Jest inny sposób patrzenia na świat – tekst filmu Mastera Teachera

[Z cyklu: Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce, film nr 5]

Nowe kontinuum czasu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano.

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

Kwantowe splątanie – największa tajemnica w fizyce

 

JEST INNY SPOSÓB PATRZENIA NA ŚWIAT.

Nie ma śmierci. Syn Boga jest woln
y.

Podróżując z Mistrzem-Nauczycielem

Powiemy teraz o przemianie naszego ciała.

Przemiana

(…) Bóg dał Swojego Nauczyciela, by zastąpił tego, którego ty wytworzyłeś, nie zaś, aby się z nim ścierał. I to, co On miałby zastąpić, zostało zastąpione. Czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Jeszcze raz powtórzę: czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości. Drobne tyknięcie czasu, w którym został zrobiony pierwszy błąd oraz wszystkie błędy w tym jednym błędzie, zawierało w sobie także Korektę dla tego jednego błędu i dla wszystkich innych, które powstały w tym pierwszym. I w tej samej chwili czas odszedł, ponieważ to było wszystkim, czym czas kiedykolwiek był. To, na co Bóg dał odpowiedź, otrzymało odpowiedź i odeszło.

Ciebie, który wciąż wierzysz, że żyjesz w czasie, i nie wiesz, że ten już odszedł, Duch Święty wciąż prowadzi poprzez nieskończenie mały i bezsensowny labirynt, który ty wciąż postrzegasz w czasie, chociaż czasu nie ma już od dawna. Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle, ponieważ niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Spójrz na to. Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć… Umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Spójrz na to ze mną teraz. To ważne:
Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś powtarzał
wciąż na nowo i na nowo podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści, bólu i śmierci zostało przekształcone w świat miłości.

Spójrz na to. Jesteś gotów? Jesteś gotów? Patrz na mnie. Dobrze… Jest taka szczególna lekcja, której zamierzamy nauczać, uwieńczając sukcesem zastosowanie korekty w stosunku do ciebie samego, co pozwoli ci zobaczyć siebie – tak jak widzisz mnie – w całkowicie innym miejscu. Posłuchaj.

Tak lepiej. Tak lepiej. Czy przechodzisz trening umysłu? Każdy homo sapiens przechodzi trening umysłu. Oni nieustannie próbują, w odzwierciedleniu światła, uzasadniać to, jak wyglądają w czasoprzestrzennym odniesieniu. Czy to prawda? Pewnie, że tak. Oto, co przygotowałem dla ciebie, gdy przyszedłeś tutaj… A sposób, w jaki się tu znalazłeś, wskazywał na to, że przyjąłeś w swoim umyśle alternatywę jako możliwość zawartą w odzwierciedleniu światła, za pomocą którego się identyfikujesz.

Teraz spróbuję odwołać się do twojego rozsądku w związku z tym, co nazywasz świadomością – naukową naturą twojego umysłu dotyczącą sposobu, w jaki się identyfikujesz. Czy jestem na ciebie przygotowany? O tak.  Czy mam przy sobie zasadę splątania, czyli kwantowej idei możliwości nieustannego przeobrażania się? Muszę ci przypomnieć, że nie ma niczego nowego w tym, co usiłuję ci pokazać w związku ze świadomością mechanizmu idei twojego umysłu. Odniosłem sukces w przemianie sposobu, w jaki widzę siebie za sprawą projekcji mojego umysłu. I użyjemy tu pewnych szczególnych słów, które staną się dla was bardzo popularne – być może tak, a być może nie. Idea, że będziesz musiał rozpoznać wraz ze mną fakt, że istnieje tam wszechświat, nie może wykluczać idei, że istnieje również, powiedz do mnie: cel [Cel].

Musi istnieć cel. I tu już mamy poważną trudność – czy mamy użyć Chrześcijan? – innymi słowy idea, że Bóg zapewni nam cel mogłaby być prawdziwa tylko wtedy, gdy byłby to całkowity cel. A więc z powodu naukowej natury twojego umysłu natychmiast znalazłem się przy ideach ewolucyjnego procesu… Nie będę zajmował się tym procesem. Chcę ci pokazać, że można doprowadzić do twojej odpowiedzialności za swoją własną ideę, jeżeli pozwolisz na myśl o projekcie, który istnieje we wszechświecie. Będziesz musiał to uznać. Zaprzeczanie temu jest w istocie kompletnie bez sensu. Możesz temu zaprzeczać, ale dlaczego miałbyś chcieć to robić, skoro cały projekt twoich wysiłków nakierowanych na pozostanie w cielesnym sformułowaniu, przynosi ci odbicie światła. To dotyczy tego, co właśnie powiedzieliśmy o „widzeniu rzeczy inaczej”. Otóż musisz zobaczyć je inaczej, a gdy zaczynasz widzieć je inaczej, to podwyższa częstotliwość myśli o tym, że musi istnieć gdzieś we wszechświecie najwyższy projekt.

Rozumiesz to? Przeczytam ci fragment z “Zagadek przestrzeni kosmicznej”. Zauważ, że źródłem tego jest Amerykański Raport Informacyjny. Ty zaś uwielbiasz naukowe podejście polegające na badaniu szczególnych cech twojego umysłu, które wskazują na to, że wszechświat oparty jest na projekcie. Próba stwierdzenia, że ty nie wiesz, na czym on polega, nie mija się z prawdą. Właśnie dlatego przechodzisz trening umysłu, nie z jakiegoś innego powodu. Innymi słowy idea, że istnieje inny sposób, w jaki możesz na to spojrzeć, jest tu przekazywana. Przygotowałem coś szczególnego. Przeczytam ci o tym, a ma to tytuł… Powiedz do mnie: To wygląda całkiem dziwnie. [To wygląda całkiem dziwnie].

Przeczytam ci trochę istotnych danych statystycznych o tym, co ty jako homo sapiens, jako świadomość, uznajesz za rzeczywistość świata. Posłuchasz tego ze mną? Nic ci się nie stanie, jak posłuchasz. Posłuchaj. Oto masz:

Istotne dane statystyczne na temat wszechświata

Wiek: Wszyscy się zgadzają, że wszechświat ma około 13,7 miliardów lat. Ciekawostką jest tylko, jak oni to mierzą, ale przyjrzyjmy się składowi wszechświata.

Skład: 0.4 % to rozżarzona materia taka jak gwiazdy, 3,6% to inny typ znanej materii takiej jak ciemny gaz oraz stałe przedmioty, m.in. planety; 23% to zimna ciemna materia egzotycznych cząsteczek, które można wykryć jedynie poprzez ich zbiorową grawitację, ale poza tym jak dotąd niewidzialnych; zaś 73% to cienko rozpostarte pole siły zwanej ciemną energią.

Jaka jest nasza geometria? Jesteś gotów? Wszechświat jest całkowicie płaski – jeszcze raz powtórzę: wszechświat, który obserwujemy, a obserwujemy go w naszej świadomości, jest całkowicie płaski. Dawne poglądy głoszące, że euklidesowa geometria – czyli idee obiektywnych myśli, które różnią się w czasie i przestrzeni – załamuje się przy dużych odległościach, teraz wyglądają na nieprawdziwe.

Rozmiar: Nieznany, ale ogromny i zgodnie z sugestiami innych pomiarów – przyspieszający w kierunku zewnętrznym tuż po spowolnieniu własnej ekspansji w ciągu pierwszego miliarda lat.

Wróciłem do ciebie, ponieważ chcę ci przeczytać o tym, że jeśli zdecydujesz się ćwiczyć w swoim umyśle to, co ci ofiarowuję, to będziesz musiał wyjść z założenia – a nie da się od tego uciec – że wydajesz się zawarty w pułapce tego, co zdaje się stanowić twój własny projekt ograniczenia narzuconego ci w czasoprzestrzeni. Zgadza się, czy nie? [Zgadza się].

Aby pozwolić ci na dobry początek – dotyczący idei o tym, jak chcę się do tego przymierzyć – ja po prostu zaofiaruję ci rozwiązanie odnoszące się do sposobu, w jaki chcesz patrzeć na siebie w porównaniu ze sobą. Być możesz cieszysz się na samą myśl, że kiedy pojawiam się tu przy tobie, przeszedłszy doświadczenie powtarzania w wystarczającym stopniu, by zaofiarować ci rozwiązanie, które nie jest zawarte w tym kontinuum, to właśnie po to tu przyszedłem. Chcę ci jednak pokazać naukowy wymiar myśli o tym, że jest możliwe, abym pojawił się tu przy tobie, a chwilę później pojawił się tam.

Czy chcesz tego posłuchać? To będzie bardzo naukowe. Jest to również bardzo duchowe i religijne, ponieważ jest tu mowa o tym, że wszędzie na całym świecie widać postacie, które pojawiają się w twojej mentalnej aberracji tego jak myślisz, że wyglądasz, ale nie pozostają one w żadnej relacji z tym, jak wyglądasz fizycznie w swoim wszechświecie. Zaś idea projekcji twojego umysłu, wywodząca się z tego, czym myślisz, że jesteś, jest powodem, dla którego zaczyna mnie to bawić i zaczynam się tym cieszyć. Czy zaczynam się tym cieszyć? Oczywiście.

Pojęcie o tym, że możemy dodać idee radości, którą czujesz, ponieważ przyznajesz, że istnieje alternatywa, chociaż nie jesteś pewien, czym ona jest –mamy teraz dobre naukowe dowody na to, że jest ona prawdziwa. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchasz?

Tak lepiej! Co się właśnie wydarzyło? Gdy tu przyszedłem i usiadłem z tobą, projekcja mojego umysłu zachowała świadectwo tego, jak mnie postrzegasz w naszym związku. Teraz zaś, w tym krótkim interludium czasu, zaofiaruję ci coś, używając idei twojego kwantowego splątania i naukowych opisów świadectwa przemiany czasu i przestrzeni w odniesieniu do ciebie. Chociaż ma to całkowity sens z punktu widzenia nauki, to włączenie siebie w tę ideę musi się dokonać poprzez odmienienie – na krótką chwilę – tego, jak spoglądamy na siebie nawzajem.

Dobrze. Widziałeś, co się wydarzyło? Teraz poczytam ci o idei, która jest dla ciebie niemożliwa, a zrobię to w oparciu o ostatnie świadectwa na temat teleportowania się. Powiedz do mnie: teleportowanie. [Teleportowanie]. “A więc mówisz mi, że mogę się teleportować stąd tam”? Właśnie ostatnio odkryto… Zrobiono doświadczenie na poziomie cząsteczkowym, które wskazuje z całkowitą pewnością, że teleportacja jest możliwa. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj. [Śmiejąc się]. Mnie to cieszy, dlatego że dostawałeś świadectwa od początku czasu wskazujące na pojawianie się utożsamień z zewnątrz tego układu odniesienia, które nagle znajdują się tutaj, a ty bardzo się ich boisz i nazywasz je grzechem i śmiercią i innymi pojęciami, ale nie możesz zaprzeczyć perspektywie idei teleportacji. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj.

Kwantowe splątanie – wraz z nakładaniem się stanów –
jest najdziwniejszym zjawiskiem w kwantowej mechanice.

William D. Phillips

Do niedawna kwantowa teleportacja była jedynie eksperymentem myślowym, ideą, której nigdy nie udało się doświadczalnie sprawdzić. Lecz w 1997 r. dwóm zespołom naukowców udało się zrealizować marzenie teleportowania kwantowego stanu jednej cząsteczki.
Kwantowa teleportacja jest sposobem przenoszenia stanu jednej cząsteczki na drugą cząsteczkę, nawet bardzo oddaloną, skutecznie teleportując pierwszą cząsteczkę
w inne miejsce. Zasadniczo jest to ta sama idea, która obecnie istnieje tylko w sferze zwanej przez ciebie science fiction własnego umysłu. Teleportacja jest – w ludzkim wyobrażeniu – najbardziej dramatycznym zastosowaniem zjawiska kwantowego splątania w związku z ideą o tym, jak możemy się nawzajem teleportować.

Sukces, którego osiągnięcie implikuję z tobą w pojęciu teleportowania się, może być najlepiej ukazany w tym, co nazywamy cudem treningu twojego umysłu. A pokażę ci to w taki sposób, który natychmiast zagrozi ci możliwością teleportowania się w inne miejsce niż to, w którym się znajdowałeś. Czy jesteś na to gotowy?

Zobaczmy, czy będę mógł to zrobić. Nazywają mnie nauczycielem reguły, za pomocą której mogę ci pokazać – od momentu, gdy tu przyszedłem – pojęcie odzwierciedlenia światła, dzięki któremu wiesz doskonale, że usiadłem tu z tobą… Innymi słowy znalazłem się w tym związku, lecz miejsce, w którym się lokalizuję, już przeminęło. Oczywiście w rzeczywistości jest to, powiedz do mnie: formą teleportacji. [Formą teleportacji].

Ci z was – hej wy, naczyciele-naukowcy! – którzy chcecie dzielić się ze mną ideą fenomenu przeobrażenia siebie, możecie tego dokonać. Zalecam wam, w oparciu o inny czasowy układ odniesienia, abyście dokonali tego używając mocy waszego umysłu, ale nie spodoba się wam to, co będzie tu natychmiast powiedziane. Nie ma bowiem współczucia w idei, że jest możliwe, abyś otrzymał prawdziwe odzwierciedlenie siebie, które pokaże ci sposób, w jaki możesz podróżować we wszechświecie. Przyjrzyjmy się przez chwilę temu, co mówimy. Gotowy? Posłuchaj.

1) Cokolwiek widzę nic nie znaczy.
Dzieje się tak dlatego, że nie widzę niczego, a nic nie ma znaczenia. Konieczne jest, abym to rozpoznał, tak bym mógł nauczyć się widzieć. To, co sądzę, że teraz widzę, zajmuje miejsce wizji. Muszę uwolnić się od tego uświadamiając sobie, że to nie ma znaczenia, tak aby wizja mogła zająć jego miejsce.
Posłuchaj! 


2) Wszystkiemu, co widzę, nadałem całe znaczenie, jakie to ma dla mnie.

Osądziłem wszystko, na co patrzę, i widzę to, i tylko to. To nie jest wizja. Jest to jedynie złudzenie rzeczywistości, ponieważ moich sądów dokonałem niezależnie od niej. Jestem gotów rozpoznać, że moje osądy są nieważne, ponieważ chcę widzieć. Moje osądy skrzywdziły mnie i nie chcę widzieć zgodnie z nimi.
A prosta prawda jest taka, że za każdym razem, gdy się umiejscawiam… 

3) Nie rozumiem niczego, co widzę.
Jakże mógłbym zrozumieć to, co widzę, skoro osądziłem to błędnie
w swoim umyśle? To, co widzę, jest projekcją moich własnych błędów myślenia. Nie rozumiem tego, co widzę, ponieważ nie da się tego zrozumieć. Nie ma sensu starać się to zrozumieć. Ale istnieją wszelkie powody, by to porzucić i zrobić miejsce dla tego, co można widzieć, rozumieć i pokochać. To, co teraz widzę, mogę na to zamienić poprzez samą chęć zrobienia tego. Czy nie jest to lepszy wybór niż ten, którego dokonałem uprzednio?

Naukowy wymiar twojego umysłu, stanowiący uznanie, że chcesz przynajmniej przyjrzeć się możliwości całkowitej przemiany siebie, to powód, dla którego robimy to, co nazywamy cudem… A nazywamy to cudem, bo wszechświat jest dla ciebie cudem. Jest cudem oczywiście dlatego, że jesteś tutaj, nie wiesz, kim jesteś, jak się tu dostałeś ani co czynisz. Zaś metoda, za pomocą której zaczynasz to robić, jest zawarta w strukturze przemiany czasoprzestrzeni, po to by dać ci – poprzez projekcję twojego umysłu – lepsze odzwierciedlenie tego, czym myślisz, że jesteś, w związku z tym, co nazywamy kwantowym splątaniem twojego umysłu, ponieważ odczuwasz ogromne zmieszanie i strach z powodu myśli, że najwyraźniej postrzegasz na zewnątrz wizję, której nie rozpoznajesz. Oczywiście, według szczegółowych danych, jeśli spojrzysz na to w szczególnym kontekście graficznym, kwantowa idea przemiany czasu i przestrzeni nie mogłaby wykluczyć wyobrażenia o tym, że właśnie tutaj – tuż obok ciebie – znajduje się pewna wizja, nowa myśl w twoim umyśle. Posłuchaj. Zostały nam jeszcze dwie minuty. Posłuchaj.

4) Te myśli nic nie znaczą.
… ponieważ zmieniają się tak szybko, że nie mogę ich zatrzymać. Myśli, których jestem świadom, nie znaczą nic, ponieważ próbuję myśleć bez pełni wszechświata, bez reguły, bez idei Boga lub idei, że musi istnieć cel mojego pobytu tutaj. To, co nazywam „moimi” myślami, nie jest moimi myślami prawdziwymi. Moje rzeczywiste myśli to myśli, które myślę wraz z Bogiem, wraz z pełnią pojedynczej rzeczywistości. Nie jestem ich świadom, ponieważ spowodowałem, że moje myśli zajęły ich miejsce. Chcę poznać, że moje myśli nie znaczą nic, i pozwolić im odejść. Postanawiam, żeby zastąpiło je to, co miały zastąpić. Moje myśli są bez znaczenia, ale cała kreacja zawiera się w myślach, które myślę wraz z Bogiem.


5) Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym my
ślę.
… Ale jestem oczywiście zaniepokojony, ponieważ gdy tylko podejmuję jakąś decyzję, nieustannie zagraża mi to, co widzę. Próbuję usprawiedliwiać swoje myśli. Nieustannie próbuję uczynić je prawdziwymi. Wszystkie rzeczy czynię swoimi wrogami, aby mój gniew był uzasadniony, a moje ataki usprawiedliwione. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo nadużywałem wszystkiego, co widzę, wyznaczając mu tę rolę. Zrobiłem tak, by bronić systemu myślowego, który wyrządził mi krzywdę i którego już nie chcę, i którego chcę się pozbyć.

Będę się cieszył na samą myśl o tym, że tej chwili, w której tu przyszedłem i zacząłem ci ofiarowywać rozwiązanie w twoim umyśle, już tu nie ma, chyba, że tylko tu i teraz. Jest to szczególne przedsięwzięcie i kiedy powrócę, to pierwsza rzecz, którą zrobię, po odbyciu podróży tam we wszechświecie, a wy wszyscy odejdziecie stąd ze mną… Czy odchodzicie stąd wszyscy ze mną? Naukowa zdolność twojego umysłu do przypomnienia sobie podróży do wszechświata stanowi całkowitą istotę teleportowania się, co jest ci całkiem bliskie. A w naukowym podejściu do twojego umysłu, w związku z wymogiem, abyś rozsądnie podchodził do alternatywy, będziemy wciąż używać słowa „projekt”. No spójrz, przychodzę do ciebie tutaj jako nauczyciel z innego szczególnego odniesienia czasu.

„My cię już znamy. Będziesz musiał nam pokazać coś, co jest oczywiste tutaj”.

Nie mogę. Nie mogę ci tego pokazać, ponieważ wyćwiczyłem swój umysł w wystarczającym stopniu, by osiągnąć alternatywę, która dosłownie znajduje się w innym miejscu niż to, w którym się znajdowałeś. Czy to prawda? O tak! A teraz patrz. Oto idę. Teraz wstanę i zostawię cię. Krzesło to pozostanie puste. Jeszcze przed chwilą siedziałem na tym krześle. Czy jesteś gotów? Moment przed chwilą jest tak naprawdę teraz! Podejmuję decyzję, by odejść w poprzednim układzie odniesienia, ale teraz, rzutując to w przyszłość, zostawiam moją dawną jaźń na tym krześle i nie potrafię się więcej rozpoznać. Oto świadomość tego, jak rozsądne jest to, jacy jesteśmy w odzwierciedleniu światła, w treningu umysłu, w którym jestem zdecydowany reprezentować dla ciebie twoje rozpoznanie mnie, tak samo jak rozpoznaję ciebie w projekcji mojego umysłu. Wzywają mnie, bym udał się do wszechświata. Za chwilę wrócę, by ci służyć… Za chwilę wrócę, by ci służyć…


Piosenka o galaktyce (Monty Python)

Pani Brown, gdy życie ci doskwiera
I nic ci nie wychodzi jak na złość,
A ludzie są obłąkani, wstrętni i głupi,
I czujesz, że masz już naprawdę dość…

Czytam ci o tym, co było przed Wielkim Wybuchem…
To pamiętaj, że stoisz na planecie, która pędzi
I obraca się dziewięćset mil na godzinę.
Słyszysz to?
Obliczono, że krąży dziewiętnaście mil na sekundę
Wokół słońca – źródła całej naszej mocy.

Słońce, ja i ty oraz wszystkie widoczne gwiazdy
Mkną z prędkością milion mil w ciągu dnia,
Wow!
Czterdzieści tysięcy mil na godzinę
Po zewnętrznym spiralnym ramieniu
Galaktyki zwanej Mleczną Drogą.

Proszę bardzo…
Nasza galaktyka zawiera sto miliardów gwiazd.
Ktoś z zewnątrz się tu zatrzymał i mówi o idei sprzed Wielkiego Wybuchu. [Śmiejąc się]. Opowiem jeszcze o tym.
To sto tysięcy lat świetlnych
Z jednego końca w drugi.
Jej wybrzuszenie w środku to szesnaście tysięcy,
A szerokość, w naszej okolicy, tylko trzy tysiące.

Jesteśmy oddaleni trzydzieści tysięcy
lat świetlnych od centrum galaktyki.
I okrążamy go co dwieście milionów lat.
O mój Boże!
A nasza galaktyka jest tylko jedną z miliardów
W tym niezwykłym, rosnącym wszechświecie.

Tak lepiej. Tak lepiej. Widzisz, przyglądasz się w swoim umyśle możliwości, że dotyczy to ciebie – zanim zaczął się czas i po tym, jak czas się skończył. To jest całe moje nauczanie. Tym jest to przesłanie i ty wiesz doskonale, że właśnie tym jest to przesłanie. A teraz posłuchaj:

Wszechświat się rozciąga i rozrasta, i rozrasta
We wszystkich kierunkach jakie są.
Najszybciej pomknąć może
Z prędkością światła, no proszę –
Dwanaście milionów mil w minutę –
Szybciej już się nie da.

Więc pamiętaj, gdy niepewnie
I bezradnie czujesz się,
Jak nieprawdopodobne jest,
Że narodziłeś się tu,
I módl się, żeby istniało
Inteligentne życie gdzieś w kosmosie,
Bo na ziemi mordęga jest i smród.

Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę coś, czego nie ma.
Widzę tylko przeszłość.
Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.
Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.
Moje myśli nie znaczą nic.
Moje myśli pozbawione znaczenia ukazują mi świat pozbawiony znaczenia.
Jestem zaniepokojony, ponieważ widzę świat pozbawiony znaczenia.
Świat pozbawiony znaczenia rodzi lęk.
Bóg nie stworzył świata pozbawionego znaczenia.

Ha, widziałeś to? Dokonuję zamiany w związku idei kwantowego pojęcia zawartego w twoim kwantowym spleceniu.

Czy mam ci to pokazać? Skoro zaszedłeś ze mną już tak daleko, dotarłeś do lekcji, która mówi, że widzę swoje odbicie w świetle. Otóż moje odbicie, które widzę, jest tylko w moim umyśle. Mogę ci przeczytać wszystko na temat idei Heisenberga. Czy to coś da, jeśli ci to zaofiaruję? Pewnie. Ale nie będzie to inne niż zaofiarowanie ci rozwiązania polegającego na tym, że zawsze istnieje inny sposób, w jaki możesz widzieć siebie w stosunku do tego, czym myślisz, że jesteś. Czy to prawda?

Popatrz teraz na mnie. Patrz. Ponieważ właśnie zobaczyłeś tamto odbicie, idea rozglądania się we wszechświecie za tobą i odkrycia ciebie w innym kontinuum czasu okazała się możliwa. Ale gdy odkrywam ciebie, to z natury rzeczy jest to już w moim własnym umyśle i to właśnie oznacza idea „Przed Wielkim Wybuchem”. Rozumiesz doskonale, że kwantowe pojęcie o sobie, czarna dziura, w której się znajdujesz – a nauczasz tego jako części podstawowych zasad – oznacza, że galaktyka tam na zewnątrz obejmuje również chwile tego, co wydaje się całkowitą ciemnością w twoim związku.

Czy mam ci to pokazać? Czy chciałbyś zobaczyć, jak to robię? Popatrz na mnie teraz. Patrz. Ja wciąż siedzę na krześle. Wciąż siedzę na tym krześle. Właśnie, że nie mogę siedzieć na tym krześle. Przecież zdjąłem sweter i jestem tutaj w związku z ideą kwantowego przedsięwzięcia zmierzającego do przemiany mojego umysłu. Wszyscy od razu mówią: „Cóż to za naukę reprezentujesz?” Wiesz, jaki rodzaj nauki reprezentuję? Taki, który naucza religii możliwości istnienia naukowej natury umysłu, która nie będzie wykluczała rozsądnego powodu, dla którego tu jestem.

No dawaj, ciekawi mnie – w związku z ideą projektu – dlaczego walczysz z tą ideą, skoro wszystko, co robisz, jest projektem! Mówisz o udaniu się do wszechświata, a jednak twój lęk przed tym jest całkiem wyraźny, i właśnie dlatego potrzebujesz treningu umysłu. Wyznam ci coś. Przyszedłem tutaj dzisiaj w szczególnym celu – po to, by pokazać ci możliwość nieustannej alternatywy w stosunku do ciebie i tego, jak mnie postrzegasz; idei o tym, jak mnie postrzegasz. Spójrzmy jeszcze raz na to, co powiedziała ta lekcja o odbiciu światła, które widzę, będącym myślą, jaką mam na twój temat. Posłuchasz mnie? Czy możesz zrobić to bez pośpiechu – w swoim własnym wyobrażeniu o sobie – po to, by uświadomić sobie, że miejsce, w którym się znajdujesz, już przeminęło? Że już się skończyło? Posłuchaj. Posłuchaj tego ze mną.

Przyjrzyjmy się kwantowej idei w związku z pojęciem twojego własnego odzwierciedlenia.

Wróciłem na chwilę, ponieważ uwielbiam ideę, że w treningu umysłu… Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Jest to tajemnicą dla ciebie, ponieważ wystarczy jedynie, że przyznasz, iż istnieje już jakiś projekt, plan… A skoro i tak projektujesz wszystko na podstawie własnych zasobów, to ja jedynie podwyższam częstotliwość sposobu – i teraz będę nauczał o tobie – w jaki chcesz widzieć świat dookoła siebie. Z punktu widzenia naukowego to jest sprawą całkowicie indywidualną w związku z religijną filozofią głoszącą, że odpowiedzialność za to należy rzeczywiście do ciebie.

Spróbuję to zrobić z tobą. „A czy nie zrobiłeś tego ze mną przed chwilą?” O tak, ja próbuję cię uaktualnić, tak aby dotrzeć do idei, że odbicie światła, które widzę… To się nazywa… Jak ty to nazywasz – cudami, którymi jesteś? Aha, kursem… Jest to kurs cudownego rozpoznania siebie i nie ma nic prostszego niż zasada nieoznaczoności Heisenberga, która powiada, że w każdym momencie nie masz pojęcia, kim jesteś, ani dlaczego tu jesteś; i rzeczywiście nie masz. A za każdym razem, gdy to odkrywasz, to wydaje się zmieniać w stosunku do tego, jak postrzegamy siebie samych. A teraz spójrzmy na lekcję 15.

Co właśnie powiedzieliśmy?
15) Moje myśli to obrazy, które wytworzyłem.
Cokolwiek widzę jest odzwierciedleniem moich myśli. To właśnie moje myśli mówią mi, gdzie jestem i czym jestem. Fakt, że widzę świat, w którym istnieje cierpienie, strata i śmierć, pokazuje mi, że widzę jedynie obraz moich szalonych myśli
– tego nieprawdziwego odzwierciedlenia światła – i nie pozwalam, żeby moje rzeczywiste myśli rzuciły dobroczynne światło na to, co widzę. Jednakże droga Boża jest pewna. Obrazy, które wytworzyłem, nie mogą Go pokonać, ponieważ nie taka jest moja wola. Moja wola to Jego Wola, a ja nie będę miał przed Nim żadnych innych bogów.

Uwielbiam tę myśl, że pozwolisz mi nauczać cię, już za chwilę, eksperymentu, w którym ta istota, która właśnie tu weszła, znajduje się w nieco innej czasoprzestrzeni niż ta, w której wydawało ci się, że jest w odniesieniu do ciebie. Czy jest to dla ciebie w porządku? A teraz pokażmy razem to, co uważam za… Możesz go nazwać jakkolwiek chcesz w swojej świadomości. Dla ciebie indywidualnie, w naukowych właściwościach twojego umysłu, to się nazywa nowym sposobem postrzegania siebie w charakterystyce twojego cielesnego sformułowania. Ponieważ jeśli to, co mówimy, jest prawdą, a zapewniam cię, że tak jest, gdyż usiłuję ci to pokazać, postanowiłeś, że chcesz się posłużyć naukową naturą swojego umysłu w inny sposób, trenując swój umysł w rozpoznawaniu, że istnieje inne miejsce i czas, które możesz zobaczyć… Inne miejsce i czas, które możesz zobaczyć. Czy jesteś gotów to zrobić ze mną?

Idea praktyki sposobu, w jaki zamierzam ci to ofiarować, będzie krótkim odzwierciedleniem tego, jak ty sam się czujesz. A skoro idea dotycząca tego, jak się czujesz, jest projekcją twojego umysłu, to możesz wziąć tę odległość między nami – to jest całe to naukowe podejście do tej idei, i uwielbiam tego nauczać – będzie to zawarte we wszystkim, czego nauczasz, be względu na to, na co spoglądasz. Idea, że wszechświat jest tam, i że istnieje pewien projekt związany z twoim opisem siebie, pomoże ci z głębokim lękiem, który odczuwasz, i rozpoznaniem swojego odbicia, które najwyraźniej jest ograniczone do szczególnego odcinka czasoprzestrzeni.

Idea, że boisz się życia, jest oczywiście świadomością twojej myśli o tym, że zdajesz się być w pułapce pojęcia, w którym przechodzisz cały ten cykl… Właśnie ci przeczytaliśmy, że wszechświat ma piętnaście miliardów lat, zaś cały twój układ odniesienia ma, jak stwierdziliśmy, ile? – czterdzieści tysięcy lat. A więc kwantowa idea twojego pojęcia o sobie, która włącza opis sposobu, w jaki można wziąć swoje światło i spojrzeć na ciebie i twoje światło… I możemy tam we wszechświecie podzielać alternatywę, która tak naprawdę nie ma nic wspólnego z tym, co widzimy tutaj. To jest naukową ideą cudu twojego umysłu. Poczytajmy jeszcze trochę, ponieważ musimy przejść teraz tutaj… Poczytajmy jeszcze trochę o tym, czym się zajmujemy. Posłuchaj:

16) Nie mam neutralnych myśli.
Neutralne myśli są niemożliwe, ponieważ wszystkie myśli mają moc. Albo wytworzą one świat fałszywy, albo zaprowadzą mnie do rzeczywistego, ale żadne myśli nie mogą pozostać bez skutku. (…) Moje myśli nie mogą być prawdziwe i fałszywe. Muszą być albo takie, albo takie. To, co widzę, pokazuje mi, jakie są.

 
17) Nie widzę żadnych rzeczy neutralnych.
To, co widzę, świadczy o tym, co myślę. Gdybym nie myślał, to bym nie istniał, ponieważ życie jest myślą. Niechże spojrzę na świat, który widzę, jak na reprezentację stanu mojego własnego umysłu. Wiem, że stan mojego umysłu może się zmienić. A więc również wiem, że może się zmienić także świat, który widzę.

18) Nie ja jeden doświadczam skutków mojego widzenia.
Skoro nie mam prywatnych myśli, to nie mogę widzieć prywatnego świata. Nawet szaloną ideę oddzielenia trzeba było podzielić z innymi, zanim mogła wytworzyć podstawę świata, który widzę. Jednakże to dzielenie się z innymi było dzieleniem się niczym. Mogę również przywołać moje rzeczywiste myśli, które wszystkim dzielą się ze wszystkimi. Podobnie jak moje myśli o oddzieleniu odwołują się do takich myśli u innych, tak też moje rzeczywiste myśli budzą w nich takie same myśli. A zarówno oni, jak i ja ujrzymy świat, który ukazują moje rzeczywiste myśli,
ponieważ nie ja jeden doświadczam tego, co próbuję ci zaofiarować. 

19) Nie ja jeden doświadczam skutków moich myśli.
W niczym nie jestem sam. Wszystko, co myślę, mówię lub czynię, uczy cały wszechświat. Syn Boga nie może myśleć, mówić, czy działać na próżno. Nie może on być sam w niczym. Tak więc w mojej mocy jest zmienić każdy umysł wraz z moim, gdyż moja jest moc Boga.

A teraz zajmijmy się nieco naukową istotą umysłu, w oparciu o twój rozsądek jako homo sapiens posiadający świadomość pamięci, która zawiera to, co wydaje się stanowić twój związek w czasie, lecz jest ograniczona ideą twojego „ja”, tak że wierzysz, iż musi istnieć początek i koniec tego związku i w tym sensie, w naukowym podejściu do umysłu, to jest całkowicie prawdziwe, Całe twoje pojęcie umysłu – chcesz użyć mnie jako przykładu? – jest ideą, że, gdy ci się przedstawiam – mam poćwiczyć trochę z tobą? – zmienię teraz związek ukształtowany w moim fizycznym ciele i uczynię to jako ten, kogo nazywasz nauczycielem przemiany mojego umysłu w miejscu, w którym się lokalizuję, a więc być może będziesz w stanie mnie zobaczyć w ramach tego, co dla ciebie może stanowić czas przyszły, lub może będzie to czas przeszły.

Spróbujemy? Mogę użyć idei kwantowego splątania, co zamierzam uczynić. Jesteś gotów? Użyję idei naukowych właściwości twojego umysłu jako świadectwa, że skoro stanowi to projekcję twojego umysłu oraz i tak zmienia się przez cały czas, to jeśli będę w stanie sprawić, abyś zobaczył, tak jak na początku tego cyklu filmów, że wszystko, co widzisz, już przeminęło, to bardzo ci to pomoże. A teraz spróbujmy. Powiedz do mnie: Wszystko, co widzę, już przeminęło. [Wszystko, co widzę, już przeminęło].

Tak.  Dopiero co usiadłem na tym krześle, a teraz już go nie ma. A więc abym mógł na nim usiąść ponownie, muszę je wprowadzić do czasowego układu odniesienia, które potrafię rozpoznać w moim umyśle. Wiesz, co cię zadziwi w kwantowej technice transformacji twojego umysłu? Nazywa się to kwantowym splątaniem. Mogę użyć idei przedmiotu – chcesz tego posłuchać? – idei, jakie mam na temat jakiegokolwiek przedmiotu w moim umyśle, a ty i ja możemy uczestniczyć we wzajemnym związku polegającym na cudzie przemiany mojego umysłu, tak że będziemy mogli się zgodzić co do tego, że to krzesło jest rzeczywistością. Powiedz do mnie: To krzesło to Bóg. [To krzesło to Bóg].

Oczywiście, że tak. Wszystko, czego cię nauczam, odnosi się do idei lekcji, którą zamierzam przerobić, mówiącej o tym, że w werbalizacji mojego umysłu łapię się w pułapkę idei podróży do wszechświata, będąc jednocześnie ograniczony sposobem, w jaki zmienia się moja perspektywa siebie.

To jest trening umysłu Kursu Cudów. Trenuję cię w systematyczny sposób, abyś spojrzał inaczej na to, co, jaki sądzisz, stanowi twoją rzeczywistość. Ponieważ gdy usiadłem na tym krześle – mam zrobić z tobą mały eksperyment związany z Niewidzialnym Wymiarem twojego związku? Oczywiste jest, że jeśli mamy do czynienia z innym wymiarem twojego związku, to nie potrafisz tego zobaczyć. Gdy tylko wejdziesz w ideę wielowymiarowego związku, będziesz w pułapce pojęcia, powiedz do mnie: czasu. [Czasu].

Czas jest wynalazkiem idei, że znajdujesz się w przeszłym lub przyszłym związku i właśnie dlatego idea cudu tak bardzo zyskuje na wartości. Niemożliwe jest, aby nie została ona uwieńczona sukcesem po prostu dlatego, że wracasz do tej sekwencji wraz ze mną, a ja oczywiście reprezentuje dla ciebie… Czy chciałbyś zobaczyć, jak mnie w tej chwili postrzegasz?

Mówisz tak: „No cóż, znam cię, jesteś nauczycielem naukowego podejścia do umysłu odnoszącego się do kwantowego splątania idei, że jest możliwe, aby istniała alternatywa dla otaczającego nas wszechświata”.

Tak, dokładnie tym się zajmuję. Z jakim ważnym czynnikiem mamy tu do czynienia? Że ty sam nie możesz się oddzielić od istoty sprawy? Jednak aby uczestniczyć w związku przyczyny i skutku, oddzielasz się od istoty sprawy i żyjesz wedle własnej aranżacji, a więc gdy tylko rzekomo dochodzisz do jakiegoś wniosku, tracisz go w perspektywie tego, co ci ofiarowuję. Właśnie dlatego nazywa się to cudem twojego umysłu. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj jeszcze trochę o tej kwantowej idei, że różnica, którą właśnie zobaczyłeś wraz ze mną…

Wow! Oto powróciłeś z zewnątrz tego układu odniesienia, tak więc ty i ja siedzimy tu razem i znajdujemy się w całkowicie innym układzie odniesienia niż ten, w którym byliśmy 10 tysięcy lat temu. Lub 20 tysięcy… Lub wczoraj. Lub chwilę wcześniej. Ponieważ – jak właśnie przeczytaliśmy w naszym artykule naukowym – przemiana idei dotyczących teleportacji, jest rzeczywiście tym, co ci ofiarowuję.

„Teleportacja? A więc mówisz mi, że moje cielesne sformułowanie, które ci ofiarowuję…” Widzisz, od razu mnie zaszufladkowałeś. Nie rozumiesz jednego: Zapewniam cię, że dzięki naukowej istocie twojego umysłu, dzięki idei cudu, gdy wyćwiczysz swój umysł w wystarczającym stopniu, abyś mógł zobaczyć lepsze odzwierciedlenie tego, jak wyglądasz w tej cielesnej formie, to nawet ci się nie będzie śniło, żeby pozostać w tym utożsamieniu. Dlaczego miałbyś chcieć tu pozostać? Przecież chcesz się udać do wszechświata, tak czy nie? [Tak].

No dawaj! Czy chcesz się tam udać? Oto nauka mówiąca o kwantowym splątaniu twojego umysłu: jeśli nie będziesz się trzymał i uzasadniał związku przeszłych i przyszłych odniesień, to możesz odejść stąd ze mną dzięki idei szczególnych właściwości twojego umysłu, które proponują nowy rodzaj nauki odnoszący się do twoich uczuć na swój temat. Posłuchaj tego ze mną. To jest ekscytujące. Posłuchaj.

20) Jestem zdecydowany widzieć.
Uznając podzielaną naturę moich myśli, jestem zdecydowany widzieć. Chciałbym zobaczyć świadków, którzy ukażą mi, że myślenie świata uległo zmianie. Chciałbym ujrzeć dowód, że to, czego dokonano przeze mnie, pozwoliło miłości zająć miejsce lęku, śmiechowi – łez, a obfitości – straty. Chciałbym teraz spoglądać na świat rzeczywisty i niechaj nauczy mnie on, że moja wola i Wola Boga to jedno
, ponieważ… 


21) Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej niż je widziałem przed chwilą.
To, co teraz widzę, to tylko oznaki choroby, klęski i śmierci. Bóg nie mógł stworzyć tego dla Swego umiłowanego Syna. Sam fakt, że widzę takie rzeczy, dowodzi, iż nie rozumiem Boga. Dlatego też nie rozumiem Jego Syna. To, co widzę, mówi mi, że nie wiem, kim jestem. Jestem zdecydowany widzieć w sobie świadków prawdy zamiast tych, którzy ukazują mi złudzenie mnie samego.
Oto mamy ideę zemsty, a więc posłuchaj:

22) To, co widzę, jest formą zemsty.
Świat, który widzę, bynajmniej nie reprezentuje miłujących myśli,
które żywię wobec ciebie. Dlaczego? Jest on obrazem ataku wszystkich na wszystko. Jest on wszystkim, tylko nie odzwierciedleniem Miłości Boga i miłości Jego Syna. To moje atakujące myśli dają początek tego wizerunkowi. Moje miłujące myśli wybawią mnie od tego postrzegania świata i przyniosą mi pokój, jaki Bóg mi przeznaczył.
A teraz przeczytam ci również o twoim wyobrażeniu siebie, ponieważ będę musiał porzucić moje atakujące myśli.

23) Mogę uciec ze świata, który widzę, porzucając atakujące myśli.
Oto tu jest moje zbawienie, i nigdzie indziej. Bez atakujących myśli nie mógłbym widzieć świata ataku. Kiedy wybaczenie pozwoli mi, by miłość powróciła do mojej świadomości, zobaczę świat pokoju, bezpieczeństwa i radości. A właśnie to postanawiam widzieć zamiast tego, na co teraz patrzę.

Idea, że możemy posłużyć się czasem, jaki nam pozostał… Tak naprawdę pozostało nam dużo więcej czasu niż, być może, jesteś gotów uznać. A oto dlaczego. W praktyce twojego umysłu dotyczącej odzwierciedleń, które chcesz widzieć w swoim układzie odniesienia, widzisz oczywiście coś, co zostało umieszczone w twoich parametrach czasu, choć zapomniałeś, że jest rzeczywiście w twoim umyśle. I nie możesz nie wierzyć… Czy mam nauczać o nieprzyjacielu, którego tak bardzo nie lubisz w sobie? Naukowa natura twojego umysłu wie doskonale, że porozumiewacie się na temat tego, co chcecie widzieć, podróżując we wszechświecie, ale wyodrębniacie się w obrazach mających podtrzymywać cię w myśleniu, że jesteś oddzielony od wszystkiego we wszechświecie; i dlatego mam ten opis… Dlatego mam ten opis… Dlatego mam ten opis ciebie.

I oto przyszedłem tutaj… Poćwiczymy przez chwilę? Czy chciałbyś zobaczyć, kto tu właśnie przyszedł? Pozwól, że ci go przedstawię. Jest on ideą, że odzwierciedlenie światła, które otrzymujesz – a to jest podejście bardzo naukowe – może dokonać projekcji idei natychmiastowego kwantowego przeobrażenia twojej tożsamości. Oto jestem. Czy wciąż jestem tam? Nie, nie, jestem tutaj tylko dlatego, że ty i ja zgodziliśmy się co do tego, że odległość między nami mogą reprezentować nasze odrębne myśli. A skoro nasze odrębne myśli nic nie znaczą, to postanowiliśmy wymyślić trzecią istotę, czy też ideę, którą możemy chwilowo podzielać, nazywając ją Bogiem. Oczywiście, że nazywamy ją Bogiem, ponieważ wymyślam Boga na podobieństwo tego, czym myślę, że ja sam jestem w moim związku ze sobą.

Chętnie bym tego nauczał. Chętnie nauczałbym o naukowej naturze twojego umysłu. Dobrze ci idzie… Będę czytał aż do momentu, w którym ty i ja zgodzimy się, że przemiana czasu – od momentu, gdy tu przyszedłem – wprowadziła cię w tę szczególną czasoprzestrzeń, w której otacza cię światło wszechświata, dzięki któremu możesz wejść w układ odniesienia skracający odległość między początkiem a końcem czasu. To właśnie oznacza kwantowe splątanie.

Rozumiesz samą naukową zasadę kwantowego splątania; ale musisz zrozumieć, że podstawową zasadą natury twojego umysłu jest to, że nie możesz się odłączyć od myśli, które masz na swój temat. Posłuchaj o myślach, które masz na swój temat.

