Opowieść o sukcesie ludzkiej przemiany (część 2) – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY

Odcinek II

Spotkanie z Mistrzem-Nauczycielem

Tak, ale…

Czym jest Stworzenie?

Stworzenie jest sumą wszystkich Bożych Myśli w nieskończonej ilości i pozbawionych jakichkolwiek granic. Tylko Miłość stwarza i tylko na swoje podobieństwo. Nie było takiego czasu, w którym nie istniałoby wszystko, co stworzyła. I nie będzie takiego czasu, w którym wszystko, co stworzyła, odczuwałoby jakąkolwiek stratę. Boże Myśli są na zawsze dokładnie takie, jakie były i jakie są, niezmienione biegiem czasu ani po skończeniu czasu.

Bożym Myślom dana jest cała moc ich Stworzyciela. Albowiem On chce powiększyć Miłość poprzez jej rozprzestrzenienie. W ten sposób Jego Syn uczestniczy w stwarzaniu, a zatem musi również podzielać Jego stwórczą moc. Co Bóg zamierzył, aby było jednością na wieki, będzie wciąż jednością, gdy czas przeminie, i nie zostanie zmienione przez upływ czasu, pozostając takie, jakie było, zanim powstała myśl o czasie.

Stworzenie jest przeciwieństwem wszystkich złudzeń, albowiem stworzenie jest prawdą. Stworzenie jest świętym Synem Boga, albowiem poprzez Stworzenie Jego Wola dopełnia się we wszystkich aspektach, a każda część zawiera w sobie Całość. Jedność Stworzenia jest nienaruszalna i gwarantowana na wieki, na zawsze zawarta w świętej Woli Bożego Syna, ponad możliwością skrzywdzenia, oddzielenia, niedoskonałości bądź jakiejkolwiek plamy na jej bezgrzeszności. Posłuchaj wraz ze mną.

My jesteśmy Stworzeniem – my, Synowie Boży. Zdajemy się oddzieleni i nieświadomi naszej wiecznej jedności z Nim. Jednak poza wszystkimi naszymi wątpliwościami, poza wszelkimi lękami istnieje pewność. Albowiem Miłość pozostaje ze wszystkimi Swymi Myślami, a Jej pewność należy do nich. Boża pamięć jest w naszych świętych umysłach, Boża pamięć jest w naszych świętych umysłach, które są świadome swojej jedności oraz połączenia ze swym Stwórcą. Niech naszą funkcją będzie jedynie pozwolić na powrót tej pamięci, na spełnienie Woli Boga na ziemi, abyśmy odzyskali zdrowie umysłu i byli po prostu tacy, jakimi nas Bóg stworzył.

Oto nasza pamięć: Ojciec nas wzywa. Słyszymy Jego Głos i przebaczamy Stworzeniu w Imię jego Stwórcy, istnej Świętości, w której uczestniczy Jego własne Stworzenie, którego świętość jest wciąż częścią pamięci, którą zamierzamy się teraz podzielić.

Dobrze. Zaczynamy.

Początek piosenki:

Nie wiedziałam, jaka to chwila.
A potem spotkałam ciebie.
Jakaż cudowna była to chwila,
Poczułam się jak w niebie.

Nie wiedziałam, jaki to dzień.
Gdy dłoń twą w swojej trzymałam.

Oto punkt, w którym jesteśmy.

Ciepły jakby majowy dzień,
Chwila doprawdy wspaniała.

Wspaniale było żyć, być młodą,
Szaloną i bez reszty twoją.

To wszystko jest w naszym umyśle.

Wspaniale cię widzieć, czuć twój dotyk,
I słyszeć, że nazywasz mnie twoją.

Nie wiedziałam, który to rok.
Jakbym w ogóle nie żyła.
Tak bardzo pragnęłam miłości
i oto w oczach twych zalśniła.

Posiadłam mądrość
I już wiem, jaka to chwila.

To jest Kurs Cudów, a ty go słyszysz.

Dobrze. Idea sformułowania, tu i teraz, pojedynczości jest możliwa, ponieważ w prostym pojęciu, które mamy o sobie, znajdujemy się tu i teraz. Znajdujemy się tu i teraz.

Wspaniale jest żyć, być młodą,
Szaloną i bez reszty twoją.
Wspaniale cię widzieć, czuć twój dotyk,
I słyszeć, że nazywasz mnie twoją.

Nie wiedziałam, który to rok.
Jakbym w ogóle nie żyła.

Czujesz to? To jest Miłość Boga.

Tak bardzo pragnęłam miłości
i oto w oczach twych zalśniła.

Jeżeli skupię twoją uwagę na tym, że jesteś zarówno przyczyną tego, jak i skutkiem, oraz że są one jednoczesne, lub jak nauczamy w czasie – w zasadzie jednoczesne, to nie będziesz cierpiał z powodu tego stanu…

Posiadłam mądrość
I już wiem, jaka to chwila.

Powiem ci, co się dzieje, abyś mógł to zrozumieć. Wszyscy mówią: „No cóż, czego on właściwie naucza?” Nauczam religii rozpoznania samego siebie w idei konkretnego umiejscowienia w czasoprzestrzeni.

No dawaj… Będę cię nauczał. Co jest twoją religią? Jezus? Ty nauczasz… Mam tego spróbować z tobą? Kiedy zaczniesz to słyszeć, to wszystko, co ci mówię o twoim wyobrażeniu, będzie miało sens, rozumiesz? Ponieważ zaczniesz układać w swoim umyśle jedyny czas, jaki naprawdę istnieje, i w tym procesie zamierzasz uciec, zamierzasz uciec, zamierzasz uciec z tej idei, że nie wiesz, kim jesteś. Zrób to teraz!

Zadziwiającą rzeczą jest oczywiście, że nauczam o wyraźnym pojawieniu się postaci spoza tego czasu, a postać ta rozgląda się wokół i mówi: „Ja nie jestem stąd”.

Proszę bardzo, to ciekawe… Wysłałem pewne materiały ilustrujące mnie samego, ponieważ zdecydowałem się nauczać o ponownym pojawieniu się Jezusa Chrystusa. Wysłałem je – zapomniałem komu – jednemu z tych wielkich nauczycieli-guru i wiesz, co się stało? Odesłali mi tę kasetę! A więc widzisz, ty boisz się nauczania o pewności co do tego, że alternatywą wobec idei pobytu w czasoprzestrzeni – jesteś gotowy? – to po prostu nie być w czasoprzestrzeni.

Nie ma takiego miejsca, gdzie byłoby to opisane bardziej stanowczo – spojrzałem dziś na Nowy Testament i mogę ci go przeczytać w jakimkolwiek szczególnym sensie, w jakim chciałbyś go usłyszeć. Nie to jest problemem. Problemem jest to, że słyszysz to koncepcyjnie, lecz prawdziwy świat nie jest koncepcyjny. A oto dlaczego tego nauczam. Mówiłem ci już, że stworzenie to ty. Czy ono włącza wszystko? Oczywiście. Czy włącza ono wszelki zło, grzech i moc piekielną? Tak! Tym będzie stworzenie w myśli o tym, czym jesteś, nie w jakimś innym umyśle, lecz w twoim rozpoznaniu siebie.

Zasadniczo chodzi tu o to, żeby pozwolić na zmianę. A więc kiedy spotkaliśmy się tu i teraz, a ja rozesłałem tę kasetę wideo… Czy mam użyć fragmentu z Pisma Świętego? Czy wiesz, co mówi Jezus w rozdziale 14 Ewangelii św. Jana? On mówi: „Pojawiam się tu jako cielesna forma, by powiedzieć wam, że wyjdziemy stąd, do diabła”. Ty zaś komplikujesz to, dlatego że nie potrafisz zobaczyć alternatywy. A więc mówisz: „No cóż, ale czym jest stworzenie?” O tym czytaliśmy przed chwilą. I od razu pojawia się pytanie i spójrzmy na nie, używając rozdziału 14 Ewangelii św. Jana: „Czym jest prawdziwy świat? Czym jest ten świat, który widzę?”

Posłuchaj, przyjrzymy się tylko fragmentowi, dobrze? To jest Kurs Cudów wspomnień, które mam w swoim umyśle, które nie mogą nie zawierać początku i końca za sprawą, powiedz do mnie: „wynalazku”.

Zauważ, że mechanizm twojego cielesnego sformułowania jest oczywiście nietwórczy. Ty o tym wiesz. Opisujesz wszechświat tam na zewnątrz, miliardy gwiazd i galaktyk, a sam trzymasz się mechanicznego przekazywania koncepcyjnej myśli. Czy ty mnie w ogóle słyszysz? Nigdzie nie możesz pójść; nie możesz wyjść poza prędkość światła. Znajdujesz się w pułapce mechanizmu zwanego wynalazkiem czasu, który jest tym samym, co przestrzeń.

Nie wiem, czy to, co ci mówię… Nie podoba ci się to i mówisz: „Zamierzam być bardzo…” Nie ma w tym żadnej rzeczywistości. Nie ma w tobie nic rzeczywistego. Twoje ciało trwało jedynie ułamek sekundy, czyli moment włączenia mechanizmu, którym jesteś w czasoprzestrzeni, twojego DNA, wyobrażeń, które masz o sobie, twoich pięćdziesięciu tysięcy lat, trwającego tysiąc czy też milion lat sformułowania tej idei. Lecz wszystko to jest mechaniczne. Oczywiście proste rozwiązanie polega na tym, że wiesz doskonale, iż nie wiesz, kim jesteś ani co robisz, a jednak niemożliwe jest, abyś nie wiedział, a zatem tak długo jak pozostajesz w tym mechanicznym stanie, tak długo – powiedz do mnie: „Mogę umrzeć”.

No jasne, bo przecież jesteś mechanicznym cielesnym sformułowaniem! A oczywiście Bóg nie umiera, tzn. nie eliminuje samego Siebie, ale tobie udaje się w mechaniczności… Uwielbiam tego nauczać, gdy to słyszysz.

Posłuchaj, przeczytam ci coś z późniejszych fragmentów idei Podręcznika dla Nauczycieli, dotyczącego twojego sformułowania. A zatem Czym jest prawdziwy świat? Czym jest prawdziwy świat? Przyjrzyjmy się temu. A potem przeczytam ci urywek rozdziału czternastego Ewangelii  św. Jana, ponieważ jestem oczywiście mechaniczną ideą, która zna rzeczywistość wszechświata. I napotykam jedynie inne mechaniczne postacie, które przedstawiają siebie używając prędkości trzysta tysięcy km na godzinę, ale w takim wypadku oczywiście zmierzają one donikąd.

Jeżeli nie będę miał innej okazji, to mój umysł, w mojej pamięci o tobie, przypomina ci, że poprzez trening umysłu udało ci się przybyć tutaj, a to się nazywa wyborem. Będę przez chwilę nauczał o wyborze. Ponieważ jesteś istotą mechaniczną, to reprezentujesz koncepcyjne idee, które następnie mają wartość, jaka jest w nich zawarta. A więc jesteś mechanikiem. Jesteś fizykiem. Masz w swoim umyśle wyobrażenie o wszechświecie, ale pozostajesz mechaniczny. A więc nie ma sposobu, abyś mógł tam dotrzeć. W jaki sposób tego dokonujesz? Używając Umysłu Boga. Teraz spróbuję ci to przeczytać. Posłuchaj.

Posłuchaj, czym jest ten prawdziwy mechaniczny świat?
Prawdziwy świat jest również symbolem, podobnie jak wszystko inne, co ofiaruje percepcja. A jednak reprezentuje on przeciwieństwo twoich wytworów. Twój świat, postrzegany oczami lęku, dostarcza ci świadków przerażenia. Jedynie oczy pobłogosławione przebaczeniem widzą prawdziwy świat, w którym strach jest niemożliwy, a świadków lęku nie można nigdzie znaleźć.

Widzisz to? Rozumiesz, co mówię? Jestem istotą mechaniczną, lecz ofiaruję ci szybszą przemianę odległości między ciemnością a światłem. Posłuchaj.

Prawdziwy świat zawiera przeciwieństwo każdej nieszczęśliwej myśli odzwierciedlonej w twoim świecie; niezawodną korektę obrazów lęku i dźwięków bitwy zawartych w twym świecie. Prawdziwy świat pokazuje inną wizję świata, a widzą go wyciszone oczy i spokojny umysł. W tym świecie jest tylko odpoczynek. Nie słychać w nim żadnych krzyków bólu i smutku, ponieważ wszystko w nim objęte jest przebaczeniem. Obraz tego świata tchnie łagodnością. Tylko radosne obrazy i dźwięki mogą przeniknąć do umysłu, który sobie przebaczył.

Będę przez chwilę nauczał. Ty ćwiczysz operowanie ideami koncepcyjnych skojarzeń, w których spotykasz i rozpoznajesz mechanizmy. A to się nazywa konfliktem po prostu dlatego, że umysł oddzielony od twojego wydaje się pozostawać w konflikcie. A więc znajdujesz poprzez własne mechanizmy idee rozwiązań w swoim umyśle. To jest całe moje nauczanie. To jest nauczanie Jezusa i przeczytamy jeszcze coś o tym. Oczywiście, że istnieje tam cały wszechświat. Przecież wiesz, że istnieje moc miliard razy większa niż to, ponieważ sam mi to powiedziałeś. A jednak wydajesz się zamknięty w idei mechanicznej definicji opartej na myślokształtach. A zatem by zaofiarować ci rozwiązanie, muszę wziąć twoje myślokształty, ponieważ jasne jest, że jeśli jesteś tu zawarty – masz jedno drobne słońce, tak czy nie? Masz jedno drobne słońce i krążącą wokół niego malutką planetę, ale wiesz doskonale, że jesteś istotą mechaniczną. Daj spokój, nadszedł czas, abyś zaczął się temu przyglądać. A więc uznajesz swoją mechaniczność, lecz rzekomo nie znajdujesz rozwiązania, ja zaś ofiaruję ci moją pewność co do tego, że rozwiązanie nigdy nie jest zawarte w mechanizmach, skoro stworzenie, o którym czytałem, jest jedyną rzeczywistością w chwili, gdy budzisz się ze snu o tym, czym jesteś.

Używamy określenia „przeciwna idea”. Innymi słowy, kiedy jesteś przerażony, jesteś również zakochany. I zmiana dokonuje się w tym samym momencie, w którym decydujesz się to zmienić. Lecz kiedy to zmieniasz, to nadal pozostaje podzielonym na cząsteczki związkiem tożsamości „ja”, które nie przestaje się powielać zamiast po prostu być całością powielenia.

Nauczałem tego od czasu, gdy Jezus cię tego nauczał. Ty zaś myślisz, że to było dwa tysiące lat temu. To nieprawda. Lecz nie potrafisz tego usłyszeć, bo potrzebujesz aktywności swoich pojęć, ponieważ myślisz, że Bóg jest prawdziwy. Bóg jest prawdziwy! Mówiłem o tym na tej kasecie i dlatego mi ją odesłali. Nauczałem na niej, że Bóg cię nie osądza koncepcyjnie pod żadnym względem, ale potrzebujesz doświadczenia chwili pełni, aby to zobaczyć.

Posłuchaj jeszcze trochę.

Na cóż by mu się zdały myśli o śmierci, ataku i morderstwie? Cóż może on widzieć wokół siebie prócz bezpieczeństwa, miłości i radości? Czy istnieje coś, co chciałby potępić i osądzić? Świat, który widzi, wyłania się z całkowicie spokojnego umysłu. Nigdzie nie czyha na niego żadne niebezpieczeństwo, ponieważ jest dobry i widzi tylko dobroć.

Prawdziwy świat jest symbolem, że sen o grzechu i winie się skończył, a Syn Boga już nie śpi. Jego budzące się oczy patrzą na niezawodne odzwierciedlenie Miłości jego Ojca, gwarantowaną obietnicę, że został odkupiony. Prawdziwy świat jest oznaką końca czasu, albowiem gdy go widzisz, czas traci sens.

Duch Święty nie potrzebuje czasu, gdy ten wypełnił już swą funkcję. Teraz czeka On jeszcze tę jedną chwilę aż Bóg zrobi Swój ostatni krok, a czas zniknie i zabierze ze sobą percepcję, pozwalając prawdzie, by była sobą. Ta chwila jest naszym celem, ponieważ zawiera w sobie pamięć Boga. A gdy patrzymy na świat, któremu przebaczono, to właśnie Bóg nas woła i przybywa, by zabrać nas do domu, bo przypomina nam o naszej Tożsamości, którą przywróciło nam przebaczenie.

Będę nauczał tej idei, że muszę wyćwiczyć swój umysł w systematyczny sposób, by pozwolić na zmianę pojęcia, które mam o sobie. Rozumiesz? Nie ma wątpliwości, że opierasz się na pojęciach. Nie ma również wątpliwości, że w żadnym momencie nie wiesz, kim jesteś, dlaczego tu jesteś ani jak się tu znalazłeś. A więc konstruujesz sformułowanie cielesne – daj spokój! – które pokazuje ci odbicie tego, co tak naprawdę zawiera się w twoim umyśle.

Od momentu, gdy przyszedłem tu dziś rano, myślę, że upłynęły około dwadzieścia trzy minuty. Ile czasu zajmują dwadzieścia trzy minuty? Cały czas, jaki istnieje. Wydaje ci się, że musisz zachować symboliczność magazynu czasoprzestrzeni, która jest całkowicie iluzoryczna. Widzisz to wraz ze mną? Wszechświat niczego nie magazynuje. Idea magazynowania jest ideą tak zwanej czarnej dziury. I doświadczasz nieustannych czarnych dziur po prostu dlatego, że nie ma czegoś takiego, jak miejsce w przestrzeni oddzielone od tego, czym jesteś.

Przeczytam ci jeszcze jedno zdanie, a potem cię opuścimy, ponieważ opróżniłeś cały swój magazyn. A więc kiedy tu przyszedłeś, przyniosłeś ze sobą jedynie – a to pochodzi wprost od Jezusa… Dwa tysiące lat temu? To przecież niedorzeczne! To wydarzyło się dopiero dziś rano, zanim tu przybyłeś i po tym, jak odszedłeś. Posłuchaj tego ze mną.

Kosmologia Kursu Cudów

We wszechświecie istnieje tylko jedna istota, która nie wie, czym jest. Mowa tu o pozornym obiektywnym stanie określającym siebie mianem istoty ludzkiej. Ten stan jest całkowicie przejściowy i przemijający. Stanowi on niespotykany przejaw niemożliwej korelacji między czasoprzestrzenną świadomością a bytem wiecznej rzeczywistości.

Odnoszę się do wyobrażenia, które masz o sobie. Usiłuję wywrzeć na ciebie wpływ w związku z twoją religią, ale ty wiesz doskonale – mam przez chwilę nauczać? – że wokół ciebie pojawiają się postacie znajdujące się, rzecz jasna, w różnych cyklach czasoprzestrzeni, i każda z nich przedstawia się jak część tego, co uważa za korelację czasoprzestrzenną, lecz postrzega innych jako – użyjemy tu określenia „ciemne” – powiedz do mnie: „ciemne postacie”.

O tak, i właśnie dlatego boisz się samego siebie. Ustalasz pojęcia o utrzymaniu całości mechanizmu, który wytworzyłeś, lecz ten mechanizm ciągle się psuje. Rozumiesz? Czy słyszysz to choć trochę? Właśnie dlatego, gdy posługujesz się prędkością trzysta tysięcy km/s, gdy budujesz te wielkie konstrukcje, które wypuszczasz w przestrzeń kosmiczną, gdy odpalasz rakiety, to nigdzie tak naprawdę nie jedziesz. Nie tylko jest to prawdą, ale ty o tym wiesz. Wiesz, że dotarcie gdziekolwiek za pomocą mechanizmów czasoprzestrzeni zajmie ci i tak ze sto tysięcy lat.

Na czym polega nasza pewność? Na tym, że czas musi być wynalazkiem opierającym się na idei twojego cząsteczkowego rozpadu, który pokaże ci prawdę. W tym sensie nauczam przesłania Jezusa z Nazaretu, lecz kiedy wysłałem do ludzi kasety wideo, a oni wszyscy modlą się do Boga i mówią: „Boże, kiedy umrę, wtedy będę z Tobą”. To czysty nonsens! We wszystkich naukach jakiegokolwiek polegającego na koncepcjach umysłu ofiarowana ci jest pewność co do tego, że czasoprzestrzeń jest wynalazkiem twojego umysłu.

Gdy tu przyszliśmy dziś rano, ile to czasu? A więc przyszedłem i pokazałem ci to. Pamiętasz ostatnią kasetę wideo? Znajduję się w jakimś miejscu w czasoprzestrzeni. Tak naprawdę zmieniam czasoprzestrzeń, w której się znajdujesz. A co ty robisz? Pozwalasz na tę zmianę. Jeśli zaś będziesz się tego trzymał, to będziesz cierpiał z powodu konsekwencji pojęcia, które masz o sobie, i będziesz przekonany, że jesteś ciałem. Dlaczego to prawda? Bo jesteś ciałem! Lecz nie jesteś już nim w tym miejscu, w którym się znajdujesz w związku ze względnym skojarzeniem, że cała czasoprzestrzeń dzieje się tu i teraz.

Właśnie dlatego udało ci się wyćwiczyć swój umysł, by zobaczył inny powód, dla którego tu jesteś. Powodem tym, oczywiście, jest twoja ucieczka do wszechświata. Nie możesz tego dokonać w sposób mechaniczny. Nie tylko to, ale ty o tym dobrze wiesz. A zatem utrwalasz to, mówiąc: „Kiedy umrę, utracę tą cielesną postać”. I okazuje się, że rzeczywiście ją tracisz, ale wcale nie umierasz. Nie możesz umrzeć. Nie ma możliwości – i miałem trochę o tym poczytać – aby istniało coś takiego, jak całkowite unicestwienie, ponieważ miejsce unicestwienia nie może zaistnieć w pełni twórczej rzeczywistości. Jest ono chwilą w czasoprzestrzeni, która trwała tak krótko, i udało ci się ją opuścić.

A zatem wszystkie historie, które mi opowiesz – słyszysz daną historię, znasz tę historię, a jednak nie możesz jej przyjąć, bo nie ma dla niej miejsca w jedności umysłu, którym się posługujesz. Czy mam nauczać? Istnieje tylko jeden umysł. To Umysł Boga. Innymi słowy życie jest pełnią tego, czym jest. Miałem ci trochę poczytać również na ten temat. Istnieje tylko jedno życie i dzielimy je z Bogiem. Nie ma różnych rodzajów życia.

A więc otwieramy Pismo Święte i oto nagle widzimy św. Pawła dwa tysiące lat temu, a także Jezusa, który się pyta: „Dlaczego nie widzisz, że przyszedłem tu, by ci powiedzieć, że twój czas się skończył i że możesz stąd odejść?”

Kocham cię. Uwielbiam tę myśl, że w twoim religijnym pojęciu o sobie zaczniesz przebaczać temu, że niemożliwe jest, aby konflikt, który czujesz, nie był, po pierwsze, powodowany przez ciebie, a po drugie, aby nie był on prawdziwy jako mechanizm, za pomocą którego definiujesz się w swoim polegającym na koncepcjach umyśle. Zaś ten moment nazywamy polem energii i to jest rzeczywistość. Nie ma to zupełnie nic wspólnego z koncepcjami. Jest to ucieczką od koncepcji. Zaraz wracam. Zaraz wracam.

Piosenka: Róża

Mawiają, że miłość jest jak rzeka,
w której topi się wiotka trzcina.
Mawiają, że miłość jest jak brzytwa,
Co duszę twą na pół ucina.

Mawiają, że miłość jest głodem,
Niezagojonym wiecznym pragnieniem.
Ja zaś mówię, że miłość jest kwiatem,
Ty zaś jego jedynym nasieniem.

Serce, co boi się zranienia
Tańczyć się nigdy nie nauczy,
A sen, co lęka się przebudzenia
Onieśmielony z gry się wykluczy.
Dawać zapewne nie będzie umiał,
Kto zabezpiecza się skrycie,
A dusza, co boi się śmierci,
Nigdy nie pozna, czym jest życie.

Gdy czas zbyt samotnie płynie,
A ciężar losu zbyt wiele waży,
Gdy myślisz, że miłość jest jedynie
Dla silnych i dla szczęściarzy,
To pamiętaj, że nawet w zimie,
Pod śniegiem, choćby go było dużo,
Leży nasionko, które miłością słońca
Ogrzane na wiosnę – staje się różą.

 

Ewangelia św. Jana, rozdział 14

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem. Znacie drogę, dokąd ja idę». Znacie drogę, dokąd ja idę. Odezwał się do niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą, prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie, ponieważ Go zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Jezus odpowiedział mu w czasoprzestrzeni – a ty możesz to usłyszeć – «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu same dzieła!

Wróciłem na chwilę, ponieważ czytam ci Nowy Testament. Czytałeś go już od dwóch tysięcy lat. Jest w nim powiedziane dokładnie to samo, czego dziś próbuję cię nauczać. Lecz ty mówisz do mnie: „Pokaż nam Ojca, a wtedy ci uwierzymy”. On zaś odpowiada: „Nie mogę ci Go pokazać inaczej, jak pokazując ci dzieła, których trzeba dokonać poprzez przemianę twojego umiejscowionego w czasoprzestrzeni umysłu. Posłuchaj jeszcze trochę:

Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! Jesteś w stanie to zrobić! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. Jeszcze raz powtarzam: Poproście o cokolwiek, a ja to dla was zrobię.

Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Posłuchaj, oto, co ci ofiaruję: Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. I uwaga:

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie. Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.

Mógłbym czytać dalej, ale z pewnością to nic nie da. A oto dlaczego: Przekazuję ci podstawową pewność co do tego, że znajdujesz się w sekwencji złudzenia, w którym rzeczywiście wierzysz, iż cały wszechświat jest zawarty w ramach ograniczenia, które ktoś – i używam tu pojęcia „ktoś” czy też „jakieś ciało” – narzucił ci, ponieważ powielałeś samego siebie w strukturze pojęcia o tym drobnym miejscu w przestrzeni. Daj spokój!

Jezus wyraża piękną myśl we fragmencie zatytułowanym Wielkość wobec małości. Czy zwracasz kiedykolwiek uwagę na to, jaki jesteś mały? W swoim polegającym na koncepcjach umyśle wiesz doskonale, że niezależnie od rozmiarów, jakie sobie przypisujesz – to jest jedna z moich wielkich nauk – niemożliwe jest, aby mechanizm decyzyjny, którego używasz, nie włączał całego wszechświata. Jednak decyzje te nie są prawdziwe poza tą chwilą – kiedyś nauczaliśmy tego jako „zapadnięcia się” w czasoprzestrzeń, w której się znajdowałeś.

A oto, czemu muszę stawić czoła. Oczywiste jest – spróbować czegoś z tobą? – że nie jestem człowiekiem. Mógłbym być człowiekiem tylko w związku z ideą mechanizmów, których używam w moich pojęciach. I oto modlę się do Boga o ulgę. Nazywamy to tachionowym polem energii, a ono jest nieustannie w twoim umyśle.

A teraz powiedz do mnie: „Boję się”. Oczywiście. Boisz się, ponieważ mechanizmy, które zaprojektowałeś, są tak małe w twoim układzie odniesienia, że opowiadasz mi wszystkie te historie o wszechświecie oraz miliardach gwiazd i galaktyk, i masz koncepcyjne wyobrażenia w swoim umyśle, ale one są niezmiernie małe w układzie ograniczenia. Mówię ci jedynie, że całkowita odległość dotycząca jedności Miłości Boga, Miłości rzeczywistości, Miłości stworzenia jest pełnią tego, czym wszyscy jesteśmy. I oto podjęliśmy decyzję, że możemy to osiągnąć osobno w naszym pojęciu o sobie, ponieważ możemy to osiągnąć osobno. A jest tak dlatego, że pojawienie się dowolnej idei wynalazku czasu będzie miejscem, w którym odnajdziesz siebie.

Poczytam ci jeszcze trochę. Nazywamy to Kursem Cudów. Czy rozumiesz mnie choć trochę? Nadszedł czas, abyś przynajmniej powiedział – a to pochodzi od Jezusa: Przyszedłem tu, aby cię stąd zabrać. A ty natychmiast mówisz: Dlaczego mnie nie zabrałeś dwa tysiące lat temu? Zabrałem. Ale widzisz, w twoich skojarzeniach wydaje ci się, że przeszłość minęła. Ona wcale nie minęła. Ty bierzesz przeszłość i rzutujesz ją w przyszłość – spójrz na to ze mną – i żyjesz w układzie odniesienia, w którym myślisz, że widzisz coś na zewnątrz. Oto zdanie wprost od mojego zbawiciela: nie ma nic na zewnątrz.

Doświadczyłem objawienia w momencie zdruzgotania. Wtedy to przeżyłem – i teraz nauczam – najbardziej niszczycielski akt zwany śmiercią – ty zaś lubisz śmierć, ponieważ tak naprawdę jej nie pamiętasz. Wydaje się, jakbyś ciągle pozostawał pod naciskiem porządkowania idei czasoprzestrzeni. Czas się obudzić! Czas się obudzić! Ty to wiesz, lecz boisz się utraty mechanizmów, za pomocą których wymyśliłeś siebie. Istnieją tylko dwie możliwości. To wszystko. No przecież! Jedna z nich jest mechaniczna, ponieważ idea, że Bóg musiałby się oddzielić we własnym Umyśle, jest niemożliwa. Ale ponieważ ty wierzysz, że jest możliwa, to właśnie ty nie jesteś prawdziwy. I dlatego odesłano mi tamtą kasetę wideo. Ja nauczam przesłania Jezusa Chrystusa, na miłość Boską! Lecz musisz je usłyszeć w swoim własnym umyśle.

Uważaj, coś ci powiem. Puszczam ci w tej chwili piosenkę. Czy puściłem ładną piosenkę? Ona jest rzeczywiście ładna. Wiąże się ona z ideą, że mam dużo czasu, że mogę to usłyszeć… Ja po prostu proszę idee zawarte w tym skojarzeniu, aby doświadczyły mechanizmu polegającego na tym, że [w tle zaczyna się instrumentalna piosenka pt.: Gdy czas upływa] – jak mówi piosenka – musisz o tym pamiętać. Pocałunek pozostaje pocałunkiem. Westchnienie jest tylko westchnieniem. Fundamenty się nie zmieniają z upływem czasu. Posłuchaj:

Świat sam w sobie jest niczym. Twój umysł musi mu nadać znaczenie. To, co widzisz w tym świecie, to twe pragnienia odegrane tak, abyś mógł na nie patrzeć i myśleć, że są prawdziwe. Być może sądzisz, że nie wytworzyłeś świata, lecz przyszedłeś niechętnie do tego, co już było wytworzone, czekające zaledwie, aż twoje myśli nadadzą temu znaczenie. Jednak w rzeczywistości, gdy przyszedłeś, znalazłeś dokładnie to, czego szukałeś. Powtórzę to jeszcze raz:  Znajdujesz tu i teraz dokładnie to, co myślałeś.

Ten świat, czy też koncepcja tej chwili, skończył się dawno temu. Myśli, które go wytworzyły, nie znajdują się już w umyśle, który je wymyślił i kochał przez krótką chwilę. Cud pokazuje, że przeszłość odeszła, a to, co naprawdę odeszło, nie ma żadnych skutków. Pamięć o przyczynie może jedynie wytworzyć złudzenie jej istnienia, a nie skutki.

Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Przypominam sobie coś. Przypominam sobie coś. Widzisz to? Wydobywam cię z twoich zamierzchłych idei pamięci. Boisz się ich utracić, ponieważ będziesz wtedy nieżywy. A więc trzymasz się ich i w tym czasowym układzie odniesienia, w którym się znajdujesz, przechodzisz kolejne doświadczenie śmierci. Istnieje tylko jedna myśl o tym, że jestem cielesnym sformułowaniem powielenia galaktycznej idei zawarcia w tym sformułowaniu.

Posłuchaj tego: jeśli rzeczywiście jesteś istotą mechaniczną, czym oczywiście nie możesz nie być – to nie wyklucza to możliwości, że pojęcie, które masz o sobie, może ci pozwolić zobaczyć twoją pełnię. Oczywiście wzbudza to w tobie lęk z powodu twojej determinacji, by przestawiać się jako część idei umiejscowienia w czasoprzestrzeni. Można tu użyć ulubionego wyrażenia: Zejdź mi z oczu, szatanie.

A wy myślicie sobie tak: Ale przecież ja nie wierzę w piekło. Ja bym na twoim miejscu wierzył. Ja wierzę w Niebo. W to również możesz wierzyć, lecz decyzja, by pozwolić sobie samemu na uzdrowienie, będzie przez chwilę zawierała czynniki odzwierciedlenia światła, ponieważ stanowią one ciemną formę nieustannego nadużywania samego siebie w tym malutkim miejscu w czasoprzestrzeni.

A teraz powiedz do mnie: „Ja to rozumiem w sposób koncepcyjny”. Powiedz to. Rozumiem, że jestem człowiekiem. Lecz przed chwilą przeczytałem ci, że tak naprawdę nie jesteś człowiekiem. To pochodzi od Jezusa – nie jesteś nim dłużej niż tę sekundę, w której zacząłeś się pytać: Kim jestem? Co ja takiego zrobiłem? Dlaczego tu jestem? W tym samym momencie, o homo sapiens, niemożliwe jest, abyś nie otrzymał odpowiedzi. Tak naprawdę ofiaruję ci jedynie ucieczkę od twojej małości. Jednak nie możesz uciec poprzez próbę powiększenia swojej małości. Musisz powrócić do tej maksymalnej małości, którą jesteś w molekularnych falach twojej myśli o sformułowaniu cząsteczek i fal przemiany falowej energii światła, które redukujesz do poziomu cząsteczki i trzymasz się jej po to, by oddzielać swoje ciało.

Jak widać pozwalasz Staruszkowi nauczać. Wielu z was, jak przypomina nam Jezus, jest tak naprawdę w tym ode mnie lepszych. Lecz musisz poznać podstawowy zasób słów dotyczących twojego symbolicznego przedstawienia siebie, dzięki czemu twój opis samego siebie pokaże ci konflikt, którego zamierzasz się trzymać. Rozumiesz? Ja ci niczego nie odbieram. Ktoś naprawdę się tu sprzeciwił. Nie wiem, kto to taki. To jeden z tych wielkich uduchowionych, który powiada: Wszyscy przecież odczuwamy konflikt i ból. To całkowity absurd. Lecz kiedy przychodzę tu i mówię do ciebie, odsyłasz mi Pismo Święte Jezusa. Nie podoba ci się myśl, że jesteś całkowity i doskonały bez względu na to, czy się z tym zgadzasz, czy nie. Bóg bowiem nie osądza ani nie rozróżnia mechanizmów, za pomocą których słuchasz samego siebie.

Czy ja przynoszę tu tę ideę? Oczywiście. Czy wielu z was tego doświadczyło? Mam nauczać? Wszyscy tego doświadczyliście. Ty zaś myślisz, że przychodzisz do Jezusa za pośrednictwem tych wielkich katedr i pomników, które budujesz. A ja przeżyłem moje objawienie dzięki człowiekowi, który sprzedawał jabłka na rogu ulicy. Nie słyszysz mnie. On po prostu tam stał – to było w trakcie Wielkiego Kryzysu w latach trzydziestych – ledwo wiązał koniec z końcem i sprzedawał zebrane przez siebie jabłka po to, by się utrzymać. Używał on energii miłości, którą poczuł w chwili naszego umiejscowienia w czasoprzestrzeni, w której się znajdował.

Czy mnie słyszysz? Czy ktokolwiek mnie słyszy? Ty wciąż porządkujesz twoje wyobrażenie o tym, że nie jesteś doskonały. Lecz używasz symboli, które reprezentują czynność przebaczenia opartego na przekonaniu, że symboliczne przedstawienie tego, kim jesteś, nie może być zawarte całkowicie w twoim umyśle. Jezus zaś mówi: To nieprawda. Nie potrzebujesz żadnego tabernakulum. Nie potrzebujesz niczego. Te rzeczy próbują zasadniczo robić nauczyciele, którzy udają, że mówią o Jezusie. Lecz pamiętaj o jednym: jeśli mam sformułować ideę zmiany w czasoprzestrzeni, a zmiana ta pokaże ci miejsce, które odkryłem w swoim umyśle z powodu całego bólu, samotności i śmierci, to może się to wydarzyć w każdej chwili, w każdym miejscu i czasie, ponieważ już się dzieje, już się dzieje. Jak mówi piosenka: W dłoniach mych – czas, a w moim sercu – ty.

[W tle muzyka orkiestry Jackie Gleason]
A gdzie nie spojrzę, nic prócz miłości. Gdzie nie spojrzę, nic prócz miłości. Czy zauważyłeś, że nie unikam idei spoglądania na ciebie w twojej własnej perspektywie? A jeśli zawołasz raz na zawsze, spełnią się wszystkie moje marzenia. Przepraszam. Widzisz? Idea przemiany twojego umysłu nie wyklucza bólu. Ty myślisz sobie tak: „Ależ jestem radosny i szczęśliwy!”. Musisz jednak doświadczyć chwili całkowitej przemiany, bo inaczej po co tu jesteś?

Dzielisz się chwilą z bliską ci osobą. Widzisz, używam swojego umysłu. Czy twoje ciało ma w tym udział? Może mieć. Nie sprzeciwiam się niczemu, co zdecydowałeś się zrobić z innym ciałem. Mówię ci jedynie, że jeśli oddzielisz jedno ciało od drugiego, to zginiesz, po prostu dlatego, że… w dłoniach mych – czas, a w moich ramionach – ty.

Jest to tak pięknie opisane w Piśmie Świętym, w którym Jezus mówi: Przebacz człowiekowi na zewnątrz. Innymi słowy: kochaj swoich nieprzyjaciół. Słyszysz to w sposób koncepcyjny. Ja zaś ofiaruję ci pewność co do tego, że jeśli mamy wspólny cel, mimo że jesteśmy oddzieleni, to jak przypomina nam Jezus – nasz cel doda nam sił w chwili, którą zamierzamy tu spędzić.

Dobrze. Gdy stąpasz po tej ziemi, tak naprawdę ciągle przeżywasz chwile oddzielenia. Lecz w tym samym momencie czujesz niesamowitą miłość, zrozumienie i wolność, które oczywiście nie są związane z ciałem, a wszystkie mechanizmy, które próbowałeś łączyć w całość w sekwencji snu, już zniknęły.

Cieszę się, że zdecydowałeś się ze mną spotkać w tym momencie. Cieszę się, że zdecydowałeś się posłużyć wynalazkiem, którym jest idea, że czas nie może trwać dłużej niż ta chwila, którą właśnie przeżywasz. Poćwiczmy przez chwilę. Oto jesteś. Tak naprawdę nie było cię tutaj dwadzieścia osiem lub pięćdziesiąt siedem minut temu. Nie, to niemożliwe. Możesz tu być jedynie w tym momencie, w którym ustanawiasz nowy układ odniesienia oparty na świadectwie, którego używamy, by dzielić się brakiem odległości między moim cierpieniem a twoim cierpieniem, ponieważ jakakolwiek różnica między nimi może jedynie prowadzić do tego, co dzieje się tu i teraz.

I oto jeszcze jedno zdanie, które jest bardzo ważne w związku z ideą czasu. Posłuchaj.

Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości.

Dobrze. Czy zauważyłeś to? Znalazłeś się w innych ramach czasu. Na tym polega cała nauka Kursu Cudów, który pochodzi spoza czasu, od Jezusa, i zawiera w sobie przekonanie, że udało ci się przyspieszyć układ odniesienia, w którym się znajdujesz. Jest to oczywiście nauką Nowego Testamentu, nauką Jezusa i użyję tu pewnego słowa, ponieważ jest możliwe, że zechcesz to usłyszeć. Powiedz do mnie ,,ukrzyżowanie”.

Oczywiście, że ból, śmierć i samotność, których doświadczasz, po prostu podtrzymują tę myśl, że jesteś ciałem. Jezus zaś ci udowodnił po prostu, że dopóki sądzisz, że jesteś ciałem, będę ci ofiarował odzwierciedlenie – teraz powiedz do mnie: „zmartwychwstanie” – które pokaże ci, że mogę zmartwychwstać razem z tobą. Oczywiście masz z tym problem i dlatego wysłałem tę kasetę tej osobie – nie pamiętam imion tych wszystkich ludzi… Oni są cudowni i piękni, i nauczają, że Jezus zmartwychwstał, ale zawszę łączą to z ideą śmierci, podczas gdy zasadniczo chodzi o to, że doświadczając nieustannych idei śmierci – idei całkowitej ciemności i światła, możesz wstąpić do… Uwaga!

Niektórzy z was się właśnie pojawiają. A oto dlaczego mnie zaatakujesz. Nie wiem, czy to słyszysz, ale ty atakujesz wszystko po prostu dlatego, że się tego boisz, a tę myśl usprawiedliwiają ciemne postacie, które cię otaczają. Lecz nagle nie wiadomo skąd pojawiła się w twoim umyśle chwila całkowitego przebaczenia i w tamtej chwili nie byliśmy od siebie koncepcyjnie oddzieleni; byliśmy koncepcyjną jednością, ponieważ jako ten, którego nazywasz Mistrzem-Nauczycielem, nauczam świadectwa przemiany mojego fizycznego poczucia istnienia, a dokonuję tego w związku z – powiedz do mnie: „ponownym pojawieniem się Jezusa”.

Nauczałeś tego wystarczająco długo; gdzie myślisz, że podział się Jezus? Na co on czeka? On mówi ci po prostu: Ja zmartwychwstałem, lecz ty tego nie widzisz, ponieważ podtrzymujesz siebie i bronisz się przed działaniem pojedynczej przemiany własnego umysłu.

Nie potrafię wyrazić, jak wielką radość sprawiła mi idea, że pojęcie, które masz o sobie, jako tak zwana zawarta w ciele istota ludzka, jest po prostu determinacją, by nie osądzać czynności miejsca, w którym się znajdujesz. Jeśli zaś pragniesz wymknąć się stąd do wszechświata, to będziesz musiał uwolnić ideę obrony miejsca, w którym jesteś.

Powiedz do mnie: „Ale wtedy umrę”. Nie, nie umrzesz. Używasz śmierci, by usprawiedliwić własną niezdolność do uznania, że ta chwila czasoprzestrzeni tak naprawdę już się skończyła i że cały wszechświat na ciebie czeka. To musi być prawdą, ponieważ powiedziałeś mi w sposób koncepcyjny – i posłużę się tu tobą – powiedziałeś mi, że mogę stąd uciec, w moim pojęciu o sobie, jeśli przekroczę prędkość światła. A ja ci odpowiem: to cudownie. Jeżeli to prawda, to mogę się pojawić tutaj, a chwilę później w jakimkolwiek innym miejscu we wszechświecie.

Tym jest właśnie miłość, prawda? Ona nie wyklucza idei dzielenia się misją, z powodu której tu jesteśmy, lecz misja, którą postanowiłeś kontynuować, nie zaspokoi cię do końca po prostu dlatego, że nastało światło, a ciemność zniknęła. Nastało światło, a ciemność zniknęła. Co za piękne odzwierciedlenie! Dziękuję. Do zobaczenia za chwilę. Do zobaczenia za chwilę, tu i teraz. Świat tego nie widzi, lecz ty to nareszcie widzisz.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY
Odcinek II

Opowieść o sukcesie ludzkiej przemiany (część 1) – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY

Spotkanie z Mistrzem-Nauczycielem

Dzięki zasadom cudownego uzdrowienia
rozpoznajesz swój nowy Chrystusowy Umysł

Pamiętaj, ty jesteś uzdrowicielem przez cuda. Pamiętaj o tych bardzo ważnych ideach o sobie.

ZASADY CUDÓW

•    Nie ma hierarchii trudności w cudach. Jeden nie jest „trudniejszy” czy „większy” niż inny. Wszystkie są takie same. Wszystkie przejawy miłości są maksymalne.
•    Cuda dzieją się w sposób naturalny jako przejawy miłości. Rzeczywistym cudem jest miłość, która je inspiruje. W tym sensie wszystko, co pochodzi z miłości, jest cudem.
•    Wszelkie cuda oznaczają życie, a Dawcą życia jest Bóg. Jego Głos pokieruje tobą bardzo szczegółowo. Będzie ci powiedziane wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
•    Modlitwa jest nośnikiem cudów. Jest ona środkiem porozumiewania się stworzenia ze Stwórcą. Poprzez modlitwę miłość jest otrzymywana, zaś poprzez cuda miłość jest wyrażana.
•    Cud jest służbą. Jest on maksymalną przysługą, jaką możesz wyświadczyć komuś innemu. Jest on sposobem kochania bliźniego swego jak siebie samego. Rozpoznajesz wartość swoją i swego bliźniego równocześnie.
•    Cuda są myślami. Myśli mogą reprezentować niższy, czyli cielesny poziom doświadczenia, albo wyższy, czyli duchowy poziom doświadczenia. Pierwszy wytwarza to, co fizyczne, a drugi stwarza to, co duchowe.
•    Cuda wykraczają poza ciało. Są one nagłymi przeskokami w niewidzialność, z dala od poziomu cielesnego. Dlatego właśnie uzdrawiają.
•    Cuda budzą na nowo świadomość, że to duch, a nie ciało, jest ołtarzem prawdy. Jest to rozpoznanie, które prowadzi do uzdrawiającej mocy cudu. Posłuchaj.
•    Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.
•    Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu zostało przebaczone.
•    Cuda są naturalnymi oznakami przebaczenia. Dzięki cudom akceptujesz Boże przebaczenie poprzez rozszerzanie go na innych.
•   Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem. Posłuchaj
•    Cud jest korektą wprowadzoną przeze mnie do fałszywego myślenia. Działa jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.
•    Cuda oddają tobie cześć, ponieważ jesteś godny miłości. Rozpraszają one złudzenia o tobie i postrzegają w tobie światło. W ten sposób wymazują twoje błędy przez uwolnienie cię od twoich koszmarów. Poprzez wyzwolenie twojego umysłu z więzienia twoich złudzeń przywracają cię do zdrowia. Posłuchaj
•    Mechanizmem cudów jest Duch Święty. Rozpoznaje On zarówno Boże stworzenia, jak i twoje złudzenia. Oddziela On prawdę od fałszu dzięki Swej zdolności, by postrzegać w sposób całościowy, a nie selektywny.
•    Duch Święty jest najwyższym pośrednikiem w porozumiewaniu się. Cuda nie wymagają tego typu porozumiewania się, ponieważ są tymczasowymi środkami porozumiewania. Kiedy powracasz do swej pierwotnej formy porozumiewania się z Bogiem poprzez bezpośrednie objawienie, potrzeba cudów przemija.
•    Cud jest przejawem wewnętrznej świadomości Chrystusa i akceptacją Jego Pojednania.
•    Poważną zasługą cudów jest ich siła w uwalnianiu ciebie od twojego fałszywego poczucia izolacji, pozbawienia czegoś oraz braku.
•    Cud nigdy nie jest stracony. Może on dotknąć wielu ludzi, których nawet nie spotkałeś, oraz wywołać nieprawdopodobne zmiany w sytuacjach, których nie jesteś nawet świadomy.
•    Cud jest jedynym środkiem kontrolowania czasu do twojej natychmiastowej dyspozycji. Tylko objawienie wykracza poza czas, nie mając w ogóle nic wspólnego z czasem.
•    Cud jest narzędziem uczenia się, które zmniejsza potrzebę czasu. Tworzy on przedział czasowy niezależny od przebiegu czasu i nie podlegający jego zwykłym prawom. W tym sensie cud jest czymś pozaczasowym.
•    Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, a więc odwracają one porządek czasowy. Są one zawsze afirmacjami odrodzenia, które wydają się sięgać wstecz, lecz w rzeczywistości wiodą naprzód. Cuda niweczą przeszłość w teraźniejszości i w ten sposób wyzwalają przyszłość.
•    Cuda umożliwiają ci uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych, ponieważ to ty sam wytworzyłeś chorobę i śmierć, a zatem możesz zlikwidować je obie. Ty jesteś cudem zdolnym do stwarzania na podobieństwo swego Stwórcy. Wszystko inne jest tylko twoim własnym koszmarem sennym i nie istnieje. Tylko stworzenia światła są rzeczywiste.

Ty jesteś cudem. Jesteś cudem. Jesteś cudem.

Pozwolisz, że wejdę? Czynność uzdrawiania chorych i wskrzeszania umarłych, którą się tu zajmiemy, dokonuje się dzięki przedstawieniu w naszym umyśle natychmiastowej alternatywy, dostępnej dla nas za sprawą tej myśli – i na tym polega cała ta struktura – że odzwierciedlenia światła, które widzę w procesie istnienia jako to cielesne sformułowanie, jako nauczyciel cudów – usłyszałeś, co powiedziałem? – jako nauczyciel cudów jestem całkowity i doskonały, jaki zostałem stworzony… W punkcie procesu opierającego się na tej myśli, że jesteś umysłem, ciałem i duchem.

Cieszę się, że zdecydowałeś się użyć tego, co wydaje się twoim cielesnym sformułowaniem w związku z ideą, że cielesne sformułowanie w każdej chwili jest tak naprawdę tylko przejściem z idei konkretności twojej cielesnej formy, o czym pięknie mówi mój drogi przyjaciel Deepak. Przyjrzyjmy się przez moment temu, jak rzeczywiście działa cud. Zajmie to nam tylko chwilę, bo zapewniam cię, że nie będę ciałem w związku z tym, co zamierzam zrobić, co zamierzam zrobić, co zamierzam zrobić…

Przyjrzyjmy się szybko temu, czym naprawdę jest cud, ponieważ nie ma wątpliwości, że wydaje ci się, iż jesteś czymś stałym w swojej cielesnej formie. Nieprawdaż? Innymi słowy nauczam cię, że składniki czasu, który wydaje się upływać – w chwili gdy przyszedłem tu i usiadłem – tak naprawdę rozgrywają się tylko w chwili, gdy usiadłem. Jeśli zaś zobaczysz, na czym polega układ odniesienia, którego próbuję cię nauczyć, to zrozumiesz, że powtarzalność mojego ciała tak naprawdę dzieje się dokładnie i wyłącznie w tym momencie, a jednak zachowuję cielesną strukturę, ponieważ przyjmuję rolę, którą nazywamy „stałością” czy też pełnią lub cielesnym sformułowaniem. Posłuchaj, wszystko, czego cię nauczam jako tak zwanego homo sapiens, sprowadza się do tego, że jest w tobie zawsze pełnia – w tej idei, że stanowisz cielesne sformułowanie.

A teraz muszę ci pokazać – w procesie, który nazwalibyśmy uzdrowieniem ciała – że w każdym momencie możesz przyjąć ten tytuł. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj, co mówi na ten temat Deepak. Mówiono o tym od zarania czasu. Mówiono o tym od momentu, gdy w idei twojej świadomości pojawiła się myśl o stałym ciele. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj.

Oto wypowiedź Deepaka Chopry:

Hołdujesz w swym umyśle przesądom określającym cię jako ciało i to właśnie musisz przezwyciężyć. Chodzi tu o przychylne nastawienie do rzeczy, które wydają się konkretne, namacalne i trójwymiarowe. Myślimy, że kamień jest rzeczywisty, ponieważ jest czymś stałym, ciężkim, a nasze zmysły mogą go z łatwością zlokalizować w czasie i przestrzeni. A zatem, co możemy powiedzieć o rzeczywistości, w której nie wierzysz w to, co widzisz?
Nasze zmysły odgrywają tę samą sztuczkę z rzeczywistością w większej skali. Nasze mózgi są zbyt powolne, by zarejestrować migotanie każdego konkretnego przedmiotu, który na kwantowym poziomie istnieje i przestaje istnieć tysiące razy na sekundę. A zatem widzimy stałe przedmioty, mimo że tak naprawdę ich nie ma.
Czy możemy ponownie wyobrazić sobie siebie w świetle niezmysłowej rzeczywistości, czy też mamy pozostać więźniami pięciu zmysłów w ślad za naszymi prehistorycznymi przodkami? Kiedy powtarzamy słowa takie jak: „wschód” czy „zachód słońca” pozwalamy sobie na zmysłowe oszustwo. Oto inny przykład: przeprowadzono szereg eksperymentów, podczas których kazano grupie ludzi słuchać nagrania z magnetofonu i spisać jego treść…

W twojej pewności mogę ci jedynie powiedzieć, że każda idea, która masz w swoim umyśle, jest częścią sytuacji, w której wygłaszasz sam do siebie tę całkowitą myśl – w ten właśnie sposób uczysz się Kursu Cudów – że pamięć powtarzania siebie wyraża się jednocześnie, właśnie w tej chwili, w czynnikach, które określają, czym jesteś.

A teraz będę przez chwilę nauczał o sobie i włączę tu kogoś, kogo być może znasz bardzo dobrze w związku z koncepcyjną postawą odnoszącą się do jego przekonania, że może on wypromować ideę ponownego pojawienia się Jezusa. Mówiono o nim dziś rano, a stało się tak dlatego, że masz wszelkiego rodzaju duchowych nauczycieli, którzy proponują ci rozwiązania wynikające z analizy możliwości bycia cielesną formą. Gdy analizują oni tę możliwość – a użyję tu kogoś, o kim być może słyszałeś. Nazywa się Billy Graham (Master Teacher pokazuje czasopismo Newsweek).

Poznajesz tę twarz? A czy ja poznaję tę twarz? Tak, wygląda na to, że się zestarzał w porównaniu do tego, jak go pamiętam pięćdziesiąt lat temu. Może ci się wydawać, że ja nie wyglądam – w moim wyobrażeniu o sobie – na tyle lat, co on. Tak naprawdę ja go postrzegam jako umysł pełen sił witalnych z lat pięćdziesiątych, kiedy to powstał on i powiedział: „Jezus zmartwychwstał i jest pełnią”.

Lecz w momencie, gdy Billy Graham zaczął tego nauczać – i o tym jest mowa w tym artykule – cierpiał on z powodu konieczności oceny tego, co działo się na świecie. To ciekawa myśl. Ten artykuł mówi, że on się starzeje i że umrze. On się nie starzeje i nie umrze! To pochodzi od Jezusa Chrystusa. Ale Jezus mu powie, że przeżyłem wszystkie te doświadczenia, w których czułem potrzebę powielania, a więc, zanim się zorientujesz, oto będziesz stał razem z Eisenhauerem lub z kimś kogo nienawidzisz lub z kimś, kogo kochasz. Dlaczego? Bo zacząłeś osądzać – i oto twój problem – zacząłeś osądzać, powiedz do mnie: „posługując się Bogiem”.

I oto borykasz się tak bardzo, podobnie jak wszyscy ludzie, z tą ideą, że Bóg cię osądza… Lecz nagle pojawiają się, zewsząd i znikąd, Jezusowi nauczyciele, którzy mówią ci bardzo stanowczo, że Bóg nie osądza! Nie podoba ci się to! Na całe uzdrowienie, które się dokonuje, będziesz musiał spojrzeć z całą osobistą odpowiedzialnością, tak jak wyobrażasz sobie siebie w swej zdolności osądzania. I natychmiast odrzucisz zaangażowanie w tę myśl, którą ci ofiaruję, mówiącą o tym, że Bóg nie sądzi.

Tak więc nasz przyjaciel Deepak wie doskonale w swoim umyśle, poprzez trening umysłu, że Jezus zmartwychwstał. Wszystkie artykuły, wszystkie wypowiedzi z ostatnich dwóch tysięcy lat, stwierdzają, że przeszedł on doświadczenie śmierci i jego cielesna forma wydawała się leżeć w grobie, lecz gdy przyjrzeli się dokładniej, okazało się, że on zmartwychwstał – znajdował się w innym cyklu czasu.

Pytanie, jakie się teraz pojawi i powód, dla którego mnie wyłączyłeś i odrzuciłeś, jest taki – mam nauczać przez chwilę? – Bóg cię nie osądza! To zaczyna się dziać na tym świecie dzięki przesłaniu, które nazywamy Kursem Cudów. Oto mieliśmy historię na temat Billy’ego Grahama lub kogoś innego, na kogo chciałbyś spojrzeć, mając pewność co do tego, że jesteś uzdrowiony, całkowity i doskonały. Jednak wydajesz się wierzyć, że Bóg, który cię osądza, będzie odróżniał twoje dobro od zła, twoje życie od śmierci.

Właśnie dlatego potrzebujesz treningu umysłu. Musisz wyćwiczyć swój umysł w systematyczny sposób, aby rzeczywiście przyjrzeć się temu, co jest tu powiedziane. Czy to mówi Jezus? O tak, i to bardzo stanowczo. Przeczytanie tej idei, że Bóg cię nie będzie osądzał, zajmie nam trzydzieści sekund. Ale ty natychmiast mi odpowiesz, że nie będziesz dłużej uczęszczał do mojego kościoła. Nie chcesz do niego uczęszczać, ponieważ ten zły człowiek pójdzie z piekła do Nieba tak samo szybko jak ty! A to ci się nie podoba. Nie mów mi, że ci się podoba, ponieważ już bronisz tej idei, że jeśli Bóg cię nie osądza, to „dlaczego w ogóle tu jestem?” Odpowiem Ci na to pytanie w taki sposób, w jaki naucza tego Jezus oraz tak, jak ja tego nauczam:

Powiedz do mnie: „Sam siebie osądzam”. Oczywiście, że tak! Nie przeszkadza ci zasadniczo idea, że osąd jest możliwy, lecz osądzając, wciąż odróżniasz, w czasie, możliwość tego, co dzieje się tu i teraz jako pamięć przeszłości od tego, co rzutujesz na przyszłość. Jakże więc możesz zostać uzdrowiony? Jak możesz być pełnią, jeśli trzymasz się w swoim umyśle idei cielesnego sformułowania?

Posłuchaj przez około minutę Nowego Testamentu, z którego mówi do ciebie św. Jan:

W odpowiedzi Jezus mówił
mu (w rozdziale 5 Ewangelii św. Jana): Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili z powodu cudu, który teraz się dzieje. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. A teraz zacznie się zmaganie: Ojciec bowiem nie sądzi nikogo – to właśnie odrzucasz – lecz cały sąd przekazał Synowi, którym się staniesz w swoim własnym objawieniu, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Rozumiesz? To dzieje się w tej chwili. Nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.

Oto dlaczego używam koncepcyjnych idei – zadzwonię dziś do Billy’ego Grahama… Wielu nauczycieli uznało zdolności uzdrowicielskie, które się w nich objawiają. Ja właśnie tak zostałem uzdrowiony. Jest to kojarzone z ideą, że utracę moją cielesną formę. A więc staję teraz przed ideą, że wy chrześcijanie nauczacie mnie w ten sposób: „No cóż, kiedy umrę, pójdę do Nieba”, „Kiedy umrę, pod warunkiem, że będę dobry, pójdę do Nieba”. Tu nie chodzi o to, że kiedy umrzesz, pójdziesz do Nieba, tu chodzi o to, że nie ma czegoś takiego jak śmierć. I w tym miejscu nasze drogi się rozchodzą.

Rozumiesz? Nauczanie mechanizmu polegającego na tym, że nie jesteś ciałem jest nauczaniem, w którym formułuje się właśnie to. Teraz pojawi się pytanie, a ja będę musiał przyjąć tytuł nauczyciela Bożego. Tekst, który czytałem na początku, wskazuje, czym jest cud, i używa określenia „ja”. W tym sensie używam słowa „ja” w odniesieniu do Jezusa

Czy Billy Graham tego nauczał? On tego nauczał przez sześćdziesiąt lat. On jest w tym samym wieku, co ja. Czy on pamięta drugą wojnę światową? Czy pamięta cały ten ból i śmierć? Czy pamięta wiele doświadczeń śmierci? Mówię teraz o sobie, nie o kimś innym! Czy zechcesz mnie usłyszeć, jeśli się odsłonię? Mówię o doświadczeniach śmierci, przez które sam przeszedłem. Czy pamiętam je? Oczywiście. Czy każdy tutaj pamięta swe własne doświadczenie śmierci? Tak, ponieważ naucza wprost ze swego umysłu o pewności co do tego, że wszystko, co się dzieje, będzie się przejawiać w podejmowanych przez niego decyzjach dotyczących pamięci.

Billy Graham mówi teraz tak: „Zmartwychwstanie naprawdę się wydarzyło”. A ja się z nim całkowicie zgadzam. Ale on musi dojść do punktu, w którym powie: „Nie będę osądzał i nie będę próbował odróżniać dobra od zła”. Praktycznie nie potrafisz tego dokonać bez doświadczenia objawienia związanego z determinacją, by przebaczać. I będzie się to opierać na nagłym wydarzeniu w twoim umyśle, które pozwoli ci zobaczyć, że wszystko, co się dzieje, w pełni twoich skojarzeń z cudem, to głosy, które usłyszałeś – i tu odnosimy się do rozdziału 5 Ewangelii św. Jana – w związku z myślą, że Jezus chodzi z tobą w świetle.

I oto on. W umysłach niektórych z was błysnęła myśl, że zobaczyliście Jezusa. Mówię to do Billy’ego. Wyślę mu tę kasetę, ponieważ on mówi w tym artykule: „jestem zmęczony osądzaniem”. Mówi, że je zmęczony patrzeniem na prezydentów… Tak naprawdę mówi on w swoim umyśle: „Chyba będę musiał umrzeć”. A ja chcę mu powiedzieć, jeśli zechcesz to usłyszeć: każdy, kto powstanie i będzie nauczać z mocą, której używa w czynności sądu ostatecznego, który będzie miał miejsce – i tego próbują obecnie dokonać – tak naprawdę nie dotyczy to idei odzwierciedlenia światła, ponieważ odzwierciedlenie światła, które mi dajesz od momentu, kiedy tu przyszedłem i usiadłem na tym krześle, zachowując odległość pomiędzy sobą… O właśnie to zrobiłeś, ponieważ masz w swoim umyśle pamięć chwili, kiedy to krzesło było puste. Jednak pamiętasz jedynie moment, kiedy na nim usiadłem

Gdy wrócę, będę nauczał o tym, jak faktycznie dokonuje się cudowne uzdrowienie w twojej cielesnej formie. W jakiś sposób bowiem myślisz, że jesteś ciałem, a gdy myślisz, że jesteś ciałem, to jesteś pamięcią pustego krzesła, na którym musisz nagle usiąść, co stanowi względną odległość pomiędzy czasem, którego potrzebujesz, by usiąść, a przestrzenią, w której się znajdujesz.

Zaraz wracam. Wrócę, by nauczać o cudzie uzdrowienia, które dokonuje się dzięki pewności zawartej w zasadach cudów odnoszącej się do tego, że cudowi udało się pokazać ci nowego ciebie. Całkowicie nowy ty wyłania się tu i teraz w pamięci, którą się dzielimy. Zaraz wracam.

Piosenka: Kocham cię

Kocham cię,
Szumi kwietniowy wiatr.
Kocham cię,
Odpowiadają wzgórza.
Kocham cię,
Potwierdza złoty brzask,
Gdy jeszcze raz
Zerka na żonkile.

Dziękuję
Znów wiosna nastała,
Znów ptaki latają,

Mój umysł cię kocha…

Śpiewając ponownie
Tę starą pieśń:

To jest uzdrowieniem…
Zajmę się teraz trochę uzdrawianiem.
Kocham cię –
To pieśń nad pieśniami.
Należy ona do ciebie i do mnie.

Jest tylko miłość. Pokazuję ci teraz, że nasze umysły zaczynają się porozumiewać. Nasze umysły, nie ciała.

Kocham cię,
Potwierdza złoty brzask,
Gdy jeszcze raz
Zerka na żonkile.

Billy Graham? Ha ha! Nie jesteś tym ciałem! Ty i ja porozumiewamy się za pomocą naszych umysłów.

Znów wiosna nastała,
Znów ptaki latają,
Śpiewając ponownie
Tę starą pieśń:
Kocham cię –
To pieśń nad pieśniami.
Należy ona do ciebie i do mnie.

Chcę ci tu na chwilę dać gwarancję, że miłość, którą czuję, jest oczywiście miłością wszechświata. Jest to jedyna rzecz, która istnieje w rzeczywistości. Powtarzanie tego, odbywające tu i teraz w cudzie nauczania, wymaga użycia twojej koncepcyjnej jaźni, abyś mógł zobaczyć, że miłość, którą czuję głęboko w sobie, rozprzestrzenia się ze mnie w pełni tego, czym jestem, a w tej pełni nie jestem ciałem. Mogę wciąż pobudzać ideę dawnego związku w czasie, a może powinienem… Będę tego nauczał. Użyję Deepaka Chopry. Nie ma nikogo gromadzącego wokół siebie tysiące ludzi, kto by nie wyrażał lepiej fundamentalnych uzdrawiających nauk Billy’ego Grahama. Nie w tym jest problem. Problem jest w tym, że to wymaga, powiedz do mnie: „cudu”.

A teraz powiedz: ,,działania”. Wymaga to działania polegającego na przemianie tego, co wydaje się powtarzaniem odzwierciedleń światła, które sprawiają, że ty lub Deepak lub ktokolwiek inny, również ty – tam za kamerą. Dobrze wyglądasz. Używasz teraz kamery, by zarejestrować odzwierciedlenie czegoś, co będzie przedstawiało moje myśli, które tak naprawdę znajdują się między nami. Właśnie wydarzył się tam cud, bo oto nagle przybyłeś tu znikąd; dosłownie pojawiłeś się znikąd, ponieważ dopóki nie zobaczysz prawdziwego odzwierciedlenia, Billy Grahamie, lub kimkolwiek jesteś, tak długo będziesz myślał, że jesteś cielesną formą i że zestarzejesz się i umrzesz. Oto, co mówi na ten temat Deepak w odniesieniu do idei zmartwychwstania Jezusa. Posłuchaj:

A więc musimy na nowo wymyślić percepcję dzięki temu, że uświadomimy sobie, że pięć zmysłów jest całkowicie iluzorycznych. Dobrą nowiną jest to, że możemy wyjść ponad nie. W istocie czynimy to codziennie. Nie mówię tu nic mistycznego, choć prawdą jest, że Bóg dokonał nie lada wyczynu: jest niewidzialny, a jednocześnie czczony przez wierzących. Myślę o czymś innym – tak podstawowym jak wzrok. Mówimy, że widzenie jest tym samym, co wiara, a jednak nikt nie wie, czym tak naprawdę jest widzenie. Nie ma przecież żadnego światła w tej części kory mózgowej, która jest odpowiedzialna za widzenie. Ten obszar mózgu, podobnie jak inne, jest na wpół solidną masą o konsystencji owsianki, który zna jedynie percepcyjną ciemność. W tym zawiera się całe nauczanie. Nie ma żadnych obrazów w naszych mózgach, a jedynie nawałnica chemicznych i elektrycznych sygnałów. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób przemieniamy fotony bijące w siatkówkę oka w widzialną rzeczywistość – dlatego nazywamy to cudem – a ponieważ to samo dotyczy pozostałych czterech zmysłów, rzeczywistość jest do wzięcia. Króluje tu niepewność, a gdzie jest niepewność, tam pojawia się szansa uzyskania wolności, jeżeli tylko będę w stanie sprawić, byś przemienił swój umysł. Pewien znany guru powiedział kiedyś swoim zwolennikom, że rzeczywistość jest jak sieć. Jeśli chcesz od niej uciec, to znajdź dziurę i wskocz w nią.

Wróciłem do ciebie. Dziękuję za to, ponieważ chcę cię nauczyć mocą moich ostatnich sekwencji całkowitej ciemności, że nie zamierzam pozwolić na ideę, że światło, które jest konieczne, abym mógł cię zobaczyć, było ochroną tego, jaki jest mój umysł. A teraz ofiaruję ci rozwiązanie polegające na tym, że kiedy przybyłeś z uniwersytetu twojej totalności, w tym sensie, że zawarta jest w tobie twoja pełnia, przeszedłeś naturalne doświadczenie – użyjmy tu idei czasu – w cyklu trwającym czterdzieści tysięcy lat we wszechświecie, który ma – ile? – czternaście miliardów lat i oto nagle rozpoznajesz, kim jesteś. W tamtym momencie zaangażowałeś się w czasie. A ja próbuję ci jedynie pokazać tę chwilę, w której to krzesło było puste. Dobrze?

Spróbuję tego z tobą. Popatrz na mnie. O proszę, właśnie tak to zrobię. Oto znalazłem się tutaj. W tej odległości między nami, wydaje ci się w twojej pamięci, że to krzesło jest puste. Tak czy nie? I teraz będziesz rzutował na przyszłość – usiądę tu teraz z tobą –  tę ideę, że w twoim zaangażowaniu w ideę rzeczywistości będzie się zdawało, że siedzę na tym krześle. Siedzę na nim, a więc porównujesz siebie z materialną konsystencją krzesła.

Pokażę ci, jak stwarzać cuda i jak uzdrawiam chorych. To jest faktycznym stanem. To krzesło jest święte. Rozumiesz? To jest sytuacja twojej cielesnej formy; tak właśnie działa homo sapiens. Wierzy on, że istnieje moc w decyzjach, które podejmuje angażując się w alternatywy zawarte w swoim umyśle. Jego problem polega na tym, że nadaje on wartość krzesłu, na którym właśnie usiadł. Ono nie ma żadnej wartości poza tą, którą on mu potem nadaje w związku z ideą sekwencji w czasie. Deepak naucza tego bardzo pięknie. Nie ma nic nowego w tej idei: kiedy znajdujesz się w jakimś punkcie w czasoprzestrzeni, to znajdujesz się w nim nie tylko w czasie, lecz również w zajmowanej przez ciebie przestrzeni.

A oto, co ci ofiaruję. Czas trwa tylko chwilę w twoim umyśle. To jest cudem i w każdym momencie to już się skończyło.  A teraz pamiętaj… Teraz zaczniesz pisać na ten temat. Co zamierzasz zrobić –  stworzysz rękopis na temat Staruszka (Nazywają mnie Nauczycielem)? Ponieważ w ciągu następnych dwóch tysięcy lat, a mówimy tu o ponownym pojawieniu się Jezusa, tu i teraz, angażujesz się w tę ideę, że nie tylko pojawiam się ponownie w tym, co wydaje się chwilą, która trwała zanim wyruszyliśmy w podróż do wszechświata, ale jej trwanie jest tym samym, co przestrzeń. A więc pełnia idei, że mogę rozpoznać siebie, jest we mnie. Jeżeli jednak w swoich koncepcjach widzisz mnie jak siedzącego na tym krześle… Użyję tu Billy’ego Grahama. Czy rozumiesz, że masz do czynienia z głosami, które skierowane są do ciebie? Nauczam tu Nowego Testamentu. Nie ma wątpliwości, że głos Jezusa, który słyszysz – to on przemówił do Pawła z Tarsu – mówi tak: „Czemu mnie prześladujesz? Masz kochać swego bliźniego, masz kochać wszystkich, ponieważ właśnie w ten sposób stąd wychodzisz”.

