Jestem zdecydowany widzieć – tekst filmu Mastera Teachera

[Z cyklu: Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce, film  nr 3]

Nowe kontinuum czasu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni

Jestem zdecydowany widzieć
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej
.

Spotykamy się na końcu tego odcinka czasoprzestrzeni

Wystąpienie Mistrza-Nauczyciela

Posłuchaj mnie. Nie ja jeden doświadczam skutków moich myśli.
Wszystko, czego doświadczam, wynika z tego, jak się czuję.

Idea, którą ci właśnie przedstawiliśmy, nie wpływa tylko na ciebie. Zauważysz, że niekiedy idee odnoszące się do myślenia poprzedzają idee odnoszące się do postrzegania, podczas gdy kiedy indziej porządek ten jest odwrócony. Powodem tego jest to, że porządek ten nie jest ważny. Dlaczego? Bo myślenie i jego skutki są w istocie jednoczesne, bo przyczyna i skutek nigdy nie są oddzielone.
Dziś raz jeszcze akcentujemy fakt, że nasze umysły są połączone. Powiedzmy to wszyscy razem: Nasze umysły są połączone. Zrazu rzadko kiedy ideę tę przyjmuje się chętnie, gdyż niesie ona ze sobą ogromne poczucie odpowiedzialności, a nawet może być potraktowana jako „naruszenie prywatności”. Jednakże jest faktem, że nie ma prywatnych myśli. Mimo twego początkowego oporu przeciw tej idei, zrozumiesz z czasem, że musi być prawdziwa, jeśli zbawienie ciebie w twojej cielesnej formie w ogóle jest możliwe. A zbawienie musi być możliwe, ponieważ taka jest Wola Boga.

Piosenka: Byłaś mi przeznaczona, Gene Kelly

Życie było piosenką,
Pojawiłaś się przede mną.
Nie zmrużyłem oka przez całą noc.
Gdybym odważył się pomyśleć,
Że ci na mnie zależy,
Oto, co bym ci powiedział:

Byłaś mi przeznaczona,
A ja tobie.
Natura cię wyrzeźbiła,
A gdy skończyła,
Byłaś całą słodyczą
W jednej osobie.

Jesteś jak tęskna melodia,
Co nie chce uwolnić mnie,
Lecz nie narzekam.
Na pewno przysłały cię anioły
I przeznaczyły tylko dla mnie.

Proszę bardzo: Byłaś mi przeznaczona,
A ja tobie.
Uformowały nas anioły,
A gdy skończyły,
Byłaś całą słodyczą
W jednej osobie,
Co nigdy nie uwalnia mnie.

Lecz nie narzekam.
Na pewno przysłały cię anioły
I przeznaczyły tylko dla mnie.

Dziękuję. Zaofiarujemy sobie nawzajem myśl, że w tej sekwencji czasu przyznajemy, że to wszystko jest w naszym umyśle. Abyśmy mogli to osiągnąć… Ponieważ zamierzam tego dokonać dzięki pewności co do tego, że choć moja osobista odpowiedzialność może nie oznaczać całkowitego rozpoznania, że jestem odpowiedzialny za wszystko, co widzę, to jeśli mam być trenerem umysłów, to nie ma sensu, abym nie uznawał, że w istocie moja pełnia może stanowić to, czym jestem w związku z całością – w związku z wszechświatem. Czy to prawda?

A zatem… Oto jesteś. To właśnie nazywamy początkowym eksperymentem. Innymi słowy będę eksperymentował z procesem możliwości, jako ten, kogo nazywasz zaawansowanym nauczycielem – nie mam pojęcia, czym to jest, ale jestem świadomy, że nie ma możliwości, dopóki nie postanowię, że chciałbym widzieć coś innego w moim umyśle, abym nie widział tego, co jest w moim umyśle. I oczywiście zmagam się z ideą, że to, co widzę na zewnątrz, jest inne niż ja sam. Zgadza się? A nie jest inne, i nie ma w tym żadnej tajemnicy… Robiłeś to już od lat. Opierasz się na tych innych filmach, które mówią ci, że to już i tak się skończyło w moim umyśle, a więc odzwierciedlenie, które otrzymuję z zewnątrz, to odbicie, które już wcześniej zaistniało w moim związku.

A oto, na czym polega eksperyment. Poproszę cię, żebyś spojrzał na ideę własnej całkowitej odpowiedzialności za to. Nie spodoba ci się to. Być może już to odrzuciłeś. Nie interesuje mnie to, ponieważ próbuję uwolnić cię od idei mojego ciała. Gdy tu dzisiaj przyszedłem i powiedziałem: Byłeś mi przeznaczony, to mówiłem o tym, co się dzieje w moim umyśle w związku z miłością, którą czuję do ciebie – i tak jak powiedzieliśmy ci w poprzednim filmie – nie ma to absolutnie nic wspólnego z moim fizycznym ciałem. Innymi słowy, ty i ja możemy się porozumieć co do tego, by kochać jeden drugiego w naszych umysłach i by spotkać się we wszechświecie bez żadnego odniesienia do ciała. Czy jest to dla ciebie w porządku? Czy dobrze mówię?

A teraz przeczytam ci początkowy fragment o odpowiedzialności, jaką masz w związku z tym. Nie ma sensu tego unikać, ponieważ już tego unikasz, lecz wyzwanie, które jest ci rzucane w związku z pełnią odpowiedzialności, polega na tym, że – posłuchaj – jedynym sposobem, w jakim możesz uciec od idei odbitego światła, które stanowi to, co wydaje się tą rzeczywistością, jest rozpoznanie, że grupa idei zawartych w moim umyśle, które dają mi to odbicie, może przybierać uporządkowane formy, lecz wymaga zasadniczego uznania mojej odpowiedzialności.

A teraz przyjrzę się trochę tej idei, że mogę z tobą negocjować. Do pewnego stopnia, mogę z tobą negocjować. Kochasz mnie? [Tak]. Chcesz stąd odejść wraz ze mną? [Tak] Czy przyznasz, że nie jesteś ciałem? [Tak]. Czy zrobiłeś już wystarczające postępy w swoim Treningu umysłu – na tyle, że oczywiście przyglądasz się tej idei, że świat, który widzisz, nie jest rzeczywisty? No cóż, być może nie, ponieważ za każdym razem, gdy próbujesz postrzegać go jako nierzeczywisty, przybiera on miniony aspekt ciebie samego i, tak jak powiedzieliśmy podczas tych dwóch pierwszych godzin, znajdujesz się w pułapce idei, że nie możesz uciec, ponieważ wciąż natykasz się na swoje własne odbicie.

A teraz mnie posłuchaj, posłuchaj piosenki, która jest puszczana w tle. To są ważne idee o tym, czym jest tajemnica zbawienia… W zbawieniu jest tajemnica, której świat nie chce w pełni uznać, ponieważ jeśli to uczyni, to będzie musiał przyjąć odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje na zewnątrz; za wszystko, co widzi. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchasz? O tak, to było dobre… Otóż przez krótką chwilę w naszym umyśle powziąłeś myśl o komunikacji, która wykroczyła poza ideę mojego cielesnego sformułowania. Tak czy nie? Jeśli ty, homo sapiens, zamierzasz ze mną nauczać, to wiesz doskonale, że zawarta jest w tobie idea wizyjnego związku, który wykracza poza konieczność używania twojego ciała.

To, co teraz przeczytam, będzie dotyczyło bezpośrednio twojej odpowiedzialności za myślenie, ponieważ nie jest to tak naprawdę związane z tym, co zamierzasz mi na ten temat powiedzieć. Skłonię cię do przyjrzenia się temu. Będzie to związane z tym, co chcesz uświadomić komuś innemu. Czy mam ci przeczytać trochę na temat mojego zbawiciela Jezusa? Podoba się wam idea, że zbawienie świata zależy od Jezusa. Podoba się wam również idea mówiąca o tym, że zbawienie świata zależy od ciebie. Być może nie spodoba ci się idea, że zbawienie świata zależy całkowicie od ciebie, czego oczywiście naucza Jezus, ale będzie ci on próbował uświadomić, że cała jego nauka nie odnosi się w istocie do spraw, co do których się obiektywnie zgadzamy, ale – jesteś gotów? – do tego, jak mówi Jezus, co myślisz w swoim umyśle.

I przeczytam ci o tym. Innymi słowy, gdy on naprawdę zaczyna nauczać z poziomu swego objawienia, co jest powodem, dla którego go odrzucasz, ofiarowuje ci myśl, która w danym momencie może nie być zawarta w twoim umyśle. Najpierw posłuchajmy nieco na temat tajemnicy zbawienia. Oto ktoś przyszedł, by się ze mną zobaczyć, więc spotkaliśmy się i on próbował, wraz z Jezusem, przeczytać tę myśl, że człowiek tam na zewnątrz – tak mówi Jezus, tak mówi ewangelia św. Mateusza – że człowiek tam na zewnątrz jest tak naprawdę tym, co myślę o sobie. Nie ma absolutnie żadnego znaczenia, co o nim mówię; liczy się to, co myślę na swój temat. Posłuchaj, posłuchaj:

Tajemnica zbawienia pozwalająca ci zobaczyć, kim rzeczywiście jesteś, i uciec do wszechświata, jest po prostu taka: Robisz to sam sobie. Powiedzmy to jeszcze raz. Powiedzmy to razem: Robisz to sam sobie. Niezależnie od formy ataku, to wciąż jest prawdą. Ktokolwiek przybiera rolę wroga i atakującego, to wciąż jest prawdą. Cokolwiek wydaje się być przyczyną jakiegokolwiek bólu czy cierpienia, które czujesz, to wciąż jest prawdą. Albowiem nie zareagowałbyś wcale na postaci we śnie, gdybyś wiedział, że śnisz. Niech by były one tak nienawistne i złośliwe, jak tylko mogą, nie mogłyby mieć na ciebie wpływu, chyba że nie udało ci się rozpoznać, że jest to twój sen – twoja własna sekwencja halucynacji. Posłuchaj…

Nauczenie się tej pojedynczej lekcji, mówiącej o tym, że robisz to sam sobie,  uwolni cię od cierpienia, jakąkolwiek formę ono przybiera. Duch Święty będzie powtarzał tę jedną wszechogarniającą lekcję o uwolnieniu do czasu, aż zostanie nauczona, niezależnie od formy cierpienia, która przynosi ci ból. Jakąkolwiek krzywdę przyniesiesz do Niego, On ci da na nią bardzo prostą odpowiedź i będzie ją coraz bardziej upraszczał, a jest nią to, że ty jesteś tego przyczyną. Ta jedna odpowiedź usuwa przyczynę każdej formy smutku i bólu. Forma nie wpływa wcale na jego odpowiedź, ponieważ chce On ciebie nauczać o tylko jednej przyczynie ich wszystkich, niezależnie od ich formy. A ty zrozumiesz, że cud przemiany twojego umysłu odzwierciedla to proste stwierdzenie: „Ja to zrobiłem, sam to sobie zrobiłem, i to właśnie zamierzam odwrócić”.

Będę z tobą przez chwilę rozmawiał, odnosząc się do sposobu, w jaki zaczęła do ciebie docierać całkowita prostota tego, co usiłuję cię nauczać na temat myśli w twoim umyśle. I oczywiście posłużę się Jezusem, ponieważ robię to sam sobie, i jak przypomina mi on za pośrednictwem zasobów odzwierciedlonego światła, to właśnie dokładnie muszę odwrócić. Ale widzisz, problem mój polega na tym, że w momencie, gdy wraca do mnie ta myśl, powiedz do mnie: ona już się dokonała. [Ona już się dokonała]. Dokonała się. Przeminęła. I co ja teraz zrobię? Chcesz to usłyszeć? Nagle otaczają mnie wszystkie idee, które kiedykolwiek miałem, umieściwszy je tam na zewnątrz – w świecie, które teraz odsunąłem od siebie w związku z tą myślą, i teraz mogę wybrać, czego chcę w odniesieniu do przyczyny i skutku, które czuję.

Ci z was którzy… A przyjdzie tak czas, kiedy będziecie tego nauczać, ponieważ musi nadejść taki czas, kiedy będziecie tego nauczać. Nie ma nic skomplikowanego w tej myśli, że wiesz – a mówię teraz do ciebie – wiesz, że masz moc w swoim umyśle. Ja zawsze będę ci ofiarował więcej mocy do podjęcia decyzji, jeżeli tylko będę w stanie sprawić, abyś przyznał, przynajmniej w zasadniczym sensie, że idea czynienia czegoś nie znajduje się na zewnątrz. Ty od razu się mnie zapytasz: „Jakże mam tego dokonać?” O tym będzie mowa w następnych dwóch lekcjach, które otrzymałeś w związku z myślą, że chcę widzieć, i chcę widzieć inaczej. Chcę widzieć, i chcę widzieć inaczej. Przeczytam ci zaledwie dwa zdania. Posłuchasz tego ze mną? Chcę widzieć inaczej i chcę widzieć. Powiedz do mnie: Jestem zdecydowany widzieć.

Podejście takie było zamierzone i bardzo starannie zaplanowane przez Jezusa, ponieważ on chce, abyś usłyszał, że: nie przeoczyliśmy decydującego znaczenia, jakie ma odwrócenie kierunku twojego myślenia. Od tego zależy zbawienie świata. Nie będziesz jednak widział, jeśli będziesz uważał, że jesteś przymuszany oraz jeśli poczujesz urazę i sprzeciw.

To jest całkiem proste, ponieważ “jestem zdecydowany widzieć inaczej” to praktyka, dzięki której za każdym razem, gdy cię widzę, muszę zwrócić uwagę na fakt, że używam mojego umysłu… Próbuję teraz mówić do ciebie. Mówię do ciebie jako zaawansowany nauczyciel. Jako kondycja ludzka doświadczyłem czegoś okropnie druzgocącego, co pozwala mi uciec stąd, a więc przynajmniej mogę porównać siebie z czymś z zewnątrz mojego własnego układu odniesienia dzięki prostemu uznaniu, że problem – tak, jak go próbowałem rozwiązać – nie może być mną. To jest w tym zdaniu: Jestem zdecydowany widzieć inaczej. Posłuchaj:

Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.

W czasie tych ćwiczeń zacznij od powtórzenia sobie idei, że chcesz widzieć inaczej. Zamknij oczy i starannie zbadaj swój umysł szukając sytuacji minionych, obecnych i przewidywanych, które budzą twój gniew, których nie lubisz. Gniew ten może przyjąć formę dowolnej reakcji sięgając od łagodnej irytacji aż po wściekłość. Stopień nasilenia emocji, której doświadczasz, nie ma znaczenia. Będziesz stawał się coraz bardziej świadomy, że nieznaczny odruch irytacji jest tylko zasłoną skrywającą gwałtowną furię.
.

A jest tak dlatego, że jesteś zdecydowany ustanawiać ideę rzeczywistości w związku ze sobą i z kimś innym na zewnątrz ciebie, który wciąż jest zawarty w takiej perspektywie myślenia, że ty nie jesteś przyczyną problemu, a nawet, gdy przyznajesz, że jesteś przyczyną problemu, jak przypomina ci Jezus, to wciąż możesz próbować się od tego oddzielić, ponieważ jest oczywiste, że będziesz musiał się zająć usunięciem własnego umysłu. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj:

Kazanie na Górze, Mt 5
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Spójrz na to ze mną.
Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, (…) na nic się już nie przyda. (…) Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Posłuchaj: Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. Posłuchaj…

Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, (…) ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
A teraz posłuchaj:
Słyszeliście, że powiedziano: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi.
Teraz będę nauczał. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka (co oznacza: pluję na ciebie – to takie aramejskie określenie), podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: “Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Chcę tu dotrzeć do jednego słowa:
Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego świadectwa o sobie w odzwierciedleniu światła, za pomocą którego się potępiasz.

Teraz cię opuszczę przy tej idei, że wszystkie myśli są w moim umyśle i że wszystko, co się dzieje tam na zewnątrz, przynajmniej już się skończyło i przeminęło, a więc nie muszę na tym polegać w żadnych okolicznościach, a dana mi od Boga moc mojego umysłu pozwalająca mi cię kochać, będzie dla mnie całkiem oczywista, ponieważ jestem odpowiedzialny za to, co widzę tam na zewnątrz. Oto jesteś. Ta grupa ludzi, którzy właśnie zebrali się wokół mnie, by zaśpiewać ze mną tę piosenkę, będzie świadectwem nowych idei w ich umyśle, w którym – na krótką chwilę – wpierw uznają własną odpowiedzialność za to, co widzą, oraz odkrywają, jak bardzo kochają ideę człowieka, z którym jeszcze chwilę wcześniej nie chcieli mieć nic wspólnego. Zaraz wracam. Zaraz wracam. Zaraz wrócę w tym odzwierciedleniu.


Piosenka: Gdybym miał cię opuścić, Robert Goulet

O nie, przecież nie wiosną,
Latem, zimą ani jesienią…
Nigdy nie opuściłbym cię.

Gdybym kiedyś miał cię opuścić,
Nie byłoby to latem.
Widząc cię latem, nie mógłbym odejść.
Cieszę się, że przyszedłeś.
Twe włosy pokryte światłem słońca,
Twe usta czerwone jak ogień,
Twoja twarz w takim blasku,
Że złoto musi pójść w cień.

Gdybym kiedyś miał cię opuścić,
Nie byłoby to jesienią.
Jakże mógłbym wtedy odejść?
Widziałem jak potrafisz lśnić
W chłodne jesienne dni.
To jest twój umysł.
Wiem, jaka jesteś jesienią
I muszę przy tobie być.

I czyż mógłbym cię opuścić
Biegnącą wesoło po śniegu?
Lub w zimowy wieczór,
Gdy ogień kominka dodaje ci blasku?

Gdybym kiedyś miał cię opuścić,
Jakże mógłbym to zrobić na wiosnę,
Wiedząc, jaki czar wtedy na mnie rzucasz?
Ustanawiam dla ciebie nowy układ odniesienia.
O nie, nie na wiosnę
Ani latem, zimą, czy jesienią…
Widzisz to odzwierciedlenie nas?
Nigdy nie opuściłbym cię.
Do zobaczenia po drugiej stronie!

Nie szukaj na zewnątrz siebie. Albowiem to się nie powiedzie i będziesz szlochał za każdym razem, gdy jakiś bożek upadnie. Nieba nie można znaleźć tam, gdzie go nie ma, a pokój nie może istnieć gdzie indziej niż tam. Żaden bożek, którego czcisz, gdy Bóg wzywa, nigdy nie odpowie w Jego miejsce. Nie ma innej odpowiedzi, którą możesz zastąpić Jego odpowiedź, i znaleźć szczęście, którą Ona przynosi. Nie szukaj na zewnątrz siebie. Cały twój ból bowiem wynika po prostu z daremnych poszukiwań tego, czego chcesz, tam, gdzie upierasz się, że musi się to odnaleźć. Co będzie, jeżeli tego tam nie ma? Co właśnie przeczytaliśmy z Jezusem? Czy wolisz mieć rację, czy być szczęśliwy? Ciesz się, że powiedziano ci, gdzie znajduje się szczęście, i nie szukaj dłużej gdzie indziej. Nie powiedzie ci się. Dane ci jest jednak poznać prawdę i nie szukać jej na zewnątrz – tam we wszechświecie… A ja zaraz wrócę i powiem ci coś na ten temat.

Każdy, kto tu przychodzi, musi wciąż mieć nadzieję, jakie ociągające się złudzenie lub jakieś marzenie senne, że jest na zewnątrz niego coś, co przyniesie mu szczęście i pokój. Jeżeli wszystko jest w nim, to tak być nie może. A zatem przychodząc, wypiera się on prawdy o sobie i szuka czegoś więcej niż wszystko, tak jakby część tego była oddzielona i można by ją było znaleźć tam, gdzie nie ma całej reszty. Taki cel wyznacza on ciału, które zamieszkuje – aby szukało tego, czego mu brakuje i dawało mu to, co uczyniłoby go pełnią. A zatem błąka się bezcelowo, w poszukiwaniu czegoś, czego nie może znaleźć, wierząc, że go to uszczęśliwi. Ociągające się złudzenie skłoni go do wyszukiwania tysięcy bożków, i do szukania oprócz nich następnego tysiąca. I każdy z nich go zawiedzie; z wyjątkiem jednego – właśnie o tym ci przed chwilą czytaliśmy – ponieważ umrze, i nie rozumie, że bożkiem, którego szuka, jest jego własna śmierć. Wydaje się, że jej forma jest na zewnątrz niego. On jednak próbuje zabić Syna Bożego w sobie, oraz udowodnić, że nad nim zwyciężył. Taki jest cel każdego bożka, ponieważ taką przypisano mu rolę, a jest to rola, której nie można wypełnić.

Ha, ha, ha. Spójrz na to. Czy jesteś zdecydowany nie wierzyć w to, co mówię ci, że jest prawdą? Nazywasz siebie Chrześcijaninem? Ja uważam się za Chrześcijanina, lecz prawie niemożliwe jest, abym – w lekcji, którą teraz przerobimy – nie był zdecydowany wyrównać z kimś rachunki. Powiedz do mnie: zmierzam wyrównać rachunki. [Zamierzam wyrównać rachunki]. Zamierzam wyrównać rachunki, ponieważ źle mnie potraktowano. Mogę nawet uznawać w ślad za Jezusem, że w moim umyśle wiem, iż jeśli chcę to praktykować, to Jezus mnie zapewnił, że jestem doskonały w Niebie czy w jakimś innym miejscu. On mówi mi jednak, że to, co widzę, jest formą zemsty.

Wiem, że nie będziesz… Ty już mnie wyłączyłeś. Oczywiste jest, że nauczam Kazania na Górze. Oczywiste jest, że nauczam, iż będziesz musiał przebaczyć człowiekowi, który właśnie zrobił ci coś, co jest dosłownie nie do wybaczenia. Rozumiesz? Sposób, w jaki on ci to ofiarowuje, będzie po prostu ideą, że po pierwsze uznajesz, iż problem jest gdzie? W twoim umyśle. Powiedz: jest w moim umyśle. [Jest w moim umyśle]. Nie ma możliwości, gdy tu przyszedłem… Teraz próbujesz mi zagrozić. Nauczam o Chrześcijaństwie. Myślę, że pokażemy to na wielkim ekranie, i niech no zobaczę, jak zaprzeczasz temu, że nauczam 5 rozdziału Ewangelii Św. Mateusza.

I od razu powiesz: “Nikt nie potrafi tego zrobić”. Oczywiście, ze nikt nie potrafi tego zrobić. Musisz sobie jednaj uświadomić, że – jesteś gotów? Powiedz do mnie: to nie jest robieniem czegoś [To nie jest robieniem czegoś]. Rozumiesz? A więc myśl, jaką masz na ten temat w odzwierciedleniu światła, które otrzymujesz w tamtym momencie, nie wydaje się być mną. Czy to prawda? A więc spróbujmy tego razem w związku z Kazaniem na Górze. Jezus zbiera ich wszystkich razem, a potem ofiarowuje im dar… Jeden człowiek odwraca się do innego obok siebie i mówi: „Przebaczam ci” A czego to dotyczy? Wszystkiego, wszystkiego! On przecież będzie przebaczał jedynie, komu? Sobie. Powiedz to. [Sobie]. Tak, sobie. Cała nauka Jezusa polega na tym, że jeśli zostanie mi przebaczony czyn, który rzekomo popełniłem – mówimy teraz o czystym Chrześcijaństwie – to mogę wejść do Królestwa Niebieskiego.

Nie w tym jest problem. Problem jest w tym, że wraz z Jezusem w podejściu chrześcijańskim, powiedz do mnie: nauczamy, że jest to myślą. [Nauczamy, że jest to myślą]. O tak! Innym słowy, skoro mieliśmy lekcję, która powiedziała, że odzwierciedlenie światła, które otrzymuję z zewnątrz, jest tak naprawdę w moim umyśle… Po pierwsze nie znajduje się ono na zewnątrz, tylko ja umieściłem je na zewnątrz z powodu mojego wyobrażenia o przepowiedni, która jest gdzieś na zewnątrz i pomaga mi skierować uwagę, na co? Jesteś gotów? Powiedz do mnie: na nic [Na nic]. Na nic. Jezus, zmartwychwstając – po tym, jak go krzyżujesz i uśmiercasz, po prostu nagle znika. Po prostu go nie ma. A nie ma go dlatego, że zmartwychwstał.

Nie obchodzi mnie, jeśli wokół ciebie rozkładają się ciała. Kogo to obchodzi? Sednem mojej nauki – jeśli zdecydujesz, że chcesz ją usłyszeć, a zdecydujesz się ją usłyszeć – jest to, że moc twojego umysłu, by zdecydować, jakiego chcesz rezultatu, tak naprawdę w ogóle nie jest związana z twoim ciałem. Dlatego mieliśmy te pierwsze dwie godziny, podczas których Jezus wstąpił do ciebie i ustanowił swego rodzaju odskocznię, na której mogłeś się znaleźć, poluzowując chwilową obronę tego, co wydawało się być na zewnątrz. W chwili, gdy poluzowujesz swoją obronę ataku, który, jak czujesz, jest nieunikniony w twoim umyśle, atak znika. Idea, że to już przeminęło, może być dla ciebie ważna; nie chciałbym tego robić bez tej idei, ale możesz to zrobić tylko w tym momencie – teraz. Spróbujemy razem?

To jest czyste… Jeśli mam być Chrześcijaninem, a oczywiście nim jestem, to po pierwsze będę musiał przebaczyć idei wszystkich tych rzeczy, które się dzieją w odniesieniu do mnie jako Chrześcijanina lub kogokolwiek, po prostu dlatego, że zgodnie z tym, co Jezus mi przypomina, to jest w moim umyśle. Tu nie chodzi o to, czy jest to dobre lub złe. To nie ma nic wspólnego z dobrem lub złem, ponieważ to dotyczy tego, jak się czuję w moim związku ze sobą. Wczoraj mówiono wszem i wobec o tym, że Jezus jest zbawicielem świata. Czy masz coś przeciwko temu? Wy wszyscy tzw. nie Chrześcijanie, naprawdę sprzeciwiacie się temu, że Jezus istotnie jest zbawicielem świata. Dlaczego miałby nie być zbawicielem świata? Wszystko, czego naucza, mówi ci, że zemsta, do której dążysz przeciwko komuś innemu, uniemożliwi ci zobaczenie tego.

Ty zaś mi powiesz: „przecież nikt tego nie dokona”. Zbawiciel świata tego dokona, ponieważ widzi on świat – tak jak ci właśnie powiedziałem – w innym układzie czasu niż ten, w którym ty go widzisz. Chcę widzieć i chcę widzieć inaczej. Przeczytam ci kilka zdań. Pochodzi to wprost z Nowego Testamentu, lecz dotyczy to zemsty, ponieważ pogrzebałeś to gdzieś głęboko w sobie. Daj spokój, próbujesz mnie nabrać? Nosisz to w sobie. Pozbędziesz się tego ostatecznie tylko wtedy, gdy uznasz: „To przecież i tak przeminęło, a więc nie będę tego więcej ze sobą ciągnął”.

Oto wszystko na temat zemsty. Spróbuję to powiedzieć jeszcze raz. Jeśli chodzi o te okropne rzeczy, które ci się przydarzyły mniej więcej godzinę temu, ty wciąż je nosisz głęboko w sobie, mimo że poznałeś już myśl, że przebaczenie jest konieczne. Trudno ci jest zrozumieć, że zemsta jest ideą polegającą na tym, że choć ty możesz nie być w stanie wyrównać z kimś rachunków, to ktoś z nim wyrówna rachunki, choćby nawet on sam. I tu właśnie Staruszek ma problem z tobą.

Otóż idea, że zemsta, idea, że spowodowałem to w czasoprzestrzeni, w której się lokalizuję, jest nieuniknioną konsekwencją obudzenia i mojej obecności tutaj. Jest to formą zemsty. Od momentu, gdy człowiek rozwija ideę obiektywnego związku, powiedz do mnie: próbuje załatwić porachunki. [Próbuje załatwić porachunki]. O tak, nie ma co do tego wątpliwości. Może on to nazywać miłością; może pogrzebać głęboko w sobie zemstę za to, że nie ma prawa do tego, czym jest, ale będzie się tego i tak domagał po prostu dlatego, że nauczył się już w wystarczającym stopniu, że sam jest tego przyczyną w swoim umyśle – tak, czy nie? – a więc odzwierciedlenie konfliktu, którego doświadcza w związku z ideą dwoistości, czyli oddzielenia jego umysłu – jak przypomina ci Jezus – pozwala ci przebaczyć własnemu wrogowi.

Konieczność przebaczenia własnemu wrogowi wynika jedynie, z czego? Z tego, że twój wróg to, kto? To ty! Wciąż tego nie rozumiesz, a to jest całe moje nauczanie dotyczące Chrześcijaństwa, i oczywiste jest, że tego nie słyszysz. Mam ci powiedzieć dlaczego? Gdy to słyszysz, to zmartwychwstajesz z tej myśli, że byłeś cielesnym umiejscowieniem gdzieś tam. Spójrzmy teraz przez chwilę na zemstę, którą zamierzałeś wywrzeć za to, co ty i ja zdecydowaliśmy się zrobić. Posłuchaj.

To, co widzę – w moim umyśle lub
w moim fizycznym ciele – jest formą zemsty.

Idea przeznaczona na dzień dzisiejszy opisuje dokładnie sposób, w jaki każdy, kto żywi w swym umyśle atakujące myśli, musi widzieć świat. Dokonawszy projekcji swego gniewu na świat, widzi zemstę gotową nań spaść. W ten sposób własny atak postrzega jako samoobronę. No dawaj, możesz to zrozumieć! Tak powstaje coraz bardziej błędne koło, dopóki nie zechce on zmienić tego, w jaki sposób widzi. W przeciwnym razie myśli o ataku i kontrataku będą pochłaniały go i wypełniały cały jego świat. Jakiż spokój umysłu będzie wtedy dla niego możliwy?

To od takiej okrutnej fantazji chcesz uciec. Czyż nie jest radosną nowiną usłyszeć, że to nie jest rzeczywiste? Czyż nie jest szczęśliwym odkryciem dowiedzieć się, że możesz uciec? Ty sam wytwarzasz to, co chciałbyś zniszczyć; wszystko, czego nienawidzisz i co byś chciał zaatakować i zabić. Wszystko, czego się lękasz, nie istnieje, i znajduje się tylko w twoim umyśle.

Prawdą jest, że:
Widzę tylko to, co zniszczalne.
Nie widzę niczego trwałego.
To, co widzę, jest nierzeczywiste.
To, co widzę, jest formą zemsty.

A więc pojawia się pytanie, które dotyczy ciebie:
Czy jest to świat, który naprawdę chcę widzieć?

Będę nauczał przez kilka minut, ponieważ chcę przejść do idei, że sformułowanie mojej zależności od bycia ciałem, musi odzwierciedlać to, czym, jak myślę, jestem. Obiecałem Jezusowi – a to mówię do ciebie indywidualnie – że zajmę się uzdrawianiem, ponieważ mój umysł ma moc uzdrowienia twojego odzwierciedlenia. A dzieje się to w chwili, w której decydujesz wraz ze mną – i możesz tu użyć Jezusa lub kogokolwiek chcesz – że to już i tak przeminęło, lecz ty wciąż ustanawiasz środki obrony, upewniając się, że ktoś cię zaatakuje, a gdy ustanawiasz kogoś, kto cię zaatakuje, to musisz się bronić, ponieważ musisz mieć lekarstwo na swoją chorobę. A gdy nie ma lekarstwa na twoją chorobę, to umierasz.

No cóż, przecież i tak umrę, ale w międzyczasie będę się bronił przed atakiem, który niechybnie rozegra się w moim umyśle z powodu skutków mojego obrazu siebie. Właśnie przyszedł tutaj mój przyjaciel… Będę przez chwilę nauczał, dobrze? A więc on wszedł. I w tej chwili właśnie to czuję w stosunku do ciebie. On naucza zaawansowanej idei polegającej na tym, by nigdy nie bronić się przed tym, co wydaje się być na zewnątrz. Jest to praktyka, którą musi się zajmować w swoim umyśle, bo w przeciwnym razie natychmiast zobaczy to na zewnątrz, a wtedy będzie musiał wybaczać czemuś, co wydaje się znajdować na zewnątrz. To zaś jest zawsze uzasadnieniem choroby, która, jak wierzysz, jest w kimś innym niż ty.

Spróbuję to zrobić z tobą. Uzdrawiający proces mocy twojego umysłu, aby być całkowitym i doskonałym – próbuję ci to pokazać w tej chwili… A ty mówisz: „No cóż, wyglądasz całkiem nieźle jak na osiemdziesięciosześciolatka”. No cóż, nie najgorzej. Mam ci powiedzieć dlaczego? Jeżeli powezmę postanowienie, za sprawą mocy mojego umysłu, i zdecyduję się przemienić sformułowanie miejsca, w którym wydaję się znajdować – to jest całe moje nauczanie – to mogę tego dokonać. Gdy jednak tego dokonuję, ty tego nie rozpoznajesz, ponieważ obstajesz przy idei, że wciąż możesz doświadczać bólu, samotności i śmierci.

Większość z was wyraża chęć przyznania, że jesteś tego przyczyną w swoim umyśle, ale myśl, że jesteś tego całkowitą przyczyną – w procesie uzdrowienia – jest właśnie tym, czego w tej chwili doświadczamy. O właśnie tak. Właśnie tak. Spójrz na to. Tuż obok ciebie stoi prawdopodobnie najdoskonalsza myśl, jaką kiedykolwiek widziałem, a z tym wiąże się krótka piosenka mówiąca o tym, że nigdy nie będziesz szedł sam. Idea, że tego dokonasz… Naprawdę doceniam wszystko, co zdecydowałeś się zrobić w związku z tym, ponieważ postać mojej jaźni faktycznie idzie tuż obok mnie. Ona może na to nie patrzeć. Nie muszę próbować jej rozpoznać. Oto masz:

Piosenka: Nigdy nie będziesz szedł sam

Gdy idziesz wśród burzy,
Idź z głową podniesioną wysoko
I nie obawiaj się ciemności.
Na samym końcu tej burzy
Dziękuję.
Znajdziesz złociste niebo
I czułą srebrzystą pieśń skowronka.
Czy to jest uzdrawianiem? O tak!

Idź naprzód mimo wiatru.
Idź naprzód mimo deszczu.
I choć smagają one twe marzenia,
Mam nową myśl. Mogę widzieć inaczej niż widziałem.
Idź naprzód, idź naprzód/
Idź z nadzieją w sercu,
Widzę inaczej. Nie ma możliwości, abym mógł ci powiedzieć, na czym polega różnica, a jest tak dlatego, że ja jestem inny.
A nigdy nie będziesz szedł sam.
Nigdy nie będziesz szedł sam.

Dziękuję! Obiecałem, obiecałem, że w sytuacji, przed którą niebawem staniesz… po prostu dlatego, że czynnik odzwierciedlenia światła zmienia się przez cały czas. Jeśli to nieprawda, to jak zamierzasz wydostać się do wszechświata? Jesteś zawsze ograniczony… Użyjmy tu światła – nawet w przypadku prędkości światła, gdy odbicie światła do ciebie wraca, to odbicie, które widzisz, jest oczywiście inne niż to, czym było przed chwilą. A więc pozwalasz mu, aby było inne, zamiast czego? Oto bardzo istotny element tego nauczania.

Twoja moc, niezależnie od tego, co myślisz… Mógłbym cię kochać ponad wszystko, mógłbym cię nienawidzić, mógłbym nie chcieć mieć z tobą nic wspólnego – to nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Mamy nauczać dlaczego? Nie jesteś ciałem. Odbicie światła, które otrzymywałeś – a to pochodzi od Jezusa – nie ma absolutnie nic wspólnego z twoją rzeczywistością. Dlatego idea ataku i obrony stanowi po prostu odbicie mojej determinacji, że gdzieś w sobie mam prawo do żalu w miejscu, w którym się znajduję. Czy jesteś gotów? Tak, masz prawo! Lecz skończy się to jedynie na tym, że będziesz się załamywał z powodu kogoś tam na zewnątrz, kto chwilowo wydaje się znajdować w innym układzie odniesienia niż ty. To całe moje nauczanie.

To jest całe nauczenie Jezusa, tak przy okazji mówiąc, ponieważ jest to ideą, że nie zawiera się to w twoim fizycznym ciele, lecz w twoich myślach. Przyjrzyjmy się temu przez chwilę, byśmy mogli pójść dalej z tą myślą, że jeśli się bronię, jestem atakowany, gdyż uznaję, że nie atakuje mnie nikt poza mną samym. Posłuchaj.

Mogę uciec ze świata, który widzę, porzucając atakujące myśli.

Idea dzisiejsza wskazuje jedyną drogę uwalniającą od lęku, która w ogóle będzie skuteczna. Nic innego nie przyniesie skutku; wszystko inne jest bez znaczenia. Ale ta droga nie może zawieść. Każda myśl, jaką masz, tworzy jakiś segment świata, który widzisz. Dlatego też musimy pracować z twoimi myślami, jeśli twoje postrzeganie świata ma się zmienić. Posłuchaj!

Jeśli przyczyną świata, który widzisz, są atakujące myśli, to musisz nauczyć się, że to właśnie tych myśli nie chcesz. Lamentowanie nad światem nie ma sensu. Nie ma sensu próbować zmieniać świat. Nie jest on zdolny do zmiany, ponieważ jest tylko skutkiem, a ten skutek pochodzi z twojego umysłu. Ale, zaiste, jest sens w tym, by zmienić twoje myśli o świecie. Wtedy zmieniasz przyczynę. A skutek zmieni się automatycznie. Spójrz na to ze mną. Jeszcze jedno:

Świat, który widzisz, to świat mściwy, i wszystko w nim jest symbolem zemsty. Każde z twych postrzeżeń „rzeczywistości zewnętrznej” jest obrazową reprezentacją twych własnych atakujących myśli. Można by słusznie zapytać, czy można to nazwać widzeniem. Czy słowo „fantazja” nie jest lepszym określeniem tego procesu, a słowo „halucynacja” bardziej stosownym terminem na oznaczenie jego skutków? Oto jesteś.

Widzisz świat, który wytworzyłeś, ale nie widzisz siebie jako sprawcy obrazów. Nie można cię wybawić od świata, ale możesz uciec od jego przyczyny. To właśnie oznacza zbawienie będące korektą twojej wizji siebie.

Idea sposobu, w jaki ty… Większość z was odchodzi i podróżuje we wszechświecie. Dostaniesz zaproszenie. Daj spokój! Przecież wiesz, że nie jesteś tym małym ciałem pod jednym małym słońcem, które świeci na ciebie z nieba. Przecież wiesz, że istnieje tam cały wszechświat, i gdy wzrasta częstotliwość mocy twojego umysłu, możesz wciąż odczuwać jakiś konflikt, czyli możesz chcieć wyrównać rachunki, ale ostatecznie idea, że chcesz wyjść ponad gwiazdy aż do wszechświata, będzie twoją decyzją.

To właśnie tak naprawdę czuję do ciebie. Co za ulga w związku z wizją siebie, jaką mam dzięki tej misji. Powiedz do mnie: misja. [Misja]. Moja misja polega na tym, że właśnie teraz mogę przemienić swój umysł i zniknąć stąd. Idea, że odniosłeś w tym sukces, musi być prawdziwa po prostu dlatego, że to już się dokonało. Gdy przeżywamy to wciąż na nowo – i właśnie dlatego to do ciebie dotarło – za każdym razem dochodzisz do tego punktu mówiąc: „Mam dość. Nie chcę więcej konfliktu”. W takim momencie nawet nie musisz wiedzieć, że ty jesteś przyczyną konfliktu. Musisz po prostu postanowić, że wolałbyś raczej przyłączyć się do tych, którzy są we wszechświecie i którzy widzą twoje piękno bez potrzeby zachowywania przyćmionego światła. Pozwalają oni, aby moc światła świeciła na ciebie w pewności co do miłości, którą czujemy do siebie nawzajem. Nazywa się to mocą miłości, a nie ma w niej żadnej niechęci. Nie ma potrzeby, abyś czynił cokolwiek, a tylko kochał samego siebie.

A gdy ty będziesz kochał siebie, to i drugi człowiek będzie cię kochał. Nie może być inaczej. Kocham cię, lecz zdaję sobie sprawę, że sposób… Użyjmy tu Jezusa… Zdaję sobie sprawę, że jeśli będę polegał na nim, to mogę stąd odejść równie łatwo jak cokolwiek innego. Do zobaczenia za chwilę, w nowym pełnym światła zrozumieniu, że doświadczamy cudu przemiany naszego myślenia o tym, czym jesteśmy, a to jest miłością. To jest miłością. Została mi jeszcze minuta. O tak, dobrze! Przyszedł tu do nas ktoś w gościnę. Niektórzy z was… Zrozumiesz to wtedy, gdy to zrozumiesz. To nie jest niczym koncepcyjnym. Tu chodzi o zmianę tego, jak się czujesz. Masz moc umysłu, by zmienić swoje zdanie o tym, czym myślałeś, że jesteś.

Jestem zdecydowany widzieć.
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
Spotykamy się na końcu tego odcinka czasoprzestrzeni

Wystąpienie Mistrza-Nauczyciela

Zapowiedź nadchodzących atrakcji:

Mogę uciec ze świata, który widzę, porzucając atakujące myśli.
Widzisz świat, który wytworzyłeś, ale nie widzisz siebie jako sprawcy obrazów.
Nie widzę moich najlepszych korzyści.
Nie wiem, po co jest cokolwiek
Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć rzeczy inaczej.
Bóg jest we wszystkim, co widzę.
Bóg jest we wszystkim, co widzę, ponieważ Bóg jest w moim umyśle.

Nie ma śmierci. Syn Boga jest wolny – tekst filmu Mastera Teachera

Z cyklu: Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce, film nr 6]

Nowe kontinuum czasu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce

NIE MA ŚMIERCI. SYN BOGA JEST WOLNY.

Jest inny sposób patrzenia na świat

Podróżując z Mistrzem-Nauczycielem,

Nie ma śmierci. Ludzka kondycja rzeczywistości jest wolna.

Śmierć jest myślą, która przyjmuje wiele form, często nierozpoznawanych. Może ona się jawić jako smutek, lęk, niepokój lub wątpienie, jako gniew, brak wiary i zaufania, jako troska o ciała, zawiść i wszelkie formy, w których może cię kusić pragnienie bycia innym niż jesteś. Wszystkie takie myśli są tylko odzwierciedleniem – zauważyłeś słowo „odzwierciedlenie”? – oddawania czci śmierci jako zbawiciela i dawcy wyzwolenia.

Jako wcielenie lęku, gospodarz grzechu, bóg winnych i pan wszelkich złudzeń i oszustw, myśl o śmierci – to jest myśl o śmierci – zaprawdę zdaje się potężną. Albowiem wydaje się, że trzyma wszystkie żywe istoty w swej uschniętej dłoni, wszelkie nadzieje i pragnienia – w swym niszczycielskim uścisku, a wszelkie cele widzi tylko swymi niewidzącymi oczami. Słabi, bezradni i chorzy kłaniają się przed jej obrazem, sądząc, że tylko ona jest rzeczywista, nieuchronna, godna ich zaufania. Gdyż tylko ona z pewnością nadejdzie.

Wszystkie rzeczy poza śmiercią widzi się jako niepewne, zbyt szybko tracone, choć z trudem zdobywane, niepewne w swych skutkach, skłonne zawodzić nadzieje, które kiedyś rodziły, i pozostawiać po sobie smak prochu i popiołu, w miejsce aspiracji i marzeń. Spójrz na to ze mną. Ale na śmierć się liczy. Albowiem nadejdzie pewnymi krokami, kiedy nastanie czas na jej przybycie. Nigdy nie zawiedzie, by zabrać ze sobą wszelkie życie jako zakładnika.

Czy chciałbyś kłaniać się takim bożkom? Tu widzi się siłę i moc Samego Boga w bożku będącym odzwierciedleniem ciała i zrobionym z pyłu. Tu przeciwieństwo Boga jest obwieszczone panem wszelkiego stworzenia, silniejszym od Bożej Woli życia, nieskończoności miłowania i doskonałej, niezmiennej stałości Nieba. Tu Wola Ojca i Syna zostaje w końcu pokonana i złożona na spoczynek pod nagrobkiem, który śmierć postawiła na ciele świętego Syna Bożego.
Pozbawiony świętości w klęsce, stał się on tym, czym śmierć chciała, by był. Jego epitafium, które napisała sama śmierć, nie daje mu żadnego imienia, gdyż obrócił się w proch. Czytamy tam tylko te słowa: „tu spoczywa świadek śmierci Boga”. I to właśnie śmierć pisze raz po raz, podczas gdy jej czciciele godzą się z tym, i klęcząc z czołem ku ziemi, szepczą bojaźliwie, że tak rzeczywiście jest.

Niemożliwą jest rzeczą czcić śmierć w jakiejkolwiek formie i mimo to wybierać kilka form, których nie chciałbyś hołubić i chciałbyś uniknąć, jednocześnie wierząc w pozostałe. Dlaczego? Albowiem śmierć jest czymś totalnym. Wszystko albo umiera, albo żyje i nie może umrzeć. Niemożliwy jest tu jakikolwiek kompromis. Tu bowiem raz jeszcze widzimy oczywiste stanowisko, które musimy uznać, jeśli mamy być zdrowi na umyśle: to, co całkowicie przeczy jednej myśli, nie może być prawdziwe, chyba że jego przeciwieństwu udowodni się fałsz.

Idea śmierci Boga jest tak niedorzeczna, że nawet obłąkani z trudem w nią wierzą. Albowiem zakłada ona, że Bóg był kiedyś żywy i w jakiś sposób zginął – jak widać, zabity przez tych, którzy nie chcieli, by przeżył. Ich silniejsza wola mogła zatriumfować nad Jego Wolą, toteż życie wieczne ustąpiło śmierci. A wraz z Ojcem zmarł także Syn.

Czciciele śmierci mogą się obawiać. A jednak, czy takie myśli mogą być straszne? Gdyby zobaczyli, że wierzą tylko w to, zostaliby natychmiast wyzwoleni. I dzisiaj im to pokażesz. Nie ma śmierci. Nie ma śmierci. Nie ma śmierci. A my wyrzekamy się jej teraz w każdej formie dla ich zbawienia, jak i dla naszego. Bóg nie wytworzył śmierci. Toteż jakąkolwiek formę śmierć przybiera, musi być złudzeniem. Takie dziś przyjmujemy stanowisko. I dane jest nam spojrzeć pomimo śmierci i ujrzeć życie poza nią.

Pomódlmy się razem:
Ojcze nasz, pobłogosław dziś nasze oczy. Jesteśmy Twoimi wysłannikami i chcemy patrzeć na wspaniałe odbicie Twojej Miłości, która świeci we wszystkim. Żyjemy i poruszamy się tylko w Tobie. Nie jesteśmy oddzieleni od Twojego wiecznego życia. Nie ma śmierci,
nie ma śmierci, gdyż śmierć nie jest Twoją Wolą. I przebywamy tam, gdzie nas umieściłeś, w życiu, które podzielamy z Tobą i ze wszystkimi żywymi istotami, aby być tacy, jak Ty, i być na zawsze częścią Ciebie. Uznajemy Twoje Myśli jako własne , a nasza wola stanowi na wieki jedność  z Twoją Wolą.

Piosenka: Przybyłeś do mnie znikąd, Ella Fitzgerald

Przybyłeś do mnie znikąd.
Wziąłeś me serce i uwolniłeś je.
Dziękuję.
Cudowne marzenia, cudowne pomysły znikąd
Spójrz.
Każdą godzinę uczyniły dla mnie
Uroczą jak kwiat.

Usiądę tutaj.
Gdybyś miał wrócić donikąd,
Zostawiając mnie ze wspomnieniem,
Ja zawsze będę czekać
Na twój powrót znikąd.
Znikąd…
Mając nadzieję, że
Przyniesiesz mi swoją miłość.

Widzisz to? Czy potrafisz to poczuć? Posłuchaj.

To jest szczególne kontinuum czasu, w którym będę próbował zaofiarować ci rozwiązanie polegające na kwantowej teleportacji… Kwantowej teleportacji. Idziemy dalej:

Gdybyś miał wrócić donikąd,
Zostawiając mnie ze wspomnieniem,

Ustanawiam parametry rzeczywistości, abyś mógł się im przyjrzeć w naszym galaktycznym związku.

Ja zawsze będę czekać
Na twój powrót znikąd.

Mając nadzieję, że
Przyniesiesz mi swoją miłość.

Czy wszystko z tobą w porządku? Oto, co spróbuję zrobić, za twoim pozwoleniem. Jeśli chcesz, żebym nauczał o idei teleportacji, to będę musiał rozważyć, że możliwe jest, iż odzwierciedlenie światła, które dostrzegam w moim cielesnym sformułowaniu, jest w stanie nieustannej przemiany. Rozumiesz? Innymi słowy, kiedy przeczytałem ci na początku tej sesji, że nie ma śmierci, to oczywistym rozwiązaniem, do którego dotrzesz, jeśli masz cielesne sformułowanie, będzie – powiedz do mnie – zrobisz to? – powiedz: jestem martwy. [Jestem martwy]. Powiedz to jeszcze raz. [Jestem martwy].

O tak, oczywiście. Jeśli znajdujesz się w tym utożsamieniu – w tej kwantowej idei – nie ma powodu, dla którego nie mógłbyś tego usłyszeć, rzeczywiście nie ma żadnego powodu, ponieważ polegasz na idei śmierci, po to aby obejść nieuniknioność życia wiecznego oraz szczęścia, i chociaż mówisz, że nie, to właśnie tak jest. A kiedy ja zapytuję się ciebie o to, czym jest śmierć, to nie możliwości, abyś potrafił mi odpowiedzieć.

Mówisz mi… ostatnio słyszałem wczoraj, jak starsze utożsamienie umysłu powiedziało: “Idę do nieba”. Oczywiście pójście do nieba to nie jest bycie martwym; pójście do nieba to pójście do nieba!

Powiedz do mnie: Jestem skazany na wieczne piekło. [Jestem skazany na wieczne piekło]. [śmiech]. No cóż, to oczywiście nie jest niebo. To piekło. Chcę jedynie podkreślić, że nieuniknioność czynników twojego wyobrażenia o sobie – i spróbuję cię tego nauczać – nie może rozciągać się poza moralność, za pomocą której opisujesz swój związek ze sobą.

Zdejmę swój sweter. Chyba rozmówię się z tobą na poważnie. Jeśli ja będę poważny, czy ty będziesz odważny? [śmiech]

Oto szczególna inicjatywa z mojej strony, dotycząca idei, że możliwe jest, aby postać przedstawiająca to, co nazywamy gatunkiem ludzkim w odzwierciedleniu światła, które reprezentuje, mogła być postrzegana jako coś innego niż to, co jest zawarte w jej umyśle. Przejdźmy teraz do fundamentów naszego nauczania: mój umysł – a ty nazywasz go Bogiem – Umysł Boga jest wieczny i na zawsze, i nie ma możliwości – w samym wynalazku czasu zawartym w sekwencji początku i końca – abym nie mógł działać w oparciu o podstawową zasadę, że gdzieś pomiędzy początkiem a końcem zawsze będzie istniało rozwiązanie, dzięki któremu mogę podróżować we wszechświecie… Dzięki któremu mogę podróżować we wszechświecie.

Oto krótkie powtórzenie dotyczące cudu, za pomocą którego ofiarujemy nieustanne rozwiązanie bez względu na to, czym myślisz, że jesteś… Bez względu na to, czym myślisz, że jesteś. Chcesz posłuchać? Istnieje szansa, że w samym środku dzielenia czasu na sekwencje, nagle uświadomisz sobie, że to, co ci mówię, jest absolutnie prawdziwe.