Nie widzę moich najlepszych korzyści.
Nie wiem, po co jest cokolwiek.
Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.
Bóg jest we wszystkim, co widzę.
Bóg jest we wszystkim, co widzę, ponieważ Bóg jest w moim umyśle.
Nie jestem ofiarą świata, który widzę.
Wymyśliłem świat, który widzę,
co jest nową ideą, przy której cię opuścimy ponieważ…
Jest inny sposób patrzenia na świat.
Skoro celem świata nie jest to, co mu przypisałem, przeto musi być inny sposób widzenia go. Ja widzę wszystko opacznie, a moje myśli są przeciwieństwem prawdy. Widzę świat jako więzienie dla Syna Boga. Świat więc musi być rzeczywiście miejscem, w którym można go uwolnić. Chciałbym ujrzeć świat taki, jaki jest, i widzieć go jako miejsce, gdzie Syn Boga znajduje swą wolność.

Opuszczę cię teraz całkowicie. Jeśli masz jakąś szczególną prośbę lub chcesz zobaczyć, jak wyglądam teraz razem z tobą, i czym się charakteryzuję, to posłuchaj: nazywają mnie zaawansowanym nauczycielem przemiany homo sapiens. Nazywają nas homo illuminatus – oświeconymi. Innymi słowy mój umysł nie jest w stanie utożsamiać się z twoim po prostu dlatego, że widzę cię na innym poziomie energii światła niż ten, na którym się znajdujesz. I to jest miarą tego, jak bardzo cię kocham. Nie mam żadnego wroga. Nawet nie wiem, o czym ty mówisz, gdy odzwierciedlasz żywiony przez ciebie żal. Włączyłem twoją telewizję. Ostatecznie tak bardzo cię to zaczęło męczyć, że sam nie wiesz, jak możesz to znieść. W istocie nie jesteś w stanie tego znieść. Lecz konflikt, który rozgrywał się w twoim umyśle, musi zostać rozwiązany w tym samym momencie, w którym powstał, i zostanie całkowicie rozwiązany z powodu mojej miłości do ciebie… Z powodu mojej miłości do ciebie, w moim związku z tobą. Idziesz teraz w świat i zaczynasz rozpoznawać innych, którzy znajdują się w tym nowym kontinuum czasu… Tym nowym kontinuum czasu – w projekcji twojego umysłu, w której to, co wydawało się istnieć na zewnątrz, nagle wraca do ciebie i zwraca się ku tobie jako twoja rzeczywistość. I jest to wielkie światło. To wielkie światło…

„Kwantowe splątanie” – największa tajemnica w fizyce.

Filmy z tej sekwencji są dostępne jako dary Kursu Cudów:

Widzę tylko przeszłość.
Moje myśli to obrazy, które wytworzyłem.
Jestem zdecydowany widzieć.
Jestem zdecydowany widzieć rzeczy inaczej.
Ponad wszystko inne chcę widzieć.
Ponad wszystko inne chcę widzieć rzeczy inaczej.
Jest inny sposób patrzenia na świat.
Nie ma śmierci. Syn Boga jest wolny.

Podtrzymuje mnie Miłość Boga.

Opowieść o sukcesie ludzkiej przemiany (część 2) – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY

Odcinek II

Spotkanie z Mistrzem-Nauczycielem

Tak, ale…

Czym jest Stworzenie?

Stworzenie jest sumą wszystkich Bożych Myśli w nieskończonej ilości i pozbawionych jakichkolwiek granic. Tylko Miłość stwarza i tylko na swoje podobieństwo. Nie było takiego czasu, w którym nie istniałoby wszystko, co stworzyła. I nie będzie takiego czasu, w którym wszystko, co stworzyła, odczuwałoby jakąkolwiek stratę. Boże Myśli są na zawsze dokładnie takie, jakie były i jakie są, niezmienione biegiem czasu ani po skończeniu czasu.

Bożym Myślom dana jest cała moc ich Stworzyciela. Albowiem On chce powiększyć Miłość poprzez jej rozprzestrzenienie. W ten sposób Jego Syn uczestniczy w stwarzaniu, a zatem musi również podzielać Jego stwórczą moc. Co Bóg zamierzył, aby było jednością na wieki, będzie wciąż jednością, gdy czas przeminie, i nie zostanie zmienione przez upływ czasu, pozostając takie, jakie było, zanim powstała myśl o czasie.

Stworzenie jest przeciwieństwem wszystkich złudzeń, albowiem stworzenie jest prawdą. Stworzenie jest świętym Synem Boga, albowiem poprzez Stworzenie Jego Wola dopełnia się we wszystkich aspektach, a każda część zawiera w sobie Całość. Jedność Stworzenia jest nienaruszalna i gwarantowana na wieki, na zawsze zawarta w świętej Woli Bożego Syna, ponad możliwością skrzywdzenia, oddzielenia, niedoskonałości bądź jakiejkolwiek plamy na jej bezgrzeszności. Posłuchaj wraz ze mną.

My jesteśmy Stworzeniem – my, Synowie Boży. Zdajemy się oddzieleni i nieświadomi naszej wiecznej jedności z Nim. Jednak poza wszystkimi naszymi wątpliwościami, poza wszelkimi lękami istnieje pewność. Albowiem Miłość pozostaje ze wszystkimi Swymi Myślami, a Jej pewność należy do nich. Boża pamięć jest w naszych świętych umysłach, Boża pamięć jest w naszych świętych umysłach, które są świadome swojej jedności oraz połączenia ze swym Stwórcą. Niech naszą funkcją będzie jedynie pozwolić na powrót tej pamięci, na spełnienie Woli Boga na ziemi, abyśmy odzyskali zdrowie umysłu i byli po prostu tacy, jakimi nas Bóg stworzył.

Oto nasza pamięć: Ojciec nas wzywa. Słyszymy Jego Głos i przebaczamy Stworzeniu w Imię jego Stwórcy, istnej Świętości, w której uczestniczy Jego własne Stworzenie, którego świętość jest wciąż częścią pamięci, którą zamierzamy się teraz podzielić.

Dobrze. Zaczynamy.

Początek piosenki:

Nie wiedziałam, jaka to chwila.
A potem spotkałam ciebie.
Jakaż cudowna była to chwila,
Poczułam się jak w niebie.

Nie wiedziałam, jaki to dzień.
Gdy dłoń twą w swojej trzymałam.

Oto punkt, w którym jesteśmy.

Ciepły jakby majowy dzień,
Chwila doprawdy wspaniała.

Wspaniale było żyć, być młodą,
Szaloną i bez reszty twoją.

To wszystko jest w naszym umyśle.

Wspaniale cię widzieć, czuć twój dotyk,
I słyszeć, że nazywasz mnie twoją.

Nie wiedziałam, który to rok.
Jakbym w ogóle nie żyła.
Tak bardzo pragnęłam miłości
i oto w oczach twych zalśniła.

Posiadłam mądrość
I już wiem, jaka to chwila.

To jest Kurs Cudów, a ty go słyszysz.

Dobrze. Idea sformułowania, tu i teraz, pojedynczości jest możliwa, ponieważ w prostym pojęciu, które mamy o sobie, znajdujemy się tu i teraz. Znajdujemy się tu i teraz.

Wspaniale jest żyć, być młodą,
Szaloną i bez reszty twoją.
Wspaniale cię widzieć, czuć twój dotyk,
I słyszeć, że nazywasz mnie twoją.

Nie wiedziałam, który to rok.
Jakbym w ogóle nie żyła.

Czujesz to? To jest Miłość Boga.

Tak bardzo pragnęłam miłości
i oto w oczach twych zalśniła.

Jeżeli skupię twoją uwagę na tym, że jesteś zarówno przyczyną tego, jak i skutkiem, oraz że są one jednoczesne, lub jak nauczamy w czasie – w zasadzie jednoczesne, to nie będziesz cierpiał z powodu tego stanu…

Posiadłam mądrość
I już wiem, jaka to chwila.

Powiem ci, co się dzieje, abyś mógł to zrozumieć. Wszyscy mówią: „No cóż, czego on właściwie naucza?” Nauczam religii rozpoznania samego siebie w idei konkretnego umiejscowienia w czasoprzestrzeni.

No dawaj… Będę cię nauczał. Co jest twoją religią? Jezus? Ty nauczasz… Mam tego spróbować z tobą? Kiedy zaczniesz to słyszeć, to wszystko, co ci mówię o twoim wyobrażeniu, będzie miało sens, rozumiesz? Ponieważ zaczniesz układać w swoim umyśle jedyny czas, jaki naprawdę istnieje, i w tym procesie zamierzasz uciec, zamierzasz uciec, zamierzasz uciec z tej idei, że nie wiesz, kim jesteś. Zrób to teraz!

Zadziwiającą rzeczą jest oczywiście, że nauczam o wyraźnym pojawieniu się postaci spoza tego czasu, a postać ta rozgląda się wokół i mówi: „Ja nie jestem stąd”.

Proszę bardzo, to ciekawe… Wysłałem pewne materiały ilustrujące mnie samego, ponieważ zdecydowałem się nauczać o ponownym pojawieniu się Jezusa Chrystusa. Wysłałem je – zapomniałem komu – jednemu z tych wielkich nauczycieli-guru i wiesz, co się stało? Odesłali mi tę kasetę! A więc widzisz, ty boisz się nauczania o pewności co do tego, że alternatywą wobec idei pobytu w czasoprzestrzeni – jesteś gotowy? – to po prostu nie być w czasoprzestrzeni.

Nie ma takiego miejsca, gdzie byłoby to opisane bardziej stanowczo – spojrzałem dziś na Nowy Testament i mogę ci go przeczytać w jakimkolwiek szczególnym sensie, w jakim chciałbyś go usłyszeć. Nie to jest problemem. Problemem jest to, że słyszysz to koncepcyjnie, lecz prawdziwy świat nie jest koncepcyjny. A oto dlaczego tego nauczam. Mówiłem ci już, że stworzenie to ty. Czy ono włącza wszystko? Oczywiście. Czy włącza ono wszelki zło, grzech i moc piekielną? Tak! Tym będzie stworzenie w myśli o tym, czym jesteś, nie w jakimś innym umyśle, lecz w twoim rozpoznaniu siebie.

Zasadniczo chodzi tu o to, żeby pozwolić na zmianę. A więc kiedy spotkaliśmy się tu i teraz, a ja rozesłałem tę kasetę wideo… Czy mam użyć fragmentu z Pisma Świętego? Czy wiesz, co mówi Jezus w rozdziale 14 Ewangelii św. Jana? On mówi: „Pojawiam się tu jako cielesna forma, by powiedzieć wam, że wyjdziemy stąd, do diabła”. Ty zaś komplikujesz to, dlatego że nie potrafisz zobaczyć alternatywy. A więc mówisz: „No cóż, ale czym jest stworzenie?” O tym czytaliśmy przed chwilą. I od razu pojawia się pytanie i spójrzmy na nie, używając rozdziału 14 Ewangelii św. Jana: „Czym jest prawdziwy świat? Czym jest ten świat, który widzę?”

Posłuchaj, przyjrzymy się tylko fragmentowi, dobrze? To jest Kurs Cudów wspomnień, które mam w swoim umyśle, które nie mogą nie zawierać początku i końca za sprawą, powiedz do mnie: „wynalazku”.

Zauważ, że mechanizm twojego cielesnego sformułowania jest oczywiście nietwórczy. Ty o tym wiesz. Opisujesz wszechświat tam na zewnątrz, miliardy gwiazd i galaktyk, a sam trzymasz się mechanicznego przekazywania koncepcyjnej myśli. Czy ty mnie w ogóle słyszysz? Nigdzie nie możesz pójść; nie możesz wyjść poza prędkość światła. Znajdujesz się w pułapce mechanizmu zwanego wynalazkiem czasu, który jest tym samym, co przestrzeń.

Nie wiem, czy to, co ci mówię… Nie podoba ci się to i mówisz: „Zamierzam być bardzo…” Nie ma w tym żadnej rzeczywistości. Nie ma w tobie nic rzeczywistego. Twoje ciało trwało jedynie ułamek sekundy, czyli moment włączenia mechanizmu, którym jesteś w czasoprzestrzeni, twojego DNA, wyobrażeń, które masz o sobie, twoich pięćdziesięciu tysięcy lat, trwającego tysiąc czy też milion lat sformułowania tej idei. Lecz wszystko to jest mechaniczne. Oczywiście proste rozwiązanie polega na tym, że wiesz doskonale, iż nie wiesz, kim jesteś ani co robisz, a jednak niemożliwe jest, abyś nie wiedział, a zatem tak długo jak pozostajesz w tym mechanicznym stanie, tak długo – powiedz do mnie: „Mogę umrzeć”.

No jasne, bo przecież jesteś mechanicznym cielesnym sformułowaniem! A oczywiście Bóg nie umiera, tzn. nie eliminuje samego Siebie, ale tobie udaje się w mechaniczności… Uwielbiam tego nauczać, gdy to słyszysz.

Posłuchaj, przeczytam ci coś z późniejszych fragmentów idei Podręcznika dla Nauczycieli, dotyczącego twojego sformułowania. A zatem Czym jest prawdziwy świat? Czym jest prawdziwy świat? Przyjrzyjmy się temu. A potem przeczytam ci urywek rozdziału czternastego Ewangelii  św. Jana, ponieważ jestem oczywiście mechaniczną ideą, która zna rzeczywistość wszechświata. I napotykam jedynie inne mechaniczne postacie, które przedstawiają siebie używając prędkości trzysta tysięcy km na godzinę, ale w takim wypadku oczywiście zmierzają one donikąd.

Jeżeli nie będę miał innej okazji, to mój umysł, w mojej pamięci o tobie, przypomina ci, że poprzez trening umysłu udało ci się przybyć tutaj, a to się nazywa wyborem. Będę przez chwilę nauczał o wyborze. Ponieważ jesteś istotą mechaniczną, to reprezentujesz koncepcyjne idee, które następnie mają wartość, jaka jest w nich zawarta. A więc jesteś mechanikiem. Jesteś fizykiem. Masz w swoim umyśle wyobrażenie o wszechświecie, ale pozostajesz mechaniczny. A więc nie ma sposobu, abyś mógł tam dotrzeć. W jaki sposób tego dokonujesz? Używając Umysłu Boga. Teraz spróbuję ci to przeczytać. Posłuchaj.

Posłuchaj, czym jest ten prawdziwy mechaniczny świat?
Prawdziwy świat jest również symbolem, podobnie jak wszystko inne, co ofiaruje percepcja. A jednak reprezentuje on przeciwieństwo twoich wytworów. Twój świat, postrzegany oczami lęku, dostarcza ci świadków przerażenia. Jedynie oczy pobłogosławione przebaczeniem widzą prawdziwy świat, w którym strach jest niemożliwy, a świadków lęku nie można nigdzie znaleźć.

Widzisz to? Rozumiesz, co mówię? Jestem istotą mechaniczną, lecz ofiaruję ci szybszą przemianę odległości między ciemnością a światłem. Posłuchaj.

Prawdziwy świat zawiera przeciwieństwo każdej nieszczęśliwej myśli odzwierciedlonej w twoim świecie; niezawodną korektę obrazów lęku i dźwięków bitwy zawartych w twym świecie. Prawdziwy świat pokazuje inną wizję świata, a widzą go wyciszone oczy i spokojny umysł. W tym świecie jest tylko odpoczynek. Nie słychać w nim żadnych krzyków bólu i smutku, ponieważ wszystko w nim objęte jest przebaczeniem. Obraz tego świata tchnie łagodnością. Tylko radosne obrazy i dźwięki mogą przeniknąć do umysłu, który sobie przebaczył.

Będę przez chwilę nauczał. Ty ćwiczysz operowanie ideami koncepcyjnych skojarzeń, w których spotykasz i rozpoznajesz mechanizmy. A to się nazywa konfliktem po prostu dlatego, że umysł oddzielony od twojego wydaje się pozostawać w konflikcie. A więc znajdujesz poprzez własne mechanizmy idee rozwiązań w swoim umyśle. To jest całe moje nauczanie. To jest nauczanie Jezusa i przeczytamy jeszcze coś o tym. Oczywiście, że istnieje tam cały wszechświat. Przecież wiesz, że istnieje moc miliard razy większa niż to, ponieważ sam mi to powiedziałeś. A jednak wydajesz się zamknięty w idei mechanicznej definicji opartej na myślokształtach. A zatem by zaofiarować ci rozwiązanie, muszę wziąć twoje myślokształty, ponieważ jasne jest, że jeśli jesteś tu zawarty – masz jedno drobne słońce, tak czy nie? Masz jedno drobne słońce i krążącą wokół niego malutką planetę, ale wiesz doskonale, że jesteś istotą mechaniczną. Daj spokój, nadszedł czas, abyś zaczął się temu przyglądać. A więc uznajesz swoją mechaniczność, lecz rzekomo nie znajdujesz rozwiązania, ja zaś ofiaruję ci moją pewność co do tego, że rozwiązanie nigdy nie jest zawarte w mechanizmach, skoro stworzenie, o którym czytałem, jest jedyną rzeczywistością w chwili, gdy budzisz się ze snu o tym, czym jesteś.

Używamy określenia „przeciwna idea”. Innymi słowy, kiedy jesteś przerażony, jesteś również zakochany. I zmiana dokonuje się w tym samym momencie, w którym decydujesz się to zmienić. Lecz kiedy to zmieniasz, to nadal pozostaje podzielonym na cząsteczki związkiem tożsamości „ja”, które nie przestaje się powielać zamiast po prostu być całością powielenia.

Nauczałem tego od czasu, gdy Jezus cię tego nauczał. Ty zaś myślisz, że to było dwa tysiące lat temu. To nieprawda. Lecz nie potrafisz tego usłyszeć, bo potrzebujesz aktywności swoich pojęć, ponieważ myślisz, że Bóg jest prawdziwy. Bóg jest prawdziwy! Mówiłem o tym na tej kasecie i dlatego mi ją odesłali. Nauczałem na niej, że Bóg cię nie osądza koncepcyjnie pod żadnym względem, ale potrzebujesz doświadczenia chwili pełni, aby to zobaczyć.

Posłuchaj jeszcze trochę.

Na cóż by mu się zdały myśli o śmierci, ataku i morderstwie? Cóż może on widzieć wokół siebie prócz bezpieczeństwa, miłości i radości? Czy istnieje coś, co chciałby potępić i osądzić? Świat, który widzi, wyłania się z całkowicie spokojnego umysłu. Nigdzie nie czyha na niego żadne niebezpieczeństwo, ponieważ jest dobry i widzi tylko dobroć.

Prawdziwy świat jest symbolem, że sen o grzechu i winie się skończył, a Syn Boga już nie śpi. Jego budzące się oczy patrzą na niezawodne odzwierciedlenie Miłości jego Ojca, gwarantowaną obietnicę, że został odkupiony. Prawdziwy świat jest oznaką końca czasu, albowiem gdy go widzisz, czas traci sens.

Duch Święty nie potrzebuje czasu, gdy ten wypełnił już swą funkcję. Teraz czeka On jeszcze tę jedną chwilę aż Bóg zrobi Swój ostatni krok, a czas zniknie i zabierze ze sobą percepcję, pozwalając prawdzie, by była sobą. Ta chwila jest naszym celem, ponieważ zawiera w sobie pamięć Boga. A gdy patrzymy na świat, któremu przebaczono, to właśnie Bóg nas woła i przybywa, by zabrać nas do domu, bo przypomina nam o naszej Tożsamości, którą przywróciło nam przebaczenie.

Będę nauczał tej idei, że muszę wyćwiczyć swój umysł w systematyczny sposób, by pozwolić na zmianę pojęcia, które mam o sobie. Rozumiesz? Nie ma wątpliwości, że opierasz się na pojęciach. Nie ma również wątpliwości, że w żadnym momencie nie wiesz, kim jesteś, dlaczego tu jesteś ani jak się tu znalazłeś. A więc konstruujesz sformułowanie cielesne – daj spokój! – które pokazuje ci odbicie tego, co tak naprawdę zawiera się w twoim umyśle.

Od momentu, gdy przyszedłem tu dziś rano, myślę, że upłynęły około dwadzieścia trzy minuty. Ile czasu zajmują dwadzieścia trzy minuty? Cały czas, jaki istnieje. Wydaje ci się, że musisz zachować symboliczność magazynu czasoprzestrzeni, która jest całkowicie iluzoryczna. Widzisz to wraz ze mną? Wszechświat niczego nie magazynuje. Idea magazynowania jest ideą tak zwanej czarnej dziury. I doświadczasz nieustannych czarnych dziur po prostu dlatego, że nie ma czegoś takiego, jak miejsce w przestrzeni oddzielone od tego, czym jesteś.

Przeczytam ci jeszcze jedno zdanie, a potem cię opuścimy, ponieważ opróżniłeś cały swój magazyn. A więc kiedy tu przyszedłeś, przyniosłeś ze sobą jedynie – a to pochodzi wprost od Jezusa… Dwa tysiące lat temu? To przecież niedorzeczne! To wydarzyło się dopiero dziś rano, zanim tu przybyłeś i po tym, jak odszedłeś. Posłuchaj tego ze mną.

Kosmologia Kursu Cudów

We wszechświecie istnieje tylko jedna istota, która nie wie, czym jest. Mowa tu o pozornym obiektywnym stanie określającym siebie mianem istoty ludzkiej. Ten stan jest całkowicie przejściowy i przemijający. Stanowi on niespotykany przejaw niemożliwej korelacji między czasoprzestrzenną świadomością a bytem wiecznej rzeczywistości.

Odnoszę się do wyobrażenia, które masz o sobie. Usiłuję wywrzeć na ciebie wpływ w związku z twoją religią, ale ty wiesz doskonale – mam przez chwilę nauczać? – że wokół ciebie pojawiają się postacie znajdujące się, rzecz jasna, w różnych cyklach czasoprzestrzeni, i każda z nich przedstawia się jak część tego, co uważa za korelację czasoprzestrzenną, lecz postrzega innych jako – użyjemy tu określenia „ciemne” – powiedz do mnie: „ciemne postacie”.

O tak, i właśnie dlatego boisz się samego siebie. Ustalasz pojęcia o utrzymaniu całości mechanizmu, który wytworzyłeś, lecz ten mechanizm ciągle się psuje. Rozumiesz? Czy słyszysz to choć trochę? Właśnie dlatego, gdy posługujesz się prędkością trzysta tysięcy km/s, gdy budujesz te wielkie konstrukcje, które wypuszczasz w przestrzeń kosmiczną, gdy odpalasz rakiety, to nigdzie tak naprawdę nie jedziesz. Nie tylko jest to prawdą, ale ty o tym wiesz. Wiesz, że dotarcie gdziekolwiek za pomocą mechanizmów czasoprzestrzeni zajmie ci i tak ze sto tysięcy lat.

Na czym polega nasza pewność? Na tym, że czas musi być wynalazkiem opierającym się na idei twojego cząsteczkowego rozpadu, który pokaże ci prawdę. W tym sensie nauczam przesłania Jezusa z Nazaretu, lecz kiedy wysłałem do ludzi kasety wideo, a oni wszyscy modlą się do Boga i mówią: „Boże, kiedy umrę, wtedy będę z Tobą”. To czysty nonsens! We wszystkich naukach jakiegokolwiek polegającego na koncepcjach umysłu ofiarowana ci jest pewność co do tego, że czasoprzestrzeń jest wynalazkiem twojego umysłu.

Gdy tu przyszliśmy dziś rano, ile to czasu? A więc przyszedłem i pokazałem ci to. Pamiętasz ostatnią kasetę wideo? Znajduję się w jakimś miejscu w czasoprzestrzeni. Tak naprawdę zmieniam czasoprzestrzeń, w której się znajdujesz. A co ty robisz? Pozwalasz na tę zmianę. Jeśli zaś będziesz się tego trzymał, to będziesz cierpiał z powodu konsekwencji pojęcia, które masz o sobie, i będziesz przekonany, że jesteś ciałem. Dlaczego to prawda? Bo jesteś ciałem! Lecz nie jesteś już nim w tym miejscu, w którym się znajdujesz w związku ze względnym skojarzeniem, że cała czasoprzestrzeń dzieje się tu i teraz.

Właśnie dlatego udało ci się wyćwiczyć swój umysł, by zobaczył inny powód, dla którego tu jesteś. Powodem tym, oczywiście, jest twoja ucieczka do wszechświata. Nie możesz tego dokonać w sposób mechaniczny. Nie tylko to, ale ty o tym dobrze wiesz. A zatem utrwalasz to, mówiąc: „Kiedy umrę, utracę tą cielesną postać”. I okazuje się, że rzeczywiście ją tracisz, ale wcale nie umierasz. Nie możesz umrzeć. Nie ma możliwości – i miałem trochę o tym poczytać – aby istniało coś takiego, jak całkowite unicestwienie, ponieważ miejsce unicestwienia nie może zaistnieć w pełni twórczej rzeczywistości. Jest ono chwilą w czasoprzestrzeni, która trwała tak krótko, i udało ci się ją opuścić.

A zatem wszystkie historie, które mi opowiesz – słyszysz daną historię, znasz tę historię, a jednak nie możesz jej przyjąć, bo nie ma dla niej miejsca w jedności umysłu, którym się posługujesz. Czy mam nauczać? Istnieje tylko jeden umysł. To Umysł Boga. Innymi słowy życie jest pełnią tego, czym jest. Miałem ci trochę poczytać również na ten temat. Istnieje tylko jedno życie i dzielimy je z Bogiem. Nie ma różnych rodzajów życia.

A więc otwieramy Pismo Święte i oto nagle widzimy św. Pawła dwa tysiące lat temu, a także Jezusa, który się pyta: „Dlaczego nie widzisz, że przyszedłem tu, by ci powiedzieć, że twój czas się skończył i że możesz stąd odejść?”

Kocham cię. Uwielbiam tę myśl, że w twoim religijnym pojęciu o sobie zaczniesz przebaczać temu, że niemożliwe jest, aby konflikt, który czujesz, nie był, po pierwsze, powodowany przez ciebie, a po drugie, aby nie był on prawdziwy jako mechanizm, za pomocą którego definiujesz się w swoim polegającym na koncepcjach umyśle. Zaś ten moment nazywamy polem energii i to jest rzeczywistość. Nie ma to zupełnie nic wspólnego z koncepcjami. Jest to ucieczką od koncepcji. Zaraz wracam. Zaraz wracam.

Piosenka: Róża

Mawiają, że miłość jest jak rzeka,
w której topi się wiotka trzcina.
Mawiają, że miłość jest jak brzytwa,
Co duszę twą na pół ucina.

Mawiają, że miłość jest głodem,
Niezagojonym wiecznym pragnieniem.
Ja zaś mówię, że miłość jest kwiatem,
Ty zaś jego jedynym nasieniem.

Serce, co boi się zranienia
Tańczyć się nigdy nie nauczy,
A sen, co lęka się przebudzenia
Onieśmielony z gry się wykluczy.
Dawać zapewne nie będzie umiał,
Kto zabezpiecza się skrycie,
A dusza, co boi się śmierci,
Nigdy nie pozna, czym jest życie.

Gdy czas zbyt samotnie płynie,
A ciężar losu zbyt wiele waży,
Gdy myślisz, że miłość jest jedynie
Dla silnych i dla szczęściarzy,
To pamiętaj, że nawet w zimie,
Pod śniegiem, choćby go było dużo,
Leży nasionko, które miłością słońca
Ogrzane na wiosnę – staje się różą.

 

Ewangelia św. Jana, rozdział 14

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie ja jestem. Znacie drogę, dokąd ja idę». Znacie drogę, dokąd ja idę. Odezwał się do niego Tomasz: «Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?» Odpowiedział mu Jezus: «Ja jestem drogą, prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie, ponieważ Go zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Jezus odpowiedział mu w czasoprzestrzeni – a ty możesz to usłyszeć – «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu same dzieła!

Wróciłem na chwilę, ponieważ czytam ci Nowy Testament. Czytałeś go już od dwóch tysięcy lat. Jest w nim powiedziane dokładnie to samo, czego dziś próbuję cię nauczać. Lecz ty mówisz do mnie: „Pokaż nam Ojca, a wtedy ci uwierzymy”. On zaś odpowiada: „Nie mogę ci Go pokazać inaczej, jak pokazując ci dzieła, których trzeba dokonać poprzez przemianę twojego umiejscowionego w czasoprzestrzeni umysłu. Posłuchaj jeszcze trochę:

Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! Jesteś w stanie to zrobić! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię. Jeszcze raz powtarzam: Poproście o cokolwiek, a ja to dla was zrobię.

Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Posłuchaj, oto, co ci ofiaruję: Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. I uwaga:

Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie. Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać.

Mógłbym czytać dalej, ale z pewnością to nic nie da. A oto dlaczego: Przekazuję ci podstawową pewność co do tego, że znajdujesz się w sekwencji złudzenia, w którym rzeczywiście wierzysz, iż cały wszechświat jest zawarty w ramach ograniczenia, które ktoś – i używam tu pojęcia „ktoś” czy też „jakieś ciało” – narzucił ci, ponieważ powielałeś samego siebie w strukturze pojęcia o tym drobnym miejscu w przestrzeni. Daj spokój!

Jezus wyraża piękną myśl we fragmencie zatytułowanym Wielkość wobec małości. Czy zwracasz kiedykolwiek uwagę na to, jaki jesteś mały? W swoim polegającym na koncepcjach umyśle wiesz doskonale, że niezależnie od rozmiarów, jakie sobie przypisujesz – to jest jedna z moich wielkich nauk – niemożliwe jest, aby mechanizm decyzyjny, którego używasz, nie włączał całego wszechświata. Jednak decyzje te nie są prawdziwe poza tą chwilą – kiedyś nauczaliśmy tego jako „zapadnięcia się” w czasoprzestrzeń, w której się znajdowałeś.

A oto, czemu muszę stawić czoła. Oczywiste jest – spróbować czegoś z tobą? – że nie jestem człowiekiem. Mógłbym być człowiekiem tylko w związku z ideą mechanizmów, których używam w moich pojęciach. I oto modlę się do Boga o ulgę. Nazywamy to tachionowym polem energii, a ono jest nieustannie w twoim umyśle.

A teraz powiedz do mnie: „Boję się”. Oczywiście. Boisz się, ponieważ mechanizmy, które zaprojektowałeś, są tak małe w twoim układzie odniesienia, że opowiadasz mi wszystkie te historie o wszechświecie oraz miliardach gwiazd i galaktyk, i masz koncepcyjne wyobrażenia w swoim umyśle, ale one są niezmiernie małe w układzie ograniczenia. Mówię ci jedynie, że całkowita odległość dotycząca jedności Miłości Boga, Miłości rzeczywistości, Miłości stworzenia jest pełnią tego, czym wszyscy jesteśmy. I oto podjęliśmy decyzję, że możemy to osiągnąć osobno w naszym pojęciu o sobie, ponieważ możemy to osiągnąć osobno. A jest tak dlatego, że pojawienie się dowolnej idei wynalazku czasu będzie miejscem, w którym odnajdziesz siebie.

Poczytam ci jeszcze trochę. Nazywamy to Kursem Cudów. Czy rozumiesz mnie choć trochę? Nadszedł czas, abyś przynajmniej powiedział – a to pochodzi od Jezusa: Przyszedłem tu, aby cię stąd zabrać. A ty natychmiast mówisz: Dlaczego mnie nie zabrałeś dwa tysiące lat temu? Zabrałem. Ale widzisz, w twoich skojarzeniach wydaje ci się, że przeszłość minęła. Ona wcale nie minęła. Ty bierzesz przeszłość i rzutujesz ją w przyszłość – spójrz na to ze mną – i żyjesz w układzie odniesienia, w którym myślisz, że widzisz coś na zewnątrz. Oto zdanie wprost od mojego zbawiciela: nie ma nic na zewnątrz.

Doświadczyłem objawienia w momencie zdruzgotania. Wtedy to przeżyłem – i teraz nauczam – najbardziej niszczycielski akt zwany śmiercią – ty zaś lubisz śmierć, ponieważ tak naprawdę jej nie pamiętasz. Wydaje się, jakbyś ciągle pozostawał pod naciskiem porządkowania idei czasoprzestrzeni. Czas się obudzić! Czas się obudzić! Ty to wiesz, lecz boisz się utraty mechanizmów, za pomocą których wymyśliłeś siebie. Istnieją tylko dwie możliwości. To wszystko. No przecież! Jedna z nich jest mechaniczna, ponieważ idea, że Bóg musiałby się oddzielić we własnym Umyśle, jest niemożliwa. Ale ponieważ ty wierzysz, że jest możliwa, to właśnie ty nie jesteś prawdziwy. I dlatego odesłano mi tamtą kasetę wideo. Ja nauczam przesłania Jezusa Chrystusa, na miłość Boską! Lecz musisz je usłyszeć w swoim własnym umyśle.

Uważaj, coś ci powiem. Puszczam ci w tej chwili piosenkę. Czy puściłem ładną piosenkę? Ona jest rzeczywiście ładna. Wiąże się ona z ideą, że mam dużo czasu, że mogę to usłyszeć… Ja po prostu proszę idee zawarte w tym skojarzeniu, aby doświadczyły mechanizmu polegającego na tym, że [w tle zaczyna się instrumentalna piosenka pt.: Gdy czas upływa] – jak mówi piosenka – musisz o tym pamiętać. Pocałunek pozostaje pocałunkiem. Westchnienie jest tylko westchnieniem. Fundamenty się nie zmieniają z upływem czasu. Posłuchaj:

Świat sam w sobie jest niczym. Twój umysł musi mu nadać znaczenie. To, co widzisz w tym świecie, to twe pragnienia odegrane tak, abyś mógł na nie patrzeć i myśleć, że są prawdziwe. Być może sądzisz, że nie wytworzyłeś świata, lecz przyszedłeś niechętnie do tego, co już było wytworzone, czekające zaledwie, aż twoje myśli nadadzą temu znaczenie. Jednak w rzeczywistości, gdy przyszedłeś, znalazłeś dokładnie to, czego szukałeś. Powtórzę to jeszcze raz:  Znajdujesz tu i teraz dokładnie to, co myślałeś.

Ten świat, czy też koncepcja tej chwili, skończył się dawno temu. Myśli, które go wytworzyły, nie znajdują się już w umyśle, który je wymyślił i kochał przez krótką chwilę. Cud pokazuje, że przeszłość odeszła, a to, co naprawdę odeszło, nie ma żadnych skutków. Pamięć o przyczynie może jedynie wytworzyć złudzenie jej istnienia, a nie skutki.

Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Przypominam sobie coś. Przypominam sobie coś. Widzisz to? Wydobywam cię z twoich zamierzchłych idei pamięci. Boisz się ich utracić, ponieważ będziesz wtedy nieżywy. A więc trzymasz się ich i w tym czasowym układzie odniesienia, w którym się znajdujesz, przechodzisz kolejne doświadczenie śmierci. Istnieje tylko jedna myśl o tym, że jestem cielesnym sformułowaniem powielenia galaktycznej idei zawarcia w tym sformułowaniu.

Posłuchaj tego: jeśli rzeczywiście jesteś istotą mechaniczną, czym oczywiście nie możesz nie być – to nie wyklucza to możliwości, że pojęcie, które masz o sobie, może ci pozwolić zobaczyć twoją pełnię. Oczywiście wzbudza to w tobie lęk z powodu twojej determinacji, by przestawiać się jako część idei umiejscowienia w czasoprzestrzeni. Można tu użyć ulubionego wyrażenia: Zejdź mi z oczu, szatanie.

A wy myślicie sobie tak: Ale przecież ja nie wierzę w piekło. Ja bym na twoim miejscu wierzył. Ja wierzę w Niebo. W to również możesz wierzyć, lecz decyzja, by pozwolić sobie samemu na uzdrowienie, będzie przez chwilę zawierała czynniki odzwierciedlenia światła, ponieważ stanowią one ciemną formę nieustannego nadużywania samego siebie w tym malutkim miejscu w czasoprzestrzeni.

A teraz powiedz do mnie: „Ja to rozumiem w sposób koncepcyjny”. Powiedz to. Rozumiem, że jestem człowiekiem. Lecz przed chwilą przeczytałem ci, że tak naprawdę nie jesteś człowiekiem. To pochodzi od Jezusa – nie jesteś nim dłużej niż tę sekundę, w której zacząłeś się pytać: Kim jestem? Co ja takiego zrobiłem? Dlaczego tu jestem? W tym samym momencie, o homo sapiens, niemożliwe jest, abyś nie otrzymał odpowiedzi. Tak naprawdę ofiaruję ci jedynie ucieczkę od twojej małości. Jednak nie możesz uciec poprzez próbę powiększenia swojej małości. Musisz powrócić do tej maksymalnej małości, którą jesteś w molekularnych falach twojej myśli o sformułowaniu cząsteczek i fal przemiany falowej energii światła, które redukujesz do poziomu cząsteczki i trzymasz się jej po to, by oddzielać swoje ciało.

Jak widać pozwalasz Staruszkowi nauczać. Wielu z was, jak przypomina nam Jezus, jest tak naprawdę w tym ode mnie lepszych. Lecz musisz poznać podstawowy zasób słów dotyczących twojego symbolicznego przedstawienia siebie, dzięki czemu twój opis samego siebie pokaże ci konflikt, którego zamierzasz się trzymać. Rozumiesz? Ja ci niczego nie odbieram. Ktoś naprawdę się tu sprzeciwił. Nie wiem, kto to taki. To jeden z tych wielkich uduchowionych, który powiada: Wszyscy przecież odczuwamy konflikt i ból. To całkowity absurd. Lecz kiedy przychodzę tu i mówię do ciebie, odsyłasz mi Pismo Święte Jezusa. Nie podoba ci się myśl, że jesteś całkowity i doskonały bez względu na to, czy się z tym zgadzasz, czy nie. Bóg bowiem nie osądza ani nie rozróżnia mechanizmów, za pomocą których słuchasz samego siebie.

Czy ja przynoszę tu tę ideę? Oczywiście. Czy wielu z was tego doświadczyło? Mam nauczać? Wszyscy tego doświadczyliście. Ty zaś myślisz, że przychodzisz do Jezusa za pośrednictwem tych wielkich katedr i pomników, które budujesz. A ja przeżyłem moje objawienie dzięki człowiekowi, który sprzedawał jabłka na rogu ulicy. Nie słyszysz mnie. On po prostu tam stał – to było w trakcie Wielkiego Kryzysu w latach trzydziestych – ledwo wiązał koniec z końcem i sprzedawał zebrane przez siebie jabłka po to, by się utrzymać. Używał on energii miłości, którą poczuł w chwili naszego umiejscowienia w czasoprzestrzeni, w której się znajdował.

Czy mnie słyszysz? Czy ktokolwiek mnie słyszy? Ty wciąż porządkujesz twoje wyobrażenie o tym, że nie jesteś doskonały. Lecz używasz symboli, które reprezentują czynność przebaczenia opartego na przekonaniu, że symboliczne przedstawienie tego, kim jesteś, nie może być zawarte całkowicie w twoim umyśle. Jezus zaś mówi: To nieprawda. Nie potrzebujesz żadnego tabernakulum. Nie potrzebujesz niczego. Te rzeczy próbują zasadniczo robić nauczyciele, którzy udają, że mówią o Jezusie. Lecz pamiętaj o jednym: jeśli mam sformułować ideę zmiany w czasoprzestrzeni, a zmiana ta pokaże ci miejsce, które odkryłem w swoim umyśle z powodu całego bólu, samotności i śmierci, to może się to wydarzyć w każdej chwili, w każdym miejscu i czasie, ponieważ już się dzieje, już się dzieje. Jak mówi piosenka: W dłoniach mych – czas, a w moim sercu – ty.

[W tle muzyka orkiestry Jackie Gleason]
A gdzie nie spojrzę, nic prócz miłości. Gdzie nie spojrzę, nic prócz miłości. Czy zauważyłeś, że nie unikam idei spoglądania na ciebie w twojej własnej perspektywie? A jeśli zawołasz raz na zawsze, spełnią się wszystkie moje marzenia. Przepraszam. Widzisz? Idea przemiany twojego umysłu nie wyklucza bólu. Ty myślisz sobie tak: „Ależ jestem radosny i szczęśliwy!”. Musisz jednak doświadczyć chwili całkowitej przemiany, bo inaczej po co tu jesteś?

Dzielisz się chwilą z bliską ci osobą. Widzisz, używam swojego umysłu. Czy twoje ciało ma w tym udział? Może mieć. Nie sprzeciwiam się niczemu, co zdecydowałeś się zrobić z innym ciałem. Mówię ci jedynie, że jeśli oddzielisz jedno ciało od drugiego, to zginiesz, po prostu dlatego, że… w dłoniach mych – czas, a w moich ramionach – ty.

Jest to tak pięknie opisane w Piśmie Świętym, w którym Jezus mówi: Przebacz człowiekowi na zewnątrz. Innymi słowy: kochaj swoich nieprzyjaciół. Słyszysz to w sposób koncepcyjny. Ja zaś ofiaruję ci pewność co do tego, że jeśli mamy wspólny cel, mimo że jesteśmy oddzieleni, to jak przypomina nam Jezus – nasz cel doda nam sił w chwili, którą zamierzamy tu spędzić.

Dobrze. Gdy stąpasz po tej ziemi, tak naprawdę ciągle przeżywasz chwile oddzielenia. Lecz w tym samym momencie czujesz niesamowitą miłość, zrozumienie i wolność, które oczywiście nie są związane z ciałem, a wszystkie mechanizmy, które próbowałeś łączyć w całość w sekwencji snu, już zniknęły.

Cieszę się, że zdecydowałeś się ze mną spotkać w tym momencie. Cieszę się, że zdecydowałeś się posłużyć wynalazkiem, którym jest idea, że czas nie może trwać dłużej niż ta chwila, którą właśnie przeżywasz. Poćwiczmy przez chwilę. Oto jesteś. Tak naprawdę nie było cię tutaj dwadzieścia osiem lub pięćdziesiąt siedem minut temu. Nie, to niemożliwe. Możesz tu być jedynie w tym momencie, w którym ustanawiasz nowy układ odniesienia oparty na świadectwie, którego używamy, by dzielić się brakiem odległości między moim cierpieniem a twoim cierpieniem, ponieważ jakakolwiek różnica między nimi może jedynie prowadzić do tego, co dzieje się tu i teraz.

I oto jeszcze jedno zdanie, które jest bardzo ważne w związku z ideą czasu. Posłuchaj.

Myślisz, że żyjesz w tym, co jest przeszłością. Każdą rzecz, na którą patrzysz, widziałeś już ledwie przez chwilę, dawno temu, zanim jej nierealność ustąpiła wobec prawdy. Ani jedno złudzenie nie pozostaje wciąż bez odpowiedzi w twoim umyśle. Niepewność została sprowadzona do pewności tak dawno temu, że w istocie trudno jest trzymać ją w swoim sercu tak, jakby była ciągle jeszcze przed tobą.

Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Czas trwał tylko chwilę w twoim umyśle i nie miał żadnego wpływu na wieczność. Tak więc czas przeminął i wszystko jest dokładnie takie, jakie było, zanim powstała droga do nicości.

Dobrze. Czy zauważyłeś to? Znalazłeś się w innych ramach czasu. Na tym polega cała nauka Kursu Cudów, który pochodzi spoza czasu, od Jezusa, i zawiera w sobie przekonanie, że udało ci się przyspieszyć układ odniesienia, w którym się znajdujesz. Jest to oczywiście nauką Nowego Testamentu, nauką Jezusa i użyję tu pewnego słowa, ponieważ jest możliwe, że zechcesz to usłyszeć. Powiedz do mnie ,,ukrzyżowanie”.

Oczywiście, że ból, śmierć i samotność, których doświadczasz, po prostu podtrzymują tę myśl, że jesteś ciałem. Jezus zaś ci udowodnił po prostu, że dopóki sądzisz, że jesteś ciałem, będę ci ofiarował odzwierciedlenie – teraz powiedz do mnie: „zmartwychwstanie” – które pokaże ci, że mogę zmartwychwstać razem z tobą. Oczywiście masz z tym problem i dlatego wysłałem tę kasetę tej osobie – nie pamiętam imion tych wszystkich ludzi… Oni są cudowni i piękni, i nauczają, że Jezus zmartwychwstał, ale zawszę łączą to z ideą śmierci, podczas gdy zasadniczo chodzi o to, że doświadczając nieustannych idei śmierci – idei całkowitej ciemności i światła, możesz wstąpić do… Uwaga!

