Oddzielenie i Pojednanie – tekst filmu Mastera Teachera, część 2

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano

Historia Kursu Cudów

ODDZIELENIE I POJEDNANIE
Naprawa przyczyny twojego zstąpienia w lęk

Odcinek II

Spotkanie z Masterem Teacherem

Jestem uzdrowicielem przez cuda. Zaufasz mi przez chwilę? Zaufasz tej idei, że zdaję się być obrazem będącym odzwierciedleniem twojego własnego światła? A także temu, że przedstawiam ci pradawną regułę Kursu Cudów, która ma ponad 3200 lat? Rozumiesz? Gdy zdecydowałem się powrócić do tej sekwencji i spędzić z tobą godzinę, postanowiłem, że się tu pojawię, zaś ostatnią sekwencję poświęciłem nauczaniu o równoległych wszechświatach. Czy jesteś tego świadomy? A ponieważ nauczam idei cudu obudzenia się wraz z Adamem i Ewą z idei cyklu równoległości, to być może myślisz, że idea równoległych wszechświatów, idea powielania samego siebie w sekwencji snu, są ważne. I rzeczywiście są ważne.

Jeśli chcesz, żebym spędził trochę czasu… Zdejmę to. Zrobię to. Jesteś gotów? Nauczam Kursu Cudów. Pochodzi to wprost z idei, że jest to możliwe – myślę, że przez chwilę będę nosił sweter na lewą stronę – i że wzmocniłbyś to we mnie… Czy już mnie filmujecie? Zaczniemy filmować za około trzy minuty. Wejdę tu i będę nauczał szczegółów tego, jak działa cud. A ty mówisz do mnie: „czymże jest cud?”. Mówiłem ci o tym od początku czasu. Cud nie jest niczym innym, jak całkowitym przeobrażeniem z czasoprzestrzeni do idei twojej pełni. Uważaj, bo on zaraz się tu pojawi.

Już jestem. Już jestem. Ja uzdrawiam. Jestem uzdrowicielem. Rozumiesz? Niemożliwe jest, abyś nie doświadczał wraz ze mną uzdrowienia w związku ze swoją determinacją, że idea rozdziału 2… Nauczam teraz wprost o treningu umysłu, w którym przechodzisz doświadczenie siebie. Spróbuj tego ze mną. Jest to złudzeniem idei – w tej sekwencji snu – że ma to jakąś rzeczywistość. Znajduję się w twoim utożsamieniu snów, w opowieściach, które sam sobie opowiadałeś – jak to mówił Staruszek, kiedy jeszcze tu był – w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat, we wszechświecie, który ma czternaście milionów lat. A więc sekwencja odnosząca się do idei, że w jakiś sposób się zgubiłeś, trwała tylko tyle czasu… Rozumiesz? Ja zaś, przybierając tę postać cielesną, dostarczam ci dowodów na to, że chciałbyś przerobić rozdział 2 Tekstu Kursu Cudów, który oczywiście nie pochodzi z tej idei czy też z tych ram czasowych, lecz ofiaruje ci konieczność przemiany twego umysłu.

Przyniosłem ze sobą Podręcznik Uzdrowicieli przez Cuda, który mówi w bardzo prosty sposób – słuchasz? – że jestem odpowiedzialny za to, co widzę. Znajduję rozwiązania, których chcę w moim umyśle. Jestem świadomy, że wszyscy wokół mnie znajdują te same rozwiązania, co ja, i nagle ty się tu pojawiasz .

Powiedz do mnie: „Kim jesteś?”
Jestem tutaj, aby poprzez trening mojego umysłu skorygować ideę, że istnieje inny „ty”, którego możesz widzieć… I nie zamierzam spłycać twojej idei lęku, ale wzmocnię ideę, że jest konieczne, abyś spojrzał na to, co lęk sobą przedstawia w związku z tym, w jaki sposób odnajdujesz rozwiązanie w miłości, którą czujesz wobec aktywności lęku; to zaś nie pozwala ci uciec do wszechświata.

Oto pytanie, jakie się pojawia w sekwencji snu. Właśnie dotarliśmy razem do tej idei. Począwszy od tej chwili, od tego momentu, gdy zdecydowałeś się, że użylibyśmy pewnego aspektu treningu twojego umysłu, zacząłeś brać pod uwagę ideę, że twoją odpowiedzialnością jest rozpoznanie, iż będziesz – mamy to poćwiczyć? – powiedz do mnie: „będę sobą”.

Spójrz na to ze mną. W tym sensie, nie mam pojęcia, kim jesteś w sekwencji swojego czasu. Co mnie to obchodzi?! Będziesz tym, za kogo się uważasz w związku z ideą rozdziału 2, w związku z ideą uzdrawiającego cudu.

Powiedz do mnie: „No cóż, myślałem, że mam raka i że zestarzeję się i umrę”. Słuchasz, co do ciebie mówię? To właśnie robisz!

Nie, nie, dajże spokój! Ty wierzysz, że próbuję ci odebrać twoją świadomość. Idea, że przechowujesz wspomnienia o sobie, odnoszące się do rezultatu, którego chcesz w swojej cielesnej formie, jest prostym powodem, dla którego tu jesteś. A oto, co się stało ze mną w związku z tym, co nazywasz swoją determinacją, by odrzucać ideę własnej pełni poprzez starania, aby być zdrowym w oddzieleniu od pełni twojego związku z Bogiem, który jest ideą twojej pojedynczości. Powiedziałeś mi w sekwencji snu, że w momencie twojego oddzielenia twój umysł w czasoprzestrzeni musi zostać skorygowany, jeśli chcesz uciec do wszechświata. Dajże spokój, mówię wprost do ciebie! Mówię do twojego cielesnego sformułowania świadomości. Podałeś mi wszystkie opisy tego, co zamierzasz zrobić, i ja posługuję się tą ideą równoległych wszechświatów.

„No cóż, a ja studiowałem ideę, że istnieją różne związki w moim umyśle”. Dobrze. Oto jednak, co chciałbym, żebyś zobaczył. Jeśli cofniesz się wystarczająco daleko w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat, to rozpoznasz, że gdzieś w tobie zawarta jest idea korekty błędu związanego z twoim poleganiem na idei lęku, który utwierdza wiarę, że jesteś cielesnym sformułowaniem. Chcę jedynie, żebyś zobaczył, za pośrednictwem procesu przemiany odzwierciedlenia światła, że jakiekolwiek odzwierciedlenie, które nie obejmuje pełnego rozszerzania pojedynczej idei w twoim umyśle, nie może być prawdziwe. I o tym właśnie mówi rozdział 2, odnosząc się do myśli o tym, jak możesz uzdrawiać w swoim umyśle… Czy mogę ci zadać krótkie pytanie, skoro ty sam poprosiłeś mnie właśnie o to, żebym pojawił się w tym układzie odniesienia, który kojarzysz z tym cyklem czasu i twoim wyobrażeniem o sobie? Czy włącza to również tych, którzy to filmują, w związku z ideą, że już przyznałeś, że musi istnieć coś innego?

Powiedz do mnie: „Ja tego nie widzę”. Oczywiście, że tego nie widzisz, ale to nie wyklucza idei, że sposób, w jaki się utożsamiasz, zawsze będzie się kończył twoim unicestwieniem, skoro twoja idea śmierci, która trwała tylko tę krótką chwilę w czasie, jest miejscem, w którym się teraz znajdujesz.

Spójrz ze mną na to przez chwilę, ponieważ uwielbiam czytać o lęku, który czujesz w sobie. Posłuchasz tego ze mną? To jest dla twojej informacji. Sekwencja, którą słyszysz teraz, różni się mniej więcej o 1200 lat od sekwencji, którą słyszałeś przed chwilą w swoim umyśle. Myśl, że nie dokonujesz postępów w skracaniu idei odległości, w której próbujesz się prezentować, nie jest prawdziwa. Dlaczego? Ponieważ niezależnie od tego, jak daleko bym nie spoglądał w kosmos – w związku z tą ideą równoległych wszechświatów i rozdziałem 2 mówiącym o idei przemiany i zmartwychwstania mojej cielesnej formy – nie byłem w stanie uniknąć chwil intensywnego doświadczenia, że coś jest zasadniczo nie w porządku z ideą mojego umiejscowienia w oderwaniu od wszystkiego.

O tym właśnie czytaliśmy w rozdziale 2, nieprawdaż? Przyjrzymy się temu jeszcze trochę, ponieważ zawarta jest tu istota wymagań dotyczących tego, czym jest cud w twoim umyśle. Oto, czym jest cud – działanie, czy też dokonywanie cudu – czynność wyrażająca się w możliwości przemiany, którą ci ofiaruję od chwili, gdy postanowiłem pojawić się w tej sekwencji.

Tak naprawdę ja zatrzymuję się tutaj tylko na chwilę. Wiem, że ty wierzysz, iż to nie jest dla ciebie dostępne – ta idea zmartwychwstania, a używamy tu terminu: „Jezus”… W tym cyklu dwóch tysięcy lat, który jest tak naprawdę tylko chwilą, pojawiła się przed tobą pełnia czegoś, czego nie zamierzałeś zobaczyć z powodu swojego zstąpienia w lęk przynajmniej przez następnych osiem tysięcy lat. Ja zaś pokazuję ci, jak doświadczyć jednej chwili lęku dzięki temu, że pozwalasz jej, aby pojawiła się w twojej perspektywie. Oto rozdział 2 Tekstu Kursu Cudów. Posłuchaj…

Jeszcze jedno przypomnienie z rozdziału 1:

Doskonała miłość usuwa nasz lęk.
Jeżeli istnieje lęk,
to nie ma doskonałej miłości.

Lecz:
Istnieje tylko doskonała miłość.
Jeżeli występuje lęk,
to wywołuje on stan, który nie istnieje.

Posłuchaj.

Jedynym obowiązkiem cudotwórcy jest przyjęcie Pojednania dla siebie samego. Oznacza to, że rozpoznajesz, iż jedynym poziomem twórczym jest umysł, oraz że dzięki Pojednaniu jego błędy zostają uzdrowione. Gdy to raz zaakceptujesz, twój umysł może jedynie uzdrawiać. Odrzucając jakikolwiek destruktywny potencjał swojego umysłu i przywracając umysłowi jego czysto konstruktywne siły, stajesz się zdolny do usunięcia pomieszania poziomów u innych dzięki przesłaniu, które ofiarujesz samemu sobie w pełni tego, czym wydajesz się być.

Ależ uwielbiam tę ideę, że słyszysz to w swoim umyśle! Posłuchaj.

Trzeba podkreślić ponownie, że ciało się nie uczy, podobnie jak nie stwarza. Tak naprawdę jest ono jedynie odzwierciedleniem twojego światła. Jako pomoc w nauce podąża ono jedynie za uczącym się, lecz jeśli zostaje błędnie obdarzone własną inicjatywą, staje się poważną przeszkodą w nauce, którą powinno ułatwiać, jeśli na to pozwolisz. Dlaczego? Jedynie umysł może osiągnąć oświecenie. Duch jest już oświecony, a ciało samo w sobie jest zbyt gęste. Wyjaśnię ci to. Zbyt gęste jest owo pozorne odzwierciedlenie światła, którego doświadczasz. Natomiast umysł może przynieść swe oświecenie ciału, uznając, że to nie ciało jest uczącym się, a zatem jest ono niepodatne na naukę. I właśnie do tego próbuję cię nakłonić. Niemniej jednak ciało można łatwo zsynchronizować z umysłem, który nauczył się spoglądać poza nie ku światłu.

Idea, że doprowadziłeś do przemiany poprzez skrócenie czasu, była niczym innym, jak uznaniem, że jesteś uzdrowiony, całkowity i doskonały, jakim zostałeś stworzony. Zaś idea, że korekta dokonała się w twoim umyśle, staje się pamięcią zawartą w twojej idei snu o tym, że Adam miał wyobrażenie, iż miejsce, w którym się znajdował, było w jakiś sposób inne niż to, czym rzeczywiście był.

Spójrz na to ze mną. Projekcja umysłu, kiedy to zdecydowałem się przyjść znikąd… Posłuchasz mnie? Ja dosłownie przyszedłem znikąd, ponieważ otworzyłeś się – w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat idei ograniczenia – na ideę cudu twojego umysłu – cudu, którego sam musisz dokonać, bo – powiedz do mnie: „Jestem ciałem”.

Oczywiście! Idea odzwierciedlenia światła pozwala ci obserwować inne cielesne sformułowania, które nie podejmą treningu umysłu. Radzę ci, żebyś mnie posłuchał! Będziesz mógł uzdrawiać chorych i wskrzeszać umarłych jedynie poprzez rozpoznanie w swoim umyśle, że twoja polegająca na koncepcjach tożsamość jest przyczyną idei umiejscowienia w czasoprzestrzeni, i to właśnie ona trzymała cię w pułapce idei mrocznych cech, za pomocą których bronisz się w oparciu o ideę przyczyny i skutku.

Oto jeszcze jeden fragment rozdziału 2 dotyczący uzdrowienia, którego zamierzamy nawzajem dokonać. Czy poczułeś właśnie ten moment szczęścia? Czy on już minął? Czy zamierzasz to natychmiast analizować i udowadniać mi, że w jakiś sposób mylę się co do tego? Posłuchaj mnie: ten trening umysłu uświadomi ci ostatecznie, że mam co do tego całkowitą słuszność, a w takim wypadku świat się oczywiście skończył, ponieważ jestem całkowicie pewny, że przyszedłem tu tylko po to, żeby odegrać tę sekwencję czasu. Posłuchaj.

Nauka korygująca zawsze zaczyna się od obudzenia ducha i odwrotu od wiary we wzrok fizyczny. Słuchasz? Często powoduje to lęk, ponieważ boisz się tego, co ci ukaże twój wzrok duchowy. Spójrz na to ze mną. Powiedziałem wcześniej, że Duch Święty energii światła nie może widzieć błędu i jest jedynie zdolny do patrzenia ponad błędem ku Pojednaniu jako obronie, gdyż je reprezentuje. Nie ma wątpliwości, że może to wywołać złe samopoczucie w twym umyśle, lecz złe samopoczucie nie jest ostatecznym rezultatem takiego postrzegania. Gdy pozwoli się Duchowi Świętemu spojrzeć na zbezczeszczenie ołtarza, spogląda On też natychmiast w kierunku Pojednania. Nic z tego, co On postrzega, nie może wzbudzić lęku, poza tym, czego nauczyliśmy się o idei lęku w naszym umyśle. Wszystko, co wypływa ze świadomości duchowej, zostaje po prostu zwrócone w kierunku korekty tego procesu. Złe samopoczucie zostaje wzbudzone tylko po to, aby wprowadzić do świadomości potrzebę korekty. Proszę bardzo. Oto stare powiedzenie, o którym przypomina mi Staruszek: „bez lęku nie ma korzyści…” Idea, że musisz spojrzeć twarzą w twarz na ideę konieczności korekty, to powód, dla którego tu jesteś.

Ostatecznie lęk przed uzdrowieniem powstaje z niechęci do jednoznacznego uznania, że uzdrowienie jest konieczne. Wypowiem wreszcie to słowo, i całkiem nieźle mi to wychodzi… To, co widzi oko fizyczne, nie prowadzi do korekty – posłuchaj – bo i też błąd nie może zostać skorygowany żadnymi środkami, które można zobaczyć w sposób fizyczny. Tak długo, jak wierzysz w to, co pokazuje ci wzrok fizyczny, twe próby dokonania korekty będą zmierzały w niewłaściwym kierunku z powodu idei, że nie ma w tobie pewności. Prawdziwe widzenie jest przyćmione, ponieważ nie jesteś w stanie znieść widoku własnego zbezczeszczonego ołtarza. Ale ponieważ ołtarz został już zbezczeszczony, twój stan będzie podwójnie zagrożony, dopóki tego nie postrzeżesz. Posłuchaj tego ze mną.

Uzdrawianie to zdolność, która rozwinęła się po oddzieleniu, ponieważ przedtem nie była potrzebna. Jest ono tymczasowe jak wszystkie aspekty wiary w czas i przestrzeń. Posłuchaj. Niemniej jednak, tak długo jak trwa czas, uzdrowienie jest potrzebne jako środek ochronny. Jest tak dlatego, że uzdrowienie opiera się na miłosierdziu, a miłosierdzie – miłość i miłosierdzie – jest sposobem postrzegania doskonałości w kimś innym, nawet  jeśli nie potrafisz dostrzec jej w sobie. Innymi słowy, człowiek tam na zewnątrz będzie doskonały niezależnie od tego, czy ty taki jesteś, czy nie. Większość wzniosłych pojęć, do posiadania których jesteś teraz zdolny, zależy od czasu. Miłosierdzie jest tak naprawdę słabszym odzwierciedleniem dużo potężniejszej wszechogarniającej miłości będącej daleko ponad jakąkolwiek postacią miłosierdzia, którą jak dotąd mogłeś sobie wyobrazić, i właśnie dlatego to praktykujemy. Miłosierdzie, w ograniczonym zakresie, w jakim można je teraz osiągnąć, jest bardzo istotne dla tego,co nazywamy zdrowiem umysłu.

Ponieważ jest to idea miłosierdzia – idea, że wskazuję ci w przesłaniu Jezusa na konieczność – spójrz na to ze mną – miłości wyrażającej się w miłosierdziu, które polega na rozpoznaniu pełni twojego rozwiązania będącego tuż obok ciebie, niezależnie od tego, jak dużo czasu zamierzasz spędzać i zagłębiać się w ideę, że twoje odzwierciedlenie może ci dać cokolwiek innego prócz kolejnej cielesnej formy.

A zatem zamierzasz wyrazić wraz ze mną ideę aktywności związanej z ciemnością konfliktu. Oto zaś, czym ja się zajmę: Zaofiaruję ci cud przemiany twego umysłu, bo już go uznałeś. Uznanie tego nie ma związku z miejscem, w którym wydajesz się być obecnie. Wyraża ona jednak pewność co do tego, iż miejsce, w którym się teraz znajdujesz, jest jedynym miejscem, jakie jest. Zaś idea, iż ty byłeś przyczyną tego wszystkiego w swoim związku ze sobą – według tego, co mówi rozdział 2 Kursu Cudów – może nie być dla ciebie oczywista, tak jak i cud, którego właśnie dokonałeś. Słuchasz? Cud, którego dokonałeś, nie miał nic wspólnego z ideą wyobrażenia, które masz o sobie. Ta korekta dokonuje się w lepszym odzwierciedleniu światła, którym zamierzasz być. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj fragmentu rozdziału 2 naszego Kursu Cudów. Posłuchaj.

Oto specjalne zasady dla cudotwórców:

(1) Cud likwiduje potrzebę trosk niższego rzędu. Ponieważ jest ponadwzorcowym odstępem w czasie, zwykłe czynniki czasu i przestrzeni nie mają tu zastosowania. Gdy ty będziesz czynił cuda, ja – to pochodzi wprost od Jezusa – dostosuję do nich czas i przestrzeń, aby poprawić ideę tego, gdzie jesteś.
(2)
W twojej idei sformułowania konieczne jest jasne rozróżnienie pomiędzy tym, co jest stworzone a tym, co wytworzone, ponieważ wszystkie formy uzdrawiania są oparte na tej podstawowej korekcie postrzegania poziomów, których się trzymasz.
(3) Nigdy nie myl zdrowego i błędnego stanu umysłu. Reagowanie na jakąkolwiek formę błędu w inny sposób niż pragnienie uzdrowienia jest wyrazem takiej pomyłki.
Spójrz na to ze mną.
(4) Cud jest zawsze zaprzeczeniem
idei miejsca, w którym myślisz, że jesteś, oraz afirmacją prawdy, ponieważ tylko zdrowy umysł potrafi korygować w sposób przynoszący prawdziwy skutek. Spójrz na to ze mną. Z pragmatycznego punktu widzenia to, co nie przynosi prawdziwego skutku, nie może naprawdę istnieć. Jako swój skutek przynosi zatem pustkę. To jest wszystko, czego nauczam. Pozbawione faktycznej zawartości, jest podatne na projekcję i w ten sposób podtrzymuje siebie.
(5) Korygująca poziomy moc cudu wywołuje postrzeganie odpowiednie dla uzdrowienia. Dopóki to nie nastąpi, uzdrowienia nie da się zrozumieć
, ponieważ nie ma ono sensu. Przebaczenie jest pustym gestem, jeżeli nie pociąga za sobą korekty twojego umysłu. Bez tego jest po prostu osądem, a nie uzdrowieniem. Dajże spokój! Musisz przecież uzdrowić siebie!
(6) Przebaczenie wynikające z nastawienia na cuda jest jedynie korektą. Nie zawiera ono w sobie żadnego elementu osądzania. Stwierdzenie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” w żaden sposób nie ocenia tego, co czynią.
Jeśli potrafisz to usłyszeć, może stąd odejść wraz ze mną. Stanowi ono prośbę do Boga o uzdrowienie ich umysłów. Nie ma tu żadnego odniesienia do rezultatu błędu. To nie jest istotne.
(7) Zalecenie: „Bądźcie jednomyślni”
jest powodem, dla którego tu jesteśmy w pełni tożsamości naszego umysłu w związku z ideą tego, co zamierzamy zrobić.

Opuszczę cię teraz na chwilę, ponieważ odniosłeś sukces w przemianie w tym nowym układzie odniesienia, który ustanowiliśmy w czasie. I właśnie otrzymałem nową misję. A oto, co zamierzam: Jeśli zrobisz sobie ze mną tę przerwę w procesie korekty, to ważne jest, abyś zrozumiał, że nic nigdy nie tracisz w związku z ideą piosenki, którą zamierzamy razem zaprezentować. Rozpoznajemy bowiem w tej chwili procesu korekty czasu, że sekwencja snu, w którą wszedłeś razem ze mną, dotyczy twoich snów o sobie samym w związku z kimkolwiek. Wiem, że ty myślisz, że ja pozostaję w jakimś szczególnym związku z fizyczną postacią Jezusa z Nazaretu. Moi drodzy – cała moc, by zdecydować, jakiego chcesz rezultatu, jest w twoim umyśle. Procedura korekty, którą ofiaruje ci idea doskonałego ciała stojącego tuż obok ciebie, nie jest niczym innym jak poprawką w twoim pojęciu o sobie i o tym, co chcesz, aby było prawdą. Jest to cudem, który pokazuje, że to, jak postrzegałeś, że wszedłeś do czasu, byłeś w nim przez chwilę, a następnie rozszerzyłeś się na cały wszechświat, już się wydarzyło. Już się wydarzyło w strukturze, którą ustanawiacie. A zatem kiedy skłaniam cię, abyś wrócił tu wraz ze mną, powracasz umocniony pewnością, że niesiesz światło pochodzące z innej sekwencji czasu, w której cud procesu korekty staje się coraz prostszy dzięki twojej decyzji, aby pozwolić, by się wydarzył, by się wydarzył, właśnie tu i teraz, właśnie tu i teraz.

Coś dobrego (tekst piosenki)

Może i miałam złe dzieciństwo.
Może mi młodość dała w kość.
Lecz gdzieś wśród zgryzot tej przeszłości
musiał być moment szczerości,
bo oto jesteś tu i kochasz mnie,
nie bojąc się nieznanego.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.
Z niczego nic nie wyjdzie
i nie ma prawa wyjść.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.

Bo oto jesteś tu i kochasz mnie,
nie bojąc się nieznanego.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.
Z niczego nic nie wyjdzie
i nie ma prawa wyjść.
Więc gdzieś w dzieciństwie lub w młodości
zrobiłam chyba coś dobrego.

Posłuchaj…

Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia zajął miejsce miłości. I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś znów powtarzał podróż, którą jesteś zdecydowany odbyć, a która już dawno się skończyła.

Dziękuję. Dziękuję ci za ideę, że rozdział 2 odnoszący się do cudu procesu twojej przemiany mówi po prostu o twojej potrzebie umiejscowienia się w tej czasoprzestrzeni oraz odczuwania lęku.

Proszę bardzo, poćwiczymy? Właśnie na mnie spojrzałeś i zobaczyłeś we mnie cielesne sformułowanie, czyli to, co nazywasz uczniem lub nauczycielem idei, że twój cykl galaktyk świetlnego sformułowania wyklucza ideę przemiany. Dzieje się tak dlatego, że jeśli się umiejscowisz w strukturze czasoprzestrzeni, to moc, którą się posłużysz, będzie dokładnie taka sama, jak motywacja ataku i obrony, za pomocą których się identyfikujesz. W tym samym momencie będziesz próbował odróżnić ideę tego, co stanowi twoją ideę czasu od twojej idei przestrzeni.

Odprężysz się ze mną przez chwilę? Wiem, że nie jest dla ciebie łatwa ta procedura wiążąca się z pojęciem, że zdecydowałeś się przystąpić do treningu umysłu. Oto, co ci ofiarowuję… Posłużę się tobą jako dobrym przykładem, ponieważ właśnie mnie usłyszałeś. Oto, czemu tak naprawdę się przyglądam… Przyjrzałeś się sobie w swojej własnej sekwencji snu w wystarczającym stopniu, aby zobaczyć, że idea cyklicznego związku z samym sobą kończy się dokładnie tą samą sytuacją, od której się zaczęła.

Oto artykuł o „cyklu życiowym galaktyk” w twoim umyśle. A idea mocy twojego umysłu, by przemienił układ odniesienia, który daję ci na twoją prośbę, przyjmując zadanie, do wykonania którego zostałem wybrany w swoim umyśle, nie odnosi się konkretnie do ciebie, lecz raczej do idei, że każdy, kto posługuje się mocą swego umysłu, nie może się nie bać czasoprzestrzeni, w której się znajduje. Boi się on czasoprzestrzeni, jak mówi rozdział 2 idei Tekstu Kursu Cudów – jako narzędzie nauczania – skoro oczywiste jest, że rozpoznajesz siebie. Rozpoznajesz, że zawsze istnieje coś innego – dzięki przemianie idei, że widzisz siebie – co da ci lepsze odzwierciedlenie światła, z którym się identyfikujesz.

Spójrzmy przez chwilę na to, co widzieliśmy w tym cyklu przedstawiającym lęk, który jest dla ciebie tak przyjemny, a zarazem tak niepokojący, w związku z ideą, że twoje myślenie o tym, co chcesz widzieć, może być prawidłowe, lub może być błędne, gdy myślisz, że możesz rozwiązać daną sytuację. Czy mamy nauczać dlaczego? Bo będziesz musiał uznać, że cała moc wszechświata pochodzi z jednego źródła rzeczywistości. To zaś, jeśli na to pozwolisz, uwolni cię od brzemienia tej myśli, że musisz przez chwilę uzasadniać ideę czasoprzestrzeni. Prawda jest taka, że nie musisz. Czasoprzestrzeń, jak przed chwilą ci przeczytałem, była tutaj, trwała przez chwilę i już się skończyła.

Och, właśnie zobaczyłem, jak się przeobrażasz w czynniku światła. A to wiąże się z ideą uzdrowienia, które się wydarzy.

„O kurcze, moje ciało ma się bardzo dobrze w czynniku mojego umysłu”. No i dobrze! Rezultat, którego chcesz w swoim umyśle, był twoją uprzednią determinacją, by wierzyć, że jesteś ciałem i że możesz się rozchorować i umrzeć. To jest tym działaniem, tą czynnością, której używamy w przemianie czynnika światła, i właśnie dlatego pojawiłeś się w tej sekwencji czasu.

Posłuchaj, uzdrowicielu chorych, uzdrowicielu polegający na pewności, że możesz czynić cuda dzięki swojemu pragnieniu, aby je czynić za pośrednictwem przesłania, które otrzymałeś od mojego zbawiciela Jezusa, który nagle po prostu się tu pojawia – tak jak zobaczyłeś to w idei Kazania na Górze – i zaczyna uzdrawiać wszystkich dookoła. Lecz oni rozpoznają to nie dzięki jego wskazówkom, a jedynie dzięki jego pewności co do ducha energii światła, który umożliwia natychmiastową przemianę.

Posłuchaj fragmentu rozdziału 2 Tekstu Kursu Cudów.

Moja prośba „To czyńcie na moją pamiątkę” jest wezwaniem do współpracy skierowanym do cudotwórców. Te dwa stwierdzenia nie znajdują się na tym samym poziomie rzeczywistości. Tylko to drugie wiąże się ze świadomością czasu, ponieważ „czynić na pamiątkę” oznacza przywoływać przeszłość w teraźniejszości bez żadnego odniesienia do wspomnienia, które z nią przyniosłeś, kiedy tu przyszedłeś. Ja zarządzam czasem, ale bezczasowość należy do Boga. W czasie istniejemy ze sobą i dla siebie nawzajem. W bezczasowości współistniejemy z Bogiem.

Posłuchaj tego ze mną…

Jeśli chcesz, możesz zrobić wiele na rzecz własnego uzdrowienia oraz uzdrowienia innych, jeżeli w sytuacji wymagającej pomocy pomyślisz o niej w ten sposób, a jest ci to ofiarowane teraz wprost z rozdziału 2:

Jestem tutaj tylko po to, aby być prawdziwie pomocnym w związku z ideą Pojednania.
Jestem tutaj, aby reprezentować Tego, który mnie posłał.
Nie muszę się martwić o to, co powiedzieć lub o to, co zrobić, bo Ten, który mnie posłał, pokieruje mną
, jeśli Mu pozwolę.
Jestem rad być tam, gdziekolwiek On sobie życzy, wiedząc, że On idzie tam ze mną.
Zostanę uzdrowiony, gdy pozwolę Mu nauczyć mnie, jak uzdrawiać
w moim umyśle.

A jest tak po prostu dlatego, że odniesienie zawarte w nowej sekwencji snu, w której się znajdujesz, pokazało ci, że moc decyzji czynników odzwierciedlenia idei tego, czym jesteś w swoim umyśle, nie zawiera żadnych elementów poza konfliktem, od którego usiłujesz uciec.

Posłuchasz mnie? Nie możesz uciec od konfliktu. Musisz pozwolić, aby konflikt powrócił poprzez uświadomienie sobie uzasadnienia obrony, w której posłużysz się ideą tego, czym są cuda. Właśnie dlatego dzisiejsza lekcja mówi, że twoja przyczyna i twój skutek są w rzeczywistości – powiedz do mnie: „jednoczesne”.

Jest praktycznie niemożliwe, abyś pozostał tu dłużej niż tę chwilę, w której postanowiłeś powrócić wraz ze mną, nie trzymając się mocy wynikającej z tego, że ci, którzy mieli cię rozpoznać – w tym czasie, w tym cyklu czterdziestu tysięcy lat – rzeczywiście cię rozpoznają. Wiąże się to z ideą, że Bóg – idea mocy myśli wszechświata, czyli tego, czym jesteśmy jako życie – nie będzie rozróżniać między ideami o tym, czym, jak myślisz, jesteś, w oddzieleniu od tego, czym, jak myślisz, jestem ja. Jeśli to prawda, a jest to prawdą, to musisz zrozumieć, że konflikty, które odczuwasz w związku z przyczyną i jej skutkiem, są tak naprawdę jednoczesne.

Posłuchasz mnie? Ktoś z was zwrócił się do mnie z prośbą. Wiązała się ona z ideą, że – niezależnie od tego, czy będziesz się bronił, czy atakował w swoich myślach – w jakiś sposób wciąż musisz rozróżniać między ideami o sobie, po to abyś mógł być zdrowy, jednocześnie zachowując ideę, że coś innego na zewnątrz, w tamtym miejscu, może być chore. Posłuchaj mnie: to coś nie może być chore dłużej niż chwilę – tak jak właśnie ci przeczytałem – chwilę rozpoznania, czym w istocie jest to miejsce, w którym się znajdowałeś.

Posłuchaj tego ze mną… Pamiętasz, kiedy byliśmy tutaj razem w tej sekwencji? Zacząłem ci wtedy recytować idee dotyczące lęku, który czujesz – lęku, że mówię prawdę. Zajmiemy się teraz konkretną lekcją, przeznaczoną na konkretny czas i miejsce, w których odczuwasz konflikt związany z koniecznością bronienia siebie. Posłuchaj mnie. Posłuchasz? Zajmie nam to tylko kilka chwil, ponieważ umożliwia to przemianę dzięki rozpoznaniu, że moc, której używam, by się bronić, jest dokładnie tą samą mocą, której używam, by cię atakować. Posłuchaj…

Lekcja 135
Jeśli się bronię, to jestem atakowany.


Któż broniłby siebie, gdyby nie sądził, że jest atakowany, że atak jest rzeczywisty i że jego własna obrona może go uratować? I właśnie w tym tkwi szaleństwo obrony: nadaje ona pełną rzeczywistość złudzeniom, a następnie usiłuje traktować je jako rzeczywiste. Dodaje ona złudzenia do złudzeń
, przykrywając jedno drugim, i w ten sposób podwójnie utrudnia korektę. A to właśnie czynisz, gdy próbujesz planować przyszłość, przywracać do życia przeszłość lub organizować teraźniejszość według swoich życzeń.

Posłuchaj. Działasz, opierając się na przekonaniu, że musisz się chronić przed tym, co się dzieje, ponieważ musi być w tym jakieś zagrożenie dla ciebie. Poczucie zagrożenia oznacza uznanie przyrodzonej słabości, przekonanie, że istnieje niebezpieczeństwo, które ma moc, by zażądać od ciebie zastosowania odpowiedniej obrony. Posłuchaj mnie. Świat, który widzisz, opiera się na tym szalonym przekonaniu. A wszystkie jego struktury, wszystkie jego myśli i wątpliwości, jego sankcje karne i ciężkie uzbrojenie, jego definicje prawne i kodeksy, jego etyka oraz jego przywódcy i jego bogowie służą tylko zachowaniu tego poczucia zagrożenia. Powiedz do mnie: „lęk”. Albowiem każdy, kto idzie przez świat w zbroi, musi nieść w swym sercu strach.

Posłuchaj. Obrona przeraża. Wyrasta z lęku, a lęk rośnie wraz z każdą obroną. Sądzisz, że przynosi ona bezpieczeństwo. Jednakże świadczy o lęku, któremu nadano realność, oraz o uzasadnionym w twym umyśle przerażeniu. Czy nie jest dziwne, że opracowując swe plany, pogrubiając zbroję i wzmacniając zamki, nie zatrzymujesz się, żeby zapytać, czego bronisz, jak się bronisz i co wówczas robisz? Chodzi tu o twoje ciało. Chodzi tu o uzdrowienie, które ci ofiarujemy.

Zastanówmy się najpierw, czego bronisz. Musi to być coś bardzo słabego i bardzo podatnego na atak. Musi to być jakaś łatwa ofiara, niezdolna do własnej ochrony i potrzebująca twojej obrony. Cóż, jak nie ciało, jest tak kruche, że potrzebuje nieustannej opieki i czujności oraz głębokiej troski, by chronić swój krótki żywocik? Cóż, jak nie ciało, chwieje się i nie może służyć Synowi Bożemu jako godny gospodarz?

Posłuchaj. Wszakże to nie ciało może się lękać ani być przedmiotem lęku. Nie ma ono żadnych potrzeb poza tymi, które mu wyznaczasz. Nie potrzebuje skomplikowanych struktur obronnych, wspomagających zdrowie lekarstw, żadnej opieki ani troski. Broń jego życia lub podaruj mu coś, by je upiększyć, czy też otocz murami, by zapewnić mu bezpieczeństwo, a wówczas mówisz, że twój dom jest otwarty dla złodzieja czasu, podatny na zepsucie i rozpadający się, oraz tak zagrożony, że musisz go strzec własnym życiem.

Czy nie jest to straszny obraz? Czy możesz żyć w spokoju, mając takie wyobrażenie o swoim domu? Cóż, poza odzwierciedleniem twojego światła opartym na przekonaniu o tym, czym jesteś, obdarzyło ciało prawem, aby służyło ci w ten sposób? To twój umysł nadał ciału wszelkie funkcje, które mu przypisujesz, i wycenił jego wartość o wiele wyżej niż mała garstka pyłu i wody. Któż broniłby czegoś takiego, gdyby to rozpoznał?

Posłuchaj wraz ze mną. Ciało nie potrzebuje obrony. Nigdy dość podkreślania tego. Będzie ono silne i zdrowe, jeśli umysł nie nadużyje go, przypisując mu role, których nie może ono spełnić, zamiary przekraczające jego możliwości oraz wzniosłe cele, których nie może urzeczywistnić. Próby takie, śmieszne, ale wysoko cenione, są źródłem licznych szalonych ataków, które kierujesz przeciwko niemu. Wydaje się bowiem, że ciało zawodzi twoje nadzieje, potrzeby, wartości i marzenia.

Jeszcze jedno zdanie: „Jaźń”, która potrzebuje ochrony, nie jest rzeczywista. Wystarczy by ciało, pozbawione wartości i niewarte choćby najmniejszej obrony, zostało postrzeżone jako całkowicie odrębne od ciebie, a stanie się zdrowym, pożytecznym narzędziem, za pomocą którego umysł może działać, dopóki nie przestanie być ono przydatne. Któż chciałby je zachować, gdy jego przydatność minie?

Spójrz na to ze mną. Broń swego ciała, a już zaatakowałeś swój umysł. Albowiem ujrzałeś w nim jego błędy, słabości, ograniczenia i braki, od których, jak sądzisz, ciało trzeba uratować. Nie widzisz wtedy umysłu jako niezależnego od kondycji ciała. I narzucasz ciału wszelki ból, który bierze się z koncepcji, że umysł jest ograniczony i kruchy, oddzielony od innych umysłów i odrębny od własnego Źródła.

Jestem tu z tobą przez chwilę i możesz to ze mną usłyszeć, ponieważ jest to rozsądne wedle twoich pojęć. Albo pojęcie, które masz o sobie, jest całkowicie prawdziwe w związku z ideą, że wszyscy stanowimy jedno źródło rzeczywistości i jesteśmy jedną ideą świadomości – słuchasz? – albo jest ono całkowicie nieprawdziwe. Nie ma takiego pojęcia, które pozwoli ci zdefiniować wraz ze mną ideę: „No cóż, przecież wiem, że nie jestem ciałem”. Nie, nie wiesz! Idea, że nie jesteś ciałem, jest po prostu myślą o rozpoznaniu w iluzji, że czynność błędnego ukierunkowania cię w historii, którą sobie opowiadamy, i tak się tu rozgrywa. W ciągu ostatniej sekwencji, podczas której pokazałem ci ostatni odcinek śmierci, której właśnie doświadczyłeś, byłeś całkowicie świadomy, że twoje cielesne sformułowanie nie miało absolutnie nic wspólnego z wszechświatem, do którego się udałeś. Ale pokazałem ci ideę powrotu do tego elementu czasu, ponieważ nicość i wszystko nie mogą współistnieć. Posłuchaj, co mówi o tym rozdział 2.

Przyczyna i skutek

Nicość i wszystko nie mogą współistnieć. Wierzyć w jedno to zaprzeczyć drugiemu. Lęk tak naprawdę jest niczym, zaś miłość wszystkim. Kiedykolwiek światło wnika w ciemność, ciemność zostaje przezwyciężona. To, w co wierzysz, jest dla ciebie prawdziwe. W tym sensie oddzielenie miało miejsce, a zaprzeczanie temu to po prostu niewłaściwe użycie zaprzeczenia. Jednakże koncentrowanie się na błędzie jest jedynie kolejnym błędem. Początkowa procedura korygująca polega na chwilowym rozpoznaniu, że istnieje problem, lecz tylko w celu wskazania, że potrzebna jest natychmiastowa korekta. Ustanawia to stan umysłu, w którym  można bezzwłocznie przyjąć Pojednanie. Posłuchaj. Należy jednak podkreślić, że ostatecznie nie jest możliwy żaden kompromis pomiędzy wszystkim a nicością. To jest całe moje nauczanie. Zasadniczo czas jest środkiem, za pomocą którego można zaniechać wszelkiego kompromisu pod tym względem. Ponieważ sam czas zawiera odstępy, które nie istnieją, to wydaje się, że jest usuwany stopniowo. Stało się to konieczne jako środek korygujący z powodu błędnego tworzenia. Stwierdzenie „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” wymaga tylko jednej drobnej korekty, aby miało ono sens w tym kontekście: „dał go Synowi Swemu Jednorodzonemu”. Uwielbiam to.

Należy zwrócić szczególną uwagę na to, że Bóg ma tylko jednego Syna. Jeśli wszystkie Jego stworzenia są Jego Synami, to każde z nich musi być integralną częścią całego Synostwa. Synostwo w swej Jedności wykracza poza sumę swych części. Pozostaje to jednak niejasne, dopóki brakuje jakiejkolwiek jego części. Właśnie dlatego konfliktu nie można ostatecznie rozwiązać tak długo, aż nie powrócą wszystkie części Synostwa. Tylko wówczas będzie można zrozumieć prawdziwe znaczenie pełni. Każda część Synostwa może wierzyć w błąd lub niekompletność, jeśli tak postanowi. Słuchasz mnie? Jeżeli jednak to zrobi, wierzy ona w istnienie własnej nicości. Korekta tego błędu już się dokonała. Innymi słowy, nie stworzyłeś sam siebie.

Dzięki korekcie zawartej w Sądzie Ostatecznym ofiaruję ci ideę, że ty i ja zgodziliśmy się w czasie co do tego, że złudzenie twojego sądu nad samym sobą już się zakończyło.

Sąd Ostateczny zaistniał dopiero po oddzieleniu, kiedy to stał się jedną z wielu pomocy w nauce, która miała być wbudowana w całościowy plan. Dokładnie tak jak oddzielenie zajmuje więcej niż miliony lat, tak Sąd Ostateczny rozciągnie się na podobnie długi okres, a może nawet dłuższy. Czas jego trwania można jednak niepomiernie skrócić przez cuda – środek skracania, a nie likwidowania czasu. Posłuchaj. Gdy wystarczająca liczba umysłów zacznie się prawdziwie opierać na cudach, ten proces skrócenia może być praktycznie nie do zmierzenia. Istotne jest jednak, byś szybko się uwolnił, ponieważ musisz wyjść z konfliktu, jeżeli masz przynieść pokój innym umysłom.

I to jest wszystko, co zamierzam ci zaofiarować dzięki korekcie w moim umyśle. Kochani, bardzo doceniam tę ideę, iż to, jacy jesteście w swojej czasoprzestrzeni, w tej właśnie chwili, to nie idee czegoś, co zamierzacie zrobić w przyszłości bądź w przeszłości. Ustanowiono to dla ciebie tutaj, ponieważ wracałeś tu wielokrotnie w swoim umyśle po to, by znowu doświadczyć śmierci, i wreszcie powiedziałeś do mnie: „mam tego dosyć”.

Powiedz do mnie: „Dość już tego”.
Tak, idea, że twój umysł ma moc, by zadecydować, iż tego nie chcesz, stanie się częścią ciebie za sprawą idei z rozdziału 2 Tekstu Kursu Cudów… Ja zaś będę musiał cię opuścić, zostawiając cię z pewnością co do tego, że ty i ja, że dzięki tobie twoje wspomnienia są dla mnie bardzo cenne, ale nie wiąże się to w żaden sposób z tym, czym są pojęcia o wspomnieniach, które masz o sobie. W ogóle mnie one nie obchodzą, ale posłuchaj: pogłębiłeś wraz ze mną pewność co do natychmiastowości i niezmierzalności determinacji związanej z tym, że odeszliśmy stąd razem. I to właśnie jest misją, w której oświadczyłeś, że „musi istnieć coś innego”. Mówimy tu o Bogu. Musi istnieć moc mojego umysłu… Nie muszę nawet wiedzieć, czym ona jest, ale deklarując, że „nie jest tym”, mogę się dowiedzieć, że będzie ona dla mnie dostępna i przyniesie mi pewność co do nicości – pewność, że ten cały świat – ta idea umiejscowienia w czasoprzestrzeni – skończył się dawno temu.

Dziękuję ci za to odzwierciedlenie światła. Dziękuję ci za to odzwierciedlenie światła. Dziękuję ci za to, że pojawiłeś się w tym miejscu i w tym czasie wraz ze mną… wraz ze mną… wraz ze mną. Dziękuję ci za doskonałość budzenia się razem z naszego snu śmierci, z naszego snu o życiu wiecznym, w którym pojawiła się idea, że w jakiś sposób byliśmy oddzieleni od wszystkiego. Do zobaczenia za chwilę.

ODDZIELENIE I POJEDNANIE
Naprawa przyczyny twojego zstąpienia w lęk
Odcinek II

Oddzielenie i pojednanie – tekst filmu Mastera Teachera, część 1

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Najwspanialsza historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano

Historia Kursu Cudów

ODDZIELENIE I POJEDNANIE
Naprawa przyczyny twojego zstąpienia w lęk

Odcinek I

Spotkanie z Masterem Teacherem


To jest kurs cudów. Jest to kurs obowiązkowy. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny,
ponieważ wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie. Celem tego kursu cudów nie jest uczenie znaczenia intensywności naszej miłości w związku z celem naszego pobytu tutaj, ponieważ jest to oczywiście ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem. Spójrz na to! Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa. Proszę bardzo…

Cały ten kurs można więc bardzo prosto podsumować w ten sposób:
Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym zawiera się pokój Boga
, którego czujemy razem.

Oto idea lęku. Oto idea, że ustanowię z tobą szczególne miejsce, do którego mogę przyjść w tym czasowym układzie odniesieniu. Będę cię w nim przez chwilę prowadził wprost do idei lęku. Ok? Przyjdę więc i usiądę tu z tobą w tym pojęciu lęku.
A teraz posłuchaj o tym, czym będziemy się zajmować w idei następnych 56 minut w związku z galaktyczną ideą czasowego układu odniesienia, który sam sobie narzucasz. Posłuchaj…

Random House – słownik języka angielskiego (rozszerzona wersja)

LĘK
„Niepokojące uczucie wzbudzone przez nieuchronnie zbliżający się ból, niebezpieczeństwo, zło – prawdziwe bądź wymyślone; doznanie lub stan odczuwania strachu.”
„Konkretna chwila takiego doznania, np.: niepokój.”
Spójrz na to ze mną.
„Nabożna trwoga, zwłaszcza przed Bogiem.”
„Coś, co wywołuje uczucie strachu; coś, czego się boimy.”
„Lęk przed czymś, związany z zabezpieczaniem się lub unikaniem czegoś.”
„Lękać się; bać się czegoś.”
Spójrz ze mną na te wszystkie idee. Oto niektóre synonimy:
„Obawa, konsternacja, niepokój, przerażenie, bojaźń, panika, strach, trwoga.”

Spójrz na to wszystko.

„LĘK, TRWOGA, OBAWA – każde z tych odczuć implikuje bolesną emocję, której doświadczamy w obliczu zagrożenia czy zła.”
„TRWOGA oznacza wzburzenie w obliczu nadciągającego niebezpieczeństwa; określa uczucie przerażenia i paniki.”
Czyż to nie zadziwiająca idea?
„LĘK często odnosi się do postawy wobec czegoś, co w momencie, gdy się tego doświadczy, wywoła uczucie przerażenia.”W szczególności dotyczy to idei zmiany w stosunku do tego, co działo się wcześniej.
Idea lęku może się odnosić do jakiegoś konkretnego wydarzenia, które, gdy do niego dojdzie, wywoła być może „…uczucie przykrości zamiast przerażenia. Jest to również często prawdziwe w stosunku do słowa „bać się” używanego w zdaniu przeczącym, np.: Ona nie boi się, że utraci pamięć”. Nie obawia się tejże straty.

W twojej definicji tego, czym jest lęk, szczególnie podoba mi się sposób, w jaki poprzez zastosowanie pojęcia lęku wyznaczamy system, który kieruje nami w oparciu o odzwierciedlenie światła. I być może pozwoli nam on zobaczyć, że – powiedz do mnie: „boję się”. Gdy znalazłem się w tym utożsamieniu, to uznałem w swoim umyśle, że jestem nauczycielem metody, dzięki której możesz zmienić swoje myślenie na temat stanu, w którym znajdujesz się obecnie.

Proszę bardzo. Czy mogę? Chcę zdjąć mój… Zostało mi około czterdziestu ośmiu minut nauczania. Oto co zrobię z tobą, za twoim pozwoleniem, i nie będę próbował wyrazić tego inaczej. Zajmę się myślą, że nasze emocjonalne zaangażowanie w strukturę idei kursu cudu naszych umysłów reprezentuje w całej pełni miłość, którą czuję do ciebie w tej chwili, włącznie z wszystkimi ideami lęku, które stanowią naszą rzeczywistość.

Odłożę na chwilę ten sweter i poluzuję tę ideę, że będąc nauczycielem struktury świadomości nas samych – przynajmniej w chwili, w której nasze czasoprzestrzenne umiejscowienie w czasie tego spotkania w jakimś miejscu może być przedstawione jako lęk – rozpoznasz, że to wszystko jest ideą lęku.