Skąd to wiem? Nie ma żadnego świata. Pierwsza lekcja, którą dostaniesz, powie, że odzwierciedlenie światła, które widzisz, powiedz do mnie: przeminęło. [Przeminęło]. Tak, przeminęło, odeszło. Nie mogę nic na to poradzić, lecz bawi mnie niezmiernie idea, że uwielbiasz ideę chwilowego trzymania się tego, co lubisz jako odzwierciedlenie swojego światła, i próbujesz określać kogoś innego jako odrębnego od ciebie. Mam nauczać przez chwilę? Nikt nie jest od ciebie odrębny. Całkowita odpowiedzialność za postać obrazów, które widzisz, spoczywa tylko na twoim umyśle. Właśnie cię tam zobaczyłem. Ty i ja poprawiamy teraz naszą technikę czy też sposób, w jaki rozpoznaję siebie, tak jak i ty poprawiasz tę technikę, a jest to techniką, ponieważ jest to wzrostem mocy światła, dzięki któremu możesz zobaczyć lepsze odzwierciedlenie, nie tyle w czasie, co w przestrzeni, którą zajmujesz. I to jest całe moje nauczanie

Posłuchajmy razem – dobrze? – o możliwości kwantowej teleportacji. I oto, co się tu wydarzyło: właśnie kilka postaci pojawiło się tu znikąd! Dlaczego jesteś zaskoczony? Przecież ty się pojawiasz znikąd; jednak natychmiast próbujesz trzymać się siebie w związku z tym, czym myślisz, że jesteś; tak czy nie? A jednak oczywiste jest, że w każdej chwili już przeminąłeś, tak czy nie? Ale trzymasz się tego, a zachowanie tego jest śmiercią. Tak więc odległość dotycząca tego, co nazywaliśmy kiedyś czarną dziurą, czy też twoim własnym układem odniesienia, nie zawiera niczego innego, prócz chwili śmierci. Otóż czasoprzestrzeń to śmierć.

Życie jest wieczne. Nie mógłbym mówić ci czegoś, czego miałbyś za chwilę nie usłyszeć, ponieważ twoja świadomość dotycząca obudzenia i ucieczki do wszechświata jest twoją decyzją. Zróbmy szybką powtórkę, powtórzenie tej idei, że wszędzie wokół ciebie są cuda wynikające z alternatywy, i mogą się one nagle pojawić, jeżeli nie będziesz się zasłaniał obrazem, że wymagasz obrony. Idea, że potrzebujesz obrony, to sposób, w jaki lokalizujesz się w związku czasoprzestrzennym i nie pozwalasz na swoją własną alternatywę.

O tak, tak było lepiej. Czy przyszedłeś do mnie znikąd? Oczywiście. Czy ustanawiasz swoje „gdzieś” we własnym utożsamieniu? O tak! Przyjrzyjmy się temu razem. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj. Posłuchaj i patrz.

Witaj w twoim nowym Domu

Jest to sprawdzona, bezpośrednia metoda odtworzenia porozumiewania się ze Źródłem Stworzenia wszystkiego, co jest lub kiedykolwiek może być, lub będzie.
Jest to zaproszenie do natychmiastowego kontaktu z pojedynczą mocą Rzeczywistości Wiecznego Życia, która jest wszędzie wokół ciebie.
Pamiętaj, że tak naprawdę nigdy nie byłeś oddzielony
od tej całości Wszechistnienia.
Pamiętaj, że nigdy nie było i nie ma się czego bać. A dlaczego?


Cokolwiek widzę, nie znaczy nic.
Wszystkiemu, co widzę, nadałem całe znaczenie, jakie to ma dla mnie.
Nie rozumiem niczego, co widzę.
Te myśli nic nie znaczą.
Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, z którego sądzę, że się niepokoję.
Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę coś, czego nie ma.
Ponieważ…
Widzę tylko przeszłość.
Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.
Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.
Moje myśli nie znaczą nic.
Moje myśli pozbawione znaczenia ukazują mi świat pozbawiony znaczenia.
Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę świat pozbawiony znaczenia.
Świat pozbawiony znaczenia rodzi lęk.
Bóg nie stworzył świata pozbawionego znaczenia.
Moje myśli to obrazy, które wytworzyłem.
Nie mam żadnych neutralnych myśli.
Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy.
Nie ja jeden doświadczam skutków mojego widzenia.
Nie ja jeden doświadczam skutków moich myśli.
Jestem zdecydowany widzieć.
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
To, co widzę, jest formą zemsty.
Mogę uciec ze świata, który widzę, porzucając atakujące myśli.
Nie widzę moich najlepszych korzyści.
Nie wiem, po co jest cokolwiek.
Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.
Ponieważ…
Bóg jest we wszystkim, co widzę.
Bóg jest we wszystkim, co widzę, ponieważ Bóg jest w moim umyśle.
Nie jestem ofiarą świata, który widzę.
Wymyśliłem świat, który widzę.
Jest inny sposób patrzenia na świat.
Mógłbym zamiast tego widzieć pokój.
Mój umysł jest częścią Umysłu Boga. Jestem bardzo święty.
Moja świętość obejmuje wszystko, co widzę.
Moja świętość błogosławi świat.
Nie ma niczego, czego moja świętość nie mogłaby dokonać.
Moja świętość jest moim zbawieniem.
Jestem błogosławiony jako Syn Boga.
Bóg towarzyszy mi, dokądkolwiek idę.

Przeprowadzę z tobą eksperyment dotyczący możliwości, że wyobrażenia mnie, które widzisz, stanowią po prostu odzwierciedlenie złudzenia idei, że masz tę myśl swoim umyśle. Ale będziesz musiał pamiętać, jeśli chcesz, żebym nauczał… Czego? Kwantowej teleportacji? Jeśli chcesz, żebym nauczał kwantowej teleportacji – nie ma powodu, dla którego nie mógłbym tego zrobić, i zaraz ci to pokażę… Przeczytam ci jedynie o pewności co do idei, że jest całkiem możliwe, abyś w swojej naturze fizycznego ciała podróżował we wszechświecie. Idea, że o tym wiesz od początku ludzkości, homo sapiens, jest dla ciebie bardzo oczywista. Oto jesteś, z jedną małą gwiazdą, jedną małą planetą krążącą wokół jednego małego słońca i oczywiście odkryłeś już miliony i miliardy galaktyk, które rozszerzają się w nieskończoność. A jednak sam wydajesz się tkwić w pułapce idei odzwierciedlenia własnego światła. Przyjrzyjmy się teraz szybko temu, czym rzeczywiście jest teleportacja.

Do niedawna kwantowa teleportacja była jedynie eksperymentem myślowym (którym zresztą wciąż jest), ideą, której nie udało się z powodzeniem sprawdzić w rzeczywistym świecie. Lecz w 1997 r. dwóm zespołom naukowców udało się zrealizować marzenie teleportowania kwantowego stanu jednej cząsteczki.

Kwantowa teleportacja jest sposobem przenoszenia stanu jednej cząsteczki na drugą cząsteczkę, nawet bardzo oddaloną, skutecznie teleportując pierwszą cząsteczkę w inne miejsce. Zasadniczo jest to ta sama idea, która obecnie istnieje tylko w sferze science fiction, czyli tego co nazywasz pojęciem sposobu postrzegania siebie w sekwencji snu. Teleportacja jest – w ludzkim wyobrażeniu – najbardziej dramatycznym zastosowaniem zjawiska kwantowego splątania w twoim umyśle, i tego właśnie spróbujemy rzeczywiście dokonać.

Idea, że przeznaczę teraz mniej więcej cztery minuty na to, żeby pokazać ci teleportację, stanowi cykl czasu, w którym powiedziałem ci, byś wziął odpowiedzialność za siebie samego. Twoja gotowość, by to zrobić… I oczywiście przyszedłem przygotowany, ponieważ kiedy już raz zaczniesz tego doświadczać – tu mamy przykład, to jest zatytułowane „Badanie naszego wszechświata i innych” [Trzymając w górze pismo „Scientific American”]… Ty uwielbiasz ludzkie pojęcie o tym, że możesz badać i odkrywać, a jednak upierasz się, aby zachowywać pojęcia na swój temat, które już przeminęły. Opuszczę cię teraz na chwilę. Udaję się do galaktyki. Czy pójdziesz ze mną? Czy pójdziesz ze mną? Oczywiście, że tak!

A więc spróbujmy. Spróbuję to zrobić z tobą. Otrzymałem dobre odzwierciedlenie ciebie i w tamtym momencie mogliśmy podróżować we wszechświecie. Jesteś gotowy? I podróżowaliśmy! Idea, że znajdowałeś się w tym miejscu chwilę wcześniej, już przeminęła i odeszła. A jeśli przeminęła i odeszła, to musi oznaczać, że, powiedz do mnie: dokonałem teleportacji. [Dokonałem teleportacji]. Oczywiście, że dokonałeś teleportacji! Ty nie siedzisz w tamtym miejscu, lecz podniosłeś częstotliwość tego, co zamierzasz zrobić. Rozumiesz?

Pokażę ci… Dam ci przykład… Mam przyjaciela, który właśnie przyszedł całkowicie spoza tej sekwencji. Nie ma tu żadnej tajemnicy; nie mówię ci niczego, czego byś nie wiedział. Od czasu homo sapiens – pojęcia o twojej świadomości „ja”, zawsze wiedziałeś, że istnieje tam wszechświat, ale w tamtej chwili znajdowałeś się w pułapce czasoprzestrzeni, z której myślałeś, że możesz uciec. Energia światła, która przeniknęła teraz twoje mechanizmy obronne kwantowego związku grawitacyjnego, ofiaruje ci rozwiązanie, i właśnie dlatego jesteś szczęśliwy.

Czy dlatego jesteś szczęśliwy? Czy możesz to zrobić w swoim związku? Tak, możesz to zrobić w swoim związku. Zaraz do ciebie wrócę. A podczas drugiej połowy pokażę ci, czym jest życie, ponieważ twoja idea używania dawnych odniesień po to, by uzasadniać siebie, jest śmiercią. I polegasz na śmierci w twojej czasoprzestrzeni po to, by zachować ideę, że to jest życie! A to nie jest życie. To jest życie. Twoja decyzja, by tego dokonać, jest cudem. Cud nie jest niczym innym, jak rozwiniętą zdolnością rozpoznania wszechświata w nowej perspektywie tego, czym myślałeś, że jesteś, w twoim związku czasowym. Zatrzymałem się tu, przybywszy spoza czasu, i nie ma we mnie nic wyjątkowego. Różne postacie chodziły tu z tobą przez czterdzieści tysięcy lat, co właściwie jest tylko mgnieniem oka wobec czternastu miliardów lat naszego istnienia, i one próbowały pojawiać wszędzie w twoim układzie odniesienia, lecz ty je odrzucałeś po prostu dlatego, że twoje odzwierciedlenie siebie pozwala ci być w konflikcie z kimś, kto jest na zewnątrz ciebie.

Zaraz wrócimy. Zaraz wrócę… Zaraz wrócę

Piosenka: Obcy w raju, Tony Bennett

Dobrze jest być tu z powrotem. Dobrze jest być tu z powrotem.

Weź moją dłoń.
Jestem obcy w raju,
Zagubiony w krainie czarów,
Całkiem obcy w raju.
A stać zapatrzonym
To niebezpieczeństwo raju
Dla śmiertelników, którzy stoją
Obok anioła takiego jak ty.

Zobaczyłem twą twarz i wstąpiłem do nieba.
Przeszedłem z banału ku niezwykłości.

To właśnie mamy na myśli mówiąc o teleportacji. Możesz tego dokonać! Nie ma wątpliwości, że mnie słyszysz.

Gdzieś w przestrzeni tkwię w zawieszeniu
Dopóki się nie dowiem,
Że ci zależy choć trochę.
Czy nie odpowiesz na tę żarliwą modlitwę
Kogoś obcego w raju?
Nie odsyłaj mnie w czarną rozpacz
Z dala od wszystkiego, czego pragnę.

Widzisz, jestem w niewłaściwym miejscu.

Lecz otwórz swe anielskie ramiona
Przed owym obcym w raju
I powiedz mu, że…
Nie musi być więcej obcym.
Nie musi być więcej obcym.

Ci z was, których przekonałem, abyście chwilowo przyjęli cielesną postać odzwierciedlającą to, jak się czujecie, zawsze będziecie w innym czasie i miejscu niż chwilę wcześniej.

A teraz spróbuję cię nauczać, jeśli się zgodzisz – zgodzisz się? – spróbuję nauczać idei, powiedz do mnie: czasu [Czasu]. A teraz powiedz: miejsca [Miejsca]. Idea, że czas i miejsce są tak naprawdę jednoczesne i dzieją się teraz, to twoja bolączka w związku z ideą czynności twego umysłu w twoim cielesnym sformułowaniu. I myślisz, że w jakiś sposób wszędzie wokół ciebie odmawiam ci dostępu do sposobu odzwierciedlenia światła, które otrzymujesz w procesie zachodzącym w twoim umyśle. Ja ci niczego nie odmawiam. Oczywiście idea, że spoglądasz w dal na wszechświat, jest sposobem, w jaki spoglądasz w dal na wszechświat. Ale jedyne, co wydajesz się być w stanie zrobić z ograniczoną mocą twojego umysłu, to wierzyć, że istnieje coś na zewnątrz ciebie. Jeśli chcesz, abym zaczął nauczać cię czynności odzwierciedlenia twojego własnego światła, to będę musiał pozwolić ci rozważyć myśl o tym, czego najbardziej boisz się usłyszeć.

Czy mam nauczać? To nie jest twoje miejsce. Nie wiesz, kim jesteś – hej, ludzie, przynajmniej napiszcie drobne rozprawy naukowe na ten temat – nie wiesz, kim jesteś, jak się tu znalazłeś ani co robisz w sekwencji swojego umysłu. Wiesz tak samo dobrze, jak ja, że istnieją tam miliardy gwiazd. Nie mówimy, że dzięki cudowi, nie rozpoznajesz ich przebłysków w odzwierciedleniu światła, ale dla ciebie, to stanowi metodę ograniczenia aktywności ilości światła, któremu pozwalasz na przeniknięcie pojęcia o wynalazku czasu, ponieważ czas jest wynalazkiem w związku z miejscem, w którym się znajdujesz, które jest oddzielone od wszystkiego, oddzielone od życia wiecznego.

Spójrzmy na to przez chwilę. Pozwól, że wypróbuję tu coś z tobą: wiesz doskonale, że jesteś tu i teraz. Wiesz doskonale, że jesteś tu i teraz, i natychmiast zaczynasz się bać bycia tu i teraz! Dlaczego boisz się być tu i teraz? Mam nauczać? Bo utracisz swoje ciało! Ty skonstruowałeś siebie w czasoprzestrzeni – możesz użyć staruszka; kiedy byłem człowiekiem, miałem ludzkie wyobrażenia o mojej cielesnej postaci… A teraz pokazuję ci… Niektórzy z was potrafią to zobaczyć, a niektórzy z was pamiętają mnie. Być może pamiętasz mnie jako starą ideę świadomości mojego umysłu. Próbuję ci pokazać, poprzez cud przemiany mojego umysłu, że jeśli chcesz mnie zobaczyć inaczej, to mogę wyglądać inaczej, ponieważ myślę inaczej o tym, czym jestem w moim ciele. Idea, że możesz myśleć inaczej o tym, czym jesteś w swoim ciele, to sposób, w jaki stąd wychodzimy. Nie możemy wyjść w inny sposób, ponieważ nasze myśli są podzielane we wszechświecie. Gdy tylko zaczniesz w swoich myślach widzieć lepsze odzwierciedlenia integracji idei lepszego sformułowania koncepcyjnej jaźni, to nigdy nie będziesz się zastanawiał nad pozostaniem tutaj – w tej częstotliwości.

O czym ty mówisz? Spójrz na mnie. Przyszedłem tutaj i usiadłem. To już przeminęło. To już całkowicie przeminęło. Mogę na to patrzeć jedynie przypominając sobie, że to już przeminęło. Oczywiste jest, że teleportowałem się z pierwotnego utożsamienia, w którym byłem. Natychmiast odczuwam strach i od razu odwracam się, i chwytam się czasowego związku, który już przeminął. Przeczytam ci o tym. Wyjdźmy jednak poza wszystkie twoje pojęcia religijne i naukowe, ponieważ ja oczywiście ofiaruję ci doświadczenie, o którym czytałem ci na początku – pełne doświadczenie tego, czym jest czarna dziura, czyli śmierć. Kiedy już tego doświadczysz, być może na chwilę powrócisz do idei śmierci, ponieważ to jest śmiercią. Idea czasoprzestrzeni jest oczywiście śmiercią, tak czy nie? [Tak].

Innymi słowy, powiedz do mnie: Nie żyję [Nie żyję]. „Właśnie, że żyję. Umrę dopiero później”. Co to znaczy „później”? Jeżeli wszystko, z czym się kojarzysz, stanowi odzwierciedlenie pierwotnego zamiaru, jaki miałeś wobec siebie, to odzwierciedlenie światła, które otrzymasz, może jedynie świadczyć o tym, co myślałeś, że znajdowało się na zewnątrz. Uznanie, że to rzeczywiście dzieje się w twoim ciele, pozwala ci przyjąć rolę – nazywamy to kwantowym splątaniem, a jest to po prostu naukową myślą o tym, że wplątałeś swój umysł w alternatywę i właśnie dlatego czujesz się trochę zdezorientowany.

Cóż, myślę, że… Czy mogę ci poczytać o halucynacji? Nie czytałem o halucynacji po prostu dlatego, że z powodu naukowej natury swojego umysłu, nie lubisz myśli o tym, że masz halucynacje. Zapewniam cię, że wiesz doskonale, iż masz halucynacje w odzwierciedleniu światła. Pozwól, że najpierw przeczytam ci to, dobrze? Posłuchaj.

ZNALEŹĆ TERAŹNIEJSZOŚĆ
Czas może równie dobrze uwolnić, jak uwięzić, zależnie od tego, czyją wykładnią czasu się posługujesz. Dlaczego? Twoja przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie mają ciągłości, jeżeli im ciągłości nie narzucisz. Możesz je postrzegać jako ciągłe i takimi dla siebie uczynić. Tylko się nie oszukuj, aby potem uwierzyć, że tak już jest. Bo wierzyć, jakoby rzeczywistość była tym, co chciałbyś w niej widzieć zgodnie z tym, jak się nią posługujesz, jest urojeniem. Zniszczyłbyś ciągłość czasu, dzieląc go sobie na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość dla własnych celów. Przewidywałbyś wtedy przyszłość na podstawie swych przeszłych doświadczeń i wedle tego byś ją planował. Ale czyniąc tak, równasz przeszłość z przyszłością, nie dopuszczając cudu, który może się pomiędzy nie wtrącić, dając ci wolność ponownego narodzenia się.

Wszystko, co z pozoru wieczne, będzie miało swój kres. Gwiazdy znikną i nie będzie więcej dnia i nocy. Wszystkie rzeczy, które przychodzą i odchodzą, przypływy, pory roku i życie ludzi – wszystko, co zmienia się z czasem, kwitnie i więdnie, już nie powróci. Wieczność nie znajduje się tam, gdzie wyznaczono kres czasu. Dlaczego? Syn Boży, pojęcie o tym, czym jesteś w swojej myśli, nigdy nie może się zmienić za sprawą tego, co ludzie zeń uczynili. Będzie on taki, jaki był, i jaki jest, albowiem czas nie określił jego przeznaczenia ani nie wyznaczył godziny jego narodzin i śmierci. Przebaczenie go nie zmieni. Lecz czas czeka na przebaczenie, tak aby rzeczy pochodzące z czasu mogły zniknąć po prostu dlatego, że nie ma z nich pożytku.

Cieszę się, że uczestniczę z tobą w samej możliwości kwantowej teleportacji dlatego, że uznajesz, jak zasadniczo rozsądna jest myśl o natychmiastowej kwantowej teleportacji. I oczywiście, jeśli jest ona natychmiastowa, to gdy ja pojawiam się tutaj, mogę również pojawić się w jakimkolwiek innym miejscu we wszechświecie, i powiedz do mnie: wciąż będę sobą. [Wciąż będę sobą].

Ty masz wyobrażenie, że ja próbuję odebrać ci ochronę środków, których używasz, by przechodzić inny proces myślowy niż ja. I rzeczywiście wydajesz się przechodzić inny proces myślowy, i na tym polega twój problem. Gdy zaczynam cię nauczać o pojęciu siebie, mówię ci o wszystkich sposobach, w jakie usiłujesz opisywać siebie jako starzejącego się, chorującego i umierającego, o czym czytałem ci i czemu zaprzeczyłem w samej idei, że jesteś śmiercią. I jest tak dlatego, że gdy pytam się ciebie, czym jest śmierć, nie potrafisz mi odpowiedzieć. Zawsze uczestniczysz w idei czasoprzestrzeni w skojarzeniu ze swoim czasem. Tym właśnie jest śmierć. Czasoprzestrzeń sama w sobie – i nie mów mi, że nie potrafisz tego zrozumieć, bo rozumiesz to – jest ideą śmierci.

Zaś idea – pamiętasz, jak czytałem ci o byciu w pułapce czasoprzestrzeni? I w tym utożsamieniu książki ofiaruję ci ten moment, zanim znalazłeś się w tym skojarzeniu, dosłownie przed Wielkim Wybuchem. Opublikowano wiele wspaniałych opisów tego i miałem ci przeczytać niektóre z nich – na temat chwili setki tysięcy lat w momencie Wybuchu, co następnie zaczęło się rozwijać w formie przekształceń, jakie przechodziłeś. I gdzieś wśród twoich zasobów publikuje się informacje na ten temat. Mnie jednak ciekawi coś innego: Bardzo chętnie ofiarowujesz mi rozwiązanie związane z czasem i miejscem, w których się znajdujesz, i bardzo chętnie przyznajesz, że istnieje wobec tego alternatywa – zanim zaczął się czas i po jego skończeniu. Lecz gdy przedstawiam ci pewność co do tego, że to rzeczywiście się wydarzy, to wydarza się jedynie w chwili, którą nazywasz śmiercią. Śmierć oczywiście jest niemożliwa. Lecz w momencie, w którym miałeś to doświadczenie, gdy znalazłeś się w czasoprzestrzeni, natychmiast okrążyłeś ideę bycia w pułapce umiejscowienia siebie.

Ależ się cieszę. Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem. Cóż ja mogę wiedzieć? Wiem to, co wiedzą wszyscy inni. Nie mógłbym mieć żadnego wyobrażenia o sobie, gdybym nie wiedział, że istnieje tam wszechświat. A skoro wiem, że istnieje tam wszechświat, to muszę wiedzieć, że to nie jest nim. Gdy zaś czuję konflikt umiejscawiania się w czasoprzestrzeni, to czuję, powiedz do mnie: lęk. [Lęk]. Oczywiście, że odczuwam wtedy lęk, ponieważ konflikt, który czuję, jest odzwierciedleniem tego, jak postrzegam siebie. Odległość między mną a mną to lęk.

Spróbuję powiedzieć to jeszcze raz. To jest zawarte w tej kwantowej książce; może będziesz miał okazję poczytać o kwantowym splątaniu. Gdy się zaplączesz, to zrobisz wszystko co w twojej mocy, aby nie dokonać zdecydowanego ruchu, który pozwala ci na podróżowanie w czasoprzestrzeni. Jedynym powodem, dla którego potrzebujesz ruchu, jest idea, że istnieje odległość między byciem tutaj a byciem tam. Tak naprawdę bycie tu i tam jest jednoczesne, i podczas gdy uwielbiasz publikować prace na ten temat, to reagujesz nieco nerwowo na myśl, że może się to wydarzyć. Mam ci powiedzieć dlaczego? Dla ciebie to jest śmiercią. Myślisz, że ja ofiaruję ci życie. Właśnie, że nie. Przeszedłem już tak wiele doświadczeń śmierci, i ty również. No daj spokój, odłóżmy na chwilę nasze zabawki. Wiesz doskonale, że wciąż przechodzisz doświadczenia śmierci. „Przechodziłem doświadczenia śmierci jako homo sapiens przez czterdzieści tysięcy lat”. Mój kochany, czterdzieści tysięcy lat to tylko mgnienie oka związane z ideą przyjścia tutaj, bycia tutaj i odejścia. Innymi słowy przychodzisz tutaj jako śmierć, a odchodzisz jako życie wieczne.

A teraz przeczytam ci jeszcze trochę na temat kwantowej idei teleportacji… Teleportacji. Właśnie zobaczyłem, jak na chwilę dostrzegłeś lepszy przebłysk tego, co ci ofiarowuję. Czy to prawda? Czy mam ci pokazać – z tych pierwszych trzydziestu minut tego filmu – że ten moment, w którym on siedział na tym krześle, dzieje się tu i teraz. Nie podoba ci się to. Tak naprawdę nie znosisz tej myśli, ale pamiętaj o jednym: jeśli myślisz w swoim umyśle o siedzeniu na tym krześle, to siedzisz na tym krześle. Nie podoba ci się to, bo to byłoby tym samym, co Bóg. Boga absolutnie nie obchodzi metoda odzwierciedlania twojego światła, za pomocą której się identyfikujesz

[Stojąc, mówi do siebie na krześle:] Cześć, jak się masz? Jak się miewasz?

Jeśli to jest moja odmiana, ktoś odrębny ode mnie, siedzący na tym krześle, to będzie istniała odległość między tym, jak go widzę, a ideą, że on siedzi w ramach obrazu czasoprzestrzeni, w której muszę go identyfikować jako oddzielonego od mojego umysłu. I uwielbiam ideę identyfikowania kogoś w oddzieleniu ode mnie. Problem jednak w tym, że jeśli uwielbiam kogoś oddzielonego ode mnie, to jest on zawarty w pojęciu czasoprzestrzeni. I oto nagle wy, homo sapiens – będziecie musieli z tym skończyć – uwielbiacie ideę, że możecie być w czasoprzestrzeni i dzielić razem życie wieczne w śmierci. Idea, że możecie to robić, nie może wykluczyć idei rozpoznania siebie jako indywidualności, co przynajmniej podniesie częstotliwość na tyle, że myśl, którą mam na swój temat, nie będzie połączona z odzwierciedleniem cielesnego sformułowania. Właśnie dlatego, kiedy obcy, z zewnątrz tego układu odniesienia, zaczynają się pojawiać – a zapewniam cię, że wszystkie twoje opowieści mówią o obcych istotach przybywających z galaktyki… Dlaczego o nich mówią? Bo przybywają one z galaktyki! I pierwsza rzecz, którą stwierdzają, wchodząc do tej sekwencji, to: „Co się tu dzieje? Dlaczego ty tu jesteś? Dlaczego pozostajesz w odzwierciedleniu światła? To nie jest twoje miejsce”. Te słowa nie podają ci alternatywy, po prostu stwierdzają, że to nie jest twoje miejsce.

Poczytamy przez chwilę – dobrze? – na temat świadomości twojego umysłu w poczuciu pewności. Będę nauczał jeszcze przez dwie minuty. Tak naprawdę szukam jedynie ciebie. Uwielbiam ideę, że możesz się posłużyć naukową naturą swojego umysłu, aby dojść do wniosku, że determinacja polegająca na przedstawieniu siebie jako pełni w cielesnej formie, jest prawdziwa. Dlaczego? Bo jest prawdziwa. Połączenie idei czasu z ideą przestrzeni, jest bardzo istotne w związku z myślą, że możesz się otoczyć chwilą, która jest absolutnie doskonała. I jest czym? Idea otoczenia się w absolutnie doskonały sposób jest właśnie chwilą śmierci. A to, co rozprzestrzenia się z ciebie w tamtej chwili, to życie wieczne… To życie wieczne.

Czy wszedłeś w moje parametry, czyli usiadłeś tu ze mną w idei odzwierciedlenia światła? Oczywiście. Czy jest jakaś tajemna nauka dotycząca religii odzwierciedlenia twojego światła, która chce przebaczyć twojemu bratu, faktycznie od ciebie oddzielonemu? Posłuchaj mnie. Nic nie jest od ciebie oddzielone. Całkowita odpowiedzialność za to, co dzieje się we wszechświecie, spoczywa na tobie. Możesz to nazwać Bogiem, możesz to nazwać jakkolwiek chcesz, lecz idea koncepcyjnego skojarzenia siebie to właśnie czasoprzestrzeń, a jeśli istnieje coś takiego jak czasoprzestrzeń, to musi istnieć coś innego niż czas i przestrzeń, i to właśnie ci ofiaruję.

Posłuchasz? Posłuchaj o idei kwantowej teleportacji. Oto masz.. Nawet nie rozpoznajesz, że właśnie się teleportowałeś. Wiesz co? Ty teleportujesz się przez cały czas. Jednak trzymasz się malutkiej sekwencji czasu i nazywasz to rzeczywistością! Skłonię cię do posłuchania jeszcze jednego fragmentu – nie ci się nie stanie, jak posłuchasz. Przecież i tak zamierzasz umrzeć, zamierzasz się zestarzeć i umrzeć. Ale za każdym razem, gdy starzejesz się i umierasz, nie wydajesz się być martwy. Wydaje się, jakbyś wciąż żył w liniowej sekwencji. Tak jak ta starsza pani, która powiedziała: „Spotkamy się w Niebie”. Dobrze, ale dlaczego nie spotkasz się z nimi w Niebie teraz?! Powiedz do mnie: Jeszcze nie umarłem.  [Jeszcze nie umarłem].

To, co mówisz, jest zupełnie bez sensu, ponieważ dzięki skróceniu czasu w całym twoim cyklu czterdziestu tysięcy lat, przyjdziesz tutaj, będziesz całością, dostosujesz się do nowej częstotliwości czasu i znajdziesz się w Niebie… Ponieważ Niebo cię otacza. A Niebo jest miejscem, w którym chcesz być, a więc możesz przebaczyć idei całego tego grzechu, choroby i śmierci, które uważasz za prawdziwe w swoim koncepcyjnym umyśle, ponieważ jako homo sapiens wiesz doskonale, że wina, którą czujesz, nie daje ci żadnego sposobu ucieczki do wszechświata. A więc potrzebujesz chwili lepszego odzwierciedlenia tego, czym myślisz, że jesteś.

Jeszcze lepiej. Jeszcze lepiej… Posłuchaj. Posłuchaj tego ze mną. Idea, że ty i ja faktycznie znajdujemy się w tym samym miejscu, to właśnie to, co nazywamy kwantowym splątaniem. A to oznacza jedynie, że nic nie może nas powstrzymać przed chwilowym upodobaniem sobie konfliktu, którym się cieszymy, przedstawiając siebie jako oddzieleni. Staruszek będzie nauczał. Ty uwielbiasz pojęcie i uwielbiasz ideę konfliktu. Ponieważ idea konfliktu jest sposobem, w jaki zachowujesz ideę przebaczenia, które jest konieczną częścią tego, czym myślisz, że jesteś.

Teraz poczytam ci trochę, ponieważ tak bardzo się cieszę… Czegokolwiek byś nie użył, skoro pojęcie siebie jest uznaniem, że będę musiał być tym, kim jestem, choć nie wiem, kim jestem, to musi oznaczać, że mogę spojrzeć w inny sposób na to, co myślę, że widzę tam na zewnątrz… to, co widzę tam na zewnątrz, ponieważ to, co tam widzę, jest w moim umyśle i właśnie to zobaczyłem. To jest teleportacją. No dawaj, przecież wiesz doskonale, że ofiaruję ci sekwencję czasu, która nie będzie miała nic wspólnego z małością ciemnej grawitacji energetycznej, która wymusza na tobie wiarę, że jesteś tutaj, wymusza na tobie wiarę, że jesteś tu i teraz, ponieważ wtedy, gdy jesteś teraz, nie jesteś tutaj, a jeśli nie jesteś tutaj, to nie jesteś teraz, i to właśnie jest przemianą idei kwantowej teleportacji. Posłuchaj.

Ta drobna chwila, którą chciałbyś zachować i uwiecznić, przeminęła w Niebie zbyt szybko, aby nawet zauważyć, że nadeszła. To, co zniknęło zbyt szybko, by wpłynąć na prostą wiedzę Syna Bożego, nie może wciąż istnieć, abyś mógł to wybrać jako swego nauczyciela. Tylko w przeszłości – odwiecznej przeszłości, zbyt krótkiej, aby wytworzyć świat jako reakcję na stworzenie – wydawało się, że powstał ten świat. Tak dawno temu, w tak krótkim odstępie czasu, że nie pominięto ani jednej nuty w pieśni Nieba. A jednak w każdym niewybaczającym czynie odzwierciedlenia siebie, które czujesz, w każdej myśli i osądzie, i w całej wierze w grzech, ta chwila jest wciąż przywoływana, tak jakby ją można było ponownie wytworzyć w czasie. Przechowujesz przed swymi oczami odwieczne wspomnienie. A ten, kto żyje samymi wspomnieniami, jest nieświadomy tego, gdzie się znajduje.

Idea, że wyraziłeś chęć spojrzenia na możliwość przemiany tego, czym myślisz, że jesteś w czasie, stanowi decydujący element idei twojego sformułowania. Możesz to zobaczyć wraz ze mną… Zaraz cię opuszczę. Tak przy okazji mówiąc, odnieśliśmy w tym sukces. Z zewnątrz tego układu odniesienia przybyli ci, którzy tego doświadczyli i po prostu powracają do kwantowej idei możliwości oferowania ci rozwiązania. Jeśli zdecydujesz się nie upierać przy idei tego, kim myślisz, że jesteś, to zmiana ta się dokona. Jeśli będziesz obstawał przy idei alternatywy odzwierciedlenia twojego własnego światła, to właśnie to otrzymasz.

O właśnie, miłość, którą właśnie poczułem do ciebie, jest miłością, którą właśnie poczułem do ciebie. A ty mówisz: „No cóż, ty kochasz wszystkich”. Właśnie, że nie. Właśnie, że nie. Ja rozpoznaję siebie w tobie. I polegam… To jest właściwie – jeśli chcesz, żebym użył religijnej idei Jezusa – to nie jest niczym innym, jak jego własnym rozpoznaniem siebie jako zbawiciela świata. Ponieważ gdy on wie, kim jest, w innym układzie odniesienia, to niemożliwe jest, abyś i ty nie wiedział wraz z nim, i to nazywamy Powtórnym Przyjściem. Ty zaś uwielbiasz nauczać: „No cóż, on przecież powróci”. On już powrócił, a ty go usłyszałeś i odszedłeś z tego miejsca bólu i śmierci. Odszedłeś z tego miejsca bólu i śmierci. I ja odejdę z niego teraz wraz z tobą. Odejdę z niego wraz z tobą, pewny co do tego, że – i chcę, żebyś to powiedział jeszcze raz: Nie ma śmierci. Powiedz to. [Nie ma śmierci].

Nieważne, czym myślisz, że jest śmierć. Nie ma śmierci, ponieważ to jest śmiercią i to jest nierzeczywistość, którą dzielisz się przez chwilę przed swoim odejściem do wszechświata. Oh, jakie piękne odzwierciedlenie światła! Jakie piękne odzwierciedlenie światła. Wiesz co? Utraciłeś swój lęk przed śmiercią. W chwili, w której nie boisz się śmierci, natychmiast dostosujesz się do całości idei chwilowej myśli o śmierci, a następnie rozprzestrzenisz się na wszechświat… Rozprzestrzenisz się na wszechświat. I spotykam wielu z was, którzy przypominacie mi, że chcecie, aby poszedł z wami do galaktyki i bym pomógł wam w określonym związku i z radością to zrobię. Z radością to zrobię, ponieważ nasze umysły są połączone w pojedynczości, w tym, że wszyscy pochodzimy z tego samego Źródła rzeczywistości i nawet nie przyszło by nam na myśl kwestionowanie tego… Nie przyszłoby nam na myśl kwestionowanie tego… Przemiana powiodła się – podczas tej misji, której się podjęliśmy, kiedy znaleźliśmy się w tych ramach czasu…

„Kwantowe splątanie” – największa tajemnica w fizyce.

Filmy z tej sekwencji są dostępne jako dary Kursu Cudów:

Widzę tylko przeszłość.
Moje myśli to obrazy, które wytworzyłem.
Jestem zdecydowany widzieć.
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć rzeczy inaczej.
Jest inny sposób patrzenia na świat.
Nie ma śmierci. Syn Boga jest wolny.
Podtrzymuje mnie Miłość Boga.

Jest inny sposób patrzenia na świat – tekst filmu Mastera Teachera

[Z cyklu: Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce, film nr 5]

Nowe kontinuum czasu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce

 

JEST INNY SPOSÓB PATRZENIA NA ŚWIAT.

Nie ma śmierci. Syn Boga jest woln
y.

Podróżując z Mistrzem-Nauczycielem

Powiemy teraz o przemianie naszego ciała.

Przemiana

(…) Bóg dał Swojego Nauczyciela, by zastąpił tego, którego ty wytworzyłeś, nie zaś, aby się z nim ścierał. I to, co On miałby zastąpić, zostało zastąpione. Czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Jeszcze raz powtórzę: czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości. Drobne tyknięcie czasu, w którym został zrobiony pierwszy błąd oraz wszystkie błędy w tym jednym błędzie, zawierało w sobie także Korektę dla tego jednego błędu i dla wszystkich innych, które powstały w tym pierwszym. I w tej samej chwili czas odszedł, ponieważ to było wszystkim, czym czas kiedykolwiek był. To, na co Bóg dał odpowiedź, otrzymało odpowiedź i odeszło.

Ciebie, który wciąż wierzysz, że żyjesz w czasie, i nie wiesz, że ten już odszedł, Duch Święty wciąż prowadzi poprzez nieskończenie mały i bezsensowny labirynt, który ty wciąż postrzegasz w czasie, chociaż czasu nie ma już od dawna. Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle, ponieważ niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Spójrz na to. Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć… Umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Spójrz na to ze mną teraz. To ważne:
Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś powtarzał
wciąż na nowo i na nowo podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści, bólu i śmierci zostało przekształcone w świat miłości.

Spójrz na to. Jesteś gotów? Jesteś gotów? Patrz na mnie. Dobrze… Jest taka szczególna lekcja, której zamierzamy nauczać, uwieńczając sukcesem zastosowanie korekty w stosunku do ciebie samego, co pozwoli ci zobaczyć siebie – tak jak widzisz mnie – w całkowicie innym miejscu. Posłuchaj.

Tak lepiej. Tak lepiej. Czy przechodzisz trening umysłu? Każdy homo sapiens przechodzi trening umysłu. Oni nieustannie próbują, w odzwierciedleniu światła, uzasadniać to, jak wyglądają w czasoprzestrzennym odniesieniu. Czy to prawda? Pewnie, że tak. Oto, co przygotowałem dla ciebie, gdy przyszedłeś tutaj… A sposób, w jaki się tu znalazłeś, wskazywał na to, że przyjąłeś w swoim umyśle alternatywę jako możliwość zawartą w odzwierciedleniu światła, za pomocą którego się identyfikujesz.

Teraz spróbuję odwołać się do twojego rozsądku w związku z tym, co nazywasz świadomością – naukową naturą twojego umysłu dotyczącą sposobu, w jaki się identyfikujesz. Czy jestem na ciebie przygotowany? O tak.  Czy mam przy sobie zasadę splątania, czyli kwantowej idei możliwości nieustannego przeobrażania się? Muszę ci przypomnieć, że nie ma niczego nowego w tym, co usiłuję ci pokazać w związku ze świadomością mechanizmu idei twojego umysłu. Odniosłem sukces w przemianie sposobu, w jaki widzę siebie za sprawą projekcji mojego umysłu. I użyjemy tu pewnych szczególnych słów, które staną się dla was bardzo popularne – być może tak, a być może nie. Idea, że będziesz musiał rozpoznać wraz ze mną fakt, że istnieje tam wszechświat, nie może wykluczać idei, że istnieje również, powiedz do mnie: cel [Cel].

Musi istnieć cel. I tu już mamy poważną trudność – czy mamy użyć Chrześcijan? – innymi słowy idea, że Bóg zapewni nam cel mogłaby być prawdziwa tylko wtedy, gdy byłby to całkowity cel. A więc z powodu naukowej natury twojego umysłu natychmiast znalazłem się przy ideach ewolucyjnego procesu… Nie będę zajmował się tym procesem. Chcę ci pokazać, że można doprowadzić do twojej odpowiedzialności za swoją własną ideę, jeżeli pozwolisz na myśl o projekcie, który istnieje we wszechświecie. Będziesz musiał to uznać. Zaprzeczanie temu jest w istocie kompletnie bez sensu. Możesz temu zaprzeczać, ale dlaczego miałbyś chcieć to robić, skoro cały projekt twoich wysiłków nakierowanych na pozostanie w cielesnym sformułowaniu, przynosi ci odbicie światła. To dotyczy tego, co właśnie powiedzieliśmy o „widzeniu rzeczy inaczej”. Otóż musisz zobaczyć je inaczej, a gdy zaczynasz widzieć je inaczej, to podwyższa częstotliwość myśli o tym, że musi istnieć gdzieś we wszechświecie najwyższy projekt.

Rozumiesz to? Przeczytam ci fragment z “Zagadek przestrzeni kosmicznej”. Zauważ, że źródłem tego jest Amerykański Raport Informacyjny. Ty zaś uwielbiasz naukowe podejście polegające na badaniu szczególnych cech twojego umysłu, które wskazują na to, że wszechświat oparty jest na projekcie. Próba stwierdzenia, że ty nie wiesz, na czym on polega, nie mija się z prawdą. Właśnie dlatego przechodzisz trening umysłu, nie z jakiegoś innego powodu. Innymi słowy idea, że istnieje inny sposób, w jaki możesz na to spojrzeć, jest tu przekazywana. Przygotowałem coś szczególnego. Przeczytam ci o tym, a ma to tytuł… Powiedz do mnie: To wygląda całkiem dziwnie. [To wygląda całkiem dziwnie].

Przeczytam ci trochę istotnych danych statystycznych o tym, co ty jako homo sapiens, jako świadomość, uznajesz za rzeczywistość świata. Posłuchasz tego ze mną? Nic ci się nie stanie, jak posłuchasz. Posłuchaj. Oto masz:

Istotne dane statystyczne na temat wszechświata

Wiek: Wszyscy się zgadzają, że wszechświat ma około 13,7 miliardów lat. Ciekawostką jest tylko, jak oni to mierzą, ale przyjrzyjmy się składowi wszechświata.

Skład: 0.4 % to rozżarzona materia taka jak gwiazdy, 3,6% to inny typ znanej materii takiej jak ciemny gaz oraz stałe przedmioty, m.in. planety; 23% to zimna ciemna materia egzotycznych cząsteczek, które można wykryć jedynie poprzez ich zbiorową grawitację, ale poza tym jak dotąd niewidzialnych; zaś 73% to cienko rozpostarte pole siły zwanej ciemną energią.

Jaka jest nasza geometria? Jesteś gotów? Wszechświat jest całkowicie płaski – jeszcze raz powtórzę: wszechświat, który obserwujemy, a obserwujemy go w naszej świadomości, jest całkowicie płaski. Dawne poglądy głoszące, że euklidesowa geometria – czyli idee obiektywnych myśli, które różnią się w czasie i przestrzeni – załamuje się przy dużych odległościach, teraz wyglądają na nieprawdziwe.

Rozmiar: Nieznany, ale ogromny i zgodnie z sugestiami innych pomiarów – przyspieszający w kierunku zewnętrznym tuż po spowolnieniu własnej ekspansji w ciągu pierwszego miliarda lat.

Wróciłem do ciebie, ponieważ chcę ci przeczytać o tym, że jeśli zdecydujesz się ćwiczyć w swoim umyśle to, co ci ofiarowuję, to będziesz musiał wyjść z założenia – a nie da się od tego uciec – że wydajesz się zawarty w pułapce tego, co zdaje się stanowić twój własny projekt ograniczenia narzuconego ci w czasoprzestrzeni. Zgadza się, czy nie? [Zgadza się].

Aby pozwolić ci na dobry początek – dotyczący idei o tym, jak chcę się do tego przymierzyć – ja po prostu zaofiaruję ci rozwiązanie odnoszące się do sposobu, w jaki chcesz patrzeć na siebie w porównaniu ze sobą. Być możesz cieszysz się na samą myśl, że kiedy pojawiam się tu przy tobie, przeszedłszy doświadczenie powtarzania w wystarczającym stopniu, by zaofiarować ci rozwiązanie, które nie jest zawarte w tym kontinuum, to właśnie po to tu przyszedłem. Chcę ci jednak pokazać naukowy wymiar myśli o tym, że jest możliwe, abym pojawił się tu przy tobie, a chwilę później pojawił się tam.

Czy chcesz tego posłuchać? To będzie bardzo naukowe. Jest to również bardzo duchowe i religijne, ponieważ jest tu mowa o tym, że wszędzie na całym świecie widać postacie, które pojawiają się w twojej mentalnej aberracji tego jak myślisz, że wyglądasz, ale nie pozostają one w żadnej relacji z tym, jak wyglądasz fizycznie w swoim wszechświecie. Zaś idea projekcji twojego umysłu, wywodząca się z tego, czym myślisz, że jesteś, jest powodem, dla którego zaczyna mnie to bawić i zaczynam się tym cieszyć. Czy zaczynam się tym cieszyć? Oczywiście.

Pojęcie o tym, że możemy dodać idee radości, którą czujesz, ponieważ przyznajesz, że istnieje alternatywa, chociaż nie jesteś pewien, czym ona jest –mamy teraz dobre naukowe dowody na to, że jest ona prawdziwa. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchasz?

Tak lepiej! Co się właśnie wydarzyło? Gdy tu przyszedłem i usiadłem z tobą, projekcja mojego umysłu zachowała świadectwo tego, jak mnie postrzegasz w naszym związku. Teraz zaś, w tym krótkim interludium czasu, zaofiaruję ci coś, używając idei twojego kwantowego splątania i naukowych opisów świadectwa przemiany czasu i przestrzeni w odniesieniu do ciebie. Chociaż ma to całkowity sens z punktu widzenia nauki, to włączenie siebie w tę ideę musi się dokonać poprzez odmienienie – na krótką chwilę – tego, jak spoglądamy na siebie nawzajem.

Dobrze. Widziałeś, co się wydarzyło? Teraz poczytam ci o idei, która jest dla ciebie niemożliwa, a zrobię to w oparciu o ostatnie świadectwa na temat teleportowania się. Powiedz do mnie: teleportowanie. [Teleportowanie]. “A więc mówisz mi, że mogę się teleportować stąd tam”? Właśnie ostatnio odkryto… Zrobiono doświadczenie na poziomie cząsteczkowym, które wskazuje z całkowitą pewnością, że teleportacja jest możliwa. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj. [Śmiejąc się]. Mnie to cieszy, dlatego że dostawałeś świadectwa od początku czasu wskazujące na pojawianie się utożsamień z zewnątrz tego układu odniesienia, które nagle znajdują się tutaj, a ty bardzo się ich boisz i nazywasz je grzechem i śmiercią i innymi pojęciami, ale nie możesz zaprzeczyć perspektywie idei teleportacji. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj.

Kwantowe splątanie – wraz z nakładaniem się stanów –
jest najdziwniejszym zjawiskiem w kwantowej mechanice.

William D. Phillips

Do niedawna kwantowa teleportacja była jedynie eksperymentem myślowym, ideą, której nigdy nie udało się doświadczalnie sprawdzić. Lecz w 1997 r. dwóm zespołom naukowców udało się zrealizować marzenie teleportowania kwantowego stanu jednej cząsteczki.
Kwantowa teleportacja jest sposobem przenoszenia stanu jednej cząsteczki na drugą cząsteczkę, nawet bardzo oddaloną, skutecznie teleportując pierwszą cząsteczkę
w inne miejsce. Zasadniczo jest to ta sama idea, która obecnie istnieje tylko w sferze zwanej przez ciebie science fiction własnego umysłu. Teleportacja jest – w ludzkim wyobrażeniu – najbardziej dramatycznym zastosowaniem zjawiska kwantowego splątania w związku z ideą o tym, jak możemy się nawzajem teleportować.

Sukces, którego osiągnięcie implikuję z tobą w pojęciu teleportowania się, może być najlepiej ukazany w tym, co nazywamy cudem treningu twojego umysłu. A pokażę ci to w taki sposób, który natychmiast zagrozi ci możliwością teleportowania się w inne miejsce niż to, w którym się znajdowałeś. Czy jesteś na to gotowy?

Zobaczmy, czy będę mógł to zrobić. Nazywają mnie nauczycielem reguły, za pomocą której mogę ci pokazać – od momentu, gdy tu przyszedłem – pojęcie odzwierciedlenia światła, dzięki któremu wiesz doskonale, że usiadłem tu z tobą… Innymi słowy znalazłem się w tym związku, lecz miejsce, w którym się lokalizuję, już przeminęło. Oczywiście w rzeczywistości jest to, powiedz do mnie: formą teleportacji. [Formą teleportacji].

Ci z was – hej wy, naczyciele-naukowcy! – którzy chcecie dzielić się ze mną ideą fenomenu przeobrażenia siebie, możecie tego dokonać. Zalecam wam, w oparciu o inny czasowy układ odniesienia, abyście dokonali tego używając mocy waszego umysłu, ale nie spodoba się wam to, co będzie tu natychmiast powiedziane. Nie ma bowiem współczucia w idei, że jest możliwe, abyś otrzymał prawdziwe odzwierciedlenie siebie, które pokaże ci sposób, w jaki możesz podróżować we wszechświecie. Przyjrzyjmy się przez chwilę temu, co mówimy. Gotowy? Posłuchaj.

1) Cokolwiek widzę nic nie znaczy.
Dzieje się tak dlatego, że nie widzę niczego, a nic nie ma znaczenia. Konieczne jest, abym to rozpoznał, tak bym mógł nauczyć się widzieć. To, co sądzę, że teraz widzę, zajmuje miejsce wizji. Muszę uwolnić się od tego uświadamiając sobie, że to nie ma znaczenia, tak aby wizja mogła zająć jego miejsce.
Posłuchaj! 


2) Wszystkiemu, co widzę, nadałem całe znaczenie, jakie to ma dla mnie.

Osądziłem wszystko, na co patrzę, i widzę to, i tylko to. To nie jest wizja. Jest to jedynie złudzenie rzeczywistości, ponieważ moich sądów dokonałem niezależnie od niej. Jestem gotów rozpoznać, że moje osądy są nieważne, ponieważ chcę widzieć. Moje osądy skrzywdziły mnie i nie chcę widzieć zgodnie z nimi.
A prosta prawda jest taka, że za każdym razem, gdy się umiejscawiam… 

3) Nie rozumiem niczego, co widzę.
Jakże mógłbym zrozumieć to, co widzę, skoro osądziłem to błędnie
w swoim umyśle? To, co widzę, jest projekcją moich własnych błędów myślenia. Nie rozumiem tego, co widzę, ponieważ nie da się tego zrozumieć. Nie ma sensu starać się to zrozumieć. Ale istnieją wszelkie powody, by to porzucić i zrobić miejsce dla tego, co można widzieć, rozumieć i pokochać. To, co teraz widzę, mogę na to zamienić poprzez samą chęć zrobienia tego. Czy nie jest to lepszy wybór niż ten, którego dokonałem uprzednio?

Naukowy wymiar twojego umysłu, stanowiący uznanie, że chcesz przynajmniej przyjrzeć się możliwości całkowitej przemiany siebie, to powód, dla którego robimy to, co nazywamy cudem… A nazywamy to cudem, bo wszechświat jest dla ciebie cudem. Jest cudem oczywiście dlatego, że jesteś tutaj, nie wiesz, kim jesteś, jak się tu dostałeś ani co czynisz. Zaś metoda, za pomocą której zaczynasz to robić, jest zawarta w strukturze przemiany czasoprzestrzeni, po to by dać ci – poprzez projekcję twojego umysłu – lepsze odzwierciedlenie tego, czym myślisz, że jesteś, w związku z tym, co nazywamy kwantowym splątaniem twojego umysłu, ponieważ odczuwasz ogromne zmieszanie i strach z powodu myśli, że najwyraźniej postrzegasz na zewnątrz wizję, której nie rozpoznajesz. Oczywiście, według szczegółowych danych, jeśli spojrzysz na to w szczególnym kontekście graficznym, kwantowa idea przemiany czasu i przestrzeni nie mogłaby wykluczyć wyobrażenia o tym, że właśnie tutaj – tuż obok ciebie – znajduje się pewna wizja, nowa myśl w twoim umyśle. Posłuchaj. Zostały nam jeszcze dwie minuty. Posłuchaj.

4) Te myśli nic nie znaczą.
… ponieważ zmieniają się tak szybko, że nie mogę ich zatrzymać. Myśli, których jestem świadom, nie znaczą nic, ponieważ próbuję myśleć bez pełni wszechświata, bez reguły, bez idei Boga lub idei, że musi istnieć cel mojego pobytu tutaj. To, co nazywam „moimi” myślami, nie jest moimi myślami prawdziwymi. Moje rzeczywiste myśli to myśli, które myślę wraz z Bogiem, wraz z pełnią pojedynczej rzeczywistości. Nie jestem ich świadom, ponieważ spowodowałem, że moje myśli zajęły ich miejsce. Chcę poznać, że moje myśli nie znaczą nic, i pozwolić im odejść. Postanawiam, żeby zastąpiło je to, co miały zastąpić. Moje myśli są bez znaczenia, ale cała kreacja zawiera się w myślach, które myślę wraz z Bogiem.


5) Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym my
ślę.
… Ale jestem oczywiście zaniepokojony, ponieważ gdy tylko podejmuję jakąś decyzję, nieustannie zagraża mi to, co widzę. Próbuję usprawiedliwiać swoje myśli. Nieustannie próbuję uczynić je prawdziwymi. Wszystkie rzeczy czynię swoimi wrogami, aby mój gniew był uzasadniony, a moje ataki usprawiedliwione. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo nadużywałem wszystkiego, co widzę, wyznaczając mu tę rolę. Zrobiłem tak, by bronić systemu myślowego, który wyrządził mi krzywdę i którego już nie chcę, i którego chcę się pozbyć.

Będę się cieszył na samą myśl o tym, że tej chwili, w której tu przyszedłem i zacząłem ci ofiarowywać rozwiązanie w twoim umyśle, już tu nie ma, chyba, że tylko tu i teraz. Jest to szczególne przedsięwzięcie i kiedy powrócę, to pierwsza rzecz, którą zrobię, po odbyciu podróży tam we wszechświecie, a wy wszyscy odejdziecie stąd ze mną… Czy odchodzicie stąd wszyscy ze mną? Naukowa zdolność twojego umysłu do przypomnienia sobie podróży do wszechświata stanowi całkowitą istotę teleportowania się, co jest ci całkiem bliskie. A w naukowym podejściu do twojego umysłu, w związku z wymogiem, abyś rozsądnie podchodził do alternatywy, będziemy wciąż używać słowa „projekt”. No spójrz, przychodzę do ciebie tutaj jako nauczyciel z innego szczególnego odniesienia czasu.

„My cię już znamy. Będziesz musiał nam pokazać coś, co jest oczywiste tutaj”.

Nie mogę. Nie mogę ci tego pokazać, ponieważ wyćwiczyłem swój umysł w wystarczającym stopniu, by osiągnąć alternatywę, która dosłownie znajduje się w innym miejscu niż to, w którym się znajdowałeś. Czy to prawda? O tak! A teraz patrz. Oto idę. Teraz wstanę i zostawię cię. Krzesło to pozostanie puste. Jeszcze przed chwilą siedziałem na tym krześle. Czy jesteś gotów? Moment przed chwilą jest tak naprawdę teraz! Podejmuję decyzję, by odejść w poprzednim układzie odniesienia, ale teraz, rzutując to w przyszłość, zostawiam moją dawną jaźń na tym krześle i nie potrafię się więcej rozpoznać. Oto świadomość tego, jak rozsądne jest to, jacy jesteśmy w odzwierciedleniu światła, w treningu umysłu, w którym jestem zdecydowany reprezentować dla ciebie twoje rozpoznanie mnie, tak samo jak rozpoznaję ciebie w projekcji mojego umysłu. Wzywają mnie, bym udał się do wszechświata. Za chwilę wrócę, by ci służyć… Za chwilę wrócę, by ci służyć…


Piosenka o galaktyce (Monty Python)

Pani Brown, gdy życie ci doskwiera
I nic ci nie wychodzi jak na złość,
A ludzie są obłąkani, wstrętni i głupi,
I czujesz, że masz już naprawdę dość…

Czytam ci o tym, co było przed Wielkim Wybuchem…
To pamiętaj, że stoisz na planecie, która pędzi
I obraca się dziewięćset mil na godzinę.
Słyszysz to?
Obliczono, że krąży dziewiętnaście mil na sekundę
Wokół słońca – źródła całej naszej mocy.

Słońce, ja i ty oraz wszystkie widoczne gwiazdy
Mkną z prędkością milion mil w ciągu dnia,
Wow!
Czterdzieści tysięcy mil na godzinę
Po zewnętrznym spiralnym ramieniu
Galaktyki zwanej Mleczną Drogą.

Proszę bardzo…
Nasza galaktyka zawiera sto miliardów gwiazd.
Ktoś z zewnątrz się tu zatrzymał i mówi o idei sprzed Wielkiego Wybuchu. [Śmiejąc się]. Opowiem jeszcze o tym.
To sto tysięcy lat świetlnych
Z jednego końca w drugi.
Jej wybrzuszenie w środku to szesnaście tysięcy,
A szerokość, w naszej okolicy, tylko trzy tysiące.

Jesteśmy oddaleni trzydzieści tysięcy
lat świetlnych od centrum galaktyki.
I okrążamy go co dwieście milionów lat.
O mój Boże!
A nasza galaktyka jest tylko jedną z miliardów
W tym niezwykłym, rosnącym wszechświecie.

Tak lepiej. Tak lepiej. Widzisz, przyglądasz się w swoim umyśle możliwości, że dotyczy to ciebie – zanim zaczął się czas i po tym, jak czas się skończył. To jest całe moje nauczanie. Tym jest to przesłanie i ty wiesz doskonale, że właśnie tym jest to przesłanie. A teraz posłuchaj:

Wszechświat się rozciąga i rozrasta, i rozrasta
We wszystkich kierunkach jakie są.
Najszybciej pomknąć może
Z prędkością światła, no proszę –
Dwanaście milionów mil w minutę –
Szybciej już się nie da.

Więc pamiętaj, gdy niepewnie
I bezradnie czujesz się,
Jak nieprawdopodobne jest,
Że narodziłeś się tu,
I módl się, żeby istniało
Inteligentne życie gdzieś w kosmosie,
Bo na ziemi mordęga jest i smród.

Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę coś, czego nie ma.
Widzę tylko przeszłość.
Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.
Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.
Moje myśli nie znaczą nic.
Moje myśli pozbawione znaczenia ukazują mi świat pozbawiony znaczenia.
Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę świat pozbawiony znaczenia.
Świat pozbawiony znaczenia rodzi lęk.
Bóg nie stworzył świata pozbawionego znaczenia.

Ha, widziałeś to? Dokonuję zamiany w związku idei kwantowego pojęcia zawartego w twoim kwantowym spleceniu.

Czy mam ci to pokazać? Skoro zaszedłeś ze mną już tak daleko, dotarłeś do lekcji, która mówi, że widzę swoje odbicie w świetle. Otóż moje odbicie, które widzę, jest tylko w moim umyśle. Mogę ci przeczytać wszystko na temat idei Heisenberga. Czy to coś da, jeśli ci to zaofiaruję? Pewnie. Ale nie będzie to inne niż zaofiarowanie ci rozwiązania polegającego na tym, że zawsze istnieje inny sposób, w jaki możesz widzieć siebie w stosunku do tego, czym myślisz, że jesteś. Czy to prawda?

Popatrz teraz na mnie. Patrz. Ponieważ właśnie zobaczyłeś tamto odbicie, idea rozglądania się we wszechświecie za tobą i odkrycia ciebie w innym kontinuum czasu okazała się możliwa. Ale gdy odkrywam ciebie, to z natury rzeczy jest to już w moim własnym umyśle i to właśnie oznacza idea „Przed Wielkim Wybuchem”. Rozumiesz doskonale, że kwantowe pojęcie o sobie, czarna dziura, w której się znajdujesz – a nauczasz tego jako części podstawowych zasad – oznacza, że galaktyka tam na zewnątrz obejmuje również chwile tego, co wydaje się całkowitą ciemnością w twoim związku.

Czy mam ci to pokazać? Czy chciałbyś zobaczyć, jak to robię? Popatrz na mnie teraz. Patrz. Ja wciąż siedzę na krześle. Wciąż siedzę na tym krześle. Właśnie, że nie mogę siedzieć na tym krześle. Przecież zdjąłem sweter i jestem tutaj w związku z ideą kwantowego przedsięwzięcia zmierzającego do przemiany mojego umysłu. Wszyscy od razu mówią: „Cóż to za naukę reprezentujesz?” Wiesz, jaki rodzaj nauki reprezentuję? Taki, który naucza religii możliwości istnienia naukowej natury umysłu, która nie będzie wykluczała rozsądnego powodu, dla którego tu jestem.

No dawaj, ciekawi mnie – w związku z ideą projektu – dlaczego walczysz z tą ideą, skoro wszystko, co robisz, jest projektem! Mówisz o udaniu się do wszechświata, a jednak twój lęk przed tym jest całkiem wyraźny, i właśnie dlatego potrzebujesz treningu umysłu. Wyznam ci coś. Przyszedłem tutaj dzisiaj w szczególnym celu – po to, by pokazać ci możliwość nieustannej alternatywy w stosunku do ciebie i tego, jak mnie postrzegasz; idei o tym, jak mnie postrzegasz. Spójrzmy jeszcze raz na to, co powiedziała ta lekcja o odbiciu światła, które widzę, będącym myślą, jaką mam na twój temat. Posłuchasz mnie? Czy możesz zrobić to bez pośpiechu – w swoim własnym wyobrażeniu o sobie – po to, by uświadomić sobie, że miejsce, w którym się znajdujesz, już przeminęło? Że już się skończyło? Posłuchaj. Posłuchaj tego ze mną.

Przyjrzyjmy się kwantowej idei w związku z pojęciem twojego własnego odzwierciedlenia.

Wróciłem na chwilę, ponieważ uwielbiam ideę, że w treningu umysłu… Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Jest to tajemnicą dla ciebie, ponieważ wystarczy jedynie, że przyznasz, iż istnieje już jakiś projekt, plan… A skoro i tak projektujesz wszystko na podstawie własnych zasobów, to ja jedynie podwyższam częstotliwość sposobu – i teraz będę nauczał o tobie – w jaki chcesz widzieć świat dookoła siebie. Z punktu widzenia naukowego to jest sprawą całkowicie indywidualną w związku z religijną filozofią głoszącą, że odpowiedzialność za to należy rzeczywiście do ciebie.

Spróbuję to zrobić z tobą. „A czy nie zrobiłeś tego ze mną przed chwilą?” O tak, ja próbuję cię uaktualnić, tak aby dotrzeć do idei, że odbicie światła, które widzę… To się nazywa… Jak ty to nazywasz – cudami, którymi jesteś? Aha, kursem… Jest to kurs cudownego rozpoznania siebie i nie ma nic prostszego niż zasada nieoznaczoności Heisenberga, która powiada, że w każdym momencie nie masz pojęcia, kim jesteś, ani dlaczego tu jesteś; i rzeczywiście nie masz. A za każdym razem, gdy to odkrywasz, to wydaje się zmieniać w stosunku do tego, jak postrzegamy siebie samych. A teraz spójrzmy na lekcję 15.

Co właśnie powiedzieliśmy?
15) Moje myśli to obrazy, które wytworzyłem.
Cokolwiek widzę jest odzwierciedleniem moich myśli. To właśnie moje myśli mówią mi, gdzie jestem i czym jestem. Fakt, że widzę świat, w którym istnieje cierpienie, strata i śmierć, pokazuje mi, że widzę jedynie obraz moich szalonych myśli
– tego nieprawdziwego odzwierciedlenia światła – i nie pozwalam, żeby moje rzeczywiste myśli rzuciły dobroczynne światło na to, co widzę. Jednakże droga Boża jest pewna. Obrazy, które wytworzyłem, nie mogą Go pokonać, ponieważ nie taka jest moja wola. Moja wola to Jego Wola, a ja nie będę miał przed Nim żadnych innych bogów.

Uwielbiam tę myśl, że pozwolisz mi nauczać cię, już za chwilę, eksperymentu, w którym ta istota, która właśnie tu weszła, znajduje się w nieco innej czasoprzestrzeni niż ta, w której wydawało ci się, że jest w odniesieniu do ciebie. Czy jest to dla ciebie w porządku? A teraz pokażmy razem to, co uważam za… Możesz go nazwać jakkolwiek chcesz w swojej świadomości. Dla ciebie indywidualnie, w naukowych właściwościach twojego umysłu, to się nazywa nowym sposobem postrzegania siebie w charakterystyce twojego cielesnego sformułowania. Ponieważ jeśli to, co mówimy, jest prawdą, a zapewniam cię, że tak jest, gdyż usiłuję ci to pokazać, postanowiłeś, że chcesz się posłużyć naukową naturą swojego umysłu w inny sposób, trenując swój umysł w rozpoznawaniu, że istnieje inne miejsce i czas, które możesz zobaczyć… Inne miejsce i czas, które możesz zobaczyć. Czy jesteś gotów to zrobić ze mną?

Idea praktyki sposobu, w jaki zamierzam ci to ofiarować, będzie krótkim odzwierciedleniem tego, jak ty sam się czujesz. A skoro idea dotycząca tego, jak się czujesz, jest projekcją twojego umysłu, to możesz wziąć tę odległość między nami – to jest całe to naukowe podejście do tej idei, i uwielbiam tego nauczać – będzie to zawarte we wszystkim, czego nauczasz, be względu na to, na co spoglądasz. Idea, że wszechświat jest tam, i że istnieje pewien projekt związany z twoim opisem siebie, pomoże ci z głębokim lękiem, który odczuwasz, i rozpoznaniem swojego odbicia, które najwyraźniej jest ograniczone do szczególnego odcinka czasoprzestrzeni.

Idea, że boisz się życia, jest oczywiście świadomością twojej myśli o tym, że zdajesz się być w pułapce pojęcia, w którym przechodzisz cały ten cykl… Właśnie ci przeczytaliśmy, że wszechświat ma piętnaście miliardów lat, zaś cały twój układ odniesienia ma, jak stwierdziliśmy, ile? – czterdzieści tysięcy lat. A więc kwantowa idea twojego pojęcia o sobie, która włącza opis sposobu, w jaki można wziąć swoje światło i spojrzeć na ciebie i twoje światło… I możemy tam we wszechświecie podzielać alternatywę, która tak naprawdę nie ma nic wspólnego z tym, co widzimy tutaj. To jest naukową ideą cudu twojego umysłu. Poczytajmy jeszcze trochę, ponieważ musimy przejść teraz tutaj… Poczytajmy jeszcze trochę o tym, czym się zajmujemy. Posłuchaj:

16) Nie mam neutralnych myśli.
Neutralne myśli są niemożliwe, ponieważ wszystkie myśli mają moc. Albo wytworzą one świat fałszywy, albo zaprowadzą mnie do rzeczywistego, ale żadne myśli nie mogą pozostać bez skutku. (…) Moje myśli nie mogą być prawdziwe i fałszywe. Muszą być albo takie, albo takie. To, co widzę, pokazuje mi, jakie są.

 
17) Nie widzę żadnych rzeczy neutralnych.
To, co widzę, świadczy o tym, co myślę. Gdybym nie myślał, to bym nie istniał, ponieważ życie jest myślą. Niechże spojrzę na świat, który widzę, jak na reprezentację stanu mojego własnego umysłu. Wiem, że stan mojego umysłu może się zmienić. A więc również wiem, że może się zmienić także świat, który widzę.

18) Nie ja jeden doświadczam skutków mojego widzenia.
Skoro nie mam prywatnych myśli, to nie mogę widzieć prywatnego świata. Nawet szaloną ideę oddzielenia trzeba było podzielić z innymi, zanim mogła wytworzyć podstawę świata, który widzę. Jednakże to dzielenie się z innymi było dzieleniem się niczym. Mogę również przywołać moje rzeczywiste myśli, które wszystkim dzielą się ze wszystkimi. Podobnie jak moje myśli o oddzieleniu odwołują się do takich myśli u innych, tak też moje rzeczywiste myśli budzą w nich takie same myśli. A zarówno oni, jak i ja ujrzymy świat, który ukazują moje rzeczywiste myśli,
ponieważ nie ja jeden doświadczam tego, co próbuję ci zaofiarować. 

19) Nie ja jeden doświadczam skutków moich myśli.
W niczym nie jestem sam. Wszystko, co myślę, mówię lub czynię, uczy cały wszechświat. Syn Boga nie może myśleć, mówić, czy działać na próżno. Nie może on być sam w niczym. Tak więc w mojej mocy jest zmienić każdy umysł wraz z moim, gdyż moja jest moc Boga.

A teraz zajmijmy się nieco naukową istotą umysłu, w oparciu o twój rozsądek jako homo sapiens posiadający świadomość pamięci, która zawiera to, co wydaje się stanowić twój związek w czasie, lecz jest ograniczona ideą twojego „ja”, tak że wierzysz, iż musi istnieć początek i koniec tego związku i w tym sensie, w naukowym podejściu do umysłu, to jest całkowicie prawdziwe, Całe twoje pojęcie umysłu – chcesz użyć mnie jako przykładu? – jest ideą, że, gdy ci się przedstawiam – mam poćwiczyć trochę z tobą? – zmienię teraz związek ukształtowany w moim fizycznym ciele i uczynię to jako ten, kogo nazywasz nauczycielem przemiany mojego umysłu w miejscu, w którym się lokalizuję, a więc być może będziesz w stanie mnie zobaczyć w ramach tego, co dla ciebie może stanowić czas przyszły, lub może będzie to czas przeszły.

Spróbujemy? Mogę użyć idei kwantowego splątania, co zamierzam uczynić. Jesteś gotów? Użyję idei naukowych właściwości twojego umysłu jako świadectwa, że skoro stanowi to projekcję twojego umysłu oraz i tak zmienia się przez cały czas, to jeśli będę w stanie sprawić, abyś zobaczył, tak jak na początku tego cyklu filmów, że wszystko, co widzisz, już przeminęło, to bardzo ci to pomoże. A teraz spróbujmy. Powiedz do mnie: Wszystko, co widzę, już przeminęło. [Wszystko, co widzę, już przeminęło].

Tak.  Dopiero co usiadłem na tym krześle, a teraz już go nie ma. A więc abym mógł na nim usiąść ponownie, muszę je wprowadzić do czasowego układu odniesienia, które potrafię rozpoznać w moim umyśle. Wiesz, co cię zadziwi w kwantowej technice transformacji twojego umysłu? Nazywa się to kwantowym splątaniem. Mogę użyć idei przedmiotu – chcesz tego posłuchać? – idei, jakie mam na temat jakiegokolwiek przedmiotu w moim umyśle, a ty i ja możemy uczestniczyć we wzajemnym związku polegającym na cudzie przemiany mojego umysłu, tak że będziemy mogli się zgodzić co do tego, że to krzesło jest rzeczywistością. Powiedz do mnie: To krzesło to Bóg. [To krzesło to Bóg].

Oczywiście, że tak. Wszystko, czego cię nauczam, odnosi się do idei lekcji, którą zamierzam przerobić, mówiącej o tym, że w werbalizacji mojego umysłu łapię się w pułapkę idei podróży do wszechświata, będąc jednocześnie ograniczony sposobem, w jaki zmienia się moja perspektywa siebie.

To jest trening umysłu Kursu Cudów. Trenuję cię w systematyczny sposób, abyś spojrzał inaczej na to, co, jaki sądzisz, stanowi twoją rzeczywistość. Ponieważ gdy usiadłem na tym krześle – mam zrobić z tobą mały eksperyment związany z Niewidzialnym Wymiarem twojego związku? Oczywiste jest, że jeśli mamy do czynienia z innym wymiarem twojego związku, to nie potrafisz tego zobaczyć. Gdy tylko wejdziesz w ideę wielowymiarowego związku, będziesz w pułapce pojęcia, powiedz do mnie: czasu. [Czasu].

Czas jest wynalazkiem idei, że znajdujesz się w przeszłym lub przyszłym związku i właśnie dlatego idea cudu tak bardzo zyskuje na wartości. Niemożliwe jest, aby nie została ona uwieńczona sukcesem po prostu dlatego, że wracasz do tej sekwencji wraz ze mną, a ja oczywiście reprezentuje dla ciebie… Czy chciałbyś zobaczyć, jak mnie w tej chwili postrzegasz?

Mówisz tak: „No cóż, znam cię, jesteś nauczycielem naukowego podejścia do umysłu odnoszącego się do kwantowego splątania idei, że jest możliwe, aby istniała alternatywa dla otaczającego nas wszechświata”.

Tak, dokładnie tym się zajmuję. Z jakim ważnym czynnikiem mamy tu do czynienia? Że ty sam nie możesz się oddzielić od istoty sprawy? Jednak aby uczestniczyć w związku przyczyny i skutku, oddzielasz się od istoty sprawy i żyjesz wedle własnej aranżacji, a więc gdy tylko rzekomo dochodzisz do jakiegoś wniosku, tracisz go w perspektywie tego, co ci ofiarowuję. Właśnie dlatego nazywa się to cudem twojego umysłu. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj jeszcze trochę o tej kwantowej idei, że różnica, którą właśnie zobaczyłeś wraz ze mną…

Wow! Oto powróciłeś z zewnątrz tego układu odniesienia, tak więc ty i ja siedzimy tu razem i znajdujemy się w całkowicie innym układzie odniesienia niż ten, w którym byliśmy 10 tysięcy lat temu. Lub 20 tysięcy… Lub wczoraj. Lub chwilę wcześniej. Ponieważ – jak właśnie przeczytaliśmy w naszym artykule naukowym – przemiana idei dotyczących teleportacji, jest rzeczywiście tym, co ci ofiarowuję.

„Teleportacja? A więc mówisz mi, że moje cielesne sformułowanie, które ci ofiarowuję…” Widzisz, od razu mnie zaszufladkowałeś. Nie rozumiesz jednego: Zapewniam cię, że dzięki naukowej istocie twojego umysłu, dzięki idei cudu, gdy wyćwiczysz swój umysł w wystarczającym stopniu, abyś mógł zobaczyć lepsze odzwierciedlenie tego, jak wyglądasz w tej cielesnej formie, to nawet ci się nie będzie śniło, żeby pozostać w tym utożsamieniu. Dlaczego miałbyś chcieć tu pozostać? Przecież chcesz się udać do wszechświata, tak czy nie? [Tak].

No dawaj! Czy chcesz się tam udać? Oto nauka mówiąca o kwantowym splątaniu twojego umysłu: jeśli nie będziesz się trzymał i uzasadniał związku przeszłych i przyszłych odniesień, to możesz odejść stąd ze mną dzięki idei szczególnych właściwości twojego umysłu, które proponują nowy rodzaj nauki odnoszący się do twoich uczuć na swój temat. Posłuchaj tego ze mną. To jest ekscytujące. Posłuchaj.

20) Jestem zdecydowany widzieć.
Uznając podzielaną naturę moich myśli, jestem zdecydowany widzieć. Chciałbym zobaczyć świadków, którzy ukażą mi, że myślenie świata uległo zmianie. Chciałbym ujrzeć dowód, że to, czego dokonano przeze mnie, pozwoliło miłości zająć miejsce lęku, śmiechowi – łez, a obfitości – straty. Chciałbym teraz spoglądać na świat rzeczywisty i niechaj nauczy mnie on, że moja wola i Wola Boga to jedno
, ponieważ… 


21) Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej niż je widziałem przed chwilą.
To, co teraz widzę, to tylko oznaki choroby, klęski i śmierci. Bóg nie mógł stworzyć tego dla Swego umiłowanego Syna. Sam fakt, że widzę takie rzeczy, dowodzi, iż nie rozumiem Boga. Dlatego też nie rozumiem Jego Syna. To, co widzę, mówi mi, że nie wiem, kim jestem. Jestem zdecydowany widzieć w sobie świadków prawdy zamiast tych, którzy ukazują mi złudzenie mnie samego.
Oto mamy ideę zemsty, a więc posłuchaj:

22) To, co widzę, jest formą zemsty.
Świat, który widzę, bynajmniej nie reprezentuje miłujących myśli,
które żywię wobec ciebie. Dlaczego? Jest on obrazem ataku wszystkich na wszystko. Jest on wszystkim, tylko nie odzwierciedleniem Miłości Boga i miłości Jego Syna. To moje atakujące myśli dają początek tego wizerunkowi. Moje miłujące myśli wybawią mnie od tego postrzegania świata i przyniosą mi pokój, jaki Bóg mi przeznaczył.
A teraz przeczytam ci również o twoim wyobrażeniu siebie, ponieważ będę musiał porzucić moje atakujące myśli.

23) Mogę uciec ze świata, który widzę, porzucając atakujące myśli.
Oto tu jest moje zbawienie, i nigdzie indziej. Bez atakujących myśli nie mógłbym widzieć świata ataku. Kiedy wybaczenie pozwoli mi, by miłość powróciła do mojej świadomości, zobaczę świat pokoju, bezpieczeństwa i radości. A właśnie to postanawiam widzieć zamiast tego, na co teraz patrzę.

Idea, że możemy posłużyć się czasem, jaki nam pozostał… Tak naprawdę pozostało nam dużo więcej czasu niż, być może, jesteś gotów uznać. A oto dlaczego. W praktyce twojego umysłu dotyczącej odzwierciedleń, które chcesz widzieć w swoim układzie odniesienia, widzisz oczywiście coś, co zostało umieszczone w twoich parametrach czasu, choć zapomniałeś, że jest rzeczywiście w twoim umyśle. I nie możesz nie wierzyć… Czy mam nauczać o nieprzyjacielu, którego tak bardzo nie lubisz w sobie? Naukowa natura twojego umysłu wie doskonale, że porozumiewacie się na temat tego, co chcecie widzieć, podróżując we wszechświecie, ale wyodrębniacie się w obrazach mających podtrzymywać cię w myśleniu, że jesteś oddzielony od wszystkiego we wszechświecie; i dlatego mam ten opis… Dlatego mam ten opis… Dlatego mam ten opis ciebie.

I oto przyszedłem tutaj… Poćwiczymy przez chwilę? Czy chciałbyś zobaczyć, kto tu właśnie przyszedł? Pozwól, że ci go przedstawię. Jest on ideą, że odzwierciedlenie światła, które otrzymujesz – a to jest podejście bardzo naukowe – może dokonać projekcji idei natychmiastowego kwantowego przeobrażenia twojej tożsamości. Oto jestem. Czy wciąż jestem tam? Nie, nie, jestem tutaj tylko dlatego, że ty i ja zgodziliśmy się co do tego, że odległość między nami mogą reprezentować nasze odrębne myśli. A skoro nasze odrębne myśli nic nie znaczą, to postanowiliśmy wymyślić trzecią istotę, czy też ideę, którą możemy chwilowo podzielać, nazywając ją Bogiem. Oczywiście, że nazywamy ją Bogiem, ponieważ wymyślam Boga na podobieństwo tego, czym myślę, że ja sam jestem w moim związku ze sobą.

Chętnie bym tego nauczał. Chętnie nauczałbym o naukowej naturze twojego umysłu. Dobrze ci idzie… Będę czytał aż do momentu, w którym ty i ja zgodzimy się, że przemiana czasu – od momentu, gdy tu przyszedłem – wprowadziła cię w tę szczególną czasoprzestrzeń, w której otacza cię światło wszechświata, dzięki któremu możesz wejść w układ odniesienia skracający odległość między początkiem a końcem czasu. To właśnie oznacza kwantowe splątanie.

Rozumiesz samą naukową zasadę kwantowego splątania; ale musisz zrozumieć, że podstawową zasadą natury twojego umysłu jest to, że nie możesz się odłączyć od myśli, które masz na swój temat. Posłuchaj o myślach, które masz na swój temat.

Nie widzę moich najlepszych korzyści.
Nie wiem, po co jest cokolwiek.
Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.
Bóg jest we wszystkim, co widzę.
Bóg jest we wszystkim, co widzę, ponieważ Bóg jest w moim umyśle.
Nie jestem ofiarą świata, który widzę.
Wymyśliłem świat, który widzę,
co jest nową ideą, przy której cię opuścimy ponieważ…
Jest inny sposób patrzenia na świat.
Skoro celem świata nie jest to, co mu przypisałem, przeto musi być inny sposób widzenia go. Ja widzę wszystko opacznie, a moje myśli są przeciwieństwem prawdy. Widzę świat jako więzienie dla Syna Boga. Świat więc musi być rzeczywiście miejscem, w którym można go uwolnić. Chciałbym ujrzeć świat taki, jaki jest, i widzieć go jako miejsce, gdzie Syn Boga znajduje swą wolność.

Opuszczę cię teraz całkowicie. Jeśli masz jakąś szczególną prośbę lub chcesz zobaczyć, jak wyglądam teraz razem z tobą, i czym się charakteryzuję, to posłuchaj: nazywają mnie zaawansowanym nauczycielem przemiany homo sapiens. Nazywają nas homo illuminatus – oświeconymi. Innymi słowy mój umysł nie jest w stanie utożsamiać się z twoim po prostu dlatego, że widzę cię na innym poziomie energii światła niż ten, na którym się znajdujesz. I to jest miarą tego, jak bardzo cię kocham. Nie mam żadnego wroga. Nawet nie wiem, o czym ty mówisz, gdy odzwierciedlasz żywiony przez ciebie żal. Włączyłem twoją telewizję. Ostatecznie tak bardzo cię to zaczęło męczyć, że sam nie wiesz, jak możesz to znieść. W istocie nie jesteś w stanie tego znieść. Lecz konflikt, który rozgrywał się w twoim umyśle, musi zostać rozwiązany w tym samym momencie, w którym powstał, i zostanie całkowicie rozwiązany z powodu mojej miłości do ciebie… Z powodu mojej miłości do ciebie, w moim związku z tobą. Idziesz teraz w świat i zaczynasz rozpoznawać innych, którzy znajdują się w tym nowym kontinuum czasu… Tym nowym kontinuum czasu – w projekcji twojego umysłu, w której to, co wydawało się istnieć na zewnątrz, nagle wraca do ciebie i zwraca się ku tobie jako twoja rzeczywistość. I jest to wielkie światło. To wielkie światło…

„Kwantowe splątanie” – największa tajemnica w fizyce.

Filmy z tej sekwencji są dostępne jako dary Kursu Cudów:

Widzę tylko przeszłość.
Moje myśli to obrazy, które wytworzyłem.
Jestem zdecydowany widzieć.
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć rzeczy inaczej.
Jest inny sposób patrzenia na świat.
Nie ma śmierci. Syn Boga jest wolny.

Podtrzymuje mnie Miłość Boga.

Opowieść o sukcesie ludzkiej przemiany (część 2) – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY

Odcinek II

Spotkanie z Mistrzem-Nauczycielem

Tak, ale…

Czym jest Stworzenie?

Stworzenie jest sumą wszystkich Bożych Myśli w nieskończonej ilości i pozbawionych jakichkolwiek granic. Tylko Miłość stwarza i tylko na swoje podobieństwo. Nie było takiego czasu, w którym nie istniałoby wszystko, co stworzyła. I nie będzie takiego czasu, w którym wszystko, co stworzyła, odczuwałoby jakąkolwiek stratę. Boże Myśli są na zawsze dokładnie takie, jakie były i jakie są, niezmienione biegiem czasu ani po skończeniu czasu.

Bożym Myślom dana jest cała moc ich Stworzyciela. Albowiem On chce powiększyć Miłość poprzez jej rozprzestrzenienie. W ten sposób Jego Syn uczestniczy w stwarzaniu, a zatem musi również podzielać Jego stwórczą moc. Co Bóg zamierzył, aby było jednością na wieki, będzie wciąż jednością, gdy czas przeminie, i nie zostanie zmienione przez upływ czasu, pozostając takie, jakie było, zanim powstała myśl o czasie.

Stworzenie jest przeciwieństwem wszystkich złudzeń, albowiem stworzenie jest prawdą. Stworzenie jest świętym Synem Boga, albowiem poprzez Stworzenie Jego Wola dopełnia się we wszystkich aspektach, a każda część zawiera w sobie Całość. Jedność Stworzenia jest nienaruszalna i gwarantowana na wieki, na zawsze zawarta w świętej Woli Bożego Syna, ponad możliwością skrzywdzenia, oddzielenia, niedoskonałości bądź jakiejkolwiek plamy na jej bezgrzeszności. Posłuchaj wraz ze mną.

My jesteśmy Stworzeniem – my, Synowie Boży. Zdajemy się oddzieleni i nieświadomi naszej wiecznej jedności z Nim. Jednak poza wszystkimi naszymi wątpliwościami, poza wszelkimi lękami istnieje pewność. Albowiem Miłość pozostaje ze wszystkimi Swymi Myślami, a Jej pewność należy do nich. Boża pamięć jest w naszych świętych umysłach, Boża pamięć jest w naszych świętych umysłach, które są świadome swojej jedności oraz połączenia ze swym Stwórcą. Niech naszą funkcją będzie jedynie pozwolić na powrót tej pamięci, na spełnienie Woli Boga na ziemi, abyśmy odzyskali zdrowie umysłu i byli po prostu tacy, jakimi nas Bóg stworzył.

Oto nasza pamięć: Ojciec nas wzywa. Słyszymy Jego Głos i przebaczamy Stworzeniu w Imię jego Stwórcy, istnej Świętości, w której uczestniczy Jego własne Stworzenie, którego świętość jest wciąż częścią pamięci, którą zamierzamy się teraz podzielić.

Dobrze. Zaczynamy.

Początek piosenki:

Nie wiedziałam, jaka to chwila.
A potem spotkałam ciebie.
Jakaż cudowna była to chwila,
Poczułam się jak w niebie.

Nie wiedziałam, jaki to dzień.
Gdy dłoń twą w swojej trzymałam.

Oto punkt, w którym jesteśmy.

Ciepły jakby majowy dzień,
Chwila doprawdy wspaniała.

Wspaniale było żyć, być młodą,
Szaloną i bez reszty twoją.

To wszystko jest w naszym umyśle.

Wspaniale cię widzieć, czuć twój dotyk,
I słyszeć, że nazywasz mnie twoją.

Nie wiedziałam, który to rok.
Jakbym w ogóle nie żyła.
Tak bardzo pragnęłam miłości
i oto w oczach twych zalśniła.

Posiadłam mądrość
I już wiem, jaka to chwila.

To jest Kurs Cudów, a ty go słyszysz.

Dobrze. Idea sformułowania, tu i teraz, pojedynczości jest możliwa, ponieważ w prostym pojęciu, które mamy o sobie, znajdujemy się tu i teraz. Znajdujemy się tu i teraz.

Wspaniale jest żyć, być młodą,
Szaloną i bez reszty twoją.
Wspaniale cię widzieć, czuć twój dotyk,
I słyszeć, że nazywasz mnie twoją.

Nie wiedziałam, który to rok.
Jakbym w ogóle nie żyła.

Czujesz to? To jest Miłość Boga.

Tak bardzo pragnęłam miłości
i oto w oczach twych zalśniła.

Jeżeli skupię twoją uwagę na tym, że jesteś zarówno przyczyną tego, jak i skutkiem, oraz że są one jednoczesne, lub jak nauczamy w czasie – w zasadzie jednoczesne, to nie będziesz cierpiał z powodu tego stanu…

Posiadłam mądrość
I już wiem, jaka to chwila.

Powiem ci, co się dzieje, abyś mógł to zrozumieć. Wszyscy mówią: „No cóż, czego on właściwie naucza?” Nauczam religii rozpoznania samego siebie w idei konkretnego umiejscowienia w czasoprzestrzeni.

No dawaj… Będę cię nauczał. Co jest twoją religią? Jezus? Ty nauczasz… Mam tego spróbować z tobą? Kiedy zaczniesz to słyszeć, to wszystko, co ci mówię o twoim wyobrażeniu, będzie miało sens, rozumiesz? Ponieważ zaczniesz układać w swoim umyśle jedyny czas, jaki naprawdę istnieje, i w tym procesie zamierzasz uciec, zamierzasz uciec, zamierzasz uciec z tej idei, że nie wiesz, kim jesteś. Zrób to teraz!

Zadziwiającą rzeczą jest oczywiście, że nauczam o wyraźnym pojawieniu się postaci spoza tego czasu, a postać ta rozgląda się wokół i mówi: „Ja nie jestem stąd”.

Proszę bardzo, to ciekawe… Wysłałem pewne materiały ilustrujące mnie samego, ponieważ zdecydowałem się nauczać o ponownym pojawieniu się Jezusa Chrystusa. Wysłałem je – zapomniałem komu – jednemu z tych wielkich nauczycieli-guru i wiesz, co się stało? Odesłali mi tę kasetę! A więc widzisz, ty boisz się nauczania o pewności co do tego, że alternatywą wobec idei pobytu w czasoprzestrzeni – jesteś gotowy? – to po prostu nie być w czasoprzestrzeni.

Nie ma takiego miejsca, gdzie byłoby to opisane bardziej stanowczo – spojrzałem dziś na Nowy Testament i mogę ci go przeczytać w jakimkolwiek szczególnym sensie, w jakim chciałbyś go usłyszeć. Nie to jest problemem. Problemem jest to, że słyszysz to koncepcyjnie, lecz prawdziwy świat nie jest koncepcyjny. A oto dlaczego tego nauczam. Mówiłem ci już, że stworzenie to ty. Czy ono włącza wszystko? Oczywiście. Czy włącza ono wszelki zło, grzech i moc piekielną? Tak! Tym będzie stworzenie w myśli o tym, czym jesteś, nie w jakimś innym umyśle, lecz w twoim rozpoznaniu siebie.

Zasadniczo chodzi tu o to, żeby pozwolić na zmianę. A więc kiedy spotkaliśmy się tu i teraz, a ja rozesłałem tę kasetę wideo… Czy mam użyć fragmentu z Pisma Świętego? Czy wiesz, co mówi Jezus w rozdziale 14 Ewangelii św. Jana? On mówi: „Pojawiam się tu jako cielesna forma, by powiedzieć wam, że wyjdziemy stąd, do diabła”. Ty zaś komplikujesz to, dlatego że nie potrafisz zobaczyć alternatywy. A więc mówisz: „No cóż, ale czym jest stworzenie?” O tym czytaliśmy przed chwilą. I od razu pojawia się pytanie i spójrzmy na nie, używając rozdziału 14 Ewangelii św. Jana: „Czym jest prawdziwy świat? Czym jest ten świat, który widzę?”

Posłuchaj, przyjrzymy się tylko fragmentowi, dobrze? To jest Kurs Cudów wspomnień, które mam w swoim umyśle, które nie mogą nie zawierać początku i końca za sprawą, powiedz do mnie: „wynalazku”.

Zauważ, że mechanizm twojego cielesnego sformułowania jest oczywiście nietwórczy. Ty o tym wiesz. Opisujesz wszechświat tam na zewnątrz, miliardy gwiazd i galaktyk, a sam trzymasz się mechanicznego przekazywania koncepcyjnej myśli. Czy ty mnie w ogóle słyszysz? Nigdzie nie możesz pójść; nie możesz wyjść poza prędkość światła. Znajdujesz się w pułapce mechanizmu zwanego wynalazkiem czasu, który jest tym samym, co przestrzeń.

Nie wiem, czy to, co ci mówię… Nie podoba ci się to i mówisz: „Zamierzam być bardzo…” Nie ma w tym żadnej rzeczywistości. Nie ma w tobie nic rzeczywistego. Twoje ciało trwało jedynie ułamek sekundy, czyli moment włączenia mechanizmu, którym jesteś w czasoprzestrzeni, twojego DNA, wyobrażeń, które masz o sobie, twoich pięćdziesięciu tysięcy lat, trwającego tysiąc czy też milion lat sformułowania tej idei. Lecz wszystko to jest mechaniczne. Oczywiście proste rozwiązanie polega na tym, że wiesz doskonale, iż nie wiesz, kim jesteś ani co robisz, a jednak niemożliwe jest, abyś nie wiedział, a zatem tak długo jak pozostajesz w tym mechanicznym stanie, tak długo – powiedz do mnie: „Mogę umrzeć”.

No jasne, bo przecież jesteś mechanicznym cielesnym sformułowaniem! A oczywiście Bóg nie umiera, tzn. nie eliminuje samego Siebie, ale tobie udaje się w mechaniczności… Uwielbiam tego nauczać, gdy to słyszysz.

Posłuchaj, przeczytam ci coś z późniejszych fragmentów idei Podręcznika dla Nauczycieli, dotyczącego twojego sformułowania. A zatem Czym jest prawdziwy świat? Czym jest prawdziwy świat? Przyjrzyjmy się temu. A potem przeczytam ci urywek rozdziału czternastego Ewangelii  św. Jana, ponieważ jestem oczywiście mechaniczną ideą, która zna rzeczywistość wszechświata. I napotykam jedynie inne mechaniczne postacie, które przedstawiają siebie używając prędkości trzysta tysięcy km na godzinę, ale w takim wypadku oczywiście zmierzają one donikąd.

Jeżeli nie będę miał innej okazji, to mój umysł, w mojej pamięci o tobie, przypomina ci, że poprzez trening umysłu udało ci się przybyć tutaj, a to się nazywa wyborem. Będę przez chwilę nauczał o wyborze. Ponieważ jesteś istotą mechaniczną, to reprezentujesz koncepcyjne idee, które następnie mają wartość, jaka jest w nich zawarta. A więc jesteś mechanikiem. Jesteś fizykiem. Masz w swoim umyśle wyobrażenie o wszechświecie, ale pozostajesz mechaniczny. A więc nie ma sposobu, abyś mógł tam dotrzeć. W jaki sposób tego dokonujesz? Używając Umysłu Boga. Teraz spróbuję ci to przeczytać. Posłuchaj.

Posłuchaj, czym jest ten prawdziwy mechaniczny świat?
Prawdziwy świat jest również symbolem, podobnie jak wszystko inne, co ofiaruje percepcja. A jednak reprezentuje on przeciwieństwo twoich wytworów. Twój świat, postrzegany oczami lęku, dostarcza ci świadków przerażenia. Jedynie oczy pobłogosławione przebaczeniem widzą prawdziwy świat, w którym strach jest niemożliwy, a świadków lęku nie można nigdzie znaleźć.

Widzisz to? Rozumiesz, co mówię? Jestem istotą mechaniczną, lecz ofiaruję ci szybszą przemianę odległości między ciemnością a światłem. Posłuchaj.

Prawdziwy świat zawiera przeciwieństwo każdej nieszczęśliwej myśli odzwierciedlonej w twoim świecie; niezawodną korektę obrazów lęku i dźwięków bitwy zawartych w twym świecie. Prawdziwy świat pokazuje inną wizję świata, a widzą go wyciszone oczy i spokojny umysł. W tym świecie jest tylko odpoczynek. Nie słychać w nim żadnych krzyków bólu i smutku, ponieważ wszystko w nim objęte jest przebaczeniem. Obraz tego świata tchnie łagodnością. Tylko radosne obrazy i dźwięki mogą przeniknąć do umysłu, który sobie przebaczył.

Będę przez chwilę nauczał. Ty ćwiczysz operowanie ideami koncepcyjnych skojarzeń, w których spotykasz i rozpoznajesz mechanizmy. A to się nazywa konfliktem po prostu dlatego, że umysł oddzielony od twojego wydaje się pozostawać w konflikcie. A więc znajdujesz poprzez własne mechanizmy idee rozwiązań w swoim umyśle. To jest całe moje nauczanie. To jest nauczanie Jezusa i przeczytamy jeszcze coś o tym. Oczywiście, że istnieje tam cały wszechświat. Przecież wiesz, że istnieje moc miliard razy większa niż to, ponieważ sam mi to powiedziałeś. A jednak wydajesz się zamknięty w idei mechanicznej definicji opartej na myślokształtach. A zatem by zaofiarować ci rozwiązanie, muszę wziąć twoje myślokształty, ponieważ jasne jest, że jeśli jesteś tu zawarty – masz jedno drobne słońce, tak czy nie? Masz jedno drobne słońce i krążącą wokół niego malutką planetę, ale wiesz doskonale, że jesteś istotą mechaniczną. Daj spokój, nadszedł czas, abyś zaczął się temu przyglądać. A więc uznajesz swoją mechaniczność, lecz rzekomo nie znajdujesz rozwiązania, ja zaś ofiaruję ci moją pewność co do tego, że rozwiązanie nigdy nie jest zawarte w mechanizmach, skoro stworzenie, o którym czytałem, jest jedyną rzeczywistością w chwili, gdy budzisz się ze snu o tym, czym jesteś.

Używamy określenia „przeciwna idea”. Innymi słowy, kiedy jesteś przerażony, jesteś również zakochany. I zmiana dokonuje się w tym samym momencie, w którym decydujesz się to zmienić. Lecz kiedy to zmieniasz, to nadal pozostaje podzielonym na cząsteczki związkiem tożsamości „ja”, które nie przestaje się powielać zamiast po prostu być całością powielenia.

Nauczałem tego od czasu, gdy Jezus cię tego nauczał. Ty zaś myślisz, że to było dwa tysiące lat temu. To nieprawda. Lecz nie potrafisz tego usłyszeć, bo potrzebujesz aktywności swoich pojęć, ponieważ myślisz, że Bóg jest prawdziwy. Bóg jest prawdziwy! Mówiłem o tym na tej kasecie i dlatego mi ją odesłali. Nauczałem na niej, że Bóg cię nie osądza koncepcyjnie pod żadnym względem, ale potrzebujesz doświadczenia chwili pełni, aby to zobaczyć.

Posłuchaj jeszcze trochę.

Na cóż by mu się zdały myśli o śmierci, ataku i morderstwie? Cóż może on widzieć wokół siebie prócz bezpieczeństwa, miłości i radości? Czy istnieje coś, co chciałby potępić i osądzić? Świat, który widzi, wyłania się z całkowicie spokojnego umysłu. Nigdzie nie czyha na niego żadne niebezpieczeństwo, ponieważ jest dobry i widzi tylko dobroć.

Prawdziwy świat jest symbolem, że sen o grzechu i winie się skończył, a Syn Boga już nie śpi. Jego budzące się oczy patrzą na niezawodne odzwierciedlenie Miłości jego Ojca, gwarantowaną obietnicę, że został odkupiony. Prawdziwy świat jest oznaką końca czasu, albowiem gdy go widzisz, czas traci sens.

Duch Święty nie potrzebuje czasu, gdy ten wypełnił już swą funkcję. Teraz czeka On jeszcze tę jedną chwilę aż Bóg zrobi Swój ostatni krok, a czas zniknie i zabierze ze sobą percepcję, pozwalając prawdzie, by była sobą. Ta chwila jest naszym celem, ponieważ zawiera w sobie pamięć Boga. A gdy patrzymy na świat, któremu przebaczono, to właśnie Bóg nas woła i przybywa, by zabrać nas do domu, bo przypomina nam o naszej Tożsamości, którą przywróciło nam przebaczenie.

Będę nauczał tej idei, że muszę wyćwiczyć swój umysł w systematyczny sposób, by pozwolić na zmianę pojęcia, które mam o sobie. Rozumiesz? Nie ma wątpliwości, że opierasz się na pojęciach. Nie ma również wątpliwości, że w żadnym momencie nie wiesz, kim jesteś, dlaczego tu jesteś ani jak się tu znalazłeś. A więc konstruujesz sformułowanie cielesne – daj spokój! – które pokazuje ci odbicie tego, co tak naprawdę zawiera się w twoim umyśle.

Od momentu, gdy przyszedłem tu dziś rano, myślę, że upłynęły około dwadzieścia trzy minuty. Ile czasu zajmują dwadzieścia trzy minuty? Cały czas, jaki istnieje. Wydaje ci się, że musisz zachować symboliczność magazynu czasoprzestrzeni, która jest całkowicie iluzoryczna. Widzisz to wraz ze mną? Wszechświat niczego nie magazynuje. Idea magazynowania jest ideą tak zwanej czarnej dziury. I doświadczasz nieustannych czarnych dziur po prostu dlatego, że nie ma czegoś takiego, jak miejsce w przestrzeni oddzielone od tego, czym jesteś.

Przeczytam ci jeszcze jedno zdanie, a potem cię opuścimy, ponieważ opróżniłeś cały swój magazyn. A więc kiedy tu przyszedłeś, przyniosłeś ze sobą jedynie – a to pochodzi wprost od Jezusa… Dwa tysiące lat temu? To przecież niedorzeczne! To wydarzyło się dopiero dziś rano, zanim tu przybyłeś i po tym, jak odszedłeś. Posłuchaj tego ze mną.

Kosmologia Kursu Cudów

We wszechświecie istnieje tylko jedna istota, która nie wie, czym jest. Mowa tu o pozornym obiektywnym stanie określającym siebie mianem istoty ludzkiej. Ten stan jest całkowicie przejściowy i przemijający. Stanowi on niespotykany przejaw niemożliwej korelacji między czasoprzestrzenną świadomością a bytem wiecznej rzeczywistości.

Odnoszę się do wyobrażenia, które masz o sobie. Usiłuję wywrzeć na ciebie wpływ w związku z twoją religią, ale ty wiesz doskonale – mam przez chwilę nauczać? – że wokół ciebie pojawiają się postacie znajdujące się, rzecz jasna, w różnych cyklach czasoprzestrzeni, i każda z nich przedstawia się jak część tego, co uważa za korelację czasoprzestrzenną, lecz postrzega innych jako – użyjemy tu określenia „ciemne” – powiedz do mnie: „ciemne postacie”.

O tak, i właśnie dlatego boisz się samego siebie. Ustalasz pojęcia o utrzymaniu całości mechanizmu, który wytworzyłeś, lecz ten mechanizm ciągle się psuje. Rozumiesz? Czy słyszysz to choć trochę? Właśnie dlatego, gdy posługujesz się prędkością trzysta tysięcy km/s, gdy budujesz te wielkie konstrukcje, które wypuszczasz w przestrzeń kosmiczną, gdy odpalasz rakiety, to nigdzie tak naprawdę nie jedziesz. Nie tylko jest to prawdą, ale ty o tym wiesz. Wiesz, że dotarcie gdziekolwiek za pomocą mechanizmów czasoprzestrzeni zajmie ci i tak ze sto tysięcy lat.

Na czym polega nasza pewność? Na tym, że czas musi być wynalazkiem opierającym się na idei twojego cząsteczkowego rozpadu, który pokaże ci prawdę. W tym sensie nauczam przesłania Jezusa z Nazaretu, lecz kiedy wysłałem do ludzi kasety wideo, a oni wszyscy modlą się do Boga i mówią: „Boże, kiedy umrę, wtedy będę z Tobą”. To czysty nonsens! We wszystkich naukach jakiegokolwiek polegającego na koncepcjach umysłu ofiarowana ci jest pewność co do tego, że czasoprzestrzeń jest wynalazkiem twojego umysłu.

Gdy tu przyszliśmy dziś rano, ile to czasu? A więc przyszedłem i pokazałem ci to. Pamiętasz ostatnią kasetę wideo? Znajduję się w jakimś miejscu w czasoprzestrzeni. Tak naprawdę zmieniam czasoprzestrzeń, w której się znajdujesz. A co ty robisz? Pozwalasz na tę zmianę. Jeśli zaś będziesz się tego trzymał, to będziesz cierpiał z powodu konsekwencji pojęcia, które masz o sobie, i będziesz przekonany, że jesteś ciałem. Dlaczego to prawda? Bo jesteś ciałem! Lecz nie jesteś już nim w tym miejscu, w którym się znajdujesz w związku ze względnym skojarzeniem, że cała czasoprzestrzeń dzieje się tu i teraz.

Właśnie dlatego udało ci się wyćwiczyć swój umysł, by zobaczył inny powód, dla którego tu jesteś. Powodem tym, oczywiście, jest twoja ucieczka do wszechświata. Nie możesz tego dokonać w sposób mechaniczny. Nie tylko to, ale ty o tym dobrze wiesz. A zatem utrwalasz to, mówiąc: „Kiedy umrę, utracę tą cielesną postać”. I okazuje się, że rzeczywiście ją tracisz, ale wcale nie umierasz. Nie możesz umrzeć. Nie ma możliwości – i miałem trochę o tym poczytać – aby istniało coś takiego, jak całkowite unicestwienie, ponieważ miejsce unicestwienia nie może zaistnieć w pełni twórczej rzeczywistości. Jest ono chwilą w czasoprzestrzeni, która trwała tak krótko, i udało ci się ją opuścić.

A zatem wszystkie historie, które mi opowiesz – słyszysz daną historię, znasz tę historię, a jednak nie możesz jej przyjąć, bo nie ma dla niej miejsca w jedności umysłu, którym się posługujesz. Czy mam nauczać? Istnieje tylko jeden umysł. To Umysł Boga. Innymi słowy życie jest pełnią tego, czym jest. Miałem ci trochę poczytać również na ten temat. Istnieje tylko jedno życie i dzielimy je z Bogiem. Nie ma różnych rodzajów życia.

A więc otwieramy Pismo Święte i oto nagle widzimy św. Pawła dwa tysiące lat temu, a także Jezusa, który się pyta: „Dlaczego nie widzisz, że przyszedłem tu, by ci powiedzieć, że twój czas się skończył i że możesz stąd odejść?”