Niektórzy z was się właśnie pojawiają. A oto dlaczego mnie zaatakujesz. Nie wiem, czy to słyszysz, ale ty atakujesz wszystko po prostu dlatego, że się tego boisz, a tę myśl usprawiedliwiają ciemne postacie, które cię otaczają. Lecz nagle nie wiadomo skąd pojawiła się w twoim umyśle chwila całkowitego przebaczenia i w tamtej chwili nie byliśmy od siebie koncepcyjnie oddzieleni; byliśmy koncepcyjną jednością, ponieważ jako ten, którego nazywasz Mistrzem-Nauczycielem, nauczam świadectwa przemiany mojego fizycznego poczucia istnienia, a dokonuję tego w związku z – powiedz do mnie: „ponownym pojawieniem się Jezusa”.

Nauczałeś tego wystarczająco długo; gdzie myślisz, że podział się Jezus? Na co on czeka? On mówi ci po prostu: Ja zmartwychwstałem, lecz ty tego nie widzisz, ponieważ podtrzymujesz siebie i bronisz się przed działaniem pojedynczej przemiany własnego umysłu.

Nie potrafię wyrazić, jak wielką radość sprawiła mi idea, że pojęcie, które masz o sobie, jako tak zwana zawarta w ciele istota ludzka, jest po prostu determinacją, by nie osądzać czynności miejsca, w którym się znajdujesz. Jeśli zaś pragniesz wymknąć się stąd do wszechświata, to będziesz musiał uwolnić ideę obrony miejsca, w którym jesteś.

Powiedz do mnie: „Ale wtedy umrę”. Nie, nie umrzesz. Używasz śmierci, by usprawiedliwić własną niezdolność do uznania, że ta chwila czasoprzestrzeni tak naprawdę już się skończyła i że cały wszechświat na ciebie czeka. To musi być prawdą, ponieważ powiedziałeś mi w sposób koncepcyjny – i posłużę się tu tobą – powiedziałeś mi, że mogę stąd uciec, w moim pojęciu o sobie, jeśli przekroczę prędkość światła. A ja ci odpowiem: to cudownie. Jeżeli to prawda, to mogę się pojawić tutaj, a chwilę później w jakimkolwiek innym miejscu we wszechświecie.

Tym jest właśnie miłość, prawda? Ona nie wyklucza idei dzielenia się misją, z powodu której tu jesteśmy, lecz misja, którą postanowiłeś kontynuować, nie zaspokoi cię do końca po prostu dlatego, że nastało światło, a ciemność zniknęła. Nastało światło, a ciemność zniknęła. Co za piękne odzwierciedlenie! Dziękuję. Do zobaczenia za chwilę. Do zobaczenia za chwilę, tu i teraz. Świat tego nie widzi, lecz ty to nareszcie widzisz.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY
Odcinek II

Opowieść o sukcesie ludzkiej przemiany (część 1) – tekst filmu Mastera Teachera

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY

Spotkanie z Mistrzem-Nauczycielem

Dzięki zasadom cudownego uzdrowienia
rozpoznajesz swój nowy Chrystusowy Umysł

Pamiętaj, ty jesteś uzdrowicielem przez cuda. Pamiętaj o tych bardzo ważnych ideach o sobie.

ZASADY CUDÓW

•    Nie ma hierarchii trudności w cudach. Jeden nie jest „trudniejszy” czy „większy” niż inny. Wszystkie są takie same. Wszystkie przejawy miłości są maksymalne.
•    Cuda dzieją się w sposób naturalny jako przejawy miłości. Rzeczywistym cudem jest miłość, która je inspiruje. W tym sensie wszystko, co pochodzi z miłości, jest cudem.
•    Wszelkie cuda oznaczają życie, a Dawcą życia jest Bóg. Jego Głos pokieruje tobą bardzo szczegółowo. Będzie ci powiedziane wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
•    Modlitwa jest nośnikiem cudów. Jest ona środkiem porozumiewania się stworzenia ze Stwórcą. Poprzez modlitwę miłość jest otrzymywana, zaś poprzez cuda miłość jest wyrażana.
•    Cud jest służbą. Jest on maksymalną przysługą, jaką możesz wyświadczyć komuś innemu. Jest on sposobem kochania bliźniego swego jak siebie samego. Rozpoznajesz wartość swoją i swego bliźniego równocześnie.
•    Cuda są myślami. Myśli mogą reprezentować niższy, czyli cielesny poziom doświadczenia, albo wyższy, czyli duchowy poziom doświadczenia. Pierwszy wytwarza to, co fizyczne, a drugi stwarza to, co duchowe.
•    Cuda wykraczają poza ciało. Są one nagłymi przeskokami w niewidzialność, z dala od poziomu cielesnego. Dlatego właśnie uzdrawiają.
•    Cuda budzą na nowo świadomość, że to duch, a nie ciało, jest ołtarzem prawdy. Jest to rozpoznanie, które prowadzi do uzdrawiającej mocy cudu. Posłuchaj.
•    Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.
•    Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu zostało przebaczone.
•    Cuda są naturalnymi oznakami przebaczenia. Dzięki cudom akceptujesz Boże przebaczenie poprzez rozszerzanie go na innych.
•   Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem. Posłuchaj
•    Cud jest korektą wprowadzoną przeze mnie do fałszywego myślenia. Działa jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.
•    Cuda oddają tobie cześć, ponieważ jesteś godny miłości. Rozpraszają one złudzenia o tobie i postrzegają w tobie światło. W ten sposób wymazują twoje błędy przez uwolnienie cię od twoich koszmarów. Poprzez wyzwolenie twojego umysłu z więzienia twoich złudzeń przywracają cię do zdrowia. Posłuchaj
•    Mechanizmem cudów jest Duch Święty. Rozpoznaje On zarówno Boże stworzenia, jak i twoje złudzenia. Oddziela On prawdę od fałszu dzięki Swej zdolności, by postrzegać w sposób całościowy, a nie selektywny.
•    Duch Święty jest najwyższym pośrednikiem w porozumiewaniu się. Cuda nie wymagają tego typu porozumiewania się, ponieważ są tymczasowymi środkami porozumiewania. Kiedy powracasz do swej pierwotnej formy porozumiewania się z Bogiem poprzez bezpośrednie objawienie, potrzeba cudów przemija.
•    Cud jest przejawem wewnętrznej świadomości Chrystusa i akceptacją Jego Pojednania.
•    Poważną zasługą cudów jest ich siła w uwalnianiu ciebie od twojego fałszywego poczucia izolacji, pozbawienia czegoś oraz braku.
•    Cud nigdy nie jest stracony. Może on dotknąć wielu ludzi, których nawet nie spotkałeś, oraz wywołać nieprawdopodobne zmiany w sytuacjach, których nie jesteś nawet świadomy.
•    Cud jest jedynym środkiem kontrolowania czasu do twojej natychmiastowej dyspozycji. Tylko objawienie wykracza poza czas, nie mając w ogóle nic wspólnego z czasem.
•    Cud jest narzędziem uczenia się, które zmniejsza potrzebę czasu. Tworzy on przedział czasowy niezależny od przebiegu czasu i nie podlegający jego zwykłym prawom. W tym sensie cud jest czymś pozaczasowym.
•    Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, a więc odwracają one porządek czasowy. Są one zawsze afirmacjami odrodzenia, które wydają się sięgać wstecz, lecz w rzeczywistości wiodą naprzód. Cuda niweczą przeszłość w teraźniejszości i w ten sposób wyzwalają przyszłość.
•    Cuda umożliwiają ci uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych, ponieważ to ty sam wytworzyłeś chorobę i śmierć, a zatem możesz zlikwidować je obie. Ty jesteś cudem zdolnym do stwarzania na podobieństwo swego Stwórcy. Wszystko inne jest tylko twoim własnym koszmarem sennym i nie istnieje. Tylko stworzenia światła są rzeczywiste.

Ty jesteś cudem. Jesteś cudem. Jesteś cudem.

Pozwolisz, że wejdę? Czynność uzdrawiania chorych i wskrzeszania umarłych, którą się tu zajmiemy, dokonuje się dzięki przedstawieniu w naszym umyśle natychmiastowej alternatywy, dostępnej dla nas za sprawą tej myśli – i na tym polega cała ta struktura – że odzwierciedlenia światła, które widzę w procesie istnienia jako to cielesne sformułowanie, jako nauczyciel cudów – usłyszałeś, co powiedziałem? – jako nauczyciel cudów jestem całkowity i doskonały, jaki zostałem stworzony… W punkcie procesu opierającego się na tej myśli, że jesteś umysłem, ciałem i duchem.

Cieszę się, że zdecydowałeś się użyć tego, co wydaje się twoim cielesnym sformułowaniem w związku z ideą, że cielesne sformułowanie w każdej chwili jest tak naprawdę tylko przejściem z idei konkretności twojej cielesnej formy, o czym pięknie mówi mój drogi przyjaciel Deepak. Przyjrzyjmy się przez moment temu, jak rzeczywiście działa cud. Zajmie to nam tylko chwilę, bo zapewniam cię, że nie będę ciałem w związku z tym, co zamierzam zrobić, co zamierzam zrobić, co zamierzam zrobić…

Przyjrzyjmy się szybko temu, czym naprawdę jest cud, ponieważ nie ma wątpliwości, że wydaje ci się, iż jesteś czymś stałym w swojej cielesnej formie. Nieprawdaż? Innymi słowy nauczam cię, że składniki czasu, który wydaje się upływać – w chwili gdy przyszedłem tu i usiadłem – tak naprawdę rozgrywają się tylko w chwili, gdy usiadłem. Jeśli zaś zobaczysz, na czym polega układ odniesienia, którego próbuję cię nauczyć, to zrozumiesz, że powtarzalność mojego ciała tak naprawdę dzieje się dokładnie i wyłącznie w tym momencie, a jednak zachowuję cielesną strukturę, ponieważ przyjmuję rolę, którą nazywamy „stałością” czy też pełnią lub cielesnym sformułowaniem. Posłuchaj, wszystko, czego cię nauczam jako tak zwanego homo sapiens, sprowadza się do tego, że jest w tobie zawsze pełnia – w tej idei, że stanowisz cielesne sformułowanie.

A teraz muszę ci pokazać – w procesie, który nazwalibyśmy uzdrowieniem ciała – że w każdym momencie możesz przyjąć ten tytuł. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj, co mówi na ten temat Deepak. Mówiono o tym od zarania czasu. Mówiono o tym od momentu, gdy w idei twojej świadomości pojawiła się myśl o stałym ciele. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj.

Oto wypowiedź Deepaka Chopry:

Hołdujesz w swym umyśle przesądom określającym cię jako ciało i to właśnie musisz przezwyciężyć. Chodzi tu o przychylne nastawienie do rzeczy, które wydają się konkretne, namacalne i trójwymiarowe. Myślimy, że kamień jest rzeczywisty, ponieważ jest czymś stałym, ciężkim, a nasze zmysły mogą go z łatwością zlokalizować w czasie i przestrzeni. A zatem, co możemy powiedzieć o rzeczywistości, w której nie wierzysz w to, co widzisz?
Nasze zmysły odgrywają tę samą sztuczkę z rzeczywistością w większej skali. Nasze mózgi są zbyt powolne, by zarejestrować migotanie każdego konkretnego przedmiotu, który na kwantowym poziomie istnieje i przestaje istnieć tysiące razy na sekundę. A zatem widzimy stałe przedmioty, mimo że tak naprawdę ich nie ma.
Czy możemy ponownie wyobrazić sobie siebie w świetle niezmysłowej rzeczywistości, czy też mamy pozostać więźniami pięciu zmysłów w ślad za naszymi prehistorycznymi przodkami? Kiedy powtarzamy słowa takie jak: „wschód” czy „zachód słońca” pozwalamy sobie na zmysłowe oszustwo. Oto inny przykład: przeprowadzono szereg eksperymentów, podczas których kazano grupie ludzi słuchać nagrania z magnetofonu i spisać jego treść…

W twojej pewności mogę ci jedynie powiedzieć, że każda idea, która masz w swoim umyśle, jest częścią sytuacji, w której wygłaszasz sam do siebie tę całkowitą myśl – w ten właśnie sposób uczysz się Kursu Cudów – że pamięć powtarzania siebie wyraża się jednocześnie, właśnie w tej chwili, w czynnikach, które określają, czym jesteś.

A teraz będę przez chwilę nauczał o sobie i włączę tu kogoś, kogo być może znasz bardzo dobrze w związku z koncepcyjną postawą odnoszącą się do jego przekonania, że może on wypromować ideę ponownego pojawienia się Jezusa. Mówiono o nim dziś rano, a stało się tak dlatego, że masz wszelkiego rodzaju duchowych nauczycieli, którzy proponują ci rozwiązania wynikające z analizy możliwości bycia cielesną formą. Gdy analizują oni tę możliwość – a użyję tu kogoś, o kim być może słyszałeś. Nazywa się Billy Graham (Master Teacher pokazuje czasopismo Newsweek).

Poznajesz tę twarz? A czy ja poznaję tę twarz? Tak, wygląda na to, że się zestarzał w porównaniu do tego, jak go pamiętam pięćdziesiąt lat temu. Może ci się wydawać, że ja nie wyglądam – w moim wyobrażeniu o sobie – na tyle lat, co on. Tak naprawdę ja go postrzegam jako umysł pełen sił witalnych z lat pięćdziesiątych, kiedy to powstał on i powiedział: „Jezus zmartwychwstał i jest pełnią”.

Lecz w momencie, gdy Billy Graham zaczął tego nauczać – i o tym jest mowa w tym artykule – cierpiał on z powodu konieczności oceny tego, co działo się na świecie. To ciekawa myśl. Ten artykuł mówi, że on się starzeje i że umrze. On się nie starzeje i nie umrze! To pochodzi od Jezusa Chrystusa. Ale Jezus mu powie, że przeżyłem wszystkie te doświadczenia, w których czułem potrzebę powielania, a więc, zanim się zorientujesz, oto będziesz stał razem z Eisenhauerem lub z kimś kogo nienawidzisz lub z kimś, kogo kochasz. Dlaczego? Bo zacząłeś osądzać – i oto twój problem – zacząłeś osądzać, powiedz do mnie: „posługując się Bogiem”.

I oto borykasz się tak bardzo, podobnie jak wszyscy ludzie, z tą ideą, że Bóg cię osądza… Lecz nagle pojawiają się, zewsząd i znikąd, Jezusowi nauczyciele, którzy mówią ci bardzo stanowczo, że Bóg nie osądza! Nie podoba ci się to! Na całe uzdrowienie, które się dokonuje, będziesz musiał spojrzeć z całą osobistą odpowiedzialnością, tak jak wyobrażasz sobie siebie w swej zdolności osądzania. I natychmiast odrzucisz zaangażowanie w tę myśl, którą ci ofiaruję, mówiącą o tym, że Bóg nie sądzi.

Tak więc nasz przyjaciel Deepak wie doskonale w swoim umyśle, poprzez trening umysłu, że Jezus zmartwychwstał. Wszystkie artykuły, wszystkie wypowiedzi z ostatnich dwóch tysięcy lat, stwierdzają, że przeszedł on doświadczenie śmierci i jego cielesna forma wydawała się leżeć w grobie, lecz gdy przyjrzeli się dokładniej, okazało się, że on zmartwychwstał – znajdował się w innym cyklu czasu.

Pytanie, jakie się teraz pojawi i powód, dla którego mnie wyłączyłeś i odrzuciłeś, jest taki – mam nauczać przez chwilę? – Bóg cię nie osądza! To zaczyna się dziać na tym świecie dzięki przesłaniu, które nazywamy Kursem Cudów. Oto mieliśmy historię na temat Billy’ego Grahama lub kogoś innego, na kogo chciałbyś spojrzeć, mając pewność co do tego, że jesteś uzdrowiony, całkowity i doskonały. Jednak wydajesz się wierzyć, że Bóg, który cię osądza, będzie odróżniał twoje dobro od zła, twoje życie od śmierci.

Właśnie dlatego potrzebujesz treningu umysłu. Musisz wyćwiczyć swój umysł w systematyczny sposób, aby rzeczywiście przyjrzeć się temu, co jest tu powiedziane. Czy to mówi Jezus? O tak, i to bardzo stanowczo. Przeczytanie tej idei, że Bóg cię nie będzie osądzał, zajmie nam trzydzieści sekund. Ale ty natychmiast mi odpowiesz, że nie będziesz dłużej uczęszczał do mojego kościoła. Nie chcesz do niego uczęszczać, ponieważ ten zły człowiek pójdzie z piekła do Nieba tak samo szybko jak ty! A to ci się nie podoba. Nie mów mi, że ci się podoba, ponieważ już bronisz tej idei, że jeśli Bóg cię nie osądza, to „dlaczego w ogóle tu jestem?” Odpowiem Ci na to pytanie w taki sposób, w jaki naucza tego Jezus oraz tak, jak ja tego nauczam:

Powiedz do mnie: „Sam siebie osądzam”. Oczywiście, że tak! Nie przeszkadza ci zasadniczo idea, że osąd jest możliwy, lecz osądzając, wciąż odróżniasz, w czasie, możliwość tego, co dzieje się tu i teraz jako pamięć przeszłości od tego, co rzutujesz na przyszłość. Jakże więc możesz zostać uzdrowiony? Jak możesz być pełnią, jeśli trzymasz się w swoim umyśle idei cielesnego sformułowania?

Posłuchaj przez około minutę Nowego Testamentu, z którego mówi do ciebie św. Jan:

W odpowiedzi Jezus mówił
mu (w rozdziale 5 Ewangelii św. Jana): Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili z powodu cudu, który teraz się dzieje. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. A teraz zacznie się zmaganie: Ojciec bowiem nie sądzi nikogo – to właśnie odrzucasz – lecz cały sąd przekazał Synowi, którym się staniesz w swoim własnym objawieniu, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Rozumiesz? To dzieje się w tej chwili. Nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym.

Oto dlaczego używam koncepcyjnych idei – zadzwonię dziś do Billy’ego Grahama… Wielu nauczycieli uznało zdolności uzdrowicielskie, które się w nich objawiają. Ja właśnie tak zostałem uzdrowiony. Jest to kojarzone z ideą, że utracę moją cielesną formę. A więc staję teraz przed ideą, że wy chrześcijanie nauczacie mnie w ten sposób: „No cóż, kiedy umrę, pójdę do Nieba”, „Kiedy umrę, pod warunkiem, że będę dobry, pójdę do Nieba”. Tu nie chodzi o to, że kiedy umrzesz, pójdziesz do Nieba, tu chodzi o to, że nie ma czegoś takiego jak śmierć. I w tym miejscu nasze drogi się rozchodzą.

Rozumiesz? Nauczanie mechanizmu polegającego na tym, że nie jesteś ciałem jest nauczaniem, w którym formułuje się właśnie to. Teraz pojawi się pytanie, a ja będę musiał przyjąć tytuł nauczyciela Bożego. Tekst, który czytałem na początku, wskazuje, czym jest cud, i używa określenia „ja”. W tym sensie używam słowa „ja” w odniesieniu do Jezusa

Czy Billy Graham tego nauczał? On tego nauczał przez sześćdziesiąt lat. On jest w tym samym wieku, co ja. Czy on pamięta drugą wojnę światową? Czy pamięta cały ten ból i śmierć? Czy pamięta wiele doświadczeń śmierci? Mówię teraz o sobie, nie o kimś innym! Czy zechcesz mnie usłyszeć, jeśli się odsłonię? Mówię o doświadczeniach śmierci, przez które sam przeszedłem. Czy pamiętam je? Oczywiście. Czy każdy tutaj pamięta swe własne doświadczenie śmierci? Tak, ponieważ naucza wprost ze swego umysłu o pewności co do tego, że wszystko, co się dzieje, będzie się przejawiać w podejmowanych przez niego decyzjach dotyczących pamięci.

Billy Graham mówi teraz tak: „Zmartwychwstanie naprawdę się wydarzyło”. A ja się z nim całkowicie zgadzam. Ale on musi dojść do punktu, w którym powie: „Nie będę osądzał i nie będę próbował odróżniać dobra od zła”. Praktycznie nie potrafisz tego dokonać bez doświadczenia objawienia związanego z determinacją, by przebaczać. I będzie się to opierać na nagłym wydarzeniu w twoim umyśle, które pozwoli ci zobaczyć, że wszystko, co się dzieje, w pełni twoich skojarzeń z cudem, to głosy, które usłyszałeś – i tu odnosimy się do rozdziału 5 Ewangelii św. Jana – w związku z myślą, że Jezus chodzi z tobą w świetle.

I oto on. W umysłach niektórych z was błysnęła myśl, że zobaczyliście Jezusa. Mówię to do Billy’ego. Wyślę mu tę kasetę, ponieważ on mówi w tym artykule: „jestem zmęczony osądzaniem”. Mówi, że je zmęczony patrzeniem na prezydentów… Tak naprawdę mówi on w swoim umyśle: „Chyba będę musiał umrzeć”. A ja chcę mu powiedzieć, jeśli zechcesz to usłyszeć: każdy, kto powstanie i będzie nauczać z mocą, której używa w czynności sądu ostatecznego, który będzie miał miejsce – i tego próbują obecnie dokonać – tak naprawdę nie dotyczy to idei odzwierciedlenia światła, ponieważ odzwierciedlenie światła, które mi dajesz od momentu, kiedy tu przyszedłem i usiadłem na tym krześle, zachowując odległość pomiędzy sobą… O właśnie to zrobiłeś, ponieważ masz w swoim umyśle pamięć chwili, kiedy to krzesło było puste. Jednak pamiętasz jedynie moment, kiedy na nim usiadłem

Gdy wrócę, będę nauczał o tym, jak faktycznie dokonuje się cudowne uzdrowienie w twojej cielesnej formie. W jakiś sposób bowiem myślisz, że jesteś ciałem, a gdy myślisz, że jesteś ciałem, to jesteś pamięcią pustego krzesła, na którym musisz nagle usiąść, co stanowi względną odległość pomiędzy czasem, którego potrzebujesz, by usiąść, a przestrzenią, w której się znajdujesz.

Zaraz wracam. Wrócę, by nauczać o cudzie uzdrowienia, które dokonuje się dzięki pewności zawartej w zasadach cudów odnoszącej się do tego, że cudowi udało się pokazać ci nowego ciebie. Całkowicie nowy ty wyłania się tu i teraz w pamięci, którą się dzielimy. Zaraz wracam.

Piosenka: Kocham cię

Kocham cię,
Szumi kwietniowy wiatr.
Kocham cię,
Odpowiadają wzgórza.
Kocham cię,
Potwierdza złoty brzask,
Gdy jeszcze raz
Zerka na żonkile.

Dziękuję
Znów wiosna nastała,
Znów ptaki latają,

Mój umysł cię kocha…

Śpiewając ponownie
Tę starą pieśń:

To jest uzdrowieniem…
Zajmę się teraz trochę uzdrawianiem.
Kocham cię –
To pieśń nad pieśniami.
Należy ona do ciebie i do mnie.

Jest tylko miłość. Pokazuję ci teraz, że nasze umysły zaczynają się porozumiewać. Nasze umysły, nie ciała.

Kocham cię,
Potwierdza złoty brzask,
Gdy jeszcze raz
Zerka na żonkile.

Billy Graham? Ha ha! Nie jesteś tym ciałem! Ty i ja porozumiewamy się za pomocą naszych umysłów.

Znów wiosna nastała,
Znów ptaki latają,
Śpiewając ponownie
Tę starą pieśń:
Kocham cię –
To pieśń nad pieśniami.
Należy ona do ciebie i do mnie.

Chcę ci tu na chwilę dać gwarancję, że miłość, którą czuję, jest oczywiście miłością wszechświata. Jest to jedyna rzecz, która istnieje w rzeczywistości. Powtarzanie tego, odbywające tu i teraz w cudzie nauczania, wymaga użycia twojej koncepcyjnej jaźni, abyś mógł zobaczyć, że miłość, którą czuję głęboko w sobie, rozprzestrzenia się ze mnie w pełni tego, czym jestem, a w tej pełni nie jestem ciałem. Mogę wciąż pobudzać ideę dawnego związku w czasie, a może powinienem… Będę tego nauczał. Użyję Deepaka Chopry. Nie ma nikogo gromadzącego wokół siebie tysiące ludzi, kto by nie wyrażał lepiej fundamentalnych uzdrawiających nauk Billy’ego Grahama. Nie w tym jest problem. Problem jest w tym, że to wymaga, powiedz do mnie: „cudu”.

A teraz powiedz: ,,działania”. Wymaga to działania polegającego na przemianie tego, co wydaje się powtarzaniem odzwierciedleń światła, które sprawiają, że ty lub Deepak lub ktokolwiek inny, również ty – tam za kamerą. Dobrze wyglądasz. Używasz teraz kamery, by zarejestrować odzwierciedlenie czegoś, co będzie przedstawiało moje myśli, które tak naprawdę znajdują się między nami. Właśnie wydarzył się tam cud, bo oto nagle przybyłeś tu znikąd; dosłownie pojawiłeś się znikąd, ponieważ dopóki nie zobaczysz prawdziwego odzwierciedlenia, Billy Grahamie, lub kimkolwiek jesteś, tak długo będziesz myślał, że jesteś cielesną formą i że zestarzejesz się i umrzesz. Oto, co mówi na ten temat Deepak w odniesieniu do idei zmartwychwstania Jezusa. Posłuchaj:

A więc musimy na nowo wymyślić percepcję dzięki temu, że uświadomimy sobie, że pięć zmysłów jest całkowicie iluzorycznych. Dobrą nowiną jest to, że możemy wyjść ponad nie. W istocie czynimy to codziennie. Nie mówię tu nic mistycznego, choć prawdą jest, że Bóg dokonał nie lada wyczynu: jest niewidzialny, a jednocześnie czczony przez wierzących. Myślę o czymś innym – tak podstawowym jak wzrok. Mówimy, że widzenie jest tym samym, co wiara, a jednak nikt nie wie, czym tak naprawdę jest widzenie. Nie ma przecież żadnego światła w tej części kory mózgowej, która jest odpowiedzialna za widzenie. Ten obszar mózgu, podobnie jak inne, jest na wpół solidną masą o konsystencji owsianki, który zna jedynie percepcyjną ciemność. W tym zawiera się całe nauczanie. Nie ma żadnych obrazów w naszych mózgach, a jedynie nawałnica chemicznych i elektrycznych sygnałów. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób przemieniamy fotony bijące w siatkówkę oka w widzialną rzeczywistość – dlatego nazywamy to cudem – a ponieważ to samo dotyczy pozostałych czterech zmysłów, rzeczywistość jest do wzięcia. Króluje tu niepewność, a gdzie jest niepewność, tam pojawia się szansa uzyskania wolności, jeżeli tylko będę w stanie sprawić, byś przemienił swój umysł. Pewien znany guru powiedział kiedyś swoim zwolennikom, że rzeczywistość jest jak sieć. Jeśli chcesz od niej uciec, to znajdź dziurę i wskocz w nią.

Wróciłem do ciebie. Dziękuję za to, ponieważ chcę cię nauczyć mocą moich ostatnich sekwencji całkowitej ciemności, że nie zamierzam pozwolić na ideę, że światło, które jest konieczne, abym mógł cię zobaczyć, było ochroną tego, jaki jest mój umysł. A teraz ofiaruję ci rozwiązanie polegające na tym, że kiedy przybyłeś z uniwersytetu twojej totalności, w tym sensie, że zawarta jest w tobie twoja pełnia, przeszedłeś naturalne doświadczenie – użyjmy tu idei czasu – w cyklu trwającym czterdzieści tysięcy lat we wszechświecie, który ma – ile? – czternaście miliardów lat i oto nagle rozpoznajesz, kim jesteś. W tamtym momencie zaangażowałeś się w czasie. A ja próbuję ci jedynie pokazać tę chwilę, w której to krzesło było puste. Dobrze?

Spróbuję tego z tobą. Popatrz na mnie. O proszę, właśnie tak to zrobię. Oto znalazłem się tutaj. W tej odległości między nami, wydaje ci się w twojej pamięci, że to krzesło jest puste. Tak czy nie? I teraz będziesz rzutował na przyszłość – usiądę tu teraz z tobą –  tę ideę, że w twoim zaangażowaniu w ideę rzeczywistości będzie się zdawało, że siedzę na tym krześle. Siedzę na nim, a więc porównujesz siebie z materialną konsystencją krzesła.

Pokażę ci, jak stwarzać cuda i jak uzdrawiam chorych. To jest faktycznym stanem. To krzesło jest święte. Rozumiesz? To jest sytuacja twojej cielesnej formy; tak właśnie działa homo sapiens. Wierzy on, że istnieje moc w decyzjach, które podejmuje angażując się w alternatywy zawarte w swoim umyśle. Jego problem polega na tym, że nadaje on wartość krzesłu, na którym właśnie usiadł. Ono nie ma żadnej wartości poza tą, którą on mu potem nadaje w związku z ideą sekwencji w czasie. Deepak naucza tego bardzo pięknie. Nie ma nic nowego w tej idei: kiedy znajdujesz się w jakimś punkcie w czasoprzestrzeni, to znajdujesz się w nim nie tylko w czasie, lecz również w zajmowanej przez ciebie przestrzeni.

A oto, co ci ofiaruję. Czas trwa tylko chwilę w twoim umyśle. To jest cudem i w każdym momencie to już się skończyło.  A teraz pamiętaj… Teraz zaczniesz pisać na ten temat. Co zamierzasz zrobić –  stworzysz rękopis na temat Staruszka (Nazywają mnie Nauczycielem)? Ponieważ w ciągu następnych dwóch tysięcy lat, a mówimy tu o ponownym pojawieniu się Jezusa, tu i teraz, angażujesz się w tę ideę, że nie tylko pojawiam się ponownie w tym, co wydaje się chwilą, która trwała zanim wyruszyliśmy w podróż do wszechświata, ale jej trwanie jest tym samym, co przestrzeń. A więc pełnia idei, że mogę rozpoznać siebie, jest we mnie. Jeżeli jednak w swoich koncepcjach widzisz mnie jak siedzącego na tym krześle… Użyję tu Billy’ego Grahama. Czy rozumiesz, że masz do czynienia z głosami, które skierowane są do ciebie? Nauczam tu Nowego Testamentu. Nie ma wątpliwości, że głos Jezusa, który słyszysz – to on przemówił do Pawła z Tarsu – mówi tak: „Czemu mnie prześladujesz? Masz kochać swego bliźniego, masz kochać wszystkich, ponieważ właśnie w ten sposób stąd wychodzisz”.

Nie ma wątpliwości, że rozumiesz to koncepcyjnie. Rzecz w tym, że idea utożsamienia się z oddzieleniem przyczyny i skutku, da ci wizję – tak jak właśnie usłyszałeś w artykule Deepaka – która sprawi, że uwierzysz, iż twoje ciało jest czymś stałym, a to nieprawda. Ono jest całkowicie iluzoryczne. A teraz tworzymy parametry, które zmienią sytuację czasoprzestrzenną, w której się znajdujesz. Widzisz to? Posłuchajmy, posłuchaj tej idei dotyczącej nowej mocy, którą jesteś obdarzany. Wprawdzie zawiera ona w sobie osąd, zawiera też pewność co do tego, że ta odległość między przyjściem tutaj a odejściem stąd odbywa się jednocześnie z tym. Posłuchaj.

ODKRYWAMY CAŁKOWICIE NOWE MIEJSCE
W CZASIE I PRZESTRZENI
Oto, co się dzieje – każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas lęku, samotności i śmierci zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś powtarzał wciąż na nowo i na nowo podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści zostało przekształcone w świat miłości.
Zadziwiającą rzeczą w tej idei, że nauczam… Oh, jest tu taki człowiek, który potrzebuje trochę treningu. On wciąż żyje, ma na imię Oral Roberts. Jeden z tych pięknych młodych ludzi zaczął odkrywać ideę, że tak naprawdę nie ma odległości między nim a jego pojęciem o sobie i że wszyscy pójdą do Nieba. I to wydaje ci się całkiem rozsądne – użyję tu Orala, który jest jedną z najstarszych świadomości, jakie znam – on naucza i głosi kazania o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Jednak ma on wciąż problem polegający na tym, że wierzy on, iż Bóg go osądzi.

A więc był tam ten piękny człowiek, który czegoś doświadczył, ja czegoś doświadczyłem, doświadczyliśmy czegoś, co sprawiło, że zaczęliśmy nauczać tej podstawowej idei, że uzdrowienie naszego ciała dokonuje się równocześnie, ponieważ Bóg nas nie osądza. Wszystkim podoba się ta idea… Zaś Oral Roberts napisał chyba do tego człowieka list, w którym powiedział: „Nauczam podstawowych zasad, że wszyscy będziemy cierpieć, że istnieje grzech i że niektórzy ludzie odczuwają ból, a niektórzy są dobrzy”.

To jest dokładnym przeciwieństwem nauk Jezusa. Nie podoba ci się to, ponieważ wymaga to twojego osobistego doświadczenia, tak abyś mógł zobaczyć, że  – użyjmy tu znowu osiemdziesięcioletniego Staruszka – ja się nie starzeję, nie rozchoruję się i nie umrę. Pamięć ciebie, którą przechowuję w idei, którą mógłbyś nazwać „upośledzonym erudytą”, będzie włączała rozpoznanie mojej zdolności – poprzez nasz Kurs Cudów – przekazania twemu koncepcyjnemu umysłowi w pełni podniesionej częstotliwości – Oral Roberts! – że ja nauczam o Jezusie Chrystusie w jego fizycznym ponownym pojawieniu się w cielesnej postaci! Lecz świat robi wszystko w tym cyklu dwóch tysięcy lat – musicie pamiętać, że dwa tysiące lat to tylko mgnienie w twoim umyśle… Nie ma wątpliwości, że twoje zaangażowanie pozwoli ci zobaczyć swoją pełnię.

Posłuchaj tego ze mną. Przeczytamy jeszcze trochę o tym, jak działa twoje fizyczne ciało.

Czym jest ciało?

Ciało jest ogrodzeniem, które Syn Boży zbudował w swej wyobraźni po to, by oddzielić części swej Jaźni od innych części. Wydaje mu się, że mieszka właśnie w tym ogrodzeniu, po to by umrzeć, gdy ciało ulegnie rozkładowi i rozpadnie się w proch. W tym ogrodzeniu bowiem czuje się zabezpieczony przed miłością. Utożsamiając się ze swym bezpieczeństwem, postrzega siebie jako to, czym ono jest. Jakże inaczej mógłby być pewny, że pozostaje w ciele, odgradzając się od miłości.

Wróciłem na chwilę, ponieważ zasadniczą nauką Jezusa jest to, że jeśli widzisz inne ciało na zewnątrz, to musisz mu wybaczyć po prostu dlatego, że ciało tam na zewnątrz to tak naprawdę ty, Oral Roberts! Ja go uwielbiam, słucham jego kazań i uwielbiam tę ideę, że grzmisz do tłumów z ambony, a jednak używasz pewnej formy osądu i wciąż rozróżniasz w swoim umyśle. A teraz zacytujemy Jezusa w odniesieniu do pewności co do tego, że twoje ciało może być uzdrowione i doskonałe w każdej chwili w związku z zasobem słów, które ci ofiaruje. Jednak słownictwo to nie zawiera idei oddzielenia, lecz w samorealizacji, w chwili, którą nazywasz ukrzyżowaniem i śmiercią, zmartwychwstajesz, ponieważ to się już skończyło. A więc dokonajmy porównania i przeczytajmy jeszcze trochę o twoim ciele.

Zwolnię na chwilę tempo. Chcę, żebyś poczuł tę myśl, że rzeczywiście się temu przyglądasz. Nie możesz mi w żaden sposób zaprzeczyć, jeśli zakładamy, że zamierzasz nauczać idei zmartwychwstania. Twoje ciało zmienia się i tak przez cały czas. To może być dobrym przykładem, dlaczego do tej pory nie próbowałem tego nauczać, ponieważ… Byłem z Deepakiem; on napisał dziesiątki książek. Ja pisałem wiele o Jezusie. Napisałem tak wiele książek, jak ktokolwiek w historii, ponieważ będzie to opowieścią o tym, kim jesteśmy. I teraz ujawnisz, że uczestniczyłem w drugiej wojnie światowej, że cierpiałem i umarłem. Tak rzeczywiście było! Mam silne wspomnienia o przejściu doświadczenia śmierci, po którym wciąż byłem żywy. Wszyscy tego doświadczyliśmy. Nie ma w tym nic nowego. Ja tylko ci przypominam, że ta sięgająca lat czterdziestych muzyka, którą puszczałem w powiązaniu z ideą tego krótkiego odstępu sześćdziesięciu czy osiemdziesięciu lat, to wspomnienia w moim umyśle. Czy mogę sobie również przypomnieć ponowne pojawienie się Jezusa w tym, co rzekomo było martwym ciałem, a teraz zmartwychwstało? Oczywiście.

Posłuchaj, przeczytam ci jeszcze trochę na temat tego ogrodzenia, które zbudowałeś wokół swego ciała, po to by je ochronić, zapewniając w ten sposób swoją śmierć, ponieważ wierzysz, że jeśli uwolnisz się od tego ogrodzenia, to będziesz martwy. A więc trzymasz się idei czasoprzestrzeni i żyjesz w tej sekwencji czasu. Posłuchaj.

Ciało nie przetrwa. Jednak on myśli, że to zapewnia mu podwójne bezpieczeństwo. Albowiem nietrwałość Syna Bożego jest „dowodem”, że jego ogrodzenie się sprawdza i spełnia zadanie, które przypisał mu jego umysł. Albowiem gdyby jego jedność pozostała nietknięta, któż mógłby atakować i kto mógłby być atakowany? Kto mógłby być zwycięzcą, a kto jego łupem? Kto mógłby być ofiarą, a kto mordercą? I jeżeli nie umarł, to jakież istnieją „dowody” na to, że wieczny Syn Boga może być zniszczony?

Teraz będę przez chwilę nauczał, ponieważ jest to oczywiście przemianą dotyczącą wyobrażenia o tym, że nagromadzenie indywidualnych wspomnień skróci ideę, że istnieje coś takiego, jak czasoprzestrzeń. Jeżeli zaś istnieje czasoprzestrzeń, to będzie ona tak samo doskonała w swoim związku, jak doskonały jest wszechświat życia, ponieważ jest tylko jeden wszechświat życia. Właśnie dlatego potrzebujesz czegoś, co Jezus nazywa wyćwiczeniem umysłu w taki sposób, że mogę podjąć nową decyzję, dzięki której zgodzimy się co do tego, że przemieniam swoją cielesną postać. I teraz zrobisz wszystko, co w twojej mocy – jest o tym mowa w artykule o upośledzonym erudycie. Przeczytam ci to. Mam trzy minuty, więc będę nauczał idei z artykułu pt. W umyśle upośledzonego erudyty. Powiedziałem im, że pojadę tam i zademonstruję, że nie jestem osiemdziesięcioletnim ciałem. Lecz mam w sobie pamięć, za sprawą naszego Kursu Cudów, że nie jestem nim.

To jest artykuł pt. W umyśle upośledzonego erudyty [Master Teacher pokazuje czasopismo Scientific American]. Ty zaś mówisz: „ja nigdy o nim nie słyszałem”. Jego zdolność zapamiętywania cię zadziwi. Zdolność zapamiętywania, którą wyraża Helen Schucman, chociaż bardzo się tego boi, bo przesłanie Nowego Testamentu ofiaruje pełnię rozwiązania, czego się obawiasz. Oto przykład tego, do czego jest zdolny upośledzony erudyta. I wszyscy od razu powiedzą: „No cóż, ale ja tego nie potrafię”. To nonsens. Możesz zrobić wszystko, co zechcesz w swoim pojęciu. Nieprawdaż? O tak! Posłuchaj.

Oto idea, że niedorzeczne jest, abyś ty sam nie był częścią tego.

Możesz wyciągać fakty z mentalnej biblioteki zawartej w człowieku.

Ten upośledzony erudyta może rzeczywiście wyciągnąć jakikolwiek fakt ze swej mentalnej biblioteki z taką samą szybkością, z jaką wyszukiwarka wydobywa informację z Internetu. Przeczytał on „Polowanie na Czerwony Październik” Toma Clancy’ego w godzinę i dwadzieścia pięć minut. Zapytany o to cztery miesiące później, wymienił nazwisko rosyjskiego operatora radiowego w książce i numer strony opisującej tę postać oraz zacytował kilka urywków tekstu słowo w słowo. Gdy miał półtora roku, zaczął zapamiętywać książki, które mu czytano. Do tej pory nauczył się na pamięć dziewięciu tysięcy książek. Przeczytanie jednej strony zajmuje mu osiem do dziesięciu sekund, a zapamiętane książki odkłada na półkę odwrócone do góry nogami, tak aby zaznaczyć, że znajdują się one już na jego mentalnym „twardym dysku”. Posłuchaj.

Pamięć Kima obejmuje przynajmniej piętnaście obszarów zainteresowania, a wśród nich: historia Stanów Zjednoczonych i świata, film, programy dotyczące przestrzeni, aktorzy i aktorki, Biblia, historia kościoła, literatura, Szekspir i muzyka klasyczna. Kim zna wszystkie kody pocztowe w Stanach Zjednoczonych oraz stacje telewizyjne obsługujące dane obszary. Zapamiętuje mapy znajdujące się na pierwszych stronach książek telefonicznych i może podać, na wzór Internetu, dokładną trasę podróży w każdym większym mieście w USA. Zna on tytuły setek kompozycji muzyki klasycznej i potrafi powiedzieć kiedy i gdzie je skomponowano oraz pierwszy raz publicznie przedstawiono, a także podać nazwiska kompozytorów.

Najbardziej intrygujące jest to, że obecnie, będąc w średnim wieku, wydaje się rozwijać nową umiejętność. Podczas gdy poprzednio mógł jedynie mówić o muzyce, w ciągu ostatnich dwóch lat sam zaczął uczyć się gry na instrumentach.

To jest całe moje nauczanie. Niezależnie od tego, jak bardzo się zmagasz jako homo sapiens, to myśl, że twój rozdwojony umysł, będący pamięcią, używa oddzielonej idei, nie oznacza, że nie gromadzisz wiedzy. Oznacza jedynie, że nie wiesz, jak jej użyć w idei cielesnej formy.

Powiem teraz, co tak naprawdę się dzieje. Będę nauczał przez około trzy minuty. Wszędzie wokół ciebie pojawia się kombinacja zdolności, dzięki której przypominasz sobie związek zawarty w twojej cielesnej formie. Natomiast stopniowa akumulacja mocy, dzięki której przypominasz sobie, w jakimkolwiek momencie, swą własną historię, jest zasadniczo tym samym, co homo sapiens. Od początku czasu mówił ci o tym wynalazek alternatyw. Przeczytajmy jeszcze jedno zdanie o tym, jak działa twoje ciało.

Ciało jest snem. Podobnie jak inne sny, czasami wydaje się odzwierciedlać szczęście, lecz może całkiem nagle zamienić się w lęk, w którym rodzą się wszelkie sny. Albowiem tylko miłość stwarza prawdziwie, a prawda nie może się lękać. Wytworzone po to, by odczuwać lęk, ciało musi dążyć do celu, który mu nadano. Możemy jednak zmienić cel, do którego będzie zmierzać ciało, gdy zmienimy nasze myśli o tym, czemu służy.

Ciało jest środkiem, za pomocą którego Syn Boży odzyskuje zdrowie umysłu. Mimo iż wytworzono je po to, by odgradzało go w piekle bez możliwości ucieczki, to jednak poszukiwanie piekła wymieniono na dążenie do Nieba. Syn Boży wyciąga dłoń do swego brata, by pomóc mu iść tą drogą wraz z nim. Teraz ciało jest święte. Teraz służy uzdrowieniu umysłu, który miało zabijać.