Nie ma wątpliwości, że rozumiesz to koncepcyjnie. Rzecz w tym, że idea utożsamienia się z oddzieleniem przyczyny i skutku, da ci wizję – tak jak właśnie usłyszałeś w artykule Deepaka – która sprawi, że uwierzysz, iż twoje ciało jest czymś stałym, a to nieprawda. Ono jest całkowicie iluzoryczne. A teraz tworzymy parametry, które zmienią sytuację czasoprzestrzenną, w której się znajdujesz. Widzisz to? Posłuchajmy, posłuchaj tej idei dotyczącej nowej mocy, którą jesteś obdarzany. Wprawdzie zawiera ona w sobie osąd, zawiera też pewność co do tego, że ta odległość między przyjściem tutaj a odejściem stąd odbywa się jednocześnie z tym. Posłuchaj.

ODKRYWAMY CAŁKOWICIE NOWE MIEJSCE
W CZASIE I PRZESTRZENI
Oto, co się dzieje – każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas lęku, samotności i śmierci zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś powtarzał wciąż na nowo i na nowo podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści zostało przekształcone w świat miłości.
Zadziwiającą rzeczą w tej idei, że nauczam… Oh, jest tu taki człowiek, który potrzebuje trochę treningu. On wciąż żyje, ma na imię Oral Roberts. Jeden z tych pięknych młodych ludzi zaczął odkrywać ideę, że tak naprawdę nie ma odległości między nim a jego pojęciem o sobie i że wszyscy pójdą do Nieba. I to wydaje ci się całkiem rozsądne – użyję tu Orala, który jest jedną z najstarszych świadomości, jakie znam – on naucza i głosi kazania o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jednak ma on wciąż problem polegający na tym, że wierzy on, iż Bóg go osądzi.

A więc był tam ten piękny człowiek, który czegoś doświadczył, ja czegoś doświadczyłem, doświadczyliśmy czegoś, co sprawiło, że zaczęliśmy nauczać tej podstawowej idei, że uzdrowienie naszego ciała dokonuje się równocześnie, ponieważ Bóg nas nie osądza. Wszystkim podoba się ta idea… Zaś Oral Roberts napisał chyba do tego człowieka list, w którym powiedział: „Nauczam podstawowych zasad, że wszyscy będziemy cierpieć, że istnieje grzech i że niektórzy ludzie odczuwają ból, a niektórzy są dobrzy”.

To jest dokładnym przeciwieństwem nauk Jezusa. Nie podoba ci się to, ponieważ wymaga to twojego osobistego doświadczenia, tak abyś mógł zobaczyć, że  – użyjmy tu znowu osiemdziesięcioletniego Staruszka – ja się nie starzeję, nie rozchoruję się i nie umrę. Pamięć ciebie, którą przechowuję w idei, którą mógłbyś nazwać „upośledzonym erudytą”, będzie włączała rozpoznanie mojej zdolności – poprzez nasz Kurs Cudów – przekazania twemu koncepcyjnemu umysłowi w pełni podniesionej częstotliwości – Oral Roberts! – że ja nauczam o Jezusie Chrystusie w jego fizycznym ponownym pojawieniu się w cielesnej postaci! Lecz świat robi wszystko w tym cyklu dwóch tysięcy lat – musicie pamiętać, że dwa tysiące lat to tylko mgnienie w twoim umyśle… Nie ma wątpliwości, że twoje zaangażowanie pozwoli ci zobaczyć swoją pełnię.

Posłuchaj tego ze mną. Przeczytamy jeszcze trochę o tym, jak działa twoje fizyczne ciało.

Czym jest ciało?

Ciało jest ogrodzeniem, które Syn Boży zbudował w swej wyobraźni po to, by oddzielić części swej Jaźni od innych części. Wydaje mu się, że mieszka właśnie w tym ogrodzeniu, po to by umrzeć, gdy ciało ulegnie rozkładowi i rozpadnie się w proch. W tym ogrodzeniu bowiem czuje się zabezpieczony przed miłością. Utożsamiając się ze swym bezpieczeństwem, postrzega siebie jako to, czym ono jest. Jakże inaczej mógłby być pewny, że pozostaje w ciele, odgradzając się od miłości.

Wróciłem na chwilę, ponieważ zasadniczą nauką Jezusa jest to, że jeśli widzisz inne ciało na zewnątrz, to musisz mu wybaczyć po prostu dlatego, że ciało tam na zewnątrz to tak naprawdę ty, Oral Roberts! Ja go uwielbiam, słucham jego kazań i uwielbiam tę ideę, że grzmisz do tłumów z ambony, a jednak używasz pewnej formy osądu i wciąż rozróżniasz w swoim umyśle. A teraz zacytujemy Jezusa w odniesieniu do pewności co do tego, że twoje ciało może być uzdrowione i doskonałe w każdej chwili w związku z zasobem słów, które ci ofiaruje. Jednak słownictwo to nie zawiera idei oddzielenia, lecz w samorealizacji, w chwili, którą nazywasz ukrzyżowaniem i śmiercią, zmartwychwstajesz, ponieważ to się już skończyło. A więc dokonajmy porównania i przeczytajmy jeszcze trochę o twoim ciele.

Zwolnię na chwilę tempo. Chcę, żebyś poczuł tę myśl, że rzeczywiście się temu przyglądasz. Nie możesz mi w żaden sposób zaprzeczyć, jeśli zakładamy, że zamierzasz nauczać idei zmartwychwstania. Twoje ciało zmienia się i tak przez cały czas. To może być dobrym przykładem, dlaczego do tej pory nie próbowałem tego nauczać, ponieważ… Byłem z Deepakiem; on napisał dziesiątki książek. Ja pisałem wiele o Jezusie. Napisałem tak wiele książek, jak ktokolwiek w historii, ponieważ będzie to opowieścią o tym, kim jesteśmy. I teraz ujawnisz, że uczestniczyłem w drugiej wojnie światowej, że cierpiałem i umarłem. Tak rzeczywiście było! Mam silne wspomnienia o przejściu doświadczenia śmierci, po którym wciąż byłem żywy. Wszyscy tego doświadczyliśmy. Nie ma w tym nic nowego. Ja tylko ci przypominam, że ta sięgająca lat czterdziestych muzyka, którą puszczałem w powiązaniu z ideą tego krótkiego odstępu sześćdziesięciu czy osiemdziesięciu lat, to wspomnienia w moim umyśle. Czy mogę sobie również przypomnieć ponowne pojawienie się Jezusa w tym, co rzekomo było martwym ciałem, a teraz zmartwychwstało? Oczywiście.

Posłuchaj, przeczytam ci jeszcze trochę na temat tego ogrodzenia, które zbudowałeś wokół swego ciała, po to by je ochronić, zapewniając w ten sposób swoją śmierć, ponieważ wierzysz, że jeśli uwolnisz się od tego ogrodzenia, to będziesz martwy. A więc trzymasz się idei czasoprzestrzeni i żyjesz w tej sekwencji czasu. Posłuchaj.

Ciało nie przetrwa. Jednak on myśli, że to zapewnia mu podwójne bezpieczeństwo. Albowiem nietrwałość Syna Bożego jest „dowodem”, że jego ogrodzenie się sprawdza i spełnia zadanie, które przypisał mu jego umysł. Albowiem gdyby jego jedność pozostała nietknięta, któż mógłby atakować i kto mógłby być atakowany? Kto mógłby być zwycięzcą, a kto jego łupem? Kto mógłby być ofiarą, a kto mordercą? I jeżeli nie umarł, to jakież istnieją „dowody” na to, że wieczny Syn Boga może być zniszczony?

Teraz będę przez chwilę nauczał, ponieważ jest to oczywiście przemianą dotyczącą wyobrażenia o tym, że nagromadzenie indywidualnych wspomnień skróci ideę, że istnieje coś takiego, jak czasoprzestrzeń. Jeżeli zaś istnieje czasoprzestrzeń, to będzie ona tak samo doskonała w swoim związku, jak doskonały jest wszechświat życia, ponieważ jest tylko jeden wszechświat życia. Właśnie dlatego potrzebujesz czegoś, co Jezus nazywa wyćwiczeniem umysłu w taki sposób, że mogę podjąć nową decyzję, dzięki której zgodzimy się co do tego, że przemieniam swoją cielesną postać. I teraz zrobisz wszystko, co w twojej mocy – jest o tym mowa w artykule o upośledzonym erudycie. Przeczytam ci to. Mam trzy minuty, więc będę nauczał idei z artykułu pt. W umyśle upośledzonego erudyty. Powiedziałem im, że pojadę tam i zademonstruję, że nie jestem osiemdziesięcioletnim ciałem. Lecz mam w sobie pamięć, za sprawą naszego Kursu Cudów, że nie jestem nim.

To jest artykuł pt. W umyśle upośledzonego erudyty [Master Teacher pokazuje czasopismo Scientific American]. Ty zaś mówisz: „ja nigdy o nim nie słyszałem”. Jego zdolność zapamiętywania cię zadziwi. Zdolność zapamiętywania, którą wyraża Helen Schucman, chociaż bardzo się tego boi, bo przesłanie Nowego Testamentu ofiaruje pełnię rozwiązania, czego się obawiasz. Oto przykład tego, do czego jest zdolny upośledzony erudyta. I wszyscy od razu powiedzą: „No cóż, ale ja tego nie potrafię”. To nonsens. Możesz zrobić wszystko, co zechcesz w swoim pojęciu. Nieprawdaż? O tak! Posłuchaj.

Oto idea, że niedorzeczne jest, abyś ty sam nie był częścią tego.

Możesz wyciągać fakty z mentalnej biblioteki zawartej w człowieku.

Ten upośledzony erudyta może rzeczywiście wyciągnąć jakikolwiek fakt ze swej mentalnej biblioteki z taką samą szybkością, z jaką wyszukiwarka wydobywa informację z Internetu. Przeczytał on „Polowanie na Czerwony Październik” Toma Clancy’ego w godzinę i dwadzieścia pięć minut. Zapytany o to cztery miesiące później, wymienił nazwisko rosyjskiego operatora radiowego w książce i numer strony opisującej tę postać oraz zacytował kilka urywków tekstu słowo w słowo. Gdy miał półtora roku, zaczął zapamiętywać książki, które mu czytano. Do tej pory nauczył się na pamięć dziewięciu tysięcy książek. Przeczytanie jednej strony zajmuje mu osiem do dziesięciu sekund, a zapamiętane książki odkłada na półkę odwrócone do góry nogami, tak aby zaznaczyć, że znajdują się one już na jego mentalnym „twardym dysku”. Posłuchaj.

Pamięć Kima obejmuje przynajmniej piętnaście obszarów zainteresowania, a wśród nich: historia Stanów Zjednoczonych i świata, film, programy dotyczące przestrzeni, aktorzy i aktorki, Biblia, historia kościoła, literatura, Szekspir i muzyka klasyczna. Kim zna wszystkie kody pocztowe w Stanach Zjednoczonych oraz stacje telewizyjne obsługujące dane obszary. Zapamiętuje mapy znajdujące się na pierwszych stronach książek telefonicznych i może podać, na wzór Internetu, dokładną trasę podróży w każdym większym mieście w USA. Zna on tytuły setek kompozycji muzyki klasycznej i potrafi powiedzieć kiedy i gdzie je skomponowano oraz pierwszy raz publicznie przedstawiono, a także podać nazwiska kompozytorów.

Najbardziej intrygujące jest to, że obecnie, będąc w średnim wieku, wydaje się rozwijać nową umiejętność. Podczas gdy poprzednio mógł jedynie mówić o muzyce, w ciągu ostatnich dwóch lat sam zaczął uczyć się gry na instrumentach.

To jest całe moje nauczanie. Niezależnie od tego, jak bardzo się zmagasz jako homo sapiens, to myśl, że twój rozdwojony umysł, będący pamięcią, używa oddzielonej idei, nie oznacza, że nie gromadzisz wiedzy. Oznacza jedynie, że nie wiesz, jak jej użyć w idei cielesnej formy.

Powiem teraz, co tak naprawdę się dzieje. Będę nauczał przez około trzy minuty. Wszędzie wokół ciebie pojawia się kombinacja zdolności, dzięki której przypominasz sobie związek zawarty w twojej cielesnej formie. Natomiast stopniowa akumulacja mocy, dzięki której przypominasz sobie, w jakimkolwiek momencie, swą własną historię, jest zasadniczo tym samym, co homo sapiens. Od początku czasu mówił ci o tym wynalazek alternatyw. Przeczytajmy jeszcze jedno zdanie o tym, jak działa twoje ciało.

Ciało jest snem. Podobnie jak inne sny, czasami wydaje się odzwierciedlać szczęście, lecz może całkiem nagle zamienić się w lęk, w którym rodzą się wszelkie sny. Albowiem tylko miłość stwarza prawdziwie, a prawda nie może się lękać. Wytworzone po to, by odczuwać lęk, ciało musi dążyć do celu, który mu nadano. Możemy jednak zmienić cel, do którego będzie zmierzać ciało, gdy zmienimy nasze myśli o tym, czemu służy.

Ciało jest środkiem, za pomocą którego Syn Boży odzyskuje zdrowie umysłu. Mimo iż wytworzono je po to, by odgradzało go w piekle bez możliwości ucieczki, to jednak poszukiwanie piekła wymieniono na dążenie do Nieba. Syn Boży wyciąga dłoń do swego brata, by pomóc mu iść tą drogą wraz z nim. Teraz ciało jest święte. Teraz służy uzdrowieniu umysłu, który miało zabijać.

Będziesz się utożsamiał z tym, co myślisz, że da ci bezpieczeństwo. Czymkolwiek to może być, będziesz myślał, że jest to jednym z tobą. Twoje bezpieczeństwo jest w prawdzie, a nie w kłamstwach. Miłość jest twoim bezpieczeństwem, ponieważ lęk nie istnieje. Utożsam się z miłością, a jesteś bezpieczny. Utożsam się z miłością, a jesteś w domu. Utożsam się z miłością i odkryj swoją Jaźń.
.
W naszym Kursie Cudów, w historii, w której usiłujemy pokazać ci, jak rozsądne jest uświadomić sobie, że koncepcja, którą masz o sobie jest zawarta w pełni twego umysłu. Lecz w twojej potrzebie, be jej bronić, był twój lęk polegający na konieczności rzutowania jej na zewnątrz, co doprowadziło do powstania pozorów istnienia innej tożsamości cielesnej. Cała nauka mojego zbawiciela Jezusa wyraża się w tym, abym kochał Pana Boga swego całym sercem, całym umysłem i całą dusza moją, a ciebie, mojego bliźniego, człowieka, który jest obok mnie, jak siebie samego po prostu dlatego, że człowiek obok mnie… jest mną. Właśnie w ten sposób mogę cię uzdrowić, jeśli mi na to pozwolisz w tym układzie odniesienia. I użyjmy tu Orala Roberta, który jest wielkim uzdrowicielem. Czy on uzdrawia? Oczywiście, że tak. Jednak odczuwa on potrzebę odnoszenia się do konieczności zrozumienia, jak dokonuje się uzdrowienie. Jakież to ma znaczenie, jak się ono dokonuje? Jeżeli on zmartwychwstał w cielesnym sformułowaniu, to musisz, jako przyczyna tego, ćwiczyć w swoim umyśle pewność co do tego, że jeśli nie będziesz osądzał swojego związku z Bogiem, to podniesiesz częstotliwość miłości, która do ciebie czuję. To jest cudem transformacji cielesnego sformułowania, a dokonuje się ona poprzez nasz Kurs Cudów.

Dziękuję, że pozwalasz mi zaprezentować ciebie. Być możesz jest już cały cykl kaset, ponieważ jeśli pokażę się jako ten nauczyciel, to zostanę przez ciebie skonfrontowany, bo jesteś zdecydowany osądzać. Ktoś do mnie powiedział: „A więc mówisz mi, że Adolf Hitler pójdzie do Nieba tak samo jak ja?” Odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak! Nie podoba ci się ta odpowiedź, i wcale ci się nie dziwię. Lecz pamiętaj, że to twój umysł osądza i właśnie dlatego nauczamy przebaczenia.  Dlatego nauczamy pewności co do tego, że jesteś całkowity i doskonały i że ten świat się skończył. I teraz, gdy pojawiam się tu ponownie wraz z tobą, natychmiast czuję do ciebie miłość. Nie muszę ci nadawać tożsamości oddzielonej ode mnie. Mam już wystarczająco dużo problemów z powodu przerażenia, którego doznałem w chwili mojej destrukcji, która natychmiast przerodziła się w czynność powtarzania siebie.

Do zobaczenia za chwilę. Nasze spotkanie zaplanowano na rok 2426. A teraz po prostu podniosę częstotliwość, ponieważ wszystko, co się przydarzyło i tak się już wydarzyło. W ten sposób możemy się nawzajem zobaczyć. W ten sposób możemy się nawzajem zobaczyć… Nawzajem zobaczyć w miłości, którą czujemy.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY
Ciąg dalszy nastąpi

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili – tekst filmu Mastera Teachera

Tekst filmu Mistrza-Nauczyciela – Uroczyste Narodziny Świętej Chwili, cz. 1

 

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Nadejście Wielkiego Przebudzenia
Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

 

To jest kurs cudów. Jest to kurs obowiązkowy. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny.
Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie.
Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem.
Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.
Kurs ten można więc bardzo prosto podsumować w ten sposób:

 

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym leży pokój Boga.

HISTORIA KURSU CUDÓW

Rozdział 15

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili
Dwa sposoby użycia czasu

ODCINEK I

Spotkanie z Mistrzem Nauczycielem

 

Piosenka w tle: Spacerując w zimowej krainie czarów

[Mistrz-Nauczyciel śpiewa:]
Czy słyszysz dzwonki sań na zakręcie?
Czy widzisz śnieg, co lśni na drodze?
Co za piękny widok, jakież to szczęście!

Przyniosłem artykuł o Niewidzialnym Wszechświecie. Czy mogę się przysiąść?

Mam tu mój tekst Kursu Cudów. Posłuchaj:

Ulepimy bałwanka na łące o dwa kroki stąd
i będziemy udawać, że to ksiądz po kolędzie.

Zdejmę sweter.

On powie: czyście małżeństwem? A my na to: ależ skąd!
Ale skoro ksiądz już jest, to i niech ślub będzie.

A później będziemy spiskować marząc przy kominku,
Jak odważnie stawić czoła planom, które powzięliśmy.

To jest bardzo szczególna okazja.

Czy słyszysz dzwonki sań na zakręcie?
Czy widzisz śnieg, co lśni na drodze?
Co za piękny widok, jakież to szczęście…
Jesteś tu ze mną?
Spacerować w zimowej krainie czarów.

Obiecałem, że nagram dla Jezusa cykl kaset wideo o Kursie Cudów dotyczący wspomnienia jego ponownych narodzin w szczególnym miejscu i czasie – słyszysz? – w związku z ideą, że on się urodził w tym utożsamieniu, a my się tu zebraliśmy, by zaśpiewać, gdyż rozpoznaliśmy z radością, że to prawda. Ja powróciłem tu wczoraj, mamy nadzieję, że przyjedziesz i przyłączysz się do nas tutaj, w tym szczególnym okresie, który będzie wstępem do bardzo radosnych Świąt Bożego Narodzenia pod patronatem naszego Kursu Cudów. Powiem więc tym spośród was, którzy właśnie ukończyli ten program, że nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem i oczywiście nauczam idei, że Jezus jest z nami, nieprawdaż?

Ta była ładna piosenka. Oto co się tu wydarzy, a będziecie mogli się tym cieszyć wraz ze mną: będzie to idea, że poproszę cię, abyś przez następne około pięćdziesiąt dwie minuty podzielił się ze mną – poprzez Tekst Kursu Cudów – możliwością tego, że opis naszych zamiarów, który ci zaofiaruję, da ci wskazówkę dotyczącą twojego świętowania, a wielu z was ma wyznaczone dni, podczas których świętujecie ideę nadchodzących narodzin Jezusa.

Pokażemy ci interludium, które da nam możliwość natychmiastowego rozpoznania – rozumiesz? – do którego w rzeczywistości dochodzi nieustannie w związku z tym, jak zamierzamy obchodzić Święta Bożego Narodzenia. Rozumiem, że wielu z was ma wyobrażenie o tym, że w jakiś sposób idea wymieniania się podarunkami podczas Świąt, kupowania prezentów, uczestnictwa w idei narodzin naszego zbawiciela Jezusa będzie włączała świętowanie praktycznie wszystkiego, co tylko byś chciał.

Chcę cię jedynie zapewnić, a mówię teraz jako nauczyciel Kursu Cudów, że wielu z was zaczęło się łączyć – tutaj, podczas tego cyklu następnych trzydziestu dni – i rzeczywiście będziemy świętować tę ideę. Posłuchaj. Dziękuję. Posłuchaj o Świętej Chwili z rozdziału 15 Tekstu naszego Kursu Cudów.

 

ŚWIĘTA CHWILA
Dwa sposoby użycia czasu

 

Czy możesz wyobrazić sobie, co znaczy być wolnym od trosk, od zmartwień, od lęków, a tylko bez ustanku być doskonale spokojnym i cichym? Tu jest mowa o dwóch sposobach użycia czasu. Jednak właśnie po to istnieje czas: żeby się nauczyć tego i niczego więcej. Nauczyciel Boga nie może się zadowolić Swoim nauczaniem, dopóki nie przyswoisz sobie wszystkiego, czego On  naucza. Nie spełni Swego nauczycielskiego zadania, póki nie staniesz się na dobre takim uczniem, który uczy się tylko od Niego. Kiedy to nastąpi, nie będziesz już potrzebował ani nauczyciela, ani czasu na uczenie się. Posłuchaj.
Jednym ze źródeł dostrzegalnego zniechęcenia, które może cię ogarnąć, jest twoje przekonanie, że wymaga to czasu i że skutki nauk Ducha Świętego leżą w odległej przyszłości. Tak nie jest. Albowiem Duch Święty używa czasu na Swój własny sposób i nie jest nim związany. A całe to marnotrawstwo, które czas wydaje się nieść ze sobą, wynika tylko z twojego utożsamiania się z twoją tożsamością, którą nazywamy ego, które używa czasu na poparcie swej wiary w zniszczenie. Ego, tak jak Duch Święty, posługuje się czasem, aby cię przekonać, że cel i kres nauczania jest nieunikniony. Właśnie dlatego dla twojej tożsamości, dla ego tym celem jest śmierć, która stanowi jego kres. Natomiast dla Ducha Świętego tym celem jest życie, które nie ma kresu.

Czyż to nie jest fajne? To był początek tekstu dotyczącego idei wspomnień, które ma wielu z nas, z zaznaczeniem, że przyniosłem tu ze sobą, w oparciu o praktykę oświecenia mojego umysłu w odniesieniu do chwili, kiedy tu przyszedłem kilka minut temu, oczekiwanie czasu Bożego Narodzenia.

Przyniosłem ze sobą oczekiwanie chwili, w której mógłbym zaofiarować ci, w związku z ideą wspólnego świętowania Bożego Narodzenia, tę myśl, że małość, którą wcześniej używaliśmy do identyfikowania siebie w faktycznym akcie dawania, zawierała w sobie cały wszechświat. Nie ma niczego w tym, co zamierzam zrobić – jeśli zaufasz temu, co ci tutaj ofiaruję podczas świętowania narodzin naszego Chrystusa – co nie byłoby dla ciebie oczywiste.

Posłuchaj jeszcze jednego fragmentu z rozdziału 15 mówiącego o małości, którą pozwalasz sobie być w swojej cielesnej formie, oraz o wielkości, która może należeć do ciebie poprzez ideę tej jasnej gwiazdy, która będzie świeciła dla ciebie podczas narodzin Chrystusa. Posłuchaj:

Małość wobec wielkości
 
Nie zadowalaj się małością. Upewnij się zaś, że rozumiesz, co to jest małość i dlaczego nigdy byś się nie mógł nią zadowolić. Małość to ofiara, którą składasz samemu sobie. Składasz ją zamiast wielkości i przyjmujesz ją. Wszystko na tym świecie jest małe, bo ten świat się składa z małości, w dziwacznym przekonaniu, jakoby małość mogła cię zadowolić. Dążąc do czegokolwiek na tym świecie w przekonaniu, że ci to przyniesie pokój, umniejszasz siebie i oślepiasz się na wspaniałość. Twojemu dążeniu i czujności dano wybierać pomiędzy małością i wspaniałością. Jedną z nich zawsze wybierzesz kosztem drugiej. Rozumiesz? 

Ale czego sobie nie uświadamiasz, ilekroć wybierasz, to że twój wybór jest oceną samego siebie. Wybierz małość, a nie będziesz miał pokoju, gdyż osądzisz, że nie jesteś jego godzien. A cokolwiek byś zaproponował w zastępstwie, będzie o wiele zbyt lichym darem, aby cię zaspokoić.

Rozumiesz? Marzę, jak mówi ta piosenka, o białych Świętach wraz z każdą świąteczną kartką, którą piszę, i zachowałem wspomnienie o tym jak ty i ja będziemy się cieszyć ideą dawania, którym się tu zajmiemy. Marzę o białych Świętach, których ty będziesz częścią. Dziś wieczorem, kiedy zaczniesz snuć plany na kolejny rok, być może podzielisz się z nami – mamy taką nadzieję – przemianą twego umysłu poprzez proste przesłanie mówiące o tym, że Świętowanie Bożego Narodzenia to właśnie akt dawania, nieprawdaż? Jest ono ideą jego narodzin tego dnia i przeczytam ci trochę na ten temat, lecz posłuchaj ze mną przez chwilę.

Idea, że ty i ja spotkamy się w szczególnym czasie, by świętować pojęcia o tym, czego zamierzamy dokonać, to czynność mojego umysłu wyrażającego chęć, by dzielić się z tobą początkowo zadowoleniem z powodu pokoju i szczęścia, które mi dałeś w związku z tym, że w rozdziale 15 naszego Kursu Cudów będziemy mogli wspólnie uczestniczyć w tych Świętach Bożego Narodzenia… w tych Świętach Bożego Narodzenia, tak abyśmy połączyli się dzięki prostemu uznaniu, że gdy razem dajemy w pewności co do tego, kim jesteśmy, i wymykamy się z małości, którą przedtem przejawialiśmy, przechodzimy do wszechświata i tam pozostaniemy.

A teraz poczytam ci jeszcze trochę i usłyszysz, jak bardzo możesz być szczęśliwy dzięki tej idei. A więc posłuchajmy jeszcze trochę na temat świętowania narodzin naszego zbawiciela Jezusa. Posłuchaj.

 

Duch Święty może w umyśle twym jasno i całkiem bezpiecznie zachować twoją wielkość, wolną od wszelkiej małości, nienaruszoną przez jakikolwiek drobny dar, jaki świat małości chciałby ci wręczyć. Lecz aby tak się stało, nie możesz przeciwstawiać się temu, czego On chce dla ciebie. Przez Niego zdecyduj się na Boga. Gdyż małość i przekonanie, że możesz się zadowolić małością, to decyzje, które podejmujesz o samym sobie. Potęga i chwała, będące w tobie od Boga, są dla wszystkich, którzy jak ty postrzegają się jako małych i sądzą, że małość da się rozdmuchać w poczucie wielkości, mogące ich zadowolić. Nie obdarzaj małością i nie gódź się na nią. Wszelka cześć należy się temu, kto gości Boga. Twoja małość oszukuje cię, lecz twoja wielkość jest od Tego, który przebywa w tobie i w którym ty przebywasz. Nie dotykaj zatem nikogo małością w Imię Chrystusa…

Teraz przedstawię ci powód, dla którego połączyliśmy się tutaj, by świętować ideę narodzin i mam to na myśli: fizycznych narodzin cielesnego sformułowania, które może nam pokazać, że nieuniknione jest to, jak pięknie wyglądamy razem podczas tych Świąt. Posłuchasz tego ze mną? Rozumiesz? Innymi słowy podjąłeś decyzję, by dać prezent komuś, o kim być możesz marzyłeś w sekwencji snu – krewnemu, przyjacielowi, komuś, kogo dobrze znasz.

Próbuję ukazać ci, w twojej świadomości, akt dawania związany ze świętowaniem Bożego Narodzenia, w czym wyraża się wielkość tej chwili, w której kochaliśmy jeden drugiego, słyszysz mnie? My, Trzej Królowie (jak mówi piosenka) wobec wielkości idei Jezusa. Posłuchajmy. Posłuchaj, jakie to piękne:

[Mistrz-Nauczyciel śpiewa:]
Gwiazda o królewskiej piękności
Zachód wskazuje
I wciąż nas prowadzi
Do twej doskonałej światłości.

Czy jest możliwe, abyś uczestniczył ze mną w idei tej piosenki? Oczywiście, że tak. Spójrzmy na to przez chwilę. Spotykamy się tu, aby… Posłuchaj. Zamierzam dać ci bardzo szczególny prezent, ponieważ…

Gdy północ wybiła jasna,
Aniołowie zagrali tuż nad ziemią
Na swych złocistych harfach
Tę chwalebną pieśń:

Niech pokój spłynie z Nieba na ziemię.

Mówi nam o tym Tekst Kursu Cudów, który pochodzi spoza tych ram czasowych, a jego narratorem jest nasz zbawiciel Jezus. Posłuchajmy jeszcze trochę tego, o czym zamierzamy ci powiedzieć.

W tej porze Bożego Narodzenia, która obchodzi narodziny świętości dla tego świata, połącz się ze mną, który zdecydowałem dla ciebie o świętości. Naszym wspólnym zadaniem jest uświadomić ponownie wielkość temu, komu Bóg przeznaczył, iż ma Go ugaszczać. Ażeby obdarzać darem Boga, to nie mieści się w twej małości, ale w tobie się mieści. Gdyż Bóg chce obdarzać Sobą przez ciebie. Usłysz to w związku z ponownymi narodzinami Jezusa. Od ciebie sięga On do każdego i poza każdego, do stworzeń Swojego Syna, lecz ciebie nie opuszcza. Daleko poza twój mały świat, ale wciąż jeszcze w tobie, rozprzestrzenia się na wieczność. Jednak wszystkie Swoje dzieła przynosi tobie jako temu, który Go u siebie gości.

Czyż ofiarą jest pozostawić za sobą małość i nie błąkać się nadaremnie? Budzić się do chwały to nie ofiara. Lecz ofiarą jest godzić się na cokolwiek mniej niżeli chwała. Naucz się, że musisz być godny Księcia Pokoju zrodzonego w tobie na cześć Tego, którego u siebie gościsz. Nie wiesz, co znaczy miłość, bo usiłowałeś ją nabyć za małe podarki, czyli ceniąc ją zbyt mało, aby pojąć jej wielkość. Miłość nie jest mała i przebywa w tobie, bo gościsz Go w sobie. Wobec wielkości, która żyje w tobie, twoja niska ocena samego siebie i wszystkich drobnych ofiar, jakie dajesz, rozpływa się w nicość. Posłuchaj mnie ty, świąteczny.

Święte dziecię Boga, kiedy nauczysz się, że tylko świętość może cię zadowolić i obdarzyć pokojem? Pamiętaj, że uczysz się nie tylko sam dla siebie, tak samo jak ja nie uczyłem się sam dla siebie. A ponieważ uczyłem się dla ciebie, ty możesz się uczyć ode mnie. Pragnę cię nauczyć tego, co twoje, ażebyśmy razem mogli zastąpić tę nędzną małość, która przywiązuje tego, co gości Boga, do winy i słabości, radosną świadomością chwały, w nim będącej. Moje narodziny w tobie są twoim przebudzeniem się do wspaniałości. Nie witaj mnie w żłóbku, lecz na ołtarzu świętości, gdzie przebywa świętość w doskonałym pokoju. Jesteś ze swojego Ojca, a ja z ciebie. (…) Połączmy się w oddaniu czci tobie, który musisz pozostać na zawsze poza małością.

Pozostanę teraz z tobą przez chwilę i powiem ci, że będziesz szczęśliwy z powodu tej myśli, że znalazłeś się właściwym miejscu we właściwym czasie. Będzie to związane z ideą, że choć ustaliłeś na to określoną datę, to jest to dostępne w każdej chwili w związku ze świętowaniem twoich ponownych narodzin, ponieważ on się ponownie narodził, a ty podzielałeś tę ideę, że w twojej ludzkiej naturze doznałeś chwili chwały, kiedy to nagle uświadomiłeś sobie, że nie pochodzisz z tej sekwencji czasu. Pozostaniesz w tym ze mną?

Niecierpliwe wyczekiwanie związane choćby tylko z urywkiem, który ci teraz przeczytamy, jest jednym z powodów, dla którego podjąłeś decyzję, by tu przybyć i ćwiczyć wraz z nami ideę przemiany swojego umysłu – przemiany sposobu dotychczasowego myślenia. Posłuchaj jeszcze trochę, zanim zrobimy przerwę. Posłuchaj:

Zdecyduj o tym ze mną, albowiem zdecydowałem  się pozostać z tobą. Moja wola jest taka, jak mego Ojca, gdyż wiem, że Jego Wola stałą jest i na zawsze w stanie pokoju ze sobą. Nie zadowolisz się niczym prócz Jego Woli. Nie gódź się na nic mniejszego, pomny, że twoim jest wszystko, czego się nauczyłem. Co mój Ojciec miłuje, to i ja miłuję, jak On, i nie mogę się zgodzić na to, czym nie jest, tak samo jak On. I ty również. Kiedy nauczysz się godzić na to, czym jesteś, nie będziesz więcej składał darów samemu sobie, gdyż będziesz wiedział, że niczego nie potrzebujesz, że jesteś całkowity i niezdolny do przyjęcia czegokolwiek dla samego siebie. Będziesz jednak z radością dawać, ponieważ otrzymałeś. Posłuchaj. Goszczący Boga nie potrzebują szukać, aby cokolwiek znaleźć.

Jeżeli jesteś całkiem gotów zbawienie zdać na plan Boży i wyrzekasz się usiłowań, aby samemu sięgnąć po pokój, zbawienie będzie ci dane. Nie sądź jednak, że Jego plan możesz zastąpić własnym. Połącz się raczej ze mną (czyli z Jezusem) w Jego planie, abyśmy mogli uwolnić wszystkich ograniczonych na własne życzenie, i pospołu obwieścić, że gości Go u siebie Syn Boży. Tak oto nikomu nie pozwolimy zapomnieć tego, co ty chciałbyś pamiętać. I tym samym będziesz o tym pamiętać. Jeszcze jedno zdanie.

Wywołuj w każdym tylko pamięć o Bogu i o Niebie, którym jest. Bo gdzie pragnąłbyś, aby przebywał twój brat, tam będziesz uważał, iż ty przebywasz.

Za chwilę cię opuszczę. Wszystko, co usłyszałeś przed chwilą, ma decydujące znaczenie. Mam nauczać przez chwilę? Niebo jest tym, czym myślisz, że jesteś. Tobie wydaje się, że wejdziesz w jakieś utożsamienie w piekle lub w ciemnym układzie odniesienia i nie odnajdziesz pokoju Boga. A ja zapewniam cię w związku z ideą czasoprzestrzeni, że wszystko to dokonało się w ponownych narodzinach Jezusa, a on przeszedł doświadczenie tak zwanego ukrzyżowania, którego w istocie teraz ty doświadczasz, a następnie zmartwychwstania wiążącego się z przypomnieniem, że się urodził, że urodził się w tobie i tak naprawdę stoi teraz tuż obok ciebie. Stoi on tuż obok tego brata, który kwestionował w swoim umyśle tę samą odpowiedź, którą ja odkryłem w swoim umyśle.

Nauczam, że konieczny jest cud przemiany sposobu, w jaki się teraz przedstawiam, i używam do tego idei jasnego światła, które przyszło do mnie podczas Świąt Bożego Narodzenia w tę świętą noc, kiedy on narodził się ponownie w żłobie, zaś najwspanialsza opowieść, jaką kiedykolwiek opowiedziano, zostanie ci teraz opowiedziana w obecności tego, którego z wielką radością ci przedstawiam. I nagle rozpoznajesz w pełni, że ten, który był kimś obcym obok ciebie, jest częścią twojego umysłu, i wychodzisz wraz ze mną do wszechświata ponad czasoprzestrzenią. Posłuchaj wraz ze mną. Posłuchaj.

Piosenka: Święta Noc
W tę świętą noc gwiazdy świecą jasno,
Tej nocy narodził się nam zbawiciel.

Posłuchaj tego ze mną. Jest możliwe nauczenie się tego kursu natychmiast – uznaj tylko tę myśl, że dzieje się to tu i teraz.

[Dalszy ciąg piosenki w tle w tym samym czasie, gdy MT parafrazuje Ewangelię Św. Łukasza]
Świat na wieki całe w grzechu swym zasnął,
Aż on się pojawił i dusza wartość swą ujrzała.
I oto dreszcz nadziei przenika  zmęczony świat,
W ten nowy dzień poranna budzi się chwała.

Usłyszcie anielskie śpiewy,
Padnijcie na kolana.
Co za noc, święta noc!
Noc narodzenia Chrystusa Pana.
Święta Noc!
Co za noc, święta noc!

Pouczył nas, byśmy się wzajemnie miłowali,
Bo miłość jest jego prawem, a pokój ewangelią.
Uwolni  on braci, którzy w więzach trwali
I dzięki niemu wszelki ucisk przeminie.
Niech nasz chór wdzięczności słodkie hymny wznosi,
Radością przepełnione, wielbiące jego imię.

Chrystus naszym Panem,
Jego imię na wieki chwalimy.
Noel, Noel!
Co za noc, święta noc!
To Boże Narodziny.

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. I ta sama myśl jest ci dana teraz w odniesieniu do Józefa, który udał się do Judei, do miasta Dawidowego, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: ,,Nie bójcie się! Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką. Dziś w mieście Dawida narodził się wam zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: ,,Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy i zobaczmy sami, o czym nam powiedziano w tej wielkiej opowieści o narodzinach Jezusa. Udali się też z pośpiechem i znaleźli Józefa, Maryję i Niemowlę, leżące w żłobie. I upadli na kolana, oddając mu cześć, co jest częścią historii, w której my również uczestniczymy.

To spotkanie, które sprawia, że jestem tak bardzo wdzięczny, jako nauczyciel i naśladowca zmartwychwstania mojego zbawiciela Jezusa, jest po prostu uznaniem, że w tym czasie i miejscu rozpoznaję ciebie i w tym samym momencie dzielimy się tą ideą…

Dziękuję. Wesołych Świąt. Mam dla ciebie szczególny prezent i chcę ci go zaofiarować poprzez Tekst naszego Kursu Cudów. Wiąże się on tak naprawdę tylko z jedną ideą. Zamierzamy świętować razem możliwość pewnego wydarzenia w czasie i przestrzeni, a dotyczy ono tej idei – pamiętasz zdjęcia, które obejrzysz, o Niewidzialnym Wszechświecie – że z ciemności, którą wszędzie i ciągle widzisz, rodzi się w tobie myśl, że oto nagle wszędzie wokół ciebie zobaczysz inne postacie świętujące wraz z tobą tę ideę, że jest możliwe, aby czas ponownego odegrania tego wydarzenia był właśnie tu i teraz.

Fragment, który przeczytamy teraz razem z rozdziału 15, wykaże, że od chwili, gdy znalazłeś się tu dziś ze mną spędzasz bardzo dużo czasu na wprowadzaniu tu swojej dawnej jaźni. Chciałbym, żebyś zobaczył, że jaźń, którą tu wprowadziłeś – dla wielu z was sięga to dwa tysiące lat wstecz – idea możliwości ponownych narodzin stała się częścią twojej historii poprzez ogrom światła, bo gwiazda rzeczywiście zabłysła.

Czy jest to czymś innym niż historia homo sapiens – człowieka, który od początku czasu patrzył na gwiazdy na niebie i nauczył się, że dzięki treningowi umysłu Kursu, poprzez zmartwychwstanie Jezusa, może zacząć doświadczać w sobie zmiany, która zintensyfikuje ogrom jasności, gdyż do tej pory przysparzał on sobie tak wiele bólu, czuł się samotny i myślał, że faktycznie może się zestarzeć i umrzeć.

Zebraliśmy się tu podczas tego trzydniowego interludium opartego na Tekście Kursu Cudów po to, aby przedsięwziąć razem akt dawania, akt połączenia z wdzięczności za miłość, którą czuję do ciebie dzięki tej idei, że przybyliśmy spoza tego układu odniesienia do nowego pierwiastka rzeczywistości opierającego się po prostu na jaśniejszej perspektywie, którą chcesz zobaczyć.

To było piękne. Czy widzę teraz z tobą tę ideę? Czy przeczytałem ci z Nowego Testamentu opowieść św. Łukasza? Czy jest to opowieść o Jezusie, która możecie się teraz dzielić? Oczywiście. Będziemy tu mieli małą przerwę. Częścią tego popołudnia będzie przyjście dzieci. To moment, w którym tak wielu z nas świętowało spotkanie z Mędrcami i pasterzami, kiedy to poczuliśmy tak mocno tę ideę niecierpliwego wyczekiwania radosnych narodzin naszego zbawiciela Jezusa podczas Świąt Bożego Narodzenia, które planowaliśmy, tak jak robimy to w tej chwili podczas tych trzech dni. Będziemy z radością przyglądali się dzieciom, jak śpiewają nam tę krótką piosenkę o tym, że możliwe jest, abyś cieszył się wraz z nami, dzięki ich niewinności, jeśli pozwolisz im docenić ponowne narodzenie się, którego możesz doświadczyć w swoim umyśle – tę ilość czasu, jakie ci ono zajęło podczas tego krótkiego odcinka dwóch tysięcy lat, wziąwszy pod uwagę, że wszechświat miliardów gwiazd i planet trwał tylko tę jedną chwilę, podczas której pozornie wydarzyła się śmierć, czyli ukrzyżowanie, i urodziłeś się ponownie, urodziłeś się ponownie.

Posłuchaj wraz ze mną jeszcze kilku fragmentów naszego Tekstu, któremu teraz z radością się przyglądasz jako perspektywie skrócenia odległości czasu, jaki zamierzałeś tu spędzić, oraz działania w oparciu o procedurę, dzięki której możesz rzeczywiście stąd wyjść. Posłuchaj wraz ze mną. Dobrze? Właśnie przyszły dzieci. Przyszły tu, a ja tak bardzo je kocham. Pamiętasz, jak przychodziliśmy rano i patrzyliśmy jak podekscytowane otwierały prezenty i robiły różne rzeczy, a my dzieliliśmy się tą myślą, że zrozumienie przychodziło nam tak łatwo, bo jak mówi Jezus przychodzimy jak małe dzieci.

Wreszcie przychodzimy niewinni i pewni co do tego, że się rodzimy, żyjemy w częstotliwości światła i wychodzimy z niewoli tej myśli o byciu ciałem. Robimy to poprzez zmartwychwstanie i ponowne narodziny Jezusa, które dokonują się tu i teraz. Posłuchaj. Chcę ci coś powiedzieć. Jeżeli nie będę miał później okazji, to chcę powiedzieć, że wielu, wielu z was zaczyna wreszcie akceptować bardzo fundamentalne przesłanie mówiące o konieczności treningu Kursu Cudów za pośrednictwem Jezusa. Nie ma w nim żadnej ambiwalencji. Nie ma w nim nic o bólu, śmierci i samotności. Mówi on po prostu, jeśli zechcesz w to uwierzyć, że nadszedł czas, abyś się powtórnie narodził.

Mówi on jedynie, że w genetycznym układzie odniesienia idei czasoprzestrzeni – możesz się tu posłużyć mną, a nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem, uczniem i naśladowcą Jezusa, który dzieli się z nim – o czym przeczytamy za chwilę – myślą o tym, że będąc uczniami rodzimy się na nowo w każdej chwili. Ok? Przyjrzyjmy się temu razem. Posłuchaj:

VI. Święta chwila i Boże prawa


Masz tak mało wiary w siebie, ponieważ nie jesteś gotów pogodzić się z faktem, że w tobie jest miłość doskonała. Szukasz więc poza sobą tego, czego poza sobą nie możesz znaleźć. Ja zaś ofiaruję ci moją doskonałą wiarę w ciebie zamiast wszystkich twych wątpliwości. Nie zapominaj wszelako, że równie doskonała musi być moja wiara we wszystkich twoich braci, inaczej byłaby jako dar dla ciebie ograniczona. 
Nieprawdaż? W świętej chwili podzielamy naszą wiarę w Syna Bożego, gdyż pospołu uświadamiamy sobie, że jest on tego najzupełniej godny, a doceniwszy jego wartość, nie możemy wątpić w jego świętość. Więc miłujemy go. Spójrz.
Wszelkie oddzielenie znika, gdy podzielamy świętość. Bo świętość to moc, a kiedy się nią dzielimy, zyskuje na sile. Jeżeli szukasz satysfakcji w zaspokajaniu swych potrzeb takich, jak je pojmujesz, to znaczy, że wierzysz, iż siła bierze się z kogoś innego i co ty zyskujesz, on traci. Ktoś zawsze musi tracić, jeżeli uważasz się za słabego. Ale jest również inne rozumienie związków, kompletnie wykraczające poza pojęcie tracenia mocy.
Spójrz.
Nietrudno ci uwierzyć, że kiedy ktoś inny prosi Boga o miłość, twoja prośba nie traci na sile. Nie sądzisz także, jakoby twoja nadzieja, iż Bóg ci odpowie, zmniejszała się przez to, że Bóg jemu odpowiedział. Wręcz przeciwnie, skłonny jesteś jego powodzenie uważać raczej za świadczące o możliwości twojego. To dlatego, iż uświadamiasz sobie, jakkolwiek mgliście, że Bóg to idea,
jeszcze raz:Bóg to idea, zatem twoja wiara w Niego potężnieje, kiedy się ją podziela. Trudno ci tylko pogodzić się z faktem, że jak twój Ojciec, tak i ty jesteś ideą. I jak On, tak i ty możesz się całkowicie oddać niczego nie tracąc, a wyłącznie zyskując. Na tym polega akceptacja pełni związku, w jakim się znajdujesz z samym sobą.
To przez nas przyjdzie
do ciebie pokój. Przyłącz się do mnie w idei pokoju, bo w ideach umysły mogą się porozumiewać. Jeżeli dasz siebie, jak twój Ojciec daje Siebie Samego, nauczysz się rozumieć Pełnię Jaźni. W tym i przez to rozumie się znaczenie miłości. Ale pamiętaj, że rozumienie bierze się z umysłu i tylko z umysłu. Dlatego wiedza jest z umysłu i warunki jej towarzyszą jej w umyśle. Gdybyś nie był ideą i niczym oprócz idei, nie mógłbyś się w pełni porozumieć ze wszystkim, co kiedykolwiek było. Dopóki jednak wolisz być czymś innym, albo chciałbyś popróbować, jak nie być niczym innym i zarazem być czymś innym, nie przypomnisz sobie mowy porozumienia, która jest ci doskonale znana.

A jest ci doskonale znana, ponieważ dzięki idei jakiegokolwiek całkowitego, doskonałego umysłu zaakceptowałeś myśl, że jest to możliwe podczas konfliktu, który poczułeś tutaj podczas tego świątecznego wydarzenia. Mimo że wdzięczność z powodu dawania i przyjmowania jest częścią twojego umysłu, ta podstawowa idea, że twoja moc pochodzi z wszechświata, choć potrafisz ją uznać, nie przekładała się na zrozumiały dla ciebie język, i właśnie dlatego potrzebujesz świadectwa naszego zbawiciela Jezusa, ponieważ on nauczył się tej lekcji dla ciebie.

Powstaje pytanie, kiedy się jej nauczył. No cóż, zgodnie z Pismem Świętym, nauczył się jej dwa tysiące lat temu, ale dopóki ty wciąż praktykujesz ideę, że mogłoby istnieć coś poza doskonałą miłością, tak długo będziesz działał wedle tej procedury. Lecz tu i teraz, właśnie tu podczas tego trzydniowego interludium zdecydowałeś się rozpocząć trenowanie własnego umysłu, by zobaczył, że niezależnie od tego, jakich się trzymasz idei na swój temat – słuchasz? – głęboko w tobie jest myśl, że przyszedłeś tu, byłeś tu i odszedłeś stąd.

I kiedy spojrzysz dziś wieczorem na gwiazdy, a spędzimy ten czas razem, ponieważ jest dziś sobota, spędzimy ten czas razem, spójrz na to jako na zwykłą możliwość istnienia myśli, która nie może nie być zawarta w tobie, ponieważ jest oczywiste, że czegoś szukasz. Nie wiesz, czym to jest; nie wiesz, dlaczego tu jesteś; nie wiesz, jak się tu znalazłeś, a jednak odpowiedź musi się zawierać gdzieś w układzie odniesienia, który ci pokaże, że ta myśl jest dla ciebie dostępna, jeśli na to pozwolisz w związku z tym, czego próbujemy cię nauczyć poprzez przesłanie Jezusa, które mówi bardzo prosto: kiedy rozpoznałem to w moim procesie odzwierciedlenia światła, którego wcześniej używałem, by identyfikować cię jako kogoś oddzielonego ode mnie, w tej samej chwili zobaczyłem, że współuczestniczymy w jednej misji zbawienia kogoś, kogo nazywasz Jezusem. Nie obchodzi mnie oczywiście, jak go nazywasz. Mam ci powiedzieć, dlaczego używamy przesłania Jezusa? Dlatego że idea przesłania Jezusa polega po prostu na tym, że jakkolwiek bym siebie nie postrzegał koncepcyjnie, będę musiał ci wybaczyć. Będę musiał pamiętać, że ten wróg, ten człowiek, z którym przeżyłem swoje doświadczenie śmierci, wróg, którego musiałem nauczyć się postrzegać inaczej, był zmianą w moim umyśle dotyczącą mocy, by podjąć decyzję, że mogę się stąd wydostać podczas tych Świąt Bożego Narodzenia dzięki podarunkom, którymi zamierzamy się podzielić, gdy tu przyjdziemy, i możemy rzeczywiście opuścić to miejsce bólu i śmierci.

Posłuchaj jeszcze trochę o wielkości, powiedz do mnie: idei. [Idei]. Jedyne, co ci zaofiarowałem w tym interludium… Ci z was, którzy oglądają to po raz pierwszy, być może rozpoznają, że procedury, które wam ofiaruję, są znane od dawna i zawsze o tym wiedziałeś, a jest to prawdziwe niezależnie od tego, jak się nazywasz – dlaczego miałoby mnie to obchodzić? – masz w sobie wyobrażenie, że istnieje inny czas i miejsce, do których możesz dotrzeć, lecz kiedy je odnajdujesz, wydają ci się nieustannie wymykać w związku z ideą konieczności twoich ponownych narodzin i dlatego świętujemy ten czas, kiedy to aniołowie powiedzieli ci: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

Słuchasz tego ze mną? Mam świetną myśl. Posłuchaj:

W świętej chwili wspomina się Boga i wraz z Nim przypomina się język porozumienia ze wszystkimi twoimi braćmi. Gdyż porozumienie wspomina się pospołu, tak jak prawdę. Nie ma wykluczenia ze świętej chwili, bo przeszłość odeszła i z nią razem odeszła wszelka podstawa do wykluczenia. Bez źródła swego znika wykluczenie. To zaś pozwala twojemu Źródłu, i wszystkich twoich braci, zastąpić je w twojej świadomości. Bóg i potęga Boga zajmą w tobie Swe należne miejsce i doświadczysz pełnego porozumienia idei z ideami. Tak. Dzięki swojej zdolności, by to uczynić, nauczysz się, czym być musisz, bo zaczniesz rozumieć, czym jest twój Stwórca i czym jest pospołu z Nim Jego stworzenie.

Wróciłem do ciebie na chwilę w związku z ideą, że fragment, który ci zaraz przeczytam, pochodzi bezpośrednio ze źródła idei, która jest teraz w twoim umyśle i była tam od dawna – idea, że możliwe jest, abyś poczuł odpowiedzialność za ten związek. Jeśli tu pozostaniemy, możesz to sobie przeczytać w Nowym Testamencie, ponieważ Jezus, po wejściu w ten związek i przejściu swego doświadczenia bólu, samotności i śmierci tak naprawdę przekazuje ci jedynie ideę, że już je przezwyciężyłeś.

 

Czy jest to idea dotycząca naszej relacji ze Świętami Bożego Narodzenia? Oczywiście. Czy dzielisz się tą radością, którą chcę, żebyś wyraził w związku z moim powrotem, a dotyczy on idei, że nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów? Ja zaś ofiaruję ci moją pewność co do tego, że moc twojego umysłu oraz wszechświata jest tak naprawdę zawarta w każdej myśli, jaką mam na swój temat, a jednak będzie się ona odnosiła do mojego oczywistego związku z tobą i dlatego, gdy cię zobaczyłem – zaraz po przyjściu tutaj – w świetle idei skrócenia czasu, a wszyscy robimy to nieustannie…Wielu, wielu z was bierze ideę czasu, który miał trwać osiem czy dziesięć tysięcy lat, i skracacie go do jednej chwili, podczas której wraz z narodzinami świętej chwili rodzi się gwiazda, i doświadczamy razem radości i szczęścia z powodu niespodzianki, którą ci zaofiaruję za około dziesięć minut, a okaże się nią osobiste pojawienie się tu Jezusa. A ty mi mówisz: „No cóż, ale to niemożliwe”. A ja ci odpowiem: „Co ty wygadujesz?”

Całe twoje wyobrażenie o ciele jest osobistym pojawieniem się czy też zapoczątkowaniem formułowania związku przebaczenia, ponieważ odzwierciedlenie światła, które teraz widzisz na zewnątrz jest oparte na twoim dawnym związku. A więc oczywiście ważną częścią Treningu Umysłu jest ta rozsądna myśl o rezygnacji z idei przeszłości, tej przeszłej idei, którą przyniosłeś ze sobą. Czy jesteś gotów z niej zrezygnować? Czy też zamierzasz się jej trzymać, podjąwszy decyzję, że w jakiś sposób wydarzyło się to dwa tysiące lat temu lub że ci inni ludzie mówią ci jakieś rzeczy? Posłuchaj: Ten świat skończył się dawno temu. Spróbujmy tego jeszcze raz. Ten świat skończył się dawno temu. Czy można o tym przeczytać? Pewnie, że tak.

Czy będziemy się dzielić ideą skrócenia czasu w związku z tym, co widzisz? Mam nadzieję, że tak. O, właśnie tak. Czy rozpoznaliśmy siebie nawzajem? Tak. Jest to bardzo bliskie idei całkowitego przebaczenia po prostu dlatego, że nie pamiętamy przeszłości, ale pamiętamy ten radosny bożonarodzeniowy poranek, kiedy przyszedłem, by podzielić się z tobą ideą ponownych narodzin. I używamy tu  imienia: Jezus Chrystus. No cóż, czy wolałbyś raczej użyć imienia Dziadek Mróz? A może Święty Mikołaj? A może chciałbyś nazwać to radosnymi ideami o sobie samym? Ja się niczemu nie sprzeciwiam. Nazwij to jak zechcesz. Decyzja, którą podejmujesz, by podzielać przesłanie aktu dawania, uświadomi ci jeszcze raz pewność co do bardzo zasadniczej idei, którą lubisz, lecz nie chcesz przyjąć w całości. Poćwiczymy? Komu dajesz? [Sobie]. Tak.

Jezus przypomina ci jedynie i konsekwentnie, i może już nadszedł czas… Czy zamierzasz w zamian mówić mi o jakichś innych rzeczach? Nie rób tego! Przyjdź tu w tej nowej relacji czasu, a stanie się to dla ciebie dostępne. Posłuchasz teraz tego ze mną? Posłuchajmy razem. Posłuchaj.

Jedyny rzeczywisty związek

Wiąż się jedynie z tym, co nigdy cię nie opuści i czego ty nigdy nie możesz opuścić. Samotność Syna Bożego jest samotnością jego Ojca. Nie odrzucaj świadomości swojego dopełnienia i nie próbuj przywrócić jej sobie. Nie lękaj się powierzyć wybawienia miłowaniu twego Wybawcy. On cię nie zawiedzie, gdyż przychodzi On od Tego, który nie może zawieść. Przyjmij swe poczucie zawodu jako błąd co do tego, czym jesteś, i nic poza tym. Bo święty, w którym przebywa Bóg, nie może zawieść, a jego woli nie można odmówić. Pozostajesz na zawsze w związku tak świętym, że wzywa on każdego do ucieczki od samotności i połączenia się z tobą w miłości. A gdzie się znajdujesz, tam każdy musi szukać i ciebie tam znaleźć.

Piosenka: Wesołych Świąt ci życzę

Kasztany pieką się wolno na ognisku,
A Dziadek Mróz szczypie ci nos.
Kolędy śpiewane przez chórzystów,
Przechodzień ubrany jak Eskimos.
Wszyscy wiedzą… Idee…
Wszyscy wiedzą, że indyk i jemioła
Pomagają stworzyć świąteczny nastrój.
Maluchy rozpalone mają dziś czoła.
Maluchy rozpalone mają dziś czoła
I niełatwo będzie im w nocy zasnąć,
To jest świetna myśl i ona jest we mnie.
One wiedzą, że św. Mikołaj niebawem przybędzie
na swych saniach z workiem słodyczy i zabawek.
A każda mama ukradkiem sprawdzać będzie,
Czy renifery aby umieją latać.

Wesołych Świąt. Chcę ci podziękować za ten przywilej, który mi dano jako Nauczycielowi Treningu Umysłu pozwalając mi powrócić do tego związku z tobą.

Mówię więc proste dwa wyrazy
Dzieciom od roku do lat stu
I choć wypowiedziano je już wiele razy:
Wesołych Świąt życzę ci znów.

Jesteś gotowy? Dziękuję za to, że przybyłeś tu ze mną w te Święta, oddany ciągłej praktyce idei możliwości skrócenia wszystkich twoich dawnych związków bez rzutowania ich na przyszłość, dzięki czemu możesz znaleźć się tutaj. Posłuchaj.

Mówię więc proste dwa wyrazy (Kocham Was tak bardzo)
Dzieciom od roku do lat stu
I choć wypowiedziano je już wiele razy:
(Wesołych Świąt)
Wesołych Świąt życzę ci znów.

Za chwilę cię opuszczę. Chcę ci szczególnie podziękować za to, że tu przyszedłeś, co świadczy o tym, że postanowiłeś to zastosować. Pamiętaj, że nigdy nie możesz ponieść straty. Wszystko, co ofiarujesz, pochodzi z zewnątrz tego układu odniesienia i związane jest z odrodzeniem powodu, dla którego tu jesteśmy i świętujemy tę ideę, że jasna gwiazda pojawiła się w tamtej chwili, w momencie całkowitej ciemności i natychmiast przemieniła ją w światło, w którym wspólnie uczestniczymy, oraz że poprosiłem cię, byś powrócił ze mną do tejże chwili, wyposażony w pewność co do tego, że moc mojego umysłu określająca rezultat, którego chcę we wszechświecie, należała do mnie, należała do mnie.

Przyjdziesz, by porozmawiać ze mną? Możesz mi zadać trochę pytań dotyczących mocy twojego umysłu, by wraz ze mną podjął decyzję, że jeśli przeszłość minęła, to nie musisz jej pamiętać, ponieważ utraciłeś swój lęk przed ucieczką do wszechświata, ucieczką do wszechświata. Wyglądasz bardzo pięknie. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Wesołych Świąt.

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili, cz. 2

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Nadejście Wielkiego Przebudzenia
Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

To jest kurs cudów. Jest to kurs obowiązkowy. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny.
Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie.
Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem.
Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.
Kurs ten można więc bardzo prosto podsumować w ten sposób:

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym leży pokój Boga.
HISTORIA KURSU CUDÓW

Rozdział 15

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili
Dwa sposoby użycia czasu

ODCINEK II

Spotkanie z Mistrzem Nauczycielem

Piosenka w tle:

Ta droga wiedzie do Tęczowego Miasta,
Czyli tam, dokąd idę.
Przede mną Wzgórze Drozda wyrasta,
Tam właśnie idę.
Zapakuj moc życzeń do koszyka
I z porankiem w sercu naprzód pomykaj

Dziękuję.

Za zakrętem spójrz na drogowskaz:
To tędy chodzą marzyciele.

Wesołych Świąt.

A szczęście tylko o krok dalej.
Tam, dokąd zmierzam, się ściele.
Pięknie wygląda, kto uśmiech na twarzy ma.

Cieszę się, że znalazłeś się ze mną w tej sekwencji.

Mam nadzieję, że idziesz tam, gdzie ja.

Będę przez chwilę nauczał, ok?

Pięknie wygląda, kto uśmiech na twarzy ma.
Mam nadzieję, że idziesz tam, gdzie ja.

Mam nadzieję, że idziesz tam, gdzie ja.

Wyglądasz przecudownie.

Cieszę się, że przybyłeś tu, by świętować przemianę w związku z tą myślą, że ponowne narodziny, dwa tysiące lat temu w owym żłóbku – poćwiczymy razem moje nauczanie, o którym przypomina ci Jezus? – tak naprawdę odbywają się w tej chwili. On podkreśla bardzo wyraźnie, w swoim doświadczeniu ukrzyżowania, że pojawi się ponownie, by pokazać, że potrafi zrozumieć, iż dzięki imieniu Jezus Chrystus, historia jego ponownych narodzin staje się naturalną częścią naszego doświadczenia.

Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów. Nauczam… Poćwiczę z tobą przez chwilę: nauczam używając głosu Jezusa, który słyszę teraz wraz z kompletnym opisem… Spróbujmy to przeczytać. Czy mam nauczać przez chwilę? Ponieważ świętuję ponowne pojawienie się Jezusa Chrystusa z Nazaretu, który przygląda się samemu sobie, to mam dylemat, a polega on na zaofiarowaniu ci mojej pewności co do tego, że w ten bożonarodzeniowy poranek – powiedz proszę: Jezus mówi.

[Jezus mówi]
Powiedz to jeszcze raz.
[Jezus mówi]

Jezus będzie do mnie mówił – a książeczka, którą mam nadzieję, że dostałeś dzisiaj pocztą, stanowiąca formę przygotowania cię do tego wydarzenia jako Chrześcijanina, za którego się uważasz, to zbiór twoich pojęć na temat tego, czym jest Jezus. Pamiętaj, że ja się tobie nie sprzeciwiam. Co wierzysz, że jest prawdziwe w twoim umyśle, to będzie prawdziwe. Zapewniam cię, że  od momentu mojego doświadczenia rozpoznania odległości, która kiedyś trwała w tym układzie odniesienia około sześć tysięcy lat, w moim umyśle pozostają wspomnienia,  które mogą mi zaofiarować dowód istnienia jednej idei mojej doskonałości i właśnie to próbuję ci teraz przedstawić. Kiedy wstałem dziś rano i podekscytowany zajrzałem pod choinkę… Przeczytam ci to teraz – i możesz tego posłuchać, jeśli chcesz –  przeczytam ci właśnie tę myśl – a byłą nią jedno z pytań, które tak wielu z was zaczęło zadawać. Zadawali je nawet ci, którzy nie uważali się za Chrześcijan, nie wspominając już tej myśli, że będziemy świętować jego powtórne narodziny. To jest dla mnie bez znaczenia. Nie obchodzi mnie, co myślisz, ale skoro mnie pytasz, to ci powiem, przeczytam ci z książeczki Jezus mówi fragment pt.: Kim jest Jezus z Nazaretu?

To dobre pytanie. Jeżeli uważasz się za chrześcijanina, to opierasz się na założeniu i tak stanowczo obstajesz przy idei nieuniknioności tego, że jest to prawdziwe, że nie potrafisz zobaczyć, iż nie tyle chodzi mi o Jezusa, co – jak przypomina ci on tak dobitnie w Nowym Testamencie – o sposób, w jaki ofiarujesz przemianę tego, co wydaje ci się, że widzisz tam na zewnątrz. Niektórzy tak zwani bardzo konserwatywni chrześcijanie zareagują na to i powiedzą: „Jezus powstał z martwych”. Nie zamierzam się z tobą spierać. Ja ofiaruje ci ten moment, kiedy to przyszedłeś tu w ten niedzielny wielkanocny poranek, znalazłeś się w gronie rodzinnym i zacząłeś ofiarować idee radości, którą być może poczułeś rozpoznawszy ludzki sens twojego pobytu tutaj i przybyłeś, by świętować narodziny Jezusa. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj.

Przeczytajmy

O JEZUSIE CHRYSTUSIE Z NAZARETU
Na temat autora

Nie potrzeba pomocy we wstąpieniu do Nieba, albowiem nigdy go nie opuściłeś. Lecz pomoc z zewnątrz jest potrzebna dla takiego ciebie, jakim określają cię fałszywe przekonania o twojej Tożsamości, którą w rzeczywistości ustanowił sam Bóg.
Dani ci są pomocnicy pod wieloma postaciami, choć na ołtarzu są oni jednym. Za każdym z nich stoi Myśl Boga i to się nigdy nie zmieni. Lecz mają oni imiona, które przez jakiś czas się różnią, albowiem czas potrzebuje symboli, sam będąc nieprawdziwym.
Posłuchaj. Tych imion są legiony, lecz my nie wyjdziemy poza imiona, których używa ten kurs treningu twojego umysłu.
Bóg nie pomaga, ponieważ nie zna On potrzeb.
Usłyszałeś to? Ale to On stwarza wszystkich Pomocników dla Swego Syna, gdy ten wierzy, iż jego fantazje są prawdziwe. Dziękuj za nich Bogu, albowiem oni zaprowadzą cię do domu.
Wróciłem do ciebie na chwilę, bo zaraz przedstawię ci opis imienia Jezusa. Posłuchaj:

Imię Jezusa jest imieniem tego, który był człowiekiem, lecz zobaczył twarz Chrystusa we wszystkich swoich braciach i przypomniał sobie Boga. Tak więc utożsamił się z Chrystusem, nie człowiekiem już, lecz jednym z Bogiem. Słuchaj uważnie.

Człowiek ten był iluzją, albowiem wydawał się odrębną istotą, kroczącą samodzielnie w ciele, które wydawało się oddzielać jego jaźń od Jaźni, tak jak czynią to wszystkie iluzje. Jednak kto może zbawiać, jeśli nie widzi iluzji, a następnie nie rozpoznaje ich jako tego, czym są?

Jezus pozostaje Zbawicielem, ponieważ zobaczył fałsz, nie akceptując go jako prawdy. Chrystus zaś potrzebował jego postaci, by móc ukazać się ludziom i zbawić ich od ich własnych iluzji.

W jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Wracam ponownie wraz z myślą, że w częstotliwościach przykładów światła jest ci pokazywane w każdej chwili – kiedy tylko się tu dziś spotkaliśmy – że, choć może się to wydawać wydarzeniem sprzed dwóch tysięcy lat, to dzieje się ono tu i teraz, ponieważ imię Jezusa zawiera w sobie wszystkie potrzebne ci wspomnienia. Posłuchaj.

Pamiętaj, że w jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Prowadzi cię on z powrotem do Boga, ponieważ zobaczył przed sobą drogę i poszedł nią. Dokonał jasnego rozróżnienia, dla ciebie wciąż być może niejasnego, pomiędzy fałszem a prawdą. Zaoferował ci ostateczną demonstrację faktu, że zabicie Syna Bożego jest niemożliwe, ani też jego życie nie może być w żaden sposób odmienione przez grzech i zło, złośliwość, lęk czy śmierć.

A zatem wszystkie twoje grzechy zostały przebaczone, ponieważ w ogóle nie niosły ze sobą żadnych skutków. Tak więc były one tylko snami.

Powstań z nim, który ci to pokazał, albowiem winny to jesteś temu, który dzielił twoje sny, tak aby mogły być rozwiane. I wciąż je dzieli, aby być w jedności z tobą.

Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą.Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą. Jego krótkie życie na ziemi nie było wystarczające, by nauczyć potężnej lekcji, której on sam nauczył się dla was wszystkich. Pozostanie on z tobą, aby wyprowadzić cię z piekła, które wytworzyłeś, do samego Boga. A kiedy połączysz swą wolę z jego wolą, twój wzrok będzie jego widzeniem, albowiem oczy Chrystusa są wspólne.

Albowiem oczy Chrystusa są wspólne. Przez chwilę, w związku z ideą, że dziś rano świętujemy wzajemne spotkanie się i ofiarowanie prezentów, pojawiło się pytanie: No cóż, jeśli to prawda, to gdzie jest Jezus?

A oto odpowiedź, którą ci dam właśnie teraz, gdy przychodzisz otworzyć swoje prezenty, ponieważ tuż obok ciebie znajduje się możliwość zobaczenia realności tego, który zawsze idzie z tobą, skoro staje się on pamięcią doskonałej alternatywy. Posłuchaj.

Podążanie wraz z nim jest tak samo naturalne jak podążanie z bratem, którego znasz od urodzenia, albowiem taki jest on naprawdę. Uczyniono wiele żałosnych bożków z tego, który chce być dla świata jedynie bratem. Wybacz mu swoje iluzje i zobacz, jak drogim będzie on dla ciebie bratem. Albowiem uspokoi on wreszcie twój umysł i doprowadzi go wraz z tobą do twego Boga. Spójrz na to ze mną.

Czy jest on jedynym Pomocnikiem Boga? Oczywiście, że nie. Albowiem Chrystus przyjmuje wiele postaci o różnych imionach, do chwili gdy ich jedność może zostać rozpoznana. Lecz posłuchaj: Jezus jest dla ciebie zwiastunem jedynego Chrystusowego posłania Miłości Boga. Nie potrzebujesz żadnego innego.

Można czytać jego słowa i czerpać z nich korzyść bez zaakceptowania go w swoim życiu. Jednak pomógłby on ci jeszcze bardziej, gdybyś podzielił się z nim swoimi cierpieniami i radościami, a następnie zostawił jedne i drugie, aby odnaleźć pokój Boga. Przede wszystkim jednak pragnie on, abyś nauczył się jego lekcji, a brzmi ona tak:

Nie ma śmierci, ponieważ Syn Boga jest taki jak jego Ojciec. Nic z tego, co możesz zrobić, nie może zmienić Wiecznej Miłości. Zapomnij swe sny o grzechu i winie, a zamiast tego chodź ze mną, by mieć udział w zmartwychwstaniu Syna Bożego. I przyprowadź ze sobą wszystkich tych, których On do ciebie posłał, abyś się nimi opiekował, tak jak ja opiekuję się tobą.

