała jest związana z myślą, że choć wciąż opieram się na pojęciach, to owo przeobrażenie jest możliwe. Uwielbiam tego nauczać. Myślę, że będę tego nauczał. Czy mogę nauczać przez siedem minut o sposobie, w jaki używasz struktury swego mózgu po to, aby nieustannie spłycać wiedzę, którą, jak sądzisz, przyswoiłeś w pojęciu o samym sobie? Mam tego nauczać?

Zasadniczo chodzi o to, że jako człowiek gromadzisz pewien zasób wiedzy o tym, czym sądzisz, że jesteś w swym umyśle, a następnie stajesz się… W sformułowanych koncepcjach używamy na to pewnego określenia: Uczysz się wszystkiego, czego tylko potrafisz się nauczyć w oparciu o twe konkretne zdolności, i oto odkrywasz, że spłyciłeś procedurę uczenia się do tego stopnia, że w dosłownym sensie fizyczna struktura twego mózgu nie jest już pobudzana ideami tkwiącymi w twej istocie, w czynności energetycznej – użyjmy tu idei światła – która faktycznie jest najważniejsza w procesie wychodzenia – dzięki mocy twego umysłu – z ogrodzonego zamknięcia do wszechświata.

Oto jedna z pierwszych nauk, jakie otrzymałeś na temat homo illuminatus. Sprowadza się ona do podstawowej myśli, że to, czym się posługujesz w tożsamości swego mózgu, jest żałosnym przykładem przyćmienia twojego światła. Spójrz na to ze mną przez chwilę, ponieważ ja naprawdę lubię nauczać tych idei… A oto jedna z nich. Tytuł brzmi tak: Lepsze mózgi. To zadziwiające, że nauka, w ramach dostępnych jej zasobów, znajduje się obecnie w punkcie, w którym być może zechce przyznać – spójrz na to – że używasz jedynie połowy swego mózgu. To nic nowego. A oto problem, jaki z tym mamy.

Weźmy ten artykuł, po prostu dlatego, że nauczam Kursu Cudów. Tytuł artykułu brzmi: Zmień mózg. Nie ma w tym nic nowego. Tak naprawdę jest tu powiedziane: „Podjąłem decyzję…” Tego właśnie będziemy nauczać, mówiąc o zdolności do zaufania: „Zdecydowałem się posłużyć moim umysłem, aby urzeczywistnić nową ideę, która jest w moim umyśle”. Wiesz, jaki masz z tym problem? Wszystkie osiągnięcia dotyczące twojej idei gatunku ludzkiego są tak naprawdę zawarte w odzwierciedleniu światła, ale nie potrafisz przetworzyć w nim idei, że jest całkiem możliwe, abyś ciągle przemieniał w swym umyśle odniesienie do tego, czym naprawdę jesteś.

Czy mam ci powiedzieć, co się dzieje w związku z ideą ufności, o której mowa w tym treningu umysłu Kursu Cudów? Zajmę się tym przez chwilę, ponieważ dotyczy to uzdrawiania. Skoro pojawiam się nagle przed tobą i odkrywam nową relację z samym sobą w oparciu o nowy czynnik zaufania, które pokładam w rzeczywiście istniejącej tam alternatywie, to staje się to sposobem, w jakim usiłuję cię nauczać.

Czy dotyczy to w równym stopniu wszystkich tak zwanych ludzi na tej planecie? Czy nasz Kurs Cudów rzeczywiście zajmuje się jedynie indywidualną przemianą umysłu? Oczywiście, że tak. Czy mamy powiedzieć, czego się boisz? Gdy tylko uporządkujesz swoje „ja” w odzwierciedleniu światła, zaczynasz się bać wzrostu częstotliwości, czyli tego, że być może nauczyłeś się czegoś innego w swoim związku, co było i jest całością pierwotnej roli, którą i tak musiałeś zagrać w związku z rewolucyjną ideą ewolucji gatunku ludzkiego. Przyjrzmy się temu. Ta niedorzeczna myśl, że nie doświadczasz całkowitej zmiany pojęcia o sobie i nie uciekasz z czasoprzestrzeni, jest powodem, dla którego tu jestem. Czy można to ćwiczyć? No dajcie spokój, przecież patrzę na was w waszym procesie starzenia się. A ty mi mówisz tak: „Pozostanę w pułapce tej cielesnej tożsamości, zaś odzwierciedlenie światła, które dociera do mnie z zewnątrz, będzie zawsze zawarte w granicach, w jakich sam siebie postrzegam”.