Będziesz się utożsamiał z tym, co myślisz, że da ci bezpieczeństwo. Czymkolwiek to może być, będziesz myślał, że jest to jednym z tobą. Twoje bezpieczeństwo jest w prawdzie, a nie w kłamstwach. Miłość jest twoim bezpieczeństwem, ponieważ lęk nie istnieje. Utożsam się z miłością, a jesteś bezpieczny. Utożsam się z miłością, a jesteś w domu. Utożsam się z miłością i odkryj swoją Jaźń.
.
W naszym Kursie Cudów, w historii, w której usiłujemy pokazać ci, jak rozsądne jest uświadomić sobie, że koncepcja, którą masz o sobie jest zawarta w pełni twego umysłu. Lecz w twojej potrzebie, be jej bronić, był twój lęk polegający na konieczności rzutowania jej na zewnątrz, co doprowadziło do powstania pozorów istnienia innej tożsamości cielesnej. Cała nauka mojego zbawiciela Jezusa wyraża się w tym, abym kochał Pana Boga swego całym sercem, całym umysłem i całą dusza moją, a ciebie, mojego bliźniego, człowieka, który jest obok mnie, jak siebie samego po prostu dlatego, że człowiek obok mnie… jest mną. Właśnie w ten sposób mogę cię uzdrowić, jeśli mi na to pozwolisz w tym układzie odniesienia. I użyjmy tu Orala Roberta, który jest wielkim uzdrowicielem. Czy on uzdrawia? Oczywiście, że tak. Jednak odczuwa on potrzebę odnoszenia się do konieczności zrozumienia, jak dokonuje się uzdrowienie. Jakież to ma znaczenie, jak się ono dokonuje? Jeżeli on zmartwychwstał w cielesnym sformułowaniu, to musisz, jako przyczyna tego, ćwiczyć w swoim umyśle pewność co do tego, że jeśli nie będziesz osądzał swojego związku z Bogiem, to podniesiesz częstotliwość miłości, która do ciebie czuję. To jest cudem transformacji cielesnego sformułowania, a dokonuje się ona poprzez nasz Kurs Cudów.

Dziękuję, że pozwalasz mi zaprezentować ciebie. Być możesz jest już cały cykl kaset, ponieważ jeśli pokażę się jako ten nauczyciel, to zostanę przez ciebie skonfrontowany, bo jesteś zdecydowany osądzać. Ktoś do mnie powiedział: „A więc mówisz mi, że Adolf Hitler pójdzie do Nieba tak samo jak ja?” Odpowiedź brzmi: oczywiście, że tak! Nie podoba ci się ta odpowiedź, i wcale ci się nie dziwię. Lecz pamiętaj, że to twój umysł osądza i właśnie dlatego nauczamy przebaczenia.  Dlatego nauczamy pewności co do tego, że jesteś całkowity i doskonały i że ten świat się skończył. I teraz, gdy pojawiam się tu ponownie wraz z tobą, natychmiast czuję do ciebie miłość. Nie muszę ci nadawać tożsamości oddzielonej ode mnie. Mam już wystarczająco dużo problemów z powodu przerażenia, którego doznałem w chwili mojej destrukcji, która natychmiast przerodziła się w czynność powtarzania siebie.

Do zobaczenia za chwilę. Nasze spotkanie zaplanowano na rok 2426. A teraz po prostu podniosę częstotliwość, ponieważ wszystko, co się przydarzyło i tak się już wydarzyło. W ten sposób możemy się nawzajem zobaczyć. W ten sposób możemy się nawzajem zobaczyć… Nawzajem zobaczyć w miłości, którą czujemy.

OPOWIEŚĆ O SUKCESIE
LUDZKIEJ PRZEMIANY
Ciąg dalszy nastąpi

Jezus się modli

Modlitewnik
Jezusa
Chrystusa

całość stworzenia odbija
echem jego głos

PRZYŁĄCZ SIĘ

Wypełniona światłem moc tych słów modlitwy, odmawianej za ciebie i przez ciebie w imię Jezusa Chrystusa, wykracza znacznie poza jakąkolwiek mętną koncepcję kryjącą się w mroku twej ludzkiej tożsamości.

Niczego na tym świecie nie da się nawet w przybliżeniu przyrównać do radosnego doświadczenia uzdrowienia, które jest możliwe dzięki zastosowaniu Miłości Bożej i które zostanie zapewnione przez te słowa.

Użyj ich. Polegaj na nich.

Modlitwy te są natychmiastowym bezpośrednim ogniwem komunikacji pomiędzy tym odosobnionym miejscem bólu, straty i śmierci a niezawodną wolnością wiecznego życia, którym jest uniwersalna Miłość Boga.

_____________

Wyciszę się i posłucham prawdy.
Jestem dzisiaj posłańcem Boga.

_____________

 

Nie zostawię was sierotami:
Przyjdę do was.
W owym dniu poznacie, że
Ja jestem w Ojcu moim,
a wy we Mnie i Ja w was.


Ojcze, przychodzę dziś do Ciebie, by szukać pokoju, który tylko Ty możesz dać. Przychodzę w milczeniu. W ciszy mego serca, głęboko w zakamarkach mego umysłu, czekam i nasłuchuję Twego Głosu. Ojcze mój, przemów do mnie dzisiaj. Przychodzę, by słuchać Twego Głosu w milczeniu, pewności i miłości pewien, że usłyszysz moje wołanie i odpowiesz mi.

Teraz czekamy w ciszy. Bóg jest tutaj, ponieważ czekamy razem. Jestem pewien, że przemówi On do ciebie, a ty usłyszysz. Zaakceptuj moją pewność, jest to bowiem twoja pewność. Nasze umysły są połączone. Czekamy mając jeden cel: usłyszeć odpowiedź naszego Ojca na nasze wołanie, wyciszyć nasze myśli i odnaleźć Jego pokój, usłyszeć, jak mówi do nas o tym, czym jesteśmy, i jak objawia się Swemu Synowi.

 

Nikt nie może dwom panom służyć.
Bo albo jednego będzie nienawidził,
a drugiego – miłował;
albo z jednym będzie trzymał,
a drugim wzgardzi.
Nie możecie służyć Bogu i mamonie.

Ojcze, oto dziś jestem wolny, ponieważ moja wola jest Twoją Wolą. Myślałem, że wytworzyłem inną wolę. Lecz to, co pomyślałem w oddzieleniu od Ciebie, nie istnieje. I jestem wolny, ponieważ myliłem się, a moje złudzenia nie miały żadnego wpływu na moją rzeczywistość. Teraz rezygnuję z nich i składam je u stóp prawdy, aby na zawsze zostały usunięte z mego umysłu. To moja święta chwila uwolnienia. Ojcze, wiem, że moja wola jest jednym z Twoją Wolą.

I tak oto dzisiaj z radością wracamy do Nieba, którego naprawdę nigdy nie opuściliśmy. Syn Boga tego dnia wyrzeka się swoich snów. Syn Boga tego dnia przychodzi znów do domu, uwolniony od grzechu i odziany w świętość, powracając wreszcie do zdrowych zmysłów.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Syn nie może niczego czynić sam z siebie,
jeśli nie widzi Ojca czyniącego.
Albowiem to samo, co On czyni,
podobnie i Syn czyni.

Ojcze, oddaję Ci dzisiaj wszystkie moje myśli. Nie chcę mieć żadnej z moich myśli. W ich miejsce daj mi Twoje własne. Daję Ci również wszystkie moje czyny, tak bym mógł spełniać Twoją Wolę, zamiast szukać celów, które nie mogą być osiągnięte, i tracić czas na próżne fantazje. Dziś przychodzę do Ciebie. Usunę się i po prostu podążę za Tobą. Ty bądź Przewodnikiem, a ja pójdę za Tobą, nie kwestionując mądrości Nieskończonego ani Miłości, której łagodności nie potrafię pojąć, lecz która jest Twym doskonałym darem dla mnie.

Dziś mamy jednego Przewodnika, który nas prowadzi. I gdy tak idziemy razem, damy Mu ten dzień bez żadnych zastrzeżeń. To jest Jego dzień. Tak więc jest to dla nas dzień niezliczonych darów i łask.

Weźcie na siebie moje jarzmo, i uczcie się ode Mnie,
bo jestem cichy i pokornego serca,
a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.
Albowiem słodkie jest moje jarzmo,
a moje brzemię lekkie.


Ojcze, jak spokojnie jest dzisiaj! Jak cicho wszystko się układa! Oto jest dzień, który został wybrany jako czas, w którym przyjdzie mi zrozumieć lekcję, że nie ma żadnej potrzeby, abym robił cokolwiek. W Tobie każdy wybór jest już dokonany. W Tobie każdy konflikt został rozwiązany. Wszystko, co mam nadzieję znaleźć, zostało mi już w Tobie dane. Twój pokój jest moim pokojem. Moje serce jest wyciszone, a umysł spokojny. Twoja Miłość jest Niebem i Twoja Miłość jest moją miłością.

Spokój dzisiejszego dnia da nam nadzieję, że odnaleźliśmy drogę oraz podążaliśmy nią długo do całkowicie pewnego celu. Dziś nie będziemy wątpili w jej kres obiecany nam przez Samego Boga. Ufamy Mu oraz naszej Jaźni, która wciąż jest jednym z Nim.

Gromadźcie sobie skarby w niebie,
gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą
i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną.
Bo gdzie jest twój skarb,
tam będzie i serce twoje.

Nie będę czekał ani dnia dłużej, by znaleźć skarby, które ofiarowuje mi mój Ojciec. Płonne są wszystkie złudzenia, sny zaś odeszły, skoro są utkane z myśli opierających się na fałszywych postrzeżeniach. Niechaj nie akceptuję dziś więcej tak skąpych darów. Boży Głos ofiarowuje pokój Boga tym wszystkim, którzy słyszą i postanawiają podążać za Nim. Taki jest dzisiaj mój wybór. Tak więc idę odnaleźć skarby, które dał mi Bóg.

Szukam tylko tego, co wieczne. Albowiem Twój Syn nie może poprzestać na niczym mniejszym. Cóż więc może być jego pocieszeniem, jak nie tylko to, co ofiarowujesz jego zdezorientowanemu umysłowi i wylęknionemu sercu po to, by dać mu pewność i przynieść pokój? Chcę dziś ujrzeć mego brata bez grzechu. Taka jest Twoja Wola dla mnie, bowiem w ten sposób ujrzę swoją bezgrzeszność.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
Bo takim sądem, jakim sądzicie,
i was osądzą;
i taką miarą, jaką wy mierzycie,
wam odmierzą.

Będę dziś wobec siebie szczery. Nie będę myślał, że już znam to, co musi pozostać poza moim obecnym pojmowaniem. Nie będę myślał, że rozumiem całość na podstawie strzępków mojego postrzegania, które są wszystkim, co widzę. Dziś uznaję, że tak właśnie jest. I w ten sposób zostaję uwolniony od osądów, których nie jestem w stanie wydawać. Tak więc uwalniam siebie i to, na co patrzę, aby być w pokoju, jak nas Bóg stworzył.

Ojcze, pozostawiam dziś całemu stworzeniu swobodę bycia sobą. Szanuję wszystkie jego części, w których jestem zawarty. Jesteśmy jednym, ponieważ każda cząstka zawiera pamięć Ciebie, a prawda musi jaśnieć w nas wszystkich jako jedno.

________________

Nie ma pokoju
prócz pokoju Boga,
a ja cieszę się i jestem wdzięczny, że tak jest.
________________

 

Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych,
którzy was prześladują.
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały
jest Ojciec wasz niebieski.

Ojcze, Twój Syn jest doskonały. Gdy myślę, że jestem zraniony w jakikolwiek sposób, to jest tak dlatego, że zapomniałem, kim jestem, oraz że jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Twoje Myśli mogą mi przynieść jedynie szczęście. Jeśli kiedykolwiek jestem smutny, zraniony czy chory, to zapomniałem, co Ty myślisz, i umieściłem moje małe koncepcje bez znaczenia w miejscu, do którego przynależą Twoje Myśli i w którym one są. Nic nie może mnie zranić prócz moich myśli. Myśli, które myślę z Tobą, mogą jedynie błogosławić. Tylko te Myśli, które myślę z Tobą, są prawdziwe.

Nie będę dzisiaj siebie ranił. Jestem bowiem daleko ponad wszelkim bólem. Mój Ojciec dał mi bezpieczne miejsce w Niebie, czuwając nade mną. I nie chciałbym atakować Syna, którego On miłuje, albowiem to, co On miłuje, ja także miłuję.

Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami
i poznacie prawdę,
a prawda was wyzwoli.

Ojcze, dziękuję Ci za dzisiejszy dzień i za wolność, którą jestem pewien, że on przyniesie. Ten dzień jest święty, dzisiaj bowiem Twój Syn zostanie odkupiony. Skończyło się Jego cierpienie. Albowiem usłyszy on Twój Głos kierujący nim, by dzięki przebaczeniu odkrył Chrystusowe widzenie i stał się wolny na zawsze od wszelkiego cierpienia. Dzięki Ci, mój Ojcze, za dzisiejszy dzień. Narodziłem się w tym świecie tylko po to, by osiągnąć ten dzień i to, co w radości i wolności przechowuje on dla Twego świętego Syna oraz dla wytworzonego przezeń świata, który zostaje dziś wyzwolony wraz z nim.

Raduj się dzisiaj! Raduj się! Nie ma dziś miejsca na nic innego, jak tylko na radość i dziękczynienie. Tego dnia nasz Ojciec odkupił Swego Syna. Nie ma nikogo wśród nas, kto nie będzie dziś zbawiony. Nie ma nikogo, kto pozostanie w lęku, oraz nikogo, kogo Ojciec nie przygarnie do Siebie i nie obudzi w Niebie w Sercu Miłości.

Wy jesteście światłem świata.
Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też lampy
i nie umieszcza pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim,
którzy są w domu.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Tam, gdzie idę, Twój pokój podąża ze mną. Rzuca on światło na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i wylęknionym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że są pozbawieni nadziei i szczęścia. Przyprowadź ich do mnie, mój Ojcze. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Albowiem chciałbym zbawić Twego Syna zgodnie z Twoją Wolą, tak abym mógł rozpoznać moją Jaźń.

Tak więc idziemy w pokoju. Dajemy całemu światu przesłanie, które otrzymaliśmy. W ten sposób usłyszymy Głos Boga, który mówi do nas, gdy przekazujemy Jego Słowo, i którego Miłość rozpoznajemy, ponieważ dzielimy się Słowem danym nam przez Niego.

Wy jesteście solą ziemi.
Lecz jeśli sól utraci swój smak,
czymże ją posolić?
Na nic się już nie przyda,
chyba na wyrzucenie
i podeptanie przez ludzi.


Ojcze, wytworzyłem wyobrażenie samego siebie i to właśnie nazywam Synem Boga. Jednak stworzenie jest takie, jakie zawsze było, Twoje stworzenie bowiem jest niezmienne. Niech nie oddaję czci bożkom. Ja jestem tym, którego mój Ojciec kocha. Moja świętość pozostaje światłem Nieba i Miłością Boga. Czyż to, co umiłowane przez Ciebie, nie jest bezpieczne? Czyż Światło Nieba nie jest nieskończone? Czyż Twój Syn nie jest moją prawdziwą Tożsamością, skoro Ty stworzyłeś wszystko, co istnieje?

Teraz jesteśmy jednym w tożsamości współdzielonej z Bogiem, naszym Ojcem, jako naszym jedynym Źródłem, oraz ze wszystkim, co stworzone jako część nas. Tak więc oferujemy błogosławieństwo wszystkim rzeczom, łącząc się w miłości z całym światem, który stał się jednym z nami przez nasze przebaczenie.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci,
jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie,
nie może ujrzeć królestwa Bożego.

Mam zająć specjalne miejsce, zagrać rolę przeznaczoną tylko dla mnie. Zbawienie czeka, aż podejmę się tej roli jako czegoś, co postanawiam robić. Dopóki nie dokonam tego wyboru, jestem niewolnikiem czasu i ludzkiego przeznaczenia. Lecz gdy ochoczo i radośnie podążę drogą, którą wyznaczył mi plan mego Ojca, wtedy rozpoznam, że zbawienie już tu jest, już dane wszystkim moim braciom, tak jak i należy ono już do mnie.

Ojcze, Twoja droga jest tym, na co się dziś decyduję. Gdziekolwiek by mnie zaprowadziła, tam decyduję się iść; cokolwiek by ode mnie chciała, to decyduję się czynić. Twoja droga jest pewna, a jej koniec bezpieczny. Pamięć Ciebie oczekuje mnie tam. Wszystkie zaś moje smutki kończą się w Twoich objęciach, co obiecałeś Swojemu Synowi, któremu błędnie wydawało się, że odszedł spod niezawodnej ochrony Twych miłujących Ramion.

Kto we Mnie wierzy,
będzie także dokonywał tych dzieł,
których Ja dokonuję,
a nawet większe od tych uczyni,
bo Ja idę do Ojca.

Dzisiaj chcę zaakceptować prawdę o mnie samym. Chcę powstać w chwale i pozwolić światłu we mnie, by przez cały dzień promieniowało na świat. Przynoszę światu wieści o zbawieniu, które słyszę, gdy Bóg, mój Ojciec, mówi do mnie. I patrzę na świat, który Chrystus chce, abym widział, świadomy tego, że k³adzie on kres gorzkiemu snowi o śmierci, świadomy, że jest on wołaniem mego Ojca do mnie.

Chrystus jest dzisiaj moimi oczami oraz uszami, które słuchają dziś Głosu Boga. Ojcze, przychodzę do Ciebie poprzez Niego, który jest Twym Synem, jak również moją prawdziwą Jaźnią. Amen.

_________________

Uwalniam świat od wszystkiego tego,
czym myślałem, że jest,
i wybieram w zamian
moją własną rzeczywistość.
_________________

 

Jeśli zatem całe twoje ciało będzie rozświetlone,
nie mając w sobie żadnej części ciemnej,
całe będzie rozświetlone,
jak gdyby lampa oświecała cię
swym blaskiem.

Moja prawdziwa Tożsamość jest tak bezpieczna, tak wzniosła, bezgrzeszna, wspaniała i wielka, w pełni dobroczynna oraz wolna od winy, że aż Niebo wypatruje Jej, aby dać jej światło. Rozświetla Ona również świat. Jest Ona darem, który dał mi mój Ojciec; tym darem, który ja również daję światu. Nie ma innego daru prócz Tego, który może być bądź dany, bądź przyjęty. Tym jest rzeczywistość, wyłącznie Tym. Tym jest kres iluzji. To jest prawda.

Moje Imię, o Ojcze, wciąż jest Ci znane. Ja zapomniałem je i nie wiem dokąd zmierzam, kim jestem, ani co czynię. Przypomnij mi, Ojcze, teraz, albowiem jestem znużony światem, który widzę. Objaw mi to, co chcesz, abym w zamian widział.

I otrzymacie wszystko,
o co z wiarą
prosić będziecie w modlitwie.

Wystarczy tylko, że spojrzę na wszystkie rzeczy, które wydają się mnie ranić, oraz z doskonałą pewnością zapewnię siebie: „Wolą Boga jest, abym był od tego zbawiony”, a po prostu zobaczę, jak one znikają. Wystarczy tylko, że będę utrzymywał w pamięci fakt, iż Wolą mego Ojca dla mnie jest wyłącznie szczęście, a odkryję, że wyłącznie szczęście przyszło do mnie. I wystarczy tylko, że będę pamiętał, iż Miłość Boga otacza Jego Syna i utrzymuje Jego bezgrzeszność wiecznie doskonałą, a będę miał pewność, że jestem zbawiony i na zawsze bezpieczny w Jego Ramionach. Ja jestem Synem, którego On kocha. I jestem zbawiony, ponieważ Bóg w Swej łasce chce, aby tak było.

Ojcze, Twoja świętość jest moją świętością. Twoja Miłość stworzyła mnie i uczyniła moją bezgrzeszność na zawsze częścią Ciebie. Nie ma we mnie winy ani grzechu, albowiem nie ma ich w Tobie.

 

Ty zaś, gdy chcesz się modlić,
wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi
i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu.
A Ojciec twój, który widzi w ukryciu,
odda Tobie.

Ojcze mój, dzień ten chcę spędzić z Tobą, tak jak postanowiłeś, abym spędzał wszystkie dni. To zaś, czego doświadczę, nie pochodzi w ogóle z czasu. Radość, która przychodzi do mnie, to nie radość dni czy godzin, albowiem przychodzi ona z Nieba do Twojego Syna. Dzień ten będzie Twym słodkim przypomnieniem, abym Ciebie pamiętał; będzie Twym miłosiernym wołaniem do Twego świętego Syna, znakiem, że Twoja łaska przyszła do mnie i że Twoją Wolą jest, bym został dziś uwolniony.

Spędzamy ten dzień razem, ty i ja. Cały zaś świat łączy się z nami w naszej pieśni dziękczynienia i radości dla Tego, który dał nam zbawienie i który nas uwolnił. Przywrócony jest nam pokój i świętość. Nie ma w nas dziś miejsca na lęk, bowiem zaprosiliśmy miłość do naszych serc.

Objawiłem im Twoje imię
i nadal będę objawiał,
aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś,
w nich była i Ja w nich.

Ojcze, Ty masz jednego Syna i to właśnie na niego chcę dzisiaj patrzeć. Stworzyłeś tylko jego. Dlaczego miałbym dostrzegać tysiące postaci w czymś, co pozostaje jednym? Dlaczego miałbym jednemu nadawać tysiące imion, kiedy wystarczy tylko jedno? Twój Syn musi bowiem nosić Twoje Imię, ponieważ Ty go stworzyłeś. Niech nie postrzegam go jako obcego zarówno dla jego Ojca, jak i dla mnie. Jest on bowiem częścią mnie, a ja częścią jego, my zaś jesteśmy częścią Ciebie, któryś jest naszym Źródłem, złączeni na wieczność w Twojej Miłości – wiecznie święty Syn Boga.

My, którzy jesteśmy jednym, chcemy dziś rozpoznać prawdę o nas samych. Chcemy wrócić do domu i spocząć w jedności. Tam jest bowiem pokój i nigdzie indziej nie można go szukać ani znaleźć.

Modląc się,
nie bądźcie gadatliwi jak poganie.
Oni myślą, że przez wzgląd
na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Nie bądźcie podobni do nich!
Albowiem wie Ojciec wasz,
czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie.

Ojcze nasz, któryś jest w Niebie, święć się imię Twoje. Przyjdź królestwo Twoje. Bądź Wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Bo Twoje jest królestwo, potęga i chwała na wieki wieków. Amen.

Jestem taki, jakim stworzył mnie Bóg. Skoro pozostaję taki, jakim stworzył mnie Bóg, to lęk nie ma znaczenia, zło nie jest rzeczywiste, a nieszczęście i śmierć nie istnieją.

Ojciec bowiem miłuje Syna
i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni,
i jeszcze większe dzieła ukaże Mu,
abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych
i ożywia, tak również i Syn
ożywia tych, których chce.

Jestem Synem Boga, całkowitym, uzdrowionym i doskonałym, jaśniejącym w odzwierciedleniu Jego Miłości. We mnie uświęcone jest Jego stworzenie i zagwarantowane życie wieczne. We mnie miłość jest uczyniona doskonałą, lęk jest niemożliwy, a radość ustanowiona bez przeciwieństwa. Ja jestem świętym domem Samego Boga. Ja jestem Niebem, gdzie zamieszkuje Jego Miłość. Ja jestem Jego świętą Bezgrzesznością, albowiem w mojej czystości spoczywa Jego własna.

Przynosimy radosne wieści Synowi Boga, który myślał, że cierpi. Teraz zostaje odkupiony. I gdy zobaczy bramę Niebios stojącą przed nim otworem, wejdzie do środka i zniknie w Sercu Boga.

_______________

Nie jestem ciałem. Jestem wolny.
Albowiem jestem wciąż taki,
jakim stworzył mnie Bóg.
_____________

 

I tobie dam
klucze królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane w niebie,
a co rozwiążesz na ziemi,
będzie rozwiązane w niebie.

Jeżeli zaakceptuję to, że jestem więźniem w ciele w tym świecie, w którym wszystkie rzeczy z pozoru żyjące wydają się umierać, wtedy Ojciec mój jest więźniem wraz ze mną. I w to właśnie wierzę, gdy utrzymuję, że muszę przestrzegać praw, których przestrzega świat, oraz gdy uważam, że słabości i grzechy, które dostrzegam, są rzeczywiste i nie można od nich uciec. Jeśli jestem zniewolony w jakikolwiek sposób, wtedy nie znam swego Ojca ani swojej Jaźni. Jestem więc stracony dla całej rzeczywistości. Albowiem prawda jest wolna, a to, co jest zniewolone, nie jest częścią prawdy.

Ojcze, nie proszę o nic prócz prawdy. Miałem wiele głupich myśli o sobie oraz mym stworzeniu i wprowadziłem do mego umysłu sen o lęku. Dzisiaj już nie chcę śnić. Wybieram drogę do Ciebie zamiast szaleństwa i lęku. Prawda bowiem jest bezpieczna i tylko miłość jest pewna.

Słyszeliście, że powiedziano:
Oko za oko i ząb za ząb!
A Ja wam powiadam:
Nie stawiajcie oporu złemu.

Pozostaję pod wpływem jedynie własnych myśli. Tylko to wystarczy, by zbawienie przyszło dla całego świata. Albowiem w tej jednej myśli każdy zostaje wreszcie uwolniony od lęku. Teraz bowiem nauczyłem się, że nikt mnie nie przeraża i nic nie może mi zagrozić. Nie mam wrogów i jestem bezpieczny wobec wszelkich zewnętrznych rzeczy. Moje myśli mogą mnie przerazić, jednak skoro myśli te należą tylko do mnie, mam moc, by je zmienić i wymienić każdą myśl o lęku na szczęśliwą myśl miłości. Ukrzyżowałem sam siebie. Planem Boga było jednak, by Jego umiłowany Syn został odkupiony.

Twój plan jest pewny, mój Ojcze, tylko Twój. Wszystkie inne plany zawiodą. I będę miał przerażające myśli, dopóki nie nauczę się, że Ty dałeś mi jedyną Myśl, która prowadzi mnie do zbawienia. Moje własne myśli zawiodą i poprowadzą mnie donikąd. Myśl zaś, którą mi dałeś, obiecuje zaprowadzić mnie do domu, ponieważ zawiera w sobie Twoją obietnicę dla Twego Syna.

Jeżeli we Mnie trwać będziecie,
a słowa moje w was,
to proście, o cokolwiek chcecie,
a to wam się spełni.

Dzisiaj budzę się z radością oczekując, że przyjdą do mnie od Boga jedynie szczęśliwe rzeczy. Proszę, aby jedynie one przyszły, i uświadamiam sobie, że na moje zaproszenie odpowiedzą myśli, do których to zaproszenie wysłałem. I będę prosił tylko o radosne rzeczy w chwili, gdy zaakceptuję swoją świętość. Albowiem jaki byłby użytek z mojego bólu, jakiemu celowi służyłoby moje cierpienie i jaką korzyść przyniósłby mi mój smutek i strata, jeżeli obłąkanie odchodzi dziś ode mnie i zamiast niego akceptuję moją świętość?

Ojcze, moja świętość jest Twoją Świętością. Pozwól mi się w niej weselić oraz dzięki przebaczeniu wrócić do zdrowia. Twój Syn jest wciąż taki, jakim go stworzyłeś. Moja świętość jest częścią mnie, a także częścią Ciebie. A cóż może odmienić Samą Świętość?

Oni nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie.
Słowo Twoje jest prawdą.

Mój Ojciec zna moją świętość. Czy mam się wypierać Jego wiedzy i wierzyć w to, co Jego wiedza czyni niemożliwym? Czy mam akceptować jako prawdę to, co On ogłasza fałszywym? Czy też mam przyjąć Jego Słowo jako to, czym jestem, skoro On jest moim Stwórcą oraz Tym, który zna prawdziwą naturę Swego Syna?

Ojcze, myliłem się co do siebie, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy, z jakiego Źródła przybyłem. Nie opuściłem tego Źródła, aby wejść w ciało i umrzeć. Moja świętość pozostaje częścią mnie, tak jak ja jestem częścią Ciebie. A moje błędy dotyczące mnie są snami. Pozwalam im dzisiaj odejść. I stoję gotowy, by przyjąć jedynie Twoje Słowo na określenie tego, czym naprawdę jestem.

Jakże ciasna jest brama
i wąska droga,
która prowadzi do życia,
a mało jest takich,
którzy ją znajdują!


Nie zrozumiałem, co uczyniło mnie wolnym ani czym jest moja wolność, ani gdzie jej szukać. Ojcze, szukałem na próżno, aż usłyszałem Twój Głos kierujący mną. Teraz nie chcę już więcej prowadzić sam siebie. Nie stworzyłem bowiem ani nie zrozumiałem sposobu znalezienia swojej wolności. Mam jednak ufność w Ciebie. Ty, który obdarzyłeś mnie wolnością jako Twego świętego Syna, nie będziesz dla mnie zaginiony. Kieruje mną Twój Głos, a droga do Ciebie otwiera się w końcu i przejaśnia. Ojcze, moja wolność jest tylko w Tobie. Ojcze, wolą mą jest powrócić.

Dzisiaj odpowiadamy na rzecz świata, który zostanie uwolniony razem z nami. Jakąż radość przynosi nam odnalezienie naszej wolności na niezawodnej drodze, którą ustanowił nasz Ojciec. I jakże pewne jest zbawienie całego świata, gdy poznajemy, że naszą wolność możemy znaleźć jedynie w Bogu.

Kto słucha słowa mego
i wierzy w Tego, który Mnie posłał,
ma życie wieczne
i nie idzie pod sąd,
lecz ze śmierci przeszedł do życia.

Jakąż głupotą, Ojcze, jest wierzyć, że Twój Syn może sprowadzić na siebie cierpienie! Czy możliwe jest, by przygotował on plan własnego potępienia i był zostawiony bez pewnej drogi do swego uwolnienia? Ty mnie kochasz, Ojcze. Nigdy nie pozostawiłbyś mnie opuszczonym, bym umarł w świecie bólu i okrucieństwa. Jakże mogłem sądzić, że Miłość opuściła Samą Siebie? Nie istnieje żadna wola poza Wolą Miłości. Lęk jest snem i nie posiada woli, która mogłaby kłócić się z Twoją Wolą. Konflikt jest snem, a pokój obudzeniem. Śmierć jest iluzją, życie – wieczną prawdą. Nie ma przeciwieństwa dla Twej Woli. Nie istnieje żaden konflikt, albowiem moja wola jest Twoją Wolą.

Przebaczenie pokazuje nam, że Wola Boga jest jedna i że my mamy w niej udział. Spójrzmy na święte wizje, które ukazuje dziś przebaczenie, abyśmy mogli odnaleźć pokój Boga. Amen.

________________

Niebo jest decyzją, którą muszę podjąć.
Podejmuję ją teraz i nie zmienię zdania,
ponieważ jest to jedyna rzecz, której chcę.

________________

 

Ja im przekazałem Twoje słowo,
a świat ich znienawidził za to,
że nie są ze świata,
jak i Ja nie jestem ze świata.

Myliłem się, kiedy myślałem, że żyłem w oderwaniu od Boga, jako oddzielna istota, która porusza się w izolacji, niezależna i zamieszkująca w ciele. Teraz wiem, że moje życie jest życiem Boga, nie mam innego domu i nie istnieję poza Nim. On nie ma żadnych Myśli, które nie są częścią mnie, a ja nie mam żadnych myśli oprócz tych, które pochodzą od Niego.

Ojcze, pozwól mi zobaczyć twarz Chrystusa zamiast moich błędów. Albowiem Ja, który jestem Twym świętym Synem, jestem bez grzechu. Chcę spojrzeć na moją bezgrzeszność, poczucie winy obwieszcza bowiem, że nie jestem Twoim Synem. Ja zaś nie chcę już dłużej zapominać Ciebie. Jestem tu samotny i łaknę Nieba, gdzie jestem w domu. Dzisiaj chcę powrócić. Moje Imię jest Twoim Imieniem i uznaję, że jestem Twoim Synem.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Jeśli kto zachowa moją naukę,
nie zazna śmierci na wieki.

Nie ma śmierci i wyrzekam się jej teraz w każdej formie. Bóg nie stworzył śmierci. Dlatego też jakąkolwiek formę ona przybiera, musi to być iluzja. Oto stanowisko, jakie dziś zajmuję. I jest mi dane spojrzeć poza śmierć i zobaczyć życie ponad nią.


Ojcze, pobłogosław dziś moje oczy. Jestem Twoim posłańcem i chcę spoglądać na pełne chwały odzwierciedlenie Twej Miłości, która jaśnieje we wszystkim. Ja żyję i poruszam się tylko w Tobie. Nie jestem oddzielony od Twego wiecznego życia. Nie ma śmierci, albowiem śmierć nie jest Twoją Wolą. I mieszkam tam, gdzie mnie umiejscowiłeś – w życiu, które dzielę z Tobą i ze wszystkimi żyjącymi istotami – abym był taki jak Ty, na zawsze częścią Ciebie. Akceptuję Twe Myśli jako swe własne, a moja wola jest jednym z Twoją Wolą na wieczność. Amen.

Jeśli chcesz być doskonały,
idź, sprzedaj, co posiadasz,
i daj ubogim,
a będziesz miał skarb w niebie.
Potem przyjdź i chodź za Mną!

Mogę ten świat całkowicie opuścić, jeśli tak postanowię. Nie śmierć czyni to możliwym, lecz zmiana zdania na temat celu tego świata. Jeżeli wierzę, że świat posiada wartość, jakim go teraz postrzegam, to i będzie on wciąż trwał dla mnie. Lecz jeśli nie widzę żadnej wartości w świecie, jakim go postrzegam, ani niczego, co chcę zatrzymać jako swoje czy szukać jako celu, to świat ten odejdzie ode mnie. Nie dążyłem bowiem do tego, by iluzje zastąpiły prawdę.

Ojcze, mój dom oczekuje mego radosnego powrotu. Twoje Ramiona są otwarte i słyszę Twój Glos. Po cóż mam zwlekać w miejscu daremnych pragnień i rozwianych marzeń, kiedy Niebo tak łatwo może być moje?

Kto zaś będzie pił wodę,
którą Ja mu dam,
nie będzie pragnął na wieki,
lecz woda, którą Ja mu dam,
stanie się w nim źródłem
tryskającym ku życiu wiecznemu.

Otacza mnie pełnia życia, które Bóg stworzył w Swej Miłości. Woła ono do mnie w każdym uderzeniu serca i w każdym oddechu, w każdym czynie i każdej myśli. Moje serce wypełnione jest pokojem, a moje ciało przepełnione celem przebaczania. Teraz mój umysł jest uzdrowiony i dane mi jest wszystko, czego potrzebuję do zbawienia świata. Każde uderzenie serca przynosi mi pokój, każdy oddech napełnia mnie mocą. Jestem posłańcem Boga, kierowanym Jego Głosem, podtrzymywanym przez Niego w miłości, zawartym na zawsze w ciszy i pokoju Jego kochających Ramion. Każde uderzenie serca wzywa Jego Imię i na każde odpowiada Jego Głos zapewniając mnie, że w Nim jestem w domu.

Obym posłuchał Twojej Odpowiedzi, a nie swojej. Ojcze, moje serce bije w pokoju stworzonym przez Serce Miłości. Tam i tylko tam mogę być w domu.

Pokój wam!
Jak Ojciec Mnie posłał,
tak i Ja was posyłam.
Którym odpuścicie grzechy,
są im odpuszczone,
a którym zatrzymacie,
są im zatrzymane.

Dziękuję Ci, Ojcze, za Twój plan zbawienia mnie od piekła, które wytworzyłem. Nie jest ono rzeczywiste. Ty zaś dałeś mi środki, za pomocą których mogę sobie udowodnić jego nierealność. Klucz jest w moich rękach i dotarłem już do drzwi, poza którymi leży koniec snów. Stoję przed bramą Nieba zastanawiając się, czy powinienem wejść i być w domu. Niech dzisiaj nie czekam więcej. Niech przebaczę wszystkim rzeczom i niech stworzenie będzie takie, jakim Ty chcesz, aby było, i jakim jest. Niech pamiętam, że jestem Twym Synem, a otwierając w końcu drzwi, niech zapomnę złudzenia w płonącym świetle prawdy, gdy pamięć o Tobie powraca do mnie.

Przebacz mi teraz. Przychodzę do ciebie, aby zabrać cię ze sobą do domu. A gdy idziemy, świat idzie z nami naszą drogą do Boga.

I także chwałę, którą Mi dałeś,
przekazałem im, aby stanowili jedno,
tak jak My jedno stanowimy.
Ja w nich, a Ty we Mnie!
Oby się tak zespolili w jedno.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle – święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Jestem na zawsze Twym Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Przebywam wciąż tam, gdzie mnie osadziłeś. Wszystkie zaś Twe atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do jego Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek są nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, a więc mam taką samą jak Ty moc tworzenia. Tak jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Stosuję się tutaj do Twego planu i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojne Niebo Twojej Miłości, w którym ziemia zniknie, a wszystkie oddzielone myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boga.

Zobaczmy dzisiaj, jak znika ziemia, jak wpierw przemieniona, a następnie ogarnięta przebaczeniem, zlewa się całkowicie ze świętą Wolą Boga.


Ojcze, Ty stoisz przede mną i za mną, obok mnie,
tam, gdzie widzę siebie i dokądkolwiek zmierzam.

Ty jesteś we wszystkich rzeczach, na które patrzę,
w dźwiękach, które słyszę, i w każdej dłoni, która sięga po moją dłoń.

W Tobie czas znika, a miejsce staje się koncepcją bez znaczenia.
Albowiem to, co otacza Twego Syna
i utrzymuje go w bezpieczeństwie, to Sama Miłość.
Nie ma innego Źródła niż to i nie istnieje nic,
co nie podziela Jego Świętości,
co byłoby poza Twoim jedynym stworzeniem
lub poza Miłością, która zawiera w Sobie wszystkie rzeczy.

Ojcze, Twój Syn jest taki jak Ty.
Przychodzę dziś do Ciebie w Twoim Własnym Imieniu,
aby pozostać w pokoju Twej wiecznej Miłości.

 

JEZUS CHRYSTUS

Nie potrzeba pomocy we wstąpieniu do Nieba, albowiem nigdy go nie opuściłeś. Lecz pomoc z zewnątrz jest potrzebna dla takiego ciebie, jakim określają cię fałszywe przekonania o twojej Tożsamości, którą w rzeczywistości ustanowił sam Bóg.

Dani ci są pomocnicy pod wieloma postaciami, choć na ołtarzu są oni jednym. Za każdym z nich stoi Myśl Boga i to się nigdy nie zmieni. Lecz mają oni imiona, które przez jakiś czas różnią się, albowiem czas potrzebuje symboli, sam będąc nieprawdziwym. Tych imion są legiony, lecz my nie wyjdziemy poza imiona, których używa sam kurs.

Bóg nie pomaga, ponieważ nie zna On potrzeb. Ale to On stwarza wszystkich Pomocników dla Swego Syna, gdy ten wierzy, iż jego fantazje są prawdziwe. Dziękuj za nich Bogu, albowiem oni zaprowadzą cię do domu.

Imię Jezusa jest imieniem tego, który był człowiekiem, lecz zobaczył twarz Chrystusa we wszystkich swoich braciach i przypomniał sobie Boga. Tak więc utożsamił się z Chrystusem, nie człowiekiem już, lecz jednym z Bogiem.

Człowiek ten był iluzją, albowiem wydawał się odrębną istotą, kroczącą samodzielnie w ciele, które wydawało się oddzielać jego jaźń od Jaźni, tak jak czynią to wszystkie iluzje. Jednak kto może zbawiać, jeśli nie widzi iluzji, a następnie nie rozpoznaje ich jako tego, czym są?

Jezus pozostaje Zbawicielem, ponieważ zobaczył fałsz, nie akceptując go jako prawdy. Chrystus zaś potrzebował jego postaci, by móc ukazać się ludziom i zbawić ich od ich własnych iluzji.

W jego całkowitym utożsamieniu się z Chrystusem – doskonałym Synem Boga, Jego jedynym stworzeniem oraz Jego szczęściem, na zawsze takim jak On i w jedności z Nim – Jezus stał się tym, czym wszyscy z was być muszą. Przebył on tę drogę dla was, abyście podążyli za Nim.

Prowadzi cię on z powrotem do Boga, ponieważ zobaczył przed sobą drogę i poszedł nią. Dokonał jasnego rozróżnienia, dla ciebie wciąż niejasnego, pomiędzy fałszem a prawdą. Zaoferował ci ostateczną demonstrację faktu, że zabicie Syna Bożego jest niemożliwe, ani też jego życie nie może być w żaden sposób odmienione przez grzech i zło, złośliwość, lęk czy śmierć.

A zatem wszystkie twoje grzechy zostały przebaczone, ponieważ w ogóle nie niosły ze sobą żadnych skutków. Tak więc były one tylko snami.

Powstań z nim, który ci to pokazał, albowiem winny to jesteś temu, który dzielił twoje sny, tak aby mogły być rozwiane. I wciąż je dzieli, aby być w jedności z tobą.

Czy jest on Chrystusem? O tak, razem z tobą. Jego krótkie życie na ziemi nie było wystarczające, by nauczyć potężnej lekcji, której on sam nauczył się dla was wszystkich. Pozostanie on z tobą, aby wyprowadzić cię z piekła, które wytworzyłeś, do samego Boga. A kiedy połączysz swą wolę z jego wolą, twój wzrok będzie jego widzeniem, albowiem oczy Chrystusa są wspólne.

Podążanie wraz z nim jest tak samo naturalne jak podążanie z bratem, którego znasz od urodzenia, albowiem taki jest on naprawdę. Uczyniono wiele żałosnych bożków z tego, który chce być dla świata jedynie bratem. Wybacz mu swoje iluzje i zobacz, jak drogim będzie on dla ciebie bratem. Albowiem uspokoi on wreszcie twój umysł i doprowadzi go wraz z tobą do twego Boga.

Czy jest on jedynym Pomocnikiem Boga? Bynajmniej. Albowiem Chrystus przyjmuje wiele postaci o różnych imionach, do chwili gdy ich jedność może zostać rozpoznana. Lecz Jezus jest dla ciebie zwiastunem jedynego Chrystusowego posłania Miłości Boga. Nie potrzebujesz żadnego innego.

Można czytać jego słowa i czerpać z nich korzyść bez zaakceptowania go w swoim życiu. Jednak pomógłby on ci jeszcze bardziej, gdybyś podzielił się z nim swoimi cierpieniami i radościami, a następnie zostawił jedne i drugie, aby odnaleźć pokój Boga. Przede wszystkim jednak pragnie on, abyś nauczył się jego lekcji, a brzmi ona tak:

Nie ma śmierci, ponieważ Syn Boga jest taki jak jego Ojciec. Nic z tego, co możesz zrobić, nie może zmienić Wiecznej Miłości. Zapomnij swe sny o grzechu i winie, a zamiast tego chodź ze mną, by mieć udział w zmartwychwstaniu Syna Bożego. I przyprowadź ze sobą wszystkich tych, których On do ciebie posłał, abyś się nimi opiekował, tak jak ja opiekuję się tobą.

Powyższe słowa Jezusa Chrystusa zaczerpnięto
z Pisma Świętego (przekład według Biblii Tysiąclecia)
i z bożej instrukcji zbawienia, jaką jest
Twój Kurs Cudów.

Pokój

Uzdrawiająca Moc
Miłości i Przebaczenia

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością…

Medytacje z Kursu Cudów

 

Pokój mojemu umysłowi. Niech ucichną wszystkie moje myśli.

Ojcze, przychodzę dziś do Ciebie, by szukać pokoju, który tylko Ty możesz dać. Przychodzę w milczeniu. W ciszy mego serca, głęboko w zakamarkach mego umysłu, czekam i nasłuchuję Twego Głosu. Ojcze mój, przemów do mnie dzisiaj. Przychodzę, by słuchać Twego Głosu w milczeniu, pewności i miłości pewien, że usłyszysz moje wołanie i odpowiesz mi.

Teraz czekamy w ciszy. Bóg jest tutaj, ponieważ czekamy razem. Jestem pewien, że przemówi On do ciebie, a ty usłyszysz. Zaakceptuj moją pewność, jest to bowiem twoja pewność. Nasze umysły są połączone. Czekamy mając jeden cel: usłyszeć odpowiedź naszego Ojca na nasze wołanie, wyciszyć nasze myśli i odnaleźć Jego pokój, usłyszeć, jak mówi do nas o tym, czym jesteśmy, i jak objawia się swemu Synowi.


Wolą moją jest szukać i odnaleźć pokój Boga.

W pokoju zostałem stworzony. W pokoju też pozostaję. Nie jest mi dane odmienić moją Jaźń. Jakże łaskawy jest Bóg, mój Ojciec, który stwarzając mnie, dał mi pokój na zawsze. Teraz proszę tylko, aby być tym, czym jestem. Czy można mi odmówić tego, gdy jest to na zawsze prawdą?