Kocham cię. Uwielbiam tę myśl, że w twoim religijnym pojęciu o sobie zaczniesz przebaczać temu, że niemożliwe jest, aby konflikt, który czujesz, nie był, po pierwsze, powodowany przez ciebie, a po drugie, aby nie był on prawdziwy jako mechanizm, za pomocą którego definiujesz się w swoim polegającym na koncepcjach umyśle. Zaś ten moment nazywamy polem energii i to jest rzeczywistość. Nie ma to zupełnie nic wspólnego z koncepcjami. Jest to ucieczką od koncepcji. Zaraz wracam. Zaraz wracam.

Piosenka: Róża

Mawiają, że miłość jest jak rzeka,
w której topi się wiotka trzcina.
Mawiają, że miłość jest jak brzytwa,
Co duszę twą na pół ucina.

Mawiają, że miłość jest głodem,
Niezagojonym wiecznym pragnieniem.
Ja zaś mówię, że miłość jest kwiatem,
Ty zaś jego jedynym nasieniem.

Serce, co boi się zranienia
Tańczyć się nigdy nie nauczy,
A sen, co lęka się przebudzenia
Onieśmielony z gry się wykluczy.
Dawać zapewne nie będzie umiał,
Kto zabezpiecza się skrycie,
A dusza, co boi się śmierci,
Nigdy nie pozna, czym jest życie.

Gdy czas zbyt samotnie płynie,
A ciężar losu zbyt wiele waży,
Gdy myślisz, że miłość jest jedynie
Dla silnych i dla szczęściarzy,
To pamiętaj, że nawet w zimie,
Pod śniegiem, choćby go było dużo,
Leży nasionko, które miłością słońca
Ogrzane na wiosnę – staje się różą.

 

Ewangelia św. Jana, rozdział 14

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem. Znacie drogę, dokąd ja idę». Znacie drogę, dokąd ja idę. Odezwał się do niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą, prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie, ponieważ Go zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Jezus odpowiedział mu w czasoprzestrzeni – a ty możesz to usłyszeć – «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu same dzieła!

Wróciłem na chwilę, ponieważ czytam ci Nowy Testament. Czytałeś go już od dwóch tysięcy lat. Jest w nim powiedziane dokładnie to samo, czego dziś próbuję cię nauczać. Lecz ty mówisz do mnie: „Pokaż nam Ojca, a wtedy ci uwierzymy”. On zaś odpowiada: „Nie mogę ci Go pokazać inaczej, jak pokazując ci dzieła, których trzeba dokonać poprzez przemianę twojego umiejscowionego w czasoprzestrzeni umysłu. Posłuchaj jeszcze trochę:

Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! Jesteś w stanie to zrobić! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. Jeszcze raz powtarzam: Poproście o cokolwiek, a ja to dla was zrobię.

Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Posłuchaj, oto, co ci ofiaruję: Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. I uwaga:

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie. Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.

Mógłbym czytać dalej, ale z pewnością to nic nie da. A oto dlaczego: Przekazuję ci podstawową pewność co do tego, że znajdujesz się w sekwencji złudzenia, w którym rzeczywiście wierzysz, iż cały wszechświat jest zawarty w ramach ograniczenia, które ktoś – i używam tu pojęcia „ktoś” czy też „jakieś ciało” – narzucił ci, ponieważ powielałeś samego siebie w strukturze pojęcia o tym drobnym miejscu w przestrzeni. Daj spokój!

Jezus wyraża piękną myśl we fragmencie zatytułowanym Wielkość wobec małości. Czy zwracasz kiedykolwiek uwagę na to, jaki jesteś mały? W swoim polegającym na koncepcjach umyśle wiesz doskonale, że niezależnie od rozmiarów, jakie sobie przypisujesz – to jest jedna z moich wielkich nauk – niemożliwe jest, aby mechanizm decyzyjny, którego używasz, nie włączał całego wszechświata. Jednak decyzje te nie są prawdziwe poza tą chwilą – kiedyś nauczaliśmy tego jako „zapadnięcia się” w czasoprzestrzeń, w której się znajdowałeś.

A oto, czemu muszę stawić czoła. Oczywiste jest – spróbować czegoś z tobą? – że nie jestem człowiekiem. Mógłbym być człowiekiem tylko w związku z ideą mechanizmów, których używam w moich pojęciach. I oto modlę się do Boga o ulgę. Nazywamy to tachionowym polem energii, a ono jest nieustannie w twoim umyśle.

A teraz powiedz do mnie: „Boję się”. Oczywiście. Boisz się, ponieważ mechanizmy, które zaprojektowałeś, są tak małe w twoim układzie odniesienia, że opowiadasz mi wszystkie te historie o wszechświecie oraz miliardach gwiazd i galaktyk, i masz koncepcyjne wyobrażenia w swoim umyśle, ale one są niezmiernie małe w układzie ograniczenia. Mówię ci jedynie, że całkowita odległość dotycząca jedności Miłości Boga, Miłości rzeczywistości, Miłości stworzenia jest pełnią tego, czym wszyscy jesteśmy. I oto podjęliśmy decyzję, że możemy to osiągnąć osobno w naszym pojęciu o sobie, ponieważ możemy to osiągnąć osobno. A jest tak dlatego, że pojawienie się dowolnej idei wynalazku czasu będzie miejscem, w którym odnajdziesz siebie.

Poczytam ci jeszcze trochę. Nazywamy to Kursem Cudów. Czy rozumiesz mnie choć trochę? Nadszedł czas, abyś przynajmniej powiedział – a to pochodzi od Jezusa: Przyszedłem tu, aby cię stąd zabrać. A ty natychmiast mówisz: Dlaczego mnie nie zabrałeś dwa tysiące lat temu? Zabrałem. Ale widzisz, w twoich skojarzeniach wydaje ci się, że przeszłość minęła. Ona wcale nie minęła. Ty bierzesz przeszłość i rzutujesz ją w przyszłość – spójrz na to ze mną – i żyjesz w układzie odniesienia, w którym myślisz, że widzisz coś na zewnątrz. Oto zdanie wprost od mojego zbawiciela: nie ma nic na zewnątrz.

Doświadczyłem objawienia w momencie zdruzgotania. Wtedy to przeżyłem – i teraz nauczam – najbardziej niszczycielski akt zwany śmiercią – ty zaś lubisz śmierć, ponieważ tak naprawdę jej nie pamiętasz. Wydaje się, jakbyś ciągle pozostawał pod naciskiem porządkowania idei czasoprzestrzeni. Czas się obudzić! Czas się obudzić! Ty to wiesz, lecz boisz się utraty mechanizmów, za pomocą których wymyśliłeś siebie. Istnieją tylko dwie możliwości. To wszystko. No przecież! Jedna z nich jest mechaniczna, ponieważ idea, że Bóg musiałby się oddzielić we własnym Umyśle, jest niemożliwa. Ale ponieważ ty wierzysz, że jest możliwa, to właśnie ty nie jesteś prawdziwy. I dlatego odesłano mi tamtą kasetę wideo. Ja nauczam przesłania Jezusa Chrystusa, na miłość Boską! Lecz musisz je usłyszeć w swoim własnym umyśle.

Uważaj, coś ci powiem. Puszczam ci w tej chwili piosenkę. Czy puściłem ładną piosenkę? Ona jest rzeczywiście ładna. Wiąże się ona z ideą, że mam dużo czasu, że mogę to usłyszeć… Ja po prostu proszę idee zawarte w tym skojarzeniu, aby doświadczyły mechanizmu polegającego na tym, że [w tle zaczyna się instrumentalna piosenka pt.: Gdy czas upływa] – jak mówi piosenka – musisz o tym pamiętać. Pocałunek pozostaje pocałunkiem. Westchnienie jest tylko westchnieniem. Fundamenty się nie zmieniają z upływem czasu. Posłuchaj:

Świat sam w sobie jest niczym. Twój umysł musi mu nadać znaczenie. To, co widzisz w tym świecie, to twe pragnienia odegrane tak, abyś mógł na nie patrzeć i myśleć, że są prawdziwe. Być może sądzisz, że nie wytworzyłeś świata, lecz przyszedłeś niechętnie do tego, co już było wytworzone, czekające zaledwie, aż twoje myśli nadadzą temu znaczenie. Jednak w rzeczywistości, gdy przyszedłeś, znalazłeś dokładnie to, czego szukałeś. Powtórzę to jeszcze raz:  Znajdujesz tu i teraz dokładnie to, co myślałeś.

Ten świat, czy też koncepcja tej chwili, skończył się dawno temu. Myśli, które go wytworzyły, nie znajdują się już w umyśle, który je wymyślił i kochał przez krótką chwilę. Cud pokazuje, że przeszłość odeszła, a to, co naprawdę odeszło, nie ma żadnych skutków. Pamięć o przyczynie może jedynie wytworzyć złudzenie jej istnienia, a nie skutki.

Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Przypominam sobie coś. Przypominam sobie coś. Widzisz to? Wydobywam cię z twoich zamierzchłych idei pamięci. Boisz się ich utracić, ponieważ będziesz wtedy nieżywy. A więc trzymasz się ich i w tym czasowym układzie odniesienia, w którym się znajdujesz, przechodzisz kolejne doświadczenie śmierci. Istnieje tylko jedna myśl o tym, że jestem cielesnym sformułowaniem powielenia galaktycznej idei zawarcia w tym sformułowaniu.

Posłuchaj tego: jeśli rzeczywiście jesteś istotą mechaniczną, czym oczywiście nie możesz nie być – to nie wyklucza to możliwości, że pojęcie, które masz o sobie, może ci pozwolić zobaczyć twoją pełnię. Oczywiście wzbudza to w tobie lęk z powodu twojej determinacji, by przestawiać się jako część idei umiejscowienia w czasoprzestrzeni. Można tu użyć ulubionego wyrażenia: Zejdź mi z oczu, szatanie.

A wy myślicie sobie tak: Ale przecież ja nie wierzę w piekło. Ja bym na twoim miejscu wierzył. Ja wierzę w Niebo. W to również możesz wierzyć, lecz decyzja, by pozwolić sobie samemu na uzdrowienie, będzie przez chwilę zawierała czynniki odzwierciedlenia światła, ponieważ stanowią one ciemną formę nieustannego nadużywania samego siebie w tym malutkim miejscu w czasoprzestrzeni.

A teraz powiedz do mnie: „Ja to rozumiem w sposób koncepcyjny”. Powiedz to. Rozumiem, że jestem człowiekiem. Lecz przed chwilą przeczytałem ci, że tak naprawdę nie jesteś człowiekiem. To pochodzi od Jezusa – nie jesteś nim dłużej niż tę sekundę, w której zacząłeś się pytać: Kim jestem? Co ja takiego zrobiłem? Dlaczego tu jestem? W tym samym momencie, o homo sapiens, niemożliwe jest, abyś nie otrzymał odpowiedzi. Tak naprawdę ofiaruję ci jedynie ucieczkę od twojej małości. Jednak nie możesz uciec poprzez próbę powiększenia swojej małości. Musisz powrócić do tej maksymalnej małości, którą jesteś w molekularnych falach twojej myśli o sformułowaniu cząsteczek i fal przemiany falowej energii światła, które redukujesz do poziomu cząsteczki i trzymasz się jej po to, by oddzielać swoje ciało.

Jak widać pozwalasz Staruszkowi nauczać. Wielu z was, jak przypomina nam Jezus, jest tak naprawdę w tym ode mnie lepszych. Lecz musisz poznać podstawowy zasób słów dotyczących twojego symbolicznego przedstawienia siebie, dzięki czemu twój opis samego siebie pokaże ci konflikt, którego zamierzasz się trzymać. Rozumiesz? Ja ci niczego nie odbieram. Ktoś naprawdę się tu sprzeciwił. Nie wiem, kto to taki. To jeden z tych wielkich uduchowionych, który powiada: Wszyscy przecież odczuwamy konflikt i ból. To całkowity absurd. Lecz kiedy przychodzę tu i mówię do ciebie, odsyłasz mi Pismo Święte Jezusa. Nie podoba ci się myśl, że jesteś całkowity i doskonały bez względu na to, czy się z tym zgadzasz, czy nie. Bóg bowiem nie osądza ani nie rozróżnia mechanizmów, za pomocą których słuchasz samego siebie.

Czy ja przynoszę tu tę ideę? Oczywiście. Czy wielu z was tego doświadczyło? Mam nauczać? Wszyscy tego doświadczyliście. Ty zaś myślisz, że przychodzisz do Jezusa za pośrednictwem tych wielkich katedr i pomników, które budujesz. A ja przeżyłem moje objawienie dzięki człowiekowi, który sprzedawał jabłka na rogu ulicy. Nie słyszysz mnie. On po prostu tam stał – to było w trakcie Wielkiego Kryzysu w latach trzydziestych – ledwo wiązał koniec z końcem i sprzedawał zebrane przez siebie jabłka po to, by się utrzymać. Używał on energii miłości, którą poczuł w chwili naszego umiejscowienia w czasoprzestrzeni, w której się znajdował.

Czy mnie słyszysz? Czy ktokolwiek mnie słyszy? Ty wciąż porządkujesz twoje wyobrażenie o tym, że nie jesteś doskonały. Lecz używasz symboli, które reprezentują czynność przebaczenia opartego na przekonaniu, że symboliczne przedstawienie tego, kim jesteś, nie może być zawarte całkowicie w twoim umyśle. Jezus zaś mówi: To nieprawda. Nie potrzebujesz żadnego tabernakulum. Nie potrzebujesz niczego. Te rzeczy próbują zasadniczo robić nauczyciele, którzy udają, że mówią o Jezusie. Lecz pamiętaj o jednym: jeśli mam sformułować ideę zmiany w czasoprzestrzeni, a zmiana ta pokaże ci miejsce, które odkryłem w swoim umyśle z powodu całego bólu, samotności i śmierci, to może się to wydarzyć w każdej chwili, w każdym miejscu i czasie, ponieważ już się dzieje, już się dzieje. Jak mówi piosenka: W dłoniach mych – czas, a w moim sercu – ty.

[W tle muzyka orkiestry Jackie Gleason]
A gdzie nie spojrzę, nic prócz miłości. Gdzie nie spojrzę, nic prócz miłości. Czy zauważyłeś, że nie unikam idei spoglądania na ciebie w twojej własnej perspektywie? A jeśli zawołasz raz na zawsze, spełnią się wszystkie moje marzenia. Przepraszam. Widzisz? Idea przemiany twojego umysłu nie wyklucza bólu. Ty myślisz sobie tak: „Ależ jestem radosny i szczęśliwy!”. Musisz jednak doświadczyć chwili całkowitej przemiany, bo inaczej po co tu jesteś?

Dzielisz się chwilą z bliską ci osobą. Widzisz, używam swojego umysłu. Czy twoje ciało ma w tym udział? Może mieć. Nie sprzeciwiam się niczemu, co zdecydowałeś się zrobić z innym ciałem. Mówię ci jedynie, że jeśli oddzielisz jedno ciało od drugiego, to zginiesz, po prostu dlatego, że… w dłoniach mych – czas, a w moich ramionach – ty.

Jest to tak pięknie opisane w Piśmie Świętym, w którym Jezus mówi: Przebacz człowiekowi na zewnątrz. Innymi słowy: kochaj swoich nieprzyjaciół. Słyszysz to w sposób koncepcyjny. Ja zaś ofiaruję ci pewność co do tego, że jeśli mamy wspólny cel, mimo że jesteśmy oddzieleni, to jak przypomina nam Jezus – nasz cel doda nam sił w chwili, którą zamierzamy tu spędzić.

Dobrze. Gdy stąpasz po tej ziemi, tak naprawdę ciągle przeżywasz chwile oddzielenia. Lecz w tym samym momencie czujesz niesamowitą miłość, zrozumienie i wolność, które oczywiście nie są związane z ciałem, a wszystkie mechanizmy, które próbowałeś łączyć w całość w sekwencji snu, już zniknęły.

Cieszę się, że zdecydowałeś się ze mną spotkać w tym momencie. Cieszę się, że zdecydowałeś się posłużyć wynalazkiem, którym jest idea, że czas nie może trwać dłużej niż ta chwila, którą właśnie przeżywasz. Poćwiczmy przez chwilę. Oto jesteś. Tak naprawdę nie było cię tutaj dwadzieścia osiem lub pięćdziesiąt siedem minut temu. Nie, to niemożliwe. Możesz tu być jedynie w tym momencie, w którym ustanawiasz nowy układ odniesienia oparty na świadectwie, którego używamy, by dzielić się brakiem odległości między moim cierpieniem a twoim cierpieniem, ponieważ jakakolwiek różnica między nimi może jedynie prowadzić do tego, co dzieje się tu i teraz.

I oto jeszcze jedno zdanie, które jest bardzo ważne w związku z ideą czasu. Posłuchaj.

Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości.

Dobrze. Czy zauważyłeś to? Znalazłeś się w innych ramach czasu. Na tym polega cała nauka Kursu Cudów, który pochodzi spoza czasu, od Jezusa, i zawiera w sobie przekonanie, że udało ci się przyspieszyć układ odniesienia, w którym się znajdujesz. Jest to oczywiście nauką Nowego Testamentu, nauką Jezusa i użyję tu pewnego słowa, ponieważ jest możliwe, że zechcesz to usłyszeć. Powiedz do mnie ,,ukrzyżowanie”.

Oczywiście, że ból, śmierć i samotność, których doświadczasz, po prostu podtrzymują tę myśl, że jesteś ciałem. Jezus zaś ci udowodnił po prostu, że dopóki sądzisz, że jesteś ciałem, będę ci ofiarował odzwierciedlenie – teraz powiedz do mnie: „zmartwychwstanie” – które pokaże ci, że mogę zmartwychwstać razem z tobą. Oczywiście masz z tym problem i dlatego wysłałem tę kasetę tej osobie – nie pamiętam imion tych wszystkich ludzi… Oni są cudowni i piękni, i nauczają, że Jezus zmartwychwstał, ale zawszę łączą to z ideą śmierci, podczas gdy zasadniczo chodzi o to, że doświadczając nieustannych idei śmierci – idei całkowitej ciemności i światła, możesz wstąpić do… Uwaga!

Niektórzy z was się właśnie pojawiają. A oto dlaczego mnie zaatakujesz. Nie wiem, czy to słyszysz, ale ty atakujesz wszystko po prostu dlatego, że się tego boisz, a tę myśl usprawiedliwiają ciemne postacie, które cię otaczają. Lecz nagle nie wiadomo skąd pojawiła się w twoim umyśle chwila całkowitego przebaczenia i w tamtej chwili nie byliśmy od siebie koncepcyjnie oddzieleni; byliśmy koncepcyjną jednością, ponieważ jako ten, którego nazywasz Mistrzem-Nauczycielem, nauczam świadectwa przemiany mojego fizycznego poczucia istnienia, a dokonuję tego w związku z – powiedz do mnie: „ponownym pojawieniem się Jezusa”.

Nauczałeś tego wystarczająco długo; gdzie myślisz, że podział się Jezus? Na co on czeka? On mówi ci po prostu: Ja zmartwychwstałem, lecz ty tego nie widzisz, ponieważ podtrzymujesz siebie i bronisz się przed działaniem pojedynczej przemiany własnego umysłu.

Nie potrafię wyrazić, jak wielką radość sprawiła mi idea, że pojęcie, które masz o sobie, jako tak zwana zawarta w ciele istota ludzka, jest po prostu determinacją, by nie osądzać czynności miejsca, w którym się znajdujesz. Jeśli zaś pragniesz wymknąć się stąd do wszechświata, to będziesz musiał uwolnić ideę obrony miejsca, w którym jesteś.

Powiedz do mnie: „Ale wtedy umrę”. Nie, nie umrzesz. Używasz śmierci, by usprawiedliwić własną niezdolność do uznania, że ta chwila czasoprzestrzeni tak naprawdę już się skończyła i że cały wszechświat na ciebie czeka. To musi być prawdą, ponieważ powiedziałeś mi w sposób koncepcyjny – i posłużę się tu tobą – powiedziałeś mi, że mogę stąd uciec, w moim pojęciu o sobie, jeśli przekroczę prędkość światła. A ja ci odpowiem: to cudownie. Jeżeli to prawda, to mogę się pojawić tutaj, a chwilę później w jakimkolwiek innym miejscu we wszechświecie.

Tym jest właśnie miłość, prawda? Ona nie wyklucza idei dzielenia się misją, z powodu której tu jesteśmy, lecz misja, którą postanowiłeś kontynuować, nie zaspokoi cię do końca po prostu dlatego, że nastało światło, a ciemność zniknęła. Nastało światło, a ciemność zniknęła. Co za piękne odzwierciedlenie! Dziękuję. Do zobaczenia za chwilę. Do zobaczenia za chwilę, tu i teraz. Świat tego nie widzi, lecz ty to nareszcie widzisz.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY
Odcinek II

Opowieść o sukcesie ludzkiej przemiany (część 1) – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY

Spotkanie z Mistrzem-Nauczycielem

Dzięki zasadom cudownego uzdrowienia
rozpoznajesz swój nowy Chrystusowy Umysł

Pamiętaj, ty jesteś uzdrowicielem przez cuda. Pamiętaj o tych bardzo ważnych ideach o sobie.

ZASADY CUDÓW

•    Nie ma hierarchii trudności w cudach. Jeden nie jest „trudniejszy” czy „większy” niż inny. Wszystkie są takie same. Wszystkie przejawy miłości są maksymalne.
•    Cuda dzieją się w sposób naturalny jako przejawy miłości. Rzeczywistym cudem jest miłość, która je inspiruje. W tym sensie wszystko, co pochodzi z miłości, jest cudem.
•    Wszelkie cuda oznaczają życie, a Dawcą życia jest Bóg. Jego Głos pokieruje tobą bardzo szczegółowo. Będzie ci powiedziane wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
•    Modlitwa jest nośnikiem cudów. Jest ona środkiem porozumiewania się stworzenia ze Stwórcą. Poprzez modlitwę miłość jest otrzymywana, zaś poprzez cuda miłość jest wyrażana.
•    Cud jest służbą. Jest on maksymalną przysługą, jaką możesz wyświadczyć komuś innemu. Jest on sposobem kochania bliźniego swego jak siebie samego. Rozpoznajesz wartość swoją i swego bliźniego równocześnie.
•    Cuda są myślami. Myśli mogą reprezentować niższy, czyli cielesny poziom doświadczenia, albo wyższy, czyli duchowy poziom doświadczenia. Pierwszy wytwarza to, co fizyczne, a drugi stwarza to, co duchowe.
•    Cuda wykraczają poza ciało. Są one nagłymi przeskokami w niewidzialność, z dala od poziomu cielesnego. Dlatego właśnie uzdrawiają.
•    Cuda budzą na nowo świadomość, że to duch, a nie ciało, jest ołtarzem prawdy. Jest to rozpoznanie, które prowadzi do uzdrawiającej mocy cudu. Posłuchaj.
•    Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.
•    Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu zostało przebaczone.
•    Cuda są naturalnymi oznakami przebaczenia. Dzięki cudom akceptujesz Boże przebaczenie poprzez rozszerzanie go na innych.
•   Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem. Posłuchaj
•    Cud jest korektą wprowadzoną przeze mnie do fałszywego myślenia. Działa jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.
•    Cuda oddają tobie cześć, ponieważ jesteś godny miłości. Rozpraszają one złudzenia o tobie i postrzegają w tobie światło. W ten sposób wymazują twoje błędy przez uwolnienie cię od twoich koszmarów. Poprzez wyzwolenie twojego umysłu z więzienia twoich złudzeń przywracają cię do zdrowia. Posłuchaj
•    Mechanizmem cudów jest Duch Święty. Rozpoznaje On zarówno Boże stworzenia, jak i twoje złudzenia. Oddziela On prawdę od fałszu dzięki Swej zdolności, by postrzegać w sposób całościowy, a nie selektywny.
•    Duch Święty jest najwyższym pośrednikiem w porozumiewaniu się. Cuda nie wymagają tego typu porozumiewania się, ponieważ są tymczasowymi środkami porozumiewania. Kiedy powracasz do swej pierwotnej formy porozumiewania się z Bogiem poprzez bezpośrednie objawienie, potrzeba cudów przemija.
•    Cud jest przejawem wewnętrznej świadomości Chrystusa i akceptacją Jego Pojednania.
•    Poważną zasługą cudów jest ich siła w uwalnianiu ciebie od twojego fałszywego poczucia izolacji, pozbawienia czegoś oraz braku.
•    Cud nigdy nie jest stracony. Może on dotknąć wielu ludzi, których nawet nie spotkałeś, oraz wywołać nieprawdopodobne zmiany w sytuacjach, których nie jesteś nawet świadomy.
•    Cud jest jedynym środkiem kontrolowania czasu do twojej natychmiastowej dyspozycji. Tylko objawienie wykracza poza czas, nie mając w ogóle nic wspólnego z czasem.
•    Cud jest narzędziem uczenia się, które zmniejsza potrzebę czasu. Tworzy on przedział czasowy niezależny od przebiegu czasu i nie podlegający jego zwykłym prawom. W tym sensie cud jest czymś pozaczasowym.
•    Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, a więc odwracają one porządek czasowy. Są one zawsze afirmacjami odrodzenia, które wydają się sięgać wstecz, lecz w rzeczywistości wiodą naprzód. Cuda niweczą przeszłość w teraźniejszości i w ten sposób wyzwalają przyszłość.
•    Cuda umożliwiają ci uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych, ponieważ to ty sam wytworzyłeś chorobę i śmierć, a zatem możesz zlikwidować je obie. Ty jesteś cudem zdolnym do stwarzania na podobieństwo swego Stwórcy. Wszystko inne jest tylko twoim własnym koszmarem sennym i nie istnieje. Tylko stworzenia światła są rzeczywiste.

Ty jesteś cudem. Jesteś cudem. Jesteś cudem.

Pozwolisz, że wejdę? Czynność uzdrawiania chorych i wskrzeszania umarłych, którą się tu zajmiemy, dokonuje się dzięki przedstawieniu w naszym umyśle natychmiastowej alternatywy, dostępnej dla nas za sprawą tej myśli – i na tym polega cała ta struktura – że odzwierciedlenia światła, które widzę w procesie istnienia jako to cielesne sformułowanie, jako nauczyciel cudów – usłyszałeś, co powiedziałem? – jako nauczyciel cudów jestem całkowity i doskonały, jaki zostałem stworzony… W punkcie procesu opierającego się na tej myśli, że jesteś umysłem, ciałem i duchem.

Cieszę się, że zdecydowałeś się użyć tego, co wydaje się twoim cielesnym sformułowaniem w związku z ideą, że cielesne sformułowanie w każdej chwili jest tak naprawdę tylko przejściem z idei konkretności twojej cielesnej formy, o czym pięknie mówi mój drogi przyjaciel Deepak. Przyjrzyjmy się przez moment temu, jak rzeczywiście działa cud. Zajmie to nam tylko chwilę, bo zapewniam cię, że nie będę ciałem w związku z tym, co zamierzam zrobić, co zamierzam zrobić, co zamierzam zrobić…

Przyjrzyjmy się szybko temu, czym naprawdę jest cud, ponieważ nie ma wątpliwości, że wydaje ci się, iż jesteś czymś stałym w swojej cielesnej formie. Nieprawdaż? Innymi słowy nauczam cię, że składniki czasu, który wydaje się upływać – w chwili gdy przyszedłem tu i usiadłem – tak naprawdę rozgrywają się tylko w chwili, gdy usiadłem. Jeśli zaś zobaczysz, na czym polega układ odniesienia, którego próbuję cię nauczyć, to zrozumiesz, że powtarzalność mojego ciała tak naprawdę dzieje się dokładnie i wyłącznie w tym momencie, a jednak zachowuję cielesną strukturę, ponieważ przyjmuję rolę, którą nazywamy „stałością” czy też pełnią lub cielesnym sformułowaniem. Posłuchaj, wszystko, czego cię nauczam jako tak zwanego homo sapiens, sprowadza się do tego, że jest w tobie zawsze pełnia – w tej idei, że stanowisz cielesne sformułowanie.

A teraz muszę ci pokazać – w procesie, który nazwalibyśmy uzdrowieniem ciała – że w każdym momencie możesz przyjąć ten tytuł. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj, co mówi na ten temat Deepak. Mówiono o tym od zarania czasu. Mówiono o tym od momentu, gdy w idei twojej świadomości pojawiła się myśl o stałym ciele. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj.

Oto wypowiedź Deepaka Chopry:

Hołdujesz w swym umyśle przesądom określającym cię jako ciało i to właśnie musisz przezwyciężyć. Chodzi tu o przychylne nastawienie do rzeczy, które wydają się konkretne, namacalne i trójwymiarowe. Myślimy, że kamień jest rzeczywisty, ponieważ jest czymś stałym, ciężkim, a nasze zmysły mogą go z łatwością zlokalizować w czasie i przestrzeni. A zatem, co możemy powiedzieć o rzeczywistości, w której nie wierzysz w to, co widzisz?
Nasze zmysły odgrywają tę samą sztuczkę z rzeczywistością w większej skali. Nasze mózgi są zbyt powolne, by zarejestrować migotanie każdego konkretnego przedmiotu, który na kwantowym poziomie istnieje i przestaje istnieć tysiące razy na sekundę. A zatem widzimy stałe przedmioty, mimo że tak naprawdę ich nie ma.
Czy możemy ponownie wyobrazić sobie siebie w świetle niezmysłowej rzeczywistości, czy też mamy pozostać więźniami pięciu zmysłów w ślad za naszymi prehistorycznymi przodkami? Kiedy powtarzamy słowa takie jak: „wschód” czy „zachód słońca” pozwalamy sobie na zmysłowe oszustwo. Oto inny przykład: przeprowadzono szereg eksperymentów, podczas których kazano grupie ludzi słuchać nagrania z magnetofonu i spisać jego treść…

W twojej pewności mogę ci jedynie powiedzieć, że każda idea, która masz w swoim umyśle, jest częścią sytuacji, w której wygłaszasz sam do siebie tę całkowitą myśl – w ten właśnie sposób uczysz się Kursu Cudów – że pamięć powtarzania siebie wyraża się jednocześnie, właśnie w tej chwili, w czynnikach, które określają, czym jesteś.

A teraz będę przez chwilę nauczał o sobie i włączę tu kogoś, kogo być może znasz bardzo dobrze w związku z koncepcyjną postawą odnoszącą się do jego przekonania, że może on wypromować ideę ponownego pojawienia się Jezusa. Mówiono o nim dziś rano, a stało się tak dlatego, że masz wszelkiego rodzaju duchowych nauczycieli, którzy proponują ci rozwiązania wynikające z analizy możliwości bycia cielesną formą. Gdy analizują oni tę możliwość – a użyję tu kogoś, o kim być może słyszałeś. Nazywa się Billy Graham (Master Teacher pokazuje czasopismo Newsweek).

Poznajesz tę twarz? A czy ja poznaję tę twarz? Tak, wygląda na to, że się zestarzał w porównaniu do tego, jak go pamiętam pięćdziesiąt lat temu. Może ci się wydawać, że ja nie wyglądam – w moim wyobrażeniu o sobie – na tyle lat, co on. Tak naprawdę ja go postrzegam jako umysł pełen sił witalnych z lat pięćdziesiątych, kiedy to powstał on i powiedział: „Jezus zmartwychwstał i jest pełnią”.

Lecz w momencie, gdy Billy Graham zaczął tego nauczać – i o tym jest mowa w tym artykule – cierpiał on z powodu konieczności oceny tego, co działo się na świecie. To ciekawa myśl. Ten artykuł mówi, że on się starzeje i że umrze. On się nie starzeje i nie umrze! To pochodzi od Jezusa Chrystusa. Ale Jezus mu powie, że przeżyłem wszystkie te doświadczenia, w których czułem potrzebę powielania, a więc, zanim się zorientujesz, oto będziesz stał razem z Eisenhauerem lub z kimś kogo nienawidzisz lub z kimś, kogo kochasz. Dlaczego? Bo zacząłeś osądzać – i oto twój problem – zacząłeś osądzać, powiedz do mnie: „posługując się Bogiem”.

I oto borykasz się tak bardzo, podobnie jak wszyscy ludzie, z tą ideą, że Bóg cię osądza… Lecz nagle pojawiają się, zewsząd i znikąd, Jezusowi nauczyciele, którzy mówią ci bardzo stanowczo, że Bóg nie osądza! Nie podoba ci się to! Na całe uzdrowienie, które się dokonuje, będziesz musiał spojrzeć z całą osobistą odpowiedzialnością, tak jak wyobrażasz sobie siebie w swej zdolności osądzania. I natychmiast odrzucisz zaangażowanie w tę myśl, którą ci ofiaruję, mówiącą o tym, że Bóg nie sądzi.

Tak więc nasz przyjaciel Deepak wie doskonale w swoim umyśle, poprzez trening umysłu, że Jezus zmartwychwstał. Wszystkie artykuły, wszystkie wypowiedzi z ostatnich dwóch tysięcy lat, stwierdzają, że przeszedł on doświadczenie śmierci i jego cielesna forma wydawała się leżeć w grobie, lecz gdy przyjrzeli się dokładniej, okazało się, że on zmartwychwstał – znajdował się w innym cyklu czasu.

Pytanie, jakie się teraz pojawi i powód, dla którego mnie wyłączyłeś i odrzuciłeś, jest taki – mam nauczać przez chwilę? – Bóg cię nie osądza! To zaczyna się dziać na tym świecie dzięki przesłaniu, które nazywamy Kursem Cudów. Oto mieliśmy historię na temat Billy’ego Grahama lub kogoś innego, na kogo chciałbyś spojrzeć, mając pewność co do tego, że jesteś uzdrowiony, całkowity i doskonały. Jednak wydajesz się wierzyć, że Bóg, który cię osądza, będzie odróżniał twoje dobro od zła, twoje życie od śmierci.

Właśnie dlatego potrzebujesz treningu umysłu. Musisz wyćwiczyć swój umysł w systematyczny sposób, aby rzeczywiście przyjrzeć się temu, co jest tu powiedziane. Czy to mówi Jezus? O tak, i to bardzo stanowczo. Przeczytanie tej idei, że Bóg cię nie będzie osądzał, zajmie nam trzydzieści sekund. Ale ty natychmiast mi odpowiesz, że nie będziesz dłużej uczęszczał do mojego kościoła. Nie chcesz do niego uczęszczać, ponieważ ten zły człowiek pójdzie z piekła do Nieba tak samo szybko jak ty! A to ci się nie podoba. Nie mów mi, że ci się podoba, ponieważ już bronisz tej idei, że jeśli Bóg cię nie osądza, to „dlaczego w ogóle tu jestem?” Odpowiem Ci na to pytanie w taki sposób, w jaki naucza tego Jezus oraz tak, jak ja tego nauczam:

Powiedz do mnie: „Sam siebie osądzam”. Oczywiście, że tak! Nie przeszkadza ci zasadniczo idea, że osąd jest możliwy, lecz osądzając, wciąż odróżniasz, w czasie, możliwość tego, co dzieje się tu i teraz jako pamięć przeszłości od tego, co rzutujesz na przyszłość. Jakże więc możesz zostać uzdrowiony? Jak możesz być pełnią, jeśli trzymasz się w swoim umyśle idei cielesnego sformułowania?

Posłuchaj przez około minutę Nowego Testamentu, z którego mówi do ciebie św. Jan:

W odpowiedzi Jezus mówił
mu (w rozdziale 5 Ewangelii św. Jana): Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili z powodu cudu, który teraz się dzieje. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. A teraz zacznie się zmaganie: Ojciec bowiem nie sądzi nikogo – to właśnie odrzucasz – lecz cały sąd przekazał Synowi, którym się staniesz w swoim własnym objawieniu, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Rozumiesz? To dzieje się w tej chwili. Nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.

Oto dlaczego używam koncepcyjnych idei – zadzwonię dziś do Billy’ego Grahama… Wielu nauczycieli uznało zdolności uzdrowicielskie, które się w nich objawiają. Ja właśnie tak zostałem uzdrowiony. Jest to kojarzone z ideą, że utracę moją cielesną formę. A więc staję teraz przed ideą, że wy chrześcijanie nauczacie mnie w ten sposób: „No cóż, kiedy umrę, pójdę do Nieba”, „Kiedy umrę, pod warunkiem, że będę dobry, pójdę do Nieba”. Tu nie chodzi o to, że kiedy umrzesz, pójdziesz do Nieba, tu chodzi o to, że nie ma czegoś takiego jak śmierć. I w tym miejscu nasze drogi się rozchodzą.

Rozumiesz? Nauczanie mechanizmu polegającego na tym, że nie jesteś ciałem jest nauczaniem, w którym formułuje się właśnie to. Teraz pojawi się pytanie, a ja będę musiał przyjąć tytuł nauczyciela Bożego. Tekst, który czytałem na początku, wskazuje, czym jest cud, i używa określenia „ja”. W tym sensie używam słowa „ja” w odniesieniu do Jezusa

Czy Billy Graham tego nauczał? On tego nauczał przez sześćdziesiąt lat. On jest w tym samym wieku, co ja. Czy on pamięta drugą wojnę światową? Czy pamięta cały ten ból i śmierć? Czy pamięta wiele doświadczeń śmierci? Mówię teraz o sobie, nie o kimś innym! Czy zechcesz mnie usłyszeć, jeśli się odsłonię? Mówię o doświadczeniach śmierci, przez które sam przeszedłem. Czy pamiętam je? Oczywiście. Czy każdy tutaj pamięta swe własne doświadczenie śmierci? Tak, ponieważ naucza wprost ze swego umysłu o pewności co do tego, że wszystko, co się dzieje, będzie się przejawiać w podejmowanych przez niego decyzjach dotyczących pamięci.

Billy Graham mówi teraz tak: „Zmartwychwstanie naprawdę się wydarzyło”. A ja się z nim całkowicie zgadzam. Ale on musi dojść do punktu, w którym powie: „Nie będę osądzał i nie będę próbował odróżniać dobra od zła”. Praktycznie nie potrafisz tego dokonać bez doświadczenia objawienia związanego z determinacją, by przebaczać. I będzie się to opierać na nagłym wydarzeniu w twoim umyśle, które pozwoli ci zobaczyć, że wszystko, co się dzieje, w pełni twoich skojarzeń z cudem, to głosy, które usłyszałeś – i tu odnosimy się do rozdziału 5 Ewangelii św. Jana – w związku z myślą, że Jezus chodzi z tobą w świetle.

I oto on. W umysłach niektórych z was błysnęła myśl, że zobaczyliście Jezusa. Mówię to do Billy’ego. Wyślę mu tę kasetę, ponieważ on mówi w tym artykule: „jestem zmęczony osądzaniem”. Mówi, że je zmęczony patrzeniem na prezydentów… Tak naprawdę mówi on w swoim umyśle: „Chyba będę musiał umrzeć”. A ja chcę mu powiedzieć, jeśli zechcesz to usłyszeć: każdy, kto powstanie i będzie nauczać z mocą, której używa w czynności sądu ostatecznego, który będzie miał miejsce – i tego próbują obecnie dokonać – tak naprawdę nie dotyczy to idei odzwierciedlenia światła, ponieważ odzwierciedlenie światła, które mi dajesz od momentu, kiedy tu przyszedłem i usiadłem na tym krześle, zachowując odległość pomiędzy sobą… O właśnie to zrobiłeś, ponieważ masz w swoim umyśle pamięć chwili, kiedy to krzesło było puste. Jednak pamiętasz jedynie moment, kiedy na nim usiadłem

Gdy wrócę, będę nauczał o tym, jak faktycznie dokonuje się cudowne uzdrowienie w twojej cielesnej formie. W jakiś sposób bowiem myślisz, że jesteś ciałem, a gdy myślisz, że jesteś ciałem, to jesteś pamięcią pustego krzesła, na którym musisz nagle usiąść, co stanowi względną odległość pomiędzy czasem, którego potrzebujesz, by usiąść, a przestrzenią, w której się znajdujesz.

Zaraz wracam. Wrócę, by nauczać o cudzie uzdrowienia, które dokonuje się dzięki pewności zawartej w zasadach cudów odnoszącej się do tego, że cudowi udało się pokazać ci nowego ciebie. Całkowicie nowy ty wyłania się tu i teraz w pamięci, którą się dzielimy. Zaraz wracam.

Piosenka: Kocham cię

Kocham cię,
Szumi kwietniowy wiatr.
Kocham cię,
Odpowiadają wzgórza.
Kocham cię,
Potwierdza złoty brzask,
Gdy jeszcze raz
Zerka na żonkile.

Dziękuję
Znów wiosna nastała,
Znów ptaki latają,

Mój umysł cię kocha…

Śpiewając ponownie
Tę starą pieśń:

To jest uzdrowieniem…
Zajmę się teraz trochę uzdrawianiem.
Kocham cię –
To pieśń nad pieśniami.
Należy ona do ciebie i do mnie.

Jest tylko miłość. Pokazuję ci teraz, że nasze umysły zaczynają się porozumiewać. Nasze umysły, nie ciała.

Kocham cię,
Potwierdza złoty brzask,
Gdy jeszcze raz
Zerka na żonkile.

Billy Graham? Ha ha! Nie jesteś tym ciałem! Ty i ja porozumiewamy się za pomocą naszych umysłów.

Znów wiosna nastała,
Znów ptaki latają,
Śpiewając ponownie
Tę starą pieśń:
Kocham cię –
To pieśń nad pieśniami.
Należy ona do ciebie i do mnie.

Chcę ci tu na chwilę dać gwarancję, że miłość, którą czuję, jest oczywiście miłością wszechświata. Jest to jedyna rzecz, która istnieje w rzeczywistości. Powtarzanie tego, odbywające tu i teraz w cudzie nauczania, wymaga użycia twojej koncepcyjnej jaźni, abyś mógł zobaczyć, że miłość, którą czuję głęboko w sobie, rozprzestrzenia się ze mnie w pełni tego, czym jestem, a w tej pełni nie jestem ciałem. Mogę wciąż pobudzać ideę dawnego związku w czasie, a może powinienem… Będę tego nauczał. Użyję Deepaka Chopry. Nie ma nikogo gromadzącego wokół siebie tysiące ludzi, kto by nie wyrażał lepiej fundamentalnych uzdrawiających nauk Billy’ego Grahama. Nie w tym jest problem. Problem jest w tym, że to wymaga, powiedz do mnie: „cudu”.

A teraz powiedz: ,,działania”. Wymaga to działania polegającego na przemianie tego, co wydaje się powtarzaniem odzwierciedleń światła, które sprawiają, że ty lub Deepak lub ktokolwiek inny, również ty – tam za kamerą. Dobrze wyglądasz. Używasz teraz kamery, by zarejestrować odzwierciedlenie czegoś, co będzie przedstawiało moje myśli, które tak naprawdę znajdują się między nami. Właśnie wydarzył się tam cud, bo oto nagle przybyłeś tu znikąd; dosłownie pojawiłeś się znikąd, ponieważ dopóki nie zobaczysz prawdziwego odzwierciedlenia, Billy Grahamie, lub kimkolwiek jesteś, tak długo będziesz myślał, że jesteś cielesną formą i że zestarzejesz się i umrzesz. Oto, co mówi na ten temat Deepak w odniesieniu do idei zmartwychwstania Jezusa. Posłuchaj:

A więc musimy na nowo wymyślić percepcję dzięki temu, że uświadomimy sobie, że pięć zmysłów jest całkowicie iluzorycznych. Dobrą nowiną jest to, że możemy wyjść ponad nie. W istocie czynimy to codziennie. Nie mówię tu nic mistycznego, choć prawdą jest, że Bóg dokonał nie lada wyczynu: jest niewidzialny, a jednocześnie czczony przez wierzących. Myślę o czymś innym – tak podstawowym jak wzrok. Mówimy, że widzenie jest tym samym, co wiara, a jednak nikt nie wie, czym tak naprawdę jest widzenie. Nie ma przecież żadnego światła w tej części kory mózgowej, która jest odpowiedzialna za widzenie. Ten obszar mózgu, podobnie jak inne, jest na wpół solidną masą o konsystencji owsianki, który zna jedynie percepcyjną ciemność. W tym zawiera się całe nauczanie. Nie ma żadnych obrazów w naszych mózgach, a jedynie nawałnica chemicznych i elektrycznych sygnałów. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób przemieniamy fotony bijące w siatkówkę oka w widzialną rzeczywistość – dlatego nazywamy to cudem – a ponieważ to samo dotyczy pozostałych czterech zmysłów, rzeczywistość jest do wzięcia. Króluje tu niepewność, a gdzie jest niepewność, tam pojawia się szansa uzyskania wolności, jeżeli tylko będę w stanie sprawić, byś przemienił swój umysł. Pewien znany guru powiedział kiedyś swoim zwolennikom, że rzeczywistość jest jak sieć. Jeśli chcesz od niej uciec, to znajdź dziurę i wskocz w nią.

Wróciłem do ciebie. Dziękuję za to, ponieważ chcę cię nauczyć mocą moich ostatnich sekwencji całkowitej ciemności, że nie zamierzam pozwolić na ideę, że światło, które jest konieczne, abym mógł cię zobaczyć, było ochroną tego, jaki jest mój umysł. A teraz ofiaruję ci rozwiązanie polegające na tym, że kiedy przybyłeś z uniwersytetu twojej totalności, w tym sensie, że zawarta jest w tobie twoja pełnia, przeszedłeś naturalne doświadczenie – użyjmy tu idei czasu – w cyklu trwającym czterdzieści tysięcy lat we wszechświecie, który ma – ile? – czternaście miliardów lat i oto nagle rozpoznajesz, kim jesteś. W tamtym momencie zaangażowałeś się w czasie. A ja próbuję ci jedynie pokazać tę chwilę, w której to krzesło było puste. Dobrze?

Spróbuję tego z tobą. Popatrz na mnie. O proszę, właśnie tak to zrobię. Oto znalazłem się tutaj. W tej odległości między nami, wydaje ci się w twojej pamięci, że to krzesło jest puste. Tak czy nie? I teraz będziesz rzutował na przyszłość – usiądę tu teraz z tobą –  tę ideę, że w twoim zaangażowaniu w ideę rzeczywistości będzie się zdawało, że siedzę na tym krześle. Siedzę na nim, a więc porównujesz siebie z materialną konsystencją krzesła.

Pokażę ci, jak stwarzać cuda i jak uzdrawiam chorych. To jest faktycznym stanem. To krzesło jest święte. Rozumiesz? To jest sytuacja twojej cielesnej formy; tak właśnie działa homo sapiens. Wierzy on, że istnieje moc w decyzjach, które podejmuje angażując się w alternatywy zawarte w swoim umyśle. Jego problem polega na tym, że nadaje on wartość krzesłu, na którym właśnie usiadł. Ono nie ma żadnej wartości poza tą, którą on mu potem nadaje w związku z ideą sekwencji w czasie. Deepak naucza tego bardzo pięknie. Nie ma nic nowego w tej idei: kiedy znajdujesz się w jakimś punkcie w czasoprzestrzeni, to znajdujesz się w nim nie tylko w czasie, lecz również w zajmowanej przez ciebie przestrzeni.

A oto, co ci ofiaruję. Czas trwa tylko chwilę w twoim umyśle. To jest cudem i w każdym momencie to już się skończyło.  A teraz pamiętaj… Teraz zaczniesz pisać na ten temat. Co zamierzasz zrobić –  stworzysz rękopis na temat Staruszka (Nazywają mnie Nauczycielem)? Ponieważ w ciągu następnych dwóch tysięcy lat, a mówimy tu o ponownym pojawieniu się Jezusa, tu i teraz, angażujesz się w tę ideę, że nie tylko pojawiam się ponownie w tym, co wydaje się chwilą, która trwała zanim wyruszyliśmy w podróż do wszechświata, ale jej trwanie jest tym samym, co przestrzeń. A więc pełnia idei, że mogę rozpoznać siebie, jest we mnie. Jeżeli jednak w swoich koncepcjach widzisz mnie jak siedzącego na tym krześle… Użyję tu Billy’ego Grahama. Czy rozumiesz, że masz do czynienia z głosami, które skierowane są do ciebie? Nauczam tu Nowego Testamentu. Nie ma wątpliwości, że głos Jezusa, który słyszysz – to on przemówił do Pawła z Tarsu – mówi tak: „Czemu mnie prześladujesz? Masz kochać swego bliźniego, masz kochać wszystkich, ponieważ właśnie w ten sposób stąd wychodzisz”.

Nie ma wątpliwości, że rozumiesz to koncepcyjnie. Rzecz w tym, że idea utożsamienia się z oddzieleniem przyczyny i skutku, da ci wizję – tak jak właśnie usłyszałeś w artykule Deepaka – która sprawi, że uwierzysz, iż twoje ciało jest czymś stałym, a to nieprawda. Ono jest całkowicie iluzoryczne. A teraz tworzymy parametry, które zmienią sytuację czasoprzestrzenną, w której się znajdujesz. Widzisz to? Posłuchajmy, posłuchaj tej idei dotyczącej nowej mocy, którą jesteś obdarzany. Wprawdzie zawiera ona w sobie osąd, zawiera też pewność co do tego, że ta odległość między przyjściem tutaj a odejściem stąd odbywa się jednocześnie z tym. Posłuchaj.

ODKRYWAMY CAŁKOWICIE NOWE MIEJSCE
W CZASIE I PRZESTRZENI
Oto, co się dzieje – każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas lęku, samotności i śmierci zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś powtarzał wciąż na nowo i na nowo podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści zostało przekształcone w świat miłości.
Zadziwiającą rzeczą w tej idei, że nauczam… Oh, jest tu taki człowiek, który potrzebuje trochę treningu. On wciąż żyje, ma na imię Oral Roberts. Jeden z tych pięknych młodych ludzi zaczął odkrywać ideę, że tak naprawdę nie ma odległości między nim a jego pojęciem o sobie i że wszyscy pójdą do Nieba. I to wydaje ci się całkiem rozsądne – użyję tu Orala, który jest jedną z najstarszych świadomości, jakie znam – on naucza i głosi kazania o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jednak ma on wciąż problem polegający na tym, że wierzy on, iż Bóg go osądzi.

A więc był tam ten piękny człowiek, który czegoś doświadczył, ja czegoś doświadczyłem, doświadczyliśmy czegoś, co sprawiło, że zaczęliśmy nauczać tej podstawowej idei, że uzdrowienie naszego ciała dokonuje się równocześnie, ponieważ Bóg nas nie osądza. Wszystkim podoba się ta idea… Zaś Oral Roberts napisał chyba do tego człowieka list, w którym powiedział: „Nauczam podstawowych zasad, że wszyscy będziemy cierpieć, że istnieje grzech i że niektórzy ludzie odczuwają ból, a niektórzy są dobrzy”.

To jest dokładnym przeciwieństwem nauk Jezusa. Nie podoba ci się to, ponieważ wymaga to twojego osobistego doświadczenia, tak abyś mógł zobaczyć, że  – użyjmy tu znowu osiemdziesięcioletniego Staruszka – ja się nie starzeję, nie rozchoruję się i nie umrę. Pamięć ciebie, którą przechowuję w idei, którą mógłbyś nazwać „upośledzonym erudytą”, będzie włączała rozpoznanie mojej zdolności – poprzez nasz Kurs Cudów – przekazania twemu koncepcyjnemu umysłowi w pełni podniesionej częstotliwości – Oral Roberts! – że ja nauczam o Jezusie Chrystusie w jego fizycznym ponownym pojawieniu się w cielesnej postaci! Lecz świat robi wszystko w tym cyklu dwóch tysięcy lat – musicie pamiętać, że dwa tysiące lat to tylko mgnienie w twoim umyśle… Nie ma wątpliwości, że twoje zaangażowanie pozwoli ci zobaczyć swoją pełnię.

Posłuchaj tego ze mną. Przeczytamy jeszcze trochę o tym, jak działa twoje fizyczne ciało.

Czym jest ciało?

Ciało jest ogrodzeniem, które Syn Boży zbudował w swej wyobraźni po to, by oddzielić części swej Jaźni od innych części. Wydaje mu się, że mieszka właśnie w tym ogrodzeniu, po to by umrzeć, gdy ciało ulegnie rozkładowi i rozpadnie się w proch. W tym ogrodzeniu bowiem czuje się zabezpieczony przed miłością. Utożsamiając się ze swym bezpieczeństwem, postrzega siebie jako to, czym ono jest. Jakże inaczej mógłby być pewny, że pozostaje w ciele, odgradzając się od miłości.