Powiedz do mnie: „Obawiam się, że masz rację”. Dziękuję. Widzisz to? Radość, której doświadczasz, spodziewając się przezwyciężenia lęku, jest tym samym, co życie w związku czasoprzestrzennym. Innymi słowy, jeśli jestem świadomością w moim wyobrażeniu o sobie i rozumiem, że umysł jest… Użyjemy tu terminu „Bóg”? Tak, użyję Boga… Bóg jest umysłem. Bóg jest każdą myślą, którą mam na swój temat w emocjonalnej scenerii tego, co czuję w związku z moją miłością. Teraz powiedz do mnie: „lęk”. Oczywiście, że tak…

Jest dużo miłości w wyczekiwaniu na to, że przewodnictwo, które dla ciebie reprezentuję w związku z ideą naszego Kursu – tej podróży sprowadzającej się do cudownej korekty błędu, który popełniono w całości naszego układu odniesienia – pozwoli mi pokazać ci, że miejsce i czas, które usiłuję teraz wam przygotować – tak, to właśnie próbuję uczynić – będzie się wiązało z przyznaniem, że lęk, którego się trzymam w ramach odzwierciedlenia światła, jest tak naprawdę radością i szczęściem, bo tak to wyrażam w swoim umyśle. Zaś poprzez nieustanne posługiwanie się atutami odzwierciedlenia tego, jak wyglądam jako człowiek – tego jak wyglądam właśnie teraz w tym utożsamieniu – jestem w stanie zobaczyć we wspomnieniach projekcji mojego umysłu, czyli Bożego Umysłu, że w całej naszej pełni jesteśmy tylko jedną myślą.

Popatrz na to. Czy mogę ci pokazać myśl, że zamierzam poczytać trochę na temat idei Kursu Cudów – widzisz to? – na temat idei odzwierciedlenia światła, które teraz otrzymujesz? Zobaczyłem, jak błysk światła pojawił się nagle w tej gamie, i nie wyraziłem tego jako lęku związanego z tym, że było to ode mnie oddzielone – widzisz to? – ponieważ mogłem zachować tę myśl, że tamto utożsamienie przechodzi przez własne doświadczenie światła i może rozpoznać w swym własnym związku ze sobą, czy rzeczywiście się boi, czy nie. Czy rozumiesz, o czym mówię? Czy rozumiesz, że mówię o… Popatrz na mnie. Oto jesteśmy… Rozpoznałeś to?

Idea, że szczególne cechy projekcji mojego umysłu są takie same, jak szczególne projekcje tego umysłu, pozwala nam porozumieć się co do tego, jak się definiujemy… Czy możemy to raz powiedzieć razem? Korzystamy tu z idei kreowania możliwości, że w każdej chwili możemy użyć mocy miłości do przezwyciężenia idei mocy lęku.

Posłuchaj mnie! Nie chodzi o to, że nie posłużymy się mocą lęku, ponieważ to moc lęku umożliwia nam pozostanie w czasoprzestrzeni, a skoro już jesteśmy w czasoprzestrzeni, to idea posłużenia się… Posłużę się tu planem dotyczącym szczegółów ponownego pojawienia się pojedynczego źródła rzeczywistości, które pozwala mi spojrzeć na pełnię jakiejkolwiek tożsamości, która wie, czym jest. A zasadniczo właśnie tego się boję, po prostu dlatego, że – powiedz do mnie: „jest w tym zbyt wiele światła”. Choć próbowałem na to spojrzeć wprost, widzę teraz – właśnie w tym błysku światła – chwilę lęku. Ale pamiętaj o jednym: mój wzorzec postepowania to lęk; mój wzorzec postępowania to idea, że już sama moja struktura w odzwierciedleniu światła jest lękiem.

Posłuchaj mnie. Zajmuję się procedurą treningu umysłu, który ofiaruje ci moją pewność co do tego, że w czasoprzestrzeni zawsze istnieje coś innego, co możesz zobaczyć. I możesz to zobaczyć teraz, jeśli zdecydujesz się ze mną na to spojrzeć. Czy chcesz posłuchać wraz ze mną o szczegółach tego, czego zamierzam nauczać z Książki Ćwiczeń? A zamierzam nauczać w taki sposób, że chcę widzieć alternatywę wobec lęku.

Spójrz na to ze mną. Zajmie to nam około sześciu minut. Pełnia częstotliwości tej myśli, że już uczestniczę w ideach różnych form lęku, to powód, dla którego postanowiłem pobyć z tobą w lęku. Cieszę się, bo nie będziesz mógł się doczekać praktyki z Książki Ćwiczeń, a będzie ona dotyczyć przeszkód dla pokoju. I pozwolisz, aby zostały one dla ciebie odmienione w związku z dzieleniem się ideą miłości i ideą lęku. Cieszę się tym i właśnie dlatego się tym zajmuję.

Mógłbyś nazwać mnie sługą Bożym. Mógłbyś nazwać mnie nauczycielem alternatywy. Odkryłem ją w swoim umyśle i dzięki niej nie jestem już zawarty w częstotliwościach tego zgromadzenia, za pomocą którego rzutowałeś na zewnątrz siebie ideę związków, których zamierzasz się trzymać jako przykładów miłości sprowadzonej do przykładowego miejsca w czasoprzestrzeni, w którym się znajdujesz.

Przeczytam ci coś z tego rozdziału. Jest to rozdział drugi Tekstu Kursu Cudów. Pojawią się w nim przykłady metody, dzięki której w przerabianych przez nas lekcjach uczysz się przemiany światła w swoim umyśle. Posłuchasz tego ze mną? Dotyczy to sposobu, w jaki tego dokonamy. Właśnie tak. Posłuchaj…

Oto jestem. Wróciłem na chwilę. Odkryłem, że ktoś nagle podszedł do mnie i podał mi wszystkie idee dotyczące słowa „lęk” oraz tego, jak to będzie działać. Ktoś próbował też przygładzić mi włosy z racji tego, że sposób, w jaki ci się prezentuję – obawiam się – może nie doprowadzić cię do idei, że tak naprawdę tym się nie przejmuję, lecz że bardziej obchodzisz mnie ty, w związku z ideą, że możemy się tym dzielić. To piękna myśl.

Jeśli cała czasoprzestrzeń dzieje się przez cały czas i jeśli nie ma w idei nauczania żadnego związku, który natychmiast nie odnosiłby się do przesłanki lęku i miłości, uznając, że będziesz miłością niezależnie od tego, jak bardzo się boisz, to jest to tak proste, jak idea, że w swoim umyśle podejmujesz decyzję, że nie będziesz się więcej bał. Wymaga to, abyś w pełni uznał, że sama definicja czasoprzestrzeni to zobiektywizowana idea lęku, czy też idea, że istnieje coś na zewnątrz, co może cię skrzywdzić… Przeczytam ci z rozdziału 2 o tym, że zboczyłeś z toru w tamtej chwili całkowitego przerażenia. A przeraziłeś się dlatego, że od tamtej pory twoja podróż była niewłaściwie ukierunkowana w związku z ideą snu, w którym się pogrążyłeś. I dojdziemy do tej idei, ale wpierw chcę, żebyś posłuchał tego. Posłuchasz?

Lekcja 13
Świat bez znaczenia rodzi lęk.

Lekcja 48
Nie ma się czego bać.

Lekcja 160
Jestem w domu. Lęk jest tu obcy – w tym miejscu i w tym czasie.

Lekcja 240
Lęk nie jest usprawiedliwiony w żadnej formie.

Lekcja 274
Ten dzień należy do Miłości. Niech się nie lękam.

Lekcja 293
Wszelki lęk przeminął i tylko miłość jest tu i teraz.

Lekcja 309
Dziś nie będę się bał wejrzeć do własnego wnętrza.

Lekcja 310
Ten dzień spędzę bez lęku i w miłości.

Lekcja 323
Z radością składam „ofiarę” z lęku, którą – jak myślałem – muszę złożyć.

Lekcja 332
Lęk zniewala świat. Wybaczenie go uwalnia.

Lekcja 348
Nie mam powodu do gniewu ani do lęku, bo Ty mnie otaczasz.
A Twoja łaska wystarczy mi w każdej potrzebie, jaką dostrzegam.

Czy podążasz za mną? Czy to jest w porządku? Zauważysz, że lekcje dotyczące naszego związku z miłością i lękiem są przykładami uznania, że miejsce, w którym się znajduję w mojej cielesnej formie, napawa mnie lękiem. A oto, co jest ciekawe… Idee, że muszę przezwyciężyć lęk lub z czegoś zrezygnować, myśląc, że odnajdę radość i szczęście poprzez nieuczestniczenie w lęku – posłuchaj – są niemożliwe.

Oto, czemu musimy się przyjrzeć w tej relacji… Spróbuję ci przeczytać tylko początkowe zdania z rozdziału 2 Kursu Cudów… Musimy się przyjrzeć samej istocie tego, co wydaje się stanowić odrębne idee na temat okoliczności, w których się znajduję. Mam ci powiedzieć dlaczego? Okoliczności dotyczące pojęcia, które masz o sobie, są tym samym, co lęk. Pogrążyłeś się w pełnej lęku idei samoograniczenia, choć w idei zaangażowania w to, co chcesz widzieć, masz tu nieustannie dostęp do światła, którego właśnie doświadczyłeś. Twój problem nie polegał na tym. Twój problem tkwił w tym, że doświadczając tego, pozostawałeś w sformułowaniu idei, że twój problem został rozwiązany… Twój problem jest już rozwiązany.

Spójrz ze mną szybko na rozdział 2 Tekstu kursu cudu przemiany twojego umysłu.

Geneza oddzielenia

Jest tu mowa o pierwotnym źródle twojego lęku. Jest to idea oddzielenia oraz pojednania, czyli twojego powrotu do pierwotnego stanu – do rzeczywistości tego, kim jesteś.

Szerzenie się to podstawowy aspekt Boga, który dał On Swemu Synowi. W akcie stworzenia Bóg rozszerzył Siebie na Swoje stworzenia i przepoił je tą samą miłującą Wolą tworzenia. Nie tylko stworzył cię w pełni, ale stworzył cię również doskonałym. Nie ma w tobie pustki. Z powodu swego podobieństwa do Stwórcy sam jesteś twórczy. Żadne dziecię Boże nie może utracić tej zdolności, ponieważ jest ona właściwa temu, czym ono jest, jednakże może ono używać jej – użyjmy tu tego słowa – w nieodpowiedni sposób poprzez projekcję, której źródłem jest jego własna obiektywna idea. To niewłaściwe posługiwanie się szerzeniem, czyli projekcja, występuje wówczas, gdy wierzysz, że istnieje w tobie jakaś pustka bądź brak, i że możesz je wypełnić swoimi własnymi ideami zamiast prawdą. Ten proces obejmuje następujące etapy:

Proszę bardzo, przeczytajmy szybko:
Po pierwsze, wierzysz, że to, co Bóg stworzył, twój umysł może zmienić.
Po drugie, wierzysz, że to, co doskonałe, można uczynić niedoskonałym bądź niepełnym.
Po trzecie, wierzysz, że możesz zniekształcić Boże stworzenia, włącznie z sobą samym.
Po czwarte, wierzysz, że możesz stworzyć sam siebie i że
ukierunkowanie twojego związku zależy od ciebie i twojej decyzji o tym, czego chcesz.

I to jest całe nauczanie o krokach, które zamierzamy podjąć w oparciu o ideę zawartą w tym rozdziale. Będzie to dotyczyło kierunku, w jakim podąży twój umysł w związku z tym, co chcesz widzieć. W programie tym świadectwo, które składasz, nabiera całkowicie nowego znaczenia.

Ważne jest, abyś zobaczył wraz ze mną tę ideę, że zapisałeś się na kurs procesu pojęciowego, czyli – powiedz do mnie: „nauczania”. Powiedz to. Sama myśl, że zamierzasz nauczać idei wynikającej z miejsca, w którym się znajdujesz w czasoprzestrzeni, to prosty powód, dla którego tu jesteś. Czy mamy się przyjrzeć temu, czym naprawdę jest projekcja?

Idea pozostawienia pustej przestrzeni… No daj spokój – to jest całe moje nauczanie – chodzi tu o pełnię naukowej idei twojego umysłu w chwili całkowitej pustki; w pojęciu odzwierciedlenia, które jesteś zdeterminowany przyjmować w swoim umyśle. Właśnie dlatego tu jesteś.

A oto problem, jaki masz w związku z projekcją swego umysłu: nie możesz nie wierzyć, że idee otaczających cię projekcji – powiedz do mnie: „wyrażają miłość”. O tak, ponieważ twoje pojęcie miłości nie może nie sprowadzać się do sposobu, w jaki otoczyłeś się w czasoprzestrzeni ideą, że problem może być rozwiązany w twoim umyśle.

A oto trudność, przed jaką staniesz wraz ze mną, jeśli spojrzymy wprost na lęk. Być może powiesz do mnie tak: ,,No cóż, nie wydaję się odczuwać w tej chwili zbyt wielkiego lęku, ponieważ wspomnienia, których używam w swych dawnych projekcjach czasu i które rzutuję w przyszłość… lub też idea podtrzymywania chwil lęku, które są tym samym, co czasoprzestrzeń, oraz idea pojedynczości miłości, którą czuję do ciebie w tej chwili i którą dzieliłem się z tobą w tej idei Tekstu Kursu Cudów…”.

Właśnie dlatego zrobimy sobie teraz krótką przerwę i usłyszysz pewną piosenkę. Zaśpiewamy ją razem. Istotą tej piosenki jest przezwyciężenie idei lęku – nie poprzez zaprzeczanie mu – posłuchaj mnie – lecz poprzez ideę konfrontacji, która jest konieczna w związku z tym, co wydaje się istnieć w tym świecie. Wydaje się, jakby idea konfrontacji, którą ci ofiaruję… O tak! Właśnie to zobaczyłem w tamtej idei. Spróbujmy tego!

Zamierzam wziąć ze sobą to światło podczas tej formalnej przerwy, kiedy to przyjrzę się z tobą idei lęku, którą przyniosłem ze sobą do idei czasoprzestrzeni. Właśnie dlatego natychmiast zaczęło się to przemieniać w ideę miłości, którą zawsze wyrażałem, ponieważ uznawałem, że gdy przemieniam to w swoim umyśle, zostaje to przemienione w miłość.

Powiedz do mnie: ,,Kocham cię”. Dziękuję. Teraz przyglądam się przez chwilę idei projekcji mojego umysłu i natychmiast widzę, że wcale nie kochałem. Nie było to jednak wymagane. Wymagane było to, abym przez chwilę nie zajmował się miłością w swym umyśle, tak abym mógł zobaczyć konflikt, który trwał tylko tę chwilę, tylko tę chwilę, tylko tę chwilę…

Czy słyszysz to, co ja?

Rzekł nocny wiatr do baranka:
Czy widzisz to, co ja?
Wysoko tam na niebie, baranku…
Czy widzisz to, co ja?
Gwiazdę tańczącą swój taniec
z ogonem długim jak latawiec,
z ogonem długim jak latawiec.

Rzekł baranek do pastuszka:
Czy słyszysz to, co ja?
Brzmienie podniebne, pastuszku…
Czy słyszysz to, co ja?
Pieśń daleką w przestworzach
o głosie potężnym jak morze,
o głosie potężnym jak morze.

Rzekł pastuszek do możnego króla:
Czy wiesz to, co ja?
Ciepło w twym pałacu, o możny królu…
Czy wiesz to, co ja?
A tam Dziecię z zimna drży.
Srebro i złoto mu zanieśmy,
Srebro i złoto mu zanieśmy.

Rzekł król do wszystkich na świecie:
Słuchajcie tego, co powiem!
O pokój się módlcie, wszyscy na świecie.
Słuchajcie tego, co powiem!
Dziecię, Dziecię śpiące tej nocy
wyzwoli nas z ciemności mocy,
wyzwoli nas z ciemności mocy.

Zauważyłeś to? Właśnie czytałem sobie o Cyklu życiowym galaktyk. Spójrz na to ze mną. Jakże jestem zdeterminowany przedstawiać się w układzie odniesienia podlegającym zmianom w świetle, które tak naprawdę dzieją się tu i teraz. Widzisz to? Jest to prostą ideą, że praktyka przemiany w świetle może być dla mnie oczywista w związku z rozdziałem 2 Tekstu Kursu Cudów. Musisz jednak posłuchać, jak naucza cię on o tym, czym jest życie, w związku z tym, czym ty jesteś w swojej świadomości, ponieważ będzie to dla ciebie ważne ze względu na wyobrażenia, które masz o sobie.

Obawiasz się, że zabieram ci twoją świadomość w cyklu życiowym galaktyk. Powiedz do mnie… Co tu jest powiedziane? „Los wszechświata”. Tak, los wszechświata. Spójrzże na siebie! Skonstruowałeś w swym umyśle idee wpatrywania się w gwiazdy wraz z miliardami planet i galaktyk, podczas gdy ty sam pozostajesz zawarty w lęku swojego umysłu. Lecz spójrz na mnie. Jeśli jesteś zawarty w sobie, to nie mogłeś nie postrzegać tego w danym momencie jako rozwiązania, a więc nieustannie powielałeś ideę miłości, co tak naprawdę jest lękiem.

Wiesz, co się wydarzyło? Sekwencja idei snu w twoim umyśle to oczywiście chwila, w której tu przyszedłeś, a teraz budzisz się dzięki podniesieniu częstotliwości światła. Posłuchasz tego ze mną? Przeczytamy razem, co jest tu powiedziane o cudzie przemiany światła, którego możesz doświadczyć. Możesz go doświadczyć w tej chwili.

Dziękuję. Posłuchaj mnie. Prawdą jest, że możesz o tym przeczytać, i przeczytamy to razem. Proszę cię jedynie, żebyś uznał tę historię, czy też założenie, że jesteś świadomością zawartą w czasoprzestrzeni i czegokolwiek byś nie zrobił, czegokolwiek byś nie zrobił, jesteś świadomy rozwiązania konfliktu. Posłuchaj…

Te wzajemnie powiązane zniekształcenia przedstawiają sobą obraz tego, co tak naprawdę wydarzyło się w oddzieleniu, czyli wtedy, gdy „zboczyłeś w lęk”. Nic z tego nie istniało przed oddzieleniem, bo i też tak naprawdę nie istnieje obecnie. Wszystko, co Bóg stworzył, jest takie, jak On. Szerzenie się jako Boskie przedsięwzięcie przypomina wewnętrzne promieniowanie, które dzieci Ojca dziedziczą po Nim. Jego rzeczywiste źródło jest wewnętrzne. Jest to równie prawdziwe w stosunku do Syna, jak i Ojca. W tym sensie stwarzanie obejmuje sobą zarówno stworzenie Syna przez Boga, jak i to, co stwarza Syn, gdy jego umysł zostaje uzdrowiony ze swej potrzeby pozostawania w czasoprzestrzeni. Wymaga to obdarzenia Syna przez Boga wolną wolą, ponieważ wszystko, co stworzone z miłości, jest hojnie rozdawane w nieustającej ciągłości, w której wszystkie aspekty są tego samego rzędu.

Uwielbiam te myśl, że spojrzysz na to z perspektywy świadomości, z perspektywy tego, jak siebie postrzegasz. Posłuchaj ze mną. Dotyczyć to będzie Testamentu Jezusa.

Ogród Edenu, czyli warunki sprzed oddzielenia, były stanem umysłu, w którym nic nie było potrzebne. Jest to tym samym, co idea chwili twojej pełni. Gdy Adam usłyszał „kłamstwa węża”, usłyszał jedynie nieprawdę. Nie musisz nadal wierzyć w to, co nieprawdziwe, chyba, że sam tak postanowisz. Wszystko to dosłownie może zniknąć teraz, w mgnieniu oka, ponieważ jest jedynie błędnym postrzeganiem tego, jak się czujesz. To, co widziane w snach, wydaje się bardzo rzeczywiste. Jednakże Biblia stwierdza, że Adam zapadł w głęboki sen, i nigdzie nie ma wzmianki o jego obudzeniu. Spójrz! Świat nie doświadczył jeszcze powszechnego przebudzenia czy też odrodzenia. Takie odrodzenie jest niemożliwe, dopóki trzymasz się – a mówię tu o tobie indywidualnie – projekcji czy też błędnego tworzenia w oparciu o idee twojej własnej sekwencji snu. Jednakże nadal masz możność szerzenia się, tak jak Bóg rozszerzył na ciebie Swego Ducha. W rzeczywistości jest to twój jedyny wybór, ponieważ dano ci wolną wolę, abyś radował się stwarzaniem tego, co doskonałe. I dlatego tu jesteś.

Jestem tu z tobą przez chwilę, ponieważ chcę, żebyś zobaczył, jak działa twój umysł. Powiedz do mnie… Poćwiczymy przez chwilę? Wiesz doskonale, że wszystko, co ci mówię, jest prawdziwe. Ćwicz… Powiedz do mnie: „Chcesz powiedzieć, że ja śnię?” Powiedz: „Śnię”. No pewnie! Jeśli istnieje tam cały wszechświat, to wiesz doskonale w sekwencji swojego umysłu, że to, co na zewnątrz, nie jest wszechświatem, jednak za każdym razem, gdy myślisz o pełni rozwiązania, pojawia się inna projekcja w twoim umyśle i otacza cię tym, co on nazywa „zboczeniem z drogi w lęk”. Tamta chwila – chwila schizmy, czarnej dziury, chwila zstąpienia w lęk, natychmiast rozprzestrzeniła się na zewnątrz, a ty znalazłeś się przez moment w pułapce sekwencji snu. Posłuchaj, posłuchaj tego ze mną…

Wszelki lęk, który czujesz w tej chwili, gdy to czytamy, można ostatecznie sprowadzić do podstawowego błędu myślowego, jakobyś miał możność przywłaszczenia sobie mocy Boga, możność użycia mocy, która nie jest Jego mocą. Oczywiście nie możesz ani nie byłeś w stanie tego zrobić. To zaś stanowi prawdziwą podstawę twojej ucieczki od lęku. Uciekasz, ponieważ przyjmujesz Pojednanie i dzięki temu uświadamiasz sobie, że twoje błędy w rzeczywistości nigdy nie miały miejsca. Dopiero gdy Adam zapadł w głęboki sen, mógł on doświadczyć w swym umyśle koszmarów. Jeżeli w momencie, gdy ktoś śni straszny sen, nagle zapali się światło, może on początkowo uznać to światło za część swego snu i obawiać się go. Posłuchaj. Jednakże gdy się budzi, zaczyna poprawnie postrzegać światło jako uwolnienie od snu, którego nie uważa dłużej za prawdziwy. To uwolnienie nie zależy od złudzeń. Posłuchaj. Wiedza, która oświeca, nie tylko cię uwalnia, ale także wyraźnie pokazuje ci, że jesteś wolny.

Posłuchaj tego ze mną. Wszelkie kłamstwa, w które być może wierzysz, nie dotyczą cudu, który z równą łatwością może wyleczyć każde z nich. Dlaczego? Bo cud nie czyni żadnych rozróżnień pomiędzy błędami w myśleniu. Zajmuje się on jedynie rozróżnieniem między prawdą z jednej strony, a błędem z drugiej. Niektóre cuda mogą wydawać się większe niż inne. Lecz pamiętaj o pierwszej zasadzie tego kursu treningu umysłu: nie ma żadnej hierarchii trudności w cudach. W rzeczywistości nie mają na ciebie żadnego wpływu jakiekolwiek przejawy braku miłości – czy to okazywane przez ciebie lub innych, przez ciebie wobec innych, czy też przez innych wobec ciebie w związku z pełnią miłości, którą odczuwasz. Pokój bowiem jest twym wewnętrznym atrybutem. Nie możesz go znaleźć na zewnątrz siebie. Choroba jest jakąś formą szukania na zewnątrz. Tym właśnie wydaje się być twoje cielesne sformułowanie. Zdrowie – idea bycia zdrowym – to wewnętrzny spokój. Umożliwia ci on pozostanie nieporuszonym brakiem miłości z zewnątrz oraz zdolnym, poprzez twą akceptację cudów, do korekty stanu wynikającego z braku miłości w innych.

Będę cię nauczał przez chwilę, jeśli mi pozwolisz… Posłuchasz tego ze mną? Posłuchaj tego, co spróbujemy teraz zrobić.

A oto dlaczego… W tej krótkiej sekwencji, w której wydawałeś się jedynie szerzyć światło, zawarty był układ odniesienia, który ofiarujemy sobie nawzajem w związku z ideą wspaniałości mocy wynikającej z nierozróżniania w twoim umyśle tego, co chcesz, żeby było prawdziwe w twoim wyobrażeniu o sobie…

Teraz zaś przyjrzę się z tobą jeszcze raz idei, że budzisz się ze snu oraz że wydaje się, iż otaczają cię idee i pojęcia, których się trzymasz w związku ze znikomością stanu, w którym pozornie się znajdujesz. Nie ma wątpliwości co do tego, że wierzysz w swojej cielesnej formie, iż obudziłeś się do tej idei – widzisz to ze mną? – że istnieje tam jakieś malutkie Słońce, a w nim odzwierciedla się idea jakiejś postaci, która będąc w stanie snu, powstaje w swym sformułowaniu czasoprzestrzeni i kieruje się ku pojęciu, że w strukturze jej pozornego umiejscowienia w tej czasoprzestrzeni zawarte są ograniczenia sekwencji snu, których używa przeciwko sobie.

Widzisz to wraz ze mną? Znaczenie rozdziału 2 w związku z ideą, że Jezus reprezentuje moment przemiany, wymaga od ciebie przede wszystkim (bardzo) elementarnego uznania, że nic z tego nie będzie prawdziwe, cokolwiek byś zrobił. I wiem, że w twoim naukowym podejściu lubisz wierzyć… I opisujesz mi moc galaktyk, które są gdzieś tam. Jesteś gotów? I co z tego? Jak ty się czujesz – teraz mówię do ciebie, mogę to zrobić przez chwilę? – wielki naukowcu, wspaniały teologu, jak ty się czujesz w strukturze swego umysłu, w swych próbach błędnego utożsamiania się z tym, co wydaje się stanowić obiektywny związek? To utożsamianie się wynika z twojego lęku przed wstąpieniem na chwilę w pustkę – mówimy tu o tym wszystkim, co dotyczy cyklu czterdziestu tysięcy lat. W tejże chwili całkowitej pustki natychmiast dokonało się jej rozszerzenie na cały wszechświat.

Widzisz to? Posłuchaj jeszcze trochę o tym, jak rozsądne są idee dotyczącego tego, jak przedstawiasz samego siebie w tej strukturze czasu. Posłuchaj tego ze mną, dobrze? Zadziwiające jest to, że będziesz myślał, iż czytam ci Kurs Cudów. Gotowy? Czytam ci Kurs Cudów! Czytam ci o twoim umyśle; czytam o tym, że nieuniknione jest to, iż jakiegokolwiek wspomnienia byś się nie trzymał w tej sekwencji snu, powiedz do mnie: „to już minęło”. Tak, całe moje nauczanie o czasoprzestrzeni polega na tym, że nie jest ona liniowa w twoim pojęciu czasu, oraz że idea… Przejdźmy teraz do tego, co nazywamy dzisiejszą lekcją.

Dzisiejsza lekcja mówi bardzo prosto, że cała czasoprzestrzeń dzieje się przez cały czas. Tak czy nie? To jest w niej powiedziane, lecz wydaje ci się, że odnajdujesz w swym umyśle sekwencje intensywnego lęku i przemieniasz je chwilowo w ideę oddzielenia związku przyczyny i skutku. Właśnie dlatego poświęciliśmy te ostatnie czterdzieści osiem minut idei lęku… Idei lęku, o której jest mowa w całym rozdziale drugim. A wiąże się to z ideą, że trenujesz swój umysł, ponieważ zboczyłeś na chwilę z drogi i znalazłeś się w czasie, i widzisz odzwierciedlenie, które trzeba naprawić w twoim umyśle.

Posłuchaj wraz ze mną tych lekcji i numerów, jakie mają one w matrycy energii. Nie ma absolutnie nic nowego w używaniu idei liczb. W tym jest sedno wszystkiego, co teraz drukujecie w tej sekwencji. Jeśli więc spojrzę na konkretną lekcję w sekwencji snu, to przypomni mi ona, że może przejść w inne sekwencje snu, za pomocą których błędnie się utożsamiałem. Posłuchaj. Oto, jak prosta jest idea trenowania twojego umysłu.

Dawanie i otrzymywanie są w rzeczywistości jednym.

Od dzisiejszej myśli zależy widzenie. W niej jest światło, bowiem godzi ona ze sobą wszelkie pozorne przeciwieństwa. Czymże zaś jest światło, jeśli nie narodzonym z pokoju rozwiązaniem, które sprawia, że wszystkie twoje konflikty oraz błędne mniemania zlewają się w jedno całkowicie prawdziwe pojęcie o tobie? Nawet i to pojęcie zniknie, ponieważ Myśl stojąca za nim zjawi się w jego miejsce. I oto spoczywasz w pokoju na wieki, bo w tejże chwili sen o twoim pojęciu siebie dobiegł końca.

Posłuchaj tego ze mną. Prawdziwe światło umożliwiające prawdziwe widzenie nie jest tym samym światłem, które ukazuje się oczom ciała. Jest ono stanem umysłu, który stał się tak jednolity, że ciemność jest zupełnie niedostrzegalna. W ten sposób to, co takie samo, jest widziane jako jedność – jako pełnia ciebie takiego, jakim stworzył cię Bóg – podczas gdy to, co różne, pozostaje niezauważone, ponieważ tak naprawdę nie istnieje.

A idea, że przerobisz ze mną rozdział 2 poprzez tę lekcję, która, tak się składa, jest dzisiejszą lekcją, oznacza, że jeśli będę zdeterminowany podtrzymywać w mojej sekwencji snu sformułowanie tego, co wydaje się być przeobrażeniem czasoprzestrzeni w moim umyśle, to wyniki tego otoczą mnie ideą, która występuje na początku rozdziału 2.

Mówi on w bardzo prosty sposób, że gdy zmienię swoje myślenie o tym, co chcę widzieć – dzięki determinacji, by nie odzwierciedlać wciąż swoich projekcji, za które przyjmuję odpowiedzialność – to uznam, że one i tak się zmieniają przez cały czas.

Czy zauważyłeś, co się właśnie wydarzyło? Zagłębiliśmy się w ideę utożsamienia czasu. Rozdział 2 mówi, że jesteś tutaj dlatego, że podążyłeś w niewłaściwym kierunku w tej sekwencji snu. Idea pojawienia się Jezusa – idea zbawienia polegającego na przemianie w świetle – w twojej sekwencji snu, jest powodem, dla którego zdecydowałeś się zaangażować w ideę przemiany, która i tak będzie się dokonywać niezależnie od tego, czy postanowisz w niej uczestniczyć, czy nie.

Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że jeśli zasadniczo uznajesz ideę, iż jesteś odpowiedzialny za swoje własne pojęcie o tym, jak chcesz siebie postrzegać, to dzięki cudowi zasady Pojednania będzie ci dużo łatwiej pozwolić na przemianę poprzez podjęcie decyzji, aby nie szukać przeszłych czy przyszłych odniesień do tego, gdzie się znajdujesz….

Czy to było w porządku? Czy zaofiarowałeś mi właśnie nowe jasne światło? Ja je zawsze przyjmę. Rozumiesz? To była chwila światła. To, jak wyglądasz w swojej cielesnej formie, oczywiście mnie nie obchodzi, jeśli rzeczywiście jesteśmy w sekwencji snu, a jesteśmy w niej… I nagle pojawiłeś się znikąd, jak w tej piosence, którą usłyszałeś o tym, że śnisz ze mną jakiś sen. Czy to odniesienie jest w porządku? Zwrócę się do ciebie – operatora tej kamery: czy śnię dobrą sekwencję dotyczącą ciebie?

Oto, co zrobiłeś. Przyjąłeś ideę, że ustanowiliśmy strukturę skojarzeń świetlnych – a to nie jest trudne – lecz to wszystko, czego zamierzamy dokonać, przerabiając rozdział 2 Tekstu opartego na cudzie konieczności twojej przemiany oraz uznaniu, że się budzisz.

Posłuchaj tego ze mną.
Jest to światło pozbawione przeciwieństw, widzenie zaś, jako uzdrowione, ma w sobie moc uzdrawiania. Jest to światło, które niesie innym twój spokój i dzieli się nim, ciesząc się, że wszystkie umysły są jednym z tobą i z samymi sobą. Posłuchaj. Jest to światło, które uzdrawia, ponieważ niesie ze sobą pojedyncze postrzeganie oparte o jeden układ odniesienia, z którego wynika jedno znaczenie.

A oto zdanie, że dawanie i otrzymywanie są w rzeczywistości jednym. Tu oto dawanie i otrzymywanie widziane są jako różne aspekty jednej Myśli, prawdziwej niezależnie od tego, które z nich jawi się jako pierwsze, a które zdaje się być na drugim miejscu. Tu rozumie się, że zachodzą one jednocześnie, bo tylko w ten sposób Myśl ta nabiera pełnego sensu. I to zrozumienie jest podstawą, która godzi wszelkie przeciwieństwa, ponieważ postrzegane są z tego samego układu odniesienia, który jednoczy tę Myśl w twoim umyśle.

Jeszcze jedna idea. Posłuchaj… Jedna Myśl, całkowicie jednolita, posłuży do zjednoczenia wszystkich myśli. To tyle samo, co powiedzieć, że jedna naprawa jest wystarczająca, by wszystko naprawić, lub że wystarczy całkowicie wybaczyć jednemu bratu, by przynieść zbawienie wszystkim umysłom, a szczególnie twojemu umysłowi, skoro wszystkie inne umysły są jedynie twoim odzwierciedleniem. Albowiem są to tylko szczególne przypadki jednego prawa, które stosuje się do każdego sposobu nauki, jeżeli kieruje nią Ten, który zna prawdę o tobie.

Spójrz na to ze mną. Ta myśl, że zdecydowałeś się zająć ideą tego kursu cudu przemiany twojego umysłu – w tym czasie i w tym miejscu – jest prostym powodem, dla którego jestem tu z tobą w twojej sekwencji snu. Nic dobrego ci nie da porównywanie innych swoich projekcji, ponieważ miejsce, do którego cię doprowadziłem, zwiększyło częstotliwość twojej sekwencji snu w związku z intencją, którą zamierzasz spełnić, pomimo – powiedz do mnie: „lęku”, czyli tego, co ci czytałem o wszystkich ideach, na które boisz się spojrzeć. I co wówczas robisz? Nie spoglądasz na to. Rozumiesz? To wciąż tam jest i gdzieś w końcu się pojawi, po prostu dlatego, że jest w twojej pamięci. Lecz ty nie chcesz na to spojrzeć i staje się to, jak mówiliśmy kiedyś – koszmarem. Jest to ideą, że będąc w swojej sekwencji snu, znajdujesz się w koszmarze czasu.

I oto nadchodzi. Oto ten jeden człowiek, którego nie chciałeś rozpoznać. Oto człowiek, który cię zaatakuje; oto człowiek, przed którym musisz się bronić; oto idea, że twoje wyobrażenia siebie mają jakieś znaczenie w znikomości twojego związku z samym sobą. Nie mają one żadnego znaczenia! Ty zaś myślisz, że obchodzi mnie świat, który cię otacza. Wcale mnie nie obchodzi. Oto rozdział 2, i wrócimy do niego później w związku z odniesieniem do cudu, który reprezentuję, przychodząc spoza czasu, by nauczać cię o tym układzie odniesienia. I właśnie dlatego jesteśmy tu razem, zaś idea tego jasnego światła jest integralną częścią tego, co ofiarujemy sobie nawzajem; tego, co ci ofiaruję, ponieważ zobaczyłem, że dajesz mi światło.

Wszystkie te wspomnienia mam w swoim umyśle, lecz światło wszechświata nie przejmuje się wyobrażeniem, które mam o sobie. Jednocząc się z samym sobą, jednoczę się z ideą tego związku – z twoim odzwierciedleniem siebie, a będzie ono
zgodne z pojedynczością naprawy chwili, w której rozegrała się cała czasoprzestrzeń, która przez chwilę była – powiedz do mnie: „całkowicie ciemna”. Tak, ta zasadnicza idea, że mógłbyś być umiejscowiony w czasoprzestrzeni innej niż Bóg, to istota twojego obudzenia z tego snu.

Dziękuję. Czy bałeś się? Oczywiście, że tak. Czy stanąłeś przed swoim lękiem i powiedziałeś wreszcie: „Przyglądałem się i słuchałem tego, co mi ofiarowujesz” – powiedz do mnie: „…i zamierzam zaryzykować”. Co masz do stracenia – spójrz na to ze mną – poprzez ideę, że przemiana twojego umysłu jest możliwa? Mam nauczać? To jest końcem tego cyklu. Rozdział 2: przybyłem, zobaczyłem to i odszedłem; przybyłem do tej sekwencji chwili całkowitej ciemności i wszedłem w światło. Byłem martwy w mojej sekwencji snu, a teraz jestem żywy dzięki zmartwychwstaniu mojego umysłu i przemianie, która prowadzi mnie teraz razem z tobą do wszechświata.

Dziękuję ci za ten przywilej – za to, że mogłem wejść do tej sekwencji czasu i zaofiarować ci zmartwychwstanie twojego umysłu, twojego umysłu, twojego umysłu, twojego umysłu. Oto krótkie interludium, którym zamierzamy się posłużyć, i które wcale nie jest związane z ideą twojej osobistej historii, lecz będzie ono po prostu odniesieniem pojawiającym się w ponadgalaktycznej idei o tym, że gdy postanowisz przemienić swój umysł, będziesz miał dostęp do wszystkich galaktyk, które – jak sądziłeś – były gdzieś na zewnątrz. Właśnie dano mi „sygnał zero” i oto jestem zerem w swoim umyśle, lecz gdy się rozprzestrzeniam, wszystko to staje się częścią tej przemiany miłości, którą czuję dzięki rozwiązaniu tego, co uważałem za problem; dzięki rozwiązaniu misji, którą przyjąłem w moim treningu umysłu, w moim treningu umysłu, w moim treningu umysłu…

ODDZIELENIE I POJEDNANIE
Naprawa przyczyny twojego zstąpienia w lęk

Odcinek ICiąg dalszy nastąpi…

Kochając aż do urzeczywistnienia – tekst filmu Mastera Teachera


Centrum Uzdrawiania przez Cuda

W Bogu wszystko jest możliwe

Serdecznie wszystkich witamy
Zawsze otwarte

JESTEŚCIE
ŚWIATŁOŚCIĄ
ŚWIATA

Kto żyje i wierzy we mnie,
nie zazna śmierci

Zapraszamy na

UZDRAWIANIE PRZEZ CUDA
WIZYTY DOMOWE

Cykl wizyt domowych
Mastera Teachera

Spotykamy się, by zademonstrować
niezrównaną moc uzdrawiania
potężnym lekarstwem
wybaczającej miłości

Wizyta pierwsza
KOCHAJĄC AŻ DO URZECZYWISTNIENIA

Powiedziano mi kilka minut temu, że czas zrobić film, na którym faktycznie dokonuję aktu uzdrawiania. Zaciekawiło mnie to bardzo, ponieważ jestem całkowicie pewny, że za każdym razem, gdy się spotykamy, mamy okazję do zdecydowanego wyrażenia – przez wzajemną miłość – pewności co do naszej pełni w relacji z Bogiem. I nie jest to prawda, ponieważ ja mówię, że to prawda, czy choćby dlatego, że odkryłem to we własnym umyśle. Jest to prawda, ponieważ nie ma alternatywy dla naszej doskonałości i naszej zdolności komunikowania się ze sobą z poziomu tej pewności. To właśnie nazywamy uzdrawianiem.

Jesteśmy w Centrum Uzdrawiania przez Cuda w Wisconsin Dells w stanie Wisconsin. Rozgłoszono za granicą, że zajmujemy się tutaj uzdrawianiem – duchowym uzdrawianiem, uzdrawianiem umysłu. Rozumiem więc, że przyciągniemy uwagę tego świata do sposobu, w jaki próbuję wyrazić moją pewność samorealizacji pod kierunkiem naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa, a także przekonanie, iż technika uzdrawiania, której używam, wiąże się w pierwszym rzędzie z moją pewnością co do mojego przebaczenia tobie, a jednocześnie z pewnością co do mojej miłości do ciebie i miłości, w której współuczestniczymy z Bogiem.

A więc stanąłem przed wyzwaniem: „Pokaż nam uzdrawianie”. Powiedziałem więc, że dobrze by było, abym posłużył się garścią terminów, które wyrażą sposób, w jaki – poprzez zmianę koncepcyjnych skojarzeń w moim umyśle – mógłbym pokazać ci prawdę o tobie. Natychmiast stanąłem w obliczu elementarnej idei, że ty sam – w swojej definicji siebie – jesteś przeszkodą na drodze do własnego pełnego uzdrowienia.

Wcale tym niezrażony chwyciłem parę książek, które odnoszą się do tego, czego próbujemy w tym miejscu nauczać. Wziąłem jedną – o, ta jest dobra: „Mistycy i mistrzowie zen” Thomasa Mertona. Zawsze wiedziałem, albo raczej wiedziałem od dłuższego czasu, że ten zakonnik trapista, Thomas Merton, był w stanie wyrazić – poprzez transformację swego umysłu – swój wgląd w ideę, że wskazówki naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa miały nam pokazać, iż królestwo Boże jest w nas, i że poprzez uwolnienie naszych mechanizmów obronnych możemy tego doświadczyć. A ci z was, których pociąga żargon chrześcijański, odkryją w tej znakomitej książce całkowite rozwiązanie dla idei chrześcijańskiego egzystencjalizmu.

Co to ma wspólnego z uzdrawianiem? Co nam to dało dobrego?

„Och, to bardzo ciekawe. W Ogrójcu był taki człowiek, który miał to doświadczenie”. A książka ta opisuje wszelkiego rodzaju doświadczenia mistyczne, które pokazują nam, że jest możliwe bezpośrednie kontaktowanie się ze stwarzającym źródłem wszechświata.

To by było na tyle o tej książce. Potem chwyciłem „Etykę” Spinozy, która jest świetnym, rozsądnym opisem procesu zastosowania racjonalizmu do mojego związku ze sobą samym i mojego ostatecznego wyrazu pojedynczości. Oto „Etyka” Spinozy. Przyglądając się jego historii, zauważyłem z ciekawością, że był on ekskomunikowany zarówno przez gminę żydowską, jak i później przez chrześcijaństwo, a więc musiał mówić coś o swoim związku z wszechświatem, co było nie do przyjęcia dla tego świata. I rzeczywiście tak było.

Siedzę więc tutaj przy tobie z tą ideą uzdrawiania, będąc całkowicie pewny, że dzięki objawieniu w moim umyśle – a nie dzięki koncepcjom – uświadomiłem sobie nową zdolność do wyrażania siebie w mojej miłości do ciebie i do Boga, zaś nauki naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa, głoszące potrzebę kochania mojego nieprzyjaciela, stały się nadzwyczaj proste, ponieważ zrozumiałem, że mój nieprzyjaciel jest tylko mną samym, i że gdy kocham i uzdrawiam mojego bliźniego, potrafię rozpoznać nową radość i cel bycia tutaj, w oddzieleniu od Boga. To taka dygresja.

A więc to nie podziałało. Nie jestem pewien, co dobrego da ci „Etyka” Spinozy.

O, teraz znalazłem odpowiedź! Natknąłem się na tę książkę i wziąłem ją. Jesteś gotowy? „Wszystko o Jezusie”. Zawarte jest tu wszystko, co Jezus powiedział czy ktoś kiedykolwiek wyobrażał sobie, że Jezus powiedział, włącznie ze wszystkimi Ewangeliami – tymi, które odrzucono, oraz tymi, które zaakceptowano w różnych instytucjach. Jest tego 300 stron z przypisami, a wszystko to nada tempo twoim poszukiwaniom odpowiedzi na pytanie o to, kim jesteś. Z pewnością zalecenie naszego zbawiciela Jezusa: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całym swoim umysłem i całą swoją duszą, a bliźniego swego jak siebie samego, ponieważ twój bliźni jest tobą”, byłoby pełną odpowiedzią na każdy problem, jaki kiedykolwiek mógłbyś mieć.

Co to ma wspólnego z uzdrawianiem? Nic. Przynajmniej dopóki nie zdołam skierować twojej uwagi – co spróbuję zrobić w tej chwili – ku pewności, że uczestnicząc w tym wspólnie, w tych chwilach, w których razem uwolniliśmy się od konieczności usprawiedliwiania naszej tu obecności, dzięki nowej komunii polegającej na przeniesieniu – przekształceniu albo przeniesieniu do nieba – dowiedzieliśmy się, że w istocie jesteśmy doskonali, jakimi stworzył nas Bóg.

Siedzę tutaj z jakimś niejasnym tytułem Mistrza-Nauczyciela. Oczekuje się ode mnie, że jakoś ci przekażę w języku, który byłby zrozumiały dla twojego koncepcyjnego umysłu, sposób, w jaki próbuję zademonstrować moją pewność – wpierw co do nierzeczywistości świata, w którym się znajdujemy, a po drugie co do istnienia przejścia, otwartego dla nas w tym momencie, dzięki któremu zobaczymy, że nie ma żadnego świata i że ten świat skończył się dawno temu.

Oto jest więc proces, który ma miejsce i miał miejsce, od kiedy podjęliśmy tę próbę komunikacji. Doświadczenie, które zaczynasz teraz ze mną podzielać w pełni twojego umysłu, to właśnie uzdrawianie. Uzdrowiciele, którzy zaczną do was przyjeżdżać z naszych nowych centrów uzdrawiania, będą wam pokazywać uzdrawiającą moc umysłu, potwierdzając, że moc, którą podzielamy, pochodzi z Uniwersalnego Umysłu.

Jest pewien niepokojący element w tej myśli, że uzdrawiam mocą mojego umysłu, choć przecież wszyscy lekarze i wszyscy uzdrowiciele używają mocy swych umysłów do definiowania choroby i lekarstwa, po to aby rozwiązać problem choroby. Idea, że posługuję się mocą mojego umysłu – a zademonstrowałem wiele przypadków remisji chorób – została opisana gdzieś w żargonie lekarskim jako „placebo”. W wielu przeprowadzonych ostatnio testach, w których pacjentom podano tabletki z cukru – placebo, a także zastosowano inne leki, odkryto – bez większego zaskoczenia, skoro każdy wiedział, że to było oczywiste – iż efekt placebo, jakkolwiek by go nie spłycono przy oczernianiu idei placebo, był dokładnie tak samo skuteczny, jak tradycyjne leczenie.

Nie mam zamiaru w to wnikać. Oczywiście, że stosuję placebo, jeżeli uznasz i zrozumiesz, że słowo „placebo” oznacza „przyjmować z wdzięcznością”. W łacińskiej Wulgacie, chyba w Psalmie 191, idea placebo to wyrażona w psalmie – czy też w kościele – odpowiedź, w której z wdzięcznością przyjmujesz czynnik Bożego uzdrowienia. A więc w tym rozumieniu na pewno stosuję efekt placebo.

No więc lekarz powiedział: „Nie do wiary! Wyzdrowiałeś dzięki placebo”. Proponuję, żebyś na to odpowiedział: „Przyjąłem łaskę Boga i zostałem uzdrowiony”. Czy jest to dla ciebie w porządku?

Oczernianie idei, że zostajesz uzdrowiony za pomocą umysłu, to absurd. Wszelkie uzdrowienie pochodzi z umysłu – wszelkie uzdrowienie, włącznie z twoimi doczesnymi skojarzeniami satysfakcji wyrażanymi w twojej determinacji, by pozostać we własnej tożsamości osobowej. W moim procesie uzdrawiania ofiaruję ci po prostu nieustającą alternatywę dla stanu, w którym się znajdujesz. Czy robię w tym jakieś postępy? Co proponujesz? Jaką książką mam się posłużyć, aby dać świadectwo mojej determinacji, że – jeżeli mi na to pozwolisz – mogę otworzyć w twoim własnym umyśle nowe drzwi, które ci pokażą, że podzielamy proste rozwiązanie, i to takie, którego zdecydowaliśmy się teraz użyć, aby zobaczyć, że braliśmy udział w obiektywnej iluzji oddzielenia, i że teraz przenosimy naszą uwagę ku pewności, iż pełnia rozwiązania jest obecna z nami w tej chwili. Właśnie teraz, właśnie w tej chwili pokazywane ci jest jasne światło. To światło tego, kim wiem, że jesteś. I pozwalasz, aby się ono ujawniło, gdy dzielimy się naszą wzajemną miłością. Dziękuję. Dziękuję.

A więc w pewnym sensie, gdybyśmy mieli porozumiewać się ze sobą, to naprawdę nie ma znaczenia, jakiej metody byśmy użyli, prawda? Odkrywamy, że do porozumienia mogłoby dojść gdziekolwiek, w dowolnym czasie, w dowolnym miejscu, i faktycznie tak jest. Technika, której będę używał przez następne 10 minut… Właśnie wziąłem to od któregoś z dzieci. Użyję techniki z książki zatytułowanej „Welwetowy króliczek”. Czy pozwolisz mi na to? Będę nauczał z poziomu pewności mojego umysłu, że ożywienie, które jest możliwe dzięki uznaniu mocy miłości w tym, co nazwalibyście przedmiotem nieożywionym… Jeśli spojrzysz przez chwilę na naturę ludzką jako na stan nieożywiony, to być może zechcesz ,,odłożyć swoje zabawki”, jak by powiedział święty Paweł.