Ojcze, szukam pokoju, który dałeś mi stwarzając mnie. To, co zostało wtedy dane, musi być tu i teraz, albowiem stworzenie mnie dokonało się w oderwaniu od czasu i pozostaje wciąż poza wszelką zmianą. Pokój, w którym Twój Syn narodził się w Twoim Umyśle, jaśnieje tam nie zmieniony. Jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Wystarczy tylko Cię wezwać, aby znaleźć pokój, który mi dałeś. To Twoja Wola dała go Twemu Synowi.

Oddaję Bogu moje życie, aby mnie dziś prowadził.

Ojcze, oddaję Ci dzisiaj wszystkie moje myśli. Nie chcę mieć żadnej z moich myśli. W ich miejsce daj mi Twoje Własne. Daję Ci również wszystkie moje czyny, tak bym mógł spełniać Twoją Wolę, zamiast szukać celów, które nie mogą być osiągnięte, i tracić czas na próżne fantazje. Dziś przychodzę do Ciebie. Usunę się i po prostu podążę za Tobą. Ty bądź Przewodnikiem, a ja pójdę za Tobą, nie kwestionując mądrości Nieskończonego ani Miłości, której łagodności nie potrafię pojąć, lecz która jest Twym doskonałym darem dla mnie.

Dziś mamy jednego Przewodnika, który nas prowadzi. I gdy tak idziemy razem, damy Mu ten dzień bez żadnych zastrzeżeń. To jest Jego dzień. Tak więc jest to dla nas dzień niezliczonych darów i łask.


Ojcze, Twój pokój jest ze mną. Jestem bezpieczny.

Ojcze, Twój pokój otacza mnie. Tam, gdzie idę, Twój pokój podąża ze mną. Rzuca on światło na każdego, kogo spotykam. Przynoszę go zatroskanym, samotnym i wylęknionym. Daję Twój pokój tym, którzy cierpią lub ubolewają po stracie, lub sądzą, że są pozbawieni nadziei i szczęścia. Przyprowadź ich do mnie, mój Ojcze. Pozwól mi nieść ze sobą Twój pokój. Albowiem chciałbym zbawić Twego Syna zgodnie z Twoją Wolą, tak abym mógł rozpoznać moją Jaźń.

Tak więc idziemy w pokoju. Dajemy całemu światu przesłanie, które otrzymaliśmy. W ten sposób usłyszymy Głos Boga, który mówi do nas, gdy przekazujemy Jego Słowo, i którego Miłość rozpoznajemy, ponieważ dzielimy się Słowem danym nam przez Niego.


Przebaczenie kładzie kres wszelkiemu cierpieniu i stracie.

Przebaczenie rysuje obraz świata, w którym nie ma już cierpienia, strata staje się niemożliwa, a gniew jest pozbawiony sensu. Atak przemija i kończy się szaleństwo. Jakie cierpienie można sobie teraz wyobrazić? Jaką stratę można ponieść? Świat staje się miejscem radości, obfitości, miłosierdzia i nieskończonego dawania. Jest on teraz tak podobny do Nieba, że zostaje szybko przeobrażony w światło, którego jest odbiciem. Tak więc podróż, w którą wyruszył Syn Boga, zakończyła się w świetle, z którego on przyszedł.

Ojcze, chcemy Ci zwrócić nasze umysły. Zdradziliśmy je, trzymaliśmy w zgorzknieniu, wzbudzaliśmy w nich lęk myślami o przemocy i śmierci. Teraz znów chcemy spocząć w Tobie tacy, jakimi nas stworzyłeś.


Niech umilknie we mnie każdy głos oprócz Głosu Boga.

Ojcze, dzisiaj chcę słuchać tylko Twego Głosu. Przyjdę do Ciebie w najgłębszym milczeniu, aby usłyszeć Twój Głos i przyjąć Twoje Słowo. Mam tylko tę jedną modlitwę: Przychodzę do Ciebie, by prosić o prawdę. Prawda zaś to jedynie Twoja Wola, którą dziś chcę dzielić z Tobą.

Nie pozwalamy dziś, aby myśli ego kierowały naszymi słowami lub czynami. Gdy pojawią się takie myśli, ustąpimy spokojnie, przypatrzymy się im, a potem pozwolimy im odejść. Nie chcemy tego, co przyniosłyby one ze sobą. Postanawiamy więc ich nie zatrzymywać. Zamilkły teraz, a Bóg przemawia do nas w ciszy uświęconej przez Swą Miłość i mówi o naszej woli, ponieważ postanowiliśmy Go sobie przypomnieć.

Postanawiam spędzić ten dzień w doskonałym pokoju.

Nie wydaje mi się, abym mógł wybrać na dzisiaj tylko pokój. A jednak mój Bóg zapewnia mnie, że Jego Syn jest taki, jak On sam. Niechaj zaufam dziś Temu, który mówi, że jestem Synem Boga. I niech pokój, który wybieram dziś dla siebie, świadczy o prawdziwości tego, o czym On mówi. Syn Boga nie może mieć żadnych trosk i musi na zawsze pozostać w pokoju Nieba. W Jego imieniu przeznaczam ten dzień na znalezienie tego, co jest Wolą Mego Ojca dla mnie, oraz na akceptację i dawanie tego wszystkim Jego Synom wraz ze mną.

Tak więc, mój Ojcze, chcę spędzić ten dzień z Tobą. Twój Syn Cię nie zapomniał. Pokój, który mu dałeś, jest ciągle w jego umyśle i tam postanawiam spędzić ten dzień.

Bóg jest dziś moim jedynym celem.

Droga do Boga prowadzi przez przebaczenie. Nie ma innej drogi. Gdyby grzech nie był pielęgnowany przez umysł, czy istniałaby jakakolwiek potrzeba odnajdywania drogi do miejsca, w którym jesteś? Kto pozostawałby jeszcze w niepewności? Któż byłby niepewny tego, kim jest? Któż chciałby jeszcze pozostać we śnie, w gęstym obłoku zwątpienia w świętość tego, którego Bóg stworzył bezgrzesznym? Tutaj możemy tylko śnić. Możemy jednak śnić, że przebaczyliśmy temu, w którym grzech jest niemożliwy, i właśnie to postanawiamy dzisiaj śnić. Bóg jest naszym celem, a przebaczenie jest środkiem, za pomocą którego nasze umysły wracają w końcu do Niego.

Ojcze nasz, chcemy zatem przyjść do Ciebie drogą, którą nam wyznaczyłeś. Nie mamy innego celu prócz tego, by usłyszeć Twój Głos i odnaleźć drogę, którą wskazało nam Twoje święte Słowo.

Niech nie postrzegam dziś żadnych różnic.

Ojcze, Ty masz jednego Syna i to właśnie na niego chcę dzisiaj patrzeć. Stworzyłeś tylko jego. Dlaczego miałbym dostrzegać tysiące form w czymś, co pozostaje jednym? Dlaczego miałbym jednemu nadawać tysiące nazw, kiedy wystarczy tylko jedna? Twój Syn musi bowiem nosić Twoje Imię, albowiem Ty go stworzyłeś. Niech nie postrzegam go jako obcego zarówno dla jego Ojca, jak i dla mnie. Jest on bowiem częścią mnie, a ja częścią jego, my zaś jesteśmy częścią Ciebie, któryś jest naszym Źródłem, złączeni na wieczność w Twojej Miłości – wiecznie święty Syn Boga.

My, którzy jesteśmy jednym, chcemy dziś rozpoznać prawdę o nas samych. Chcemy wrócić do domu i spocząć w jedności. Tam jest bowiem pokój i nigdzie indziej nie można go szukać ani znaleźć.


Jestem otoczony Miłością Boga.

Ojcze, Ty stoisz przede mną i za mną, obok mnie, tam, gdzie widzę siebie i dokądkolwiek zmierzam. Ty jesteś we wszystkich rzeczach, na które patrzę, w dźwiękach, które słyszę, i w każdej dłoni, która sięga po moją dłoń. W Tobie czas znika, a miejsce staje się koncepcją bez znaczenia. Albowiem to, co otacza Twego Syna i utrzymuje go w bezpieczeństwie, to Sama Miłość. Nie ma innego Źródła niż To i nie istnieje nic, co nie podziela Jego świętości; co byłoby poza Twoim jedynym stworzeniem lub poza Miłością, która zawiera w sobie wszystkie rzeczy. Ojcze, Twój Syn jest taki jak Ty. Przychodzimy dziś do Ciebie w Twoim Własnym Imieniu, aby pozostać w pokoju Twej wiecznej Miłości.

Bracia moi, przyłączcie się dziś do mnie. Oto modlitwa zbawienia. Czyż nie musimy przyłączyć się do tego, co zbawi świat i nas samych?

Łagodność stworzenia jest wszystkim, co widzę.

Rzeczywiście nie rozumiałem świata, ponieważ złożyłem w nim swoje grzechy i zobaczyłem je spoglądające na mnie. Jakże wydawały się okrutne! I jak bardzo oszukiwałem się myśląc, że to, czego się bałem, pochodzi ze świata, a nie z mojego umysłu. Dzisiaj widzę świat w niebiańskiej łagodności, którą jaśnieje stworzenie. Nie ma w nim żadnego lęku. Niech żaden obraz moich grzechów nie przesłania światła Nieba promieniującego na świat. To, co jest w nim odzwierciedlane, znajduje się w Umyśle Boga. Wyobrażenia, które widzę, są odzwierciedleniem moich myśli. Mój umysł jednak jest jednym z Umysłem Boga. Mogę zatem postrzegać łagodność stworzenia.

W spokoju chcę patrzeć na świat, który odzwierciedla tylko Twoje Myśli, a także i moje. Niech pamiętam, że są one takie same, a zobaczę łagodność stworzenia.


Moje serce bije w Pokoju Boga.

Otacza mnie pełnia życia, które Bóg stworzył w Swej Miłości. Woła ono do mnie w każdym uderzeniu serca i w każdym oddechu, w każdym czynie i każdej myśli. Moje serce wypełnione jest pokojem, a moje ciało przepełnione celem przebaczania. Teraz mój umysł jest uzdrowiony i dane mi jest wszystko, czego potrzebuję do zbawienia świata. Każde uderzenie serca przynosi mi pokój, każdy oddech napełnia mnie mocą. Jestem posłańcem Boga, kierowanym Jego Głosem, podtrzymywanym przez Niego w miłości, zawartym na zawsze w ciszy i pokoju Jego kochających Ramion. Każde uderzenie serca wzywa Jego Imię i na każde odpowiada Jego Głos zapewniając mnie, że w Nim jestem w domu.

Obym posłuchał Twojej Odpowiedzi, a nie swojej. Ojcze, moje serce bije w pokoju stworzonym przez Serce Miłości. Tam i tylko tam mogę być w domu.


Niech wszystkie rzeczy będą dokładnie takie, jakie są.


Niech nie będę dziś Twym sędzią, Panie, i nie wydaję osądu przeciw Tobie. Niech nie próbuję ingerować w Twoje stworzenie i zniekształcać je w chore formy. Niechaj wyrażę chęć, by wycofać swe pragnienia z jego jedności i w ten sposób pozwolić Twemu stworzeniu, by było takie, jakim je stworzyłeś. W ten bowiem sposób ja również będę w stanie rozpoznać moją Jaźń taką, jaką ją stworzyłeś. W Miłości zostałem stworzony i w Miłości na zawsze pozostanę. Cóż może mnie przerazić, gdy pozwalam wszystkim rzeczom, aby były dokładnie takie, jakie są?

Niech nasze oczy dziś nie bluźnią, a nasze uszy nie dają posłuchu kłamliwym językom. Tylko rzeczywistość jest wolna od bólu. Tylko rzeczywistość jest wolna od straty. Tylko rzeczywistość jest w pełni bezpieczna. I tylko tego dziś szukamy.

Cisza pokoju Boga należy do mnie.

Może już teraz jesteśmy gotowi na dzień niezakłóconego spokoju. Jeśli nie jest to jeszcze prawdopodobne, to cieszymy się i jesteśmy bardziej niż zadowoleni, że możemy nauczyć się, jak taki dzień osiągnąć. Jeżeli ulegamy niepokojowi, to nauczmy się, w jaki sposób go zaniechać i wrócić do pokoju. Wystarczy tylko powiedzieć naszym umysłom z całkowitą pewnością: ,,Cisza pokoju Boga należy do mnie”, a nic nie może zakłócić pokoju, który Sam Bóg dał Swemu Synowi.

Ojcze, Twój pokój jest moim pokojem. Dlaczego mam się bać, że coś może mnie ograbić z tego, co Ty chcesz, abym zachował? Nie jestem w stanie utracić Twoich darów. Tak więc pokój, który dałeś Swemu Synowi, jest ciągle ze mną w ciszy oraz w mojej wiecznej miłości do Ciebie.


Dzisiejszy dzień należy do Miłości. Niechaj się nie lękam.


Ojcze, chcę dziś pozwolić, aby wszystkie rzeczy były takie, jakimi je stworzyłeś, oraz oddać Twojemu Synowi cześć należną jego bezgrzeszności: miłość brata do własnego brata i jego Przyjaciela. Dzięki temu zostaję odkupiony. Dzięki temu również prawda wejdzie tam, gdzie były złudzenia, światło zastąpi całą ciemność, a Twój Syn pozna, że jest taki, jakim go stworzyłeś.

Obejmuje nas dziś szczególne błogosławieństwo od Tego, który jest naszym Ojcem. Daj ten dzień Jemu, a nie będzie dziś żadnego lęku, ponieważ dzień ten zostaje dany Miłości.

Jeśli ja jestem zniewolony, mój Ojciec nie jest wolny.

Jeżeli zaakceptuję to, że jestem więźniem w ciele w tym świecie, w którym wszystkie rzeczy z pozoru żyjące wydają się umierać, wtedy Ojciec mój jest więźniem wraz ze mną. I w to właśnie wierzę, gdy utrzymuję, że muszę przestrzegać praw, których przestrzega świat, oraz gdy uważam, że słabości i grzechy, które dostrzegam, są rzeczywiste i nie można od nich uciec. Jeśli jestem zniewolony w jakikolwiek sposób, wtedy nie znam swego Ojca ani swojej Jaźni. Jestem więc stracony dla całej rzeczywistości. Albowiem prawda jest wolna, a to, co jest zniewolone, nie jest częścią prawdy.

Ojcze, nie proszę o nic prócz prawdy. Miałem wiele głupich myśli o sobie oraz mym stworzeniu i wprowadziłem do mego umysłu sen o lęku. Dzisiaj już nie chcę śnić. Wybieram drogę do Ciebie zamiast szaleństwa i lęku. Prawda bowiem jest bezpieczna i tylko miłość jest pewna.


Cisza Nieba obejmuje dziś moje serce.


Ojcze, jak spokojnie jest dzisiaj! Jak cicho wszystko się układa! Oto jest dzień, który został wybrany jako czas, w którym przyjdzie mi zrozumieć lekcję, że nie ma żadnej potrzeby, abym robił cokolwiek. W Tobie każdy wybór jest już dokonany. W Tobie każdy konflikt został rozwiązany. Wszystko, co mam nadzieję znaleźć, zostało mi już w Tobie dane. Twój pokój jest moim pokojem. Moje serce jest wyciszone, a umysł spokojny. Twoja Miłość jest Niebem i Twoja Miłość jest moją miłością.

Spokój dzisiejszego dnia da nam nadzieję, że odnaleźliśmy drogę oraz podążaliśmy nią długo do całkowicie pewnego celu. Dziś nie będziemy wątpili w jej kres obiecany nam przez Samego Boga. Ufamy Mu oraz naszej Jaźni, która wciąż jest jednym z Nim.


Niechaj zapomnę dziś przeszłość mego brata.

To jest myśl, która wskazuje drogę do Ciebie i prowadzi mnie do celu. Nie mogę przyjść do Ciebie bez mego brata. Aby poznać własne Źródło, muszę najpierw rozpoznać to, co stworzyłeś jednym ze mną. To właśnie dłoń mego brata kieruje mną w drodze do Ciebie. Jego grzechy, tak jak moje, należą do przeszłości. Jestem więc zbawiony, ponieważ przeszłość odeszła. Niech nie pielęgnuję jej w swym sercu, bo zgubię drogę, którą idę do Ciebie. Mój brat jest moim zbawicielem. Niech nie atakuję zbawiciela, którego mi dałeś, lecz niechaj oddaję cześć temu, który nosi Twe Imię, i niech w ten sposób pamiętam, że jest Ono również moim imieniem.

Wybacz mi zatem dzisiaj. Będziesz wiedział, że wybaczyłeś mi, jeśli zobaczysz swego brata w świetle świętości. Nie może on być mniej święty niż ja, a ty nie możesz być bardziej święty niż on.

Wszelki lęk przeminął i jest tylko miłość.

Wszelki lęk przeminął, ponieważ odeszło jego źródło, a wraz z nim odeszły wszystkie jego myśli. Miłość pozostaje jedynym obecnym stanem, którego Źródło jest tutaj na całą wieczność. Czyż świat może się wydawać jasnym i czystym, bezpiecznym i gościnnym, gdy przygniatają go wszystkie moje przeszłe błędy, pokazując mi zniekształcone formy lęku? Jednak w teraźniejszości miłość jest oczywista, a jej skutki widoczne. Cały świat jaśnieje w odbiciu jej światła i widzę w końcu świat, któremu zostało przebaczone.

Ojcze, niech Twój święty świat nie wymyka się dziś moim oczom. Obym też nie pozostawał głuchy na wszystkie te hymny wdzięczności, które wyśpiewuje świat pod odgłosami lęku. Istnieje prawdziwy świat, który teraźniejszość trzyma pod ochroną przed wszelkimi błędami przeszłości. Chcę, by me oczy oglądały dziś tylko ten świat.

Przebaczenie jest jedynym darem, jaki daję.

Przebaczenie jest jedynym darem, jaki daję, ponieważ jest to jedyny dar, jakiego sam chcę. Wszystko zaś, co daję, daję sobie. Jest to prosta reguła zbawienia. Sam zaś, chcąc być zbawiony, chcę z niej uczynić moją regułę, aby stała się ona sposobem mego życia w świecie, który potrzebuje zbawienia i który będzie zbawiony, gdy ja zaakceptuję swoje Pojednanie.

Ojcze, jakże niezawodne są Twoje drogi, jakże pewny jest ich ostateczny rezultat i jakże dokładnie każdy krok mego zbawienia został już wyznaczony oraz osiągnięty za sprawą Twej łaski. Dzięki niech będą Tobie za Twe wieczne dary i dzięki Ci za moją Tożsamość.

A Sam Bóg obetrze wszelkie łzy.

Ojcze, jeżeli nie osądzam, nie jestem w stanie płakać. Nie jestem też w stanie cierpieć ani czuć się opuszczony czy niepotrzebny na tym świecie. Oto mój dom, ponieważ go nie osądzam i dlatego też jest on jedynie taki, jakiego Ty chcesz. Niech widzę dziś mój dom bez potępienia, szczęśliwymi oczami, które przebaczenie uwolniło od wszelkich wypaczeń. Niech widzę Twój świat zamiast mojego. Wszystkie zaś łzy, które uroniłem, zostaną zapomniane, albowiem odeszło ich źródło. Ojcze, nie chcę dziś osądzać Twojego świata.

Boży świat jest pełen szczęścia. Ci, którzy na niego patrzą, mogą tylko dodawać do niego swą radość i błogosławić go jako przyczynę ich dalszej radości. Płakaliśmy, ponieważ nie rozumieliśmy. Poznaliśmy jednak, że świat, który widzieliśmy, był fałszywy, a dziś naszą wolą jest patrzeć na Boży świat.

Ta chwila to jedyny czas, jaki istnieje.

Wyobraziłem sobie czas w taki sposób, że sam udaremniam swe dążenia. Jeżeli moim wyborem jest sięgnąć poza czas ku bezczasowości, to muszę zmienić własne postrzeganie tego, czemu służy czas. Celem czasu nie może być utrzymywanie przeszłości i przyszłości jako jednego. Jedynym okresem, w którym mogę być zbawiony od czasu, jest teraz. W tej bowiem chwili nadeszło przebaczenie, aby mnie uwolnić. Chrystus rodzi się teraz, bez przeszłości czy przyszłości. Przyszedł On, aby teraz dać światu Swe błogosławieństwo, przywracając go do stanu bezczasowości i miłości. A miłość jest wszechobecna, tu i teraz.

Dzięki za tę chwilę, Ojcze. Właśnie teraz zostaję odkupiony. Ta chwila jest czasem, który wyznaczyłeś dla uwolnienia Swego Syna i dla zbawienia w nim całego świata.

Nie będę się dziś bał spojrzeć do własnego wnętrza.

We mnie jest Wieczna Niewinność, ponieważ Wolą Boga jest, aby była Ona tam na całą wieczność. Ja, Jego Syn, którego wola jest tak samo nieograniczona jak Jego Własna, nie jestem w stanie pragnąć zmiany tego stanu. Albowiem wypieranie się Woli mego Ojca to wypieranie się swej własnej woli. Spojrzenie do własnego wnętrza to po prostu odnalezienie mojej woli takiej, jaką stworzył ją Bóg i jaka jest. Boję się spojrzeć do swego wnętrza, ponieważ sądzę, iż wytworzyłem inną, nieprawdziwą wolę oraz nadałem jej realność. Jednak nie wywiera ona żadnych skutków. We mnie jest świętość Boga. We mnie jest pamięć o Nim.

Ojcze mój, krok, który dzisiaj stawiam, stanowi niezawodne uwolnienie od błahych snów o grzechu. Twój ołtarz stoi spokojny i nieskalany. Jest to święty ołtarz mojej Jaźni i tu znajduję swą prawdziwą Tożsamość.

Dzisiejszy dzień spędzę bez lęku i w miłości.

Ojcze mój, dzień ten chcę spędzić z Tobą, tak jak postanowiłeś, abym spędzał wszystkie dni. To zaś, czego doświadczę, nie pochodzi w ogóle z czasu. Radość, która przychodzi do mnie, to nie radość dni czy godzin, albowiem przychodzi ona z Nieba do Twojego Syna. Dzień ten będzie Twym słodkim przypomnieniem, abym Ciebie pamiętał; będzie Twym miłosiernym wołaniem do Twego świętego Syna, znakiem, że Twoja łaska przyszła do mnie i że Twoją Wolą jest, bym został dziś uwolniony.

Spędzamy ten dzień razem, ty i ja. Cały zaś świat łączy się z nami w naszej pieśni dziękczynienia i radości dla Tego, który dał nam zbawienie i który nas uwolnił. Przywrócony jest nam pokój i świętość. Nie ma w nas dziś miejsca na lęk, bowiem zaprosiliśmy miłość do naszych serc.


Osądzam wszystkie rzeczy tak, jak chcę, by wyglądały.

Osąd został wytworzony jako broń używana przeciwko prawdzie. Oddziela on to, przeciwko czemu jest użyty, i odgradza to tak, jakby to była osobna rzecz. Następnie czyni z tego to, czym chcesz, żeby to było. Osądza on to, czego nie potrafi zrozumieć, ponieważ nie jest w stanie widzieć całości, i dlatego też osądza fałszywie. Obyśmy nie używali dziś osądu, lecz uczynili z niego dar dla Tego, który ma dla niego inne zastosowanie. Uwolni On nas od katuszy wszystkich osądów, które wydaliśmy przeciwko sobie, i przywróci nam spokój umysłu, dając nam Boży Sąd nad Jego Synem.

Ojcze, czekamy dziś z otwartym umysłem, aby usłyszeć Twój Sąd nad Synem, którego kochasz. My go nie znamy i nie możemy osądzać. Tak więc pozwalamy Twojej Miłości decydować, kim musi być ten, którego stworzyłeś jako Swego Syna.

Widzę wszystkie rzeczy takimi, jakimi chcę, żeby były.

Postrzeganie następuje po osądzie. Osądziwszy, widzimy zatem to, na co chcemy spoglądać. Wzrok bowiem może jedynie służyć do oferowania nam tego, czego chcemy. Niemożliwe jest przeoczenie tego, co chcemy widzieć, oraz niezauważenie tego, co postanowiliśmy zobaczyć. Jakże niezawodnie musi zatem przyjść prawdziwy świat, by powitać święty wzrok każdego, kto przyjmuje cel Ducha Świętego jako cel swego widzenia. Nie może mu się nie udać zobaczyć tego, co Chrystus chce, aby widział, i nie może nie współdzielić Chrystusowej Miłości dla tego, na co patrzy.

Nie mam dziś żadnego innego celu, jak tylko patrzeć na wyzwolony świat, uwolniony od wszystkich osądów, które wydałem. Ojcze, to jest dziś Twoją Wolą dla mnie, a zatem musi to być również moim celem.

Niech przyjdzie do mnie teraz nowe postrzeganie.

Ojcze, istnieje widzenie, które widzi wszystkie rzeczy jako bezgrzeszne, tak że nie ma już lęku, a tam gdzie był, zaproszona zostaje miłość. A miłość przyjdzie wszędzie tam, gdzie się ją o to poprosi. Widzenie tego jest Twoim darem. Oczy Chrystusa patrzą na świat, któremu zostało przebaczone. W Jego wzroku wszystkie grzechy świata zostają odpuszczone, albowiem nie widzi On grzechu w niczym, na co spogląda. Niech przyjdzie do mnie teraz Jego prawdziwe postrzeganie, abym mógł się obudzić ze snu o grzechu i spojrzeć do własnego wnętrza na swoją bezgrzeszność, którą Ty zachowałeś całkowicie nieskalaną na ołtarzu Twego świętego Syna – tej Jaźni, z którą chcę się utożsamić.

Postrzegajmy dziś siebie nawzajem oczami Chrystusa. Jakże jesteśmy piękni! Jakże święci i miłujący! Bracie, chodź i przyłącz się dzisiaj do mnie. Zbawiamy świat, gdy się połączyliśmy. Albowiem w naszym widzeniu staje się on tak święty jak światło będące w nas.

Wszystkie dary, które daję moim braciom, są darami dla mnie.

Tak jak każdy dar, który dają moi bracia, jest moim darem, tak też każdy dar, który ja daję, należy do mnie. Każdy z nich pozwala odejść jakiemuś przeszłemu błędowi i nie zostawia cienia na świętym umyśle umiłowanym przez mego Ojca. Jego łaska jest mi dana w każdym darze przyjętym przez jakiegoś brata na przestrzeni czasu, jak również poza wszelkim czasem. Mój skarbiec jest pełen, a aniołowie strzegą jego otwartych wrót, aby ani jeden dar nie zaginął i by jeszcze więcej zostało dodanych. Niechaj pójdę tam, gdzie znajdują się moje skarby, i niech wejdę tam, gdzie naprawdę jestem przyjmowany z radością, gdzie jestem w domu pośród darów, które dał mi Bóg.

Ojcze, chcę dziś zaakceptować Twoje dary. Nie rozpoznaję ich. Ufam jednak, że Ty, który je dałeś, zapewnisz mi środki, za pomocą których je dostrzegę, zobaczę ich wartość i tylko je umiłuję jako to, czego chcę.

Wszystkie rzeczy, które sądzę, że widzę, są odzwierciedleniem myśli.

Oto przewodnia myśl zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.

Jestem na zawsze Skutkiem Boga.

Ojcze, zostałem stworzony w Twoim Umyśle – święta Myśl, która nigdy nie opuściła swego domu. Jestem na zawsze Twym Skutkiem, a Ty na wieki wieków jesteś moją Przyczyną. Pozostałem taki, jakim mnie stworzyłeś. Przebywam wciąż tam, gdzie mnie osadziłeś. Wszystkie zaś Twe atrybuty trwają we mnie, ponieważ Twoją Wolą jest mieć Syna tak podobnego do jego Przyczyny, że Przyczyna i Jej Skutek są nie do rozróżnienia. Niech poznam, że jestem Skutkiem Boga, a więc mam taką samą jak Ty moc tworzenia. Tak jak jest w Niebie, tak i na ziemi. Stosuję się tutaj do Twego planu i wiem, że zbierzesz w końcu Swoje skutki w spokojne Niebo Twojej Miłości, w którym ziemia zniknie, a wszystkie oddzielone myśli zjednoczą się w chwale jako Syn Boga.

Zobaczmy dzisiaj, jak znika ziemia, jak wpierw przemieniona, a następnie ogarnięta przebaczeniem, zlewa się całkowicie ze świętą Wolą Boga.

Nie będę dzisiaj więcej siebie ranić.

Zaakceptujmy dziś przebaczenie jako naszą jedyną funkcję. Dlaczego mielibyśmy atakować nasze umysły i dawać im wyobrażenia bólu? Dlaczego mielibyśmy je uczyć, że są bezsilne, gdy Bóg wyciąga do nich Swą moc i Swą Miłość i zaprasza je, aby wzięły to, co już należy do nich? Umysł, który staje się skłonny zaakceptować dary Boga, został oddany z powrotem duchowi i rozprzestrzenia swą wolność i swą radość, co jest Wolą Boga połączoną z jego własną wolą. Ta Jaźń, którą stworzył Bóg, nie jest w stanie grzeszyć, a zatem i nie jest w stanie cierpieć. Postanówmy dzisiaj, aby On był naszą Tożsamością, a w ten sposób uciekniemy na zawsze od wszelkich rzeczy, które sen o lęku wydaje się nam ofiarować.

Ojcze, Twego Syna nie można zranić. A jeśli sądzimy, że cierpimy, to tylko dlatego, że nie udaje się nam rozpoznać naszej jedynej Tożsamości, którą dzielimy z Tobą. Chcemy dziś do Niej powrócić, aby na zawsze uwolnić się od wszystkich naszych błędów i zostać zbawionym od tego, czym sądziliśmy, że jesteśmy.

Przebaczenie kończy tutaj sen o konflikcie.

Konflikt musi zostać rozwiązany. Jeżeli chce się od niego uciec, nie można go unikać, odsuwać na bok, wypierać się go, maskować, dostrzegać gdzie indziej, nadawać mu innej nazwy lub też ukrywać go pod jakimkolwiek fałszem. Trzeba go zobaczyć dokładnie takim, jakim jest, tam, gdzie sądzimy, że się znajduje, w tej rzeczywistości, która została mu nadana, i wraz z takim celem, który wyznaczył mu umysł. Albowiem tylko wtedy zostają podniesione jego bariery obronne, a prawda może nań świecić, w miarę jak konflikt znika.

Ojcze, przebaczenie jest światłem, które wybrałeś, aby rozproszyło swym blaskiem wszelki konflikt i wszelkie zwątpienie oraz by oświetliło drogę naszego powrotu do Ciebie. Żadne inne światło prócz tego nie jest w stanie zakończyć naszego złego snu. Żadne inne światło prócz tego nie jest w stanie zbawić świata. Albowiem tylko ono nigdy w niczym nie zawiedzie, będąc Twoim darem dla Twego umiłowanego Syna.


Domagam się dziś darów, które daje przebaczenie.

Nie będę czekał ani dnia dłużej, by znaleźć skarby, które ofiarowuje mi mój Ojciec. Płonne są wszystkie złudzenia, sny zaś odeszły, skoro są utkane z myśli opierających się na fałszywych postrzeżeniach. Niechaj nie akceptuję dziś więcej tak skąpych darów. Boży Głos ofiarowuje pokój Boga tym wszystkim, którzy słyszą i postanawiają podążać za Nim. Taki jest dzisiaj mój wybór. Tak więc idę odnaleźć skarby, które dał mi Bóg.

Szukam tylko tego, co wieczne. Albowiem Twój Syn nie może poprzestać na niczym mniejszym. Cóż więc może być jego pocieszeniem, jak nie tylko to, co ofiarowujesz jego zdezorientowanemu umysłowi i wylęknionemu sercu po to, by dać mu pewność i przynieść pokój? Chcę dziś ujrzeć mego brata bez grzechu. Taka jest Twoja Wola dla mnie, bowiem w ten sposób ujrzę swoją bezgrzeszność.


Moim wyborem jest widzieć bezgrzeszność mego brata.

Przebaczenie jest wyborem. Nigdy nie widzę mego brata takiego, jakim jest, albowiem wykracza to daleko poza postrzeganie. To, co w nim widzę, jest po prostu tym, co pragnę widzieć, ponieważ reprezentuje to coś, co chcę, aby było prawdą. Tylko na to reaguję, obojętnie, jak bardzo wydaję się poruszony wydarzeniami zewnętrznymi. Moim wyborem jest widzenie tego, na co chcę patrzeć, i tylko to widzę. Bezgrzeszność mego brata pokazuje mi, że chcę spoglądać na swoją bezgrzeszność. Zobaczę ją zaś, zdecydowawszy się widzieć mego brata w jej świętym świetle.

Cóż mogłoby mi przywrócić pamięć Ciebie, jak nie tylko widzenie bezgrzeszności mego brata? Jego świętość przypomina mi, że został on stworzony jednym ze mną i takim jak ja. W nim znajduję swoją Jaźń, a w Twym Synu znajduję również pamięć Ciebie.

Przebaczenie pozwala mi poznać, że umysły są połączone.

Przebaczenie jest środkiem wyznaczonym, by położyć kres postrzeganiu. Wiedza zostaje przywrócona po tym, gdy postrzeganie najpierw się zmienia, a następnie ustępuje całkowicie temu, co pozostaje na zawsze poza jego najdalszym zasięgiem. Albowiem obrazy i dźwięki mogą w najlepszym wypadku służyć tylko przywołaniu pamięci tego, co leży ponad nimi wszystkimi. Przebaczenie usuwa wypaczenia i otwiera ukryty ołtarz dla prawdy. Jego lilie jaśnieją w umyśle i wzywają go, by zawrócił i spojrzał do wewnątrz po to, by znaleźć to, czego na próżno szukał na zewnątrz. Albowiem tylko i wyłącznie tutaj zostaje przywrócony spokój umysłu, gdyż jest to miejsce pobytu Samego Boga.

Niech w ciszy przebaczenie wymaże moje sny o oddzieleniu i grzechu. Następnie pozwól mi, Ojcze, spojrzeć do mego wnętrza i odkryć, że została dotrzymana Twa obietnica mojej bezgrzeszności, że Twoje Słowo pozostaje niezmienione w mym umyśle, a Twoja Miłość wciąż mieszka w moim sercu.

Pozostaję pod wpływem jedynie własnych myśli.

Tylko to wystarczy, by zbawienie przyszło dla całego świata. Albowiem w tej jednej myśli każdy zostaje wreszcie uwolniony od lęku. Teraz bowiem nauczył się, że nikt go nie przeraża i nic nie może mu zagrozić. Nie ma on wrogów i jest bezpieczny wobec wszelkich zewnętrznych rzeczy. Jego myśli mogą go przerazić, jednak skoro myśli te należą tylko do niego, ma on moc, by je zmienić i wymienić każdą myśl o lęku na szczęśliwą myśl miłości. On sam się ukrzyżował. Planem Boga było jednak, by Jego umiłowany Syn został odkupiony.

Twój plan jest pewny, mój Ojcze, tylko Twój. Wszystkie inne plany zawiodą. I będę miał przerażające myśli, dopóki nie nauczę się, że Ty dałeś mi jedyną Myśl, która prowadzi mnie do zbawienia. Moje własne myśli zawiodą i poprowadzą mnie donikąd. Myśl zaś, którą mi dałeś, obiecuje zaprowadzić mnie do domu, ponieważ zawiera w sobie Twoją obietnicę dla Twego Syna.

Pozwalam przebaczeniu spocząć na wszystkich rzeczach, albowiem w ten sposób przebaczenie będzie dane mnie samemu.

Dziękuję Ci, Ojcze, za Twój plan zbawienia mnie od piekła, które wytworzyłem. Nie jest ono rzeczywiste. Ty zaś dałeś mi środki, za pomocą których mogę sobie udowodnić jego nierealność. Klucz jest w moich rękach i dotarłem już do drzwi, poza którymi leży koniec snów. Stoję przed bramą Nieba zastanawiając się, czy powinienem wejść i być w domu. Niech dzisiaj nie czekam więcej. Niech przebaczę wszystkim rzeczom i niech stworzenie będzie takie, jakim Ty chcesz, aby było, i jakim jest. Niech pamiętam, że jestem Twym Synem, a otwierając w końcu drzwi, niech zapomnę złudzenia w płonącym świetle prawdy, gdy pamięć o Tobie powraca do mnie.

Bracie, przebacz mi teraz. Przychodzę do ciebie, aby zabrać cię ze sobą do domu. A gdy idziemy, świat idzie z nami naszą drogą do Boga.

Uczę się dziś prawa miłości: To, co daję memu bratu, jest moim darem dla mnie.

To jest Twoje prawo, mój Ojcze, nie moje. Nie rozumiałem, co znaczy dawanie, i zamierzałem zachować to, czego pragnąłem, tylko dla siebie. Gdy spojrzałem na skarb, który sądziłem, że mam, znalazłem puste miejsce, gdzie niczego nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Któż może dzielić się snem? I co może ofiarować mi złudzenie? Jednak ten, komu wybaczam, da mi dary wykraczające poza wartość czegokolwiek na ziemi. Niechaj bracia, którym wybaczyłem, wypełnią moje zasoby skarbami Nieba, jako że tylko one są rzeczywiste. W ten sposób zostaje wypełnione prawo miłości. W ten również sposób Twój Syn powstaje i wraca do Ciebie.

Jakże blisko jesteśmy jeden drugiego, gdy idziemy do Boga. Jakże On jest blisko nas. Jakże bliski jest koniec snu o grzechu i odkupienie Syna Bożego.

Ogarnia mnie dziś pokój Boga i zapominam o wszystkich rzeczach prócz Jego Miłości.

Ojcze, budzę się dziś z cudami korygującymi moje postrzeganie wszystkich rzeczy. Tak też zaczyna się dzień, który dzielę z Tobą, tak jak i będę dzielił wieczność, albowiem czas usunął się dziś na bok. Nie szukam rzeczy należących do czasu, a więc nie będę ich oglądał. To, czego dzisiaj szukam, wykracza poza wszelkie prawa czasu i rzeczy postrzegane w czasie. Chcę zapomnieć o wszystkich rzeczach prócz Twojej Miłości. Chcę mieszkać w Tobie i nie znać żadnych innych praw prócz Twego prawa miłości. Chcę też znaleźć pokój, który stworzyłeś dla Twego Syna, i zapomnieć o wszystkich niemądrych zabawkach mojego wytworu, gdy widzę Twoją chwałę oraz moją własną.

Kiedy nadejdzie dziś wieczór, nie będziemy pamiętali o niczym prócz pokoju Boga. Dzisiaj bowiem poznamy, jaki pokój należy do nas, gdy zapomnimy o wszystkich rzeczach prócz Miłości Boga.

Cuda odzwierciedlają wieczną Miłość Boga. Ofiarować je to znaczy przypominać Go sobie i przez Jego pamięć zbawiać świat.

To, czemu wybaczamy, staje się częścią nas, jakimi siebie postrzegamy. Syn Boga, jakim go stworzyłeś, łączy w sobie wszystkie rzeczy. Pamięć Ciebie zależy od jego przebaczenia. Jego myśli nie mają wpływu na to, czym on jest. Jednak to, na co patrzy, jest ich bezpośrednim rezultatem. Dlatego, mój Ojcze, chcę się zwrócić do Ciebie. Tylko pamięć Ciebie mnie uwolni. I tylko moje przebaczenie uczy mnie, by pozwolić pamięci Ciebie wrócić do mnie i z dziękczynieniem dać ją światu.

A gromadząc cuda dane nam przez Niego, rzeczywiście będziemy wdzięczni. Gdy bowiem przypomnimy Go sobie, Jego Syn zostanie nam przywrócony w rzeczywistości Miłości.

Pokój mi, świętemu Synowi Boga.
Pokój memu bratu, który jest jednym ze mną.
Dzięki nam cały świat zostanie pobłogosławiony pokojem.

Ojcze, przyjmuję pokój od Ciebie i chcę go dawać. Jestem Twoim Synem dokładnie takim, jakim mnie stworzyłeś. Wielkie Promienie pozostają we mnie na zawsze niezmącone i nienaruszone. Chcę ich dosięgnąć w milczeniu i pewności, ponieważ nigdzie indziej nie da się pewności znaleźć. Pokój mnie i pokój całemu światu. W świętości zostaliśmy stworzeni i w świętości pozostajemy. Doskonała bezgrzeszność Twego Syna upodabnia go do Ciebie. I z tą myślą mówimy radośnie: Amen.

Albowiem Oni przybyli

Pomyśl tylko, jakże święty musisz być ty, od którego Głos Boży woła z miłością do twego brata, tak że możesz obudzić w nim Głos odpowiadający na twoje wołanie! I pomyśl, jakże święty musi być on, skoro w nim śpi twoje zbawienie połączone z jego wolnością! Choćbyś najmocniej pragnął, by został on potępiony, Bóg jest w nim. Nigdy zaś nie dowiesz się, że jest On również w tobie, jeśli będziesz atakował Jego wybrany dom i toczył bój z Jego gospodarzem. Patrz nań łagodnie. Spójrz miłującymi oczami na tego, który niesie w sobie Chrystusa, tak byś i ty mógł oglądać jego chwałę i radować się, że Niebo nie jest od ciebie oddzielone.

Czy to zbyt wiele prosić o trochę zaufania dla tego, który niesie do ciebie Chrystusa, tak by wybaczono ci wszystkie twe grzechy i aby nie pozostał w tobie ani jeden wciąż pielęgnowany grzech? Nie zapominaj, że cień utrzymywany między twoim bratem a tobą przyćmiewa twarz Chrystusa i pamięć Boga. A czy wymieniłbyś ich na odwieczną nienawiść? Ziemia, na której stoisz, jest świętą ziemią z Ich powodu, gdyż stojąc tam z tobą pobłogosławili ją swą niewinnością i pokojem.

Blednie krew nienawiści pozwalając, by znów wyrosła zielona trawa, a wszystkie kwiaty bieliły się pobłyskując w letnim słońcu. To, co było miejscem śmierci, stało się teraz żywą świątynią w świecie światła. Z Ich powodu. To Ich Obecność była tym, co ponownie dźwignęło świętość, by zajęła ona swe odwieczne miejsce na odwiecznym tronie. To z Ich powodu cuda zakiełkowały jak trawa i kwiaty na jałowej ziemi, wypalonej i spustoszonej przez nienawiść. To, co nienawiść wykuła, to Oni odwrócili. Tak też teraz stoisz na ziemi tak świętej, że Niebo chyli się, by się z nią połączyć i upodobnić ją do siebie. Przeminął cień odwiecznej nienawiści, a cała śniedź i posucha odeszły na zawsze z krainy, do której Oni przybyli.

Czymże jest dla Nich sto lub tysiąc lat bądź dziesięć tysięcy? Gdy Oni przybywają, cel czasu zostaje wypełniony. To, czego nigdy nie było, obraca się w nicość, gdy Oni przybyli. To, czego żądała nienawiść, zostaje porzucone dla miłości, wolność zaś rozświetla każdą żyjącą istotę i unosi ją do Nieba, gdzie światło staje się coraz jaśniejsze, w miarę jak każda z nich wraca do domu.

To, co niepełne, zostaje znów dopełnione, i pomnożyła się radość Nieba, ponieważ to, co należy do niego, zostało mu przywrócone. Zakrwawiona ziemia zostaje oczyszczona, a obłąkani zrzucili z siebie swe szaty obłąkania, po to by przyłączyć się do Nich na gruncie, na którym stoisz.

Niebo jest wdzięczne za ten dar tego, co było tak długo wstrzymywane. Albowiem Oni przybyli, by znaleźć się na Swoim. To, co było zamknięte, zostaje otworzone; to, co było trzymane w oderwaniu od światłości, zostaje porzucone, tak by jaśniało tam światło, nie pozostawiając żadnej przestrzeni ani dystansu zalegających pomiędzy światłem Nieba a światem.

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten, gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością. Oni zaś przybywają pośpiesznie do żywej świątyni, gdzie przygotowano dla Nich dom. Nie ma w Niebie bardziej świętego miejsca. Oni zaś przybyli, by zamieszkać w świątyni ofiarowanej Im jako miejsce Ich spoczynku, jak i twego. To, czego nienawiść zrzekła się dla miłości, staje się najjaśniejszym światłem w blasku Nieba. Wszystkie zaś światła w Niebie promienieją jaśniej z wdzięczności za to, co zostało przywrócone.