Nazywają mnie zaawansowanym nauczycielem. Moja pewność co do tego wyraża się po prostu w całkowitej świadomości, że tak naprawdę w ogóle nie jestem ciałem. Zmartwychwstanie naszego zbawiciela Jezusa obwieszcza jedynie, że gdy tylko cię rozpoznam jako pełnię samego siebie – a stanie się to dzięki zaufaniu – będziemy razem uczestniczyć w chwili zupełnego uzdrowienia i porzucimy całkowicie tę myśl, że odczuwaliśmy konflikt w naszym umyśle.

Zaufasz mi? Fizyczne zmiany, które zachodzą w twoim cielesnym sformułowaniu, wynikają wprost z ćwiczenia Kursu Cudów. Zauważyłeś to? Jesteś całkowicie świadomy, że gdy próbujesz uzdrowić ideę raka czy bólu, czy też ideę posługiwania się ciałem, to odnosisz pojęcie, które masz na swój temat, do rezultatu, którego pragniesz. Ja zaś pokazuję ci jedynie, że w zasobach twojego umysłu zawiera się zdolność rozsądnej argumentacji wiodącej nas do nowej tożsamości.

Właśnie przypomnieliśmy sobie nawzajem, że wymaga to wiele praktyki. Pamiętasz tę kwestię, którą zajmowaliśmy się ostatnio w treningu umysłu? Pamiętasz, jak przypomniano ci w Podręczniku dla nauczycieli – i poćwiczę to z tobą przez chwilę – że gdy ufając swoim zdolnościom, usiłowałeś uzdrowić kogoś tam na zewnątrz i być może rozczarowałeś się, ponieważ nie został on uzdrowiony? Oto moje napomnienie – a jesteśmy już ponad tym – nie bądź rozczarowany. Lecz pamiętaj o jednym: nieodłączną częścią naszych idei w tym treningu umysłu jest zwiększenie mocy twojego umysłu, aby mógł, powiedz do mnie: „podejmować decyzje”.

W swoim koncepcyjnym umyśle dysponujesz mocą podejmowania decyzji po prostu dlatego, że już podejmujesz decyzje przez cały czas. Wydawało się, że jest inaczej, prawda? Wydaje się, jakby część twojego umysłu… – i dlatego zajmujemy się treningiem umysłu za pośrednictwem Podręcznika dla nauczycieli… Część twego umysłu jest zajęta czymś tutaj, podczas gdy druga część jest zajęta czymś innym. I choć możesz to robić w swoim umyśle, to jakiekolwiek odrzucenie idei, że cała moc twego umysłu może wywołać zmianę w tym, co dzieje się na zewnątrz, wymaga pewnego zaufania. Mam ci powiedzieć dlaczego? Aby ćwiczyć nieuniknioność rozwiązania, czyli doskonałość, której doświadczasz, gdy uciekasz z konfliktu czasoprzestrzeni wiążącej cię z twoimi pojęciami, musisz wierzyć w Boga. Wiarę tę wyraża w tym Kursie praktyka nowego zaufania, które ty i ja odkryliśmy między sobą.

A więc co teraz zrobiliśmy? Po pierwsze, zaufaliśmy i powiedzieliśmy: „Chcę widzieć to inaczej”. I od razu zobaczyłem to inaczej. Ale w drugim stadium niemal natychmiast staję się podejrzliwy, ponieważ rozwiązanie, które znalazłem, nie wydaje się pochodzić z zewnątrz. Wracamy do ufności, numer trzy.

Pamiętaj, że potrzeba wiele nauki, aby zrozumieć, ze wszystkie rzeczy, wydarzenia, spotkania i okoliczności są pomocne niezależnie od tego, jak wyglądają. Tylko w takim zakresie, w jakim są pomocne, można w tym świecie złudzeń przypisać im jakikolwiek stopień rzeczywistości. Słowa „wartość” nie można stosować do niczego innego.

A teraz przyjrzyjmy się, z czym naprawdę wiąże się problem w tym wydarzeniu.