Nie wiem, czy znasz bajkę o „Welwetowym króliczku”. To urocza historia, w której mały chłopiec dorasta z królikiem-zabawką i ożywia go swą miłością. A więc całe nauczanie procesu uzdrawiania polega na pokazaniu ci, że jeżeli mi pozwolisz, ożywię cię swoją miłością, i że jestem tak samo zależny od rozwiązania, które ci zaofiarowałem, jak i od twojej akceptacji tego rozwiązania. Jeżeli bowiem nie zdołamy go uznać poprzez nasze przebaczenie temu światu, przebaczenie sobie nawzajem w związku z konfliktem, który dotychczas wyrażaliśmy, to nie ma dla nas tutaj żadnej nadziei.

Posłuchaj mnie uważnie. Ktoś mnie zapytał: „Jakiej techniki użyjesz do uzdrawiania?” Używam techniki przebaczenia. Ponieważ przebaczyłem, nie możesz mnie obrazić. Jestem pewny swojej miłości do ciebie. Nauczam bezpośrednio w oparciu o słowa Jezusa Chrystusa. Jestem pewien, że miłość wyrażona w „Welwetowym króliczku” będzie tą samą miłością, którą podzielamy z życiem wiecznym.

Kiedy więc zacznie się uzdrawianie? A może by tak właśnie teraz? Jeżeli tylko w ciągu następnego fragmentu… Zrobimy sobie krótką przerwę za około 5 minut i może powiemy ci trochę więcej o tym, jak tego doświadczyliśmy. Jest to cud Kursu Cudów naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa. Ale chcę ci powiedzieć, jeżeli mi na to pozwolisz, co takiego weszło w skład tego treningu umysłu w przebaczaniu, w sztuce przebaczenia, którym się dzielimy, i w każdej chwili możemy przeżyć doświadczenie fizycznego uzdrowienia naszych ciał. Widzisz to? To właśnie jest celem tego filmu. Celem tego filmu jest pokazanie ci w tym czasie i w tym miejscu, dzięki uwolnieniu się od konieczności uzasadniania bólu, samotności, choroby i determinacji, by umrzeć i odrzucić proste rozwiązanie oferowane przez naszego zbawiciela Jezusa, że mamy już tego dosyć.

Chciałbym, żebyś podzielił się ze mną przez tych kilka chwil tym, że jeśli pozwolisz mi, „welwetowy króliczku”, wziąć cię w ramiona i przytulić, jeśli mogę to zrobić przez chwilę, to zanim się zorientujesz, zobaczę cię tam, wolnego. Ta wspaniała opowieść o świętym Pawle, który mawiał: „Żyję dzisiaj, teraz, dzięki łasce i miłości, które czuję i dzielę z moim zbawicielem, Jezusem Chrystusem zmartwychwstałym, który pozostał przy mnie na ten krótki czas, jaki jest mi potrzebny, by zademonstrować różnym częściom składowym mojego umysłu…” – a miejmy nadzieję, że będziesz jedną z nich – „…miłość, którą dzielę z tobą poprzez to zmartwychwstanie”. Tym właśnie jest proces uzdrawiania. I tym są zasoby, które będą ci towarzyszyć od tej chwili w odkrywaniu światła i miłości, które cię otaczają.

Posłuchaj mnie. Przez jakiekolwiek cierpienie przechodzisz, jakkolwiek zdefiniowano twoją chorobę i jakąkolwiek opatrzono ją diagnozą, nie obchodzi mnie to w najmniejszym stopniu. Zastosowanie siły naszej wzajemnej miłości uzdrowi całkowicie każdy przejaw dolegliwości ciała, jaki tylko może istnieć na tym świecie. Jesteś całkowity i doskonały, jakim Bóg cię stworzył. Nie ma niczego, co mógłbyś kiedykolwiek zrobić w czasie i przestrzeni, we wszechświecie, poza wszechświatem, czy też w niebie, co mogłoby cię powstrzymać przed byciem doskonałym i całkowitym, jakim zostałeś stworzony.

Oto lekcje, którymi się posługujemy w treningu umysłu, po to aby pokazać ci twoją własną doskonałość. Jedną z nich wziąłem dziś rano. Przerobię ją jeszcze przed przerwą. W Książce Ćwiczeń Kursu Cudów ma ona tytuł: „Moja Jaźń jest władcą wszechświata”. Co za dziwny pomysł! Czyżby moja Jaźń, z całą mocą Boga, w całkowitości mnie samego, nie posiadała przeciwieństwa, dzięki mojej intencji dzielenia się miłością i pełnią? Tak. Gdzie jestem? Tutaj? Nic mi się w tym nie przeciwstawia. Oto lekcja 253, tylko na chwilę przed przerwą: Niemożliwe jest, aby cokolwiek przyszło do mnie bez mojego zaproszenia. Powiedzcie to do mnie: „Niemożliwe jest, aby cokolwiek przyszło do mnie bez mojego zaproszenia”. To ja decyduję o rezultatach, których pragnę w swoim umyśle. To ja podjąłem decyzję, jakkolwiek dziwna by się wydawała, aby być chorym, po to aby uzasadnić to utożsamienie osobowe. Ale w tej chwili mogę zmienić zdanie i zamierzam to uczynić.

Nawet w tym świecie to ja rządzę moim przeznaczeniem. Cokolwiek się wydarza, tego pragnę. Dobrze, wypróbujmy to przez chwilę. Powiedz do mnie: „Myślę, że nie będę dłużej chorował na… (tutaj sam wypełnij puste miejsce). Myślę, że nie będę chorował na cokolwiek…” Pomyślmy o jakiejś chorobie. „Myślę, że nie muszę dłużej cierpieć z tego powodu. Myślę, że mam już tego dosyć”. I zobacz, co zacznie się dziać, ponieważ siła miłości, która zacznie teraz przez ciebie płynąć, uzdrowi cię z tego. To zadziwiająca myśl, że coś takiego może się wydarzyć.

Jeśli coś się nie wydarza, to znaczy, że nie chcę, aby się wydarzyło. Muszę to uznać. Bowiem w ten sposób jestem wiedziony poza ten świat, ku moim stworzeniom, dzieciom mojej woli, które są w niebie, gdzie moja święta Jaźń przebywa z nimi i z Tym, który mnie stworzył. Co za zdumiewająca idea! Ci z was, którzy czują działanie tego efektu placebo, decydują się po prostu wraz ze mną przyjąć łaskę Ducha Świętego – łaskę życia wiecznego, która jest wam ofiarowana jako pełnia rozwiązania.

Gdybym mógł sprawić, abyś zobaczył w tej właśnie chwili, że sprowadziłem cię do owego tu i teraz, nie zważając w ogóle na twoje przeszłe doświadczenia i z pewnością nie dbając o twoją przyszłość, bo przecież ofiaruję ci stan zmiany, który pokaże ci alternatywę, która cię zadziwi, to może nawet nazwiesz to cudem. Możesz nawet powiedziesz: „To cud”. Powiedz: „To cud”. Tak myślałem. Myślałem, że zaczniesz tego doświadczać.

Ty jesteś Jaźnią, którą stworzyłeś jako Syna, stwarzającego tak jak Ty i w jedności z Tobą. Moja Jaźń, która rządzi wszechświatem, jest tylko Twoją Wolą w doskonałej jedności z moją wolą, która może jedynie ofiarowywać Ci radosne przyzwolenie, tak by mogła się szerzyć ku samej Sobie. Co za zadziwiająca pewność bezkompromisowej alternatywy dla twej polegającej na koncepcjach ludzkiej kondycji. Ofiaruję ci ją w tym czasie i w tym miejscu! Co za zadziwiająca idea, że to uzdrowienie jest możliwe!

Zrobimy teraz krótką przerwę, dobrze? Ustawiliśmy scenerię i przytoczymy kilka słów naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa, a znajdują się one zarówno w Nowym Testamencie, jak i w Kursie Cudów, czyli jego nowej technice czy też testamencie, świadczącym o pasji jego umysłu. A więc pozostań z nami. Wracam zaraz potem. Zaraz wracam.

Posłuchaj przez chwilę, jak Jezus mówi o swej prawdziwej Jaźni i o swej pewności co do naszej uzdrawiającej mocy.

POSŁUCHAJ, JAK JEZUS UZDRAWIA…

Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności,
lecz będzie miał światło życia. A ja poprowadzę was do waszego domu w niebie.
Jestem waszym zmartwychwstaniem i światłem.
Ponieważ zaczynacie mi teraz wierzyć, zobaczycie, że nigdy nie umrzecie.
Pamiętaj, królestwo Boże jest w tobie i z tobą na zawsze.
Wy jesteście światłością świata wraz ze mną.
Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.
Jesteśmy z nieba i nikt nie wstąpił do nieba, oprócz tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego, który jest w niebie.
Jesteś jedną Jaźnią wraz ze mną. Nie jesteśmy oddzieleni. Jesteśmy życiem wiecznym.
Razem jesteśmy jedną Jaźnią w wiecznym bycie naszego Stwórcy.
Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko stanie się pojedyncze, całe twoje ciało będzie
rozświetlone. Lecz jeśli twoje oczy widzą zło, całe twoje ciało będzie w ciemności.
Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność.
Posłuchaj: Dana jest wam cała moc w niebie i na ziemi.
Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam.
Albowiem każdy kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a kołaczącemu otworzą.
Dałem ci klucze do królestwa. Są one w twoim umyśle i sercu.
Będę z wami zawsze, nawet do końca świata.
Kto we mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których ja dokonuję,
a nawet większe od tych uczyni, bo ja idę do Ojca.
Dlatego idźcie i uzdrawiajcie chorych, i wskrzeszajcie umarłych.
I powrócimy razem do naszego domu w niebie.
Teraz dajesz pokój uzdrawiania i radość wszystkim,
których spotykasz i sam zostajesz uzdrowiony.
Ci, którzy każdemu ofiarują przebaczenie,
znaleźli dom w niebie, którego świat zniszczyć nie może,
ponieważ jest on dostatecznie duży, aby zachować świat w swoim pokoju.
W tobie jest całe niebo.
Każdy spadający liść ożywa w tobie. Każdy ptak, który kiedykolwiek śpiewał, zaśpiewa ponownie w tobie, zaś każdy kwiat, który kiedykolwiek zakwitł, zachował swoją woń i piękno dla ciebie.
Jakiż cel może przewyższyć Wolę Boga i Jego Syna, aby niebo było przywrócone temu, dla którego zostało stworzone jako jego jedyny dom?
Nic przed i nic potem. Żadnego innego miejsca, żadnego innego stanu ani czasu, nic dalej ani bliżej, nic innego w żadnej formie.
To możesz przynieść całemu światu,
wraz z myślami, które weń weszły niezrozumiane przez chwilę.
Jakże lepiej twoje własne błędy mogłyby zostać doprowadzone do prawdy
niż przez twą własną gotowość sprowadzenia światła niebios wraz z tobą,
gdy idziesz poza świat ciemności w światło?

Mt 5, 6, 8, 10, 28; J 3, 8, 14;
Kurs Cudów, rozdział 25

Jesteśmy na chwilę z powrotem przy tobie. I może potrafisz teraz zrozumieć wraz ze mną, dlaczego kładziemy nacisk na moc umysłu, by zmienił on zdanie o sobie samym. Nie ulega wątpliwości, że w tak zwanym leczeniu poprzez wiarę, czy też w leczeniu duchowym, zachęcam cię, byś dzięki mocy swego umysłu zademonstrował, że komunikujemy się ze sobą jedynie za pomocą idei. Czy możesz powiedzieć to do mnie? Idea. Nie usłyszałem cię. Powiedz to. [Idea.] Dziękuję. Właśnie ty powiedziałeś „idea”. Tak.

A więc gdy używamy słów takich jak: „choroba”, „miłość”, „nienawiść”, czy „wściekłość”, nie mogą one nie rodzić emocji dotyczących idei, które mamy o nich w naszych umysłach. A idea choroby i bólu, dolegliwości ciała i bólu emocjonalnego, idea depresji i samotności, może uzyskać bardzo silną władzę nad nami i tak uczyni. Chcę ci pokazać, że pojęcie o sobie samym, którego używasz, by uzasadnić te wszystkie zdarzenia w swoim ciele, nie jest prawdziwe, i że tuż przy tobie, właśnie w tej chwili, znajduje się idea twojej doskonałości. Bo to właśnie ty powiedziałeś mi, że jest zbawiciel, że jest jakiś mesjasz, że jest ktoś, kto ma przyjść, żeby wyrazić naszą pełnię w naszym wzajemnym związku i pokierować cię ku pewności, że jest on z tobą teraz, w twoim umyśle, pokazując ci w każdej chwili twoją własną pełnię.

Zastosowanie tego w Podręczniku… Oto „Podręcznik uzdrowicieli przez cuda”, który opisuje, jak działa uzdrawianie przez cuda. To, czego dokonuję z tobą teraz w naszej wymianie miłości czy prawdziwego rozumienia tego, czym razem jesteśmy, jest procesem uzdrawiania, cudem, który dzieje się w nas przez cały czas.

Jedno zdanie: Cud jest środkiem uczenia się zmniejszającym potrzebę czasu. Tworzy on przedział czasowy niezależny od przebiegu czasu i niepodlegający jego zwykłym prawom. W tym sensie cud jest czymś pozaczasowym. W rzeczywistości mówię ci, że w tej chwili, w tym czasie, musisz i możesz być doskonały, i że każda określona wielkość czasu zamknie cię w poprzedniej możliwości, czy też w przyszłym upragnionym dokonaniu, co nie pozwoli ci zobaczyć twojej własnej pełni. To jest cud, i to cud fizyczny. I dzieje się on właśnie teraz.

Jeszcze jedno zdanie na ten temat: Cuda są zarówno początkiem, jak i końcem, toteż zmieniają czasowy porządek rzeczy. Zamiast pozwolić, by choroba przyszła i wpłynęła na ciebie, pozwalasz przez chwilę, aby choroba i twoje rozwiązanie były obecne w twoim umyśle, bo to właśnie w twoim umyśle jest rozwiązanie i wyzdrowienie. To właśnie jest cudem pewności, że nie ma niczego na zewnątrz ciebie. Świat, który widzisz, jest odzwierciedleniem twojego wewnętrznego stanu, czyli tego, jak definiujesz sam siebie. W porządku?

A więc wypróbuję z tobą szczególną formę uzdrawiania, być może wyda ci się ona znajoma. Mam nadzieję. Zamierzam dać ci moją pewność, że w tej chorobie zawiera się… Zajmę się tu chorobą neurologiczną. Zajmę się chorobą Parkinsona. Czy to będzie dla ciebie w porządku? Czy mam to zrobić z tobą?

Ci z was, którzy znają się na fizycznych chorobach neurologicznych, zrozumieją, że definicją choroby – a to jest prawdą w odniesieniu do choroby Parkinsona – byłby może brak w tobie jakiegoś określonego enzymu. W tym przypadku powiedziano ci pewnie, że jest to dopamina. Czy tak? W porządku. O proszę! Tak lepiej.

Jeżeli przyjmiesz to ode mnie, mam zamiar podnieść twój poziom wydzielania dopaminy. Czy to może być aż tak proste? Czy to możliwe, abyśmy dzięki naszej wzajemnej miłości mogli razem wywołać regenerację substancji wewnątrz naszego chemicznego utożsamienia, co sprawi, że będziemy szczęśliwi i dostarczy nam czegoś, czego nam poprzednio brakowało? Tak, placebo… Ofiaruję ci rozwiązanie i w tej chwili pobudzam w tobie wydzielanie substancji chemicznej, która zapewni przeobrażenie twojego umysłu. Nie wiem, czy mogę to zrobić. Robię to z tobą właśnie teraz. Właśnie tak. Widzisz?

Zakładamy, że ma to charakter symptomatyczny. Słyszałem, że choroba Parkinsona jest nieuleczalna. Co za nonsens! Jest uleczalna w tej chwili i za twoim pozwoleniem pokażę ci to. W porządku? Jeżeli zostanę oskarżony o leczenie symptomów, to niech tak będzie, ponieważ zaofiaruję ci rewitalizację organizmu poprzez nowy enzym. Nie użyję dopaminy, użyję… Mogę ci przecież powiedzieć, co zamierzam zrobić… Zacznę od odrobiny serotoniny. Proszę. Oto masz. Widzisz?

Odpręż się na chwilę. Jezus nazywa to „trzecim okiem”, prawda? Mówi, że wydzieliną twojej szyszynki będzie melatonina, która sprawi, że poczujesz się naprawdę zrelaksowany. Może to pomogło ci z symptomami twojego Parkinsona. A może to nie wystarczy… Może powinniśmy pobudzić trochę wydzielanie dopaminy… Jest kilka różnych miejsc, z których możemy pobrać dopaminę. Myślę, że twoją uzyskam z twojej przysadki. Czy to będzie w porządku?

W naukach mistycznych tożsamości chrześcijaństwa, a szczególnie w naukach buddyjskich i naukach hinduizmu, używamy energii naszych czakramów, czyli naszych kościołów. Nie chciałem wchodzić w definicję tego, w jaki sposób jesteś w tej chwili leczony, ale zapewniam cię, że jeżeli przyjmiesz tę miłość uzdrawiania – to placebo – i uczynisz to z wdzięcznością, to ucieszysz się ogromnie swoim nagłym wyzdrowieniem. I będzie to reakcja chemiczna. Tak, będzie to reakcja chemiczna. A wszyscy lekarze powiedzą : „Ojej, jak to miło, że mogłeś posłuchać Louisa Armstronga czy Counta Basie, Nat King Cole’a, Mozarta czy Beethovena, i nagle pobudziliśmy w tobie reakcję chemiczną, która pomogła ci w twoich dolegliwościach”.

Dobrze, zróbmy to, wy parkinsoniści. Idea, że utrata tego związku chemicznego miałaby powodować jakąś niewydolność fizyczną, jest okropna, a gdy aktywność twojego umysłu nie może być natychmiast wyrównana przez neuroprzekaźnik, którym jest zmiana definicji samego siebie, to taki właśnie będzie tego rezultat. A my to wszystko wygładzimy za pomocą dopaminy. Gotowy? Tak. Nie było to takie trudne.

Och! Czuję to. Och! Tutaj… Myślę, że… Och! Zaczynam czuć w sobie taki przepływ i doświadczam radości wyzdrowienia wyrażanej poprzez dzielenie się rozwiązaniem…

Zastosowanie porozumiewania się naszych pozornych form cielesnych, aby pokazać twoją pełnię, jest jednym z czynników cudownego uzdrawiania. Nie ulega wątpliwości, że czynności odbywające się w twoim cielesnym utożsamieniu mogą zademonstrować zarówno twoje dobre zdrowie, jak i chorobę, jeżeli tego zechcesz. Nic we wszechświecie nie może cię powstrzymać przed byciem pełnią w każdej chwili w czasie, zwłaszcza w czasie, który poświęcam ci teraz. Twoje ciało nie istnieje w żadnej chwili. Pokazuję ci teraz nowy czynnik światła w tobie, który uczyni cię bardzo szczęśliwym.

Nie zadziałało? Nie zadziałało to dla ciebie? Chcesz spróbować jeszcze raz? Pamiętaj, to jest idea. Gdybym tylko mógł sprawić, abyś pomyślał, że cud jest możliwy… Pamiętasz placebo? Dlaczego tak jest, że w testach wskaźniki wyzdrowienia w niektórych przypadkach były wyższe, gdy używano placebo zamiast rzekomego lekarstwa? Ponieważ dana osoba czuła gdzieś w sobie potrzebę wyzdrowienia. Chcę, abyś chciał zostać uzdrowiony, tak aby zniknęła konieczność używania choroby do uzasadniania tej tożsamości. Jesteś i zawsze będziesz taki, jakim Bóg cię stworzył, i nie możesz na to nic poradzić. Ale chcę przez chwilę doświadczyć tego uwolnienia, ponieważ uznaję, że jest możliwe, abyśmy dzielili się, dzięki mocy miłości, pełnią…

To właśnie było to! Czy musisz teraz szukać u mnie potwierdzenia tego, co się wydarzyło? Czy musisz rozgłaszać na prawo i lewo to niesamowite doświadczenie miłości i radości, które przeżyłeś w tym procesie uzdrawiania przez cud? Nie. Skieruj swoje podziękowania ku Górze. Podziękuj swoim szczęśliwym gwiazdom! Podziękuj gwiazdom na niebie. Podziękuj za szczęście, które cię spotkało w tym czasie i miejscu, gdyż miałeś do dyspozycji pełnię rozwiązania. Zapewniam cię, że ten świat nie podziela procesu uzdrawiania przez cuda, tak samo jak jestem pewny tego, że ty jesteś przyczyną wszystkich swoich problemów w tym świecie! I jeżeli przyjmiesz ode mnie tę elementarną przesłankę, że w tobie zawiera się pełnia rozwiązania, uczyni cię to bardzo szczęśliwym. Nie mógłbyś nie być szczęśliwy, a więc twoja idea, że jesteś ofiarą choroby Parkinsona czy też…

O tak! To jest to! Widzisz? Tak. Proponujemy ci nową alternatywę. A więc wyznaczamy pola światła, energii miłości, które powodują natychmiastowe przekształcenia naszych wzajemnych powiązań. To był mój dar dla ciebie i mam nadzieję, że go przyjąłeś. Na pewno chcę, aby tak było. Na pewno ten proces, który ci prezentuję, to moja pewność, że możesz teraz wstać i powiedzieć: „Jestem uzdrowiony i doskonały, jakim Bóg mnie stworzył” i będzie to prawdą.

Wypróbujmy to razem przez chwilę. Nie ma znaczenia, czym myślałeś, że jesteś, z jakich powodów oglądasz ten film, czym kierowałeś się w swojej determinacji, by przyjąć to lub odrzucić, by zbadać to ponownie w twoim własnym percepcyjnym umyśle. Bo jeśli mogę sprawić, abyś zasadniczo uznał, że tuż obok ciebie znajduje się nowa forma rzeczywistości w powiązaniu z tym światem i z wszechświatem, z naszym Stwórcą, to poczujesz, jak zaczyna wzbierać w tobie radość. Zaś prawdziwe uzdrowienie będzie można wyrazić za pomocą pewności, że wszędzie wokół ciebie jest Miłość Boga i nasza miłość do siebie nawzajem i że choć byliśmy zamknięci w pewnym segmencie czasu, to była dla nas dostępna inna ewentualność. Dzięki niej mogliśmy rozpoznać wzajemną miłość, a także to, że choroba Parkinsona jest dopuszczeniem do chwilowego potknięcia lub niedopasowania w naszym umyśle i wynikającej z tego fizycznej konsekwencji. I pozwolę lekarzom, aby ci to wyjaśnili.

Mam nadzieję, że dostarczyłem wam sposobności, która cieszy wielu z was… Powiedzcie do mnie: „Jak długo to potrwa?” Powiedzcie to… No cóż, już za chwilę możesz potrzebować następnego zastrzyku. Oto masz. Sprawiło to, że poczułeś się trochę lepiej. A niektórzy z was… Odległość między niemożnością poruszania się, poruszaniem się zbyt szybkim i zwykłymi drgawkami w reakcji na to, co znajduje się wewnątrz twojego umysłu, jest właśnie tym, co dla ciebie usuwam.

Mam nadzieję, że to działa. Chcę, żeby działało. Tak, rozwiązanie jest takie, że mogę cię nauczyć – a to jest bardzo proste i na pewno jest to rozwiązanie twoich symptomatycznych problemów – mogę nauczyć cię, jak zwiększać twój przepływ dopaminy. Nie mów mi, że nie mogę, ponieważ własnie to robię dla ciebie w tej chwili. Widzisz to? A ty powiesz: „Dobrze, to ma coś wspólnego z moją serotoniną”. Tak. „Tu chodzi o moją melatoninę.” „Tu chodzi o mój testosteron”. Tak. No i co z tego? Ofiaruję ci pełnię tego ponownego poddania się odnowie, która jest nieunikniona, jeżeli faktycznie nie możesz się zestarzeć, rozchorować i umrzeć bez względu na to, czego byś nie próbował. Dobrze? Dzielę się z tobą moją pewnością co do życia wiecznego dzięki mojemu objawieniu, które może ci pokazać, że bez względu na to, jak bardzo jesteś zaangażowany w związek przyczynowo-skutkowy w liniowym czasie, nie uda ci się uciec od rzeczywistości Miłości Boga, którą podzielamy. I możemy to zademonstrować poprzez nasz wspólny udział teraz, w tej chwili, w cudzie procesu uzdrowienia.

A więc czego nauczyłeś się ode mnie dzisiaj? Tego, że wszystko jest myślą. I że jeżeli tylko skłonię cię do spojrzenia na alternatywę, niezawartą w czynniku, który trzymał cię w więzach utożsamienia z chorobą i lekarstwem, to wtedy cud twojego nowego umysłu wyłoni się w tobie i stanie się częścią ciebie. Rozpoznasz wówczas własną doskonałość i zaczniesz podzielać radość z uczestnictwa w całkowicie nowym świecie, który przez cały czas cię otaczał, ale którego nie byłeś w stanie zobaczyć, bo byłeś tak bardzo zajęty własnymi projekcjami. Byłeś tak zajęty określaniem rezultatu, który chciałeś osiągnąć w oparciu o swoje dawne skojarzenia, że nie mogłeś zobaczyć nowej formy, która była wszędzie wokół ciebie.

To było częścią tej innej lekcji, lekcji 325, która mówi: Wszystko, co sądzę, że widzę, jest odzwierciedleniem myśli. Zaraz, chwileczkę. To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i usiłuje zdobyć. Te wyobrażenia są rzutowane ze mnie na zewnątrz. Następnie odzwierciedlają one we mnie to stare „ja”, które i tak dawno przeminęło. W porządku?

Sukces praktyki Książki Ćwiczeń Kursu Cudów staje się coraz bardziej widoczny na świecie i nie musisz nikomu z zewnątrz mówić, że się tym zajmujesz. Musisz jedynie… I napisz do nas. To dajemy za darmo. Próbowano nas powstrzymać przed zaprezentowaniem tej Książki Ćwiczeń światu, co jest absurdalne. Przypuszczam, że jest ona zagrożeniem, ponieważ pochodzi od Jezusa Chrystusa i oferuje ci pełnię rozwiązania w twoim własnym umyśle – i w tym sensie nie ma nic wspólnego ze światem. A więc zdobądź Książkę Ćwiczeń i przerabiaj ją w tajemnicy.

„Świat, który widzę, nic nie znaczy. Mogę zobaczyć inny świat. Mogę teraz posługiwać się mocą tego umysłu”. Zacznij to praktykować. Nie musisz tego robić w odosobnieniu, bo to działa. A wiadomości, które nadchodzą z całego świata, gdzie otwieramy ośrodki uzdrawiania, pokazują nam, że zastosowanie miłości, którą czujemy do siebie nawzajem i nasza gotowość wzięcia pod uwagę przebaczenia, to klucz do zbawienia, o ile jest prawdą, że przebaczamy w istocie sami sobie.

Jezus mówi: „Przebacz swojemu nieprzyjacielowi, ponieważ twój nieprzyjaciel jest tobą”. Mówi: „Kochaj swego bliźniego, ponieważ twój bliźni jest tobą”. Idea, że dana ci jest cała moc w niebie i na ziemi – zdecydowaliśmy się wreszcie użyć tych nauk Jezusa w poszukiwaniach rozwiązania naszego problemu… Przyznanie, że związaliśmy niebo, trzymając samych siebie w więzach tu, na ziemi, i że poprzez uwolnienie ziemi uwolnimy niebo, stało się częścią naszej determinacji, by wyrazić naszą miłość do siebie nawzajem.

A więc mam dobry pomysł dla świata. Po prostu przebaczmy jeden drugiemu i wynośmy się stąd, do diabła. Dlaczego po prostu wszyscy jednocześnie nie złożymy broni? W Polsce odbywa się teraz piękne spotkanie, przyjeżdżają Holendrzy i Niemcy… Na bardzo elemenatarnym poziomie jest możliwe, aby ludzie – nie narody ani instytucje religijne – aby ludzie spotkali się i wybaczyli sobie wzajemnie, nie dzięki zaangażowaniu jakichś instytucji, ale dzięki uznaniu, że rewolucja naszych umysłów jest konieczna, aby pokazać fałszywemu porządkowi społecznemu, że dzięki zmartwychwstaniu naszego zbawiciela możemy doświadczyć nowej łaski miłości. Nie wiem, do czego to doprowadziło, ale wiem jedno: dopóki nie będziemy gotowi kontaktować się ze sobą nawzajem w swych umysłach, niezależnie od porządku społecznego, nie może być mowy o żadnym rozwiązaniu tego problemu. Rozwiązanie dla całego tego zgiełku, śmierci i samotności, których doświadczałeś, zawiera się w twoim własnym umyśle.

Oto, co mam nadzieję, że pobudziłem, poświęcając uwagę określonej chorobie: możliwość ponownego odkrycia, że choroba znajduje się w twoim umyśle i że uzdrowiciel przez cuda może ci pomóc. A to właśnie są uzdrowiciele przez wiarę. Są to uzdrowiciele, których widzisz w telewizji chrześcijańskiej. Uwielbiam ich! Uwielbiam ich! Uwielbiam ideę, że poprzez zastosowanie miłości Jezusa możemy zostać uzdrowieni. Mój dar dla ciebie obejmuje pełnię tego utożsamienia, bez żadnego rozproszenia związanego z potępianiem tych, którzy tego nie stosują. Nie dbam o sposób, w jaki uzdrawiasz. Wiem tylko, że cała nasza moc i miłość pochodzą od Boga i tym właśnie będzie mechanizm uzdrawiania. Tak, jest on zjawiskowy. I tak, on działa. I tak, rzeczywiście uzdrowi. I tak, używamy mocy miłości, aby do tego doprowadzić.

Dziękuję za spędzenie z nami dzisiaj tej krótkiej godziny. Zostaniemy razem jeszcze przez chwilę, jeśli nam się uda, i zastosujemy tę pewność, że faktycznie jest możliwe, abyśmy przekazali za pomocą naszych umysłów to nowe rozwiązanie dotyczące nas samych.

Patrz. Czy widziałeś to? Tuż obok ciebie znajduje się ten ty, którego znam bardzo dobrze; nie ten ty, którego mi prezentujesz, ale ten ty, którego znam. Jak to możliwe? Pod kierunkiem… Użyjmy Jezusa. Rozdział 17 Ewangelii świętego Jana powie ci, że mamy jedną Jaźń. Używam tu Nowego Testamentu. Jezus mówi bardzo prosto: „Moje Ja jest twoim Ja”. I podzielamy je w całości z Bogiem.

Chcę ci pokazać, że w blasku mojej samorealizacji, w oświeceniu mojego umysłu – nie poprzez moje koncepcyjne skojarzenia – mogę dzielić się z tobą tym światłem i miłością. Chcę ci pokazać, że można cię dosłownie nauczyć procesu oświecenia twojego umysłu, który poprowadzi cię w przemianie ciemnej masy tożsamości nieodnawialnej formy ku pewności, że możesz używać twórczych energii wszechświata. I to właśnie ofiaruję ci teraz… Bezpośredni kontakt poprzez modlitwę, poprzez uświadomienie sobie, że wszędzie wokół nas działa Miłość Boga.

Ojcze niebieski, dziękujemy Ci za twoją interwencję, dzięki której mogliśmy uzdrowić chorobę Parkinsona. Tak.

Spójrzmy tylko przez chwilę na to, co ci się przydarzyło i zobaczmy, że wyzdrowiałeś dzięki zastosowaniu mocy miłości – nie według instrukcji jakiejś wymiany tego, co cię uzdrowiło, ale poprzez uświadomienie sobie, że zdrowie jest tym, czym jesteś. Czy widzisz to? Jesteś doskonały, jakim Bóg cię stworzył. Utrata własnego „ja” przez utożsamienie się z chorobą jest całkowicie bezsensowna. I tak już dawno temu skończyłeś się i przeminąłeś.

Pozostań tu ze mną przez chwilę, a pokażę ci alternatywę, która na moment zburzy twoją liniową tożsamość i ukaże ci chwilę sprzed nastania czasu i po jego zakończeniu. W tej samej chwili odczujesz stymulację swej tożsamości cielesnej i zaakceptujesz to jako placebo. Będziesz wdzięczny i zadowolony z tego rozwiązania, które ci zaofiarowałem w psalmie mojej pewności co do naszej wzajemnej miłości.

Dziękuję za twoją cierpliwość wobec mojej próby przekazania ci uzdrawiania przez cuda. Prawdopodobnie nic nie jest trudniejsze do opisania niż uzdrawianie przez cuda, ponieważ opisanie go równa się jego zaprzeczeniu. Nie potrzeba żadnego opisu tego, kim być musisz, jeżeli zostałeś doskonale stworzony przez Boga, a każdy opis sposobu, w jaki to się dokonało – oprócz ekspresji naszego przebaczenia i wzajemnej miłości – byłby zbyteczny i bezsensowny. Jesteś całkowity i doskonały, jakim Bóg cię stworzył, po prostu dlatego, że nie masz alternatywy, a dzięki swej pewności braku alternatywy nie szukasz innego rozwiązania dla własnego zbawienia prócz przyznania, że zawsze jesteś i będziesz doskonały.

Dziękuję, że przyłączyłeś się do mnie w tym przedsięwzięciu uzdrawiania. Mam zamiar się temu przyjrzeć i za waszą zgodą możemy zrobić krótki cykl filmów z myślą o tym, by przedstawić go światu. Dużo się będzie wokół tego działo, ponieważ podejmujemy się próby transformacji, która musi się wydarzyć w tożsamości naszego gatunku. Wiąże się to z pewnością, że tak naprawdę jesteśmy obywatelami wszechświata, a dzięki ekspresji natychmiastowego uzdrowienia możemy zająć nasze miejsce na zewnątrz czasoprzestrzeni, co pokaże nam, że prawdziwa komunikacja jest wszędzie wokół nas. To jest właśnie mój dar dla ciebie. Jak powiedziałby święty Paweł, może nadszedł już czas, żeby odłożyć nasze zabawki człowieka zmysłowego. Może już czas przyjąć ideę, że miłość rozwiąże wszystkie nasze problemy, ponieważ rzeczywiście tak się stanie. A więc możemy teraz zająć nasze miejsce, mając pewność co do tego, że w tym nowym kierunku znaleźliśmy pokój Boży, którego szukaliśmy.

Cieszę się, że jesteś ze mną i chcę ci jeszcze raz podziękować za twoją wytrwałość w szukaniu tego rozwiązania, ponieważ szukając – znalazłeś je. I chcę, abyś używał teraz tej mocy, tej dyscypliny, tak abyś sobie uświadomił swe własne zdolności uzdrawiania. A gdy uzdrawiamy, zostaniemy uzdrowieni. I gdy rozprzestrzeniamy naszą miłość, będziemy pewni, że Bóg jedynie daje, i że poprzez to dawanie i wdzięczność, którą czujemy za to, że jesteśmy zdrowi, możemy uczestniczyć w tej pełni z naszym bliźnim.

Zobaczymy się za chwilę. Dziękuję. Dziękuję, że przyłączyłeś się do nas w tym odcinku uzdrawiania. Może minęło więcej czasu, niż ci się wydaje. Zacząłeś nosić się z myślą, że to może być prawda. Daje nam to ogromną radość, ponieważ reprezentujemy dla ciebie nie tylko nowe milenium, ale i nowe kontinuum czasu, w którym przyjęto pełnię rozwiązania, a my dzielimy się wzajemną miłością.

Niech pokój Boży idzie teraz z tobą i z każdym z nas, gdy kończymy tę podróż z czasu do nieba. Niech nas Bóg błogosławi, każdego z nas. Do zobaczenia wkrótce. Do zobaczenia za chwilę. Spójrz na to! Czyż nie miło to widzieć? A więc uzdrawianie jednak działa! Kogo obchodzi, jak to nazywasz? Jeżeli działa, to działa. A działa. I dlatego jest to cudem! To cud! To ekscytujące i radosne! I czujesz się szczęśliwy, bo jesteś całkowity i doskonały, jakim zostałeś stworzony. Tak, wiem… Do zobaczenia wkrótce! Dziękuję…

Bajka o welwetowym króliczku

…chłopiec był zbyt podekscytowany, aby się o to troszczyć, bo jutro wyjeżdżał nad morze. A to było samo w sobie tak cudowną rzeczą, że nie mógł myśleć o niczym innym. I podczas gdy chłopiec spał, króliczek leżał sobie pośród starych książeczek z obrazkami w rogu za domkiem dla ptaków i czuł się bardzo samotny. Trząsł się trochę, bo przyzwyczaił się do spania w normalnym łóżku, a w owym czasie jego futerko było już tak wytarte i wyświechtane od przytulania, że nie dawało mu dłużej żadnej ochrony.

W pobliżu widział gąszcz krzewów malin, w których cieniu bawił się z chłopcem w minione poranki. Myślał o tych długich, słonecznych godzinach w ogrodzie, jakże szczęśliwych; i ogarnął go wielki smutek. Wydawało mu się, że widział, jak wszystkie one przemykają mu przed oczami, jedna piękniejsza od drugiej. Kwietnik, spokojne wieczory w lesie, gdy leżał w paprociach, a małe mrówki biegały po jego łapkach… I ten cudowny dzień, gdy po raz pierwszy dowiedział się, że był prawdziwy. Myślał o koniu ze skóry, tak mądrym i łagodnym, i o wszystkim, co mu powiedział. Wówczas łza, prawdziwa łza spłynęła po jego małym, wytartym aksamitnym nosku i spadła na ziemię.

A wtedy stało się coś dziwnego i cudownego, bo tam, gdzie upadła łza, wyrósł z ziemi kwiat, tajemniczy kwiat, zupełnie inny od tych, które rosły w ogrodzie. Był tak piękny, że króliczek zapomniał płakać i po prostu leżał, wpatrując się w niego. A wtedy pąk się otworzył i wyszła zeń wróżka. Była ona zgoła najbardziej uroczą wróżką na świecie. Jej sukienka składała się z pereł i kropel rosy, a kwiaty zdobiły jej szyję i włosy. Jej twarz zaś była niczym najpiękniejszy ze wszystkich kwiatów.

Wróżka zbliżyła się do króliczka, wzięła go w ramiona i pocałowała w welwetowy nosek, cały mokry od płaczu. „Króliczku”, powiedziała, „czyż nie wiesz, kim jestem?” Króliczek spojrzał na nią i wydawało mu się, że już widział jej twarz poprzednio, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie. „Jestem czarodziejską wróżką dziecinnych pokojów”, powiedziała. „Zajmuję się wszystkimi tymi zabawkami, które dzieci kochały. Gdy są one już stare i zużyte i dzieci nie potrzebują ich więcej, wtedy przychodzę, zabieram je ze sobą, i przemieniam je, tak że stają się prawdziwe”. „Czyż nie byłem prawdziwy przedtem?”, zapytał króliczek. „Byłeś prawdziwy dla chłopca”, powiedziała wróżka, „ponieważ cię kochał. Teraz będziesz prawdziwy dla wszystkich”.

I trzymając króliczka mocno w ramionach, pofrunęła z nim do lasu. Było całkiem jasno, bowiem księżyc wzeszedł, a cały las był piękny. A kwiaty paproci świeciły się jak oszronione srebro. Na otwartej polanie pomiędzy pniami drzew dzikie króliki tańczyły, rzucając cienie na aksamitną trawę. Lecz gdy zobaczyły wróżkę, przestały tańczyć i stanęły wokół w kręgu, by na nią popatrzeć.

„Przyprowadziłam wam nowego towarzysza zabawy”, powiedziała wróżka. „Macie być dla niego bardzo uprzejmi i nauczyć go wszystkiego, co powinien wiedzieć o krainie dzikich królików, bo będzie on teraz żył z wami po wsze czasy”. I znowu pocałowała króliczka i położyła go na trawie. „Biegnij i baw się, króliczku”, powiedziała. Ale króliczek siedział przez chwilę całkiem spokojnie i nawet się nie poruszył, bo gdy zobaczył wszystkie te dzikie króliki tańczące wokół niego, nagle przypomniał sobie o swoich tylnych łapach i nie chciał, żeby króliki zobaczyły, że był on cały zrobiony z jednego kawałka. Nie wiedział, że gdy wróżka pocałowała go ostatnim razem, całkowicie go odmieniła.

I siedziałby tam przez długi czas, zbyt nieśmiały, by się poruszyć, gdyby właśnie wtedy coś nie połaskotało go w nos i zanim pomyślał, co robi, podniósł tylną łapę, żeby się podrapać. I wówczas odkrył, że rzeczywiście miał tylne łapy. Zamiast wypłowiałego, welwetowego, miał brązowe futerko, miękkie i błyszczące. Uszy drgały mu same z siebie, a jego długie wąsy dotykały trawy. Dał susa, a radość używania tylnych łap była tak wielka, że zaczął rzucać się wokół po całej polanie, skacząc na boki i kręcąc się w kółko, tak jak robiły to inne króliki. I tak się tym cieszył, że gdy w końcu się zatrzymał, żeby popatrzeć, wróżki już nie było. I nareszcie był prawdziwym królikiem, w domu z innymi królikami.

Przeminęła jesień i zima. A na wiosnę, gdy dni stały się ciepłe i słoneczne, chłopiec wyszedł pobawić się w lesie za domem. A gdy się bawił, dwa króliki wychyliły się zza paproci i zerkały na niego. Jeden był cały brązowy, ale drugi miał dziwne łaty na futerku, jak gdyby dawno temu był nakrapiany, a plamy te ciągle prześwitywały. W jego małym, łagodnym nosku i okrągłych czarnych oczach było coś tak znajomego, że aż chłopiec pomyślał: „A jakże, wygląda zupełnie jak mój stary króliczek, który zgubił się, gdy miałem szkarlatynę”.

Ale nigdy nie dowiedział się, że to naprawdę był jego własny króliczek, który wrócił, żeby popatrzeć na dziecko, które jako pierwsze pomogło mu stać się prawdziwym. Królik wiedząc, że teraz już dorósł i stał się prawdziwy, wiedział, że będzie kochał chłopca na zawsze, tak samo jak mały chłopiec go kochał.

Koniec

Moją wolą jest, by nastała światłość, cz.2 – tekst filmu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

Opowieść o Kursie Cudów
i Pasji Chrystusa

„W poszukiwaniu Jezusa z Nazaretu”

Moją wolą jest, by nastała światłość.
Lekcje 73-76,
dzięki którym trwamy w naszej Twórczej Tożsamości.

Odcinek II

Spotkanie z Masterem Teacherem

Czy wszystko z tobą w porządku? W Królestwie panuje ogromna radość. Wielu z was odeszło stąd na dłuższy czas, podróżowaliście we wszechświecie i obiecaliście stawić się na umówione spotkanie. Zamierzacie teraz dotrzymać tej obietnicy poprzez naturalny proces posługiwania się światłem, ponieważ na chwilę musieliście się pojawić w tym cielesnym sformułowaniu. Oto jestem. Będę nauczał przez chwilę o uzdrowieniu, ponieważ w momencie, w którym powróciłeś, wydaje się, jakbyś był ciałem. Wydaje się, jakby odzwierciedlenie światła, które otrzymujesz, nie było częścią naturalnego procesu przemiany twojego umysłu i rozpoznawania mocy światła.

Posłuchaj mnie. Posłuchaj o tym, czego za chwilę razem dokonamy.

Naturalny proces cudownego uzdrowienia

Wszystkie wspomnienia jaźni polegającej na koncepcjach są odizolowaną masą ulotnych form nietwórczej energii światła. Choć wciąż wymyślasz sobie obiektywne związki w czasoprzestrzeni, to świat ten skończył się dawno temu. Spójrz na to ze mną. Ty jednak nie przestajesz wypełniać swojego miejsca odosobnienia obrazami choroby, bólu, samotności, cielesnego sformułowania. Te obrazy są tylko wciąż trwającymi starymi projekcjami wspomnień o dramacie twojej bezsensownej egzystencji w czasoprzestrzeni. Spójrz na to.Zgodziliśmy się już, że w każdej chwili mogą one po prostu zniknąć w nicości wielkiej amnezji – utracie pamięci – czyli w tym strukturalnym kontinuum, które wydajesz się zamieszkiwać w swoim umyśle. Oto masz.

Gdy odwieczna miłość Boga zagraża twojej potrzebie egzystencji, prosisz te postacie konfliktu, by potwierdziły konieczność twej wypełnionej strachem obrony. Lecz ciało, które sądzisz, że masz, jest – w tej właśnie chwili – jedynie chromosomalnym sformułowaniem twojej pamięci i w każdym pojedynczym momencie zupełnie nie istnieje oraz pozbawione jest jakiejkolwiek realności. I to właśnie jest punkt, w którym się znajdujesz, przerabiając lekcję 73. To kontinuum czasoprzestrzeni, w którym znajduje się ciało, jest tylko chwilową strukturą nagromadzonych schematów myślowych będących twoją projekcją.

I oto one. Oto one. Te nagromadzone schematy myślowe… Mogę się do ciebie dołączyć? Te nagromadzone schematy myślowe, które uważasz za swoją tożsamość w odbitym świetle swojego cielesnego sformułowania, przynajmniej doświadczają – jak zaczynasz potwierdzać to wraz ze mną – naturalnego procesu przemiany twojego cielesnego sformułowania. A jest to związane z pewnością co do tego, że choć pojawiłeś się tu ponownie, nie chcesz więcej zamieszkiwać czasoprzestrzeni, do której chwilowo wróciłeś.

Wróciłem wraz z tobą do czasowego układu odniesienia i zamierzam całkowicie przemienić pojęcie, które masz na swój temat. [Zdejmuje sweter] Czy mogę? Spójrz! Czy to jest w porządku? Oto jestem. Oto wróciłem do sekwencji czasu. A ty powiedz do mnie: „Jesteś tylko człowiekiem”. A czym myślałeś, że jestem? No daj spokój! Czy myślałeś, że będę jakimś tajemniczym, dziwnie wyglądającym stworem we wszechświecie? To niemożliwe. Czy potrafisz to zrozumieć? Daj spokój, będę nauczał przez chwilę, posługując się moim oświeconym umysłem.

Nie mogę być niczym więcej niż – jak myślę – jestem w czasoprzestrzeni, którą zdaję się zajmować w oparciu o względną ideę cząsteczkowego utożsamienia cielesnej formy, za pomocą której identyfikuję moją zdolność tworzenia komórek. Użyjmy tu na chwilę określenia: „komórka macierzysta”, ponieważ uwielbiam nauczać idei, że mogę przemienić twoją cielesną formę. Mam ci powiedzieć dlaczego? Twoja cielesna forma i tak już jest przemieniana. Jednak ty, trzymając się jej, upierasz się, że możesz formułować sekwencję czasową, tak jak odkryłeś, że ja to robię. Wiem, że sprawdziłeś mój życiorys. Oto osiemdziesięciolatek będący dowodem przestrzennej sekwencji, w której się znajdujesz w związku ze swoją względną ideą czasu. Jakąż mogłoby to mieć w ogóle wartość?

Skoro jestem odzwierciedleniem twojego światła, to możesz mnie postrzegać jedynie tak, jak sam definiujesz siebie w cielesnej formie, ale to co chwila się zmienia. Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Przeczytamy jeszcze trochę na ten temat? Chcę ci jeszcze poczytać, ponieważ niemożliwe jest – spójrz na to ze mną – aby w twojej własnej pamięci obejmującej światło i moc decyzji, która należała do ciebie od początku czasu aż do jego końca, był zawarty pobyt w czasoprzestrzeni, trwający, jak mówi mi nauka, czternaście miliardów lat. Kogo to obchodzi? Twoja obserwacja tego może być jedynie ideą, że tam, gdzie ustanowiłeś siebie, jesteś jakąś cielesną formą.

Poprzez wzrost częstotliwości mocy światła ofiaruję ci tak naprawdę lepszą ideę postrzeganego przez ciebie odzwierciedlenia – proszę bardzo – odzwierciedlenia siebie w cielesnej tożsamości, w tej osiemdziesięcioletniej cielesnej tożsamości… Spójrz na to ze mną. Nie odbieram ci twojej cielesnej tożsamości. Ale mówię ci, że wiesz doskonale, iż faktyczna moc decyzji nie zawiera się w twoim ciele. Daj spokój! Przecież wiesz doskonale, że posługujesz się swoim umysłem, aby określić, jak się czujesz w swoim względnym utożsamieniu z twą cielesną formą. Ależ się cieszę!

Cieszę się, ponieważ to widzisz. Wystarczy, że powiedziałbyś tak: „Nie chcę się starzeć, nie chcę chorować, jestem tym zmęczony. Jestem zmęczony wszystkimi rzeczami, które się dzieją w związku z tą ideą – tą cząsteczkową ideą wodoru i tlenu i mojej ciągłej potrzeby rozmnażania się w napięciu, jakie czuję w czasoprzestrzeni, gdzie zużywam swe siły witalne, by pogrążyć się w kolejnej tożsamości śmierci. I powtarzam to wciąż na nowo i na nowo”.