Aniołowie z miłością unoszą się dokoła ciebie, po to by odpędzać wszystkie mroczne myśli o grzechu i utrzymywać światło wszędzie tam, gdzie już weszło. Ślady twych stóp rozświetlają świat, albowiem tam, gdzie kroczysz, przebaczenie z radością idzie z tobą. Nie ma nikogo na ziemi, kto by nie składał podziękowań temu, który przywrócił mu dom i udzielił mu schronienia przed ostrą zimą i przejmującym mrozem. A czyż Pan Niebios i Jego Syn mają dać mniej z wdzięczności za tak dużo więcej?

Świątynia Boga żywego zostaje więc teraz odbudowana jako gościna dla Tego, przez którego została stworzona. Tam, gdzie On mieszka, tam Jego Syn mieszka wraz z Nim, przenigdy nie oddzielony. Składają więc Oni dzięki za to, że zostali w końcu serdecznie przyjęci. Tam, gdzie stał krzyż, teraz stoi zmartwychwstały Chrystus, zaś odwieczne blizny zostają uzdrowione na Jego oczach. Odwieczny cud pojawił się, aby błogosławić i zastąpić odwieczną wrogość przybyłą, by zabijać. Z łagodną wdzięcznością Bóg Ojciec i Syn wracają do tego, co do Nich należy i zawsze będzie należało. Teraz cel Ducha Świętego został osiągnięty. Albowiem Oni przybyli! Albowiem przybyli Oni wreszcie.

Powyższy  tekst składa się z wybranych lekcji-modlitw z Książki Ćwiczeń Kursu Cudów.

Jestem podtrzymywany Miłością Boga

Powtórzenie pierwszych 50 lekcji Kursu Cudów
(Dwudziestominutowa Książeczka)

Oto bezcenna pomoc dla tych, którzy są naprawdę zdeterminowani, aby odkryć całkowitą, nową rzeczywistość Życia, jaką jest Wieczna Miłość Boga. Zawarto tutaj powtórkę pierwszych pięćdziesięciu lekcji Kursu Cudów. Możesz czytać ten tekst codzienne, najlepiej każdego ranka jak najwcześniej i wieczorem przed snem.

Bądź rozsądny

Jest to sprawdzona, bezpośrednia metoda odtworzenia porozumiewania się
ze Źródłem Stworzenia wszystkiego, co jest lub kiedykolwiek może być, lub będzie.
Jest to zaproszenie do natychmiastowego kontaktu
z pojedynczą mocą Rzeczywistości Wiecznego Życia,
która jest wszędzie wokół ciebie.
Pamiętaj, że tak naprawdę nigdy nie byłeś oddzielony od tej całości Wszechistnienia.
Pamiętaj, że nigdy nie było i nie ma się czego bać.

 

Cokolwiek widzę, nic nie znaczy.

Dzieje się tak dlatego, że nie widzę niczego, a nic nie posiada znaczenia. Konieczne jest, abym to rozpoznał, tak bym mógł nauczyć się widzieć. To, co myślę, że teraz widzę, zajmuje miejsce widzenia. Muszę uwolnić się od tego przez uświadomienie sobie, że to nie ma znaczenia, tak aby widzenie mogło zająć jego miejsce.
(LEKCJA 1)

Nadałem temu, co widzę, całe znaczenie, jakie to dla mnie ma.

Osądziłem wszystko, na co patrzę, i to jest tym i tylko tym, co widzę. To nie jest widzenie. To jest zaledwie iluzja rzeczywistości, ponieważ moje osądy powstały w oderwaniu od rzeczywistości. Jestem gotów rozpoznać brak ważności w moich osądach, ponieważ chcę widzieć. Moje osądy zraniły mnie i nie chcę widzieć zgodnie z nimi.
(LEKCJA 2)

Nie rozumiem niczego, co widzę.

Jakże mógłbym rozumieć to, co widzę, skoro to błędnie osądzałem? To, co widzę, jest projekcją moich własnych błędów myślowych. Nie rozumiem tego, co widzę, ponieważ to nie jest zrozumiałe. Nie ma sensu starać się tego zrozumieć. Są natomiast wszelkie powody, aby pozwolić, by to odeszło i zrobiło miejsce dla tego, co może być widziane, zrozumiane i kochane. Mogę znaleźć to na miejsce tego, co widzę teraz, poprzez samą tylko chęć zrobienia tego. Czyż nie jest to lepszy wybór od tego, który uczyniłem przedtem?
(LEKCJA 3)

Te myśli nic nie znaczą.

Myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, ponieważ staram się myśleć bez Boga. To, co nazywam „swoimi” myślami, nie stanowi moich prawdziwych myśli. Moje prawdziwe myśli to myśli, które myślę z Bogiem. Nie jestem ich świadomy, ponieważ wytworzyłem sobie swoje myśli na ich zastępstwo. Chcę poznać, że moje myśli nic nie znaczą, i pozwolić, aby odeszły. Moim wyborem jest, aby zostały one zastąpione tym, czym miały być zastąpione. Moje myśli są bez znaczenia, lecz całe stworzenie zawiera się w myślach, które myślę z Bogiem.
(LEKCJA 4)

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu,
o którym myślę.

Nigdy nie jestem zaniepokojony z powodu, o którym myślę, ponieważ ciągle próbuję uzasadnić swoje myśli. Ciągle staram się uczynić je prawdziwymi. Z wszystkich rzeczy robię swoich wrogów, aby mój gniew był uzasadniony, a moje ataki usprawiedliwione. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo niewłaściwie obchodziłem się ze wszystkim, co widzę, przez przypisywanie wszystkiemu tej roli. Czyniłem to, aby bronić systemu myślenia, który mnie ranił i którego już nie chcę. Chcę, aby ten system odszedł.
(LEKCJA 5)

Jestem zaniepokojony,
ponieważ widzę to, czego nie ma.

Rzeczywistość nigdy nie jest groźna. Niemożliwością jest, aby mogła mnie zaniepokoić. Rzeczywistość przynosi tylko doskonały pokój. Kiedy jestem zaniepokojony, to zawsze dlatego, że zastąpiłem rzeczywistość iluzjami, które wymyśliłem. Iluzje te niepokoją mnie, ponieważ nadałem im rzeczywistość, a tym samym rzeczywistość uważam za iluzję. To moje pomieszanie w żaden sposób nie ma wpływu na nic z Boskiego stworzenia. Zawsze jestem zaniepokojony z powodu niczego.
(LEKCJA 6)

Widzę tylko przeszłość.

Rozglądając się wokół potępiam świat, na który patrzę. Nazywam to widzeniem. Używam przeszłości przeciwko wszystkiemu i wszystkim, czyniąc ich swoimi wrogami. Kiedy już przebaczyłem sobie i przypomniałem, Kim jestem, błogosławił będę wszystkich i wszystko, co widzę. Nie będzie przeszłości, a zatem i nie będzie wrogów. Popatrzę z miłością na wszystko, czego przedtem nie udało mi się zobaczyć.
(LEKCJA 7)

Mój umysł jest pochłonięty przeszłymi myślami.

Widzę tylko swoje własne myśli, a mój umysł jest pochłonięty przeszłością. Co więc mogę widzieć takim, jakim jest? Niechaj pamiętam, że patrzę na przeszłość, aby nie dopuścić, by teraźniejszość zaświtała w mym umyśle. Obym zrozumiał, że próbuję użyć czasu przeciwko Bogu. Obym nauczył się oddać przeszłość uświadamiając sobie, że robiąc tak nie rezygnuję z niczego.
(LEKCJA 8)

Niczego nie widzę takim, jakim jest teraz.

Jeżeli niczego nie widzę takim, jakim jest teraz, to można naprawdę powiedzieć, że nic nie widzę. Mogę widzieć tylko to, co jest teraz. Nie jest wyborem widzieć przeszłość czy teraźniejszość; wyborem jest po prostu, żeby widzieć lub nie. To, co zdecydowałem się widzieć, kosztowało mnie utratę widzenia. Teraz wybiorę znowu tak, bym mógł widzieć.
(LEKCJA 9)

Moje myśli nic nie znaczą.

Nie posiadam prywatnych myśli. A jednak jestem świadomy tylko prywatnych myśli. Co mogą znaczyć te myśli? One nie istnieją, a więc nic nie znaczą. Jednak mój umysł jest częścią stworzenia i częścią swego Stworzyciela. Czyż nie wolałbym włączyć się w myślenie wszechświata, zamiast przesłaniać wszystko, co prawdziwie moje, żałosnymi i nie mającymi znaczenia „prywatnymi” myślami?
(LEKCJA 10)

Moje nic nie znaczące myśli
ukazują mi nic nie znaczący świat.

Skoro myśli, których jestem świadomy, nic nie znaczą, to świat, który przedstawia ich obraz, nie może mieć znaczenia. To, co leży u podstaw tego świata, jest obłąkane, i takie też jest to, co sam świat tworzy. Rzeczywistość nie jest obłąkana, a ja mam zarówno prawdziwe myśli, jak i obłąkane. Mogę zatem widzieć prawdziwy świat, jeżeli zwrócę się do moich prawdziwych myśli jako mojego przewodnika widzenia.
(LEKCJA 11)

Jestem zaniepokojony,
ponieważ widzę świat bez znaczenia.

Obłąkane myśli są niepokojące. Budują one świat, w którym nigdzie nie ma porządku. Tylko chaos rządzi światem, który reprezentuje chaotyczne myślenie, a chaos nie ma praw. W takim świecie nie mogę żyć w pokoju. Jestem wdzięczny, że ten świat nie jest prawdziwy i że nie muszę go wcale widzieć, chyba że zdecyduję, aby go cenić. A nie zdecyduję się cenić czegoś, co jest całkowicie obłąkane i nie ma znaczenia.
(LEKCJA 12)

Świat bez znaczenia rodzi lęk.

To, co totalnie obłąkane, rodzi lęk, ponieważ jest ono całkowicie chwiejne i nie oferuje żadnych podstaw do zaufania. W szaleństwie nie można polegać na niczym. Nie daje ono ani bezpieczeństwa, ani nadziei. Ale taki świat nie jest prawdziwy. Nadałem mu złudzenie rzeczywistości i cierpiałem z powodu mojej wiary w niego. Teraz decyduję się odsunąć tę wiarę i umieścić swoje zaufanie w rzeczywistości. Decydując się na to uniknę wszystkich skutków świata lęku, gdyż uznaję, że on nie istnieje.
(LEKCJA 13)

Bóg nie stworzył świata bez znaczenia.

Jak może istnieć świat bez znaczenia, skoro Bóg go nie stworzył? On jest Źródłem wszelkiego znaczenia i wszystko, co jest prawdziwe, jest w Jego Umyśle. Jest to również w moim umyśle, ponieważ On stworzył to razem ze mną. Dlaczego miałbym wciąż jeszcze cierpieć z powodu skutków moich własnych obłąkanych myśli, skoro moim domem jest doskonałość stworzenia? Obym pamiętał o mocy mojej decyzji i rozpoznał, gdzie naprawdę przebywam.
(LEKCJA 14)

Moje myśli są wyobrażeniami,
które wytworzyłem.

Cokolwiek widzę, jest odzwierciedleniem moich myśli. To właśnie moje myśli mówią mi, gdzie jestem i czym jestem. Fakt, że widzę świat, gdzie istnieje cierpienie, strata i śmierć, pokazuje mi, że widzę tylko obraz moich obłąkanych myśli i nie pozwalam, aby moje prawdziwe myśli rzuciły korzystne światło na to, co widzę. Jednak Boża droga jest pewna. Wyobrażenia, które wytworzyłem, nie mogą nad Nim zatryumfować, ponieważ nie jest moją wolą, aby to uczyniły. Moja wola jest Jego Wolą i nie będę miał przed Nim żadnych innych bogów.
(LEKCJA 15)

Nie mam żadnych neutralnych myśli.

Neutralne myśli są niemożliwe, ponieważ wszystkie myśli mają moc. Albo tworzą fałszywy świat, albo prowadzą mnie do prawdziwego, ale żadne myśli nie mogą pozostać bez skutków. Tak jak świat, który widzę, wyłania się z błędów mojego myślenia, tak i prawdziwy świat wyłoni się przed moimi oczami, kiedy pozwolę, aby moje błędy zostały naprawione. Moje myśli nie mogą być czymś innym niż prawda lub fałsz. Muszą być albo jednym, albo drugim. To, co widzę, pokazuje mi, jakie są te myśli.
(LEKCJA 16)

Nie widzę żadnych neutralnych rzeczy.

To, co widzę, świadczy o tym, co myślę. Gdybym nie myślał, nie istniałbym, ponieważ życie jest myślą. Niechaj spojrzę na świat, który widzę, jak na reprezentację stanu mego własnego umysłu. Wiem, że stan mego umysłu może się zmienić. Wiem zatem również, że świat, który widzę, może się także zmienić.
(LEKCJA 17)

Nie jestem sam w doświadczaniu
skutków mojego widzenia.

Skoro nie mam żadnych prywatnych myśli, to nie mogę widzieć prywatnego świata. Nawet szalona idea oddzielenia musiała być dzielona z innymi, zanim mogła wytworzyć podstawy świata, który widzę. Jednakże to dzielenie się było dzieleniem się niczym. Mogę również przywołać swoje prawdziwe myśli, które dzielą się wszystkim ze wszystkimi. Tak jak moje myśli o oddzieleniu odwołują się do myśli o oddzieleniu innych, tak i moje prawdziwe myśli budzą w nich prawdziwe myśli. I świat, jaki pokazują mi moje prawdziwe myśli, zaświta zarówno przed ich oczami, jak i przed moimi.
(LEKCJA 18)

Nie jestem sam w doświadczaniu
skutków moich myśli.

W niczym nie jestem sam. Wszystko, co myślę, mówię lub robię, uczy cały wszechświat. Syn Boga nie może myśleć lub mówić czy działać na próżno. Nie może być sam w niczym. Jest zatem w mojej mocy zmienić każdy umysł wraz z moim, albowiem moją jest moc Boga.
(LEKCJA 19)

Jestem zdeterminowany widzieć.

Uznając opartą na współdzieleniu naturę moich myśli, jestem zdeterminowany widzieć. Popatrzę na świadków, którzy pokazują mi, że myślenie świata się zmieniło. Ujrzę dowód na to, że to, co dokonało się przeze mnie, sprawiło, że miłość zastąpiła lęk, śmiech zastąpił łzy, a obfitość stratę. Będę teraz patrzył na prawdziwy świat i niechaj nauczy mnie on, że moja wola i Wola Boga to jedno.
(LEKCJA 20)

Jestem zdeterminowany widzieć rzeczy inaczej.

To, co widzę teraz, to tylko oznaki choroby, nieszczęścia i śmierci. To nie może być tym, co stworzył Bóg dla Swego umiłowanego Syna. Sam fakt, że widzę takie rzeczy, jest dowodem, że nie rozumiem Boga. Dlatego również nie rozumiem jego Syna. To, co widzę, mówi mi, że nie wiem, kim jestem. Jestem zdeterminowany widzieć w sobie świadectwa prawdy zamiast tych, które pokazują mi iluzję mnie samego.
(LEKCJA 21)

To, co widzę, jest formą zemsty.

Świat, który widzę, w żadnym razie nie reprezentuje kochających myśli. Jest on obrazem ataku na wszystko przez wszystkich. Jest on wszystkim, tylko nie odzwierciedleniem Miłości Boga i miłości Jego Syna. To właśnie moje atakujące myśli wytworzyły ten obraz. Moje kochające myśli zbawią mnie od tego postrzegania świata i dadzą mi pokój, który Bóg dla mnie przeznaczył.
(LEKCJA 22)

Mogę uciec z tego świata porzucając atakujące myśli.

Oto gdzie leży zbawienie, nigdzie indziej. Bez atakujących myśli nie mógłbym widzieć świata ataku. Gdy przebaczenie pozwoli, by miłość wróciła do mej świadomości, zobaczę świat pokoju, bezpieczeństwa i radości. I właśnie to postanawiam widzieć w miejsce tego, na co patrzę teraz.
(LEKCJA 23)

Nie postrzegam swoich własnych najlepszych korzyści.

Jakże mógłbym rozpoznać swoje własne najlepsze korzyści, skoro nie wiem, kim jestem? To, co myślę, że stanowi moje własne najlepsze korzyści, związałoby mnie tylko bardziej ze światem iluzji. Chcę iść za Przewodnikiem, którego dał mi Bóg po to, abym dowiedział się, co leży w moim własnym najlepszym interesie uznając, że nie mogę tego sam dostrzec.
(LEKCJA 24)

Nie wiem, po co jest cokolwiek.

Według mnie celem wszystkiego jest udowodnienie, że moje iluzje o mnie samym są rzeczywiste. To właśnie do tego celu próbuję wykorzystać wszystko i wszystkich. Po to w ogóle, według mnie, istnieje ten świat. Dlatego też nie rozpoznaję jego prawdziwego celu. Cel, który nadałem światu, doprowadził do jego przerażającego obrazu. Obym wreszcie otworzył swój umysł na prawdziwy cel tego świata, wycofując ten, który mu sam nadałem, i poznając prawdę o nim.
(LEKCJA 25)

Moje atakujące myśli atakują moją nietykalność.

Jakże mogę wiedzieć, kim jestem, skoro widzę wciąż siebie pod ostrzem ataku? Wydaje się, że zagrażają mi ból, choroba, strata, starzenie się i śmierć. Wszystkie moje nadzieje, pragnienia i plany zdają się być na łasce świata, nad którym nie mam kontroli. A jednak moim dziedzictwem jest doskonałe bezpieczeństwo i całkowite spełnienie. Próbowałem oddać moje dziedzictwo w zamian za świat, który widzę. Bóg jednak zatrzymał dla mnie w bezpieczeństwie moje dziedzictwo. Moje własne rzeczywiste myśli nauczą mnie, czym ono jest.
(LEKCJA 26)

Ponad wszystko inne chcę widzieć.

Uznając, że to, co widzę, jest odbiciem tego, kim myślę, że jestem, uświadamiam sobie, że widzenie jest moją największą potrzebą. Świat, który widzę, świadczy o przepełnionej lękiem naturze wyobrażenia samego siebie, które wytworzyłem. Jeżeli chcę pamiętać, kim jestem, to bardzo istotną rzeczą jest, abym pozwolił odejść temu wyobrażeniu o samym sobie. Jak tylko zastąpi go prawda, widzenie będzie mi z pewnością dane. I dzięki temu widzeniu będę patrzył na świat i na siebie samego z miłością i miłosierdziem.
(LEKCJA 27)

Ponad wszystko inne chcę widzieć inaczej.

Świat, który widzę, utrzymuje moje pełne lęku wyobrażenie o mnie samym i zapewnia jego dalsze trwanie. Kiedy widzę świat tak, jak go widzę teraz, prawda nie może wejść do mojej świadomości. Pozwolę, by otworzono dla mnie drzwi za tym światem tak, abym mógł spojrzeć poza nie na świat będący odbiciem Miłości Boga.
(LEKCJA 28)

Bóg jest we wszystkim, co widzę.

Za każdym wyobrażeniem, które wytworzyłem, pozostaje niezmieniona prawda. Za każdą zasłoną, którą rozciągnąłem na twarzy miłości, pozostaje jej nie przyćmione światło. Poza wszystkimi moimi obłąkanymi życzeniami jest moja wola, złączona z Wolą mego Ojca. Bóg wciąż jest wszędzie i we wszystkim na zawsze. My zaś, którzy jesteśmy Jego częścią, przejrzymy wszystkie pozory i rozpoznamy leżącą poza nimi prawdę.
(LEKCJA 29)

Bóg jest we wszystkim, co widzę,
ponieważ Bóg jest w moim umyśle.

W moim własnym umyśle poza wszystkimi moimi obłąkanymi myślami o oddzieleniu i ataku istnieje wiedza, że wszystko jest jednym na zawsze. Nie straciłem wiedzy o tym, Kim jestem, tylko dlatego, że o niej zapomniałem. Została ona zachowana dla mnie w Umyśle Boga, który nie opuścił Swoich Myśli. Ja zaś, który jestem wśród nich, jestem z nimi jednym oraz jednym z Nim.
(LEKCJA 30)

Nie jestem ofiarą świata, który widzę.

Jak mogę być ofiarą świata, który może zostać całkowicie obrócony wniwecz, jeśli tak postanowię? Moje łańcuchy są gotowe się zsunąć. Mogę je zrzucić poprzez samo tylko pragnienie, aby to uczynić. Brama więzienia jest otwarta. Mogę je opuścić po prostu z niego wychodząc. Nic mnie nie trzyma w tym świecie. Jedynie moje życzenie pozostania czyni mnie wciąż więźniem. Teraz zrezygnuję z moich obłąkanych pragnień i wejdę wreszcie w światło słońca.
(LEKCJA 31)

Wymyśliłem sobie świat, który widzę.

Wymyśliłem sobie więzienie, w którym widzę samego siebie. Muszę sobie tylko to uświadomić i jestem wolny. Łudziłem się w przekonaniu, że możliwe jest uwięzienie Syna Boga. Gorzko się pomyliłem w tym przekonaniu, którego już nie chcę. Syn Boga musi być na zawsze wolny. Jest on taki, jakim go stworzył Bóg, a nie taki, jakim ja bym go uczynił. On jest tam, gdzie Bóg chce, aby był, a nie tam, gdzie ja zamierzałem trzymać go jako więźnia.
(LEKCJA 32)

Jest inny sposób patrzenia na świat.

Skoro cel tego świata nie jest tym, który ja mu przypisałem, to musi być jakiś inny sposób patrzenia na niego. Widzę wszystko do góry nogami, a moje myśli są przeciwieństwem prawdy. Widzę świat jako więzienie dla Syna Bożego. Świat więc musi być rzeczywiście miejscem, gdzie Syn Boży może zostać uwolniony. Popatrzę na świat taki, jakim jest, i zobaczę go jako miejsce, gdzie Syn Boga znajduje swoją wolność.
(LEKCJA 33)

Mógłbym zamiast tego widzieć pokój.

Kiedy widzę świat jako miejsce wolności, uświadamiam sobie, że odzwierciedla on prawa Boga, a nie zasady, które sam dla niego wymyśliłem, aby ich przestrzegał. Zrozumiem, że mieszka w nim pokój, a nie wojna. Zobaczę też, że pokój mieszka w sercach wszystkich, którzy dzielą to miejsce ze mną.
(LEKCJA 34)

Mój umysł jest częścią Umysłu Boga.
Jestem bardzo święty.

Dzieląc pokój świata z moimi braćmi zaczynam rozumieć, że ten pokój pochodzi z głębi mnie. Świat, na który patrzę, przyjął na siebie światło mojego przebaczenia i promienieje przebaczeniem z powrotem na mnie. W tym świetle zaczynam widzieć to, co iluzje o mnie samym trzymały w ukryciu. Zaczynam rozumieć świętość wszystkich żywych istot, łącznie ze mną, oraz moją z nimi jedność.
(LEKCJA 35)

Moja świętość ogarnia wszystko, co widzę.

Z mojej świętości pochodzi postrzeganie rzeczywistego świata. Przebaczywszy, już nie widzę siebie jako winnego. Mogę zaakceptować niewinność, która jest prawdą o mnie. Widziana oczyma zrozumienia, świętość świata jest wszystkim, co widzę, ponieważ mogę odzwierciedlić tylko myśli, które mam o sobie samym.
(LEKCJA 36)

Moja świętość błogosławi świat.

Postrzeganie mojej świętości nie błogosławi mnie samego. Wszyscy i wszystko, co widzę w jej świetle, uczestniczy w radości, którą ta świętość mi przynosi. Nie ma niczego, co byłoby poza tą radością, ponieważ nie ma niczego, co nie współuczestniczyłoby w mojej świętości. Gdy rozpoznaję moją świętość, to świętość świata promienieje przed oczami wszystkich.
(LEKCJA 37)

Nie ma niczego, czego moja świętość
nie może uczynić.

Moja świętość ma nieograniczoną moc uzdrawiania, ponieważ jest nieograniczona w swojej mocy zbawienia. Od czegóż innego trzeba by się zbawić prócz iluzji? Czym zaś są iluzje, jak nie fałszywymi ideami o mnie samym? Moja świętość usuwa je wszystkie poprzez utwierdzenie prawdy o mnie. Wszystkie bożki znikają w obliczu mojej świętości, którą dzielę z samym Bogiem.
(LEKCJA 38)

Moja świętość jest moim zbawieniem.

Skoro moja świętość wybawia mnie od całej winy, to uznanie mojej świętości jest uznaniem mojego zbawienia. Jest to również uznaniem zbawienia świata. Kiedy już raz zaakceptowałem moją świętość, nic nie jest w stanie wzbudzić we mnie strachu. Skoro więc jestem nieustraszony, wszyscy muszą uczestniczyć w moim zrozumieniu, które jest darem od Boga dla mnie i dla świata.
(LEKCJA 39)

Jestem błogosławiony jako Syn Boga.

W tym oto leży moje roszczenie sobie prawa do wszelkiego dobra i tylko dobra. Jestem błogosławiony jako Syn Boga. Wszystkie dobre rzeczy są moje, ponieważ Bóg przeznaczył je dla mnie. Nie mogę, będąc tym, Kim jestem, cierpieć z powodu jakiejkolwiek straty, pozbawienia czegoś lub bólu. Mój Ojciec wspomaga mnie, chroni i kieruje mną we wszystkim. Jego opieka nade mną jest nieskończona i jest ze mną na zawsze. Jestem błogosławiony na wieki jako Jego Syn.
(LEKCJA 40)

Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.

Jakże mogę być samotny, skoro Bóg zawsze idzie ze mną? Jakże mogę wątpić, być niepewnym siebie, skoro w Nim mieszka doskonała pewność? Jakże mogę być czymkolwiek zaniepokojony, skoro On spoczywa we mnie w absolutnym pokoju? Jakże mogę cierpieć, kiedy poprzez Niego miłość i radość otaczają mnie? Niechaj więc nie pielęgnuję iluzji o samym sobie. Jestem doskonały, ponieważ Bóg idzie ze mną, dokądkolwiek idę.
(LEKCJA 41)

Bóg jest moją siłą. Widzenie jest Jego darem.

Niechaj dzisiaj nie polegam w widzeniu na swoich własnych oczach. Obym zechciał zamienić swoją żałosną iluzję widzenia na widzenie dane przez Boga. Chrystusowe widzenie jest Jego darem i On mi je podarował. Obym powołał się dzisiaj na ten dar, tak aby ten dzień pomógł mi zrozumieć wieczność.
(LEKCJA 42)

Bóg jest moim Źródłem.
Nie mogę widzieć poza Nim.

Mogę widzieć to, co Bóg chce, abym widział. Nie mogę widzieć niczego innego. Poza Jego Wolą leżą tylko iluzje. To właśnie je wybieram, kiedy myślę, że mogę widzieć poza Nim. To właśnie je wybieram, kiedy staram się widzieć oczami ciała. Jednak zamiast nich zostało mi dane widzenie Chrystusowe. To właśnie za pomocą tego widzenia postanawiam widzieć.
(LEKCJA 43)

Bóg jest światłem, w którym widzę.

Nie mogę widzieć w ciemności. Bóg jest jedynym światłem. Dlatego też jeśli mam widzieć, to nie inaczej, jak tylko przez Niego. Próbowałem zdefiniować, czym jest widzenie, i myliłem się. Teraz jest mi dane zrozumieć, że Bóg jest światłem, w którym widzę. Niechaj więc powitam z radością widzenie i szczęśliwy świat, który mi ono pokaże.
(LEKCJA 44)

Bóg jest Umysłem, którym myślę.

Nie mam myśli, których nie dzielę z Bogiem. Nie mam myśli poza Nim, ponieważ nie mam umysłu poza Jego Umysłem. Jako część Jego Umysłu, moje myśli są Jego, a Jego Myśli moje.
(LEKCJA 45)

Bóg jest Miłością, w której przebaczam.

Bóg nie przebacza, ponieważ nigdy nie potępił. Niewinni nie mogą obwiniać, a ci, którzy zaakceptowali swoją niewinność, nie widzą nic, co trzeba by przebaczyć. Jednakże przebaczenie jest środkiem, przez który rozpoznam swoją niewinność. Ono jest odbiciem Miłości Boga na ziemi. Zaprowadzi mnie wystarczająco blisko Nieba, tak aby Miłość Boga sięgnęła po mnie i wyniosła mnie do Niego.
(LEKCJA 46)

Bóg jest siłą, której ufam.

To nie dzięki mojej własnej sile przebaczam. To dzięki sile Boga we mnie, którą przypominam sobie, gdy przebaczam. W miarę jak zaczynam widzieć, rozpoznaję Jego odbicie na ziemi. Przebaczam wszystkiemu, ponieważ czuję w sobie poruszenie Jego siły. Wtedy zaczynam przypominać sobie Miłość, którą zdecydowałem się zapomnieć, ale która nie zapomniała o mnie.
(LEKCJA 47)

Nie ma się czego bać.

Jakże bezpieczny będzie w moich oczach świat, kiedy będę w stanie go widzieć! Nie będzie w niczym podobny do tego, co wyobrażam sobie, że teraz widzę. Wszyscy i wszystko, co widzę, pochyli się ku mnie, aby mnie pobłogosławić. W każdym rozpoznam swojego najdroższego Przyjaciela. Czego można by się bać w świecie, któremu przebaczyłem i który mi przebaczył?
(LEKCJA 48)

Głos Boga mówi do mnie przez cały dzień.

Nie ma takiej chwili, w której Głos Boga przestaje wzywać mojego przebaczenia, aby mnie zbawić. Nie ma takiej chwili, w której Jego Głos zawodzi, aby kierować moimi myślami, przewodzić w moich poczynaniach i prowadzić moje stopy. Kroczę pewnie w kierunku prawdy. Nigdzie indziej nie mogę pójść, ponieważ Głos Boga jest jedynym głosem i jedynym przewodnikiem, który został dany Jego Synowi.
(LEKCJA 49)

Jestem podtrzymywany Miłością Boga.

Kiedy słucham Głosu Boga, jestem podtrzymywany Jego Miłością. Kiedy otwieram oczy, Jego Miłość rozświetla dla mnie świat, abym go widział. Kiedy przebaczam, Jego Miłość przypomina mi, że Jego Syn jest bezgrzeszny. I kiedy tak patrzę na świat dzięki widzeniu, które On mi dał, to pamiętam, że jestem Jego Synem.
(LEKCJA 50)

Jakże prosta jest Wspaniała Droga do Zbawienia.
Mówi tylko tyle, że świat, który widzisz,
nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Jest on twojego własnego wytworu i nie istnieje.
Mówi tylko tyle, że to, co nigdy
nie było prawdziwe, nie jest teraz
i nigdy nie będzie prawdziwe.
To, co niemożliwe, nigdy się nie wydarzyło
i nie może mieć żadnych skutków.
I to wszystko.
Czy to może być trudne do nauczenia się przez
kogokolwiek, kto chce, aby to było prawdą?
Musisz po prostu pozwolić sobie być takim,
jakim naprawdę jesteś i jakim zawsze byłeś.

Podręcznik Uzdrowicieli Przez Cuda

I tobie dam klucze
królestwa niebieskiego;
cokolwiek zwiążesz na ziemi,
będzie związane w niebie,
a co rozwiążesz na ziemi,
będzie rozwiązane w niebie.

Ewangelia św. Mateusza 16, 19

Ty jesteś uzdrowicielem przez cuda
Pamiętaj o tych ważnych
ZASADACH UZDRAWIANIA PRZEZ CUDA

  • Nie ma hierarchii trudności w cudach. Jeden nie jest „trudniejszy” czy „większy” niż inny. Wszystkie są takie same. Wszystkie przejawy miłości są maksymalne.
  • Cuda dzieją się w sposób naturalny jako przejawy miłości. Rzeczywistym cudem jest miłość, która je inspiruje. W tym sensie wszystko, co pochodzi z miłości, jest cudem.
  • Wszelkie cuda oznaczają życie, a Dawcą życia jest Bóg. Jego Głos pokieruje tobą bardzo szczegółowo. Będzie ci powiedziane wszystko, co potrzebujesz wiedzieć.
  • Modlitwa jest nośnikiem cudów. Jest ona środkiem porozumiewania się stworzenia ze Stwórcą. Poprzez modlitwę miłość jest otrzymywana, zaś poprzez cuda miłość jest wyrażana.
  • Cud jest służbą. Jest on maksymalną przysługą, jaką możesz wyświadczyć komuś innemu. Jest on sposobem kochania bliźniego swego jak siebie samego. Rozpoznajesz wartość swoją i swego bliźniego równocześnie.
  • Cuda są myślami. Myśli mogą reprezentować niższy, czyli cielesny poziom doświadczenia, albo wyższy, czyli duchowy poziom doświadczenia. Pierwszy wytwarza to, co fizyczne, a drugi stwarza to, co duchowe.
  • Cuda wykraczają poza ciało. Są one nagłymi przeskokami w niewidzialność, z dala od poziomu cielesnego. Dlatego właśnie uzdrawiają.
  • Cuda budzą na nowo świadomość, że to duch, a nie ciało, jest ołtarzem prawdy. Jest to rozpoznanie, które prowadzi do uzdrawiającej mocy cudu.
  • Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.
  • Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu zostało przebaczone.
  • Cuda są naturalnymi oznakami przebaczenia. Dzięki cudom akceptujesz Boże przebaczenie poprzez rozszerzanie go na innych.
  • Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.
  • Cud jest korektą wprowadzoną przeze mnie do fałszywego myślenia. Działa jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.
  • Cuda oddają tobie cześć, ponieważ jesteś godny miłości. Rozpraszają one złudzenia o tobie i postrzegają w tobie światło. W ten sposób wymazują twoje błędy przez uwolnienie cię od twoich koszmarów. Poprzez wyzwolenie twojego umysłu z więzienia twoich złudzeń przywracają cię do zdrowia.
  • Mechanizmem cudów jest Duch Święty. Rozpoznaje On zarówno Boże stworzenia, jak i twoje złudzenia. Oddziela On prawdę od fałszu dzięki Swej zdolności, by postrzegać w sposób całościowy, a nie selektywny.
  • Duch Święty jest najwyższym pośrednikiem w porozumiewaniu się. Cuda nie wymagają tego typu porozumiewania się, ponieważ są tymczasowymi środkami porozumiewania. Kiedy powracasz do swej pierwotnej formy porozumiewania się z Bogiem poprzez bezpośrednie objawienie, potrzeba cudów przemija.
  • Cud jest przejawem wewnętrznej świadomości Chrystusa i akceptacją Jego Pojednania.
  • Poważną zasługą cudów jest ich siła w uwalnianiu ciebie od twojego fałszywego poczucia izolacji, pozbawienia czegoś oraz braku.
  • Cud nigdy nie jest stracony. Może on dotknąć wielu ludzi, których nawet nie spotkałeś, oraz wywołać nieprawdopodobne zmiany w sytuacjach, których nie jesteś nawet świadomy.
  • Cud jest jedynym środkiem kontrolowania czasu do twojej natychmiastowej dyspozycji. Tylko objawienie wykracza poza czas, nie mając w ogóle nic wspólnego z czasem.
  • Cud jest narzędziem uczenia się, które zmniejsza potrzebę czasu. Ustanawia on ponadwzorcowy odstęp w czasie, który nie podlega zwykłym prawom czasu. W tym sensie jest on bezczasowy.
  • Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, a więc odwracają one porządek czasowy. Są one zawsze afirmacjami odrodzenia, które wydają się sięgać wstecz, lecz w rzeczywistości wiodą naprzód. Cuda niweczą przeszłość w teraźniejszości i w ten sposób wyzwalają przyszłość
  • Cuda umożliwiają ci uzdrawianie chorych i wskrzeszanie umarłych, ponieważ to ty sam wytworzyłeś chorobę i śmierć, a zatem możesz zlikwidować je obie. Ty jesteś cudem zdolnym do stwarzania na podobieństwo swego Stwórcy. Wszystko inne jest tylko twoim własnym koszmarem sennym i nie istnieje. Tylko stworzenia światła są rzeczywiste.

Jezus Chrystus, Kurs Cudów, Tekst, rozdział 1

JAK ZOSTAJE DOKONANE UZDROWIENIE?

Uzdrowienie wiąże się ze zrozumieniem tego, czemu służy złudzenie choroby. Uzdrowienie jest bez tego niemożliwe.

Postrzegany cel choroby

Uzdrowienie zostaje dokonane w chwili, kiedy cierpiący nie widzi już żadnej wartości w bólu. Któż wybrałby cierpienie, o ile by nie sądził, że mu ono coś przynosi, i to coś dla niego cennego? Musi on uważać, że jest ono niską ceną do zapłacenia za coś o większej wartości. Albowiem choroba jest wyborem; jest decyzją. Stanowi ona wybór słabości w błędnym przekonaniu, że jest ona siłą. Gdy tak się dzieje, prawdziwą siłę widzi się jako zagrożenie, a zdrowie jako niebezpieczeństwo. Choroba jest metodą wyobrażoną w szaleństwie w celu umieszczenia Syna Bożego na tronie jego Ojca. Bóg jest widziany jako będący na zewnątrz, zawzięty i potężny, pragnący zatrzymać całą moc dla Siebie. Tylko przez Swoją śmierć może być on pokonany przez Swego Syna.

Co więc oznacza uzdrowienie w tym obłąkanym przekonaniu? Symbolizuje ono porażkę Syna Bożego i tryumf jego Ojca nad nim. Reprezentuje krańcowe nieposłuszeństwo w bezpośredniej formie, które Syn Boga jest zmuszony rozpoznać. Oznacza ono wszystko to, co chciałby on ukryć przed sobą, by ochronić swe „życie”. Jeżeli jest uzdrowiony, to jest odpowiedzialny za swoje myśli. A jeśli jest odpowiedzialny za swoje myśli, to zostanie zabity, aby mu udowodnić, jak jest słaby i żałosny. Lecz jeśli sam wybiera śmierć, to jego słabość jest jego siłą. Teraz dał sobie to, co Bóg chciał mu dać, i w ten sposób całkowicie przywłaszczył sobie tron swego Stwórcy.

Zmiana w postrzeganiu

Uzdrowienie musi nastąpić w dokładnej proporcji do rozpoznania bezwartościowości choroby. Wystarczy tylko powiedzieć: „Nie ma w tym dla mnie w ogóle żadnego zysku”, a jest się uzdrowionym. Lecz aby to powiedzieć, należy wpierw rozpoznać pewne fakty. Po pierwsze jest oczywiste, że decyzje pochodzą z umysłu, a nie z ciała. Jeśli choroba jest tylko błędnym podejściem do rozwiązywania problemów, to jest ona decyzją. A jeśli jest decyzją, to podejmuje ją umysł, a nie ciało. Opór przeciw rozpoznaniu tego jest ogromny, ponieważ istnienie świata, jakim go postrzegasz, zależy od ciała będącego decydentem. Terminy takie, jak „instynkty”, „odruchy” i temu podobne, stanowią próby wyposażenia ciała w niementalne bodźce. Tak naprawdę takie terminy zaledwie stwierdzają lub opisują problem. Nie dają one na niego odpowiedzi.

Akceptacja choroby jako decyzji umysłu podjętej w celu, dla którego chciałby on użyć ciała, jest podstawą uzdrowienia. Tak samo jest też w uzdrawianiu we wszystkich formach. Pacjent decyduje, że tak jest, i zdrowieje. Jeśli zdecyduje się nie wyzdrowieć, nie zostanie uzdrowiony. Kto jest lekarzem? Tylko umysł samego pacjenta. Rezultat jest taki, na jaki on sam się zdecyduje. Specjalni pośrednicy wydają się go pielęgnować, jednak oni tylko nadają formę jego własnemu wyborowi. On ich wybiera, aby dostarczyć swym pragnieniom namacalną formę. I właśnie to oni czynią, nic poza tym. Właściwie nie są wcale potrzebni. Pacjent mógłby po prostu wstać bez ich pomocy i powiedzieć: „Nie mam z tego żadnego pożytku”. Nie ma takiej formy choroby, która nie zostałaby natychmiast wyleczona.

Jaki jest jedyny warunek dla takiej zmiany w postrzeganiu? Bardzo prosty: rozpoznanie, że choroba pochodzi z umysłu i nie ma nic wspólnego z ciałem. Ile „kosztuje” takie rozpoznanie? Kosztuje ono cały świat, który widzisz, albowiem świat już nigdy nie pojawi się, aby władać umysłem. Wraz z tym rozpoznaniem bowiem odpowiedzialność jest umieszczona tam, gdzie jej miejsce: nie w świecie, ale w tym, który patrzy na świat i widzi go takim, jakim nie jest. Patrzy on na to, co postanawia widzieć. Ni mniej, ni więcej. Świat niczego mu nie czyni. On tylko myślał, że tak było. Ani też on nie czyni niczego światu, ponieważ pomylił się co do tego, czym świat jest. W tym leży wyzwolenie zarówno od winy, jak i od choroby, albowiem są one jednym. Jednak aby zaakceptować to wyzwolenie, nieistotność ciała musi być ideą możliwą do przyjęcia.

Wraz z tą ideą ból odchodzi na zawsze. Lecz z tą ideą odchodzi również wszelki zamęt dotyczący stworzenia. Czyż nie wypływa to z konieczności? Umieść przyczynę i skutek w ich rzeczywistej kolejności w jednym przypadku, a poznanie uogólni się i przekształci świat. Wartość przeniesienia jednej prawdziwej idei nie ma końca ani granic. Ostatecznym rezultatem tej lekcji jest przypomnienie sobie Boga. Cóż teraz znaczy wina i choroba, ból, nieszczęście oraz całe cierpienie? Nie mając żadnego celu, odchodzą. A wraz z nimi odchodzą również wszystkie skutki, których wydawały się być przyczyną. Przyczyna i skutek są jedynie repliką stworzenia. Widziane w swej prawidłowej perspektywie, bez zniekształcenia i bez lęku, ponownie ustanawiają Niebo.

Funkcja Nauczyciela Boga

Jeśli pacjent musi odmienić swój umysł, aby zostać uzdrowionym, to co robi nauczyciel Boga? Czy może on odmienić umysł pacjenta za niego? Z pewnością nie. Nie pełni on żadnej funkcji dla tych, którzy już są gotowi, aby odmienić swoje umysły, poza radowaniem się wraz z nimi, albowiem stali się wraz z nim nauczycielami Boga. Pełni on jednak bardziej konkretną funkcję dla tych, którzy nie rozumieją, czym jest uzdrowienie. Ci pacjenci nie zdają sobie sprawy, że wybrali chorobę. Przeciwnie, wierzą oni, że choroba ich wybrała. Bo też umysły ich nie są w tej kwestii otwarte. Ciało mówi im, co robić, a oni są posłuszni. Nie mają pojęcia, jak szalona jest ta koncepcja. Gdyby tylko mieli wobec niej jakieś podejrzenie, zostaliby uzdrowieni. Oni jednak niczego nie podejrzewają. Dla nich oddzielenie jest całkiem rzeczywiste.

Nauczyciele Boży przychodzą do nich, aby przedstawić inny wybór, o którym tamci zapomnieli. Sama obecność nauczyciela Boga jest przypomnieniem. Jego myśli proszą o prawo podania w wątpliwość tego, co pacjent zaakceptował jako prawdziwe. Jako posłańcy Boga, Jego nauczyciele są symbolami zbawienia. Proszą oni pacjenta o przebaczenie Synowi Bożemu w jego własnym Imieniu. Stanowią oni Alternatywę. Przychodzą w błogosławieństwie wraz ze Słowem Bożym w swych umysłach nie po to, by uzdrawiać chorych, lecz by przypomnieć im o lekarstwie, które Bóg już im dał. To nie ich ręce uzdrawiają. To nie ich głos wypowiada Słowo Boga. Dają oni zaledwie to, co zostało im dane. Bardzo łagodnie wzywają swych braci, aby odwrócili się od śmierci: „Spójrz, Synu Boga, co Życie może ci podarować. Czy wybrałbyś w zamian chorobę?”