Wróciłem na chwilę, ponieważ zasadniczą nauką Jezusa jest to, że jeśli widzisz inne ciało na zewnątrz, to musisz mu wybaczyć po prostu dlatego, że ciało tam na zewnątrz to tak naprawdę ty, Oral Roberts! Ja go uwielbiam, słucham jego kazań i uwielbiam tę ideę, że grzmisz do tłumów z ambony, a jednak używasz pewnej formy osądu i wciąż rozróżniasz w swoim umyśle. A teraz zacytujemy Jezusa w odniesieniu do pewności co do tego, że twoje ciało może być uzdrowione i doskonałe w każdej chwili w związku z zasobem słów, które ci ofiaruje. Jednak słownictwo to nie zawiera idei oddzielenia, lecz w samorealizacji, w chwili, którą nazywasz ukrzyżowaniem i śmiercią, zmartwychwstajesz, ponieważ to się już skończyło. A więc dokonajmy porównania i przeczytajmy jeszcze trochę o twoim ciele.

Zwolnię na chwilę tempo. Chcę, żebyś poczuł tę myśl, że rzeczywiście się temu przyglądasz. Nie możesz mi w żaden sposób zaprzeczyć, jeśli zakładamy, że zamierzasz nauczać idei zmartwychwstania. Twoje ciało zmienia się i tak przez cały czas. To może być dobrym przykładem, dlaczego do tej pory nie próbowałem tego nauczać, ponieważ… Byłem z Deepakiem; on napisał dziesiątki książek. Ja pisałem wiele o Jezusie. Napisałem tak wiele książek, jak ktokolwiek w historii, ponieważ będzie to opowieścią o tym, kim jesteśmy. I teraz ujawnisz, że uczestniczyłem w drugiej wojnie światowej, że cierpiałem i umarłem. Tak rzeczywiście było! Mam silne wspomnienia o przejściu doświadczenia śmierci, po którym wciąż byłem żywy. Wszyscy tego doświadczyliśmy. Nie ma w tym nic nowego. Ja tylko ci przypominam, że ta sięgająca lat czterdziestych muzyka, którą puszczałem w powiązaniu z ideą tego krótkiego odstępu sześćdziesięciu czy osiemdziesięciu lat, to wspomnienia w moim umyśle. Czy mogę sobie również przypomnieć ponowne pojawienie się Jezusa w tym, co rzekomo było martwym ciałem, a teraz zmartwychwstało? Oczywiście.

Posłuchaj, przeczytam ci jeszcze trochę na temat tego ogrodzenia, które zbudowałeś wokół swego ciała, po to by je ochronić, zapewniając w ten sposób swoją śmierć, ponieważ wierzysz, że jeśli uwolnisz się od tego ogrodzenia, to będziesz martwy. A więc trzymasz się idei czasoprzestrzeni i żyjesz w tej sekwencji czasu. Posłuchaj.

Ciało nie przetrwa. Jednak on myśli, że to zapewnia mu podwójne bezpieczeństwo. Albowiem nietrwałość Syna Bożego jest „dowodem”, że jego ogrodzenie się sprawdza i spełnia zadanie, które przypisał mu jego umysł. Albowiem gdyby jego jedność pozostała nietknięta, któż mógłby atakować i kto mógłby być atakowany? Kto mógłby być zwycięzcą, a kto jego łupem? Kto mógłby być ofiarą, a kto mordercą? I jeżeli nie umarł, to jakież istnieją „dowody” na to, że wieczny Syn Boga może być zniszczony?

Teraz będę przez chwilę nauczał, ponieważ jest to oczywiście przemianą dotyczącą wyobrażenia o tym, że nagromadzenie indywidualnych wspomnień skróci ideę, że istnieje coś takiego, jak czasoprzestrzeń. Jeżeli zaś istnieje czasoprzestrzeń, to będzie ona tak samo doskonała w swoim związku, jak doskonały jest wszechświat życia, ponieważ jest tylko jeden wszechświat życia. Właśnie dlatego potrzebujesz czegoś, co Jezus nazywa wyćwiczeniem umysłu w taki sposób, że mogę podjąć nową decyzję, dzięki której zgodzimy się co do tego, że przemieniam swoją cielesną postać. I teraz zrobisz wszystko, co w twojej mocy – jest o tym mowa w artykule o upośledzonym erudycie. Przeczytam ci to. Mam trzy minuty, więc będę nauczał idei z artykułu pt. W umyśle upośledzonego erudyty. Powiedziałem im, że pojadę tam i zademonstruję, że nie jestem osiemdziesięcioletnim ciałem. Lecz mam w sobie pamięć, za sprawą naszego Kursu Cudów, że nie jestem nim.

To jest artykuł pt. W umyśle upośledzonego erudyty [Master Teacher pokazuje czasopismo Scientific American]. Ty zaś mówisz: „ja nigdy o nim nie słyszałem”. Jego zdolność zapamiętywania cię zadziwi. Zdolność zapamiętywania, którą wyraża Helen Schucman, chociaż bardzo się tego boi, bo przesłanie Nowego Testamentu ofiaruje pełnię rozwiązania, czego się obawiasz. Oto przykład tego, do czego jest zdolny upośledzony erudyta. I wszyscy od razu powiedzą: „No cóż, ale ja tego nie potrafię”. To nonsens. Możesz zrobić wszystko, co zechcesz w swoim pojęciu. Nieprawdaż? O tak! Posłuchaj.

Oto idea, że niedorzeczne jest, abyś ty sam nie był częścią tego.

Możesz wyciągać fakty z mentalnej biblioteki zawartej w człowieku.

Ten upośledzony erudyta może rzeczywiście wyciągnąć jakikolwiek fakt ze swej mentalnej biblioteki z taką samą szybkością, z jaką wyszukiwarka wydobywa informację z Internetu. Przeczytał on „Polowanie na Czerwony Październik” Toma Clancy’ego w godzinę i dwadzieścia pięć minut. Zapytany o to cztery miesiące później, wymienił nazwisko rosyjskiego operatora radiowego w książce i numer strony opisującej tę postać oraz zacytował kilka urywków tekstu słowo w słowo. Gdy miał półtora roku, zaczął zapamiętywać książki, które mu czytano. Do tej pory nauczył się na pamięć dziewięciu tysięcy książek. Przeczytanie jednej strony zajmuje mu osiem do dziesięciu sekund, a zapamiętane książki odkłada na półkę odwrócone do góry nogami, tak aby zaznaczyć, że znajdują się one już na jego mentalnym „twardym dysku”. Posłuchaj.

Pamięć Kima obejmuje przynajmniej piętnaście obszarów zainteresowania, a wśród nich: historia Stanów Zjednoczonych i świata, film, programy dotyczące przestrzeni, aktorzy i aktorki, Biblia, historia kościoła, literatura, Szekspir i muzyka klasyczna. Kim zna wszystkie kody pocztowe w Stanach Zjednoczonych oraz stacje telewizyjne obsługujące dane obszary. Zapamiętuje mapy znajdujące się na pierwszych stronach książek telefonicznych i może podać, na wzór Internetu, dokładną trasę podróży w każdym większym mieście w USA. Zna on tytuły setek kompozycji muzyki klasycznej i potrafi powiedzieć kiedy i gdzie je skomponowano oraz pierwszy raz publicznie przedstawiono, a także podać nazwiska kompozytorów.

Najbardziej intrygujące jest to, że obecnie, będąc w średnim wieku, wydaje się rozwijać nową umiejętność. Podczas gdy poprzednio mógł jedynie mówić o muzyce, w ciągu ostatnich dwóch lat sam zaczął uczyć się gry na instrumentach.

To jest całe moje nauczanie. Niezależnie od tego, jak bardzo się zmagasz jako homo sapiens, to myśl, że twój rozdwojony umysł, będący pamięcią, używa oddzielonej idei, nie oznacza, że nie gromadzisz wiedzy. Oznacza jedynie, że nie wiesz, jak jej użyć w idei cielesnej formy.

Powiem teraz, co tak naprawdę się dzieje. Będę nauczał przez około trzy minuty. Wszędzie wokół ciebie pojawia się kombinacja zdolności, dzięki której przypominasz sobie związek zawarty w twojej cielesnej formie. Natomiast stopniowa akumulacja mocy, dzięki której przypominasz sobie, w jakimkolwiek momencie, swą własną historię, jest zasadniczo tym samym, co homo sapiens. Od początku czasu mówił ci o tym wynalazek alternatyw. Przeczytajmy jeszcze jedno zdanie o tym, jak działa twoje ciało.

Ciało jest snem. Podobnie jak inne sny, czasami wydaje się odzwierciedlać szczęście, lecz może całkiem nagle zamienić się w lęk, w którym rodzą się wszelkie sny. Albowiem tylko miłość stwarza prawdziwie, a prawda nie może się lękać. Wytworzone po to, by odczuwać lęk, ciało musi dążyć do celu, który mu nadano. Możemy jednak zmienić cel, do którego będzie zmierzać ciało, gdy zmienimy nasze myśli o tym, czemu służy.

Ciało jest środkiem, za pomocą którego Syn Boży odzyskuje zdrowie umysłu. Mimo iż wytworzono je po to, by odgradzało go w piekle bez możliwości ucieczki, to jednak poszukiwanie piekła wymieniono na dążenie do Nieba. Syn Boży wyciąga dłoń do swego brata, by pomóc mu iść tą drogą wraz z nim. Teraz ciało jest święte. Teraz służy uzdrowieniu umysłu, który miało zabijać.

Będziesz się utożsamiał z tym, co myślisz, że da ci bezpieczeństwo. Czymkolwiek to może być, będziesz myślał, że jest to jednym z tobą. Twoje bezpieczeństwo jest w prawdzie, a nie w kłamstwach. Miłość jest twoim bezpieczeństwem, ponieważ lęk nie istnieje. Utożsam się z miłością, a jesteś bezpieczny. Utożsam się z miłością, a jesteś w domu. Utożsam się z miłością i odkryj swoją Jaźń.
.
W naszym Kursie Cudów, w historii, w której usiłujemy pokazać ci, jak rozsądne jest uświadomić sobie, że koncepcja, którą masz o sobie jest zawarta w pełni twego umysłu. Lecz w twojej potrzebie, be jej bronić, był twój lęk polegający na konieczności rzutowania jej na zewnątrz, co doprowadziło do powstania pozorów istnienia innej tożsamości cielesnej. Cała nauka mojego zbawiciela Jezusa wyraża się w tym, abym kochał Pana Boga swego całym sercem, całym umysłem i całą dusza moją, a ciebie, mojego bliźniego, człowieka, który jest obok mnie, jak siebie samego po prostu dlatego, że człowiek obok mnie… jest mną. Właśnie w ten sposób mogę cię uzdrowić, jeśli mi na to pozwolisz w tym układzie odniesienia. I użyjmy tu Orala Roberta, który jest wielkim uzdrowicielem. Czy on uzdrawia? Oczywiście, że tak. Jednak odczuwa on potrzebę odnoszenia się do konieczności zrozumienia, jak dokonuje się uzdrowienie. Jakież to ma znaczenie, jak się ono dokonuje? Jeżeli on zmartwychwstał w cielesnym sformułowaniu, to musisz, jako przyczyna tego, ćwiczyć w swoim umyśle pewność co do tego, że jeśli nie będziesz osądzał swojego związku z Bogiem, to podniesiesz częstotliwość miłości, która do ciebie czuję. To jest cudem transformacji cielesnego sformułowania, a dokonuje się ona poprzez nasz Kurs Cudów.

Dziękuję, że pozwalasz mi zaprezentować ciebie. Być możesz jest już cały cykl kaset, ponieważ jeśli pokażę się jako ten nauczyciel, to zostanę przez ciebie skonfrontowany, bo jesteś zdecydowany osądzać. Ktoś do mnie powiedział: „A więc mówisz mi, że Adolf Hitler pójdzie do Nieba tak samo jak ja?” Odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak! Nie podoba ci się ta odpowiedź, i wcale ci się nie dziwię. Lecz pamiętaj, że to twój umysł osądza i właśnie dlatego nauczamy przebaczenia.  Dlatego nauczamy pewności co do tego, że jesteś całkowity i doskonały i że ten świat się skończył. I teraz, gdy pojawiam się tu ponownie wraz z tobą, natychmiast czuję do ciebie miłość. Nie muszę ci nadawać tożsamości oddzielonej ode mnie. Mam już wystarczająco dużo problemów z powodu przerażenia, którego doznałem w chwili mojej destrukcji, która natychmiast przerodziła się w czynność powtarzania siebie.

Do zobaczenia za chwilę. Nasze spotkanie zaplanowano na rok 2426. A teraz po prostu podniosę częstotliwość, ponieważ wszystko, co się przydarzyło i tak się już wydarzyło. W ten sposób możemy się nawzajem zobaczyć. W ten sposób możemy się nawzajem zobaczyć… Nawzajem zobaczyć w miłości, którą czujemy.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY
Ciąg dalszy nastąpi

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili – tekst filmu Mastera Teachera

Tekst filmu Mistrza-Nauczyciela – Uroczyste Narodziny Świętej Chwili, cz. 1

 

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Nadejście Wielkiego Przebudzenia
Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

 

To jest kurs cudów. Jest to kurs obowiązkowy. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny.
Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie.
Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem.
Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.
Kurs ten można więc bardzo prosto podsumować w ten sposób:

 

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym leży pokój Boga.

HISTORIA KURSU CUDÓW

Rozdział 15

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili
Dwa sposoby użycia czasu

ODCINEK I

Spotkanie z Mistrzem Nauczycielem

 

Piosenka w tle: Spacerując w zimowej krainie czarów

[Mistrz-Nauczyciel śpiewa:]
Czy słyszysz dzwonki sań na zakręcie?
Czy widzisz śnieg, co lśni na drodze?
Co za piękny widok, jakież to szczęście!

Przyniosłem artykuł o Niewidzialnym Wszechświecie. Czy mogę się przysiąść?

Mam tu mój tekst Kursu Cudów. Posłuchaj:

Ulepimy bałwanka na łące o dwa kroki stąd
i będziemy udawać, że to ksiądz po kolędzie.

Zdejmę sweter.

On powie: czyście małżeństwem? A my na to: ależ skąd!
Ale skoro ksiądz już jest, to i niech ślub będzie.

A później będziemy spiskować marząc przy kominku,
Jak odważnie stawić czoła planom, które powzięliśmy.

To jest bardzo szczególna okazja.

Czy słyszysz dzwonki sań na zakręcie?
Czy widzisz śnieg, co lśni na drodze?
Co za piękny widok, jakież to szczęście…
Jesteś tu ze mną?
Spacerować w zimowej krainie czarów.

Obiecałem, że nagram dla Jezusa cykl kaset wideo o Kursie Cudów dotyczący wspomnienia jego ponownych narodzin w szczególnym miejscu i czasie – słyszysz? – w związku z ideą, że on się urodził w tym utożsamieniu, a my się tu zebraliśmy, by zaśpiewać, gdyż rozpoznaliśmy z radością, że to prawda. Ja powróciłem tu wczoraj, mamy nadzieję, że przyjedziesz i przyłączysz się do nas tutaj, w tym szczególnym okresie, który będzie wstępem do bardzo radosnych Świąt Bożego Narodzenia pod patronatem naszego Kursu Cudów. Powiem więc tym spośród was, którzy właśnie ukończyli ten program, że nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem i oczywiście nauczam idei, że Jezus jest z nami, nieprawdaż?

Ta była ładna piosenka. Oto co się tu wydarzy, a będziecie mogli się tym cieszyć wraz ze mną: będzie to idea, że poproszę cię, abyś przez następne około pięćdziesiąt dwie minuty podzielił się ze mną – poprzez Tekst Kursu Cudów – możliwością tego, że opis naszych zamiarów, który ci zaofiaruję, da ci wskazówkę dotyczącą twojego świętowania, a wielu z was ma wyznaczone dni, podczas których świętujecie ideę nadchodzących narodzin Jezusa.

Pokażemy ci interludium, które da nam możliwość natychmiastowego rozpoznania – rozumiesz? – do którego w rzeczywistości dochodzi nieustannie w związku z tym, jak zamierzamy obchodzić Święta Bożego Narodzenia. Rozumiem, że wielu z was ma wyobrażenie o tym, że w jakiś sposób idea wymieniania się podarunkami podczas Świąt, kupowania prezentów, uczestnictwa w idei narodzin naszego zbawiciela Jezusa będzie włączała świętowanie praktycznie wszystkiego, co tylko byś chciał.

Chcę cię jedynie zapewnić, a mówię teraz jako nauczyciel Kursu Cudów, że wielu z was zaczęło się łączyć – tutaj, podczas tego cyklu następnych trzydziestu dni – i rzeczywiście będziemy świętować tę ideę. Posłuchaj. Dziękuję. Posłuchaj o Świętej Chwili z rozdziału 15 Tekstu naszego Kursu Cudów.

 

ŚWIĘTA CHWILA
Dwa sposoby użycia czasu

 

Czy możesz wyobrazić sobie, co znaczy być wolnym od trosk, od zmartwień, od lęków, a tylko bez ustanku być doskonale spokojnym i cichym? Tu jest mowa o dwóch sposobach użycia czasu. Jednak właśnie po to istnieje czas: żeby się nauczyć tego i niczego więcej. Nauczyciel Boga nie może się zadowolić Swoim nauczaniem, dopóki nie przyswoisz sobie wszystkiego, czego On  naucza. Nie spełni Swego nauczycielskiego zadania, póki nie staniesz się na dobre takim uczniem, który uczy się tylko od Niego. Kiedy to nastąpi, nie będziesz już potrzebował ani nauczyciela, ani czasu na uczenie się. Posłuchaj.
Jednym ze źródeł dostrzegalnego zniechęcenia, które może cię ogarnąć, jest twoje przekonanie, że wymaga to czasu i że skutki nauk Ducha Świętego leżą w odległej przyszłości. Tak nie jest. Albowiem Duch Święty używa czasu na Swój własny sposób i nie jest nim związany. A całe to marnotrawstwo, które czas wydaje się nieść ze sobą, wynika tylko z twojego utożsamiania się z twoją tożsamością, którą nazywamy ego, które używa czasu na poparcie swej wiary w zniszczenie. Ego, tak jak Duch Święty, posługuje się czasem, aby cię przekonać, że cel i kres nauczania jest nieunikniony. Właśnie dlatego dla twojej tożsamości, dla ego tym celem jest śmierć, która stanowi jego kres. Natomiast dla Ducha Świętego tym celem jest życie, które nie ma kresu.

Czyż to nie jest fajne? To był początek tekstu dotyczącego idei wspomnień, które ma wielu z nas, z zaznaczeniem, że przyniosłem tu ze sobą, w oparciu o praktykę oświecenia mojego umysłu w odniesieniu do chwili, kiedy tu przyszedłem kilka minut temu, oczekiwanie czasu Bożego Narodzenia.

Przyniosłem ze sobą oczekiwanie chwili, w której mógłbym zaofiarować ci, w związku z ideą wspólnego świętowania Bożego Narodzenia, tę myśl, że małość, którą wcześniej używaliśmy do identyfikowania siebie w faktycznym akcie dawania, zawierała w sobie cały wszechświat. Nie ma niczego w tym, co zamierzam zrobić – jeśli zaufasz temu, co ci tutaj ofiaruję podczas świętowania narodzin naszego Chrystusa – co nie byłoby dla ciebie oczywiste.

Posłuchaj jeszcze jednego fragmentu z rozdziału 15 mówiącego o małości, którą pozwalasz sobie być w swojej cielesnej formie, oraz o wielkości, która może należeć do ciebie poprzez ideę tej jasnej gwiazdy, która będzie świeciła dla ciebie podczas narodzin Chrystusa. Posłuchaj:

Małość wobec wielkości
 
Nie zadowalaj się małością. Upewnij się zaś, że rozumiesz, co to jest małość i dlaczego nigdy byś się nie mógł nią zadowolić. Małość to ofiara, którą składasz samemu sobie. Składasz ją zamiast wielkości i przyjmujesz ją. Wszystko na tym świecie jest małe, bo ten świat się składa z małości, w dziwacznym przekonaniu, jakoby małość mogła cię zadowolić. Dążąc do czegokolwiek na tym świecie w przekonaniu, że ci to przyniesie pokój, umniejszasz siebie i oślepiasz się na wspaniałość. Twojemu dążeniu i czujności dano wybierać pomiędzy małością i wspaniałością. Jedną z nich zawsze wybierzesz kosztem drugiej. Rozumiesz? 

Ale czego sobie nie uświadamiasz, ilekroć wybierasz, to że twój wybór jest oceną samego siebie. Wybierz małość, a nie będziesz miał pokoju, gdyż osądzisz, że nie jesteś jego godzien. A cokolwiek byś zaproponował w zastępstwie, będzie o wiele zbyt lichym darem, aby cię zaspokoić.

Rozumiesz? Marzę, jak mówi ta piosenka, o białych Świętach wraz z każdą świąteczną kartką, którą piszę, i zachowałem wspomnienie o tym jak ty i ja będziemy się cieszyć ideą dawania, którym się tu zajmiemy. Marzę o białych Świętach, których ty będziesz częścią. Dziś wieczorem, kiedy zaczniesz snuć plany na kolejny rok, być może podzielisz się z nami – mamy taką nadzieję – przemianą twego umysłu poprzez proste przesłanie mówiące o tym, że Świętowanie Bożego Narodzenia to właśnie akt dawania, nieprawdaż? Jest ono ideą jego narodzin tego dnia i przeczytam ci trochę na ten temat, lecz posłuchaj ze mną przez chwilę.

Idea, że ty i ja spotkamy się w szczególnym czasie, by świętować pojęcia o tym, czego zamierzamy dokonać, to czynność mojego umysłu wyrażającego chęć, by dzielić się z tobą początkowo zadowoleniem z powodu pokoju i szczęścia, które mi dałeś w związku z tym, że w rozdziale 15 naszego Kursu Cudów będziemy mogli wspólnie uczestniczyć w tych Świętach Bożego Narodzenia… w tych Świętach Bożego Narodzenia, tak abyśmy połączyli się dzięki prostemu uznaniu, że gdy razem dajemy w pewności co do tego, kim jesteśmy, i wymykamy się z małości, którą przedtem przejawialiśmy, przechodzimy do wszechświata i tam pozostaniemy.

A teraz poczytam ci jeszcze trochę i usłyszysz, jak bardzo możesz być szczęśliwy dzięki tej idei. A więc posłuchajmy jeszcze trochę na temat świętowania narodzin naszego zbawiciela Jezusa. Posłuchaj.

 

Duch Święty może w umyśle twym jasno i całkiem bezpiecznie zachować twoją wielkość, wolną od wszelkiej małości, nienaruszoną przez jakikolwiek drobny dar, jaki świat małości chciałby ci wręczyć. Lecz aby tak się stało, nie możesz przeciwstawiać się temu, czego On chce dla ciebie. Przez Niego zdecyduj się na Boga. Gdyż małość i przekonanie, że możesz się zadowolić małością, to decyzje, które podejmujesz o samym sobie. Potęga i chwała, będące w tobie od Boga, są dla wszystkich, którzy jak ty postrzegają się jako małych i sądzą, że małość da się rozdmuchać w poczucie wielkości, mogące ich zadowolić. Nie obdarzaj małością i nie gódź się na nią. Wszelka cześć należy się temu, kto gości Boga. Twoja małość oszukuje cię, lecz twoja wielkość jest od Tego, który przebywa w tobie i w którym ty przebywasz. Nie dotykaj zatem nikogo małością w Imię Chrystusa…

Teraz przedstawię ci powód, dla którego połączyliśmy się tutaj, by świętować ideę narodzin i mam to na myśli: fizycznych narodzin cielesnego sformułowania, które może nam pokazać, że nieuniknione jest to, jak pięknie wyglądamy razem podczas tych Świąt. Posłuchasz tego ze mną? Rozumiesz? Innymi słowy podjąłeś decyzję, by dać prezent komuś, o kim być możesz marzyłeś w sekwencji snu – krewnemu, przyjacielowi, komuś, kogo dobrze znasz.

Próbuję ukazać ci, w twojej świadomości, akt dawania związany ze świętowaniem Bożego Narodzenia, w czym wyraża się wielkość tej chwili, w której kochaliśmy jeden drugiego, słyszysz mnie? My, Trzej Królowie (jak mówi piosenka) wobec wielkości idei Jezusa. Posłuchajmy. Posłuchaj, jakie to piękne:

[Mistrz-Nauczyciel śpiewa:]
Gwiazda o królewskiej piękności
Zachód wskazuje
I wciąż nas prowadzi
Do twej doskonałej światłości.

Czy jest możliwe, abyś uczestniczył ze mną w idei tej piosenki? Oczywiście, że tak. Spójrzmy na to przez chwilę. Spotykamy się tu, aby… Posłuchaj. Zamierzam dać ci bardzo szczególny prezent, ponieważ…

Gdy północ wybiła jasna,
Aniołowie zagrali tuż nad ziemią
Na swych złocistych harfach
Tę chwalebną pieśń:

Niech pokój spłynie z Nieba na ziemię.

Mówi nam o tym Tekst Kursu Cudów, który pochodzi spoza tych ram czasowych, a jego narratorem jest nasz zbawiciel Jezus. Posłuchajmy jeszcze trochę tego, o czym zamierzamy ci powiedzieć.

W tej porze Bożego Narodzenia, która obchodzi narodziny świętości dla tego świata, połącz się ze mną, który zdecydowałem dla ciebie o świętości. Naszym wspólnym zadaniem jest uświadomić ponownie wielkość temu, komu Bóg przeznaczył, iż ma Go ugaszczać. Ażeby obdarzać darem Boga, to nie mieści się w twej małości, ale w tobie się mieści. Gdyż Bóg chce obdarzać Sobą przez ciebie. Usłysz to w związku z ponownymi narodzinami Jezusa. Od ciebie sięga On do każdego i poza każdego, do stworzeń Swojego Syna, lecz ciebie nie opuszcza. Daleko poza twój mały świat, ale wciąż jeszcze w tobie, rozprzestrzenia się na wieczność. Jednak wszystkie Swoje dzieła przynosi tobie jako temu, który Go u siebie gości.

Czyż ofiarą jest pozostawić za sobą małość i nie błąkać się nadaremnie? Budzić się do chwały to nie ofiara. Lecz ofiarą jest godzić się na cokolwiek mniej niżeli chwała. Naucz się, że musisz być godny Księcia Pokoju zrodzonego w tobie na cześć Tego, którego u siebie gościsz. Nie wiesz, co znaczy miłość, bo usiłowałeś ją nabyć za małe podarki, czyli ceniąc ją zbyt mało, aby pojąć jej wielkość. Miłość nie jest mała i przebywa w tobie, bo gościsz Go w sobie. Wobec wielkości, która żyje w tobie, twoja niska ocena samego siebie i wszystkich drobnych ofiar, jakie dajesz, rozpływa się w nicość. Posłuchaj mnie ty, świąteczny.

Święte dziecię Boga, kiedy nauczysz się, że tylko świętość może cię zadowolić i obdarzyć pokojem? Pamiętaj, że uczysz się nie tylko sam dla siebie, tak samo jak ja nie uczyłem się sam dla siebie. A ponieważ uczyłem się dla ciebie, ty możesz się uczyć ode mnie. Pragnę cię nauczyć tego, co twoje, ażebyśmy razem mogli zastąpić tę nędzną małość, która przywiązuje tego, co gości Boga, do winy i słabości, radosną świadomością chwały, w nim będącej. Moje narodziny w tobie są twoim przebudzeniem się do wspaniałości. Nie witaj mnie w żłóbku, lecz na ołtarzu świętości, gdzie przebywa świętość w doskonałym pokoju. Jesteś ze swojego Ojca, a ja z ciebie. (…) Połączmy się w oddaniu czci tobie, który musisz pozostać na zawsze poza małością.

Pozostanę teraz z tobą przez chwilę i powiem ci, że będziesz szczęśliwy z powodu tej myśli, że znalazłeś się właściwym miejscu we właściwym czasie. Będzie to związane z ideą, że choć ustaliłeś na to określoną datę, to jest to dostępne w każdej chwili w związku ze świętowaniem twoich ponownych narodzin, ponieważ on się ponownie narodził, a ty podzielałeś tę ideę, że w twojej ludzkiej naturze doznałeś chwili chwały, kiedy to nagle uświadomiłeś sobie, że nie pochodzisz z tej sekwencji czasu. Pozostaniesz w tym ze mną?

Niecierpliwe wyczekiwanie związane choćby tylko z urywkiem, który ci teraz przeczytamy, jest jednym z powodów, dla którego podjąłeś decyzję, by tu przybyć i ćwiczyć wraz z nami ideę przemiany swojego umysłu – przemiany sposobu dotychczasowego myślenia. Posłuchaj jeszcze trochę, zanim zrobimy przerwę. Posłuchaj:

Zdecyduj o tym ze mną, albowiem zdecydowałem  się pozostać z tobą. Moja wola jest taka, jak mego Ojca, gdyż wiem, że Jego Wola stałą jest i na zawsze w stanie pokoju ze sobą. Nie zadowolisz się niczym prócz Jego Woli. Nie gódź się na nic mniejszego, pomny, że twoim jest wszystko, czego się nauczyłem. Co mój Ojciec miłuje, to i ja miłuję, jak On, i nie mogę się zgodzić na to, czym nie jest, tak samo jak On. I ty również. Kiedy nauczysz się godzić na to, czym jesteś, nie będziesz więcej składał darów samemu sobie, gdyż będziesz wiedział, że niczego nie potrzebujesz, że jesteś całkowity i niezdolny do przyjęcia czegokolwiek dla samego siebie. Będziesz jednak z radością dawać, ponieważ otrzymałeś. Posłuchaj. Goszczący Boga nie potrzebują szukać, aby cokolwiek znaleźć.

Jeżeli jesteś całkiem gotów zbawienie zdać na plan Boży i wyrzekasz się usiłowań, aby samemu sięgnąć po pokój, zbawienie będzie ci dane. Nie sądź jednak, że Jego plan możesz zastąpić własnym. Połącz się raczej ze mną (czyli z Jezusem) w Jego planie, abyśmy mogli uwolnić wszystkich ograniczonych na własne życzenie, i pospołu obwieścić, że gości Go u siebie Syn Boży. Tak oto nikomu nie pozwolimy zapomnieć tego, co ty chciałbyś pamiętać. I tym samym będziesz o tym pamiętać. Jeszcze jedno zdanie.

Wywołuj w każdym tylko pamięć o Bogu i o Niebie, którym jest. Bo gdzie pragnąłbyś, aby przebywał twój brat, tam będziesz uważał, iż ty przebywasz.

Za chwilę cię opuszczę. Wszystko, co usłyszałeś przed chwilą, ma decydujące znaczenie. Mam nauczać przez chwilę? Niebo jest tym, czym myślisz, że jesteś. Tobie wydaje się, że wejdziesz w jakieś utożsamienie w piekle lub w ciemnym układzie odniesienia i nie odnajdziesz pokoju Boga. A ja zapewniam cię w związku z ideą czasoprzestrzeni, że wszystko to dokonało się w ponownych narodzinach Jezusa, a on przeszedł doświadczenie tak zwanego ukrzyżowania, którego w istocie teraz ty doświadczasz, a następnie zmartwychwstania wiążącego się z przypomnieniem, że się urodził, że urodził się w tobie i tak naprawdę stoi teraz tuż obok ciebie. Stoi on tuż obok tego brata, który kwestionował w swoim umyśle tę samą odpowiedź, którą ja odkryłem w swoim umyśle.

Nauczam, że konieczny jest cud przemiany sposobu, w jaki się teraz przedstawiam, i używam do tego idei jasnego światła, które przyszło do mnie podczas Świąt Bożego Narodzenia w tę świętą noc, kiedy on narodził się ponownie w żłobie, zaś najwspanialsza opowieść, jaką kiedykolwiek opowiedziano, zostanie ci teraz opowiedziana w obecności tego, którego z wielką radością ci przedstawiam. I nagle rozpoznajesz w pełni, że ten, który był kimś obcym obok ciebie, jest częścią twojego umysłu, i wychodzisz wraz ze mną do wszechświata ponad czasoprzestrzenią. Posłuchaj wraz ze mną. Posłuchaj.

Piosenka: Święta Noc
W tę świętą noc gwiazdy świecą jasno,
Tej nocy narodził się nam zbawiciel.

Posłuchaj tego ze mną. Jest możliwe nauczenie się tego kursu natychmiast – uznaj tylko tę myśl, że dzieje się to tu i teraz.

[Dalszy ciąg piosenki w tle w tym samym czasie, gdy MT parafrazuje Ewangelię Św. Łukasza]
Świat na wieki całe w grzechu swym zasnął,
Aż on się pojawił i dusza wartość swą ujrzała.
I oto dreszcz nadziei przenika  zmęczony świat,
W ten nowy dzień poranna budzi się chwała.

Usłyszcie anielskie śpiewy,
Padnijcie na kolana.
Co za noc, święta noc!
Noc narodzenia Chrystusa Pana.
Święta Noc!
Co za noc, święta noc!

Pouczył nas, byśmy się wzajemnie miłowali,
Bo miłość jest jego prawem, a pokój ewangelią.
Uwolni  on braci, którzy w więzach trwali
I dzięki niemu wszelki ucisk przeminie.
Niech nasz chór wdzięczności słodkie hymny wznosi,
Radością przepełnione, wielbiące jego imię.

Chrystus naszym Panem,
Jego imię na wieki chwalimy.
Noel, Noel!
Co za noc, święta noc!
To Boże Narodziny.

W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. I ta sama myśl jest ci dana teraz w odniesieniu do Józefa, który udał się do Judei, do miasta Dawidowego, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.

W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: ,,Nie bójcie się! Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką. Dziś w mieście Dawida narodził się wam zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: ,,Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania”. Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: Pójdźmy i zobaczmy sami, o czym nam powiedziano w tej wielkiej opowieści o narodzinach Jezusa. Udali się też z pośpiechem i znaleźli Józefa, Maryję i Niemowlę, leżące w żłobie. I upadli na kolana, oddając mu cześć, co jest częścią historii, w której my również uczestniczymy.

To spotkanie, które sprawia, że jestem tak bardzo wdzięczny, jako nauczyciel i naśladowca zmartwychwstania mojego zbawiciela Jezusa, jest po prostu uznaniem, że w tym czasie i miejscu rozpoznaję ciebie i w tym samym momencie dzielimy się tą ideą…

Dziękuję. Wesołych Świąt. Mam dla ciebie szczególny prezent i chcę ci go zaofiarować poprzez Tekst naszego Kursu Cudów. Wiąże się on tak naprawdę tylko z jedną ideą. Zamierzamy świętować razem możliwość pewnego wydarzenia w czasie i przestrzeni, a dotyczy ono tej idei – pamiętasz zdjęcia, które obejrzysz, o Niewidzialnym Wszechświecie – że z ciemności, którą wszędzie i ciągle widzisz, rodzi się w tobie myśl, że oto nagle wszędzie wokół ciebie zobaczysz inne postacie świętujące wraz z tobą tę ideę, że jest możliwe, aby czas ponownego odegrania tego wydarzenia był właśnie tu i teraz.

Fragment, który przeczytamy teraz razem z rozdziału 15, wykaże, że od chwili, gdy znalazłeś się tu dziś ze mną spędzasz bardzo dużo czasu na wprowadzaniu tu swojej dawnej jaźni. Chciałbym, żebyś zobaczył, że jaźń, którą tu wprowadziłeś – dla wielu z was sięga to dwa tysiące lat wstecz – idea możliwości ponownych narodzin stała się częścią twojej historii poprzez ogrom światła, bo gwiazda rzeczywiście zabłysła.

Czy jest to czymś innym niż historia homo sapiens – człowieka, który od początku czasu patrzył na gwiazdy na niebie i nauczył się, że dzięki treningowi umysłu Kursu, poprzez zmartwychwstanie Jezusa, może zacząć doświadczać w sobie zmiany, która zintensyfikuje ogrom jasności, gdyż do tej pory przysparzał on sobie tak wiele bólu, czuł się samotny i myślał, że faktycznie może się zestarzeć i umrzeć.

Zebraliśmy się tu podczas tego trzydniowego interludium opartego na Tekście Kursu Cudów po to, aby przedsięwziąć razem akt dawania, akt połączenia z wdzięczności za miłość, którą czuję do ciebie dzięki tej idei, że przybyliśmy spoza tego układu odniesienia do nowego pierwiastka rzeczywistości opierającego się po prostu na jaśniejszej perspektywie, którą chcesz zobaczyć.

To było piękne. Czy widzę teraz z tobą tę ideę? Czy przeczytałem ci z Nowego Testamentu opowieść św. Łukasza? Czy jest to opowieść o Jezusie, która możecie się teraz dzielić? Oczywiście. Będziemy tu mieli małą przerwę. Częścią tego popołudnia będzie przyjście dzieci. To moment, w którym tak wielu z nas świętowało spotkanie z Mędrcami i pasterzami, kiedy to poczuliśmy tak mocno tę ideę niecierpliwego wyczekiwania radosnych narodzin naszego zbawiciela Jezusa podczas Świąt Bożego Narodzenia, które planowaliśmy, tak jak robimy to w tej chwili podczas tych trzech dni. Będziemy z radością przyglądali się dzieciom, jak śpiewają nam tę krótką piosenkę o tym, że możliwe jest, abyś cieszył się wraz z nami, dzięki ich niewinności, jeśli pozwolisz im docenić ponowne narodzenie się, którego możesz doświadczyć w swoim umyśle – tę ilość czasu, jakie ci ono zajęło podczas tego krótkiego odcinka dwóch tysięcy lat, wziąwszy pod uwagę, że wszechświat miliardów gwiazd i planet trwał tylko tę jedną chwilę, podczas której pozornie wydarzyła się śmierć, czyli ukrzyżowanie, i urodziłeś się ponownie, urodziłeś się ponownie.

Posłuchaj wraz ze mną jeszcze kilku fragmentów naszego Tekstu, któremu teraz z radością się przyglądasz jako perspektywie skrócenia odległości czasu, jaki zamierzałeś tu spędzić, oraz działania w oparciu o procedurę, dzięki której możesz rzeczywiście stąd wyjść. Posłuchaj wraz ze mną. Dobrze? Właśnie przyszły dzieci. Przyszły tu, a ja tak bardzo je kocham. Pamiętasz, jak przychodziliśmy rano i patrzyliśmy jak podekscytowane otwierały prezenty i robiły różne rzeczy, a my dzieliliśmy się tą myślą, że zrozumienie przychodziło nam tak łatwo, bo jak mówi Jezus przychodzimy jak małe dzieci.

Wreszcie przychodzimy niewinni i pewni co do tego, że się rodzimy, żyjemy w częstotliwości światła i wychodzimy z niewoli tej myśli o byciu ciałem. Robimy to poprzez zmartwychwstanie i ponowne narodziny Jezusa, które dokonują się tu i teraz. Posłuchaj. Chcę ci coś powiedzieć. Jeżeli nie będę miał później okazji, to chcę powiedzieć, że wielu, wielu z was zaczyna wreszcie akceptować bardzo fundamentalne przesłanie mówiące o konieczności treningu Kursu Cudów za pośrednictwem Jezusa. Nie ma w nim żadnej ambiwalencji. Nie ma w nim nic o bólu, śmierci i samotności. Mówi on po prostu, jeśli zechcesz w to uwierzyć, że nadszedł czas, abyś się powtórnie narodził.

Mówi on jedynie, że w genetycznym układzie odniesienia idei czasoprzestrzeni – możesz się tu posłużyć mną, a nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem, uczniem i naśladowcą Jezusa, który dzieli się z nim – o czym przeczytamy za chwilę – myślą o tym, że będąc uczniami rodzimy się na nowo w każdej chwili. Ok? Przyjrzyjmy się temu razem. Posłuchaj:

VI. Święta chwila i Boże prawa


Masz tak mało wiary w siebie, ponieważ nie jesteś gotów pogodzić się z faktem, że w tobie jest miłość doskonała. Szukasz więc poza sobą tego, czego poza sobą nie możesz znaleźć. Ja zaś ofiaruję ci moją doskonałą wiarę w ciebie zamiast wszystkich twych wątpliwości. Nie zapominaj wszelako, że równie doskonała musi być moja wiara we wszystkich twoich braci, inaczej byłaby jako dar dla ciebie ograniczona. 
Nieprawdaż? W świętej chwili podzielamy naszą wiarę w Syna Bożego, gdyż pospołu uświadamiamy sobie, że jest on tego najzupełniej godny, a doceniwszy jego wartość, nie możemy wątpić w jego świętość. Więc miłujemy go. Spójrz.
Wszelkie oddzielenie znika, gdy podzielamy świętość. Bo świętość to moc, a kiedy się nią dzielimy, zyskuje na sile. Jeżeli szukasz satysfakcji w zaspokajaniu swych potrzeb takich, jak je pojmujesz, to znaczy, że wierzysz, iż siła bierze się z kogoś innego i co ty zyskujesz, on traci. Ktoś zawsze musi tracić, jeżeli uważasz się za słabego. Ale jest również inne rozumienie związków, kompletnie wykraczające poza pojęcie tracenia mocy.
Spójrz.
Nietrudno ci uwierzyć, że kiedy ktoś inny prosi Boga o miłość, twoja prośba nie traci na sile. Nie sądzisz także, jakoby twoja nadzieja, iż Bóg ci odpowie, zmniejszała się przez to, że Bóg jemu odpowiedział. Wręcz przeciwnie, skłonny jesteś jego powodzenie uważać raczej za świadczące o możliwości twojego. To dlatego, iż uświadamiasz sobie, jakkolwiek mgliście, że Bóg to idea,
jeszcze raz:Bóg to idea, zatem twoja wiara w Niego potężnieje, kiedy się ją podziela. Trudno ci tylko pogodzić się z faktem, że jak twój Ojciec, tak i ty jesteś ideą. I jak On, tak i ty możesz się całkowicie oddać niczego nie tracąc, a wyłącznie zyskując. Na tym polega akceptacja pełni związku, w jakim się znajdujesz z samym sobą.
To przez nas przyjdzie
do ciebie pokój. Przyłącz się do mnie w idei pokoju, bo w ideach umysły mogą się porozumiewać. Jeżeli dasz siebie, jak twój Ojciec daje Siebie Samego, nauczysz się rozumieć Pełnię Jaźni. W tym i przez to rozumie się znaczenie miłości. Ale pamiętaj, że rozumienie bierze się z umysłu i tylko z umysłu. Dlatego wiedza jest z umysłu i warunki jej towarzyszą jej w umyśle. Gdybyś nie był ideą i niczym oprócz idei, nie mógłbyś się w pełni porozumieć ze wszystkim, co kiedykolwiek było. Dopóki jednak wolisz być czymś innym, albo chciałbyś popróbować, jak nie być niczym innym i zarazem być czymś innym, nie przypomnisz sobie mowy porozumienia, która jest ci doskonale znana.

A jest ci doskonale znana, ponieważ dzięki idei jakiegokolwiek całkowitego, doskonałego umysłu zaakceptowałeś myśl, że jest to możliwe podczas konfliktu, który poczułeś tutaj podczas tego świątecznego wydarzenia. Mimo że wdzięczność z powodu dawania i przyjmowania jest częścią twojego umysłu, ta podstawowa idea, że twoja moc pochodzi z wszechświata, choć potrafisz ją uznać, nie przekładała się na zrozumiały dla ciebie język, i właśnie dlatego potrzebujesz świadectwa naszego zbawiciela Jezusa, ponieważ on nauczył się tej lekcji dla ciebie.

Powstaje pytanie, kiedy się jej nauczył. No cóż, zgodnie z Pismem Świętym, nauczył się jej dwa tysiące lat temu, ale dopóki ty wciąż praktykujesz ideę, że mogłoby istnieć coś poza doskonałą miłością, tak długo będziesz działał wedle tej procedury. Lecz tu i teraz, właśnie tu podczas tego trzydniowego interludium zdecydowałeś się rozpocząć trenowanie własnego umysłu, by zobaczył, że niezależnie od tego, jakich się trzymasz idei na swój temat – słuchasz? – głęboko w tobie jest myśl, że przyszedłeś tu, byłeś tu i odszedłeś stąd.

I kiedy spojrzysz dziś wieczorem na gwiazdy, a spędzimy ten czas razem, ponieważ jest dziś sobota, spędzimy ten czas razem, spójrz na to jako na zwykłą możliwość istnienia myśli, która nie może nie być zawarta w tobie, ponieważ jest oczywiste, że czegoś szukasz. Nie wiesz, czym to jest; nie wiesz, dlaczego tu jesteś; nie wiesz, jak się tu znalazłeś, a jednak odpowiedź musi się zawierać gdzieś w układzie odniesienia, który ci pokaże, że ta myśl jest dla ciebie dostępna, jeśli na to pozwolisz w związku z tym, czego próbujemy cię nauczyć poprzez przesłanie Jezusa, które mówi bardzo prosto: kiedy rozpoznałem to w moim procesie odzwierciedlenia światła, którego wcześniej używałem, by identyfikować cię jako kogoś oddzielonego ode mnie, w tej samej chwili zobaczyłem, że współuczestniczymy w jednej misji zbawienia kogoś, kogo nazywasz Jezusem. Nie obchodzi mnie oczywiście, jak go nazywasz. Mam ci powiedzieć, dlaczego używamy przesłania Jezusa? Dlatego że idea przesłania Jezusa polega po prostu na tym, że jakkolwiek bym siebie nie postrzegał koncepcyjnie, będę musiał ci wybaczyć. Będę musiał pamiętać, że ten wróg, ten człowiek, z którym przeżyłem swoje doświadczenie śmierci, wróg, którego musiałem nauczyć się postrzegać inaczej, był zmianą w moim umyśle dotyczącą mocy, by podjąć decyzję, że mogę się stąd wydostać podczas tych Świąt Bożego Narodzenia dzięki podarunkom, którymi zamierzamy się podzielić, gdy tu przyjdziemy, i możemy rzeczywiście opuścić to miejsce bólu i śmierci.

Posłuchaj jeszcze trochę o wielkości, powiedz do mnie: idei. [Idei]. Jedyne, co ci zaofiarowałem w tym interludium… Ci z was, którzy oglądają to po raz pierwszy, być może rozpoznają, że procedury, które wam ofiaruję, są znane od dawna i zawsze o tym wiedziałeś, a jest to prawdziwe niezależnie od tego, jak się nazywasz – dlaczego miałoby mnie to obchodzić? – masz w sobie wyobrażenie, że istnieje inny czas i miejsce, do których możesz dotrzeć, lecz kiedy je odnajdujesz, wydają ci się nieustannie wymykać w związku z ideą konieczności twoich ponownych narodzin i dlatego świętujemy ten czas, kiedy to aniołowie powiedzieli ci: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania.

Słuchasz tego ze mną? Mam świetną myśl. Posłuchaj:

W świętej chwili wspomina się Boga i wraz z Nim przypomina się język porozumienia ze wszystkimi twoimi braćmi. Gdyż porozumienie wspomina się pospołu, tak jak prawdę. Nie ma wykluczenia ze świętej chwili, bo przeszłość odeszła i z nią razem odeszła wszelka podstawa do wykluczenia. Bez źródła swego znika wykluczenie. To zaś pozwala twojemu Źródłu, i wszystkich twoich braci, zastąpić je w twojej świadomości. Bóg i potęga Boga zajmą w tobie Swe należne miejsce i doświadczysz pełnego porozumienia idei z ideami. Tak. Dzięki swojej zdolności, by to uczynić, nauczysz się, czym być musisz, bo zaczniesz rozumieć, czym jest twój Stwórca i czym jest pospołu z Nim Jego stworzenie.

Wróciłem do ciebie na chwilę w związku z ideą, że fragment, który ci zaraz przeczytam, pochodzi bezpośrednio ze źródła idei, która jest teraz w twoim umyśle i była tam od dawna – idea, że możliwe jest, abyś poczuł odpowiedzialność za ten związek. Jeśli tu pozostaniemy, możesz to sobie przeczytać w Nowym Testamencie, ponieważ Jezus, po wejściu w ten związek i przejściu swego doświadczenia bólu, samotności i śmierci tak naprawdę przekazuje ci jedynie ideę, że już je przezwyciężyłeś.

 

Czy jest to idea dotycząca naszej relacji ze Świętami Bożego Narodzenia? Oczywiście. Czy dzielisz się tą radością, którą chcę, żebyś wyraził w związku z moim powrotem, a dotyczy on idei, że nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów? Ja zaś ofiaruję ci moją pewność co do tego, że moc twojego umysłu oraz wszechświata jest tak naprawdę zawarta w każdej myśli, jaką mam na swój temat, a jednak będzie się ona odnosiła do mojego oczywistego związku z tobą i dlatego, gdy cię zobaczyłem – zaraz po przyjściu tutaj – w świetle idei skrócenia czasu, a wszyscy robimy to nieustannie…Wielu, wielu z was bierze ideę czasu, który miał trwać osiem czy dziesięć tysięcy lat, i skracacie go do jednej chwili, podczas której wraz z narodzinami świętej chwili rodzi się gwiazda, i doświadczamy razem radości i szczęścia z powodu niespodzianki, którą ci zaofiaruję za około dziesięć minut, a okaże się nią osobiste pojawienie się tu Jezusa. A ty mi mówisz: „No cóż, ale to niemożliwe”. A ja ci odpowiem: „Co ty wygadujesz?”

Całe twoje wyobrażenie o ciele jest osobistym pojawieniem się czy też zapoczątkowaniem formułowania związku przebaczenia, ponieważ odzwierciedlenie światła, które teraz widzisz na zewnątrz jest oparte na twoim dawnym związku. A więc oczywiście ważną częścią Treningu Umysłu jest ta rozsądna myśl o rezygnacji z idei przeszłości, tej przeszłej idei, którą przyniosłeś ze sobą. Czy jesteś gotów z niej zrezygnować? Czy też zamierzasz się jej trzymać, podjąwszy decyzję, że w jakiś sposób wydarzyło się to dwa tysiące lat temu lub że ci inni ludzie mówią ci jakieś rzeczy? Posłuchaj: Ten świat skończył się dawno temu. Spróbujmy tego jeszcze raz. Ten świat skończył się dawno temu. Czy można o tym przeczytać? Pewnie, że tak.

Czy będziemy się dzielić ideą skrócenia czasu w związku z tym, co widzisz? Mam nadzieję, że tak. O, właśnie tak. Czy rozpoznaliśmy siebie nawzajem? Tak. Jest to bardzo bliskie idei całkowitego przebaczenia po prostu dlatego, że nie pamiętamy przeszłości, ale pamiętamy ten radosny bożonarodzeniowy poranek, kiedy przyszedłem, by podzielić się z tobą ideą ponownych narodzin. I używamy tu  imienia: Jezus Chrystus. No cóż, czy wolałbyś raczej użyć imienia Dziadek Mróz? A może Święty Mikołaj? A może chciałbyś nazwać to radosnymi ideami o sobie samym? Ja się niczemu nie sprzeciwiam. Nazwij to jak zechcesz. Decyzja, którą podejmujesz, by podzielać przesłanie aktu dawania, uświadomi ci jeszcze raz pewność co do bardzo zasadniczej idei, którą lubisz, lecz nie chcesz przyjąć w całości. Poćwiczymy? Komu dajesz? [Sobie]. Tak.

Jezus przypomina ci jedynie i konsekwentnie, i może już nadszedł czas… Czy zamierzasz w zamian mówić mi o jakichś innych rzeczach? Nie rób tego! Przyjdź tu w tej nowej relacji czasu, a stanie się to dla ciebie dostępne. Posłuchasz teraz tego ze mną? Posłuchajmy razem. Posłuchaj.

Jedyny rzeczywisty związek

Wiąż się jedynie z tym, co nigdy cię nie opuści i czego ty nigdy nie możesz opuścić. Samotność Syna Bożego jest samotnością jego Ojca. Nie odrzucaj świadomości swojego dopełnienia i nie próbuj przywrócić jej sobie. Nie lękaj się powierzyć wybawienia miłowaniu twego Wybawcy. On cię nie zawiedzie, gdyż przychodzi On od Tego, który nie może zawieść. Przyjmij swe poczucie zawodu jako błąd co do tego, czym jesteś, i nic poza tym. Bo święty, w którym przebywa Bóg, nie może zawieść, a jego woli nie można odmówić. Pozostajesz na zawsze w związku tak świętym, że wzywa on każdego do ucieczki od samotności i połączenia się z tobą w miłości. A gdzie się znajdujesz, tam każdy musi szukać i ciebie tam znaleźć.