Cieszę się niezmiernie, że podjąłeś decyzję, by pójść ze mną, ponieważ działaliśmy w oparciu o rozdział 15 Kursu Cudów, a rozdział ten świętuje ideę Jezusa bez potrzeby identyfikowanie ciebie, chyba że tylko w stanie pełnej radości, którą odczuwasz w ten bożonarodzeniowy poranek, zaś pewność co do tego, że byłeś gotów dawać i poczułeś radość z powodu dawania pozbawioną możliwości rezygnacji z czegokolwiek, jest powodem, dla którego połączyłeś się ze mną.

Tym z was, którzy chcieliby wiedzieć, gdzie w tej chwili jestem, powiem, że
jestem w samym środku żywego wspomnienia. Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów z powodu mojego całkowitego utożsamienia z ponownym pojawieniem się Jezusa Chrystusa z Nazaretu.

Zabiorę cię nieco wstecz. Spróbujmy rok 1936. W 1936 r., a teraz mamy, co? 2006 r.? Tak. Czy ja jestem tym osiemdziesięcioletnim cielesnym sformułowaniem, które pamięta tę chwilę, kiedy zszedłem na dół w Boże Narodzenie 1936 r.? I ofiaruję ci pewność co do tego, że myśli, które masz na swój temat rzeczywiście rozgrywają się w twoim umyśle. I nie ma potrzeby, abyś cierpiał jako osiemdziesięcioletnie ciało, skoro możemy razem, ty i ja, świętować radość, którą poczuliśmy, w akcie dawania. Posłuchaj teraz krótkiego fragmentu z rozdziału – jaki to rozdział przerabiamy? – piętnasty, związany z ideą Wesołych Świąt Narodzenia Jezusa. Posłuchaj:

Święta Bożego Narodzenia, czyli koniec poświęceń

Nie bój się zobaczyć, że jesteś jedynym twórcą idei ofiary. I nie szukaj bezpieczeństwa, próbując się bronić w miejscu, w którym go nie ma. Bardzo się przestraszyłeś swoich braci i Ojca. I chcesz się z nimi targować o tych parę szczególnych związków, w których wydaje ci się, że widzisz odrobinę bezpieczeństwa. Nie próbuj dłużej oddzielać swoich myśli od Myśli, którą ci dano. Gdy je łączysz i widzisz je w miejscu, w którym się znajdują, wtedy wybór między nimi staje się niczym więcej jak tylko łagodnym przebudzeniem; jest tak prosty, jak otwarcie oczu na światło dzienne, bowiem  nie potrzebujesz więcej snu.

Znakiem Świąt Bożego Narodzenia jest gwiazda, światło w ciemnościach. Zamiast widzieć je na zewnątrz, spójrz jak jaśnieje w Niebie, które jest w tobie, i przyjmij je jako znak, że nastał czas Chrystusa. On przychodzi bez żadnych żądań. Nikogo nie prosi o poświęcenie. W Jego Obecności cała idea ofiary traci wszelkie znaczenie. Albowiem gości On w sobie Boga. A ponieważ On już tu jest, wystarczy, że Go zaprosisz, gdyż rozpoznasz, że ma On jednego Gospodarza, i że żadna myśl, która byłaby inna niż Jego Jedność, nie może z Nim zamieszkać. Miłość musi być całkowita, by mogła go powitać, albowiem Obecność świętości stwarza świętość, która ją otacza. Żaden lęk nie może dotknąć tego, który gości Boga i tuli Go w objęciach w chwili nadejścia Chrystusa, albowiem Kto udziela Bogu gościny, jest tak samo święty jak Doskonała Niewinność, którą chroni i która swą mocą chroni Jego.

Podczas tych Świąt Bożego Narodzenia daj Duchowi Świętemu wszystko, co mogłoby cię zranić. Bądź całkowicie uzdrowiony, abyś mógł połączyć się z Nim w akcie uzdrawiania. Świętujmy więc razem nasze uwolnienie, które jest uwolnieniem wszystkich. Nie pomijaj nikogo, ponieważ uwolnienie jest całkowite. A gdy je wraz ze mną przyjmiesz, będziesz je ze mną dawał. Cały ból, poświęcenie i małość znikną z naszego związku, który jest tak niewinny, jak związek z naszym Ojcem i tak silny, jak światło, które teraz widzimy. Wszelki ból zniknie w naszej obecności, a bez bólu poświęcenie jest niemożliwe. Zaś tam, gdzie nie ma ofiary, musi być całkowita miłość wyrażająca się w naszym wzajemnym rozpoznaniu.

Opuszczę cię teraz na chwilę. Podczas tej krótkiej przerwy będziemy się dobrze bawić w tym świątecznym nastroju. I zaofiaruję ci szczególną piosenkę, którą pamiętam z roku 1936. Mam nadzieję, że będziesz tolerancyjny wobec idei dotyczących piosenki, którą zaofiarujemy sobie nawzajem, a opowiada ona o naszej wspólnej naturze, czyli o pojęciu jedności celu, do którego dążymy, ponieważ nie ma powodu, by w twojej pamięci – skoro masz wspomnienia i przyjrzyjmy się twoim wspomnieniom radości, której doświadczasz będąc tutaj podczas tego trzydniowego interludium wyrażającego się w dzieleniu się radością z powodu uczestnictwa w samej myśli o tym, że wszystko to było niczym innym, jak tylko sekwencją snu, który przeżywałeś w swoim umyśle.

Za chwilę mój umysł stanie się rokiem 1936. Podzielisz się tym ze mną? Myśl, że być może doprowadzi mnie to do łez, jest całkiem możliwa. Być może idea prawdy o tobie nie zawiera się gdzieś tam we wszechświecie. Być może idea przemiany twojego związku pojęć o czasie jest zawarta jedynie w tobie, a więc gdy usiądziemy tu razem podczas tej przerwy, będziesz słuchał ze mną idei, która przywołała nasze wzajemne wspomnienia.

Dziękuję ci za to wspomnienie. Przynosisz swą przeszłość do teraźniejszości i zamiast rzutować w przyszłość ideę wszystkich możliwych do poczynienia planów, po prostu przypominasz sobie, za sprawą umysłu Jezusa, że obecny stan twojej rzeczywistości, w której twoje widzenie opiera się na świadectwie uzdrowicielskiego czynnika mojego umysłu, jest bardzo podobny do moich doświadczeń z 1936 r., lub być może do twoich doświadczeń z 1996 lub 1986 lub 2481 r. Chodzi mi jedynie o sposób, w jaki możemy doprowadzić do stanu, który pozwoli nam zobaczyć naszą obecność tu i teraz, bez potrzeby polegania na przeszłości, by ujrzeć radość, którą wyrażamy w idei weselenia się podczas tych Świąt Bożego Narodzenia, przepełnieni pewnością co do tego, że nadszedł wreszcie czas, kiedy rozpoznaliśmy, dzięki jego zmartwychwstaniu, że on urodził się, doświadczył zdruzgotania i powstał z martwych. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj.

Piosenka: Święte Miasto

Wczoraj w nocy, gdy spałem,
Miałem tak piękny sen:
Oto w dawnej Jerozolimie
Stałem tuż obok świątyni.
Usłyszałem śpiew dzieci,
Jakże cudnie śpiewały.
Pomyślałem, że głosy aniołów
Odpowiedzią Nieba zabrzmiały.
Pomyślałem, że głosy aniołów
Odpowiedzią Nieba zabrzmiały.

Posłuchaj:

Jerozolimo, Jerozolimo,
Otwórz swe wrota i śpiewaj:
Hosanna na wysokościach,
Hosanna twemu Królowi.

Dziękuję, że słuchasz ze mną tej piosenki. Spróbujmy posłuchać jeszcze jednej zwrotki:

A nagle mój sen się zmienił,
Ulice już pieśnią nie wibrowały,
Lecz małe dzieci wciąż
Z radością Hosanna śpiewały.
Słońce przykryła mroczna tajemnica,
Ziąb poranka się zbliżał,
a na samotnym wzgórzu
Wyłonił się cień krzyża.
Dziękuję
a na samotnym wzgórzu
Wyłonił się cień krzyża.

Posłuchaj:

Jerozolimo, Jerozolimo,
Słuchaj śpiewu aniołów:
Hosanna na wieki wieków,
Hosanna twemu Królowi.

Posłuchaj:
A potem znów widok się zmienił,
Jakobym nową ujrzał ziemię.
Zobaczyłem Święte Miasto,
Co obok wiecznego morza drzemie.
Jego ulice zalało Boskie Światło,
Bramy na oścież otworzono.
O mój Boże!
I nikomu, kto chciał doń wejść
Wstępu nie wzbroniono.
Gwiazdy ni księżyc na nic się zdają,
A słońce za dnia nie musi świecić.
To była nowa Jerozolima,
Co nie umrze na wieki.
Posłuchaj, zaśpiewaj:
To była nowa Jerozolima,
Co nie umrze na wieki.

Śpiewaj! Gotowy?
Jerozolimo, Jerozolimo.
Śpiewaj, bo noc już za nami.
Hosanna na wysokościach,
Hosanna na wieki wieków.
Hosanna na wysokościach,
Hosanna na wieki wieków.

Pamiętam, podobnie jak wielu z nas, jak to było, kiedy razem przeżywaliśmy idee darów, które dawaliśmy sobie nawzajem. W tym przypadku mówimy o Richardzie Crooksie śpiewającym Hosanna na wysokościach i na ziemi, lecz mi chodzi bardziej o to, jak ty porządkujesz siebie jako idea, w porządku? Dla przykładu, każda piosenka, którą mógłbym ci zaśpiewać, zawiera w sobie pamięć idei. Rozumiesz? Obiecałem jednemu z tych najmłodszych, że puszczę piosenkę: Święty Mikołaj przybywa do miasta, i jeśli ją masz, to spróbuję ci ją puścić na chwilę, ponieważ radość, którą odczułeś w związku z perspektywą przyjazdu do miasta Świętego Mikołaja, była wszystkim, co potrzebowałeś wiedzieć, ponieważ twoje niecierpliwe wyczekiwanie związane z planem przyjazdu tutaj było niecierpliwym wyczekiwaniem idei narodzin Chrystusa. Usłyszysz ją już za chwilę, to ładna piosenka, pamiętam, jak śpiewaliśmy ją razem. Tak, właśnie wtedy, właśnie wtedy.

[Piosenka w tle:]

Hej, właśnie zakończyłem cudowną podróż po Mlecznej Drodze.

Usłyszałeś to?

Na wakacje zatrzymałem się
Na Biegunie Północnym.
Chciałem zobaczyć, co tylko się da
U Świętego Mikołaja staruszka,
A on zabrał mnie do sklepu z zabawkami
I plany swe zaczął wyłuszczać.

Kocham was dzieci.

A więc radzę wam uważać i nie czynić złego,
Nie grymasić, nie płakać, a oto dlaczego:

Dlaczego?

Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Sporządza listę i niczego nie uroni,
Dobrych i niegrzecznych widzi jak na dłoni,
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

O mój Boże, on widzi was, kiedy śpicie.
Wie, kiedy się budzicie
On wie!
……..
A więc bądźcie dobrzy, na miłość Boską.

On widzi, kiedy śpicie,
Wie, kiedy się budzicie,
Wie, czy byliście dobrzy czy źli
A więc bądźcie dobrzy, na miłość Boską.

A więc radzę wam uważać i nie czynić złego,
Nie grymasić, nie płakać, a oto dlaczego:
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Uwielbiam to. Uwielbiam to.

Flety, trąbki i cymbałki,
Zabawek cały kram,
Co robią: tru-tu-tu-tu
I grają: pim- pam-pam.
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Lalki przytulanki
Co wydają dźwięki
Samochodziki i statki
Słoń, pajacyk i miś miękki
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

I zaśpiewajmy:

Zabawa będzie przednia,
Bo chłopcy i dziewczynki
Stworzą raj zabawek,
Rzecz jasna wokół choinki.
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

A więc radzę wam uważać i nie czynić złego,
Nie grymasić, nie płakać, a oto dlaczego:
Święty Mikołaj przybywa do miasta.
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Dziękuję. Radość, której właśnie doświadczyłem wraz z tobą podczas tego krótkiego interludium połączenia, jest pewnością co do tego, że w rozdziale 15, dzięki przesłaniu zapewniającym, że cuda dzieją się w procesie mojej indywidualnej zdolności przemiany umysłu, do której ty również jesteś zdolny za pośrednictwem treningu umysłu zaofiarowanego nam przez Jezusa, a w ten sposób nieuniknioność radości i szczęścia, których wszyscy doświadczyliśmy, będzie dla nas dostępna tu i teraz. Przeczytajmy jeszcze trochę – dobrze? – najpierw o idei Jerozolimy, a następnie o tej idei, że on przybędzie do miasta. Oto fragment rozdziału 15 z naszego Kursu Cudów.

Wierzysz, że poświęcanie się jest miłością, lecz musisz się nauczyć, że jest ono oddzieleniem od miłości. Albowiem poświęcanie się wywołuje winę, natomiast miłość przynosi pokój. Wina jest istotą poświęcania się, tak jak pokój jest istotą świadomości twojego związku z Bogiem. Możesz to usłyszeć! Wina sprawia, że odłączasz się od swego Ojca i braci. Pokój zaś sprawia, że zapraszasz ich z powrotem, gdyż uświadamiasz sobie, że znajdują się w miejscu, do którego ich zaprosiłeś. Wszystko, od czego się odłączasz, zdaje się wywoływać lęk, ponieważ otaczasz to lękiem i próbujesz się tego pozbyć, choć jest to częścią ciebie. Kto może czuć wstręt do części samego siebie i odczuwać wewnętrzny spokój? I kto nie doświadczyłby niespełnienia i wielkiej samotności, próbując rozwiązać w sobie „konflikt” Nieba i piekła poprzez odrzucenie Nieba i nadanie mu cech piekła?

Dopóki uważasz ciało za swą rzeczywistość, dopóty będziesz doświadczał poczucia samotności i braku. Będziesz również myślał, że jesteś ofiarą konieczności poświęcania i będziesz usprawiedliwiał poświęcanie innych. Któż bowiem mógłby odrzucić Niebo i jego Stwórcę i nie mieć uczucia poświęcania się i straty? A gdy je odczujesz, czyż nie spróbujesz powrócić do swego naturalnego stanu? Jakże jednak mógłbyś to osiągnąć, skoro podstawą twych dążeń jest wiara w rzeczywistość braku? Ty naprawdę wierzysz, że czegoś ci się odmawia. Uczucie braku wywołuje atak, gdyż oznacza, że wierzysz, iż atak jest uzasadniony. I dopóki chcesz zachować uczucie braku, atak będzie zbawieniem, a poświęcanie się miłością.

A zatem w całym twoim poszukiwaniu miłości, szukasz możliwości poświęcenia siebie i innych. I znajdujesz to, czego szukasz. Lecz nie znajdujesz miłości. Nie możesz wypierać się znaczenia miłości i jednocześnie ją rozpoznawać. Sens miłości bowiem zawiera się w tym, czego się wyzbyłeś, i nie ma ona żadnego sensu w oddzieleniu od ciebie. Wszystko, co chcesz zachować dla siebie, jest bez znaczenia, zaś to, co odrzucasz, zawiera w sobie całe znaczenie wszechświata i utrzymuje jego jedność właśnie dzięki swemu znaczeniu. Gdyby cały wszechświat nie był zjednoczony w tobie, byłby oddzielony od Boga, a być bez Boga, to być bez znaczenia.

Wróciłem na chwilę – dziękuję – ponieważ chcę, żebyś zobaczył wraz ze mną – w świadomości, czyli naukowym wymiarze naszego umysłu – tę prostą myśl, że dokonawszy projekcji na zewnątrz mojego umysłu, wydaje mi się, że utraciłem to, co ci dałem dziś rano w prezencie, zamiast po prostu zrozumieć, że w akcie dawania zawierał się mój związek z całością wszechświata. Wyobraź sobie moje odkrycie, że im więcej dałem z radością, której doświadczam biorąc udział w wydarzeniu z roku 1936, w związku z mocą mojego umysłu, by zawsze podejmować decyzję, że dzięki treningowi umysłu istnieje inny sposób postrzegania mojego związku z tobą i proszę jedynie, za pośrednictwem mojego zbawiciela Jezusa, abyśmy stworzyli związek, w którym, po pierwsze, przebaczamy sobie nawzajem tę ideę rzekomego braku – ja dałem tobie, a ty zwróciłeś to mnie – i rozpoznajemy, że pomiędzy nami, w Duchu Świętym energii, zawiera się spełnienie tej chwili rozpoznania siebie, ponieważ sprowadziliśmy tu naszą przeszłość, i będę stał w tym miejscu; sprowadziłeś więc tu swą przeszłość podczas tych Świąt Bożego Narodzenia, ale przecież czas już się skończył, a zatem idea, że możemy się tym cieszyć, to przesłanie, które ofiarujemy sobie nawzajem w tej chwili.

Posłuchaj tego ze mną, a zakończymy tę myśl, że w idei ofiary może być zawarta jedynie myśl o tym, że gdziekolwiek się znajdujesz, stanowi to formę rzeczywistości, zaś mój zbawiciel Jezus mówi ci w bardzo prosty sposób, że zmartwychwstałeś fizycznie w cielesnej postaci, ponieważ uznałeś, że on się urodził, osiągnął dojrzałość, mieszkał z tobą, przeżył dla ciebie wszystko, co czujesz, że sam musisz przeżyć i podąża teraz z tobą mając tę pewność.

Bardzo pięknie wyglądasz. Chcę cię przeprosić, od czasu mojego oświecenia mam skłonność do pozostawania pod wpływem prostoty mojego nauczania. A to pokazuje, jak bardzo cię kocham. Miałem ci przeczytać jedną myśl z Podręcznika Uzdrowicieli przez Cuda, gdzie Jezus mówi o miłości, ale najpierw chcę skończyć ten fragment dotyczący ofiary, dobrze? Posłuchaj.

Święta chwila jest spełnieniem warunku miłości, albowiem umysły łączą się bez przeszkód stawianych przez ciało, a stan porozumiewania się jest stanem spokoju. Książe Pokoju narodził się po to, by przywrócić stan miłości. Dokonał tego nauczając, że nawet gdy ciało ulega zniszczeniu, porozumienie pozostaje nieprzerwane, jednak pod warunkiem, że nie uznasz ciała za niezbędny środek porozumienia i właśnie dlatego świętujemy. Gdy zrozumiesz tę lekcję, pojmiesz, że poświęcenie ciała jest tak naprawdę wyrzeczeniem się niczego, zaś porozumiewania się, które musi pochodzić z umysłu, nie można się wyrzec. Gdzie zatem jest idea ofiary? Narodziłem się by nauczać jednej lekcji i wciąż chcę jej nauczać wszystkich moich braci: ofiary nigdzie nie ma, zaś miłość jest wszędzie. Albowiem porozumiewanie się obejmuje wszystko i przywraca pokój, w którym miłość przychodzi sama z siebie.

Niech żaden smutek nie przyćmiewa radości Świąt Bożego Narodzenia, gdyż bez radości czas Chrystusa traci wszelki sens. Przyłączmy się więc do świętowania pokoju, nie wymagając od nikogo poświęcenia, gdyż tylko w ten sposób ofiarowujesz mi miłość, którą ci daję. Czy może być coś bardziej radosnego niż uświadomienie sobie, że niczego nie jesteśmy pozbawiani? Takie jest właśnie przesłanie czasu Chrystusa i daję je tobie, żebyś je dawał dalej. W ten sposób zwracasz je Ojcu, od którego ja sam je otrzymałem. Nadejście Chrystusa przywraca łączność. I Sam Bóg razem z nami świętuje stworzenie własnego Syna. Posłuchaj.

Jesteś świętym gospodarzem Boga, który dziękuje ci za to, że Go ugościłeś i pozwalasz Mu u siebie zamieszkać. Gdy Go zapraszasz, On również zaprasza cię do Siebie, gdyż wszystko, co masz w sobie, zostaje Mu oddane. Przyjmując Go u siebie, świętujemy Jego Pełnię. W ten sposób, goszcząc naszego Stwórcę, stajemy się jednym z Nim. Gdy otwieramy przed Nim drzwi, przypominamy sobie Jego – jedyny nasz związek, w którym kiedykolwiek byliśmy i chcemy pozostać.
Czas nadejścia Chrystusa zwiastuje narodziny nowego roku. Ufam, że dokonasz tego, co chcesz osiągnąć. Nie będzie ci niczego brakowało. Będziesz tworzył pełnię zamiast zniszczenia. Powiedz zatem do swojego brata,
jak mówi Jezus:

Oddaję cię Duchowi Świętemu jako część siebie.
Wiem, że będziesz uwolniony, jeśli nie użyję cię
do uwięzienia siebie.
Wybieram twoje uwolnienie w imię mojej wolności,
ponieważ rozpoznaję, że będziemy uwolnieni razem.

Zatem ten rok rozpoczniemy radośni i wolni. Jest wiele do zrobienia, a zwlekaliśmy tak długo. Gdy rodzi się ten nowy rok, przyjmij świętą chwilę oraz zajmij swoje miejsce – tak długo opuszczone – w Wielkim Przebudzeniu. Spraw, by ten rok był cały jednakowy, a więc zupełnie inny niż poprzednie lata. I pozwól, by wszystkie twoje związki stały się święte, ponieważ taka jest nasza wola.

A więc oto mamy ideę świętowania razem pełni – dzięki ponownym narodzinom Jezusa, który ofiaruje nam swoje przesłanie w całej jego prostocie, lecz my cierpimy z powodu tego stanu, w którym będę musiał wymieniać się z tobą ideami naszego rzekomego oddzielenia w naszym związku. Wielu z was obecnie wraz z tym przesłaniem – a używamy określenia „trenowanie umysłu, by zobaczył alternatywę” po prostu dlatego, że słowa Jezusa, które są ci dobrze znane z Nowego Testamentu, nauczają konieczności przebaczenia twojemu bratu i bardzo stanowczo wyrażają ideę, że nie ma sposobu, abyś mógł wejść do Królestwa Bożego, nie uznawszy wpierw, że człowiek, którego zidentyfikowałeś wcześniej jako wroga, jest tak naprawdę, w procesie twojego nauczania, zawarty jedynie w twoim własnym umyśle.

A teraz praktycznie każdy z was, kto zaangażował się w tę ideę, uznaje w jakimś zasadniczym sensie, że w zbawieniu świata, skoro ustawiłeś się między nie a ideę, że istnieje coś oddzielonego od ciebie, stałeś się uczniem – i teraz ofiaruję siebie jako ten, kogo nazywasz nauczycielem nauczycieli, uznawszy po prostu, że w ciągu tego krótkiego cyklu dwóch tysięcy lat – w chwili przemiany, którą nazywamy Świętą Chwilą – znalazłeś się w tym związku przez jedną chwilę, zobaczyłeś odzwierciedlenie światła, które cię nie usprawiedliwiało i – powiedz do mnie: „Przestraszyłem się”.

[Przestraszyłem się]
O tak. Całe moje nauczenie odnoszące się do tej idei, że musisz składać ofiarę, że musisz przechodzić ukrzyżowanie ciała, jest niczym innym jak tylko moją pewnością co do tego, że skoro znalazłeś się w tym cyklu z Jezusem, to energia przemiany odzwierciedlenia światła może ci pokazać alternatywne rozwiązania. Mam ci powiedzieć dlaczego? Bo cię kocham. Słowo „Kocham cię” zakłada rozróżnienie między miłością, która czuję do siebie samego, a miłością, którą czuję do ciebie – ja się tym nie zajmuję. W treningu umysłu wiążącym się ze zdruzgotaniem, które przeżyło wielu z nas poprzez ideę ciągłego związku śmierci, odkrywamy po prostu, że miłość, łatwość, z jaką przychodzi nam kochać, tak naprawdę nie dokonuje rozróżnienia pomiędzy myślą o tym, czym sądzisz, że jesteś jako ciało, a tym, czym ja myślę, że jestem, lecz posłuchaj: podczas świętowania Bożego Narodzenia przemiana, która dotyczy zasadniczego spostrzeżenia, że cały wszechświat jest na zewnątrz, pokazuje, że w odzwierciedleniu światła, które otrzymuję, właśnie się w tobie zakochałem. Czy to oznacza, że byłem jakoś szczególnie zainteresowany twoim cielesnym sformułowaniem, skoro jestem tym – jak mnie teraz nazywasz? – osiemdziesięcioletnim staruszkiem?  Jaki mamy teraz rok? Jaki to rok?

[2006] 2006. Widzisz, a ja żyłem w 1936 r. Tak naprawdę żyłem w 1946 r. w związku z ideą mocy mojego umysłu, lecz zawsze była w nim zawarta bezpośrednia alternatywa, która stała się dla mnie dostępna w chwili, w której doświadczyłem idei bólu i śmierci.

Jeszcze kilka słów od Jezusa, który mówi do ciebie. Posłuchasz mnie? Posłuchaj.

Kocham cię.
Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem.
Trwajcie w miłości mojej!
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją siłą i całym swoim umysłem,
a bliźniego swego – jak? – jak siebie samego.
Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni
i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię.

Przyjdźcie do mnie w tym krótkim okresie, jaki pozostał w tym czasie Bożego Narodzenia, kiedy to połączyliśmy się i staliśmy się zawartym w nas wspomnieniem, które chcemy ponownie wydobyć, przepełnieni pewnością i radością, których doświadczamy. Konieczne było jedynie, abyśmy pamiętali, że odzwierciedlenie cielesnej formy, choć tobie mogę się wydawać osiemdziesięcioletnią świadomością, to zapewniam cię, że kiedy spotykamy się podczas Bożego Narodzenia i patrzę, jak zaczynasz się cieszyć otwieraniem prezentów, to widzę, jak fizycznie zmieniasz sposób myślenia o sobie. Czy jest to dla ciebie w porządku?

Wylaliśmy trochę łez w związku z ideą radości, którą czuję wspominając jak cieszyliśmy się pełnią tej chwili, kiedy tu przyszliśmy w roku, jakim? 1006? [2006]. 2006. No widzisz, mówię do ciebie spoza tego układu odniesienia i przywracam sekwencję, która tak naprawdę sięga wstecz w czasie zamiast rzutować na przyszłość tę ideę, że możesz uciec aż do gwiazd, ponieważ jak na razie przechodziłeś doświadczenie powtarzania, które skazywało cię na kolejne sekwencje śmierci. Nieprawdaż? Innymi słowy zamierzasz żyć w tym osiemdziesięcioletnim cyklu, zestarzeć się i umrzeć. Ja doświadczyłem śmierci, podobnie jak wielu z was, i zgodnie ze wskazówkami Jezusa w tym doświadczeniu w moim umyśle poczułem szczęście, ponieważ mimo że mogę zachowywać wspomnienia z przeszłości, mogą to być tylko radosne wspomnienia. Właśnie dlatego proszę cię teraz, jako ten, kogo nazywasz Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów, że skoro nauczasz sam siebie o związku twojej cielesnej postaci z innymi cielesnymi postaciami, to czemu by nie uznać zasadniczej konieczności uświadomienia sobie, że moc, której używasz w pojęciach o sobie jest dokładnie tą samą mocą, której użyjesz, kiedy wydostaniesz się do wszechświata, ponieważ radość, którą poczujesz w związku z tym, że nie musisz być tym cielesnym sformułowaniem, może nam w tym momencie pokazać, że Jezus jest tutaj.

Właśnie się do mnie uśmiechnął. Jeśli zachowasz w swoim umyśle pełne miłości wyobrażenie o swojej świadomości, to będzie ci dużo łatwiej przyjąć, w naszym kursie treningu umysłu, że przesłanie, które przyszło spoza czasu po prostu przyznawało, że możemy usłyszeć znaczenie zawarte w Piśmie Świętym Jezusa dzięki Kursowi Cudów. I będzie to dokładnie to samo przesłanie, według którego doświadczył on całego cierpienia, bólu, samotności i śmierci, jakie kiedykolwiek były dla ciebie konieczne, ponieważ kiedy dokonał tego jeden umysł, to dokonali tego wszyscy.

Do zobaczenia za chwilę. Do zobaczenia za chwilę. A teraz idea, że chciałbyś mi zadać na ten temat pytanie, oznacza, że zapytujemy samych siebie o mój związek z tobą i choćbym wcześniej cię nie lubił, choćbym wcześniej był twoim wrogiem, to teraz po prostu przyznaję, że moc miłości mnie wesprze w tym nowym rozwiązaniu, w tym nowym porozumiewaniu się, w tym nowym porozumiewaniu się za pośrednictwem miłości, miłości, miłości.

Jezus się modli

Modlitewnik
Jezusa
Chrystusa

całość stworzenia odbija
echem jego głos

PRZYŁĄCZ SIĘ

Wypełniona światłem moc tych słów modlitwy, odmawianej za ciebie i przez ciebie w imię Jezusa Chrystusa, wykracza znacznie poza jakąkolwiek mętną koncepcję kryjącą się w mroku twej ludzkiej tożsamości.

Niczego na tym świecie nie da się nawet w przybliżeniu przyrównać do radosnego doświadczenia uzdrowienia, które jest możliwe dzięki zastosowaniu Miłości Bożej i które zostanie zapewnione przez te słowa.

Użyj ich. Polegaj na nich.

Modlitwy te są natychmiastowym bezpośrednim ogniwem komunikacji pomiędzy tym odosobnionym miejscem bólu, straty i śmierci a niezawodną wolnością wiecznego życia, którym jest uniwersalna Miłość Boga.

_____________

Wyciszę się i posłucham prawdy.
Jestem dzisiaj posłańcem Boga.

_____________

 

Nie zostawię was sierotami:
Przyjdę do was.
W owym dniu poznacie, że
Ja jestem w Ojcu moim,
a wy we Mnie i Ja w was.


Ojcze, przychodzę dziś do Ciebie, by szukać pokoju, który tylko Ty możesz dać. Przychodzę w milczeniu. W ciszy mego serca, głęboko w zakamarkach mego umysłu, czekam i nasłuchuję Twego Głosu. Ojcze mój, przemów do mnie dzisiaj. Przychodzę, by słuchać Twego Głosu w milczeniu, pewności i miłości pewien, że usłyszysz moje wołanie i odpowiesz mi.

Teraz czekamy w ciszy. Bóg jest tutaj, ponieważ czekamy razem. Jestem pewien, że przemówi On do ciebie, a ty usłyszysz. Zaakceptuj moją pewność, jest to bowiem twoja pewność. Nasze umysły są połączone. Czekamy mając jeden cel: usłyszeć odpowiedź naszego Ojca na nasze wołanie, wyciszyć nasze myśli i odnaleźć Jego pokój, usłyszeć, jak mówi do nas o tym, czym jesteśmy, i jak objawia się Swemu Synowi.

 

Nikt nie może dwom panom służyć.
Bo albo jednego będzie nienawidził,
a drugiego – miłował;
albo z jednym będzie trzymał,
a drugim wzgardzi.
Nie możecie służyć Bogu i mamonie.

Ojcze, oto dziś jestem wolny, ponieważ moja wola jest Twoją Wolą. Myślałem, że wytworzyłem inną wolę. Lecz to, co pomyślałem w oddzieleniu od Ciebie, nie istnieje. I jestem wolny, ponieważ myliłem się, a moje złudzenia nie miały żadnego wpływu na moją rzeczywistość. Teraz rezygnuję z nich i składam je u stóp prawdy, aby na zawsze zostały usunięte z mego umysłu. To moja święta chwila uwolnienia. Ojcze, wiem, że moja wola jest jednym z Twoją Wolą.

I tak oto dzisiaj z radością wracamy do Nieba, którego naprawdę nigdy nie opuściliśmy. Syn Boga tego dnia wyrzeka się swoich snów. Syn Boga tego dnia przychodzi znów do domu, uwolniony od grzechu i odziany w świętość, powracając wreszcie do zdrowych zmysłów.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Syn nie może niczego czynić sam z siebie,
jeśli nie widzi Ojca czyniącego.
Albowiem to samo, co On czyni,
podobnie i Syn czyni.

Ojcze, oddaję Ci dzisiaj wszystkie moje myśli. Nie chcę mieć żadnej z moich myśli. W ich miejsce daj mi Twoje własne. Daję Ci również wszystkie moje czyny, tak bym mógł spełniać Twoją Wolę, zamiast szukać celów, które nie mogą być osiągnięte, i tracić czas na próżne fantazje. Dziś przychodzę do Ciebie. Usunę się i po prostu podążę za Tobą. Ty bądź Przewodnikiem, a ja pójdę za Tobą, nie kwestionując mądrości Nieskończonego ani Miłości, której łagodności nie potrafię pojąć, lecz która jest Twym doskonałym darem dla mnie.

Dziś mamy jednego Przewodnika, który nas prowadzi. I gdy tak idziemy razem, damy Mu ten dzień bez żadnych zastrzeżeń. To jest Jego dzień. Tak więc jest to dla nas dzień niezliczonych darów i łask.

Weźcie na siebie moje jarzmo, i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokornego serca,
a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem słodkie jest moje jarzmo,
a moje brzemię lekkie.


Ojcze, jak spokojnie jest dzisiaj! Jak cicho wszystko się układa! Oto jest dzień, który został wybrany jako czas, w którym przyjdzie mi zrozumieć lekcję, że nie ma żadnej potrzeby, abym robił cokolwiek. W Tobie każdy wybór jest już dokonany. W Tobie każdy konflikt został rozwiązany. Wszystko, co mam nadzieję znaleźć, zostało mi już w Tobie dane. Twój pokój jest moim pokojem. Moje serce jest wyciszone, a umysł spokojny. Twoja Miłość jest Niebem i Twoja Miłość jest moją miłością.

Spokój dzisiejszego dnia da nam nadzieję, że odnaleźliśmy drogę oraz podążaliśmy nią długo do całkowicie pewnego celu. Dziś nie będziemy wątpili w jej kres obiecany nam przez Samego Boga. Ufamy Mu oraz naszej Jaźni, która wciąż jest jednym z Nim.

Gromadźcie sobie skarby w niebie,
gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą
i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Bo gdzie jest twój skarb,
tam będzie i serce twoje.

Nie będę czekał ani dnia dłużej, by znaleźć skarby, które ofiarowuje mi mój Ojciec. Płonne są wszystkie złudzenia, sny zaś odeszły, skoro są utkane z myśli opierających się na fałszywych postrzeżeniach. Niechaj nie akceptuję dziś więcej tak skąpych darów. Boży Głos ofiarowuje pokój Boga tym wszystkim, którzy słyszą i postanawiają podążać za Nim. Taki jest dzisiaj mój wybór. Tak więc idę odnaleźć skarby, które dał mi Bóg.

Szukam tylko tego, co wieczne. Albowiem Twój Syn nie może poprzestać na niczym mniejszym. Cóż więc może być jego pocieszeniem, jak nie tylko to, co ofiarowujesz jego zdezorientowanemu umysłowi i wylęknionemu sercu po to, by dać mu pewność i przynieść pokój? Chcę dziś ujrzeć mego brata bez grzechu. Taka jest Twoja Wola dla mnie, bowiem w ten sposób ujrzę swoją bezgrzeszność.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
Bo takim sądem, jakim sądzicie,
i was osądzą;
i taką miarą, jaką wy mierzycie,
wam odmierzą.

Będę dziś wobec siebie szczery. Nie będę myślał, że już znam to, co musi pozostać poza moim obecnym pojmowaniem. Nie będę myślał, że rozumiem całość na podstawie strzępków mojego postrzegania, które są wszystkim, co widzę. Dziś uznaję, że tak właśnie jest. I w ten sposób zostaję uwolniony od osądów, których nie jestem w stanie wydawać. Tak więc uwalniam siebie i to, na co patrzę, aby być w pokoju, jak nas Bóg stworzył.

Ojcze, pozostawiam dziś całemu stworzeniu swobodę bycia sobą. Szanuję wszystkie jego części, w których jestem zawarty. Jesteśmy jednym, ponieważ każda cząstka zawiera pamięć Ciebie, a prawda musi jaśnieć w nas wszystkich jako jedno.

________________

Nie ma pokoju
prócz pokoju Boga,
a ja cieszę się i jestem wdzięczny, że tak jest.
________________

 

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych,
którzy was prześladują.
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały
jest Ojciec wasz niebieski.

Ojcze, Twój Syn jest doskonały. Gdy myślę, że jestem zraniony w jakikolwiek sposób, to jest tak dlatego, że zapomniałem, kim jestem, oraz że jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Twoje Myśli mogą mi przynieść jedynie szczęście. Jeśli kiedykolwiek jestem smutny, zraniony czy chory, to zapomniałem, co Ty myślisz, i umieściłem moje małe koncepcje bez znaczenia w miejscu, do którego przynależą Twoje Myśli i w którym one są. Nic nie może mnie zranić prócz moich myśli. Myśli, które myślę z Tobą, mogą jedynie błogosławić. Tylko te Myśli, które myślę z Tobą, są prawdziwe.

Nie będę dzisiaj siebie ranił. Jestem bowiem daleko ponad wszelkim bólem. Mój Ojciec dał mi bezpieczne miejsce w Niebie, czuwając nade mną. I nie chciałbym atakować Syna, którego On miłuje, albowiem to, co On miłuje, ja także miłuję.

Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami
i poznacie prawdę,
a prawda was wyzwoli.

Ojcze, dziękuję Ci za dzisiejszy dzień i za wolność, którą jestem pewien, że on przyniesie. Ten dzień jest święty, dzisiaj bowiem Twój Syn zostanie odkupiony. Skończyło się Jego cierpienie. Albowiem usłyszy on Twój Głos kierujący nim, by dzięki przebaczeniu odkrył Chrystusowe widzenie i stał się wolny na zawsze od wszelkiego cierpienia. Dzięki Ci, mój Ojcze, za dzisiejszy dzień. Narodziłem się w tym świecie tylko po to, by osiągnąć ten dzień i to, co w radości i wolności przechowuje on dla Twego świętego Syna oraz dla wytworzonego przezeń świata, który zostaje dziś wyzwolony wraz z nim.

Raduj się dzisiaj! Raduj się! Nie ma dziś miejsca na nic innego, jak tylko na radość i dziękczynienie. Tego dnia nasz Ojciec odkupił Swego Syna. Nie ma nikogo wśród nas, kto nie będzie dziś zbawiony. Nie ma nikogo, kto pozostanie w lęku, oraz nikogo, kogo Ojciec nie przygarnie do Siebie i nie obudzi w Niebie w Sercu Miłości.

Wy jesteście światłem świata.
Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też lampy
i nie umieszcza pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim,
którzy są w domu.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Tam, gdzie idę, Twój pokój podąża ze mną. Rzuca on światło na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i wylęknionym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że są pozbawieni nadziei i szczęścia. Przyprowadź ich do mnie, mój Ojcze. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Albowiem chciałbym zbawić Twego Syna zgodnie z Twoją Wolą, tak abym mógł rozpoznać moją Jaźń.

Tak więc idziemy w pokoju. Dajemy całemu światu przesłanie, które otrzymaliśmy. W ten sposób usłyszymy Głos Boga, który mówi do nas, gdy przekazujemy Jego Słowo, i którego Miłość rozpoznajemy, ponieważ dzielimy się Słowem danym nam przez Niego.

Wy jesteście solą ziemi.
Lecz jeśli sól utraci swój smak,
czymże ją posolić?
Na nic się już nie przyda,
chyba na wyrzucenie
i podeptanie przez ludzi.


Ojcze, wytworzyłem wyobrażenie samego siebie i to właśnie nazywam Synem Boga. Jednak stworzenie jest takie, jakie zawsze było, Twoje stworzenie bowiem jest niezmienne. Niech nie oddaję czci bożkom. Ja jestem tym, którego mój Ojciec kocha. Moja świętość pozostaje światłem Nieba i Miłością Boga. Czyż to, co umiłowane przez Ciebie, nie jest bezpieczne? Czyż Światło Nieba nie jest nieskończone? Czyż Twój Syn nie jest moją prawdziwą Tożsamością, skoro Ty stworzyłeś wszystko, co istnieje?

Teraz jesteśmy jednym w tożsamości współdzielonej z Bogiem, naszym Ojcem, jako naszym jedynym Źródłem, oraz ze wszystkim, co stworzone jako część nas. Tak więc oferujemy błogosławieństwo wszystkim rzeczom, łącząc się w miłości z całym światem, który stał się jednym z nami przez nasze przebaczenie.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci,
jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie,
nie może ujrzeć królestwa Bożego.

Mam zająć specjalne miejsce, zagrać rolę przeznaczoną tylko dla mnie. Zbawienie czeka, aż podejmę się tej roli jako czegoś, co postanawiam robić. Dopóki nie dokonam tego wyboru, jestem niewolnikiem czasu i ludzkiego przeznaczenia. Lecz gdy ochoczo i radośnie podążę drogą, którą wyznaczył mi plan mego Ojca, wtedy rozpoznam, że zbawienie już tu jest, już dane wszystkim moim braciom, tak jak i należy ono już do mnie.

Ojcze, Twoja droga jest tym, na co się dziś decyduję. Gdziekolwiek by mnie zaprowadziła, tam decyduję się iść; cokolwiek by ode mnie chciała, to decyduję się czynić. Twoja droga jest pewna, a jej koniec bezpieczny. Pamięć Ciebie oczekuje mnie tam. Wszystkie zaś moje smutki kończą się w Twoich objęciach, co obiecałeś Swojemu Synowi, któremu błędnie wydawało się, że odszedł spod niezawodnej ochrony Twych miłujących Ramion.

Kto we Mnie wierzy,
będzie także dokonywał tych dzieł,
których Ja dokonuję,
a nawet większe od tych uczyni,
bo Ja idę do Ojca.

Dzisiaj chcę zaakceptować prawdę o mnie samym. Chcę powstać w chwale i pozwolić światłu we mnie, by przez cały dzień promieniowało na świat. Przynoszę światu wieści o zbawieniu, które słyszę, gdy Bóg, mój Ojciec, mówi do mnie. I patrzę na świat, który Chrystus chce, abym widział, świadomy tego, że k³adzie on kres gorzkiemu snowi o śmierci, świadomy, że jest on wołaniem mego Ojca do mnie.

Chrystus jest dzisiaj moimi oczami oraz uszami, które słuchają dziś Głosu Boga. Ojcze, przychodzę do Ciebie poprzez Niego, który jest Twym Synem, jak również moją prawdziwą Jaźnią. Amen.

_________________

Uwalniam świat od wszystkiego tego,
czym myślałem, że jest,
i wybieram w zamian
moją własną rzeczywistość.
_________________

 

Jeśli zatem całe twoje ciało będzie rozświetlone,
nie mając w sobie żadnej części ciemnej,
całe będzie rozświetlone,
jak gdyby lampa oświecała cię
swym blaskiem.

Moja prawdziwa Tożsamość jest tak bezpieczna, tak wzniosła, bezgrzeszna, wspaniała i wielka, w pełni dobroczynna oraz wolna od winy, że aż Niebo wypatruje Jej, aby dać jej światło. Rozświetla Ona również świat. Jest Ona darem, który dał mi mój Ojciec; tym darem, który ja również daję światu. Nie ma innego daru prócz Tego, który może być bądź dany, bądź przyjęty. Tym jest rzeczywistość, wyłącznie Tym. Tym jest kres iluzji. To jest prawda.

Moje Imię, o Ojcze, wciąż jest Ci znane. Ja zapomniałem je i nie wiem dokąd zmierzam, kim jestem, ani co czynię. Przypomnij mi, Ojcze, teraz, albowiem jestem znużony światem, który widzę. Objaw mi to, co chcesz, abym w zamian widział.

I otrzymacie wszystko,
o co z wiarą
prosić będziecie w modlitwie.

Wystarczy tylko, że spojrzę na wszystkie rzeczy, które wydają się mnie ranić, oraz z doskonałą pewnością zapewnię siebie: „Wolą Boga jest, abym był od tego zbawiony”, a po prostu zobaczę, jak one znikają. Wystarczy tylko, że będę utrzymywał w pamięci fakt, iż Wolą mego Ojca dla mnie jest wyłącznie szczęście, a odkryję, że wyłącznie szczęście przyszło do mnie. I wystarczy tylko, że będę pamiętał, iż Miłość Boga otacza Jego Syna i utrzymuje Jego bezgrzeszność wiecznie doskonałą, a będę miał pewność, że jestem zbawiony i na zawsze bezpieczny w Jego Ramionach. Ja jestem Synem, którego On kocha. I jestem zbawiony, ponieważ Bóg w Swej łasce chce, aby tak było.

Ojcze, Twoja świętość jest moją świętością. Twoja Miłość stworzyła mnie i uczyniła moją bezgrzeszność na zawsze częścią Ciebie. Nie ma we mnie winy ani grzechu, albowiem nie ma ich w Tobie.

 

Ty zaś, gdy chcesz się modlić,
wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi
i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.
A Ojciec twój, który widzi w ukryciu,
odda Tobie.

Ojcze mój, dzień ten chcę spędzić z Tobą, tak jak postanowiłeś, abym spędzał wszystkie dni. To zaś, czego doświadczę, nie pochodzi w ogóle z czasu. Radość, która przychodzi do mnie, to nie radość dni czy godzin, albowiem przychodzi ona z Nieba do Twojego Syna. Dzień ten będzie Twym słodkim przypomnieniem, abym Ciebie pamiętał; będzie Twym miłosiernym wołaniem do Twego świętego Syna, znakiem, że Twoja łaska przyszła do mnie i że Twoją Wolą jest, bym został dziś uwolniony.

Spędzamy ten dzień razem, ty i ja. Cały zaś świat łączy się z nami w naszej pieśni dziękczynienia i radości dla Tego, który dał nam zbawienie i który nas uwolnił. Przywrócony jest nam pokój i świętość. Nie ma w nas dziś miejsca na lęk, bowiem zaprosiliśmy miłość do naszych serc.

Objawiłem im Twoje imię
i nadal będę objawiał,
aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś,
w nich była i Ja w nich.

Ojcze, Ty masz jednego Syna i to właśnie na niego chcę dzisiaj patrzeć. Stworzyłeś tylko jego. Dlaczego miałbym dostrzegać tysiące postaci w czymś, co pozostaje jednym? Dlaczego miałbym jednemu nadawać tysiące imion, kiedy wystarczy tylko jedno? Twój Syn musi bowiem nosić Twoje Imię, ponieważ Ty go stworzyłeś. Niech nie postrzegam go jako obcego zarówno dla jego Ojca, jak i dla mnie. Jest on bowiem częścią mnie, a ja częścią jego, my zaś jesteśmy częścią Ciebie, któryś jest naszym Źródłem, złączeni na wieczność w Twojej Miłości – wiecznie święty Syn Boga.

My, którzy jesteśmy jednym, chcemy dziś rozpoznać prawdę o nas samych. Chcemy wrócić do domu i spocząć w jedności. Tam jest bowiem pokój i nigdzie indziej nie można go szukać ani znaleźć.

Modląc się,
nie bądźcie gadatliwi jak poganie.
Oni myślą, że przez wzgląd
na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Nie bądźcie podobni do nich!
Albowiem wie Ojciec wasz,
czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.

Ojcze nasz, któryś jest w Niebie, święć się imię Twoje. Przyjdź królestwo Twoje. Bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Bo Twoje jest królestwo, potęga i chwała na wieki wieków. Amen.

Jestem taki, jakim stworzył mnie Bóg. Skoro pozostaję taki, jakim stworzył mnie Bóg, to lęk nie ma znaczenia, zło nie jest rzeczywiste, a nieszczęście i śmierć nie istnieją.

Ojciec bowiem miłuje Syna
i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni,
i jeszcze większe dzieła ukaże Mu,
abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych
i ożywia, tak również i Syn
ożywia tych, których chce.

Jestem Synem Boga, całkowitym, uzdrowionym i doskonałym, jaśniejącym w odzwierciedleniu Jego Miłości. We mnie uświęcone jest Jego stworzenie i zagwarantowane życie wieczne. We mnie miłość jest uczyniona doskonałą, lęk jest niemożliwy, a radość ustanowiona bez przeciwieństwa. Ja jestem świętym domem Samego Boga. Ja jestem Niebem, gdzie zamieszkuje Jego Miłość. Ja jestem Jego świętą Bezgrzesznością, albowiem w mojej czystości spoczywa Jego własna.

Przynosimy radosne wieści Synowi Boga, który myślał, że cierpi. Teraz zostaje odkupiony. I gdy zobaczy bramę Niebios stojącą przed nim otworem, wejdzie do środka i zniknie w Sercu Boga.

_______________

Nie jestem ciałem. Jestem wolny.
Albowiem jestem wciąż taki,
jakim stworzył mnie Bóg.
_____________

 

I tobie dam
klucze królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane w niebie,
a co rozwiążesz na ziemi,
będzie rozwiązane w niebie.

Jeżeli zaakceptuję to, że jestem więźniem w ciele w tym świecie, w którym wszystkie rzeczy z pozoru żyjące wydają się umierać, wtedy Ojciec mój jest więźniem wraz ze mną. I w to właśnie wierzę, gdy utrzymuję, że muszę przestrzegać praw, których przestrzega świat, oraz gdy uważam, że słabości i grzechy, które dostrzegam, są rzeczywiste i nie można od nich uciec. Jeśli jestem zniewolony w jakikolwiek sposób, wtedy nie znam swego Ojca ani swojej Jaźni. Jestem więc stracony dla całej rzeczywistości. Albowiem prawda jest wolna, a to, co jest zniewolone, nie jest częścią prawdy.

Ojcze, nie proszę o nic prócz prawdy. Miałem wiele głupich myśli o sobie oraz mym stworzeniu i wprowadziłem do mego umysłu sen o lęku. Dzisiaj już nie chcę śnić. Wybieram drogę do Ciebie zamiast szaleństwa i lęku. Prawda bowiem jest bezpieczna i tylko miłość jest pewna.

Słyszeliście, że powiedziano:
Oko za oko i ząb za ząb!
A Ja wam powiadam:
Nie stawiajcie oporu złemu.

Pozostaję pod wpływem jedynie własnych myśli. Tylko to wystarczy, by zbawienie przyszło dla całego świata. Albowiem w tej jednej myśli każdy zostaje wreszcie uwolniony od lęku. Teraz bowiem nauczyłem się, że nikt mnie nie przeraża i nic nie może mi zagrozić. Nie mam wrogów i jestem bezpieczny wobec wszelkich zewnętrznych rzeczy. Moje myśli mogą mnie przerazić, jednak skoro myśli te należą tylko do mnie, mam moc, by je zmienić i wymienić każdą myśl o lęku na szczęśliwą myśl miłości. Ukrzyżowałem sam siebie. Planem Boga było jednak, by Jego umiłowany Syn został odkupiony.

Twój plan jest pewny, mój Ojcze, tylko Twój. Wszystkie inne plany zawiodą. I będę miał przerażające myśli, dopóki nie nauczę się, że Ty dałeś mi jedyną Myśl, która prowadzi mnie do zbawienia. Moje własne myśli zawiodą i poprowadzą mnie donikąd. Myśl zaś, którą mi dałeś, obiecuje zaprowadzić mnie do domu, ponieważ zawiera w sobie Twoją obietnicę dla Twego Syna.

Jeżeli we Mnie trwać będziecie,
a słowa moje w was,
to proście, o cokolwiek chcecie,
a to wam się spełni.

Dzisiaj budzę się z radością oczekując, że przyjdą do mnie od Boga jedynie szczęśliwe rzeczy. Proszę, aby jedynie one przyszły, i uświadamiam sobie, że na moje zaproszenie odpowiedzą myśli, do których to zaproszenie wysłałem. I będę prosił tylko o radosne rzeczy w chwili, gdy zaakceptuję swoją świętość. Albowiem jaki byłby użytek z mojego bólu, jakiemu celowi służyłoby moje cierpienie i jaką korzyść przyniósłby mi mój smutek i strata, jeżeli obłąkanie odchodzi dziś ode mnie i zamiast niego akceptuję moją świętość?

Ojcze, moja świętość jest Twoją Świętością. Pozwól mi się w niej weselić oraz dzięki przebaczeniu wrócić do zdrowia. Twój Syn jest wciąż taki, jakim go stworzyłeś. Moja świętość jest częścią mnie, a także częścią Ciebie. A cóż może odmienić Samą Świętość?

Oni nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie.
Słowo Twoje jest prawdą.

Mój Ojciec zna moją świętość. Czy mam się wypierać Jego wiedzy i wierzyć w to, co Jego wiedza czyni niemożliwym? Czy mam akceptować jako prawdę to, co On ogłasza fałszywym? Czy też mam przyjąć Jego Słowo jako to, czym jestem, skoro On jest moim Stwórcą oraz Tym, który zna prawdziwą naturę Swego Syna?

Ojcze, myliłem się co do siebie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy, z jakiego Źródła przybyłem. Nie opuściłem tego Źródła, aby wejść w ciało i umrzeć. Moja świętość pozostaje częścią mnie, tak jak ja jestem częścią Ciebie. A moje błędy dotyczące mnie są snami. Pozwalam im dzisiaj odejść. I stoję gotowy, by przyjąć jedynie Twoje Słowo na określenie tego, czym naprawdę jestem.

Jakże ciasna jest brama
i wąska droga,
która prowadzi do życia,
a mało jest takich,
którzy ją znajdują!


Nie zrozumiałem, co uczyniło mnie wolnym ani czym jest moja wolność, ani gdzie jej szukać. Ojcze, szukałem na próżno, aż usłyszałem Twój Głos kierujący mną. Teraz nie chcę już więcej prowadzić sam siebie. Nie stworzyłem bowiem ani nie zrozumiałem sposobu znalezienia swojej wolności. Mam jednak ufność w Ciebie. Ty, który obdarzyłeś mnie wolnością jako Twego świętego Syna, nie będziesz dla mnie zaginiony. Kieruje mną Twój Głos, a droga do Ciebie otwiera się w końcu i przejaśnia. Ojcze, moja wolność jest tylko w Tobie. Ojcze, wolą mą jest powrócić.

Dzisiaj odpowiadamy na rzecz świata, który zostanie uwolniony razem z nami. Jakąż radość przynosi nam odnalezienie naszej wolności na niezawodnej drodze, którą ustanowił nasz Ojciec. I jakże pewne jest zbawienie całego świata, gdy poznajemy, że naszą wolność możemy znaleźć jedynie w Bogu.

Kto słucha słowa mego
i wierzy w Tego, który Mnie posłał,
ma życie wieczne
i nie idzie pod sąd,
lecz ze śmierci przeszedł do życia.

Jakąż głupotą, Ojcze, jest wierzyć, że Twój Syn może sprowadzić na siebie cierpienie! Czy możliwe jest, by przygotował on plan własnego potępienia i był zostawiony bez pewnej drogi do swego uwolnienia? Ty mnie kochasz, Ojcze. Nigdy nie pozostawiłbyś mnie opuszczonym, bym umarł w świecie bólu i okrucieństwa. Jakże mogłem sądzić, że Miłość opuściła Samą Siebie? Nie istnieje żadna wola poza Wolą Miłości. Lęk jest snem i nie posiada woli, która mogłaby kłócić się z Twoją Wolą. Konflikt jest snem, a pokój obudzeniem. Śmierć jest iluzją, życie – wieczną prawdą. Nie ma przeciwieństwa dla Twej Woli. Nie istnieje żaden konflikt, albowiem moja wola jest Twoją Wolą.

Przebaczenie pokazuje nam, że Wola Boga jest jedna i że my mamy w niej udział. Spójrzmy na święte wizje, które ukazuje dziś przebaczenie, abyśmy mogli odnaleźć pokój Boga. Amen.

________________

Niebo jest decyzją, którą muszę podjąć.
Podejmuję ją teraz i nie zmienię zdania,
ponieważ jest to jedyna rzecz, której chcę.

________________

 

Ja im przekazałem Twoje słowo,
a świat ich znienawidził za to,
że nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.

Myliłem się, kiedy myślałem, że żyłem w oderwaniu od Boga, jako oddzielna istota, która porusza się w izolacji, niezależna i zamieszkująca w ciele. Teraz wiem, że moje życie jest życiem Boga, nie mam innego domu i nie istnieję poza Nim. On nie ma żadnych Myśli, które nie są częścią mnie, a ja nie mam żadnych myśli oprócz tych, które pochodzą od Niego.

Ojcze, pozwól mi zobaczyć twarz Chrystusa zamiast moich błędów. Albowiem Ja, który jestem Twym świętym Synem, jestem bez grzechu. Chcę spojrzeć na moją bezgrzeszność, poczucie winy obwieszcza bowiem, że nie jestem Twoim Synem. Ja zaś nie chcę już dłużej zapominać Ciebie. Jestem tu samotny i łaknę Nieba, gdzie jestem w domu. Dzisiaj chcę powrócić. Moje Imię jest Twoim Imieniem i uznaję, że jestem Twoim Synem.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Jeśli kto zachowa moją naukę,
nie zazna śmierci na wieki.

Nie ma śmierci i wyrzekam się jej teraz w każdej formie. Bóg nie stworzył śmierci. Dlatego też jakąkolwiek formę ona przybiera, musi to być iluzja. Oto stanowisko, jakie dziś zajmuję. I jest mi dane spojrzeć poza śmierć i zobaczyć życie ponad nią.


Ojcze, pobłogosław dziś moje oczy. Jestem Twoim posłańcem i chcę spoglądać na pełne chwały odzwierciedlenie Twej Miłości, która jaśnieje we wszystkim. Ja żyję i poruszam się tylko w Tobie. Nie jestem oddzielony od Twego wiecznego życia. Nie ma śmierci, albowiem śmierć nie jest Twoją Wolą. I mieszkam tam, gdzie mnie umiejscowiłeś – w życiu, które dzielę z Tobą i ze wszystkimi żyjącymi istotami – abym był taki jak Ty, na zawsze częścią Ciebie. Akceptuję Twe Myśli jako swe własne, a moja wola jest jednym z Twoją Wolą na wieczność. Amen.

Jeśli chcesz być doskonały,
idź, sprzedaj, co posiadasz,
i daj ubogim,
a będziesz miał skarb w niebie.
Potem przyjdź i chodź za Mną!

Mogę ten świat całkowicie opuścić, jeśli tak postanowię. Nie śmierć czyni to możliwym, lecz zmiana zdania na temat celu tego świata. Jeżeli wierzę, że świat posiada wartość, jakim go teraz postrzegam, to i będzie on wciąż trwał dla mnie. Lecz jeśli nie widzę żadnej wartości w świecie, jakim go postrzegam, ani niczego, co chcę zatrzymać jako swoje czy szukać jako celu, to świat ten odejdzie ode mnie. Nie dążyłem bowiem do tego, by iluzje zastąpiły prawdę.

Ojcze, mój dom oczekuje mego radosnego powrotu. Twoje Ramiona są otwarte i słyszę Twój Glos. Po cóż mam zwlekać w miejscu daremnych pragnień i rozwianych marzeń, kiedy Niebo tak łatwo może być moje?

Kto zaś będzie pił wodę,
którą Ja mu dam,
nie będzie pragnął na wieki,
lecz woda, którą Ja mu dam,
stanie się w nim źródłem
tryskającym ku życiu wiecznemu.

Otacza mnie pełnia życia, które Bóg stworzył w Swej Miłości. Woła ono do mnie w każdym uderzeniu serca i w każdym oddechu, w każdym czynie i każdej myśli. Moje serce wypełnione jest pokojem, a moje ciało przepełnione celem przebaczania. Teraz mój umysł jest uzdrowiony i dane mi jest wszystko, czego potrzebuję do zbawienia świata. Każde uderzenie serca przynosi mi pokój, każdy oddech napełnia mnie mocą. Jestem posłańcem Boga, kierowanym Jego Głosem, podtrzymywanym przez Niego w miłości, zawartym na zawsze w ciszy i pokoju Jego kochających Ramion. Każde uderzenie serca wzywa Jego Imię i na każde odpowiada Jego Głos zapewniając mnie, że w Nim jestem w domu.

Obym posłuchał Twojej Odpowiedzi, a nie swojej. Ojcze, moje serce bije w pokoju stworzonym przez Serce Miłości. Tam i tylko tam mogę być w domu.

Pokój wam!
Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam.
Którym odpuścicie grzechy,
są im odpuszczone,
a którym zatrzymacie,
są im zatrzymane.

Dziękuję Ci, Ojcze, za Twój plan zbawienia mnie od piekła, które wytworzyłem. Nie jest ono rzeczywiste. Ty zaś dałeś mi środki, za pomocą których mogę sobie udowodnić jego nierealność. Klucz jest w moich rękach i dotarłem już do drzwi, poza którymi leży koniec snów. Stoję przed bramą Nieba zastanawiając się, czy powinienem wejść i być w domu. Niech dzisiaj nie czekam więcej. Niech przebaczę wszystkim rzeczom i niech stworzenie będzie takie, jakim Ty chcesz, aby było, i jakim jest. Niech pamiętam, że jestem Twym Synem, a otwierając w końcu drzwi, niech zapomnę złudzenia w płonącym świetle prawdy, gdy pamięć o Tobie powraca do mnie.

Przebacz mi teraz. Przychodzę do ciebie, aby zabrać cię ze sobą do domu. A gdy idziemy, świat idzie z nami naszą drogą do Boga.

I także chwałę, którą Mi dałeś,
przekazałem im, aby stanowili jedno,
tak jak My jedno stanowimy.
Ja w nich, a Ty we Mnie!
Oby się tak zespolili w jedno.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle – święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Jestem na zawsze Twym Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Przebywam wciąż tam, gdzie mnie osadziłeś. Wszystkie zaś Twe atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do jego Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek są nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, a więc mam taką samą jak Ty moc tworzenia. Tak jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Stosuję się tutaj do Twego planu i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojne Niebo Twojej Miłości, w którym ziemia zniknie, a wszystkie oddzielone myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boga.

Zobaczmy dzisiaj, jak znika ziemia, jak wpierw przemieniona, a następnie ogarnięta przebaczeniem, zlewa się całkowicie ze świętą Wolą Boga.


Ojcze, Ty stoisz przede mną i za mną, obok mnie,
tam, gdzie widzę siebie i dokądkolwiek zmierzam.

Ty jesteś we wszystkich rzeczach, na które patrzę,
w dźwiękach, które słyszę, i w każdej dłoni, która sięga po moją dłoń.

W Tobie czas znika, a miejsce staje się koncepcją bez znaczenia.
Albowiem to, co otacza Twego Syna
i utrzymuje go w bezpieczeństwie, to Sama Miłość.
Nie ma innego Źródła niż to i nie istnieje nic,
co nie podziela Jego Świętości,
co byłoby poza Twoim jedynym stworzeniem
lub poza Miłością, która zawiera w Sobie wszystkie rzeczy.

Ojcze, Twój Syn jest taki jak Ty.
Przychodzę dziś do Ciebie w Twoim Własnym Imieniu,
aby pozostać w pokoju Twej wiecznej Miłości.

 

JEZUS CHRYSTUS

Nie potrzeba pomocy we wstąpieniu do Nieba, albowiem nigdy go nie opuściłeś. Lecz pomoc z zewnątrz jest potrzebna dla takiego ciebie, jakim określają cię fałszywe przekonania o twojej Tożsamości, którą w rzeczywistości ustanowił sam Bóg.

Dani ci są pomocnicy pod wieloma postaciami, choć na ołtarzu są oni jednym. Za każdym z nich stoi Myśl Boga i to się nigdy nie zmieni. Lecz mają oni imiona, które przez jakiś czas różnią się, albowiem czas potrzebuje symboli, sam będąc nieprawdziwym. Tych imion są legiony, lecz my nie wyjdziemy poza imiona, których używa sam kurs.

Bóg nie pomaga, ponieważ nie zna On potrzeb. Ale to On stwarza wszystkich Pomocników dla Swego Syna, gdy ten wierzy, iż jego fantazje są prawdziwe. Dziękuj za nich Bogu, albowiem oni zaprowadzą cię do domu.

Imię Jezusa jest imieniem tego, który był człowiekiem, lecz zobaczył twarz Chrystusa we wszystkich swoich braciach i przypomniał sobie Boga. Tak więc utożsamił się z Chrystusem, nie człowiekiem już, lecz jednym z Bogiem.

Człowiek ten był iluzją, albowiem wydawał się odrębną istotą, kroczącą samodzielnie w ciele, które wydawało się oddzielać jego jaźń od Jaźni, tak jak czynią to wszystkie iluzje. Jednak kto może zbawiać, jeśli nie widzi iluzji, a następnie nie rozpoznaje ich jako tego, czym są?

Jezus pozostaje Zbawicielem, ponieważ zobaczył fałsz, nie akceptując go jako prawdy. Chrystus zaś potrzebował jego postaci, by móc ukazać się ludziom i zbawić ich od ich własnych iluzji.

W jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Prowadzi cię on z powrotem do Boga, ponieważ zobaczył przed sobą drogę i poszedł nią. Dokonał jasnego rozróżnienia, dla ciebie wciąż niejasnego, pomiędzy fałszem a prawdą. Zaoferował ci ostateczną demonstrację faktu, że zabicie Syna Bożego jest niemożliwe, ani też jego życie nie może być w żaden sposób odmienione przez grzech i zło, złośliwość, lęk czy śmierć.

A zatem wszystkie twoje grzechy zostały przebaczone, ponieważ w ogóle nie niosły ze sobą żadnych skutków. Tak więc były one tylko snami.

Powstań z nim, który ci to pokazał, albowiem winny to jesteś temu, który dzielił twoje sny, tak aby mogły być rozwiane. I wciąż je dzieli, aby być w jedności z tobą.

Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą. Jego krótkie życie na ziemi nie było wystarczające, by nauczyć potężnej lekcji, której on sam nauczył się dla was wszystkich. Pozostanie on z tobą, aby wyprowadzić cię z piekła, które wytworzyłeś, do samego Boga. A kiedy połączysz swą wolę z jego wolą, twój wzrok będzie jego widzeniem, albowiem oczy Chrystusa są wspólne.

Podążanie wraz z nim jest tak samo naturalne jak podążanie z bratem, którego znasz od urodzenia, albowiem taki jest on naprawdę. Uczyniono wiele żałosnych bożków z tego, który chce być dla świata jedynie bratem. Wybacz mu swoje iluzje i zobacz, jak drogim będzie on dla ciebie bratem. Albowiem uspokoi on wreszcie twój umysł i doprowadzi go wraz z tobą do twego Boga.

Czy jest on jedynym Pomocnikiem Boga? Bynajmniej. Albowiem Chrystus przyjmuje wiele postaci o różnych imionach, do chwili gdy ich jedność może zostać rozpoznana. Lecz Jezus jest dla ciebie zwiastunem jedynego Chrystusowego posłania Miłości Boga. Nie potrzebujesz żadnego innego.

Można czytać jego słowa i czerpać z nich korzyść bez zaakceptowania go w swoim życiu. Jednak pomógłby on ci jeszcze bardziej, gdybyś podzielił się z nim swoimi cierpieniami i radościami, a następnie zostawił jedne i drugie, aby odnaleźć pokój Boga. Przede wszystkim jednak pragnie on, abyś nauczył się jego lekcji, a brzmi ona tak:

Nie ma śmierci, ponieważ Syn Boga jest taki jak jego Ojciec. Nic z tego, co możesz zrobić, nie może zmienić Wiecznej Miłości. Zapomnij swe sny o grzechu i winie, a zamiast tego chodź ze mną, by mieć udział w zmartwychwstaniu Syna Bożego. I przyprowadź ze sobą wszystkich tych, których On do ciebie posłał, abyś się nimi opiekował, tak jak ja opiekuję się tobą.

Powyższe słowa Jezusa Chrystusa zaczerpnięto
z Pisma Świętego (przekład według Biblii Tysiąclecia)
i z bożej instrukcji zbawienia, jaką jest
Twój Kurs Cudów.

Pokój

Uzdrawiająca Moc
Miłości i Przebaczenia

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Medytacje z Kursu Cudów

 

Pokój mojemu umysłowi. Niech ucichną wszystkie moje myśli.

Ojcze, przychodzę dziś do Ciebie, by szukać pokoju, który tylko Ty możesz dać. Przychodzę w milczeniu. W ciszy mego serca, głęboko w zakamarkach mego umysłu, czekam i nasłuchuję Twego Głosu. Ojcze mój, przemów do mnie dzisiaj. Przychodzę, by słuchać Twego Głosu w milczeniu, pewności i miłości pewien, że usłyszysz moje wołanie i odpowiesz mi.

Teraz czekamy w ciszy. Bóg jest tutaj, ponieważ czekamy razem. Jestem pewien, że przemówi On do ciebie, a ty usłyszysz. Zaakceptuj moją pewność, jest to bowiem twoja pewność. Nasze umysły są połączone. Czekamy mając jeden cel: usłyszeć odpowiedź naszego Ojca na nasze wołanie, wyciszyć nasze myśli i odnaleźć Jego pokój, usłyszeć, jak mówi do nas o tym, czym jesteśmy, i jak objawia się swemu Synowi.


Wolą moją jest szukać i odnaleźć pokój Boga.

W pokoju zostałem stworzony. W pokoju też pozostaję. Nie jest mi dane odmienić moją Jaźń. Jakże łaskawy jest Bóg, mój Ojciec, który stwarzając mnie, dał mi pokój na zawsze. Teraz proszę tylko, aby być tym, czym jestem. Czy można mi odmówić tego, gdy jest to na zawsze prawdą?

Ojcze, szukam pokoju, który dałeś mi stwarzając mnie. To, co zostało wtedy dane, musi być tu i teraz, albowiem stworzenie mnie dokonało się w oderwaniu od czasu i pozostaje wciąż poza wszelką zmianą. Pokój, w którym Twój Syn narodził się w Twoim Umyśle, jaśnieje tam nie zmieniony. Jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Wystarczy tylko Cię wezwać, aby znaleźć pokój, który mi dałeś. To Twoja Wola dała go Twemu Synowi.

Oddaję Bogu moje życie, aby mnie dziś prowadził.

Ojcze, oddaję Ci dzisiaj wszystkie moje myśli. Nie chcę mieć żadnej z moich myśli. W ich miejsce daj mi Twoje Własne. Daję Ci również wszystkie moje czyny, tak bym mógł spełniać Twoją Wolę, zamiast szukać celów, które nie mogą być osiągnięte, i tracić czas na próżne fantazje. Dziś przychodzę do Ciebie. Usunę się i po prostu podążę za Tobą. Ty bądź Przewodnikiem, a ja pójdę za Tobą, nie kwestionując mądrości Nieskończonego ani Miłości, której łagodności nie potrafię pojąć, lecz która jest Twym doskonałym darem dla mnie.

Dziś mamy jednego Przewodnika, który nas prowadzi. I gdy tak idziemy razem, damy Mu ten dzień bez żadnych zastrzeżeń. To jest Jego dzień. Tak więc jest to dla nas dzień niezliczonych darów i łask.