A teraz przyspieszyłem ideę czasoprzestrzeni tak, że nie ma potrzeby, abyś udawał się gdzieś w dal, aby uzyskać pewnego rodzaju odzwierciedlenie podróży. Wielu z was, tak zwanych duchowych nauczycieli, proponuje mi odbywanie długich podróży poprzez przemianę mojego cielesnego sformułowania, w którym po setkach tysięcy pokoleń, czyli tego, co nazywasz reinkarnacją… Reinkarnacją czego? Jedynym czasem, w którym mógłbyś być pełnią swojego cielesnego sformułowania, jest tu i teraz, i widzę, że to zobaczyłeś. Widzę, że to zobaczyłeś w lekcji, która mówi, że nadszedł czas, abyśmy dzięki mocy naszego umysłu przemienili moc naszego umysłu.

Chcę ci przeczytać jeszcze odrobinę o utożsamieniu nauki głoszącej ideę konfliktu choroby i lekarstwa. Odczuwając ten konflikt, wciąż uzasadniasz ideę, że faktycznie jesteś ciałem. Ale skłoniłem cię, żebyś przyznał, że to się zmienia. I gdy nie upierasz się, aby było to czasem twojej przeszłości w oparciu o twoją przyszłą tożsamość, to co takiego robisz? Pozwalasz, aby się zmieniło. Uznałeś w tej lekcji, że istnieje nowa moc, która da ci inne odzwierciedlenie ciebie samego dzięki procesowi uzdrowienia, za pomocą którego rozpoznasz, co tak naprawdę wiąże się z naturalnym procesem uzdrowienia. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj o tym nowym ciele, które właśnie się pojawiło, aby być z tobą w trakcie twojej przemiany. Posłuchaj.

To kontinuum czasoprzestrzeni, w którym się znajdujesz, jest tylko chwilową strukturą nagromadzonych schematów myślowych będących twoją projekcją. Zadziwiający jest fakt, że ciało nie istnieje w żadnej chwili. No daj spokój, ty to wiesz, ja tylko ci przypominam. Nie ma w nim nic stałego. Rok temu twoje ciało nie miało dziewięćdziesięciu ośmiu procent atomów znajdujących się w nim teraz. Trzy miesiące temu nie istniał szkielet, który wydaje ci się tak stały. Konfiguracja komórek kości tylko pozornie jest stała; różnego rodzaju atomy poruszają się swobodnie, w tę i z powrotem, przez ścianki komórek, i co trzy miesiące masz nowy szkielet.

Czy widzisz, co ci właśnie zaofiarowałem w pełni mojego umysłu? Czy widzisz, dlaczego to osiemdziesięcioletnie utożsamienie cielesne pozwala sobie – w swoim pojęciu o własnym umyśle – na przemianę tego, jak chce siebie postrzegać? Właśnie dlatego odczuwam szczęście, którym się dzielę w związku z ideą, że jeśli miałbyś zbadać ideę mojego szkieletu, to zobaczyłbyś, że komórki, które utrzymuję w moim cielesnym sformułowaniu, tak naprawdę nieustannie się regenerują. Czy mam ci powiedzieć, w czym tak naprawdę tkwi problem? Gdy twoje cielesne sformułowanie regeneruje się na poziomie komórkowym, ty posługujesz się specjalizacją tego, jak się utożsamiasz w strukturze cielesnej formy. Powiedzmy, że będę tą strukturą cielesnej formy osiemdziesięciolatka. Jeśli to prawda, to choć regeneruję idee komórek zawartych w moim ciele, używam struktury mojej cielesnej tożsamości po to, aby uzasadnić odległość początku i końca tego, co wydaje się stanowić moje cielesne sformułowanie w strukturze długości czasu. Mam wówczas nadzieję, że będę zamieszkiwał w tym czasie określoną wersję komórkowego podziału w moim umyśle, co, jak za chwilę przeczytamy, nie pozwoli mi zobaczyć, że faktycznym źródłem mojej pełni jest pojedyncza rzeczywistość mocy wszechświata. I choć mogę się rozdzielić na niezliczone cielesne formy – teraz dochodzimy do cudu – to najprostszym sposobem na pozwolenie sobie na uzdrowienie – dzięki mocy mojego umysłu – jest w pierwszym rzędzie bycie pewnym, że moc pochodzi z mego umysłu. No dalej!

O czymkolwiek jeszcze mógłbym pomyśleć – łącznie z tym, co nazywasz tym osiemdziesięcioletnim ciałem, którym, jak upierasz się, jestem w moim odzwierciedleniu twojego światła, w tej idei utożsamienia odległości między tobą a mną – jest nieprawdą, po prostu dlatego, że dzisiejsza lekcja wskazuje – dzięki mocy światła – że, powiedz do mnie: „Nie jestem ciałem”. I oto jesteś! A więc jeśli mam się pojawić w odzwierciedleniu tej idei, czemu by nie użyć regeneracyjnej mocy komórki macierzystej – nie przeszkadza mi ta idea – czyli jedności sformułowania mojego ciała w nowym układzie odniesienia, który pokaże mi moją jaźń – to, kim naprawdę jestem, ponieważ nastał wreszcie czas światła. Dziękuję…

To, jak mnie teraz postrzegasz… Spójrz na to ze mną. Nie przejmuj się tym. To nie będzie miało żadnego znaczenia. Jestem pewny, że w hologramie światła, w którym prezentujemy naszą jaźń, będziesz wierzył, że jesteś jakimś ciałem stałym. W czym jednak wyćwiczyłem twój umysł? W tym, by się tego nie trzymać. Pamięć, którą przyniosłeś ze sobą, wskazuje na rozpiętość czasu reprezentowaną przez tę dziewięćdziesięcioletnią, stuletnią, czy mającą osiem tysięcy lat cielesną tożsamość, i wiąże się ona z próbą przeobrażenia odzwierciedlenia światła w związku z tym, jak chcę wyglądać w opartym na komórkach macierzystych ożywieniu mojej jaźni – powiedz do mnie: „DNA”. DNA, które reprezentuje to, czym – jak wierzę – jestem w mojej cielesnej postaci. Dlatego też nic we wszechświecie nie może mnie nigdy powstrzymać przed posłużeniem się mocą jedności – bez żadnych odniesień poza chwilowym związkiem z czasoprzestrzenią – nie w ramach czternastu miliardów lat, z pewnością nie w ramach reprezentowanych przez osiem tysięcy lat, lecz w tym momencie, tu i teraz, bo to tu wydarzyło się uzdrowienie.

I oto nagle jesteś całkowity, uzdrowiony i doskonały – powiedz do mnie: „bez żadnego powodu”. Czy słuchasz, co mówię o cudzie? Nie było żadnego powodu. Bo zawsze byłeś całkowity i doskonały w swoim umyśle. Gdy teraz robisz tę lekcję, nie broniąc idei konfliktu w swoim cielesnym sformułowaniu, które uważałeś za niezbędne, po to aby zachować konflikt, to zaczynasz wokół siebie widzieć inne urojone postacie, które znajdują się – powiedz do mnie: „w swoim własnym odzwierciedleniu”. Tak, odzwierciedlenie, które właśnie otrzymałeś ode mnie, miejmy nadzieję, przyniosło ci radość. A przyniosłoby ci ono szczególną radość, jeśli byś na to pozwolił, właśnie dlatego, że umysł, którym się posługujesz, by podróżować we wszechświecie – spójrz na to ze mną – tak naprawdę w ogóle nie jest związany z ciałem. A gdy nie próbujesz już trzymać swego ciała w ryzach początku i końca, czyli tego, co nazywamy sekwencją śmierci, czy też sekwencją czasoprzestrzeni, to nieustannie jest ci ofiarowane prawdopodobieństwo ciągłego przeobrażania swojego cielesnego utożsamienia. A dzieje się tak dlatego, że w procesie DNA galaktycznej tożsamości powiodła się przemiana ciała w czasoprzestrzeni oraz ucieczka do wszechświata.

Używamy na to oczywiście określenia: „Jezus z Nazaretu”. Cały proces, za pomocą którego on ci się prezentuje, wyraża pewność, że nie przynależysz do czasu i miejsca, w których się znajdujesz w swoim cielesnym sformułowaniu. Mimo to używasz środków obrony swojego ciała, aby identyfikować inne ciała na zewnątrz siebie, one zaś jedynie reprezentują to, o czym myślisz, że jest inne niż ty. Posłuchaj tego. I one się starzeją, chorują i umierają, i ty również starzejesz się, chorujesz i umierasz. I żyjesz w miejscu, które już się skończyło. Żyjesz w miejscu, które już przeminęło. Żyjesz ideą zawartą w dzisiejszej lekcji, która mówi, że moc światła wreszcie wstawiła się za tobą w idei twojego odzwierciedlenia i że zobaczysz siebie inaczej.

Posłuchaj jeszcze trochę na temat wspomnienia tej przemiany, wspomnienia o tobie. Chcesz się czymś ze mną podzielić? Masz w swoim umyśle wyraźne wspomnienie – a wiąże się ono z naszym dzisiejszym filmem – o tej chwili, zanim się pojawiłeś w tej sekwencji i potem, jak z niej wyszedłeś. Widzisz to wraz ze mną? Posłuchaj przez jedną chwilę. Chcę, żebyś zobaczył, że ten trening umysłu potwierdza, że gdy wróciłeś do tej sekwencji – pamiętasz, miałem na sobie wtedy ten sweter tożsamości? – to już minęło. A więc gdzie będę w tym momencie? Powiedz do mnie: „tu i teraz”. Tak, oto jestem. I doświadczam cudu, podczas gdy przemieniam to, co chcę, żeby było we mnie prawdziwe, gdyż uświadamiam sobie, że cud tak naprawdę reprezentuje jedynie pełnię tego, czym jestem. W tym sensie cud niczego nie czyni. Co więc się stało? Powstrzymywałem wydarzenie się cudu wynikającego z mocy Miłości Boga, ponieważ wciąż kochałem konflikt mojej cielesnej tożsamości. Ale nagle to przestaje mieć jakikolwiek sens.

Dlaczego miałbym cierpieć? Dlaczego miałbym się starzeć i odczuwać konsekwencje tego, skoro szukam alternatywy, która gdzieś w czasoprzestrzeni musi być zawarta w idei innej niż to? W tym sensie ofiaruję ci jedynie – poprzez moc mojego umysłu – inną ideę o twojej stąd ucieczce. Posłuchaj. Czy posłuchasz wraz ze mną o nowej komórkowej idei, którą masz na temat swojego cielesnego sformułowania w związku z pamięcią tej miłości wyrażającej twoje rozpoznanie siebie? Czy nagle przypomnę sobie ciebie w czasoprzestrzeni? Według lekcji, które zaraz przerobię – lekcji 74 i 75 – pojawię się tu nagle, a ty mi powiesz – mógłbyś mi powiedzieć cokolwiek, np.: „gdzie się podziewałeś?” A ja na to: „No cóż, pojawiłem się, by zabrać cię do nowego miejsca w czasoprzestrzeni”. Wówczas mógłbyś mi jedynie odpowiedzieć: „Więc chodźmy”, ponieważ uznałbyś, że twoja przemiana dokonuje się nieustannie w idei twojego cielesnego sformułowania.

Posłuchasz wraz ze mną o komórkowym przeobrażeniu twojego ciała? Posłuchaj.

Wszystkie komórki twojego ciała nieustannie demonstrują uniwersalne właściwości odmładzające, lecz ty wolisz funkcjonować jako statyczna nietwórcza pamięć, którą nazywasz swoim ciałem – pamięć obiektywnego nagromadzenia mechanicznej specjalizacji. Posłuchaj.

Dopóki będziesz uporczywie bronił własnych praw historii i genetyki, nie zobaczysz nowego promienistego świata, który cię otacza. Co więc się stało? Podtrzymywanie tych praw doprowadziło – w kategoriach przestrzennych – do przytłaczającego ograniczenia oraz maksymalnego zagęszczenia potencjalnej energii światła. To zdarzenie nazywasz w czasoprzestrzeni czarną dziurą. Aha, lecz w tym momencie pojawia się również kwazar twojego ponownego zjednoczenia, w którym będziemy wspólnie uczestniczyć poprzez przemianę twojej cielesnej formy.

Posłuchaj tego ze mną.

Pamiętaj, że każda komórka twojego ciała zawiera w sobie uniwersalną rzeczywistość całego wszechświata. Co więcej, ciągłość czasu, w której znajduje się ciało, nie jest liniowa. Widzisz? To dzieje się teraz. Dlatego też ciało nie musi odczuwać konfliktu wynikającego z liniowej pamięci, którą podtrzymujesz w swoim umyśle, gdy skupiasz się na oddzieleniu. Ciało doświadczy konfliktu tylko wtedy, gdy ty się tego domagasz. Dlaczego? Tak naprawdę każdy jego organ, wytworzony i zaszufladkowany w ściśle wyodrębnionym, wyspecjalizowanym oraz najzupełniej zbędnym procesie genetycznej powtarzalności, tęskni za wolnością najwyższego doświadczenia, które zaraz będziemy mieli.

Nieprzerwane zmartwychwstanie twojego ciała dokonuje się w bardzo prosty sposób. Wystarczy, że będziesz nieustannie przeżywał ten moment ponownego zjednoczenia z wiecznie stwarzającym Umysłem Boga. Co takiego? Dzieje się to spontanicznie w każdej chwili. Jest to jedyny sposób, w jaki możesz uzdrawiać i być uzdrowionym. Spójrz na to ze mną.

Wszystkie koncepcyjne wspomnienia wytworzonej przez ciebie fizycznej tożsamości umysłu-ciała, a także otaczające ją chaotyczne projekcje iluzorycznych form, zareagują z miłością na ten cudowny proces uzdrowienia. Jest on bowiem emanacją twojego nowo oświeconego umysłu.

…twojego nowo oświeconego umysłu, w tej pewności, że zacząłeś z powodzeniem ćwiczyć wraz ze mną ideę swojego przeobrażenia, wraz z pewnością co do tego, że nadszedł na to czas w twojej tożsamości.

Oto jesteśmy. Wyjdziemy z założenia, że funkcjonujesz w cielesnej formie. A jakże! Muszę przecież założyć, że skoro kultywujesz ideę, iż jesteś cielesnym sformułowaniem, iż jesteś czynnikiem w tożsamości swego umysłu, to jest możliwe, abyś doświadczył gęstości w przemianie ciemnej formy, która wcześniej trzymała cię w twoim złudzeniu.

Bardzo cieszymy się z tego, że postanowiłeś zająć się ze mną tym procesem, bo działanie, którego źródło jest oczywiście poza czasem i przestrzenią, objawia się tym, że zaczynamy systematycznie powtarzać: „Nie, mam inną ideę na swój temat, nie wiem, co to za idea, ale wiem jedno: przyjąłem odpowiedzialność za cierpienie, ból i śmierć wyrażane w mojej cielesnej postaci, i dzieliłem się z innymi tą ideą, że musi istnieć coś innego w mocy światła, które nas otacza, co da nam – przynajmniej na chwilę – lepsze odzwierciedlenie tego, jak siebie postrzegamy w tej tożsamości”.

I w ten sposób odnieśliśmy w tym sukces, i właśnie dlatego opuścimy cię podczas tej krótkiej przerwy. Chcę, żebyś posłuchał radości emanującej z tej piosenki oraz słów, które będą twoimi słowami świadczącymi o tym, że on powrócił na chwilę, by podzielić się z tobą doskonałością swego cielesnego sformułowania, tak abyś mógł sobie uświadomić doskonałość własnego cielesnego sformułowania. Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, a my postanowiliśmy: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”. I nagle ujrzałem twoje uzdrowione ciało, i ty również nagle spojrzałeś i ujrzałeś tamtą cielesną tożsamość. W ten właśnie sposób opuszczamy to kontinuum. I znikniemy z tego światła, a światło nadal świeci w naszym umyśle, w naszym umyśle, w naszym umyśle, w naszym wspólnym umyśle…


Wracam do domu
(tekst piosenki)

Wracam do domu, wracam do domu,
Panie mój, wracam do domu.
Wracam do domu, wracam do domu,
Panie mój, wracam do domu.
Udręki odchodzą, troski znikają,
smutku nie trzeba już nikomu.
Wszyscy, których znaliśmy,
czekają na nas w domu.
Pójdziemy w światłość,
gdzie cisza jest i spokój.
Wracam do domu, wracam do domu,
Panie mój, wracam do domu.

Panie mój, wracamy do domu.

Posłuchaj lekcji 75:

Nastała światłość.
Nastała światłość. Jesteś uzdrowiony i możesz uzdrawiać. Nastała światłość. Jesteś zbawiony i możesz zbawiać. Masz w sobie pokój i niesiesz go ze sobą, dokądkolwiek idziesz. Zamieszanie, ciemność i śmierć zniknęły, gdyż nastała światłość.

Dziś świętujemy szczęśliwe zakończenie twojego długiego snu o nieszczęściu. Nie ma już żadnych mrocznych snów. Dlaczego? Nastała światłość. Dziś dla ciebie i dla wszystkich rozpoczyna się czas światłości. Jest to nowa era, w której rodzi się nowy świat. Stary świat, przemijając, nie pozostawił na nim żadnego śladu. Dzisiaj widzimy inny świat, ponieważ nastało światło.

Spójrz na to ze mną. Nasze dzisiejsze ćwiczenia będą bardzo radosne. Cienie z przeszłości nie przyćmiewają już nam oczu i nie ukrywają świata, który jest nam dany dzięki przebaczeniu. Dzisiaj uznamy nadejście nowego świata, ponieważ chcemy go zobaczyć w naszym umyśle. Dane nam będzie to, czego pragniemy. Naszą wolą jest widzieć światło, ponieważ światłość nastała.

Oto nasz okres ćwiczeń: Właśnie to chcemy widzieć, nic innego. Osiągamy ten cel dzięki naszej niepodzielnej intencji. Prawdziwy świat wyłania się dziś radośnie przed nami i możemy go wreszcie zobaczyć. Odzyskujemy wzrok, ponieważ nastała światłość i przebaczyłem światu.

Nie skupiaj się dziś na przeszłości. Zachowaj całkowicie otwarty umysł, obmyty ze wszystkich przeszłych idei i oczyszczony z każdego wyobrażenia, które wytworzyłeś. Dziś przebaczyłeś światu. Popatrz teraz na niego tak, jakbyś go nigdy przedtem nie widział. Ty jeszcze nie wiesz, jak on wygląda. Po prostu czekasz, aż zostanie ci ukazany. Podczas tej chwili oczekiwania powtórz kilka razy, powoli i cierpliwie:

Nastała światłość. Przebaczyłem światu.

Wróciłem do ciebie na chwilę, ponieważ zamierzam dokończyć tę lekcję. Chciałem jednak podzielić się z tobą radością doświadczenia samorealizacji, które przeszedłeś, przemieniając fizyczność swojej cielesnej tożsamości. Zaczyna to dla ciebie nabierać sensu. Przyjrzymy się prostocie tego? W całym wszechświecie jedynym wymogiem było zawsze to, żebym – powiedz do mnie: „rozpoznał, kim jestem”. Niezależnie od tego, czym mogłoby być życie tam we wszechświecie, nie jesteś z niego wykluczony. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteś zdecydowany odczuwać konflikt, który uważałeś za konieczny w swej cielesnej tożsamości, to rozwiązanie opierające się na wspomnieniu, które jest w twoim umyśle, nie może nie być integralną częścią ciebie, ponieważ świadczy ono o tym, że wierzysz, iż możesz być umiejscowiony w czasoprzestrzeni i mieć wspomnienie o sobie, a to nieprawda.

Uwielbiam nauczać o odzwierciedleniu światła. Czy możesz przeczytać, co tu jest napisane? Co tu jest napisane? Echo Wielkiego Wybuchu. Echo Wielkiego Wybuchu? Ha, ha! Czy przyszło ci na myśl, że gęstość masy, za pomocą której identyfikujesz się ze światłem, jest tak naprawdę tylko zawartym w tobie odbiciem światła? Czy podoba ci się ta myśl? Uwielbiam nauczać. Uwielbiam nauczać idei, że możesz podjąć inne decyzje w związku ze sobą i że są one już zawarte w twoim umyśle.

To ty mi powiedziałeś, że wyruszysz w dal ku gwiazdom. To ty byłeś zajęty swą cielesną formą i wreszcie powiedziałeś: „Nie, pewnego dnia sobie uświadomię, pewnego dnia poszukam i znajdę w sobie inny sposób cieszenia się we wszechświecie intensywną potrzebą szczęścia, które czuję w mojej cielesnej formie, ponieważ uciekam od idei, że znajduję się w pułapce tego ciała”.

No daj spokój, przecież nigdy nie będziesz zadowolony z tego, jak zorganizowałeś to cielesne sformułowanie. Zacząłeś jednak wznosić jego częstotliwość, co jest przemianą światła twojej tożsamości poprzez tę lekcję. I chcę, żebyś posłuchał jeszcze trochę tej lekcji ze względu na pewność mocy decyzji, którą zaczynasz praktykować. Czy usłyszysz teraz wraz ze mną, jak cenna jest idea cudu przemiany twojego umysłu? Dziękuję. Tak, czy zadziałało to w twoim umyśle? Oczywiście, że tak. Potem zaś spoglądasz na świat i wszystko wskazuje na to, że znowu poniosłeś porażkę, ponieważ nagle dociera do ciebie odzwierciedlenie świadczące o tym, że echo, którym rozbrzmiewasz, nie jest prawdziwą jaźnią, ponieważ echo ciebie samego, które do ciebie wraca – słuchasz? – nie jest twoją prawdziwą jaźnią. Twoja prawdziwa jaźń jest całkowicie zawarta w hologramie czasu, w którym twoja siła okazała się miliard razy większa niż całe światło, jakie będzie dla ciebie dostępne poprzez ekspansję mocy twojej decyzji, by być światłem świata.

Jesteś światłem świata. Posłuchaj. Jesteś światłem świata, prawda? Posłuchaj wraz ze mną.

Zobacz, że dzięki przebaczeniu uzyskujesz prawo do widzenia. Zrozum, że Duch Święty nigdy nie odmawia daru widzenia wybaczającym, którzy są swym własnym odzwierciedleniem. Uwierz, że nie odmówi teraz tobie. Przebaczyłeś światu. On będzie z tobą, gdy patrzysz i czekasz, i zaofiaruje ci prawdziwą wizję. Taka jest Jego Wola, a ty połączyłeś się z Nim. Czekaj więc na Niego cierpliwie. On przyjdzie. Nastała światłość. Przebaczyłeś światu. Musisz tylko zatrzymać się w ciszy na tę jedną chwilę.

 
Powiedz Duchowi Świętemu, że jesteś pewny sukcesu, ponieważ Mu ufasz. Utwierdź się w przekonaniu, że zobaczysz świat, który ci obiecał. Od tej chwili będziesz widział inaczej. Będziesz widział inaczej, ponieważ dzisiaj nastało światło. I ujrzysz świat, który czekał na ciebie od momentu, gdy nastał czas, i w którym czas się kończy.

Teraz będziemy razem ćwiczyć, przypominając sobie z radością o uzyskanej wolności. Przypominaj więc sobie co piętnaście minut, co piętnaście sekund, za każdym razem, kiedy o tym pomyślisz, że dzisiejszy dzień jest czasem szczególnego świętowania, ponieważ rozpoznajesz siebie. Podziękuj za łaskę i Miłość Boga. Ciesz się, że przebaczenie może całkowicie uzdrowić twój wzrok. Bądź pewny, że ten dzień oznacza dla ciebie nowy początek. Będziesz widział, bo mrok przeszłości zostanie rozproszony. A to, co ujrzysz, będzie tak piękne, że z radością przedłużysz ten dzień na wieczność. Spójrz na to ze mną.

Nastała światłość. Przebaczyłem światu.

Oto masz…

Bóg chciałby, abyś spoczywał w pokoju, i temu poświęćmy dzisiejszy dzień. Niech pokój pozostanie w twej świadomości, byś mógł go widzieć wszędzie. Dzisiaj bowiem świętuję z tobą szczególny czas i miejsce – początek twojego widzenia oraz wizji prawdziwego świata. On nadchodzi, by zastąpić obciążony winą świat, który dotąd uważałeś za prawdziwy.

I jestem tu teraz z tobą w związku z tą ideą o tobie. Jesteśmy tu, by razem świętować ideę przemiany naszej cielesnej tożsamości, co jest dla ciebie całkiem jasne. Czy mogę poćwiczyć z tobą przez chwilę, odnosząc się do myśli, które masz na swój temat w cielesnej formie? Powiedz do mnie: „Pismo Święte”. Tak, będę cię przez chwilę nauczał naukowej istoty pisma świętego twojej tożsamości w oparciu o fizyczne świadectwo ponownego pojawienia się pojedynczego uzdrowionego umysłu.

Nigdy w całej czasoprzestrzeni nie zaświadczono o czymś innym niż o możliwości, na którą postawiłeś – możliwości przyszłego czasu i miejsca, w którym pełnia pojawiłaby się na nowo w czasoprzestrzeni, a ty uciekłbyś do wszechświata. Nie wiem, na czym polega twoja dewocja i zupełnie mnie to nie obchodzi. Nauczam cię pewności co do tego, że ty już wiesz, że jesteś w cielesnym sformułowaniu – religię potraktujmy tu jako powrót do siebie – i jesteś pewny w swoim umyśle, bądź to w przeszłym, bądź w przyszłym odniesieniu, że alternatywa jest dla ciebie dostępna.

Oto, co zrobiłem z tobą w oparciu o ideę, że twój umysł ma moc decydowania, jakiego rozwiązania pragnie – a pochodzi to wprost z mojego jasnego światła wraz z twoim: Ustanowiłem inne miejsce w czasie, w którym otrzymujesz jaśniejsze odzwierciedlenie tego, jak chcesz siebie postrzegać, ponieważ czasoprzestrzeń, którą zajmowałeś w swej cielesnej tożsamości, była oczywiście bardzo przyćmiona lękiem, który odczuwałeś w odzwierciedleniu swej własnej jaźni. Właśnie dlatego nie byłeś w stanie zobaczyć jasnego światła, które znajdowało się tuż obok ciebie.

A teraz nagle w tej lekcji możesz to zrobić. Lekcja ta bowiem przypomni ci w stanowczy sposób, że nie podlegasz innym prawom niż prawa Boże. Pomimo twojej determinacji, by używać całej mocy swego umysłu, by być tym odzwierciedleniem światła, które zapewnia trwanie tego małego, powolnego, ciemnego kontinuum czasu, nie powiedzie ci się to. A urzeczywistnienie Pisma Świętego głoszącego ideę wyłonienia się uzdrowionego umysłu, dzięki któremu rozpoznajesz swą własną pełnię, to powód, dla którego tu jesteś, doświadczając cudu ponownego pojawienia się odzwierciedlenia światła, które jest tak jasne i mocne w swej tożsamości, że – powiedz do mnie: „mój lęk znika”. Oczywiście, że tak, ponieważ bronisz się za pomocą umiejscowienia w czasoprzestrzeni, co gwarantuje twoją śmierć, ponieważ Pismo Święte mówi w prosty sposób, że poprzez swoje przebaczenie rozpoznajesz co? – że to ty byłeś przyczyną całego bólu, samotności, idei śmierci i wrogów, którzy wydają się atakować cię, a także Boga, który cię otaczał całą tą potężna gęstością. Wszystko to było jedynie chwilowym ograniczeniem twojego umysłu. Oto, co Jezus ma do powiedzenia o tobie w tym Piśmie Świętym.

Jeszcze chwila, a świat nie będzie już was widział. Ale ja będę was widział…
Ponieważ ja żyję i wy żyć będziecie! Teraz poznacie, że ja jestem w Ojcu moim, a wy we mnie i ja w was.

Ponieważ mnie umiłowałeś i zachowałeś moją naukę, mój Ojciec cię umiłuje
i przyjdziemy do ciebie, i mieszkanie u ciebie uczynimy. Ponieważ trwacie we mnie, słowa moje trwają w was. Poproście o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Jak mnie umiłował Ojciec, tak i ja was umiłowałem.

Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja was pokrzepię. Obiecuję. Weźcie na siebie moje jarzmo, oprzyjcie się na mnie, używajcie mnie, pozwólcie, aby moja moc – moc brzemienia, które niesiecie, przemieniła was, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie.

Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie… Dziękuję. Jako duszpasterz, jako nauczyciel, chcę ci szczególnie podziękować za to, że rozpoznałeś, iż moc myśli, czyli to, co nazywamy jarzmem – bądź też decyzją, którą podejmujesz – jest tym samym, co brzemię ciemnej formy, które nosiłeś ze sobą. Jeśli twoje brzemię jest lekkie, czyli jest światłem, jak przypomina ci Jezus, to czemu by nie pozwolić, aby wszystkie twoje pojęcia o sobie zostały przemienione w świetlny układ odniesienia, w którym wszystkie idee, które nagromadziłeś w czasoprzestrzeni, będą radykalnie i nieustannie zmieniane w twoim umyśle? Bo czym one są? Jedynie myślami, które masz o sobie.

Mam w tej chwili pewną myśl o tobie i nie obchodzi mnie specjalnie, co ona symbolizuje. Dlaczego? Jestem pewny, że jeśli sam kieruję swoją mocą decydowania o wzroście częstotliwości mocy światła, która jest wszędzie wokół mnie, to jeśli nie będę siebie chronił i nie będę się obarczał brzemieniem mojej potrzeby bronienia się, to – powiedz do mnie: „rozpadnę się”. Wszystko, czego cię nauczam, to: przestań się bronić przed tą ideą, ponieważ jeśli się bronisz, będziesz cierpiał z powodu przypadłości, którą nazywamy lekcją 76. Lekcja ta wskazuje na to, że wierzysz w swojej cielesnej postaci, iż podlegasz jakiemuś innemu prawu niż prawu Bożemu. I chcę z tobą spędzić sześć minut, ponieważ chcę, żebyś posłuchał tego, jak ta lekcja opisuje twoje wyobrażenia o sobie i twoją wiarę, że rzeczywiście zamieszkujesz tę znikomą ograniczoną ideę czasoprzestrzeni.

Posłuchasz lekcji 76? Przeczytam ci same idee, tak abyś mógł przyjrzeć się sobie z perspektywy tej myśli, że przemiana wydarza się tu i teraz, przemiana wydarza się tu i teraz… Masz prawa, lecz nie masz żadnych praw poza prawem całkowitej miłości, którą czuję do ciebie tu i teraz. To właśnie są prawa życia wiecznego pochodzące od naszego Stwórcy, którego jestem integralną częścią, i ofiaruję ci to, ponieważ widzę, że ty również dzielisz się ze mną ideą, że nie podlegam prawom, które dał mi ten świat i poprzez które jestem zmuszony uznawać ograniczenie mojej cielesnej formy. Zamiast tego podzielę się pewnością, że ćwiczenie nowego światła mojej jaźni zaofiaruje mi przemianę. Udało mi się ją teraz rozpoznać w nowym kontinuum czasu, w którym nigdy nie przyszłoby mi na myśl, że mógłbym wchodzić w konflikt z samym sobą w cielesnej formie w tym małym świecie nicości.

Posłuchasz ze mną lekcji 76? Posłuchaj.

Nie podlegasz innym prawom niż prawa Boże.

Spójrz. Zwróciliśmy już wcześniej uwagę na to, jak wiele bezsensownych rzeczy myliłeś ze zbawieniem. Każda z nich narzucała ci prawa tak bezsensowne jak ty sam. Prawa te wcale cię nie wiążą. Lecz aby to zrozumieć, musisz najpierw uświadomić sobie, że nie ma w nich zbawienia. Dopóki szukasz go w tym, co nie ma znaczenia, ograniczasz się prawami, które nie mają sensu. W ten sposób usiłujesz udowodnić, że zbawienie jest tam, gdzie go nie ma.

Cieszmy się dzisiaj, że nie możesz tego udowodnić. Gdybyś bowiem mógł, szukałbyś wiecznie zbawienia tam, gdzie go nie ma, nigdy go nie znajdując. Dzisiejsza myśl mówi ci jeszcze raz, jak proste jest zbawienie. Szukaj go w miejscu, w którym na ciebie czeka, bo właśnie tam go odnajdziesz. Nie szukaj nigdzie indziej, bo nie ma go nigdzie indziej.

Posłuchaj. Pomyśl o wolności płynącej z rozpoznania, że nie jesteś ograniczony wszystkimi tymi dziwnymi i wypaczonymi prawami, które ustanowiłeś dla zbawienia twojej cielesnej formy. Ty naprawdę myślisz, że umarłbyś z głodu, gdybyś nie posiadał sterty papierowych świstków oraz stosu metalowych krążków. Naprawdę sądzisz, że mała okrągła tabletka albo trochę płynu wepchniętego w żyły za pomocą zaostrzonej igły odpędzi chorobę i śmierć. Naprawdę myślisz, że jesteś sam, gdy nie ma z tobą innego ciała.

Spójrz na to ze mną. Wszystkie te myśli są obłąkane. Ty jednak nazywasz je prawami i przyczepiasz im różne etykietki, tworząc długi katalog bezużytecznych i bezcelowych rytuałów. Myślisz, że musisz przestrzegać praw medycyny, ekonomii i zdrowia. Chroń ciało, a będziesz zbawiony.

Spójrz na to ze mną. To nie są prawa, lecz szaleństwo twojej tożsamości w czasie i przestrzeni. Spójrz. Ciału zagraża jedynie umysł, który rani sam siebie. Ciało cierpi po to, aby umysł nie dostrzegł, że jest ofiarą samego siebie. Umysł używa ciała jako maski zasłaniającej to, co naprawdę cierpi. Nie chce on zrozumieć, że jest swym własnym wrogiem; że atakuje sam siebie i pragnie śmierci; że jest w pułapce czasoprzestrzeni z własnej woli.

Spójrz na to ze mną. Nie ma żadnych praw poza prawami Boga. Ty zaś masz „prawa” odżywiania, szczepień ochronnych, leczenia oraz niezliczonych sposobów ochrony ciała.

Pomyśl dalej.Masz prawa przyjaźni związane z ideą samotności, bólu i śmierci. Być może myślisz nawet, że istnieją prawa mówiące o tym, czego Bóg będzie od ciebie wymagał w twoje własne imię. Wiele religii opiera się właśnie na tym. To kompletna bzdura! Będziesz całkowity i doskonały w swoim umyśle, czy ci się to podoba, czy nie, ponieważ nie ma żadnych praw poza prawami Boga. I pozwolisz Mu, aby do ciebie przemówił i oto, co ci powie. Będziesz słuchał Tego, który ci powie, że podlegając Bożym prawom, nie zaznasz straty, nie będziesz przyjmował zapłaty ani za nic płacił, nie będziesz niczego wymieniał ani zastępował jednej rzeczy drugą, bowiem nie ma tu żadnych materiałów zastępczych. Boże prawa nigdy nie zabierają, lecz wiecznie dają.

Posłuchaj siebie. On powie ci o Miłości Ojca, o nieskończonej radości, którą cię obdarza, o Jego tęsknocie za jedynym Synem, którego stworzył jako kanał ekspresji stworzenia. Kanał ten pozostaje zamknięty na Boga, gdy Jego Syn wierzy, że jest oddzielony od Boga w swoim wyobrażeniu o sobie.

O mój Boże! Oto jasne odzwierciedlenie idei tej nowej cielesnej postaci, w której to nowe kontinuum czasu stało się dla ciebie dostępne. Zauważyłeś to? Dawne prawa przeminęły. Odtąd jesteś już świadomy przemiany cielesnej tożsamości, w której pojawiasz się tu ze mną na chwilę spoza czasu i natychmiast zaczynasz przemieniać wszystkie idee o tym, że byłem tą cielesną postacią. I mogę sobie uświadomić radość, której doświadczam, spełniwszy misję, o tak – misję, którą przyjąłem. Polega ona na tym, że przyszedłem spoza tego układu odniesienia do miejsca i czasu, w których broniłeś się w ciemnej energii, i zaofiarowałem ci przemianę, którą oczywiście teraz zamierzasz przyjąć. Gdy to robisz, znikasz z idei czasoprzestrzeni i rozpoznajesz wszechświat światła, który cię otacza intensywną miłością. Czuję tę miłość do ciebie podczas naszej praktyki tej myśli, że czegokolwiek byśmy nie pomyśleli, nie podlegamy innym prawom niż prawa Boże, zaś moc światła, będąca tą samą mocą, której używaliśmy, by ograniczać się do idei konieczności wymiany, stała się obecnie mocą wzrastania naszej jaźni. Jest to możliwe dzięki mojemu rozpoznaniu ciebie i twojemu rozpoznaniu mnie, podczas gdy mówimy razem w tym jasnym świetle: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas” w tej nowej cielesnej postaci. I teraz widzimy, jak światło to rozszerza się na zewnątrz i włącza wszystkich tych, którzy dopiero zaczynają przyglądać się idei, że ta przemiana tak szybko zachodzi w naszych umysłach, w naszych umysłach, w szczęściu, które czuję, ponieważ uciekamy z czasoprzestrzeni; ponieważ udajemy się razem do wszechświata i uciekamy z niewoli naszej jaźni dzięki naszej miłości do życia wiecznego, którym jesteśmy razem, jesteśmy razem… Dziękuję.

MOJĄ WOLĄ JEST, BY NASTAŁA ŚWIATŁOŚĆ.
Lekcje 73-76,
dzięki którym trwamy w naszej Twórczej Tożsamości.

Odcinek II

Moją wolą jest, by nastała światłość, cz.1 – tekst filmu

KURS CUDÓW

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób, w jaki uciekasz
z niewoli czasoprzestrzeni.

Opowieść o Kursie Cudów
i Pasji Chrystusa

„W poszukiwaniu Jezusa z Nazaretu”

Moją wolą jest, by nastała światłość.
Lekcje 73–76,
dzięki którym trwamy w naszej Twórczej Tożsamości.

Odcinek I
Spotkanie z Masterem Teacherem

Oto nagle się pojawiam. Jest to zaproszenie do Wielkiego Eksperymentu. Będziemy eksperymentować z ideą, że jest możliwe, abyś w każdym momencie – w sformułowaniu światła – przemieniał swoje myślenie na temat tego, co chciałeś widzieć w związku z przeobrażeniem twojej cielesnej formy – spójrz na to ze mną – oraz ideą, że widziałem jakby w zwierciadle, niejasno.

Spójrz. Choć wydaję się widzieć cię w utożsamieniu odzwierciedlenia mojej jaźni, to prosta prawda jest taka, że zapraszam cię do eksperymentu przemiany świadomości mojego umysłu. Zrobimy dzisiaj kilka lekcji mówiących o tym, że jesteś światłem świata, a nie jakimś ciałem. Lecz najpierw posłuchaj, jak zapraszamy cię do pełnego doświadczenia idei innego miejsca. Posłuchaj. Oto masz:

Zaproszenie do Wielkiego Eksperymentu

Sprawdź, czy poprzez trening umysłu możesz włączyć osobistą religię oraz filozofię swego istnienia w nową promienną, pozbawioną lęku rzeczywistość, do której zmierza cała twoja ewolucja.

Powtórzmy: Pamiętaj, że w twoim życiu nic nie dzieje się przypadkiem. Możesz więc po prostu powiedzieć, że nadszedł czas, aby się obudzić. I rzeczywiście tak będzie, ponieważ zawsze tak było.

Otaczają cię nauczyciele, których wybrałeś, by wsparli i przyspieszyli twoją przemianę poprzez rzucenie wyzwania twej obiektywnej tożsamości. A ponieważ jesteś integralną częścią całkowitego, wiecznego, doskonale stwarzającego uniwersalnego umysłu, to nieuniknionym rezultatem tego procesu będzie twoje własne doświadczenie zmartwychwstania i oświecenia.

Spójrz na to ze mną. Twój zaborczy strach przed oświeceniem kazał ci je odrzucać. Posłuchaj. Lecz teraz powrócisz do Umysłu Boga. Po prostu przypomnisz sobie tę chwilę, w której ta przemijająca istota ludzka uległa przemianie, stając się rzeczywistością życia wiecznego. Właśnie tutaj, właśnie teraz, przejdziesz ze śmierci – czyli idei, że byłeś zawarty w ciele – do życia.

Spójrz. Nasze nauczanie to inicjacja, która dokonuje się w chwili, gdy postanawiasz dotrzeć do całkowitej uniwersalnej jaźni. Posłuchaj. Przechodzisz więc z czasu do wieczności, z pozornego koszmaru oddzielenia do przypomnienia sobie, że jesteś doskonały, jakim stworzył cię Bóg. Twoja percepcyjna tożsamość ulega przeobrażeniu w świetle.

Posłuchaj. Na tym polega twoje obudzenie. Tymczasem wszelkie przeszkody, przez które musi przeniknąć pokój, zostaną pokonane dokładnie w ten sam sposób: lęk, który je wytworzył, ustąpi miejsca miłości, i w ten sposób lęk przed tym, czym jesteś, zniknie.

Lęk przed tym, czym jesteś, znika w tym momencie, bo uświadamiamy sobie, co zdecydowaliśmy się dzisiaj osiągnąć. Czy mogę się do ciebie przyłączyć – w tym czasie i miejscu? Przede wszystkim chcę, żebyś zobaczył, jakie zastosowanie ma to, co zamierzam zrobić w naszym układzie odniesienia, gdy pojawiam się tu w cielesnej formie. Czy widzisz to?

Oto drobne wprowadzenie dla kogoś, kto będzie używał naszego Kursu Cudów. Będę się posługiwał cudem, dzięki któremu zdecydujesz się teraz –na początku swego indywidualnego procesu przebudzenia – ujrzeć w nowym świetle wszystko to, co chcę, żebyś zobaczył w związku z tym, co ci zaofiaruję poprzez działanie mojego umysłu.

Twoje doświadczenie cudu pokazuje ci po prostu układ odniesienia, w którym wiesz, kim jesteś w relacji z tym, co wydaje się stanowić twoje sformułowanie cielesne. A wiąże się to z pewnością co do tego, że aktywność… Oto mój Kurs. Teraz go tutaj położę, ponieważ chcę, żebyś zobaczył wraz ze mną, jak działa miejsce, w którym wydajesz się funkcjonować dzięki oczywistej idei, że czas – sama idea czasu – dotyczy chwili tu i teraz. Powiedz: „tu i teraz”. Czy to prawda? Innymi słowy, gdy tu przyszedłem i usiadłem z tobą… Pamiętasz tego człowieka, który był tutaj chwilę wcześniej? Oto on, oto on. O, co się stało? Czy to ten sam człowiek, który był wtedy w okularach przeciwsłonecznych i gdy znalazł się z tobą w tej sytuacji, ponownie włożył okulary, czy też po prostu pamiętasz wyobrażenie, które masz na jego temat w tym utożsamieniu?

To bardzo piękne. Dziękuję. Zajmujemy się procedurą treningu umysłu. Tak więc najpierw rozpoznajemy naszą indywidualną odpowiedzialność za to, co chcemy widzieć w związku z tym, co wydaje się odzwierciedleniem światła, które wraca do sekwencji świetlistych postaci reprezentujących nasze pozorne idee umiejscowienia w czasoprzestrzeni, gdzie ja widzę ciebie, a ty widzisz mnie, i każdy z nas stanowi cielesną formę przedstawiającą to, jak chcemy wyglądać w ideach fizyczności naszego ciała. Widzisz to wraz ze mną? I teraz oczywiście posługuję się pamięcią dotyczącą tej sekwencji… Pamiętasz tę ideę, że nauczamy o uniwersalnym umyśle? O tożsamości – pamiętasz to naukowe wyrażenie? – płaskiego wszechświata.

Uwielbiam nauczać. Uwielbiam nauczać tej idei, że związek twojego umysłu z tym, co chcesz widzieć, będzie powielać w twojej tożsamości dokładnie to, co chcesz widzieć. Przyjrzyjmy się Bogu. Lubisz określenie „Bóg” lub „jedność wszystkiego, co jest”? Wszystko, co jest, nie może być czymś więcej ani mniej niż wszystko, czym ono jest. Może być tym tylko w chwilowym odzwierciedleniu czasoprzestrzeni – posłuchaj – czyli czegoś, co również jest wszystkim.

Dobrze. Zobaczyłem, jak to ujrzałeś. A więc niezależnie od tego, jak cię postrzegam, nie będę niczym mniej ani więcej niż to, co chcę widzieć w związku z treningiem mojego umysłu. Trening ten skraca odległość, którą mam do pokonania, gdy powielam to, co wydaje się stanowić moją stałą cielesną formę. Teraz zaś zamierzam zobaczyć – posłuchaj – że ta forma doświadcza nieustannej przemiany w świetle. Oto ona – nieustanna przemiana w świetle.

Przyjrzyjmy się temu, czym jest cud. Zamierzam po prostu ci o tym przeczytać, a ty możesz mnie posłuchać. Oto jest… Znajdziemy to tutaj, a dotyczy to cudu czasoprzestrzennego związku. Będzie tu mowa o skróceniu czasowego odstępu do takiego punktu, w którym zobaczysz mnie w swojej własnej względnej idei tożsamości. A więc gdy częstotliwość światła wzrośnie w naszych wspomnieniach o mojej jaźni, to wzrośnie ona również w moim odzwierciedleniu ciebie. Wzrośnie ona do takiego stopnia, że nie będę już mógł odróżnić jasności tego, co widzę w odzwierciedleniu mojej jaźni, od tego, kim jestem we wszechświecie. Oto jak uciekam z czasoprzestrzeni. A zatem skrócę dla ciebie odstęp czasu poprzez ten kurs cudownego rozpoznania własnej tożsamości.

Właśnie tak. Spójrz na to ze mną. O tak, zobaczyłem, że nagle zacząłeś przechodzić doświadczenie przemiany miejsca, w którym się znajdujesz. Powiemy sobie dlaczego? No daj spokój – miejsce, w którym się znajdujesz, zmienia się przez cały czas i jest świadectwem cudu, który wydarza się, gdy nie bronisz swej cielesnej tożsamości. Tak naprawdę jest to uznaniem, że twoja cielesna tożsamość – twoje umiejscowienie w przestrzeni – i tak nieustannie się zmienia.

Przyjrzyjmy się zastosowaniu tego, na co on używa określenia „wertykalna percepcja”. Chodzi tu o nagłe pojawienie się innego miejsca w czasie. Znajdujesz się w nim teraz, ale nie jest ono tym samym miejscem, w którym byłeś poprzednio. Posłuchasz tego ze mną? Posłuchasz o tym, jak możemy dokonać tego porównania? Posłuchaj.

Odkrywamy całkowicie nowe miejsce w czasie i przestrzeni

Cud minimalizuje potrzebę czasu. W płaszczyźnie podłużnej, czyli horyzontalnej, rozpoznanie równości członków Synostwa zdaje się wymagać niemal nieskończenie długiego czasu. Jednakże cud twojej przemiany pociąga za sobą nagłe przesunięcie z percepcji horyzontalnej na wertykalną. Spójrz na to ze mną. To wprowadza przerwę w czasie, z której dający i biorący wyłaniają się razem dużo dalej w czasie, niż byliby w przeciwnym razie. Tak więc cud ma wyjątkową właściwość znoszenia czasu w takim stopniu, że czyni zbędnym ten okres, który obejmuje. Usłyszałeś to? Nagle znajdujesz się w zupełnie innej przestrzeni i czasie. Posłuchaj. Nie ma żadnego związku między czasem trwania cudu, a czasem, do którego on się odnosi. Spójrz. Cud zastępuje uczenie się, które mogłoby zająć tysiące lat. Spójrz na to ze mną. Czyni on to dzięki zasadniczemu rozpoznaniu doskonałej równości dającego i biorącego, na której opiera się cud. Cud skraca czas przez zburzenie go. Powtórzmy jeszcze raz: skraca on czas przez zburzenie go, eliminując w ten sposób niektóre przedziały czasowe. Ale posłuchaj. Dokonuje on tego jednak w obrębie dłuższej sekwencji czasu związanej z tym, jak siebie postrzegasz.

I oto jesteś. Dziękuję ci za to. Owo przemieszczenie cyklicznej przygody obejmującej odległość, która wcześniej reprezentowała naszą tożsamość, pozwala nam… Oto jestem ponownie i pojawiam się tu w cielesnej postaci. Spójrz, przedstawiam ci wspomnienie o sobie w cielesnej postaci. Kurs Cudów zaś uczy nas wprost z pojedynczego uzdrowionego umysłu cielesnego sformułowania, że będę musiał dobrowolnie pojawić się na nowo w ciele, w czasoprzestrzeni, tak abyś mógł rozpoznać odzwierciedlenie światła, za pomocą którego użyję ciebie jako świadectwa mojego rozpoznania siebie w pewności co do tego, że pełnia czasu, którą reprezentuję… Teraz będę nauczał, posługując się Książką Ćwiczeń Kursu Cudów, i zaofiaruję ci – spójrz na to ze mną – odzwierciedlenie światła, dzięki któremu nie będziesz bał się zmian, do jakich musi dojść w twojej tożsamości, niezależnie od tego, jak siebie postrzegałeś w tym wyobrażeniu.