Piosenka: Wesołych Świąt ci życzę

Kasztany pieką się wolno na ognisku,
A Dziadek Mróz szczypie ci nos.
Kolędy śpiewane przez chórzystów,
Przechodzień ubrany jak Eskimos.
Wszyscy wiedzą… Idee…
Wszyscy wiedzą, że indyk i jemioła
Pomagają stworzyć świąteczny nastrój.
Maluchy rozpalone mają dziś czoła.
Maluchy rozpalone mają dziś czoła
I niełatwo będzie im w nocy zasnąć,
To jest świetna myśl i ona jest we mnie.
One wiedzą, że św. Mikołaj niebawem przybędzie
na swych saniach z workiem słodyczy i zabawek.
A każda mama ukradkiem sprawdzać będzie,
Czy renifery aby umieją latać.

Wesołych Świąt. Chcę ci podziękować za ten przywilej, który mi dano jako Nauczycielowi Treningu Umysłu pozwalając mi powrócić do tego związku z tobą.

Mówię więc proste dwa wyrazy
Dzieciom od roku do lat stu
I choć wypowiedziano je już wiele razy:
Wesołych Świąt życzę ci znów.

Jesteś gotowy? Dziękuję za to, że przybyłeś tu ze mną w te Święta, oddany ciągłej praktyce idei możliwości skrócenia wszystkich twoich dawnych związków bez rzutowania ich na przyszłość, dzięki czemu możesz znaleźć się tutaj. Posłuchaj.

Mówię więc proste dwa wyrazy (Kocham Was tak bardzo)
Dzieciom od roku do lat stu
I choć wypowiedziano je już wiele razy:
(Wesołych Świąt)
Wesołych Świąt życzę ci znów.

Za chwilę cię opuszczę. Chcę ci szczególnie podziękować za to, że tu przyszedłeś, co świadczy o tym, że postanowiłeś to zastosować. Pamiętaj, że nigdy nie możesz ponieść straty. Wszystko, co ofiarujesz, pochodzi z zewnątrz tego układu odniesienia i związane jest z odrodzeniem powodu, dla którego tu jesteśmy i świętujemy tę ideę, że jasna gwiazda pojawiła się w tamtej chwili, w momencie całkowitej ciemności i natychmiast przemieniła ją w światło, w którym wspólnie uczestniczymy, oraz że poprosiłem cię, byś powrócił ze mną do tejże chwili, wyposażony w pewność co do tego, że moc mojego umysłu określająca rezultat, którego chcę we wszechświecie, należała do mnie, należała do mnie.

Przyjdziesz, by porozmawiać ze mną? Możesz mi zadać trochę pytań dotyczących mocy twojego umysłu, by wraz ze mną podjął decyzję, że jeśli przeszłość minęła, to nie musisz jej pamiętać, ponieważ utraciłeś swój lęk przed ucieczką do wszechświata, ucieczką do wszechświata. Wyglądasz bardzo pięknie. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Wesołych Świąt.

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili, cz. 2

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Nadejście Wielkiego Przebudzenia
Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

To jest kurs cudów. Jest to kurs obowiązkowy. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny.
Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie.
Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem.
Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.
Kurs ten można więc bardzo prosto podsumować w ten sposób:

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym leży pokój Boga.
HISTORIA KURSU CUDÓW

Rozdział 15

Uroczyste Narodziny Świętej Chwili
Dwa sposoby użycia czasu

ODCINEK II

Spotkanie z Mistrzem Nauczycielem

Piosenka w tle:

Ta droga wiedzie do Tęczowego Miasta,
Czyli tam, dokąd idę.
Przede mną Wzgórze Drozda wyrasta,
Tam właśnie idę.
Zapakuj moc życzeń do koszyka
I z porankiem w sercu naprzód pomykaj

Dziękuję.

Za zakrętem spójrz na drogowskaz:
To tędy chodzą marzyciele.

Wesołych Świąt.

A szczęście tylko o krok dalej.
Tam, dokąd zmierzam, się ściele.
Pięknie wygląda, kto uśmiech na twarzy ma.

Cieszę się, że znalazłeś się ze mną w tej sekwencji.

Mam nadzieję, że idziesz tam, gdzie ja.

Będę przez chwilę nauczał, ok?

Pięknie wygląda, kto uśmiech na twarzy ma.
Mam nadzieję, że idziesz tam, gdzie ja.

Mam nadzieję, że idziesz tam, gdzie ja.

Wyglądasz przecudownie.

Cieszę się, że przybyłeś tu, by świętować przemianę w związku z tą myślą, że ponowne narodziny, dwa tysiące lat temu w owym żłóbku – poćwiczymy razem moje nauczanie, o którym przypomina ci Jezus? – tak naprawdę odbywają się w tej chwili. On podkreśla bardzo wyraźnie, w swoim doświadczeniu ukrzyżowania, że pojawi się ponownie, by pokazać, że potrafi zrozumieć, iż dzięki imieniu Jezus Chrystus, historia jego ponownych narodzin staje się naturalną częścią naszego doświadczenia.

Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów. Nauczam… Poćwiczę z tobą przez chwilę: nauczam używając głosu Jezusa, który słyszę teraz wraz z kompletnym opisem… Spróbujmy to przeczytać. Czy mam nauczać przez chwilę? Ponieważ świętuję ponowne pojawienie się Jezusa Chrystusa z Nazaretu, który przygląda się samemu sobie, to mam dylemat, a polega on na zaofiarowaniu ci mojej pewności co do tego, że w ten bożonarodzeniowy poranek – powiedz proszę: Jezus mówi.

[Jezus mówi]
Powiedz to jeszcze raz.
[Jezus mówi]

Jezus będzie do mnie mówił – a książeczka, którą mam nadzieję, że dostałeś dzisiaj pocztą, stanowiąca formę przygotowania cię do tego wydarzenia jako Chrześcijanina, za którego się uważasz, to zbiór twoich pojęć na temat tego, czym jest Jezus. Pamiętaj, że ja się tobie nie sprzeciwiam. Co wierzysz, że jest prawdziwe w twoim umyśle, to będzie prawdziwe. Zapewniam cię, że  od momentu mojego doświadczenia rozpoznania odległości, która kiedyś trwała w tym układzie odniesienia około sześć tysięcy lat, w moim umyśle pozostają wspomnienia,  które mogą mi zaofiarować dowód istnienia jednej idei mojej doskonałości i właśnie to próbuję ci teraz przedstawić. Kiedy wstałem dziś rano i podekscytowany zajrzałem pod choinkę… Przeczytam ci to teraz – i możesz tego posłuchać, jeśli chcesz –  przeczytam ci właśnie tę myśl – a byłą nią jedno z pytań, które tak wielu z was zaczęło zadawać. Zadawali je nawet ci, którzy nie uważali się za Chrześcijan, nie wspominając już tej myśli, że będziemy świętować jego powtórne narodziny. To jest dla mnie bez znaczenia. Nie obchodzi mnie, co myślisz, ale skoro mnie pytasz, to ci powiem, przeczytam ci z książeczki Jezus mówi fragment pt.: Kim jest Jezus z Nazaretu?

To dobre pytanie. Jeżeli uważasz się za chrześcijanina, to opierasz się na założeniu i tak stanowczo obstajesz przy idei nieuniknioności tego, że jest to prawdziwe, że nie potrafisz zobaczyć, iż nie tyle chodzi mi o Jezusa, co – jak przypomina ci on tak dobitnie w Nowym Testamencie – o sposób, w jaki ofiarujesz przemianę tego, co wydaje ci się, że widzisz tam na zewnątrz. Niektórzy tak zwani bardzo konserwatywni chrześcijanie zareagują na to i powiedzą: „Jezus powstał z martwych”. Nie zamierzam się z tobą spierać. Ja ofiaruje ci ten moment, kiedy to przyszedłeś tu w ten niedzielny wielkanocny poranek, znalazłeś się w gronie rodzinnym i zacząłeś ofiarować idee radości, którą być może poczułeś rozpoznawszy ludzki sens twojego pobytu tutaj i przybyłeś, by świętować narodziny Jezusa. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj.

Przeczytajmy

O JEZUSIE CHRYSTUSIE Z NAZARETU
Na temat autora

Nie potrzeba pomocy we wstąpieniu do Nieba, albowiem nigdy go nie opuściłeś. Lecz pomoc z zewnątrz jest potrzebna dla takiego ciebie, jakim określają cię fałszywe przekonania o twojej Tożsamości, którą w rzeczywistości ustanowił sam Bóg.
Dani ci są pomocnicy pod wieloma postaciami, choć na ołtarzu są oni jednym. Za każdym z nich stoi Myśl Boga i to się nigdy nie zmieni. Lecz mają oni imiona, które przez jakiś czas się różnią, albowiem czas potrzebuje symboli, sam będąc nieprawdziwym.
Posłuchaj. Tych imion są legiony, lecz my nie wyjdziemy poza imiona, których używa ten kurs treningu twojego umysłu.
Bóg nie pomaga, ponieważ nie zna On potrzeb.
Usłyszałeś to? Ale to On stwarza wszystkich Pomocników dla Swego Syna, gdy ten wierzy, iż jego fantazje są prawdziwe. Dziękuj za nich Bogu, albowiem oni zaprowadzą cię do domu.
Wróciłem do ciebie na chwilę, bo zaraz przedstawię ci opis imienia Jezusa. Posłuchaj:

Imię Jezusa jest imieniem tego, który był człowiekiem, lecz zobaczył twarz Chrystusa we wszystkich swoich braciach i przypomniał sobie Boga. Tak więc utożsamił się z Chrystusem, nie człowiekiem już, lecz jednym z Bogiem. Słuchaj uważnie.

Człowiek ten był iluzją, albowiem wydawał się odrębną istotą, kroczącą samodzielnie w ciele, które wydawało się oddzielać jego jaźń od Jaźni, tak jak czynią to wszystkie iluzje. Jednak kto może zbawiać, jeśli nie widzi iluzji, a następnie nie rozpoznaje ich jako tego, czym są?

Jezus pozostaje Zbawicielem, ponieważ zobaczył fałsz, nie akceptując go jako prawdy. Chrystus zaś potrzebował jego postaci, by móc ukazać się ludziom i zbawić ich od ich własnych iluzji.

W jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Wracam ponownie wraz z myślą, że w częstotliwościach przykładów światła jest ci pokazywane w każdej chwili – kiedy tylko się tu dziś spotkaliśmy – że, choć może się to wydawać wydarzeniem sprzed dwóch tysięcy lat, to dzieje się ono tu i teraz, ponieważ imię Jezusa zawiera w sobie wszystkie potrzebne ci wspomnienia. Posłuchaj.

Pamiętaj, że w jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Prowadzi cię on z powrotem do Boga, ponieważ zobaczył przed sobą drogę i poszedł nią. Dokonał jasnego rozróżnienia, dla ciebie wciąż być może niejasnego, pomiędzy fałszem a prawdą. Zaoferował ci ostateczną demonstrację faktu, że zabicie Syna Bożego jest niemożliwe, ani też jego życie nie może być w żaden sposób odmienione przez grzech i zło, złośliwość, lęk czy śmierć.

A zatem wszystkie twoje grzechy zostały przebaczone, ponieważ w ogóle nie niosły ze sobą żadnych skutków. Tak więc były one tylko snami.

Powstań z nim, który ci to pokazał, albowiem winny to jesteś temu, który dzielił twoje sny, tak aby mogły być rozwiane. I wciąż je dzieli, aby być w jedności z tobą.

Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą.Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą. Jego krótkie życie na ziemi nie było wystarczające, by nauczyć potężnej lekcji, której on sam nauczył się dla was wszystkich. Pozostanie on z tobą, aby wyprowadzić cię z piekła, które wytworzyłeś, do samego Boga. A kiedy połączysz swą wolę z jego wolą, twój wzrok będzie jego widzeniem, albowiem oczy Chrystusa są wspólne.

Albowiem oczy Chrystusa są wspólne. Przez chwilę, w związku z ideą, że dziś rano świętujemy wzajemne spotkanie się i ofiarowanie prezentów, pojawiło się pytanie: No cóż, jeśli to prawda, to gdzie jest Jezus?

A oto odpowiedź, którą ci dam właśnie teraz, gdy przychodzisz otworzyć swoje prezenty, ponieważ tuż obok ciebie znajduje się możliwość zobaczenia realności tego, który zawsze idzie z tobą, skoro staje się on pamięcią doskonałej alternatywy. Posłuchaj.

Podążanie wraz z nim jest tak samo naturalne jak podążanie z bratem, którego znasz od urodzenia, albowiem taki jest on naprawdę. Uczyniono wiele żałosnych bożków z tego, który chce być dla świata jedynie bratem. Wybacz mu swoje iluzje i zobacz, jak drogim będzie on dla ciebie bratem. Albowiem uspokoi on wreszcie twój umysł i doprowadzi go wraz z tobą do twego Boga. Spójrz na to ze mną.

Czy jest on jedynym Pomocnikiem Boga? Oczywiście, że nie. Albowiem Chrystus przyjmuje wiele postaci o różnych imionach, do chwili gdy ich jedność może zostać rozpoznana. Lecz posłuchaj: Jezus jest dla ciebie zwiastunem jedynego Chrystusowego posłania Miłości Boga. Nie potrzebujesz żadnego innego.

Można czytać jego słowa i czerpać z nich korzyść bez zaakceptowania go w swoim życiu. Jednak pomógłby on ci jeszcze bardziej, gdybyś podzielił się z nim swoimi cierpieniami i radościami, a następnie zostawił jedne i drugie, aby odnaleźć pokój Boga. Przede wszystkim jednak pragnie on, abyś nauczył się jego lekcji, a brzmi ona tak:

Nie ma śmierci, ponieważ Syn Boga jest taki jak jego Ojciec. Nic z tego, co możesz zrobić, nie może zmienić Wiecznej Miłości. Zapomnij swe sny o grzechu i winie, a zamiast tego chodź ze mną, by mieć udział w zmartwychwstaniu Syna Bożego. I przyprowadź ze sobą wszystkich tych, których On do ciebie posłał, abyś się nimi opiekował, tak jak ja opiekuję się tobą.

Cieszę się niezmiernie, że podjąłeś decyzję, by pójść ze mną, ponieważ działaliśmy w oparciu o rozdział 15 Kursu Cudów, a rozdział ten świętuje ideę Jezusa bez potrzeby identyfikowanie ciebie, chyba że tylko w stanie pełnej radości, którą odczuwasz w ten bożonarodzeniowy poranek, zaś pewność co do tego, że byłeś gotów dawać i poczułeś radość z powodu dawania pozbawioną możliwości rezygnacji z czegokolwiek, jest powodem, dla którego połączyłeś się ze mną.

Tym z was, którzy chcieliby wiedzieć, gdzie w tej chwili jestem, powiem, że
jestem w samym środku żywego wspomnienia. Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów z powodu mojego całkowitego utożsamienia z ponownym pojawieniem się Jezusa Chrystusa z Nazaretu.

Zabiorę cię nieco wstecz. Spróbujmy rok 1936. W 1936 r., a teraz mamy, co? 2006 r.? Tak. Czy ja jestem tym osiemdziesięcioletnim cielesnym sformułowaniem, które pamięta tę chwilę, kiedy zszedłem na dół w Boże Narodzenie 1936 r.? I ofiaruję ci pewność co do tego, że myśli, które masz na swój temat rzeczywiście rozgrywają się w twoim umyśle. I nie ma potrzeby, abyś cierpiał jako osiemdziesięcioletnie ciało, skoro możemy razem, ty i ja, świętować radość, którą poczuliśmy, w akcie dawania. Posłuchaj teraz krótkiego fragmentu z rozdziału – jaki to rozdział przerabiamy? – piętnasty, związany z ideą Wesołych Świąt Narodzenia Jezusa. Posłuchaj:

Święta Bożego Narodzenia, czyli koniec poświęceń

Nie bój się zobaczyć, że jesteś jedynym twórcą idei ofiary. I nie szukaj bezpieczeństwa, próbując się bronić w miejscu, w którym go nie ma. Bardzo się przestraszyłeś swoich braci i Ojca. I chcesz się z nimi targować o tych parę szczególnych związków, w których wydaje ci się, że widzisz odrobinę bezpieczeństwa. Nie próbuj dłużej oddzielać swoich myśli od Myśli, którą ci dano. Gdy je łączysz i widzisz je w miejscu, w którym się znajdują, wtedy wybór między nimi staje się niczym więcej jak tylko łagodnym przebudzeniem; jest tak prosty, jak otwarcie oczu na światło dzienne, bowiem  nie potrzebujesz więcej snu.

Znakiem Świąt Bożego Narodzenia jest gwiazda, światło w ciemnościach. Zamiast widzieć je na zewnątrz, spójrz jak jaśnieje w Niebie, które jest w tobie, i przyjmij je jako znak, że nastał czas Chrystusa. On przychodzi bez żadnych żądań. Nikogo nie prosi o poświęcenie. W Jego Obecności cała idea ofiary traci wszelkie znaczenie. Albowiem gości On w sobie Boga. A ponieważ On już tu jest, wystarczy, że Go zaprosisz, gdyż rozpoznasz, że ma On jednego Gospodarza, i że żadna myśl, która byłaby inna niż Jego Jedność, nie może z Nim zamieszkać. Miłość musi być całkowita, by mogła go powitać, albowiem Obecność świętości stwarza świętość, która ją otacza. Żaden lęk nie może dotknąć tego, który gości Boga i tuli Go w objęciach w chwili nadejścia Chrystusa, albowiem Kto udziela Bogu gościny, jest tak samo święty jak Doskonała Niewinność, którą chroni i która swą mocą chroni Jego.

Podczas tych Świąt Bożego Narodzenia daj Duchowi Świętemu wszystko, co mogłoby cię zranić. Bądź całkowicie uzdrowiony, abyś mógł połączyć się z Nim w akcie uzdrawiania. Świętujmy więc razem nasze uwolnienie, które jest uwolnieniem wszystkich. Nie pomijaj nikogo, ponieważ uwolnienie jest całkowite. A gdy je wraz ze mną przyjmiesz, będziesz je ze mną dawał. Cały ból, poświęcenie i małość znikną z naszego związku, który jest tak niewinny, jak związek z naszym Ojcem i tak silny, jak światło, które teraz widzimy. Wszelki ból zniknie w naszej obecności, a bez bólu poświęcenie jest niemożliwe. Zaś tam, gdzie nie ma ofiary, musi być całkowita miłość wyrażająca się w naszym wzajemnym rozpoznaniu.

Opuszczę cię teraz na chwilę. Podczas tej krótkiej przerwy będziemy się dobrze bawić w tym świątecznym nastroju. I zaofiaruję ci szczególną piosenkę, którą pamiętam z roku 1936. Mam nadzieję, że będziesz tolerancyjny wobec idei dotyczących piosenki, którą zaofiarujemy sobie nawzajem, a opowiada ona o naszej wspólnej naturze, czyli o pojęciu jedności celu, do którego dążymy, ponieważ nie ma powodu, by w twojej pamięci – skoro masz wspomnienia i przyjrzyjmy się twoim wspomnieniom radości, której doświadczasz będąc tutaj podczas tego trzydniowego interludium wyrażającego się w dzieleniu się radością z powodu uczestnictwa w samej myśli o tym, że wszystko to było niczym innym, jak tylko sekwencją snu, który przeżywałeś w swoim umyśle.

Za chwilę mój umysł stanie się rokiem 1936. Podzielisz się tym ze mną? Myśl, że być może doprowadzi mnie to do łez, jest całkiem możliwa. Być może idea prawdy o tobie nie zawiera się gdzieś tam we wszechświecie. Być może idea przemiany twojego związku pojęć o czasie jest zawarta jedynie w tobie, a więc gdy usiądziemy tu razem podczas tej przerwy, będziesz słuchał ze mną idei, która przywołała nasze wzajemne wspomnienia.

Dziękuję ci za to wspomnienie. Przynosisz swą przeszłość do teraźniejszości i zamiast rzutować w przyszłość ideę wszystkich możliwych do poczynienia planów, po prostu przypominasz sobie, za sprawą umysłu Jezusa, że obecny stan twojej rzeczywistości, w której twoje widzenie opiera się na świadectwie uzdrowicielskiego czynnika mojego umysłu, jest bardzo podobny do moich doświadczeń z 1936 r., lub być może do twoich doświadczeń z 1996 lub 1986 lub 2481 r. Chodzi mi jedynie o sposób, w jaki możemy doprowadzić do stanu, który pozwoli nam zobaczyć naszą obecność tu i teraz, bez potrzeby polegania na przeszłości, by ujrzeć radość, którą wyrażamy w idei weselenia się podczas tych Świąt Bożego Narodzenia, przepełnieni pewnością co do tego, że nadszedł wreszcie czas, kiedy rozpoznaliśmy, dzięki jego zmartwychwstaniu, że on urodził się, doświadczył zdruzgotania i powstał z martwych. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj.

Piosenka: Święte Miasto

Wczoraj w nocy, gdy spałem,
Miałem tak piękny sen:
Oto w dawnej Jerozolimie
Stałem tuż obok świątyni.
Usłyszałem śpiew dzieci,
Jakże cudnie śpiewały.
Pomyślałem, że głosy aniołów
Odpowiedzią Nieba zabrzmiały.
Pomyślałem, że głosy aniołów
Odpowiedzią Nieba zabrzmiały.

Posłuchaj:

Jerozolimo, Jerozolimo,
Otwórz swe wrota i śpiewaj:
Hosanna na wysokościach,
Hosanna twemu Królowi.

Dziękuję, że słuchasz ze mną tej piosenki. Spróbujmy posłuchać jeszcze jednej zwrotki:

A nagle mój sen się zmienił,
Ulice już pieśnią nie wibrowały,
Lecz małe dzieci wciąż
Z radością Hosanna śpiewały.
Słońce przykryła mroczna tajemnica,
Ziąb poranka się zbliżał,
a na samotnym wzgórzu
Wyłonił się cień krzyża.
Dziękuję
a na samotnym wzgórzu
Wyłonił się cień krzyża.

Posłuchaj:

Jerozolimo, Jerozolimo,
Słuchaj śpiewu aniołów:
Hosanna na wieki wieków,
Hosanna twemu Królowi.

Posłuchaj:
A potem znów widok się zmienił,
Jakobym nową ujrzał ziemię.
Zobaczyłem Święte Miasto,
Co obok wiecznego morza drzemie.
Jego ulice zalało Boskie Światło,
Bramy na oścież otworzono.
O mój Boże!
I nikomu, kto chciał doń wejść
Wstępu nie wzbroniono.
Gwiazdy ni księżyc na nic się zdają,
A słońce za dnia nie musi świecić.
To była nowa Jerozolima,
Co nie umrze na wieki.
Posłuchaj, zaśpiewaj:
To była nowa Jerozolima,
Co nie umrze na wieki.

Śpiewaj! Gotowy?
Jerozolimo, Jerozolimo.
Śpiewaj, bo noc już za nami.
Hosanna na wysokościach,
Hosanna na wieki wieków.
Hosanna na wysokościach,
Hosanna na wieki wieków.

Pamiętam, podobnie jak wielu z nas, jak to było, kiedy razem przeżywaliśmy idee darów, które dawaliśmy sobie nawzajem. W tym przypadku mówimy o Richardzie Crooksie śpiewającym Hosanna na wysokościach i na ziemi, lecz mi chodzi bardziej o to, jak ty porządkujesz siebie jako idea, w porządku? Dla przykładu, każda piosenka, którą mógłbym ci zaśpiewać, zawiera w sobie pamięć idei. Rozumiesz? Obiecałem jednemu z tych najmłodszych, że puszczę piosenkę: Święty Mikołaj przybywa do miasta, i jeśli ją masz, to spróbuję ci ją puścić na chwilę, ponieważ radość, którą odczułeś w związku z perspektywą przyjazdu do miasta Świętego Mikołaja, była wszystkim, co potrzebowałeś wiedzieć, ponieważ twoje niecierpliwe wyczekiwanie związane z planem przyjazdu tutaj było niecierpliwym wyczekiwaniem idei narodzin Chrystusa. Usłyszysz ją już za chwilę, to ładna piosenka, pamiętam, jak śpiewaliśmy ją razem. Tak, właśnie wtedy, właśnie wtedy.

[Piosenka w tle:]

Hej, właśnie zakończyłem cudowną podróż po Mlecznej Drodze.

Usłyszałeś to?

Na wakacje zatrzymałem się
Na Biegunie Północnym.
Chciałem zobaczyć, co tylko się da
U Świętego Mikołaja staruszka,
A on zabrał mnie do sklepu z zabawkami
I plany swe zaczął wyłuszczać.

Kocham was dzieci.

A więc radzę wam uważać i nie czynić złego,
Nie grymasić, nie płakać, a oto dlaczego:

Dlaczego?

Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Sporządza listę i niczego nie uroni,
Dobrych i niegrzecznych widzi jak na dłoni,
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

O mój Boże, on widzi was, kiedy śpicie.
Wie, kiedy się budzicie
On wie!
……..
A więc bądźcie dobrzy, na miłość Boską.

On widzi, kiedy śpicie,
Wie, kiedy się budzicie,
Wie, czy byliście dobrzy czy źli
A więc bądźcie dobrzy, na miłość Boską.

A więc radzę wam uważać i nie czynić złego,
Nie grymasić, nie płakać, a oto dlaczego:
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Uwielbiam to. Uwielbiam to.

Flety, trąbki i cymbałki,
Zabawek cały kram,
Co robią: tru-tu-tu-tu
I grają: pim- pam-pam.
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Lalki przytulanki
Co wydają dźwięki
Samochodziki i statki
Słoń, pajacyk i miś miękki
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

I zaśpiewajmy:

Zabawa będzie przednia,
Bo chłopcy i dziewczynki
Stworzą raj zabawek,
Rzecz jasna wokół choinki.
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

A więc radzę wam uważać i nie czynić złego,
Nie grymasić, nie płakać, a oto dlaczego:
Święty Mikołaj przybywa do miasta.
Święty Mikołaj przybywa do miasta.

Dziękuję. Radość, której właśnie doświadczyłem wraz z tobą podczas tego krótkiego interludium połączenia, jest pewnością co do tego, że w rozdziale 15, dzięki przesłaniu zapewniającym, że cuda dzieją się w procesie mojej indywidualnej zdolności przemiany umysłu, do której ty również jesteś zdolny za pośrednictwem treningu umysłu zaofiarowanego nam przez Jezusa, a w ten sposób nieuniknioność radości i szczęścia, których wszyscy doświadczyliśmy, będzie dla nas dostępna tu i teraz. Przeczytajmy jeszcze trochę – dobrze? – najpierw o idei Jerozolimy, a następnie o tej idei, że on przybędzie do miasta. Oto fragment rozdziału 15 z naszego Kursu Cudów.

Wierzysz, że poświęcanie się jest miłością, lecz musisz się nauczyć, że jest ono oddzieleniem od miłości. Albowiem poświęcanie się wywołuje winę, natomiast miłość przynosi pokój. Wina jest istotą poświęcania się, tak jak pokój jest istotą świadomości twojego związku z Bogiem. Możesz to usłyszeć! Wina sprawia, że odłączasz się od swego Ojca i braci. Pokój zaś sprawia, że zapraszasz ich z powrotem, gdyż uświadamiasz sobie, że znajdują się w miejscu, do którego ich zaprosiłeś. Wszystko, od czego się odłączasz, zdaje się wywoływać lęk, ponieważ otaczasz to lękiem i próbujesz się tego pozbyć, choć jest to częścią ciebie. Kto może czuć wstręt do części samego siebie i odczuwać wewnętrzny spokój? I kto nie doświadczyłby niespełnienia i wielkiej samotności, próbując rozwiązać w sobie „konflikt” Nieba i piekła poprzez odrzucenie Nieba i nadanie mu cech piekła?

Dopóki uważasz ciało za swą rzeczywistość, dopóty będziesz doświadczał poczucia samotności i braku. Będziesz również myślał, że jesteś ofiarą konieczności poświęcania i będziesz usprawiedliwiał poświęcanie innych. Któż bowiem mógłby odrzucić Niebo i jego Stwórcę i nie mieć uczucia poświęcania się i straty? A gdy je odczujesz, czyż nie spróbujesz powrócić do swego naturalnego stanu? Jakże jednak mógłbyś to osiągnąć, skoro podstawą twych dążeń jest wiara w rzeczywistość braku? Ty naprawdę wierzysz, że czegoś ci się odmawia. Uczucie braku wywołuje atak, gdyż oznacza, że wierzysz, iż atak jest uzasadniony. I dopóki chcesz zachować uczucie braku, atak będzie zbawieniem, a poświęcanie się miłością.

A zatem w całym twoim poszukiwaniu miłości, szukasz możliwości poświęcenia siebie i innych. I znajdujesz to, czego szukasz. Lecz nie znajdujesz miłości. Nie możesz wypierać się znaczenia miłości i jednocześnie ją rozpoznawać. Sens miłości bowiem zawiera się w tym, czego się wyzbyłeś, i nie ma ona żadnego sensu w oddzieleniu od ciebie. Wszystko, co chcesz zachować dla siebie, jest bez znaczenia, zaś to, co odrzucasz, zawiera w sobie całe znaczenie wszechświata i utrzymuje jego jedność właśnie dzięki swemu znaczeniu. Gdyby cały wszechświat nie był zjednoczony w tobie, byłby oddzielony od Boga, a być bez Boga, to być bez znaczenia.

Wróciłem na chwilę – dziękuję – ponieważ chcę, żebyś zobaczył wraz ze mną – w świadomości, czyli naukowym wymiarze naszego umysłu – tę prostą myśl, że dokonawszy projekcji na zewnątrz mojego umysłu, wydaje mi się, że utraciłem to, co ci dałem dziś rano w prezencie, zamiast po prostu zrozumieć, że w akcie dawania zawierał się mój związek z całością wszechświata. Wyobraź sobie moje odkrycie, że im więcej dałem z radością, której doświadczam biorąc udział w wydarzeniu z roku 1936, w związku z mocą mojego umysłu, by zawsze podejmować decyzję, że dzięki treningowi umysłu istnieje inny sposób postrzegania mojego związku z tobą i proszę jedynie, za pośrednictwem mojego zbawiciela Jezusa, abyśmy stworzyli związek, w którym, po pierwsze, przebaczamy sobie nawzajem tę ideę rzekomego braku – ja dałem tobie, a ty zwróciłeś to mnie – i rozpoznajemy, że pomiędzy nami, w Duchu Świętym energii, zawiera się spełnienie tej chwili rozpoznania siebie, ponieważ sprowadziliśmy tu naszą przeszłość, i będę stał w tym miejscu; sprowadziłeś więc tu swą przeszłość podczas tych Świąt Bożego Narodzenia, ale przecież czas już się skończył, a zatem idea, że możemy się tym cieszyć, to przesłanie, które ofiarujemy sobie nawzajem w tej chwili.

Posłuchaj tego ze mną, a zakończymy tę myśl, że w idei ofiary może być zawarta jedynie myśl o tym, że gdziekolwiek się znajdujesz, stanowi to formę rzeczywistości, zaś mój zbawiciel Jezus mówi ci w bardzo prosty sposób, że zmartwychwstałeś fizycznie w cielesnej postaci, ponieważ uznałeś, że on się urodził, osiągnął dojrzałość, mieszkał z tobą, przeżył dla ciebie wszystko, co czujesz, że sam musisz przeżyć i podąża teraz z tobą mając tę pewność.

Bardzo pięknie wyglądasz. Chcę cię przeprosić, od czasu mojego oświecenia mam skłonność do pozostawania pod wpływem prostoty mojego nauczania. A to pokazuje, jak bardzo cię kocham. Miałem ci przeczytać jedną myśl z Podręcznika Uzdrowicieli przez Cuda, gdzie Jezus mówi o miłości, ale najpierw chcę skończyć ten fragment dotyczący ofiary, dobrze? Posłuchaj.

Święta chwila jest spełnieniem warunku miłości, albowiem umysły łączą się bez przeszkód stawianych przez ciało, a stan porozumiewania się jest stanem spokoju. Książe Pokoju narodził się po to, by przywrócić stan miłości. Dokonał tego nauczając, że nawet gdy ciało ulega zniszczeniu, porozumienie pozostaje nieprzerwane, jednak pod warunkiem, że nie uznasz ciała za niezbędny środek porozumienia i właśnie dlatego świętujemy. Gdy zrozumiesz tę lekcję, pojmiesz, że poświęcenie ciała jest tak naprawdę wyrzeczeniem się niczego, zaś porozumiewania się, które musi pochodzić z umysłu, nie można się wyrzec. Gdzie zatem jest idea ofiary? Narodziłem się by nauczać jednej lekcji i wciąż chcę jej nauczać wszystkich moich braci: ofiary nigdzie nie ma, zaś miłość jest wszędzie. Albowiem porozumiewanie się obejmuje wszystko i przywraca pokój, w którym miłość przychodzi sama z siebie.

Niech żaden smutek nie przyćmiewa radości Świąt Bożego Narodzenia, gdyż bez radości czas Chrystusa traci wszelki sens. Przyłączmy się więc do świętowania pokoju, nie wymagając od nikogo poświęcenia, gdyż tylko w ten sposób ofiarowujesz mi miłość, którą ci daję. Czy może być coś bardziej radosnego niż uświadomienie sobie, że niczego nie jesteśmy pozbawiani? Takie jest właśnie przesłanie czasu Chrystusa i daję je tobie, żebyś je dawał dalej. W ten sposób zwracasz je Ojcu, od którego ja sam je otrzymałem. Nadejście Chrystusa przywraca łączność. I Sam Bóg razem z nami świętuje stworzenie własnego Syna. Posłuchaj.

Jesteś świętym gospodarzem Boga, który dziękuje ci za to, że Go ugościłeś i pozwalasz Mu u siebie zamieszkać. Gdy Go zapraszasz, On również zaprasza cię do Siebie, gdyż wszystko, co masz w sobie, zostaje Mu oddane. Przyjmując Go u siebie, świętujemy Jego Pełnię. W ten sposób, goszcząc naszego Stwórcę, stajemy się jednym z Nim. Gdy otwieramy przed Nim drzwi, przypominamy sobie Jego – jedyny nasz związek, w którym kiedykolwiek byliśmy i chcemy pozostać.
Czas nadejścia Chrystusa zwiastuje narodziny nowego roku. Ufam, że dokonasz tego, co chcesz osiągnąć. Nie będzie ci niczego brakowało. Będziesz tworzył pełnię zamiast zniszczenia. Powiedz zatem do swojego brata,
jak mówi Jezus:

Oddaję cię Duchowi Świętemu jako część siebie.
Wiem, że będziesz uwolniony, jeśli nie użyję cię
do uwięzienia siebie.
Wybieram twoje uwolnienie w imię mojej wolności,
ponieważ rozpoznaję, że będziemy uwolnieni razem.

Zatem ten rok rozpoczniemy radośni i wolni. Jest wiele do zrobienia, a zwlekaliśmy tak długo. Gdy rodzi się ten nowy rok, przyjmij świętą chwilę oraz zajmij swoje miejsce – tak długo opuszczone – w Wielkim Przebudzeniu. Spraw, by ten rok był cały jednakowy, a więc zupełnie inny niż poprzednie lata. I pozwól, by wszystkie twoje związki stały się święte, ponieważ taka jest nasza wola.

A więc oto mamy ideę świętowania razem pełni – dzięki ponownym narodzinom Jezusa, który ofiaruje nam swoje przesłanie w całej jego prostocie, lecz my cierpimy z powodu tego stanu, w którym będę musiał wymieniać się z tobą ideami naszego rzekomego oddzielenia w naszym związku. Wielu z was obecnie wraz z tym przesłaniem – a używamy określenia „trenowanie umysłu, by zobaczył alternatywę” po prostu dlatego, że słowa Jezusa, które są ci dobrze znane z Nowego Testamentu, nauczają konieczności przebaczenia twojemu bratu i bardzo stanowczo wyrażają ideę, że nie ma sposobu, abyś mógł wejść do Królestwa Bożego, nie uznawszy wpierw, że człowiek, którego zidentyfikowałeś wcześniej jako wroga, jest tak naprawdę, w procesie twojego nauczania, zawarty jedynie w twoim własnym umyśle.

A teraz praktycznie każdy z was, kto zaangażował się w tę ideę, uznaje w jakimś zasadniczym sensie, że w zbawieniu świata, skoro ustawiłeś się między nie a ideę, że istnieje coś oddzielonego od ciebie, stałeś się uczniem – i teraz ofiaruję siebie jako ten, kogo nazywasz nauczycielem nauczycieli, uznawszy po prostu, że w ciągu tego krótkiego cyklu dwóch tysięcy lat – w chwili przemiany, którą nazywamy Świętą Chwilą – znalazłeś się w tym związku przez jedną chwilę, zobaczyłeś odzwierciedlenie światła, które cię nie usprawiedliwiało i – powiedz do mnie: „Przestraszyłem się”.

[Przestraszyłem się]
O tak. Całe moje nauczenie odnoszące się do tej idei, że musisz składać ofiarę, że musisz przechodzić ukrzyżowanie ciała, jest niczym innym jak tylko moją pewnością co do tego, że skoro znalazłeś się w tym cyklu z Jezusem, to energia przemiany odzwierciedlenia światła może ci pokazać alternatywne rozwiązania. Mam ci powiedzieć dlaczego? Bo cię kocham. Słowo „Kocham cię” zakłada rozróżnienie między miłością, która czuję do siebie samego, a miłością, którą czuję do ciebie – ja się tym nie zajmuję. W treningu umysłu wiążącym się ze zdruzgotaniem, które przeżyło wielu z nas poprzez ideę ciągłego związku śmierci, odkrywamy po prostu, że miłość, łatwość, z jaką przychodzi nam kochać, tak naprawdę nie dokonuje rozróżnienia pomiędzy myślą o tym, czym sądzisz, że jesteś jako ciało, a tym, czym ja myślę, że jestem, lecz posłuchaj: podczas świętowania Bożego Narodzenia przemiana, która dotyczy zasadniczego spostrzeżenia, że cały wszechświat jest na zewnątrz, pokazuje, że w odzwierciedleniu światła, które otrzymuję, właśnie się w tobie zakochałem. Czy to oznacza, że byłem jakoś szczególnie zainteresowany twoim cielesnym sformułowaniem, skoro jestem tym – jak mnie teraz nazywasz? – osiemdziesięcioletnim staruszkiem?  Jaki mamy teraz rok? Jaki to rok?

[2006] 2006. Widzisz, a ja żyłem w 1936 r. Tak naprawdę żyłem w 1946 r. w związku z ideą mocy mojego umysłu, lecz zawsze była w nim zawarta bezpośrednia alternatywa, która stała się dla mnie dostępna w chwili, w której doświadczyłem idei bólu i śmierci.

Jeszcze kilka słów od Jezusa, który mówi do ciebie. Posłuchasz mnie? Posłuchaj.

Kocham cię.
Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem.
Trwajcie w miłości mojej!
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją siłą i całym swoim umysłem,
a bliźniego swego – jak? – jak siebie samego.
Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni
i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię.

Przyjdźcie do mnie w tym krótkim okresie, jaki pozostał w tym czasie Bożego Narodzenia, kiedy to połączyliśmy się i staliśmy się zawartym w nas wspomnieniem, które chcemy ponownie wydobyć, przepełnieni pewnością i radością, których doświadczamy. Konieczne było jedynie, abyśmy pamiętali, że odzwierciedlenie cielesnej formy, choć tobie mogę się wydawać osiemdziesięcioletnią świadomością, to zapewniam cię, że kiedy spotykamy się podczas Bożego Narodzenia i patrzę, jak zaczynasz się cieszyć otwieraniem prezentów, to widzę, jak fizycznie zmieniasz sposób myślenia o sobie. Czy jest to dla ciebie w porządku?

Wylaliśmy trochę łez w związku z ideą radości, którą czuję wspominając jak cieszyliśmy się pełnią tej chwili, kiedy tu przyszliśmy w roku, jakim? 1006? [2006]. 2006. No widzisz, mówię do ciebie spoza tego układu odniesienia i przywracam sekwencję, która tak naprawdę sięga wstecz w czasie zamiast rzutować na przyszłość tę ideę, że możesz uciec aż do gwiazd, ponieważ jak na razie przechodziłeś doświadczenie powtarzania, które skazywało cię na kolejne sekwencje śmierci. Nieprawdaż? Innymi słowy zamierzasz żyć w tym osiemdziesięcioletnim cyklu, zestarzeć się i umrzeć. Ja doświadczyłem śmierci, podobnie jak wielu z was, i zgodnie ze wskazówkami Jezusa w tym doświadczeniu w moim umyśle poczułem szczęście, ponieważ mimo że mogę zachowywać wspomnienia z przeszłości, mogą to być tylko radosne wspomnienia. Właśnie dlatego proszę cię teraz, jako ten, kogo nazywasz Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów, że skoro nauczasz sam siebie o związku twojej cielesnej postaci z innymi cielesnymi postaciami, to czemu by nie uznać zasadniczej konieczności uświadomienia sobie, że moc, której używasz w pojęciach o sobie jest dokładnie tą samą mocą, której użyjesz, kiedy wydostaniesz się do wszechświata, ponieważ radość, którą poczujesz w związku z tym, że nie musisz być tym cielesnym sformułowaniem, może nam w tym momencie pokazać, że Jezus jest tutaj.

Właśnie się do mnie uśmiechnął. Jeśli zachowasz w swoim umyśle pełne miłości wyobrażenie o swojej świadomości, to będzie ci dużo łatwiej przyjąć, w naszym kursie treningu umysłu, że przesłanie, które przyszło spoza czasu po prostu przyznawało, że możemy usłyszeć znaczenie zawarte w Piśmie Świętym Jezusa dzięki Kursowi Cudów. I będzie to dokładnie to samo przesłanie, według którego doświadczył on całego cierpienia, bólu, samotności i śmierci, jakie kiedykolwiek były dla ciebie konieczne, ponieważ kiedy dokonał tego jeden umysł, to dokonali tego wszyscy.

Do zobaczenia za chwilę. Do zobaczenia za chwilę. A teraz idea, że chciałbyś mi zadać na ten temat pytanie, oznacza, że zapytujemy samych siebie o mój związek z tobą i choćbym wcześniej cię nie lubił, choćbym wcześniej był twoim wrogiem, to teraz po prostu przyznaję, że moc miłości mnie wesprze w tym nowym rozwiązaniu, w tym nowym porozumiewaniu się, w tym nowym porozumiewaniu się za pośrednictwem miłości, miłości, miłości.

Jezus się modli

Modlitewnik
Jezusa
Chrystusa

całość stworzenia odbija
echem jego głos

PRZYŁĄCZ SIĘ

Wypełniona światłem moc tych słów modlitwy, odmawianej za ciebie i przez ciebie w imię Jezusa Chrystusa, wykracza znacznie poza jakąkolwiek mętną koncepcję kryjącą się w mroku twej ludzkiej tożsamości.

Niczego na tym świecie nie da się nawet w przybliżeniu przyrównać do radosnego doświadczenia uzdrowienia, które jest możliwe dzięki zastosowaniu Miłości Bożej i które zostanie zapewnione przez te słowa.

Użyj ich. Polegaj na nich.

Modlitwy te są natychmiastowym bezpośrednim ogniwem komunikacji pomiędzy tym odosobnionym miejscem bólu, straty i śmierci a niezawodną wolnością wiecznego życia, którym jest uniwersalna Miłość Boga.

_____________

Wyciszę się i posłucham prawdy.
Jestem dzisiaj posłańcem Boga.

_____________

 

Nie zostawię was sierotami:
Przyjdę do was.
W owym dniu poznacie, że
Ja jestem w Ojcu moim,
a wy we Mnie i Ja w was.


Ojcze, przychodzę dziś do Ciebie, by szukać pokoju, który tylko Ty możesz dać. Przychodzę w milczeniu. W ciszy mego serca, głęboko w zakamarkach mego umysłu, czekam i nasłuchuję Twego Głosu. Ojcze mój, przemów do mnie dzisiaj. Przychodzę, by słuchać Twego Głosu w milczeniu, pewności i miłości pewien, że usłyszysz moje wołanie i odpowiesz mi.

Teraz czekamy w ciszy. Bóg jest tutaj, ponieważ czekamy razem. Jestem pewien, że przemówi On do ciebie, a ty usłyszysz. Zaakceptuj moją pewność, jest to bowiem twoja pewność. Nasze umysły są połączone. Czekamy mając jeden cel: usłyszeć odpowiedź naszego Ojca na nasze wołanie, wyciszyć nasze myśli i odnaleźć Jego pokój, usłyszeć, jak mówi do nas o tym, czym jesteśmy, i jak objawia się Swemu Synowi.

 

Nikt nie może dwom panom służyć.
Bo albo jednego będzie nienawidził,
a drugiego – miłował;
albo z jednym będzie trzymał,
a drugim wzgardzi.
Nie możecie służyć Bogu i mamonie.

Ojcze, oto dziś jestem wolny, ponieważ moja wola jest Twoją Wolą. Myślałem, że wytworzyłem inną wolę. Lecz to, co pomyślałem w oddzieleniu od Ciebie, nie istnieje. I jestem wolny, ponieważ myliłem się, a moje złudzenia nie miały żadnego wpływu na moją rzeczywistość. Teraz rezygnuję z nich i składam je u stóp prawdy, aby na zawsze zostały usunięte z mego umysłu. To moja święta chwila uwolnienia. Ojcze, wiem, że moja wola jest jednym z Twoją Wolą.

I tak oto dzisiaj z radością wracamy do Nieba, którego naprawdę nigdy nie opuściliśmy. Syn Boga tego dnia wyrzeka się swoich snów. Syn Boga tego dnia przychodzi znów do domu, uwolniony od grzechu i odziany w świętość, powracając wreszcie do zdrowych zmysłów.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Syn nie może niczego czynić sam z siebie,
jeśli nie widzi Ojca czyniącego.
Albowiem to samo, co On czyni,
podobnie i Syn czyni.

Ojcze, oddaję Ci dzisiaj wszystkie moje myśli. Nie chcę mieć żadnej z moich myśli. W ich miejsce daj mi Twoje własne. Daję Ci również wszystkie moje czyny, tak bym mógł spełniać Twoją Wolę, zamiast szukać celów, które nie mogą być osiągnięte, i tracić czas na próżne fantazje. Dziś przychodzę do Ciebie. Usunę się i po prostu podążę za Tobą. Ty bądź Przewodnikiem, a ja pójdę za Tobą, nie kwestionując mądrości Nieskończonego ani Miłości, której łagodności nie potrafię pojąć, lecz która jest Twym doskonałym darem dla mnie.

Dziś mamy jednego Przewodnika, który nas prowadzi. I gdy tak idziemy razem, damy Mu ten dzień bez żadnych zastrzeżeń. To jest Jego dzień. Tak więc jest to dla nas dzień niezliczonych darów i łask.

Weźcie na siebie moje jarzmo, i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokornego serca,
a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem słodkie jest moje jarzmo,
a moje brzemię lekkie.


Ojcze, jak spokojnie jest dzisiaj! Jak cicho wszystko się układa! Oto jest dzień, który został wybrany jako czas, w którym przyjdzie mi zrozumieć lekcję, że nie ma żadnej potrzeby, abym robił cokolwiek. W Tobie każdy wybór jest już dokonany. W Tobie każdy konflikt został rozwiązany. Wszystko, co mam nadzieję znaleźć, zostało mi już w Tobie dane. Twój pokój jest moim pokojem. Moje serce jest wyciszone, a umysł spokojny. Twoja Miłość jest Niebem i Twoja Miłość jest moją miłością.

Spokój dzisiejszego dnia da nam nadzieję, że odnaleźliśmy drogę oraz podążaliśmy nią długo do całkowicie pewnego celu. Dziś nie będziemy wątpili w jej kres obiecany nam przez Samego Boga. Ufamy Mu oraz naszej Jaźni, która wciąż jest jednym z Nim.

Gromadźcie sobie skarby w niebie,
gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą
i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Bo gdzie jest twój skarb,
tam będzie i serce twoje.

Nie będę czekał ani dnia dłużej, by znaleźć skarby, które ofiarowuje mi mój Ojciec. Płonne są wszystkie złudzenia, sny zaś odeszły, skoro są utkane z myśli opierających się na fałszywych postrzeżeniach. Niechaj nie akceptuję dziś więcej tak skąpych darów. Boży Głos ofiarowuje pokój Boga tym wszystkim, którzy słyszą i postanawiają podążać za Nim. Taki jest dzisiaj mój wybór. Tak więc idę odnaleźć skarby, które dał mi Bóg.

Szukam tylko tego, co wieczne. Albowiem Twój Syn nie może poprzestać na niczym mniejszym. Cóż więc może być jego pocieszeniem, jak nie tylko to, co ofiarowujesz jego zdezorientowanemu umysłowi i wylęknionemu sercu po to, by dać mu pewność i przynieść pokój? Chcę dziś ujrzeć mego brata bez grzechu. Taka jest Twoja Wola dla mnie, bowiem w ten sposób ujrzę swoją bezgrzeszność.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
Bo takim sądem, jakim sądzicie,
i was osądzą;
i taką miarą, jaką wy mierzycie,
wam odmierzą.

Będę dziś wobec siebie szczery. Nie będę myślał, że już znam to, co musi pozostać poza moim obecnym pojmowaniem. Nie będę myślał, że rozumiem całość na podstawie strzępków mojego postrzegania, które są wszystkim, co widzę. Dziś uznaję, że tak właśnie jest. I w ten sposób zostaję uwolniony od osądów, których nie jestem w stanie wydawać. Tak więc uwalniam siebie i to, na co patrzę, aby być w pokoju, jak nas Bóg stworzył.

Ojcze, pozostawiam dziś całemu stworzeniu swobodę bycia sobą. Szanuję wszystkie jego części, w których jestem zawarty. Jesteśmy jednym, ponieważ każda cząstka zawiera pamięć Ciebie, a prawda musi jaśnieć w nas wszystkich jako jedno.

________________

Nie ma pokoju
prócz pokoju Boga,
a ja cieszę się i jestem wdzięczny, że tak jest.
________________

 

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych,
którzy was prześladują.
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały
jest Ojciec wasz niebieski.

Ojcze, Twój Syn jest doskonały. Gdy myślę, że jestem zraniony w jakikolwiek sposób, to jest tak dlatego, że zapomniałem, kim jestem, oraz że jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Twoje Myśli mogą mi przynieść jedynie szczęście. Jeśli kiedykolwiek jestem smutny, zraniony czy chory, to zapomniałem, co Ty myślisz, i umieściłem moje małe koncepcje bez znaczenia w miejscu, do którego przynależą Twoje Myśli i w którym one są. Nic nie może mnie zranić prócz moich myśli. Myśli, które myślę z Tobą, mogą jedynie błogosławić. Tylko te Myśli, które myślę z Tobą, są prawdziwe.

Nie będę dzisiaj siebie ranił. Jestem bowiem daleko ponad wszelkim bólem. Mój Ojciec dał mi bezpieczne miejsce w Niebie, czuwając nade mną. I nie chciałbym atakować Syna, którego On miłuje, albowiem to, co On miłuje, ja także miłuję.

Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami
i poznacie prawdę,
a prawda was wyzwoli.

Ojcze, dziękuję Ci za dzisiejszy dzień i za wolność, którą jestem pewien, że on przyniesie. Ten dzień jest święty, dzisiaj bowiem Twój Syn zostanie odkupiony. Skończyło się Jego cierpienie. Albowiem usłyszy on Twój Głos kierujący nim, by dzięki przebaczeniu odkrył Chrystusowe widzenie i stał się wolny na zawsze od wszelkiego cierpienia. Dzięki Ci, mój Ojcze, za dzisiejszy dzień. Narodziłem się w tym świecie tylko po to, by osiągnąć ten dzień i to, co w radości i wolności przechowuje on dla Twego świętego Syna oraz dla wytworzonego przezeń świata, który zostaje dziś wyzwolony wraz z nim.

Raduj się dzisiaj! Raduj się! Nie ma dziś miejsca na nic innego, jak tylko na radość i dziękczynienie. Tego dnia nasz Ojciec odkupił Swego Syna. Nie ma nikogo wśród nas, kto nie będzie dziś zbawiony. Nie ma nikogo, kto pozostanie w lęku, oraz nikogo, kogo Ojciec nie przygarnie do Siebie i nie obudzi w Niebie w Sercu Miłości.