Ojcze, Twój pokój jest ze mną. Jestem bezpieczny.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Tam, gdzie idę, Twój pokój podąża ze mną. Rzuca on światło na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i wylęknionym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że są pozbawieni nadziei i szczęścia. Przyprowadź ich do mnie, mój Ojcze. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Albowiem chciałbym zbawić Twego Syna zgodnie z Twoją Wolą, tak abym mógł rozpoznać moją Jaźń.

Tak więc idziemy w pokoju. Dajemy całemu światu przesłanie, które otrzymaliśmy. W ten sposób usłyszymy Głos Boga, który mówi do nas, gdy przekazujemy Jego Słowo, i którego Miłość rozpoznajemy, ponieważ dzielimy się Słowem danym nam przez Niego.


Przebaczenie kładzie kres wszelkiemu cierpieniu i stracie.

Przebaczenie rysuje obraz świata, w którym nie ma już cierpienia, strata staje się niemożliwa, a gniew jest pozbawiony sensu. Atak przemija i kończy się szaleństwo. Jakie cierpienie można sobie teraz wyobrazić? Jaką stratę można ponieść? Świat staje się miejscem radości, obfitości, miłosierdzia i nieskończonego dawania. Jest on teraz tak podobny do Nieba, że zostaje szybko przeobrażony w światło, którego jest odbiciem. Tak więc podróż, w którą wyruszył Syn Boga, zakończyła się w świetle, z którego on przyszedł.

Ojcze, chcemy Ci zwrócić nasze umysły. Zdradziliśmy je, trzymaliśmy w zgorzknieniu, wzbudzaliśmy w nich lęk myślami o przemocy i śmierci. Teraz znów chcemy spocząć w Tobie tacy, jakimi nas stworzyłeś.


Niech umilknie we mnie każdy głos oprócz Głosu Boga.

Ojcze, dzisiaj chcę słuchać tylko Twego Głosu. Przyjdę do Ciebie w najgłębszym milczeniu, aby usłyszeć Twój Głos i przyjąć Twoje Słowo. Mam tylko tę jedną modlitwę: Przychodzę do Ciebie, by prosić o prawdę. Prawda zaś to jedynie Twoja Wola, którą dziś chcę dzielić z Tobą.

Nie pozwalamy dziś, aby myśli ego kierowały naszymi słowami lub czynami. Gdy pojawią się takie myśli, ustąpimy spokojnie, przypatrzymy się im, a potem pozwolimy im odejść. Nie chcemy tego, co przyniosłyby one ze sobą. Postanawiamy więc ich nie zatrzymywać. Zamilkły teraz, a Bóg przemawia do nas w ciszy uświęconej przez Swą Miłość i mówi o naszej woli, ponieważ postanowiliśmy Go sobie przypomnieć.

Postanawiam spędzić ten dzień w doskonałym pokoju.

Nie wydaje mi się, abym mógł wybrać na dzisiaj tylko pokój. A jednak mój Bóg zapewnia mnie, że Jego Syn jest taki, jak On sam. Niechaj zaufam dziś Temu, który mówi, że jestem Synem Boga. I niech pokój, który wybieram dziś dla siebie, świadczy o prawdziwości tego, o czym On mówi. Syn Boga nie może mieć żadnych trosk i musi na zawsze pozostać w pokoju Nieba. W Jego imieniu przeznaczam ten dzień na znalezienie tego, co jest Wolą Mego Ojca dla mnie, oraz na akceptację i dawanie tego wszystkim Jego Synom wraz ze mną.

Tak więc, mój Ojcze, chcę spędzić ten dzień z Tobą. Twój Syn Cię nie zapomniał. Pokój, który mu dałeś, jest ciągle w jego umyśle i tam postanawiam spędzić ten dzień.

Bóg jest dziś moim jedynym celem.

Droga do Boga prowadzi przez przebaczenie. Nie ma innej drogi. Gdyby grzech nie był pielęgnowany przez umysł, czy istniałaby jakakolwiek potrzeba odnajdywania drogi do miejsca, w którym jesteś? Kto pozostawałby jeszcze w niepewności? Któż byłby niepewny tego, kim jest? Któż chciałby jeszcze pozostać we śnie, w gęstym obłoku zwątpienia w świętość tego, którego Bóg stworzył bezgrzesznym? Tutaj możemy tylko śnić. Możemy jednak śnić, że przebaczyliśmy temu, w którym grzech jest niemożliwy, i właśnie to postanawiamy dzisiaj śnić. Bóg jest naszym celem, a przebaczenie jest środkiem, za pomocą którego nasze umysły wracają w końcu do Niego.

Ojcze nasz, chcemy zatem przyjść do Ciebie drogą, którą nam wyznaczyłeś. Nie mamy innego celu prócz tego, by usłyszeć Twój Głos i odnaleźć drogę, którą wskazało nam Twoje święte Słowo.

Niech nie postrzegam dziś żadnych różnic.

Ojcze, Ty masz jednego Syna i to właśnie na niego chcę dzisiaj patrzeć. Stworzyłeś tylko jego. Dlaczego miałbym dostrzegać tysiące form w czymś, co pozostaje jednym? Dlaczego miałbym jednemu nadawać tysiące nazw, kiedy wystarczy tylko jedna? Twój Syn musi bowiem nosić Twoje Imię, albowiem Ty go stworzyłeś. Niech nie postrzegam go jako obcego zarówno dla jego Ojca, jak i dla mnie. Jest on bowiem częścią mnie, a ja częścią jego, my zaś jesteśmy częścią Ciebie, któryś jest naszym Źródłem, złączeni na wieczność w Twojej Miłości – wiecznie święty Syn Boga.

My, którzy jesteśmy jednym, chcemy dziś rozpoznać prawdę o nas samych. Chcemy wrócić do domu i spocząć w jedności. Tam jest bowiem pokój i nigdzie indziej nie można go szukać ani znaleźć.


Jestem otoczony Miłością Boga.

Ojcze, Ty stoisz przede mną i za mną, obok mnie, tam, gdzie widzę siebie i dokądkolwiek zmierzam. Ty jesteś we wszystkich rzeczach, na które patrzę, w dźwiękach, które słyszę, i w każdej dłoni, która sięga po moją dłoń. W Tobie czas znika, a miejsce staje się koncepcją bez znaczenia. Albowiem to, co otacza Twego Syna i utrzymuje go w bezpieczeństwie, to Sama Miłość. Nie ma innego Źródła niż To i nie istnieje nic, co nie podziela Jego świętości; co byłoby poza Twoim jedynym stworzeniem lub poza Miłością, która zawiera w sobie wszystkie rzeczy. Ojcze, Twój Syn jest taki jak Ty. Przychodzimy dziś do Ciebie w Twoim Własnym Imieniu, aby pozostać w pokoju Twej wiecznej Miłości.

Bracia moi, przyłączcie się dziś do mnie. Oto modlitwa zbawienia. Czyż nie musimy przyłączyć się do tego, co zbawi świat i nas samych?

Łagodność stworzenia jest wszystkim, co widzę.

Rzeczywiście nie rozumiałem świata, ponieważ złożyłem w nim swoje grzechy i zobaczyłem je spoglądające na mnie. Jakże wydawały się okrutne! I jak bardzo oszukiwałem się myśląc, że to, czego się bałem, pochodzi ze świata, a nie z mojego umysłu. Dzisiaj widzę świat w niebiańskiej łagodności, którą jaśnieje stworzenie. Nie ma w nim żadnego lęku. Niech żaden obraz moich grzechów nie przesłania światła Nieba promieniującego na świat. To, co jest w nim odzwierciedlane, znajduje się w Umyśle Boga. Wyobrażenia, które widzę, są odzwierciedleniem moich myśli. Mój umysł jednak jest jednym z Umysłem Boga. Mogę zatem postrzegać łagodność stworzenia.

W spokoju chcę patrzeć na świat, który odzwierciedla tylko Twoje Myśli, a także i moje. Niech pamiętam, że są one takie same, a zobaczę łagodność stworzenia.


Moje serce bije w Pokoju Boga.

Otacza mnie pełnia życia, które Bóg stworzył w Swej Miłości. Woła ono do mnie w każdym uderzeniu serca i w każdym oddechu, w każdym czynie i każdej myśli. Moje serce wypełnione jest pokojem, a moje ciało przepełnione celem przebaczania. Teraz mój umysł jest uzdrowiony i dane mi jest wszystko, czego potrzebuję do zbawienia świata. Każde uderzenie serca przynosi mi pokój, każdy oddech napełnia mnie mocą. Jestem posłańcem Boga, kierowanym Jego Głosem, podtrzymywanym przez Niego w miłości, zawartym na zawsze w ciszy i pokoju Jego kochających Ramion. Każde uderzenie serca wzywa Jego Imię i na każde odpowiada Jego Głos zapewniając mnie, że w Nim jestem w domu.

Obym posłuchał Twojej Odpowiedzi, a nie swojej. Ojcze, moje serce bije w pokoju stworzonym przez Serce Miłości. Tam i tylko tam mogę być w domu.


Niech wszystkie rzeczy będą dokładnie takie, jakie są.


Niech nie będę dziś Twym sędzią, Panie, i nie wydaję osądu przeciw Tobie. Niech nie próbuję ingerować w Twoje stworzenie i zniekształcać je w chore formy. Niechaj wyrażę chęć, by wycofać swe pragnienia z jego jedności i w ten sposób pozwolić Twemu stworzeniu, by było takie, jakim je stworzyłeś. W ten bowiem sposób ja również będę w stanie rozpoznać moją Jaźń taką, jaką ją stworzyłeś. W Miłości zostałem stworzony i w Miłości na zawsze pozostanę. Cóż może mnie przerazić, gdy pozwalam wszystkim rzeczom, aby były dokładnie takie, jakie są?

Niech nasze oczy dziś nie bluźnią, a nasze uszy nie dają posłuchu kłamliwym językom. Tylko rzeczywistość jest wolna od bólu. Tylko rzeczywistość jest wolna od straty. Tylko rzeczywistość jest w pełni bezpieczna. I tylko tego dziś szukamy.

Cisza pokoju Boga należy do mnie.

Może już teraz jesteśmy gotowi na dzień niezakłóconego spokoju. Jeśli nie jest to jeszcze prawdopodobne, to cieszymy się i jesteśmy bardziej niż zadowoleni, że możemy nauczyć się, jak taki dzień osiągnąć. Jeżeli ulegamy niepokojowi, to nauczmy się, w jaki sposób go zaniechać i wrócić do pokoju. Wystarczy tylko powiedzieć naszym umysłom z całkowitą pewnością: ,,Cisza pokoju Boga należy do mnie”, a nic nie może zakłócić pokoju, który Sam Bóg dał Swemu Synowi.

Ojcze, Twój pokój jest moim pokojem. Dlaczego mam się bać, że coś może mnie ograbić z tego, co Ty chcesz, abym zachował? Nie jestem w stanie utracić Twoich darów. Tak więc pokój, który dałeś Swemu Synowi, jest ciągle ze mną w ciszy oraz w mojej wiecznej miłości do Ciebie.


Dzisiejszy dzień należy do Miłości. Niechaj się nie lękam.


Ojcze, chcę dziś pozwolić, aby wszystkie rzeczy były takie, jakimi je stworzyłeś, oraz oddać Twojemu Synowi cześć należną jego bezgrzeszności: miłość brata do własnego brata i jego Przyjaciela. Dzięki temu zostaję odkupiony. Dzięki temu również prawda wejdzie tam, gdzie były złudzenia, światło zastąpi całą ciemność, a Twój Syn pozna, że jest taki, jakim go stworzyłeś.

Obejmuje nas dziś szczególne błogosławieństwo od Tego, który jest naszym Ojcem. Daj ten dzień Jemu, a nie będzie dziś żadnego lęku, ponieważ dzień ten zostaje dany Miłości.

Jeśli ja jestem zniewolony, mój Ojciec nie jest wolny.

Jeżeli zaakceptuję to, że jestem więźniem w ciele w tym świecie, w którym wszystkie rzeczy z pozoru żyjące wydają się umierać, wtedy Ojciec mój jest więźniem wraz ze mną. I w to właśnie wierzę, gdy utrzymuję, że muszę przestrzegać praw, których przestrzega świat, oraz gdy uważam, że słabości i grzechy, które dostrzegam, są rzeczywiste i nie można od nich uciec. Jeśli jestem zniewolony w jakikolwiek sposób, wtedy nie znam swego Ojca ani swojej Jaźni. Jestem więc stracony dla całej rzeczywistości. Albowiem prawda jest wolna, a to, co jest zniewolone, nie jest częścią prawdy.

Ojcze, nie proszę o nic prócz prawdy. Miałem wiele głupich myśli o sobie oraz mym stworzeniu i wprowadziłem do mego umysłu sen o lęku. Dzisiaj już nie chcę śnić. Wybieram drogę do Ciebie zamiast szaleństwa i lęku. Prawda bowiem jest bezpieczna i tylko miłość jest pewna.


Cisza Nieba obejmuje dziś moje serce.


Ojcze, jak spokojnie jest dzisiaj! Jak cicho wszystko się układa! Oto jest dzień, który został wybrany jako czas, w którym przyjdzie mi zrozumieć lekcję, że nie ma żadnej potrzeby, abym robił cokolwiek. W Tobie każdy wybór jest już dokonany. W Tobie każdy konflikt został rozwiązany. Wszystko, co mam nadzieję znaleźć, zostało mi już w Tobie dane. Twój pokój jest moim pokojem. Moje serce jest wyciszone, a umysł spokojny. Twoja Miłość jest Niebem i Twoja Miłość jest moją miłością.

Spokój dzisiejszego dnia da nam nadzieję, że odnaleźliśmy drogę oraz podążaliśmy nią długo do całkowicie pewnego celu. Dziś nie będziemy wątpili w jej kres obiecany nam przez Samego Boga. Ufamy Mu oraz naszej Jaźni, która wciąż jest jednym z Nim.


Niechaj zapomnę dziś przeszłość mego brata.

To jest myśl, która wskazuje drogę do Ciebie i prowadzi mnie do celu. Nie mogę przyjść do Ciebie bez mego brata. Aby poznać własne Źródło, muszę najpierw rozpoznać to, co stworzyłeś jednym ze mną. To właśnie dłoń mego brata kieruje mną w drodze do Ciebie. Jego grzechy, tak jak moje, należą do przeszłości. Jestem więc zbawiony, ponieważ przeszłość odeszła. Niech nie pielęgnuję jej w swym sercu, bo zgubię drogę, którą idę do Ciebie. Mój brat jest moim zbawicielem. Niech nie atakuję zbawiciela, którego mi dałeś, lecz niechaj oddaję cześć temu, który nosi Twe Imię, i niech w ten sposób pamiętam, że jest Ono również moim imieniem.

Wybacz mi zatem dzisiaj. Będziesz wiedział, że wybaczyłeś mi, jeśli zobaczysz swego brata w świetle świętości. Nie może on być mniej święty niż ja, a ty nie możesz być bardziej święty niż on.

Wszelki lęk przeminął i jest tylko miłość.

Wszelki lęk przeminął, ponieważ odeszło jego źródło, a wraz z nim odeszły wszystkie jego myśli. Miłość pozostaje jedynym obecnym stanem, którego Źródło jest tutaj na całą wieczność. Czyż świat może się wydawać jasnym i czystym, bezpiecznym i gościnnym, gdy przygniatają go wszystkie moje przeszłe błędy, pokazując mi zniekształcone formy lęku? Jednak w teraźniejszości miłość jest oczywista, a jej skutki widoczne. Cały świat jaśnieje w odbiciu jej światła i widzę w końcu świat, któremu zostało przebaczone.

Ojcze, niech Twój święty świat nie wymyka się dziś moim oczom. Obym też nie pozostawał głuchy na wszystkie te hymny wdzięczności, które wyśpiewuje świat pod odgłosami lęku. Istnieje prawdziwy świat, który teraźniejszość trzyma pod ochroną przed wszelkimi błędami przeszłości. Chcę, by me oczy oglądały dziś tylko ten świat.

Przebaczenie jest jedynym darem, jaki daję.

Przebaczenie jest jedynym darem, jaki daję, ponieważ jest to jedyny dar, jakiego sam chcę. Wszystko zaś, co daję, daję sobie. Jest to prosta reguła zbawienia. Sam zaś, chcąc być zbawiony, chcę z niej uczynić moją regułę, aby stała się ona sposobem mego życia w świecie, który potrzebuje zbawienia i który będzie zbawiony, gdy ja zaakceptuję swoje Pojednanie.

Ojcze, jakże niezawodne są Twoje drogi, jakże pewny jest ich ostateczny rezultat i jakże dokładnie każdy krok mego zbawienia został już wyznaczony oraz osiągnięty za sprawą Twej łaski. Dzięki niech będą Tobie za Twe wieczne dary i dzięki Ci za moją Tożsamość.

A Sam Bóg obetrze wszelkie łzy.

Ojcze, jeżeli nie osądzam, nie jestem w stanie płakać. Nie jestem też w stanie cierpieć ani czuć się opuszczony czy niepotrzebny na tym świecie. Oto mój dom, ponieważ go nie osądzam i dlatego też jest on jedynie taki, jakiego Ty chcesz. Niech widzę dziś mój dom bez potępienia, szczęśliwymi oczami, które przebaczenie uwolniło od wszelkich wypaczeń. Niech widzę Twój świat zamiast mojego. Wszystkie zaś łzy, które uroniłem, zostaną zapomniane, albowiem odeszło ich źródło. Ojcze, nie chcę dziś osądzać Twojego świata.

Boży świat jest pełen szczęścia. Ci, którzy na niego patrzą, mogą tylko dodawać do niego swą radość i błogosławić go jako przyczynę ich dalszej radości. Płakaliśmy, ponieważ nie rozumieliśmy. Poznaliśmy jednak, że świat, który widzieliśmy, był fałszywy, a dziś naszą wolą jest patrzeć na Boży świat.

Ta chwila to jedyny czas, jaki istnieje.

Wyobraziłem sobie czas w taki sposób, że sam udaremniam swe dążenia. Jeżeli moim wyborem jest sięgnąć poza czas ku bezczasowości, to muszę zmienić własne postrzeganie tego, czemu służy czas. Celem czasu nie może być utrzymywanie przeszłości i przyszłości jako jednego. Jedynym okresem, w którym mogę być zbawiony od czasu, jest teraz. W tej bowiem chwili nadeszło przebaczenie, aby mnie uwolnić. Chrystus rodzi się teraz, bez przeszłości czy przyszłości. Przyszedł On, aby teraz dać światu Swe błogosławieństwo, przywracając go do stanu bezczasowości i miłości. A miłość jest wszechobecna, tu i teraz.

Dzięki za tę chwilę, Ojcze. Właśnie teraz zostaję odkupiony. Ta chwila jest czasem, który wyznaczyłeś dla uwolnienia Swego Syna i dla zbawienia w nim całego świata.

Nie będę się dziś bał spojrzeć do własnego wnętrza.

We mnie jest Wieczna Niewinność, ponieważ Wolą Boga jest, aby była Ona tam na całą wieczność. Ja, Jego Syn, którego wola jest tak samo nieograniczona jak Jego Własna, nie jestem w stanie pragnąć zmiany tego stanu. Albowiem wypieranie się Woli mego Ojca to wypieranie się swej własnej woli. Spojrzenie do własnego wnętrza to po prostu odnalezienie mojej woli takiej, jaką stworzył ją Bóg i jaka jest. Boję się spojrzeć do swego wnętrza, ponieważ sądzę, iż wytworzyłem inną, nieprawdziwą wolę oraz nadałem jej realność. Jednak nie wywiera ona żadnych skutków. We mnie jest świętość Boga. We mnie jest pamięć o Nim.

Ojcze mój, krok, który dzisiaj stawiam, stanowi niezawodne uwolnienie od błahych snów o grzechu. Twój ołtarz stoi spokojny i nieskalany. Jest to święty ołtarz mojej Jaźni i tu znajduję swą prawdziwą Tożsamość.

Dzisiejszy dzień spędzę bez lęku i w miłości.

Ojcze mój, dzień ten chcę spędzić z Tobą, tak jak postanowiłeś, abym spędzał wszystkie dni. To zaś, czego doświadczę, nie pochodzi w ogóle z czasu. Radość, która przychodzi do mnie, to nie radość dni czy godzin, albowiem przychodzi ona z Nieba do Twojego Syna. Dzień ten będzie Twym słodkim przypomnieniem, abym Ciebie pamiętał; będzie Twym miłosiernym wołaniem do Twego świętego Syna, znakiem, że Twoja łaska przyszła do mnie i że Twoją Wolą jest, bym został dziś uwolniony.

Spędzamy ten dzień razem, ty i ja. Cały zaś świat łączy się z nami w naszej pieśni dziękczynienia i radości dla Tego, który dał nam zbawienie i który nas uwolnił. Przywrócony jest nam pokój i świętość. Nie ma w nas dziś miejsca na lęk, bowiem zaprosiliśmy miłość do naszych serc.


Osądzam wszystkie rzeczy tak, jak chcę, by wyglądały.

Osąd został wytworzony jako broń używana przeciwko prawdzie. Oddziela on to, przeciwko czemu jest użyty, i odgradza to tak, jakby to była osobna rzecz. Następnie czyni z tego to, czym chcesz, żeby to było. Osądza on to, czego nie potrafi zrozumieć, ponieważ nie jest w stanie widzieć całości, i dlatego też osądza fałszywie. Obyśmy nie używali dziś osądu, lecz uczynili z niego dar dla Tego, który ma dla niego inne zastosowanie. Uwolni On nas od katuszy wszystkich osądów, które wydaliśmy przeciwko sobie, i przywróci nam spokój umysłu, dając nam Boży Sąd nad Jego Synem.

Ojcze, czekamy dziś z otwartym umysłem, aby usłyszeć Twój Sąd nad Synem, którego kochasz. My go nie znamy i nie możemy osądzać. Tak więc pozwalamy Twojej Miłości decydować, kim musi być ten, którego stworzyłeś jako Swego Syna.

Widzę wszystkie rzeczy takimi, jakimi chcę, żeby były.

Postrzeganie następuje po osądzie. Osądziwszy, widzimy zatem to, na co chcemy spoglądać. Wzrok bowiem może jedynie służyć do oferowania nam tego, czego chcemy. Niemożliwe jest przeoczenie tego, co chcemy widzieć, oraz niezauważenie tego, co postanowiliśmy zobaczyć. Jakże niezawodnie musi zatem przyjść prawdziwy świat, by powitać święty wzrok każdego, kto przyjmuje cel Ducha Świętego jako cel swego widzenia. Nie może mu się nie udać zobaczyć tego, co Chrystus chce, aby widział, i nie może nie współdzielić Chrystusowej Miłości dla tego, na co patrzy.

Nie mam dziś żadnego innego celu, jak tylko patrzeć na wyzwolony świat, uwolniony od wszystkich osądów, które wydałem. Ojcze, to jest dziś Twoją Wolą dla mnie, a zatem musi to być również moim celem.

Niech przyjdzie do mnie teraz nowe postrzeganie.

Ojcze, istnieje widzenie, które widzi wszystkie rzeczy jako bezgrzeszne, tak że nie ma już lęku, a tam gdzie był, zaproszona zostaje miłość. A miłość przyjdzie wszędzie tam, gdzie się ją o to poprosi. Widzenie tego jest Twoim darem. Oczy Chrystusa patrzą na świat, któremu zostało przebaczone. W Jego wzroku wszystkie grzechy świata zostają odpuszczone, albowiem nie widzi On grzechu w niczym, na co spogląda. Niech przyjdzie do mnie teraz Jego prawdziwe postrzeganie, abym mógł się obudzić ze snu o grzechu i spojrzeć do własnego wnętrza na swoją bezgrzeszność, którą Ty zachowałeś całkowicie nieskalaną na ołtarzu Twego świętego Syna – tej Jaźni, z którą chcę się utożsamić.

Postrzegajmy dziś siebie nawzajem oczami Chrystusa. Jakże jesteśmy piękni! Jakże święci i miłujący! Bracie, chodź i przyłącz się dzisiaj do mnie. Zbawiamy świat, gdy się połączyliśmy. Albowiem w naszym widzeniu staje się on tak święty jak światło będące w nas.

Wszystkie dary, które daję moim braciom, są darami dla mnie.

Tak jak każdy dar, który dają moi bracia, jest moim darem, tak też każdy dar, który ja daję, należy do mnie. Każdy z nich pozwala odejść jakiemuś przeszłemu błędowi i nie zostawia cienia na świętym umyśle umiłowanym przez mego Ojca. Jego łaska jest mi dana w każdym darze przyjętym przez jakiegoś brata na przestrzeni czasu, jak również poza wszelkim czasem. Mój skarbiec jest pełen, a aniołowie strzegą jego otwartych wrót, aby ani jeden dar nie zaginął i by jeszcze więcej zostało dodanych. Niechaj pójdę tam, gdzie znajdują się moje skarby, i niech wejdę tam, gdzie naprawdę jestem przyjmowany z radością, gdzie jestem w domu pośród darów, które dał mi Bóg.

Ojcze, chcę dziś zaakceptować Twoje dary. Nie rozpoznaję ich. Ufam jednak, że Ty, który je dałeś, zapewnisz mi środki, za pomocą których je dostrzegę, zobaczę ich wartość i tylko je umiłuję jako to, czego chcę.

Wszystkie rzeczy, które sądzę, że widzę, są odzwierciedleniem myśli.

Oto przewodnia myśl zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.

Jestem na zawsze Skutkiem Boga.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle – święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Jestem na zawsze Twym Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Przebywam wciąż tam, gdzie mnie osadziłeś. Wszystkie zaś Twe atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do jego Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek są nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, a więc mam taką samą jak Ty moc tworzenia. Tak jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Stosuję się tutaj do Twego planu i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojne Niebo Twojej Miłości, w którym ziemia zniknie, a wszystkie oddzielone myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boga.

Zobaczmy dzisiaj, jak znika ziemia, jak wpierw przemieniona, a następnie ogarnięta przebaczeniem, zlewa się całkowicie ze świętą Wolą Boga.

Nie będę dzisiaj więcej siebie ranić.

Zaakceptujmy dziś przebaczenie jako naszą jedyną funkcję. Dlaczego mielibyśmy atakować nasze umysły i dawać im wyobrażenia bólu? Dlaczego mielibyśmy je uczyć, że są bezsilne, gdy Bóg wyciąga do nich Swą moc i Swą Miłość i zaprasza je, aby wzięły to, co już należy do nich? Umysł, który staje się skłonny zaakceptować dary Boga, został oddany z powrotem duchowi i rozprzestrzenia swą wolność i swą radość, co jest Wolą Boga połączoną z jego własną wolą. Ta Jaźń, którą stworzył Bóg, nie jest w stanie grzeszyć, a zatem i nie jest w stanie cierpieć. Postanówmy dzisiaj, aby On był naszą Tożsamością, a w ten sposób uciekniemy na zawsze od wszelkich rzeczy, które sen o lęku wydaje się nam ofiarować.

Ojcze, Twego Syna nie można zranić. A jeśli sądzimy, że cierpimy, to tylko dlatego, że nie udaje się nam rozpoznać naszej jedynej Tożsamości, którą dzielimy z Tobą. Chcemy dziś do Niej powrócić, aby na zawsze uwolnić się od wszystkich naszych błędów i zostać zbawionym od tego, czym sądziliśmy, że jesteśmy.

Przebaczenie kończy tutaj sen o konflikcie.

Konflikt musi zostać rozwiązany. Jeżeli chce się od niego uciec, nie można go unikać, odsuwać na bok, wypierać się go, maskować, dostrzegać gdzie indziej, nadawać mu innej nazwy lub też ukrywać go pod jakimkolwiek fałszem. Trzeba go zobaczyć dokładnie takim, jakim jest, tam, gdzie sądzimy, że się znajduje, w tej rzeczywistości, która została mu nadana, i wraz z takim celem, który wyznaczył mu umysł. Albowiem tylko wtedy zostają podniesione jego bariery obronne, a prawda może nań świecić, w miarę jak konflikt znika.

Ojcze, przebaczenie jest światłem, które wybrałeś, aby rozproszyło swym blaskiem wszelki konflikt i wszelkie zwątpienie oraz by oświetliło drogę naszego powrotu do Ciebie. Żadne inne światło prócz tego nie jest w stanie zakończyć naszego złego snu. Żadne inne światło prócz tego nie jest w stanie zbawić świata. Albowiem tylko ono nigdy w niczym nie zawiedzie, będąc Twoim darem dla Twego umiłowanego Syna.


Domagam się dziś darów, które daje przebaczenie.

Nie będę czekał ani dnia dłużej, by znaleźć skarby, które ofiarowuje mi mój Ojciec. Płonne są wszystkie złudzenia, sny zaś odeszły, skoro są utkane z myśli opierających się na fałszywych postrzeżeniach. Niechaj nie akceptuję dziś więcej tak skąpych darów. Boży Głos ofiarowuje pokój Boga tym wszystkim, którzy słyszą i postanawiają podążać za Nim. Taki jest dzisiaj mój wybór. Tak więc idę odnaleźć skarby, które dał mi Bóg.

Szukam tylko tego, co wieczne. Albowiem Twój Syn nie może poprzestać na niczym mniejszym. Cóż więc może być jego pocieszeniem, jak nie tylko to, co ofiarowujesz jego zdezorientowanemu umysłowi i wylęknionemu sercu po to, by dać mu pewność i przynieść pokój? Chcę dziś ujrzeć mego brata bez grzechu. Taka jest Twoja Wola dla mnie, bowiem w ten sposób ujrzę swoją bezgrzeszność.


Moim wyborem jest widzieć bezgrzeszność mego brata.

Przebaczenie jest wyborem. Nigdy nie widzę mego brata takiego, jakim jest, albowiem wykracza to daleko poza postrzeganie. To, co w nim widzę, jest po prostu tym, co pragnę widzieć, ponieważ reprezentuje to coś, co chcę, aby było prawdą. Tylko na to reaguję, obojętnie, jak bardzo wydaję się poruszony wydarzeniami zewnętrznymi. Moim wyborem jest widzenie tego, na co chcę patrzeć, i tylko to widzę. Bezgrzeszność mego brata pokazuje mi, że chcę spoglądać na swoją bezgrzeszność. Zobaczę ją zaś, zdecydowawszy się widzieć mego brata w jej świętym świetle.

Cóż mogłoby mi przywrócić pamięć Ciebie, jak nie tylko widzenie bezgrzeszności mego brata? Jego świętość przypomina mi, że został on stworzony jednym ze mną i takim jak ja. W nim znajduję swoją Jaźń, a w Twym Synu znajduję również pamięć Ciebie.

Przebaczenie pozwala mi poznać, że umysły są połączone.

Przebaczenie jest środkiem wyznaczonym, by położyć kres postrzeganiu. Wiedza zostaje przywrócona po tym, gdy postrzeganie najpierw się zmienia, a następnie ustępuje całkowicie temu, co pozostaje na zawsze poza jego najdalszym zasięgiem. Albowiem obrazy i dźwięki mogą w najlepszym wypadku służyć tylko przywołaniu pamięci tego, co leży ponad nimi wszystkimi. Przebaczenie usuwa wypaczenia i otwiera ukryty ołtarz dla prawdy. Jego lilie jaśnieją w umyśle i wzywają go, by zawrócił i spojrzał do wewnątrz po to, by znaleźć to, czego na próżno szukał na zewnątrz. Albowiem tylko i wyłącznie tutaj zostaje przywrócony spokój umysłu, gdyż jest to miejsce pobytu Samego Boga.

Niech w ciszy przebaczenie wymaże moje sny o oddzieleniu i grzechu. Następnie pozwól mi, Ojcze, spojrzeć do mego wnętrza i odkryć, że została dotrzymana Twa obietnica mojej bezgrzeszności, że Twoje Słowo pozostaje niezmienione w mym umyśle, a Twoja Miłość wciąż mieszka w moim sercu.

Pozostaję pod wpływem jedynie własnych myśli.

Tylko to wystarczy, by zbawienie przyszło dla całego świata. Albowiem w tej jednej myśli każdy zostaje wreszcie uwolniony od lęku. Teraz bowiem nauczył się, że nikt go nie przeraża i nic nie może mu zagrozić. Nie ma on wrogów i jest bezpieczny wobec wszelkich zewnętrznych rzeczy. Jego myśli mogą go przerazić, jednak skoro myśli te należą tylko do niego, ma on moc, by je zmienić i wymienić każdą myśl o lęku na szczęśliwą myśl miłości. On sam się ukrzyżował. Planem Boga było jednak, by Jego umiłowany Syn został odkupiony.

Twój plan jest pewny, mój Ojcze, tylko Twój. Wszystkie inne plany zawiodą. I będę miał przerażające myśli, dopóki nie nauczę się, że Ty dałeś mi jedyną Myśl, która prowadzi mnie do zbawienia. Moje własne myśli zawiodą i poprowadzą mnie donikąd. Myśl zaś, którą mi dałeś, obiecuje zaprowadzić mnie do domu, ponieważ zawiera w sobie Twoją obietnicę dla Twego Syna.

Pozwalam przebaczeniu spocząć na wszystkich rzeczach, albowiem w ten sposób przebaczenie będzie dane mnie samemu.

Dziękuję Ci, Ojcze, za Twój plan zbawienia mnie od piekła, które wytworzyłem. Nie jest ono rzeczywiste. Ty zaś dałeś mi środki, za pomocą których mogę sobie udowodnić jego nierealność. Klucz jest w moich rękach i dotarłem już do drzwi, poza którymi leży koniec snów. Stoję przed bramą Nieba zastanawiając się, czy powinienem wejść i być w domu. Niech dzisiaj nie czekam więcej. Niech przebaczę wszystkim rzeczom i niech stworzenie będzie takie, jakim Ty chcesz, aby było, i jakim jest. Niech pamiętam, że jestem Twym Synem, a otwierając w końcu drzwi, niech zapomnę złudzenia w płonącym świetle prawdy, gdy pamięć o Tobie powraca do mnie.

Bracie, przebacz mi teraz. Przychodzę do ciebie, aby zabrać cię ze sobą do domu. A gdy idziemy, świat idzie z nami naszą drogą do Boga.

Uczę się dziś prawa miłości: To, co daję memu bratu, jest moim darem dla mnie.

To jest Twoje prawo, mój Ojcze, nie moje. Nie rozumiałem, co znaczy dawanie, i zamierzałem zachować to, czego pragnąłem, tylko dla siebie. Gdy spojrzałem na skarb, który sądziłem, że mam, znalazłem puste miejsce, gdzie niczego nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Któż może dzielić się snem? I co może ofiarować mi złudzenie? Jednak ten, komu wybaczam, da mi dary wykraczające poza wartość czegokolwiek na ziemi. Niechaj bracia, którym wybaczyłem, wypełnią moje zasoby skarbami Nieba, jako że tylko one są rzeczywiste. W ten sposób zostaje wypełnione prawo miłości. W ten również sposób Twój Syn powstaje i wraca do Ciebie.

Jakże blisko jesteśmy jeden drugiego, gdy idziemy do Boga. Jakże On jest blisko nas. Jakże bliski jest koniec snu o grzechu i odkupienie Syna Bożego.

Ogarnia mnie dziś pokój Boga i zapominam o wszystkich rzeczach prócz Jego Miłości.

Ojcze, budzę się dziś z cudami korygującymi moje postrzeganie wszystkich rzeczy. Tak też zaczyna się dzień, który dzielę z Tobą, tak jak i będę dzielił wieczność, albowiem czas usunął się dziś na bok. Nie szukam rzeczy należących do czasu, a więc nie będę ich oglądał. To, czego dzisiaj szukam, wykracza poza wszelkie prawa czasu i rzeczy postrzegane w czasie. Chcę zapomnieć o wszystkich rzeczach prócz Twojej Miłości. Chcę mieszkać w Tobie i nie znać żadnych innych praw prócz Twego prawa miłości. Chcę też znaleźć pokój, który stworzyłeś dla Twego Syna, i zapomnieć o wszystkich niemądrych zabawkach mojego wytworu, gdy widzę Twoją chwałę oraz moją własną.

Kiedy nadejdzie dziś wieczór, nie będziemy pamiętali o niczym prócz pokoju Boga. Dzisiaj bowiem poznamy, jaki pokój należy do nas, gdy zapomnimy o wszystkich rzeczach prócz Miłości Boga.

Cuda odzwierciedlają wieczną Miłość Boga. Ofiarować je to znaczy przypominać Go sobie i przez Jego pamięć zbawiać świat.

To, czemu wybaczamy, staje się częścią nas, jakimi siebie postrzegamy. Syn Boga, jakim go stworzyłeś, łączy w sobie wszystkie rzeczy. Pamięć Ciebie zależy od jego przebaczenia. Jego myśli nie mają wpływu na to, czym on jest. Jednak to, na co patrzy, jest ich bezpośrednim rezultatem. Dlatego, mój Ojcze, chcę się zwrócić do Ciebie. Tylko pamięć Ciebie mnie uwolni. I tylko moje przebaczenie uczy mnie, by pozwolić pamięci Ciebie wrócić do mnie i z dziękczynieniem dać ją światu.

A gromadząc cuda dane nam przez Niego, rzeczywiście będziemy wdzięczni. Gdy bowiem przypomnimy Go sobie, Jego Syn zostanie nam przywrócony w rzeczywistości Miłości.

Pokój mi, świętemu Synowi Boga.
Pokój memu bratu, który jest jednym ze mną.
Dzięki nam cały świat zostanie pobłogosławiony pokojem.

Ojcze, przyjmuję pokój od Ciebie i chcę go dawać. Jestem Twoim Synem dokładnie takim, jakim mnie stworzyłeś. Wielkie Promienie pozostają we mnie na zawsze niezmącone i nienaruszone. Chcę ich dosięgnąć w milczeniu i pewności, ponieważ nigdzie indziej nie da się pewności znaleźć. Pokój mnie i pokój całemu światu. W świętości zostaliśmy stworzeni i w świętości pozostajemy. Doskonała bezgrzeszność Twego Syna upodabnia go do Ciebie. I z tą myślą mówimy radośnie: Amen.

Albowiem Oni przybyli

Pomyśl tylko, jakże święty musisz być ty, od którego Głos Boży woła z miłością do twego brata, tak że możesz obudzić w nim Głos odpowiadający na twoje wołanie! I pomyśl, jakże święty musi być on, skoro w nim śpi twoje zbawienie połączone z jego wolnością! Choćbyś najmocniej pragnął, by został on potępiony, Bóg jest w nim. Nigdy zaś nie dowiesz się, że jest On również w tobie, jeśli będziesz atakował Jego wybrany dom i toczył bój z Jego gospodarzem. Patrz nań łagodnie. Spójrz miłującymi oczami na tego, który niesie w sobie Chrystusa, tak byś i ty mógł oglądać jego chwałę i radować się, że Niebo nie jest od ciebie oddzielone.

Czy to zbyt wiele prosić o trochę zaufania dla tego, który niesie do ciebie Chrystusa, tak by wybaczono ci wszystkie twe grzechy i aby nie pozostał w tobie ani jeden wciąż pielęgnowany grzech? Nie zapominaj, że cień utrzymywany między twoim bratem a tobą przyćmiewa twarz Chrystusa i pamięć Boga. A czy wymieniłbyś ich na odwieczną nienawiść? Ziemia, na której stoisz, jest świętą ziemią z Ich powodu, gdyż stojąc tam z tobą pobłogosławili ją swą niewinnością i pokojem.

Blednie krew nienawiści pozwalając, by znów wyrosła zielona trawa, a wszystkie kwiaty bieliły się pobłyskując w letnim słońcu. To, co było miejscem śmierci, stało się teraz żywą świątynią w świecie światła. Z Ich powodu. To Ich Obecność była tym, co ponownie dźwignęło świętość, by zajęła ona swe odwieczne miejsce na odwiecznym tronie. To z Ich powodu cuda zakiełkowały jak trawa i kwiaty na jałowej ziemi, wypalonej i spustoszonej przez nienawiść. To, co nienawiść wykuła, to Oni odwrócili. Tak też teraz stoisz na ziemi tak świętej, że Niebo chyli się, by się z nią połączyć i upodobnić ją do siebie. Przeminął cień odwiecznej nienawiści, a cała śniedź i posucha odeszły na zawsze z krainy, do której Oni przybyli.

Czymże jest dla Nich sto lub tysiąc lat bądź dziesięć tysięcy? Gdy Oni przybywają, cel czasu zostaje wypełniony. To, czego nigdy nie było, obraca się w nicość, gdy Oni przybyli. To, czego żądała nienawiść, zostaje porzucone dla miłości, wolność zaś rozświetla każdą żyjącą istotę i unosi ją do Nieba, gdzie światło staje się coraz jaśniejsze, w miarę jak każda z nich wraca do domu.

To, co niepełne, zostaje znów dopełnione, i pomnożyła się radość Nieba, ponieważ to, co należy do niego, zostało mu przywrócone. Zakrwawiona ziemia zostaje oczyszczona, a obłąkani zrzucili z siebie swe szaty obłąkania, po to by przyłączyć się do Nich na gruncie, na którym stoisz.

Niebo jest wdzięczne za ten dar tego, co było tak długo wstrzymywane. Albowiem Oni przybyli, by znaleźć się na Swoim. To, co było zamknięte, zostaje otworzone; to, co było trzymane w oderwaniu od światłości, zostaje porzucone, tak by jaśniało tam światło, nie pozostawiając żadnej przestrzeni ani dystansu zalegających pomiędzy światłem Nieba a światem.

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten, gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością. Oni zaś przybywają pośpiesznie do żywej świątyni, gdzie przygotowano dla Nich dom. Nie ma w Niebie bardziej świętego miejsca. Oni zaś przybyli, by zamieszkać w świątyni ofiarowanej Im jako miejsce Ich spoczynku, jak i twego. To, czego nienawiść zrzekła się dla miłości, staje się najjaśniejszym światłem w blasku Nieba. Wszystkie zaś światła w Niebie promienieją jaśniej z wdzięczności za to, co zostało przywrócone.

Aniołowie z miłością unoszą się dokoła ciebie, po to by odpędzać wszystkie mroczne myśli o grzechu i utrzymywać światło wszędzie tam, gdzie już weszło. Ślady twych stóp rozświetlają świat, albowiem tam, gdzie kroczysz, przebaczenie z radością idzie z tobą. Nie ma nikogo na ziemi, kto by nie składał podziękowań temu, który przywrócił mu dom i udzielił mu schronienia przed ostrą zimą i przejmującym mrozem. A czyż Pan Niebios i Jego Syn mają dać mniej z wdzięczności za tak dużo więcej?

Świątynia Boga żywego zostaje więc teraz odbudowana jako gościna dla Tego, przez którego została stworzona. Tam, gdzie On mieszka, tam Jego Syn mieszka wraz z Nim, przenigdy nie oddzielony. Składają więc Oni dzięki za to, że zostali w końcu serdecznie przyjęci. Tam, gdzie stał krzyż, teraz stoi zmartwychwstały Chrystus, zaś odwieczne blizny zostają uzdrowione na Jego oczach. Odwieczny cud pojawił się, aby błogosławić i zastąpić odwieczną wrogość przybyłą, by zabijać. Z łagodną wdzięcznością Bóg Ojciec i Syn wracają do tego, co do Nich należy i zawsze będzie należało. Teraz cel Ducha Świętego został osiągnięty. Albowiem Oni przybyli! Albowiem przybyli Oni wreszcie.

Powyższy  tekst składa się z wybranych lekcji-modlitw z Książki Ćwiczeń Kursu Cudów.

Jestem podtrzymywany Miłością Boga

Powtórzenie pierwszych 50 lekcji Kursu Cudów
(Dwudziestominutowa Książeczka)

Oto bezcenna pomoc dla tych, którzy są naprawdę zdeterminowani, aby odkryć całkowitą, nową rzeczywistość Życia, jaką jest Wieczna Miłość Boga. Zawarto tutaj powtórkę pierwszych pięćdziesięciu lekcji Kursu Cudów. Możesz czytać ten tekst codzienne, najlepiej każdego ranka jak najwcześniej i wieczorem przed snem.

Bądź rozsądny

Jest to sprawdzona, bezpośrednia metoda odtworzenia porozumiewania się
ze Źródłem Stworzenia wszystkiego, co jest lub kiedykolwiek może być, lub będzie.
Jest to zaproszenie do natychmiastowego kontaktu
z pojedynczą mocą Rzeczywistości Wiecznego Życia,
która jest wszędzie wokół ciebie.
Pamiętaj, że tak naprawdę nigdy nie byłeś oddzielony od tej całości Wszechistnienia.
Pamiętaj, że nigdy nie było i nie ma się czego bać.

 

Cokolwiek widzę, nic nie znaczy.

Dzieje się tak dlatego, że nie widzę niczego, a nic nie posiada znaczenia. Konieczne jest, abym to rozpoznał, tak bym mógł nauczyć się widzieć. To, co myślę, że teraz widzę, zajmuje miejsce widzenia. Muszę uwolnić się od tego przez uświadomienie sobie, że to nie ma znaczenia, tak aby widzenie mogło zająć jego miejsce.
(LEKCJA 1)

Nadałem temu, co widzę, całe znaczenie, jakie to dla mnie ma.

Osądziłem wszystko, na co patrzę, i to jest tym i tylko tym, co widzę. To nie jest widzenie. To jest zaledwie iluzja rzeczywistości, ponieważ moje osądy powstały w oderwaniu od rzeczywistości. Jestem gotów rozpoznać brak ważności w moich osądach, ponieważ chcę widzieć. Moje osądy zraniły mnie i nie chcę widzieć zgodnie z nimi.
(LEKCJA 2)

Nie rozumiem niczego, co widzę.

Jakże mógłbym rozumieć to, co widzę, skoro to błędnie osądzałem? To, co widzę, jest projekcją moich własnych błędów myślowych. Nie rozumiem tego, co widzę, ponieważ to nie jest zrozumiałe. Nie ma sensu starać się tego zrozumieć. Są natomiast wszelkie powody, aby pozwolić, by to odeszło i zrobiło miejsce dla tego, co może być widziane, zrozumiane i kochane. Mogę znaleźć to na miejsce tego, co widzę teraz, poprzez samą tylko chęć zrobienia tego. Czyż nie jest to lepszy wybór od tego, który uczyniłem przedtem?
(LEKCJA 3)

Te myśli nic nie znaczą.

Myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, ponieważ staram się myśleć bez Boga. To, co nazywam „swoimi” myślami, nie stanowi moich prawdziwych myśli. Moje prawdziwe myśli to myśli, które myślę z Bogiem. Nie jestem ich świadomy, ponieważ wytworzyłem sobie swoje myśli na ich zastępstwo. Chcę poznać, że moje myśli nic nie znaczą, i pozwolić, aby odeszły. Moim wyborem jest, aby zostały one zastąpione tym, czym miały być zastąpione. Moje myśli są bez znaczenia, lecz całe stworzenie zawiera się w myślach, które myślę z Bogiem.
(LEKCJA 4)

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu,
o którym myślę.

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym myślę, ponieważ ciągle próbuję uzasadnić swoje myśli. Ciągle staram się uczynić je prawdziwymi. Z wszystkich rzeczy robię swoich wrogów, aby mój gniew był uzasadniony, a moje ataki usprawiedliwione. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo niewłaściwie obchodziłem się ze wszystkim, co widzę, przez przypisywanie wszystkiemu tej roli. Czyniłem to, aby bronić systemu myślenia, który mnie ranił i którego już nie chcę. Chcę, aby ten system odszedł.
(LEKCJA 5)

Jestem zaniepokojony,
ponieważ widzę to, czego nie ma.

Rzeczywistość nigdy nie jest groźna. Niemożliwością jest, aby mogła mnie zaniepokoić. Rzeczywistość przynosi tylko doskonały pokój. Kiedy jestem zaniepokojony, to zawsze dlatego, że zastąpiłem rzeczywistość iluzjami, które wymyśliłem. Iluzje te niepokoją mnie, ponieważ nadałem im rzeczywistość, a tym samym rzeczywistość uważam za iluzję. To moje pomieszanie w żaden sposób nie ma wpływu na nic z Boskiego stworzenia. Zawsze jestem zaniepokojony z powodu niczego.
(LEKCJA 6)

Widzę tylko przeszłość.

Rozglądając się wokół potępiam świat, na który patrzę. Nazywam to widzeniem. Używam przeszłości przeciwko wszystkiemu i wszystkim, czyniąc ich swoimi wrogami. Kiedy już przebaczyłem sobie i przypomniałem, Kim jestem, błogosławił będę wszystkich i wszystko, co widzę. Nie będzie przeszłości, a zatem i nie będzie wrogów. Popatrzę z miłością na wszystko, czego przedtem nie udało mi się zobaczyć.
(LEKCJA 7)

Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.

Widzę tylko swoje własne myśli, a mój umysł jest pochłonięty przeszłością. Co więc mogę widzieć takim, jakim jest? Niechaj pamiętam, że patrzę na przeszłość, aby nie dopuścić, by teraźniejszość zaświtała w mym umyśle. Obym zrozumiał, że próbuję użyć czasu przeciwko Bogu. Obym nauczył się oddać przeszłość uświadamiając sobie, że robiąc tak nie rezygnuję z niczego.
(LEKCJA 8)

Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.

Jeżeli niczego nie widzę takim, jakim jest teraz, to można naprawdę powiedzieć, że nic nie widzę. Mogę widzieć tylko to, co jest teraz. Nie jest wyborem widzieć przeszłość czy teraźniejszość; wyborem jest po prostu, żeby widzieć lub nie. To, co zdecydowałem się widzieć, kosztowało mnie utratę widzenia. Teraz wybiorę znowu tak, bym mógł widzieć.
(LEKCJA 9)

Moje myśli nic nie znaczą.

Nie posiadam prywatnych myśli. A jednak jestem świadomy tylko prywatnych myśli. Co mogą znaczyć te myśli? One nie istnieją, a więc nic nie znaczą. Jednak mój umysł jest częścią stworzenia i częścią swego Stworzyciela. Czyż nie wolałbym włączyć się w myślenie wszechświata, zamiast przesłaniać wszystko, co prawdziwie moje, żałosnymi i nie mającymi znaczenia „prywatnymi” myślami?
(LEKCJA 10)

Moje nic nie znaczące myśli
ukazują mi nic nie znaczący świat.

Skoro myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, to świat, który przedstawia ich obraz, nie może mieć znaczenia. To, co leży u podstaw tego świata, jest obłąkane, i takie też jest to, co sam świat tworzy. Rzeczywistość nie jest obłąkana, a ja mam zarówno prawdziwe myśli, jak i obłąkane. Mogę zatem widzieć prawdziwy świat, jeżeli zwrócę się do moich prawdziwych myśli jako mojego przewodnika widzenia.
(LEKCJA 11)

Jestem zaniepokojony,
ponieważ widzę świat bez znaczenia.

Obłąkane myśli są niepokojące. Budują one świat, w którym nigdzie nie ma porządku. Tylko chaos rządzi światem, który reprezentuje chaotyczne myślenie, a chaos nie ma praw. W takim świecie nie mogę żyć w pokoju. Jestem wdzięczny, że ten świat nie jest prawdziwy i że nie muszę go wcale widzieć, chyba że zdecyduję, aby go cenić. A nie zdecyduję się cenić czegoś, co jest całkowicie obłąkane i nie ma znaczenia.
(LEKCJA 12)

Świat bez znaczenia rodzi lęk.

To, co totalnie obłąkane, rodzi lęk, ponieważ jest ono całkowicie chwiejne i nie oferuje żadnych podstaw do zaufania. W szaleństwie nie można polegać na niczym. Nie daje ono ani bezpieczeństwa, ani nadziei. Ale taki świat nie jest prawdziwy. Nadałem mu złudzenie rzeczywistości i cierpiałem z powodu mojej wiary w niego. Teraz decyduję się odsunąć tę wiarę i umieścić swoje zaufanie w rzeczywistości. Decydując się na to uniknę wszystkich skutków świata lęku, gdyż uznaję, że on nie istnieje.
(LEKCJA 13)

Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.

Jak może istnieć świat bez znaczenia, skoro Bóg go nie stworzył? On jest Źródłem wszelkiego znaczenia i wszystko, co jest prawdziwe, jest w Jego Umyśle. Jest to również w moim umyśle, ponieważ On stworzył to razem ze mną. Dlaczego miałbym wciąż jeszcze cierpieć z powodu skutków moich własnych obłąkanych myśli, skoro moim domem jest doskonałość stworzenia? Obym pamiętał o mocy mojej decyzji i rozpoznał, gdzie naprawdę przebywam.
(LEKCJA 14)

Moje myśli są wyobrażeniami,
które wytworzyłem.

Cokolwiek widzę, jest odzwierciedleniem moich myśli. To właśnie moje myśli mówią mi, gdzie jestem i czym jestem. Fakt, że widzę świat, gdzie istnieje cierpienie, strata i śmierć, pokazuje mi, że widzę tylko obraz moich obłąkanych myśli i nie pozwalam, aby moje prawdziwe myśli rzuciły korzystne światło na to, co widzę. Jednak Boża droga jest pewna. Wyobrażenia, które wytworzyłem, nie mogą nad Nim zatryumfować, ponieważ nie jest moją wolą, aby to uczyniły. Moja wola jest Jego Wolą i nie będę miał przed Nim żadnych innych bogów.
(LEKCJA 15)

Nie mam żadnych neutralnych myśli.

Neutralne myśli są niemożliwe, ponieważ wszystkie myśli mają moc. Albo tworzą fałszywy świat, albo prowadzą mnie do prawdziwego, ale żadne myśli nie mogą pozostać bez skutków. Tak jak świat, który widzę, wyłania się z błędów mojego myślenia, tak i prawdziwy świat wyłoni się przed moimi oczami, kiedy pozwolę, aby moje błędy zostały naprawione. Moje myśli nie mogą być czymś innym niż prawda lub fałsz. Muszą być albo jednym, albo drugim. To, co widzę, pokazuje mi, jakie są te myśli.
(LEKCJA 16)

Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy.

To, co widzę, świadczy o tym, co myślę. Gdybym nie myślał, nie istniałbym, ponieważ życie jest myślą. Niechaj spojrzę na świat, który widzę, jak na reprezentację stanu mego własnego umysłu. Wiem, że stan mego umysłu może się zmienić. Wiem zatem również, że świat, który widzę, może się także zmienić.
(LEKCJA 17)

Nie jestem sam w doświadczaniu
skutków mojego widzenia.

Skoro nie mam żadnych prywatnych myśli, to nie mogę widzieć prywatnego świata. Nawet szalona idea oddzielenia musiała być dzielona z innymi, zanim mogła wytworzyć podstawy świata, który widzę. Jednakże to dzielenie się było dzieleniem się niczym. Mogę również przywołać swoje prawdziwe myśli, które dzielą się wszystkim ze wszystkimi. Tak jak moje myśli o oddzieleniu odwołują się do myśli o oddzieleniu innych, tak i moje prawdziwe myśli budzą w nich prawdziwe myśli. I świat, jaki pokazują mi moje prawdziwe myśli, zaświta zarówno przed ich oczami, jak i przed moimi.
(LEKCJA 18)

Nie jestem sam w doświadczaniu
skutków moich myśli.

W niczym nie jestem sam. Wszystko, co myślę, mówię lub robię, uczy cały wszechświat. Syn Boga nie może myśleć lub mówić czy działać na próżno. Nie może być sam w niczym. Jest zatem w mojej mocy zmienić każdy umysł wraz z moim, albowiem moją jest moc Boga.
(LEKCJA 19)

Jestem zdeterminowany widzieć.

Uznając opartą na współdzieleniu naturę moich myśli, jestem zdeterminowany widzieć. Popatrzę na świadków, którzy pokazują mi, że myślenie świata się zmieniło. Ujrzę dowód na to, że to, co dokonało się przeze mnie, sprawiło, że miłość zastąpiła lęk, śmiech zastąpił łzy, a obfitość stratę. Będę teraz patrzył na prawdziwy świat i niechaj nauczy mnie on, że moja wola i Wola Boga to jedno.
(LEKCJA 20)

Jestem zdeterminowany widzieć rzeczy inaczej.

To, co widzę teraz, to tylko oznaki choroby, nieszczęścia i śmierci. To nie może być tym, co stworzył Bóg dla Swego umiłowanego Syna. Sam fakt, że widzę takie rzeczy, jest dowodem, że nie rozumiem Boga. Dlatego również nie rozumiem jego Syna. To, co widzę, mówi mi, że nie wiem, kim jestem. Jestem zdeterminowany widzieć w sobie świadectwa prawdy zamiast tych, które pokazują mi iluzję mnie samego.
(LEKCJA 21)

To, co widzę, jest formą zemsty.

Świat, który widzę, w żadnym razie nie reprezentuje kochających myśli. Jest on obrazem ataku na wszystko przez wszystkich. Jest on wszystkim, tylko nie odzwierciedleniem Miłości Boga i miłości Jego Syna. To właśnie moje atakujące myśli wytworzyły ten obraz. Moje kochające myśli zbawią mnie od tego postrzegania świata i dadzą mi pokój, który Bóg dla mnie przeznaczył.
(LEKCJA 22)

Mogę uciec z tego świata porzucając atakujące myśli.

Oto gdzie leży zbawienie, nigdzie indziej. Bez atakujących myśli nie mógłbym widzieć świata ataku. Gdy przebaczenie pozwoli, by miłość wróciła do mej świadomości, zobaczę świat pokoju, bezpieczeństwa i radości. I właśnie to postanawiam widzieć w miejsce tego, na co patrzę teraz.
(LEKCJA 23)

Nie postrzegam swoich własnych najlepszych korzyści.

Jakże mógłbym rozpoznać swoje własne najlepsze korzyści, skoro nie wiem, kim jestem? To, co myślę, że stanowi moje własne najlepsze korzyści, związałoby mnie tylko bardziej ze światem iluzji. Chcę iść za Przewodnikiem, którego dał mi Bóg po to, abym dowiedział się, co leży w moim własnym najlepszym interesie uznając, że nie mogę tego sam dostrzec.
(LEKCJA 24)

Nie wiem, po co jest cokolwiek.

Według mnie celem wszystkiego jest udowodnienie, że moje iluzje o mnie samym są rzeczywiste. To właśnie do tego celu próbuję wykorzystać wszystko i wszystkich. Po to w ogóle, według mnie, istnieje ten świat. Dlatego też nie rozpoznaję jego prawdziwego celu. Cel, który nadałem światu, doprowadził do jego przerażającego obrazu. Obym wreszcie otworzył swój umysł na prawdziwy cel tego świata, wycofując ten, który mu sam nadałem, i poznając prawdę o nim.
(LEKCJA 25)

Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.

Jakże mogę wiedzieć, kim jestem, skoro widzę wciąż siebie pod ostrzem ataku? Wydaje się, że zagrażają mi ból, choroba, strata, starzenie się i śmierć. Wszystkie moje nadzieje, pragnienia i plany zdają się być na łasce świata, nad którym nie mam kontroli. A jednak moim dziedzictwem jest doskonałe bezpieczeństwo i całkowite spełnienie. Próbowałem oddać moje dziedzictwo w zamian za świat, który widzę. Bóg jednak zatrzymał dla mnie w bezpieczeństwie moje dziedzictwo. Moje własne rzeczywiste myśli nauczą mnie, czym ono jest.
(LEKCJA 26)

Ponad wszystko inne chcę widzieć.

Uznając, że to, co widzę, jest odbiciem tego, kim myślę, że jestem, uświadamiam sobie, że widzenie jest moją największą potrzebą. Świat, który widzę, świadczy o przepełnionej lękiem naturze wyobrażenia samego siebie, które wytworzyłem. Jeżeli chcę pamiętać, kim jestem, to bardzo istotną rzeczą jest, abym pozwolił odejść temu wyobrażeniu o samym sobie. Jak tylko zastąpi go prawda, widzenie będzie mi z pewnością dane. I dzięki temu widzeniu będę patrzył na świat i na siebie samego z miłością i miłosierdziem.
(LEKCJA 27)

Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.

Świat, który widzę, utrzymuje moje pełne lęku wyobrażenie o mnie samym i zapewnia jego dalsze trwanie. Kiedy widzę świat tak, jak go widzę teraz, prawda nie może wejść do mojej świadomości. Pozwolę, by otworzono dla mnie drzwi za tym światem tak, abym mógł spojrzeć poza nie na świat będący odbiciem Miłości Boga.
(LEKCJA 28)

Bóg jest we wszystkim, co widzę.

Za każdym wyobrażeniem, które wytworzyłem, pozostaje niezmieniona prawda. Za każdą zasłoną, którą rozciągnąłem na twarzy miłości, pozostaje jej nie przyćmione światło. Poza wszystkimi moimi obłąkanymi życzeniami jest moja wola, złączona z Wolą mego Ojca. Bóg wciąż jest wszędzie i we wszystkim na zawsze. My zaś, którzy jesteśmy Jego częścią, przejrzymy wszystkie pozory i rozpoznamy leżącą poza nimi prawdę.
(LEKCJA 29)

Bóg jest we wszystkim, co widzę,
ponieważ Bóg jest w moim umyśle.

W moim własnym umyśle poza wszystkimi moimi obłąkanymi myślami o oddzieleniu i ataku istnieje wiedza, że wszystko jest jednym na zawsze. Nie straciłem wiedzy o tym, Kim jestem, tylko dlatego, że o niej zapomniałem. Została ona zachowana dla mnie w Umyśle Boga, który nie opuścił Swoich Myśli. Ja zaś, który jestem wśród nich, jestem z nimi jednym oraz jednym z Nim.
(LEKCJA 30)

Nie jestem ofiarą świata, który widzę.

Jak mogę być ofiarą świata, który może zostać całkowicie obrócony wniwecz, jeśli tak postanowię? Moje łańcuchy są gotowe się zsunąć. Mogę je zrzucić poprzez samo tylko pragnienie, aby to uczynić. Brama więzienia jest otwarta. Mogę je opuścić po prostu z niego wychodząc. Nic mnie nie trzyma w tym świecie. Jedynie moje życzenie pozostania czyni mnie wciąż więźniem. Teraz zrezygnuję z moich obłąkanych pragnień i wejdę wreszcie w światło słońca.
(LEKCJA 31)

Wymyśliłem sobie świat, który widzę.

Wymyśliłem sobie więzienie, w którym widzę samego siebie. Muszę sobie tylko to uświadomić i jestem wolny. Łudziłem się w przekonaniu, że możliwe jest uwięzienie Syna Boga. Gorzko się pomyliłem w tym przekonaniu, którego już nie chcę. Syn Boga musi być na zawsze wolny. Jest on taki, jakim go stworzył Bóg, a nie taki, jakim ja bym go uczynił. On jest tam, gdzie Bóg chce, aby był, a nie tam, gdzie ja zamierzałem trzymać go jako więźnia.
(LEKCJA 32)

Jest inny sposób patrzenia na świat.

Skoro cel tego świata nie jest tym, który ja mu przypisałem, to musi być jakiś inny sposób patrzenia na niego. Widzę wszystko do góry nogami, a moje myśli są przeciwieństwem prawdy. Widzę świat jako więzienie dla Syna Bożego. Świat więc musi być rzeczywiście miejscem, gdzie Syn Boży może zostać uwolniony. Popatrzę na świat taki, jakim jest, i zobaczę go jako miejsce, gdzie Syn Boga znajduje swoją wolność.
(LEKCJA 33)

Mógłbym zamiast tego widzieć pokój.

Kiedy widzę świat jako miejsce wolności, uświadamiam sobie, że odzwierciedla on prawa Boga, a nie zasady, które sam dla niego wymyśliłem, aby ich przestrzegał. Zrozumiem, że mieszka w nim pokój, a nie wojna. Zobaczę też, że pokój mieszka w sercach wszystkich, którzy dzielą to miejsce ze mną.
(LEKCJA 34)

Mój umysł jest częścią Umysłu Boga.
Jestem bardzo święty.

Dzieląc pokój świata z moimi braćmi zaczynam rozumieć, że ten pokój pochodzi z głębi mnie. Świat, na który patrzę, przyjął na siebie światło mojego przebaczenia i promienieje przebaczeniem z powrotem na mnie. W tym świetle zaczynam widzieć to, co iluzje o mnie samym trzymały w ukryciu. Zaczynam rozumieć świętość wszystkich żywych istot, łącznie ze mną, oraz moją z nimi jedność.
(LEKCJA 35)

Moja świętość ogarnia wszystko, co widzę.

Z mojej świętości pochodzi postrzeganie rzeczywistego świata. Przebaczywszy, już nie widzę siebie jako winnego. Mogę zaakceptować niewinność, która jest prawdą o mnie. Widziana oczyma zrozumienia, świętość świata jest wszystkim, co widzę, ponieważ mogę odzwierciedlić tylko myśli, które mam o sobie samym.
(LEKCJA 36)

Moja świętość błogosławi świat.

Postrzeganie mojej świętości nie błogosławi mnie samego. Wszyscy i wszystko, co widzę w jej świetle, uczestniczy w radości, którą ta świętość mi przynosi. Nie ma niczego, co byłoby poza tą radością, ponieważ nie ma niczego, co nie współuczestniczyłoby w mojej świętości. Gdy rozpoznaję moją świętość, to świętość świata promienieje przed oczami wszystkich.
(LEKCJA 37)

Nie ma niczego, czego moja świętość
nie może uczynić.

Moja świętość ma nieograniczoną moc uzdrawiania, ponieważ jest nieograniczona w swojej mocy zbawienia. Od czegóż innego trzeba by się zbawić prócz iluzji? Czym zaś są iluzje, jak nie fałszywymi ideami o mnie samym? Moja świętość usuwa je wszystkie poprzez utwierdzenie prawdy o mnie. Wszystkie bożki znikają w obliczu mojej świętości, którą dzielę z samym Bogiem.
(LEKCJA 38)

Moja świętość jest moim zbawieniem.

Skoro moja świętość wybawia mnie od całej winy, to uznanie mojej świętości jest uznaniem mojego zbawienia. Jest to również uznaniem zbawienia świata. Kiedy już raz zaakceptowałem moją świętość, nic nie jest w stanie wzbudzić we mnie strachu. Skoro więc jestem nieustraszony, wszyscy muszą uczestniczyć w moim zrozumieniu, które jest darem od Boga dla mnie i dla świata.
(LEKCJA 39)

Jestem błogosławiony jako Syn Boga.

W tym oto leży moje roszczenie sobie prawa do wszelkiego dobra i tylko dobra. Jestem błogosławiony jako Syn Boga. Wszystkie dobre rzeczy są moje, ponieważ Bóg przeznaczył je dla mnie. Nie mogę, będąc tym, Kim jestem, cierpieć z powodu jakiejkolwiek straty, pozbawienia czegoś lub bólu. Mój Ojciec wspomaga mnie, chroni i kieruje mną we wszystkim. Jego opieka nade mną jest nieskończona i jest ze mną na zawsze. Jestem błogosławiony na wieki jako Jego Syn.
(LEKCJA 40)

Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.

Jakże mogę być samotny, skoro Bóg zawsze idzie ze mną? Jakże mogę wątpić, być niepewnym siebie, skoro w Nim mieszka doskonała pewność? Jakże mogę być czymkolwiek zaniepokojony, skoro On spoczywa we mnie w absolutnym pokoju? Jakże mogę cierpieć, kiedy poprzez Niego miłość i radość otaczają mnie? Niechaj więc nie pielęgnuję iluzji o samym sobie. Jestem doskonały, ponieważ Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.
(LEKCJA 41)

Bóg jest moją siłą. Widzenie jest Jego darem.

Niechaj dzisiaj nie polegam w widzeniu na swoich własnych oczach. Obym zechciał zamienić swoją żałosną iluzję widzenia na widzenie dane przez Boga. Chrystusowe widzenie jest Jego darem i On mi je podarował. Obym powołał się dzisiaj na ten dar, tak aby ten dzień pomógł mi zrozumieć wieczność.
(LEKCJA 42)

Bóg jest moim Źródłem.
Nie mogę widzieć poza Nim.

Mogę widzieć to, co Bóg chce, abym widział. Nie mogę widzieć niczego innego. Poza Jego Wolą leżą tylko iluzje. To właśnie je wybieram, kiedy myślę, że mogę widzieć poza Nim. To właśnie je wybieram, kiedy staram się widzieć oczami ciała. Jednak zamiast nich zostało mi dane widzenie Chrystusowe. To właśnie za pomocą tego widzenia postanawiam widzieć.
(LEKCJA 43)

Bóg jest światłem, w którym widzę.

Nie mogę widzieć w ciemności. Bóg jest jedynym światłem. Dlatego też jeśli mam widzieć, to nie inaczej, jak tylko przez Niego. Próbowałem zdefiniować, czym jest widzenie, i myliłem się. Teraz jest mi dane zrozumieć, że Bóg jest światłem, w którym widzę. Niechaj więc powitam z radością widzenie i szczęśliwy świat, który mi ono pokaże.
(LEKCJA 44)

Bóg jest Umysłem, którym myślę.

Nie mam myśli, których nie dzielę z Bogiem. Nie mam myśli poza Nim, ponieważ nie mam umysłu poza Jego Umysłem. Jako część Jego Umysłu, moje myśli są Jego, a Jego Myśli moje.
(LEKCJA 45)

Bóg jest Miłością, w której przebaczam.

Bóg nie przebacza, ponieważ nigdy nie potępił. Niewinni nie mogą obwiniać, a ci, którzy zaakceptowali swoją niewinność, nie widzą nic, co trzeba by przebaczyć. Jednakże przebaczenie jest środkiem, przez który rozpoznam swoją niewinność. Ono jest odbiciem Miłości Boga na ziemi. Zaprowadzi mnie wystarczająco blisko Nieba, tak aby Miłość Boga sięgnęła po mnie i wyniosła mnie do Niego.
(LEKCJA 46)

Bóg jest siłą, której ufam.

To nie dzięki mojej własnej sile przebaczam. To dzięki sile Boga we mnie, którą przypominam sobie, gdy przebaczam. W miarę jak zaczynam widzieć, rozpoznaję Jego odbicie na ziemi. Przebaczam wszystkiemu, ponieważ czuję w sobie poruszenie Jego siły. Wtedy zaczynam przypominać sobie Miłość, którą zdecydowałem się zapomnieć, ale która nie zapomniała o mnie.
(LEKCJA 47)

Nie ma się czego bać.

Jakże bezpieczny będzie w moich oczach świat, kiedy będę w stanie go widzieć! Nie będzie w niczym podobny do tego, co wyobrażam sobie, że teraz widzę. Wszyscy i wszystko, co widzę, pochyli się ku mnie, aby mnie pobłogosławić. W każdym rozpoznam swojego najdroższego Przyjaciela. Czego można by się bać w świecie, któremu przebaczyłem i który mi przebaczył?
(LEKCJA 48)

Głos Boga mówi do mnie przez cały dzień.