Zaawansowani nauczyciele Boga nawet nie biorą pod uwagę form choroby, w które wierzy ich brat. Czynić to oznacza zapomnieć, że wszystkie one mają ten sam cel, a zatem nie są tak naprawdę odmienne. Szukają oni Głosu Bożego w tym bracie, który chciałby się łudzić w przekonaniu, że Syn Boży może cierpieć. Przypominają mu też, że nie wytworzył on sam siebie i musi pozostawać takim, jakim go Bóg stworzył. Rozpoznają oni, że złudzenia nie mogą mieć żadnego skutku. Prawda w ich umysłach sięga do prawdy w umysłach ich braci, tak że złudzenia nie są wzmacniane. W ten sposób sprowadzane są one do prawdy; prawda nie jest sprowadzana do nich. Tak więc zostają rozwiane, nie poprzez wolę kogoś innego, lecz przez unię Jednej Woli z Samą Sobą. Taka też jest funkcja nauczycieli Bożych: nie widzieć żadnej woli jako oddzielonej od ich własnej ani ich własnej jako oddzielonej od Woli Bożej. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)
Cud jest bezużyteczny, jeśli nauczysz się jedynie, że ciało może zostać uzdrowione, bowiem nie taka lekcja została przysłana, aby jej nauczać. Lekcją jest to, że chory był umysł, który myślał, że ciało może być chore; zewnętrzna projekcja jego winy nie dokonała niczego i nie miała żadnych skutków. Ten świat jest pełen cudów. Stoją one w promiennej ciszy tuż obok każdego snu o bólu i cierpieniu, grzechu i winie. Są one radosnymi skutkami zwrócenia konsekwencji choroby jej przyczynie. Ciało zostaje uwolnione, ponieważ umysł uznaje, że ,,to nie jest mi czynione, lecz ja czynię to sam”. I w ten sposób umysł ma możność podjęcia w zamian innego wyboru. Zaczynając od tego, zbawienie przystąpi do zmieniania kierunku każdego kroku w schodzeniu po drabinie ku oddzieleniu aż do momentu, w którym wszystkie kroki zostały cofnięte, sama drabina zniknęła, a wszystkie sny świata zostały obrócone wniwecz. (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 28)

CZY UZDROWIENIE JEST PEWNE?

Uzdrowienie jest zawsze pewne. Niemożliwe jest, aby pozwolić na doprowadzenie złudzeń do prawdy i zachować złudzenia. Prawda demonstruje, że złudzenia nie mają żadnej wartości. Nauczyciel Boga zobaczył korektę swoich błędów w umyśle pacjenta, uznając ją za to, czym ona jest. Ponieważ zaakceptował swoje Pojednanie, zaakceptował je także dla pacjenta. A co, jeśli pacjent używa choroby jako sposobu życia wierząc, że uzdrowienie jest drogą do śmierci? W takim przypadku nagłe uzdrowienie mogłoby przyspieszyć silną depresję i poczucie straty tak głębokie, że pacjent mógłby nawet próbować zniszczyć samego siebie. Nie mając po co żyć, mógłby prosić o śmierć. Uzdrowienie musi poczekać – dla jego ochrony.

Uzdrawianie będzie zawsze stało z boku, gdyby miało być widziane jako zagrożenie. Pojawia się w momencie, gdy jest mile widziane. Tam, gdzie uzdrawianie zostało dane, tam będzie otrzymane. I czymże jest czas wobec darów Boga? Wiele razy odnosiliśmy się w twoim Kursie do składnicy skarbów nagromadzonych po równo dla dawcy, jak i dla otrzymującego Boże dary. Ani jeden nie jest stracony, albowiem mogą one tylko się pomnażać. Żaden nauczyciel Boga nie powinien czuć się rozczarowany, jeśli zaofiarował uzdrowienie, a nie wydaje się, że zostało ono otrzymane. Nie do niego należy osądzenie, kiedy jego dar powinien być zaakceptowany. Niech będzie pewny, że został on otrzymany, i niech ufa, że będzie zaakceptowany, gdy zostanie rozpoznany jako błogosławieństwo, a nie jako przekleństwo.

Funkcją nauczycieli Bożych nie jest ocenianie rezultatu własnych darów. Ich funkcją jest jedynie ich dawanie. Gdy raz to uczynili, dali także rezultat, albowiem jest on częścią daru. Nikt nie może dawać, jeśli niepokoi się o rezultat dawania. Jest to ograniczeniem samego dawania, tak że ani dawca, ani otrzymujący nie posiadaliby daru. Zaufanie jest niezbędną częścią dawania; tak naprawdę jest to część, która umożliwia dzielenie się; część, która gwarantuje, że dawca nie straci, a jedynie zyska. Któż daje dar, a następnie pozostaje z nim, aby być pewnym, że jest on użyty tak, jak dawca uważa za stosowne? To nie jest dawaniem, lecz uwięzieniem.

Porzucenie wszelkiego niepokoju o dar jest tym, co sprawia, że zostaje on prawdziwie dany. I to zaufanie sprawia, że prawdziwe dawanie jest możliwe. Uzdrawianie jest zmianą sposobu myślenia, do której dąży Duch Święty będący w umyśle pacjenta. I to Duch Święty w umyśle dawcy jest Tym, który daje mu dar. Jakże można go stracić? Jak może być on nieskuteczny? Jakże można go zmarnować? Boży skarbiec nigdy nie może być pusty. A jeśli brakowałoby jednego daru, nie byłby on pełny. Jednak jego pełnia jest zagwarantowana przez Boga. Jak więc nauczyciel Boga może niepokoić się o to, co stanie się z jego darami? Skoro są one dane Bogu przez Boga, to któż w tej świętej wymianie może otrzymać mniej niż wszystko? (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

Niemożliwe jest, aby Syn Boga był zaledwie kierowany przez wydarzenia będące na zewnątrz niego. Niemożliwe jest, aby zdarzenia, które przychodzą do niego, nie były jego wyborem. Jego moc decyzji determinuje każdą sytuację, w której wydaje się znajdować jakimś trafem czy przez przypadek. Żaden traf ani przypadek nie jest możliwy we wszechświecie takim, jakim go Bóg stworzył, poza którym nie ma niczego. Cierp, a zdecydowałeś, że grzech jest twoim celem. Bądź szczęśliwy, a oddałeś moc decyzji Temu, który musi wybrać Boga dla ciebie. (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 21)

CZY UZDROWIENIE POWINNO BYĆ POWTARZANE?

To pytanie naprawdę odpowiada samo sobie. Uzdrowienia nie można powtórzyć. Jeśli pacjent jest uzdrowiony, to co jeszcze pozostaje w nim do uzdrowienia? A jeśli uzdrowienie jest pewne, jak już to o nim powiedzieliśmy, to co można jeszcze powtórzyć? Troska nauczyciela Boga o rezultat uzdrawiania to ograniczenie uzdrawiania. Teraz sam nauczyciel Boga jest tym, którego umysł potrzebuje uzdrowienia. I właśnie to musi on ułatwić. Teraz on jest pacjentem i za takiego musi się uważać. Popełnił błąd i musi być chętny do zmiany swojego zdania na ten temat. Brakowało mu zaufania, które stanowi o prawdziwym dawaniu, a więc nie uzyskał korzyści ze swego daru.

Nauczycielowi Boga udawało się być nośnikiem uzdrowienia, kiedykolwiek tego próbował. Jeśli tylko odczuwałby pokusę, aby w to wątpić, nie powinien powtarzać swojego poprzedniego wysiłku. Ten był już maksymalny, ponieważ Duch Święty takim go zaakceptował i takim go użył. Teraz nauczyciel Boga może podążyć tylko w jednym kierunku. Musi on użyć swego rozsądku, aby powiedzieć sobie, że oddał problem Temu, kto nie może zawieść, oraz musi rozpoznać, że jego własna niepewność nie jest miłością, lecz lękiem, a zatem nienawiścią. Jego stanowisko stało się w ten sposób nie do utrzymania, albowiem oferuje on nienawiść temu, któremu zaoferował miłość. Jest to niemożliwe. Zaoferowawszy miłość, tylko miłość można otrzymać.

W tym właśnie nauczyciel Boga musi pokładać ufność. Takie jest prawdziwe znaczenie stwierdzenia, że jedyną odpowiedzialnością cudotwórcy jest akceptacja własnego Pojednania. Nauczyciel Boga jest cudotwórcą, ponieważ daje on dary, które otrzymał. Jednak najpierw sam musi je zaakceptować. Nie musi robić nic więcej, bo i też nie ma nic więcej, co mógłby zrobić. Poprzez akceptację uzdrowienia może je dawać. Jeżeli w to wątpi, to niech przypomni sobie, Kto dał ten dar i Kto go otrzymał. W ten sposób jego zwątpienie zostaje poddane korekcie. Sądził on, że dary Boga mogą być cofnięte. Było to błędem, lecz nie aż takim, aby przy nim trwać. A więc nauczyciel Boga może jedynie uznać ten błąd za to, czym jest, oraz pozwolić, aby został dla niego naprawiony.

Jedną z najtrudniejszych do rozpoznania pokus jest to, że wątpić w uzdrowienie z powodu pojawiania się ciągle nawracających symptomów jest błędem w formie braku zaufania. Jako taki jest on atakiem. Zwykle wydaje się być wręcz odwrotnie. Stwierdzenie, że ciągłe martwienie się jest atakiem, wydaje się z początku nierozsądne. Ma ono wszelkie pozory miłości. Jednak miłość bez zaufania jest niemożliwa, a wątpliwości i zaufanie nie mogą współistnieć. Nienawiść zaś musi być przeciwieństwem miłości, niezależnie od formy, jaką przyjmuje. Nie podawaj tego daru w wątpliwość, a niemożliwe będzie podanie w wątpliwość jego rezultatu. Jest to pewność, która daje nauczycielom Boga moc, aby byli cudotwórcami, albowiem w Nim złożyli swą ufność.

Prawdziwą podstawą zwątpienia w wynik jakiegokolwiek problemu, który został dany Nauczycielowi Bożemu do rozwiązania, jest zawsze zwątpienie w siebie. A to z konieczności implikuje, że zaufaniem została obdarzona iluzoryczna jaźń, albowiem tylko taka jaźń może być podana w wątpliwość. To złudzenie może przybrać wiele form. Być może jest w tym lęk przed słabością oraz podatność na zranienie. Być może jest w tym lęk przed porażką oraz wstyd utożsamiony z poczuciem nieadekwatności. Być może jest w tym przepełnione winą zażenowanie, pochodzące z fałszywej pokory. Forma błędu nie jest ważna. Ważne jest tylko uznanie błędu za błąd.

Błąd jest zawsze pewną formą martwienia się o jaźń, aż do wykluczenia pacjenta. Jest on brakiem uznania go za część Jaźni i w ten sposób reprezentuje pomylenie tożsamości. Konflikt co do tego, czym jesteś, ogarnął twój umysł i dałeś się oszukać co do siebie. A dajesz się oszukać co do siebie, ponieważ wyparłeś się Źródła swego stworzenia. Jeśli oferujesz tylko uzdrowienie, to nie możesz wątpić. Jeśli naprawdę chcesz, żeby problem był rozwiązany, to nie możesz wątpić. Jeśli jesteś pewny tego, czym jest problem, to nie możesz wątpić. Zwątpienie jest rezultatem sprzecznych pragnień. Bądź pewny tego, czego chcesz, a zwątpienie staje się niemożliwe. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

TAJEMNICA ZBAWIENIA

Taka jest po prostu tajemnica zbawienia: Robisz to sam sobie. Niezależnie od formy ataku, to wciąż jest prawdą. Ktokolwiek przybiera rolę wroga i atakującego, to wciąż jest prawdą. Cokolwiek wydaje się być przyczyną jakiegokolwiek bólu czy cierpienia, które czujesz, to wciąż jest prawdą. Albowiem nie zareagowałbyś wcale na postaci we śnie, gdybyś wiedział, że śnisz. Niech by były one tak nienawistne i złośliwe, jak tylko mogą, nie mogłyby mieć na ciebie wpływu, chyba że nie udało ci się rozpoznać, że jest to twój sen.

Nauczenie się tej pojedynczej lekcji uwolni cię od cierpienia, jakąkolwiek formę ono przybiera. Duch Święty będzie powtarzał tę jedną wszechogarniającą lekcję o uwolnieniu do czasu, aż zostanie nauczona, niezależnie od formy cierpienia, która przynosi ci ból. Jakąkolwiek krzywdę przyniesiesz do Niego, On odpowie na nią tą bardzo prostą prawdą. Albowiem ta jedna odpowiedź usuwa przyczynę każdej formy smutku i bólu. Forma nie wpływa wcale na jego odpowiedź, ponieważ chce On ciebie nauczać o tylko jednej przyczynie ich wszystkich, niezależnie od ich formy. A ty zrozumiesz, że cuda odzwierciedlają to proste stwierdzenie: „Ja to zrobiłem i to właśnie chcę odwrócić”. (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 27)

NIE MA HIERARCHII TRUDNOŚCI W DUCHOWYM UZDRAWIANIU

Jako uzdrowiciel przez cuda pamiętasz nieustannie w pewności swojego oświeconego umysłu, że „cud nie robi niczego”. Jest on zawsze tylko usunięciem nic nie znaczącego porządku koncepcyjnej myśli, która była twoją chorą i umierającą tożsamością siebie.

Wiara w hierarchię trudności jest podstawą postrzegania świata. Opiera się ona na różnicach: na niejednolitym tle i niestałym pierwszym planie, na nierównych wysokościach i różnych rozmiarach, na zmiennych stopniach ciemności i światła, na tysiącach kontrastów, w których każda postrzegana rzecz rywalizuje z wszystkimi innymi o to, by być rozpoznaną. Większy obiekt rzuca cień na mniejszy. Bardziej jaskrawa rzecz odciąga uwagę od drugiej o mniejszym natężeniu atrakcyjności. A groźniejsza idea lub ta, która jest uważana za bardziej pożądaną według norm tego świata, całkowicie burzy mentalną równowagę. To, co widzą oczy ciała, to jedynie konflikt. Nie szukaj za ich pośrednictwem pokoju i zrozumienia.

Złudzenia są zawsze złudzeniami co do różnic. Jak mogłoby być inaczej? Z definicji złudzenie stanowi próbę urzeczywistnienia czegoś, co jest uważane za bardzo ważne, lecz jest uznawane za nieprawdziwe. Dlatego umysł stara się to uczynić prawdziwym pod wpływem swego silnego pragnienia, aby mieć to dla siebie samego. Złudzenia są parodią stworzenia, próbą sprowadzenia prawdy do kłamstw. Uważając prawdę za nie do przyjęcia, umysł buntuje się przeciwko prawdzie i przypisuje sobie złudzenie zwycięstwa. Uważając zdrowie za ciężar, ucieka w gorączkowe sny. A w tych snach umysł jest oddzielony i różni się od innych umysłów, posiadając swoje własne odmienne interesy, oraz jest zdolny, by zaspokajać swoje potrzeby kosztem innych.

Skąd pochodzą wszystkie te różnice? Oczywiście wydają się one znajdować w świecie zewnętrznym. Jednak pewne jest, że to umysł osądza to, co widzą oczy. To umysł interpretuje to, co przekazują oczy, i nadaje temu „znaczenie”. A to znaczenie nie istnieje wcale w świecie zewnętrznym. To, co jest widziane jako „rzeczywistość”, jest po prostu tym, co umysł preferuje. Rzutuje on swą hierarchię wartości na zewnątrz i kieruje oczy ciała, aby mogły ją odnaleźć. Oczy ciała nigdy nie będą widzieć inaczej jak tylko przez różnice. Jednak postrzeganie nie opiera się na przekazach, które one niosą. Tylko umysł ocenia to, co przekazują, a więc tylko umysł jest odpowiedzialny za widzenie. On sam decyduje, czy to, co jest widziane, jest rzeczywiste czy iluzoryczne, godne pożądania lub nie, przyjemne lub bolesne.

Błędy w postrzeganiu pojawiają się właśnie w takich działaniach umysłu, jak sortowanie i kategoryzowanie. I to właśnie tutaj należy dokonać korekty. Umysł klasyfikuje to, co oczy ciała mu przekazują, zgodnie z jego wcześniej przyjętymi wartościami, osądzając, gdzie najlepiej pasuje każda z dostarczonych przez zmysły danych. Jaka podstawa mogłaby być bardziej błędna? Nie rozpoznawszy samego siebie, umysł sam poprosił o dostarczenie tego, co będzie pasowało do tych kategorii. A zrobiwszy tak, wnioskuje, że kategorie te muszą być prawdziwe. Na tym opiera się osąd wszystkich różnic, ponieważ na tym właśnie polega osądzanie w świecie. Czy można oprzeć się w jakiejkolwiek sprawie na tym pogmatwanym i bezsensownym „rozumowaniu”?

Hierarchia trudności w uzdrawianiu nie może istnieć po prostu dlatego, że wszelka choroba jest złudzeniem. Czy trudniej jest rozwiać wiarę obłąkanego w większą halucynację w przeciwieństwie do mniejszej? Czy zgodzi się on szybciej na nieprawdziwość głośniejszego głosu, który słyszy, czy też na nieprawdziwość cichszego? Czy odrzuci on łatwiej żądanie zabójstwa wyrażone szeptem czy krzykiem? I czy liczba wideł, które niosą widziane przez niego diabły, ma wpływ na ich wiarygodność w jego postrzeganiu? Jego umysł sklasyfikował wszystkie te rzeczy jako prawdziwe, tak więc są one dla niego wszystkie prawdziwe. Znikną one, kiedy zda sobie sprawę, że wszystkie są złudzeniami. I tak też jest z uzdrawianiem. Właściwości złudzeń, które wydają się stanowić o różnicach między nimi, nie mają tak naprawdę nic do rzeczy, albowiem ich właściwości są tak samo iluzoryczne jak złudzenia.

Oczy ciała będą dalej widziały różnice. Lecz umysł, który pozwolił sobie zostać uzdrowionym, nie będzie już dłużej ich uznawał. Będą tacy, którzy będą się wydawać „bardziej chorzy” niż inni, a oczy ciała będą donosić o zmianach ich wyglądu tak jak wcześniej. Lecz uzdrowiony umysł przypisze je wszystkie do jednej kategorii: są one nieprawdziwe. Jest to dar od jego Nauczyciela: zrozumienie, że tylko dwie kategorie mają znaczenie w sortowaniu przekazów, które umysł otrzymuje z tego, co wydaje się być zewnętrznym światem. A z tych dwóch tylko jedna jest prawdziwa. Tak jak rzeczywistość jest całkowicie prawdziwa, istniejąca poza rozmiarem i kształtem, czasem i miejscem – albowiem nie mogą w niej istnieć różnice – tak i złudzenia niczym się między sobą nie różnią. Jedyną odpowiedzią na wszelką chorobę jest uzdrowienie. Jedyną odpowiedzią na wszystkie złudzenia jest prawda. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

Nikt nie może odczuwać straty, o ile nie jest to jego własna decyzja. Nikt nie odczuwa bólu, chyba że sam wybierze ten stan dla siebie. Nikt nie może się smucić ani lękać, ani myśleć, że jest chory, chyba że są to rezultaty, których chce. I nikt nie umiera bez swej własnej zgody. Nie dzieje się nic, co nie stanowi twojego życzenia, i nic nie jest pominięte z tego, co wybierasz. (Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 152)

JAKI JEST ZWIĄZEK MIĘDZY UZDROWIENIEM A POJEDNANIEM?

Nie ma żadnego związku pomiędzy uzdrowieniem a Pojednaniem, gdyż są one identyczne. Nie ma hierarchii trudności w cudach, ponieważ nie ma stopni Pojednania. Jest Ono jedynym możliwym w tym świecie kompletnym pojęciem, ponieważ jest Ono źródłem całkowicie ujednoliconego postrzegania. Częściowe Pojednanie jest bezsensowną myślą, tak samo jak szczególne rejony piekła są nie do wyobrażenia w Niebie. Zaakceptuj Pojednanie, a jesteś uzdrowiony. Pojednanie jest Słowem Boga. Zaakceptuj Jego Słowo, a cóż pozostanie, aby umożliwić istnienie choroby? Zaakceptuj Jego Słowo, a każdy cud został dokonany. Przebaczać to znaczy uzdrawiać. Nauczyciel Boga przyjął jako swą jedyną funkcję akceptację własnego Pojednania. Cóż więc jest takiego, czego nie może on uzdrowić? Jaki cud może być mu wzbroniony?

Postępy robione przez nauczyciela Boga mogą być wolne lub szybkie w zależności od tego, czy rozpoznaje on wszechogarniającą naturę Pojednania, czy też na pewien czas wyłącza on z niego jakieś obszary problemu. W niektórych przypadkach występuje nagła i całkowita świadomość doskonałego zastosowania lekcji Pojednania do wszystkich sytuacji, lecz jest to stosunkowo rzadkie. Nauczyciel Boga mógł zaakceptować funkcję, jaką dał mu Bóg dużo wcześniej, zanim nauczył się tego wszystkiego, co oferuje mu jego akceptacja. Tylko koniec jest pewny. Konieczne uświadomienie sobie idei włączania wszystkiego może do niego dotrzeć w każdym miejscu po drodze. Jeżeli droga wydaje się długa, niech będzie zadowolony. Sam zdecydował o kierunku, w którym chce podążyć. Cóż więcej było wymagane od niego? A skoro wykonał to, co do niego należy, czy Bóg mógłby odmówić reszty?

To, że przebaczenie jest uzdrowieniem, musi być zrozumiane, jeżeli nauczyciel Boga ma zrobić postępy. Idea, że ciało może być chore, jest centralną koncepcją w systemie myślenia człowieka. Ta myśl daje ciału autonomię, oddziela je od umysłu i utrzymuje ideę ataku nietkniętą. Jeśli ciało mogłoby być chore, Pojednanie byłoby niemożliwe. Ciało, które może rozkazywać umysłowi, by robił tak, jak się ciału podoba, mogłoby po prostu zająć miejsce Boga i udowodnić, że zbawienie jest niemożliwe. Cóż więc pozostaje do uzdrowienia? Ciało stało się panem umysłu. W jaki sposób umysł mógłby zostać przywrócony Duchowi Świętemu, jak nie tylko przez zabicie ciała? I kto chciałby zbawienia za taką cenę?

Z pewnością choroba nie wydaje się być decyzją. Bo i też nikt nie chciałby tak naprawdę uwierzyć, że chce być chory. Być może potrafi on zaakceptować tę ideę w teorii, lecz bardzo rzadko, jeżeli w ogóle, jest ona konsekwentnie stosowana do wszystkich konkretnych form choroby, zarówno w jednostkowym postrzeganiu samego siebie, jak i w postrzeganiu wszystkich innych. Bo i też nie na tym poziomie nauczyciel Boga przywołuje cud uzdrowienia. Nie zwraca on uwagi na umysł i ciało, widząc tylko jaśniejącą przed sobą twarz Chrystusa, korygującą wszystkie błędy i uzdrawiającą całe postrzeganie. Uzdrawianie jest rezultatem rozpoznania przez nauczyciela Bożego, kim jest ten, kto potrzebuje uzdrowienia. Rozpoznanie to nie ma żadnego szczególnego odniesienia. Jest ono prawdziwe w stosunku do wszystkiego, co Bóg stworzył. W nim wszystkie złudzenia zostają uzdrowione.

Kiedy nauczycielowi Boga nie udaje się dokonać uzdrowienia, to jest tak dlatego, że zapomniał, Kim jest. Czyjaś choroba staje się w ten sposób jego własną. Pozwalając, aby tak się stało, utożsamił się z koncepcją jaźni drugiej osoby i w ten sposób pomylił ją z ciałem. Czyniąc tak odmówił akceptacji własnego Pojednania i bynajmniej nie może go zaoferować swemu bratu w Imię Chrystusa. W istocie nie będzie on w ogóle w stanie rozpoznać swego brata, ponieważ jego Ojciec nie stworzył ciał, a więc widzi on w swoim bracie tylko to, co nierzeczywiste. Błędy nie naprawiają błędów, a zniekształcone postrzeganie nie uzdrawia. Cofnij się teraz o krok, nauczycielu Boga! Pomyliłeś się. Nie próbuj prowadzić, albowiem sam się zgubiłeś. Zwróć się prędko do swego Nauczyciela i pozwól sobie zostać uzdrowionym.

Dar Pojednania jest uniwersalny. Ma on jednakowe zastosowanie dla wszystkich jednostek we wszystkich okolicznościach. I jest w nim moc uzdrowienia wszystkich ludzi ze wszystkich form choroby. Nie dawać temu wiary to być niesprawiedliwym wobec Boga, a w ten sposób być wobec Niego nielojalnym. Chora osoba postrzega siebie jako oddzieloną od Boga. Czy chciałbyś ją widzieć jako oddzieloną od ciebie? Twoim zadaniem jest uzdrowić poczucie oddzielenia, które uczyniło ją chorą. Twoją funkcją jest rozpoznać dla niej, że to, co sądzi o sobie samej, nie jest prawdą. To twoje przebaczenie musi jej to pokazać. Uzdrowienie jest bardzo proste. Dar Pojednania zostaje otrzymany oraz ofiarowany. Będąc otrzymanym, musi zostać zaakceptowany. A zatem to w otrzymywaniu leży uzdrowienie. Wszystko inne musi wypływać z tego pojedynczego celu.

Kto może ograniczyć moc Samego Boga? Któż więc może orzec o tym, kto z czego może zostać uzdrowiony, a co musi pozostać poza Bożą mocą przebaczenia? To jest rzeczywiście szaleństwo. Do nauczycieli Boga nie należy narzucanie Mu ograniczeń, ponieważ nie do nich należy osądzanie Jego Syna. A osądzać Jego Syna to ograniczać jego Ojca. Jedno i drugie jest na równi bez znaczenia. Jednak nie będzie to zrozumiane, dopóki nauczyciel Boży nie rozpozna, że są one tym samym błędem. Tutaj otrzymuje on dar Pojednania, albowiem odwołuje swój osąd Syna Bożego, akceptując go takim, jakim go Bóg stworzył. Nie pozostaje on dłużej w oddzieleniu od Boga, określając, gdzie uzdrawianie powinno być dane, a gdzie wstrzymane. Teraz może on powiedzieć wraz z Bogiem: „Oto jest mój Syn umiłowany, stworzony doskonałym i na wieczność takim będący”. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

JAKA JEST ROLA SŁÓW W UZDRAWIANIU?

Ściśle rzecz biorąc, słowa nie grają żadnej roli w uzdrawianiu. Czynnikiem motywującym jest modlitwa, czyli prośba. Otrzymujesz to, o co prosisz. To jednak odnosi się do modlitwy serca, a nie do słów, których używasz w modlitwie. Czasami słowa i modlitwa są sprzeczne, czasami zgodne. To nie ma znaczenia. Bóg nie rozumie słów, albowiem zostały one wytworzone przez oddzielone umysły, aby utrzymać się w iluzji oddzielenia. Słowa mogą być pomocne, szczególnie dla początkującego, pomagając w skoncentrowaniu się i ułatwiając wykluczanie lub przynajmniej kontrolę ubocznych myśli. Nie zapominajmy jednak, że słowa są tylko symbolami symboli. Są one w ten sposób podwójnie oddalone od rzeczywistości.

Jako symbole, słowa mają całkiem specyficzne odniesienia. Nawet kiedy wydają się najbardziej abstrakcyjne, to obraz, który przychodzi do umysłu, jest zwykle bardzo konkretny. O ile specyficzne odniesienie nie pojawi się w umyśle w powiązaniu ze słowem, to dane słowo nie ma dużego lub żadnego praktycznego znaczenia, a zatem nie może być pomocą w procesie uzdrawiania. Modlitwa serca nie jest tak naprawdę prośbą o konkretne rzeczy. Prosi się w niej zawsze o pewnego rodzaju doświadczenie; prosi się, aby specyficzne rzeczy przyniosły pożądane, w opinii proszącego, doświadczenie. Słowa więc są symbolami rzeczy, o które się prosi, zaś rzeczy same w sobie zastępują spodziewane doświadczenia.

Modlitwa o rzeczy z tego świata przyniesie doświadczenia z tego świata. Jeżeli modlitwa serca prosi o to, będzie to dane, ponieważ to zostanie otrzymane. Niemożliwe jest, aby modlitwa serca pozostała bez odpowiedzi w postrzeganiu tego, który prosi. Jeżeli prosi on o niemożliwe, jeżeli chce tego, co nie istnieje, lub szuka w swoim sercu złudzeń, wszystko to staje się jego własnością. Moc jego decyzji daje to jemu tak, jak o to prosi. W tym leży piekło i Niebo. Jedynie ta moc pozostaje śpiącemu Synowi Boga. Ona wystarczy. Jego słowa nie mają znaczenia. Tylko Słowo Boga ma jakiekolwiek znaczenie, ponieważ symbolizuje ono coś, co nie posiada żadnych ludzkich symboli. Jedynie Duch Święty rozumie, co to Słowo oznacza. I to również wystarczy.

Czy więc nauczyciel Boga ma w swoim nauczaniu unikać używania słów? Bynajmniej! Jest wielu takich, do których trzeba dotrzeć poprzez słowa, skoro nie są oni jak na razie w stanie usłyszeć w ciszy. Nauczyciel Boga musi jednak nauczyć się używać słów w nowy sposób. Uczy się on stopniowo, jak pozwalać, aby jego słowa zostały wybrane za niego, przestając samemu decydować o tym, co powie. Ten proces jest jedynie szczególnym rodzajem lekcji w twoim Kursie Cudów, która mówi: „Cofnę się o krok i pozwolę Mu prowadzić”. Nauczyciel Boga przyjmuje słowa, które są mu ofiarowane, oraz daje tak, jak otrzymuje. Nie kontroluje on kierunku swojej wypowiedzi. Słucha, słyszy i mówi.

Główną przeszkodą w tym aspekcie uczenia się nauczyciela Boga jest jego lęk o słuszność tego, co słyszy. A to, co słyszy, może być rzeczywiście całkiem zaskakujące. Może także wydawać się nie mieć wcale związku z prezentowanym problemem, tak jak on go postrzega, i może istotnie stawiać nauczyciela w sytuacji, która wydaje się być dla niego kłopotliwa. Wszystko to są osądy bez żadnej wartości. To jego własne osądy pochodzące z lichej percepcji samego siebie, którą chce on pozostawić za sobą. Nie osądzaj słów, które do ciebie przychodzą, lecz ofiaruj je w zaufaniu. Są one dużo mądrzejsze niż twe własne. Za symbolami Nauczycieli Bożych stoi Słowo Boga. A On Sam nadaje słowom, których oni używają, moc Swego Ducha, przeistaczając je z nic nie znaczących symboli w Wezwanie samego Nieba. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

UWALNIAM ŚWIAT OD WSZYSTKIEGO TEGO, CZYM MYŚLAŁEM, ŻE JEST

Co trzyma świat w okowach, jak nie tylko twoje przekonania? I co może zbawić świat oprócz twojej Jaźni? Wiara jest rzeczywiście mocna. Twoje myśli są potężne, a złudzenia tak silne w swych skutkach, jak silną jest prawda. Szaleniec myśli, że świat, który widzi, jest rzeczywisty, i w to nie wątpi. Bo też i nie da się na niego wpłynąć kwestionując skutki jego myśli. Dopiero kiedy ich źródło zostaje podane w wątpliwość, przychodzi do niego w końcu nadzieja wolności.

Zbawienie jednak można łatwo osiągnąć, albowiem każdy jest wolny, aby odmienić swój umysł, a wraz z tym zmieniają się wszystkie jego myśli. Teraz źródło myśli uległo przesunięciu, albowiem zmiana twojego umysłu oznacza, że zmieniłeś źródło wszystkich myśli, które myślisz lub kiedykolwiek pomyślałeś, lub jeszcze pomyślisz. Uwalniasz przeszłość od tego, co myślałeś wcześniej. Uwalniasz przyszłość od wszystkich odwiecznych myśli o szukaniu tego, czego nie chcesz znaleźć.
Teraźniejszość pozostaje teraz jedynym czasem. Tutaj, w teraźniejszości, świat zostaje uwolniony. Gdy bowiem pozwalasz, aby przeszłość została rozwiana, i uwalniasz przyszłość od swych odwiecznych lęków, znajdujesz drogę ucieczki i dajesz ją światu. Zniewoliłeś świat wszystkimi swoimi wątpliwościami, lękami i nieszczęściami, swoim bólem i łzami, a wszystkie twoje smutki przytłaczają go i czynią świat więźniem twych przekonań. Śmierć uderza w niego wszędzie, ponieważ ty przechowujesz w swym umyśle gorzkie myśli śmierci.

Świat sam w sobie jest niczym. Twój umysł musi mu nadać znaczenie. To, co w nim widzisz, to twe pragnienia odegrane tak, abyś mógł na nie patrzeć i myśleć, że są prawdziwe. Być może sądzisz, że nie wytworzyłeś świata, lecz przyszedłeś niechętnie do tego, co było już wytworzone, czekające zaledwie, aż twoje myśli nadadzą temu znaczenie. Jednak w rzeczywistości znalazłeś dokładnie to, czego szukałeś, gdy przyszedłeś.

Nie ma żadnego świata poza tym, którego pragniesz, i w tym zawiera się twe ostateczne uwolnienie. Zmień tylko swoje zdanie na temat tego, co chcesz widzieć, a cały świat musi się zmienić odpowiednio. Myśli nie opuszczają swego źródła. Ten centralny temat jest często przedstawiany w tekście i musi się narodzić w umyśle, jeśli masz zrozumieć dzisiejszą lekcję. To nie duma mówi ci, że wytworzyłeś świat, który widzisz, i że zmieni się on, gdy ty odmienisz swój umysł.

Lecz to właśnie duma utrzymuje, że przyszedłeś do świata całkiem od ciebie oddzielonego, nieczułego na to, co myślisz, i całkiem oderwanego od tego, czymkolwiek zdarzy ci się pomyśleć, że on jest. Nie ma żadnego świata! Jest to centralna myśl, której ten kurs stara się nauczać. Nie każdy jest gotowy, aby ją zaakceptować, a każdy musi pójść tak daleko, na ile potrafi sobie pozwolić, aby został poprowadzony drogą do prawdy. Wróci on i pójdzie jeszcze dalej lub może wycofa się na jakiś czas, a potem wróci ponownie.

Uzdrowienie jednak jest darem tych, którzy są gotowi nauczyć się, że nie ma żadnego świata, i są w stanie przyjąć tę lekcję teraz. Ich gotowość przyniesie im tę lekcję w formie, którą potrafią zrozumieć i rozpoznać. Niektórzy widzą ją nagle w momencie śmierci i wstają, aby jej nauczać. Inni znajdują ją w doświadczeniu nie z tego świata, które pokazuje im, że świat nie istnieje, ponieważ to, co widzą, musi być prawdą, a jednak jest wyraźnie sprzeczne ze światem.

Inni znów znajdą ją w tym kursie i w ćwiczeniach, które dziś robimy. Dzisiejsza myśl jest prawdziwa, ponieważ świat nie istnieje. A jeśli jest on rzeczywiście twym własnym wymysłem, to możesz go uwolnić od wszystkiego, czym zawsze myślałeś, że jest, poprzez zwykłą zmianę wszystkich myśli, które nadały mu te pozory. Chorzy zostają uzdrowieni, gdy pozwalasz odejść wszystkim myślom o chorobie, a umarli powstają, kiedy pozwalasz, aby myśli o życiu zastąpiły wszystkie myśli, które kiedykolwiek miałeś o śmierci.

Trzeba ponownie położyć nacisk na lekcję powtarzaną już wcześniej, albowiem zawiera ona w sobie silną podstawę dla dzisiejszej myśli. Jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg. Nie ma żadnego miejsca, gdzie możesz cierpieć, ani żadnego czasu, który może wprowadzić zmianę do twego odwiecznego stanu. Jak może istnieć świat czasu i miejsca, jeśli pozostajesz taki, jakim stworzył cię Bóg?

Czym jest dzisiejsza lekcja jak nie innym sposobem powiedzenia, że poznać Siebie to zbawić świat? Uwolnić świat od wszelkiego rodzaju bólu to tylko zmienić swoje zdanie o sobie. Nie ma żadnego świata w oddzieleniu od twoich myśli, ponieważ myśli nie opuszczają swego źródła, a ty podtrzymujesz świat w swoim umyśle za pomocą myśli.

Jednak jeśli jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg, to nie możesz myśleć w oddzieleniu od Niego ani wytwarzać czegoś, co nie podziela Jego bezczasowości i Miłości. Czy są one właściwe światu, który widzisz? Czy świat stwarza tak jak On? Jeśli nie, to nie jest rzeczywisty i w ogóle nie może istnieć. Jeśli ty jesteś prawdziwy, to świat, który widzisz, jest fałszywy, albowiem Boże stworzenie jest pod każdym względem niepodobne do tego świata. I tak jak Jego Myśl stworzyła ciebie, tak i twoje myśli wytworzyły świat i muszą go uwolnić, abyś mógł poznać Myśli, które dzielisz z Bogiem.

Uwolnij świat! Twoje prawdziwe stworzenia czekają na to uwolnienie, aby dać ci ojcostwo, nie pochodzące z iluzji, lecz tak jak Boga, zawarte w prawdzie. Bóg dzieli Swe Ojcostwo z tobą, który jesteś Jego Synem, albowiem nie czyni On żadnych rozróżnień między tym, co jest Nim Samym, a tym, co jest wciąż Nim Samym. To, co On stwarza, nie jest od Niego oderwane i nie ma miejsca, gdzie Ojciec się kończy, a Syn zaczyna jako coś oddzielonego od Niego.

Nie ma żadnego świata, ponieważ jest on myślą oderwaną od Boga, wytworzoną, aby oddzielić Ojca i Syna oraz oderwać część Samego Boga i w ten sposób zniszczyć Jego Pełnię. Czy świat wywodzący się z tej myśli może być prawdziwy? Czy może on gdziekolwiek istnieć? Zaprzecz złudzeniom, lecz zaakceptuj prawdę. Zaprzecz temu, że jesteś cieniem rzuconym na krótko na umierający świat. Uwolnij swój umysł, a ujrzysz uwolniony świat.

Naszym celem dzisiaj jest uwolnić świat od wszystkich błahych myśli, które kiedykolwiek mieliśmy o nim i o wszystkich żyjących istotach, które w nim widzimy. Nie mogą one tam istnieć. Bo i też my nie możemy tam istnieć. Albowiem razem z nimi jesteśmy w domu, który przygotował dla nas nasz Ojciec. I my, którzy jesteśmy tacy, jakimi On nas stworzył, chcemy dziś uwolnić świat od każdej z naszych iluzji tak, abyśmy byli wolni.

Piętnastominutowe okresy ćwiczeń, które wykonujemy dzisiaj dwukrotnie, zacznij od tego:
Ja, który pozostaję taki, jakim stworzył mnie Bóg,
chcę uwolnić świat od wszystkiego tego, czym myślałem, że jest.
Ja bowiem jestem prawdziwy, ponieważ świat taki nie jest,
i chcę poznać moją własną rzeczywistość.

Następnie po prostu odpocznij, w czujności, lecz bez wysiłku, i pozwól, by twój umysł został w ciszy odmieniony, tak aby świat został uwolniony wraz z tobą.
Gdy wysyłasz te myśli, by błogosławiły świat, możesz nie zdawać sobie sprawy, że uzdrowienie przychodzi do wielu braci na odległych krańcach świata, jak również do tych, których widzisz w pobliżu. Jednak odczujesz swoje własne uwolnienie, chociaż może jeszcze w pełni nie rozumiesz, że nigdy nie mógłbyś zostać uwolniony sam.
W ciągu dnia zwiększaj wolność wysyłaną całemu światu poprzez twoje myśli i powiedz, kiedykolwiek kusi cię, aby wyprzeć się mocy prostej zmiany twojego umysłu:
Uwalniam świat od wszystkiego tego, czym myślałem, że jest,
i wybieram w zamian moją własną rzeczywistość.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 132)

 

Uzdrowienie jest uwolnieniem od lęku

Pamiętaj, że twoją chorobą jest rzutowana na zewnątrz tożsamość siebie.

Rozpoznaj, że choroba pochodzi z umysłu oraz że nie ma nic wspólnego z ciałem. Jaka jest „cena” tego rozpoznania? Ceną jest cały świat, który widzisz.

Wystarczy jedynie, że powstaniesz i powiesz: „Nie mam z tego żadnego pożytku”. Nie ma żadnej formy choroby, która nie zostałaby natychmiast uzdrowiona.

Gdy pozwalasz sobie samemu zostać uzdrowionym, widzisz, jak zostają wraz z tobą uzdrowieni wszyscy ci, którzy są dokoła ciebie lub którzy przychodzą ci na myśl, lub których dotykasz, lub którzy wydają się nie mieć z tobą żadnego kontaktu.

Gdybyś choćby przez jedną chwilę uświadomił sobie moc uzdrawiania, którą jaśniejące w Tobie odbicie Boga może przynieść całemu światu, to nie mógłbyś się doczekać, aby oczyścić lustro swojego umysłu na przyjęcie obrazu świętości, która uzdrawia świat.

 

CHOROBA JEST OBRONĄ PRZED PRAWDĄ

Nikt nie może uzdrawiać, jeśli nie rozumie, jakiemu celowi choroba wydaje się służyć. Albowiem wtedy rozumie on również, że jej cel nie ma żadnego znaczenia. Pozbawiona podstawy i jakiegokolwiek sensownego celu nie może ona w ogóle istnieć. Gdy to zostaje rozpoznane, uzdrowienie staje się automatyczne. Rozwiewa ono tę nic nie znaczącą iluzję stosując to samo podejście, które niesie wszystkie iluzje do prawdy i po prostu zostawia je tam, aby zniknęły.

Choroba nie jest przypadkiem. Tak jak wszystkie mechanizmy obronne, jest ona szalonym wynalazkiem służącym okłamywaniu samego siebie. I tak jak w przypadku całej reszty, jej celem jest ukrycie rzeczywistości, atakowanie i zmienianie jej, czynienie jej niedorzeczną, wypaczanie i wykrzywianie jej lub sprowadzanie do małej garstki porozrzucanych części. Zadaniem wszystkich mechanizmów obronnych jest powstrzymywanie prawdy od bycia pełną. Części są widziane tak, jak gdyby każda stanowiła pełnię sama w sobie.

Mechanizmy obronne nie są niezamierzone, bo też nie są wytwarzane nieświadomie. Są one sekretnymi magicznymi różdżkami, którymi wymachujesz, kiedy prawda wydaje się zagrażać temu, w co chciałbyś wierzyć. Wydają się one być nieświadome jedynie z powodu szybkości, z jaką postanawiasz ich używać. W tej sekundzie lub nawet mniej, w której zostaje podjęty wybór, rozpoznajesz dokładnie to, co usiłujesz zrobić, a następnie zaczynasz myśleć, że jest to zrobione.
Któż oprócz ciebie samego ocenia zagrożenie, decyduje, że ucieczka jest konieczna i ustawia ciąg mechanizmów obronnych, aby zredukować zagrożenie, które zostało osądzone jako prawdziwe? Wszystkiego tego nie da się zrobić nieświadomie. Później jednak twój plan wymaga, abyś zapomniał, że ty go wytworzyłeś, tak że wydaje się on być zewnętrzny wobec twojego zamiaru, rozgrywający się poza stanem twojego umysłu, stanowiący rezultat o rzeczywistym wpływie na ciebie, nie zaś wywołany przez ciebie samego.

Właśnie to szybkie zapominanie roli, którą odgrywasz w wytwarzaniu swojej „rzeczywistości”, sprawia, że mechanizmy obronne wydają się być poza twoją kontrolą. Lecz możesz sobie przypomnieć to, co zapomniałeś, jeżeli wyrazisz chęć, aby jeszcze raz rozważyć decyzję, która jest podwójnie zasłonięta przez niepamięć. To, że nie pamiętasz, jest tylko znakiem, że ta decyzja wciąż pozostaje w mocy, jeśli chodzi o twoje pragnienia. Nie bierz tego za fakt. Mechanizmy obronne sprawiają, że fakty są nie do rozpoznania. Taki jest ich cel i to właśnie czynią.

Każdy mechanizm obronny bierze okruchy całości, gromadzi je bez względu na wszystkie ich prawdziwe związki i w ten sposób konstruuje złudzenie całości, której nie ma. Poczucie zagrożenia zostaje narzucone właśnie przez ten proces, a nie przez jakiś rezultat, który może z niego wyniknąć. Kiedy części są wyrwane z całości i postrzegane jako oddzielone oraz stanowiące całości same w sobie, stają się one symbolami reprezentującymi atak na całość, odnoszącymi sukces w rezultacie i nigdy już nie do zobaczenia jako całość. Jednak ty zapomniałeś, że oznaczają one jedynie twoją decyzję o tym, co powinno być rzeczywiste, zajmując miejsce tego, co jest rzeczywiste.