Wy jesteście światłem świata.
Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też lampy
i nie umieszcza pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim,
którzy są w domu.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Tam, gdzie idę, Twój pokój podąża ze mną. Rzuca on światło na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i wylęknionym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że są pozbawieni nadziei i szczęścia. Przyprowadź ich do mnie, mój Ojcze. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Albowiem chciałbym zbawić Twego Syna zgodnie z Twoją Wolą, tak abym mógł rozpoznać moją Jaźń.

Tak więc idziemy w pokoju. Dajemy całemu światu przesłanie, które otrzymaliśmy. W ten sposób usłyszymy Głos Boga, który mówi do nas, gdy przekazujemy Jego Słowo, i którego Miłość rozpoznajemy, ponieważ dzielimy się Słowem danym nam przez Niego.

Wy jesteście solą ziemi.
Lecz jeśli sól utraci swój smak,
czymże ją posolić?
Na nic się już nie przyda,
chyba na wyrzucenie
i podeptanie przez ludzi.


Ojcze, wytworzyłem wyobrażenie samego siebie i to właśnie nazywam Synem Boga. Jednak stworzenie jest takie, jakie zawsze było, Twoje stworzenie bowiem jest niezmienne. Niech nie oddaję czci bożkom. Ja jestem tym, którego mój Ojciec kocha. Moja świętość pozostaje światłem Nieba i Miłością Boga. Czyż to, co umiłowane przez Ciebie, nie jest bezpieczne? Czyż Światło Nieba nie jest nieskończone? Czyż Twój Syn nie jest moją prawdziwą Tożsamością, skoro Ty stworzyłeś wszystko, co istnieje?

Teraz jesteśmy jednym w tożsamości współdzielonej z Bogiem, naszym Ojcem, jako naszym jedynym Źródłem, oraz ze wszystkim, co stworzone jako część nas. Tak więc oferujemy błogosławieństwo wszystkim rzeczom, łącząc się w miłości z całym światem, który stał się jednym z nami przez nasze przebaczenie.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci,
jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie,
nie może ujrzeć królestwa Bożego.

Mam zająć specjalne miejsce, zagrać rolę przeznaczoną tylko dla mnie. Zbawienie czeka, aż podejmę się tej roli jako czegoś, co postanawiam robić. Dopóki nie dokonam tego wyboru, jestem niewolnikiem czasu i ludzkiego przeznaczenia. Lecz gdy ochoczo i radośnie podążę drogą, którą wyznaczył mi plan mego Ojca, wtedy rozpoznam, że zbawienie już tu jest, już dane wszystkim moim braciom, tak jak i należy ono już do mnie.

Ojcze, Twoja droga jest tym, na co się dziś decyduję. Gdziekolwiek by mnie zaprowadziła, tam decyduję się iść; cokolwiek by ode mnie chciała, to decyduję się czynić. Twoja droga jest pewna, a jej koniec bezpieczny. Pamięć Ciebie oczekuje mnie tam. Wszystkie zaś moje smutki kończą się w Twoich objęciach, co obiecałeś Swojemu Synowi, któremu błędnie wydawało się, że odszedł spod niezawodnej ochrony Twych miłujących Ramion.

Kto we Mnie wierzy,
będzie także dokonywał tych dzieł,
których Ja dokonuję,
a nawet większe od tych uczyni,
bo Ja idę do Ojca.

Dzisiaj chcę zaakceptować prawdę o mnie samym. Chcę powstać w chwale i pozwolić światłu we mnie, by przez cały dzień promieniowało na świat. Przynoszę światu wieści o zbawieniu, które słyszę, gdy Bóg, mój Ojciec, mówi do mnie. I patrzę na świat, który Chrystus chce, abym widział, świadomy tego, że k³adzie on kres gorzkiemu snowi o śmierci, świadomy, że jest on wołaniem mego Ojca do mnie.

Chrystus jest dzisiaj moimi oczami oraz uszami, które słuchają dziś Głosu Boga. Ojcze, przychodzę do Ciebie poprzez Niego, który jest Twym Synem, jak również moją prawdziwą Jaźnią. Amen.

_________________

Uwalniam świat od wszystkiego tego,
czym myślałem, że jest,
i wybieram w zamian
moją własną rzeczywistość.
_________________

 

Jeśli zatem całe twoje ciało będzie rozświetlone,
nie mając w sobie żadnej części ciemnej,
całe będzie rozświetlone,
jak gdyby lampa oświecała cię
swym blaskiem.

Moja prawdziwa Tożsamość jest tak bezpieczna, tak wzniosła, bezgrzeszna, wspaniała i wielka, w pełni dobroczynna oraz wolna od winy, że aż Niebo wypatruje Jej, aby dać jej światło. Rozświetla Ona również świat. Jest Ona darem, który dał mi mój Ojciec; tym darem, który ja również daję światu. Nie ma innego daru prócz Tego, który może być bądź dany, bądź przyjęty. Tym jest rzeczywistość, wyłącznie Tym. Tym jest kres iluzji. To jest prawda.

Moje Imię, o Ojcze, wciąż jest Ci znane. Ja zapomniałem je i nie wiem dokąd zmierzam, kim jestem, ani co czynię. Przypomnij mi, Ojcze, teraz, albowiem jestem znużony światem, który widzę. Objaw mi to, co chcesz, abym w zamian widział.

I otrzymacie wszystko,
o co z wiarą
prosić będziecie w modlitwie.

Wystarczy tylko, że spojrzę na wszystkie rzeczy, które wydają się mnie ranić, oraz z doskonałą pewnością zapewnię siebie: „Wolą Boga jest, abym był od tego zbawiony”, a po prostu zobaczę, jak one znikają. Wystarczy tylko, że będę utrzymywał w pamięci fakt, iż Wolą mego Ojca dla mnie jest wyłącznie szczęście, a odkryję, że wyłącznie szczęście przyszło do mnie. I wystarczy tylko, że będę pamiętał, iż Miłość Boga otacza Jego Syna i utrzymuje Jego bezgrzeszność wiecznie doskonałą, a będę miał pewność, że jestem zbawiony i na zawsze bezpieczny w Jego Ramionach. Ja jestem Synem, którego On kocha. I jestem zbawiony, ponieważ Bóg w Swej łasce chce, aby tak było.

Ojcze, Twoja świętość jest moją świętością. Twoja Miłość stworzyła mnie i uczyniła moją bezgrzeszność na zawsze częścią Ciebie. Nie ma we mnie winy ani grzechu, albowiem nie ma ich w Tobie.

 

Ty zaś, gdy chcesz się modlić,
wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi
i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.
A Ojciec twój, który widzi w ukryciu,
odda Tobie.

Ojcze mój, dzień ten chcę spędzić z Tobą, tak jak postanowiłeś, abym spędzał wszystkie dni. To zaś, czego doświadczę, nie pochodzi w ogóle z czasu. Radość, która przychodzi do mnie, to nie radość dni czy godzin, albowiem przychodzi ona z Nieba do Twojego Syna. Dzień ten będzie Twym słodkim przypomnieniem, abym Ciebie pamiętał; będzie Twym miłosiernym wołaniem do Twego świętego Syna, znakiem, że Twoja łaska przyszła do mnie i że Twoją Wolą jest, bym został dziś uwolniony.

Spędzamy ten dzień razem, ty i ja. Cały zaś świat łączy się z nami w naszej pieśni dziękczynienia i radości dla Tego, który dał nam zbawienie i który nas uwolnił. Przywrócony jest nam pokój i świętość. Nie ma w nas dziś miejsca na lęk, bowiem zaprosiliśmy miłość do naszych serc.

Objawiłem im Twoje imię
i nadal będę objawiał,
aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś,
w nich była i Ja w nich.

Ojcze, Ty masz jednego Syna i to właśnie na niego chcę dzisiaj patrzeć. Stworzyłeś tylko jego. Dlaczego miałbym dostrzegać tysiące postaci w czymś, co pozostaje jednym? Dlaczego miałbym jednemu nadawać tysiące imion, kiedy wystarczy tylko jedno? Twój Syn musi bowiem nosić Twoje Imię, ponieważ Ty go stworzyłeś. Niech nie postrzegam go jako obcego zarówno dla jego Ojca, jak i dla mnie. Jest on bowiem częścią mnie, a ja częścią jego, my zaś jesteśmy częścią Ciebie, któryś jest naszym Źródłem, złączeni na wieczność w Twojej Miłości – wiecznie święty Syn Boga.

My, którzy jesteśmy jednym, chcemy dziś rozpoznać prawdę o nas samych. Chcemy wrócić do domu i spocząć w jedności. Tam jest bowiem pokój i nigdzie indziej nie można go szukać ani znaleźć.

Modląc się,
nie bądźcie gadatliwi jak poganie.
Oni myślą, że przez wzgląd
na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Nie bądźcie podobni do nich!
Albowiem wie Ojciec wasz,
czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.

Ojcze nasz, któryś jest w Niebie, święć się imię Twoje. Przyjdź królestwo Twoje. Bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Bo Twoje jest królestwo, potęga i chwała na wieki wieków. Amen.

Jestem taki, jakim stworzył mnie Bóg. Skoro pozostaję taki, jakim stworzył mnie Bóg, to lęk nie ma znaczenia, zło nie jest rzeczywiste, a nieszczęście i śmierć nie istnieją.

Ojciec bowiem miłuje Syna
i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni,
i jeszcze większe dzieła ukaże Mu,
abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych
i ożywia, tak również i Syn
ożywia tych, których chce.

Jestem Synem Boga, całkowitym, uzdrowionym i doskonałym, jaśniejącym w odzwierciedleniu Jego Miłości. We mnie uświęcone jest Jego stworzenie i zagwarantowane życie wieczne. We mnie miłość jest uczyniona doskonałą, lęk jest niemożliwy, a radość ustanowiona bez przeciwieństwa. Ja jestem świętym domem Samego Boga. Ja jestem Niebem, gdzie zamieszkuje Jego Miłość. Ja jestem Jego świętą Bezgrzesznością, albowiem w mojej czystości spoczywa Jego własna.

Przynosimy radosne wieści Synowi Boga, który myślał, że cierpi. Teraz zostaje odkupiony. I gdy zobaczy bramę Niebios stojącą przed nim otworem, wejdzie do środka i zniknie w Sercu Boga.

_______________

Nie jestem ciałem. Jestem wolny.
Albowiem jestem wciąż taki,
jakim stworzył mnie Bóg.
_____________

 

I tobie dam
klucze królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane w niebie,
a co rozwiążesz na ziemi,
będzie rozwiązane w niebie.

Jeżeli zaakceptuję to, że jestem więźniem w ciele w tym świecie, w którym wszystkie rzeczy z pozoru żyjące wydają się umierać, wtedy Ojciec mój jest więźniem wraz ze mną. I w to właśnie wierzę, gdy utrzymuję, że muszę przestrzegać praw, których przestrzega świat, oraz gdy uważam, że słabości i grzechy, które dostrzegam, są rzeczywiste i nie można od nich uciec. Jeśli jestem zniewolony w jakikolwiek sposób, wtedy nie znam swego Ojca ani swojej Jaźni. Jestem więc stracony dla całej rzeczywistości. Albowiem prawda jest wolna, a to, co jest zniewolone, nie jest częścią prawdy.

Ojcze, nie proszę o nic prócz prawdy. Miałem wiele głupich myśli o sobie oraz mym stworzeniu i wprowadziłem do mego umysłu sen o lęku. Dzisiaj już nie chcę śnić. Wybieram drogę do Ciebie zamiast szaleństwa i lęku. Prawda bowiem jest bezpieczna i tylko miłość jest pewna.

Słyszeliście, że powiedziano:
Oko za oko i ząb za ząb!
A Ja wam powiadam:
Nie stawiajcie oporu złemu.

Pozostaję pod wpływem jedynie własnych myśli. Tylko to wystarczy, by zbawienie przyszło dla całego świata. Albowiem w tej jednej myśli każdy zostaje wreszcie uwolniony od lęku. Teraz bowiem nauczyłem się, że nikt mnie nie przeraża i nic nie może mi zagrozić. Nie mam wrogów i jestem bezpieczny wobec wszelkich zewnętrznych rzeczy. Moje myśli mogą mnie przerazić, jednak skoro myśli te należą tylko do mnie, mam moc, by je zmienić i wymienić każdą myśl o lęku na szczęśliwą myśl miłości. Ukrzyżowałem sam siebie. Planem Boga było jednak, by Jego umiłowany Syn został odkupiony.

Twój plan jest pewny, mój Ojcze, tylko Twój. Wszystkie inne plany zawiodą. I będę miał przerażające myśli, dopóki nie nauczę się, że Ty dałeś mi jedyną Myśl, która prowadzi mnie do zbawienia. Moje własne myśli zawiodą i poprowadzą mnie donikąd. Myśl zaś, którą mi dałeś, obiecuje zaprowadzić mnie do domu, ponieważ zawiera w sobie Twoją obietnicę dla Twego Syna.

Jeżeli we Mnie trwać będziecie,
a słowa moje w was,
to proście, o cokolwiek chcecie,
a to wam się spełni.

Dzisiaj budzę się z radością oczekując, że przyjdą do mnie od Boga jedynie szczęśliwe rzeczy. Proszę, aby jedynie one przyszły, i uświadamiam sobie, że na moje zaproszenie odpowiedzą myśli, do których to zaproszenie wysłałem. I będę prosił tylko o radosne rzeczy w chwili, gdy zaakceptuję swoją świętość. Albowiem jaki byłby użytek z mojego bólu, jakiemu celowi służyłoby moje cierpienie i jaką korzyść przyniósłby mi mój smutek i strata, jeżeli obłąkanie odchodzi dziś ode mnie i zamiast niego akceptuję moją świętość?

Ojcze, moja świętość jest Twoją Świętością. Pozwól mi się w niej weselić oraz dzięki przebaczeniu wrócić do zdrowia. Twój Syn jest wciąż taki, jakim go stworzyłeś. Moja świętość jest częścią mnie, a także częścią Ciebie. A cóż może odmienić Samą Świętość?

Oni nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie.
Słowo Twoje jest prawdą.

Mój Ojciec zna moją świętość. Czy mam się wypierać Jego wiedzy i wierzyć w to, co Jego wiedza czyni niemożliwym? Czy mam akceptować jako prawdę to, co On ogłasza fałszywym? Czy też mam przyjąć Jego Słowo jako to, czym jestem, skoro On jest moim Stwórcą oraz Tym, który zna prawdziwą naturę Swego Syna?

Ojcze, myliłem się co do siebie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy, z jakiego Źródła przybyłem. Nie opuściłem tego Źródła, aby wejść w ciało i umrzeć. Moja świętość pozostaje częścią mnie, tak jak ja jestem częścią Ciebie. A moje błędy dotyczące mnie są snami. Pozwalam im dzisiaj odejść. I stoję gotowy, by przyjąć jedynie Twoje Słowo na określenie tego, czym naprawdę jestem.

Jakże ciasna jest brama
i wąska droga,
która prowadzi do życia,
a mało jest takich,
którzy ją znajdują!


Nie zrozumiałem, co uczyniło mnie wolnym ani czym jest moja wolność, ani gdzie jej szukać. Ojcze, szukałem na próżno, aż usłyszałem Twój Głos kierujący mną. Teraz nie chcę już więcej prowadzić sam siebie. Nie stworzyłem bowiem ani nie zrozumiałem sposobu znalezienia swojej wolności. Mam jednak ufność w Ciebie. Ty, który obdarzyłeś mnie wolnością jako Twego świętego Syna, nie będziesz dla mnie zaginiony. Kieruje mną Twój Głos, a droga do Ciebie otwiera się w końcu i przejaśnia. Ojcze, moja wolność jest tylko w Tobie. Ojcze, wolą mą jest powrócić.

Dzisiaj odpowiadamy na rzecz świata, który zostanie uwolniony razem z nami. Jakąż radość przynosi nam odnalezienie naszej wolności na niezawodnej drodze, którą ustanowił nasz Ojciec. I jakże pewne jest zbawienie całego świata, gdy poznajemy, że naszą wolność możemy znaleźć jedynie w Bogu.

Kto słucha słowa mego
i wierzy w Tego, który Mnie posłał,
ma życie wieczne
i nie idzie pod sąd,
lecz ze śmierci przeszedł do życia.

Jakąż głupotą, Ojcze, jest wierzyć, że Twój Syn może sprowadzić na siebie cierpienie! Czy możliwe jest, by przygotował on plan własnego potępienia i był zostawiony bez pewnej drogi do swego uwolnienia? Ty mnie kochasz, Ojcze. Nigdy nie pozostawiłbyś mnie opuszczonym, bym umarł w świecie bólu i okrucieństwa. Jakże mogłem sądzić, że Miłość opuściła Samą Siebie? Nie istnieje żadna wola poza Wolą Miłości. Lęk jest snem i nie posiada woli, która mogłaby kłócić się z Twoją Wolą. Konflikt jest snem, a pokój obudzeniem. Śmierć jest iluzją, życie – wieczną prawdą. Nie ma przeciwieństwa dla Twej Woli. Nie istnieje żaden konflikt, albowiem moja wola jest Twoją Wolą.

Przebaczenie pokazuje nam, że Wola Boga jest jedna i że my mamy w niej udział. Spójrzmy na święte wizje, które ukazuje dziś przebaczenie, abyśmy mogli odnaleźć pokój Boga. Amen.

________________

Niebo jest decyzją, którą muszę podjąć.
Podejmuję ją teraz i nie zmienię zdania,
ponieważ jest to jedyna rzecz, której chcę.

________________

 

Ja im przekazałem Twoje słowo,
a świat ich znienawidził za to,
że nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.

Myliłem się, kiedy myślałem, że żyłem w oderwaniu od Boga, jako oddzielna istota, która porusza się w izolacji, niezależna i zamieszkująca w ciele. Teraz wiem, że moje życie jest życiem Boga, nie mam innego domu i nie istnieję poza Nim. On nie ma żadnych Myśli, które nie są częścią mnie, a ja nie mam żadnych myśli oprócz tych, które pochodzą od Niego.

Ojcze, pozwól mi zobaczyć twarz Chrystusa zamiast moich błędów. Albowiem Ja, który jestem Twym świętym Synem, jestem bez grzechu. Chcę spojrzeć na moją bezgrzeszność, poczucie winy obwieszcza bowiem, że nie jestem Twoim Synem. Ja zaś nie chcę już dłużej zapominać Ciebie. Jestem tu samotny i łaknę Nieba, gdzie jestem w domu. Dzisiaj chcę powrócić. Moje Imię jest Twoim Imieniem i uznaję, że jestem Twoim Synem.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Jeśli kto zachowa moją naukę,
nie zazna śmierci na wieki.

Nie ma śmierci i wyrzekam się jej teraz w każdej formie. Bóg nie stworzył śmierci. Dlatego też jakąkolwiek formę ona przybiera, musi to być iluzja. Oto stanowisko, jakie dziś zajmuję. I jest mi dane spojrzeć poza śmierć i zobaczyć życie ponad nią.


Ojcze, pobłogosław dziś moje oczy. Jestem Twoim posłańcem i chcę spoglądać na pełne chwały odzwierciedlenie Twej Miłości, która jaśnieje we wszystkim. Ja żyję i poruszam się tylko w Tobie. Nie jestem oddzielony od Twego wiecznego życia. Nie ma śmierci, albowiem śmierć nie jest Twoją Wolą. I mieszkam tam, gdzie mnie umiejscowiłeś – w życiu, które dzielę z Tobą i ze wszystkimi żyjącymi istotami – abym był taki jak Ty, na zawsze częścią Ciebie. Akceptuję Twe Myśli jako swe własne, a moja wola jest jednym z Twoją Wolą na wieczność. Amen.

Jeśli chcesz być doskonały,
idź, sprzedaj, co posiadasz,
i daj ubogim,
a będziesz miał skarb w niebie.
Potem przyjdź i chodź za Mną!

Mogę ten świat całkowicie opuścić, jeśli tak postanowię. Nie śmierć czyni to możliwym, lecz zmiana zdania na temat celu tego świata. Jeżeli wierzę, że świat posiada wartość, jakim go teraz postrzegam, to i będzie on wciąż trwał dla mnie. Lecz jeśli nie widzę żadnej wartości w świecie, jakim go postrzegam, ani niczego, co chcę zatrzymać jako swoje czy szukać jako celu, to świat ten odejdzie ode mnie. Nie dążyłem bowiem do tego, by iluzje zastąpiły prawdę.

Ojcze, mój dom oczekuje mego radosnego powrotu. Twoje Ramiona są otwarte i słyszę Twój Glos. Po cóż mam zwlekać w miejscu daremnych pragnień i rozwianych marzeń, kiedy Niebo tak łatwo może być moje?

Kto zaś będzie pił wodę,
którą Ja mu dam,
nie będzie pragnął na wieki,
lecz woda, którą Ja mu dam,
stanie się w nim źródłem
tryskającym ku życiu wiecznemu.

Otacza mnie pełnia życia, które Bóg stworzył w Swej Miłości. Woła ono do mnie w każdym uderzeniu serca i w każdym oddechu, w każdym czynie i każdej myśli. Moje serce wypełnione jest pokojem, a moje ciało przepełnione celem przebaczania. Teraz mój umysł jest uzdrowiony i dane mi jest wszystko, czego potrzebuję do zbawienia świata. Każde uderzenie serca przynosi mi pokój, każdy oddech napełnia mnie mocą. Jestem posłańcem Boga, kierowanym Jego Głosem, podtrzymywanym przez Niego w miłości, zawartym na zawsze w ciszy i pokoju Jego kochających Ramion. Każde uderzenie serca wzywa Jego Imię i na każde odpowiada Jego Głos zapewniając mnie, że w Nim jestem w domu.

Obym posłuchał Twojej Odpowiedzi, a nie swojej. Ojcze, moje serce bije w pokoju stworzonym przez Serce Miłości. Tam i tylko tam mogę być w domu.

Pokój wam!
Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam.
Którym odpuścicie grzechy,
są im odpuszczone,
a którym zatrzymacie,
są im zatrzymane.

Dziękuję Ci, Ojcze, za Twój plan zbawienia mnie od piekła, które wytworzyłem. Nie jest ono rzeczywiste. Ty zaś dałeś mi środki, za pomocą których mogę sobie udowodnić jego nierealność. Klucz jest w moich rękach i dotarłem już do drzwi, poza którymi leży koniec snów. Stoję przed bramą Nieba zastanawiając się, czy powinienem wejść i być w domu. Niech dzisiaj nie czekam więcej. Niech przebaczę wszystkim rzeczom i niech stworzenie będzie takie, jakim Ty chcesz, aby było, i jakim jest. Niech pamiętam, że jestem Twym Synem, a otwierając w końcu drzwi, niech zapomnę złudzenia w płonącym świetle prawdy, gdy pamięć o Tobie powraca do mnie.

Przebacz mi teraz. Przychodzę do ciebie, aby zabrać cię ze sobą do domu. A gdy idziemy, świat idzie z nami naszą drogą do Boga.

I także chwałę, którą Mi dałeś,
przekazałem im, aby stanowili jedno,
tak jak My jedno stanowimy.
Ja w nich, a Ty we Mnie!
Oby się tak zespolili w jedno.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle – święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Jestem na zawsze Twym Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Przebywam wciąż tam, gdzie mnie osadziłeś. Wszystkie zaś Twe atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do jego Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek są nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, a więc mam taką samą jak Ty moc tworzenia. Tak jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Stosuję się tutaj do Twego planu i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojne Niebo Twojej Miłości, w którym ziemia zniknie, a wszystkie oddzielone myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boga.

Zobaczmy dzisiaj, jak znika ziemia, jak wpierw przemieniona, a następnie ogarnięta przebaczeniem, zlewa się całkowicie ze świętą Wolą Boga.


Ojcze, Ty stoisz przede mną i za mną, obok mnie,
tam, gdzie widzę siebie i dokądkolwiek zmierzam.

Ty jesteś we wszystkich rzeczach, na które patrzę,
w dźwiękach, które słyszę, i w każdej dłoni, która sięga po moją dłoń.

W Tobie czas znika, a miejsce staje się koncepcją bez znaczenia.
Albowiem to, co otacza Twego Syna
i utrzymuje go w bezpieczeństwie, to Sama Miłość.
Nie ma innego Źródła niż to i nie istnieje nic,
co nie podziela Jego Świętości,
co byłoby poza Twoim jedynym stworzeniem
lub poza Miłością, która zawiera w Sobie wszystkie rzeczy.

Ojcze, Twój Syn jest taki jak Ty.
Przychodzę dziś do Ciebie w Twoim Własnym Imieniu,
aby pozostać w pokoju Twej wiecznej Miłości.

 

JEZUS CHRYSTUS

Nie potrzeba pomocy we wstąpieniu do Nieba, albowiem nigdy go nie opuściłeś. Lecz pomoc z zewnątrz jest potrzebna dla takiego ciebie, jakim określają cię fałszywe przekonania o twojej Tożsamości, którą w rzeczywistości ustanowił sam Bóg.

Dani ci są pomocnicy pod wieloma postaciami, choć na ołtarzu są oni jednym. Za każdym z nich stoi Myśl Boga i to się nigdy nie zmieni. Lecz mają oni imiona, które przez jakiś czas różnią się, albowiem czas potrzebuje symboli, sam będąc nieprawdziwym. Tych imion są legiony, lecz my nie wyjdziemy poza imiona, których używa sam kurs.

Bóg nie pomaga, ponieważ nie zna On potrzeb. Ale to On stwarza wszystkich Pomocników dla Swego Syna, gdy ten wierzy, iż jego fantazje są prawdziwe. Dziękuj za nich Bogu, albowiem oni zaprowadzą cię do domu.

Imię Jezusa jest imieniem tego, który był człowiekiem, lecz zobaczył twarz Chrystusa we wszystkich swoich braciach i przypomniał sobie Boga. Tak więc utożsamił się z Chrystusem, nie człowiekiem już, lecz jednym z Bogiem.

Człowiek ten był iluzją, albowiem wydawał się odrębną istotą, kroczącą samodzielnie w ciele, które wydawało się oddzielać jego jaźń od Jaźni, tak jak czynią to wszystkie iluzje. Jednak kto może zbawiać, jeśli nie widzi iluzji, a następnie nie rozpoznaje ich jako tego, czym są?

Jezus pozostaje Zbawicielem, ponieważ zobaczył fałsz, nie akceptując go jako prawdy. Chrystus zaś potrzebował jego postaci, by móc ukazać się ludziom i zbawić ich od ich własnych iluzji.

W jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Prowadzi cię on z powrotem do Boga, ponieważ zobaczył przed sobą drogę i poszedł nią. Dokonał jasnego rozróżnienia, dla ciebie wciąż niejasnego, pomiędzy fałszem a prawdą. Zaoferował ci ostateczną demonstrację faktu, że zabicie Syna Bożego jest niemożliwe, ani też jego życie nie może być w żaden sposób odmienione przez grzech i zło, złośliwość, lęk czy śmierć.

A zatem wszystkie twoje grzechy zostały przebaczone, ponieważ w ogóle nie niosły ze sobą żadnych skutków. Tak więc były one tylko snami.

Powstań z nim, który ci to pokazał, albowiem winny to jesteś temu, który dzielił twoje sny, tak aby mogły być rozwiane. I wciąż je dzieli, aby być w jedności z tobą.

Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą. Jego krótkie życie na ziemi nie było wystarczające, by nauczyć potężnej lekcji, której on sam nauczył się dla was wszystkich. Pozostanie on z tobą, aby wyprowadzić cię z piekła, które wytworzyłeś, do samego Boga. A kiedy połączysz swą wolę z jego wolą, twój wzrok będzie jego widzeniem, albowiem oczy Chrystusa są wspólne.

Podążanie wraz z nim jest tak samo naturalne jak podążanie z bratem, którego znasz od urodzenia, albowiem taki jest on naprawdę. Uczyniono wiele żałosnych bożków z tego, który chce być dla świata jedynie bratem. Wybacz mu swoje iluzje i zobacz, jak drogim będzie on dla ciebie bratem. Albowiem uspokoi on wreszcie twój umysł i doprowadzi go wraz z tobą do twego Boga.

Czy jest on jedynym Pomocnikiem Boga? Bynajmniej. Albowiem Chrystus przyjmuje wiele postaci o różnych imionach, do chwili gdy ich jedność może zostać rozpoznana. Lecz Jezus jest dla ciebie zwiastunem jedynego Chrystusowego posłania Miłości Boga. Nie potrzebujesz żadnego innego.

Można czytać jego słowa i czerpać z nich korzyść bez zaakceptowania go w swoim życiu. Jednak pomógłby on ci jeszcze bardziej, gdybyś podzielił się z nim swoimi cierpieniami i radościami, a następnie zostawił jedne i drugie, aby odnaleźć pokój Boga. Przede wszystkim jednak pragnie on, abyś nauczył się jego lekcji, a brzmi ona tak:

Nie ma śmierci, ponieważ Syn Boga jest taki jak jego Ojciec. Nic z tego, co możesz zrobić, nie może zmienić Wiecznej Miłości. Zapomnij swe sny o grzechu i winie, a zamiast tego chodź ze mną, by mieć udział w zmartwychwstaniu Syna Bożego. I przyprowadź ze sobą wszystkich tych, których On do ciebie posłał, abyś się nimi opiekował, tak jak ja opiekuję się tobą.

Powyższe słowa Jezusa Chrystusa zaczerpnięto
z Pisma Świętego (przekład według Biblii Tysiąclecia)
i z bożej instrukcji zbawienia, jaką jest
Twój Kurs Cudów.

Pokój

Uzdrawiająca Moc
Miłości i Przebaczenia

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Medytacje z Kursu Cudów

 

Pokój mojemu umysłowi. Niech ucichną wszystkie moje myśli.

Ojcze, przychodzę dziś do Ciebie, by szukać pokoju, który tylko Ty możesz dać. Przychodzę w milczeniu. W ciszy mego serca, głęboko w zakamarkach mego umysłu, czekam i nasłuchuję Twego Głosu. Ojcze mój, przemów do mnie dzisiaj. Przychodzę, by słuchać Twego Głosu w milczeniu, pewności i miłości pewien, że usłyszysz moje wołanie i odpowiesz mi.

Teraz czekamy w ciszy. Bóg jest tutaj, ponieważ czekamy razem. Jestem pewien, że przemówi On do ciebie, a ty usłyszysz. Zaakceptuj moją pewność, jest to bowiem twoja pewność. Nasze umysły są połączone. Czekamy mając jeden cel: usłyszeć odpowiedź naszego Ojca na nasze wołanie, wyciszyć nasze myśli i odnaleźć Jego pokój, usłyszeć, jak mówi do nas o tym, czym jesteśmy, i jak objawia się swemu Synowi.


Wolą moją jest szukać i odnaleźć pokój Boga.

W pokoju zostałem stworzony. W pokoju też pozostaję. Nie jest mi dane odmienić moją Jaźń. Jakże łaskawy jest Bóg, mój Ojciec, który stwarzając mnie, dał mi pokój na zawsze. Teraz proszę tylko, aby być tym, czym jestem. Czy można mi odmówić tego, gdy jest to na zawsze prawdą?

Ojcze, szukam pokoju, który dałeś mi stwarzając mnie. To, co zostało wtedy dane, musi być tu i teraz, albowiem stworzenie mnie dokonało się w oderwaniu od czasu i pozostaje wciąż poza wszelką zmianą. Pokój, w którym Twój Syn narodził się w Twoim Umyśle, jaśnieje tam nie zmieniony. Jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Wystarczy tylko Cię wezwać, aby znaleźć pokój, który mi dałeś. To Twoja Wola dała go Twemu Synowi.

Oddaję Bogu moje życie, aby mnie dziś prowadził.

Ojcze, oddaję Ci dzisiaj wszystkie moje myśli. Nie chcę mieć żadnej z moich myśli. W ich miejsce daj mi Twoje Własne. Daję Ci również wszystkie moje czyny, tak bym mógł spełniać Twoją Wolę, zamiast szukać celów, które nie mogą być osiągnięte, i tracić czas na próżne fantazje. Dziś przychodzę do Ciebie. Usunę się i po prostu podążę za Tobą. Ty bądź Przewodnikiem, a ja pójdę za Tobą, nie kwestionując mądrości Nieskończonego ani Miłości, której łagodności nie potrafię pojąć, lecz która jest Twym doskonałym darem dla mnie.

Dziś mamy jednego Przewodnika, który nas prowadzi. I gdy tak idziemy razem, damy Mu ten dzień bez żadnych zastrzeżeń. To jest Jego dzień. Tak więc jest to dla nas dzień niezliczonych darów i łask.


Ojcze, Twój pokój jest ze mną. Jestem bezpieczny.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Tam, gdzie idę, Twój pokój podąża ze mną. Rzuca on światło na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i wylęknionym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że są pozbawieni nadziei i szczęścia. Przyprowadź ich do mnie, mój Ojcze. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Albowiem chciałbym zbawić Twego Syna zgodnie z Twoją Wolą, tak abym mógł rozpoznać moją Jaźń.

Tak więc idziemy w pokoju. Dajemy całemu światu przesłanie, które otrzymaliśmy. W ten sposób usłyszymy Głos Boga, który mówi do nas, gdy przekazujemy Jego Słowo, i którego Miłość rozpoznajemy, ponieważ dzielimy się Słowem danym nam przez Niego.


Przebaczenie kładzie kres wszelkiemu cierpieniu i stracie.

Przebaczenie rysuje obraz świata, w którym nie ma już cierpienia, strata staje się niemożliwa, a gniew jest pozbawiony sensu. Atak przemija i kończy się szaleństwo. Jakie cierpienie można sobie teraz wyobrazić? Jaką stratę można ponieść? Świat staje się miejscem radości, obfitości, miłosierdzia i nieskończonego dawania. Jest on teraz tak podobny do Nieba, że zostaje szybko przeobrażony w światło, którego jest odbiciem. Tak więc podróż, w którą wyruszył Syn Boga, zakończyła się w świetle, z którego on przyszedł.

Ojcze, chcemy Ci zwrócić nasze umysły. Zdradziliśmy je, trzymaliśmy w zgorzknieniu, wzbudzaliśmy w nich lęk myślami o przemocy i śmierci. Teraz znów chcemy spocząć w Tobie tacy, jakimi nas stworzyłeś.


Niech umilknie we mnie każdy głos oprócz Głosu Boga.

Ojcze, dzisiaj chcę słuchać tylko Twego Głosu. Przyjdę do Ciebie w najgłębszym milczeniu, aby usłyszeć Twój Głos i przyjąć Twoje Słowo. Mam tylko tę jedną modlitwę: Przychodzę do Ciebie, by prosić o prawdę. Prawda zaś to jedynie Twoja Wola, którą dziś chcę dzielić z Tobą.

Nie pozwalamy dziś, aby myśli ego kierowały naszymi słowami lub czynami. Gdy pojawią się takie myśli, ustąpimy spokojnie, przypatrzymy się im, a potem pozwolimy im odejść. Nie chcemy tego, co przyniosłyby one ze sobą. Postanawiamy więc ich nie zatrzymywać. Zamilkły teraz, a Bóg przemawia do nas w ciszy uświęconej przez Swą Miłość i mówi o naszej woli, ponieważ postanowiliśmy Go sobie przypomnieć.

Postanawiam spędzić ten dzień w doskonałym pokoju.

Nie wydaje mi się, abym mógł wybrać na dzisiaj tylko pokój. A jednak mój Bóg zapewnia mnie, że Jego Syn jest taki, jak On sam. Niechaj zaufam dziś Temu, który mówi, że jestem Synem Boga. I niech pokój, który wybieram dziś dla siebie, świadczy o prawdziwości tego, o czym On mówi. Syn Boga nie może mieć żadnych trosk i musi na zawsze pozostać w pokoju Nieba. W Jego imieniu przeznaczam ten dzień na znalezienie tego, co jest Wolą Mego Ojca dla mnie, oraz na akceptację i dawanie tego wszystkim Jego Synom wraz ze mną.

Tak więc, mój Ojcze, chcę spędzić ten dzień z Tobą. Twój Syn Cię nie zapomniał. Pokój, który mu dałeś, jest ciągle w jego umyśle i tam postanawiam spędzić ten dzień.

Bóg jest dziś moim jedynym celem.

Droga do Boga prowadzi przez przebaczenie. Nie ma innej drogi. Gdyby grzech nie był pielęgnowany przez umysł, czy istniałaby jakakolwiek potrzeba odnajdywania drogi do miejsca, w którym jesteś? Kto pozostawałby jeszcze w niepewności? Któż byłby niepewny tego, kim jest? Któż chciałby jeszcze pozostać we śnie, w gęstym obłoku zwątpienia w świętość tego, którego Bóg stworzył bezgrzesznym? Tutaj możemy tylko śnić. Możemy jednak śnić, że przebaczyliśmy temu, w którym grzech jest niemożliwy, i właśnie to postanawiamy dzisiaj śnić. Bóg jest naszym celem, a przebaczenie jest środkiem, za pomocą którego nasze umysły wracają w końcu do Niego.

Ojcze nasz, chcemy zatem przyjść do Ciebie drogą, którą nam wyznaczyłeś. Nie mamy innego celu prócz tego, by usłyszeć Twój Głos i odnaleźć drogę, którą wskazało nam Twoje święte Słowo.

Niech nie postrzegam dziś żadnych różnic.

Ojcze, Ty masz jednego Syna i to właśnie na niego chcę dzisiaj patrzeć. Stworzyłeś tylko jego. Dlaczego miałbym dostrzegać tysiące form w czymś, co pozostaje jednym? Dlaczego miałbym jednemu nadawać tysiące nazw, kiedy wystarczy tylko jedna? Twój Syn musi bowiem nosić Twoje Imię, albowiem Ty go stworzyłeś. Niech nie postrzegam go jako obcego zarówno dla jego Ojca, jak i dla mnie. Jest on bowiem częścią mnie, a ja częścią jego, my zaś jesteśmy częścią Ciebie, któryś jest naszym Źródłem, złączeni na wieczność w Twojej Miłości – wiecznie święty Syn Boga.

My, którzy jesteśmy jednym, chcemy dziś rozpoznać prawdę o nas samych. Chcemy wrócić do domu i spocząć w jedności. Tam jest bowiem pokój i nigdzie indziej nie można go szukać ani znaleźć.


Jestem otoczony Miłością Boga.

Ojcze, Ty stoisz przede mną i za mną, obok mnie, tam, gdzie widzę siebie i dokądkolwiek zmierzam. Ty jesteś we wszystkich rzeczach, na które patrzę, w dźwiękach, które słyszę, i w każdej dłoni, która sięga po moją dłoń. W Tobie czas znika, a miejsce staje się koncepcją bez znaczenia. Albowiem to, co otacza Twego Syna i utrzymuje go w bezpieczeństwie, to Sama Miłość. Nie ma innego Źródła niż To i nie istnieje nic, co nie podziela Jego świętości; co byłoby poza Twoim jedynym stworzeniem lub poza Miłością, która zawiera w sobie wszystkie rzeczy. Ojcze, Twój Syn jest taki jak Ty. Przychodzimy dziś do Ciebie w Twoim Własnym Imieniu, aby pozostać w pokoju Twej wiecznej Miłości.

Bracia moi, przyłączcie się dziś do mnie. Oto modlitwa zbawienia. Czyż nie musimy przyłączyć się do tego, co zbawi świat i nas samych?

Łagodność stworzenia jest wszystkim, co widzę.

Rzeczywiście nie rozumiałem świata, ponieważ złożyłem w nim swoje grzechy i zobaczyłem je spoglądające na mnie. Jakże wydawały się okrutne! I jak bardzo oszukiwałem się myśląc, że to, czego się bałem, pochodzi ze świata, a nie z mojego umysłu. Dzisiaj widzę świat w niebiańskiej łagodności, którą jaśnieje stworzenie. Nie ma w nim żadnego lęku. Niech żaden obraz moich grzechów nie przesłania światła Nieba promieniującego na świat. To, co jest w nim odzwierciedlane, znajduje się w Umyśle Boga. Wyobrażenia, które widzę, są odzwierciedleniem moich myśli. Mój umysł jednak jest jednym z Umysłem Boga. Mogę zatem postrzegać łagodność stworzenia.

W spokoju chcę patrzeć na świat, który odzwierciedla tylko Twoje Myśli, a także i moje. Niech pamiętam, że są one takie same, a zobaczę łagodność stworzenia.


Moje serce bije w Pokoju Boga.

Otacza mnie pełnia życia, które Bóg stworzył w Swej Miłości. Woła ono do mnie w każdym uderzeniu serca i w każdym oddechu, w każdym czynie i każdej myśli. Moje serce wypełnione jest pokojem, a moje ciało przepełnione celem przebaczania. Teraz mój umysł jest uzdrowiony i dane mi jest wszystko, czego potrzebuję do zbawienia świata. Każde uderzenie serca przynosi mi pokój, każdy oddech napełnia mnie mocą. Jestem posłańcem Boga, kierowanym Jego Głosem, podtrzymywanym przez Niego w miłości, zawartym na zawsze w ciszy i pokoju Jego kochających Ramion. Każde uderzenie serca wzywa Jego Imię i na każde odpowiada Jego Głos zapewniając mnie, że w Nim jestem w domu.

Obym posłuchał Twojej Odpowiedzi, a nie swojej. Ojcze, moje serce bije w pokoju stworzonym przez Serce Miłości. Tam i tylko tam mogę być w domu.


Niech wszystkie rzeczy będą dokładnie takie, jakie są.


Niech nie będę dziś Twym sędzią, Panie, i nie wydaję osądu przeciw Tobie. Niech nie próbuję ingerować w Twoje stworzenie i zniekształcać je w chore formy. Niechaj wyrażę chęć, by wycofać swe pragnienia z jego jedności i w ten sposób pozwolić Twemu stworzeniu, by było takie, jakim je stworzyłeś. W ten bowiem sposób ja również będę w stanie rozpoznać moją Jaźń taką, jaką ją stworzyłeś. W Miłości zostałem stworzony i w Miłości na zawsze pozostanę. Cóż może mnie przerazić, gdy pozwalam wszystkim rzeczom, aby były dokładnie takie, jakie są?

Niech nasze oczy dziś nie bluźnią, a nasze uszy nie dają posłuchu kłamliwym językom. Tylko rzeczywistość jest wolna od bólu. Tylko rzeczywistość jest wolna od straty. Tylko rzeczywistość jest w pełni bezpieczna. I tylko tego dziś szukamy.

Cisza pokoju Boga należy do mnie.

Może już teraz jesteśmy gotowi na dzień niezakłóconego spokoju. Jeśli nie jest to jeszcze prawdopodobne, to cieszymy się i jesteśmy bardziej niż zadowoleni, że możemy nauczyć się, jak taki dzień osiągnąć. Jeżeli ulegamy niepokojowi, to nauczmy się, w jaki sposób go zaniechać i wrócić do pokoju. Wystarczy tylko powiedzieć naszym umysłom z całkowitą pewnością: ,,Cisza pokoju Boga należy do mnie”, a nic nie może zakłócić pokoju, który Sam Bóg dał Swemu Synowi.

Ojcze, Twój pokój jest moim pokojem. Dlaczego mam się bać, że coś może mnie ograbić z tego, co Ty chcesz, abym zachował? Nie jestem w stanie utracić Twoich darów. Tak więc pokój, który dałeś Swemu Synowi, jest ciągle ze mną w ciszy oraz w mojej wiecznej miłości do Ciebie.


Dzisiejszy dzień należy do Miłości. Niechaj się nie lękam.


Ojcze, chcę dziś pozwolić, aby wszystkie rzeczy były takie, jakimi je stworzyłeś, oraz oddać Twojemu Synowi cześć należną jego bezgrzeszności: miłość brata do własnego brata i jego Przyjaciela. Dzięki temu zostaję odkupiony. Dzięki temu również prawda wejdzie tam, gdzie były złudzenia, światło zastąpi całą ciemność, a Twój Syn pozna, że jest taki, jakim go stworzyłeś.

Obejmuje nas dziś szczególne błogosławieństwo od Tego, który jest naszym Ojcem. Daj ten dzień Jemu, a nie będzie dziś żadnego lęku, ponieważ dzień ten zostaje dany Miłości.

Jeśli ja jestem zniewolony, mój Ojciec nie jest wolny.

Jeżeli zaakceptuję to, że jestem więźniem w ciele w tym świecie, w którym wszystkie rzeczy z pozoru żyjące wydają się umierać, wtedy Ojciec mój jest więźniem wraz ze mną. I w to właśnie wierzę, gdy utrzymuję, że muszę przestrzegać praw, których przestrzega świat, oraz gdy uważam, że słabości i grzechy, które dostrzegam, są rzeczywiste i nie można od nich uciec. Jeśli jestem zniewolony w jakikolwiek sposób, wtedy nie znam swego Ojca ani swojej Jaźni. Jestem więc stracony dla całej rzeczywistości. Albowiem prawda jest wolna, a to, co jest zniewolone, nie jest częścią prawdy.

Ojcze, nie proszę o nic prócz prawdy. Miałem wiele głupich myśli o sobie oraz mym stworzeniu i wprowadziłem do mego umysłu sen o lęku. Dzisiaj już nie chcę śnić. Wybieram drogę do Ciebie zamiast szaleństwa i lęku. Prawda bowiem jest bezpieczna i tylko miłość jest pewna.


Cisza Nieba obejmuje dziś moje serce.


Ojcze, jak spokojnie jest dzisiaj! Jak cicho wszystko się układa! Oto jest dzień, który został wybrany jako czas, w którym przyjdzie mi zrozumieć lekcję, że nie ma żadnej potrzeby, abym robił cokolwiek. W Tobie każdy wybór jest już dokonany. W Tobie każdy konflikt został rozwiązany. Wszystko, co mam nadzieję znaleźć, zostało mi już w Tobie dane. Twój pokój jest moim pokojem. Moje serce jest wyciszone, a umysł spokojny. Twoja Miłość jest Niebem i Twoja Miłość jest moją miłością.

Spokój dzisiejszego dnia da nam nadzieję, że odnaleźliśmy drogę oraz podążaliśmy nią długo do całkowicie pewnego celu. Dziś nie będziemy wątpili w jej kres obiecany nam przez Samego Boga. Ufamy Mu oraz naszej Jaźni, która wciąż jest jednym z Nim.


Niechaj zapomnę dziś przeszłość mego brata.

To jest myśl, która wskazuje drogę do Ciebie i prowadzi mnie do celu. Nie mogę przyjść do Ciebie bez mego brata. Aby poznać własne Źródło, muszę najpierw rozpoznać to, co stworzyłeś jednym ze mną. To właśnie dłoń mego brata kieruje mną w drodze do Ciebie. Jego grzechy, tak jak moje, należą do przeszłości. Jestem więc zbawiony, ponieważ przeszłość odeszła. Niech nie pielęgnuję jej w swym sercu, bo zgubię drogę, którą idę do Ciebie. Mój brat jest moim zbawicielem. Niech nie atakuję zbawiciela, którego mi dałeś, lecz niechaj oddaję cześć temu, który nosi Twe Imię, i niech w ten sposób pamiętam, że jest Ono również moim imieniem.

Wybacz mi zatem dzisiaj. Będziesz wiedział, że wybaczyłeś mi, jeśli zobaczysz swego brata w świetle świętości. Nie może on być mniej święty niż ja, a ty nie możesz być bardziej święty niż on.

Wszelki lęk przeminął i jest tylko miłość.

Wszelki lęk przeminął, ponieważ odeszło jego źródło, a wraz z nim odeszły wszystkie jego myśli. Miłość pozostaje jedynym obecnym stanem, którego Źródło jest tutaj na całą wieczność. Czyż świat może się wydawać jasnym i czystym, bezpiecznym i gościnnym, gdy przygniatają go wszystkie moje przeszłe błędy, pokazując mi zniekształcone formy lęku? Jednak w teraźniejszości miłość jest oczywista, a jej skutki widoczne. Cały świat jaśnieje w odbiciu jej światła i widzę w końcu świat, któremu zostało przebaczone.

Ojcze, niech Twój święty świat nie wymyka się dziś moim oczom. Obym też nie pozostawał głuchy na wszystkie te hymny wdzięczności, które wyśpiewuje świat pod odgłosami lęku. Istnieje prawdziwy świat, który teraźniejszość trzyma pod ochroną przed wszelkimi błędami przeszłości. Chcę, by me oczy oglądały dziś tylko ten świat.

Przebaczenie jest jedynym darem, jaki daję.

Przebaczenie jest jedynym darem, jaki daję, ponieważ jest to jedyny dar, jakiego sam chcę. Wszystko zaś, co daję, daję sobie. Jest to prosta reguła zbawienia. Sam zaś, chcąc być zbawiony, chcę z niej uczynić moją regułę, aby stała się ona sposobem mego życia w świecie, który potrzebuje zbawienia i który będzie zbawiony, gdy ja zaakceptuję swoje Pojednanie.

Ojcze, jakże niezawodne są Twoje drogi, jakże pewny jest ich ostateczny rezultat i jakże dokładnie każdy krok mego zbawienia został już wyznaczony oraz osiągnięty za sprawą Twej łaski. Dzięki niech będą Tobie za Twe wieczne dary i dzięki Ci za moją Tożsamość.

A Sam Bóg obetrze wszelkie łzy.

Ojcze, jeżeli nie osądzam, nie jestem w stanie płakać. Nie jestem też w stanie cierpieć ani czuć się opuszczony czy niepotrzebny na tym świecie. Oto mój dom, ponieważ go nie osądzam i dlatego też jest on jedynie taki, jakiego Ty chcesz. Niech widzę dziś mój dom bez potępienia, szczęśliwymi oczami, które przebaczenie uwolniło od wszelkich wypaczeń. Niech widzę Twój świat zamiast mojego. Wszystkie zaś łzy, które uroniłem, zostaną zapomniane, albowiem odeszło ich źródło. Ojcze, nie chcę dziś osądzać Twojego świata.

Boży świat jest pełen szczęścia. Ci, którzy na niego patrzą, mogą tylko dodawać do niego swą radość i błogosławić go jako przyczynę ich dalszej radości. Płakaliśmy, ponieważ nie rozumieliśmy. Poznaliśmy jednak, że świat, który widzieliśmy, był fałszywy, a dziś naszą wolą jest patrzeć na Boży świat.

Ta chwila to jedyny czas, jaki istnieje.

Wyobraziłem sobie czas w taki sposób, że sam udaremniam swe dążenia. Jeżeli moim wyborem jest sięgnąć poza czas ku bezczasowości, to muszę zmienić własne postrzeganie tego, czemu służy czas. Celem czasu nie może być utrzymywanie przeszłości i przyszłości jako jednego. Jedynym okresem, w którym mogę być zbawiony od czasu, jest teraz. W tej bowiem chwili nadeszło przebaczenie, aby mnie uwolnić. Chrystus rodzi się teraz, bez przeszłości czy przyszłości. Przyszedł On, aby teraz dać światu Swe błogosławieństwo, przywracając go do stanu bezczasowości i miłości. A miłość jest wszechobecna, tu i teraz.

Dzięki za tę chwilę, Ojcze. Właśnie teraz zostaję odkupiony. Ta chwila jest czasem, który wyznaczyłeś dla uwolnienia Swego Syna i dla zbawienia w nim całego świata.

Nie będę się dziś bał spojrzeć do własnego wnętrza.

We mnie jest Wieczna Niewinność, ponieważ Wolą Boga jest, aby była Ona tam na całą wieczność. Ja, Jego Syn, którego wola jest tak samo nieograniczona jak Jego Własna, nie jestem w stanie pragnąć zmiany tego stanu. Albowiem wypieranie się Woli mego Ojca to wypieranie się swej własnej woli. Spojrzenie do własnego wnętrza to po prostu odnalezienie mojej woli takiej, jaką stworzył ją Bóg i jaka jest. Boję się spojrzeć do swego wnętrza, ponieważ sądzę, iż wytworzyłem inną, nieprawdziwą wolę oraz nadałem jej realność. Jednak nie wywiera ona żadnych skutków. We mnie jest świętość Boga. We mnie jest pamięć o Nim.

Ojcze mój, krok, który dzisiaj stawiam, stanowi niezawodne uwolnienie od błahych snów o grzechu. Twój ołtarz stoi spokojny i nieskalany. Jest to święty ołtarz mojej Jaźni i tu znajduję swą prawdziwą Tożsamość.

Dzisiejszy dzień spędzę bez lęku i w miłości.