Oto, co zrobiliśmy razem w całej czasoprzestrzeni, tam we wszechświecie – przyspieszyliśmy przeobrażenie naszej tożsamości. O, właśnie mnie zobaczyłeś, właśnie mnie zobaczyłeś ponownie i nagle, być może, powiedziałeś: „Co się stało z tamtym utożsamieniem czasu? On tam był przed chwilą w swoim pojęciu o sobie, a teraz wydaje się, że gdzieś zniknął”. Czy zaufasz mi? On tak naprawdę znika w każdej chwili.

Chcę ci coś przeczytać. Pamiętasz? Skończyliśmy właśnie lekcję 72 mówiącą o twoim lęku przed utratą zniewolenia twojej cielesnej tożsamości. Rozumiesz? Innymi słowy: „Jeśli utracę swoje ciało, to będę martwy”. Co za bzdury! Idea bycia żywym w utożsamieniu czasu lub bycia martwym w utożsamieniu czasu wciąż wskazuje na to, że jesteś w niewoli sekwencji czasu i rzeczywiście wierzysz w jego upływ. Czy to prawda? Innymi słowy, gdzieś w tej sekwencji, czyli w tym, co wydaje się stanowić to cielesne sformułowanie, dzieliłeś się chwilowo z kimś innym tą powracającą wciąż ideą galaktycznych prób przemienienia swojej cielesnej formy, lecz prawda jest taka, że to wszystko emanowało z pojęcia, które masz o sobie.

Tak jak człowiek postrzega siebie samego, tak też będzie postrzegał to, co na zewnątrz, lecz idea przemiany umysłu może być moją pewnością, że czas potrwa i trwał tylko tę jedną chwilę, a więc zasadniczo nie masz już czasu, aby – powiedz do mnie: „bać się przestrzeni”. Oczywiście, że tak. Nie musisz się obawiać przestrzeni w swoim pojęciu o sobie. Pamiętam szczególne okoliczności, w których miałem nauczać cię o kosmologicznej antygrawitacji lub prezentowałem ci moją pewność, że wszystkie idee… oto masz: Cykle życiowe galaktyki.

Co to dla ciebie znaczy? Co chcesz, aby znaczyło? Czy chciałbyś wziąć pod uwagę ideę, że to, co ci oferuję, jest korektą twojej wizji siebie, zawartej w pełni tego, czym wiem, że jesteś? Dałeś mi bowiem wskazówki – w tym czasie i miejscu – abym wytrenował twój umysł w rozpoznawaniu, że dzieje się tu coś innego, czego kiedyś się bałeś.

Nazywamy to Kursem Cudów. Świadczy to o tym, że choć rzekomo jawisz się w tej cielesnej formie, to pozwalasz, aby naturalna przemiana twojego pojęcia o sobie reprezentowała lepsze odzwierciedlenie światła, które wcześniej pokazywało ci coś, co musiałeś chronić w swoim wyobrażeniu o czasoprzestrzeni. Nie mogę się oprzeć, by nie przeczytać ci jeszcze trochę o tym, czym jest pełnia czasu. I choć może nie patrzysz na to w ten sposób, to naukowe dowody mówią mi, że mamy około czternastu miliardów lat. Proszę bardzo, mamy około czternastu miliardów lat. Spójrz na to ze mną. Homo sapiens – idea struktury DNA mojego umysłu – nie ma wiele więcej niż czterdzieści tysięcy lat.

Posłużmy się więc związkiem czterdziestu tysięcy lat z odzwierciedleniem świetlnych porównań, których dokonujemy po to, aby identyfikować się z obrazami świadczącymi o naszym wyobrażeniu. Lecz nagle pojawiamy się ponownie w chwili w czasie, w której wiemy doskonale, że możemy uniknąć tego odstępu czasu, który upłynie między teraźniejszością a dwunastoma tysiącami lat. A zrobisz to poprzez podjęcie decyzji w swoim umyśle, że już nie chcesz tych pozornych odstępów, w których widzę cię jako postać cielesną, a ty i ja starzejemy się razem w związku z ideą naszego DNA, oraz cierpimy z powodu śmierci, bólu, samotności, powodzi i wszystkich tych rzeczy, które dzieją się w tym świecie – posłuchaj – zamiast rozpoznać, że możemy przemienić nasz umysł, a gdy przemienimy swój umysł, ten świat się zmieni.

Oto jesteś! Gdy przemienimy swój umysł dzięki lekcji 73, to nagle zobaczymy, że pozwoliliśmy, aby nowe światło wniknęło w przestrzeń między nami w naszym przeobrażeniu. A to, jak cię teraz postrzegam, nie będzie już ograniczone ideą, którą zamierzałeś targać ze sobą. Teraz odnoszę się do siebie jako świadectwa fizyczności. Czego nauczał Staruszek? Czy jako Staruszek nauczam, że jestem tą osiemdziesięcioletnią strukturą cielesnej formy? Nie bądź śmieszny! Spójrz na mnie! Wiesz doskonale w swoim umyśle, że nie jesteś pięćdziesięcioletnim ciałem lub ośmiotysięcznym ciałem. Wiesz doskonale, że struktura twojej kosmologicznej tożsamości, opartej na gęstości masy sformułowanego światła, odnosi się jedynie do widzialnych galaktycznych pojęć, które tak naprawdę nie mają nic wspólnego z twoją świadomością, i ty to wiesz. Właśnie dzięki temu wiesz, że nie znajdujesz się w jakimś miejscu w czasoprzestrzeni.

Dopóki jednak używasz idei miejsca w czasoprzestrzeni, będziesz skazany na to, co nazywamy gęstością masy cząsteczkowej grawitacji, która zmusza cię do bronienia się – posłuchaj mnie – zamiast pozwolić ci się rozpaść. Kiedy rozpadłeś się w tamtym momencie, pojawiłeś się w innej przestrzeni i w innym czasie. Posłuchaj mnie. Posłuchaj tego.

Każdego dnia i w każdej minucie każdego dnia, i w każdej chwili, którą zawiera w sobie każda minuta, przeżywasz jedynie na nowo tę pojedynczą chwilę, kiedy czas przerażenia
i bólu w ciele zajął miejsce miłości. I co się dzieje? I tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, i tak umierasz każdego dnia, by znowu żyć, dopóki nie przekroczysz luki pomiędzy przeszłością a teraźniejszością, która wcale nie jest luką. Takie jest każde życie: pozorny odstęp od narodzin do śmierci i dalej, znowu do życia, powtarzanie chwili dawno minionej, która nie może być przeżyta na nowo, ponieważ już minęła. A cały czas jest tylko szalonym przekonaniem, że to, co się skończyło, jest wciąż tu i teraz.

Przebacz przeszłości i pozwól jej odejść, bo ona już odeszła. Nie stoisz dłużej na gruncie, który leży pomiędzy światami. Poszedłeś dalej i dotarłeś do świata, który leży u bram Nieba. Nie ma żadnej przeszkody dla Woli Boga ani też potrzeby, byś znów powtarzał podróż, która już dawno się skończyła. Spójrz łagodnie na swego brata i ujrzyj świat, w którym postrzeganie twojej nienawiści
i lęku zostało przekształcone w świat miłości.

I dokonam tego z tobą, ponieważ jest to przerwą w sekwencji czasu. Na początku podałem ci ideę lekcji 73, w której wyrażamy wolę, aby nastało światło. Teraz zaś przygotujemy parametry światła dotyczące mojej definicji siebie. Będą one zawsze dla ciebie dostępne. Ofiaruję ci wolę czy też ideę pojedynczej rzeczywistości mocy światła, której we wszechświecie jesteś oczywiście świadom. Jest to idea, że wyrazisz wolę, aby nastało światło, dzięki czemu świadomość mocy decyzji, aby lepsze odzwierciedlenie ciebie samego pojawiło się w tej sekwencji, będzie dla ciebie dostępna.

Teraz zrobimy krótką przerwę w tym treningu umysłu i podczas niej rozpoznasz, że poprzez zwykłe pozwolenie na zmianę, poprzez nietrzymanie się i niedefiniowanie siebie w czasie, przechodzisz dramatyczne zmiany w swoim umyśle. Posłuchaj, oto idea kursu cudu, którym jesteś. Oto ona. Spójrz na to ze mną. To idea, że od tego momentu zamierzasz uznać w prosty sposób, że skoro zmieniasz się i tak, to czemu by nie pozwolić, aby ta zmiana odnosiła się do czegoś, co nie znajduje się w twoich parametrach świadomości, lecz co może dotyczyć ciebie, jeśli uwolnisz mechanizmy obronne, które sam sobie narzuciłeś, by oddzielić się od lekcji 73, 74 i 75 z tego treningu umysłu.

Bóg jest z nami, dokądkolwiek idziemy. Ależ się cieszę, że mogę cię nauczać. Widzę, że doświadczasz przemiany swojego umysłu. Odejdę teraz na krótką chwilę. Ile czasu upłynie? Któż może to zmierzyć? Gdy tylko przestaniesz to mierzyć, nagle znajdziesz się w całkowicie nowej strukturze swojego wyobrażenia o sobie. I możemy powiedzieć razem, tak jak mówiliśmy przez mniej więcej osiem tysięcy lat: „Niech Bóg błogosławi ciebie i mnie – każdego z nas” w tej nowej strukturze światła, które otrzymuję od ciebie w całkowicie nowym miejscu, w którym wszystkie dawne ciemne formy po prostu zniknęły, pogrążając się w nicości, my zaś wyłoniliśmy się w świetle – w woli, którą jest światło Boga. W mojej woli wyrażonej w mojej determinacji, aby być całkowitym i doskonałym, całkowitym i doskonałym wraz z tobą.

Piosenka o galaktyce
(Monty Python)

Pani Brown, gdy życie ci doskwiera
i nic ci nie wychodzi jak na złość,
a ludzie są obłąkani, wstrętni i głupi,
i czujesz, że masz już naprawdę dość…
To pamiętaj, że stoisz na planecie, która pędzi
i obraca się dziewięćset mil na godzinę.
Obliczono, że krąży dziewiętnaście mil na sekundę
wokół Słońca – źródła całej naszej mocy.
Słońce, ja i ty oraz wszystkie widoczne gwiazdy
mkną z prędkością milion mil w ciągu dnia,
czterdzieści tysięcy mil na godzinę
po zewnętrznym spiralnym ramieniu
galaktyki zwanej Mleczną Drogą.

Nasza galaktyka zawiera sto miliardów gwiazd.
To sto tysięcy lat świetlnych
z jednego końca w drugi.
Jej wybrzuszenie w środku to szesnaście tysięcy,
a szerokość, w naszej okolicy, tylko trzy tysiące.
Jesteśmy oddaleni trzydzieści tysięcy
lat świetlnych od centrum galaktyki
i okrążamy go co dwieście milionów lat.
A nasza galaktyka jest tylko jedną z miliardów
w tym niezwykłym, rozszerzającym się wszechświecie.

Wszechświat się rozciąga i rozrasta, i rozrasta
we wszystkich kierunkach, jakie są.
Najszybciej pomknąć może
z prędkością światła, no proszę –
dwanaście milionów mil na minutę –
szybciej już się nie da.
Więc pamiętaj, gdy niepewnie
i bezradnie czujesz się,
jak nieprawdopodobne jest,
że narodziłeś się tu,
i módl się, żeby istniało
inteligentne życie gdzieś w kosmosie,
bo na ziemi mordęga jest i smród.

Posłuchaj tego ze mną:

Moją wolą jest, by nastała światłość.


Dzisiaj zajmujemy się wolą, którą dzielisz z Bogiem. Jest ona czymś zupełnie innym niż błahe pragnienia ego –
człowieka, z których rodzi się ciemność i nicość. Wola, którą dzielisz z Bogiem, ma w sobie całą moc stworzenia. Ego – odrębna tożsamość nie dzieli z nikim swoich pragnień i dlatego nie mają one żadnej mocy. Spójrz na to ze mną, człowieku.

Błahe pragnienia i żale, dotyczące kogoś na zewnątrz, są partnerami, czyli współtwórcami w przedstawianiu świata, który widzisz. Powstał on z pragnień twojej cielesnej tożsamości jako ego. Ego zaś potrzebuje żalów po to, aby wypełnić świat postaciami, które wydają się atakować cię, prosząc o „sprawiedliwe” osądzenie. Spójrz na to ze mną. Postacie te stają się pośrednikami, których ego używa do handlowania żalami wywodzącymi się z lęku przed pełnią twojej tożsamości. Co one czynią? Stoją one między twoją świadomością a prawdą o twoich braciach. Gdy je widzisz, nie rozpoznajesz swych braci ani swojej Jaźni. Spójrz na to ze mną.

Twoja wola ginie w tej dziwnej wymianie, w której kupujesz i sprzedajesz winę, zaś żale rosną, gdy dobijasz targu. Czy taki świat mógł zostać stworzony z Woli Boga Ojca i Jego Syna? Czy Bóg stworzył dla Swego Syna nieszczęście? Stworzenie jest Waszą wspólną Wolą. Czy Bóg stworzyłby świat, który zabija Jego samego? Czy słuchasz mnie?

Dzisiaj spróbujemy jeszcze raz dotrzeć do twojej woli. Światło wypełnia taki świat, gdyż nie sprzeciwia się on Woli Boga. Nie jest on wprawdzie Niebem, ale światło Nieba jaśnieje na niego, ponieważ ciemność zniknęła. Zrezygnowałeś z błahych pragnień tej odrębnej tożsamości. Zaś światło, które oświetla ten świat, odzwierciedla twoją wolę, a więc właśnie w tobie go poszukamy w naszym umyśle.

I oto jestem. Oto wróciłem do ciebie w lekcji 73, dzięki której zaczynam sobie uświadamiać, że zdajemy się pozostawać w relacji z odzwierciedleniem naszej tożsamości światła, w której podtrzymujemy dwulicowość uporządkowania naszego umysłu i wymieniamy ją na to, co chcemy widzieć w relacji z naszą jaźnią.

Czy mogę cię nauczać przez kilka minut o idei galaktycznej tożsamości? Jej moc, która jest mocą twojego światła, może cię odmienić, ponieważ zajmujemy się tu ową myślą o Kursie Cudów, którego jesteś całkowicie świadom w związku z samym sobą. Widzisz to wraz ze mną? Powiedzmy, że przedstawię ci teraz obraz tego, jak zdajesz się wyglądać. Pokażę ci go: Cykl życiowy galaktyk.

Oto myśl, że w twoim potencjale światła zawiera się idea, iż istnieje tam cały wszechświat światła z mocą miliard razy większą niż to, oraz z ideami światła w twoim umyśle, do których nie masz dostępu. Oto dlaczego: Wydajesz się znajdować w pułapce w związku z ideą prezentowaną w lekcji 73, która mówiła tak: „Chwileczkę, zamiast próbować obiektywizować ideę relacji, którą odzwierciedla twoja cielesna forma, czemu by nie pozwolić, by w tej jednej chwili przeminął czas między twoim związkiem z twoją tożsamością a tym, co chcesz widzieć?”

Całe moje nauczanie… Jestem tym, kogo nazywasz duszpasterzem czy też uczniem ponownego pojawienia się pojedynczej uzdrowionej cielesnej formy opisanej w naszym Piśmie Świętym, w Ewangelii św. Mateusza, jako idea odzwierciedlenia światła. To tu, dzięki mojemu przebaczeniu temu, co wydawało się być na zewnątrz mnie, rozpoznaję w całej pełni, że to, co było gdzieś tam, to tak naprawdę ja sam. Na początku tego procesu dokonała się przemiana w czasie, ponieważ nie ograniczono go do częstotliwości mojej cielesnej tożsamości, lecz raczej pozwolono… Pokazuję ci to teraz. Mam ci zademonstrować, jak ci to pokazuję? Czy jesteś mnie ciekaw?

Ok. Jestem sobie cielesną postacią, która pojawiła się tu spoza czasu właśnie po to, by zrobić ten film. Pamiętam, że gdy pojawiłem się tu ostatnim razem, miałem na sobie sweter tego utożsamienia. Proszę bardzo. Hop! Co się stało? Zdjąłem z siebie swój sweter tożsamości. Uwielbiam to. Widzę wraz z tobą – spójrz na to ze mną – że czegoś doświadczasz. Przyjrzyjmy się temu. A więc oto jestem, obserwując sformułowanie mojego ciała, w którym rzekomo użyłem ukierunkowania struktury wibracyjnych idei światła po to, by określić nasz związek. I co odkryliśmy? Lekcję 73, a następnie 74 i 75, które mówią, że gęstość światła, za pomocą której przedstawiam swoją cielesną formę, nieustannie się zmienia. A jednak na razie boję się to utracić w związku z zamieszkiwaniem przestrzeni, którą odnalazłem i która zapewni upływ – powiedz do mnie: „ośmiu tysięcy lat”. O tak, oczywiście! Pamiętasz, o czym właśnie czytaliśmy?

Jeśli cały cykl czasu, który ci przedstawię, ma około ośmiu tysięcy lat, to powrócisz – daj spokój, nauczam teraz o czasoprzestrzeni – będziesz musiał powrócić do czasu, w którym idea rozpadu czasoprzestrzeni pojawiła się w twoim umyśle. I widzimy to w lekcji 73, prawda? Oczywiście. Innymi słowy, przerabiam trening umysłu. Chcę wiedzieć, że istnieje coś innego niż to. Powiedziano mi, że mogę ujrzeć światło, które będzie lepszym odzwierciedleniem tego, jak postrzegam swoją jaźń. Być może nie pójdę w ten sposób do wszechświata, ale z pewnością jest to ideą, że gdy wracam do owego procesu dotyczącego tego, czym chcę być, i zdejmuję sweter mojego wyobrażenia, którego się trzymałeś, bo pamiętałeś, że jeszcze przed chwilą – zaufasz mi? – zamieszkiwałem inne ciało. Daj spokój, innymi słowy chcę ci powiedzieć, że dzięki regeneracji mojej cielesnej formy ofiaruję ci coś, co przedstawiamy obrazowo jako zmartwychwstanie, jako uzdrawiający czynnik w moim umyśle. W żadnym momencie – poza tym, że widzę odzwierciedlenie bólu, samotności i śmierci, które sam sobie narzuciłem – nie określiłbym ciebie jako oddzielonego ode mnie.

Co więc tak naprawdę mówimy? Jeśli będziesz odczuwał ból, jeśli będziesz samotny, jeśli będziesz w tej cielesnej formie, to nie próbuj sam tego zmieniać. Jeśli bowiem potrafisz rozpoznać, że źródło nie jest gdzieś na zewnątrz, to dzięki temu możesz wzmóc częstotliwość uznania przyczynowości, która jest w twoim umyśle. Przeczytam jeszcze tylko jeden akapit i skończę lekcję 73. Co będzie tam powiedziane? Że choć wydaję się być tą cielesną postacią, to widzę, że to się zmienia przez cały czas, a więc pozwolę, by się zmieniło. Pozwolę, by się zmieniło. Czemu nie?

Przyjrzałem się twojemu światu, miejscu, w którym się znajdujesz. Jakże kiedykolwiek miałbyś udać się do wszechświata, jeśli wciąż używasz tych idei na swój temat, które zmuszają cię na poziomie galaktycznym do powtarzania tych samych rzeczy wciąż na nowo i na nowo? Dziękuję za przedstawienie mi lekcji 73 i 74 tego treningu umysłu. Będę je wciąż ćwiczył, niosąc je ze sobą tam, dokąd się udam, i za każdym razem, gdy doświadczę konfliktu z kimś, kto atakuje mnie tam na zewnątrz, przypomnę sobie, że na zewnątrz nie ma nikogo, kto mógłby mnie zaatakować. Atakuje mnie jedynie odzwierciedlenie mojej własnej idei na temat tego, jak siebie postrzegam, jak siebie postrzegam… Jakże dużo światła jest teraz w tobie dzięki tej idei z lekcji 73 i 74! Posłuchasz teraz ze mną o tym cudzie przemiany twojego umysłu? Posłuchaj.

Obraz świata, który widzisz, jest odbiciem twojego wnętrza. Nie możesz znaleźć źródła światła ani ciemności na zewnątrz. Żale przyćmiewają twój umysł i patrzysz na świat ciemności. Przebaczenie rozprasza mrok, umacnia twą wolę i pozwala ci spojrzeć na świat światła. Podkreślaliśmy już wielokrotnie, że możesz łatwo przekroczyć barierę żalów, które wcale nie zagradzają ci drogi do zbawienia. Powód jest prosty. Czy naprawdę chcesz pozostać w piekle? Czy naprawdę chcesz być w tym miejscu? Czy naprawdę chcesz płakać, cierpieć, starzeć się i umierać? Posłuchaj.

W cierpieniu nie znajdziesz szczęścia,
niezależnie od twojej determinacji, by wierzyć, że możesz cierpieć i być szczęśliwy w tej cielesnej formie. Twoją wolą jest odnieść sukces w twojej przemianie w światło. Pamiętaj o tym: Odniesiemy dziś sukces, jeśli będziesz pamiętał, że chcesz być zbawiony. Pragniesz zaakceptować Boży plan, gdyż jesteś jego częścią. Nie masz woli, która może mu się naprawdę przeciwstawić, i wcale tego nie chcesz, ponieważ zbawienie jest dla ciebie. Spójrz na to ze mną. Ponad wszystko chcesz wolności, by przypomnieć sobie, kim naprawdę jesteś. Dzisiaj kondycja ludzka okazuje się bezsilna wobec potęgi twej woli. Twoja wola jest wolna i nic nie może jej przezwyciężyć.

Dzisiaj ci się powiedzie, ponieważ jest to czas przeznaczony na uwolnienie Syna Bożego od piekła i od wszystkich błahych pragnień. A więc gdy wypowiesz zdania, takie jak: Moją wolą jest, by nastała światłość i Mogę przemienić swój umysł, poprowadzi cię to za chwilę do pewności zawartej w lekcji 74, którą chcę przerobić niemal natychmiast, ponieważ wskazuje ona na sukces, który zamierzasz wyrazić za pomocą – spójrz na to ze mną – idei zmiany swojego myślenia na temat tego, co chcesz widzieć. Ideę tę wyrażono w tej jednej chwili lepszego odzwierciedlenia, w której przebaczyłeś owej myśli, że cały twój ból i samotność były spowodowane czymś na zewnątrz ciebie – owej myśli, że wszechświat jest dla ciebie niedostępny, a ty kulisz się w bólu i strachu na samą myśl, że cała moc wszechświata nie należy do ciebie.

A zatem w lekcji 74 stwierdzimy, że rzeczywiście moc umysłu, której używasz – spójrz – jest pojedynczą mocą wszechświata. Jest tylko jedna wola, i ty nią jesteś. Jeśli istnieje ból, śmierć i samotność, to są one twoje. Dobrze, dziękuję ci za to. Przynajmniej znajdujesz się w punkcie, w którym możesz podjąć decyzję dotyczącą tego, co chcesz widzieć, ponieważ dokonujemy aktów przemiany twojego świetlnego sformułowania w tej lekcji treningu umysłu. I oto jesteś. Właśnie przerobiłeś ideę woli, a teraz, dzisiaj, spojrzymy wprost na całkowitą zmianę obrazu siebie i tego, jak chcesz siebie postrzegać w czynnikach swego umysłu. Posłuchaj tego ze mną. Posłuchaj teraz ze mną lekcji 74. Posłuchaj.

Nie ma innej woli niż Wola Boga.

Dzisiejszą ideę można uznać za podstawową myśl, ku której zmierzają wszystkie ćwiczenia tego Kursu Cudów. Wola Boga jest jedyną Wolą. Gdy to rozpoznajesz, widzisz również, że twoja wola jest Jego Wolą. Przestajesz wierzyć w możliwość konfliktu. Pokój zastępuje tę dziwną myśl, że byłeś rozdarty między sprzecznymi celami lub ideami, których próbowałeś dosięgnąć. A ponieważ wyrażasz Wolę Boga, to uświadamiasz sobie teraz, że nie masz innego celu niż On. Spójrz na to ze mną.

Dzisiejsza myśl niesie ze sobą całkowity spokój, i do jego osiągnięcia mają prowadzić dzisiejsze ćwiczenia, ponieważ nie ma innej woli niż Wola Boga. Idea na dzisiaj jest całkowicie prawdziwa. Dlatego nie może być źródłem jakichkolwiek złudzeń. Bez złudzeń konflikt jest niemożliwy. Rozpoznamy to dziś w naszych pojęciach o sobie. Chodź teraz ze mną, spójrzmy na to razem:

Nie mogę być w konflikcie
, ponieważ nic nie może mnie zaniepokoić, dlatego że słuchałem tej lekcji i będę podzielał Wolę Boga. I oto, gdzie jesteśmy.

Kiedy już oczyścisz w ten sposób swój umysł, zamknij oczy i spróbuj doświadczyć spokoju, który w rzeczywistości jest twoim prawem. Zanurz się w nim do głębi i poczuj, jak cię otacza ze wszystkich stron. Spójrz na to ze mną. Być może pojawi się pokusa, by mylić te próby z izolowaniem się, ale nie przejmuj się tym, bo bardzo łatwo jest rozpoznać, na czym polega różnica, ponieważ tak naprawdę nie możesz oddzielić się od siebie samego. Jeśli będziesz na dobrej drodze, doświadczysz głębokiej radości oraz podwyższonej czujności zamiast uczucia senności lub idei, że nie możesz znaleźć rozwiązania i dlatego zamierzasz zająć się czymś, co nazwalibyśmy – spójrz na to ze mną – jogą, czyli zagłębieniem się w sobie. Posłuchaj wraz ze mną o działaniu naszych umysłów. Oto, co ofiarujemy sobie nawzajem w lekcji 73: Wciąż doenergetyzowujemy, w naszych własnych czynnikach światła, rozwiązania, których pragniemy – no dawaj, będę teraz przez chwilę nauczał – bez potrzeby trzymania się idei, że istnieje coś na zewnątrz, co może nas zranić – posłuchaj, bo nauczam – i z czego musimy się wycofać. Jest to prawdą dlatego, że wycofanie się jest tym samym, co śmierć.

Będę teraz nauczał. Innymi słowy, sama możliwość bycia cielesną formą i bronienia mojej jaźni w odzwierciedleniu światła jest tym samym, co śmierć. Idea, że ten oto osiemdziesięcioletni człowiek może w swojej sekwencji czasowej zużyć te chwile dwutygodniowych wakacji, które sobie zrobił… Ot tak, po prostu. A więc tym samym mówię ci, że skoro jestem cielesną formą, to zrezygnuję z rzeczy, które są gdzieś tam i połączę się z tobą, i będziemy darzyć się miłością oraz zestarzejemy się razem, rozchorujemy i umrzemy. Nie to jest moim darem dla ciebie.

Moim darem, zawartym w tej lekcji przygotowującej cię do jutrzejszej lekcji, jest to, że jest dla ciebie całkiem możliwe – skoro rzeczywiście nie jesteś tym cielesnym sformułowaniem, którym wydajesz się być – byś pozwolił, aby przeobrażenie twojej tożsamości dokonywało się nieustannie. Wówczas nie będziesz miał czasu na to, by trzymać się osobistego znaczenia, broniąc czegoś, w czym – jak wierzysz – zawiera się twe bezpieczeństwo. Całe moje nauczanie opiera się na tym, że nie możesz być bezpieczny w ramach, w których się znajdujesz, chyba że w pełni rozpoznasz, iż jesteś odpowiedzialny za to, co widzisz, i otrzymujesz w swym umyśle następstwa własnego myślenia.

Nie powstrzymało cię to przed pójściem w świat, prawda? Przecież mnie widzisz. Lecz w moim umyśle mieści się całkowicie nowa idea, która tak naprawdę nie łączy się z moim obiektywnym utożsamieniem, chyba że ja bym ją z nim połączył. Czy widzisz, co się ze mną dzieje, gdy pojawia się tu ponownie komórkowa idea twojego umiejscowienia w czasoprzestrzeni? Jeśli jest tylko jeden umysł, pełnia tego, czym jesteś, to uznanie, że masz w swym umyśle moc, aby zdecydować o rezultacie, który otrzymujesz w odzwierciedleniu światła – w parametrach tego, co nazywamy hologramem światła, w którym wciąż pojawiasz się w swym umyśle, a twe wspomnienia odbijają idee o znajdującej się na zewnątrz cielesnej formie – to cóż takiego się potem dzieje? Dzielicie się ideą obserwacji siebie w sekwencji czasu, który skazuje was na wieczny pobyt w tej czasoprzestrzeni. Nigdy nie możecie się z niej wydostać. Nigdy nie możecie wyjść poza ideę, że ofiaruję ci przemianę twojej tożsamości – tego, kim chcesz być – w związku z ideą, że początkowa decyzja, aby chcieć być czymś innym, to istota mojego daru.

Spójrz teraz na to ze mną. Nie wymaga się… Powiedz do mnie: „myśl”. Nie wymaga się od ciebie, abyś miał w swym umyśle cokolwiek innego poza myślą na ten temat. Dlaczego jest to prawdą? Ponieważ Bóg jest myślą o tobie, a skoro pełnia jakiejkolwiek myśli będzie włączać zarówno czasoprzestrzeń, którą zajmujesz, jak i cały wszechświat dokoła, to możesz w każdym momencie postanowić, że będziesz pełnią swojego układu odniesienia.

Zostawię cię z kilkoma początkowymi zdaniami, potem ustalę odległość między nami, a następnie powrócę, by wyrazić ideę mocy światła poprzez twoje przeobrażenie w tym miejscu i czasie. Posłuchaj teraz o tym, co się zaraz wydarzy w twoim umyśle.

Nastała światłość.

To właśnie ty. Jesteś uzdrowiony i możesz uzdrawiać. Nastała światłość. Jesteś zbawiony i możesz zbawiać. Masz w sobie pokój i niesiesz go ze sobą, dokądkolwiek idziesz, ponieważ zamieszanie, ciemność i śmierć zniknęły, po prostu dlatego, że nastała światłość.

Spójrz teraz ze mną na to. Dziękuję ci za tę wymianę. Dziękuję ci za wyrażenie chęci, by przejść nowe doświadczenie przemiany twojej cielesnej formy, ponieważ zostawimy cię na tę krótką sekwencję w czasie, a potem będziemy cię uczyć wprost, że nareszcie określono czas, cel i powód twojego rzekomego pobytu tutaj. Oto procedura, którą zaraz ci zaofiaruję w związku z rozpadem czasoprzestrzeni i moją pewnością, że dokonano już korekty mocy twojego rozdwojonego umysłu, dotyczącej decyzji o tym, co chcesz, aby było w tobie prawdziwe. Procedura ta to proste uznanie, że ćwicząc ideę, że musi istnieć coś innego, powiedziałeś: „Mam już dość tej tożsamości w cielesnej formie. Cokolwiek ma się wydarzyć, już tego nie chcę”. I natychmiast zaczęło się to zmieniać, a im mniej narzucałeś sobie swą cielesną tożsamość, powiedz do mnie: „tym bardziej się to zmieniało”.

O tak. Właśnie tak. Nastało światło, jesteś uzdrowiony i możesz uzdrawiać, ja zaś opuszczę cię na ten odstęp czasu. Prawda jest taka, że całkowicie opuścisz czasoprzestrzeń, ale ja przywołam cię z powrotem, abyś zaświadczył o sukcesie misji, którą jest przemiana twojego umysłu. A więc gdy pojawisz się tu ponownie wraz ze mną, będziesz w całkowicie innym układzie odniesienia niż ten, w którym byłeś poprzednio, ja zaś natychmiast cię zauważę i rozpoznam, że jesteś jednym z tych, którzy skrócili czas w swojej tożsamości, ponieważ Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy. A więc możemy to powiedzieć razem, ufając na nowo jeden drugiemu, że cokolwiek widzimy na zewnątrz, nie jest to życiem; że cokolwiek widziałem, już tego nie chcę, a więc mogę powiedzieć razem z tobą, opuszczając ten malutki cykl czasu: „Niech Bóg nas błogosławi, podczas tych ośmiu tysięcy lat, każdego z nas”, ponieważ jesteś światłem świata. Jesteś światłem tego świata. Jesteś światłością, której szukałem. I rozpoznajemy teraz siebie nawzajem w tym procesie, a czas wreszcie się skończył…


Moją wolą jest, by nastała światłość.
Lekcje 73–76,
dzięki którym trwamy w naszej Twórczej Tożsamości.

Odcinek I

Ciąg dalszy nastąpi

Ufność – tekst filmu Mastera Teachera, druga godzina

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.

Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób,
w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni

Oto Podręcznik dla nauczycieli
Kursu Cudów

Odcinek VI

Cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych

Spotkanie z Masterem Teacherem

Jakie cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych przedstawia ten Podręcznik dla nauczycieli? Pamiętasz? Przeszedłeś już przez „okres porządkowania”. Jest to zawsze nieco trudne, ponieważ, nauczywszy się, że zmiany w jego życiu są zawsze pomocne, nauczyciel Boży musi teraz decydować o wszystkim na podstawie tego, czy zwiększa to ową pomocność, czy też staje jej na przeszkodzie. Stwierdzi on, że wiele, jeśli nie większość, z tego, co przedtem cenił, jedynie ogranicza jego zdolność do przeniesienia tego, czego się nauczył, i zaadaptowania tego w nowych sytuacjach. Ponieważ cenił on to, co w rzeczywistości jest bezwartościowe, przeto nie uogólni tej lekcji z obawy przed stratą i poświęceniem. Potrzeba wiele nauki, aby zrozumieć, że wszystkie rzeczy, wydarzenia, spotkania i okoliczności są pomocne. Tylko w takim zakresie, w jakim są pomocne, można w tym świecie złudzeń przypisać im jakikolwiek stopień rzeczywistości. Słowa „wartość” nie można stosować do niczego innego.

Pamiętasz to? Trzecią fazę, przez którą musi przejść nauczyciel Boży, można nazwać „okresem zrzekania się”. Jeśli zinterpretuje się to jako wyrzekanie się czegoś pożądanego, zrodzi to ogromny konflikt. Tylko nieliczni nauczyciele Boży całkowicie unikną tego cierpienia. Nie ma jednak sensu oddzielanie czegoś wartościowego od pozbawionego wartości, jeśli nie podejmie się następnego oczywistego kroku. A zatem okres częściowego pokrywania się jednego z drugim może być uważany za taki, w którym nauczyciel Boży czuje się wezwany do poświęcenia na rzecz prawdy swych własnych najlepszych korzyści. Nie uświadomił sobie jeszcze, jak całkowicie niemożliwy byłby taki wymóg. Może się tego nauczyć tylko wtedy, gdy faktycznie zrezygnuje z tego, co bezwartościowe. Dzięki temu nauczy się, że tam, gdzie spodziewał się zmartwień, znajdzie szczęśliwą beztroskę; tam, gdzie, jak sądził, czegoś się od niego wymaga, znajdzie ofiarowany mu dar.

A oto, gdzie znajdujemy się teraz. Teraz przychodzi „okres ułożenia się”. Jest to spokojny czas, w którym nauczyciel Boży przez chwilę spoczywa we względnym spokoju. Teraz utrwala to, czego się nauczył. Teraz zaczyna widzieć wartość uogólnienia tego, czego się nauczył. Potencjał tego jest dosłownie oszałamiający, a nauczyciel Boży dotarł teraz w swych postępach do punktu, w którym widzi w tym swoje wyzwolenie z czasu i przestrzeni. Oto ono: „Zrezygnuj z tego, czego nie chcesz, a zachowaj to, czego chcesz”. Jak proste jest to, co oczywiste! I jak łatwo to spełnić! Pewnie, że tak! Nauczyciel Boży potrzebuje tego okresu wytchnienia. Nie dotarł jeszcze tak daleko, jak sądzi. Gdy jednak będzie gotów pójść dalej, będzie szedł z potężnymi towarzyszami u swego boku. Teraz przez chwilę odpoczywa i gromadzi ich, zanim pójdzie dalej. Spójrz. Odtąd nie będzie szedł sam.

Cieszymy się, że jesteś tu z nami ponownie, by ćwiczyć trening umysłu naszego Kursu Cudów jako zaawansowany nauczyciel tej idei, że przyjąłeś w całości proces przemiany twojego koncepcyjnego pojęcia na swój temat aż do samorealizacji… A znajdujemy się teraz w punkcie, w którym ufamy naszym ideom o konieczności przemiany do takiego stopnia, że gdy wchodzimy w ten nowy świat idei, które chcemy w sobie odkryć, to odnajdujemy – mam nauczać? – w całej czasoprzestrzeni – powiedz do mnie: „chwilę wytchnienia”.

Tak. Jeśli spojrzysz na mnie, to idea nieuniknioności transformacji polegającej na rozpoznaniu samego siebie, która zachodzi w twoim umyśle w tym momencie, gdy łączysz liczne rozwiązania w strukturze koncepcyjnej idei na temat tego, czym jesteś, w energetycznej spirali konfliktu wynikającego z idei cielesnego sformułowania – spójrz na to ze mną – gdzie ty i ja zaczęliśmy się nawzajem rozpoznawać w nowych zasobach czasoprzestrzeni, to stają się one częścią tego, czym jesteśmy, gdy rozpoznajemy siebie, mimo że w danym momencie tamta cielesna forma wydaje się od nas oddzielona czasoprzestrzenią.

Dziękuję ci za to, nauczycielu Boży, w imię zmartwychwstania Jezusa. On mówi, że choć odczuwaliśmy konflikt z powodu rozwiązania polegającego na zaufaniu naszej decyzji dopuszczającej pojawienie się dojrzałości w naszym pojęciu o sobie, to nagle doświadczyliśmy całkowitego przewartościowania myślenia.

Pięknie jest widzieć to w naszym umyśle. Czasem myślę, że jesteśmy tak zajęci przemianą pojęcia, które mamy o sobie, że być może w naszych nowoodkrytych zdolnościach nie dajemy sobie wystarczająco wytchnienia, ponieważ po raz pierwszy odkrywamy alternatywę, którą wcześniej opieraliśmy na naszej determinacji, by znaleźć konflikt, to doświadczamy ogromnej radości. Mam ci powiedzieć dlaczego, co zresztą sam już rozpoznałeś? Bo to cud. To cud ze względu na ideę całkowitego odniesienia do twojej definicji siebie w tej cielesnej czasoprzestrzennej tożsamości, ponieważ – posłuchaj – nie może ona wykluczać pełni twojego światła, odzwierciedlającego ku tobie to, co chcesz widzieć w swoim związku.

Mówiliśmy już wiele razy, że musimy rozpoznać, iż wszyscy, którzy nam towarzyszą w iluzorycznych formach, w jakich się jawią w czasoprzestrzeni – spójrz na to – to tak naprawdę tylko my sami. Z jakąż stanowczością broniliśmy się, odczuwając potrzebę trzymania się idei konfliktu w naszym umyśle, po to tylko, by odkryć, że gdy ich bronimy i gdy się ich trzymamy, wracamy dokładnie do tego samego punktu, z którego wyszliśmy, czyli do kolejnego epizodu śmierci w czasoprzestrzeni.

Przyjrzyjmy się przez chwilę cielesnemu sformułowaniu. Cielesne sformułowanie, które trzyma cię w iluzorycznym stanie koncepcyjnego utożsamienia z cielesną formą, istniejącą pozornie na zewnątrz, może być przemienione poprzez wzmożenie – w bardzo fizycznym sensie – idei dotyczącej tego, jak siebie postrzegasz. A skoro jesteś zajęty rezultatami, które otrzymujesz w cielesnym sformułowaniu, to dlaczego miałbyś nie ćwiczyć – o czym mówi nasz Kurs – umiejętności uczenia się nowego procesu myślowego, który oczywiście jest dla ciebie dostępny? Sposób, w jaki się przejawiasz, gdy obserwujesz siebie koncepcyjnie, nigdy nie wykluczał idei, że istnieje nowy sposób patrzenia na świat dzięki przemianie myślenia o tym, co chcesz widzieć.

Idea, że możemy podjąć trening umysłu… Uwielbiam nauczać tej idei i przyglądałem się temu… [podnosi czasopismo: Scientific American]. Oto artykuł mówiący o twoim półmózgu. Jest to wyrażona wprost idea, że używasz zdolności tej strony mózgu [wskazuje na prawą stronę głowy], by magazynować wspomnienia o sobie, oraz pobudzasz je z tej strony [wskazuje na lewą stronę głowy]. Równocześnie jednak wciąż je ograniczasz, ponieważ idea trzymania się potencjału swojej koncepcyjnej jaźni pozostaje związana z tożsamością twojego cielesnego sformułowania.

Bardzo lubię tego nauczać. Mam ci powiedzieć dlaczego? Ponieważ nie odbieram ci absolutnie niczego. Czy chcesz zobaczyć różnicę między twoją ideą fizyczności, którą, jak myślisz, jesteś, a moją pewnością co do tego, że gdy tylko zaufasz dostępnej ci całkowitej alternatywie światła, to – spójrz – nagle zaczniemy wzajemnie się rozpoznawać… Widzisz to? Jeśli przyjmiesz elementarną ideę głoszoną przez zasadę Pojednania, że to, co widzisz, jest jedynie twoim własnym odzwierciedleniem, to dużo łatwiej przejdziesz przez taki konflikt w swoim umyśle, niż przez taki, w którym bałeś się uznać, że jest całkowicie możliwe, abyś się ponownie narodził. A jest tak dlatego, że idea Pojednania nie jest niczym innym, jak refleksjami twojego własnego umysłu na temat tego, czym myślisz, że jesteś, gdy trenujesz swój umysł poprzez Kurs Cudów i Podręcznik dla nauczycieli uczących nauczycieli. Spójrz na to ze mną.

Oto Pojednanie. To kluczowa myśl zbawienia:

To, co widzisz, odzwierciedla proces zachodzący w twym umyśle, który zaczyna się od twojej myśli o tym, czego chcesz. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne – o tym właśnie nauczamy – i dlatego usiłuje to zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Słuchasz? Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. Czy słuchasz? A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

…iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Dziękuję ci za to, mój drogi bracie. Przyglądamy się charakterystyce zaufania, które teraz we mnie pokładasz i które z radością ci odwzajemniam w tym procesie dawania, czy też chwilowego wymieniania się pewnością co do tego – użyjmy tu jednego zdania – że tak naprawdę daję jedynie samemu sobie. Oczywiście wydaje się, że jest inaczej, ale jedno jest pewne: jeśli wszystkiego nie rozdasz, to będziesz w pułapce myśli, że poprzez zachowywanie idei na swój temat, utwierdzasz pojęcie czasoprzestrzeni, w której odczuwasz konflikt swego umysłu. Następnie doświadczysz rozłamu wywołanego obroną i atakiem własnego pojęcia o sobie, co zupełnie uniemożliwi ci dostrzeżenie rozwiązania.

Powtórzmy: cecha charakterystyczna, jaką jest ufność, stała się ważną częścią tego, czym jesteś. Przeszliśmy przez pierwsze cztery stadia rozwoju ufności, świadczące o tym, że choć odczuwaliśmy ogromny konflikt, to wiedzieliśmy, że rozwiązanie znajduje się w nas, a rozpoznawszy to, zdecydowaliśmy się odpocząć razem przez chwilę. Niektórzy z was być może praktykowali zmartwychwstanie własnego umysłu. A teraz powrócicie do bitwy, która toczy się w tym świecie, lecz ponieważ już znaleźliście w swym umyśle moment wytchnienia i zwiększyliście jego częstotliwość, to tym razem wasza ufność pogłębia się w czasie, który spędzacie, wracając do idei matriksu ciemnej energii. On zaś tak naprawdę nie zawiera w sobie nic rewolucyjnego, lecz jedynie konieczność trzymania się chaosu, który widzisz w tym świecie.

Czy zaufasz mi? Mamy teraz trochę czasu, w którym głęboko zaufaliśmy naszej idei. Widzisz to? Pamiętaj – widzisz to wraz ze mną? – że czas nie jest liniowy. Ta istota, którą tam właśnie spotkałem, przechodziła nieustający proces rozpoznawania siebie w swych własnych ramach odniesienia, ale w kontinuum czasu musi ona zwiększyć częstotliwość rozpoznania samego siebie – słyszysz to? – i w ten sposób odkryć swoją inną jaźń. Dziękuję. Jaźń ta będzie bardzo podobna do tej, którą ja odkryłem w sobie, choć owa istota może się przede mną pojawić tylko tu i teraz.

Zobaczyłeś to? A więc wydaje się, że ta istota, która znajduje się tu w cielesnej formie, w jakiś sposób nie ma ze mną nic wspólnego. Posłuchaj mnie. To nieprawda. Zaufaj mi, gdy mówię o zaawansowaniu twego umysłu: Przechodzisz nieustanne doświadczenie rozpoznawania konieczności przemiany twojej cielesnej formy bez jakiegokolwiek odniesienia do ciała.

Czy mam ujawnić odrobinę tego, czego naprawdę nauczam? Nauczam całkowitego przeobrażenia twojej cielesnej formy. Ok.?

Powiedz do mnie: „Mam osiemdziesiąt lat”. Będę to teraz z tobą ćwiczył. Tak, mam osiemdziesiąt lat. Moje cielesne sformułowanie ma osiemdziesiąt lat. Zużyłem więc zdolność umysłu odnoszącą się do moich wspomnień, które obejmują uporządkowanie względnych idei czasu. Teraz zaś mam tylko osiemdziesiąt lat, ponieważ moje utożsamienie z czasem, dotyczące idei początku i końca, ma tak naprawdę dwieście czterdzieści lat. Jeśli to prawda, to te osiemdziesiąt lat, nawet dotyczące idei mojego cielesnego sformułowania, pokaże ci, że jestem gdzieś w samym środku procesu bardzo szybkiego rozpoznawania siebie w ramach czasu. Czy to prawda? Oczywiście, że tak. Nie odmawiam ci możliwości dostępu do procesu starzenia się, ale informuję cię, że w rzeczywistości życia wiecznego – jesteś gotów? – nie ma czegoś takiego, jak starzenie się. Nie ma czegoś takiego, jak zasoby czasu, które ograniczałyby cię do idei tego, co już minęło, chyba że dopuścisz je do swojego umysłu, osiemdziesięciolatku – co robię w tej chwili – i zdefiniujesz mnie w oparciu o to, jak mnie postrzegasz w swej cielesnej formie.

Będę tu przez chwilę nauczał o ufności. Nie ma możliwości, abym wiedział, w jaki sposób postrzegasz odzwierciedlenie siebie samego w odniesieniu do tego, czym, jak myślisz, jestem w związku z tobą. Czy jesteś na to gotów? To wymaga odrobiny zaufania. Dlaczego? Przeżyliśmy piękną chwilę, gdy się spotkaliśmy. Zauważyłeś to? Być może zjedliśmy razem obiad, potem wyszliśmy i robiliśmy rozmaite rzeczy. Zwiększyliśmy częstotliwość – zaufaj mi – porozumienia.

Powiedz to. Tak. Porozumiewamy się za pomocą naszych umysłów, a nie ciał. Zauważ, ze przedstawienie ci radości, którą właśnie poczułem w związku z tobą, oraz moje uwielbienie misji, której się podejmujemy razem w pełni Miłości Boga, da nam – jeśli tylko będziemy to ćwiczyć – ciągłą możliwość oświecenia wynikającego z dzielenia się naszym umysłem bez żadnego odniesienia do ciała. Nazywamy to uzdrowieniem. Prawda jest taka, że jeśli zamierzam użyć ośrodka mózgowego mojego umysłu, to mój mózg formułuje w moim ciele – w odzwierciedleniu światła – moje samopoczucie i postrzeganie siebie samego. Posłuchaj tego uważnie. Gdy zmieniam swoje myślenie o sformułowaniu światła poprzez wzrost częstotliwości mocy mojej własnej definicji – a nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem – to przyjmuję rolę polegającą na tym, że daję ci jedynie odzwierciedlenie, które ty sam mi zaofiarowałeś gdzieś w czasoprzestrzeni.

Pamiętasz tę wspaniałą praktykę z naszego treningu umysłu, gdy powiedzieliśmy jeden do drugiego: „niemożliwe jest spotkać kogoś nieznajomego”? Potrzeba tu odrobiny zaufania, o którym mówi Podręcznik dla nauczycieli.

Powiedz do mnie: „Nie mogę spotkać kogoś, kogo nie znam”. Nie możesz spotkać kogoś, kogo nie znasz, ponieważ tak naprawdę spotykasz jedynie kogo? Czy powiedziałeś: „siebie samego”? Zobaczysz tylko siebie samego. Jeśli zaś istnieją zasoby – spójrz na to ze mną – w których chwilowo ufałeś – w tym matriksie energetycznym – temu pojęciu o sobie, to możesz sformułować niezliczone idee na temat swej cielesnej tożsamości i tego, czym, jak myślisz, jesteś, oraz żyć w swej definicji siebie w oddzieleniu od swej przyczyny. Twoje początkowe spotkanie z nauczaniem głoszącym, by jedynie dawać – a to ponownie pochodzi od mojego zbawiciela Jezusa – pokazuje ci nieuniknioną myśl, że im więcej dajesz w odzwierciedleniu światła, tym więcej odkryjesz.