Nie ma takiej chwili, w której Głos Boga przestaje wzywać mojego przebaczenia, aby mnie zbawić. Nie ma takiej chwili, w której Jego Głos zawodzi, aby kierować moimi myślami, przewodzić w moich poczynaniach i prowadzić moje stopy. Kroczę pewnie w kierunku prawdy. Nigdzie indziej nie mogę pójść, ponieważ Głos Boga jest jedynym głosem i jedynym przewodnikiem, który został dany Jego Synowi.
(LEKCJA 49)

Jestem podtrzymywany Miłością Boga.

Kiedy słucham Głosu Boga, jestem podtrzymywany Jego Miłością. Kiedy otwieram oczy, Jego Miłość rozświetla dla mnie świat, abym go widział. Kiedy przebaczam, Jego Miłość przypomina mi, że Jego Syn jest bezgrzeszny. I kiedy tak patrzę na świat dzięki widzeniu, które On mi dał, to pamiętam, że jestem Jego Synem.
(LEKCJA 50)

Jakże prosta jest Wspaniała Droga do Zbawienia.
Mówi tylko tyle, że świat, który widzisz,
nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Jest on twojego własnego wytworu i nie istnieje.
Mówi tylko tyle, że to, co nigdy
nie było prawdziwe, nie jest teraz
i nigdy nie będzie prawdziwe.
To, co niemożliwe, nigdy się nie wydarzyło
i nie może mieć żadnych skutków.
I to wszystko.
Czy to może być trudne do nauczenia się przez
kogokolwiek, kto chce, aby to było prawdą?
Musisz po prostu pozwolić sobie być takim,
jakim naprawdę jesteś i jakim zawsze byłeś.

Bóg jest Umysłem, którym myślę

KURS CUDÓW

KSIĄŻKA ĆWICZEŃ (PODRĘCZNIK)

Lekcje 1–50
oraz
Lekcje powtórzeniowe 51–60

WPROWADZENIE

Teoretyczna baza, której dostarcza tekst, jest konieczna jako rama, która nadaje znaczenie ćwiczeniom w tym podręczniku. Jednakże dopiero wykonanie tych ćwiczeń umożliwi osiągnięcie celu tego kursu. Niewytrenowany umysł nie jest w stanie osiągnąć niczego. Celem tego podręcznika jest wyćwiczenie twego umysłu tak, by myślał według zasad przedstawionych w tekście.

Ćwiczenia są bardzo proste. Nie wymagają wiele czasu i nie jest ważne, gdzie je wykonujesz. Nie wymagają one przygotowania. Okres treningowy to jeden rok. Ćwiczenia są ponumerowane od 1 do 365. Nie podejmuj się wykonywania więcej niż jednego zestawu ćwiczeń dziennie.

Podręcznik jest podzielony na dwie główne części: pierwsza dotyczy usunięcia sposobu, w jaki teraz widzisz, a druga przyswojenia prawdziwego postrzegania. Z wyjątkiem okresów powtórzeń, ćwiczenia na każdy dzień są rozplanowane wokół jednej głównej idei, która jest podana na wstępie. Po niej następuje opis określonych procedur, przy pomocy których idea na dany dzień ma być stosowana.

Celem tego podręcznika jest wyćwiczenie twego umysłu w systematyczny sposób w innym postrzeganiu wszystkich i wszystkiego na tym świecie. Ćwiczenia są zaplanowane tak, by pomóc ci w uogólnieniu lekcji, abyś zrozumiał, że każda z nich może być stosowana w równym stopniu do wszystkich i wszystkiego, co widzisz.

Przeniesienie efektów treningu w prawdziwym postrzeganiu nie następuje tak jak przeniesienie efektów nauk tego świata. Jeżeli prawdziwe postrzeganie zostało osiągnięte w związku z jakąkolwiek osobą, sytuacją lub wydarzeniem, to pewne jest całkowite przeniesienie na wszystko i wszystkich. Z drugiej strony jeden wyjątek wyłączony z prawdziwego postrzegania sprawia, że jego osiągnięcia nie są nigdzie możliwe.

Jedyne ogólne zasady, których należy przestrzegać w ciągu całego treningu, są następujące: Po pierwsze ćwiczenia powinny być przeprowadzane z dużą dokładnością, tak jak będzie to zalecone. To pomoże ci w uogólnieniu danych idei wobec każdej sytuacji, w której się znajdziesz, oraz wobec wszystkich i wszystkiego w jej ramach. Po drugie upewnij się, byś nie decydował sam z siebie, że istnieją pewne osoby, sytuacje lub rzeczy, do których idee te nie mają zastosowania. To zakłóci przeniesienie efektów treningu. W samej naturze prawdziwego postrzegania leży to, że nie ma ono granic. Jest to przeciwieństwo sposobu, w jaki widzisz teraz.

Ogólnym celem tych ćwiczeń jest zwiększenie twojej umiejętności rozszerzania idei, które będziesz praktykował, tak aby obejmowały one wszystko. Nie będzie to wymagało od ciebie żadnego wysiłku. Ćwiczenia same w sobie spełniają warunki konieczne dla tego rodzaju przeniesienia.

Niektóre z idei przedstawione w tym podręczniku uznasz za trudne do uwierzenia, inne zaś mogą ci się wydawać dość zaskakujące. To nie ma znaczenia. Jesteś proszony wyłącznie o zastosowanie tych idei zgodnie ze wskazówkami. Nie jesteś bynajmniej proszony o ich ocenę. Jesteś proszony tylko o ich użycie. To właśnie ich użycie sprawi, że nabiorą one dla ciebie znaczenia, i pokaże ci, że są prawdziwe.

Pamiętaj o jednym: nie musisz wierzyć w te idee, nie musisz ich akceptować i nie musisz ich nawet przyjmować z radością. Niektórym z nich, być może, będziesz stawiał aktywny opór. Nic z tego nie będzie miało znaczenia ani nie zmniejszy ich skuteczności. Ale nie pozwól sobie na robienie wyjątków w stosowaniu idei zawartych w podręczniku i niezależnie od twoich reakcji na te idee, używaj ich. Nic ponadto nie jest wymagane.

 

LEKCJA 1

Cokolwiek widzę w tym pokoju [na tej ulicy, z tego okna,
w tym miejscu], nic nie znaczy.

Teraz rozejrzyj się powoli wokół siebie i ćwicz konkretne zastosowanie tej myśli do czegokolwiek, co zobaczysz:

Ten stół nic nie znaczy.
To krzesło nic nie znaczy.
Ta ręka nic nie znaczy.
Ta stopa nic nie znaczy.
Ten długopis nic nie znaczy.

Następnie rozejrzyj się poza twoim bezpośrednim otoczeniem i zastosuj tę myśl w szerszej skali:

Tamte drzwi nic nie znaczą.
Tamto ciało nic nie znaczy.
Tamta lampa nic nie znaczy.
Tamten znak nic nie znaczy.
Tamten cień nic nie znaczy.

Zauważ, że stwierdzenia te nie są ułożone w żadnym porządku i nie dopuszczają do różnicowania typów rzeczy, do których się odnoszą. To jest właśnie celem tego ćwiczenia. Stwierdzenie powinno być po prostu zastosowane w stosunku do dowolnej rzeczy, którą widzisz. W miarę jak pracujesz z myślą na dzisiaj, używaj jej całkowicie bez rozróżnień. Nie próbuj odnosić jej do wszystkiego, co widzisz, gdyż ćwiczenia te nie powinny stać się rytuałem. Upewnij się tylko, że nie wykluczasz specjalnie czegoś, co widzisz. Jeśli chodzi o zastosowanie głównej myśli, to jedna rzecz jest taka sama jak każda inna.

Każda z pierwszych trzech lekcji nie powinna być przerabiana więcej niż dwa razy dziennie, najlepiej rano i wieczorem. Nie powinno się także ćwiczyć ich dłużej niż około minuty, chyba że pociąga to za sobą odczucie pośpiechu. Istotne jest tutaj nieskrępowane poczucie swobody.

LEKCJA 2

Nadałem wszystkiemu, co widzę w tym pokoju
[na tej ulicy, z tego okna, w tym miejscu],
całe znaczenie, jakie to dla mnie ma.

Ćwiczenia z tą myślą są takie same jak te dotyczące myśli pierwszej. Zacznij od rzeczy, które są blisko ciebie, i stosuj tę myśl w odniesieniu do czegokolwiek, na co padnie twoje spojrzenie. Następnie rozszerz zasięg widzenia. Obróć głową tak, byś objął to, co widzisz po każdej stronie. Jeśli to możliwe, odwróć się i zastosuj tę myśl do tego, co jest z tyłu za tobą. Unikaj możliwie jak najbardziej wszelkich rozróżnień przy wyborze obiektów dla zastosowania tej myśli, nie koncentruj się na niczym szczególnym oraz nie próbuj zawrzeć wszystkiego, co widzisz w danym obszarze, bo inaczej wprowadzisz napięcie.

Rozejrzyj się tylko spokojnie i dość szybko wokół, starając się uniknąć selekcji pod względem rozmiaru, jasności, koloru, rodzaju materiału czy względnego znaczenia danej rzeczy dla ciebie. Po prostu bierz te przedmioty takimi, jakimi je widzisz. Postaraj się zastosować to ćwiczenie z równą swobodą do ciała, jak i do guzika, muchy lub podłogi, ręki lub jabłka. Wyłącznym kryterium dla zastosowania tej myśli wobec czegokolwiek jest sam fakt, że spoczęły na tym twoje oczy. Nie próbuj włączać niczego szczególnego, ale też bądź pewien, że niczego specjalnie nie wykluczasz.

LEKCJA 3

 

Nie rozumiem niczego, co widzę w tym pokoju
[na tej ulicy, z tego okna, w tym miejscu].

Zastosuj tę myśl w taki sam sposób jak poprzednie, bez czynienia jakichkolwiek rozróżnień. Cokolwiek widzisz, staje się odpowiednim podmiotem dla zastosowania tej myśli.

Bądź pewien, że nie podajesz w wątpliwość, czy dana rzecz nadaje się dla zastosowania tej myśli. To nie są ćwiczenia w osądzaniu. Każda rzecz jest stosowna, jeśli ją widzisz. Niektóre z rzeczy, które widzisz, mogą mieć dla ciebie znaczenie zabarwione emocjonalnie. Staraj się odłożyć na bok tego rodzaju odczucia i użyj tych rzeczy po prostu tak, jak użyłbyś czegokolwiek innego.

Celem tych ćwiczeń jest pomóc ci oczyścić twój umysł ze wszystkich przeszłych skojarzeń, tak byś mógł zobaczyć rzeczy dokładnie takimi, jakimi ukazują ci się teraz, i uświadomić sobie, jak naprawdę niewiele w nich rozumiesz.

Istotne jest więc, abyś zachował doskonale otwarty umysł, nie skrępowany osądem w wybieraniu rzeczy, do których dzisiejsza myśl ma być zastosowana. Dla tego celu jedna rzecz jest taka sama jak każda inna: równie stosowna i dlatego też równie użyteczna.

LEKCJA 4

Te myśli nic nie znaczą. Są one jak rzeczy, które widzę w tym
pokoju [na tej ulicy, z tego okna, w tym miejscu].

Inaczej niż poprzednio, ćwiczenia te nie zaczynają się od idei na dany dzień. W tych okresach praktyki zacznij od zwracania uwagi na myśli, które przepływają przez twój umysł w ciągu około minuty. Następnie zastosuj do nich główną ideę. Jeżeli już jesteś świadom jakichś nieszczęśliwych myśli, użyj ich jako podmiotu dla tej idei. Nie wybieraj jednak tylko tych myśli, które uważasz za „złe”. Jeśli wyćwiczysz się w patrzeniu na swoje myśli, odkryjesz, iż stanowią one taką mieszaninę, że właściwie żadna z nich nie może być nazwana „dobrą” lub „złą”. Oto dlaczego nic one nie znaczą.

Przy wybieraniu przedmiotów dla zastosowania dzisiejszej myśli wymagana jest, jak zwykle, konkretność. Nie obawiaj się użycia „dobrych” myśli na równi ze „złymi”. Żadna z nich nie reprezentuje twoich prawdziwych myśli, które są przez nie zakryte. „Dobre” myśli są zaledwie cieniami czegoś, co leży poza nimi, a cienie utrudniają widzenie. „Złe” myśli są blokadą dla widzenia i je uniemożliwiają. Ty nie chcesz ani jednych, ani drugich.

Jest to bardzo ważne ćwiczenie i będzie ono powtarzane od czasu do czasu w różnej formie. Naszą intencją jest tutaj wyćwiczenie cię w stawianiu pierwszych kroków ku celowi, którym jest oddzielenie tego, co bez znaczenia, od tego, co ma znaczenie. Jest to pierwsze podejście w tym dalekosiężnym zamierzeniu, by nauczyć się widzieć to, co bez znaczenia, jako położone na zewnątrz ciebie, to zaś, co ma znaczenie, wewnątrz. Jest to także początek ćwiczenia twego umysłu w rozpoznawaniu, co jest takie same, a co różne.

Używając swych myśli dla zastosowania dzisiejszej idei, zidentyfikuj każdą myśl poprzez główną postać lub wydarzenie, które są w niej zawarte, na przykład:

Ta myśl o ________________ nic nie znaczy.
Jest ona jak rzeczy, które widzę w tym pokoju [na tej ulicy, itp.].

Możesz także użyć tej idei wobec jakiejś konkretnej myśli, którą uznajesz za szkodliwą. Taka praktyka jest użyteczna, ale nie może zastąpić procedury bardziej przypadkowego wyboru, jaka ma być stosowana w ćwiczeniach. Nie obserwuj jednak swoich myśli dłużej niż około minuty. Jesteś jeszcze zbyt niedoświadczony, by unikać tendencji do bezcelowego pogrążania się w myślach.

Co więcej, ponieważ ćwiczenia niniejsze są pierwszymi tego typu, możesz natrafić na szczególne trudności w zawieszaniu osądu w związku z myślami. Nie powtarzaj tych ćwiczeń częściej niż trzy lub cztery razy w ciągu dnia. Powrócimy do nich później.

Refleksje
Synu Boga, nie zadowalaj się nicością! Uczyniłeś niewidzialną jedyną prawdę, jaką ten świat zawiera. Poprzez uczynienie dla siebie rzeczywistym tego, co jest niczym, ujrzałeś to. Ale to nie istnieje.
(Tekst, rozdział 12)

LEKCJA 5

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym myślę.

Myśl tę, podobnie jak poprzednią, odnieść można do każdej osoby, sytuacji czy wydarzenia, które, jak sądzisz, powoduje twój ból. Stosuj ją szczególnie do tego, co uważasz za przyczynę swego niepokoju, opisując to odczucie dowolnym określeniem, które wyda ci się odpowiednie. Niepokój ten może przybrać postać lęku, zmartwienia, przygnębienia, troski, gniewu, nienawiści, zazdrości czy niezliczonych innych form, z których wszystkie będą postrzegane jako różne. To nie jest prawda. Dopóki jednak nie nauczysz się, że forma nie ma znaczenia, każda forma będzie odpowiednim podmiotem ćwiczeń na dzisiaj. Zastosowanie tej samej idei wobec każdej z nich oddzielnie jest pierwszym krokiem ku ostatecznemu zrozumieniu, że są one wszystkie takie same.

Kiedy używasz idei na dzisiaj dla konkretnie postrzeganego powodu niepokoju w jakiejkolwiek formie, używaj zarówno nazwy formy, w której widzisz niepokój, jak i przyczyny, którą mu przypisujesz. Na przykład:

Nie jestem zły na ____________ z powodu, o którym myślę.
Nie boję się _______________ z powodu, o którym myślę.

Jednak z drugiej strony nie powinno to zastępować okresów ćwiczeń, w których najpierw dokonujesz przeglądu swego umysłu w poszukiwaniu „źródeł” niepokoju, w które wierzysz, oraz form niepokoju, które, jak sądzisz, z nich wypływają.

W tych ćwiczeniach, bardziej niż w poprzednich, może być trudno o całkowitą bezstronność i unikanie nadawania niektórym podmiotom większej wagi niż innym. Pomocnym może być poprzedzenie ćwiczeń następującym stwierdzeniem:

Nie ma drobnych niepokojów. Wszystkie one w jednakowym stopniu  zakłócają spokój mojego umysłu.

Następnie wyszukaj w swoim umyśle wszystko, co cię akurat martwi, bez względu na to, w jak dużym czy małym stopniu, twoim zdaniem, to czyni.

Okazać się też może, że w stosunku do niektórych postrzeganych źródeł niepokoju wykażesz mniejszą gotowość użycia dzisiejszej myśli niż w stosunku do innych. Jeżeli to nastąpi, pomyśl najpierw o tym:

Nie mogę zatrzymać tej formy niepokoju, a pozwolić odejść innym.
A więc dla celów tych ćwiczeń, będę je wszystkie uważał za jednakowe.

Następnie przeznacz nie więcej niż około minuty na przeszukanie swego umysłu i postaraj się zidentyfikować różne formy niepokoju, które ci przeszkadzają, nie zważając na jakiekolwiek względne znaczenie, które im nadajesz. Zastosuj dzisiejszą myśl do każdej z nich, podając nazwę zarówno źródła niepokoju, tak jak je postrzegasz, jak i uczucia, którego doświadczasz. Oto dalsze przykłady:

Nie martwię się ___________ [czym?] z powodu, o którym myślę.
Nie jestem przygnębiony ___________ [czym?] z powodu, o którym myślę.

Wystarczy powtórzyć tę procedurę trzy lub cztery razy dziennie.

LEKCJA 6

Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę coś, czego nie ma.

Ćwiczenia z tą myślą są bardzo podobne do poprzednich. Znowu koniecznie jest, aby przy każdym zastosowaniu głównej myśli bardzo konkretnie nazwać zarówno formę niepokoju (gniew, lęk, zmartwienie, przygnębienie, itp.), jak i jego domniemane źródło. Na przykład:

Jestem zły na ___________ , ponieważ widzę coś, czego nie ma.
Martwię się o ___________ , ponieważ widzę coś, czego nie ma.

Dzisiejsza myśl nadaje się do zastosowania w odniesieniu do czegokolwiek, co wydaje się niepokoić cię, i może być z powodzeniem wykorzystywana w tym celu przez cały dzień. Wymagane trzy lub cztery okresy praktyki powinny być jednak poprzedzone trwającym około minuty przeszukiwaniem umysłu, tak jak poprzednio, oraz zastosowaniem przewodniej idei w stosunku do każdej niepokojącej myśli ujawnionej podczas przeszukiwania.

Jeżeli znowu masz większe opory przy zastosowaniu tej idei do niektórych niepokojących myśli niż do innych, przypomnij sobie dwie przestrogi przedstawione w poprzedniej lekcji:

Nie ma drobnych niepokojów.
Wszystkie one w jednakowym stopniu
zakłócają spokój mojego umysłu.

Oraz:

Nie mogę zatrzymać tej formy niepokoju,
a pozwolić odejść innym.
A więc dla celów tych ćwiczeń, będę je wszystkie
uważał za jednakowe.

 

LEKCJA 7 – KLUCZOWA
Widzę tylko przeszłość.

Na początku szczególnie trudno jest uwierzyć w tę myśl. Jednakże stanowi ona racjonalną podstawę dla wszystkich poprzednich.

•    Jest ona powodem, dla którego cokolwiek widzisz, nic nie znaczy.
•    Jest ona powodem, dla którego nadałeś wszystkiemu, co widzisz, całe znaczenie, jakie to dla ciebie ma.
•    Jest ona powodem, dla którego nie rozumiesz niczego, co widzisz.
•    Jest ona powodem, dla którego twoje myśli nic nie znaczą i są takie jak rzeczy, które widzisz.
•    Jest ona powodem, dla którego nigdy nie jesteś zaniepokojony z powodu, o którym myślisz.
•    Jest ona powodem, dla którego jesteś zaniepokojony, ponieważ widzisz coś, czego nie ma.

Bardzo trudno jest zmienić stare pojęcia czasu, ponieważ wszystko, w co wierzysz, jest zakorzenione w czasie oraz uzależnione od tego, że nie uczysz się tych nowych pojęć o nim. Jednak dokładnie dlatego potrzebujesz nowych pojęć o czasie. Ta dzisiejsza nowa myśl o czasie nie jest w istocie tak dziwna, jak może z początku brzmieć.

Spójrz na przykład na filiżankę. Widzisz filiżankę, czy też po prostu przywołujesz swoje przeszłe doświadczenia, kiedy to podnosiłeś filiżankę, miałeś pragnienie, piłeś z filiżanki, dotykałeś ustami jej brzegów, jadłeś śniadanie i tak dalej? Czy twoje reakcje estetyczne na tę filiżankę nie są również oparte na przeszłych doświadczeniach? Jakże inaczej wiedziałbyś, czy ten rodzaj filiżanki stłucze się, kiedy ją upuścisz? Co w ogóle wiesz o tej filiżance poza tym, czego nauczyłeś się w przeszłości? Nie miałbyś pojęcia o tym, czym jest ta filiżanka, gdyby nie twoje przeszłe poznanie. Czy więc naprawdę ją widzisz?

Rozejrzyj się dokoła. Dotyczy to w równej mierze wszystkiego, na co spojrzysz. Potwierdź to, odnosząc dzisiejszą myśl całkowicie bezstronnie do wszystkiego, co tylko wpadnie ci w oko. Na przykład:

Widzę tylko przeszłość w tym ołówku.
Widzę tylko przeszłość w tym bucie.
Widzę tylko przeszłość w tej dłoni.
Widzę tylko przeszłość w tamtym ciele.
Widzę tylko przeszłość w tamtej twarzy.

Nie zatrzymuj się dłużej na niczym w szczególności, ale pamiętaj też, by niczego specjalnie nie pominąć. Popatrz przez chwilę na każdy przedmiot, a potem od razu przejdź do następnego. Wystarczą trzy lub cztery ćwiczenia, każde trwające około minuty.

Refleksje
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie są ciągłe, o ile ty nie narzucisz im ciągłości. Teraźniejszość istnieje, zanim był czas, i będzie istniała, gdy czasu już nie będzie.
(Tekst, rozdział 13)

LEKCJA 8

Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.

Idea ta jest oczywiście powodem, dla którego widzisz tylko przeszłość. Nikt tak naprawdę niczego nie widzi. Każdy ogląda tylko swoje myśli rzutowane na zewnątrz. Zaabsorbowanie umysłu przeszłością jest przyczyną błędnego pojmowania czasu, na czym z kolei cierpi twoje widzenie. Twój umysł nie może objąć teraźniejszości, która jest jedynym istniejącym czasem. Nie jest więc on w stanie zrozumieć czasu i nie jest w stanie, w istocie, zrozumieć czegokolwiek.
Jedyną całkowicie prawdziwą myślą, którą można mieć na temat przeszłości, jest to, że jej tu nie ma. Nawet myślenie o niej jest więc myśleniem o złudzeniach. Bardzo niewielu zdało sobie sprawę, z czym faktycznie wiąże się przedstawianie sobie przeszłości czy przewidywanie przyszłości. Umysł jest w istocie pusty, gdy to robi, bo w rzeczywistości nie myśli o niczym.
Celem ćwiczeń na dzisiejszy dzień jest rozpoczęcie treningu, dzięki któremu twój umysł będzie mógł rozpoznać, kiedy tak naprawdę nie myśli wcale. Podczas gdy bezmyślne idee pochłaniają twój umysł, prawda pozostaje zablokowana. Rozpozna-nie, że twój umysł jest wtedy zwyczajnie pusty, zamiast przekonania, że wypełniają go rzeczywiste idee, jest pierwszym krokiem ku otwarciu drogi dla widzenia.

Dzisiejsze ćwiczenia powinny być wykonywane z zamkniętymi oczami. Postępujemy tak, gdyż w rzeczywistości nie widzisz niczego i łatwiej jest ci rozpoznać, że bez względu na to, jak wyraźnie nie zobrazowałbyś sobie jakiejś myśli, to i tak niczego nie widzisz. Z jak najmniejszym wysiłkiem przeszukuj swój umysł przez mniej więcej minutę, jak zwykle, po prostu zauważając znalezione tam myśli. Określ każdą z nich za pomocą głównej postaci lub tematu, które zawiera, a potem przejdź do następnej. Zacznij ćwiczenie od słów:

Wydaje się, że myślę o ___________ .

Następnie wymień każdą z twych myśli konkretnie, na przykład:

Wydaje się, że myślę o [imię osoby],
o [nazwa przedmiotu], o [nazwa uczucia],

i tak dalej, kończąc okres przeglądu umysłu słowami:

Ale mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.

Można to powtórzyć cztery czy pięć razy w ciągu dnia, chyba że czułbyś się rozdrażniony. Gdyby okazało się to trudne, wystarczą trzy lub cztery razy. Być może jednak przyda się włączyć twe rozdrażnienie lub jakiekolwiek inne uczucie wzbudzone dzisiejszą myślą do samej czynności przeglądu umysłu.

LEKCJA 9

Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.

Jest to myśl wynikająca w oczywisty sposób z dwóch poprzednich. Lecz nawet jeśli być może jesteś w stanie zaakceptować ją intelektualnie, mało prawdopodobnym wydaje się, aby jak na razie cokolwiek dla ciebie znaczyła. Jednakże zrozumienie na tym etapie nie jest konieczne. W rzeczywistości rozpoznanie własnego niezrozumienia jest wstępnym warunkiem usunięcia twoich fałszywych poglądów. W ćwiczeniach tych chodzi o praktykę, a nie o rozumienie. Nie potrzebujesz praktykować tego, co już rozumiesz. Byłoby to przecież krążeniem w miejscu, gdybyś dążył do zrozumienia, a jednocześnie zakładał, że już rozumiesz.

Niewytrenowanemu umysłowi jest trudno uwierzyć, że to, co wydaje się on wyobrażać sobie, nie istnieje. Ta idea może być dość niepokojąca i może spotkać się z aktywnym oporem przybierającym różne formy. To jednak nie wyklucza jej stosowania. Niczego ponadto nie wymaga się ani w tym, ani w żadnym innym ćwiczeniu. Każdy mały krok rozjaśni odrobinę ciemności, aż w końcu zrozumienie oświeci każdy zaułek umysłu, który został oczyszczony z zaciemniającego go gruzu.

Ćwiczenia te, przy których wystarczą trzy lub cztery powtórzenia, wymagają, byś rozejrzał się wokół i zastosował dzisiejszą myśl do czegokolwiek, na co spojrzysz, pamiętając cały czas o jednakowym traktowaniu wszystkich rzeczy i podstawowej zasadzie nie wykluczania niczego. Na przykład:

Nie widzę tej maszyny do pisania taką, jaką jest teraz.
Nie widzę tego telefonu takim, jakim jest teraz.
Nie widzę tej ręki taką, jaką jest teraz.

Rozpocznij od rzeczy, które są najbliżej ciebie, a następnie rozszerz zasięg poza nie:

Nie widzę tamtego wieszaka na płaszcze takim, jakim jest teraz.
Nie widzę tamtych drzwi takimi, jakimi są teraz.
Nie widzę tamtej twarzy taką, jaką jest teraz.

Także i tym razem podkreślamy, że choć nie powinno się próbować uwzględnić wszystkich rzeczy, unikać też należy czynienia jakichkolwiek specyficznych wyjątków. Upewnij się, że odróżniając jedno od drugiego, jesteś wobec siebie całkowicie szczery. Może bowiem zaistnieć pokusa zatarcia różnicy.

LEKCJA 10

Moje myśli nic nie znaczą.

Idea ta odnosi się do wszystkich myśli, które sobie uświadamiasz lub zaczynasz uświadamiać w trakcie tych ćwiczeń. Powodem, dla którego ideę tę można zastosować wobec nich wszystkich, jest fakt, iż nie są to twoje prawdziwe myśli. Czyniliśmy to rozróżnienie już przedtem i zrobimy to znowu. Na razie nie masz jeszcze podstaw dla porównania. Kiedy je uzyskasz, nie będziesz miał wątpliwości, że to, co kiedyś uważałeś za swoje myśli, nic nie znaczyło.

To już drugi raz, gdy używamy podobnej idei. Jedynie forma jest trochę odmienna. Tym razem idea przewodnia rozpoczyna się od słów: „Moje myśli” zamiast „Te myśli”, oraz nie wskazuje ona otwarcie na żadne powiązanie z otaczającymi cię rzeczami. Nacisk jest teraz położony na brak realności tego, o czym myślisz, że myślisz.

Ten aspekt procesu korekty rozpoczął się od stwierdzenia, że myśli, których jesteś świadomy, bardziej na zewnątrz niż wewnątrz, są bez znaczenia, a następnie podkreślił ich przeszły raczej niż teraźniejszy status. Teraz natomiast kładziemy nacisk na to, że obecność tych „myśli” świadczy o tym, że nie myślisz. Jest to po prostu inny sposób powtórzenia naszego wcześniejszego stwierdzenia mówiącego, że twój umysł jest tak naprawdę pusty. Rozpoznanie tego to rozpoznanie nicości, gdy myślisz, że ją widzisz. W tym sensie jest to wstępny warunek widzenia.

Zamknij oczy do tych ćwiczeń i rozpocznij je, powtarzając dość powoli dzisiejszą myśl. Potem dodaj:

Ta idea pomoże mi uwolnić się od wszystkiego,
w co teraz wierzę.

Ćwiczenia polegają, jak poprzednio, na wyszukaniu w swoim umyśle wszystkich dostępnych ci myśli bez selekcji i osądu. Staraj się uniknąć jakiejkolwiek klasyfikacji. Właściwie, jeśli uznasz to za pomocne, możesz wyobrazić sobie, że patrzysz na mijającą cię dziwacznie wymieszaną procesję, która niewiele, o ile w ogóle cokolwiek dla ciebie osobiście znaczy. W miarę jak kolejne myśli przychodzą ci do głowy, mów:

Moja myśl o ___________ nic nie znaczy.
Moja myśl o ___________ nic nie znaczy.

Dzisiejsza idea może być oczywiście zastosowana do jakiejkolwiek trapiącej cię w danym momencie myśli. Dodatkowo zalecane jest przeprowadzenie ćwiczenia pięć razy, każdorazowo przeszukując umysł przez nie więcej niż około minuty. Nie jest zalecane wydłużanie tego czasu i powinien on zostać skrócony do pół minuty lub jeszcze bardziej, jeśli poczujesz niewygodę. Pamiętaj jednak, by powtarzać powoli przewodnią ideę, zanim zastosujesz ją do poszczególnych myśli, a także by dodać:

Ta idea pomoże mi uwolnić się od wszystkiego,
w co teraz wierzę.


Refleksje

Świat, który widzisz, jest tym, co mu nadałeś, niczym więcej. Lecz chociaż nie jest niczym więcej niż to, nie jest też niczym mniej. Tak jak człowiek myśli, tak i postrzega. Dlatego nie dąż do tego, by zmieniać świat, lecz postanów zmienić swe zdanie o świecie.
(Tekst, rozdział 21)

LEKCJA 11

Moje nic nie znaczące myśli ukazują mi nic nie znaczący świat.

Jest to pierwsza jak dotąd myśl, odnosząca się do głównej fazy procesu korekty: odwrócenia myślenia świata. Wydaje się, jakby świat określał to, co postrzegasz. Idea na dzisiaj przedstawia koncepcję, że to twoje myśli określają świat, który widzisz. Doprawdy ciesz się, że ćwiczysz tę ideę w jej pierwotnej formie, w tej idei bowiem zapewnione jest twoje wyzwolenie. W niej leży klucz do przebaczenia.

Ćwiczenia z dzisiejszą myślą należy przeprowadzić nieco inaczej niż poprzednie. Zacznij od zamknięcia oczu i wolnego powtarzania tej myśli. Potem otwórz oczy, popatrz dokoła, bliżej i dalej, w górę i w dół – gdziekolwiek to możliwe. Poświęć tej myśli około minuty po prostu powtarzając ją, upewniwszy się, aby odbywało się to bez pośpiechu i bez poczucia przynaglenia czy wysiłku.

Aby ćwiczenia te dały maksimum korzyści, należy przenosić wzrok w miarę szybko z jednej rzeczy na drugą, ponieważ oczy nie powinny zatrzymywać się na niczym w szczególności. Jednak słów należy używać w sposób nieśpieszny, a nawet powolny.

W szczególności wstępny okres praktykowania tej myśli powinien przebiegać jak najswobodniej. Zawiera ona w sobie fundament dla pokoju, odprężenia oraz wolności od zmartwień, które staramy się osiągnąć. Kończąc ćwiczenia zamknij oczy i jeszcze raz powoli powtórz sobie przewodnią myśl.

Trzy okresy ćwiczeń prawdopodobnie na dzisiaj wystarczą. Jeżeli jednak nie sprawia to większej niewygody oraz pojawia się skłonność do częstszej praktyki, to można wykonać ćwiczenie nawet pięć razy dziennie. Większa liczba powtórzeń nie jest wskazana.

LEKCJA 12

Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę świat bez znaczenia.

Istotność tej myśli polega na tym, że zawiera ona w sobie korektę zasadniczego zniekształcenia postrzegania. Myślisz, że niepokoi cię groźny świat albo smutny świat, albo świat pełen przemocy czy też szaleństwa. Wszystkie te atrybuty zostały mu nadane przez ciebie. Sam w sobie świat jest bez znaczenia.

Dzisiejsze ćwiczenia wykonuje się z oczami otwartymi. Rozejrzyj się dokoła, tym razem całkiem powoli. Postaraj się robić to w jakimś ustalonym tempie, tak aby powolne przenoszenie spojrzenia z jednej rzeczy na drugą odbywało się w możliwie stałych odstępach czasu. Nie pozwól na to, aby czas przeniesienia spojrzenia stawał się wyraźnie dłuższy lub krótszy, a zamiast tego postaraj się zachować odmierzone, równe tempo przez całe ćwiczenie. To, co widzisz, nie jest ważne. Przyswoisz to sobie, w miarę jak będziesz poświęcał tyle samo uwagi i czasu wszystkiemu, na czym spocznie twój wzrok. Jest to pierwszy krok w stronę umiejętności nadawania równej wartości wszystkim rzeczom.

Rozglądając się dokoła, powiedz do siebie:

Myślę, że widzę świat pełen lęku, niebezpieczny świat,
wrogi świat, smutny świat, złośliwy świat, szalony świat,

i tak dalej, używając dowolnych określeń, które ci przyjdą do głowy. Jeśli przyjdą ci na myśl określenia, które wydają się raczej pozytywne niż negatywne, to włącz je także. Możesz sobie pomyśleć, na przykład, o „dobrym świecie” lub „satysfakcjonującym świecie”. Jeśli podobne określenia przyjdą ci do głowy, użyj ich razem z innymi. Być może nie rozumiesz na razie, dlaczego te „miłe” przymiotniki pojawiają się w tych ćwiczeniach, ale pamiętaj, że „dobry świat” zakłada istnienie „złego”, a „satysfakcjonujący świat” zakłada istnienie „nie satysfakcjonującego”. Wszystkie określenia, które pojawią się w twoich myślach, są odpowiednimi podmiotami dzisiejszych ćwiczeń. Ich pozorna jakość nie ma żadnego znaczenia.

Upewnij się, że nie używasz odmiennych odstępów czasu na zastosowanie dzisiejszej myśli do tego, co uważasz za przyjemne, i tego, co uważasz za nieprzyjemne. Dla celów tego ćwiczenia nie ma pomiędzy nimi żadnej różnicy. Na końcu okresu praktyki dodaj:

Ale jestem zaniepokojony, ponieważ widzę świat bez znaczenia.


To, co jest bez znaczenia, nie jest ani dobre, ani złe. Dlaczego więc świat bez znaczenia miałby cię niepokoić? Gdybyś tylko mógł zaakceptować to, że świat jest bez znaczenia, i pozwolić, aby prawda została wypisana na nim za ciebie, uczyniłoby cię to nieopisanie szczęśliwym. Ale ponieważ jest on bez znaczenia, skłania cię to do wypisania na nim tego, czym chciałbyś, żeby był. Właśnie to w nim widzisz. Właśnie to jest bez znaczenia w prawdzie. Pod twoimi słowami wypisane jest Słowo Boga. Teraz prawda ta niepokoi cię, lecz kiedy wymazane zostały już twoje słowa, ujrzysz te, które należą do Niego. Taki jest ostateczny cel tych ćwiczeń.

Wystarczą trzy lub cztery ćwiczenia z dzisiejszą ideą. Żadne z nich nie powinno też przekroczyć jednej minuty. Być może nawet i to wyda ci się zbyt długim czasem. Zakończ ćwiczenia, gdy tylko doznasz poczucia wysiłku.

LEKCJA 13

Świat bez znaczenia rodzi lęk.

Dzisiejsza myśl jest faktycznie inną formą poprzedniej, z tym że jest bardziej konkretna co do emocji, jaką wzbudza. Tak naprawdę istnienie świata bez znaczenia jest niemożliwe. To, co bez znaczenia, nie istnieje. Jednakże nie wynika z tego, że nie będziesz uważał, iż postrzegasz coś, co nie ma znaczenia. Przeciwnie, będziesz szczególnie skłonny uważać, że to postrzegasz.

Rozpoznanie braku znaczenia budzi bardzo silny niepokój we wszystkich oddzielonych. Przedstawia to sytuację, w której Bóg i ego „wyzywają się nawzajem na pojedynek” o to, czyje znaczenie ma być wypisane w pustej przestrzeni, którą zapewnia brak znaczenia. Ego wdziera się oszalałe, by ustanowić tutaj swe własne idee, bojąc się, że w przeciwnym razie pustka może być użyta do wykazania jego własnej bezsilności i nierzeczywistości. I w tym jedynie się nie myli.

Istotne jest zatem, abyś nauczył się rozpoznawać brak znaczenia i akceptował go bez lęku. Jeżeli się boisz, to pewne jest, że obdarzysz świat cechami, których on nie posiada, i zapełnisz go wyobrażeniami, które nie istnieją.
Iluzje są dla ego środkami bezpieczeństwa, tak jak i muszą być tym dla ciebie, który zrównujesz się z ego.

Ćwiczenia na dzisiaj, które powinny być wykonane mniej więcej trzy lub cztery razy po nie dłużej niż około minuty każde, należy przeprowadzić w trochę inny sposób niż poprzednie. Z zamkniętymi oczami powtórz sobie dzisiejszą myśl. Potem otwórz oczy i rozejrzyj się powoli wokół siebie, mówiąc:

Patrzę na świat bez znaczenia.

Powtarzaj sobie to stwierdzenie, rozglądając się dokoła. Potem zamknij oczy i zakończ tym:

Świat bez znaczenia rodzi lęk, ponieważ myślę,
że współzawodniczę z Bogiem.

Być może trudno ci będzie przy tym końcowym stwierdzeniu uniknąć oporu w takiej czy innej formie. Jakąkolwiek jednak formę przyjmie taki opór, przypomnij sobie, że tak naprawdę boisz się tej myśli z powodu „zemsty wroga”. Nie musisz w tym momencie wierzyć w to stwierdzenie i prawdopodobnie oddalisz je jako niedorzeczne. Zwróć jednakże bacznie uwagę na jakiekolwiek jawne lub ukryte oznaki lęku, które może ono wzbudzić.

Jest to nasza pierwsza próba stwierdzenia wyraźnego związku między przyczyną i skutkiem takiego rodzaju, w rozpoznawaniu którego masz jeszcze bardzo mało doświadczenia. Nie zatrzymuj się przy tym końcowym stwierdzeniu i postaraj się nawet o nim nie myśleć, z wyjątkiem okresów ćwiczeń. To na razie wystarczy.

Refleksje
A co, gdybyś rozpoznał, że świat ten jest halucynacją? A co, gdybyś naprawdę zrozumiał, że ty go wytworzyłeś? A co, gdybyś uświadomił sobie, że ci, którzy wydają się chodzić po nim, grzeszyć i umierać, atakować, mordować i niszczyć samych siebie, są całkowicie nierzeczywiści?
(Tekst, rozdział 20)

LEKCJA 14 – KLUCZOWA

Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.


Dzisiejsza myśl jest oczywiście powodem, dla którego istnienie świata bez znaczenia jest niemożliwe. To, czego Bóg nie stworzył, nie istnieje. A wszystko, co istnieje, istnieje takim, jakim On to stworzył. Świat, który widzisz, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jest on twojego własnego wytworu i nie istnieje.

Dzisiejsze ćwiczenia należy w całości wykonywać z zamkniętymi oczami. Przeszukiwanie umysłu powinno trwać krótko, najdłużej minutę. Nie ćwicz z dzisiejszą ideą więcej niż trzy razy, chyba że uznasz ćwiczenia za przyjemne. Jeśli tak będzie, to dlatego, że naprawdę rozumiesz, po co są te ćwiczenia.

Dzisiejsza myśl to kolejny krok w nauce uwalniania myśli, które wypisałeś na świecie, i zobaczenia Słowa Bożego na ich miejscu. Pierwsze kroki w tej zamianie, którą w istocie można nazwać zbawieniem, mogą być nader trudne, a nawet dość bolesne. Niektóre z nich poprowadzą cię bezpośrednio w lęk. Nie będziesz w nim pozostawiony. Wyjdziesz daleko ponad niego. Kierujemy się w stronę doskonałego bezpieczeństwa i doskonałego pokoju.

Z zamkniętymi oczami pomyśl o wszystkich okropnościach na tym świecie, które przychodzą ci do głowy. Nazwij każdą z nich, gdy tylko ci się pojawi, a następnie zaprzecz jej realności. Bóg tego nie stworzył, a więc nie jest to rzeczywiste.

Powiedz na przykład:

Bóg nie stworzył tej wojny, a więc nie jest ona rzeczywista.
Bóg nie stworzył tej katastrofy lotniczej,
a więc nie jest ona rzeczywista.
Bóg nie stworzył tego nieszczęścia [sprecyzuj je],
a więc nie jest ono rzeczywiste.

Do tematów nadających się do zastosowania dzisiejszej idei należy również to, co boisz się, że może się przydarzyć tobie lub komuś, o kogo się niepokoisz. W każdym przypadku nazwij tę „katastrofę” dość konkretnie. Nie używaj ogólników. Nie mów, na przykład: „Bóg nie stworzył choroby”, lecz: „Bóg nie stworzył raka” lub ataku serca, czy też czegokolwiek, co może budzić w tobie lęk.

To jest twój osobisty repertuar okropności, na które patrzysz. Te rzeczy są częścią świata, który widzisz. W niektórych z tych iluzji współuczestniczysz z innymi, niektóre zaś są częścią twego prywatnego piekła. To nie ma znaczenia. To, czego Bóg nie stworzył, może znajdować się tylko w twoim własnym umyśle oddzielonym od Jego Umysłu. Dlatego też nie ma to żadnego znaczenia. W rozpoznaniu tego faktu zakończ te ćwiczenia powtórzeniem dzisiejszej myśli:

Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.

Dzisiejsza myśl może być oczywiście zastosowana w stosunku do czegokolwiek, co cię zaniepokoi w ciągu dnia poza okresami ćwiczeń. Bądź bardzo konkretny w stosowaniu tej myśli. Powiedz:

Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.
Bóg nie stworzył [sprecyzuj sytuację, która cię niepokoi],
a więc nie jest to rzeczywiste.

 

LEKCJA 15

Moje myśli są wyobrażeniami, które wytworzyłem.

Ponieważ myśli, które myślisz, że myślisz, pojawiają się jako wyobrażenia, nie rozpoznajesz ich jako nicości. Wydaje ci się, że je myślisz, a więc myślisz, że je widzisz. W ten sposób powstało twoje „widzenie”. Jest to funkcja, którą nadałeś oczom swego ciała. To nie jest widzenie. To jest tworzenie wyobrażeń. Zajmuje ono miejsce widzenia, zastępując wizję iluzjami.

Idea ta, wprowadzająca w proces tworzenia wyobrażeń, który ty nazywasz widzeniem, nie będzie miała dla ciebie większego znaczenia. Zaczniesz ją rozumieć, gdy już zobaczyłeś niewielkie otoczki światła wokół tych samych znajomych przedmiotów, które widzisz teraz. To są początki prawdziwego widzenia. Możesz być pewien, że prawdziwe widzenie nadejdzie prędko, gdy to już nastąpiło.

W miarę kontynuowania naszych lekcji możesz doznać wielu „epizodów światła”. Mogą one przybierać wiele różnych form, w tym także dość niespodziewanych. Nie obawiaj się ich. Stanowią one oznaki, że wreszcie otwierasz oczy. „Epizody” te nie będą trwać, bo symbolizują one zaledwie prawdziwe postrzeganie, a nie odnoszą się do wiedzy. Ćwiczenia te nie objawią ci wiedzy. Ale przygotują do niej drogę.

Praktykując dzisiejszą myśl, najpierw powtórz ją sobie, a potem zastosuj do czegokolwiek, co widzisz wokół siebie, używając nazwy danego przedmiotu i pozwalając spojrzeniu zatrzymać się na nim, gdy mówisz:

Ten _________ jest wyobrażeniem, które wytworzyłem.
Tamten _________ jest wyobrażeniem, które wytworzyłem.

Nie jest konieczne włączanie wielkiej liczby konkretnych przedmiotów przy stosowaniu dzisiejszej myśli. Konieczne jest jednak, aby cały czas patrzeć na każdy przedmiot podczas powtarzania sobie tej myśli. Myśl powinna być powtarzana za każdym razem dość powoli.

Mimo że oczywiście nie zdołasz zastosować tej myśli do zbyt wielu rzeczy podczas około minuty zalecanej praktyki, to postaraj się, by twoja selekcja przedmiotów była jak najbardziej przypadkowa. Okres krótszy niż minuta na wykonanie ćwiczenia w zupełności wystarczy, jeżeli zaczniesz odczuwać zakłopotanie. Nie podejmuj się więcej niż trzech okresów zastosowania dzisiejszej myśli, chyba że czujesz się z tym całkowicie wygodnie, ale nie przekraczaj liczby czterech ćwiczeń. Myśl tę można jednak stosować w miarę potrzeby przez cały dzień.

LEKCJA 16

Nie mam żadnych neutralnych myśli.

Dzisiejsza myśl jest pierwszym krokiem w rozwianiu przekonania, że twoje myśli nie wywierają skutku. Wszystko, co widzisz, jest rezultatem twoich myśli. Nie ma od tego faktu żadnego wyjątku. Myśli nie są duże lub małe, mocne bądź słabe. One są po prostu prawdziwe lub fałszywe. Te, które są prawdziwe, stwarzają na podobieństwo samych siebie. Te, które są fałszywe, tworzą swoje.

Nie ma bardziej sprzecznej wewnętrznie koncepcji niż koncepcja „błahych myśli”. To, co daje początek postrzeganiu całego świata, nie może być raczej nazwane błahym. Każda myśl, którą masz, przyczynia się do prawdy bądź do iluzji: albo rozprzestrzenia prawdę, albo pomnaża iluzje. Możesz w istocie pomnażać nicość, ale czyniąc to, nie rozprzestrzenisz jej.

Poza twoim rozpoznaniem, że myśli nigdy nie są błahe, zbawienie wymaga również, byś rozpoznał, że każda twoja myśl przynosi albo pokój, albo wojnę, miłość albo lęk. Neutralny rezultat jest niemożliwy, ponieważ neutralna myśl jest niemożliwa. Jest tak duża pokusa, aby oddalać myśli pełne lęku jako nieważne, znikome i nie warte zaprzątania nimi uwagi, że istotne jest, abyś rozpoznał je wszystkie jako jednakowo destrukcyjne, lecz i jednakowo nieprawdziwe. Będziemy ćwiczyli tę myśl w wielu formach, zanim ją naprawdę zrozumiesz.

Wprowadzając dzisiejszą myśl, przeszukaj swój umysł w ciągu około minuty utrzymując zamknięte oczy i aktywnie dąż do tego, by nie przeoczyć żadnej „małej” myśli, która może być skłonna wymknąć się z poszukiwań. Dopóki do tego nie przywykniesz, będzie to dość trudne. Odkryjesz, że nadal jest ci ciężko nie robić sztucznych rozróżnień. Każda myśl, która przychodzi ci do głowy, niezależnie od właściwości, które jej przypisujesz, nadaje się jako podmiot do zastosowania dzisiejszej idei.

Podczas ćwiczeń najpierw powtórz sobie główną ideę, a następnie, gdy poszczególne myśli będą przemykać przez twój umysł, utrzymuj każdą z nich w świadomości, mówiąc sobie:

Ta myśl o _________ nie jest neutralną myślą.
Tamta myśl o _________ nie jest neutralną myślą.

Jak zwykle używaj dzisiejszej idei za każdym razem, gdy uświadomisz sobie, że jakaś określona myśl wzbudza w tobie zakłopotanie. W takim przypadku zalecana jest następująca forma:

Ta myśl o _________ nie jest neutralną myślą,
ponieważ nie mam żadnych neutralnych myśli.

Wskazane jest wykonanie czterech lub pięciu ćwiczeń, jeżeli uważasz je za stosunkowo łatwe. Jeżeli odczuwasz napięcie, to wystarczą trzy okresy ćwiczeń. Czas wykonywania ćwiczenia powinien zostać skrócony także wtedy, jeżeli pojawi się odczucie niewygody.

Refleksje
Nie ma takiego stwierdzenia, które świat bardziej boi się usłyszeć niż to: „Nie znam tej rzeczy, którą jestem, i dlatego nie wiem, co robię, gdzie jestem czy jak patrzeć na świat lub na samego siebie”. Jednak w poznawaniu tego rodzi się zbawienie. A To, czym jesteś, powie ci o sobie samym.
(Tekst, rozdział 31)

LEKCJA 17

Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy.

Ta myśl jest kolejnym krokiem w kierunku zidentyfikowania przyczyny i skutku tak, jak rzeczywiście działa to w świecie. Nie widzisz żadnych neutralnych rzeczy, ponieważ nie masz żadnych neutralnych myśli. To zawsze myśl przychodzi najpierw pomimo pokusy, by wierzyć, że jest odwrotnie. Nie jest to sposób myślenia świata, ale musisz się nauczyć, że jest to sposób, w jaki ty myślisz. Gdyby tak nie było, postrzeganie nie miałoby przyczyny i samo w sobie byłoby przyczyną rzeczywistości. Z uwagi na jego bardzo zmienną naturę jest to dość nieprawdopodobne.

Wprowadzając dzisiejszą myśl, powiedz do siebie z otwartymi oczami:

Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy,
ponieważ nie mam żadnych neutralnych myśli.

Potem rozejrzyj się dokoła, zatrzymując spojrzenie na każdym zauważonym przedmiocie dostatecznie długo, by powiedzieć:

Nie widzę neutralnego __________ , ponieważ
moje myśli o __________ nie są neutralne.

Mógłbyś na przykład powiedzieć:

Nie widzę neutralnej ściany, ponieważ
moje myśli o ścianach nie są neutralne.
Nie widzę neutralnego ciała, ponieważ
moje myśli o ciałach nie są neutralne.

Jak zwykle jest istotne, by nie czynić żadnych rozróżnień między tym, co uważasz za ożywione lub nieożywione, przyjemne lub nieprzyjemne. Bez względu na to, co możesz uważać, nie widzisz niczego, co naprawdę żywe czy naprawdę radosne. Jest tak dlatego, że jak dotąd jesteś nieświadomy jakiejkolwiek myśli rzeczywiście prawdziwej, a więc i naprawdę szczęśliwej.

Zalecane są trzy lub cztery specjalne okresy ćwiczeń i nie należy wykonywać mniej niż trzech dla osiągnięcia maksymalnej korzyści, nawet jeżeli będziesz odczuwał opór. Jednakże jeśli tak się dzieje, czas trwania ćwiczenia może zostać skrócony poniżej około minuty, którą się normalnie zaleca.

LEKCJA 18

Nie jestem sam w doświadczaniu skutków mojego widzenia.

Dzisiejsza myśl jest kolejnym krokiem w poznawaniu, że myśli, z których wypływa to, co widzisz, nigdy nie są neutralne czy nieważne. Uwydatnia też ona ideę, że umysły są połączone, na co później będziemy kładli coraz większy nacisk.

Dzisiejsza myśl nie tyle odnosi się do tego, co widzisz, ile raczej do tego, jak to widzisz. Dlatego też ćwiczenia na dzisiaj uwydatniają ten aspekt twojego postrzegania. Trzy lub cztery zalecane okresy ćwiczeń powinny być wykonywane następująco:

Rozejrzyj się dokoła, wybierając przedmioty do zastosowania dzisiejszej myśli w sposób jak najbardziej przypadkowy i zatrzymaj wzrok na każdym z nich dostatecznie długo, by powiedzieć:

Nie jestem sam w doświadczaniu skutków tego,
jak widzę _________ .

Każde ćwiczenie zakończ powtórzeniem bardziej ogólnego stwierdzenia:

Nie jestem sam w doświadczaniu skutków mojego widzenia.

Wystarczy około minuty lub nawet mniej na wykonanie każdego ćwiczenia.

LEKCJA 19

Nie jestem sam w doświadczaniu skutków moich myśli.

Dzisiejsza myśl jest oczywiście powodem, dla którego twoje widzenie nie wpływa tylko na ciebie. Zauważysz, że niekiedy idee związane z myśleniem poprzedzają te, które odnoszą się do postrzegania, natomiast innym razem kolejność jest odwrotna. Powodem jest to, że kolejność nie ma znaczenia. Myślenie i jego rezultaty są w istocie jednoczesne, ponieważ przyczyna i skutek nigdy nie są oddzielone.

Dzisiaj raz jeszcze podkreślamy fakt, że umysły są połączone. Rzadko się zdarza, aby ta idea od samego początku była przyjmowana z całą chęcią, ponieważ wydaje się ona nieść ze sobą ogromne poczucie odpowiedzialności, a nawet może być potraktowana jako „wtargnięcie w sferę prywatności”. Jednak faktem jest, że nie ma prywatnych myśli. Pomimo twego początkowego oporu wobec tej idei zrozumiesz jednak, że musi być ona prawdziwa, jeśli zbawienie w ogóle jest możliwe. Zbawienie zaś musi być możliwe, bo taka jest Wola Boga.

Przeszukiwanie umysłu przez mniej więcej minutę, którego wymagają dzisiejsze ćwiczenia, powinno przebiegać z zamkniętymi oczami. Najpierw należy powtórzyć dzisiejszą myśl, a potem dokonać dokładnego przeglądu umysłu w poszukiwaniu myśli, jakie on w danym momencie zawiera. Gdy rozpatrujesz każdą z nich, wymień ją używając centralnej postaci lub tematu, który zawiera, i utrzymując ją wtedy w umyśle, powiedz:

Nie jestem sam w doświadczaniu skutków
tej myśli o __________ .

Warunek jak największej bezstronności w doborze przedmiotów do danych ćwiczeń powinien ci już być dobrze znany, więc nie będziemy go codziennie powtarzali, chociaż będzie się okazjonalnie pojawiał jako przypomnienie. Nie zapominaj jednak, że we wszystkich ćwiczeniach przypadkowa selekcja przedmiotów pozostaje przez cały czas istotna. Brak hierarchii w odniesieniu do tego sprawi, że ostatecznie nabierze dla ciebie znaczenia rozpoznanie braku hierarchii w cudach.

Niezależnie od stosowania dzisiejszej myśli „w razie potrzeby”, wymagane są co najmniej trzy ćwiczenia, których czas trwania można skrócić, jeżeli zachodzi taka konieczność. Nie ćwicz więcej niż cztery razy.

LEKCJA 20 – KLUCZOWA

Jestem zdeterminowany widzieć.

Do tej pory okresy naszych ćwiczeń traktowaliśmy dość swobodnie. Nie było właściwie prób kierowania czasem na podjęcie ćwiczeń, wymagany był minimalny wysiłek i nie proszono nawet o aktywną współpracę czy zainteresowanie. Takie podejście było zamierzone i bardzo starannie zaplanowane. Nie straciliśmy z oczu decydującej wagi, jaką ma odwrócenie twojego myślenia. Od tego zależy zbawienie świata. Nie będziesz jednak widział, jeżeli uznasz, że jesteś przymuszany, oraz jeśli poczujesz urazę i sprzeciw.

To jest nasza pierwsza próba wprowadzenia struktury. Nie zrozum tego opacznie jako podjęcia wysiłku, by użyć siły czy nacisku. Ty chcesz zbawienia. Chcesz być szczęśliwy. Chcesz pokoju. Nie masz ich teraz, ponieważ twój umysł jest całkowicie niezdyscyplinowany i nie potrafisz odróżnić radości od smutku, przyjemności od bólu, miłości od lęku. Teraz właśnie uczysz się, jak je od siebie odróżnić. A twoja nagroda będzie naprawdę wielka.

Twoja decyzja, by widzieć, jest wszystkim, czego wymaga widzenie. To, czego chcesz, jest twoje. Nie bierz tego niewielkiego wysiłku, o który jesteś proszony, za oznakę, że nasz cel ma niewielką wartość. Czy zbawienie świata może być błahym celem? A czy świat może być zbawiony, jeśli ty nie jesteś zbawiony? Bóg ma jednego Syna i jest on zmartwychwstaniem i życiem. Jego wola jest spełniona, ponieważ cała moc jest mu dana w Niebie i na ziemi. W twojej determinacji, by widzieć, dane ci jest widzenie.

Dzisiejsze ćwiczenia polegają na przypominaniu sobie przez cały dzień, że chcesz widzieć. Dzisiejsza idea zawiera też w sobie domyślne przyznanie się do tego, że teraz nie widzisz. Zatem powtarzając tę ideę stwierdzasz, że jesteś zdeterminowany zmienić swój obecny stan na lepszy, i to taki, którego naprawdę chcesz.

Powtarzaj dzisiejszą myśl powoli i stanowczo, co najmniej dwa razy na godzinę, starając się robić to co pół godziny. Nie martw się, jeśli zdarzy ci się zapomnieć, ale naprawdę dokładaj starań, by o tym pamiętać. Dodatkowe powtórzenia powinno się stosować wobec każdej sytuacji, osoby czy zdarzenia, które cię niepokoją. Możesz je widzieć inaczej i będziesz je widział inaczej. Zobaczysz to, czego pragniesz. Takie jest rzeczywiste prawo przyczyny i skutku, tak jak działa ono w świecie.

LEKCJA 21

Jestem zdeterminowany widzieć rzeczy inaczej.

Dzisiejsza myśl jest oczywiście kontynuacją i rozszerzeniem poprzedniej. Tym razem jednak, oprócz stosowania tej myśli do poszczególnych sytuacji, gdy tylko mogą się one pojawić, konieczne są dodatkowo specjalne okresy przeszukiwania umysłu. Zalecanych jest pięć okresów ćwiczeń z przeznaczeniem pełnej minuty na każdy z nich.

W czasie tych ćwiczeń rozpocznij od powtórzenia sobie myśli przewodniej. Następnie zamknij oczy i wyszukaj starannie w swoim umyśle sytuacje przeszłe, teraźniejsze czy przewidywane, które wywołują w tobie gniew. Gniew może przybierać formę dowolnej reakcji, sięgając od łagodnej irytacji aż do wściekłości. Stopień nasilenia uczucia, jakie przeżywasz, nie ma znaczenia. Będziesz stawał się coraz bardziej świadomy tego, że drobne ukłucie poirytowania to nic innego jak tylko zasłona zaciągnięta nad gwałtowną furią.

Dlatego staraj się nie pozwolić na to, aby w okresach ćwiczeń umknęły ci „małe” gniewne myśli. Pamiętaj, że tak naprawdę nie rozpoznajesz, co wywołuje w tobie gniew, a cokolwiek, w co wierzysz w związku z tym, nic nie znaczy. Prawdopodobnie będzie cię kusiło, aby zatrzymać się dłużej nad niektórymi sytuacjami czy osobami niż nad innymi, opierając się na złudnych przesłankach, że są one bardziej „oczywiste”. Nie jest tak. To tylko przykład przekonania, że niektóre formy ataku są bardziej uzasadnione niż inne.

Kiedy poszukujesz w swoim umyśle wszystkich tych form, w jakich wyrażają się atakujące myśli, zatrzymaj w pamięci każdą z nich, mówiąc do siebie:

Jestem zdeterminowany widzieć _________ [imię osoby] inaczej.
Jestem zdeterminowany widzieć _________ [sprecyzuj sytuację] inaczej.

Postaraj się być jak najbardziej konkretny. Być może skupiasz na przykład swój gniew na określonej właściwości u określonej osoby wierząc, że gniew jest ograniczony do tego aspektu. Jeśli twoje postrzeganie ponosi uszczerbek na takiej formie zniekształcenia, powiedz:

Jestem zdeterminowany widzieć ___________ [sprecyzuj właściwość]
u _________ [imię osoby] inaczej.

 

LEKCJA 22

To, co widzę, jest formą zemsty.

Dzisiejsza myśl opisuje dokładnie sposób, w jaki każdy, kto trzyma atakujące myśli w swoim umyśle, musi widzieć świat. Dokonawszy projekcji swego gniewu na świat, widzi on zemstę gotową uderzyć w niego. Tak więc jego własny atak jest postrzegany jako samoobrona. Staje się to coraz bardziej błędnym kołem, dopóki nie będzie gotów zmienić tego, w jaki sposób widzi. Inaczej bowiem myśli o ataku i kontrataku będą go pochłaniały i będą zaludniały cały jego świat. Jakiż pokój umysłu jest wtedy dla niego możliwy?

Od takiej właśnie okrutnej fantazji chcesz uciec. Czy to nie radosna nowina usłyszeć, że nie jest to prawdziwe? Czy to nie szczęśliwe odkrycie dowiedzieć się, że możesz uciec? Ty wytworzyłeś to, co chcesz zniszczyć: wszystko to, czego nienawidzisz i co byś zaatakował i zabił. Wszystko, czego się boisz, nie istnieje.

Popatrz dzisiaj na świat wokół siebie przynajmniej pięć razy przez co najmniej minutę za każdym razem. W miarę jak twoje oczy powoli przesuwają się od jednego przedmiotu do drugiego, od jednego ciała do drugiego, mów do siebie:

Widzę tylko to, co zniszczalne.
Nie widzę niczego, co przetrwa.
To, co widzę, nie jest rzeczywiste.
To, co widzę, jest formą zemsty.

Na koniec każdego okresu ćwiczeń zapytaj siebie:

Czy to jest świat, który naprawdę chcę widzieć?

Odpowiedź jest z pewnością oczywista.

LEKCJA 23 – KLUCZOWA

Mogę uciec ze świata, który widzę,
przez porzucenie atakujących myśli.

Dzisiejsza myśl zawiera w sobie jedyny sposób wyjścia z lęku, jaki w ogóle będzie skuteczny. Nic innego nie będzie działało; wszystko inne jest bez znaczenia. Ale ten sposób nie może zawieść. Każda myśl, jaką masz, tworzy jakiś segment świata, który widzisz. Dlatego też to z twoimi myślami musimy pracować, jeśli twoje postrzeganie świata ma się zmienić.

Skoro przyczyną świata, który widzisz, są atakujące myśli, musisz poznać, że to właśnie tych myśli nie chcesz. Nie ma sensu lamentować nad światem. Nie ma sensu próbować zmieniać świata. Nie jest on zdolny do zmiany, ponieważ jest jedynie skutkiem. Ale naprawdę jest sens w tym, aby zmienić twoje myśli o świecie. Wtedy zmieniasz przyczynę. Skutek zmieni się automatycznie.

Świat, który widzisz, jest mściwym światem, a wszystko w nim jest symbolem zemsty. Każde z twoich postrzeżeń „zewnętrznej rzeczywistości” jest obrazową reprezentacją twoich własnych atakujących myśli. Można śmiało zapytać, czy to ma się nazywać widzeniem. Czyż fantazja nie jest lepszym słowem na określenie takiego procesu, halucynacja zaś terminem odpowiedniejszym dla jego rezultatu?

Widzisz świat, który wytworzyłeś, ale nie widzisz siebie jako twórcy tego wyobrażenia. Nie możesz być zbawiony od świata, ale możesz uciec od jego przyczyny. To właśnie oznacza zbawienie, albowiem gdzież jest świat, który widzisz, gdy zniknęła jego przyczyna? Prawdziwe widzenie zawiera już w sobie zamiennik na wszystko, co myślisz, że widzisz teraz. Piękno może oświetlić twoje wyobrażenia i przekształcić je tak, że będziesz je kochał, chociaż zostały wytworzone z nienawiści. Albowiem nie będziesz ich już tworzył sam.

Idea na dzisiaj wprowadza myśl, że nie jesteś w sidłach świata, który widzisz, ponieważ jego przyczyna może być zmieniona. Ta zmiana wymaga, aby najpierw zidentyfikować przyczynę, a następnie pozwolić jej odejść, tak aby mogła być zamieniona. Te pierwsze dwa kroki w tym procesie wymagają twojej współpracy. Ostatni krok tego nie wymaga. Twoje wyobrażenia zostały już zamienione. Poprzez podjęcie pierwszych dwóch kroków zobaczysz, że tak jest.

Oprócz używania dzisiejszej myśli przez cały dzień, gdy tylko powstanie taka potrzeba, wymagane jest pięć okresów ćwiczeń w jej zastosowaniu. Rozglądając się wokół siebie, najpierw powtórz sobie powoli tę myśl, a następnie zamknij oczy i poświęć około minuty na wyszukanie w swoim umyśle tylu atakujących myśli, ile przychodzi ci do głowy. Gdy każda z nich pojawia się w twoim umyśle, powiedz:

Mogę uciec ze świata, który widzę, przez porzucenie
atakujących myśli o ____________ .

Mówiąc to trzymaj w umyśle każdą atakującą myśl, a następnie odsuń tę myśl i przejdź do następnej.

Do tych ćwiczeń koniecznie włączaj zarówno swoje myśli o atakowaniu, jak i o byciu atakowanym. Ich skutki są dokładnie takie same, ponieważ myśli te są dokładnie takie same. Nie rozpoznajesz tego na razie, ale teraz jesteś proszony tylko o to, by w czasie dzisiejszych ćwiczeń traktować je jako takie same. Jesteśmy wciąż jeszcze na etapie rozpoznawania przyczyny świata, który widzisz. Kiedy wreszcie nauczysz się, że myśli o ataku i byciu atakowanym nie są różne, będziesz gotowy pozwolić odejść ich przyczynie.

LEKCJA 24

Nie postrzegam swoich własnych najlepszych korzyści.

W żadnej sytuacji, która się pojawia, nie uświadamiasz sobie, jaki jej wynik uczyniłby ciebie szczęśliwym. Dlatego też nie masz żadnego przewodnika do odpowiedniego działania ani żadnego sposobu osądzania jego rezultatu. To, co robisz, jest zdeterminowane przez twoje postrzeganie danej sytuacji, a to postrzeganie jest niewłaściwe. Nieuniknione jest więc, że nie będziesz przez to służył swoim własnym najlepszym korzyściom. Jednak są one twoim jedynym celem w każdej sytuacji, która jest poprawnie postrzegana. Inaczej bowiem nie rozpoznasz, jakie one są.

Gdybyś uświadomił sobie, że nie postrzegasz swoich własnych najlepszych korzyści, można byłoby cię nauczyć, czym one są. Lecz w obliczu twojego przekonania, że już wiesz, czym one są, nie możesz się uczyć. Dzisiejsza myśl jest krokiem w kierunku otwarcia twojego umysłu, abyś mógł zacząć się uczyć.

Ćwiczenia na dzisiaj wymagają znacznie więcej szczerości, niż przywykłeś jej używać. Kilka tematów szczerze i starannie rozważonych podczas każdego z pięciu okresów ćwiczeń, jakie powinny być dzisiaj podjęte, będzie bardziej pomocne niż dość pobieżne zbadanie dużej ich liczby. Zalecane jest przeznaczyć dwie minuty na każdy z okresów przeszukiwania umysłu, jaki obejmują te ćwiczenia.

Okresy ćwiczeń powinny się rozpoczynać od powtórzenia dzisiejszej myśli, po którym następuje wyszukiwanie w umyśle, przy zamkniętych oczach, jakichś nierozwiązanych sytuacji, o które się obecnie niepokoisz. Nacisk powinien być położony na ujawnienie rezultatu, jaki chcesz uzyskać. Szybko uświadomisz sobie, że masz na myśli wiele celów jako część pożądanego rezultatu, a także że cele te znajdują się na różnych poziomach i są często w konflikcie.

Stosując dzisiejszą myśl, wymień każdą sytuację, która przychodzi ci do głowy, a następnie wylicz starannie jak najwięcej celów, które chciałbyś, aby zostały osiągnięte przy jej rozwiązaniu. Forma każdego zastosowania powinna być w przybliżeniu następująca:

W sytuacji dotyczącej _____________ chciałbym,
żeby stało się __________ oraz żeby stało się __________

i tak dalej. Postaraj się uwzględnić tyle różnych rodzajów rezultatów, ile może z całą szczerością przyjść ci do głowy, nawet jeżeli niektóre z nich nie wydają się bezpośrednio związane z sytuacją czy wręcz w ogóle nie wydają się w niej zawarte.

Jeśli ćwiczenia te zostaną prawidłowo wykonane, to szybko rozpoznasz, że stawiasz dużo wymagań wobec danej sytuacji, które nie mają z nią nic wspólnego. Rozpoznasz także, że wiele twoich celów jest sprzecznych ze sobą, że nie masz na myśli jednolitego rezultatu i że musisz doznać rozczarowania w związku z niektórymi z twoich celów, jakkolwiek sytuacja by się ułożyła.

Po przerobieniu listy jak największej liczby oczekiwanych celów dla każdej nierozwiązanej sytuacji, która przychodzi ci na myśl, powiedz sobie:

Nie postrzegam swoich własnych najlepszych korzyści
w tej sytuacji,

i przejdź do następnej.

Refleksje
Czy pragnę świata, którym to ja rządzę, zamiast tego, który rządzi mną? Czy pragnę świata, gdzie jestem potężny, zamiast być bezradnym? Czy pragnę świata, w którym nie mam wrogów i nie mogę zgrzeszyć? I czy chcę zobaczyć to, czego się wyparłem, ponieważ jest to prawdą?
(Tekst, rozdział 21)

LEKCJA 25

Nie wiem, po co jest cokolwiek.

Cel jest znaczeniem. Dzisiejsza myśl wyjaśnia, dlaczego cokolwiek widzisz, nic nie znaczy. Ty nie wiesz, po co to jest. Dlatego też nie ma to dla ciebie znaczenia. Wszystko istnieje dla twoich najlepszych korzyści. Po to jest wszystko, tym jest tego cel, tym jest tego znaczenie. Właśnie przez rozpoznanie tego twoje cele zostają zjednoczone. Przez rozpoznanie tego zostaje nadane znaczenie temu, co widzisz.