Ojcze mój, dzień ten chcę spędzić z Tobą, tak jak postanowiłeś, abym spędzał wszystkie dni. To zaś, czego doświadczę, nie pochodzi w ogóle z czasu. Radość, która przychodzi do mnie, to nie radość dni czy godzin, albowiem przychodzi ona z Nieba do Twojego Syna. Dzień ten będzie Twym słodkim przypomnieniem, abym Ciebie pamiętał; będzie Twym miłosiernym wołaniem do Twego świętego Syna, znakiem, że Twoja łaska przyszła do mnie i że Twoją Wolą jest, bym został dziś uwolniony.

Spędzamy ten dzień razem, ty i ja. Cały zaś świat łączy się z nami w naszej pieśni dziękczynienia i radości dla Tego, który dał nam zbawienie i który nas uwolnił. Przywrócony jest nam pokój i świętość. Nie ma w nas dziś miejsca na lęk, bowiem zaprosiliśmy miłość do naszych serc.


Osądzam wszystkie rzeczy tak, jak chcę, by wyglądały.

Osąd został wytworzony jako broń używana przeciwko prawdzie. Oddziela on to, przeciwko czemu jest użyty, i odgradza to tak, jakby to była osobna rzecz. Następnie czyni z tego to, czym chcesz, żeby to było. Osądza on to, czego nie potrafi zrozumieć, ponieważ nie jest w stanie widzieć całości, i dlatego też osądza fałszywie. Obyśmy nie używali dziś osądu, lecz uczynili z niego dar dla Tego, który ma dla niego inne zastosowanie. Uwolni On nas od katuszy wszystkich osądów, które wydaliśmy przeciwko sobie, i przywróci nam spokój umysłu, dając nam Boży Sąd nad Jego Synem.

Ojcze, czekamy dziś z otwartym umysłem, aby usłyszeć Twój Sąd nad Synem, którego kochasz. My go nie znamy i nie możemy osądzać. Tak więc pozwalamy Twojej Miłości decydować, kim musi być ten, którego stworzyłeś jako Swego Syna.

Widzę wszystkie rzeczy takimi, jakimi chcę, żeby były.

Postrzeganie następuje po osądzie. Osądziwszy, widzimy zatem to, na co chcemy spoglądać. Wzrok bowiem może jedynie służyć do oferowania nam tego, czego chcemy. Niemożliwe jest przeoczenie tego, co chcemy widzieć, oraz niezauważenie tego, co postanowiliśmy zobaczyć. Jakże niezawodnie musi zatem przyjść prawdziwy świat, by powitać święty wzrok każdego, kto przyjmuje cel Ducha Świętego jako cel swego widzenia. Nie może mu się nie udać zobaczyć tego, co Chrystus chce, aby widział, i nie może nie współdzielić Chrystusowej Miłości dla tego, na co patrzy.

Nie mam dziś żadnego innego celu, jak tylko patrzeć na wyzwolony świat, uwolniony od wszystkich osądów, które wydałem. Ojcze, to jest dziś Twoją Wolą dla mnie, a zatem musi to być również moim celem.

Niech przyjdzie do mnie teraz nowe postrzeganie.

Ojcze, istnieje widzenie, które widzi wszystkie rzeczy jako bezgrzeszne, tak że nie ma już lęku, a tam gdzie był, zaproszona zostaje miłość. A miłość przyjdzie wszędzie tam, gdzie się ją o to poprosi. Widzenie tego jest Twoim darem. Oczy Chrystusa patrzą na świat, któremu zostało przebaczone. W Jego wzroku wszystkie grzechy świata zostają odpuszczone, albowiem nie widzi On grzechu w niczym, na co spogląda. Niech przyjdzie do mnie teraz Jego prawdziwe postrzeganie, abym mógł się obudzić ze snu o grzechu i spojrzeć do własnego wnętrza na swoją bezgrzeszność, którą Ty zachowałeś całkowicie nieskalaną na ołtarzu Twego świętego Syna – tej Jaźni, z którą chcę się utożsamić.

Postrzegajmy dziś siebie nawzajem oczami Chrystusa. Jakże jesteśmy piękni! Jakże święci i miłujący! Bracie, chodź i przyłącz się dzisiaj do mnie. Zbawiamy świat, gdy się połączyliśmy. Albowiem w naszym widzeniu staje się on tak święty jak światło będące w nas.

Wszystkie dary, które daję moim braciom, są darami dla mnie.

Tak jak każdy dar, który dają moi bracia, jest moim darem, tak też każdy dar, który ja daję, należy do mnie. Każdy z nich pozwala odejść jakiemuś przeszłemu błędowi i nie zostawia cienia na świętym umyśle umiłowanym przez mego Ojca. Jego łaska jest mi dana w każdym darze przyjętym przez jakiegoś brata na przestrzeni czasu, jak również poza wszelkim czasem. Mój skarbiec jest pełen, a aniołowie strzegą jego otwartych wrót, aby ani jeden dar nie zaginął i by jeszcze więcej zostało dodanych. Niechaj pójdę tam, gdzie znajdują się moje skarby, i niech wejdę tam, gdzie naprawdę jestem przyjmowany z radością, gdzie jestem w domu pośród darów, które dał mi Bóg.

Ojcze, chcę dziś zaakceptować Twoje dary. Nie rozpoznaję ich. Ufam jednak, że Ty, który je dałeś, zapewnisz mi środki, za pomocą których je dostrzegę, zobaczę ich wartość i tylko je umiłuję jako to, czego chcę.

Wszystkie rzeczy, które sądzę, że widzę, są odzwierciedleniem myśli.

Oto przewodnia myśl zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.

Jestem na zawsze Skutkiem Boga.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle – święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Jestem na zawsze Twym Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Przebywam wciąż tam, gdzie mnie osadziłeś. Wszystkie zaś Twe atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do jego Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek są nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, a więc mam taką samą jak Ty moc tworzenia. Tak jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Stosuję się tutaj do Twego planu i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojne Niebo Twojej Miłości, w którym ziemia zniknie, a wszystkie oddzielone myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boga.

Zobaczmy dzisiaj, jak znika ziemia, jak wpierw przemieniona, a następnie ogarnięta przebaczeniem, zlewa się całkowicie ze świętą Wolą Boga.

Nie będę dzisiaj więcej siebie ranić.

Zaakceptujmy dziś przebaczenie jako naszą jedyną funkcję. Dlaczego mielibyśmy atakować nasze umysły i dawać im wyobrażenia bólu? Dlaczego mielibyśmy je uczyć, że są bezsilne, gdy Bóg wyciąga do nich Swą moc i Swą Miłość i zaprasza je, aby wzięły to, co już należy do nich? Umysł, który staje się skłonny zaakceptować dary Boga, został oddany z powrotem duchowi i rozprzestrzenia swą wolność i swą radość, co jest Wolą Boga połączoną z jego własną wolą. Ta Jaźń, którą stworzył Bóg, nie jest w stanie grzeszyć, a zatem i nie jest w stanie cierpieć. Postanówmy dzisiaj, aby On był naszą Tożsamością, a w ten sposób uciekniemy na zawsze od wszelkich rzeczy, które sen o lęku wydaje się nam ofiarować.

Ojcze, Twego Syna nie można zranić. A jeśli sądzimy, że cierpimy, to tylko dlatego, że nie udaje się nam rozpoznać naszej jedynej Tożsamości, którą dzielimy z Tobą. Chcemy dziś do Niej powrócić, aby na zawsze uwolnić się od wszystkich naszych błędów i zostać zbawionym od tego, czym sądziliśmy, że jesteśmy.

Przebaczenie kończy tutaj sen o konflikcie.

Konflikt musi zostać rozwiązany. Jeżeli chce się od niego uciec, nie można go unikać, odsuwać na bok, wypierać się go, maskować, dostrzegać gdzie indziej, nadawać mu innej nazwy lub też ukrywać go pod jakimkolwiek fałszem. Trzeba go zobaczyć dokładnie takim, jakim jest, tam, gdzie sądzimy, że się znajduje, w tej rzeczywistości, która została mu nadana, i wraz z takim celem, który wyznaczył mu umysł. Albowiem tylko wtedy zostają podniesione jego bariery obronne, a prawda może nań świecić, w miarę jak konflikt znika.

Ojcze, przebaczenie jest światłem, które wybrałeś, aby rozproszyło swym blaskiem wszelki konflikt i wszelkie zwątpienie oraz by oświetliło drogę naszego powrotu do Ciebie. Żadne inne światło prócz tego nie jest w stanie zakończyć naszego złego snu. Żadne inne światło prócz tego nie jest w stanie zbawić świata. Albowiem tylko ono nigdy w niczym nie zawiedzie, będąc Twoim darem dla Twego umiłowanego Syna.


Domagam się dziś darów, które daje przebaczenie.

Nie będę czekał ani dnia dłużej, by znaleźć skarby, które ofiarowuje mi mój Ojciec. Płonne są wszystkie złudzenia, sny zaś odeszły, skoro są utkane z myśli opierających się na fałszywych postrzeżeniach. Niechaj nie akceptuję dziś więcej tak skąpych darów. Boży Głos ofiarowuje pokój Boga tym wszystkim, którzy słyszą i postanawiają podążać za Nim. Taki jest dzisiaj mój wybór. Tak więc idę odnaleźć skarby, które dał mi Bóg.

Szukam tylko tego, co wieczne. Albowiem Twój Syn nie może poprzestać na niczym mniejszym. Cóż więc może być jego pocieszeniem, jak nie tylko to, co ofiarowujesz jego zdezorientowanemu umysłowi i wylęknionemu sercu po to, by dać mu pewność i przynieść pokój? Chcę dziś ujrzeć mego brata bez grzechu. Taka jest Twoja Wola dla mnie, bowiem w ten sposób ujrzę swoją bezgrzeszność.


Moim wyborem jest widzieć bezgrzeszność mego brata.

Przebaczenie jest wyborem. Nigdy nie widzę mego brata takiego, jakim jest, albowiem wykracza to daleko poza postrzeganie. To, co w nim widzę, jest po prostu tym, co pragnę widzieć, ponieważ reprezentuje to coś, co chcę, aby było prawdą. Tylko na to reaguję, obojętnie, jak bardzo wydaję się poruszony wydarzeniami zewnętrznymi. Moim wyborem jest widzenie tego, na co chcę patrzeć, i tylko to widzę. Bezgrzeszność mego brata pokazuje mi, że chcę spoglądać na swoją bezgrzeszność. Zobaczę ją zaś, zdecydowawszy się widzieć mego brata w jej świętym świetle.

Cóż mogłoby mi przywrócić pamięć Ciebie, jak nie tylko widzenie bezgrzeszności mego brata? Jego świętość przypomina mi, że został on stworzony jednym ze mną i takim jak ja. W nim znajduję swoją Jaźń, a w Twym Synu znajduję również pamięć Ciebie.

Przebaczenie pozwala mi poznać, że umysły są połączone.

Przebaczenie jest środkiem wyznaczonym, by położyć kres postrzeganiu. Wiedza zostaje przywrócona po tym, gdy postrzeganie najpierw się zmienia, a następnie ustępuje całkowicie temu, co pozostaje na zawsze poza jego najdalszym zasięgiem. Albowiem obrazy i dźwięki mogą w najlepszym wypadku służyć tylko przywołaniu pamięci tego, co leży ponad nimi wszystkimi. Przebaczenie usuwa wypaczenia i otwiera ukryty ołtarz dla prawdy. Jego lilie jaśnieją w umyśle i wzywają go, by zawrócił i spojrzał do wewnątrz po to, by znaleźć to, czego na próżno szukał na zewnątrz. Albowiem tylko i wyłącznie tutaj zostaje przywrócony spokój umysłu, gdyż jest to miejsce pobytu Samego Boga.

Niech w ciszy przebaczenie wymaże moje sny o oddzieleniu i grzechu. Następnie pozwól mi, Ojcze, spojrzeć do mego wnętrza i odkryć, że została dotrzymana Twa obietnica mojej bezgrzeszności, że Twoje Słowo pozostaje niezmienione w mym umyśle, a Twoja Miłość wciąż mieszka w moim sercu.

Pozostaję pod wpływem jedynie własnych myśli.

Tylko to wystarczy, by zbawienie przyszło dla całego świata. Albowiem w tej jednej myśli każdy zostaje wreszcie uwolniony od lęku. Teraz bowiem nauczył się, że nikt go nie przeraża i nic nie może mu zagrozić. Nie ma on wrogów i jest bezpieczny wobec wszelkich zewnętrznych rzeczy. Jego myśli mogą go przerazić, jednak skoro myśli te należą tylko do niego, ma on moc, by je zmienić i wymienić każdą myśl o lęku na szczęśliwą myśl miłości. On sam się ukrzyżował. Planem Boga było jednak, by Jego umiłowany Syn został odkupiony.

Twój plan jest pewny, mój Ojcze, tylko Twój. Wszystkie inne plany zawiodą. I będę miał przerażające myśli, dopóki nie nauczę się, że Ty dałeś mi jedyną Myśl, która prowadzi mnie do zbawienia. Moje własne myśli zawiodą i poprowadzą mnie donikąd. Myśl zaś, którą mi dałeś, obiecuje zaprowadzić mnie do domu, ponieważ zawiera w sobie Twoją obietnicę dla Twego Syna.

Pozwalam przebaczeniu spocząć na wszystkich rzeczach, albowiem w ten sposób przebaczenie będzie dane mnie samemu.

Dziękuję Ci, Ojcze, za Twój plan zbawienia mnie od piekła, które wytworzyłem. Nie jest ono rzeczywiste. Ty zaś dałeś mi środki, za pomocą których mogę sobie udowodnić jego nierealność. Klucz jest w moich rękach i dotarłem już do drzwi, poza którymi leży koniec snów. Stoję przed bramą Nieba zastanawiając się, czy powinienem wejść i być w domu. Niech dzisiaj nie czekam więcej. Niech przebaczę wszystkim rzeczom i niech stworzenie będzie takie, jakim Ty chcesz, aby było, i jakim jest. Niech pamiętam, że jestem Twym Synem, a otwierając w końcu drzwi, niech zapomnę złudzenia w płonącym świetle prawdy, gdy pamięć o Tobie powraca do mnie.

Bracie, przebacz mi teraz. Przychodzę do ciebie, aby zabrać cię ze sobą do domu. A gdy idziemy, świat idzie z nami naszą drogą do Boga.

Uczę się dziś prawa miłości: To, co daję memu bratu, jest moim darem dla mnie.

To jest Twoje prawo, mój Ojcze, nie moje. Nie rozumiałem, co znaczy dawanie, i zamierzałem zachować to, czego pragnąłem, tylko dla siebie. Gdy spojrzałem na skarb, który sądziłem, że mam, znalazłem puste miejsce, gdzie niczego nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Któż może dzielić się snem? I co może ofiarować mi złudzenie? Jednak ten, komu wybaczam, da mi dary wykraczające poza wartość czegokolwiek na ziemi. Niechaj bracia, którym wybaczyłem, wypełnią moje zasoby skarbami Nieba, jako że tylko one są rzeczywiste. W ten sposób zostaje wypełnione prawo miłości. W ten również sposób Twój Syn powstaje i wraca do Ciebie.

Jakże blisko jesteśmy jeden drugiego, gdy idziemy do Boga. Jakże On jest blisko nas. Jakże bliski jest koniec snu o grzechu i odkupienie Syna Bożego.

Ogarnia mnie dziś pokój Boga i zapominam o wszystkich rzeczach prócz Jego Miłości.

Ojcze, budzę się dziś z cudami korygującymi moje postrzeganie wszystkich rzeczy. Tak też zaczyna się dzień, który dzielę z Tobą, tak jak i będę dzielił wieczność, albowiem czas usunął się dziś na bok. Nie szukam rzeczy należących do czasu, a więc nie będę ich oglądał. To, czego dzisiaj szukam, wykracza poza wszelkie prawa czasu i rzeczy postrzegane w czasie. Chcę zapomnieć o wszystkich rzeczach prócz Twojej Miłości. Chcę mieszkać w Tobie i nie znać żadnych innych praw prócz Twego prawa miłości. Chcę też znaleźć pokój, który stworzyłeś dla Twego Syna, i zapomnieć o wszystkich niemądrych zabawkach mojego wytworu, gdy widzę Twoją chwałę oraz moją własną.

Kiedy nadejdzie dziś wieczór, nie będziemy pamiętali o niczym prócz pokoju Boga. Dzisiaj bowiem poznamy, jaki pokój należy do nas, gdy zapomnimy o wszystkich rzeczach prócz Miłości Boga.

Cuda odzwierciedlają wieczną Miłość Boga. Ofiarować je to znaczy przypominać Go sobie i przez Jego pamięć zbawiać świat.

To, czemu wybaczamy, staje się częścią nas, jakimi siebie postrzegamy. Syn Boga, jakim go stworzyłeś, łączy w sobie wszystkie rzeczy. Pamięć Ciebie zależy od jego przebaczenia. Jego myśli nie mają wpływu na to, czym on jest. Jednak to, na co patrzy, jest ich bezpośrednim rezultatem. Dlatego, mój Ojcze, chcę się zwrócić do Ciebie. Tylko pamięć Ciebie mnie uwolni. I tylko moje przebaczenie uczy mnie, by pozwolić pamięci Ciebie wrócić do mnie i z dziękczynieniem dać ją światu.

A gromadząc cuda dane nam przez Niego, rzeczywiście będziemy wdzięczni. Gdy bowiem przypomnimy Go sobie, Jego Syn zostanie nam przywrócony w rzeczywistości Miłości.

Pokój mi, świętemu Synowi Boga.
Pokój memu bratu, który jest jednym ze mną.
Dzięki nam cały świat zostanie pobłogosławiony pokojem.

Ojcze, przyjmuję pokój od Ciebie i chcę go dawać. Jestem Twoim Synem dokładnie takim, jakim mnie stworzyłeś. Wielkie Promienie pozostają we mnie na zawsze niezmącone i nienaruszone. Chcę ich dosięgnąć w milczeniu i pewności, ponieważ nigdzie indziej nie da się pewności znaleźć. Pokój mnie i pokój całemu światu. W świętości zostaliśmy stworzeni i w świętości pozostajemy. Doskonała bezgrzeszność Twego Syna upodabnia go do Ciebie. I z tą myślą mówimy radośnie: Amen.

Albowiem Oni przybyli

Pomyśl tylko, jakże święty musisz być ty, od którego Głos Boży woła z miłością do twego brata, tak że możesz obudzić w nim Głos odpowiadający na twoje wołanie! I pomyśl, jakże święty musi być on, skoro w nim śpi twoje zbawienie połączone z jego wolnością! Choćbyś najmocniej pragnął, by został on potępiony, Bóg jest w nim. Nigdy zaś nie dowiesz się, że jest On również w tobie, jeśli będziesz atakował Jego wybrany dom i toczył bój z Jego gospodarzem. Patrz nań łagodnie. Spójrz miłującymi oczami na tego, który niesie w sobie Chrystusa, tak byś i ty mógł oglądać jego chwałę i radować się, że Niebo nie jest od ciebie oddzielone.

Czy to zbyt wiele prosić o trochę zaufania dla tego, który niesie do ciebie Chrystusa, tak by wybaczono ci wszystkie twe grzechy i aby nie pozostał w tobie ani jeden wciąż pielęgnowany grzech? Nie zapominaj, że cień utrzymywany między twoim bratem a tobą przyćmiewa twarz Chrystusa i pamięć Boga. A czy wymieniłbyś ich na odwieczną nienawiść? Ziemia, na której stoisz, jest świętą ziemią z Ich powodu, gdyż stojąc tam z tobą pobłogosławili ją swą niewinnością i pokojem.

Blednie krew nienawiści pozwalając, by znów wyrosła zielona trawa, a wszystkie kwiaty bieliły się pobłyskując w letnim słońcu. To, co było miejscem śmierci, stało się teraz żywą świątynią w świecie światła. Z Ich powodu. To Ich Obecność była tym, co ponownie dźwignęło świętość, by zajęła ona swe odwieczne miejsce na odwiecznym tronie. To z Ich powodu cuda zakiełkowały jak trawa i kwiaty na jałowej ziemi, wypalonej i spustoszonej przez nienawiść. To, co nienawiść wykuła, to Oni odwrócili. Tak też teraz stoisz na ziemi tak świętej, że Niebo chyli się, by się z nią połączyć i upodobnić ją do siebie. Przeminął cień odwiecznej nienawiści, a cała śniedź i posucha odeszły na zawsze z krainy, do której Oni przybyli.

Czymże jest dla Nich sto lub tysiąc lat bądź dziesięć tysięcy? Gdy Oni przybywają, cel czasu zostaje wypełniony. To, czego nigdy nie było, obraca się w nicość, gdy Oni przybyli. To, czego żądała nienawiść, zostaje porzucone dla miłości, wolność zaś rozświetla każdą żyjącą istotę i unosi ją do Nieba, gdzie światło staje się coraz jaśniejsze, w miarę jak każda z nich wraca do domu.

To, co niepełne, zostaje znów dopełnione, i pomnożyła się radość Nieba, ponieważ to, co należy do niego, zostało mu przywrócone. Zakrwawiona ziemia zostaje oczyszczona, a obłąkani zrzucili z siebie swe szaty obłąkania, po to by przyłączyć się do Nich na gruncie, na którym stoisz.

Niebo jest wdzięczne za ten dar tego, co było tak długo wstrzymywane. Albowiem Oni przybyli, by znaleźć się na Swoim. To, co było zamknięte, zostaje otworzone; to, co było trzymane w oderwaniu od światłości, zostaje porzucone, tak by jaśniało tam światło, nie pozostawiając żadnej przestrzeni ani dystansu zalegających pomiędzy światłem Nieba a światem.

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten, gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością. Oni zaś przybywają pośpiesznie do żywej świątyni, gdzie przygotowano dla Nich dom. Nie ma w Niebie bardziej świętego miejsca. Oni zaś przybyli, by zamieszkać w świątyni ofiarowanej Im jako miejsce Ich spoczynku, jak i twego. To, czego nienawiść zrzekła się dla miłości, staje się najjaśniejszym światłem w blasku Nieba. Wszystkie zaś światła w Niebie promienieją jaśniej z wdzięczności za to, co zostało przywrócone.

Aniołowie z miłością unoszą się dokoła ciebie, po to by odpędzać wszystkie mroczne myśli o grzechu i utrzymywać światło wszędzie tam, gdzie już weszło. Ślady twych stóp rozświetlają świat, albowiem tam, gdzie kroczysz, przebaczenie z radością idzie z tobą. Nie ma nikogo na ziemi, kto by nie składał podziękowań temu, który przywrócił mu dom i udzielił mu schronienia przed ostrą zimą i przejmującym mrozem. A czyż Pan Niebios i Jego Syn mają dać mniej z wdzięczności za tak dużo więcej?

Świątynia Boga żywego zostaje więc teraz odbudowana jako gościna dla Tego, przez którego została stworzona. Tam, gdzie On mieszka, tam Jego Syn mieszka wraz z Nim, przenigdy nie oddzielony. Składają więc Oni dzięki za to, że zostali w końcu serdecznie przyjęci. Tam, gdzie stał krzyż, teraz stoi zmartwychwstały Chrystus, zaś odwieczne blizny zostają uzdrowione na Jego oczach. Odwieczny cud pojawił się, aby błogosławić i zastąpić odwieczną wrogość przybyłą, by zabijać. Z łagodną wdzięcznością Bóg Ojciec i Syn wracają do tego, co do Nich należy i zawsze będzie należało. Teraz cel Ducha Świętego został osiągnięty. Albowiem Oni przybyli! Albowiem przybyli Oni wreszcie.

Powyższy  tekst składa się z wybranych lekcji-modlitw z Książki Ćwiczeń Kursu Cudów.

Jestem podtrzymywany Miłością Boga

Powtórzenie pierwszych 50 lekcji Kursu Cudów
(Dwudziestominutowa Książeczka)

Oto bezcenna pomoc dla tych, którzy są naprawdę zdeterminowani, aby odkryć całkowitą, nową rzeczywistość Życia, jaką jest Wieczna Miłość Boga. Zawarto tutaj powtórkę pierwszych pięćdziesięciu lekcji Kursu Cudów. Możesz czytać ten tekst codzienne, najlepiej każdego ranka jak najwcześniej i wieczorem przed snem.

Bądź rozsądny

Jest to sprawdzona, bezpośrednia metoda odtworzenia porozumiewania się
ze Źródłem Stworzenia wszystkiego, co jest lub kiedykolwiek może być, lub będzie.
Jest to zaproszenie do natychmiastowego kontaktu
z pojedynczą mocą Rzeczywistości Wiecznego Życia,
która jest wszędzie wokół ciebie.
Pamiętaj, że tak naprawdę nigdy nie byłeś oddzielony od tej całości Wszechistnienia.
Pamiętaj, że nigdy nie było i nie ma się czego bać.

 

Cokolwiek widzę, nic nie znaczy.

Dzieje się tak dlatego, że nie widzę niczego, a nic nie posiada znaczenia. Konieczne jest, abym to rozpoznał, tak bym mógł nauczyć się widzieć. To, co myślę, że teraz widzę, zajmuje miejsce widzenia. Muszę uwolnić się od tego przez uświadomienie sobie, że to nie ma znaczenia, tak aby widzenie mogło zająć jego miejsce.
(LEKCJA 1)

Nadałem temu, co widzę, całe znaczenie, jakie to dla mnie ma.

Osądziłem wszystko, na co patrzę, i to jest tym i tylko tym, co widzę. To nie jest widzenie. To jest zaledwie iluzja rzeczywistości, ponieważ moje osądy powstały w oderwaniu od rzeczywistości. Jestem gotów rozpoznać brak ważności w moich osądach, ponieważ chcę widzieć. Moje osądy zraniły mnie i nie chcę widzieć zgodnie z nimi.
(LEKCJA 2)

Nie rozumiem niczego, co widzę.

Jakże mógłbym rozumieć to, co widzę, skoro to błędnie osądzałem? To, co widzę, jest projekcją moich własnych błędów myślowych. Nie rozumiem tego, co widzę, ponieważ to nie jest zrozumiałe. Nie ma sensu starać się tego zrozumieć. Są natomiast wszelkie powody, aby pozwolić, by to odeszło i zrobiło miejsce dla tego, co może być widziane, zrozumiane i kochane. Mogę znaleźć to na miejsce tego, co widzę teraz, poprzez samą tylko chęć zrobienia tego. Czyż nie jest to lepszy wybór od tego, który uczyniłem przedtem?
(LEKCJA 3)

Te myśli nic nie znaczą.

Myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, ponieważ staram się myśleć bez Boga. To, co nazywam „swoimi” myślami, nie stanowi moich prawdziwych myśli. Moje prawdziwe myśli to myśli, które myślę z Bogiem. Nie jestem ich świadomy, ponieważ wytworzyłem sobie swoje myśli na ich zastępstwo. Chcę poznać, że moje myśli nic nie znaczą, i pozwolić, aby odeszły. Moim wyborem jest, aby zostały one zastąpione tym, czym miały być zastąpione. Moje myśli są bez znaczenia, lecz całe stworzenie zawiera się w myślach, które myślę z Bogiem.
(LEKCJA 4)

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu,
o którym myślę.

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym myślę, ponieważ ciągle próbuję uzasadnić swoje myśli. Ciągle staram się uczynić je prawdziwymi. Z wszystkich rzeczy robię swoich wrogów, aby mój gniew był uzasadniony, a moje ataki usprawiedliwione. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo niewłaściwie obchodziłem się ze wszystkim, co widzę, przez przypisywanie wszystkiemu tej roli. Czyniłem to, aby bronić systemu myślenia, który mnie ranił i którego już nie chcę. Chcę, aby ten system odszedł.
(LEKCJA 5)

Jestem zaniepokojony,
ponieważ widzę to, czego nie ma.

Rzeczywistość nigdy nie jest groźna. Niemożliwością jest, aby mogła mnie zaniepokoić. Rzeczywistość przynosi tylko doskonały pokój. Kiedy jestem zaniepokojony, to zawsze dlatego, że zastąpiłem rzeczywistość iluzjami, które wymyśliłem. Iluzje te niepokoją mnie, ponieważ nadałem im rzeczywistość, a tym samym rzeczywistość uważam za iluzję. To moje pomieszanie w żaden sposób nie ma wpływu na nic z Boskiego stworzenia. Zawsze jestem zaniepokojony z powodu niczego.
(LEKCJA 6)

Widzę tylko przeszłość.

Rozglądając się wokół potępiam świat, na który patrzę. Nazywam to widzeniem. Używam przeszłości przeciwko wszystkiemu i wszystkim, czyniąc ich swoimi wrogami. Kiedy już przebaczyłem sobie i przypomniałem, Kim jestem, błogosławił będę wszystkich i wszystko, co widzę. Nie będzie przeszłości, a zatem i nie będzie wrogów. Popatrzę z miłością na wszystko, czego przedtem nie udało mi się zobaczyć.
(LEKCJA 7)

Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.

Widzę tylko swoje własne myśli, a mój umysł jest pochłonięty przeszłością. Co więc mogę widzieć takim, jakim jest? Niechaj pamiętam, że patrzę na przeszłość, aby nie dopuścić, by teraźniejszość zaświtała w mym umyśle. Obym zrozumiał, że próbuję użyć czasu przeciwko Bogu. Obym nauczył się oddać przeszłość uświadamiając sobie, że robiąc tak nie rezygnuję z niczego.
(LEKCJA 8)

Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.

Jeżeli niczego nie widzę takim, jakim jest teraz, to można naprawdę powiedzieć, że nic nie widzę. Mogę widzieć tylko to, co jest teraz. Nie jest wyborem widzieć przeszłość czy teraźniejszość; wyborem jest po prostu, żeby widzieć lub nie. To, co zdecydowałem się widzieć, kosztowało mnie utratę widzenia. Teraz wybiorę znowu tak, bym mógł widzieć.
(LEKCJA 9)

Moje myśli nic nie znaczą.

Nie posiadam prywatnych myśli. A jednak jestem świadomy tylko prywatnych myśli. Co mogą znaczyć te myśli? One nie istnieją, a więc nic nie znaczą. Jednak mój umysł jest częścią stworzenia i częścią swego Stworzyciela. Czyż nie wolałbym włączyć się w myślenie wszechświata, zamiast przesłaniać wszystko, co prawdziwie moje, żałosnymi i nie mającymi znaczenia „prywatnymi” myślami?
(LEKCJA 10)

Moje nic nie znaczące myśli
ukazują mi nic nie znaczący świat.

Skoro myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, to świat, który przedstawia ich obraz, nie może mieć znaczenia. To, co leży u podstaw tego świata, jest obłąkane, i takie też jest to, co sam świat tworzy. Rzeczywistość nie jest obłąkana, a ja mam zarówno prawdziwe myśli, jak i obłąkane. Mogę zatem widzieć prawdziwy świat, jeżeli zwrócę się do moich prawdziwych myśli jako mojego przewodnika widzenia.
(LEKCJA 11)

Jestem zaniepokojony,
ponieważ widzę świat bez znaczenia.

Obłąkane myśli są niepokojące. Budują one świat, w którym nigdzie nie ma porządku. Tylko chaos rządzi światem, który reprezentuje chaotyczne myślenie, a chaos nie ma praw. W takim świecie nie mogę żyć w pokoju. Jestem wdzięczny, że ten świat nie jest prawdziwy i że nie muszę go wcale widzieć, chyba że zdecyduję, aby go cenić. A nie zdecyduję się cenić czegoś, co jest całkowicie obłąkane i nie ma znaczenia.
(LEKCJA 12)

Świat bez znaczenia rodzi lęk.

To, co totalnie obłąkane, rodzi lęk, ponieważ jest ono całkowicie chwiejne i nie oferuje żadnych podstaw do zaufania. W szaleństwie nie można polegać na niczym. Nie daje ono ani bezpieczeństwa, ani nadziei. Ale taki świat nie jest prawdziwy. Nadałem mu złudzenie rzeczywistości i cierpiałem z powodu mojej wiary w niego. Teraz decyduję się odsunąć tę wiarę i umieścić swoje zaufanie w rzeczywistości. Decydując się na to uniknę wszystkich skutków świata lęku, gdyż uznaję, że on nie istnieje.
(LEKCJA 13)

Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.

Jak może istnieć świat bez znaczenia, skoro Bóg go nie stworzył? On jest Źródłem wszelkiego znaczenia i wszystko, co jest prawdziwe, jest w Jego Umyśle. Jest to również w moim umyśle, ponieważ On stworzył to razem ze mną. Dlaczego miałbym wciąż jeszcze cierpieć z powodu skutków moich własnych obłąkanych myśli, skoro moim domem jest doskonałość stworzenia? Obym pamiętał o mocy mojej decyzji i rozpoznał, gdzie naprawdę przebywam.
(LEKCJA 14)

Moje myśli są wyobrażeniami,
które wytworzyłem.

Cokolwiek widzę, jest odzwierciedleniem moich myśli. To właśnie moje myśli mówią mi, gdzie jestem i czym jestem. Fakt, że widzę świat, gdzie istnieje cierpienie, strata i śmierć, pokazuje mi, że widzę tylko obraz moich obłąkanych myśli i nie pozwalam, aby moje prawdziwe myśli rzuciły korzystne światło na to, co widzę. Jednak Boża droga jest pewna. Wyobrażenia, które wytworzyłem, nie mogą nad Nim zatryumfować, ponieważ nie jest moją wolą, aby to uczyniły. Moja wola jest Jego Wolą i nie będę miał przed Nim żadnych innych bogów.
(LEKCJA 15)

Nie mam żadnych neutralnych myśli.

Neutralne myśli są niemożliwe, ponieważ wszystkie myśli mają moc. Albo tworzą fałszywy świat, albo prowadzą mnie do prawdziwego, ale żadne myśli nie mogą pozostać bez skutków. Tak jak świat, który widzę, wyłania się z błędów mojego myślenia, tak i prawdziwy świat wyłoni się przed moimi oczami, kiedy pozwolę, aby moje błędy zostały naprawione. Moje myśli nie mogą być czymś innym niż prawda lub fałsz. Muszą być albo jednym, albo drugim. To, co widzę, pokazuje mi, jakie są te myśli.
(LEKCJA 16)

Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy.

To, co widzę, świadczy o tym, co myślę. Gdybym nie myślał, nie istniałbym, ponieważ życie jest myślą. Niechaj spojrzę na świat, który widzę, jak na reprezentację stanu mego własnego umysłu. Wiem, że stan mego umysłu może się zmienić. Wiem zatem również, że świat, który widzę, może się także zmienić.
(LEKCJA 17)

Nie jestem sam w doświadczaniu
skutków mojego widzenia.

Skoro nie mam żadnych prywatnych myśli, to nie mogę widzieć prywatnego świata. Nawet szalona idea oddzielenia musiała być dzielona z innymi, zanim mogła wytworzyć podstawy świata, który widzę. Jednakże to dzielenie się było dzieleniem się niczym. Mogę również przywołać swoje prawdziwe myśli, które dzielą się wszystkim ze wszystkimi. Tak jak moje myśli o oddzieleniu odwołują się do myśli o oddzieleniu innych, tak i moje prawdziwe myśli budzą w nich prawdziwe myśli. I świat, jaki pokazują mi moje prawdziwe myśli, zaświta zarówno przed ich oczami, jak i przed moimi.
(LEKCJA 18)

Nie jestem sam w doświadczaniu
skutków moich myśli.

W niczym nie jestem sam. Wszystko, co myślę, mówię lub robię, uczy cały wszechświat. Syn Boga nie może myśleć lub mówić czy działać na próżno. Nie może być sam w niczym. Jest zatem w mojej mocy zmienić każdy umysł wraz z moim, albowiem moją jest moc Boga.
(LEKCJA 19)

Jestem zdeterminowany widzieć.

Uznając opartą na współdzieleniu naturę moich myśli, jestem zdeterminowany widzieć. Popatrzę na świadków, którzy pokazują mi, że myślenie świata się zmieniło. Ujrzę dowód na to, że to, co dokonało się przeze mnie, sprawiło, że miłość zastąpiła lęk, śmiech zastąpił łzy, a obfitość stratę. Będę teraz patrzył na prawdziwy świat i niechaj nauczy mnie on, że moja wola i Wola Boga to jedno.
(LEKCJA 20)

Jestem zdeterminowany widzieć rzeczy inaczej.

To, co widzę teraz, to tylko oznaki choroby, nieszczęścia i śmierci. To nie może być tym, co stworzył Bóg dla Swego umiłowanego Syna. Sam fakt, że widzę takie rzeczy, jest dowodem, że nie rozumiem Boga. Dlatego również nie rozumiem jego Syna. To, co widzę, mówi mi, że nie wiem, kim jestem. Jestem zdeterminowany widzieć w sobie świadectwa prawdy zamiast tych, które pokazują mi iluzję mnie samego.
(LEKCJA 21)

To, co widzę, jest formą zemsty.

Świat, który widzę, w żadnym razie nie reprezentuje kochających myśli. Jest on obrazem ataku na wszystko przez wszystkich. Jest on wszystkim, tylko nie odzwierciedleniem Miłości Boga i miłości Jego Syna. To właśnie moje atakujące myśli wytworzyły ten obraz. Moje kochające myśli zbawią mnie od tego postrzegania świata i dadzą mi pokój, który Bóg dla mnie przeznaczył.
(LEKCJA 22)

Mogę uciec z tego świata porzucając atakujące myśli.

Oto gdzie leży zbawienie, nigdzie indziej. Bez atakujących myśli nie mógłbym widzieć świata ataku. Gdy przebaczenie pozwoli, by miłość wróciła do mej świadomości, zobaczę świat pokoju, bezpieczeństwa i radości. I właśnie to postanawiam widzieć w miejsce tego, na co patrzę teraz.
(LEKCJA 23)

Nie postrzegam swoich własnych najlepszych korzyści.

Jakże mógłbym rozpoznać swoje własne najlepsze korzyści, skoro nie wiem, kim jestem? To, co myślę, że stanowi moje własne najlepsze korzyści, związałoby mnie tylko bardziej ze światem iluzji. Chcę iść za Przewodnikiem, którego dał mi Bóg po to, abym dowiedział się, co leży w moim własnym najlepszym interesie uznając, że nie mogę tego sam dostrzec.
(LEKCJA 24)

Nie wiem, po co jest cokolwiek.

Według mnie celem wszystkiego jest udowodnienie, że moje iluzje o mnie samym są rzeczywiste. To właśnie do tego celu próbuję wykorzystać wszystko i wszystkich. Po to w ogóle, według mnie, istnieje ten świat. Dlatego też nie rozpoznaję jego prawdziwego celu. Cel, który nadałem światu, doprowadził do jego przerażającego obrazu. Obym wreszcie otworzył swój umysł na prawdziwy cel tego świata, wycofując ten, który mu sam nadałem, i poznając prawdę o nim.
(LEKCJA 25)

Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.

Jakże mogę wiedzieć, kim jestem, skoro widzę wciąż siebie pod ostrzem ataku? Wydaje się, że zagrażają mi ból, choroba, strata, starzenie się i śmierć. Wszystkie moje nadzieje, pragnienia i plany zdają się być na łasce świata, nad którym nie mam kontroli. A jednak moim dziedzictwem jest doskonałe bezpieczeństwo i całkowite spełnienie. Próbowałem oddać moje dziedzictwo w zamian za świat, który widzę. Bóg jednak zatrzymał dla mnie w bezpieczeństwie moje dziedzictwo. Moje własne rzeczywiste myśli nauczą mnie, czym ono jest.
(LEKCJA 26)

Ponad wszystko inne chcę widzieć.

Uznając, że to, co widzę, jest odbiciem tego, kim myślę, że jestem, uświadamiam sobie, że widzenie jest moją największą potrzebą. Świat, który widzę, świadczy o przepełnionej lękiem naturze wyobrażenia samego siebie, które wytworzyłem. Jeżeli chcę pamiętać, kim jestem, to bardzo istotną rzeczą jest, abym pozwolił odejść temu wyobrażeniu o samym sobie. Jak tylko zastąpi go prawda, widzenie będzie mi z pewnością dane. I dzięki temu widzeniu będę patrzył na świat i na siebie samego z miłością i miłosierdziem.
(LEKCJA 27)

Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.

Świat, który widzę, utrzymuje moje pełne lęku wyobrażenie o mnie samym i zapewnia jego dalsze trwanie. Kiedy widzę świat tak, jak go widzę teraz, prawda nie może wejść do mojej świadomości. Pozwolę, by otworzono dla mnie drzwi za tym światem tak, abym mógł spojrzeć poza nie na świat będący odbiciem Miłości Boga.
(LEKCJA 28)

Bóg jest we wszystkim, co widzę.

Za każdym wyobrażeniem, które wytworzyłem, pozostaje niezmieniona prawda. Za każdą zasłoną, którą rozciągnąłem na twarzy miłości, pozostaje jej nie przyćmione światło. Poza wszystkimi moimi obłąkanymi życzeniami jest moja wola, złączona z Wolą mego Ojca. Bóg wciąż jest wszędzie i we wszystkim na zawsze. My zaś, którzy jesteśmy Jego częścią, przejrzymy wszystkie pozory i rozpoznamy leżącą poza nimi prawdę.
(LEKCJA 29)

Bóg jest we wszystkim, co widzę,
ponieważ Bóg jest w moim umyśle.

W moim własnym umyśle poza wszystkimi moimi obłąkanymi myślami o oddzieleniu i ataku istnieje wiedza, że wszystko jest jednym na zawsze. Nie straciłem wiedzy o tym, Kim jestem, tylko dlatego, że o niej zapomniałem. Została ona zachowana dla mnie w Umyśle Boga, który nie opuścił Swoich Myśli. Ja zaś, który jestem wśród nich, jestem z nimi jednym oraz jednym z Nim.
(LEKCJA 30)

Nie jestem ofiarą świata, który widzę.

Jak mogę być ofiarą świata, który może zostać całkowicie obrócony wniwecz, jeśli tak postanowię? Moje łańcuchy są gotowe się zsunąć. Mogę je zrzucić poprzez samo tylko pragnienie, aby to uczynić. Brama więzienia jest otwarta. Mogę je opuścić po prostu z niego wychodząc. Nic mnie nie trzyma w tym świecie. Jedynie moje życzenie pozostania czyni mnie wciąż więźniem. Teraz zrezygnuję z moich obłąkanych pragnień i wejdę wreszcie w światło słońca.
(LEKCJA 31)

Wymyśliłem sobie świat, który widzę.

Wymyśliłem sobie więzienie, w którym widzę samego siebie. Muszę sobie tylko to uświadomić i jestem wolny. Łudziłem się w przekonaniu, że możliwe jest uwięzienie Syna Boga. Gorzko się pomyliłem w tym przekonaniu, którego już nie chcę. Syn Boga musi być na zawsze wolny. Jest on taki, jakim go stworzył Bóg, a nie taki, jakim ja bym go uczynił. On jest tam, gdzie Bóg chce, aby był, a nie tam, gdzie ja zamierzałem trzymać go jako więźnia.
(LEKCJA 32)

Jest inny sposób patrzenia na świat.

Skoro cel tego świata nie jest tym, który ja mu przypisałem, to musi być jakiś inny sposób patrzenia na niego. Widzę wszystko do góry nogami, a moje myśli są przeciwieństwem prawdy. Widzę świat jako więzienie dla Syna Bożego. Świat więc musi być rzeczywiście miejscem, gdzie Syn Boży może zostać uwolniony. Popatrzę na świat taki, jakim jest, i zobaczę go jako miejsce, gdzie Syn Boga znajduje swoją wolność.
(LEKCJA 33)

Mógłbym zamiast tego widzieć pokój.

Kiedy widzę świat jako miejsce wolności, uświadamiam sobie, że odzwierciedla on prawa Boga, a nie zasady, które sam dla niego wymyśliłem, aby ich przestrzegał. Zrozumiem, że mieszka w nim pokój, a nie wojna. Zobaczę też, że pokój mieszka w sercach wszystkich, którzy dzielą to miejsce ze mną.
(LEKCJA 34)

Mój umysł jest częścią Umysłu Boga.
Jestem bardzo święty.

Dzieląc pokój świata z moimi braćmi zaczynam rozumieć, że ten pokój pochodzi z głębi mnie. Świat, na który patrzę, przyjął na siebie światło mojego przebaczenia i promienieje przebaczeniem z powrotem na mnie. W tym świetle zaczynam widzieć to, co iluzje o mnie samym trzymały w ukryciu. Zaczynam rozumieć świętość wszystkich żywych istot, łącznie ze mną, oraz moją z nimi jedność.
(LEKCJA 35)

Moja świętość ogarnia wszystko, co widzę.

Z mojej świętości pochodzi postrzeganie rzeczywistego świata. Przebaczywszy, już nie widzę siebie jako winnego. Mogę zaakceptować niewinność, która jest prawdą o mnie. Widziana oczyma zrozumienia, świętość świata jest wszystkim, co widzę, ponieważ mogę odzwierciedlić tylko myśli, które mam o sobie samym.
(LEKCJA 36)

Moja świętość błogosławi świat.

Postrzeganie mojej świętości nie błogosławi mnie samego. Wszyscy i wszystko, co widzę w jej świetle, uczestniczy w radości, którą ta świętość mi przynosi. Nie ma niczego, co byłoby poza tą radością, ponieważ nie ma niczego, co nie współuczestniczyłoby w mojej świętości. Gdy rozpoznaję moją świętość, to świętość świata promienieje przed oczami wszystkich.
(LEKCJA 37)

Nie ma niczego, czego moja świętość
nie może uczynić.

Moja świętość ma nieograniczoną moc uzdrawiania, ponieważ jest nieograniczona w swojej mocy zbawienia. Od czegóż innego trzeba by się zbawić prócz iluzji? Czym zaś są iluzje, jak nie fałszywymi ideami o mnie samym? Moja świętość usuwa je wszystkie poprzez utwierdzenie prawdy o mnie. Wszystkie bożki znikają w obliczu mojej świętości, którą dzielę z samym Bogiem.
(LEKCJA 38)

Moja świętość jest moim zbawieniem.

Skoro moja świętość wybawia mnie od całej winy, to uznanie mojej świętości jest uznaniem mojego zbawienia. Jest to również uznaniem zbawienia świata. Kiedy już raz zaakceptowałem moją świętość, nic nie jest w stanie wzbudzić we mnie strachu. Skoro więc jestem nieustraszony, wszyscy muszą uczestniczyć w moim zrozumieniu, które jest darem od Boga dla mnie i dla świata.
(LEKCJA 39)

Jestem błogosławiony jako Syn Boga.

W tym oto leży moje roszczenie sobie prawa do wszelkiego dobra i tylko dobra. Jestem błogosławiony jako Syn Boga. Wszystkie dobre rzeczy są moje, ponieważ Bóg przeznaczył je dla mnie. Nie mogę, będąc tym, Kim jestem, cierpieć z powodu jakiejkolwiek straty, pozbawienia czegoś lub bólu. Mój Ojciec wspomaga mnie, chroni i kieruje mną we wszystkim. Jego opieka nade mną jest nieskończona i jest ze mną na zawsze. Jestem błogosławiony na wieki jako Jego Syn.
(LEKCJA 40)

Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.

Jakże mogę być samotny, skoro Bóg zawsze idzie ze mną? Jakże mogę wątpić, być niepewnym siebie, skoro w Nim mieszka doskonała pewność? Jakże mogę być czymkolwiek zaniepokojony, skoro On spoczywa we mnie w absolutnym pokoju? Jakże mogę cierpieć, kiedy poprzez Niego miłość i radość otaczają mnie? Niechaj więc nie pielęgnuję iluzji o samym sobie. Jestem doskonały, ponieważ Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.
(LEKCJA 41)

Bóg jest moją siłą. Widzenie jest Jego darem.

Niechaj dzisiaj nie polegam w widzeniu na swoich własnych oczach. Obym zechciał zamienić swoją żałosną iluzję widzenia na widzenie dane przez Boga. Chrystusowe widzenie jest Jego darem i On mi je podarował. Obym powołał się dzisiaj na ten dar, tak aby ten dzień pomógł mi zrozumieć wieczność.
(LEKCJA 42)

Bóg jest moim Źródłem.
Nie mogę widzieć poza Nim.

Mogę widzieć to, co Bóg chce, abym widział. Nie mogę widzieć niczego innego. Poza Jego Wolą leżą tylko iluzje. To właśnie je wybieram, kiedy myślę, że mogę widzieć poza Nim. To właśnie je wybieram, kiedy staram się widzieć oczami ciała. Jednak zamiast nich zostało mi dane widzenie Chrystusowe. To właśnie za pomocą tego widzenia postanawiam widzieć.
(LEKCJA 43)

Bóg jest światłem, w którym widzę.

Nie mogę widzieć w ciemności. Bóg jest jedynym światłem. Dlatego też jeśli mam widzieć, to nie inaczej, jak tylko przez Niego. Próbowałem zdefiniować, czym jest widzenie, i myliłem się. Teraz jest mi dane zrozumieć, że Bóg jest światłem, w którym widzę. Niechaj więc powitam z radością widzenie i szczęśliwy świat, który mi ono pokaże.
(LEKCJA 44)

Bóg jest Umysłem, którym myślę.

Nie mam myśli, których nie dzielę z Bogiem. Nie mam myśli poza Nim, ponieważ nie mam umysłu poza Jego Umysłem. Jako część Jego Umysłu, moje myśli są Jego, a Jego Myśli moje.
(LEKCJA 45)

Bóg jest Miłością, w której przebaczam.

Bóg nie przebacza, ponieważ nigdy nie potępił. Niewinni nie mogą obwiniać, a ci, którzy zaakceptowali swoją niewinność, nie widzą nic, co trzeba by przebaczyć. Jednakże przebaczenie jest środkiem, przez który rozpoznam swoją niewinność. Ono jest odbiciem Miłości Boga na ziemi. Zaprowadzi mnie wystarczająco blisko Nieba, tak aby Miłość Boga sięgnęła po mnie i wyniosła mnie do Niego.
(LEKCJA 46)

Bóg jest siłą, której ufam.

To nie dzięki mojej własnej sile przebaczam. To dzięki sile Boga we mnie, którą przypominam sobie, gdy przebaczam. W miarę jak zaczynam widzieć, rozpoznaję Jego odbicie na ziemi. Przebaczam wszystkiemu, ponieważ czuję w sobie poruszenie Jego siły. Wtedy zaczynam przypominać sobie Miłość, którą zdecydowałem się zapomnieć, ale która nie zapomniała o mnie.
(LEKCJA 47)

Nie ma się czego bać.

Jakże bezpieczny będzie w moich oczach świat, kiedy będę w stanie go widzieć! Nie będzie w niczym podobny do tego, co wyobrażam sobie, że teraz widzę. Wszyscy i wszystko, co widzę, pochyli się ku mnie, aby mnie pobłogosławić. W każdym rozpoznam swojego najdroższego Przyjaciela. Czego można by się bać w świecie, któremu przebaczyłem i który mi przebaczył?
(LEKCJA 48)

Głos Boga mówi do mnie przez cały dzień.

Nie ma takiej chwili, w której Głos Boga przestaje wzywać mojego przebaczenia, aby mnie zbawić. Nie ma takiej chwili, w której Jego Głos zawodzi, aby kierować moimi myślami, przewodzić w moich poczynaniach i prowadzić moje stopy. Kroczę pewnie w kierunku prawdy. Nigdzie indziej nie mogę pójść, ponieważ Głos Boga jest jedynym głosem i jedynym przewodnikiem, który został dany Jego Synowi.
(LEKCJA 49)

Jestem podtrzymywany Miłością Boga.

Kiedy słucham Głosu Boga, jestem podtrzymywany Jego Miłością. Kiedy otwieram oczy, Jego Miłość rozświetla dla mnie świat, abym go widział. Kiedy przebaczam, Jego Miłość przypomina mi, że Jego Syn jest bezgrzeszny. I kiedy tak patrzę na świat dzięki widzeniu, które On mi dał, to pamiętam, że jestem Jego Synem.
(LEKCJA 50)

Jakże prosta jest Wspaniała Droga do Zbawienia.
Mówi tylko tyle, że świat, który widzisz,
nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Jest on twojego własnego wytworu i nie istnieje.
Mówi tylko tyle, że to, co nigdy
nie było prawdziwe, nie jest teraz
i nigdy nie będzie prawdziwe.
To, co niemożliwe, nigdy się nie wydarzyło
i nie może mieć żadnych skutków.
I to wszystko.
Czy to może być trudne do nauczenia się przez
kogokolwiek, kto chce, aby to było prawdą?
Musisz po prostu pozwolić sobie być takim,
jakim naprawdę jesteś i jakim zawsze byłeś.