A ponieważ zajmowaliśmy się w naszym umyśle procesem dotyczącym ufności, która jest jedną z twoich cech charakterystycznych, to przeszliśmy z czwartego stadium, które jest ideą „ułożenia się”, do piątego stadium, w którym postanowiliśmy powrócić do konfliktu. Większość z was jest teraz na tym etapie. Zaufaj mi jako zaawansowanemu nauczycielowi. Znalazłeś moment wytchnienia. Doświadczałeś czasoprzestrzeni i sięgnąłeś pamięcią wstecz ku całej swojej radości. A teraz co? Teraz musisz ponownie podnieść to brzemię, lecz tym razem powracasz z zasobami rozwiązań zawartych w swej cielesnej formie. A zatem brzemię procesu myślowego, którego używałeś pierwotnie w swoim umyśle, zostało przemienione, ponieważ zaczęliśmy się spotykać w okolicznościach, w których niemal natychmiast rozpoznajemy samych siebie. Posłuchasz mnie? To zaś nie ma zupełnie nic wspólnego z odzwierciedleniem naszego świetlistego ciała. Oto odrobina zaufania. Posłuchaj.

Następne stadium to w istocie „okres destabilizacji”. „A ja już myślałem, że wszystko jest stabilne”. Właśnie, że nie! Teraz nauczyciel Boży musi zrozumieć, że w rzeczywistości nie wiedział, co jest wartościowe, a co bezwartościowe. Jak dotąd tak naprawdę nauczył się jedynie, że nie chce tego, co bezwartościowe, a chce tego, co wartościowe. Spójrz na to ze mną. Jednakże jego własne porządkowanie nie miało sensu i nie nauczyło go, na czym polega różnica. Dlaczego? Idea poświęcenia, zajmująca centralne miejsce w jego własnym systemie myślowym, sprawiła, że nie był w stanie dokonać prawidłowej oceny. Myślał, że nauczył się wyrażać chęć, ale teraz widzi, że nie wie, czemu ta chęć służy. Spójrz na to ze mną! I teraz musi osiągnąć stan, którego prawdopodobnie nie będzie mógł osiągnąć przez bardzo długi czas. Musi nauczyć się odkładać na bok wszelki osąd i w każdej sytuacji,jakakolwiek by ona nie była, pytać tylko o to, czego rzeczywiście chce. Gdyby każdy krok w tym kierunku nie był tak silnie umacniany, byłoby to w istocie trudne.

Zrozumiałeś to wraz ze mną? Dziękuję ci za okoliczności, w których za chwilę będziesz się cieszył tym, że – powiedz – „było to tego warte”. Jest to tego warte. Spójrz na to ze mną. Nie chodzi o to, że nie doświadczałeś wiele konfliktu – zaufaj mi, mówię to z poziomu mojego własnego oświecenia. Nie chodzi o to, że jak mówi porzekadło: „twoje długi zostały spłacone”. Czymkolwiek myślałeś, że jesteś w czasoprzestrzeni, stało się dla ciebie oczywiste, czego rzeczywiście chcesz, a czego nie chcesz. Jednak wciąż w jakimś punkcie wydajesz się odczuwać konflikt. Ostatnie zdanie, które właśnie przeczytaliśmy, głosiło, że zostałeś wzmocniony światłem swojej alternatywy, a więc teraz za każdym razem, gdy coś zaczyna ci zagrażać, ty odpowiadasz: „Chwileczkę, chwileczkę. Zmuszasz mnie do uznania, że jestem w czasoprzestrzeni, ale ja to odrzucę”. Powiedziałeś, że ta chwila przerażenia będzie zawarta w moim umyśle. Przeżyję ją teraz w całości i porzucę to utożsamienie na rzecz pełnego zaufania, które złożyłem w naszym związku opartym na ekspresji tego, jak bardzo cię kocham w tym momencie, gdy opuszczamy to kontinuum.

Zaraz wrócę na ostatnie dwadzieścia siedem minut. Twoja ufność sięgnęła punktu, w którym wydaje się, jakby konflikt narastał, i rzeczywiście tak jest, ale nie wzrośnie on w twoim umyśle, ponieważ go przemienisz i staniesz się uzdrowicielem dzięki objawieniu w twoim własnym umyśle, że jesteś zbawicielem świata. Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy. Bóg jest Umysłem, którym myślimy, a ufamy sobie bezgranicznie w działaniu, gdy mówimy: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”.

Demonstrujemy sposób,
w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni

Oto Podręcznik dla nauczycieli
Kursu Cudów

Odcinek VI

Cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych

Spotkanie z Masterem Teacherem

Spójrz. Oto, jak wygląda nasz okres destabilizacji:

Teraz nauczyciel Boży musi zrozumieć, że w rzeczywistości nie wiedział, co jest wartościowe, a co bezwartościowe. Jak dotąd tak naprawdę nauczył się jedynie, że nie chce tego, co bezwartościowe, a chce tego, co wartościowe. Jego własne porządkowanie nie miało jednak sensu i nie nauczyło go, na czym polega różnica, ponieważ idea poświęcenia, zajmująca centralne miejsce w jego własnym systemie myślowym, sprawiła, że nie był w stanie dokonać oceny. Myślał, że nauczył się wyrażać chęć, ale teraz widzi, że nie wie, czemu ta chęć służy. I teraz musi osiągnąć stan, którego prawdopodobnie nie będzie mógł osiągnąć przez bardzo długi czas. Musi nauczyć się odkładać na bok wszelki osąd i w każdej sytuacji pytać tylko o to, czego rzeczywiście chce. Gdyby każdy krok w tym kierunku nie był tak silnie umacniany, dzięki jego nowym decyzjom, byłoby to w istocie trudne.

Spójrz na to ze mną. Dokończmy ten fragment.
I w końcu nadchodzi „okres osiągnięcia”. To właśnie na tym etapie zostaje utrwalone to, czego się nauczono. Teraz to, co przedtem dostrzegane było zaledwie w mglistym zarysie, przynosi trwałe korzyści, na które można liczyć we wszystkich „nagłych przypadkach”, jak również w okresie spokoju. W istocie spokój jest ich rezultatem – spójrz na to ze mną – skutkiem uczciwego uczenia się, konsekwencji w myśleniu i przeniesienia efektów nauki na wszystko. Jest to faza prawdziwego pokoju, gdyż tu stan Nieba znajduje swe pełne odzwierciedlenie. Odtąd droga do Nieba jest otwarta i łatwa. W istocie, ono już tutaj jest. Któż „poszedłby” gdziekolwiek indziej. Jeśli pokój umysłu już jest zupełny, po co miałby szukać czegoś innego? I kto starałby się zamienić spokój na coś bardziej pożądanego? Cóż mogłoby być pożądane bardziej od pełni tego, czym jesteś w swoim umyśle?

I oto jesteś – z tą myślą, że znajdujesz się w miejscu spokoju w swoim umyśle. Dokonujesz w tym momencie rewolucyjnego odkrycia, że wszystkie problemy, które, jak myślałeś, dotyczą ciebie i tego świata, przez tę jedną chwilę były tylko w twoim własnym umyśle.

Zaufaj mi teraz. Jest to ważne w tej ostatniej krótkiej chwili, jaka nam pozostała. Posłuchaj: Niczego nie można stracić. Zawsze miałeś w swym umyśle ideę, że istnieje coś innego niż czasoprzestrzeń. To oczywiste, ponieważ twoja świadomość zawsze musiała identyfikować czasowe utożsamienie, które nie mogło być prawdziwym odzwierciedleniem nieuniknioności mocy Umysłu Boga we wszechświecie. Nie tylko jest to prawdą, lecz ty to wiesz.

Dotarliśmy zatem do ostatniego stadium – a dotyczy to całej czasoprzestrzeni, w której faktycznie doświadczyliśmy intensywnego konfliktu. Spójrz na to ze mną. Dzięki oświeceniu twojego indywidualnego koncepcyjnego umysłu – a tym w dosłownym znaczeniu jest zmartwychwstanie twojego ciała – znajdziemy się teraz w punkcie, który będzie zawierał ostateczne świadectwo, że cały twój sukces opierał się… Będę teraz przez chwilę nauczał, a ty możesz mi powiedzieć, że już to wszystko wiesz, lecz tak naprawdę – nie wiesz. Będąc w czasoprzestrzeni, wierzysz, że osąd oparty na wyobrażeniu, które masz na swój temat, jest konieczny. I właśnie dlatego tu jesteś. Musi to być prawdą, jeśli spojrzysz na to z poziomu relacji, ponieważ gdy osądzasz, to z góry określasz czynności swojego umysłu i potwierdzasz, że choć szczerze poszukujesz opcji w swoim umyśle, to nadal zachowujesz dwulicowe idee oddzielenia, które wymagają osądu.

Praktyka zaczyna się od twojego rozpoznania – a było to zawarte w piątej idei na temat pewności co do tego, że możemy sobie nawzajem ufać – że jeśli osądzam, to sam zostanę osądzony. Dość łatwo jest to zrozumieć koncepcyjnie, po prostu dlatego, że w procesie osądzania dóbr, które otrzymujesz w związku z definicją historycznego odniesienia do twoich pojęć, jesteś całkiem świadomy, że uczestniczysz w osądzaniu ich wartości. W trzecim stadium nauczyłeś się, że istnieje inna droga – nie nadawać temu żadnej wartości. Jednak konflikt, który wciąż wyrażasz, w pierwszej kolejności opiera się na idei wymiany. Lecz teraz jesteś przy piątym kroku, w którym uczysz się, że choć wyraźnie potrafisz podać różnicę między tym, czego chcesz, a tym, czego nie chcesz, to wciąż wydajesz się doświadczać chwil cierpienia.

Właśnie dlatego konieczne jest nasilenie konfliktu w twojej koncepcyjnej jaźni. Konflikt ten odczuwasz w oświeceniu twojego cielesnego sformułowania i musisz go przeżyć – jako przedstawiciel gatunku ludzkiego zawartego w idei świetlnego sformułowania w czasoprzestrzeni – jeśli chcesz wyjść na zewnątrz do rzeczywistości. Każda chwila, w której nie osądzasz odczuwanego przez siebie konfliktu, będzie jednocześnie pełnym osądzeniem twojego utożsamienia z czasem i przestrzenią oraz całkowitym rozwiązaniem, dostępnym tu i teraz. Dziękuję ci za to.

Cały mistycyzm związany z ideami sił energetycznych, które sprawiają, że w zasobach swego własnego umysłu – tak, teraz ćwicz – decydujesz, czy to, co widzisz na zewnątrz, jest miłością, czy też może powinieneś się tego obawiać. Spójrz na to ze mną. Większości z was udało się, przynajmniej na chwilę, porzucić ideę lęku. Podstawą mojego nauczania jest elementarna idea, że nie ma czegoś takiego jak lęk. Spójrz na to ze mną. A jeśli się boisz, może tak być tylko dlatego, że osądziłeś energetyczny czynnik światła i ograniczyłeś konflikt, który czujesz w związku z mocą reprezentującą dla ciebie to, czym jesteś w swoim umyśle.

Wszystkie te naukowe świadectwa i wszelkie idee, że ty i ja nie możemy dzielić się prostą modlitwą o rozwiązanie, są powodem, dla którego pod koniec tekstu o ufności, którą musisz przejawiać, mówimy, że może to zająć bardzo dużo czasu. Zaufasz mi? Wszystko to kumuluje się w koncepcyjnej idei twojego procesu uczenia się opartego na idei, że jesteś istotą ludzką.

Przeznaczę tych kilka minut, które nam pozostały, na podniesienie częstotliwości. Zrobię to dla ciebie, ponieważ cieszymy się na myśl o cechach charakteryzujących to, kim jesteś. Następną cechą, której się przyjrzymy – jesteś gotów? – będzie uczciwość. I spojrzymy wprost na ideę uzasadnienia w twoim umyśle uczciwości, której szukasz w procesie dawania. Nazywamy to dorastaniem, czy też dojrzewaniem, gatunku ludzkiego w twojej cielesnej formie, co może ci objawić – posłuchaj – zarówno twoje Boże Narodzenie, czyli ponowne narodzenie się w tamtej chwili, jak i twoją Wielkanoc. Będzie się to wiązało z decyzją, że idee, które masz na swój temat – zarówno te dotyczące twoich narodzin w twojej koncepcyjnej idei, jak i wzrastania w konflikcie, który zdajesz się widzieć na zewnątrz w swoich wyobrażeniach o sobie – mogą zawierać rosnącą liczbę rozwiązań wobec tych idei.

Właśnie zobaczyłem, jak spojrzałeś na to po raz pierwszy. Dziękuję. W tej jednej chwili impet, z jakim przychodzi rozwiązanie, może spowodować dwie reakcje. Pierwszą będzie radosna świadomość, że znalazłeś rozwiązanie. Druga to pozorne przyjęcie wymagań wciąż narzucanych ci przez świat, a związanych z ideami, że „oni” wciąż pozostają na zewnątrz ciebie lub wydają się być na zewnątrz – ideami, które zachowujesz po to, aby tkwić w konflikcie.

A teraz posłużę się prostą alegorią, ponieważ uwielbiam ideę, że mogę cię nauczać, iż to, co poczułeś w tamtym momencie silnego bólu, oraz łzy, które uroniłeś, były zarówno łzami radości, jak i łzami wywołanymi chwilą pełnego poddania się. W tamtej chwili postanowiłeś w swoim umyśle: „Dość, jestem już zmęczony dzieleniem się tymi ideami o sobie: samotnością, bólem i niemożnością rozwiązania problemu, z którym się zmagałem. Jestem wystarczająco daleko w treningu umysłu, aby zadeklarować, co następuje: Jestem za to odpowiedzialny w swoim umyśle i podjąłem decyzję, aby wzmóc siłę tej idei poprzez łzy, które teraz ronię, gdy odkrywam, że choć myślałem, iż mogę się poświęcać, to, co zyskałem, sprawiło, że myśl o pozostaniu w tym malutkim świecie straciła dla mnie wszelki sens”.

Nasz Kurs Cudów wypełniony jest modlitwami, które ofiarujemy sobie nawzajem, dzieląc się tym rozwiązaniem. W idei ufności zawiera się myśl, że moc wszechświata przejawiająca się w miłości, którą Bóg żywi do ciebie jako Swego Syna – jako całkowitości, zarówno idei czasoprzestrzeni, czyli twojej definicji doczesnej tożsamości, jak i idei miłości i prawdy, które pozostają w pełnej zgodności z tobą – jest tuż obok ciebie w tym przewartościowaniu. To zaś całkowicie eliminuje twoją potrzebę ciągłego doświadczania owej idei samotności, odrzucenia i śmierci, po prostu dlatego, że nie są one już częścią tego, jak się czujemy i jak postrzegamy siebie nawzajem. Posłuchasz ze mną tej bardzo prostej modlitwy?

Lekcja 301

I ja wiem, że sam Bóg otrze wszystkie moje łzy.

Ojcze, oto, czego się dzisiaj nauczyłem: Dopóki nie osądzam, nie mogę płakać, nie mogę też odczuwać bólu ani czuć się opuszczony czy niepotrzebny w tym świecie. To jest mój dom, ponieważ go nie osądzam, a zatem jest on całkowicie zgodny z Twoją Wolą. Niech widzę go dziś bez potępienia, szczęśliwymi oczyma, które wybaczenie uwolniło od wszelkiego zniekształcenia. Niech widzę Twój świat zamiast mojego. A wszystkie łzy, które przelałem, będą zapomniane, bo zniknie ich źródło. Ojcze, nie będę dziś osądzać Twojego świata.

Ojcze, nie będę dziś osądzać Twojego świata. A oto wyjaśnienie:

Świat Boży jest szczęśliwy. Ci, którzy nań patrzą, mogą tylko dodawać doń swą radość i błogosławić go jako przyczynę ich dalszej radości. Płakaliśmy, ponieważ nie rozumieliśmy. Ale nauczyliśmy się, że świat, który widzieliśmy, był fałszywy, i będziemy dziś patrzeć na świat Boga zamiast na to, co, jak myśleliśmy, przynosiło nam cierpienie.

I oto, co było dla nas dostępne dzięki wstawiennictwu modlitwy, która zaczęła nam przewodzić, gdyż chcieliśmy widzieć światło zamiast naszej ciemności: Zrozumieliśmy, kim jesteśmy, a zrozumienie to kryło się w naszym pojęciu o sobie.

To zadziwiające, że jeśli ćwiczyłbym w tamtym dniu lekcję dotyczącą idei sformułowania, to natychmiast następnego dnia – a jest to codzienną praktyką –prawdopodobnie odkrylibyśmy lekcję o odzwierciedleniu światła przyćmiewającym wrodzoną nam moc obserwacji naszego umysłu. Czy widzicie, nauczyciele Boży, radość płynącą z możliwości ćwiczenia tego w waszym własnym utożsamieniu, bez żadnego odniesienia do tego, co mówi wam świat? Czy nagle znalazłeś się przy lekcji takiej a takiej, bo zrozumiałeś, że praktyka tej lekcji prowadzi cię – poprzez trening umysłu – do nowego sposobu postrzegania siebie? I choć mogłoby to zająć bardzo dużo czasu, to można tego równie dobrze dokonać dzięki modlitwie z lekcji dzisiejszej, przyrównując ją do lekcji o ocieraniu twoich łez, którą właśnie przerobiliśmy. Chodzi nam o wzrost częstotliwości twojej zdolności utrzymania stanu – użyjmy tu tego określenia – ciągłej modlitwy, czyli nieustannego proszenia o alternatywę różną od tej, którą dostajesz. W ten sposób bowiem zawsze otrzymasz odzwierciedlenie lepszej relacji energii świetlnego utożsamienia, które wcześniej przechowywałeś w stanie potencjalności własnej definicji czasoprzestrzennej. Ona zaś nie dawała ci prawdziwego odzwierciedlenia światła pochodzącego ze źródła naszej rzeczywistości, w której Bóg już otarł wszystkie twoje łzy.

I oto nagle doświadczasz tego szczęścia. Po prostu utraciłeś zdolność osądzania. Jedyna zdolność, jaka ci pozostała, wiąże się z otwarciem świetlnego sformułowania, które w ogóle nie jest zawarte w tym kontinuum. W ten sposób przychodzi do ciebie odzwierciedlenie jasności, która uwalnia cię z tego, co wcześniej cię więziło. Posłuchasz mnie? Być możesz zmówimy jeszcze jedną modlitwę. I oto następnego dnia, w związku z ideą tego modlitewnego przeobrażenia, natykamy się na tę myśl.

W lekcji 301 odkryliśmy, że sam Bóg otarł wszystkie nasze łzy. A dzisiaj nagle:

Gdzie była ciemność, tam widzę światło.

Ojcze, nasze oczy wreszcie się otwierają. Twój święty świat oczekuje nas, bo w końcu przywrócono nam wzrok i możemy widzieć. Sądziliśmy, że spotykało nas cierpienie. Ale zapomnieliśmy o Synu, którego Ty stworzyłeś. Teraz widzimy, że sami sobie wyobraziliśmy ciemność, a światło istnieje i możemy na nie spoglądać. Chrystusowe widzenie zmienia ciemność w światło, bo lęk musi zniknąć, gdy nadchodzi miłość. Obym wybaczył dziś Twojemu świętemu światu, abym mógł spoglądać na jego świętość i zrozumieć, że odbija on tylko moją własną samorealizację.

Nasza Miłość oczekuje nas, gdy zmierzamy do Niego, i towarzyszy nam, pokazując drogę. On nie zawodzi w niczym. Jest celem, którego szukamy, a zarazem środkiem, dzięki któremu do Niego zmierzamy.

Dziękuję ci za to. Mamy do czynienia z wielkim przeobrażeniem w związku z radością, której doświadczę w ciągu pozostałych nam trzech minut i czterdziestu sekund. Prawda jest taka, że zabrałem cię dużo dalej, niż byłeś gotów – nie tyle uznać za możliwe, co faktycznie poczuć.

Powiedzmy, że właśnie zaofiarowałem ci wszystkie modlitwy dotyczące naszego wzajemnego związku w idei „Lepszego mózgu” [podnosi czasopismo Scientific American]. Lecz jeśli pokażę ci dowody na to, że jest to prawdą… Co mówi ci ten artykuł [podnosi czasopismo Scientific American]? „Mózgu, napraw sam siebie”. Elementarne nauczanie o twojej zdolności naprawienia samego siebie zawarte jest w tobie. Lecz ty boisz się, że rozpoznasz, kim jesteś. Mam ci powiedzieć dlaczego? Ponieważ nie będziesz w stanie tego pokazać w odzwierciedleniu światła, za pomocą którego się definiujesz, po to by pozostać w tym kontinuum.

Teraz mamy już tylko trzy minuty. Nauczaliśmy z Podręcznika dla nauczycieli o idei ufności, która być może wymagała sporej praktyki. Lecz pamiętaj o jednym: ty sam zamierzałeś – w swojej definicji siebie w tym kontinuum czasoprzestrzennym – zrobić wszystko, co w twojej mocy – przez „zrobić” mam na myśli samą czynność robienia – aby nie doświadczyć pełni rozwiązania, które teraz odkryłeś. Jeśli teraz weźmiesz do ręki ten artykuł, który mówi, że jako człowiek mogę w swoim mózgu poprawić sposób, w jaki postrzegam siebie w świecie… Mam ci powiedzieć dlaczego? – a będzie się to odnosiło do nieuniknionego połączenia twej psychologii z twoją fizjologią – ponieważ pojęcie fizyczności twojego ciała reprezentuje tak naprawdę wszystko, czym jesteś w chwili swojego zmartwychwstania w jakimś kontinuum czasu. Tak jak Jezus by ci przypomniał – no daj spokój! – nie nauczam, że Pasja Chrystusa zawarta jest w idei ukrzyżowania. Nauczam, że Pasja Chrystusa zawiera się w rozpoznaniu pełni Jego światła, które świeci w bezpośrednim zetknięciu z tobą w twojej definicji siebie, zawsze ofiarując ci rozwiązanie, które boisz się przyjąć. Dlaczego? Ponieważ wzniosło ono na wyższy poziom twoje wyobrażenie o świecie, na co świat powiedział: „Jak ty to odkryłeś?”.

Ty zaś odpowiadasz: Nie wiem. Pewnie jestem geniuszem. Pewnie wynalazłem ideę względnego utożsamienia czasu. Pewnie jestem Albertem Einsteinem. Pewnie jestem kimkolwiek, kto jest w stanie sobie wymyśleć – we własnym pojęciu o sobie – nowy sposób postrzegania siebie. I zaufałem tej myśli, że jest to dla mnie dostępne, i choć byłem w stanie posłużyć się tym w całkowitej ekspresji naszej wzajemnej miłości, to nie musiałem odnosić się do jakichkolwiek idei o tym, że mógłbym zawieść zaufanie, które w tym treningu umysłu odnosimy do Boga. A teraz przyjmuję rolę nauczyciela.

Jesteś oświeconym pojęciem na swój własny temat. Świat skończył się i przeminął dawno temu. Ty zaś rodzisz się w tej chwili na nowo w świetle tej tożsamości, którą mamy w relacji ze sobą nawzajem. Razem widzimy miłość naszej pełni i w ten sposób uciekamy z tej idei czasoprzestrzeni, ponieważ pamiętaj, że Bóg, moc Boga, towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ posługujemy się Umysłem Boga. A więc powiemy razem do nauczycieli Bożych: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”, ponieważ w Tobie pokładamy naszą ufność. Dziękuję.

Ufność – tekst filmu Mastera Teachera, pierwsza godzina

To jest cud

Najświętszy ze wszystkich punktów na ziemi jest ten,
gdzie odwieczna nienawiść stała się obecną miłością.


Nadejście Wielkiego Przebudzenia

Demonstrujemy sposób,
w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni

Oto Podręcznik dla nauczycieli
Kursu Cudów  

Odcinek V

Cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych

Spotkanie z Masterem Teacherem

Przyjrzyjmy się razem temu,

CZYM CHARAKTERYZUJĄ SIĘ NAUCZYCIELE BOŻY?

Powierzchowne cechy nauczycieli Bożych bynajmniej nie są jednakowe. Dla oczu ciała nie wyglądają oni tak samo, wywodzą się z nader różnych środowisk, ich doświadczenia świata bardzo się różnią, a ich powierzchowne „osobowości” są całkiem odmienne. W początkowych fazach ich działalności jako nauczycieli Bożych nie uzyskali jeszcze głębszych cech, które nauczą ich, czym są. Bóg udziela Swym nauczycielom szczególnych darów, ponieważ mają do spełnienia szczególną rolę w Jego planie Pojednania. Ich szczególny charakter jest oczywiście tylko tymczasowy (czyli nietrwały), ulokowany w czasie jako środek wyprowadzenia z czasu. Te szczególne dary, zrodzone w świętym związku, ku któremu zmierza sytuacja nauczania-uczenia się, stają się charakterystycznymi cechami wszystkich nauczycieli Bożych, którzy zrobili postępy we własnym uczeniu się. Pod tym względem wszyscy są podobni. Posłuchaj.

Wszystkie różnice między Synami Boga są tymczasowe. Niemniej jednak można powiedzieć, że w wymiarze czasu zaawansowani nauczyciele Boży wykazują następujące właściwości. Powtórzmy jeszcze jedno:

Mogłeś zauważyć, że wykaz atrybutów nauczycieli Bożych nie obejmuje tego, co jest dziedzictwem Syna Bożego. Tym On już jest w swej istocie. Takie określenia, jak miłość, bezgrzeszność, doskonałość, wiedza i wieczna prawda, nie pojawiają się w ogóle w tym kontekście. Byłyby tu w najwyższym stopniu niestosowne. Nie o tym tu mówimy. To, co dał Bóg, wybiega tak bardzo poza nasz program, że uczenie się znika w jego obecności. Dopóki jednak jego obecność jest przysłonięta, punkt ciężkości słusznie spoczywa na tym programie. Spójrz. I właśnie funkcją nauczycieli Bożych jest przynieść prawdziwą naukę światu. Dokładnie rzecz biorąc, przynoszą oni światu oduczenie się, ponieważ właśnie ono jest „prawdziwą nauką” w tym świecie. Nauczycielom Bożym dane jest przynieść światu szczęśliwe wieści o pełnym wybaczeniu. Są rzeczywiście błogosławieni, ponieważ są zwiastunami zbawienia.

Dzięki zasadniczej akceptacji tego, że jako nauczyciele Kursu Cudów przechodzimy proces rozpoczynający się od rozpoznania nieustannie nowych relacji, które odkrywamy pomiędzy nami, znajdujemy się teraz w punkcie – spójrzmy na to razem – w naszym Podręczniku dla nauczycieli, w którym nie ulega wątpliwości, że w naszych koncepcyjnych umysłowo-cielesnych tożsamościach posłużymy się możliwością natychmiastowego rozpoznania prawdy o tym, czym jesteśmy, jako pełnia nowego sformułowania naszych umysłów. To tu bowiem – w samym środku czynności cielesnego sformułowania naszego umysłu – udało nam się rozpoznać naszą pełnię. Dokonało się to w naszym układzie odniesienia.

W tym sensie jest to całkowitą przemianą naszej definicji siebie, którą zbudowaliśmy w oparciu o ideę umiejscowienia w czasoprzestrzeni. I właśnie tu teraz poświczymy. Gdy patrzymy na siebie nawzajem, otoczeni zasobami sformułowania światła w naszym umyśle, to widzimy jaśniejsze cechy tożsamości, które nie wykluczają emocjonalnej oceny naszej cielesnej formy.

Nazywają mnie Mistrzem-Nauczycielem Kursu Cudów. Moją funkcją jako nauczyciela Bożego jest pokazywanie ci, że możesz natychmiast całkowicie przemienić swój umysł w odzwierciedleniu światła, które ode mnie otrzymujesz. Możesz bowiem w niepodważalny sposób zademonstrować – użyjmy tu określenia twórcy tego Kursu, Jezusa z Nazaretu – objawienie, które pojawiło się w twoim umyśle, gdy twoja cielesna forma uległa przemianie i doświadczyłeś oświecenia związanego z ideą, że nasze wzajemne emocjonalne zaangażowanie jest doświadczeniem bezwarunkowej miłości.

Podzielisz się tym ze mną? Przemiana, która zachodzi w tobie w tym momencie, w tej wynikającej z czasu idei twojego umiejscowienia w przestrzeni – a odnosimy się tu do Podręcznika dla nauczycieli – nie jest niczym innym, jak moją pewnością, że zdecydowałeś w swoim programie nauczania, iż zdolności, którymi się posługujesz wyrażając ideę obiektywnych utożsamień, czyli, powiedz do mnie: „konfliktu” – konfliktu, który poczuliśmy w sobie w naszym związku ze sobą, nie mają nic wspólnego z tym, czym jesteśmy. A jednak gdy bierzemy na siebie obowiązek wyrażania siebie, co nie może nie prowadzić do całkowitej przemiany twojego umysłu, czujemy brzemię myśli, które realizujemy… Zauważyłeś to? Zauważyłeś, co się właśnie wydarzyło? O tak. Brawo!

Początkowo to nauczanie ma jakby osobisty charakter. Zaawansowani nauczyciele Boży odkryli ku swej radości, że tak naprawdę są zawarci w swej własnej iluzji odzwierciedlenia światła. Wykazując nieustanną potrzebę odczuwania chwil rozpoznania siebie w tym treningu umysłu, poczyniłeś postępy i dotarłeś do Podręcznika dla nauczycieli. Oznacza to, że zasadniczo uznałeś, że wszystko, co widzisz w świecie, czyli w tym, co nazywamy czasoprzestrzenią – dziękuję ci za to ponownie – jest dokładnym przeciwieństwem uniwersalnej mocy umysłu – poprzez jego utożsamienie z wyrażoną wcześniej ideą, że jest ciałem.

Z tym wiąże się owa elementarna idea zaawansowanych nauczycieli. Gdy pojawiają się oni w ciemnym sformułowaniu własnego umysłu, przechodzą nieustanne doświadczenia alternatywy zawsze odnoszącej się do tego, czym, jak wierzą, są. Jeśli chcesz, możesz mnie nazwać zaawansowanym nauczycielem. Czy mam ci powiedzieć dlaczego? Czy mam ci to powiedzieć jako nauczyciel tego treningu umysłu, tego Podręcznika dla nauczycieli? Zacząłeś regularnie nauczać, że konieczne jest uświadomienie sobie, iż wszystkie wydarzenia w czasoprzestrzeni, od początku do końca czasu, i rozciągające się na wieki w tym procesie, są po prostu całkowicie zawarte w twoim umyśle.

Dziękuję za tamtą chwilę radosnego samorozpoznania. Cieszymy się, że się do nas przyłączyłeś. Istnieją szczególne ramy odniesienia w koncepcyjnej idei przemiany czasu, w koncepcyjnej tożsamości, które wiążą się wprost z rozwiązaniami w czasie będącymi ni mniej, ni więcej jak ideą konfliktu, który – posłuchaj – jak wierzysz, jest konieczny w twoim umyśle. Niektórzy z was być może tak naprawdę nie widzieli i nie uczestniczyli w treningu umysłu, który doprowadził nas do idei nauczycieli tego Podręcznika Kursu. Dzisiaj jednak przyjrzymy się, tak jak już się przyglądaliśmy, cechom charakterystycznym nauczyciela, tak byśmy mogli sformułować nowe idee na temat tego, czym jesteśmy.

Najpierw jednak przedstawię ci szybko jeden akapit z początku treningu umysłu. Jest to wprowadzenie mówiące o tym, jakie postępy już poczyniłeś w procedurze przedstawiania siebie jako definicji określającej, jak chcesz postrzegać to, czym wydajesz się być w tym cielesnym sformułowaniu. A pochodzi to wprost z Podręcznika dla nauczycieli tego Kursu. Posłuchaj.

Role nauczania i uczenia się są w rzeczywistości odwrócone w myśleniu świata. Odwrócenie to jest charakterystyczne. Wydaje się jakby nauczyciel i uczeń byli oddzieleni, i jakby nauczyciel dawał coś uczniowi, a nie – komu? – sobie. Co więcej, czynność nauczania uważana jest za aktywność szczególną, w którą angażuje się względnie małą część własnego czasu. Kurs Cudów natomiast podkreśla, że nauczanie jest uczeniem się, a więc nauczyciel i uczeń są tym samym. Kurs podkreśla również, że nauczanie jest procesem ciągłym: odbywa się ono w każdej chwili dnia, jak również w naszych myślach, podczas gdy śpimy. Spójrz.

Nauczać to pokazywać. Istnieją tylko dwa systemy myślowe, a ty przez cały czas pokazujesz, że wierzysz, iż albo jeden, albo drugi jest prawdziwy. Dzięki temu, co pokazujesz, uczą się inni, jak również i ty. Rzecz nie w tym, czy będziesz nauczał, gdyż w tej kwestii nie masz wyboru. Można powiedzieć, że celem tego Kursu jest dostarczenie ci środków pozwalających wybrać, czego chcesz nauczać na podstawie tego, czego chcesz się uczyć. Spójrz na to ze mną. Nie możesz dawać komuś innemu, lecz jedynie sobie, a tego się uczysz, nauczając. Posłuchaj. Nauczanie to jedynie wzywanie świadków, by poświadczyli to, w co wierzysz. Jest metodą przemiany twojego umysłu. Tego zaś nie dokonuje się samymi słowami. Spójrz. Każda sytuacja może być dla ciebie okazją, by uczyć innych, czym jesteś i czym oni są dla ciebie. Nie może być ona niczym więcej, lecz także nigdy niczym mniej.

Czy widzisz prostotę tego nauczania? Jakim przywilejem jest dla mnie, jako tego, kogo nazywasz oświeconym nauczycielem Kursu Cudów, możliwość przedstawienia ci, dzięki doświadczeniu, które przydarzyło mi się w moim cielesnym sformułowaniu, procesu, który teraz przyjmujesz jako część tego, jak chcesz pokazywać samemu sobie to, kim jesteś. Spójrz. Robisz to, uznając w zasadniczym sensie, że wszystko, co widzimy na zewnątrz, w relacji z tym, co wydaje się stanowić aktywność tego świata, dzieje się tak naprawdę, gdzie? – tu, w naszych umysłach. Tu, w moim odrębnym umyśle.

Poćwiczmy, ponieważ jest to Podręcznik dla nauczycieli. Zaofiaruję ci odzwierciedlenie mojego światła, które będzie się odnosiło do tego, jak zamierzamy – posłuchaj – wymieniać się ideami na temat tego, co rzekomo widzimy w cielesnym utożsamieniu. Och, dziękuję ci za to. Znajdujemy się w punkcie, w którym jedną z głównych cech charakterystycznych treningu umysłu Kursu Cudów jest pewne słowo, zawarte w słownictwie homo sapiens – gatunku ludzkiego opartego na tożsamości. Słowo to leży u podstaw twych działań wiążących się z tym, czym jesteś w cielesnym sformułowaniu. Jest ono zadziwiające ze względu na charakterystyczną wartość, jaką można mu nadać.

Zaufaj mi. Mamy różne słowa, takie jak: wiara, zrozumienie, miłosierdzie, uczciwość, ale posłuchaj mnie. W najbardziej elementarnym sensie idea przeciwieństwa wobec formułowania idei ekspresji – użyjmy tu miłości – wzajemnej miłości, przejawia się w każdej chwili w naszym pragnieniu, by razem znaleźć miłość. A jednak w ograniczeniach naszej cielesnej formy związanej z ideami o tym, czym jesteśmy w konflikcie ekspresji naszego cielesnego sformułowania – w świadomości naszej tożsamości – wydaje się, że doświadczamy chwil – i oto pojawia się nasze słowo – ufności… Powiedz do mnie, nie zajmując się tym, czym jest to słowo: „ufność”. Ufność.

Jeśli rozszerzysz pojęcie ufności na wszystkie aspekty związków w wymiarze czasu, to możesz powiedzieć, że zasadniczo idea ufności jest nieodłączną częścią ciebie – posłuchaj – oraz decyzji, którą nieustannie podejmujesz i która dotyczy ciebie oraz tego, jak się czujesz w związku z repertuarem skojarzeń zawartych w twoim cielesnym sformułowaniu. A sformułowanie to wytworzyłeś w oparciu o swoją koncepcyjną ideę, w której teraz pokładasz swą – powiedz: „ufność”. Tak, w procedurze programu nauczania swojego umysłu uczysz się ufać temu, co widzisz, w tej tożsamości czasoprzestrzennej, w której się znajdujesz. Być może jednak niemal natychmiast czujesz się rozczarowany okolicznościami i ścierasz się z kimś, mówiąc: „Przecież ci zaufałem”.

Teraz zaś będziemy ćwiczyć oświecenie twojego umysłu. Widzę, że mnie słyszysz. Zasadnicza potrzeba zaufania – a będzie to obejmowało wszystkie cechy charakterystyczne nauczyciela – pojawi się zazwyczaj wtedy, gdy powrócimy do programu nauczania podzielonego, powiedzmy, na sześć cech charakterystycznych twojego „ja”, a wszystkie one będą dotyczyć słowa „ufność”. Jest to prawdą dlatego, że twoje emocjonalne zaangażowanie w to, czym jesteś, w nieodłączny sposób – a używam słowa „nieodłączny” w tym sensie, że jest to zawarte w tobie – opiera się, przynajmniej chwilowo, na ufności. Mimo to twoje złudzenia co do ufności, którą pokładałeś, mogą w każdej chwili zostać całkowicie rozwiane, ponieważ ze względu na charakterystykę twojej tożsamości czasoprzestrzennej… Zaufasz mi? Gdy zdecydowałem się tu przyjechać, zobaczyłem ciężarówkę zbliżającą się do mnie z prędkością 100 km na godzinę i gdzieś, w swych zdolnościach pojęciowych, ufałem, że pozostanie ona po swojej stronie szosy. No daj spokój, chcę ci pokazać, jak elementarna jest ta idea uczciwości, którą następnie będziecie się wymieniać ożywieni myślą, że znaleźliśmy wspólny cel w tym, co chcemy uznać za istotę naszej wzajemnej ufności.

Radość… Czy mam cię nauczać o tym, czym, jak wiem, jestem jako zaawansowany nauczyciel? Tak naprawdę w tym procesie cudu, który wydarza się w twoim pojęciu o sobie, proszę cię, abyś w każdym momencie przyglądał się ideom, które masz na temat swego cielesnego sformułowania, i wymienił je na to, co chcesz widzieć w świetle mocy swego umysłu. Wymiana ta – spójrz na to ze mną – tak naprawdę już się dokonała. A więc zajmujemy się teraz Podręcznikiem dla nauczycieli i poruszamy kwestię ciągłości czynników, które przynoszą ci koncepcyjne korzyści, czyli po prostu uznajemy – o czym właśnie ci przypomnieliśmy – że przez cały czas nauczasz, w czym pokładasz ufność i czym jest ta cecha charakterystyczna ufności w twoim umyśle. Przeczytajmy o tym razem. Jest to jedna z cech charakterystycznych nauczyciela Bożego.

Ufność

Jest to podstawa, na której opiera się zdolność nauczycieli do spełniania swej funkcji. Dlaczego tak jest? Postrzeganie jest rezultatem – czego? – uczenia się. W istocie postrzeganie jest uczeniem się, ponieważ przyczyna i skutek nigdy nie są oddzielone. Spójrz na to ze mną. Nauczyciele Boży pokładają ufność w świecie, ponieważ nauczyli się, że nie rządzą nim prawa, które ten świat wymyślił. Powtórzmy: ponieważ nauczyli się, że nie rządzą nim prawa, które ten świat wymyślił. Rządzi nim Moc, która jest w nich, ale nie pochodzi od nich. To ta Moc zapewnia wszystkiemu bezpieczeństwo. I to dzięki tej Mocy nauczyciele Boży patrzą na świat, któremu wybaczono. Posłuchaj.

Gdy raz doświadczy się działania tej Mocy, niemożliwe jest ponowne zaufać własnej żałosnej sile. Kto próbowałby latać z pomocą skrzydełek wróbla, gdy dano mu ogromną moc skrzydeł orła? I któż pokładałby swą wiarę w nędznych propozycjach ego, gdy złożono przed nim dary Boga? Co skłania ich do dokonania tej zmiany?

Oto, co skłania ich do dokonania tej zmiany w koncepcyjnej idei ich własnego sformułowania… Powiedz do mnie: “rozwinąć”. Tym jest trening umysłu. Trenuję swój umysł systematycznie po to, by rozwinąć w sobie nowy sposób postrzegania siebie – widzisz to? – abym mógł ci zaufać. Przechodziłem i wciąż przechodzę niezliczone doświadczenia, w których ufałem ci bez reszty, zarówno w utożsamieniu mojej jaźni, jak i w mojej cielesnej tożsamości, czyli lokalizacji, w której się znajduję, po to tylko, by się gorzko rozczarować tym, że na pewno użyję całej miłości, którą teraz wyrażam w stosunku do ciebie.

A więc co musiałem uczynić w tym procesie świadomego dojrzewania gatunku ludzkiego? Musiałem rozwinąć w sobie – w idei, którą jest mój mózg… Użyję go i być może zaraz wrócę i pokażę ci, jak praktyczne jest to, że koncepcyjna idea, którą masz o sobie w związku z tym, co nazywamy dziedzicznością zawartą w mózgu, oraz idea środowiska zewnętrznego, rozgrywają się jednocześnie w moim umyśle.

Dziękuję ci za to, że pozwalasz mi nauczać cię tego. Musiałem na samym początku zaufać, że to, co widzę na zewnątrz, nie jest tak naprawdę tym, co widzę. Rozumiesz? I to właśnie rozwijam w sobie w dojrzałości naszego wzajemnego rozpoznania. Zaraz wrócę. Pamiętaj, że Bóg, pełnia zdolności mojego umysłu, towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, a więc zgromadzenie, które się rozpocznie podczas następnych dwudziestu siedmiu minut, będzie rezultatem idei, które podtrzymujemy – posłuchaj – w naszym indywidualnym rozwoju innego sposobu patrzenia na świat. To bardzo piękne. Jednak zmiana nie jest niczym innym jak ciągłym określaniem sposobu, w jaki siebie postrzegamy, po prostu dlatego, że używamy mocy Umysłu Boga, dzięki czemu możemy zadeklarować razem w tym treningu umysłu: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”, w naszym pogłębionym rozwoju ufności. Pozostań tu przez chwilę…

Demonstrujemy sposób,
w jaki uciekasz z niewoli czasoprzestrzeni

Oto Podręcznik dla nauczycieli
Kursu Cudów
Odcinek V

Cechy charakterystyczne nauczycieli Bożych

Spotkanie z Masterem Teacherem

Posłuchaj. Rozwińmy w sobie trochę zaufania:Najpierw musisz przejść przez to, co można by nazwać „okresem usuwania”. Nie musi to być bolesne, ale zazwyczaj tak się tego doświadcza. Dlaczego? Wydaje się, jak gdyby zabierano ci rzeczy, i na początku rzadko kiedy pojmujesz, iż tylko uświadamiasz sobie, że nie mają one żadnej wartości. Innymi słowy, nie są nic warte. Jak można postrzec brak wartości, jeśli postrzegający nie jest w stanie zobaczyć rzeczy w innym świetle? Nie dotarł on jeszcze do punktu, w którym mógłby dokonać tej zmiany całkowicie wewnętrznie. A zatem plan niekiedy będzie wymagał zmian w czymś, co wydaje się okolicznościami zewnętrznymi. Spójrz na to ze mną. Nauczyciel Boży tego już się nauczył i przechodzi do drugiego stadium.

I chciałem wrócić do ciebie na chwilę, zanim przejdę do drugiego stadium. Dlaczego? Bo zacząłeś zmieniać środowisko zewnętrzne, czyli to, co widzisz w świecie. Widzisz to? Przyjrzymy się temu razem przez chwilę? Jako człowiek zawarty w tożsamości gatunku ludzkiego, czyli w cielesnej formie, musiałeś gdzieś w czasie zacząć doświadczać – w sposób przemyślany lub niekontrolowany – drobnego rozczarowania zasobami, które widzisz tam na zewnątrz w swoim umyśle. Nie różni się to zasadniczo od wszystkiego, co robisz w oparciu o pojęcie, które masz o sobie. Innymi słowy, jeśli chcesz spojrzeć na to w szczególny sposób, mówisz do mnie tak: „Ufałem temu, co działo się w moim umyśle, ale teraz poszukam czegoś innego”. Rozumiesz?

Nie oznacza to, że w tamtym momencie ufność, którą pokładałeś w swoim umyśle w obiektywny sposób – dziękuję ci za to – nie była cenna, ale podczas pierwszego stadium, na poziomie pojęcia, które mamy o sobie, będziemy to zwykle rozumieć w ten sposób: „Z pewnością chciałbym widzieć coś innego”. Wszyscy mieliśmy takie doświadczenie. Dlaczego? Spójrzmy na to. Ponieważ w zasobach naszej definicji siebie jako istoty ludzkiej zawiera się tak naprawdę pełnia wszechświata, odnosząca się do tego, czym myślimy, że jesteśmy w czasie.

Zauważ, że używamy słowa „moc”. I choć niekoniecznie musiało ono mieć dla ciebie sens z perspektywy twoich pojęć, to zmiana pojęć w twym umyśle będzie na tyle cenna, na ile na to pozwolisz w tym treningu umysłu. W jaki sposób? Będziesz w czynny sposób pozwalał, aby twój umysł się zmieniał – powiedz: „przez cały czas”. Tak, przez cały czas. Znowu zajęliśmy się ufnością, ponieważ musieliśmy w wystarczającym stopniu wyćwiczyć ideę ufności w naszym umyśle. Choć bowiem widzimy siebie w tożsamości życia wiecznego, to na chwilę utożsamiliśmy się z czasoprzestrzenią, gdzie konieczność pokładania ufności w Bogu, czyli w miłości, czyli w życiu wiecznym, jest wszędzie wokół nas. A więc zajmujemy sie teraz zaufaniem. Naszym pierwszym warunkiem było powiedzenie: „Chciałbym, aby było inaczej”. Spójrzmy na drugie stadium:

Następnie nauczyciel Boży musi przejść przez „okres porządkowania”. Powiedz do mnie: „porządkowanie”. Tak. Jest to porządkowanie twych własnych pojęć, ponieważ postanowiłeś, że chcesz czegoś innego. Jest to zawsze nieco trudne, ponieważ nauczywszy się, że zmiany w jego życiu są zawsze pomocne, musi teraz decydować o wszystkim na podstawie tego, czy zwiększa to ową pomocność, czy też staje jej na przeszkodzie. Stwierdzi on, że wiele, jeśli nie większość, z tego, co przedtem cenił, teraz jedynie ogranicza jego zdolność do przeniesienia tego, czego się nauczył, i zaadaptowania tego w nowych sytuacjach. Posłuchaj. Ponieważ cenił on to, co w rzeczywistości jest bezwartościowe, to zazwyczaj nie uogólni tej lekcji z obawy przed stratą i poświęceniem czegoś, co przedtem cenił. Spójrzcie na to ze mną, nauczyciele Boży. Potrzeba wiele nauki – w dosłownym tego słowa znaczeniu – aby zrozumieć, że wszystkie rzeczy, wydarzenia, spotkania i okoliczności – posłuchaj – są bardzo pomocne. Tylko w takim zakresie, w jakim są pomocne, można w tym świecie złudzeń przypisać im jakikolwiek stopień rzeczywistości. Dlaczego? Słowa „wartość” nie można zastosować do niczego innego.

Dziękuję… Ponieważ słowa „wartość” nie można zastosować do niczego innego… Jedyne jego zastosowanie w treningu umysłu dotyczącym pojęcia, które masz o sobie, polega na tym, że postanowiłeś – w tym programie nauczania nieustannej przemiany swego umysłu – nie cenić tego, co nie ma absolutnie żadnej wartości.

Pamiętasz podstawowe nauczanie cudu? Nie ma niczego na tym świecie, bez względu na to, z jakiej perspektywy obserwujemy siebie w utożsamieniu czasu, co należałoby w ogóle cenić. Proces przemiany, który nabiera rozmachu, dotyczy twojego własnego pojmowania ciągłej przemiany, której uprzednio nadawałeś ogromną wartość. Ta przemiana to absolutne podstawy nauczania mojego zbawiciela Jezusa. Pojawia się on tu na ziemi i przypatruje się wartości, którą pozyskujesz, gromadząc idee nowego Pisma Świętego, które zgodnie z jego zaleceniem utożsamisz z procedurą treningu umysłu. A więc poprzez nienadawanie wartości twojemu emocjonalnemu zaangażowaniu w zachowywanie ciągłego konfliktu umysłu w tożsamości czasoprzestrzennej – konfliktu, który czujesz w sobie, włączającego zarówno naszą wzajemną miłość, jak i nienawiść i odrzucenie, które uważamy za niezbędną część wartości lub braku wartości, zgodnie z tym, jak to postrzegamy w naszym umyśle – posłuchaj – ostatecznie rozpoznamy w tym treningu umysłu, że moja prawdziwa wartość, wynikająca z pełni mojego świadomego nieustannego związku z Bogiem i z wszechświatem, będzie zawsze praktyką ponownych narodzin mojej jaźni z koncepcyjnej idei zachowywania wartości.