Trzecią fazę, przez którą musi przejść nauczyciel Boży, można nazwać „okresem zrzekania się”. Będzie on musiał się poddać. Jeśli zinterpretuje się to jako wyrzekanie się czegoś pożądanego, zrodzi to ogromny konflikt. Oczywiście, że tak. Spójrz. Tylko nieliczni nauczyciele Boży całkowicie unikną tego cierpienia. Bardzo nieliczni. Nie ma jednak sensu oddzielanie czegoś wartościowego od pozbawionego wartości, jeśli nie podejmie się następnego oczywistego kroku. Innymi słowy, będziesz musiał przez to przejść. Posłuchaj uważnie. A zatem okres częściowego pokrywania się jednego z drugim – powiedz: „pokrywania się jednego z drugim” – może być uważany za taki, w którym nauczyciel Boży czuje się wezwany do poświęcenia na rzecz prawdy swych własnych najlepszych korzyści. O mój Boże! Nie uświadomił sobie jeszcze, jak całkowicie niemożliwy byłby taki wymóg. Spójrz na to. Może się tego nauczyć tylko wtedy, gdy faktycznie zrezygnuje z tego, co bezwartościowe. Dzięki temu nauczy się, że tam, gdzie spodziewał się zmartwień, znajdzie szczęśliwą beztroskę; tam, gdzie, jak sądził, czegoś się od niego wymaga, znajdzie ofiarowany mu dar.

Oto jestem. I zostały nam tylko cztery minuty do końca tej pierwszej godziny filmu o ufności, która stała się nieodłączną częścią nas samych, ponieważ podnieśliśmy częstotliwość rozpoznania naszej jaźni, dzięki elementarnemu uznaniu konieczności przebaczenia naszej akywności myślowej w rzekomym oddzieleniu od pełni naszego związku z Bogiem.

Jakże bezpośredni jest mój zbawiciel… A nauczyłem się tego poprzez moje własne oświecenie, i użyjmy tu Kazania na Górze: skoro wszystko, co widzę tam na zewnątrz, i co wydaje się stanowić mój konflikt z moim bratem, nie jest niczym innym, jak moją potrzebą ofiarowania mu w całości mego doświadczenia, to dojdę do elementarnego zaufania i uświadomię sobie nieuniknioność procesu, w którym sam otrzymuję to, co daję. Jest to proces uniwersalnego rozpoznania w moim umyśle, proces rozszerzania mojego umysłu w ufności, którą rozwinąłem w sobie jako ten, kogo zwykliśmy nazywać rozdwojonym umysłem.

Być może wrócę i powiem ci więcej na ten temat. Jestem zaangażowany w oświecenie mojego umysłu i choć opiera się ono całkowicie na rozpoznaniu w mym umyśle, to w tamtym momencie – w tym testamencie miłości – odkrywam, że mój związek z wrogiem i konflikt, który odczuwałem, były tak naprawdę zawarte jedynie w moim umyśle. I im bardziej jestem zdeterminowany wyrażać moje oświecenie jako kontrast wobec idei konfliktu, który chciałbym podtrzymywać po to, aby cenić coś, co nie ma żadnej wartości, tym bardziej widzę, że właśnie się to wydarzyło, gdyż tak zadziałał mój umysł.

Dziękuję ci za to, nauczycielu Boży. W treningu umysłu tego Kursu – to jest teraz bardzo cenne dla ciebie, a wiąże się to z tym, co nazywamy Pasją Chrystusa – będzie zawsze mowa, że konflikt, który odczuwasz, pozostanie z tobą, dopóki nie zaczniesz pokładać elementarnej ufności w idei, że istnieje coś innego niż to. Elementarnej ufności, której właśnie doświadczyłeś. A gdy już odkryjesz tę elementarną ufność – zaufaj mi – możesz wciąż odczuwać spory konflikt, ale w pewnym momencie w swoim umyśle powiesz: „Chwileczkę! Zamiast zaprzeczać nieuniknioności mojego oświecenia, pozwolę, aby się wydarzyło, ponieważ będę dawał temu, komu wcześniej nie ufałem i kogo nienawidziłem, i pozwolę mu wejść do umysłu miłości”, którą czuję do ciebie jako ten zaawansowany nauczyciel waszej determinacji, by kochać jeden drugiego, tak jak kocha was Bóg.

Zaraz wrócimy, gdyż przywilejem jest to, że pozwalasz mi nauczać cię o tym, co większość z was już wie. Pobudzamy tu ciągle konieczność niemagazynowania konfliktu w twoim umyśle i nieuzasadniania go poprzez odzwierciedlanie samemu sobie tej możliwości, że ma on jakąś wartość. Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, za pomocą którego się identyfikujemy. Powiedzmy to razem w tej nowej tożsamości światła: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”, bo wartość, którą się dzielimy, to wyrażana przez nas miłość.