Postrzegasz świat i wszystko w nim jako pełne znaczenia w kategoriach wyznaczonych przez cele ego. Te cele nie mają nic wspólnego z twoimi najlepszymi korzyściami, ponieważ ego nie jest tobą. Takie fałszywe utożsamienie czyni cię niezdolnym do zrozumienia, po co jest cokolwiek. W rezultacie będziesz na pewno niewłaściwie tego używał. Kiedy w to uwierzysz, będziesz starał się wycofać cele, które przypisałeś światu, zamiast usiłować je wzmacniać.

Innym sposobem na opisanie celów, które teraz postrzegasz, jest powiedzenie, że wszystkie one odnoszą się do „osobistych” korzyści. Skoro jednak nie masz osobistych korzyści, twoje cele odnoszą się w rzeczywistości do niczego. Dlatego też pielęgnując te cele, nie masz w ogóle żadnych celów. A zatem nie wiesz, po co jest cokolwiek.

Zanim zdołasz znaleźć jakiś sens w ćwiczeniach na dzisiaj, potrzebna jest jeszcze jedna myśl. Na najbardziej powierzchownych poziomach, owszem, rozpoznajesz cel. Jednak celu nie można zrozumieć na tych poziomach. Rozumiesz na przykład, że telefon służy do celu rozmawiania z kimś, kto fizycznie nie znajduje się w twoim najbliższym otoczeniu. Nie rozumiesz tylko tego, po co chcesz się z nim skontaktować, a to właśnie sprawia, że twój kontakt z nim ma znaczenie lub nie.

Decydujące dla twojego uczenia się jest być gotowym porzucić cele, które ustanowiłeś dla wszystkiego. Rozpoznanie, że są one bez znaczenia raczej niż „dobre” czy „złe”, jest jedynym sposobem osiągnięcia tego.
Dzisiejsza myśl jest krokiem w tym kierunku.

Wymaganych jest sześć okresów ćwiczeń, każdy trwający po dwie minuty. Każdy okres ćwiczeń powinien się rozpocząć od powtórzenia powoli dzisiejszej myśli, następnie zaś rozejrzyj się wokół siebie, pozwalając spocząć twojemu spojrzeniu na czymkolwiek, co akurat wpadnie ci w oko, blisko lub daleko, czymś „ważnym” lub „nieważnym”, „ludzkim” czy „nieludzkim”. Z oczami spoczywającymi na każdym wybranym w ten sposób przedmiocie, powiedz na przykład:

Nie wiem, po co jest to krzesło.
Nie wiem, po co jest ten ołówek.
Nie wiem, po co jest ta ręka.

Mów to dosyć wolno, bez odrywania oczu od danego przedmiotu, dopóki nie dokończysz stwierdzenia na jego temat. Wtedy przejdź do następnego przedmiotu i zastosuj dzisiejszą myśl tak jak przedtem.

Refleksje
Nie ma żadnej żyjącej istoty, która nie uczestniczyłaby w uniwersalnej Woli, by być pełną i byś ty nie pozostawił jej wołania nie usłyszanym. Bez twojej odpowiedzi jest ona pozostawiona, by umrzeć, tak jak i jest zbawiona od śmierci, gdy ty usłyszałeś jej wołanie jako odwieczne wezwanie do życia i gdy zrozumiałeś, że jest to jedynie twoje własne wołanie.
(Tekst, rozdział 31)

LEKCJA 26

Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.

To zupełnie oczywiste, że jeśli możesz zostać zaatakowany, to nie jesteś nietykalny. Ty widzisz atak jako rzeczywiste zagrożenie. Jest tak dlatego, ponieważ wierzysz, że rzeczywiście możesz atakować. A to, co mogłoby wywierać skutki poprzez ciebie, musi także wywierać skutki na tobie. Jest to prawo, które cię ostatecznie zbawi, ale teraz niewłaściwie go używasz. Musisz więc nauczyć się, jak można go używać dla własnych najlepszych korzyści raczej niż wbrew nim.

Ponieważ twoje atakujące myśli będą rzutowane na zewnątrz, będziesz bał się ataku. A jeśli boisz się ataku, musisz wierzyć, że nie jesteś nietykalny. Atakujące myśli czynią cię więc podatnym na zranienie w twoim własnym umyśle, czyli tam, gdzie atakujące myśli się znajdują. Nie można zaakceptować atakujących myśli i nietykalności równocześnie. Są one ze sobą sprzeczne.

Idea na dzisiaj wprowadza myśl, że zawsze atakujesz najpierw sam siebie. Skoro atakujące myśli muszą pociągać za sobą przekonanie, że jesteś podatny na zranienie, to ich efektem jest osłabienie ciebie we własnych oczach. W ten sposób zaatakowały one twoje postrzeganie siebie samego. A ponieważ wierzysz w nie, nie możesz dłużej wierzyć w siebie. Fałszywy wizerunek siebie samego zajął miejsce tego, czym jesteś.

Praktyka z dzisiejszą myślą pomoże ci zrozumieć, że podatność na zranienie czy nietykalność jest rezultatem twoich własnych myśli. Nic oprócz twoich myśli nie może cię zaatakować. Nic oprócz twoich myśli nie może kazać ci sądzić, że jesteś podatny na zranienie. I nic oprócz twoich myśli nie może ci udowodnić, że tak nie jest.

Wymaganych jest sześć okresów ćwiczeń w stosowaniu dzisiejszej idei. Powinno się przeznaczyć dwie pełne minuty na każdy z nich, chociaż można skrócić ten czas do jednej minuty, jeśli będzie to zbyt dużą przykrością. Nie skracaj go jednak bardziej.

Okres ćwiczenia powinien rozpocząć się od powtórzenia sobie dzisiejszej myśli, a następnie zamykając oczy dokonaj przeglądu nierozwiązanych kwestii, których rezultaty powodują twój niepokój. Niepokój ten może przybrać formę przygnębienia, zmartwienia, gniewu, poczucia przymusu, lęku, złego przeczucia czy zaabsorbowania czymś. Jakikolwiek problem dotychczas nie rozstrzygnięty, który ma tendencję powracać w twoich myślach w ciągu dnia, jest odpowiednim tematem. Nie będziesz w stanie użyć ich bardzo wielu do któregokolwiek z ćwiczeń, ponieważ z każdym z nich powinno się spędzić więcej czasu niż zwykle. Dzisiejsza myśl powinna być zastosowana w następujący sposób:

Najpierw nazwij sytuację:

Jestem zaniepokojony o ____________ .


Następnie rozpatrz każdy możliwy rezultat, jaki w związku z nią przyszedł ci na myśl i który spowodował twój niepokój, a odnosząc się do każdego całkiem konkretnie, powiedz:

 

Obawiam się, że stanie się ____________ .

Jeśli wykonujesz te ćwiczenia prawidłowo, powinieneś znaleźć jakieś pięć czy sześć niepokojących możliwości dostępnych dla każdej używanej sytuacji, a może nawet więcej. Jest znacznie bardziej przydatne, by przerobić kilka sytuacji gruntownie, niż tylko dotknąć większej ich liczby. W miarę jak wyczerpuje się lista oczekiwanych rezultatów dla każdej sytuacji, niektóre z nich uznasz prawdopodobnie za trudniejsze do zaakceptowania, szczególnie te, które przyjdą ci do głowy pod koniec ćwiczenia. Staraj się jednak potraktować je wszystkie jednakowo w takim stopniu, w jakim tylko potrafisz.

Kiedy już wymieniłeś każdy rezultat, jakiego się obawiasz, powiedz sobie:

Ta myśl jest atakiem na mnie samego.

Zakończ każdy okres ćwiczeń, powtarzając sobie dzisiejszą myśl jeszcze raz.

LEKCJA 27

Ponad wszystko inne chcę widzieć.

Dzisiejsza myśl wyraża coś silniejszego niż samą tylko determinację. Nadaje ona widzeniu pierwszeństwo wśród twoich pragnień. Możesz odczuć wahanie w użyciu tej idei z racji tego, że nie jesteś pewien, czy naprawdę masz to na myśli. To nie ma znaczenia. Celem dzisiejszych ćwiczeń jest przybliżyć trochę bardziej taki czas, kiedy idea ta będzie całkowicie prawdziwa.

Może wystąpić duża pokusa, by wierzyć, że prosi się ciebie o jakiś rodzaj ofiary, kiedy mówisz, że chcesz widzieć ponad wszystko inne. Jeżeli zaniepokoi cię związany z tym brak zastrzeżeń, dodaj:

Widzenie nic nikogo nie kosztuje.

Jeśli lęk przed stratą wciąż się utrzymuje, dodaj jeszcze:

Ono może tylko błogosławić.

Idea na dzisiaj wymaga wielu powtórzeń dla uzyskania maksymalnej korzyści. Powinna być używana przynajmniej co pół godziny i częściej, jeśli to możliwe. Mógłbyś postarać się to robić co każde piętnaście lub dwadzieścia minut. Zaleca się, żebyś po przebudzeniu lub krótko potem wyznaczył sobie dokładnie określone odstępy czasu do używania tej idei i byś spróbował trzymać się ich w ciągu całego dnia. Nie będzie trudno to zrobić, nawet jeśli w tym czasie rozmawiasz czy jesteś zajęty w inny sposób. Nadal możesz powtórzyć to jedno krótkie zdanie, nie przeszkadzając sobie w niczym.

Istotnym pytaniem jest: jak często będziesz o tym pamiętał? Jak bardzo chcesz, aby dzisiejsza myśl była prawdziwa? Odpowiedz na jedno z tych pytań, a odpowiedziałeś też na drugie. Prawdopodobnie opuścisz kilka, a może nawet dosyć dużo planowanych zastosowań. Nie denerwuj się tym, ale postaraj się jednak odtąd trzymać swego planu.

Jeśli chociaż raz w ciągu całego dnia poczujesz, że byłeś doskonale szczery, podczas gdy powtarzałeś dzisiejszą myśl, to możesz być pewien, że zaoszczędziłeś sobie wiele lat wysiłku.

LEKCJA 28

Ponad wszystko inne chcę widzieć rzeczy inaczej.

Dzisiaj wprowadzamy naprawdę konkretne zastosowanie dla wczorajszej myśli. W okresach praktyki będziesz dzisiaj podejmował serię ściśle określonych zobowiązań. Pytanie, czy ich dotrzymasz w przyszłości, nie jest naszą sprawą w tym miejscu. Jeśli przynajmniej jesteś gotów je podjąć teraz, to ruszyłeś w drogę ku ich dotrzymaniu. Ale my ciągle jesteśmy na samym początku.

Możesz zastanawiać się, dlaczego jest ważne, by powiedzieć, na przykład: „Ponad wszystko inne chcę widzieć ten stół inaczej”. Nie jest to wcale ważne samo w sobie. Jednak co istnieje samo przez się? I co oznacza „samo w sobie”? Widzisz wokół siebie dużo oddzielnych rzeczy, co tak naprawdę oznacza, że nie widzisz w ogóle. Ty albo widzisz, albo nie. Gdy zobaczyłeś jedną rzecz inaczej, to będziesz widział wszystkie rzeczy inaczej. Światło, które zobaczysz w jakiejś jednej z nich, jest tym samym światłem, które będziesz widział w nich wszystkich.

Gdy mówisz: „Ponad wszystko inne chcę widzieć ten stół inaczej”, to podejmujesz zobowiązanie, by wycofać swoje z góry przyjęte pojęcia o stole i otworzyć swój umysł na to, czym on jest i do czego służy. Nie definiujesz go w kategoriach z przeszłości. Pytasz, czym on jest, zamiast mówić mu, czym jest. Nie związujesz jego znaczenia ze swym znikomym doświadczeniem stołów, ani też nie ograniczasz jego celu do swych małostkowych osobistych opinii.

Nie zechcesz zakwestionować tego, co już zdefiniowałeś. A celem tych ćwiczeń jest zadawać pytania i otrzymywać odpowiedzi. Mówiąc: „Ponad wszystko inne chcę widzieć ten stół inaczej”, zobowiązujesz się do widzenia. Nie jest to zobowiązanie wyłączające cokolwiek. Jest to zobowiązanie, które odnosi się równie dobrze do stołu, jak i do czegokolwiek innego – ani mniej, ani więcej.

Mógłbyś w istocie uzyskać prawdziwe widzenie za sprawą tego właśnie stołu, gdybyś odsunął od niego wszystkie swoje własne pojęcia i spojrzał nań z całkowicie otwartym umysłem. Ma on tobie coś do pokazania: coś pięknego, czystego i o bezmiernej wartości, coś pełnego szczęścia i nadziei. Ukryty pod wszystkimi twymi pojęciami o nim znajduje się jego prawdziwy cel, który to cel dzieli on z całym wszechświatem.

Dlatego też używając stołu jako podmiotu do zastosowania myśli na dzisiaj, prosisz w rzeczywistości o to, by zobaczyć cel wszechświata. Tę samą prośbę będziesz wysuwał wobec każdego przedmiotu, którego użyjesz w tych okresach ćwiczeń. I zobowiązujesz się wobec każdego z nich, że pozwolisz na to, aby jego cel był ci objawiony, zamiast narzucać mu swój własny osąd.

Będziemy mieli dzisiaj sześć dwuminutowych okresów praktyki, w których dzisiejsza myśl jest najpierw wypowiedziana, a następnie zastosowana do czegokolwiek, co widzisz wokół siebie. Przedmioty powinny być nie tylko wybierane przypadkowo, ale każdy powinno się traktować z jednakową szczerością, gdy stosuje się do niego dzisiejszą myśl, co będzie próbą uznania jednakowej wartości ich wszystkich w ich wkładzie w twoje widzenie.

Zastosowania dzisiejszej myśli powinny zawierać, jak zwykle, nazwę przedmiotu, na który przypadkowo natknie się twój wzrok, a twoje oczy powinny spoczywać na nim, gdy mówisz:

Ponad wszystko inne chcę widzieć ten (tę, to) __________ inaczej.

Każde zastosowanie myśli powinno się wykonywać dosyć powoli i z zastanowieniem możliwie jak największym. Nie ma żadnego pośpiechu.

Refleksje
Nie wiem, co znaczy cokolwiek, włącznie z tym. I dlatego nie wiem, jak na to zareagować. I nie będę używał mojego własnego poznania z przeszłości jako światła, by prowadziło mnie teraz.
(Tekst, rozdział 14)

LEKCJA 29

Bóg jest we wszystkim, co widzę.

Dzisiejsza myśl wyjaśnia, dlaczego możesz zobaczyć całkowity cel we wszystkim. Wyjaśnia ona, dlaczego nic nie jest oddzielone, samo przez się czy samo w sobie. Wyjaśnia też, dlaczego cokolwiek widzisz, nic nie znaczy. W istocie wyjaśnia każdą myśl, której użyliśmy do tej pory, jak również wszystkie następne. Dzisiejsza myśl stanowi całą podstawę widzenia.

Prawdopodobnie w tej chwili będzie ci bardzo trudno pojąć tę myśl. Być może uznasz ją za głupią, lekceważącą, bezsensowną, śmieszną, a nawet budzącą sprzeciw. Oczywiście, że Boga nie ma, na przykład, w stole takim, jak go widzisz. Podkreślaliśmy jednak wczoraj, że stół współuczestniczy w celu wszechświata. A to, co uczestniczy w celu wszechświata, współuczestniczy też w celu jego Stwórcy.

Dzisiaj więc spróbuj zacząć uczyć się, jak patrzeć na wszystkie rzeczy z miłością, uznaniem i otwartością umysłu. Teraz ich nie widzisz. Czy chciałbyś wiedzieć, co jest w nich zawarte? Nic nie jest takie, jakim ci się wydaje. Święty cel wszystkiego pozostaje poza twoim ograniczonym zasięgiem. Kiedy prawdziwe widzenie ukazało ci świętość rozświetlającą świat, wtedy doskonale zrozumiesz dzisiejszą myśl. Nie będziesz też mógł pojąć, jak kiedykolwiek mogła ona wydawać ci się trudna.

Sześć naszych dzisiejszych dwuminutowych ćwiczeń powinno przebiegać według znanego już wzorca: Zacznij od powtórzenia sobie dzisiejszej myśli, a potem zastosuj ją do przypadkowo wybranych wokół siebie przedmiotów, nazywając konkretnie każdy z nich. Staraj się unikać tendencji do kierowania ich wyborem, co może być szczególnie kuszące w powiązaniu z dzisiejszą myślą ze względu na jej całkowicie obcą naturę. Pamiętaj, że jakiegokolwiek byś nie narzucił porządku, jest on jednakowo obcy rzeczywistości.

Dlatego też twoja lista przedmiotów powinna być jak najbardziej wolna od osobistej selekcji. Odpowiednia lista mogłaby zawierać, na przykład:

Bóg jest w tym wieszaku.    Bóg jest w tamtym ciele.
Bóg jest w tym czasopiśmie.    Bóg jest w tamtych drzwiach.
Bóg jest w tym palcu.    Bóg jest w tamtym koszu na śmieci.
Bóg jest w tej lampie.

Oprócz wyznaczonych okresów ćwiczeń, powtarzaj dzisiejszą myśl przynajmniej raz na godzinę, rozglądając się powoli wokół siebie, gdy bez pośpiechu wymawiasz te słowa. Kiedy to robisz, powinieneś przynajmniej raz lub dwa razy doświadczyć uczucia ukojenia.

LEKCJA 30

Bóg jest we wszystkim, co widzę,
ponieważ Bóg jest w moim umyśle.

Dzisiejsza myśl jest odskocznią do widzenia. Począwszy od tej myśli świat się przed tobą otworzy, a ty spojrzysz na niego i zobaczysz w nim to, czego nigdy przedtem nie widziałeś. Ani też to, co widziałeś wcześniej, nie będzie dla ciebie choćby słabo widoczne.

Dzisiaj staramy się użyć nowego rodzaju „projekcji”. Nie próbujemy pozbyć się tego, co się nam nie podoba, poprzez widzenie tego na zewnątrz. Zamiast tego staramy się zobaczyć w świecie to, co jest w naszych umysłach i co chcemy rozpoznać, że tam jest. W ten sposób staramy się raczej połączyć z tym, co widzimy, niż utrzymywać to w oddzieleniu od nas. Jest to zasadnicza różnica między prawdziwym widzeniem a sposobem, w jaki ty widzisz.

Dzisiejsza myśl powinna być stosowana jak najczęściej przez cały dzień. Kiedy tylko masz jakąś chwilkę czasu, powtórz ją sobie powoli, rozglądając się dokoła i starając się uświadomić sobie, że myśl ta odnosi się do wszystkiego, co widzisz teraz lub mógłbyś widzieć teraz, gdyby było to w zasięgu twego wzroku.

Prawdziwe widzenie nie ogranicza się do takich pojęć jak „blisko” i „daleko”. Aby pomóc sobie zacząć przyzwyczajać się do dzisiejszej myśli, staraj się podczas jej stosowania myśleć zarówno o rzeczach spoza twojego obecnego zasięgu, jak i o tych, które faktycznie możesz widzieć.

Prawdziwe widzenie jest nie tylko nieograniczone przez przestrzeń i odległość, ale też nie zależy wcale od oczu ciała. Umysł jest jego jedynym źródłem. Aby pomóc sobie przyzwyczaić się bardziej także i do tej myśli, przeznacz kilka okresów ćwiczeń na zastosowanie dzisiejszej idei z zamkniętymi oczami, używając jakiegokolwiek podmiotu, który przyjdzie ci do głowy, oraz patrząc do wewnątrz raczej niż na zewnątrz. Dzisiejsza myśl odnosi się w jednakowym stopniu do jednego i drugiego.

LEKCJA 31

Nie jestem ofiarą świata, który widzę.

Dzisiejsza myśl jest wprowadzeniem do twojej deklaracji wyzwolenia. Znowu myśl ta powinna być zastosowana zarówno do świata, który widzisz na zewnątrz, jak i do świata, który widzisz wewnątrz. Przy stosowaniu tej myśli użyjemy formy ćwiczenia, z której będziemy korzystali coraz częściej, wraz ze zmianami według zaleceń. Ogólnie mówiąc, forma ta obejmuje dwie postaci: jedną, przy której stosujesz myśl na bardziej przedłużonej zasadzie, i drugą, składającą się z częstych zastosowań tej myśli przez cały dzień.

Konieczne są dwa dłuższe okresy ćwiczeń z dzisiejszą myślą, jeden rano, a drugi wieczorem. Zalecane jest od trzech do pięciu minut na każdy z nich. W tym czasie rozejrzyj się powoli wokół siebie, powtarzając tę myśl dwa lub trzy razy. Następnie zamknij oczy i zastosuj tę samą myśl do twojego wewnętrznego świata. Uciekniesz od obydwu na raz, bo ten wewnętrzny jest przyczyną zewnętrznego.

Kiedy dokonujesz przeglądu swego wewnętrznego świata, pozwól jedynie, aby wszelkie myśli, jakie przyjdą ci do głowy, dotarły do twej świadomości po to, by każdą z nich rozważyć przez chwilę, a potem zastąpić następną. Postaraj się nie ustanawiać wśród nich żadnego rodzaju hierarchii. Obserwuj je, jak przychodzą i odchodzą, tak beznamiętnie, jak tylko to możliwe. Nie zatrzymuj się nad żadną w szczególności, lecz spróbuj pozwolić, aby ich strumień przepływał równo i spokojnie, bez jakiegoś specjalnego zaangażowania z twojej strony. Kiedy tak siedzisz i spokojnie obserwujesz swoje myśli, powtarzaj sobie dzisiejszą ideę tak często, jak masz na to ochotę, lecz bez żadnego poczucia pośpiechu.

Ponadto powtarzaj dzisiejszą myśl jak najczęściej w ciągu całego dnia. Przypominaj sobie, że składasz deklarację niezależności w imię własnej wolności. A w twojej wolności leży wolność świata.

Dzisiejsza myśl jest też szczególnie użyteczna jako reakcja na jakąkolwiek formę pokusy, jaka może się pojawić. Jest to deklaracja, że jej nie ulegniesz i nie oddasz się w niewolę.

LEKCJA 32

Wymyśliłem sobie świat, który widzę.

Dzisiaj kontynuujemy rozwijanie tematu przyczyny i skutku. Nie jesteś ofiarą świata, który widzisz, ponieważ go wymyśliłeś. Możesz go porzucić tak łatwo, jak go wymyśliłeś. Będziesz go widział lub nie, jak sobie życzysz. Dopóki go chcesz, będziesz go widział; kiedy już go nie chcesz, nie będzie go tam, abyś go widział.

Dzisiejsza myśl, tak jak poprzednie, odnosi się do twojego wewnętrznego i zewnętrznego świata, które są w istocie tym samym. Jednak ponieważ ty widzisz je jako różne, okresy ćwiczeń będą się dzisiaj składać znowu z dwóch faz: jednej, dotyczącej świata, który widzisz na zewnątrz siebie, i drugiej, dotyczącej świata, który widzisz w swoim umyśle. Do dzisiejszych ćwiczeń postaraj się wprowadzić myśl, że obydwa światy są w twojej własnej wyobraźni.

Ponownie rozpoczniemy ćwiczenia na rano i wieczór od powtórzenia dzisiejszej myśli dwa lub trzy razy, rozglądając się jednocześnie po świecie, który widzisz jako będący na zewnątrz ciebie. Potem zamknij oczy i rozejrzyj się w swoim wewnętrznym świecie. Staraj się obydwa traktować jak najbardziej na równi. Powtarzaj dzisiejszą myśl bez pośpiechu tak często, jak sobie życzysz, kiedy to obserwujesz obrazy, które twoja wyobraźnia podsuwa twojej świadomości.

Na dwa dłuższe okresy ćwiczeń zaleca się przeznaczyć po trzy do pięciu minut, koniecznie jednak nie mniej niż trzy minuty. Można wykorzystać więcej niż pięć minut, o ile uważasz to ćwiczenie za uspokajające. Aby to ułatwić, wybierz porę, kiedy spodziewasz się niewielu zakłóceń i kiedy ty sam czujesz się możliwie gotowy.

Ćwiczenia te należy również kontynuować jak najczęściej w ciągu dnia. Krótsze zastosowania polegają na powtarzaniu powoli myśli przewodniej, podczas gdy dokonujesz przeglądu albo swego wewnętrznego, albo zewnętrznego świata. Nie ma znaczenia, który wybierasz.

Dzisiejsza myśl powinna być także zastosowana natychmiast do każdej sytuacji, która może cię zmartwić. Zastosuj tę myśl mówiąc do siebie:

Wymyśliłem sobie tę sytuację taką, jaką ją widzę.

 

LEKCJA 33

Jest inny sposób patrzenia na świat.

Dzisiejsza myśl jest próbą rozpoznania, że możesz zmienić swoje postrzeganie świata zarówno w jego zewnętrznych, jak i wewnętrznych aspektach. Na zastosowanie tej myśli powinno się przeznaczyć pełne pięć minut rano i wieczorem. Przy tych ćwiczeniach idea ta powinna być powtarzana tak często, jak uznasz to za wygodne, chociaż istotny przy jej zastosowaniu jest brak pośpiechu. Na przemian dokonuj przeglądu swoich zewnętrznych i wewnętrznych spostrzeżeń, jednak bez uczucia gwałtownej zmiany kierunku.

Po prostu rozejrzyj się swobodnie po świecie, który postrzegasz jako zewnętrzny wobec ciebie, potem zamknij oczy i obserwuj z równą swobodą swoje wewnętrzne myśli. W obu przypadkach staraj się pozostać jednakowo niezaangażowanym oraz utrzymać tę bezstronność, kiedy powtarzasz tę myśl przez cały dzień.

Krótsze okresy ćwiczeń powinny być możliwie jak najczęstsze. Również konkretne zastosowania dzisiejszej myśli powinny mieć miejsce natychmiast, gdy pojawia się jakakolwiek sytuacja, która wywołuje pokusę, byś stał się zaniepokojony. Przy takich zastosowaniach dzisiejszej myśli powiedz:

Jest inny sposób patrzenia na to.

Pamiętaj, aby stosować dzisiejszą myśl w chwili, gdy jesteś świadomy zmartwienia. Może zaistnieć potrzeba, aby usiąść w ciszy na mniej więcej minutę i powtórzyć sobie tę myśl kilkakrotnie. Zamknięcie oczu prawdopodobnie będzie pomocne przy tej formie ćwiczenia.

 

LEKCJA 34

Mógłbym zamiast tego widzieć pokój.

Idea na dzisiaj zaczyna opisywać warunki, jakie panują w ramach innego sposobu widzenia. Pokój umysłu jest sprawą czysto wewnętrzną. Musi się on zacząć od twoich własnych myśli, a potem rozszerzyć na zewnątrz. To właśnie z pokoju twojego umysłu wyłania się pokojowe postrzeganie świata.

Dla dzisiejszych ćwiczeń wymagane są trzy dłuższe okresy praktyki. Zalecany jest jeden rano i jeden wieczorem oraz dodatkowo jeden w międzyczasie o dowolnej porze, jaka wydaje się najbardziej sprzyjać gotowości do ćwiczeń. Wszystkie ćwiczenia powinny być wykonywane z zamkniętymi oczami. Właśnie do twojego wewnętrznego świata powinny się odnosić zastosowania dzisiejszej myśli.

Na każdy z dłuższych okresów ćwiczeń wymagane jest około pięciu minut przeszukiwania umysłu. Wyszukaj w swoim umyśle myśli budzące lęk, sytuacje wywołujące niepokój, „obraźliwe” osoby lub wydarzenia bądź cokolwiek innego, wobec czego żywisz niekochające myśli. Spójrz na nie wszystkie pobieżnie, powtarzając powoli dzisiejszą ideę, gdy obserwujesz je pojawiające się w twoim umyśle, i pozwól każdej z nich odejść, by została zastąpiona przez następną.

Jeśli zaczynasz odczuwać trudności w myśleniu o konkretnych rzeczach, kontynuuj powtarzanie sobie bez pośpiechu przewodniej myśli, nie odnosząc jej do niczego w szczególności. Upewnij się jednak, by nie robić żadnych specjalnych wyjątków.

Krótsze ćwiczenia powinny być wykonywane często i zawsze wtedy, gdy czujesz, że spokój twego umysłu jest w jakikolwiek sposób zagrożony. Celem jest tutaj ochrona samego siebie przed pokusą w ciągu całego dnia. Jeżeli jakaś określona forma pokusy pojawia się w twojej świadomości, ćwiczenie powinno przybrać następującą formę:

Mógłbym w tej sytuacji widzieć pokój zamiast tego, co teraz w niej widzę.

Jeśli napady na pokój twego umysłu przybiorą formę bardziej uogólnionych, niechcianych emocji, takich jak przygnębienie, niepokój lub zmartwienie, używaj tej idei w jej pierwotnej formie. Jeśli odkryjesz, że potrzebujesz więcej niż jednokrotnego zastosowania dzisiejszej myśli, aby pomóc sobie zmienić zdanie w jakimś konkretnym kontekście, spróbuj przeznaczyć kilka minut na powtarzanie tej myśli, dopóki nie doświadczysz pewnego poczucia ulgi. Pomocnym będzie, jeśli powiesz sobie konkretnie:

Mogę zastąpić pokojem moje uczucia przygnębienia, niepokoju
czy zmartwienia [lub moje myśli o tej sytuacji, osobie czy wydarzeniu].

 

LEKCJA 35

Mój umysł jest częścią Umysłu Boga. Jestem bardzo święty.

Dzisiejsza myśl nie opisuje sposobu, w jaki widzisz siebie teraz. Opisuje jednakże to, co widzenie ci pokaże. Komukolwiek, kto myśli, że jest w tym świecie, trudno jest uwierzyć w tę myśl o sobie. Jednak właśnie dlatego myśli on, że jest w tym świecie, ponieważ w nią nie wierzy.

Będziesz wierzył, że jesteś częścią tego, gdzie myślisz, że jesteś. Dzieje się tak dlatego, że otaczasz się środowiskiem, którego chcesz. Chcesz zaś tego, aby chronić wyobrażenie samego siebie, które wytworzyłeś. Wyobrażenie to jest częścią tego środowiska. To, co widzisz, gdy wierzysz, że w nim jesteś, widziane jest oczami tego wyobrażenia. To nie jest widzenie. Wyobrażenia nie potrafią widzieć.

Dzisiejsza myśl przedstawia zupełnie odmienne spojrzenie na ciebie. Ustalając twoje Źródło, ustala ona twoją Tożsamość i opisuje cię takim, jakim rzeczywiście musisz być w prawdzie. Użyjemy nieco odmiennego rodzaju zastosowania dla dzisiejszej myśli, ponieważ nacisk jest dzisiaj położony raczej na postrzegającego, niż na to, co on postrzega.

Dzisiaj każdy z trzech pięciominutowych okresów ćwiczeń rozpocznij od powtórzenia sobie dzisiejszej myśli, a następnie zamknij oczy i wyszukaj w swoim umyśle różne rodzaje opisowych kategorii, w jakich widzisz siebie samego. Włącz wszystkie oparte na ego cechy, które sobie przypisujesz: pozytywne bądź negatywne, pożądane lub niepożądane, wspaniałe lub poniżające. Wszystkie one są równie nierzeczywiste, ponieważ nie patrzysz na siebie oczami świętości.

W początkowej części okresu przeglądu umysłu prawdopodobnie uwydatnisz to, co uważasz za bardziej negatywne aspekty twojego postrzegania siebie. Jednak pod koniec okresu ćwiczeń mogą ci również przyjść na myśl bardziej samochwalcze określenia siebie. Spróbuj rozpoznać, że kierunek twoich fantazji o sobie nie ma znaczenia. W rzeczywistości iluzje nie mają żadnego kierunku. One są po prostu nieprawdziwe.

Odpowiednia, nie wyselekcjonowana lista dla zastosowania dzisiejszej myśli mogłaby wyglądać następująco:

Widzę siebie jako przygnębionego.
Widzę siebie jako przymuszonego.
Widzę siebie jako ponoszącego porażkę.
Widzę siebie jako zagrożonego.
Widzę siebie jako bezradnego.
Widzę siebie jako zwycięzcę.
Widzę siebie jako przegranego.
Widzę siebie jako osobę miłosierną.
Widzę siebie jako osobę cnotliwą.

Nie powinieneś myśleć o tych określeniach w sposób abstrakcyjny. Będą przychodziły ci one do głowy w miarę, jak różne sytuacje, osoby lub wydarzenia, w których występujesz, będą przemykać przez twój umysł. Wybierz jakąkolwiek konkretną sytuację, która przychodzi ci do głowy, zidentyfikuj opisowe określenie lub określenia, które według twojego odczucia odnoszą się do twoich reakcji na tę sytuację, i użyj ich przy zastosowaniu dzisiejszej myśli. Po nazwaniu każdej z tych reakcji dodaj:

Ale mój umysł jest częścią Umysłu Boga. Jestem bardzo święty.

W czasie dłuższych okresów ćwiczeń prawdopodobnie wystąpią przerwy, podczas których nic konkretnego nie będzie ci przychodziło do głowy. Nie wysilaj się, by wymyślić sobie konkretne rzeczy na zapełnienie danej przerwy, lecz po prostu odpręż się i powoli powtarzaj sobie dzisiejszą myśl do czasu, aż coś się pojawi. Pomimo że nic z tego, co przychodzi ci do głowy, nie powinno być przy tych ćwiczeniach pominięte, to również nic nie powinno być „odgrzebywane” na siłę. Nic nie powinno być wymuszane ani dyskryminowane.

Jak najczęściej w ciągu dnia wybieraj jakąś konkretną cechę lub cechy, które sobie w danym momencie przypisujesz, i stosuj do nich dzisiejszą myśl, dodając do każdej cechy myśl w wyżej podanej formie. Jeśli nic szczególnego nie przychodzi ci do głowy, to po prostu powtórz sobie z zamkniętymi oczami główną myśl.

LEKCJA 36

Moja świętość ogarnia wszystko, co widzę.

Dzisiejsza myśl rozszerza wczorajszą w kierunku od postrzegającego do postrzeganego. Jesteś święty, ponieważ twój umysł jest częścią Umysłu Boga. A ponieważ jesteś święty, twój wzrok musi być także święty. „Bezgrzeszny” znaczy bez grzechu. Nie możesz być trochę bez grzechu. Jesteś albo bezgrzeszny, albo nie. Skoro twój umysł jest częścią Umysłu Boga, to musisz być bezgrzeszny, bo inaczej część Jego Umysłu byłaby grzeszna. Twój wzrok jest związany z Jego świętością, a nie z twoim ego, a zatem nie z twoim ciałem.

Wymagane są dzisiaj cztery okresy ćwiczeń po trzy do pięciu minut. Spróbuj rozplanować je dosyć równomiernie, a krótsze powtórzenia stosuj często, tak aby przez cały dzień chronić swoją ochronę. Dłuższe okresy ćwiczeń powinny przyjąć taką formę:

Najpierw zamknij oczy i powtórz powoli kilka razy ideę na dzisiaj. Następnie otwórz oczy i dość powoli rozejrzyj się dokoła, stosując dzisiejszą myśl wobec konkretnych rzeczy, które zauważysz w trakcie swej swobodnej obserwacji. Powiedz na przykład:

Moja świętość ogarnia tamten dywan.
Moja świętość ogarnia tamtą ścianę.
Moja świętość ogarnia te palce.
Moja świętość ogarnia tamto krzesło.
Moja świętość ogarnia tamto ciało.
Moja świętość ogarnia ten długopis.

Kilka razy w ciągu tych ćwiczeń zamknij oczy i powtórz sobie przewodnią myśl. Potem otwórz oczy i kontynuuj ćwiczenie tak jak wcześniej.

Przy krótszych okresach ćwiczeń zamknij oczy i powtórz tę myśl; rozejrzyj się dokoła, powtarzając ją ponownie, po czym zakończ jeszcze jednym powtórzeniem z zamkniętymi oczami. We wszystkich zastosowaniach ćwiczenie należy oczywiście wykonywać dość powoli, możliwie jak najbardziej bez wysiłku i pośpiechu.

LEKCJA 37

Moja świętość błogosławi świat.

Myśl ta zawiera pierwsze przebłyski twojej prawdziwej funkcji w świecie, czyli powodu, dla którego tu jesteś. Twoim celem jest widzieć świat poprzez twoją własną świętość. W ten sposób ty i świat jesteście wspólnie błogosławieni. Nikt nie traci, nic nie jest nikomu odebrane, wszyscy zyskują poprzez twoje święte widzenie. Oznacza to koniec poświęcenia, ponieważ oferuje to każdemu jego pełną należność. I każdy jest uprawniony do wszystkiego, ponieważ jest to jego pierworodne prawo jako Syna Boga.

Nie ma żadnego innego sposobu, w jaki idea poświęcenia mogłaby być usunięta z myślenia świata. Jakikolwiek inny sposób widzenia będzie nieuchronnie wymagał zapłaty od kogoś lub czegoś. W rezultacie postrzegający straci. Ani też nie będzie miał pojęcia, dlaczego traci. Jednak jego pełnia zostaje mu przywrócona do świadomości poprzez twoje widzenie. Twoja świętość błogosławi go w tym, że o nic go nie prosi. Ci, którzy widzą siebie jako całkowitych, nie wysuwają żadnych żądań.

Twoja świętość jest zbawieniem świata. Pozwala ci ona nauczać świat, że jest on jednym z tobą, nie poprzez wygłaszanie mu kazań, nie poprzez mówienie mu czegoś, lecz po prostu przez twoje ciche rozpoznanie, że w twojej świętości wszystko jest błogosławione wraz z tobą.

Dzisiejsze cztery dłuższe okresy ćwiczeń, każdy wymagający od trzech do pięciu minut, zacznij od powtórzenia dzisiejszej myśli, a następnie przez mniej więcej minutę rozglądaj się wokół siebie, odnosząc tę myśl do czegokolwiek, co zobaczysz:

Moja świętość błogosławi to krzesło.
Moja świętość błogosławi tamto okno.
Moja świętość błogosławi to ciało.

Potem zamknij oczy i zastosuj tę myśl wobec jakiejkolwiek osoby, która przyjdzie ci do głowy, używając jej imienia i mówiąc:

Moja świętość błogosławi ciebie, [imię].

Możesz kontynuować ćwiczenie z zamkniętymi oczami; jeśli masz ochotę, możesz ponownie otworzyć oczy i zastosować dzisiejszą myśl w stosunku do twego zewnętrznego świata; możesz naprzemiennie stosować tę myśl do tego, co widzisz wokół siebie, i do tych, którzy są w twoich myślach, lub użyć jakiejkolwiek kombinacji tych dwóch faz ćwiczenia według swego uznania. Okres ćwiczeń powinien zakończyć się powtórzeniem głównej myśli z zamkniętymi oczami, a potem od razu z oczami otwartymi.

Krótsze ćwiczenia składają się z możliwie najczęstszego powtarzania głównej idei. Szczególnie pomocne jest stosowanie jej w milczeniu wobec jakiejkolwiek napotkanej osoby, używając przy tym jej imienia. Istotne jest używanie tej idei wtedy, gdy ktoś zdaje się wywoływać w tobie reakcję niechęci. Ofiaruj mu natychmiast błogosławieństwo twojej świętości, tak żebyś mógł sam nauczyć się utrzymywać ją we własnej świadomości.

Refleksje
Nie przysięgaj umrzeć, o święty Synu Boga! Zawierasz umowę, której nie możesz dotrzymać. Syn Życia nie może zostać zabity. Jest on nieśmiertelny jak jego Ojciec. Tego, czym on jest, nie można zmienić. Jest on jedyną rzeczą w całym wszechświecie, która musi być jednią.
(Tekst, rozdział 29)

LEKCJA 38 – KLUCZOWA

Nie ma niczego, czego moja świętość nie może uczynić.

Twoja świętość odwraca wszelkie prawa tego świata. Jest ona ponad wszystkimi ograniczeniami czasu, przestrzeni, odległości oraz granicami wszelkiego rodzaju. Twoja świętość jest całkowicie nieograniczona w swej mocy, ponieważ ustanawia cię Synem Boga, jednym z Umysłem swego Stwórcy.

Poprzez twoją świętość moc Boga się przejawia. Poprzez twoją świętość moc Boga staje się dostępna. I nie ma niczego, czego moc Boga nie mogłaby uczynić. Tak więc twoja świętość może usunąć cały ból, zakończyć cały smutek i rozwiązać wszelkie problemy. Może to uczynić w odniesieniu do ciebie oraz do kogokolwiek innego. Ma ona jednakową moc, aby pomóc każdemu, ponieważ ma jednakową moc zbawienia każdego.

Jeśli ty jesteś święty, to takim jest wszystko, co Bóg stworzył. Jesteś święty, ponieważ wszystkie rzeczy, które On stworzył, są święte. A wszystkie rzeczy, które On stworzył, są święte, ponieważ ty jesteś święty. W trakcie dzisiejszych ćwiczeń użyjemy mocy twojej świętości wobec wszelkich dotyczących ciebie czy kogoś innego problemów, trudności lub cierpienia w dowolnej formie, o jakiej zdarzy ci się pomyśleć. Nie będziemy robili rozróżnień, ponieważ nie ma żadnych różnic.

W czasie czterech dłuższych okresów ćwiczeń, najlepiej trwających po pełne pięć minut każdy, powtórz dzisiejszą myśl, zamknij oczy, a potem poszukaj w swoim umyśle jakiegoś odczucia straty lub nieszczęścia jakiegokolwiek rodzaju, jakim ty je widzisz. Postaraj się robić możliwie jak najmniej rozróżnień między sytuacją, która jest trudna dla ciebie, a tą, która jest trudna dla kogoś innego. Zidentyfikuj konkretnie daną sytuację, a także imię osoby, o którą chodzi. Użyj poniższej formy przy zastosowaniu dzisiejszej myśli:

W sytuacji dotyczącej ________ , w której widzę siebie,
nie ma niczego, czego moja świętość nie może uczynić.
W sytuacji dotyczącej ________ , w której ________ widzi siebie,
nie ma niczego, czego moja świętość nie może uczynić.

Być może od czasu do czasu zechcesz urozmaicić tę procedurę i dodać jakieś własne powiązane z tym myśli. Może zechcesz na przykład włączyć myśli, takie jak:

Nie ma niczego, czego moja świętość nie może uczynić,
ponieważ w niej leży moc Boga

.

Zastosuj jakiekolwiek podobające ci się warianty, ale utrzymuj ćwiczenia skupione na temacie: „Nie ma niczego, czego moja świętość nie może uczynić”. Dzisiejsze ćwiczenia mają na celu rozpocząć wpajanie ci poczucia, że masz panowanie nad wszystkimi rzeczami z powodu tego, czym jesteś.

W trakcie częstych krótszych ćwiczeń używaj głównej myśli w jej pierwotnej formie, chyba że powstanie lub pojawi się w twym umyśle jakiś konkretny problem, dotyczący ciebie lub kogoś innego. W takim przypadku użyj bardziej określonej formy, odnosząc dzisiejszą myśl do tego problemu.

Refleksje
Twoja wola jest nieograniczona. Nie jest twoją wolą, by była ona ograniczona. To, co zawiera się w tobie, połączyło się z samym Bogiem w narodzinach całego stworzenia. Pamiętaj o Nim, który stworzył ciebie, a poprzez twoją wolę stworzył wszystko. Nie ma ani jednej stworzonej rzeczy, która by ci nie dziękowała, ponieważ to poprzez twoją wolę się narodziła. Żadne światło Nieba nie świeci, chyba że tylko dla ciebie, zostało ono bowiem ustanowione w Niebie poprzez twoją wolę.
(Tekst, rozdział 30)

LEKCJA 39

Moja świętość jest moim zbawieniem.

Jeśli wina jest piekłem, to czym jest jej przeciwieństwo? Podobnie jak Tekst, dla którego ten Podręcznik został napisany, myśli użyte w tych ćwiczeniach są bardzo proste, bardzo przejrzyste i całkowicie jednoznaczne. Nie interesują nas żadne intelektualne sztuczki ani logiczne zabawy. Zajmujemy się jedynie tym, co jak najbardziej oczywiste, a co zostało przeoczone w chmurach złożoności, w których myślisz, że myślisz.

Jeśli wina jest piekłem, to czym jest jej przeciwieństwo? Z pewnością nie jest to trudne. Wahanie, jakie może odczuwasz przy odpowiedzi, nie wynika z niejednoznaczności pytania. Ale czy wierzysz, że wina to piekło? Gdybyś wierzył, zobaczyłbyś od razu, jak bezpośredni i prosty jest Tekst i wcale nie potrzebowałbyś Podręcznika. Nikt nie potrzebuje praktyki, aby zyskać to, co już jest jego.

Powiedzieliśmy już, że twoja świętość jest zbawieniem świata. A co z twoim własnym zbawieniem? Nie możesz dawać tego, czego sam nie masz. Zbawiciel musi być zbawiony. Jakże inaczej mógłby uczyć zbawienia? Dzisiejsze ćwiczenia będą dotyczyły ciebie uznając fakt, że twoje zbawienie jest decydujące dla zbawienia świata. Gdy stosujesz te ćwiczenia do swojego świata, to zyskuje na tym cały świat.

Twoja świętość jest odpowiedzią na każde pytanie, które kiedykolwiek zostało zadane, jest zadawane teraz lub zostanie zadane w przyszłości. Twoja świętość oznacza koniec winy, a zatem i koniec piekła. Twoja świętość jest zbawieniem świata i twoim własnym. Jakże mógłbyś być wyłączony ze świętości, która należy do ciebie? Bóg nie zna nieświętości. Czy mogłoby być tak, że nie zna On Swego Syna?

Zaleca się dzisiaj przeznaczenie pełnych pięciu minut dla czterech dłuższych okresów praktyki, choć dłuższe i częstsze sesje ćwiczeń są wskazane. Jeśli chcesz przekroczyć minimalne wymagania, to zaleca się raczej sesje częstsze niż dłuższe, chociaż proponuje się jedno i drugie.

Rozpocznij ćwiczenia jak zwykle od powtórzenia sobie dzisiejszej myśli. Potem z zamkniętymi oczami wyszukaj swoje niekochające myśli, w jakiejkolwiek formie się pojawiają: zakłopotania, przygnębienia, gniewu, lęku, zmartwienia, ataku, zagrożenia itp. Jakiejkolwiek formy by nie przybrały, myśli te są niekochające i dlatego pełne lęku. I to właśnie od nich potrzebujesz zostać zbawiony.

Konkretne sytuacje, zdarzenia lub osoby, które kojarzysz z niekochającymi myślami jakiegokolwiek rodzaju, stanowią odpowiedni materiał do dzisiejszych ćwiczeń. Bezwarunkowo konieczne dla twego zbawienia jest to, żebyś zobaczył je inaczej. I to właśnie twoje błogosławieństwo dla nich zbawi ciebie i da ci widzenie.

Powoli, bez rozmyślnej selekcji i nadmiernego nacisku na którąkolwiek w szczególności, wyszukaj w swoim umyśle wszystkie myśli stojące między tobą a twym zbawieniem. Zastosuj dzisiejszą ideę do każdej z nich w następujący sposób:

Moje niekochające myśli o _________ trzymają mnie w piekle.
Moja świętość jest moim zbawieniem.

Być może te okresy ćwiczeń okażą się według ciebie łatwiejsze, jeśli przepleciesz je kilkoma krótkimi ćwiczeniami, podczas których po prostu powtórzysz sobie powoli dzisiejszą myśl kilka razy. Być może uznasz także za pomocne uwzględnienie kilku krótkich przerw, kiedy po prostu odprężysz się i nie będziesz w ogóle wydawał się myśleć o czymkolwiek. Utrzymanie koncentracji jest na początku bardzo trudne. Stanie się to o wiele łatwiejsze, gdy twój umysł stanie się bardziej zdyscyplinowany i mniej podatny na rozproszenie.

Tymczasem pozostawia ci się swobodę, by wprowadzać do tych ćwiczeń różnorodność w dowolnej formie, jaka ci się podoba. Nie zmieniaj jednakże samej idei przewodniej, gdy różnicujesz metody jej stosowania. Jakikolwiek wybierzesz sposób użycia tej myśli, to powinna być ona sformułowana tak, aby jej znaczenie stanowił fakt, że twoja świętość jest twoim zbawieniem. Każdy okres ćwiczeń zakończ powtarzając jeszcze raz główną myśl w jej pierwotnej formie oraz dodając:

Jeśli wina jest piekłem, to czym jest jej przeciwieństwo?

Podczas krótszych ćwiczeń, które powinny być wykonywane około trzech lub czterech razy na godzinę albo częściej, jeśli to możliwe, możesz zadać sobie to pytanie, powtórzyć dzisiejszą myśl, a najlepiej zrobić jedno i drugie. Jeśli pojawią się pokusy, szczególnie pomocną formą tej myśli będzie:

Moja świętość jest moim zbawieniem od tego.

 

LEKCJA 40

Jestem błogosławiony jako Syn Boga.

Dzisiaj zaczniemy utwierdzać cię w niektórych szczęśliwych rzeczach, do których masz prawo, będąc tym, czym jesteś. Dłuższe okresy ćwiczeń nie są dzisiaj wymagane, ale konieczne jest bardzo częste wykonywanie krótkich ćwiczeń. Raz na dziesięć minut byłoby bardzo pożądane i zaleca ci się usilnie, byś spróbował takiego planu i trzymał się go, kiedy tylko to możliwe. Jeśli zapomnisz, spróbuj ponownie. Jeśli wystąpią jakieś długie przerwy, spróbuj od nowa. Kiedy tylko sobie przypomnisz, spróbuj ponownie.

Nie musisz zamykać oczu podczas tych ćwiczeń, choć prawdopodobnie uznasz, że bardziej pomocne będzie ich zamknięcie. Możesz się jednak znaleźć w wielu sytuacjach w ciągu dnia, podczas których zamykanie oczu byłoby niewykonalne. Nie pomijaj okresu ćwiczeń z tego powodu. Możesz całkiem dobrze praktykować w każdych okolicznościach, jeśli naprawdę tego chcesz.

Dzisiejsze ćwiczenia nie wymagają wiele czasu ani żadnego wysiłku. Powtórz dzisiejszą myśl, a potem dodaj kilka atrybutów, które kojarzą ci się z byciem Synem Boga, stosując je do samego siebie. Jeden okres praktyki mógłby, na przykład, składać się z następujących zdań:

Jestem błogosławiony jako Syn Boga.
Jestem w pokoju, szczęśliwy, kochający i zadowolony.

Inny zaś mógłby przybrać taką formę:

Jestem błogosławiony jako Syn Boga.
Jestem spokojny, cichy, pełen pewności i zaufania.

Jeśli masz do dyspozycji tylko trochę czasu, wystarczy jedynie powiedzieć sobie, że jesteś błogosławiony jako Syn Boga.

LEKCJA 41 – KLUCZOWA

Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.

Dzisiejsza myśl przezwycięży w końcu całkowicie poczucie osamotnienia i opuszczenia, jakiego doświadczają wszyscy oddzieleni. Przygnębienie jest nieuniknioną konsekwencją oddzielenia. To samo dotyczy niepokoju, zmartwienia, głębokiego poczucia bezradności, nieszczęścia, cierpienia i silnego lęku przed stratą.

Oddzieleni wymyślili sobie wiele „lekarstw” na to, co uważają za „choroby świata”. Lecz jedyną rzeczą, której nie robią, jest zakwestionowanie realności problemu. Jego skutki nie mogą być przecież uleczone, ponieważ sam problem nie jest rzeczywisty. Dzisiejsza myśl ma moc, aby na zawsze położyć kres całej tej głupocie. A jest to głupota pomimo tego, jak poważnych czy tragicznych form by nie przyjęła.

Głęboko wewnątrz ciebie jest wszystko, co doskonałe, gotowe promieniować poprzez ciebie i na zewnątrz w świat. Uleczy to cały smutek, ból, lęk i stratę, ponieważ uzdrowi umysł, który myślał, że te rzeczy były prawdziwe, i cierpiał z powodu własnej im uległości.

Nigdy nie możesz zostać pozbawiony swej doskonałej świętości, ponieważ jej Źródło idzie z tobą, dokądkolwiek idziesz. Nigdy nie możesz cierpieć, ponieważ Źródło wszelkiej radości idzie z tobą, dokądkolwiek idziesz. Nigdy nie możesz być samotny, ponieważ Źródło wszelkiego życia idzie z tobą, dokądkolwiek idziesz. Nic nie jest w stanie zniszczyć spokoju twojego umysłu, ponieważ Bóg idzie z tobą, dokądkolwiek idziesz.

Rozumiemy, że ty nie wierzysz w to wszystko. Jakże mógłbyś wierzyć, kiedy prawda jest ukryta głęboko w tobie, pod ciężką chmurą obłąkanych myśli, gęstych i mrocznych, a jednak reprezentujących wszystko, co widzisz? Dzisiaj uczynimy naszą pierwszą prawdziwą próbę, żeby przebić się przez tę ciemną i ciężką chmurę i przedostać się do światła poza nią.

Dzisiaj będzie tylko jeden długi okres praktyki. Rano, najlepiej zaraz po obudzeniu, usiądź w spokoju z zamkniętymi oczami na jakieś trzy do pięciu minut. Na początek ćwiczenia powtórz dzisiejszą myśl bardzo powoli. Następnie nie wysilaj się, żeby o czymkolwiek myśleć. Zamiast tego spróbuj poczuć, jak wchodzisz do wewnątrz siebie, poza wszystkie błahe myśli tego świata. Spróbuj wejść bardzo głęboko w swój własny umysł, utrzymując go opróżnionym z jakichkolwiek myśli, które mogłyby odwracać twoją uwagę.

Gdyby ci to pomagało, to możesz od czasu do czasu powtórzyć sobie dzisiejszą myśl. Ale przede wszystkim staraj się zapaść w głąb i do wewnątrz, z dala od świata i wszystkich głupich myśli tego świata. Starasz się sięgnąć poza wszystkie te rzeczy. Starasz się porzucić pozory i zbliżyć do rzeczywistości.

Osiągnięcie Boga jest całkiem możliwe. Faktycznie to bardzo proste, ponieważ jest to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Można by nawet powiedzieć, że jest to jedyna naturalna rzecz na świecie. Droga się otworzy, jeśli uwierzysz, że jest to możliwe. To ćwiczenie, nawet już za pierwszym razem, może przynieść niezwykle zaskakujące rezultaty, a wcześniej czy później zawsze kończy się sukcesem. Bardziej szczegółowo omówimy ten rodzaj praktyki, gdy posuniemy się dalej. Jednak ćwiczenie to nigdy nie zawiedzie całkowicie, a możliwy jest natychmiastowy sukces.

Używaj dzisiejszej myśli często w ciągu dnia, powtarzając ją bardzo powoli, najlepiej z zamkniętymi oczami. Myśl o tym, co mówisz i co te słowa oznaczają. Koncentruj się na świętości, którą głoszą o tobie, na owej niezawodnej obecności przy tobie, na całkowitej ochronie, którą jesteś otoczony.

Pamiętając, że Bóg idzie z tobą, dokądkolwiek idziesz, możesz naprawdę pozwolić sobie śmiać się ze swych pełnych lęku myśli.

LEKCJA 42

Bóg jest moją siłą. Widzenie jest Jego darem.

Idea na dzisiaj łączy w sobie dwie bardzo mocne myśli, obie o doniosłym znaczeniu. Przedstawia też związek między przyczyną a skutkiem wyjaśniający, dlaczego nie możesz doznać porażki w swoich wysiłkach osiągnięcia celu tego kursu. Będziesz widział, bo taka jest Wola Boga. To Jego siła, a nie twoja własna, daje ci moc. To także Jego dar raczej niż twój własny ofiarowuje ci widzenie.

Bóg rzeczywiście jest twoją siłą, a co On daje, dane jest prawdziwie. Oznacza to, że możesz ją przyjąć w każdym czasie i miejscu, gdziekolwiek jesteś i w jakichkolwiek okolicznościach się znajdujesz. Twoja podróż poprzez czas i przestrzeń nie jest przypadkowa. Nie możesz nie być we właściwym miejscu o właściwym czasie. Taka jest siła Boga. Takie są Jego dary.

Będziemy mieli dzisiaj dwa okresy ćwiczeń po trzy do pięciu minut, jeden jak najwcześniej, gdy tylko się obudzisz, a drugi jak najbliżej pory snu. Lepiej jest jednak odczekać, aż będziesz mógł usiąść sam w spokoju w takiej chwili, gdy poczujesz się gotowy, niż martwić się o wyznaczony czas.

Rozpocznij te ćwiczenia powtarzając sobie dzisiejszą myśl powoli, z otwartymi oczami, rozglądając się wokół siebie. Potem zamknij oczy i powtórz tę myśl jeszcze raz, nawet wolniej niż poprzednio. Po zrobieniu tego staraj się nie myśleć o niczym prócz takich myśli, które przychodzą ci do głowy w związku z ideą na dzisiaj. Możesz pomyśleć sobie, na przykład:

Widzenie musi być możliwe. Bóg daje prawdziwie.

albo:

Dary Boga dla mnie muszą być moje, ponieważ On mi je podarował.

Każda myśl związana wyraźnie z dzisiejszą ideą jest odpowiednia. Być może nawet zaskoczy cię to, jak wiele związanego z kursem rozumienia zawarte jest w niektórych z twoich myśli. Pozwól im przychodzić bez żadnej cenzury, chyba że widzisz, że twój umysł po prostu się błąka, i dopuściłeś do tego, aby wciskały się myśli najwyraźniej oderwane od tematu. Być może też dojdziesz do punktu, gdy będzie ci się zdawało, że żadne w ogóle myśli nie przychodzą ci do głowy. Jeżeli wystąpią takie zakłócenia, otwórz oczy i jeszcze raz powtórz dzisiejszą myśl, rozglądając się powoli wokół siebie, potem zamknij oczy, powtórz ją jeszcze raz, a następnie wróć do szukania w swym umyśle związanych z nią myśli.

Pamiętaj jednak, że aktywne poszukiwania trafnych myśli nie są odpowiednie do dzisiejszych ćwiczeń. Staraj się jedynie wycofać i pozwolić, aby myśli przychodziły same. Jeśli okaże się to trudne, to lepiej przeznaczyć czas ćwiczeń na powolne powtarzanie dzisiejszej myśli, na przemian z otwartymi i zamkniętymi oczami, niż wysilać się w poszukiwaniu stosownych myśli.

Nie ma ograniczenia co do liczby krótszych ćwiczeń, które byłyby dziś korzystne. Idea na dzisiaj jest początkowym krokiem w pozbieraniu myśli i nauczeniu cię, że pracujesz nad jednolitym systemem myślowym, w którym nie brakuje niczego, co jest niezbędne, i który nie zawiera niczego, co jest sprzeczne lub nietrafne.

Im częściej będziesz dzisiaj powtarzał przewodnią myśl, tym częściej będziesz sobie przypominał, że cel tego kursu jest dla ciebie ważny i że o nim nie zapomniałeś.

LEKCJA 43

Bóg jest moim Źródłem. Nie mogę widzieć poza Nim.

Postrzeganie nie jest atrybutem Boga. Jego domeną jest wiedza. Stworzył On jednak Ducha Świętego jako Pośrednika między postrzeganiem a wiedzą. Bez tego ogniwa łączącego z Bogiem postrzeganie zajęłoby na zawsze miejsce wiedzy w twoim umyśle. Przy pomocy tego ogniwa łączącego z Bogiem postrzeganie stanie się tak odmienione i oczyszczone, że poprowadzi ku wiedzy. Taka jest funkcja postrzegania w oczach Ducha Świętego. Tym samym taka jest jego funkcja w prawdzie.

W Bogu nie można widzieć. Postrzeganie nie ma żadnej funkcji w Bogu i nie istnieje. W zbawieniu jednak, będącym usunięciem tego, czego nigdy nie było, postrzeganie spełnia potężny cel. Wytworzone przez Syna Boga w nieświętym celu, musi stać się środkiem przywrócenia świętości w jego świadomości. Postrzeganie nie ma żadnego znaczenia. Jednak Duch Święty nadaje mu znaczenie bardzo bliskie Boskiego. Uzdrowione postrzeganie staje się środkiem, przy pomocy którego Syn Boga przebacza swemu bratu, a w ten sposób przebacza samemu sobie.

Nie możesz widzieć poza Bogiem, bo nie możesz być poza Bogiem. Cokolwiek robisz, robisz w Nim, ponieważ cokolwiek myślisz, myślisz Jego Umysłem. Jeśli widzenie jest rzeczywiste, a jest rzeczywiste w takim stopniu, w jakim podziela cel Ducha Świętego, to nie możesz widzieć poza Bogiem.

Dzisiaj wymagane są trzy pięciominutowe ćwiczenia, jedno jak najwcześniej, drugie jak najpóźniej w ciągu dnia. Trzecie może zostać wykonane w najbardziej dogodnym i odpowiednim czasie, na jaki pozwalają okoliczności i gotowość. Na początku tych ćwiczeń powtórz sobie dzisiejszą myśl z otwartymi oczami. Potem rozejrzyj się przez chwilę wokół siebie, stosując tę myśl do określonych rzeczy, jakie widzisz. Cztery lub pięć przedmiotów wystarczy w tej fazie ćwiczenia. Mógłbyś powiedzieć na przykład:

Bóg jest moim Źródłem. Nie mogę widzieć tego biurka poza Nim.
Bóg jest moim Źródłem. Nie mogę widzieć tamtego obrazu poza Nim.

Chociaż ta część ćwiczenia powinna być stosunkowo krótka, upewnij się jednak, że w tej fazie praktyki nie kierujesz w żaden sposób wyborem przedmiotów, włączając jedne, a wyłączając inne. Przy drugiej, dłuższej fazie zamknij oczy, powtórz ponownie dzisiejszą myśl, a potem pozwól, by wszelkie związane z nią refleksje, które przyjdą ci do głowy, wzbogaciły tę myśl w tobie właściwy sposób. Mogą to być myśli typu:

Patrzę oczami przebaczenia.
Widzę ten świat jako błogosławiony.
Ten świat może mi pokazać mnie samego.
Widzę moje własne myśli, które są jak myśli Boga.

Jakakolwiek myśl związana mniej lub bardziej bezpośrednio z dzisiejszą ideą jest odpowiednia. Myśli te nie muszą być z nią koniecznie w oczywistym związku, ale nie powinny być z nią w sprzeczności.

Jeśli odkryjesz, że twój umysł błądzi, jeśli zaczniesz być świadomy myśli, które wyraźnie przestają współgrać z dzisiejszą ideą, albo jeśli wydajesz się nie być w stanie myśleć o czymkolwiek, otwórz oczy, powtórz pierwszą fazę ćwiczenia, a potem spróbuj jeszcze raz drugiej fazy. Nie pozwalaj sobie jednak na jakikolwiek przedłużający się odstęp czasu, w którym zajmowałyby cię myśli oderwane od tematu. By tego uniknąć, wracaj tak często, jak to konieczne, do pierwszej fazy ćwiczenia.

Stosując dzisiejszą myśl w czasie krótszych ćwiczeń, można zmieniać jej formę zależnie od okoliczności i sytuacji, w których znajdziesz się w ciągu dnia. Kiedy jesteś na przykład z jakąś inną osobą, postaraj się pamiętać, aby zwrócić się do niej w milczeniu:

Bóg jest moim Źródłem. Nie mogę cię widzieć poza Nim.

Takiej formy można użyć równie dobrze w stosunku do nieznajomych, jak i do tych, którzy wydają ci się być bardziej bliscy. Właściwie to staraj się nie czynić w ogóle tego rodzaju rozróżnień.

Dzisiejszej myśli należy też używać w ciągu całego dnia w odniesieniu do różnych sytuacji i wydarzeń, jakie mogą wystąpić, szczególnie tych, które wydają się martwić ciebie w jakiś sposób. Do tego celu zastosuj tę myśl w takiej formie:

Bóg jest moim Źródłem. Nie mogę tego widzieć poza Nim.

Jeśli w danej chwili nie przychodzi ci do głowy żaden konkretny podmiot, powtórz po prostu dzisiejszą myśl w jej pierwotnej formie. Postaraj się, aby nie było dzisiaj żadnych dłuższych odstępów czasu, w których nie przypominałbyś sobie dzisiejszej myśli, a w ten sposób nie przypominałbyś sobie o swojej funkcji.

LEKCJA 44

Bóg jest światłem, w którym widzę.

Dzisiaj kontynuujemy wczorajszą myśl, dodając jej innego wymiaru. Nie możesz widzieć w ciemności i nie możesz wytworzyć światła. Możesz wytworzyć ciemność, a potem myśleć, że w niej widzisz, ale światło odzwierciedla życie i jest dlatego aspektem stworzenia. Stwarzanie i ciemność nie mogą współistnieć, ale światło i życie muszą być zawsze razem, będąc jedynie różnymi aspektami stworzenia.

Abyś mógł widzieć, musisz rozpoznać, że światło jest wewnątrz, a nie na zewnątrz. Ty naprawdę nie widzisz na zewnątrz siebie, ani też wyposażenie do widzenia nie znajduje się na zewnątrz ciebie. Niezbędną częścią tego wyposażenia jest światło, które czyni widzenie możliwym. Ono jest z tobą zawsze powodując, że widzenie jest możliwe w każdych okolicznościach.

Dzisiaj mamy zamiar spróbować dotrzeć do tego światła. W tym celu użyjemy formy ćwiczenia, jaka była proponowana wcześniej i z której korzystać będziemy coraz więcej. Jest to szczególnie trudna forma dla niezdyscyplinowanego umysłu i stanowi główne zadanie treningu umysłu. Wymaga ona dokładnie tego, czego niewytrenowanemu umysłowi brakuje. Trening ten jednak musi zostać wykonany, jeśli masz zacząć widzieć.

Przynajmniej trzykrotnie wykonuj dziś ćwiczenia, przez trzy do pięciu minut każde. Przedłużenie tego czasu byłoby bardzo wskazane, ale tylko jeżeli okaże się, że czas mija z niewielkim poczuciem wysiłku lub bez wysiłku. Forma ćwiczenia, jakiej użyjemy dzisiaj, jest jak najbardziej naturalna i najłatwiejsza w świecie dla wytrenowanego umysłu, tak samo jak wydaje się najbardziej nienaturalna i trudna dla umysłu niewytrenowanego.

Twój umysł nie jest już tak zupełnie niewytrenowany. Jesteś jak najbardziej gotowy, aby nauczyć się formy ćwiczenia, której będziemy dzisiaj używać, choć możesz odkryć, że napotykasz na silny opór. Powód oporu jest bardzo prosty. Podczas gdy ćwiczysz w ten sposób, pozostawiasz za sobą wszystko, w co teraz wierzysz, i wszystkie wymyślone przez ciebie myśli. Ściśle mówiąc, jest to wyzwoleniem z piekła. Postrzegane jednak oczami ego, jest to utratą tożsamości i zejściem do piekła.

Jeśli potrafisz choćby na chwilę stanąć z dala od ego, nie będziesz miał żadnych trudności z rozpoznaniem tego, że jego sprzeciw i jego lęki są bez znaczenia. Być może pomoże ci, jeśli od czasu do czasu przypomnisz sobie, że dosięgnąć światła to uciec z ciemności, nawet jeśli wierzysz w coś przeciwnego. Bóg jest światłem, w którym widzisz. Ty dążysz do osiągnięcia Go.

Zacznij ćwiczenie, powtarzając dzisiejszą myśl z otwartymi oczami, a potem zamknij je powoli, powtarzając tę myśl jeszcze kilka razy. Następnie spróbuj zagłębić się w swym umyśle, uwalniając się od wszelkich zakłóceń i przeszkód poprzez spokojne przepływanie poza nie. Twój umysł nie może być w tym powstrzymany, chyba że sam zdecydujesz się go zatrzymać. Nabiera on po prostu swego naturalnego biegu. Próbuj obserwować przesuwające się myśli bez zaangażowania i przemknij się spokojnie pomimo nich.

Chociaż nie zaleca się żadnego specjalnego podejścia do tej formy ćwiczenia, ważne jest, abyś miał poczucie znaczenia tego, co robisz, oraz że ma to nieocenioną wartość dla ciebie. Miej tę świadomość, że kierujesz swoje wysiłki w stronę czegoś bardzo świętego. Zbawienie jest twoim najszczęśliwszym osiągnięciem. Jest także jedynym osiągnięciem, które ma jakiekolwiek znaczenie, ponieważ jest jedynym, które może ci się w ogóle rzeczywiście przydać.

Jeśli pojawi się opór w jakiejkolwiek postaci, zatrzymaj się na chwilę tak długą, abyś mógł powtórzyć sobie dzisiejszą myśl, trzymając przy tym oczy zamknięte, chyba że uświadomisz sobie obecność jakiegoś lęku. W takim przypadku poczujesz się prawdopodobnie pewniej, jeśli na chwilę otworzysz oczy. Postaraj się jednak jak najszybciej powrócić do ćwiczenia z zamkniętymi oczami.

Jeśli będziesz wykonywał te ćwiczenia prawidłowo, to powinieneś doświadczyć poczucia odprężenia, a nawet zbliżania się, jeśli nie wręcz wstępowania w światło. Staraj się myśleć o świetle bez formy i bez granic, w miarę jak przemykasz pomimo myśli tego świata. I nie zapomnij, że myśli te nie są w stanie przytrzymać cię w tym świecie, chyba że sam dasz im moc, by to uczyniły.

W ciągu całego dnia powtarzaj często przewodnią myśl z otwartymi lub zamkniętymi oczami, jak wyda ci się lepiej w danej chwili. Ale nie zapominaj jej. Ponad wszystko inne bądź zdeterminowany, by dzisiaj nie zapomnieć.

LEKCJA 45 – KLUCZOWA

Bóg jest Umysłem, którym myślę.

Dzisiejsza myśl zawiera w sobie klucz do tego, czym są twoje rzeczywiste myśli. Nie są one niczym, co myślisz, że myślisz, zupełnie tak samo jak nic z tego, co myślisz, że widzisz, nie ma nic wspólnego z widzeniem. Nie ma żadnego związku pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co myślisz, że jest rzeczywiste. Nic z tego, co uważasz za swoje rzeczywiste myśli, nie przypomina pod żadnym względem twoich rzeczywistych myśli. Nic z tego, co uważasz, że widzisz, nie nosi żadnego podobieństwa do tego, co pokaże ci widzenie.

Myślisz Umysłem Boga. A zatem współuczestniczysz w Jego myślach, tak jak On współuczestniczy w twoich. Są to te same myśli, ponieważ są pomyślane przez ten sam Umysł. Współuczestniczyć oznacza czynić tym samym lub czynić jednym. Bo też myśli, które myślisz Umysłem Boga, nie opuszczają wcale twojego umysłu, ponieważ myśli nie opuszczają swego źródła. Dlatego też twoje myśli, tak samo jak i ty, są w Umyśle Boga. Są one także w twoim umyśle, w którym jest On. Tak jak ty jesteś częścią Jego Umysłu, tak i twoje myśli są częścią Jego Umysłu.