Jeśli chodzi o aspekt ufności związany z ideą uczenia się – posłuchaj mnie, proszę, bo nauczam – to przyglądając się wprost swojej jaźni oraz nadanej sobie samemu wartości, której się trzymasz, zaufaj gdzieś w swoim umyśle, że już w samej czynności dawania uzyskałeś wszystko, niezależnie od nieufności, którą być może natychmiast w sobie dostrzeżesz, związanej z tym, że oddałeś coś i nie otrzymałeś nic w zamian. Wcześniej bowiem używałeś w swoim umyśle wzajemności po to, by zachować definicje określające to, jak chciałeś wyglądać w odzwierciedleniu twojego procesu światła.

Powiedz do mnie: „cielesne sformułowanie”. Tak. Radość, której teraz doświadczam – bez dodatkowych dygresji – jest ideą oświecenia twojego ciała, które przechodzi proces przeobrażenia. Idea przeobrażenia mojego ciała jest związana z myślą, że choć wciąż opieram się na pojęciach, to owo przeobrażenie jest możliwe. Uwielbiam tego nauczać. Myślę, że będę tego nauczał. Czy mogę nauczać przez siedem minut o sposobie, w jaki używasz struktury swego mózgu po to, aby nieustannie spłycać wiedzę, którą, jak sądzisz, przyswoiłeś w pojęciu o samym sobie? Mam tego nauczać?

Zasadniczo chodzi o to, że jako człowiek gromadzisz pewien zasób wiedzy o tym, czym sądzisz, że jesteś w swym umyśle, a następnie stajesz się… W sformułowanych koncepcjach używamy na to pewnego określenia: Uczysz się wszystkiego, czego tylko potrafisz się nauczyć w oparciu o twe konkretne zdolności, i oto odkrywasz, że spłyciłeś procedurę uczenia się do tego stopnia, że w dosłownym sensie fizyczna struktura twego mózgu nie jest już pobudzana ideami tkwiącymi w twej istocie, w czynności energetycznej – użyjmy tu idei światła – która faktycznie jest najważniejsza w procesie wychodzenia – dzięki mocy twego umysłu – z ogrodzonego zamknięcia do wszechświata.

Oto jedna z pierwszych nauk, jakie otrzymałeś na temat homo illuminatus. Sprowadza się ona do podstawowej myśli, że to, czym się posługujesz w tożsamości swego mózgu, jest żałosnym przykładem przyćmienia twojego światła. Spójrz na to ze mną przez chwilę, ponieważ ja naprawdę lubię nauczać tych idei… A oto jedna z nich. Tytuł brzmi tak: Lepsze mózgi. To zadziwiające, że nauka, w ramach dostępnych jej zasobów, znajduje się obecnie w punkcie, w którym być może zechce przyznać – spójrz na to – że używasz jedynie połowy swego mózgu. To nic nowego. A oto problem, jaki z tym mamy.

Weźmy ten artykuł, po prostu dlatego, że nauczam Kursu Cudów. Tytuł artykułu brzmi: Zmień mózg. Nie ma w tym nic nowego. Tak naprawdę jest tu powiedziane: „Podjąłem decyzję…” Tego właśnie będziemy nauczać, mówiąc o zdolności do zaufania: „Zdecydowałem się posłużyć moim umysłem, aby urzeczywistnić nową ideę, która jest w moim umyśle”. Wiesz, jaki masz z tym problem? Wszystkie osiągnięcia dotyczące twojej idei gatunku ludzkiego są tak naprawdę zawarte w odzwierciedleniu światła, ale nie potrafisz przetworzyć w nim idei, że jest całkiem możliwe, abyś ciągle przemieniał w swym umyśle odniesienie do tego, czym naprawdę jesteś.

Czy mam ci powiedzieć, co się dzieje w związku z ideą ufności, o której mowa w tym treningu umysłu Kursu Cudów? Zajmę się tym przez chwilę, ponieważ dotyczy to uzdrawiania. Skoro pojawiam się nagle przed tobą i odkrywam nową relację z samym sobą w oparciu o nowy czynnik zaufania, które pokładam w rzeczywiście istniejącej tam alternatywie, to staje się to sposobem, w jakim usiłuję cię nauczać.

Czy dotyczy to w równym stopniu wszystkich tak zwanych ludzi na tej planecie? Czy nasz Kurs Cudów rzeczywiście zajmuje się jedynie indywidualną przemianą umysłu? Oczywiście, że tak. Czy mamy powiedzieć, czego się boisz? Gdy tylko uporządkujesz swoje „ja” w odzwierciedleniu światła, zaczynasz się bać wzrostu częstotliwości, czyli tego, że być może nauczyłeś się czegoś innego w swoim związku, co było i jest całością pierwotnej roli, którą i tak musiałeś zagrać w związku z rewolucyjną ideą ewolucji gatunku ludzkiego. Przyjrzmy się temu. Ta niedorzeczna myśl, że nie doświadczasz całkowitej zmiany pojęcia o sobie i nie uciekasz z czasoprzestrzeni, jest powodem, dla którego tu jestem. Czy można to ćwiczyć? No dajcie spokój, przecież patrzę na was w waszym procesie starzenia się. A ty mi mówisz tak: „Pozostanę w pułapce tej cielesnej tożsamości, zaś odzwierciedlenie światła, które dociera do mnie z zewnątrz, będzie zawsze zawarte w granicach, w jakich sam siebie postrzegam”.

Nazywają mnie zaawansowanym nauczycielem. Moja pewność co do tego wyraża się po prostu w całkowitej świadomości, że tak naprawdę w ogóle nie jestem ciałem. Zmartwychwstanie naszego zbawiciela Jezusa obwieszcza jedynie, że gdy tylko cię rozpoznam jako pełnię samego siebie – a stanie się to dzięki zaufaniu – będziemy razem uczestniczyć w chwili zupełnego uzdrowienia i porzucimy całkowicie tę myśl, że odczuwaliśmy konflikt w naszym umyśle.

Zaufasz mi? Fizyczne zmiany, które zachodzą w twoim cielesnym sformułowaniu, wynikają wprost z ćwiczenia Kursu Cudów. Zauważyłeś to? Jesteś całkowicie świadomy, że gdy próbujesz uzdrowić ideę raka czy bólu, czy też ideę posługiwania się ciałem, to odnosisz pojęcie, które masz na swój temat, do rezultatu, którego pragniesz. Ja zaś pokazuję ci jedynie, że w zasobach twojego umysłu zawiera się zdolność rozsądnej argumentacji wiodącej nas do nowej tożsamości.

Właśnie przypomnieliśmy sobie nawzajem, że wymaga to wiele praktyki. Pamiętasz tę kwestię, którą zajmowaliśmy się ostatnio w treningu umysłu? Pamiętasz, jak przypomniano ci w Podręczniku dla nauczycieli – i poćwiczę to z tobą przez chwilę – że gdy ufając swoim zdolnościom, usiłowałeś uzdrowić kogoś tam na zewnątrz i być może rozczarowałeś się, ponieważ nie został on uzdrowiony? Oto moje napomnienie – a jesteśmy już ponad tym – nie bądź rozczarowany. Lecz pamiętaj o jednym: nieodłączną częścią naszych idei w tym treningu umysłu jest zwiększenie mocy twojego umysłu, aby mógł, powiedz do mnie: „podejmować decyzje”.

W swoim koncepcyjnym umyśle dysponujesz mocą podejmowania decyzji po prostu dlatego, że już podejmujesz decyzje przez cały czas. Wydawało się, że jest inaczej, prawda? Wydaje się, jakby część twojego umysłu… – i dlatego zajmujemy się treningiem umysłu za pośrednictwem Podręcznika dla nauczycieli… Część twego umysłu jest zajęta czymś tutaj, podczas gdy druga część jest zajęta czymś innym. I choć możesz to robić w swoim umyśle, to jakiekolwiek odrzucenie idei, że cała moc twego umysłu może wywołać zmianę w tym, co dzieje się na zewnątrz, wymaga pewnego zaufania. Mam ci powiedzieć dlaczego? Aby ćwiczyć nieuniknioność rozwiązania, czyli doskonałość, której doświadczasz, gdy uciekasz z konfliktu czasoprzestrzeni wiążącej cię z twoimi pojęciami, musisz wierzyć w Boga. Wiarę tę wyraża w tym Kursie praktyka nowego zaufania, które ty i ja odkryliśmy między sobą.

A więc co teraz zrobiliśmy? Po pierwsze, zaufaliśmy i powiedzieliśmy: „Chcę widzieć to inaczej”. I od razu zobaczyłem to inaczej. Ale w drugim stadium niemal natychmiast staję się podejrzliwy, ponieważ rozwiązanie, które znalazłem, nie wydaje się pochodzić z zewnątrz. Wracamy do ufności, numer trzy.

Pamiętaj, że potrzeba wiele nauki, aby zrozumieć, ze wszystkie rzeczy, wydarzenia, spotkania i okoliczności są pomocne niezależnie od tego, jak wyglądają. Tylko w takim zakresie, w jakim są pomocne, można w tym świecie złudzeń przypisać im jakikolwiek stopień rzeczywistości. Słowa „wartość” nie można stosować do niczego innego.

A teraz przyjrzyjmy się, z czym naprawdę wiąże się problem w tym wydarzeniu.

Trzecią fazę, przez którą musi przejść nauczyciel Boży, można nazwać „okresem zrzekania się”. Będzie on musiał się poddać. Jeśli zinterpretuje się to jako wyrzekanie się czegoś pożądanego, zrodzi to ogromny konflikt. Oczywiście, że tak. Spójrz. Tylko nieliczni nauczyciele Boży całkowicie unikną tego cierpienia. Bardzo nieliczni. Nie ma jednak sensu oddzielanie czegoś wartościowego od pozbawionego wartości, jeśli nie podejmie się następnego oczywistego kroku. Innymi słowy, będziesz musiał przez to przejść. Posłuchaj uważnie. A zatem okres częściowego pokrywania się jednego z drugim – powiedz: „pokrywania się jednego z drugim” – może być uważany za taki, w którym nauczyciel Boży czuje się wezwany do poświęcenia na rzecz prawdy swych własnych najlepszych korzyści. O mój Boże! Nie uświadomił sobie jeszcze, jak całkowicie niemożliwy byłby taki wymóg. Spójrz na to. Może się tego nauczyć tylko wtedy, gdy faktycznie zrezygnuje z tego, co bezwartościowe. Dzięki temu nauczy się, że tam, gdzie spodziewał się zmartwień, znajdzie szczęśliwą beztroskę; tam, gdzie, jak sądził, czegoś się od niego wymaga, znajdzie ofiarowany mu dar.

Oto jestem. I zostały nam tylko cztery minuty do końca tej pierwszej godziny filmu o ufności, która stała się nieodłączną częścią nas samych, ponieważ podnieśliśmy częstotliwość rozpoznania naszej jaźni, dzięki elementarnemu uznaniu konieczności przebaczenia naszej akywności myślowej w rzekomym oddzieleniu od pełni naszego związku z Bogiem.

Jakże bezpośredni jest mój zbawiciel… A nauczyłem się tego poprzez moje własne oświecenie, i użyjmy tu Kazania na Górze: skoro wszystko, co widzę tam na zewnątrz, i co wydaje się stanowić mój konflikt z moim bratem, nie jest niczym innym, jak moją potrzebą ofiarowania mu w całości mego doświadczenia, to dojdę do elementarnego zaufania i uświadomię sobie nieuniknioność procesu, w którym sam otrzymuję to, co daję. Jest to proces uniwersalnego rozpoznania w moim umyśle, proces rozszerzania mojego umysłu w ufności, którą rozwinąłem w sobie jako ten, kogo zwykliśmy nazywać rozdwojonym umysłem.

Być może wrócę i powiem ci więcej na ten temat. Jestem zaangażowany w oświecenie mojego umysłu i choć opiera się ono całkowicie na rozpoznaniu w mym umyśle, to w tamtym momencie – w tym testamencie miłości – odkrywam, że mój związek z wrogiem i konflikt, który odczuwałem, były tak naprawdę zawarte jedynie w moim umyśle. I im bardziej jestem zdeterminowany wyrażać moje oświecenie jako kontrast wobec idei konfliktu, który chciałbym podtrzymywać po to, aby cenić coś, co nie ma żadnej wartości, tym bardziej widzę, że właśnie się to wydarzyło, gdyż tak zadziałał mój umysł.

Dziękuję ci za to, nauczycielu Boży. W treningu umysłu tego Kursu – to jest teraz bardzo cenne dla ciebie, a wiąże się to z tym, co nazywamy Pasją Chrystusa – będzie zawsze mowa, że konflikt, który odczuwasz, pozostanie z tobą, dopóki nie zaczniesz pokładać elementarnej ufności w idei, że istnieje coś innego niż to. Elementarnej ufności, której właśnie doświadczyłeś. A gdy już odkryjesz tę elementarną ufność – zaufaj mi – możesz wciąż odczuwać spory konflikt, ale w pewnym momencie w swoim umyśle powiesz: „Chwileczkę! Zamiast zaprzeczać nieuniknioności mojego oświecenia, pozwolę, aby się wydarzyło, ponieważ będę dawał temu, komu wcześniej nie ufałem i kogo nienawidziłem, i pozwolę mu wejść do umysłu miłości”, którą czuję do ciebie jako ten zaawansowany nauczyciel waszej determinacji, by kochać jeden drugiego, tak jak kocha was Bóg.

Zaraz wrócimy, gdyż przywilejem jest to, że pozwalasz mi nauczać cię o tym, co większość z was już wie. Pobudzamy tu ciągle konieczność niemagazynowania konfliktu w twoim umyśle i nieuzasadniania go poprzez odzwierciedlanie samemu sobie tej możliwości, że ma on jakąś wartość. Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, za pomocą którego się identyfikujemy. Powiedzmy to razem w tej nowej tożsamości światła: „Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas”, bo wartość, którą się dzielimy, to wyrażana przez nas miłość.

Odnalezienie teraźniejszości – tekst filmu Mastera Teachera

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

KURS CUDÓW

Jest to kurs wymagany. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny. Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie. Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem. Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym zawiera się pokój Boży.

 

Cudowny trening umysłu

Książka Ćwiczeń zmierza do systematycznego wyćwiczenia twego umysłu w innym postrzeganiu wszystkich i wszystkiego na tym świecie. Wykonanie tych ćwiczeń umożliwi osiągnięcie celu tego kursu. Niewytrenowany umysł nie jest w stanie osiągnąć niczego. Przeniesienie efektów treningu w prawdziwym postrzeganiu nie następuje tak, jak przeniesienie efektów nauk tego świata. Jeśli prawdziwe postrzeganie zostało osiągnięte w związku z jakąkolwiek osobą, sytuacją lub wydarzeniem, to pewne jest całkowite przeniesienie takiego postrzegania na wszystko i wszystkich. Pamiętaj, że jedno odstępstwo od prawdziwego postrzegania uniemożliwia doświadczenie go gdziekolwiek. W samej naturze prawdziwego postrzegania leży to, że nie ma ono granic. Jest to przeciwieństwo sposobu, w jaki widzisz teraz.

Potwierdzamy razem
początek nowego kontinuum czasu

Ostatnia wizja
Odnalezienie teraźniejszości

Oto rozpoczyna się nowe kontinuum

Spotkanie z Masterem Teacherem

Odcinek II

CUDA

  • Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.
  • Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.
  • Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.
Jezus z Nazaretu

Cieszymy się, że wciąż tu jesteś. Jakoś zdołałeś wytrzymać. Wierzymy, że możemy doprowadzić do cudownej wymiany w naszych umysłach, podczas której uświadomisz sobie wielkość tego, kim naprawdę jesteś.

Jeśli nie widziałeś pierwszej godziny tego filmu, to przypominam, że ofiarujemy ci pewność co do tego, że nie jesteś tym pojęciem, które masz na swój temat jako człowiek. A z tym wiąże się twój dylemat: Skoro znajdujesz się w obiektywnym związku z cielesną tożsamością, to nie możesz się nie łudzić, że inne ciała świadczą o twoim oddzieleniu od siebie samego. Następnie łączysz się z innymi w idei wspólnego zamiaru ustanawiania odrębnych tożsamości. Są was miliardy.

Chciałbym, żebyście zobaczyli, na czym to polega. Większość z was to widzi. Czasoprzestrzeń może być jedynie repliką wiecznego stwarzania. To idea, że mógłbyś wykorzystać potencjał do rozmnażania świadomości, które uzasadnią egzystencję w czasoprzestrzeni. Odnosisz w tym wielki sukces i osiągasz rezultat swojego myślenia, którym jest, co? Powiedz: Śmierć.

Tak. Pojęcie jaźni, którego trzymasz się w tym momencie – nie spodoba ci się to, co powiem – za sprawą decyzji, którą podjąłeś, lub jeszcze lepiej: decyzji, którą pozwoliłeś, aby świat podjął w odniesieniu do ciebie, wiąże cię z niedorzeczną myślą, że twoje pojęciowe utożsamienie ma faktycznie jakąś wartość.

Posłuchaj. Jako umysł opierający się na pojęciach, ty w ogóle się nie komunikujesz. Mówisz sam do siebie w swoim śnie. Ludzie, którzy wydają się istnieć na zewnątrz ciebie, są wytworem twojego umysłu, a umieściłeś ich tam po to, aby nadali ci tożsamość. I udaje im się to, ponieważ tego chcesz. A zatem gromadzicie się w oparciu o dane twojej definicji siebie, dotyczące materialnego poczucia rzeczywistości, i wierzycie, że tym jesteście!

Posłuchaj mnie teraz. Pojęcie, które nadaje ci cielesną tożsamość – to skojarzenie energetycznej formy, która stanowi to, czym myślisz, że jest ciało – w żadnym momencie nie jest prawdziwe. I ty to wiesz. I dlatego wciąż próbujesz je zachować w nienaruszonym stanie w układzie odniesienia, w którym się sformułowałeś.

Oto nauka Jezusa: Jak dokonuje się uzdrowienie? Dzięki mocy miłości przyglądam się w moim umyśle pewności co do tego, że twoje ciało w każdym momencie jest całkowite i doskonałe z perspektywy prawdy, czyli tego, kim rzeczywiście jesteś.

Rozumiesz? Tak właśnie działa cud. Przeobrażenie twojego ciała dzięki światłu twojego umysłu, dzięki mocy twojego umysłu, łasce i miłości twojego umysłu, którymi się dzielimy – gwarantuje nam radość i szczęście wynikające z prawdziwego celu naszego pobytu tutaj. A jest nim, co? Ucieczka od pojęcia, które mamy na swój temat. Lecz abyśmy mogli uciec od naszego pojęcia „ja”, będziemy musieli zdewaluować świat, czy też naszą potrzebę podtrzymywania go, dostosowywania się do niego, uzasadniania go, nadawania sobie w nim tożsamości. Zrobimy to, po prostu przyznając, że świat już się skończył i przeminął, a wszelkie okoliczności, które formułujemy jako świadectwo tego, czym jesteśmy, również przeminęły. My zawsze tak jakby spoglądamy wstecz w czasie, rzutujemy to w przyszłość i żyjemy w tym wąskim zakresie świadomości.

Oto pojęcie, które zaczyna się w tobie zmieniać tu i teraz. Czy widzisz to? Zaczynasz doświadczać pewności dzięki przeobrażeniu swojego umysłu.

Spójrzmy przez chwilę razem na jedną z czynności, która pomoże ci otworzyć w twoim umyśle kanał dla światła, co natychmiast ukaże ci przemianę twojego pojęcia o sobie i w ten sposób zmieni świat.

Posłuchaj.

Moc decyzji należy do mnie.


Posłuchaj. Nikt nie może odczuwać straty, jeśli sam nie podejmie takiej decyzji. Nikt nie odczuwa bólu, chyba że sam wybierze ten stan dla siebie. Nikt nie może się smucić ani lękać, ani myśleć, że jest chory, chyba że tego chce. I nikt nie umiera bez swej własnej zgody. Nie może się zdarzyć nic, co nie byłoby twoim życzeniem, i nic z tego, co wybrałeś, nie będzie pominięte. I oto masz swój świat, aż do ostatniego szczegółu. W tym zawarta jest cała jego rzeczywistość. I tylko w tym jest zbawienie.

A więc czemu będziemy się przyglądać? Tej myśli, że masz w sobie moc, aby zmienić swoje myślenie o tym, kim jesteś.

Czy cieszysz się, że to słyszysz? Czy też będziesz się upierał, abym nadał ci tożsamość, którą sam mi zaprezentowałeś w okolicznościach, które sobie wzajemnie przedstawiamy? Czy byłoby dla ciebie w porządku, gdybym ci pokazał, że gdy przybyłeś do tego miejsca – a być możesz oglądasz teraz ten film w zaciszu swego domu – to twoja tożsamość, której się trzymasz, nie była tym, kim naprawdę jesteś? A ja znajduję się teraz w twoim pojęciowym utożsamieniu i mówię ci, że rzeczywiście nie jesteś tym, kim myślałeś, że jesteś.

Ty zaś od razu się bronisz, ponieważ czujesz potrzebę utożsamiania mnie w oparciu o pojęcia, które masz o sobie w tych parametrach czasu. Ja jednak pokazuję ci, że czas nie jest liniowy. Słuchasz? Gdziekolwiek się znajdujesz w tym czasie i miejscu, jest to doskonały czas na zmianę swego myślenia o tym, kim jesteś. Dlaczego? Skoro czas nie jest liniowy, to dlaczego miałbyś pozwalać światu, aby przewidywał, w którym momencie będziesz w stanie się zdystansować i spojrzeć na to, kim rzeczywiście jesteś?

Książka Ćwiczeń Kursu Cudów, za pośrednictwem umysłu Jezusa, ofiaruje nam nieustanny, stały kontakt z rozwiązaniem, które dosłownie nie zawiera się w tych ramach czasu. A to rozwiązanie jest całkowitą odpowiedzią, tu i teraz – w tym czasie i miejscu – na pytanie, kim naprawdę jesteś.

A więc pojęcie o sobie, które mi ofiarujesz, zmienia się, ponieważ w podstawowym sensie uznajesz, że nie byłeś w stanie rozwiązać problemu. W momencie, gdy przyznajesz w swoim pojęciu o sobie, że nie znajdujesz rozwiązania w tym wszystkim, co określało twoją poprzednią tożsamość, to rozwiązanie było i jest dla ciebie dostępne. Być może jest nim właśnie ta radość, której teraz doświadczasz.

Tożsamość, którą sobie nadałeś w tym świecie w związku z ludźmi, którymi wypełniłeś świat w swojej wyobraźni, nie jest prawdziwa. Widzisz to?

Obiecałem wraz z Jezusem, że zajmę się lekcją 132 z Książki Ćwiczeń Kursu Cudów, gdzie jest powiedziane, że „uwolnię świat od wszystkiego, czym myślałem, że był”, tak abym mógł cieszyć się wolnością bycia tym, kim naprawdę jestem, nieograniczony perspektywą, którą świat narzuca mi w niewoli mojej odrębnej tożsamości.

Jest to formą polegania na Bogu, moi kochani. Jest to formą uznania, że sam nie mogę rozwiązać problemu, ale światło i miłość, którymi się dzielimy, rozwiążą go dla nas. Lecz w tej jednej chwili będziemy musieli ustąpić.

Przyjrzyjmy się więc przez chwilę okolicznościom, w których się znajdujemy. Oczywiście nie wiemy, kim jesteśmy, co robimy ani dlaczego tu jesteśmy. Formułujemy to więc z naszej własnej czasowej perspektywy, uzasadniamy i umieramy bez żadnego powodu.

Jesteś na to gotowy? Nie ma absolutnie żadnego powodu, abyś tkwił w tych ramach czasu. Możesz zobaczyć, że to prawda, ponieważ ja jestem w tych ramach czasu w cielesnej formie i mówię ci, że to prawda. Przybyłem wraz z tobą do tego miejsca, aby pokazać ci, że istnieje inna ciągłość czasu, która rozgrywa się jednocześnie z tą. Nazywamy to „prawdziwym światem”, czy też „kwantową chwilą” rozpoznania całkowitej alternatywy poprzez przemianę ciemnej formy światła, dzięki czemu skraca się twój układ liniowego czasu i możesz widzieć wszechświat takim, jakim naprawdę jest; możesz uciec z tej małej rudery ciemnej formy.

Czy zgadzasz się ze mną? Czy chciałbyś tego spróbować? Spojrzę na ciebie, jeśli mi pozwolisz – pozwolisz? – i przez krótką chwilę będę cię widział takim, jakim naprawdę jesteś, a ty sprawdzisz, czy jesteś w stanie to znieść. Patrzysz na mnie?

Przez chwilę będziesz musiał mówić: „Będę się uczył”. W tym zawiera się perspektywa uzdrowienia. „Na chwilę uwolnię moje środki obrony i doświadczę połączenia i miłości, które są dla mnie dostępne w relacji z pojedynczym umysłem, który podzielamy”.

A oto lekcja, której się nauczyłem od mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa. Powiedział mi on tak: „Będę dla ciebie reprezentował twój własny uzdrowiony umysł oraz uzdrowiony umysł twego brata, tak abyś mógł rozpoznać, że jesteśmy jedną Jaźnią oraz że ta jedna Jaźń to ty”.

Jest jedna Jaźń i dzielimy się nią w tym momencie. Głęboko w tobie jest wiedza o tym, co zaczyna się teraz w tobie pojawiać, bo rozpoznajesz prawdę. A dzięki temu rozpoznaniu uciekniesz z liniowego czasu. Posłuchaj.

Co takiego ze mną odnalazłeś? Słuchasz? Odnalazłeś teraźniejszość.

Prawdziwie postrzegać to być świadomym całej rzeczywistości poprzez świadomość swojej własnej. Aby tak się stało, żadne złudzenia nie mogą przysłaniać ci wzroku, ponieważ w rzeczywistości nie ma miejsca na błąd. Znaczy to, że postrzegasz brata tylko tak, jak widzisz go teraz. Jego przeszłość nie jest prawdziwa w teraźniejszości, a więc nie możesz jej widzieć. Twoich dawnych reakcji na niego również nie ma, a jeśli to na nie reagujesz, to znaczy, że widzisz tylko wyobrażenie, które sam wytworzyłeś i cenisz zamiast niego. Kwestionując złudzenia, zadaj sobie pytanie, czy to nie obłęd postrzegać to, co było, jako teraźniejsze. Jeśli patrząc na swego brata, pamiętasz przeszłość, to nie zdołasz ujrzeć rzeczywistości, która jest tu i teraz.

Czy rozumiesz to? Pokazuję ci pewność co do ciągłości naszego istnienia w całkowitości tego miejsca i tej chwili. Trzymaj tak dalej, właśnie tak, a nagle po prostu znikniesz. Dlaczego? Ten „ty”, którego sprowadziłeś wraz ze mną do teraźniejszości, tak naprawdę już się skończył i przeminął. Widzisz to? Pokazałeś mi odzwierciedlenie swojej dawnej jaźni. I rozpoznajesz mnie teraz w swojej dawnej jaźni, ale mnie już tu nie ma. W momencie, gdy wracam do ciebie z prędkością światła, to tej dawnej jaźni, którą byłeś, również już nie ma. A więc żyjemy w układzie odniesienia, który przeminął.

Idea, że rozpoznajesz wszechwłączającą iluzoryczną naturę tego, co sobie nawzajem ofiarujemy za pomocą obrazów, jest tym samym, co cud. Trzymając się swych przeszłych skojarzeń, sprawdziłeś archiwa i uważasz, że ja – czymkolwiek myślisz, że jestem (nazywają mnie nauczycielem nauczycieli) – że ja jako nauczyciel nauczycieli cieszyłem się długim życiem w ciągu tych 75 lat. Każdy uzdrowiony umysł uzna to za bezsensowne. Dlaczego jest to bez sensu? Bo nie jestem ciałem. W każdej chwili w swoim utożsamieniu rekonstruuję swoją pełnię. Nie jest to dla ciebie w porządku? To szkoda.

Żyj więc sobie w swoim złudzeniu, a ja będę żył w swoim. Ja chcę perspektywy iluzji szczęścia i radości, opartej na moich wspomnieniach tego, co razem przeżyliśmy. Ty zaś mi mówisz, że wspomnienia szczęścia i radości, których doświadczaliśmy z naszymi braćmi, siostrami i rodzicami, i cała radość wynikająca z naszych osiągnięć, już przeminęły i odeszły. Słuchasz mnie, umyśle polegający na pojęciach? Mylisz się!

Nic nigdy cię nie opuściło. Każda myśl, jaką kiedykolwiek miałeś na swój temat, jest wciąż z tobą. Pozwalasz jej jednak się zestarzeć w swoim umyśle, a więc staje się ona starą myślą, i oto sądzisz, że jestem jakimś staruszkiem, którego znałeś sześćdziesiąt lat temu. To nieprawda. Zawsze i w każdej chwili spotykamy się jako pełnia tego, kim chcemy być w definicji naszej jaźni.

Jeśli będę rzutował na zewnątrz obraz siebie jako starego, niedołężnego siedemdziesięciopięcioletniego staruszka, to oczywiście będę postrzegał ciebie jako obraz, który również doświadcza procesu starzenia się, i będę cię identyfikował z ciałem.

Nie jesteśmy ciałami. Ciała to obrazy, których używamy w liniowym czasie, skoro sami wymyśliliśmy czas, aby uzasadniać sformułowanie w naszym umyśle, pozwalające nam żyć w ciągłości oddzielenia od pełni wszechświata. To nieprawda!

To, jak mnie postrzegasz, tak naprawdę mnie nie obchodzi. Lecz obchodzi mnie to, jak się czujesz w związku ze sobą, gdy zaczynasz przyznawać, że nie ma nic na zewnątrz ciebie. Obiektywny świat, który widzisz, znajduje się tam dlatego, że go tam postawiłeś. Nie jest tak, że najpierw istnieje świat, a dopiero potem go widzisz.

Powiedz do mnie: „Zobaczę to, gdy w to uwierzę”. Tak. Widzisz to, w co wierzysz. Nie wierzysz w to, co widzisz. Na tym polega moja pewność co do odwrócenia tej przyczyny i skutku.

Tak, zaraz zajmę się tobą. Chcę tylko skończyć czytać o naszych utożsamieniach. Oto relacja, którą chcę ci teraz ofiarować. Czy właśnie znalazłeś się w tej perspektywie? Zauważ, że zaczynasz odczuwać to nowe utożsamienie w swoim umyśle jako światło. A dzieje się tak dlatego, że przestajesz się bronić, zaś pojęcia, które masz o sobie, zaczynają cię opuszczać. Czy można to przekazać światu? Można to przekazać tylko poprzez radość, którą odkrywamy, gdy zaczynamy się porozumiewać za pomocą umysłów, a nie pojęć.

Posłuchaj.

Uważasz za „naturalne” używanie swych przeszłych doświadczeń jako punktu odniesienia, z którego osądzasz teraźniejszość. To jednak jest nienaturalne, bo jest urojeniem. Gdy nauczysz się patrzeć na każdego bez żadnego odniesienia do przeszłości – zarówno jego, jak i swojej, takiej, jaką ją postrzegasz – będziesz w stanie uczyć się z tego, co widzisz tu i teraz. Przeszłość bowiem nie może rzucać cienia, który by zaciemniał teraźniejszość, chyba że lękasz się światła. I tylko gdyby tak było, przyniósłbyś ze sobą ciemność, a chroniąc ją w umyśle, widziałbyś ją jako ciemną chmurę, przysłaniającą twych braci i kryjącą ich rzeczywistość przed twoim wzrokiem.

Słuchasz tego? Gdy patrzysz z perspektywy ciemnej formy, odzwierciedlasz na siebie swego rodzaju półmrok, co sprawia, że identyfikujesz winę swego brata, ale nie widzisz jej w sobie. Staje się on zatem obrazem, który jest pozornie na zewnątrz twojego umysłu. A ty, w tej chmurze, którą jest wina, żyjesz w lęku przed zdemaskowaniem.

Czy rozumiesz, co tak naprawdę robisz poprzez trening umysłu Kursu Cudów? Podzielisz się tym ze mną? Pozwalasz sobie na bycie zdemaskowanym w świetle; w świetle, które jest mocą, miłością i twórczą rzeczywistością. Umysł zakorzeniony w pojęciach, skupiony na swojej tożsamości, boi się mocy i światła Miłości Boga.

Idea, że bałbyś się Boga, że lękałbyś się swego Stwórcy, jest jedną z niewiarygodnych, całkowicie zdumiewających, obłąkanych, iluzorycznych idei zawartych w chwili oddzielenia. Nie ma się czego bać. Światło, które zaczyna teraz w tobie świecić, w jakiś sposób wywołuje chwilę przeobrażenia w twoim umyśle, a ty przyjmujesz to światło z radością, ponieważ wzrasta w tobie nowa tożsamość i objawia się w pewności co do tego, kim jesteś.

Spójrzmy na to razem. Gdy znalazłeś się w układzie odniesienia tego filmu, który oglądasz teraz ze mną, przyniosłeś ze sobą swoją tożsamość. Ten obraz mnie ofiaruje ci nową tożsamość, ponieważ ja jestem odzwierciedleniem twojego umysłu.

Powiedz do mnie teraz… Będziemy musieli zakończyć tę pierwszą część filmu. Powiedz do mnie: Nie ma nic na zewnątrz mnie.

Na zewnątrz ciebie nie ma niczego. Świat, który widzisz na zewnątrz, jest tylko projekcją twojego umysłu. Pozwalam ci teraz spojrzeć na to, co wcześniej bałeś się zobaczyć.

Czy widzisz teraz, jak wyraźnie uświadamiasz sobie, dzięki Jezusowi, potrzebę przebaczenia? Jeśli w świecie zewnętrznym widzisz tylko swoje wyobrażenia – a zapewniam cię, że tak jest – i oddzielasz je od siebie z powodu lęku, z powodu złych uczynków, których się dopuściły, to jak kiedykolwiek mógłbyś rozpoznać siebie? Rozwiązanie polega na tym, aby zaprosić te formy, które wcześniej wyrzuciłeś ze swego umysłu, i pozwolić, aby przyszły i podzielały tę chwilę łaski i miłości.

Perspektywa, której doświadczasz w swoim umyśle dzięki iluminacji światła i miłości, które podzielamy, doprowadziła cię do tego punktu w czasoprzestrzeni, w którym uświadamiasz sobie, że Bóg towarzyszył ci, dokądkolwiek szedłeś, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym zawsze myślałeś.

Za chwilę wrócę. Podzieliliśmy te filmy na trzydziestominutowe segmenty na potrzeby telewizji. Pozostań ze mną, ponieważ przypomnimy sobie razem, że dzięki tej samorealizacji możemy powiedzieć: Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

Ciąg dalszy nastąpi…

 

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

Potwierdzamy razem
początek nowego kontinuum czasu

Ostatnia wizja
Odnalezienie teraźniejszości

Oto rozpoczyna się nowe kontinuum

Spotkanie z Masterem Teacherem

Odcinek II, część II

A więc jesteśmy tu z powrotem, dzieląc się wizją światła. Niektórzy z was być może szybko wybiegli podczas przerwy, aby coś załatwić – cokolwiek macie do załatwienia – a teraz wracacie i siadacie tutaj. Zadziwi was, jak szybko możecie wejść ponownie w to nowe utożsamienie światła, jeśli tylko tak zdecydujecie.

Dlaczego to prawda? Słuchasz? Bo to wszystko jest złudzeniem. Idea, że mógłbyś się naprawdę oddzielić od swego Stwórcy, od całego wszechświata, jest całkowicie iluzoryczna.

Rozpoznanie, że nic z tego nie jest prawdą, pozwala ci spojrzeć na to inaczej oraz użyć mocy własnego umysłu, aby zmienić swoje myślenie na temat tego, czemu służy czas. Ty obmyśliłeś sobie czas jako egzystencję tożsamości w koncepcyjnej jaźni, odrębnej od wszechświata. Jeśli chcesz postrzegać czas jako prędkość światła, to taka definicja będzie właściwa.

Idea przestrzeni, czy też odległości, nie może objąć prędkości większej niż 300 tysięcy kilometrów na sekundę. Na podstawie swojej własnej obserwacji wszechświata natychmiast dojdziesz do wniosku, że zmierzasz donikąd. Jeśli będziesz posługiwał się prędkością swojej tożsamości, to samo przejście stąd – tutaj zajmie ci miliony lat.

Pokazuję ci sposób… Nazywamy to kwantowym myśleniem. Pokazuję ci sposób przemiany umysłu, który zmieni – i już zmienił – ciągłość czasu w twoim utożsamieniu z samym sobą. Co mogłeś dzięki temu zrobić? Mogłeś wrócić do czasu, aby dokonać poprawki w pierwotnym utożsamieniu oddzielenia. To zaś natychmiast pozwoli ci wyłonić się później w czasie i pokaże ci, że jeśli nie będziesz próbował się zreorganizować w powolnym procesie pojęciowym uzasadniającym czasoprzestrzeń, to możesz się od niego całkowicie uwolnić.

Pamiętam, jak jeden z moich kolegów fizyków poinformował mnie – a przyglądaliśmy się czarnej dziurze, którą jest zagęszczony powolny czas – że jeśli wszedłbyś do galaktyki, do czarnej dziury, to nigdy nie byłbyś w stanie z niej uciec, ponieważ byłbyś z powrotem w powolnym czasie, a czas przyspiesza w miarę, jak się rozszerza. Oto odpowiedź, którą ci ofiaruję. Czy chciałbyś ją usłyszeć? Idea wejścia do czarnej dziury czy też do galaktyki, rozszerzającej się z punktu w przestrzeni, jest zawsze zobiektywizowana. A zatem idea, że wszedłbyś do niej, jest obiekcją.

Ofiaruję ci pewność, że możesz uciec z czarnej dziury – z tej gęstości – wychodząc z niej, zanim do niej wszedłeś. Rozumiesz? A więc cofniesz się w czasie, aby przyspieszyć czas, tak abyś mógł rozpoznać w tym układzie odniesienia, że już wyszedłeś z czasu.

Ważne jest więc, żebyś pamiętał, że czas jest do twojej dyspozycji, ponieważ jest wynalazkiem twojego umysłu. Posłuchaj, co mówi o tym Tekst naszego Kursu Cudów. Gdzie są teraz owe ciemne myśli? Są w tobie.

Ta ciemność jest w tobie. Chrystus objawiony ci teraz nie ma przeszłości, gdyż jest niezmienny, a w Jego niezmienności zawiera się twe wyzwolenie. Jeśli bowiem jest taki, jakim Go stworzono, to nie ma w Nim winy. Nie pojawiła się żadna chmura winy, aby Go przesłonić, a więc stoi objawiony w każdym, kogo spotykasz, bo widzisz Go – przez kogo? – siebie samego. Narodzić się ponownie – oto słowa Jezusa – to porzucić przeszłość i patrzeć bez potępienia na teraźniejszość. Chmura przesłaniająca ci Syna Bożego jest przeszłością i jeżeli chcesz, aby przeminęła, to nie możesz widzieć jej teraz. Jeżeli widzisz ją teraz w swoich złudzeniach, to znaczy, że nie odeszła od ciebie, chociaż jej nie ma.

Dlaczego? Przyjrzyjmy się temu. Przyniosłeś przeszłość ze sobą, kiedy tu przyszedłeś. Żyjesz przeszłością. Dokonałeś projekcji przeszłości przed siebie i spoglądasz na coś, co już minęło. W momencie, gdy to do ciebie wraca, jest jeszcze bardziej przeszłe niż było wcześniej. Tak naprawdę czas się cofa, a ty ciągle zmagasz się z ideą miejsca w przestrzeni, które zawsze zmierza w przeciwnym kierunku, niż ty. Żyjesz więc nieprzerwanie w liniowym czasie i wierzysz, że jest prawdziwy. Dlaczego? Bo boisz się przystanąć na chwilę i przejść przez doświadczenie kwazaru. Doświadczyłbyś bowiem natychmiast światła i miłości, którymi się dzielimy dzięki temu Kursowi i dzięki wskazówkom, które otrzymaliśmy jako gatunek ludzki. Doświadczyłbyś w swoim umyśle metamorfozy, czyli ucieczki z czasoprzestrzeni. To już się dokonało i jest ci ofiarowane. Tobie również. Dzieje się to wyłącznie za pośrednictwem tego filmu.

Kim więc zajmuję się w tej strukturze śmierci? Tylko tobą. Dlaczego zajmuję się tylko tobą? Bo ty jesteś tego przyczyną. Gdzieś w tej swojej różnorodności być może wierzysz, że mówię jeszcze do kogoś poza tobą. Mylisz się. Mówię bezpośrednio i osobiście do ciebie. A to pochodzi od mojego zbawiciela Jezusa, który stoi przy tobie w tej chwili i ofiaruje ci, w tym czasie i w tym miejscu, całkowite rozwiązanie.

Posłuchaj jeszcze trochę, co ten Kurs Cudów mówi o czasie:

Czas może zarówno uwolnić, jak i uwięzić, w zależności od tego, czyją interpretację czasu stosujesz. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość nie są ciągłe, chyba że sam narzucasz im ciągłość. Możesz postrzegać je jako ciągłe i sprawić, że takie dla ciebie będą. Ale nie daj się zwieść i nie myśl, że tak właśnie jest. Bo wiara, że rzeczywistość jest tym, czym chciałbyś, aby była, zgodnie z tym, jak się nią posługujesz, jest urojeniem. Co by się wówczas stało? Zniszczyłbyś ciągłość czasu, dzieląc go sobie na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość dla własnych celów. Przewidywałbyś wtedy przyszłość na podstawie swych przeszłych doświadczeń i wedle tego byś ją planował. Ale czyniąc tak, równasz przeszłość z przyszłością, nie dopuszczając cudu, który mógłby między nie wkroczyć i dać ci wolność ponownego narodzenia się.

Jezus używa aramejskiego określenia khata. Znaczy ono: „Chybiasz celu”. Próbuję cię nakierować na cel w chwili przeobrażenia, które przerywa twoje obiektywne utożsamienie z ciągłością czasu. I to właśnie ci teraz prezentuję.

Pomyśl o świetle jako wibracji związków mocy, reprezentującej częstotliwości energii elektrodynamicznej, a zobaczysz, że doświadczenie nowej harmonii w twoim umyśle jest możliwe i pokaże ci ono nową ciągłość czasu, która cię bardzo uszczęśliwi. Dlaczego cię uszczęśliwi? Ponieważ jesteś szczęściem.

Ten świat – to miejsce bólu i śmierci – liczy na twoje rozpoznanie tego, kim jesteś. Mogę ci pomóc w tym rozpoznaniu, ponieważ w głębi siebie zaakceptowałem, że musi istnieć rozwiązanie tego problemu, które nie jest częścią mojej koncepcyjnej jaźni. W moim przyznaniu, że nie potrafię rozwiązać problemu, zawarta była pełnia rozwiązania, i właśnie ten moment odkrycia ofiaruję ci teraz. Jest to moment odkrycia, którego doświadczyłeś.

A więc czas nie jest liniowy. I wreszcie jesteś TUTAJ przez chwilę i mówisz: „Aha, już to widzę”. Co takiego ujrzysz? Teraźniejszość. I gdzie będziesz? Tutaj. Tu i teraz.

Posłuchaj. Cud pozwala ci ujrzeć twego brata bez jego przeszłości i dzięki temu widzieć go jako ponownie narodzonego. Wszystkie jego błędy należą do przeszłości, więc postrzegając go bez nich, wyzwalasz go. A ponieważ jego przeszłość jest twoją, uczestniczysz w jego wyzwoleniu. Usłyszałeś to? Niech ci go nie przesłania żadna mroczna chmura z twojej przeszłości, ponieważ prawda leży tylko w teraźniejszości i znajdziesz ją, jeśli tam jej poszukasz. Szukałeś jej w miejscu, w którym jej nie ma, więc nie znalazłeś. Naucz się zatem szukać jej tam, gdzie jest, a zaświta ona przed widzącymi oczyma. Twoja przeszłość powstała w gniewie, jeżeli więc posłużysz się nią do atakowania teraźniejszości, nie ujrzysz wolności, którą teraźniejszość zawiera.

Sąd i potępienie pozostały za tobą i jeżeli nie będziesz ich ze sobą przynosił, to zobaczysz, że się od nich uwolniłeś. Patrz z miłością na teraźniejszość, bo zawiera ona jedynie to, co na zawsze prawdziwe. W niej mieści się całe uzdrowienie, gdyż jej ciągłość jest rzeczywista. Ogarnia wszystkie aspekty Synostwa naraz i w ten sposób pozwala, aby jedne dosięgały drugich. Słuchasz? To jest klucz: Teraźniejszość jest, zanim nastał czas, i pozostanie, gdy czasu już nie będzie. W niej znajduje się wszystko, co wieczne, i co stanowi jedność. Ciągłość tego jest pozaczasowa, a komunikacja nieprzerwana, ponieważ nie rozdziela tego przeszłość. Tylko przeszłość może dzielić, lecz nigdzie jej nie ma.

Podzielmy się tym razem, dobrze? To bardzo radosne doświadczenie. Co takiego pokazujemy sobie nawzajem? Teraźniejszość. W porządku? To TU i TERAZ, które przedstawiamy sobie nawzajem, jest świadomością, że w momencie niebronienia naszej jaźni, pozwalamy Jaźni, przed którą się broniliśmy, aby do nas wróciła.

Wielu z was, doświadczając tej radości uświadamia sobie, że rzeczywiście atakowaliście sami siebie. Byłeś atakowany przez swój własny umysł. Pamiętasz? To ty rządzisz wszechświatem, więc jeśli opisujesz swój wszechświat jako ograniczony przez lęk i zło, to takim on dla ciebie będzie.

Pamiętasz, co Jezus powiedział ci na ten temat w Nowym Testamencie? Powiedział tak: Co zwiążesz na ziemi, będzie związane w Niebie. Co za zadziwiająca myśl! To zadziwiające, że możesz teraz pojąć, co on miał przez to na myśli. Co takiego? Co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w Niebie. O czym my tu tak naprawdę mówimy? Że jesteś odpowiedzialny zarówno za ziemię, jak i za Niebo. Twoja odpowiedzialność za ziemię to rozpoznanie, że ty jesteś jej przyczyną. Twoja odpowiedzialność za Niebo to rozpoznanie, że twój Ojciec stworzył cię doskonałym i tym właśnie jesteś. Jedno i drugie zawiera się jednak w tobie. Jedno i drugie będzie świadczyło o tym, jak się czujesz w utożsamieniu z nagromadzonymi przez siebie myślokształtami.

Poćwiczymy? Powiedz do mnie: „Jestem zamknięty w czasoprzestrzeni, i abym mógł się z niej wymknąć wraz z tym światem, będę musiał porzucić moje atakujące myśli”.

Powiedz do mnie: „Zbawienie tego świata zależy ode mnie”. Dobrze. „I gdy przemienię swój umysł, ten świat się zmieni”.

OK? „Nie będę próbował uznać definicji, którą dał mi świat, po prostu dlatego, że ona i tak już przeminęła. Szczególne okoliczności, którym wcześniej pozwalałem, aby mnie ograniczały, już przeminęły, ponieważ cały ten świat – czyli idea oddzielenia – skończył się i przeminął dawno temu. Wszystko, co tu widzę, w tym czasowym układzie odniesienia, świadczy jedynie o pojęciu, które mam na swój temat”.

Posłuchaj. Świat pokazuje jedynie odwieczną prawdę: będziesz wierzył, że inni czynią ci dokładnie to, co myślisz, że ty im uczyniłeś. Lecz gdy dasz się zwieść, aby to ich winić, nie zobaczysz, dlaczego to robią, ponieważ chcesz, aby wina spoczęła na nich. Jakże dziecinny jest ten drażliwy sposób, w jaki zachowujesz własną niewinność, wypychając winę poza siebie, lecz nigdy jej nie uwalniając. Niełatwo dostrzec żart, gdy twoje oczy wszędzie dookoła widzą jego poważne następstwa, lecz bez ich błahej przyczyny. Bez przyczyny jej skutki rzeczywiście wydają się poważne i smutne. One jednak są wtórne. Ich przyczyna zaś nie jest wtórna wobec niczego i jest jedynie żartem.

Widzisz to wraz ze mną? Trzymając się swojej tożsamości, trzymasz się owej chwili lęku i śmierci, a patrząc z tej perspektywy, nikt nie potrafi się śmiać z prostej idei, że to nie jest życie. Doświadczasz teraz ze mną radości, bo uświadamiasz sobie, że – i chcę, żebyś to do mnie powiedział – „czymkolwiek to jest, to nie jest życie”. Powiedz to.

Tak. Bez względu na to, co skonstruowałem w tych niewielkich ramach czasoprzestrzeni, nie jest to życiem. Jest to chwila zdruzgotania, z której zapomniałem się zaśmiać. Posłuchaj.