Choroba jest decyzją. Nie jest to rzecz, która ci się przydarza, zupełnie nieproszona, osłabiająca cię i przynosząca cierpienie. Jest to wybór, którego dokonujesz, plan, który układasz, gdy na krótką chwilę prawda pojawia się w twym omamionym umyśle, a cały twój świat wydaje się chwiać i gotować do upadku. Teraz jesteś chory, tak aby prawda mogła odejść i nie zagrażać już dłużej ustalonym przez ciebie porządkom.

Dlaczego uważasz, że choroba może z powodzeniem ochronić cię przed prawdą? Ponieważ udowadnia ona, że ciało nie jest oddzielone od ciebie, a więc ty musisz być oddzielony od prawdy. Odczuwasz ból, ponieważ odczuwa go ciało, a w tym bólu stajesz się jednym z nim. W ten sposób twoja „prawdziwa” tożsamość zostaje zachowana, a dziwna nawiedzająca cię myśl, że mógłbyś być czymś więcej niż ta mała garść prochu, zostaje stłumiona i uciszona. Spójrz bowiem: ten proch może sprawić ci ból, powykręcać twe kończyny i zatrzymać twe serce rozkazując ci, abyś umarł i przestał istnieć.

W ten sposób ciało jest silniejsze niż prawda, która prosi cię, byś żył, lecz nie może przezwyciężyć twego wyboru śmierci. Tak więc ciało jest potężniejsze niż życie wieczne, Niebo bardziej kruche niż piekło, a Boży projekt zbawienia Jego Syna pozostający w sprzeczności z decyzją silniejszą niż Jego Wola. Jego Syn jest prochem, Ojciec niekompletny, a chaos zasiada tryumfalnie na Jego tronie.

Tak wygląda twe planowanie swojej własnej obrony. I wierzysz, że Niebo drży przed tak szalonymi atakami razem z Bogiem oślepionym twoimi iluzjami, prawdą obróconą w kłamstwa oraz całym wszechświatem zniewolonym prawami, które chciałyby mu narzucić twoje mechanizmy obronne. Jednak kto wierzy w iluzje jak nie tylko ten, kto je wymyślił? Któż inny może je widzieć i reagować na nie, jak gdyby były prawdą?

Bóg nic nie wie o twoich planach zmiany Jego Woli. Wszechświat pozostaje obojętny na prawa, za pomocą których zamierzałeś nim rządzić. Niebo zaś nie ugięło się przed piekłem, bo i życie nie ugięło się przed śmiercią. Możesz jedynie dokonać wyboru, by myśleć, że umierasz, chorujesz lub wypaczasz prawdę w jakikolwiek sposób. To, co jest stworzone, istnieje w oderwaniu od tego wszystkiego. Mechanizmy obronne są planami pokonania tego, czego nie da się zaatakować. To, co jest niezmienne, nie może się zmienić. A to, co jest w pełni bezgrzeszne, nie może zgrzeszyć.

Taka jest prosta prawda. Nie ucieka się ona do siły ani do tryumfu. Nie nakazuje posłuszeństwa ani też nie stara się udowodnić, jak żałosne i daremne są twe próby planowania mechanizmów obronnych, które miałyby ją zmienić. Prawda chce jedynie dać ci szczęście, albowiem taki jest jej cel. Może wzdycha trochę, kiedy odrzucasz jej dary, jednak wie z absolutną pewnością, że to, czego chce dla ciebie Bóg, musi zostać przyjęte.

To właśnie ten fakt demonstruje, że czas jest złudzeniem. Albowiem czas każe ci myśleć, że to, co Bóg ci dał, nie jest prawdą teraz, tak jak nią być musi. Myśli Boga istnieją całkowicie w oderwaniu od czasu. Albowiem czas jest jeszcze jednym pozbawionym sensu mechanizmem obronnym, który wytworzyłeś przeciwko prawdzie. Jednak to, czego Bóg chce, jest tutaj, a ty pozostajesz taki, jakim On cię stworzył.

Prawda ma moc wykraczającą daleko ponad obronę, ponieważ żadne złudzenia nie mogą pozostać tam, gdzie pozwolono wejść prawdzie. Przychodzi ona do każdego umysłu, który chce złożyć swą broń i przestać się bawić szaleństwem. Da się ją znaleźć w każdej chwili: dzisiaj, jeśli zechcesz wybrać praktykę radosnego witania prawdy.

To jest dziś naszym celem. Przeznaczymy dwa razy po piętnaście minut na to, aby prosić prawdę, by do nas przyszła i uwolniła nas. Prawda zaś przyjdzie, ponieważ nigdy nie istniała w oddzieleniu od nas. Ona tylko czeka na to zwykłe zaproszenie, które jej dziś oferujemy. Wprowadzamy je uzdrawiającą modlitwą, tak by pomóc sobie wznieść się ponad postawę obronną i pozwolić prawdzie, aby była taka jak zawsze:
Choroba jest obroną przed prawdą.
Zaakceptuję prawdę o tym, czym jestem,
i pozwolę, aby mój umysł został dziś w pełni uzdrowiony.

Uzdrowienie rozbłyśnie w twoim otwartym umyśle w chwili, gdy pokój i prawda powstaną, aby zająć miejsce wojny i próżnych wymysłów. Nie będzie żadnych ciemnych zaułków, które choroba może zataić i obronić przed światłem prawdy. Nie pozostaną w twym umyśle żadne mroczne postacie z twoich snów ani też ich niejasne i bezsensowne dążenia do dwoistych, obłędnie poszukiwanych celów. Zostanie on uzdrowiony z wszelkich chorobliwych pragnień, którym próbował pozwalać ciału okazywać posłuszeństwo.

Teraz ciało jest uzdrowione, ponieważ zostało poddane uśmierzeniu źródło choroby. Rozpoznasz zaś, że ćwiczyłeś właściwie, na podstawie tego: nie powinno się w ogóle odczuwać ciała. Jeśli ci się powiodło, nie będzie żadnego odczucia stanu choroby czy zdrowia, bólu czy przyjemności. Nie ma w umyśle żadnej reakcji na to, co robi ciało. Pozostaje tylko użyteczność ciała i nic więcej.

Być może nie uświadamiasz sobie, że usuwa to ograniczenia, które nałożyłeś na ciało poprzez cele, jakie mu nadałeś. Gdy zostają one odłożone na bok, siła, jaką ma ciało, będzie zawsze wystarczająca, aby służyć wszystkim prawdziwie użytecznym celom. Zdrowie ciała jest w pełni zagwarantowane, ponieważ nie jest ono ograniczone czasem, pogodą czy zmęczeniem, jedzeniem i piciem ani żadnymi prawami, do których przestrzegania zmuszałeś je wcześniej. Nie musisz teraz nic robić, aby je uzdrowić, ponieważ choroba stała się niemożliwa.

Jednak ochronę tę trzeba podtrzymywać poprzez uważne obserwowanie. Jeśli pozwolisz swemu umysłowi przygarniać atakujące myśli, wydawać osądy lub snuć plany na niepewną przyszłość, to postawiłeś siebie ponownie na niewłaściwym miejscu oraz wytworzyłeś cielesną tożsamość, która zaatakuje ciało, ponieważ umysł jest chory.

Kiedy tylko to się wydarzy, zaradź temu natychmiast nie pozwalając, aby raniła cię więcej twoja postawa obronna. Nie trać orientacji co do tego, co musi zostać uzdrowione, lecz powiedz sobie:
Zapomniałem, czym naprawdę jestem,
ponieważ pomyliłem moje ciało z sobą samym.
Choroba jest obroną przed prawdą.
Lecz ja nie jestem ciałem. A mój umysł nie jest w stanie atakować.
Tak więc nie mogę być chory.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 136)

KIEDY JESTEM UZDROWIONY, NIE JESTEM UZDROWIONY SAM

Dzisiejsza idea pozostaje centralną myślą, na której opiera się zbawienie. Albowiem uzdrowienie jest przeciwieństwem wszystkich idei świata, które kładą nacisk na chorobę i na oddzielne stany. Choroba stanowi odsunięcie się od innych oraz zamknięcie przed zjednoczeniem. Staje się ona drzwiami, które zamykają się za odrębną jaźnią oraz trzymają ją w izolacji i osamotnieniu.

Choroba jest izolacją. Albowiem wydaje się ona trzymać jedną jaźń w oderwaniu od wszystkich innych, tak by znosiła ból, którego inni nie czują. Nadaje ona ciału ostateczną moc, by urzeczywistniło oddzielenie i trzymało umysł w samotnej celi, rozdwojony i przedzielony na części przez masywną ścianę schorowanego ciała, której nie może przekroczyć.

Świat jest posłuszny prawom, którym służy choroba, ale uzdrowienie działa w oderwaniu od nich. Jest niemożliwe, aby ktokolwiek został uzdrowiony sam. W chorobie pozostaje on oderwany i oddzielony. Uzdrowienie jednak jest jego własną decyzją, by na nowo stanowić jedność oraz by zaakceptować swoją Jaźń ze wszystkimi Jej częściami nienaruszonymi i nietykalnymi. W chorobie jego Jaźń wydaje się być rozdarta na części oraz pozbawiona jedności, która daje Jej życie. Jednak uzdrowienie zostaje osiągnięte, gdy ktokolwiek zobaczy, że ciało nie ma żadnej mocy, by zaatakować uniwersalną jedność Syna Bożego.

Choroba chciałaby udowodnić, że to kłamstwa są prawdą. Lecz uzdrowienie demonstruje, że to prawda jest prawdziwa. Oddzielenie, które chciałaby narzucić choroba, tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło. Być uzdrowionym to po prostu zaakceptować to, co zawsze było prostą prawdą i zawsze pozostanie dokładnie takie, jakie odwiecznie było. Jednak oczom przyzwyczajonym do złudzeń trzeba pokazać, że to, na co patrzą, jest fałszywe. Tak więc uzdrowienie, nigdy niepotrzebne samej prawdzie, musi zademonstrować, że choroba nie jest prawdziwa.

Uzdrowienie można by więc nazwać przeciw-snem, który unieważnia sen o chorobie w imię prawdy, lecz nie w samej prawdzie. Tak jak przebaczenie nie zwraca uwagi na wszystkie grzechy, które nigdy nie zostały popełnione, tak i uzdrowienie usuwa jedynie złudzenia, których nigdy nie było. Tak samo jak prawdziwy świat powstanie, by zająć miejsce tego, czego w ogóle nigdy nie było, tak i uzdrowienie ofiarowuje przywrócenie stanu pierwotnego w miejsce wszystkich wyobrażonych stanów i fałszywych idei wyhaftowanych przez sny na obrazach prawdy.

Nie sądź jednak, że uzdrawianie jest niegodne pełnionej tutaj przez ciebie funkcji. Albowiem anty-Chrystus staje się potężniejszy niż Chrystus dla tych, którzy śnią o tym, że świat jest prawdziwy. Ciało wydaje się być trwalsze i bardziej stałe niż umysł. Miłość zaś staje się snem, podczas gdy lęk pozostaje jedyną rzeczywistością, którą można zobaczyć, uzasadnić i w pełni zrozumieć.

Tak jak przebaczenie rozprasza swym światłem wszelki grzech, a prawdziwy świat zajmie miejsce tego, co wytworzyłeś, tak też uzdrowienie musi zastąpić fantazje o chorobie, które stawiasz przed prostą prawdą. Gdy zobaczyło się, że choroba zniknęła pomimo wszystkich praw, które utrzymują, że musi być prawdziwa, wówczas została udzielona odpowiedź na pytania. Praw tych zaś nie da się dłużej pielęgnować ani przestrzegać.

Uzdrowienie jest wolnością. Demonstruje ono bowiem, że sny nie przezwyciężą prawdy. W uzdrowieniu się współuczestniczy. I poprzez tę cechę udowadnia ono, że prawa odmienne od tych, które utrzymują, że choroba jest nieunikniona, są silniejsze niż ich chore przeciwieństwa. Uzdrowienie jest siłą. Albowiem to jego łagodną dłonią pokonuje się słabość, a umysły, które były odgrodzone murem wewnątrz ciała, mogą połączyć się z innymi umysłami tak, by być na zawsze silne.

Uzdrawianie, przebaczenie i radosna wymiana całego świata żalu na świat, do którego smutek wejść nie może, są środkami, przy pomocy których Duch Święty ponagla cię, byś za Nim podążył. Jego łagodne lekcje nauczają, jak łatwo zbawienie może być twoje: jakże mało praktyki potrzebujesz, aby pozwolić, by Jego prawa zastąpiły te, które ty wytworzyłeś po to, aby uczynić siebie więźniem śmierci. Jego życie staje się twoim własnym, gdy udzielasz Mu tej niewielkiej pomocy, o którą On prosi, aby uwolnić cię od wszystkiego, co kiedykolwiek zadało ci ból.

Gdy pozwalasz sobie samemu zostać uzdrowionym, widzisz, jak zostają wraz z tobą uzdrowieni wszyscy ci, którzy są dokoła ciebie lub którzy przychodzą ci na myśl, lub których dotykasz, lub którzy wydają się nie mieć z tobą żadnego kontaktu. Być może nie rozpoznasz ich wszystkich, bo i też nie zdajesz sobie sprawy, jak wielki jest twój dar dla całego świata, gdy pozwalasz, aby przyszło do ciebie uzdrowienie. Nigdy jednak nie jesteś uzdrowiony sam. Legiony za legionami otrzymają dar, który ty otrzymujesz, gdy zostajesz uzdrowiony.

Ci, którzy są uzdrowieni, stają się instrumentem uzdrawiania. Ponadto nie upływa żaden czas pomiędzy chwilą ich uzdrowienia a całą łaską uzdrowienia daną im po to, by ją dawali. Przeciwieństwo Boga nie istnieje, a ten, kto go nie akceptuje w swoim umyśle, staje się przystanią, gdzie znużeni mogą odpocząć. Albowiem tutaj ofiarowana jest prawda i tutaj wszystkie złudzenia zostają sprowadzone do prawdy.

Czy nie ofiarowałbyś schronienia dla Woli Bożej? Ty po prostu zapraszasz Siebie do domu. A czy można odmówić takiemu zaproszeniu? Poproś, aby nastąpiło to, co nieuniknione, a nigdy nie doznasz niepowodzenia. Inny wybór to jedynie prosić to, co nie może istnieć, aby istniało, a to nie może się powieść. Dzisiaj prosimy, by tylko prawda zajmowała nasze umysły: by myśli uzdrowienia przechodziły dziś od tego, co jest uzdrowione, do tego, co musi jeszcze zostać uzdrowione, świadomi, że jedno i drugie wydarzy się jako jedno.

Będziemy przypominać sobie co godzinę, że naszą funkcją jest pozwolić, aby nasze umysły zostały uzdrowione, tak byśmy mogli nieść uzdrowienie światu, wymieniając przekleństwo na błogosławieństwo, ból na radość, a oddzielenie na pokój Boga. Czyż nie warto przeznaczyć jednej minuty w ciągu godziny, by otrzymać dar taki jak ten? Czy odrobina czasu nie jest małym kosztem do zaoferowania za dar wszystkiego?

Musimy jednak być na taki dar przygotowani. Tak więc zaczniemy dzień od tego i poświęcimy dziesięć minut następującym myślom, którymi również zakończymy ten dzień wieczorem:
Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam.
I chciałbym dzielić me uzdrowienie ze światem,
tak aby choroba mogła być wyparta z umysłu jedynego Syna Boga,
który jest moją jedyną Jaźnią.

Niech tego właśnie dnia uzdrowienie nastanie poprzez ciebie. A gdy odpoczywasz w spokoju, bądź gotowy, by dawać tak, jak otrzymujesz, by utrzymywać tylko to, co dajesz, i by przyjąć Słowo Boga w miejsce wszystkich niemądrych myśli, które kiedykolwiek zostały wyobrażone. Teraz łączymy się, aby uzdrowić wszystko to, co było chore, i by zaofiarować błogosławieństwo tam, gdzie był atak. Bo i nie pozwolimy sobie zapomnieć tej funkcji z każdą upływającą godziną dzisiejszego dnia, pamiętając o naszym celu poprzez tę myśl:
Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam.
I chcę pobłogosławić mych braci, ponieważ chcę być uzdrowiony wraz z nimi,
tak jak oni zostają uzdrowieni wraz ze mną.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 137)

CZY JEZUS MA SZCZEGÓLNE MIEJSCE W UZDRAWIANIU?

Boże dary rzadko mogą zostać przyjęte bezpośrednio. Nawet najbardziej zaawansowani nauczyciele Boży będą ulegali pokusie w tym świecie. Czy byłoby sprawiedliwe, gdyby ich uczniom zostało z tego powodu odmówione uzdrowienie? Biblia mówi: „Proś w Imię Jezusa Chrystusa”. Czy stanowi to zaledwie odwołanie do magii? Imię nie uzdrawia, bo i też sama inwokacja nie przywołuje żadnej szczególnej mocy. Co oznacza wzywać Jezusa Chrystusa? Co daje wezwanie jego Imienia? Dlaczego odwołanie się do niego jest częścią uzdrawiania?

Powtarzaliśmy wielokrotnie, że ten, który całkowicie zaakceptował swoje Pojednanie, może uzdrowić świat. W istocie już to uczynił. Pokusa może powracać do innych, ale nigdy do tego Jednego. Stał się on zmartwychwstałym Synem Boga. Pokonał śmierć, ponieważ zaakceptował Życie. Uznał, że jest taki, jakim go Bóg stworzył, a czyniąc to, uznał wszystkie żyjące istoty za część siebie. Nie ma teraz żadnych ograniczeń dla jego mocy, ponieważ jest to Moc Boga. Tak więc jego imię stało się Imieniem Boga, albowiem nie widzi on dłużej siebie jako oddzielonego od Niego.

Co to oznacza dla ciebie? Oznacza to, że przez pamiętanie Jezusa pamiętasz Boga. W nim leży cały związek Syna z Ojcem. Jego część w Synostwie jest również twoją częścią, a jego zakończony proces uczenia się gwarantuje twoje własne powodzenie. Czy jest on nadal dostępny, aby pomagać? Co on o tym powiedział? Przypomnij sobie jego obietnice i spytaj się uczciwie samego siebie, czy jest prawdopodobne, aby ich nie dotrzymał. Czy Bóg może zawieść Swojego Syna? I czy ten, który stanowi jedność z Bogiem, może być do Niego niepodobny? Ten, kto przekracza ciało, przekroczył ograniczenie. Czy największy nauczyciel byłby niedostępny dla tych, którzy za nim podążają?

Jako takie, Imię Jezusa Chrystusa jest tylko symbolem. Oznacza ono jednak miłość, która nie jest z tego świata. Jest ono symbolem, który można bezpiecznie użyć jako zastąpienie imion wszystkich bogów, do których się modlisz. Staje się ono jaśniejącym symbolem Słowa Boga, tak bliskim tego, co symbolizuje, że mała przestrzeń pomiędzy jednym a drugim zatraca się z chwilą, gdy samo Imię zostaje przywołane do umysłu. Pamiętać imię Jezusa Chrystusa to składać dzięki za wszystkie dary, które dał ci Bóg. A wdzięczność wobec Boga staje się sposobem, w jaki przypominasz Go sobie, ponieważ miłość nie może być daleko w tyle za wdzięcznym sercem i dziękującym umysłem. Bóg wstępuje z łatwością, ponieważ stanowią one prawdziwe warunki dla twego powrotu do domu.

Jezus wskazał drogę. Czyż nie zasługuje na twoją wdzięczność? Poprosił on o miłość, lecz tylko po to, by móc ją dać tobie. Ty siebie nie kochasz. Lecz w jego oczach twoje piękno jest tak pełne i nieskazitelne, że widzi on w nim obraz swego Ojca. Stajesz się symbolem jego Ojca tu na ziemi. U ciebie szuka on nadziei, ponieważ w tobie nie widzi żadnego ograniczenia ani żadnej skazy, która oszpecałaby twą piękną doskonałość. W jego oczach Chrystusowe widzenie jaśnieje z absolutną stałością. Pozostał on z tobą. Czy nie chciałbyś nauczyć się lekcji zbawienia korzystając z tego, czego on się nauczył? Czy chciałbyś zaczynać od nowa, mimo że on odbył tę podróż za ciebie?

Nikt na ziemi nie może pojąć, czym jest Niebo lub też co jego jedyny Stwórca naprawdę oznacza. Jednak mamy świadków. To właśnie do nich powinna odwoływać się mądrość. Byli i są tacy, których poznanie wykracza daleko poza to, co my możemy poznać. Bo i też nie chcielibyśmy nauczać ograniczeń, które nałożyliśmy na siebie. Nikt, kto stał się prawdziwym i oddanym nauczycielem Boga, nie zapomina swoich braci. Jednak jego własne poznanie ogranicza to, co może im zaofiarować. Zwróć się więc do tego, który odłożył wszystkie ograniczenia i wyszedł poza najdalsze krańce poznania. Weźmie cię on ze sobą, albowiem nie poszedł sam. Byłeś z nim wówczas, tak jak i jesteś z nim teraz.

Ten kurs przyszedł od niego, ponieważ jego słowa dosięgnęły cię w języku, który możesz kochać i rozumieć. Czy są możliwi inni nauczyciele, by dotrzeć do tych, którzy mówią innymi językami i odwołują się do innych symboli? Oczywiście, że tak. Czy Bóg pozostawiłby kogokolwiek bez wyraźnej pomocy w trudnym dla niego czasie, bez zbawiciela, który symbolizowałby Jego Samego? Wieloaspektowego programu nauczania nie potrzebujemy jednak z powodu różnic w treści, lecz dlatego, że symbole muszą przesuwać się i zmieniać po to, by pasować do danej potrzeby. Jezus przyszedł, by odpowiedzieć na twoją potrzebę. W nim znajdziesz odpowiedź Boga. Nauczaj więc wraz z nim, ponieważ jest on z tobą; jest on zawsze tutaj. (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli)

 

Cokolwiek cierpi, nie jest częścią mnie

Wyparłem się prawdy. Niech będę teraz tak samo sumienny w wypieraniu się fałszu. Cokolwiek cierpi, nie jest częścią mnie. To, co się smuci, nie jest mną. To, co jest w bólu, jest tylko złudzeniem w moim umyśle. To, co umiera, nigdy nie żyło w rzeczywistości, a jedynie zakpiło sobie z prawdy o mnie. Wypieram się teraz koncepcji siebie oraz oszustw i kłamstw o świętym Synu Boga. Teraz jestem gotowy, aby go z powrotem zaakceptować takim, jakim go Bóg stworzył i jakim jest.
Ojcze, moja odwieczna miłość do Ciebie powraca i pozwala mi również znów pokochać Twojego Syna. Ojcze, jestem taki, jakim mnie stworzyłeś. Teraz zostaje przypomniana Twoja Miłość oraz moja własna. Teraz rozumiem, że stanowią one jedno.

(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 248)

Kilka osobistych wskazówek z ostatniej chwili, specjalnie dla ciebie.

Spójrz jeszcze raz na swego wroga, tego, którego zdecydowałeś się nienawidzić, zamiast kochać. Albowiem w ten sposób narodziła się w świecie nienawiść i w ten sposób została w nim ustanowiona reguła lęku. Teraz usłysz Boga przemawiającego do ciebie przez Tego, który jest Jego Głosem, jak również i twoim, przypominając ci, że nie jest twoją wolą nienawidzić i być więźniem lęku, niewolnikiem śmierci, drobnym stworzeniem wiodącym niepozorne życie. Twoja wola jest nieograniczona. Nie jest twoją wolą, by była ona ograniczona. To, co zawiera się w tobie, połączyło się z Samym Bogiem w narodzinach całego stworzenia. Pamiętaj o Nim, który stworzył ciebie, a poprzez twoją wolę stworzył wszystko. Nie ma ani jednej stworzonej rzeczy, która by ci nie dziękowała, ponieważ to poprzez twoją wolę się narodziła.

Żadne światło Nieba nie świeci, chyba że tylko dla ciebie, zostało ono bowiem ustanowione w Niebie poprzez twoją wolę. Jaki masz powód do gniewu w świecie, który jedynie czeka na twoje błogosławieństwo, aby być wolnym? Jeśli byłbyś więźniem, to Sam Bóg nie byłby wolny. To bowiem, co jest czynione temu, którego Bóg tak kocha, jest czynione Samemu Bogu. Nie myśl, że pragnie cię ograniczyć Ten, który uczynił cię współtwórcą wszechświata obok Siebie. On chciałby jedynie, aby twoja wola była bezgraniczna na wieczność. Ten świat oczekuje wolności, którą dasz, gdy rozpoznasz, że jesteś wolny. Lecz nie przebaczysz światu, dopóki nie przebaczyłeś Temu, który dał tobie twoją wolę. Albowiem to przez twoją wolę zostaje światu dana wolność. Bo i nie możesz być wolny w oddzieleniu od Tego, którego świętą Wolę podzielasz.

Bóg zwraca się do ciebie z prośbą o zbawienie świata, ponieważ przez twoje własne zbawienie świat zostaje uzdrowiony. Nie ma zaś nikogo kroczącego po ziemi, kto nie byłby zależny od twojej decyzji o tym, by poznał, że śmierć nie ma nad nim żadnej mocy, ponieważ podziela on twoją wolność, tak jak podziela twoją wolę. To twoją wolą jest, aby go uzdrowić, a ponieważ podjąłeś decyzję wraz z nim, jest on uzdrowiony. I teraz zostało wybaczone Bogu, gdyż ty zdecydowałeś się spojrzeć na swojego brata jak na przyjaciela.

 

Wszystkie rzeczy, które sądzę, że widzę, są odzwierciedleniem myśli

Oto przewodnia myśl zbawienia: To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.
(Kurs Cudów, Książka Ćwiczeń, lekcja 325)

Opisane tutaj sposób i metoda dokonywania cudów i cudownego uzdrawiania pochodzą z Kursu Cudów. Powyższy tekst jest również dostępny w formie książeczki.

Nie zmieniaj, lecz pozwól na zmianę

Natura czarnej dziury – czasu i przestrzeni, oddzielenia – jest prosta: jak do niej wejdziesz, wyjść już nie możesz… Innymi słowy – jeśli problem, czyli czarna dziura, byłby rzeczywisty, to musiałbyś go wiecznie rozwiązywać. Bez końca i bez sukcesu… Dokładnie tym charakteryzuje się kondycja ludzka. Czyż nie próbujesz ciągle poprawić swojej sytuacji, rozwiązać jakiegoś problemu? A gdy wydaje się, że już jeden rozwiązałeś, pojawia się następny, i tak bez końca. Czy istnieje jakieś wyjście z tej, jak zdawałoby się, beznadziejnej sytuacji? Tak – wyjście z czarnej dziury zanim do niej wszedłeś. Nie rozwiązuj problemu! Zrób coś, czego jako człowiek najbardziej się boisz – ZATRZYMAJ SIĘ.  Nie zmieniaj tej chwili. Nie zmieniaj tego miejsca. Pozwól, aby samo się zmieniło, ponieważ w rzeczywistości już się zmieniło. Gdy przestaniesz rozwiązywać problem, rozpoznasz, że nie jest on prawdziwy. Miejsce, w którym się znajdujesz, ulegnie zmianie, i to w cudowny sposób. Zobaczysz rzeczywisty świat, którego nie widziałeś nigdy przedtem.

Czy tym właśnie jest twoje przebudzenie – łagodnym przyzwoleniem, aby energia wszechświata wpłynęła do twego umysłu i zastąpiła to, czego nigdy nie było? Tak. I jest to dużo prostsze niż myślisz. Dlaczego? Bo to poprzedza twoje myśli. To poprzedza konflikt. To poprzedza żal. Dlatego uzdrowienie jest najprostszą rzeczą na świecie. Dlatego nie ma hierarchii trudności w cudach. Dlatego przebaczenie jest całkowicie naturalne. Dopóki jednak będziesz próbował znaleźć rozwiązanie dla swojego problemu, nie będziesz mógł zobaczyć, że twój problem został już rozwiązany. Dopóki będziesz porządkował, kojarzył, wiązał ze sobą odrębne punkty w czasoprzestrzeni, nie rozpoznasz, że wszystkie pozornie odrębne punkty istnieją jednocześnie w czystym polu świadomości. Nie doświadczysz kwantowej natury prawdziwego myślenia – czyli bycia myślą – bo wciąż będziesz „miał myśli na jakiś temat…” Wciąż będziesz oddzielał przyczynę od jej skutku – swoje myśli od ich przedmiotu. Będziesz interpretował rzeczywistość, zamiast jej doświadczać.

Czy wiesz, że jako tożsamość ludzka widzisz jedynie własną interpretację czystej energii światła? Interpretacja ta opiera się na twoim doświadczeniu z przeszłości, a więc nigdy nie widzisz niczego takim, jakim jest teraz. Zawsze się spóźniasz. Nigdy nie możesz dogonić tej chwili. Potrafisz jedynie przynieść swoją przeszłość do teraźniejszości. A zatem każda chwila, którą przeżywasz, jest tak samo przeszła, jak twoja przeszłość. Zajmujesz się więc nieustannym uzasadnianiem miejsca w przestrzeni, które już przeminęło. Nic dziwnego, że odczuwasz konflikt. Próbujesz bowiem urzeczywistniać dla siebie coś, czego nie ma. I co więcej, bronisz tego – w dosłownym sensie – aż do upadłego, aż do śmierci.

Tymczasem droga wyjścia jest bardzo prosta: To nigdy nie jest to. Nie trzymaj się więc swojej interpretacji, swojej opinii, swojej oceny rzeczywistości. Nie myl interpretacji z Faktem. Bóg jest Faktem, a twoja interpretacja – fałszem. Przyznaj, że mylisz się co do miejsca, w którym się znajdujesz. Ono się zmieni, gdy nie będziesz już uzasadniał wspomnienia, które do niego przyniosłeś. Ono i tak zmienia się dużo szybciej niż bieg sekund, choć nie jesteś tego świadomy. To miejsce, ten człowiek, ten przedmiot, ta sytuacja ma ci do zaofiarowania dużo, DUŻO więcej niż pozwalałeś sobie do tej pory zobaczyć. Światło rzeczywistości jest dokładnie w tym samym miejscu, w którym do tej pory widziałeś konflikt.

A więc otwórz swój umysł i czekaj… Nie trzymaj się kurczowo tego miejsca w przestrzeni, czyli tego żalu, tej opinii, tej tożsamości. Odpręż się i puść. I nie zdziw się, jeśli nagle zostaniesz wchłonięty do Nieba. Nie zdziw się, jeśli na chwilę utracisz swoją lokalizację w przestrzeni i doświadczysz swojej prawdziwej natury, której nie da się zlokalizować – przypomnisz sobie Boga. Choć panicznie boisz się tej chwili, to wiesz, że nie masz już nic do stracenia. Wiesz bowiem, że miejsce, które zajmowałeś w przestrzeni, nie przyniosło ci szczęścia i nigdy nie przyniesie. Nigdy nie zadowoli cię oddzielenie, jeśli w rzeczywistości jesteś Pełnią.

Co się dzieje, gdy raz doświadczywszy tej Pełni, wracasz ponownie do czasu i przestrzeni? Nie jesteś już w stanie wpasować wiecznie rozszerzającej się twórczej energii wszechświata w ciasnotę statycznego punktu w przestrzeni. Czujesz, że się tu nie mieścisz. Gdybyś próbował ponownie dopasować się do świata, wywołałoby to w tobie tylko większy konfllikt. A więc pozostaje ci tylko jedno – pozwolenie na zmianę. Zmiana ta jest teraz czymś naturalnym i łatwym, ponieważ wiesz, kim jesteś. Przynosisz ze sobą spoza czasu światło prawdy i w tym świetle konfllikt znika. Nie dajesz się bowiem oszukać pozorom.

Jeśli na chwilę zapomnisz i konflikt znów zdominuje twoje postrzeganie, to tym razem wiesz, że odzwierciedla on jedynie próbę trzymania się miejsca w przestrzeni, które już przeminęło. Co zatem robisz? Pozwalasz mu przeminąć, nie rzutujesz go więcej w przyszłość. I wówczas dzieje się cud, ponieważ wreszcie przestajesz mu się opierać. Cud w jednej chwili wypełnia lukę między pozornie odrębnymi punktami w czasie i przestrzeni, Kończy, a przynajmniej skraca czas. I tak oto doświadczasz Siebie poza czasem. Zaczynasz doświadczać namiastki tego, czym jesteś jako czysta energia stwarzania. Zaczynasz żyć.

 

Nowa częstotliwość, nowa świadomość, nowy wymiar

Dużo się mówi o zmianach, jakie zachodzą lub mają zajść na Ziemi w związku z „podniesieniem częstotliwości wibracji”, „wzniesieniem świadomości na wyższy poziom ewolucji”, czy też „przechodzeniem do innego wymiaru”. Przyjrzyjmy się tym ideom z perspektywy indywidualnej transformacji oraz nauczania Kursu Cudów.

Zacznijmy od tego, że wszystkie zmiany czy też opowieści o zmianach nie mają znaczenia, jeśli nie sprowadzę ich do siebie – jeśli nie rozpoznam, że widze tylko i wyłącznie odzwierciedlenie własnego umysłu, i co najważniejsze – że odzwierciedlenie to nie jest prawdziwe.

Uff, co za ulga, że nie muszę urzeczywistniać własnego złudzenia! A ponieważ cała historia mojego oddzielenia nie była prawdziwa, to nieprawdziwa jest również opowieść o moim powrocie do prawdy. Zapowiadane zmiany w świadomości gatunku ludzkiego to właśnie fragment historii o „powrocie”, czy też ponownym rozpoznaniu prawdy. To jest w porządku. Problem pojawia się wówczas, gdy chcę uzasadnić swoje złudzenie powracania i nadać mu rzeczywistość. Gdy to czynię, wpadam w pułapkę czasu i formy. Myślę bowiem, że musi upłynąć jakiś czas, zanim rozpoznam prawdę, oraz, że mój powrót do Domu – do rzeczywistości, do Boga – musi przybrać określoną formę. Zapełniam więc swój umysł niezliczoną ilością form, nawet tych pięknych i „uduchowionych”, które odurzają mnie do takiego stopnia, że zapominam, co jest moim celem. Celem jest przecież rozpoznanie, że nigdy nie było czegoś takiego, jak oddzielona ludzka tożsamość, ponieważ prawda jest prawdziwa i nic innego nie jest prawdziwe. Gdy to rozpoznaję, natychmiast dokonuję kwantowego skoku w mojej własnej świadomości – automatycznie przechodzę w inny wymiar – lub mówiąc bardziej precyzyjnie – w bezwymiarową rzeczywistość doskonałego stwarzania.

A więc nie muszę czekać na jakiś przełom w świadomości grupowej? Oczywiście, że nie! Jedyne, co mnie powstrzymuje przed powrotem do Nieba tu i teraz, to właśnie wiara, że istnieje coś takiego, jak świadomość grupowa, czy też ktoś inny znajdujący się poza mną. Ponieważ problem postrzegam na zewnątrz, to i rozwiązania szukam na zewnątrz. Zbawienie nigdy jednak nie przyjdzie z zewnątrz, ponieważ nie ma nic na zewnątrz mojego umysłu. Nic z zewnątrz nie może mi zagrozić i nic z zewnątrz nie może mi pomóc. Czy to znaczy, że nie mogę wierzyć w Jezusa, w aniołów, w istoty pozaziemskie? Bynajmniej! Mam jednak rozpoznać, że wszystkie te formy to idee w moim umyśle. Pomogą mi one na tyle, na ile będę w stanie rozpoznać moją jedność z nimi. W tym sensie pani sprzedająca kwiaty na rogu ulicy może mnie całkowicie uzdrowić i zabrać do Nieba z taką samą łatwością, jak najbardziej świetlisty anioł w białej szacie. Problem jest w tym, że panią na rogu ulicy najczęściej ignoruję, a aniołom w białych szatach przypisuje nadprzyrodzone zdolności, których sam nie mam. W jednym i drugim przypadku utwierdzam oddzielenie i zapominam, że spotykam jedynie samego siebie. Już czas rozpoznać, że wszystko, co widzę i czego doświadczam, przychodzi do mnie na moją prośbę. Nie ma żadnego świata! Jest tylko mój umysł.

Tu właśnie jest klucz do zrozumienia wszystkich duchowych zjawisk, które zachodzą w tym momencie w czasie. Nie chodzi o to, żeby zbagatelizować idee „podnoszenia częstotliwości wibracji”, „zmian w świadomości”, czy „przechodzenia do innego wymiaru”. Wszystkie te ideę wyrażają bowiem myśl o transformacji. Oczywiste jest, że prawda nic nie wie o transformacji. Prawda po prostu jest! Jednak umysł, który wierzy w złudzenia, potrzebuje transformacji. Wszystkie te idee są więc pomocne na tyle, na ile pozwalam im reprezentować koniec złudzeń i świtanie prawdy w moim umyśle. Wszystkie te idee są pożytyczne tylko w takim stopniu, w jakim przypominają mi o pojedynczości mojego umysłu. Co to znaczy? To znaczy, że wszystkie duchowe zjawiska, których jestem świadkiem, o których czytam, których doświadczam, dzieją się dlatego, że tego chcę. Jeśli reaguję na nie w jakikolwiek sposób (pozytywny lub negatywny), to znaczy, że nie pamiętam, iż to ja umieściłem je w swoim umyśle – zapominam o mocy, która jest we mnie i oddaję tę moc komuś lub czemuś „innemu”. Jeśli natomiast widzę, że wszystko jest jedynie wynikiem moich myśli, i że ja nadaję wszystkiemu całe znaczenie, jakie to dla mnie mnia, to wtedy, i tylko wtedy, mam szansę przemienić swój umysł. Nie mogę oczekiwać, że wpierw zmienią się moje projekcje. To się nigdy nie wydarzy! Dlaczego? Mówi o tym wprost lekcja 23 Kursu Cudów:

Nie ma sensu lamentować nad światem. Nie ma sensu próbować zmieniać świata. Nie jest on zdolny do zmiany, ponieważ jest jedynie skutkiem. Ale naprawdę jest sens w tym, aby zmienić twoje myśli o świecie. Wtedy zmieniasz przyczynę. Skutek zmieni się automatycznie.

Gdy więc porzucę myśli o ataku i obronie, o niedostatku i zemście, o cielesnej tożsamości i śmierci, zacznę widzieć świat pokoju, miłości i światła. Nie mogę jednocześnie widzieć dwóch światów – świata oddzielenia i świata jedności. Tylko jeden z nich jest prawdziwy. Moja przemiana nie oznacza więc zamiany prawdziwego w prawdziwe – jest ona jedynie puszczeniem tego, czego nigdy nie było…

Kwantowy skok w świadomości to pierwsze i ostatnie, czyli jedyne, wydarzenie w moim umyśle. Jest ono połączeniem przyczyny i skutku, czyli rozpoznaniem, że wszelka myśl ma natychmiastowy rezultat. Nie muszę więc rozciągać mojego procesu obudzenia na kolejne miesiące, lata czy dekady. Oświecenie jest natychmiastowe, ponieważ liniowy czas nie jest prawdziwy. Właśnie dlatego Kurs Cudów przypomina mi, że świat który widzę, skończył się dawno temu. Gdy widzę świat oddzielenia, odrębnych ciał i myśli, to widzę tylko przeszłość i rzutuję ją w przyszłość, przeoczając jedynym prawdziwy moment, jakim mam – WIECZNE TERAZ…

Na czym więc polega moja funkcja w tym pojedynczym momencie przemiany mojego umysłu? Na pamiętaniu, kim jestem! Mam pamiętać, że jestem wciąż taki, jakim stworzył mnie Bóg. Gdy to staje się moim celem, to wszystkie duchowe zjawiska Nowej Ery świadomości przybierają całkowicie nowe znaczenie. Podniesienie częstotliwości wibracji oznacza teraz, że rozpoznaję zagęszczenie czy też spowolnienie energii, czyli martwotę oddzielenia, oraz podejmuję decyzję, że nie będę tego więcej tolerował w swoim umyśle. Przemiana wydarza się automatycznie, gdyż zostaję dostrojony do nowego sposobu myślenia, w którym nie mam już myśli, tylko jestem myślą. Zmiana świadomości oznacza teraz, że „umieram” jako odrębna tożsamość i rozpoznaję Źródło jedności, z którego pochodzę. Przeniesienie do innego wymiaru oznacza teraz, że uświadamiam sobie, iż znajdowałem się w nałogu liniowego czasu, dotarłem do samego dna i nie mogę tego dłużej robić – puszczam więc czas, aby wyjść poza czas, do wieczności. Dzieje się to tu i teraz. Nie muszę czekać na przebiegunowanie planety, nową Ziemię, czy otworzenie się niebios. Powtórne Przyjście Chrystusa jest bowiem jedynie korektą mojego umysłu – jest cichym przeniesieniem w stan, którego w prawdzie nigdy nie opuściłem.

 

Uzdrów mój umysł, Ojcze

„Uzdrów mój umysł, Ojcze!” – to prosta modlitwa uzdrowiciela przez cuda. Jako Nauczyciel Boży nigdy nie prosisz o uzdrowienie czegoś na zewnątrz ciebie, bo nie ma nic na zewnątrz ciebie. Nie prosisz o uzdrowienie ciała, ponieważ to nie ciało jest chore, lecz umysł, który utożsamił się z ciałem. Nie prosisz też o uzdrowienie dla kogoś innego, ponieważ wiesz, że każdy pozorny symptom choroby, cierpienia, czy jakiegokolwiek problemu, który postrzegasz, odzwierciedla jedynie myśl o oddzieleniu od Boga. Ta myśl jest w twoim umyśle, a więc gdy prosisz o uzdrowienie, prosisz o to, abyś sam mógł to zobaczyć inaczej. Prosisz o to, abyś mógł zobaczyć doskonałość poza pozorami.

Oddzielenie bowiem w prawdzie się nie wydarzyło, ponieważ nigdy nie mogłeś się odłączyć od wiecznej miłości Boga. Pozorna rzeczywistość świata czasu i przestrzeni zdaje się przekonywać cię, że mogłeś tego dokonać. Dlatego twoją odpowiedzialnością jest pamiętać, że ty sam wytworzyłeś świat jako zaprzeczenie własnej doskonałości, a teraz – poprzez transformację własnego umysłu – uzdrawiasz świat od swej własnej wiary w niego. Uzdrowienie świata, czy też jakiegokolwiek przejawu choroby na tym świecie, jest więc jedynie uzdrowieniem twojego umysłu.

Jakże prawdziwa staje się myśl z Kursu: „Kiedy jestem uzdrowiony, nie jestem uzdrowiony sam”, gdy zaczynasz jej doświadczać! Niczego nie da się przyrównać do doświadczenia wolności i radości, jakie przynosi odkrycie własnej pełni. Jest to dosłownie końcem świata. Jest to przypomnieniem, że nigdy nie zmieniłeś swojej rzeczywistości i wciąż jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg. A ponieważ ty takim jesteś, takie też musi być wszystko, ponieważ Bóg stworzył cię jako wszystko.

A więc niech twoją odpowiedzią na wszelką pokusę utożsamiania się z oddzieleniem – czyli z czymś mniejszym niż wszystko, niż pełnia – będzie ta prosta modlitwa: „Uzdrów mój umysł, Ojcze!”. Możesz jeszcze dodać: „Dziękuję”, ponieważ zapewniam cię, że każda szczera modlitwa serca zostaje wysłuchana. Poprzez swoje „dziękuję” przyjmujesz pomoc, o którą poprosiłeś. Możesz też sobie pozwolić na kwantowy skok w swoim umyśle i w chwili pokusy – zamiast skupiać się na proszeniu o coś, czego rzekomo nie masz – nie proś, tylko od razu powiedz: „Ojcze, dziękuję za uzdrowienie mojego umysłu”. W ten sposób uznajesz, że uzdrowienie już się dokonało, nawet jeśli pozornie nie widzisz jeszcze jego rezultatów. Zamiast koncentrować się na oczekiwaniu konkretnego wyniku, utwierdzając się tym samym w przekonaniu, że jeszcze go nie osiągnąłeś, przyjmujesz Bożę łaskę, która cię otacza. To działa! Zadziałało dla mnie… O mój Boże, dziękuję!