Gdzie więc są twoje rzeczywiste myśli? Dzisiaj spróbujemy do nich dotrzeć. Będziemy musieli ich szukać w twoim umyśle, bo tam właśnie jest ich miejsce. One muszą tam wciąż być, ponieważ nie mogły opuścić swego źródła. To, co pomyślane przez Umysł Boga, jest wieczne, będąc częścią stworzenia.

Nasze dzisiejsze trzy pięciominutowe ćwiczenia przyjmą tę samą ogólną formę, której używaliśmy przy stosowaniu wczorajszej myśli. Będziemy dążyć do porzucenia tego, co nierzeczywiste, i poszukiwania tego, co rzeczywiste. Wyprzemy się świata na rzecz prawdy. Nie pozwolimy myślom tego świata, aby nas wstrzymywały. Nie pozwolimy przekonaniom tego świata, aby nam mówiły, że to, co Bóg przeznaczył nam do zrobienia, jest niemożliwe. Zamiast tego spróbujemy rozpoznać, że tylko to, co Bóg przeznaczył nam do zrobienia, jest możliwe.

Spróbujemy też zrozumieć, że tylko to, co Bóg przeznaczył nam do zrobienia, jest tym, co my sami chcemy zrobić. Postaramy się także przez cały czas pamiętać, że nie może nie udać się nam zrobienie czegoś, co On chce, abyśmy zrobili. Istnieją więc wszelkie powody ku temu, byśmy się czuli całkowicie pewni, że nam się dzisiaj uda. Taka jest Wola Boga.

Rozpocznij dzisiejsze ćwiczenia powtarzając sobie przewodnią myśl, zamykając przy tym oczy. Potem poświęć dość krótką chwilę na kilka własnych myśli związanych z tą ideą, zachowując jednocześnie w umyśle dzisiejsze przesłanie. Kiedy już dodasz od siebie jakieś cztery czy pięć myśli, powtórz jeszcze raz główną myśl i powiedz sobie łagodnie:

Moje rzeczywiste myśli są w moim umyśle. Chciałbym je odnaleźć.

Następnie postaraj się przejść poza wszelkie nierzeczywiste myśli zasłaniające prawdę w twoim umyśle i sięgnąć ku temu, co wieczne.

Pod wszystkimi tymi bezsensownymi myślami i szalonymi ideami, którymi zagraciłeś swój umysł, znajdują się myśli, które na początku myślałeś z Bogiem. Są one w twoim umyśle teraz, zupełnie niezmienione. Zawsze będą w twoim umyśle, dokładnie takie same, jakie zawsze były. Wszystko, co sobie od tamtego czasu pomyślałeś, zmieni się, ale fundament, na którym się to opiera, jest całkowicie niezmienny.

To właśnie w stronę tego fundamentu skierowane są dzisiejsze ćwiczenia. Oto jest twój umysł, połączony z Umysłem Boga. Oto twoje myśli jako jedno z Jego myślami. Dla tego rodzaju praktyk potrzeba tylko jednego: podejdź do nich tak, jakbyś zbliżał się do ołtarza poświęconego w Niebie Bogu Ojcu i Bogu-Synowi. Albowiem takie jest to miejsce, do którego starasz się dotrzeć. Prawdopodobnie nie będziesz jeszcze w stanie sobie uświadomić, jak wysoko starasz się dojść. Nawet jednak przy tak niewielkim zrozumieniu, jakie do tej pory osiągnąłeś, powinieneś być w stanie przypominać sobie o tym, że to wszystko nie jest błahą grą, ale ćwiczeniem w świętości i próbą dotarcia do Królestwa Niebieskiego.

W czasie krótszych ćwiczeń postaraj się dzisiaj pamiętać, jakże ważne jest dla ciebie, abyś zrozumiał świętość umysłu, który myśli z Bogiem. Przeznacz na to minutę lub dwie, powtarzając w ciągu dnia dzisiejszą myśl po to, aby docenić świętość swego umysłu. Odsuń się, choćby na chwilę, od wszystkich myśli, które nie są godne Tego, którego gospodarzem jesteś. I podziękuj Mu za myśli, które myśli On z tobą.

LEKCJA 46

Bóg jest Miłością, w której przebaczam.

Bóg nie przebacza, bo On nigdy nie potępił. A musi zaistnieć potępienie, zanim konieczne staje się przebaczenie. Przebaczenie jest wielką potrzebą tego świata, ale tylko dlatego, że jest to świat iluzji. Ci więc, którzy przebaczają, wyzwalają się w ten sposób od iluzji, podczas gdy ci, którzy wstrzymują przebaczenie, dalej się z nimi związują. Skoro zaś potępiasz tylko sam siebie, tak samo przebaczasz tylko sam sobie.

Chociaż wprawdzie Bóg nie przebacza, Jego Miłość jest mimo to podstawą przebaczenia. Lęk potępia, a miłość przebacza. Przebaczenie więc odwraca to, co wytworzył lęk, przywracając umysł ku świadomości Boga. Właśnie z tego powodu przebaczenie można prawdziwie nazwać zbawieniem. Jest ono środkiem, dzięki któremu iluzje znikają.

Dzisiejsze ćwiczenia wymagają co najmniej trzech pięciominutowych okresów praktyki i jak najwięcej krótszych. Te dłuższe ćwiczenia rozpocznij, powtarzając sobie jak zwykle dzisiejszą myśl. Kiedy to robisz, zamknij oczy, a potem przeznacz minutę lub dwie na wyszukanie w swoim umyśle tych osób, którym jeszcze nie przebaczyłeś. Nie ma znaczenia, „ile” im nie przebaczyłeś. Albo przebaczyłeś im całkowicie, albo nie przebaczyłeś wcale.

Przy dobrze wykonywanym ćwiczeniu nie powinieneś mieć żadnych trudności ze znalezieniem wielu ludzi, którym jeszcze nie przebaczyłeś. Można śmiało przyjąć zasadę, że każdy, kogo nie lubisz, stanowi odpowiedni podmiot do dzisiejszego ćwiczenia. Wymień każdą osobę po imieniu i powiedz:

Bóg jest Miłością, w której ci [imię] przebaczam.

Celem tej pierwszej fazy dzisiejszych ćwiczeń jest przygotowanie cię do przebaczenia samemu sobie. Po zastosowaniu więc tej myśli do wszystkich tych osób, które przyszły ci do głowy, powiedz sobie:

Bóg jest Miłością, w której przebaczam sobie.

Następnie pozostałą część ćwiczenia poświęć na to, by dołączyć pokrewne myśli, takie jak:

Bóg jest Miłością, którą kocham siebie.
Bóg jest Miłością, w której jestem błogosławiony.

Forma zastosowania może się znacznie różnić, ale nie powinno się tracić z oczu myśli przewodniej. Mógłbyś więc powiedzieć, na przykład:

Nie mogę być winny, ponieważ jestem Synem Boga.
Zostało mi już przebaczone.
Żaden lęk nie jest możliwy w umyśle umiłowanym przez Boga.
Nie ma po co atakować, ponieważ miłość mi przebaczyła.

Całe ćwiczenie powinno jednak kończyć się powtórzeniem dzisiejszej myśli w jej pierwotnej postaci.

Z kolei krótsze ćwiczenia mogą się składać z powtórzeń dzisiejszej myśli w pierwotnej bądź w pokrewnej formie, jak wolisz. Stosuj jednak także dzisiejszą ideę w bardziej konkretnych przypadkach, jeśli zajdzie taka potrzeba. Konieczne to będzie za każdym razem w ciągu dnia, kiedy uświadomisz sobie jakąkolwiek negatywną reakcję wobec jakiejś osoby – obecnej lub nieobecnej. W takim wypadku zwróć się do niej w milczeniu:

Bóg jest Miłością, w której ci przebaczam.

 

LEKCJA 47

Bóg jest siłą, której ufam.

Jeśli ufasz we własne siły, masz wszelkie powody, aby doświadczać lęku, niepokoju czy strachu. Cóż możesz bowiem przewidzieć i nad czym panować? Co takiego jest w tobie, na co można liczyć? Cóż dałoby ci możliwość uświadomienia sobie wszystkich aspektów jakiegokolwiek problemu i rozwiązania ich w taki sposób, aby wynikiem było wyłącznie dobro? Co takiego jest w tobie, co dałoby ci rozpoznanie właściwego rozwiązania i gwarancję, że będzie ono zrealizowane?

Sam z siebie nie możesz dokonać żadnej z tych rzeczy. Wierzyć, że możesz, to pokładać zaufanie tam, gdzie zaufanie nie jest uzasadnione, i usprawiedliwiać lęk, niepokój, przygnębienie, gniew i smutek. Któż może pokładać wiarę w słabości i zarazem czuć się bezpiecznie? Kto jednak może pokładać wiarę w sile i czuć się słabym?

Bóg jest twoim bezpieczeństwem w każdych okolicznościach. Jego Głos przemawia w Jego imieniu we wszystkich sytuacjach i w każdym aspekcie wszystkich sytuacji, mówiąc ci dokładnie, co zrobić, aby przywołać Jego siłę i Jego ochronę. Nie ma tu żadnych wyjątków, bo w Bogu nie ma wyjątków. A ten Głos, który przemawia w Jego imieniu, myśli tak jak On.

Dzisiaj postaramy się sięgnąć poza twoją własną słabość ku Źródłu rzeczywistej siły. Konieczne są dzisiaj cztery pięciominutowe ćwiczenia, choć dłuższe i częstsze praktyki są bardzo wskazane. Zamknij oczy i zacznij, jak zwykle, od powtarzania myśli na dzisiaj. Potem przeznacz minutę albo dwie na szukanie w swym umyśle sytuacji z własnego życia, które otoczyłeś lękiem. Uwolnij się od każdej z nich, mówiąc do siebie:

Bóg jest siłą, której ufam.

Teraz postaraj się przesunąć poza wszelkie troski związane z własnym poczuciem niemocy. Oczywiste jest, że każda sytuacja budząca twoją troskę, jest kojarzona z odczuciami niemocy, inaczej bowiem wierzyłbyś, że potrafisz poradzić sobie z nią z powodzeniem. Jednak nie przez zaufanie sobie zdobędziesz pewność. Jedynie siła Boga w tobie odnosi sukces we wszystkim.

Rozpoznanie własnej kruchości stanowi konieczny krok w naprawieniu swych błędów, ale nie jest on bynajmniej wystarczający, aby dać ci poczucie pewności, którego potrzebujesz i do którego masz całkowite prawo. Musisz więc także zyskać świadomość, że pewność swej rzeczywistej siły jest w pełni uzasadniona pod każdym względem i we wszystkich okolicznościach.

W ostatniej fazie ćwiczenia spróbuj sięgnąć w głąb swego umysłu, do miejsca prawdziwego bezpieczeństwa. Poznasz, że go dosięgnąłeś, jeśli choćby przez krótką chwilę doświadczysz poczucia głębokiego spokoju. Zostaw wszystkie te drobne sprawki, które pienią się i kotłują na powierzchni twego umysłu, i sięgnij głębiej i pod spód nich aż do Królestwa Niebieskiego. Jest takie miejsce w tobie, gdzie panuje doskonały spokój. Jest takie miejsce w tobie, gdzie nie ma rzeczy niemożliwych. Jest takie miejsce w tobie, gdzie spoczywa siła Boga.

Powtarzaj sobie myśl przewodnią często w ciągu dnia. Używaj jej jako swej odpowiedzi na każde zakłócenie spokoju. Pamiętaj, że spokój jest twoim prawem, ponieważ pokładasz swoją ufność w sile Boga.

Refleksje
Podróż do Boga jest jedynie ponownym przebudzeniem wiedzy o tym, gdzie jesteś zawsze i że jesteś na wieki. Jest to podróż bez odległości ku celowi, który się nigdy nie zmienił.
(Tekst, rozdział 8)

LEKCJA 48

Nie ma się czego bać.

Dzisiejsza myśl po prostu stwierdza fakt. Nie jest to faktem dla tych, którzy wierzą w iluzje, ale przecież iluzje to nie fakty. W prawdzie nie ma się czego bać. Bardzo łatwo jest to rozpoznać. Lecz bardzo trudno rozpoznać to tym, którzy chcą, aby iluzje były prawdą.

Dzisiejsze ćwiczenia będą bardzo krótkie, bardzo proste i bardzo częste. Wystarczy tylko jak najczęściej powtarzać tę myśl. Możesz to robić z otwartymi oczami w jakimkolwiek czasie i w dowolnej sytuacji. Wskazane jest jednak, abyś poświęcił przynajmniej około minuty, kiedy tylko to możliwe, i zamknął oczy, powtarzając sobie powoli przewodnią myśl kilka razy. Szczególnie ważne jest, abyś użył tej myśli od razu, gdyby cokolwiek miało zakłócić spokój twojego umysłu.

Obecność lęku jest oczywistą oznaką tego, że ufasz we własne siły. Świadomość tego, że nie ma się czego bać, wskazuje, że gdzieś w twoim umyśle, choć w miejscu, które jeszcze niekoniecznie rozpoznajesz, przypomniałeś sobie Boga i pozwoliłeś Jego sile zająć miejsce twojej słabości. W momencie, gdy jesteś gotów to zrobić, nie ma już naprawdę czego się bać.

LEKCJA 49

Głos Boga mówi do mnie przez cały dzień.

Jest rzeczą całkiem możliwą, by słuchać Głosu Boga przez cały dzień, nie przerywając przy tym w żaden sposób swoich regularnych zajęć. Ta część twojego umysłu, w której zamieszkuje prawda, pozostaje w ciągłej komunikacji z Bogiem, czy sobie z tego zdajesz sprawę, czy nie. To ta druga część twojego umysłu funkcjonuje w świecie i przestrzega praw tego świata. Właśnie ta część jest ciągle rozpraszana, nieuporządkowana i bardzo niepewna.

Część, która słucha Głosu Boga, jest cicha, zawsze w spokoju i całkowitej pewności. Tak naprawdę jest to jedyna część, jaka istnieje. Ta druga bowiem część jest dzikim złudzeniem, oszalałym i rozkojarzonym, lecz pozbawionym jakiejkolwiek realności. Postaraj się jej dzisiaj nie słuchać. Postaraj się utożsamić z tą częścią swego umysłu, gdzie na zawsze panuje cisza i pokój. Postaraj się usłyszeć Głos Boga wołający do ciebie z miłością, przypominający ci, że twój Stwórca nie zapomniał Swego Syna.

Będziemy dzisiaj potrzebowali przynajmniej czterech pięciominutowych ćwiczeń, a nawet więcej, jeśli to możliwe. Spróbujemy naprawdę usłyszeć Głos Boga przypominający ci o Nim i o twojej Jaźni. Podejdziemy z zaufaniem do tej najszczęśliwszej i najświętszej myśli wiedząc, że kiedy to robimy, łączymy swoją wolę z Wolą Boga. On chce, abyś usłyszał Jego Głos. Dał ci Go po to, aby był słyszany.

Słuchaj w głębokiej ciszy. Bądź bardzo spokojny i otwórz swój umysł. Przejdź poza te wszystkie ochrypłe wrzaski i chore wyobrażenia, którymi przykryte są twoje prawdziwe myśli i które zasłaniają twą wieczystą więź z Bogiem. Zanurz się głęboko w pokoju, który czeka na ciebie poza oszalałymi i hałaśliwymi myślami, obrazami i dźwiękami tego obłąkanego świata. Ty tu nie mieszkasz. Próbujemy dotrzeć do twego prawdziwego domu. Próbujemy dosięgnąć miejsca, gdzie jesteś prawdziwie wyczekiwany. Próbujemy dosięgnąć Boga.

Nie zapomnij powtarzać dzisiejszej myśli bardzo często. Rób to z otwartymi oczami, gdy to konieczne, lecz z zamkniętymi, gdy tylko to możliwe. A kiedy tylko możesz, koniecznie usiądź w ciszy i powtarzaj dzisiejszą myśl, zamknąwszy oczy na ten świat i zdając sobie sprawę, że zapraszasz Głos Boga, aby do ciebie przemówił.

LEKCJA 50 – KLUCZOWA

Jestem podtrzymywany Miłością Boga.

Oto jest odpowiedź na każdy problem, przed którym staniesz dziś, jutro i w jakimkolwiek czasie. W tym świecie wierzysz, że twoją podporą jest wszystko oprócz Boga. Pokładasz wiarę w najbardziej znikomych i obłąkańczych symbolach: pigułkach, pieniądzach, ubraniach „ochronnych”, wpływach, prestiżu, byciu lubianym, znajomościach z „odpowiednimi” ludźmi i w nie kończącej się liście różnych form nicości, które obdarzasz magicznymi mocami.

Wszystkie te rzeczy są twoimi zamiennikami dla Miłości Boga. Wszystkie te rzeczy są pielęgnowane po to, aby zapewnić utożsamienie z ciałem. Są to istne hymny pochwalne na cześć ego. Nie pokładaj więc wiary w tym, co bezwartościowe. Nie znajdziesz w tym podpory.

Tylko Miłość Boga ochroni cię we wszelkich okolicznościach. Ona wyciągnie cię z każdej niedoli i uniesie wysoko ponad wszystkie dostrzeżone zagrożenia tego świata w atmosferę doskonałego pokoju i bezpieczeństwa. Przeniesie cię ona w taki stan umysłu, któremu nic nie może zagrozić, nic nie może go zakłócić, gdzie nic nie jest w stanie zmącić wiecznego spokoju Syna Boga.

Nie pokładaj wiary w złudzeniach. One cię zawiodą. Całą swą wiarę złóż w Miłości Boga wewnątrz siebie: wiecznej, niezmiennej i zawsze niezawodnej. Oto odpowiedź na wszystko, wobec czego dzisiaj staniesz. Poprzez Miłość Boga wewnątrz ciebie możesz rozwiązać wszelkie pozorne trudności bez wysiłku i z całkowitą pewnością. Powtarzaj to sobie dzisiaj często. Jest to deklaracja wyzwolenia z wierzeń w bożki. Jest to twoje uznanie prawdy o sobie samym.

Przez dziesięć minut, dwa razy w ciągu dnia, rano i wieczorem, pozwól wniknąć głęboko do twojej świadomości tej idei na dzisiaj. Powtarzaj ją i myśl o niej, pozwól, aby powiązane z nią myśli pomogły ci rozpoznać jej prawdziwość, oraz przyzwól, aby spłynął na ciebie pokój, przykrywając jakby kocem ochrony i pewności. Niech żadne błahe i głupie myśli nie niepokoją świętego umysłu Syna Boga. Takie właśnie jest Królestwo Niebieskie. Takie jest miejsce spoczynku, w którym twój Ojciec umieścił cię na wieczność.

 

 

POWTÓRZENIE
Lekcje 51–60
Teraz nastąpi radosne ugruntowanie.

 

WPROWADZENIE DO POWTÓRZENIA

Począwszy od dzisiaj będziemy mieli serię okresów powtórzeń. Każdy z nich obejmie pięć z idei już przedstawionych, zaczynając od pierwszej, a kończąc na pięćdziesiątej. Pod każdą z tych myśli wystąpi kilka krótkich komentarzy, które powinieneś uwzględnić w swoich powtórkach. Podczas okresów praktyki ćwiczenia powinny być wykonywane następująco:

Rozpocznij dzień od przeczytania pięciu myśli wraz z załączonymi komentarzami. Później nie jest już konieczne, by przestrzegać jakiegoś określonego porządku w ich rozpatrywaniu, chociaż każda z nich powinna być praktykowana przynajmniej raz. Przeznacz dwie minuty lub więcej na każdy okres praktyki, zastanawiając się nad daną myślą i związanym z nią komentarzem po ich ponownym przeczytaniu. Rób to możliwie jak najczęściej w ciągu całego dnia. Jeśli któraś z tych pięciu myśli podoba ci się bardziej niż inne, to skoncentruj się na niej. Jednak pod koniec dnia powtórz sobie koniecznie wszystkie jeszcze raz.

Nie ma potrzeby, by podczas okresów praktyki przerabiać komentarze następujące po każdej z myśli w sposób dosłowny czy gruntowny. Staraj się raczej kłaść nacisk na główną tezę danego komentarza i myśleć o nim jako o części twego powtórzenia idei, do której się odnosi. Po przeczytaniu danej idei i związanego z nią komentarza ćwiczenia powinno się wykonywać z zamkniętymi oczami i wtedy, gdy jesteś sam w cichym miejscu, o ile to możliwe.

Na to kładzie się nacisk podczas okresów ćwiczeń na twoim etapie nauki. Będzie jednak konieczne, byś nauczył się nie potrzebować żadnych specjalnych warunków, w których miałbyś stosować to, czego się nauczyłeś. Swoich nauk będziesz najbardziej potrzebował w sytuacjach, które wydają się denerwujące, raczej niż w takich, które od razu wyglądają na ciche i spokojne. Celem twojej nauki jest umożliwić ci to, byś niósł ze sobą spokój oraz uzdrawiał zmartwienia i zamieszanie. Nie dokonuje się tego przez unikanie ich i szukanie dla siebie przystani odosobnienia.

Nauczysz się jeszcze, że pokój jest częścią ciebie, i potrzeba jedynie, byś w nim spoczywał ogarniając dowolną sytuację, w której jesteś. A w końcu nauczysz się, że nie ma żadnych granic dla tego, gdzie jesteś, tak więc i twój pokój jest wszędzie tak jak ty.

Zauważysz, że dla celów powtórzenia niektóre z idei są przedstawione niezupełnie w ich pierwotnej formie. Używaj ich tak, jak są tutaj podane. Nie jest konieczne, by wracać do pierwotnych stwierdzeń, ani też by stosować te idee tak, jak było wtedy zalecane. Obecnie kładziemy nacisk na wzajemne związki wśród tych pierwszych pięćdziesięciu idei, które rozważyliśmy, oraz na spoistość systemu myślenia, do którego cię one prowadzą.

LEKCJA 51
Powtórzenie na dzisiaj obejmuje następujące idee:

(1) Cokolwiek widzę, nic nie znaczy.
Dzieje się tak dlatego, że nie widzę niczego, a nic nie posiada znaczenia. Konieczne jest, abym to rozpoznał, tak bym mógł nauczyć się widzieć. To, co myślę, że teraz widzę, zajmuje miejsce widzenia. Muszę uwolnić się od tego przez uświadomienie sobie, że to nie ma znaczenia, tak aby widzenie mogło zająć jego miejsce.

(2) Nadałem temu, co widzę, całe znaczenie, jakie to dla mnie ma.
Osądziłem wszystko, na co patrzę, i to jest tym i tylko tym, co widzę. To nie jest widzenie. To jest zaledwie iluzja rzeczywistości, ponieważ moje osądy powstały w oderwaniu od rzeczywistości. Jestem gotów rozpoznać brak ważności w moich osądach, ponieważ chcę widzieć. Moje osądy zraniły mnie i nie chcę widzieć zgodnie z nimi.

(3) Nie rozumiem niczego, co widzę.
Jakże mógłbym rozumieć to, co widzę, skoro to błędnie osądzałem? To, co widzę, jest projekcją moich własnych błędów myślowych. Nie rozumiem tego, co widzę, ponieważ to nie jest zrozumiałe. Nie ma sensu starać się tego zrozumieć. Są natomiast wszelkie powody, aby pozwolić, by to odeszło i zrobiło miejsce dla tego, co może być widziane, zrozumiane i kochane. Mogę znaleźć to na miejsce tego, co widzę teraz, poprzez samą tylko chęć zrobienia tego. Czyż nie jest to lepszy wybór od tego, który uczyniłem przedtem?

(4) Te myśli nic nie znaczą.
Myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, ponieważ staram się myśleć bez Boga. To, co nazywam „swoimi” myślami, nie stanowi moich prawdziwych myśli. Moje prawdziwe myśli to myśli, które myślę z Bogiem. Nie jestem ich świadomy, ponieważ wytworzyłem sobie swoje myśli na ich zastępstwo. Chcę poznać, że moje myśli nic nie znaczą, i pozwolić, aby odeszły. Moim wyborem jest, aby zostały one zastąpione tym, czym miały być zastąpione. Moje myśli są bez znaczenia, lecz całe stworzenie zawiera się w myślach, które myślę z Bogiem.

(5) Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym myślę.
Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym myślę, ponieważ ciągle próbuję uzasadnić swoje myśli. Ciągle staram się uczynić je prawdziwymi. Z wszystkich rzeczy robię swoich wrogów, aby mój gniew był uzasadniony, a moje ataki usprawiedliwione. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo niewłaściwie obchodziłem się ze wszystkim, co widzę, przez przypisywanie wszystkiemu tej roli. Czyniłem to, aby bronić systemu myślenia, który mnie ranił i którego już nie chcę. Chcę, aby ten system odszedł.

LEKCJA 52
Dzisiejsze powtórzenie obejmuje następujące myśli:

(6) Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę to, czego nie ma.
Rzeczywistość nigdy nie jest groźna. Niemożliwością jest, aby mogła mnie zaniepokoić. Rzeczywistość przynosi tylko doskonały pokój. Kiedy jestem zaniepokojony, to zawsze dlatego, że zastąpiłem rzeczywistość iluzjami, które wymyśliłem. Iluzje te niepokoją mnie, ponieważ nadałem im rzeczywistość, a tym samym rzeczywistość uważam za iluzję. To moje pomieszanie w żaden sposób nie ma wpływu na nic z Boskiego stworzenia. Zawsze jestem zaniepokojony z powodu niczego.

(7) Widzę tylko przeszłość.
Rozglądając się wokół potępiam świat, na który patrzę. Nazywam to widzeniem. Używam przeszłości przeciwko wszystkiemu i wszystkim, czyniąc ich swoimi wrogami. Kiedy już przebaczyłem sobie i przypomniałem, Kim jestem, błogosławił będę wszystkich i wszystko, co widzę. Nie będzie przeszłości, a zatem i nie będzie wrogów. Popatrzę z miłością na wszystko, czego przedtem nie udało mi się zobaczyć.

(8) Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.
Widzę tylko swoje własne myśli, a mój umysł jest pochłonięty przeszłością. Co więc mogę widzieć takim, jakim jest? Niechaj pamiętam, że patrzę na przeszłość, aby nie dopuścić, by teraźniejszość zaświtała w mym umyśle. Obym zrozumiał, że próbuję użyć czasu przeciwko Bogu. Obym nauczył się oddać przeszłość uświadamiając sobie, że robiąc tak nie rezygnuję z niczego.

(9) Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.

Jeżeli niczego nie widzę takim, jakim jest teraz, to można naprawdę powiedzieć, że nic nie widzę. Mogę widzieć tylko to, co jest teraz. Nie jest wyborem widzieć przeszłość czy teraźniejszość; wyborem jest po prostu, żeby widzieć lub nie. To, co zdecydowałem się widzieć, kosztowało mnie utratę widzenia. Teraz wybiorę znowu tak, bym mógł widzieć.

(10) Moje myśli nic nie znaczą.

Nie posiadam prywatnych myśli. A jednak jestem świadomy tylko prywatnych myśli. Co mogą znaczyć te myśli? One nie istnieją, a więc nic nie znaczą. Jednak mój umysł jest częścią stworzenia i częścią swego Stworzyciela. Czyż nie wolałbym włączyć się w myślenie wszechświata, zamiast przesłaniać wszystko, co prawdziwie moje, żałosnymi i nie mającymi znaczenia „prywatnymi” myślami?

LEKCJA 53
Dzisiaj powtórzymy następujące idee:

(11) Moje nic nie znaczące myśli ukazują mi nic nie znaczący świat.
Skoro myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, to świat, który przedstawia ich obraz, nie może mieć znaczenia. To, co leży u podstaw tego świata, jest obłąkane, i takie też jest to, co sam świat tworzy. Rzeczywistość nie jest obłąkana, a ja mam zarówno prawdziwe myśli, jak i obłąkane. Mogę zatem widzieć prawdziwy świat, jeżeli zwrócę się do moich prawdziwych myśli jako mojego przewodnika widzenia.

(12) Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę świat bez znaczenia.
Obłąkane myśli są niepokojące. Budują one świat, w którym nigdzie nie ma porządku. Tylko chaos rządzi światem, który reprezentuje chaotyczne myślenie, a chaos nie ma praw. W takim świecie nie mogę żyć w pokoju. Jestem wdzięczny, że ten świat nie jest prawdziwy i że nie muszę go wcale widzieć, chyba że zdecyduję, aby go cenić. A nie zdecyduję się cenić czegoś, co jest całkowicie obłąkane i nie ma znaczenia.

(13) Świat bez znaczenia rodzi lęk.
To, co totalnie obłąkane, rodzi lęk, ponieważ jest ono całkowicie chwiejne i nie oferuje żadnych podstaw do zaufania. W szaleństwie nie można polegać na niczym. Nie daje ono ani bezpieczeństwa, ani nadziei. Ale taki świat nie jest prawdziwy. Nadałem mu złudzenie rzeczywistości i cierpiałem z powodu mojej wiary w niego. Teraz decyduję się odsunąć tę wiarę i umieścić swoje zaufanie w rzeczywistości. Decydując się na to uniknę wszystkich skutków świata lęku, gdyż uznaję, że on nie istnieje.

(14) Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.
Jak może istnieć świat bez znaczenia, skoro Bóg go nie stworzył? On jest Źródłem wszelkiego znaczenia i wszystko, co jest prawdziwe, jest w Jego Umyśle. Jest to również w moim umyśle, ponieważ On stworzył to razem ze mną. Dlaczego miałbym wciąż jeszcze cierpieć z powodu skutków moich własnych obłąkanych myśli, skoro moim domem jest doskonałość stworzenia? Obym pamiętał o mocy mojej decyzji i rozpoznał, gdzie naprawdę przebywam.

(15) Moje myśli są wyobrażeniami, które wytworzyłem.
Cokolwiek widzę, jest odzwierciedleniem moich myśli. To właśnie moje myśli mówią mi, gdzie jestem i czym jestem. Fakt, że widzę świat, gdzie istnieje cierpienie, strata i śmierć, pokazuje mi, że widzę tylko obraz moich obłąkanych myśli i nie pozwalam, aby moje prawdziwe myśli rzuciły korzystne światło na to, co widzę. Jednak Boża droga jest pewna. Wyobrażenia, które wytworzyłem, nie mogą nad Nim zatryumfować, ponieważ nie jest moją wolą, aby to uczyniły. Moja wola jest Jego wolą i nie będę miał przed Nim żadnych innych bogów.

LEKCJA 54
Oto idee do powtórzenia na dzisiaj:

(16) Nie mam żadnych neutralnych myśli.
Neutralne myśli są niemożliwe, ponieważ wszystkie myśli mają moc. Albo tworzą fałszywy świat, albo prowadzą mnie do prawdziwego, ale żadne myśli nie mogą pozostać bez skutków. Tak jak świat, który widzę, wyłania się z błędów mojego myślenia, tak i prawdziwy świat wyłoni się przed moimi oczami, kiedy pozwolę, aby moje błędy zostały naprawione. Moje myśli nie mogą być czymś innym niż prawda lub fałsz. Muszą być albo jednym, albo drugim. To, co widzę, pokazuje mi, jakie są te myśli.

(17) Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy.
To, co widzę, świadczy o tym, co myślę. Gdybym nie myślał, nie istniałbym, ponieważ życie jest myślą. Niechaj spojrzę na świat, który widzę, jak na reprezentację stanu mego własnego umysłu. Wiem, że stan mego umysłu może się zmienić. Wiem zatem również, że świat, który widzę, może się także zmienić.

(18) Nie jestem sam w doświadczaniu skutków mojego widzenia.
Skoro nie mam żadnych prywatnych myśli, to nie mogę widzieć prywatnego świata. Nawet szalona idea oddzielenia musiała być dzielona z innymi, zanim mogła wytworzyć podstawy świata, który widzę. Jednakże to dzielenie się było dzieleniem się niczym. Mogę również przywołać swoje prawdziwe myśli, które dzielą się wszystkim ze wszystkimi. Tak jak moje myśli o oddzieleniu odwołują się do myśli o oddzieleniu innych, tak i moje prawdziwe myśli budzą w nich prawdziwe myśli. I świat, jaki pokazują mi moje prawdziwe myśli, zaświta zarówno przed ich oczami, jak i przed moimi.

(19) Nie jestem sam w doświadczaniu skutków moich myśli.
W niczym nie jestem sam. Wszystko, co myślę, mówię lub robię, uczy cały wszechświat. Syn Boga nie może myśleć lub mówić czy działać na próżno. Nie może być sam w niczym. Jest zatem w mojej mocy zmienić każdy umysł wraz z moim, albowiem moją jest moc Boga.

(20) Jestem zdeterminowany widzieć.
Uznając opartą na współdzieleniu naturę moich myśli, jestem zdeterminowany widzieć. Popatrzę na świadków, którzy pokazują mi, że myślenie świata się zmieniło. Ujrzę dowód na to, że to, co dokonało się przeze mnie, sprawiło, że miłość zastąpiła lęk, śmiech zastąpił łzy, a obfitość stratę. Będę teraz patrzył na prawdziwy świat i niechaj nauczy mnie on, że moja wola i Wola Boga to jedno.

LEKCJA 55
Dzisiejsze powtórzenie obejmuje następujące idee:

(21) Jestem zdeterminowany widzieć rzeczy inaczej.
To, co widzę teraz, to tylko oznaki choroby, nieszczęścia i śmierci. To nie może być tym, co stworzył Bóg dla Swego umiłowanego Syna. Sam fakt, że widzę takie rzeczy, jest dowodem, że nie rozumiem Boga. Dlatego również nie rozumiem jego Syna. To, co widzę, mówi mi, że nie wiem, kim jestem. Jestem zdeterminowany widzieć w sobie świadectwa prawdy zamiast tych, które pokazują mi iluzję mnie samego.

(22) To, co widzę, jest formą zemsty.
Świat, który widzę, w żadnym razie nie reprezentuje kochających myśli. Jest on obrazem ataku na wszystko przez wszystkich. Jest on wszystkim, tylko nie odzwierciedleniem Miłości Boga i miłości Jego Syna. To właśnie moje atakujące myśli wytworzyły ten obraz. Moje kochające myśli zbawią mnie od tego postrzegania świata i dadzą mi pokój, który Bóg dla mnie przeznaczył.

(23) Mogę uciec z tego świata porzucając atakujące myśli.
Oto gdzie leży zbawienie, nigdzie indziej. Bez atakujących myśli nie mógłbym widzieć świata ataku. Gdy przebaczenie pozwoli, by miłość wróciła do mej świadomości, zobaczę świat pokoju, bezpieczeństwa i radości. I właśnie to postanawiam widzieć w miejsce tego, na co patrzę teraz.

(24) Nie postrzegam swoich własnych najlepszych korzyści.
Jakże mógłbym rozpoznać swoje własne najlepsze korzyści, skoro nie wiem, kim jestem? To, co myślę, że stanowi moje własne najlepsze korzyści, związałoby mnie tylko bardziej ze światem iluzji. Chcę iść za Przewodnikiem, którego dał mi Bóg po to, abym dowiedział się, co leży w moim własnym najlepszym interesie uznając, że nie mogę tego sam dostrzec.

(25) Nie wiem, po co jest cokolwiek.
Według mnie celem wszystkiego jest udowodnienie, że moje iluzje o mnie samym są rzeczywiste. To właśnie do tego celu próbuję wykorzystać wszystko i wszystkich. Po to w ogóle, według mnie, istnieje ten świat. Dlatego też nie rozpoznaję jego prawdziwego celu. Cel, który nadałem światu, doprowadził do jego przerażającego obrazu. Obym wreszcie otworzył swój umysł na prawdziwy cel tego świata, wycofując ten, który mu sam nadałem, i poznając prawdę o nim.

LEKCJA 56
Nasze dzisiejsze powtórzenie obejmuje, co następuje:

(26) Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.
Jakże mogę wiedzieć, kim jestem, skoro widzę wciąż siebie pod ostrzem ataku? Wydaje się, że zagrażają mi ból, choroba, strata, starzenie się i śmierć. Wszystkie moje nadzieje, pragnienia i plany zdają się być na łasce świata, nad którym nie mam kontroli. A jednak moim dziedzictwem jest doskonałe bezpieczeństwo i całkowite spełnienie. Próbowałem oddać moje dziedzictwo w zamian za świat, który widzę. Bóg jednak zatrzymał dla mnie w bezpieczeństwie moje dziedzictwo. Moje własne rzeczywiste myśli nauczą mnie, czym ono jest.

(27) Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Uznając, że to, co widzę, jest odbiciem tego, kim myślę, że jestem, uświadamiam sobie, że widzenie jest moją największą potrzebą. Świat, który widzę, świadczy o przepełnionej lękiem naturze wyobrażenia samego siebie, które wytworzyłem. Jeżeli chcę pamiętać, kim jestem, to bardzo istotną rzeczą jest, abym pozwolił odejść temu wyobrażeniu o samym sobie. Jak tylko zastąpi go prawda, widzenie będzie mi z pewnością dane. I dzięki temu widzeniu będę patrzył na świat i na siebie samego z miłością i miłosierdziem.

(28) Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.
Świat, który widzę, utrzymuje moje pełne lęku wyobrażenie o mnie samym i zapewnia jego dalsze trwanie. Kiedy widzę świat tak, jak go widzę teraz, prawda nie może wejść do mojej świadomości. Pozwolę, by otworzono dla mnie drzwi za tym światem tak, abym mógł spojrzeć poza nie na świat będący odbiciem Miłości Boga.

(29) Bóg jest we wszystkim, co widzę.
Za każdym wyobrażeniem, które wytworzyłem, pozostaje niezmieniona prawda. Za każdą zasłoną, którą rozciągnąłem na twarzy miłości, pozostaje jej nie przyćmione światło. Poza wszystkimi moimi obłąkanymi życzeniami jest moja wola, złączona z Wolą mego Ojca. Bóg wciąż jest wszędzie i we wszystkim na zawsze. My zaś, którzy jesteśmy Jego częścią, przejrzymy wszystkie pozory i rozpoznamy leżącą poza nimi prawdę.

(30) Bóg jest we wszystkim, co widzę, ponieważ Bóg jest w moim umyśle.
W moim własnym umyśle poza wszystkimi moimi obłąkanymi myślami o oddzieleniu i ataku istnieje wiedza, że wszystko jest jednym na zawsze. Nie straciłem wiedzy o tym, Kim jestem, tylko dlatego, że o niej zapomniałem. Została ona zachowana dla mnie w Umyśle Boga, który nie opuścił Swoich Myśli. Ja zaś, który jestem wśród nich, jestem z nimi jednym oraz jednym z Nim.

LEKCJA 57
Dzisiaj powtórzmy następujące idee:

(31) Nie jestem ofiarą świata, który widzę.
Jak mogę być ofiarą świata, który może zostać całkowicie obrócony wniwecz, jeśli tak postanowię? Moje łańcuchy są gotowe się zsunąć. Mogę je zrzucić poprzez samo tylko pragnienie, aby to uczynić. Brama więzienia jest otwarta. Mogę je opuścić po prostu z niego wychodząc. Nic mnie nie trzyma w tym świecie. Jedynie moje życzenie pozostania czyni mnie wciąż więźniem. Teraz zrezygnuję z moich obłąkanych pragnień i wejdę wreszcie w światło słońca.

(32) Wymyśliłem sobie świat, który widzę.
Wymyśliłem sobie więzienie, w którym widzę samego siebie. Muszę sobie tylko to uświadomić i jestem wolny. Łudziłem się w przekonaniu, że możliwe jest uwięzienie Syna Boga. Gorzko się pomyliłem w tym przekonaniu, którego już nie chcę. Syn Boga musi być na zawsze wolny. Jest on taki, jakim go stworzył Bóg, a nie taki, jakim ja bym go uczynił. On jest tam, gdzie Bóg chce, aby był, a nie tam, gdzie ja zamierzałem trzymać go jako więźnia.

(33) Jest inny sposób patrzenia na świat.
Skoro cel tego świata nie jest tym, który ja mu przypisałem, to musi być jakiś inny sposób patrzenia na niego. Widzę wszystko do góry nogami, a moje myśli są przeciwieństwem prawdy. Widzę świat jako więzienie dla Syna Bożego. Świat więc musi być rzeczywiście miejscem, gdzie Syn Boży może zostać uwolniony. Popatrzę na świat taki, jakim jest, i zobaczę go jako miejsce, gdzie Syn Boga znajduje swoją wolność.

(34) Mógłbym zamiast tego widzieć pokój.

Kiedy widzę świat jako miejsce wolności, uświadamiam sobie, że odzwierciedla on prawa Boga, a nie zasady, które sam dla niego wymyśliłem, aby ich przestrzegał. Zrozumiem, że mieszka w nim pokój, a nie wojna. Zobaczę też, że pokój mieszka w sercach wszystkich, którzy dzielą to miejsce ze mną.

(35) Mój umysł jest częścią Umysłu Boga. Jestem bardzo święty.
Dzieląc pokój świata z moimi braćmi zaczynam rozumieć, że ten pokój pochodzi z głębi mnie. Świat, na który patrzę, przyjął na siebie światło mojego przebaczenia i promienieje przebaczeniem z powrotem na mnie. W tym świetle zaczynam widzieć to, co iluzje o mnie samym trzymały w ukryciu. Zaczynam rozumieć świętość wszystkich żywych istot, łącznie ze mną, oraz moją z nimi jedność.

LEKCJA 58
Następujące idee są do powtórzenia dzisiaj:

(36) Moja świętość ogarnia wszystko, co widzę.
Z mojej świętości pochodzi postrzeganie rzeczywistego świata. Przebaczywszy, już nie widzę siebie jako winnego. Mogę zaakceptować niewinność, która jest prawdą o mnie. Widziana oczyma zrozumienia, świętość świata jest wszystkim, co widzę, ponieważ mogę odzwierciedlić tylko myśli, które mam o sobie samym.

(37) Moja świętość błogosławi świat.
Postrzeganie mojej świętości nie błogosławi mnie samego. Wszyscy i wszystko, co widzę w jej świetle, uczestniczy w radości, którą ta świętość mi przynosi. Nie ma niczego, co byłoby poza tą radością, ponieważ nie ma niczego, co nie współuczestniczyłoby w mojej świętości. Gdy rozpoznaję moją świętość, to świętość świata promienieje przed oczami wszystkich.

(38) Nie ma niczego, czego moja świętość nie może uczynić.
Moja świętość ma nieograniczoną moc uzdrawiania, ponieważ jest nieograniczona w swojej mocy zbawienia. Od czegóż innego trzeba by się zbawić prócz iluzji? Czym zaś są iluzje, jak nie fałszywymi ideami o mnie samym? Moja świętość usuwa je wszystkie poprzez utwierdzenie prawdy o mnie. Wszystkie bożki znikają w obliczu mojej świętości, którą dzielę z samym Bogiem.

(39) Moja świętość jest moim zbawieniem.
Skoro moja świętość wybawia mnie od całej winy, to uznanie mojej świętości jest uznaniem mojego zbawienia. Jest to również uznaniem zbawienia świata. Kiedy już raz zaakceptowałem moją świętość, nic nie jest w stanie wzbudzić we mnie strachu. Skoro więc jestem nieustraszony, wszyscy muszą uczestniczyć w moim zrozumieniu, które jest darem od Boga dla mnie i dla świata.

(40) Jestem błogosławiony jako Syn Boga.
W tym oto leży moje roszczenie sobie prawa do wszelkiego dobra i tylko dobra. Jestem błogosławiony jako Syn Boga. Wszystkie dobre rzeczy są moje, ponieważ Bóg przeznaczył je dla mnie. Nie mogę, będąc tym, Kim jestem, cierpieć z powodu jakiejkolwiek straty, pozbawienia czegoś lub bólu. Mój Ojciec wspomaga mnie, chroni i kieruje mną we wszystkim. Jego opieka nade mną jest nieskończona i jest ze mną na zawsze. Jestem błogosławiony na wieki jako Jego Syn.

LEKCJA 59
Następujące myśli są do powtórzenia na dzisiaj:

(41) Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.
Jakże mogę być samotny, skoro Bóg zawsze idzie ze mną? Jakże mogę wątpić, być niepewnym siebie, skoro w Nim mieszka doskonała pewność? Jakże mogę być czymkolwiek zaniepokojony, skoro On spoczywa we mnie w absolutnym pokoju? Jakże mogę cierpieć, kiedy poprzez Niego miłość i radość otaczają mnie? Niechaj więc nie pielęgnuję iluzji o samym sobie. Jestem doskonały, ponieważ Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.

(42) Bóg jest moją siłą. Widzenie jest Jego darem.
Niechaj dzisiaj nie polegam w widzeniu na swoich własnych oczach. Obym zechciał zamienić swoją żałosną iluzję widzenia na widzenie dane przez Boga. Chrystusowe widzenie jest Jego darem i On mi je podarował. Obym powołał się dzisiaj na ten dar, tak aby ten dzień pomógł mi zrozumieć wieczność.

(43) Bóg jest moim Źródłem. Nie mogę widzieć poza Nim.
Mogę widzieć to, co Bóg chce, abym widział. Nie mogę widzieć niczego innego. Poza Jego Wolą leżą tylko iluzje. To właśnie je wybieram, kiedy myślę, że mogę widzieć poza Nim. To właśnie je wybieram, kiedy staram się widzieć oczami ciała. Jednak zamiast nich zostało mi dane widzenie Chrystusowe. To właśnie za pomocą tego widzenia postanawiam widzieć.

(44) Bóg jest światłem, w którym widzę.
Nie mogę widzieć w ciemności. Bóg jest jedynym światłem. Dlatego też jeśli mam widzieć, to nie inaczej, jak tylko przez Niego. Próbowałem zdefiniować, czym jest widzenie, i myliłem się. Teraz jest mi dane zrozumieć, że Bóg jest światłem, w którym widzę. Niechaj więc powitam z radością widzenie i szczęśliwy świat, który mi ono pokaże.

(45) Bóg jest Umysłem, którym myślę.
Nie mam myśli, których nie dzielę z Bogiem. Nie mam myśli poza Nim, ponieważ nie mam umysłu poza Jego Umysłem. Jako część Jego Umysłu, moje myśli są Jego, a Jego Myśli moje.

LEKCJA 60
Do dzisiejszego powtórzenia są następujące idee:

(46) Bóg jest Miłością, w której przebaczam.
Bóg nie przebacza, ponieważ nigdy nie potępił. Niewinni nie mogą obwiniać, a ci, którzy zaakceptowali swoją niewinność, nie widzą nic, co trzeba by przebaczyć. Jednakże przebaczenie jest środkiem, przez który rozpoznam swoją niewinność. Ono jest odbiciem Miłości Boga na ziemi. Zaprowadzi mnie wystarczająco blisko Nieba, tak aby Miłość Boga sięgnęła po mnie i wyniosła mnie do Niego.

(47) Bóg jest siłą, której ufam.
To nie dzięki mojej własnej sile przebaczam. To dzięki sile Boga we mnie, którą przypominam sobie, gdy przebaczam. W miarę jak zaczynam widzieć, rozpoznaję Jego odbicie na ziemi. Przebaczam wszystkiemu, ponieważ czuję w sobie poruszenie Jego siły. Wtedy zaczynam przypominać sobie Miłość, którą zdecydowałem się zapomnieć, ale która nie zapomniała o mnie.

(48) Nie ma się czego bać.
Jakże bezpieczny będzie w moich oczach świat, kiedy będę w stanie go widzieć! Nie będzie w niczym podobny do tego, co wyobrażam sobie, że teraz widzę. Wszyscy i wszystko, co widzę, pochyli się ku mnie, aby mnie pobłogosławić. W każdym rozpoznam swojego najdroższego Przyjaciela. Czego można by się bać w świecie, któremu przebaczyłem i który mi przebaczył?

(49) Głos Boga mówi do mnie przez cały dzień.
Nie ma takiej chwili, w której Głos Boga przestaje wzywać mojego przebaczenia, aby mnie zbawić. Nie ma takiej chwili, w której Jego Głos zawodzi, aby kierować moimi myślami, przewodzić w moich poczynaniach i prowadzić moje stopy. Kroczę pewnie w kierunku prawdy. Nigdzie indziej nie mogę pójść, ponieważ Głos Boga jest jedynym głosem i jedynym przewodnikiem, który został dany Jego Synowi.

(50) Jestem podtrzymywany Miłością Boga.
Kiedy słucham Głosu Boga, jestem podtrzymywany Jego Miłością. Kiedy otwieram oczy, Jego Miłość rozświetla dla mnie świat, abym go widział. Kiedy przebaczam, Jego Miłość przypomina mi, że Jego Syn jest bezgrzeszny. I kiedy tak patrzę na świat dzięki widzeniu, które On mi dał, to pamiętam, że jestem Jego Synem.

 

Przemiana

Bóg dał Swojego Nauczyciela, by zastąpił tego, którego ty wytworzyłeś, nie zaś, aby się z nim ścierał. I to, co On miałby zastąpić, zostało zastąpione. Pamiętaj, że czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości. Drobne tyknięcie czasu, w którym został zrobiony pierwszy błąd oraz wszystkie błędy w tym jednym błędzie, zawierało w sobie także Korektę dla tego jednego błędu i dla wszystkich innych, które powstały w tym pierwszym. I w tej samej chwili czas odszedł, ponieważ to było wszystkim, czym czas kiedykolwiek był. To, na co Bóg dał odpowiedź, otrzymało odpowiedź i odeszło.

Ciebie, który wciąż wierzysz, że żyjesz w czasie, i nie wiesz, że ten już odszedł, Duch Święty wciąż prowadzi poprzez nieskończenie mały i bezsensowny labirynt, który ty wciąż postrzegasz w czasie, chociaż czasu nie ma już od dawna. Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś znów powtarzał podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści zostało przekształcone w świat miłości.
(Kurs Cudów, Tekst, rozdział 26)

Kliknij tutaj, aby uzyskać więcej informacji na temat treningu umysłu Kursu Cudów.

Podręcznik Uzdrowicieli Przez Cuda

I tobie dam klucze
królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane w niebie,
a co rozwiążesz na ziemi,
będzie rozwiązane w niebie.

Ewangelia św. Mateusza 16, 19

Ty jesteś uzdrowicielem przez cuda
Pamiętaj o tych ważnych
ZASADACH UZDRAWIANIA PRZEZ CUDA

  • Nie ma hierarchii trudności w cudach. Jeden nie jest „trudniejszy” czy „większy” niż inny. Wszystkie są takie same. Wszystkie przejawy miłości są maksymalne.
  • Cuda dzieją się w sposób naturalny jako przejawy miłości. Rzeczywistym cudem jest miłość, która je inspiruje. W tym sensie wszystko, co pochodzi z miłości, jest cudem.
  • Wszelkie cuda oznaczają życie, a Dawcą życia jest Bóg. Jego Głos pokieruje tobą bardzo szczegółowo. Będzie ci powiedziane wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
  • Modlitwa jest nośnikiem cudów. Jest ona środkiem porozumiewania się stworzenia ze Stwórcą. Poprzez modlitwę miłość jest otrzymywana, zaś poprzez cuda miłość jest wyrażana.
  • Cud jest służbą. Jest on maksymalną przysługą, jaką możesz wyświadczyć komuś innemu. Jest on sposobem kochania bliźniego swego jak siebie samego. Rozpoznajesz wartość swoją i swego bliźniego równocześnie.
  • Cuda są myślami. Myśli mogą reprezentować niższy, czyli cielesny poziom doświadczenia, albo wyższy, czyli duchowy poziom doświadczenia. Pierwszy wytwarza to, co fizyczne, a drugi stwarza to, co duchowe.
  • Cuda wykraczają poza ciało. Są one nagłymi przeskokami w niewidzialność, z dala od poziomu cielesnego. Dlatego właśnie uzdrawiają.
  • Cuda budzą na nowo świadomość, że to duch, a nie ciało, jest ołtarzem prawdy. Jest to rozpoznanie, które prowadzi do uzdrawiającej mocy cudu.
  • Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.
  • Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu zostało przebaczone.
  • Cuda są naturalnymi oznakami przebaczenia. Dzięki cudom akceptujesz Boże przebaczenie poprzez rozszerzanie go na innych.
  • Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.
  • Cud jest korektą wprowadzoną przeze mnie do fałszywego myślenia. Działa jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.
  • Cuda oddają tobie cześć, ponieważ jesteś godny miłości. Rozpraszają one złudzenia o tobie i postrzegają w tobie światło. W ten sposób wymazują twoje błędy przez uwolnienie cię od twoich koszmarów. Poprzez wyzwolenie twojego umysłu z więzienia twoich złudzeń przywracają cię do zdrowia.
  • Mechanizmem cudów jest Duch Święty. Rozpoznaje On zarówno Boże stworzenia, jak i twoje złudzenia. Oddziela On prawdę od fałszu dzięki Swej zdolności, by postrzegać w sposób całościowy, a nie selektywny.
  • Duch Święty jest najwyższym pośrednikiem w porozumiewaniu się. Cuda nie wymagają tego typu porozumiewania się, ponieważ są tymczasowymi środkami porozumiewania. Kiedy powracasz do swej pierwotnej formy porozumiewania się z Bogiem poprzez bezpośrednie objawienie, potrzeba cudów przemija.
  • Cud jest przejawem wewnętrznej świadomości Chrystusa i akceptacją Jego Pojednania.
  • Poważną zasługą cudów jest ich siła w uwalnianiu ciebie od twojego fałszywego poczucia izolacji, pozbawienia czegoś oraz braku.
  • Cud nigdy nie jest stracony. Może on dotknąć wielu ludzi, których nawet nie spotkałeś, oraz wywołać nieprawdopodobne zmiany w sytuacjach, których nie jesteś nawet świadomy.
  • Cud jest jedynym środkiem kontrolowania czasu do twojej natychmiastowej dyspozycji. Tylko objawienie wykracza poza czas, nie mając w ogóle nic wspólnego z czasem.
  • Cud jest narzędziem uczenia się, które zmniejsza potrzebę czasu. Ustanawia on ponadwzorcowy odstęp w czasie, który nie podlega zwykłym prawom czasu. W tym sensie jest on bezczasowy.
  • Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, a więc odwracają one porządek czasowy. Są one zawsze afirmacjami odrodzenia, które wydają się sięgać wstecz, lecz w rzeczywistości wiodą naprzód. Cuda niweczą przeszłość w teraźniejszości i w ten sposób wyzwalają przyszłość
  • Cuda umożliwiają ci uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych, ponieważ to ty sam wytworzyłeś chorobę i śmierć, a zatem możesz zlikwidować je obie. Ty jesteś cudem zdolnym do stwarzania na podobieństwo swego Stwórcy. Wszystko inne jest tylko twoim własnym koszmarem sennym i nie istnieje. Tylko stworzenia światła są rzeczywiste.

Jezus Chrystus, Kurs Cudów, Tekst, rozdział 1

JAK ZOSTAJE DOKONANE UZDROWIENIE?

Uzdrowienie wiąże się ze zrozumieniem tego, czemu służy złudzenie choroby. Uzdrowienie jest bez tego niemożliwe.

Postrzegany cel choroby

Uzdrowienie zostaje dokonane w chwili, kiedy cierpiący nie widzi już żadnej wartości w bólu. Któż wybrałby cierpienie, o ile by nie sądził, że mu ono coś przynosi, i to coś dla niego cennego? Musi on uważać, że jest ono niską ceną do zapłacenia za coś o większej wartości. Albowiem choroba jest wyborem; jest decyzją. Stanowi ona wybór słabości w błędnym przekonaniu, że jest ona siłą. Gdy tak się dzieje, prawdziwą siłę widzi się jako zagrożenie, a zdrowie jako niebezpieczeństwo. Choroba jest metodą wyobrażoną w szaleństwie w celu umieszczenia Syna Bożego na tronie jego Ojca. Bóg jest widziany jako będący na zewnątrz, zawzięty i potężny, pragnący zatrzymać całą moc dla Siebie. Tylko przez Swoją śmierć może być on pokonany przez Swego Syna.

Co więc oznacza uzdrowienie w tym obłąkanym przekonaniu? Symbolizuje ono porażkę Syna Bożego i tryumf jego Ojca nad nim. Reprezentuje krańcowe nieposłuszeństwo w bezpośredniej formie, które Syn Boga jest zmuszony rozpoznać. Oznacza ono wszystko to, co chciałby on ukryć przed sobą, by ochronić swe „życie”. Jeżeli jest uzdrowiony, to jest odpowiedzialny za swoje myśli. A jeśli jest odpowiedzialny za swoje myśli, to zostanie zabity, aby mu udowodnić, jak jest słaby i żałosny. Lecz jeśli sam wybiera śmierć, to jego słabość jest jego siłą. Teraz dał sobie to, co Bóg chciał mu dać, i w ten sposób całkowicie przywłaszczył sobie tron swego Stwórcy.

Zmiana w postrzeganiu

Uzdrowienie musi nastąpić w dokładnej proporcji do rozpoznania bezwartościowości choroby. Wystarczy tylko powiedzieć: „Nie ma w tym dla mnie w ogóle żadnego zysku”, a jest się uzdrowionym. Lecz aby to powiedzieć, należy wpierw rozpoznać pewne fakty. Po pierwsze jest oczywiste, że decyzje pochodzą z umysłu, a nie z ciała. Jeśli choroba jest tylko błędnym podejściem do rozwiązywania problemów, to jest ona decyzją. A jeśli jest decyzją, to podejmuje ją umysł, a nie ciało. Opór przeciw rozpoznaniu tego jest ogromny, ponieważ istnienie świata, jakim go postrzegasz, zależy od ciała będącego decydentem. Terminy takie, jak „instynkty”, „odruchy” i temu podobne, stanowią próby wyposażenia ciała w niementalne bodźce. Tak naprawdę takie terminy zaledwie stwierdzają lub opisują problem. Nie dają one na niego odpowiedzi.

Akceptacja choroby jako decyzji umysłu podjętej w celu, dla którego chciałby on użyć ciała, jest podstawą uzdrowienia. Tak samo jest też w uzdrawianiu we wszystkich formach. Pacjent decyduje, że tak jest, i zdrowieje. Jeśli zdecyduje się nie wyzdrowieć, nie zostanie uzdrowiony. Kto jest lekarzem? Tylko umysł samego pacjenta. Rezultat jest taki, na jaki on sam się zdecyduje. Specjalni pośrednicy wydają się go pielęgnować, jednak oni tylko nadają formę jego własnemu wyborowi. On ich wybiera, aby dostarczyć swym pragnieniom namacalną formę. I właśnie to oni czynią, nic poza tym. Właściwie nie są wcale potrzebni. Pacjent mógłby po prostu wstać bez ich pomocy i powiedzieć: „Nie mam z tego żadnego pożytku”. Nie ma takiej formy choroby, która nie zostałaby natychmiast wyleczona.

Jaki jest jedyny warunek dla takiej zmiany w postrzeganiu? Bardzo prosty: rozpoznanie, że choroba pochodzi z umysłu i nie ma nic wspólnego z ciałem. Ile „kosztuje” takie rozpoznanie? Kosztuje ono cały świat, który widzisz, albowiem świat już nigdy nie pojawi się, aby władać umysłem. Wraz z tym rozpoznaniem bowiem odpowiedzialność jest umieszczona tam, gdzie jej miejsce: nie w świecie, ale w tym, który patrzy na świat i widzi go takim, jakim nie jest. Patrzy on na to, co postanawia widzieć. Ni mniej, ni więcej. Świat niczego mu nie czyni. On tylko myślał, że tak było. Ani też on nie czyni niczego światu, ponieważ pomylił się co do tego, czym świat jest. W tym leży wyzwolenie zarówno od winy, jak i od choroby, albowiem są one jednym. Jednak aby zaakceptować to wyzwolenie, nieistotność ciała musi być ideą możliwą do przyjęcia.

Wraz z tą ideą ból odchodzi na zawsze. Lecz z tą ideą odchodzi również wszelki zamęt dotyczący stworzenia. Czyż nie wypływa to z konieczności? Umieść przyczynę i skutek w ich rzeczywistej kolejności w jednym przypadku, a poznanie uogólni się i przekształci świat. Wartość przeniesienia jednej prawdziwej idei nie ma końca ani granic. Ostatecznym rezultatem tej lekcji jest przypomnienie sobie Boga. Cóż teraz znaczy wina i choroba, ból, nieszczęście oraz całe cierpienie? Nie mając żadnego celu, odchodzą. A wraz z nimi odchodzą również wszystkie skutki, których wydawały się być przyczyną. Przyczyna i skutek są jedynie repliką stworzenia. Widziane w swej prawidłowej perspektywie, bez zniekształcenia i bez lęku, ponownie ustanawiają Niebo.

Funkcja Nauczyciela Boga

Jeśli pacjent musi odmienić swój umysł, aby zostać uzdrowionym, to co robi nauczyciel Boga? Czy może on odmienić umysł pacjenta za niego? Z pewnością nie. Nie pełni on żadnej funkcji dla tych, którzy już są gotowi, aby odmienić swoje umysły, poza radowaniem się wraz z nimi, albowiem stali się wraz z nim nauczycielami Boga. Pełni on jednak bardziej konkretną funkcję dla tych, którzy nie rozumieją, czym jest uzdrowienie. Ci pacjenci nie zdają sobie sprawy, że wybrali chorobę. Przeciwnie, wierzą oni, że choroba ich wybrała. Bo też umysły ich nie są w tej kwestii otwarte. Ciało mówi im, co robić, a oni są posłuszni. Nie mają pojęcia, jak szalona jest ta koncepcja. Gdyby tylko mieli wobec niej jakieś podejrzenie, zostaliby uzdrowieni. Oni jednak niczego nie podejrzewają. Dla nich oddzielenie jest całkiem rzeczywiste.

Nauczyciele Boży przychodzą do nich, aby przedstawić inny wybór, o którym tamci zapomnieli. Sama obecność nauczyciela Boga jest przypomnieniem. Jego myśli proszą o prawo podania w wątpliwość tego, co pacjent zaakceptował jako prawdziwe. Jako posłańcy Boga, Jego nauczyciele są symbolami zbawienia. Proszą oni pacjenta o przebaczenie Synowi Bożemu w jego własnym Imieniu. Stanowią oni Alternatywę. Przychodzą w błogosławieństwie wraz ze Słowem Bożym w swych umysłach nie po to, by uzdrawiać chorych, lecz by przypomnieć im o lekarstwie, które Bóg już im dał. To nie ich ręce uzdrawiają. To nie ich głos wypowiada Słowo Boga. Dają oni zaledwie to, co zostało im dane. Bardzo łagodnie wzywają swych braci, aby odwrócili się od śmierci: „Spójrz, Synu Boga, co Życie może ci podarować. Czy wybrałbyś w zamian chorobę?”

Zaawansowani nauczyciele Boga nawet nie biorą pod uwagę form choroby, w które wierzy ich brat. Czynić to oznacza zapomnieć, że wszystkie one mają ten sam cel, a zatem nie są tak naprawdę odmienne. Szukają oni Głosu Bożego w tym bracie, który chciałby się łudzić w przekonaniu, że Syn Boży może cierpieć. Przypominają mu też, że nie wytworzył on sam siebie i musi pozostawać takim, jakim go Bóg stworzył. Rozpoznają oni, że złudzenia nie mogą mieć żadnego skutku. Prawda w ich umysłach sięga do prawdy w umysłach ich braci, tak że złudzenia nie są wzmacniane. W ten sposób sprowadzane są one do prawdy; prawda nie jest sprowadzana do nich. Tak więc zostają rozwiane, nie poprzez wolę kogoś innego, lecz przez unię Jednej Woli z Samą Sobą. Taka też jest funkcja nauczycieli Bożych: nie widzieć żadnej woli jako oddzielonej od ich własnej ani ich własnej jako oddzielonej od Woli Bożej. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)
Cud jest bezużyteczny, jeśli nauczysz się jedynie, że ciało może zostać uzdrowione, bowiem nie taka lekcja została przysłana, aby jej nauczać. Lekcją jest to, że chory był umysł, który myślał, że ciało może być chore; zewnętrzna projekcja jego winy nie dokonała niczego i nie miała żadnych skutków. Ten świat jest pełen cudów. Stoją one w promiennej ciszy tuż obok każdego snu o bólu i cierpieniu, grzechu i winie. Są one radosnymi skutkami zwrócenia konsekwencji choroby jej przyczynie. Ciało zostaje uwolnione, ponieważ umysł uznaje, że ,,to nie jest mi czynione, lecz ja czynię to sam”. I w ten sposób umysł ma możność podjęcia w zamian innego wyboru. Zaczynając od tego, zbawienie przystąpi do zmieniania kierunku każdego kroku w schodzeniu po drabinie ku oddzieleniu aż do momentu, w którym wszystkie kroki zostały cofnięte, sama drabina zniknęła, a wszystkie sny świata zostały obrócone wniwecz. (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 28)

CZY UZDROWIENIE JEST PEWNE?

Uzdrowienie jest zawsze pewne. Niemożliwe jest, aby pozwolić na doprowadzenie złudzeń do prawdy i zachować złudzenia. Prawda demonstruje, że złudzenia nie mają żadnej wartości. Nauczyciel Boga zobaczył korektę swoich błędów w umyśle pacjenta, uznając ją za to, czym ona jest. Ponieważ zaakceptował swoje Pojednanie, zaakceptował je także dla pacjenta. A co, jeśli pacjent używa choroby jako sposobu życia wierząc, że uzdrowienie jest drogą do śmierci? W takim przypadku nagłe uzdrowienie mogłoby przyspieszyć silną depresję i poczucie straty tak głębokie, że pacjent mógłby nawet próbować zniszczyć samego siebie. Nie mając po co żyć, mógłby prosić o śmierć. Uzdrowienie musi poczekać – dla jego ochrony.

Uzdrawianie będzie zawsze stało z boku, gdyby miało być widziane jako zagrożenie. Pojawia się w momencie, gdy jest mile widziane. Tam, gdzie uzdrawianie zostało dane, tam będzie otrzymane. I czymże jest czas wobec darów Boga? Wiele razy odnosiliśmy się w twoim Kursie do składnicy skarbów nagromadzonych po równo dla dawcy, jak i dla otrzymującego Boże dary. Ani jeden nie jest stracony, albowiem mogą one tylko się pomnażać. Żaden nauczyciel Boga nie powinien czuć się rozczarowany, jeśli zaofiarował uzdrowienie, a nie wydaje się, że zostało ono otrzymane. Nie do niego należy osądzenie, kiedy jego dar powinien być zaakceptowany. Niech będzie pewny, że został on otrzymany, i niech ufa, że będzie zaakceptowany, gdy zostanie rozpoznany jako błogosławieństwo, a nie jako przekleństwo.

Funkcją nauczycieli Bożych nie jest ocenianie rezultatu własnych darów. Ich funkcją jest jedynie ich dawanie. Gdy raz to uczynili, dali także rezultat, albowiem jest on częścią daru. Nikt nie może dawać, jeśli niepokoi się o rezultat dawania. Jest to ograniczeniem samego dawania, tak że ani dawca, ani otrzymujący nie posiadaliby daru. Zaufanie jest niezbędną częścią dawania; tak naprawdę jest to część, która umożliwia dzielenie się; część, która gwarantuje, że dawca nie straci, a jedynie zyska. Któż daje dar, a następnie pozostaje z nim, aby być pewnym, że jest on użyty tak, jak dawca uważa za stosowne? To nie jest dawaniem, lecz uwięzieniem.

Porzucenie wszelkiego niepokoju o dar jest tym, co sprawia, że zostaje on prawdziwie dany. I to zaufanie sprawia, że prawdziwe dawanie jest możliwe. Uzdrawianie jest zmianą sposobu myślenia, do której dąży Duch Święty będący w umyśle pacjenta. I to Duch Święty w umyśle dawcy jest Tym, który daje mu dar. Jakże można go stracić? Jak może być on nieskuteczny? Jakże można go zmarnować? Boży skarbiec nigdy nie może być pusty. A jeśli brakowałoby jednego daru, nie byłby on pełny. Jednak jego pełnia jest zagwarantowana przez Boga. Jak więc nauczyciel Boga może niepokoić się o to, co stanie się z jego darami? Skoro są one dane Bogu przez Boga, to któż w tej świętej wymianie może otrzymać mniej niż wszystko? (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

Niemożliwe jest, aby Syn Boga był zaledwie kierowany przez wydarzenia będące na zewnątrz niego. Niemożliwe jest, aby zdarzenia, które przychodzą do niego, nie były jego wyborem. Jego moc decyzji determinuje każdą sytuację, w której wydaje się znajdować jakimś trafem czy przez przypadek. Żaden traf ani przypadek nie jest możliwy we wszechświecie takim, jakim go Bóg stworzył, poza którym nie ma niczego. Cierp, a zdecydowałeś, że grzech jest twoim celem. Bądź szczęśliwy, a oddałeś moc decyzji Temu, który musi wybrać Boga dla ciebie. (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 21)

CZY UZDROWIENIE POWINNO BYĆ POWTARZANE?

To pytanie naprawdę odpowiada samo sobie. Uzdrowienia nie można powtórzyć. Jeśli pacjent jest uzdrowiony, to co jeszcze pozostaje w nim do uzdrowienia? A jeśli uzdrowienie jest pewne, jak już to o nim powiedzieliśmy, to co można jeszcze powtórzyć? Troska nauczyciela Boga o rezultat uzdrawiania to ograniczenie uzdrawiania. Teraz sam nauczyciel Boga jest tym, którego umysł potrzebuje uzdrowienia. I właśnie to musi on ułatwić. Teraz on jest pacjentem i za takiego musi się uważać. Popełnił błąd i musi być chętny do zmiany swojego zdania na ten temat. Brakowało mu zaufania, które stanowi o prawdziwym dawaniu, a więc nie uzyskał korzyści ze swego daru.

Nauczycielowi Boga udawało się być nośnikiem uzdrowienia, kiedykolwiek tego próbował. Jeśli tylko odczuwałby pokusę, aby w to wątpić, nie powinien powtarzać swojego poprzedniego wysiłku. Ten był już maksymalny, ponieważ Duch Święty takim go zaakceptował i takim go użył. Teraz nauczyciel Boga może podążyć tylko w jednym kierunku. Musi on użyć swego rozsądku, aby powiedzieć sobie, że oddał problem Temu, kto nie może zawieść, oraz musi rozpoznać, że jego własna niepewność nie jest miłością, lecz lękiem, a zatem nienawiścią. Jego stanowisko stało się w ten sposób nie do utrzymania, albowiem oferuje on nienawiść temu, któremu zaoferował miłość. Jest to niemożliwe. Zaoferowawszy miłość, tylko miłość można otrzymać.

W tym właśnie nauczyciel Boga musi pokładać ufność. Takie jest prawdziwe znaczenie stwierdzenia, że jedyną odpowiedzialnością cudotwórcy jest akceptacja własnego Pojednania. Nauczyciel Boga jest cudotwórcą, ponieważ daje on dary, które otrzymał. Jednak najpierw sam musi je zaakceptować. Nie musi robić nic więcej, bo i też nie ma nic więcej, co mógłby zrobić. Poprzez akceptację uzdrowienia może je dawać. Jeżeli w to wątpi, to niech przypomni sobie, Kto dał ten dar i Kto go otrzymał. W ten sposób jego zwątpienie zostaje poddane korekcie. Sądził on, że dary Boga mogą być cofnięte. Było to błędem, lecz nie aż takim, aby przy nim trwać. A więc nauczyciel Boga może jedynie uznać ten błąd za to, czym jest, oraz pozwolić, aby został dla niego naprawiony.

Jedną z najtrudniejszych do rozpoznania pokus jest to, że wątpić w uzdrowienie z powodu pojawiania się ciągle nawracających symptomów jest błędem w formie braku zaufania. Jako taki jest on atakiem. Zwykle wydaje się być wręcz odwrotnie. Stwierdzenie, że ciągłe martwienie się jest atakiem, wydaje się z początku nierozsądne. Ma ono wszelkie pozory miłości. Jednak miłość bez zaufania jest niemożliwa, a wątpliwości i zaufanie nie mogą współistnieć. Nienawiść zaś musi być przeciwieństwem miłości, niezależnie od formy, jaką przyjmuje. Nie podawaj tego daru w wątpliwość, a niemożliwe będzie podanie w wątpliwość jego rezultatu. Jest to pewność, która daje nauczycielom Boga moc, aby byli cudotwórcami, albowiem w Nim złożyli swą ufność.

Prawdziwą podstawą zwątpienia w wynik jakiegokolwiek problemu, który został dany Nauczycielowi Bożemu do rozwiązania, jest zawsze zwątpienie w siebie. A to z konieczności implikuje, że zaufaniem została obdarzona iluzoryczna jaźń, albowiem tylko taka jaźń może być podana w wątpliwość. To złudzenie może przybrać wiele form. Być może jest w tym lęk przed słabością oraz podatność na zranienie. Być może jest w tym lęk przed porażką oraz wstyd utożsamiony z poczuciem nieadekwatności. Być może jest w tym przepełnione winą zażenowanie, pochodzące z fałszywej pokory. Forma błędu nie jest ważna. Ważne jest tylko uznanie błędu za błąd.

Błąd jest zawsze pewną formą martwienia się o jaźń, aż do wykluczenia pacjenta. Jest on brakiem uznania go za część Jaźni i w ten sposób reprezentuje pomylenie tożsamości. Konflikt co do tego, czym jesteś, ogarnął twój umysł i dałeś się oszukać co do siebie. A dajesz się oszukać co do siebie, ponieważ wyparłeś się Źródła swego stworzenia. Jeśli oferujesz tylko uzdrowienie, to nie możesz wątpić. Jeśli naprawdę chcesz, żeby problem był rozwiązany, to nie możesz wątpić. Jeśli jesteś pewny tego, czym jest problem, to nie możesz wątpić. Zwątpienie jest rezultatem sprzecznych pragnień. Bądź pewny tego, czego chcesz, a zwątpienie staje się niemożliwe. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

TAJEMNICA ZBAWIENIA

Taka jest po prostu tajemnica zbawienia: Robisz to sam sobie. Niezależnie od formy ataku, to wciąż jest prawdą. Ktokolwiek przybiera rolę wroga i atakującego, to wciąż jest prawdą. Cokolwiek wydaje się być przyczyną jakiegokolwiek bólu czy cierpienia, które czujesz, to wciąż jest prawdą. Albowiem nie zareagowałbyś wcale na postaci we śnie, gdybyś wiedział, że śnisz. Niech by były one tak nienawistne i złośliwe, jak tylko mogą, nie mogłyby mieć na ciebie wpływu, chyba że nie udało ci się rozpoznać, że jest to twój sen.

Nauczenie się tej pojedynczej lekcji uwolni cię od cierpienia, jakąkolwiek formę ono przybiera. Duch Święty będzie powtarzał tę jedną wszechogarniającą lekcję o uwolnieniu do czasu, aż zostanie nauczona, niezależnie od formy cierpienia, która przynosi ci ból. Jakąkolwiek krzywdę przyniesiesz do Niego, On odpowie na nią tą bardzo prostą prawdą. Albowiem ta jedna odpowiedź usuwa przyczynę każdej formy smutku i bólu. Forma nie wpływa wcale na jego odpowiedź, ponieważ chce On ciebie nauczać o tylko jednej przyczynie ich wszystkich, niezależnie od ich formy. A ty zrozumiesz, że cuda odzwierciedlają to proste stwierdzenie: „Ja to zrobiłem i to właśnie chcę odwrócić”. (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 27)

NIE MA HIERARCHII TRUDNOŚCI W DUCHOWYM UZDRAWIANIU

Jako uzdrowiciel przez cuda pamiętasz nieustannie w pewności swojego oświeconego umysłu, że „cud nie robi niczego”. Jest on zawsze tylko usunięciem nic nie znaczącego porządku koncepcyjnej myśli, która była twoją chorą i umierającą tożsamością siebie.

Wiara w hierarchię trudności jest podstawą postrzegania świata. Opiera się ona na różnicach: na niejednolitym tle i niestałym pierwszym planie, na nierównych wysokościach i różnych rozmiarach, na zmiennych stopniach ciemności i światła, na tysiącach kontrastów, w których każda postrzegana rzecz rywalizuje z wszystkimi innymi o to, by być rozpoznaną. Większy obiekt rzuca cień na mniejszy. Bardziej jaskrawa rzecz odciąga uwagę od drugiej o mniejszym natężeniu atrakcyjności. A groźniejsza idea lub ta, która jest uważana za bardziej pożądaną według norm tego świata, całkowicie burzy mentalną równowagę. To, co widzą oczy ciała, to jedynie konflikt. Nie szukaj za ich pośrednictwem pokoju i zrozumienia.

Złudzenia są zawsze złudzeniami co do różnic. Jak mogłoby być inaczej? Z definicji złudzenie stanowi próbę urzeczywistnienia czegoś, co jest uważane za bardzo ważne, lecz jest uznawane za nieprawdziwe. Dlatego umysł stara się to uczynić prawdziwym pod wpływem swego silnego pragnienia, aby mieć to dla siebie samego. Złudzenia są parodią stworzenia, próbą sprowadzenia prawdy do kłamstw. Uważając prawdę za nie do przyjęcia, umysł buntuje się przeciwko prawdzie i przypisuje sobie złudzenie zwycięstwa. Uważając zdrowie za ciężar, ucieka w gorączkowe sny. A w tych snach umysł jest oddzielony i różni się od innych umysłów, posiadając swoje własne odmienne interesy, oraz jest zdolny, by zaspokajać swoje potrzeby kosztem innych.

Skąd pochodzą wszystkie te różnice? Oczywiście wydają się one znajdować w świecie zewnętrznym. Jednak pewne jest, że to umysł osądza to, co widzą oczy. To umysł interpretuje to, co przekazują oczy, i nadaje temu „znaczenie”. A to znaczenie nie istnieje wcale w świecie zewnętrznym. To, co jest widziane jako „rzeczywistość”, jest po prostu tym, co umysł preferuje. Rzutuje on swą hierarchię wartości na zewnątrz i kieruje oczy ciała, aby mogły ją odnaleźć. Oczy ciała nigdy nie będą widzieć inaczej jak tylko przez różnice. Jednak postrzeganie nie opiera się na przekazach, które one niosą. Tylko umysł ocenia to, co przekazują, a więc tylko umysł jest odpowiedzialny za widzenie. On sam decyduje, czy to, co jest widziane, jest rzeczywiste czy iluzoryczne, godne pożądania lub nie, przyjemne lub bolesne.

Błędy w postrzeganiu pojawiają się właśnie w takich działaniach umysłu, jak sortowanie i kategoryzowanie. I to właśnie tutaj należy dokonać korekty. Umysł klasyfikuje to, co oczy ciała mu przekazują, zgodnie z jego wcześniej przyjętymi wartościami, osądzając, gdzie najlepiej pasuje każda z dostarczonych przez zmysły danych. Jaka podstawa mogłaby być bardziej błędna? Nie rozpoznawszy samego siebie, umysł sam poprosił o dostarczenie tego, co będzie pasowało do tych kategorii. A zrobiwszy tak, wnioskuje, że kategorie te muszą być prawdziwe. Na tym opiera się osąd wszystkich różnic, ponieważ na tym właśnie polega osądzanie w świecie. Czy można oprzeć się w jakiejkolwiek sprawie na tym pogmatwanym i bezsensownym „rozumowaniu”?

Hierarchia trudności w uzdrawianiu nie może istnieć po prostu dlatego, że wszelka choroba jest złudzeniem. Czy trudniej jest rozwiać wiarę obłąkanego w większą halucynację w przeciwieństwie do mniejszej? Czy zgodzi się on szybciej na nieprawdziwość głośniejszego głosu, który słyszy, czy też na nieprawdziwość cichszego? Czy odrzuci on łatwiej żądanie zabójstwa wyrażone szeptem czy krzykiem? I czy liczba wideł, które niosą widziane przez niego diabły, ma wpływ na ich wiarygodność w jego postrzeganiu? Jego umysł sklasyfikował wszystkie te rzeczy jako prawdziwe, tak więc są one dla niego wszystkie prawdziwe. Znikną one, kiedy zda sobie sprawę, że wszystkie są złudzeniami. I tak też jest z uzdrawianiem. Właściwości złudzeń, które wydają się stanowić o różnicach między nimi, nie mają tak naprawdę nic do rzeczy, albowiem ich właściwości są tak samo iluzoryczne jak złudzenia.

Oczy ciała będą dalej widziały różnice. Lecz umysł, który pozwolił sobie zostać uzdrowionym, nie będzie już dłużej ich uznawał. Będą tacy, którzy będą się wydawać „bardziej chorzy” niż inni, a oczy ciała będą donosić o zmianach ich wyglądu tak jak wcześniej. Lecz uzdrowiony umysł przypisze je wszystkie do jednej kategorii: są one nieprawdziwe. Jest to dar od jego Nauczyciela: zrozumienie, że tylko dwie kategorie mają znaczenie w sortowaniu przekazów, które umysł otrzymuje z tego, co wydaje się być zewnętrznym światem. A z tych dwóch tylko jedna jest prawdziwa. Tak jak rzeczywistość jest całkowicie prawdziwa, istniejąca poza rozmiarem i kształtem, czasem i miejscem – albowiem nie mogą w niej istnieć różnice – tak i złudzenia niczym się między sobą nie różnią. Jedyną odpowiedzią na wszelką chorobę jest uzdrowienie. Jedyną odpowiedzią na wszystkie złudzenia jest prawda. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

Nikt nie może odczuwać straty, o ile nie jest to jego własna decyzja. Nikt nie odczuwa bólu, chyba że sam wybierze ten stan dla siebie. Nikt nie może się smucić ani lękać, ani myśleć, że jest chory, chyba że są to rezultaty, których chce. I nikt nie umiera bez swej własnej zgody. Nie dzieje się nic, co nie stanowi twojego życzenia, i nic nie jest pominięte z tego, co wybierasz. (Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 152)

JAKI JEST ZWIĄZEK MIĘDZY UZDROWIENIEM A POJEDNANIEM?

Nie ma żadnego związku pomiędzy uzdrowieniem a Pojednaniem, gdyż są one identyczne. Nie ma hierarchii trudności w cudach, ponieważ nie ma stopni Pojednania. Jest Ono jedynym możliwym w tym świecie kompletnym pojęciem, ponieważ jest Ono źródłem całkowicie ujednoliconego postrzegania. Częściowe Pojednanie jest bezsensowną myślą, tak samo jak szczególne rejony piekła są nie do wyobrażenia w Niebie. Zaakceptuj Pojednanie, a jesteś uzdrowiony. Pojednanie jest Słowem Boga. Zaakceptuj Jego Słowo, a cóż pozostanie, aby umożliwić istnienie choroby? Zaakceptuj Jego Słowo, a każdy cud został dokonany. Przebaczać to znaczy uzdrawiać. Nauczyciel Boga przyjął jako swą jedyną funkcję akceptację własnego Pojednania. Cóż więc jest takiego, czego nie może on uzdrowić? Jaki cud może być mu wzbroniony?

Postępy robione przez nauczyciela Boga mogą być wolne lub szybkie w zależności od tego, czy rozpoznaje on wszechogarniającą naturę Pojednania, czy też na pewien czas wyłącza on z niego jakieś obszary problemu. W niektórych przypadkach występuje nagła i całkowita świadomość doskonałego zastosowania lekcji Pojednania do wszystkich sytuacji, lecz jest to stosunkowo rzadkie. Nauczyciel Boga mógł zaakceptować funkcję, jaką dał mu Bóg dużo wcześniej, zanim nauczył się tego wszystkiego, co oferuje mu jego akceptacja. Tylko koniec jest pewny. Konieczne uświadomienie sobie idei włączania wszystkiego może do niego dotrzeć w każdym miejscu po drodze. Jeżeli droga wydaje się długa, niech będzie zadowolony. Sam zdecydował o kierunku, w którym chce podążyć. Cóż więcej było wymagane od niego? A skoro wykonał to, co do niego należy, czy Bóg mógłby odmówić reszty?

To, że przebaczenie jest uzdrowieniem, musi być zrozumiane, jeżeli nauczyciel Boga ma zrobić postępy. Idea, że ciało może być chore, jest centralną koncepcją w systemie myślenia człowieka. Ta myśl daje ciału autonomię, oddziela je od umysłu i utrzymuje ideę ataku nietkniętą. Jeśli ciało mogłoby być chore, Pojednanie byłoby niemożliwe. Ciało, które może rozkazywać umysłowi, by robił tak, jak się ciału podoba, mogłoby po prostu zająć miejsce Boga i udowodnić, że zbawienie jest niemożliwe. Cóż więc pozostaje do uzdrowienia? Ciało stało się panem umysłu. W jaki sposób umysł mógłby zostać przywrócony Duchowi Świętemu, jak nie tylko przez zabicie ciała? I kto chciałby zbawienia za taką cenę?

Z pewnością choroba nie wydaje się być decyzją. Bo i też nikt nie chciałby tak naprawdę uwierzyć, że chce być chory. Być może potrafi on zaakceptować tę ideę w teorii, lecz bardzo rzadko, jeżeli w ogóle, jest ona konsekwentnie stosowana do wszystkich konkretnych form choroby, zarówno w jednostkowym postrzeganiu samego siebie, jak i w postrzeganiu wszystkich innych. Bo i też nie na tym poziomie nauczyciel Boga przywołuje cud uzdrowienia. Nie zwraca on uwagi na umysł i ciało, widząc tylko jaśniejącą przed sobą twarz Chrystusa, korygującą wszystkie błędy i uzdrawiającą całe postrzeganie. Uzdrawianie jest rezultatem rozpoznania przez nauczyciela Bożego, kim jest ten, kto potrzebuje uzdrowienia. Rozpoznanie to nie ma żadnego szczególnego odniesienia. Jest ono prawdziwe w stosunku do wszystkiego, co Bóg stworzył. W nim wszystkie złudzenia zostają uzdrowione.

Kiedy nauczycielowi Boga nie udaje się dokonać uzdrowienia, to jest tak dlatego, że zapomniał, Kim jest. Czyjaś choroba staje się w ten sposób jego własną. Pozwalając, aby tak się stało, utożsamił się z koncepcją jaźni drugiej osoby i w ten sposób pomylił ją z ciałem. Czyniąc tak odmówił akceptacji własnego Pojednania i bynajmniej nie może go zaoferować swemu bratu w Imię Chrystusa. W istocie nie będzie on w ogóle w stanie rozpoznać swego brata, ponieważ jego Ojciec nie stworzył ciał, a więc widzi on w swoim bracie tylko to, co nierzeczywiste. Błędy nie naprawiają błędów, a zniekształcone postrzeganie nie uzdrawia. Cofnij się teraz o krok, nauczycielu Boga! Pomyliłeś się. Nie próbuj prowadzić, albowiem sam się zgubiłeś. Zwróć się prędko do swego Nauczyciela i pozwól sobie zostać uzdrowionym.

Dar Pojednania jest uniwersalny. Ma on jednakowe zastosowanie dla wszystkich jednostek we wszystkich okolicznościach. I jest w nim moc uzdrowienia wszystkich ludzi ze wszystkich form choroby. Nie dawać temu wiary to być niesprawiedliwym wobec Boga, a w ten sposób być wobec Niego nielojalnym. Chora osoba postrzega siebie jako oddzieloną od Boga. Czy chciałbyś ją widzieć jako oddzieloną od ciebie? Twoim zadaniem jest uzdrowić poczucie oddzielenia, które uczyniło ją chorą. Twoją funkcją jest rozpoznać dla niej, że to, co sądzi o sobie samej, nie jest prawdą. To twoje przebaczenie musi jej to pokazać. Uzdrowienie jest bardzo proste. Dar Pojednania zostaje otrzymany oraz ofiarowany. Będąc otrzymanym, musi zostać zaakceptowany. A zatem to w otrzymywaniu leży uzdrowienie. Wszystko inne musi wypływać z tego pojedynczego celu.

Kto może ograniczyć moc Samego Boga? Któż więc może orzec o tym, kto z czego może zostać uzdrowiony, a co musi pozostać poza Bożą mocą przebaczenia? To jest rzeczywiście szaleństwo. Do nauczycieli Boga nie należy narzucanie Mu ograniczeń, ponieważ nie do nich należy osądzanie Jego Syna. A osądzać Jego Syna to ograniczać jego Ojca. Jedno i drugie jest na równi bez znaczenia. Jednak nie będzie to zrozumiane, dopóki nauczyciel Boży nie rozpozna, że są one tym samym błędem. Tutaj otrzymuje on dar Pojednania, albowiem odwołuje swój osąd Syna Bożego, akceptując go takim, jakim go Bóg stworzył. Nie pozostaje on dłużej w oddzieleniu od Boga, określając, gdzie uzdrawianie powinno być dane, a gdzie wstrzymane. Teraz może on powiedzieć wraz z Bogiem: „Oto jest mój Syn umiłowany, stworzony doskonałym i na wieczność takim będący”. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

JAKA JEST ROLA SŁÓW W UZDRAWIANIU?

Ściśle rzecz biorąc, słowa nie grają żadnej roli w uzdrawianiu. Czynnikiem motywującym jest modlitwa, czyli prośba. Otrzymujesz to, o co prosisz. To jednak odnosi się do modlitwy serca, a nie do słów, których używasz w modlitwie. Czasami słowa i modlitwa są sprzeczne, czasami zgodne. To nie ma znaczenia. Bóg nie rozumie słów, albowiem zostały one wytworzone przez oddzielone umysły, aby utrzymać się w iluzji oddzielenia. Słowa mogą być pomocne, szczególnie dla początkującego, pomagając w skoncentrowaniu się i ułatwiając wykluczanie lub przynajmniej kontrolę ubocznych myśli. Nie zapominajmy jednak, że słowa są tylko symbolami symboli. Są one w ten sposób podwójnie oddalone od rzeczywistości.

Jako symbole, słowa mają całkiem specyficzne odniesienia. Nawet kiedy wydają się najbardziej abstrakcyjne, to obraz, który przychodzi do umysłu, jest zwykle bardzo konkretny. O ile specyficzne odniesienie nie pojawi się w umyśle w powiązaniu ze słowem, to dane słowo nie ma dużego lub żadnego praktycznego znaczenia, a zatem nie może być pomocą w procesie uzdrawiania. Modlitwa serca nie jest tak naprawdę prośbą o konkretne rzeczy. Prosi się w niej zawsze o pewnego rodzaju doświadczenie; prosi się, aby specyficzne rzeczy przyniosły pożądane, w opinii proszącego, doświadczenie. Słowa więc są symbolami rzeczy, o które się prosi, zaś rzeczy same w sobie zastępują spodziewane doświadczenia.

Modlitwa o rzeczy z tego świata przyniesie doświadczenia z tego świata. Jeżeli modlitwa serca prosi o to, będzie to dane, ponieważ to zostanie otrzymane. Niemożliwe jest, aby modlitwa serca pozostała bez odpowiedzi w postrzeganiu tego, który prosi. Jeżeli prosi on o niemożliwe, jeżeli chce tego, co nie istnieje, lub szuka w swoim sercu złudzeń, wszystko to staje się jego własnością. Moc jego decyzji daje to jemu tak, jak o to prosi. W tym leży piekło i Niebo. Jedynie ta moc pozostaje śpiącemu Synowi Boga. Ona wystarczy. Jego słowa nie mają znaczenia. Tylko Słowo Boga ma jakiekolwiek znaczenie, ponieważ symbolizuje ono coś, co nie posiada żadnych ludzkich symboli. Jedynie Duch Święty rozumie, co to Słowo oznacza. I to również wystarczy.

Czy więc nauczyciel Boga ma w swoim nauczaniu unikać używania słów? Bynajmniej! Jest wielu takich, do których trzeba dotrzeć poprzez słowa, skoro nie są oni jak na razie w stanie usłyszeć w ciszy. Nauczyciel Boga musi jednak nauczyć się używać słów w nowy sposób. Uczy się on stopniowo, jak pozwalać, aby jego słowa zostały wybrane za niego, przestając samemu decydować o tym, co powie. Ten proces jest jedynie szczególnym rodzajem lekcji w twoim Kursie Cudów, która mówi: „Cofnę się o krok i pozwolę Mu prowadzić”. Nauczyciel Boga przyjmuje słowa, które są mu ofiarowane, oraz daje tak, jak otrzymuje. Nie kontroluje on kierunku swojej wypowiedzi. Słucha, słyszy i mówi.

Główną przeszkodą w tym aspekcie uczenia się nauczyciela Boga jest jego lęk o słuszność tego, co słyszy. A to, co słyszy, może być rzeczywiście całkiem zaskakujące. Może także wydawać się nie mieć wcale związku z prezentowanym problemem, tak jak on go postrzega, i może istotnie stawiać nauczyciela w sytuacji, która wydaje się być dla niego kłopotliwa. Wszystko to są osądy bez żadnej wartości. To jego własne osądy pochodzące z lichej percepcji samego siebie, którą chce on pozostawić za sobą. Nie osądzaj słów, które do ciebie przychodzą, lecz ofiaruj je w zaufaniu. Są one dużo mądrzejsze niż twe własne. Za symbolami Nauczycieli Bożych stoi Słowo Boga. A On Sam nadaje słowom, których oni używają, moc Swego Ducha, przeistaczając je z nic nie znaczących symboli w Wezwanie samego Nieba. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

UWALNIAM ŚWIAT OD WSZYSTKIEGO TEGO, CZYM MYŚLAŁEM, ŻE JEST

Co trzyma świat w okowach, jak nie tylko twoje przekonania? I co może zbawić świat oprócz twojej Jaźni? Wiara jest rzeczywiście mocna. Twoje myśli są potężne, a złudzenia tak silne w swych skutkach, jak silną jest prawda. Szaleniec myśli, że świat, który widzi, jest rzeczywisty, i w to nie wątpi. Bo też i nie da się na niego wpłynąć kwestionując skutki jego myśli. Dopiero kiedy ich źródło zostaje podane w wątpliwość, przychodzi do niego w końcu nadzieja wolności.

Zbawienie jednak można łatwo osiągnąć, albowiem każdy jest wolny, aby odmienić swój umysł, a wraz z tym zmieniają się wszystkie jego myśli. Teraz źródło myśli uległo przesunięciu, albowiem zmiana twojego umysłu oznacza, że zmieniłeś źródło wszystkich myśli, które myślisz lub kiedykolwiek pomyślałeś, lub jeszcze pomyślisz. Uwalniasz przeszłość od tego, co myślałeś wcześniej. Uwalniasz przyszłość od wszystkich odwiecznych myśli o szukaniu tego, czego nie chcesz znaleźć.
Teraźniejszość pozostaje teraz jedynym czasem. Tutaj, w teraźniejszości, świat zostaje uwolniony. Gdy bowiem pozwalasz, aby przeszłość została rozwiana, i uwalniasz przyszłość od swych odwiecznych lęków, znajdujesz drogę ucieczki i dajesz ją światu. Zniewoliłeś świat wszystkimi swoimi wątpliwościami, lękami i nieszczęściami, swoim bólem i łzami, a wszystkie twoje smutki przytłaczają go i czynią świat więźniem twych przekonań. Śmierć uderza w niego wszędzie, ponieważ ty przechowujesz w swym umyśle gorzkie myśli śmierci.

Świat sam w sobie jest niczym. Twój umysł musi mu nadać znaczenie. To, co w nim widzisz, to twe pragnienia odegrane tak, abyś mógł na nie patrzeć i myśleć, że są prawdziwe. Być może sądzisz, że nie wytworzyłeś świata, lecz przyszedłeś niechętnie do tego, co było już wytworzone, czekające zaledwie, aż twoje myśli nadadzą temu znaczenie. Jednak w rzeczywistości znalazłeś dokładnie to, czego szukałeś, gdy przyszedłeś.

Nie ma żadnego świata poza tym, którego pragniesz, i w tym zawiera się twe ostateczne uwolnienie. Zmień tylko swoje zdanie na temat tego, co chcesz widzieć, a cały świat musi się zmienić odpowiednio. Myśli nie opuszczają swego źródła. Ten centralny temat jest często przedstawiany w tekście i musi się narodzić w umyśle, jeśli masz zrozumieć dzisiejszą lekcję. To nie duma mówi ci, że wytworzyłeś świat, który widzisz, i że zmieni się on, gdy ty odmienisz swój umysł.

Lecz to właśnie duma utrzymuje, że przyszedłeś do świata całkiem od ciebie oddzielonego, nieczułego na to, co myślisz, i całkiem oderwanego od tego, czymkolwiek zdarzy ci się pomyśleć, że on jest. Nie ma żadnego świata! Jest to centralna myśl, której ten kurs stara się nauczać. Nie każdy jest gotowy, aby ją zaakceptować, a każdy musi pójść tak daleko, na ile potrafi sobie pozwolić, aby został poprowadzony drogą do prawdy. Wróci on i pójdzie jeszcze dalej lub może wycofa się na jakiś czas, a potem wróci ponownie.

Uzdrowienie jednak jest darem tych, którzy są gotowi nauczyć się, że nie ma żadnego świata, i są w stanie przyjąć tę lekcję teraz. Ich gotowość przyniesie im tę lekcję w formie, którą potrafią zrozumieć i rozpoznać. Niektórzy widzą ją nagle w momencie śmierci i wstają, aby jej nauczać. Inni znajdują ją w doświadczeniu nie z tego świata, które pokazuje im, że świat nie istnieje, ponieważ to, co widzą, musi być prawdą, a jednak jest wyraźnie sprzeczne ze światem.

Inni znów znajdą ją w tym kursie i w ćwiczeniach, które dziś robimy. Dzisiejsza myśl jest prawdziwa, ponieważ świat nie istnieje. A jeśli jest on rzeczywiście twym własnym wymysłem, to możesz go uwolnić od wszystkiego, czym zawsze myślałeś, że jest, poprzez zwykłą zmianę wszystkich myśli, które nadały mu te pozory. Chorzy zostają uzdrowieni, gdy pozwalasz odejść wszystkim myślom o chorobie, a umarli powstają, kiedy pozwalasz, aby myśli o życiu zastąpiły wszystkie myśli, które kiedykolwiek miałeś o śmierci.

Trzeba ponownie położyć nacisk na lekcję powtarzaną już wcześniej, albowiem zawiera ona w sobie silną podstawę dla dzisiejszej myśli. Jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg. Nie ma żadnego miejsca, gdzie możesz cierpieć, ani żadnego czasu, który może wprowadzić zmianę do twego odwiecznego stanu. Jak może istnieć świat czasu i miejsca, jeśli pozostajesz taki, jakim stworzył cię Bóg?

Czym jest dzisiejsza lekcja jak nie innym sposobem powiedzenia, że poznać Siebie to zbawić świat? Uwolnić świat od wszelkiego rodzaju bólu to tylko zmienić swoje zdanie o sobie. Nie ma żadnego świata w oddzieleniu od twoich myśli, ponieważ myśli nie opuszczają swego źródła, a ty podtrzymujesz świat w swoim umyśle za pomocą myśli.

Jednak jeśli jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg, to nie możesz myśleć w oddzieleniu od Niego ani wytwarzać czegoś, co nie podziela Jego bezczasowości i Miłości. Czy są one właściwe światu, który widzisz? Czy świat stwarza tak jak On? Jeśli nie, to nie jest rzeczywisty i w ogóle nie może istnieć. Jeśli ty jesteś prawdziwy, to świat, który widzisz, jest fałszywy, albowiem Boże stworzenie jest pod każdym względem niepodobne do tego świata. I tak jak Jego Myśl stworzyła ciebie, tak i twoje myśli wytworzyły świat i muszą go uwolnić, abyś mógł poznać Myśli, które dzielisz z Bogiem.

Uwolnij świat! Twoje prawdziwe stworzenia czekają na to uwolnienie, aby dać ci ojcostwo, nie pochodzące z iluzji, lecz tak jak Boga, zawarte w prawdzie. Bóg dzieli Swe Ojcostwo z tobą, który jesteś Jego Synem, albowiem nie czyni On żadnych rozróżnień między tym, co jest Nim Samym, a tym, co jest wciąż Nim Samym. To, co On stwarza, nie jest od Niego oderwane i nie ma miejsca, gdzie Ojciec się kończy, a Syn zaczyna jako coś oddzielonego od Niego.

Nie ma żadnego świata, ponieważ jest on myślą oderwaną od Boga, wytworzoną, aby oddzielić Ojca i Syna oraz oderwać część Samego Boga i w ten sposób zniszczyć Jego Pełnię. Czy świat wywodzący się z tej myśli może być prawdziwy? Czy może on gdziekolwiek istnieć? Zaprzecz złudzeniom, lecz zaakceptuj prawdę. Zaprzecz temu, że jesteś cieniem rzuconym na krótko na umierający świat. Uwolnij swój umysł, a ujrzysz uwolniony świat.

Naszym celem dzisiaj jest uwolnić świat od wszystkich błahych myśli, które kiedykolwiek mieliśmy o nim i o wszystkich żyjących istotach, które w nim widzimy. Nie mogą one tam istnieć. Bo i też my nie możemy tam istnieć. Albowiem razem z nimi jesteśmy w domu, który przygotował dla nas nasz Ojciec. I my, którzy jesteśmy tacy, jakimi On nas stworzył, chcemy dziś uwolnić świat od każdej z naszych iluzji tak, abyśmy byli wolni.

Piętnastominutowe okresy ćwiczeń, które wykonujemy dzisiaj dwukrotnie, zacznij od tego:
Ja, który pozostaję taki, jakim stworzył mnie Bóg,
chcę uwolnić świat od wszystkiego tego, czym myślałem, że jest.
Ja bowiem jestem prawdziwy, ponieważ świat taki nie jest,
i chcę poznać moją własną rzeczywistość.

Następnie po prostu odpocznij, w czujności, lecz bez wysiłku, i pozwól, by twój umysł został w ciszy odmieniony, tak aby świat został uwolniony wraz z tobą.
Gdy wysyłasz te myśli, by błogosławiły świat, możesz nie zdawać sobie sprawy, że uzdrowienie przychodzi do wielu braci na odległych krańcach świata, jak również do tych, których widzisz w pobliżu. Jednak odczujesz swoje własne uwolnienie, chociaż może jeszcze w pełni nie rozumiesz, że nigdy nie mógłbyś zostać uwolniony sam.
W ciągu dnia zwiększaj wolność wysyłaną całemu światu poprzez twoje myśli i powiedz, kiedykolwiek kusi cię, aby wyprzeć się mocy prostej zmiany twojego umysłu:
Uwalniam świat od wszystkiego tego, czym myślałem, że jest,
i wybieram w zamian moją własną rzeczywistość.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 132)

 

Uzdrowienie jest uwolnieniem od lęku

Pamiętaj, że twoją chorobą jest rzutowana na zewnątrz tożsamość siebie.

Rozpoznaj, że choroba pochodzi z umysłu oraz że nie ma nic wspólnego z ciałem. Jaka jest „cena” tego rozpoznania? Ceną jest cały świat, który widzisz.

Wystarczy jedynie, że powstaniesz i powiesz: „Nie mam z tego żadnego pożytku”. Nie ma żadnej formy choroby, która nie zostałaby natychmiast uzdrowiona.

Gdy pozwalasz sobie samemu zostać uzdrowionym, widzisz, jak zostają wraz z tobą uzdrowieni wszyscy ci, którzy są dokoła ciebie lub którzy przychodzą ci na myśl, lub których dotykasz, lub którzy wydają się nie mieć z tobą żadnego kontaktu.

Gdybyś choćby przez jedną chwilę uświadomił sobie moc uzdrawiania, którą jaśniejące w Tobie odbicie Boga może przynieść całemu światu, to nie mógłbyś się doczekać, aby oczyścić lustro swojego umysłu na przyjęcie obrazu świętości, która uzdrawia świat.

 

CHOROBA JEST OBRONĄ PRZED PRAWDĄ

Nikt nie może uzdrawiać, jeśli nie rozumie, jakiemu celowi choroba wydaje się służyć. Albowiem wtedy rozumie on również, że jej cel nie ma żadnego znaczenia. Pozbawiona podstawy i jakiegokolwiek sensownego celu nie może ona w ogóle istnieć. Gdy to zostaje rozpoznane, uzdrowienie staje się automatyczne. Rozwiewa ono tę nic nie znaczącą iluzję stosując to samo podejście, które niesie wszystkie iluzje do prawdy i po prostu zostawia je tam, aby zniknęły.

Choroba nie jest przypadkiem. Tak jak wszystkie mechanizmy obronne, jest ona szalonym wynalazkiem służącym okłamywaniu samego siebie. I tak jak w przypadku całej reszty, jej celem jest ukrycie rzeczywistości, atakowanie i zmienianie jej, czynienie jej niedorzeczną, wypaczanie i wykrzywianie jej lub sprowadzanie do małej garstki porozrzucanych części. Zadaniem wszystkich mechanizmów obronnych jest powstrzymywanie prawdy od bycia pełną. Części są widziane tak, jak gdyby każda stanowiła pełnię sama w sobie.

Mechanizmy obronne nie są niezamierzone, bo też nie są wytwarzane nieświadomie. Są one sekretnymi magicznymi różdżkami, którymi wymachujesz, kiedy prawda wydaje się zagrażać temu, w co chciałbyś wierzyć. Wydają się one być nieświadome jedynie z powodu szybkości, z jaką postanawiasz ich używać. W tej sekundzie lub nawet mniej, w której zostaje podjęty wybór, rozpoznajesz dokładnie to, co usiłujesz zrobić, a następnie zaczynasz myśleć, że jest to zrobione.
Któż oprócz ciebie samego ocenia zagrożenie, decyduje, że ucieczka jest konieczna i ustawia ciąg mechanizmów obronnych, aby zredukować zagrożenie, które zostało osądzone jako prawdziwe? Wszystkiego tego nie da się zrobić nieświadomie. Później jednak twój plan wymaga, abyś zapomniał, że ty go wytworzyłeś, tak że wydaje się on być zewnętrzny wobec twojego zamiaru, rozgrywający się poza stanem twojego umysłu, stanowiący rezultat o rzeczywistym wpływie na ciebie, nie zaś wywołany przez ciebie samego.

Właśnie to szybkie zapominanie roli, którą odgrywasz w wytwarzaniu swojej „rzeczywistości”, sprawia, że mechanizmy obronne wydają się być poza twoją kontrolą. Lecz możesz sobie przypomnieć to, co zapomniałeś, jeżeli wyrazisz chęć, aby jeszcze raz rozważyć decyzję, która jest podwójnie zasłonięta przez niepamięć. To, że nie pamiętasz, jest tylko znakiem, że ta decyzja wciąż pozostaje w mocy, jeśli chodzi o twoje pragnienia. Nie bierz tego za fakt. Mechanizmy obronne sprawiają, że fakty są nie do rozpoznania. Taki jest ich cel i to właśnie czynią.

Każdy mechanizm obronny bierze okruchy całości, gromadzi je bez względu na wszystkie ich prawdziwe związki i w ten sposób konstruuje złudzenie całości, której nie ma. Poczucie zagrożenia zostaje narzucone właśnie przez ten proces, a nie przez jakiś rezultat, który może z niego wyniknąć. Kiedy części są wyrwane z całości i postrzegane jako oddzielone oraz stanowiące całości same w sobie, stają się one symbolami reprezentującymi atak na całość, odnoszącymi sukces w rezultacie i nigdy już nie do zobaczenia jako całość. Jednak ty zapomniałeś, że oznaczają one jedynie twoją decyzję o tym, co powinno być rzeczywiste, zajmując miejsce tego, co jest rzeczywiste.

Choroba jest decyzją. Nie jest to rzecz, która ci się przydarza, zupełnie nieproszona, osłabiająca cię i przynosząca cierpienie. Jest to wybór, którego dokonujesz, plan, który układasz, gdy na krótką chwilę prawda pojawia się w twym omamionym umyśle, a cały twój świat wydaje się chwiać i gotować do upadku. Teraz jesteś chory, tak aby prawda mogła odejść i nie zagrażać już dłużej ustalonym przez ciebie porządkom.

Dlaczego uważasz, że choroba może z powodzeniem ochronić cię przed prawdą? Ponieważ udowadnia ona, że ciało nie jest oddzielone od ciebie, a więc ty musisz być oddzielony od prawdy. Odczuwasz ból, ponieważ odczuwa go ciało, a w tym bólu stajesz się jednym z nim. W ten sposób twoja „prawdziwa” tożsamość zostaje zachowana, a dziwna nawiedzająca cię myśl, że mógłbyś być czymś więcej niż ta mała garść prochu, zostaje stłumiona i uciszona. Spójrz bowiem: ten proch może sprawić ci ból, powykręcać twe kończyny i zatrzymać twe serce rozkazując ci, abyś umarł i przestał istnieć.

W ten sposób ciało jest silniejsze niż prawda, która prosi cię, byś żył, lecz nie może przezwyciężyć twego wyboru śmierci. Tak więc ciało jest potężniejsze niż życie wieczne, Niebo bardziej kruche niż piekło, a Boży projekt zbawienia Jego Syna pozostający w sprzeczności z decyzją silniejszą niż Jego Wola. Jego Syn jest prochem, Ojciec niekompletny, a chaos zasiada tryumfalnie na Jego tronie.

Tak wygląda twe planowanie swojej własnej obrony. I wierzysz, że Niebo drży przed tak szalonymi atakami razem z Bogiem oślepionym twoimi iluzjami, prawdą obróconą w kłamstwa oraz całym wszechświatem zniewolonym prawami, które chciałyby mu narzucić twoje mechanizmy obronne. Jednak kto wierzy w iluzje jak nie tylko ten, kto je wymyślił? Któż inny może je widzieć i reagować na nie, jak gdyby były prawdą?

Bóg nic nie wie o twoich planach zmiany Jego Woli. Wszechświat pozostaje obojętny na prawa, za pomocą których zamierzałeś nim rządzić. Niebo zaś nie ugięło się przed piekłem, bo i życie nie ugięło się przed śmiercią. Możesz jedynie dokonać wyboru, by myśleć, że umierasz, chorujesz lub wypaczasz prawdę w jakikolwiek sposób. To, co jest stworzone, istnieje w oderwaniu od tego wszystkiego. Mechanizmy obronne są planami pokonania tego, czego nie da się zaatakować. To, co jest niezmienne, nie może się zmienić. A to, co jest w pełni bezgrzeszne, nie może zgrzeszyć.

Taka jest prosta prawda. Nie ucieka się ona do siły ani do tryumfu. Nie nakazuje posłuszeństwa ani też nie stara się udowodnić, jak żałosne i daremne są twe próby planowania mechanizmów obronnych, które miałyby ją zmienić. Prawda chce jedynie dać ci szczęście, albowiem taki jest jej cel. Może wzdycha trochę, kiedy odrzucasz jej dary, jednak wie z absolutną pewnością, że to, czego chce dla ciebie Bóg, musi zostać przyjęte.

To właśnie ten fakt demonstruje, że czas jest złudzeniem. Albowiem czas każe ci myśleć, że to, co Bóg ci dał, nie jest prawdą teraz, tak jak nią być musi. Myśli Boga istnieją całkowicie w oderwaniu od czasu. Albowiem czas jest jeszcze jednym pozbawionym sensu mechanizmem obronnym, który wytworzyłeś przeciwko prawdzie. Jednak to, czego Bóg chce, jest tutaj, a ty pozostajesz taki, jakim On cię stworzył.

Prawda ma moc wykraczającą daleko ponad obronę, ponieważ żadne złudzenia nie mogą pozostać tam, gdzie pozwolono wejść prawdzie. Przychodzi ona do każdego umysłu, który chce złożyć swą broń i przestać się bawić szaleństwem. Da się ją znaleźć w każdej chwili: dzisiaj, jeśli zechcesz wybrać praktykę radosnego witania prawdy.

To jest dziś naszym celem. Przeznaczymy dwa razy po piętnaście minut na to, aby prosić prawdę, by do nas przyszła i uwolniła nas. Prawda zaś przyjdzie, ponieważ nigdy nie istniała w oddzieleniu od nas. Ona tylko czeka na to zwykłe zaproszenie, które jej dziś oferujemy. Wprowadzamy je uzdrawiającą modlitwą, tak by pomóc sobie wznieść się ponad postawę obronną i pozwolić prawdzie, aby była taka jak zawsze:
Choroba jest obroną przed prawdą.
Zaakceptuję prawdę o tym, czym jestem,
i pozwolę, aby mój umysł został dziś w pełni uzdrowiony.

Uzdrowienie rozbłyśnie w twoim otwartym umyśle w chwili, gdy pokój i prawda powstaną, aby zająć miejsce wojny i próżnych wymysłów. Nie będzie żadnych ciemnych zaułków, które choroba może zataić i obronić przed światłem prawdy. Nie pozostaną w twym umyśle żadne mroczne postacie z twoich snów ani też ich niejasne i bezsensowne dążenia do dwoistych, obłędnie poszukiwanych celów. Zostanie on uzdrowiony z wszelkich chorobliwych pragnień, którym próbował pozwalać ciału okazywać posłuszeństwo.

Teraz ciało jest uzdrowione, ponieważ zostało poddane uśmierzeniu źródło choroby. Rozpoznasz zaś, że ćwiczyłeś właściwie, na podstawie tego: nie powinno się w ogóle odczuwać ciała. Jeśli ci się powiodło, nie będzie żadnego odczucia stanu choroby czy zdrowia, bólu czy przyjemności. Nie ma w umyśle żadnej reakcji na to, co robi ciało. Pozostaje tylko użyteczność ciała i nic więcej.

Być może nie uświadamiasz sobie, że usuwa to ograniczenia, które nałożyłeś na ciało poprzez cele, jakie mu nadałeś. Gdy zostają one odłożone na bok, siła, jaką ma ciało, będzie zawsze wystarczająca, aby służyć wszystkim prawdziwie użytecznym celom. Zdrowie ciała jest w pełni zagwarantowane, ponieważ nie jest ono ograniczone czasem, pogodą czy zmęczeniem, jedzeniem i piciem ani żadnymi prawami, do których przestrzegania zmuszałeś je wcześniej. Nie musisz teraz nic robić, aby je uzdrowić, ponieważ choroba stała się niemożliwa.

Jednak ochronę tę trzeba podtrzymywać poprzez uważne obserwowanie. Jeśli pozwolisz swemu umysłowi przygarniać atakujące myśli, wydawać osądy lub snuć plany na niepewną przyszłość, to postawiłeś siebie ponownie na niewłaściwym miejscu oraz wytworzyłeś cielesną tożsamość, która zaatakuje ciało, ponieważ umysł jest chory.

Kiedy tylko to się wydarzy, zaradź temu natychmiast nie pozwalając, aby raniła cię więcej twoja postawa obronna. Nie trać orientacji co do tego, co musi zostać uzdrowione, lecz powiedz sobie:
Zapomniałem, czym naprawdę jestem,
ponieważ pomyliłem moje ciało z sobą samym.
Choroba jest obroną przed prawdą.
Lecz ja nie jestem ciałem. A mój umysł nie jest w stanie atakować.
Tak więc nie mogę być chory.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 136)

KIEDY JESTEM UZDROWIONY, NIE JESTEM UZDROWIONY SAM

Dzisiejsza idea pozostaje centralną myślą, na której opiera się zbawienie. Albowiem uzdrowienie jest przeciwieństwem wszystkich idei świata, które kładą nacisk na chorobę i na oddzielne stany. Choroba stanowi odsunięcie się od innych oraz zamknięcie przed zjednoczeniem. Staje się ona drzwiami, które zamykają się za odrębną jaźnią oraz trzymają ją w izolacji i osamotnieniu.

Choroba jest izolacją. Albowiem wydaje się ona trzymać jedną jaźń w oderwaniu od wszystkich innych, tak by znosiła ból, którego inni nie czują. Nadaje ona ciału ostateczną moc, by urzeczywistniło oddzielenie i trzymało umysł w samotnej celi, rozdwojony i przedzielony na części przez masywną ścianę schorowanego ciała, której nie może przekroczyć.

Świat jest posłuszny prawom, którym służy choroba, ale uzdrowienie działa w oderwaniu od nich. Jest niemożliwe, aby ktokolwiek został uzdrowiony sam. W chorobie pozostaje on oderwany i oddzielony. Uzdrowienie jednak jest jego własną decyzją, by na nowo stanowić jedność oraz by zaakceptować swoją Jaźń ze wszystkimi Jej częściami nienaruszonymi i nietykalnymi. W chorobie jego Jaźń wydaje się być rozdarta na części oraz pozbawiona jedności, która daje Jej życie. Jednak uzdrowienie zostaje osiągnięte, gdy ktokolwiek zobaczy, że ciało nie ma żadnej mocy, by zaatakować uniwersalną jedność Syna Bożego.

Choroba chciałaby udowodnić, że to kłamstwa są prawdą. Lecz uzdrowienie demonstruje, że to prawda jest prawdziwa. Oddzielenie, które chciałaby narzucić choroba, tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło. Być uzdrowionym to po prostu zaakceptować to, co zawsze było prostą prawdą i zawsze pozostanie dokładnie takie, jakie odwiecznie było. Jednak oczom przyzwyczajonym do złudzeń trzeba pokazać, że to, na co patrzą, jest fałszywe. Tak więc uzdrowienie, nigdy niepotrzebne samej prawdzie, musi zademonstrować, że choroba nie jest prawdziwa.

Uzdrowienie można by więc nazwać przeciw-snem, który unieważnia sen o chorobie w imię prawdy, lecz nie w samej prawdzie. Tak jak przebaczenie nie zwraca uwagi na wszystkie grzechy, które nigdy nie zostały popełnione, tak i uzdrowienie usuwa jedynie złudzenia, których nigdy nie było. Tak samo jak prawdziwy świat powstanie, by zająć miejsce tego, czego w ogóle nigdy nie było, tak i uzdrowienie ofiarowuje przywrócenie stanu pierwotnego w miejsce wszystkich wyobrażonych stanów i fałszywych idei wyhaftowanych przez sny na obrazach prawdy.

Nie sądź jednak, że uzdrawianie jest niegodne pełnionej tutaj przez ciebie funkcji. Albowiem anty-Chrystus staje się potężniejszy niż Chrystus dla tych, którzy śnią o tym, że świat jest prawdziwy. Ciało wydaje się być trwalsze i bardziej stałe niż umysł. Miłość zaś staje się snem, podczas gdy lęk pozostaje jedyną rzeczywistością, którą można zobaczyć, uzasadnić i w pełni zrozumieć.

Tak jak przebaczenie rozprasza swym światłem wszelki grzech, a prawdziwy świat zajmie miejsce tego, co wytworzyłeś, tak też uzdrowienie musi zastąpić fantazje o chorobie, które stawiasz przed prostą prawdą. Gdy zobaczyło się, że choroba zniknęła pomimo wszystkich praw, które utrzymują, że musi być prawdziwa, wówczas została udzielona odpowiedź na pytania. Praw tych zaś nie da się dłużej pielęgnować ani przestrzegać.

Uzdrowienie jest wolnością. Demonstruje ono bowiem, że sny nie przezwyciężą prawdy. W uzdrowieniu się współuczestniczy. I poprzez tę cechę udowadnia ono, że prawa odmienne od tych, które utrzymują, że choroba jest nieunikniona, są silniejsze niż ich chore przeciwieństwa. Uzdrowienie jest siłą. Albowiem to jego łagodną dłonią pokonuje się słabość, a umysły, które były odgrodzone murem wewnątrz ciała, mogą połączyć się z innymi umysłami tak, by być na zawsze silne.

Uzdrawianie, przebaczenie i radosna wymiana całego świata żalu na świat, do którego smutek wejść nie może, są środkami, przy pomocy których Duch Święty ponagla cię, byś za Nim podążył. Jego łagodne lekcje nauczają, jak łatwo zbawienie może być twoje: jakże mało praktyki potrzebujesz, aby pozwolić, by Jego prawa zastąpiły te, które ty wytworzyłeś po to, aby uczynić siebie więźniem śmierci. Jego życie staje się twoim własnym, gdy udzielasz Mu tej niewielkiej pomocy, o którą On prosi, aby uwolnić cię od wszystkiego, co kiedykolwiek zadało ci ból.

Gdy pozwalasz sobie samemu zostać uzdrowionym, widzisz, jak zostają wraz z tobą uzdrowieni wszyscy ci, którzy są dokoła ciebie lub którzy przychodzą ci na myśl, lub których dotykasz, lub którzy wydają się nie mieć z tobą żadnego kontaktu. Być może nie rozpoznasz ich wszystkich, bo i też nie zdajesz sobie sprawy, jak wielki jest twój dar dla całego świata, gdy pozwalasz, aby przyszło do ciebie uzdrowienie. Nigdy jednak nie jesteś uzdrowiony sam. Legiony za legionami otrzymają dar, który ty otrzymujesz, gdy zostajesz uzdrowiony.

Ci, którzy są uzdrowieni, stają się instrumentem uzdrawiania. Ponadto nie upływa żaden czas pomiędzy chwilą ich uzdrowienia a całą łaską uzdrowienia daną im po to, by ją dawali. Przeciwieństwo Boga nie istnieje, a ten, kto go nie akceptuje w swoim umyśle, staje się przystanią, gdzie znużeni mogą odpocząć. Albowiem tutaj ofiarowana jest prawda i tutaj wszystkie złudzenia zostają sprowadzone do prawdy.

Czy nie ofiarowałbyś schronienia dla Woli Bożej? Ty po prostu zapraszasz Siebie do domu. A czy można odmówić takiemu zaproszeniu? Poproś, aby nastąpiło to, co nieuniknione, a nigdy nie doznasz niepowodzenia. Inny wybór to jedynie prosić to, co nie może istnieć, aby istniało, a to nie może się powieść. Dzisiaj prosimy, by tylko prawda zajmowała nasze umysły: by myśli uzdrowienia przechodziły dziś od tego, co jest uzdrowione, do tego, co musi jeszcze zostać uzdrowione, świadomi, że jedno i drugie wydarzy się jako jedno.

Będziemy przypominać sobie co godzinę, że naszą funkcją jest pozwolić, aby nasze umysły zostały uzdrowione, tak byśmy mogli nieść uzdrowienie światu, wymieniając przekleństwo na błogosławieństwo, ból na radość, a oddzielenie na pokój Boga. Czyż nie warto przeznaczyć jednej minuty w ciągu godziny, by otrzymać dar taki jak ten? Czy odrobina czasu nie jest małym kosztem do zaoferowania za dar wszystkiego?

Musimy jednak być na taki dar przygotowani. Tak więc zaczniemy dzień od tego i poświęcimy dziesięć minut następującym myślom, którymi również zakończymy ten dzień wieczorem:
Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam.
I chciałbym dzielić me uzdrowienie ze światem,
tak aby choroba mogła być wyparta z umysłu jedynego Syna Boga,
który jest moją jedyną Jaźnią.

Niech tego właśnie dnia uzdrowienie nastanie poprzez ciebie. A gdy odpoczywasz w spokoju, bądź gotowy, by dawać tak, jak otrzymujesz, by utrzymywać tylko to, co dajesz, i by przyjąć Słowo Boga w miejsce wszystkich niemądrych myśli, które kiedykolwiek zostały wyobrażone. Teraz łączymy się, aby uzdrowić wszystko to, co było chore, i by zaofiarować błogosławieństwo tam, gdzie był atak. Bo i nie pozwolimy sobie zapomnieć tej funkcji z każdą upływającą godziną dzisiejszego dnia, pamiętając o naszym celu poprzez tę myśl:
Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam.
I chcę pobłogosławić mych braci, ponieważ chcę być uzdrowiony wraz z nimi,
tak jak oni zostają uzdrowieni wraz ze mną.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 137)

CZY JEZUS MA SZCZEGÓLNE MIEJSCE W UZDRAWIANIU?

Boże dary rzadko mogą zostać przyjęte bezpośrednio. Nawet najbardziej zaawansowani nauczyciele Boży będą ulegali pokusie w tym świecie. Czy byłoby sprawiedliwe, gdyby ich uczniom zostało z tego powodu odmówione uzdrowienie? Biblia mówi: „Proś w Imię Jezusa Chrystusa”. Czy stanowi to zaledwie odwołanie do magii? Imię nie uzdrawia, bo i też sama inwokacja nie przywołuje żadnej szczególnej mocy. Co oznacza wzywać Jezusa Chrystusa? Co daje wezwanie jego Imienia? Dlaczego odwołanie się do niego jest częścią uzdrawiania?

Powtarzaliśmy wielokrotnie, że ten, który całkowicie zaakceptował swoje Pojednanie, może uzdrowić świat. W istocie już to uczynił. Pokusa może powracać do innych, ale nigdy do tego Jednego. Stał się on zmartwychwstałym Synem Boga. Pokonał śmierć, ponieważ zaakceptował Życie. Uznał, że jest taki, jakim go Bóg stworzył, a czyniąc to, uznał wszystkie żyjące istoty za część siebie. Nie ma teraz żadnych ograniczeń dla jego mocy, ponieważ jest to Moc Boga. Tak więc jego imię stało się Imieniem Boga, albowiem nie widzi on dłużej siebie jako oddzielonego od Niego.

Co to oznacza dla ciebie? Oznacza to, że przez pamiętanie Jezusa pamiętasz Boga. W nim leży cały związek Syna z Ojcem. Jego część w Synostwie jest również twoją częścią, a jego zakończony proces uczenia się gwarantuje twoje własne powodzenie. Czy jest on nadal dostępny, aby pomagać? Co on o tym powiedział? Przypomnij sobie jego obietnice i spytaj się uczciwie samego siebie, czy jest prawdopodobne, aby ich nie dotrzymał. Czy Bóg może zawieść Swojego Syna? I czy ten, który stanowi jedność z Bogiem, może być do Niego niepodobny? Ten, kto przekracza ciało, przekroczył ograniczenie. Czy największy nauczyciel byłby niedostępny dla tych, którzy za nim podążają?

Jako takie, Imię Jezusa Chrystusa jest tylko symbolem. Oznacza ono jednak miłość, która nie jest z tego świata. Jest ono symbolem, który można bezpiecznie użyć jako zastąpienie imion wszystkich bogów, do których się modlisz. Staje się ono jaśniejącym symbolem Słowa Boga, tak bliskim tego, co symbolizuje, że mała przestrzeń pomiędzy jednym a drugim zatraca się z chwilą, gdy samo Imię zostaje przywołane do umysłu. Pamiętać imię Jezusa Chrystusa to składać dzięki za wszystkie dary, które dał ci Bóg. A wdzięczność wobec Boga staje się sposobem, w jaki przypominasz Go sobie, ponieważ miłość nie może być daleko w tyle za wdzięcznym sercem i dziękującym umysłem. Bóg wstępuje z łatwością, ponieważ stanowią one prawdziwe warunki dla twego powrotu do domu.

Jezus wskazał drogę. Czyż nie zasługuje na twoją wdzięczność? Poprosił on o miłość, lecz tylko po to, by móc ją dać tobie. Ty siebie nie kochasz. Lecz w jego oczach twoje piękno jest tak pełne i nieskazitelne, że widzi on w nim obraz swego Ojca. Stajesz się symbolem jego Ojca tu na ziemi. U ciebie szuka on nadziei, ponieważ w tobie nie widzi żadnego ograniczenia ani żadnej skazy, która oszpecałaby twą piękną doskonałość. W jego oczach Chrystusowe widzenie jaśnieje z absolutną stałością. Pozostał on z tobą. Czy nie chciałbyś nauczyć się lekcji zbawienia korzystając z tego, czego on się nauczył? Czy chciałbyś zaczynać od nowa, mimo że on odbył tę podróż za ciebie?

Nikt na ziemi nie może pojąć, czym jest Niebo lub też co jego jedyny Stwórca naprawdę oznacza. Jednak mamy świadków. To właśnie do nich powinna odwoływać się mądrość. Byli i są tacy, których poznanie wykracza daleko poza to, co my możemy poznać. Bo i też nie chcielibyśmy nauczać ograniczeń, które nałożyliśmy na siebie. Nikt, kto stał się prawdziwym i oddanym nauczycielem Boga, nie zapomina swoich braci. Jednak jego własne poznanie ogranicza to, co może im zaofiarować. Zwróć się więc do tego, który odłożył wszystkie ograniczenia i wyszedł poza najdalsze krańce poznania. Weźmie cię on ze sobą, albowiem nie poszedł sam. Byłeś z nim wówczas, tak jak i jesteś z nim teraz.

Ten kurs przyszedł od niego, ponieważ jego słowa dosięgnęły cię w języku, który możesz kochać i rozumieć. Czy są możliwi inni nauczyciele, by dotrzeć do tych, którzy mówią innymi językami i odwołują się do innych symboli? Oczywiście, że tak. Czy Bóg pozostawiłby kogokolwiek bez wyraźnej pomocy w trudnym dla niego czasie, bez zbawiciela, który symbolizowałby Jego Samego? Wieloaspektowego programu nauczania nie potrzebujemy jednak z powodu różnic w treści, lecz dlatego, że symbole muszą przesuwać się i zmieniać po to, by pasować do danej potrzeby. Jezus przyszedł, by odpowiedzieć na twoją potrzebę. W nim znajdziesz odpowiedź Boga. Nauczaj więc wraz z nim, ponieważ jest on z tobą; jest on zawsze tutaj. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

 

Cokolwiek cierpi, nie jest częścią mnie

Wyparłem się prawdy. Niech będę teraz tak samo sumienny w wypieraniu się fałszu. Cokolwiek cierpi, nie jest częścią mnie. To, co się smuci, nie jest mną. To, co jest w bólu, jest tylko złudzeniem w moim umyśle. To, co umiera, nigdy nie żyło w rzeczywistości, a jedynie zakpiło sobie z prawdy o mnie. Wypieram się teraz koncepcji siebie oraz oszustw i kłamstw o świętym Synu Boga. Teraz jestem gotowy, aby go z powrotem zaakceptować takim, jakim go Bóg stworzył i jakim jest.
Ojcze, moja odwieczna miłość do Ciebie powraca i pozwala mi również znów pokochać Twojego Syna. Ojcze, jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Teraz zostaje przypomniana Twoja Miłość oraz moja własna. Teraz rozumiem, że stanowią one jedno.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 248)

Kilka osobistych wskazówek z ostatniej chwili, specjalnie dla ciebie.

Spójrz jeszcze raz na swego wroga, tego, którego zdecydowałeś się nienawidzić, zamiast kochać. Albowiem w ten sposób narodziła się w świecie nienawiść i w ten sposób została w nim ustanowiona reguła lęku. Teraz usłysz Boga przemawiającego do ciebie przez Tego, który jest Jego Głosem, jak również i twoim, przypominając ci, że nie jest twoją wolą nienawidzić i być więźniem lęku, niewolnikiem śmierci, drobnym stworzeniem wiodącym niepozorne życie. Twoja wola jest nieograniczona. Nie jest twoją wolą, by była ona ograniczona. To, co zawiera się w tobie, połączyło się z Samym Bogiem w narodzinach całego stworzenia. Pamiętaj o Nim, który stworzył ciebie, a poprzez twoją wolę stworzył wszystko. Nie ma ani jednej stworzonej rzeczy, która by ci nie dziękowała, ponieważ to poprzez twoją wolę się narodziła.

Żadne światło Nieba nie świeci, chyba że tylko dla ciebie, zostało ono bowiem ustanowione w Niebie poprzez twoją wolę. Jaki masz powód do gniewu w świecie, który jedynie czeka na twoje błogosławieństwo, aby być wolnym? Jeśli byłbyś więźniem, to Sam Bóg nie byłby wolny. To bowiem, co jest czynione temu, którego Bóg tak kocha, jest czynione Samemu Bogu. Nie myśl, że pragnie cię ograniczyć Ten, który uczynił cię współtwórcą wszechświata obok Siebie. On chciałby jedynie, aby twoja wola była bezgraniczna na wieczność. Ten świat oczekuje wolności, którą dasz, gdy rozpoznasz, że jesteś wolny. Lecz nie przebaczysz światu, dopóki nie przebaczyłeś Temu, który dał tobie twoją wolę. Albowiem to przez twoją wolę zostaje światu dana wolność. Bo i nie możesz być wolny w oddzieleniu od Tego, którego świętą Wolę podzielasz.

Bóg zwraca się do ciebie z prośbą o zbawienie świata, ponieważ przez twoje własne zbawienie świat zostaje uzdrowiony. Nie ma zaś nikogo kroczącego po ziemi, kto nie byłby zależny od twojej decyzji o tym, by poznał, że śmierć nie ma nad nim żadnej mocy, ponieważ podziela on twoją wolność, tak jak podziela twoją wolę. To twoją wolą jest, aby go uzdrowić, a ponieważ podjąłeś decyzję wraz z nim, jest on uzdrowiony. I teraz zostało wybaczone Bogu, gdyż ty zdecydowałeś się spojrzeć na swojego brata jak na przyjaciela.

 

Wszystkie rzeczy, które sądzę, że widzę, są odzwierciedleniem myśli

Oto przewodnia myśl zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.
(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 325)

Opisane tutaj sposób i metoda dokonywania cudów i cudownego uzdrawiania pochodzą z Kursu Cudów. Powyższy tekst jest również dostępny w formie książeczki.

Ze czasu do wieczności – ze śmierci do życia

Pieśń nieba nie straciła nic ze swego rytmu z powodu tego, że spałeś.

W tym świecie wydaje się istnieć stan, który jest przeciwieństwem życia. Nazywasz go śmiercią. Jest to jedyna pewna rzecz, na którą mieszkaniec tego świata może liczyć. Wszystkie twoje pozorne sukcesy i porażki; to, co kochasz i to, czego nienawidzisz, twoje straty i zyski, zależą od tego jednego nieuchronnego faktu. W świecie niepewności i chaosu jest to jedyna gwarancja, jaką masz – barometr twojego życia; zegar, który tyka w tyle twojej głowy.

Obecnie na całym świecie jesteśmy świadkami zwiększającej się liczbie zetknięć ze śmiercią. Książki w księgarniach i programy telewizyjne wypełniają się doniesieniami setek ludzi, z różnych ścieżek życia, które opisują niemal to samo wydarzenie:

„Uczucie bycia martwym, następnie stan spokoju i nie odczuwania bólu, spoglądanie z góry na siebie oraz podróżowanie ku niezmiernie jasnemu i pięknemu światłu. Uwolnienie się z łańcuchów fizycznego ciała, ujrzenie całego swojego życia w jednej chwili. Poczucie jedności i całkowitego zrozumienia. Spotykanie ukochanych osób, które zmarły dawno temu. Poczucie opieki i bycia kochanym takim, jakim się jest, bez pytań i osądów. Ostatecznie niechęć, aby opuścić to światło, to doświadczenie nieopisanej miłości”.

Pogranicze śmierci? Piękne światło, miłość, jedność, zrozumienie, pokój i radość! Czy jest to dla ciebie opisem śmierci – tej wielkiej nieznanej, jedynej rzeczy, której boją się wszyscy ludzie? Tego jedynego doświadczenia, przed którym bronisz się przez całe życie? Celem wszystkich medycznych i naukowych badań jest przedłużyć ludzką egzystencję możliwie jak najdłużej, aby uniknąć tego jednego momentu. Momentu – czego dokładnie? Tej chwili, w której doświadczasz „wejścia w niesamowicie piękną wypełnioną światłem przestrzeń, w której czas i miejsce dłużej nie istnieją”. Śmierć można by opisać jako coś tak niesamowitego, tak pożądanego tylko wtedy, gdybyśmy życie uważali za chorobę, ból i samotność. Być może więc życie nie jest stanem, w którym się obecnie znajdujesz. Być może życie w ogóle nie jest żadnym stanem i te piękne opisy doświadczeń „na pograniczu śmierci” są momentami rozpoznania prawdy o wiecznym życiu.

Czyż nie jest szaleństwem myśleć, że życie to rodzenie się, starzenie, tracenie witalności, a na końcu umieranie? Umierasz już w momencie swoich rzekomych narodzin na tym świecie. Od pierwszego dnia zaczyna się proces starzenia się. Przedzierasz się wąską ścieżką poprzez ciągłe niebezpieczeństwa, samotny i wystraszony, mając co najwyżej nadzieję, że śmierć poczeka jeszcze chwilę zanim cię pokona, a ty znikniesz.

Śmierć jest chwilą, do której możesz się zbliżyć, ale nigdy
jej nie osiągniesz
po prostu dlatego, że jest niemożliwa.

Nadszedł czas, abyś przyjrzał się temu, co nazywasz życiem, i temu, co nazywasz śmiercią, i zobaczył, że całkowicie się mylisz co do nich obu. Że świat, w którym się obecnie znajdujesz, jest tym samym, co idea śmierci, zaś życie jest prawdziwe, piękne, pełne i wieczne. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, lecz po prostu jego zaprzeczeniem, a te doświadczenia na pograniczu śmierci to momenty, w których puszczasz ideę śmierci i wchodzisz do rzeczywistości życia wiecznego.

Możesz być pewien, że nie lękasz się śmierci, która jest twoją własną niemożliwą do zrealizowania ucieczką od samego siebie. Ty tak naprawdę boisz się własnego zbawienia! Gdy nacisk twojej tożsamości staje się dla ciebie zbyt silny, rozpadasz się pod grawitacją swojego oporu. I nagle szybujesz przez tunel w kierunku pięknego światła: ciepłego, znajomego i przywołującego cię. Przypomina to powrót do domu, do którego wiesz, że przynależysz – tylko po to, aby potem powrócić jeszcze raz do tego chaotycznego świata samotności i śmierci.

Śmierć, chwila uwolnienia się od bólu nadanej sobie tożsamości. Chwilowe odwrócenie uwagi od nieznośnego poczucia winy samoskonstruowania się. Moment, który przeżywasz wciąż na nowo. Pojedyncza chwila, która, dla ciebie, wydaję się życiem. Czasami rozciągasz ją tak, że wydaje się być trzydziestoma latami lub setkami lat, lub też tylko minutami. Nie ma to znaczenia. Jest ona wciąż jedynie pojedynczą chwilą, przelotnym momentem, w którym się zatrzymałeś, aby zaprzeczyć temu, kim jesteś.

Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Jeśli przyjrzysz się teraz ponownie ludzkim opisom doświadczeń na pograniczu śmierci, może zrozumiesz, że twoja tożsamość, czyli ten świat, jest tym samym, co śmierć, oraz że te doświadczenia na pograniczu śmierci są tak naprawdę przypomnieniem sobie pogranicza życia. Może zaczniesz widzieć, że uwolnienie twojej tożsamości, którą teraz postrzegasz jako śmierć, jest twoim oddaniem się życiu. Życiu, które jest wieczne, które nie ustaje i które się nie zmieniło tylko dlatego, że ty mu zaprzeczasz. Ty – jako jedyny – odczuwasz skutek swojego zaprzeczenia rzeczywistości, a jest nim twoje własne cierpienie. Skutek, który nie ma przyczyny, ponieważ nie stworzyłeś sam siebie.

Będąc więc skutkiem skutku, możesz stworzyć jedynie odzwierciedlenie życia, odzwierciedlenie życia jako śmierci, nieustanne cierpienie zatrzymane chwilą, którą ty nazywasz śmiercią, i która uwalnia cię od samego siebie. W chwili, w której uwalniasz swoją ograniczoną tożsamość, widzisz przebłysk rzeczywistości – tylko po to, aby ponownie przeżyć ideę, która znikła w momencie, gdy o niej pomyślałeś. Śmierć jest chwilą, do której możesz się zbliżyć, ale nigdy jej nie osiągniesz po prostu dlatego, że jest niemożliwa.

Nadszedł w końcu czas, abyś doświadczył „pogranicza życia”, bez konieczności tracenia swojego ciała. Chodzi oczywiście o fizyczne zmartwychwstanie! Jakże proste jest zbawienie! Nie opóźniaj tego, co nieuniknione. Przeżyj śmierć teraz. Przeżyj śmierć tej idei, że życie jest walką o przetrwanie, samotnością i bólem. Przeżyj śmierć, aby narodzić się na nowo! Spałeś snem śmierci, a teraz nadszedł czas, abyś obudził się w rzeczywistości życia wiecznego. Pieśń nieba nie straciła nic ze swego rytmu z powodu tego, że spałeś.

Istnieją drzwi, lub tunel, jeśli wolisz, przez który zawsze mogłeś przejść, poza ten świat śmierci do rzeczywistości życia wiecznego. Szukaj owych drzwi i znajdź je. Ale zanim spróbujesz je otworzyć, przypomnij sobie, że nie może nie udać się temu, kto usiłuje dotrzeć do prawdy. A taką właśnie prośbę masz dzisiaj. Wyciągnij dłoń i spójrz jak łatwo te drzwi otwierają się za sprawą twego pragnienia, aby przez nie przejść. Aniołowie rozświetlają drogę tak, że znika wszelka ciemność, a ty stoisz w świetle tak jasnym i wyraźnym, że potrafisz zrozumieć wszystkie rzeczy, które widzisz. Może mała chwila zaskoczenia sprawi, że zatrzymasz się, zanim uświadomisz sobie, że świat, który widzisz przed sobą w świetle, odzwierciedla prawdę, którą znałeś i której całkiem nie zapomniałeś błądząc w snach.

Mitch

(tłum. artykułu z pisma Out of time, wyróżnione kursywą cytaty pochodzą z Kursu Cudów)