Nikt nie wierzy, że rzeczywiście był taki czas, kiedy nie wiedział nic o ciele i nie mógłby nawet sobie wyobrazić, że ten świat jest prawdziwy. Zobaczyłby bowiem natychmiast, że te idee są jednym złudzeniem, zbyt niedorzecznym, by zasługiwały na cokolwiek innego prócz wyśmiania. Jakże poważne wydają się one teraz! I nikt nie pamięta, z jakim spotkałyby się śmiechem i niedowierzaniem. Możemy to sobie przypomnieć, jeśli tylko spojrzymy wprost na ich przyczynę. I ujrzymy tam podstawy do śmiechu, a nie powód do lęku.

W porządku? Przyjrzyjmy się przez chwilę twojej sytuacji w tym dziwnym miejscu, w którym się znajdujesz, pozornie odizolowanym od wszechświata. Gdy patrzysz na zewnątrz, widzisz jedynie miliardy gwiazd, do których nie możesz dotrzeć, oraz samoograniczenie tak pełne lęku, że boi się ono dopuścić do twego umysłu światło wszechświata – ten nowy zakres świadomości, który jest dla ciebie dostępny. Teraz zaś będziemy ćwiczyć wpuszczanie tego światła do twojego umysłu.

Przyjrzyjmy się przez chwilę tajemnicy zbawienia. Jest to wielka tajemnica, na którą, jak dotąd, bałeś się spojrzeć, teraz zaś spojrzymy na nią razem. Posłuchaj.

Taka jest po prostu tajemnica zbawienia: Robisz to sam sobie. Niezależnie od formy ataku, to wciąż jest prawdą. Ktokolwiek przybiera rolę wroga i atakującego, to wciąż jest prawdą. Cokolwiek wydaje się być przyczyną jakiegokolwiek bólu czy cierpienia, które czujesz, to wciąż jest prawdą. Albowiem nie zareagowałbyś wcale na postaci we śnie, gdybyś wiedział, że śnisz. Niechby były tak nienawistne i złośliwe, jak tylko chcą, nie mogłyby mieć na ciebie wpływu, chyba że nie udało ci się rozpoznać, że jest to twój sen i śnisz go w swoim umyśle.

Nauczenie się tej pojedynczej lekcji uwolni cię od cierpienia, jakąkolwiek formę ono przybiera. Duch Święty będzie powtarzał tę jedną wszechogarniającą lekcję o uwolnieniu do czasu, aż zostanie nauczona, niezależnie od formy cierpienia, która przynosi ci ból. Jakąkolwiek krzywdę przyniesiesz do Niego, On odpowie na nią tą bardzo prostą prawdą. Albowiem ta jedna odpowiedź usuwa przyczynę każdej formy smutku i bólu. Forma nie wpływa wcale na Jego odpowiedź, ponieważ chce On ciebie nauczać o tylko jednej przyczynie ich wszystkich, niezależnie od ich formy. A ty zrozumiesz, że cuda odzwierciedlają to proste stwierdzenie: „Ja to zrobiłem i to właśnie chcę odwrócić”, ponieważ zbawienie jest tajemnicą, którą skrywałem przed samym sobą.

Odczuwam ogromną radość jako oświecona tożsamość, czyli ten, który rozpoznał jedyny cel, dla którego mógłby tu być. Celem tym jest ofiarowanie ci pewności mojej Jaźni, której doświadczyłem dzięki tej oświeconej tożsamości. Celem tym jest ofiarowanie ci elementarnych nauk mojego zbawiciela Jezusa, który powiedział mi, że muszę się na nowo narodzić; że potrzebuję doświadczenia, dzięki któremu rozpoznam bardzo podstawową ideę zawartą w naszej pewności co do siebie nawzajem.

Chcę, żebyś coś ze mną powiedział. Powiesz to ze mną? Powiedz do mnie: „Nie jestem stąd”. Tak. I ty to wiesz. Gdziekolwiek byś nie spojrzał, ze wszystkimi powiązaniami wokół siebie, ty jedynie szukasz tożsamości. Lecz głęboko w sobie wiesz, że jesteś tu obcy.

Powiedz do mnie: „Jestem tu obcy”. Coś tu jest nie tak. Większość z was od dzieciństwa wiedziała, że byliście w niewłaściwym miejscu. To tak jakbyś rozpoznawał gdzieś w sobie, że tu nie przynależysz i właśnie dlatego wyraziłeś chęć, by obejrzeć ten film. A ja zapewniam cię w twoim umyśle, że tu nie przynależysz. Nie przynależysz do tej czasoprzestrzeni. Dotarłeś do punktu w czasie, w którym przyspieszyliśmy twój układ odniesienia dotyczący twoich idei o liniowym czasie, a więc już za chwilę, w tym właśnie momencie, jeśli tak postanowisz, znajdziesz się w całkowicie nowej ciągłości czasu, która potrwa jeszcze tylko chwilę.

Czego się ode mnie nauczyłeś? Że miałeś słuszność, kiedy czułeś, że tu nie przynależysz. Poszedłeś w świat i próbowałeś znaleźć dla niego uzasadnienie. Udawało ci się być może pokazać światu, że potrafisz przezwyciężać ból i samotność, ale kończyło się to tym, że znowu, gdzieś w głębi siebie, wracałeś do punktu, w którym wiedziałeś, że coś jest zasadniczo z tym światem nie w porządku.

Co ja takiego robię? Potwierdzam, że miałeś rację. Potwierdzam, że istotnie nadszedł już czas, abyś opuścił tę ciągłość czasu, uświadomiwszy sobie w świetle, że to nie jest twoje miejsce. Powstaniesz i spełnisz swą funkcję, oddany swej jedynej odpowiedzialności, którą jest ucieczka z tej sekwencji bólu i śmierci.

Jestem tutaj, by cię zapewnić, że odniosłeś w tym sukces, skoro czas i przestrzeń tak naprawdę już przeminęły. Przypominam ci, że to zadziałało. Przypominam ci, że powiodła ci się praktyka tego obowiązkowego Kursu Cudów, tego kursu przemiany twojego umysłu.

I rzeczywiście mamy pewność co do tego, że Bóg nam towarzyszy, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Znajdujemy się razem w nowej ciągłości czasu, w której poprzez przebaczenie rozpoznajemy siebie nawzajem. A zatem możemy razem powiedzieć: Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

Zobaczymy się już za chwilę. Dziękuję ci za te lekcje prawdy. Będziemy teraz razem, dopóki to się nie skończy.

Witaj w Domu.

Pojęcie jaźni a Jaźń – tekst filmu Mastera Teachera

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

 

KURS CUDÓW

Jest to kurs wymagany. Tylko czas, kiedy go podejmiesz, jest dobrowolny. Wolna wola nie oznacza, że możesz ułożyć program. Oznacza tylko, że możesz wybrać to, co chcesz podjąć w danym czasie. Celem tego kursu nie jest uczenie znaczenia miłości, albowiem jest to ponad tym, czego można nauczyć. Jego celem jest jednak usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem. Przeciwieństwem miłości jest lęk, lecz to, co jest wszechogarniające, nie może mieć przeciwieństwa.

Temu, co rzeczywiste, nie można zagrozić.
To, co nierzeczywiste, nie istnieje.
W tym zawiera się pokój Boży.

 

Cudowny trening umysłu

Książka Ćwiczeń zmierza do systematycznego wyćwiczenia twego umysłu w innym postrzeganiu wszystkich i wszystkiego na tym świecie. Wykonanie tych ćwiczeń umożliwi osiągnięcie celu tego kursu. Niewytrenowany umysł nie jest w stanie osiągnąć niczego. Przeniesienie efektów treningu w prawdziwym postrzeganiu nie następuje tak, jak przeniesienie efektów nauk tego świata. Jeśli prawdziwe postrzeganie zostało osiągnięte w związku z jakąkolwiek osobą, sytuacją lub wydarzeniem, to pewne jest całkowite przeniesienie takiego postrzegania na wszystko i wszystkich. Pamiętaj, że jedno odstępstwo od prawdziwego postrzegania uniemożliwia doświadczenie go gdziekolwiek. W samej naturze prawdziwego postrzegania leży to, że nie ma ono granic. Jest to przeciwieństwo sposobu, w jaki widzisz teraz.

Potwierdzamy razem
początek nowego kontinuum czasu

Ostatnia wizja
Pojęcie jaźni a Jaźń


Oto rozpoczyna się nowe kontinuum

Spotkanie z Masterem Teacherem

Odcinek I

 

CUDA

Cud jest uniwersalnym błogosławieństwem od Boga przeze mnie dla wszystkich moich braci. Przebaczać jest przywilejem tego, komu przebaczono.
Cuda wychwalają Boga poprzez ciebie. Wychwalają Go przez oddawanie czci Jego stworzeniom, potwierdzając ich doskonałość. Uzdrawiają, ponieważ zaprzeczają utożsamieniu z ciałem, a potwierdzają utożsamienie z duchem.
Ja inspiruję wszystkie cuda, które są tak naprawdę wstawiennictwem. Wstawiają się one za twoją świętością i czynią świętym to, co postrzegasz. Umieszczając cię ponad prawami fizycznymi, wznoszą cię do sfery porządku niebieskiego. W tym porządku jesteś doskonały.

Jezus z Nazaretu

Czy jesteś świadomy, na co postanowiłeś ze mną spojrzeć podczas tego nowego cyklu filmów? Zamierzamy ten cykl poświecić transformacji twojej tożsamości. To jest Kurs Cudów, a pochodzi on z pojedynczej pewności, którą nazywamy Jezusem z Nazaretu. On reprezentuje dla nas ideę pojedynczego uzdrowionego umysłu pozostającego w całkowitej zgodności z wszechświatem.

Szczególne cechy ludzkiej kondycji, którą do tej pory przedstawialiśmy sobie nawzajem – wszystkie bez wyjątku – zawierają elementy pojęcia jaźni. Powiedz do mnie: „Wiem, kim jestem”. Tak. Konstrukcja świata opiera się na ustanawianiu obiektywnych skojarzeń związanych z ciałem. To zaś siłą rzeczy informuje cię o konieczności wchodzenia w relację z tożsamością „ja”, która potwierdza swą zdolność do przedstawiania siebie w cielesnym układzie odniesienia. W szczególnym sensie jest to odbiciem świetlnych obrazów w oparciu o definicję tożsamości, zaś jej istnienie potwierdza obiektywny świat, który rzekomo cię otacza.

Czy słuchasz mnie? Tak, właśnie ty, w tej tożsamości! Prosta prawda jest taka, że tożsamość, którą prezentujesz światu i tożsamość, którą odwzajemnia ci świat, to nic innego, jak odzwierciedlenie twojej potrzeby ustanawiania pojęcia o sobie uzasadniającego związek, w który wchodzisz sam ze sobą w czasoprzestrzeni.

Oto, co spróbujemy dzisiaj zrobić, jeśli podzielisz się ze mną skutkami przemiany. A są one w zasięgu mocy indywidualnego koncepcyjnego umysłu, który może zmienić swoje pojęcie o sobie w związku z tym, co już umieścił na zewnątrz siebie. A więc dzisiaj poszerzymy parametry twojej tożsamości do tego stopnia, że będziesz się śmiał z myśli, że to małe samoograniczenie miało być tobą.

Prosta prawda jest taka – a to pochodzi od naszego zbawiciela Jezusa – że jesteś całkowity i doskonały, jakim cię stworzono. To nie podlega dyskusji. Ale jeśli chcesz ze mną na ten temat dyskutować, to przedstawię ci świadectwo, które przyszło do mnie dzięki oświecającej praktyce uwalniania mojej tożsamości. Jest to pewność, na której opiera się nasza relacja, i dzięki temu rozpoznamy się wzajemnie w nowym układzie odniesienia, w nowej ciągłości rzeczywistości.

Przyjrzyjmy się szybko kluczowej myśli zbawienia. Co ona głosi?

Posłuchaj kluczowej myśli zbawienia. Co to za myśl? Jak brzmi ta idea? Posłuchaj.

Wszystko, co sądzę, że widzę, jest odzwierciedleniem myśli.

To, co widzę, odzwierciedla proces zachodzący w mym umyśle, który zaczyna się od mojej myśli o tym, czego chcę. Idąc dalej, umysł tworzy wyobrażenie tego, czego pragnie, co osądza jako cenne i dlatego usiłuje zdobyć. Następnie wyobrażenia te rzutuje się na zewnątrz, ogląda je, ocenia jako rzeczywiste i strzeże jako swoje własne. Z obłąkanych pragnień powstaje obłąkany świat. Z osądu powstaje świat potępiony. Czy słuchasz? A z wybaczających myśli wyłania się łagodny świat, pełen łaski dla świętego Syna Boga, ofiarując mu życzliwy dom, w którym może przez chwilę odpocząć, zanim wyruszy w dalszą podróż i pomoże swym braciom iść naprzód wraz z nim oraz odnaleźć drogę do Nieba i do Boga.

Oto nasza modlitwa: Ojcze nasz, Twoje myśli odzwierciedlają prawdę, moje zaś myśli, oderwane od Twoich, wymyślają tylko sny. Niechaj ujrzę to, co odzwierciedlają jedynie Twoje myśli, albowiem tylko i wyłącznie Twoje myśli ustanawiają prawdę.

A więc mamy w swoim umyśle ideę ograniczonego związku z naszymi tożsamościami. Potem zaś obiektywny świat, który wydaje się istnieć na zewnątrz, potwierdza tę ideę. Dar, który ci prezentuję w tym czasie i w tym miejscu, bo tu znajduje się twoja ustanowiona tożsamość, polega na przedstawieniu ci – w odzwierciedleniu twojego umysłu – decyzji co do tego, kim rzeczywiście jesteś, w całkowitości tego czasowego kontinuum. I nie ma potrzeby, abyś identyfikował proces, którego będziesz doświadczał, zmierzając do przeznaczenia, czy też pełni tego, kim jesteś, jako poszukujący rzeczywistości, która będzie teraz z tobą obecna.

Dlaczego to prawda? Posłuchaj uważnie. Czas, czyli proces myślowy zawarty w ciągłości twojego koncepcyjnego umysłu, nie jest liniowy. Twoja potrzeba identyfikowania się jako jednostka, potwierdzająca siebie w oparciu o cielesną tożsamość, wyraża twoją determinację, by żyć w strukturze odrębnej tożsamości uzasadnianej przez tę ruderę ciemnej formy, czyli ten świat. W ten sposób pozwalasz, aby twoją rzeczywistość stanowiło to żałosne ograniczenie drobnej, mrocznej idei o tym, kim jesteś.

I oto w swym zamkniętym umyśle sam ustanawiasz pojęcie o sobie, które nie ma absolutnie nic wspólnego z tym, kim naprawdę jesteś. Spójrz na to ze mną. Ofiaruję ci świetlny układ odniesienia, co wiąże się z rozpoznaniem nowej ciągłości czasu, która dosłownie nie ma nic wspólnego z pojęciami. Chcesz to ze mnę przez chwilę poćwiczyć?

Jeśli sprawdzisz w archiwach dane historyczne dotyczące mojego ciała oraz sformułowania tego kontinuum, to być może ku swemu zaskoczeniu odkryjesz, że wedle mojego aktu urodzenia zdaję się być siedemdziesięciopięcioletnią cielesną tożsamością, która zamieszkuje tę ciemną masywną formę złożoną z węgla, wodoru i tlenu. Jej przeznaczeniem zaś zdaje się być unicestwienie z powodu koncepcyjnych relacji, które opierają się na pojęciu jaźni sformułowanym dla mnie przez ten świat. Czy jesteś gotowy? To wszystko nieprawda.

Jest możliwe, abym pokazał ci wprost, jak przemienić idee zawarte w strukturze twojej tożsamości. Dokona się to w sposób cudowny. Przeczytam ci zasadę dotyczącą tego cudu. Będzie on katalizatorem przeobrażenia energii świetlnej i przerwie twoje błędne pojęcia, dzięki czemu będą one sięgać coraz wyżej i wyżej ku twojej prawdziwej tożsamości.

Prawda jest taka: w wyniku ogromnego zdruzgotania narodziłem się ku mojemu oświeceniu, czyli urodziłem się ponownie, jak powiedziałby Jezus, 4 lipca 1979 roku. A skoro mamy rok 2001, to znaczy, że mam 22 lata. I zamierzam mieć 22 lata w moim utożsamieniu z tobą, czy ci się to podoba, czy nie. Twój sprzeciw wobec młodości, jaką postanowiłem sobie dać, aby świadczyła o mocy i witalności mojego umysłu oraz o tym, czym jestem – twój sprzeciw wobec tego zupełnie mnie nie obchodzi. Proszę bardzo, sprzeciwiaj się! Twój sprzeciw będzie jedynie twoją determinacją, aby trzymać mnie w strukturze ciągłości liniowego czasu i aby definiować mnie jako ciało.

Podstawową nauką Kursu Cudów Jezusa jest to, że nie jesteś ciałem. W żadnym momencie twoje ciało nie istnieje. A więc uzasadnienie, które ci ofiaruję, będzie dotyczyło tej nowej ciągłości czasu, ona zaś pozwoli nam dzielić się miłością Jaźni, którą rozpoznajemy w naszym sercu i umyśle, bez żadnego związku z odzwierciedleniami tego świata. Pojęcie, które masz teraz o sobie, dosłownie nie pozwala ci na dostęp do nowej ciągłości czasu, która jest wszędzie wokół ciebie.

Posłuchaj jeszcze kilku akapitów z rozdziału 31 Kursu Cudów. Ale najpierw spójrzmy szybko na wspomnianą zasadę cudów.

Cud jest korektą wprowadzoną do fałszywego myślenia przeze mnie, czyli w tym przypadku przez umysł Jezusa, a w tej chwili przeze mnie, dzięki rozpoznaniu mojego oświecenia. Działa on jako katalizator, przerywając błędne postrzeganie i porządkując je na nowo we właściwy sposób. Poddaje to ciebie działaniu zasady Pojednania, gdzie postrzeganie zostaje uzdrowione. Dopóki zaś to nie nastąpi, wiedza o Boskim Porządku jest rzeczą niemożliwą.

A więc moje katalizujące wysiłki zmierzające do tego, by przemienić twoje pojęcie o sobie, nazywamy cudem. Dlaczego? Ponieważ to nie zawiera się w twoich pojęciach. A ty wciąż zmagasz się z ideą, że możesz znaleźć w swojej tożsamości rozwiązanie problemu tejże tożsamości. Będziesz musiał mi w tym momencie zaufać, że metamorfoza, którą ci ofiaruję, czyli oświecenie twojego umysłu, pokaże ci, że prawdą jest to, co ci za chwilę przeczytam z rozdziału 31.

Posłuchaj.

Pojęcie jaźni a Jaźń


Nauka tego świata zbudowana jest na pojęciu jaźni dostosowanym do rzeczywistości świata. I pojęcie to dobrze do niego pasuje. Jest to bowiem wyobrażenie, które odpowiada światu cieni i złudzeń. Tu czuje się ono jak w domu, w którym to, co postrzega, jest z nim jednym. Budowaniu pojęcia jaźni służy cała nauka świata. Oto jego cel – abyś przybył bez jaźni i po drodze jakąś wytworzył. I byś ją doskonalił, aż osiągnie to, czym według ciebie jest „dojrzałość”, tak aby mogła wyjść światu naprzeciw na równych warunkach i w zgodzie z jego wymaganiami.

A im bardziej będziesz próbował wyjść światu naprzeciw na równych warunkach, tym bardziej będziesz zdeterminowany trzymać się swojej osobowości, czyli tożsamości „ja” i dokonywać czynów związanych z zachowaniem tej pochłoniętej ciałem tożsamości, po to tylko, by co? – zestarzeć się i umrzeć. A więc pojęcia tego świata, za pomocą których uzasadniałeś siebie, muszą usprawiedliwiać twoje unicestwienie.

A oto największe zagrożenie, jakie ci zaprezentuję w tym czasie i miejscu, posługując się moją pewnością, którą podziela cały wszechświat. Jest nim to, że nie będziesz w stanie się unicestwić.

Pojęcie jaźni, którego się trzymasz poprzez czasowe skojarzenie z liniowymi ideami zawartymi w ciągłości, czy też w ramach zagęszczonej tożsamości światła, z którą się identyfikujesz…  [Master Teacher umyślnie sepleni, przedrzeźniając to, co przed chwilą powiedział – wzbudza śmiech wszystkich w studiu]. Ten fragment jest do wycięcia. Nie wiem, czy to zostawię na tym filmie. Bo gdy mój umysł zaczyna dochodzić do bardzo szybkich wniosków, to – jak nauczył mnie Kurs – moje wnioski niekiedy wyprzedzają idee, które próbuję przekazać.

Próbuję ci tak naprawdę pokazać pełnię twojej własnej Jaźni, a to nie opiera się na pojęciu, które masz o sobie. A jeśli trochę przy tym seplenię, to dlatego, że kwitną już niecierpki i przeżywam chwilę zrozumienia w świetle, to zaś wiąże się z przemianą natury moich form myślowych dotyczących ciebie. Jest to prawdą, ponieważ wygląda na to, że jestem zakochany.

Pojęcie ,,jaźni”, którym napastujesz sam siebie, uniemożliwia ci – i użyjmy tu tego określenia – zakochanie się w sobie. Jeśli nie potrafisz spojrzeć na siebie z nowej perspektywy, ze świadomością, że  tak  naprawdę nie jesteś niczemu winny, jakże byłoby kiedykolwiek możliwe, abyś przebaczył, czy też kochał brata, który jest tam na zewnątrz?

Chcę ci teraz zaofiarować moją miłość dzięki przeobrażeniu świetlnej formy. W ten sposób rozpoznamy, po pierwsze – nasze wspólne źródło, czyli, że wszyscy pochodzimy od Boga, a po drugie – wspólną odpowiedź na tę obłąkaną myśl, że rzeczywiście mogliśmy być odrębnymi ciałami. A więc czego się uczymy? Tego, że pojęcie „jaźni” jest przeszkodą dla poszerzania się naszych umysłów, które jest możliwe dzięki pewności co do tego, kim jesteśmy. Posłuchaj.

Ty wytworzyłeś pojęcie jaźni. Nie jest ono jednak w niczym do ciebie podobne.

Usłyszałeś to? Powiem to jeszcze raz:  Nie jest ono jednak w niczym do ciebie podobne. To bożek wytworzony po to, by zająć miejsce twojej rzeczywistości jako Syna Bożego. Pojęcie jaźni, którego świat naucza, nie ma nic wspólnego z tym, czym zdaje się być. Wytworzono je bowiem, by służyło dwóm celom, a umysł może rozpoznać tylko jeden z nich.

Słuchasz?  Oto opis większości lub też wielu z was.

Pierwszy z nich ukazuje oblicze niewinności – aspekt, który odgrywasz. To oblicze uśmiecha się, wdzięczy, a nawet wydaje się kochać. Poszukuje towarzyszy, czasem spogląda ze współczuciem na cierpienie, a czasami ofiaruje pociechę. Wierzy, że jest dobre w złym świecie.

Aspekt ten może unieść się gniewem, gdyż świat jest szalony i niezdolny, by zapewnić miłość i schronienie, na które zasługuje niewinność. Dlatego też oblicze to często jest mokre od łez z powodu niesprawiedliwości świata wobec tych, którzy chcieliby być hojni i sprawiedliwi. Aspekt ten nigdy nie atakuje pierwszy. Ale każdego dnia setka błahostek dokonuje niewielkich napaści na jego niewinność, prowokując go do rozdrażnienia, a nawet do otwartego znieważania i znęcania się nad innymi.

Pośmiejmy się przez chwilę razem z tego, jak wielu z nas udaje, że wybacza. I oto widzimy na zewnątrz wszelkie powody do żalu, ale wiemy, że musimy pracować nad wybaczaniem, toteż udajemy, że nie czujemy się obrażeni z powodu przedmiotów, które sami umieściliśmy w świecie, by zagrażały naszemu poczuciu własnej wartości. I jesteśmy zdecydowani podtrzymywać to poczucie wartości, blokując sobie w ten sposób dostęp do doskonałości i niewinności, które widzi w nas Bóg.

Czym to jest? Jest to formą ochrony samego siebie. Ludzka kondycja, czy też odrębna tożsamość, broni się przed atakiem, który sama wywołuje po to, by uzasadniać swoje oddzielenie. Czy mamy wypróbować słowo „wina”? Wszyscy jesteśmy winni. Co jest naszą winą? Odrębna tożsamość – bycie tym, kim nie jesteśmy.

Posłuchaj.

Oblicze niewinności, w które pojęcie jaźni tak dumnie się przyobleka, jest skłonne tolerować atak w samoobronie, bo czyż nie jest powszechnie znanym faktem, iż świat poczyna sobie surowo z bezbronną niewinnością? Nikt, kto wytwarza obraz siebie, nie pomija tego oblicza, ponieważ go potrzebuje. Nie chce widzieć drugiej strony. Jednak właśnie na niej opiera się nauka tego świata, ponieważ tu osadzono jego „rzeczywistość”, po to by zapewnić bożkowi przetrwanie.

Pod obliczem niewinności kryje się lekcja, dla nauczenia której wytworzono pojęcie jaźni. Jest to lekcja straszliwego przemieszczenia i tak druzgocącego lęku, że uśmiechnięte oblicze ponad nią musi się nieustannie odwracać, by nie widzieć zdrady, którą ono skrywa.

Proszę bardzo.
Lekcja ta naucza tego: „Jestem tym, co ze mnie uczyniłeś, a gdy na mnie spoglądasz, jesteś potępiony z powodu tego, czym jestem.” Świat aprobuje z uśmiechem takie pojęcie jaźni, ponieważ gwarantuje ono, że ścieżki świata będą zachowane, a ci, którzy nimi podążają, nie uciekną.

Czy przyglądasz się temu ze mną? Jako istota ludzka rzeczywiście wierzysz, że świat zewnętrzny może mieć na ciebie wpływ. A ponieważ wierzysz, że jest możliwe oddzielenie się w swoim umyśle od świata, to oczywiście bronisz się przed projekcjami własnego umysłu, które jedynie uzasadniają twoją potrzebę, abyśmy dzielili się tym drobnym ograniczeniem bólu i śmierci, przedstawiającym to, czym udajemy, że jesteśmy.

I oto nagle zjawiam się ja. Ten świat nazywa mnie Nauczycielem Bożym. Nauczam w oparciu o pewność, która rozwinęła się we mnie dzięki głębokiej przemianie. Wiązała się ona z koniecznością poszukiwania i znalezienia rozwiązania pod maską, którą prezentowałem światu, oraz maską, którą ty i ja przedstawialiśmy sobie nawzajem po to, by bronić się przed tą jedną druzgocącą chwilą, znajdującą się głęboko w nas.

Dopóki możemy rzutować to na zewnątrz, jesteśmy w stanie bronić się przed elementarną ideą, że tak naprawdę jesteśmy całkowici i doskonali, a dzięki tej obronie dostajemy gwarancję kontynuacji czasu, który uzasadnia koszmar twojej egzystencji.

Pierwsze trzydzieści minut tego filmu minęło bardzo szybko. Zaraz wrócimy. Chcę ci tylko przypomnieć, że wojna, która wydaje się rozgrywać w tym czasie i miejscu, to ja zagrażający pojęciu, które masz o sobie. Zagrażam ci pewnością co do tego, kim naprawdę jesteś. Bardzo się boisz tego, kim jesteś, ponieważ oznacza to utratę pojęcia, które masz o sobie. Utracisz swoją odrębną tożsamość w momencie czystego światła i będziesz się śmiał z idei, że to pojęcie „ja”, które człowiek konstruuje w swoim związku z tożsamością, z kwalifikacjami, których używa, by rozpoznawać ciało, potrafiłoby się porozumiewać. Ono tego nie potrafi.

Każdy jest zawarty w swoim umyśle i pochłania go przedstawianie siebie światu za pomocą obiektywnych skojarzeń opartych na innych obiektywnych skojarzeniach, które – jesteś gotów? – nie przedstawiają sobą niczego. Wszystkie one znikają w chwili mglistej potrzeby obiektywizowania pewności co do twórczego celu tego wszechświata, który zawiera się w tobie.

A więc lekcja polega na ciągłym przyglądaniu się swojemu pojęciu o sobie, ponieważ uznałeś wstępnie, że nie zadowala cię świat, który widzisz, i głęboko w swym wnętrzu wiedziałeś od początku czasu, że istnieje alternatywa. Wiedziałeś, że my wszyscy, jako część gatunku ludzkiego, możemy rozpoznać naszą Jaźń w owej chwili sprzed początku czasu i po jego zakończeniu. W ten sposób rozpoznajemy ciągłość czasu, ponieważ nasza tożsamość się poszerza; to zaś pokaże nam natychmiast, że ten stary świat bólu i śmierci skończył się bardzo dawno temu.

Do zobaczenia za chwilę. Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg, Wszechświat prawdy i wiecznie stwarzającej sprawiedliwości i radości, jest tym samym, czym my jesteśmy. Powiedzmy więc razem: Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.

To jest kurs cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

Potwierdzamy razem
początek nowego kontinuum czasu

Ostatnia wizja
Pojęcie jaźni a Jaźń

Oto rozpoczyna się nowe kontinuum

Spotkanie z Masterem Teacherem

Odcinek I, część II

Cieszymy się, że jesteś tu znowu z nami. Przyglądałem się wspaniałości sokratycznej wymiany opartej na pytaniu i odpowiedzi, które kieruje do ciebie umysł Jezusa w Kursie Cudów. Jest ważne, abyś ty – umysł polegający na rozumie i koncepcjach – zobaczył wraz ze mną, że jest możliwe, byś zasadniczo uznał, że wszystkie twe problemy zawierają się w twej koncepcyjnej tożsamości, zwłaszcza jeśli wierzysz, że istnieją na tym świecie inni ludzie z odrębnymi koncepcyjnymi tożsamościami. I oczywiście w to wierzysz, jeśli widziałeś pierwsze trzydzieści minut tego programu. Dlaczego tak jest? Ponieważ oni są twoim odzwierciedleniem.

Każdy, kogo spotykasz w swoim rozdwojonym umyśle i kogo kojarzysz z pojęciem, które masz o sobie, jedynie odzwierciedla obiektywne skojarzenie zawarte w twoim umyśle. Przyjrzysz się temu ze mną? Spróbujmy to powiedzieć razem: Nie ma nic na zewnątrz mnie. Powiedz to. Tak. Wszystko, co widzę i co wydaje się istnieć na tym świecie, jest tak naprawdę odzwierciedleniem mojego umysłu. Moc umysłu, którą ci ofiaruję i której właśnie ze mną doświadczyłeś, potwierdza prawdziwość lekcji, którą ci przeczytam z Kursu. To tylko około ośmiu zdań. Posłuchaj, co mówi o tobie ta lekcja.

Jesteś gotów?

Lekcja 253

Moja Jaźń jest władcą wszechświata.

Przyznam się tu do czegoś bardzo ważnego.

Niemożliwe jest, aby cokolwiek przyszło do mnie bez mojego zaproszenia. Nawet w tym świecie to ja rządzę moim przeznaczeniem. Cokolwiek się wydarza, tego pragnę. Jeśli coś się nie wydarza, to znaczy, że nie chcę, aby się wydarzyło. Muszę to uznać. Bowiem w ten sposób jestem wiedziony poza ten świat, ku moim stworzeniom, dzieciom mojej woli, które są w Niebie, gdzie moja święta Jaźń przebywa z nimi i z Tym, który mnie stworzył.

Ty jesteś Jaźnią, którą stworzyłeś jako Syna, stwarzającego tak jak Ty i w jedności z Tobą. Moja Jaźń, która rządzi wszechświatem, jest tylko Twoją Wolą w doskonałej jedności z moją wolą, która może jedynie ofiarowywać Ci radosne przyzwolenie, tak by mogła się szerzyć ku samej sobie.

Jest to dla mnie bardzo ekscytująca perspektywa. Wiem, że dla ciebie jako tożsamości ego może nie być tak ekscytująca, ale myśl, że masz w sobie nieodłączną moc, aby zmienić swe myślenie o sobie, to przecież to, czego szukałeś. Dlaczego? Bo zmieniasz swe myślenie o sobie przez cały czas.

Czy chciałbyś wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w tych ramach czasu i przestrzeni? Pamiętasz, jak mówiliśmy o katalizującej właściwości cudu, którego zadaniem jest przeobrazić formy w twoim umyśle? Właśnie to dzieje się z tobą w tej chwili. Przegrupowanie świetlnej formy sprawia, że czujesz większą harmonię w swojej tożsamości.

Czy zaczynasz w głębi siebie odkrywać radość, gdy uświadamiasz sobie, że nie ma niczego tam na zewnątrz? Dlaczego to ważne? Bo nie ma niczego na zewnątrz. Pozwoliłeś światu, aby był dla ciebie odzwierciedleniem pojęcia, które sam mu dałeś, aby je odzwierciedlał. Nie jest ono prawdziwe.

Rozumiem, że uznanie, iż jesteś tego przyczyną – a mówię teraz do ciebie jako człowieka – wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. Odczuwasz duży lęk na myśl o spojrzeniu do wnętrza – na myśl o spojrzeniu na to, co Jezus nazywa zbeszczeszczonym ołtarzem. Ujrzałbyś bowiem to, co wywołało twoją amnezję – to, co sprawiło, że na moment utraciłeś świadomie swoją prawdziwą tożsamość, nie mogłeś bowiem znieść tej druzgocącej chwili, w której pozornie oddzieliłeś się od wszystkiego.

A zatem pojęcie o sobie, którego się trzymasz, jak Starego Testamentu – a to pochodzi od Jezusa – ta idea, że twój ojciec był kłamcą od samego początku i wszystkie te koncepcyjne skojarzenia, które uzasadniają historycznego człowieka, nie są prawdziwe – poza tym procesem, w który poszukuje on prawdy o sobie. Szuka i znajduje. Ponieważ to rzeczywiście już się skończyło. Ja zaś – tu i teraz – przekazuję tę pewność z mojego umysłu do twojego.

Posłuchaj jeszcze trochę o twoim pojęciu jaźni.

Świat aprobuje z uśmiechem takie pojęcie jaźni, ponieważ gwarantuje ono, że ścieżki świata będą zachowane, a ci, którzy nimi podążają, nie uciekną.

Oto jest kluczowa lekcja, która zapewnia twojemu bratu wieczne potępienie. To bowiem, czym ty jesteś, stało się teraz jego grzechem. Przebaczenie tego zaś nie jest możliwe. Słuchasz? Nie ma już znaczenia, co on robi, gdyż twój oskarżycielski palec wskazuje na niego, niezachwianie i zabójczo celując. Wskazuje on również na ciebie, ale to kryje się jeszcze głębiej w mroku pod obliczem niewinności. Zarówno jego, jak i twoje grzechy trzymane są i chronione w ciemności mrocznych krypt, w których nie postrzega się ich jako błędów, co z pewnością wyszłoby na jaw w świetle. Tak jak nie można cię obwiniać za to, czym jesteś, tak nie możesz zmienić tego, co pojęcie jaźni każe ci czynić. Twój brat staje się zatem dla ciebie symbolem twoich grzechów, a ty po cichu, choć wytrwale i z uporem potępiasz go za tę znienawidzoną rzecz, którą jesteś.

Mam dla was nowinę, drodzy bracia: Uwielbiam tę ideę! Oznacza ona, że zasadniczo uznajemy, iż nasze odrębne koncepcyjne jaźnie mają wspólną druzgocącą tajemnicę, którą chcemy zachować przed sobą, jak i przed światem, co świadczy jedynie o naszej determinacji, aby chować w tajemnicy ten lęk, który mamy w sobie.

Ponieważ określamy tę determinację w oparciu o masę czy też formę światła, to możesz przyrównać ideę grzechu, czy też oddzielenia, do potencjalnego światła, którego nie użyto, ponieważ przygotowywano się do uzasadnienia kontynuacji oddzielenia, czyli ciemnej formy światła.

Określa się to powszechnie mianem czarnej dziury. Zawiera ona w sobie wszelkie potencjalne możliwości tej idei, że mógłbyś być oddzielony w świetlnej formie od pewności energii twórczej rzeczywistości, którą jesteś. Czym więc się tutaj dzielimy? Cząsteczkowymi ideami naszego umysłu pogrążonymi w ciemnej formie i uzasadniającymi dalsze trwanie tej idei, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za oddzielenie od jednej rzeczywistości, którą jesteśmy.

Być może nie było to zbyt klarowne. Chcę jednak, żebyś spojrzał w głąb swego umysłu na to, czego bronisz, i pozwolił mi pokazać ci – poprzez radość, której doświadczyłem w tamtym momencie – że nie jesteś temu winny. Gdzieś w najgłębszych zakamarkach ustalonego przez siebie porządku czasoprzestrzeni ty rzeczywiście wierzysz, że jesteś oddzielony od Uniwersalnego Umysłu, a to nieprawda.

Może się więc pojawić w twym umyśle pytanie: „Jak to się stało? Jak się tu znalazłem?” Nie przejmuj się tym. W punkcie, w którym się znajdujesz w swym koncepcyjnym utożsamieniu, podważyłeś w wystarczającym stopniu swoją potrzebę bronienia tej chwili i pozwoliłeś na moment, aby idea, czy też Boska (z małej czy dużej?) grawitacja spłynęła na ciebie i ukazała ci przemieniającą naturę tego, co ci ofiarujemy.

Zbawienie można uznać za uwolnienie od tożsamości trzymającej się pojęć. Posłuchaj.

Pojęcia są wyuczone. Nie są naturalne. Nie istnieją bez nauczania. Nie są dane, a więc muszą być wytworzone. Słuchasz? Żadne z nich nie jest prawdziwe, wiele zaś pochodzi z gorączkowych, rozpalonych nienawiścią wyobrażeń oraz wypaczeń zrodzonych z lęku. Czymże jest pojęcie, jak nie myślą, której jej twórca sam nadaje znaczenie? Pojęcia podtrzymują świat. Nie można jednak ich użyć, by pokazać, że świat jest prawdziwy. Wszystkie bowiem są wytworzone – gdzie? – w świecie. Rodzą się one w jego cieniu, wzrastają według jego praw i ostatecznie osiągają „dojrzałość” w oparciu o jego myśli. Oto idee bożków, odmalowane pędzlami tego świata, które nie potrafią stworzyć ani jednego obrazu odzwierciedlającego prawdę.

Pojęcie jaźni jest bez znaczenia, gdyż nikt tutaj nie może widzieć, czemu ono służy, a zatem nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, czym ono jest. Cała nauka świata zaczyna się i kończy na tym jednym celu, którym jest nauczenie cię tego pojęcia jaźni, tak byś zdecydował się przestrzegać praw świata i nie szukał niczego poza jego drogami ani nie uświadomił sobie sposobu, w jaki siebie postrzegasz. Teraz Duch Święty musi znaleźć sposób, by pomóc ci ujrzeć, że to pojęcie jaźni trzeba usunąć, jeśli jakikolwiek pokój umysłu ma być ci ofiarowany. Nie możesz oduczyć się tego w inny sposób niż poprzez lekcje, które mają cię nauczyć, że jesteś czymś innym. W przeciwnym wypadku byłbyś proszony, by zamienić to, w co teraz wierzysz, na całkowitą utratę jaźni, a do tego nie zamierzasz dopuścić.

Jest taki czynnik, dzięki któremu mogę ci pokazać – jeśli poczujesz to, co mi się przydarzyło – że całkowita utrata twojego pojęcia jaźni, czyli twojej odrębnej tożsamości w ciele, jest równoznaczna z prawdą, pełnią i miłością. Ale dopóki będziesz się trzymał pojęcia, które masz o sobie, będziesz w pułapce tożsamości tworzących obrazy i uzasadniających odrębne ciała, i będziesz na to przyzwalał, zamiast uznać, że tak naprawdę istnieje jedno całkowite i prawdziwe ciało, które reprezentuje ciebie w całej twej pełni.

A więc byłeś zaabsorbowany myślą o tym, kim nie jesteś, co trzymało cię do tej pory w więzach tożsamości „ja”. Lecz dzięki wtajemniczeniu w idee o tym, kim naprawdę jesteś, dzięki tej przemianie umysłu poprzez Kurs Cudów, odkrywasz pełnię rozwiązania.

Wiem, kim jesteś. A wiem, kim jesteś, przede wszystkim dlatego, że wiem, kim ja jestem, a jeśli wiem, kim jestem, to i ty musisz wiedzieć, kim jesteś, ponieważ stanowisz wytwór mojego umysłu, który ma pewność co do tego, czym jest ta tożsamość. Będąc pełnią rozpoznaje ona elementarne źródło, z którego wszystko się wywodzi, i uznaje opartą na Bogu twórczą rzeczywistość, której każdy z nas jest integralną częścią.

Wszystkie snu o oddzieleniu, które zwyciężyły w tej chwilowej idei oddzielenia, nigdy nie były prawdziwe. Pojęcia o twojej jaźni, które dał ci ten świat, są jedynie twoją determinacją, by trzymać się fałszu oddzielenia w swoim umyśle.

Posłuchaj.

Pojęcie jaźni zawsze stanowiło główne zajęcie świata. I każdy wierzy, że musi znaleźć odpowiedź na zagadkę, którą sam stanowi. Słuchasz? Można powiedzieć, że zbawienie nie jest niczym więcej niż ucieczką od pojęć. Nie troszczy się ono o treść umysłu, ale o proste stwierdzenie, że umysł myśli. A to, co myśli, ma wybór i można mu pokazać, że różne myśli mają różne konsekwencje. Umysł może się zatem nauczyć, że wszystko, co myśli, odzwierciedla głęboką dezorientację, jaką odczuwa co do tego, jak został wytworzony i czym jest. Pojęcie jaźni natomiast zdaje się w niejasny sposób odpowiadać na to, czego nie wie.

Słuchasz?

Nie szukaj swej Jaźni w symbolach. Nie ma takiego pojęcia, które oddałoby to, czym jesteś. Czy to ważne, jakie pojęcie uznajesz, dopóki postrzegasz jaźń, która wchodzi w interakcje ze złem i reaguje na niegodziwości? Twoje pojęcie jaźni pozostanie nadal bez znaczenia. I nie zobaczysz, że możesz wchodzić w interakcję jedynie z kim? – z samym sobą. Posłuchaj jeszcze raz. Możesz wchodzić w interakcję jedynie z samym sobą. Jeśli postrzegasz świat winy, to znaczy, że twoją nauką kierował świat i że widzisz go takim, jakim widzisz siebie samego. Pojęcie jaźni ogarnia wszystko, na co spoglądasz i nic nie pozostaje poza tym postrzeganiem. Jeśli cokolwiek może cię zranić, to widzisz jedynie obraz swych potajemnych życzeń. Nic ponadto. W swoim cierpieniu zaś, jakiekolwiek by ono nie było, widzisz własne ukryte pragnienie, by zabijać.

Przeczytam ci jeszcze dwa akapity o pojęciu twojej jaźni. Chcę, żebyś przez chwilę spojrzał ze mną na postępy, które być może zrobiłeś, po prostu oglądając ten film. Faktem jest, że skoro nie wiesz, kim jesteś, to żyjesz w liniowych ramach czasu, który nie przestaje uzasadniać idei, że narodziłeś się w tym świecie i umrzesz w tym świecie. A w tej perspektywie, czyli na przestrzeni tak zwanych tysięcy lat, ty wciąż rekonstruujesz  pojęcia na swój temat, które uzasadniają twoją nieustanną potrzebę szukania rozwiązań w czasie, mimo że nie ma tu żadnych rozwiązań.

Na tym właśnie opiera się elementarna idea, którą nazywasz reinkarnacją, czyli idea, że możesz wciąż reinkarnować w utożsamieniach i definicjach, którymi wierzysz, że jesteś w czasie. Chcę cię teraz pokazać, że nie musisz już tego robić. Wszelkie idee reinkarnacji w liniowym czasie nie mogą być niczym więcej niż twoją determinacją, aby wciąż być pojedynczą tożsamością w ciągłości liniowego czasu. Nie ma znaczenia, jakie to idee, bo one już i tak przeminęły. Nie ma znaczenia, kim udawałeś, że jesteś lub udajesz, że zamierzasz być w przyszłości, jeśli żadna z tych idei nie jest prawdziwa.

Pokazuję ci teraz wprost, że czas w całej swej rozciągłości, czy też całe oddzielenie, rozgrywa się w tym czasie i w tym miejscu. A mając tę wiedzę, nie będziesz już wierzył, że musisz tworzyć liniową sekwencję i umierać, tak jak robiłeś to wcześniej.  A zrozumiesz to dzięki czemu? Dzięki zmartwychwstaniu naszego zbawiciela Jezusa, który udowodnił ci ostatecznie i po wsze czasy, że nie ma śmierci.

A więc ta ciągłość, która zawiera się w twoim umyśle – jeśli tylko okiełznasz chwilową potrzebę koncepcyjnego bronienia się – może ci pokazać  wszystko, co kiedykolwiek mogło się wydarzyć w tym przeformułowaniu rzeczywistości, stanowiącym całe twe przeznaczenie oparte na chwilowym oddzieleniu, z którego teraz powróciłeś.

Powiedz to do mnie: Czas trwał tylko chwilę w moim umyśle bez żadnego wpływu na wieczność.

Jeśli chcesz uczestniczyć w tym przyspieszeniu czasu, to pokazuję ci teraz moją pewność, że ta chwila zawiera wszystko, co kiedykolwiek musisz usłyszeć, ponieważ wszystko to zawiera się w tobie. Będziesz musiał jednak uznać, że również cały lęk, samotność i strata, nie znajdują się gdzieś na zewnątrz i nie przydarzają ci się zgodnie z dyktatami tego świata, ale zawierają się w tobie.

Dzięki pomocy naszego zbawiciela Jezusa zmiana twego myślenia o tym, kim jesteś, stanie się dla ciebie bardzo prosta, pod warunkiem, że będziesz polegał na tej jednej chwili całkowitego rozwiązania, które jest dla ciebie dostępne.

Jeśli oglądasz ten film i jeśli zaszedłeś już tak daleko, że rozpoznajesz mnie jako wyobrażenie w swoim umyśle, to zaczniesz słyszeć to, co ci ofiaruję, ponieważ sam mnie tak zaprojektowałeś, abym umożliwił ci usłyszenie tego przesłania. Wyobrażenie o mnie i o twoim bracie, którego się przedtem trzymałeś, dawało ci jedynie odzwierciedlenie twojej determinacji, by tak formułować swe przeznaczenie, abyś pozostał w tym starym cielsku, w tym starym ciele, które starzeje się i umiera. Słuchasz? To nieprawda. Powiedz do mnie: Nie jestem ciałem. Jestem wolny. Jestem wciąż taki, jakim stworzył mnie Bóg.

Widzisz? Nasze umysły zaczęły się łączyć. A co z naszymi ciałami? Ciało to jedynie nagromadzenie myślokształtów, których trzymaliśmy się w przeszłości. Tym właśnie jest uzdrowienie. Wielcy chrześcijańscy uzdrowiciele, którzy idą teraz w świat, dokonują przemiany iluzji ciała w oparciu o zmiany, jakie zachodzą w ich własnych umysłach.

Muszę przeczytać jeszcze jedną rzecz o pojęciu jaźni i zakończymy ten film. Posłuchaj.

W miarę czynienia postępów w nauce wytworzysz wiele pojęć jaźni. Każde z nich pokaże ci zmiany w twoich związkach zgodnie z tym, jak twe postrzeganie siebie będzie się zmieniało. Każda zmiana przyniesie pewien zamęt, ale bądź wdzięczny, że nauka świata rozluźnia więzy, w których trzymała twój umysł. I trwaj w pewności i radosnej ufności, że nauka ta w końcu odejdzie i pozostawi twój umysł w spokoju. Rola oskarżyciela pojawi się w wielu miejscach i w rozmaitych formach. A każdy z nich będzie zdawał się oskarżać ciebie. Nie lękaj się jednak, że nie zostanie to usunięte.

Świat nie może cię nauczyć żadnych wyobrażeń o tobie, jeśli ty sam nie zechcesz się ich nauczyć. Nadejdzie czas, gdy wszystkie wyobrażenia przeminą, a ty pojmiesz, że nie wiesz, kim jesteś. To do tego odpieczętowanego i otwartego umysłu powróci prawda, niczym niepowstrzymywana i nieskrępowana. Tam, gdzie zrezygnowano z pojęć jaźni, prawda ukazuje się dokładnie taką, jaka jest. Gdy podasz w wątpliwość i zakwestionujesz każde pojęcie, oraz rozpoznasz, że wytworzono je w oparciu o założenie, które nie ostałoby się w świetle, wówczas prawda może swobodnie wejść do swej świątyni, czystej i wolnej od winy. Nie ma stwierdzenia, którego świat bardziej by się obawiał usłyszeć niż to:

Nie wiem, czym jestem, a zatem nie wiem, co czynię,
gdzie się znajduję, ani jak patrzeć na świat lub na siebie samego.


To z tej nauki  rodzi się jednak zbawienie. A to, Kim jesteś, powie ci o sobie samym.

Widzisz, jakie proste jest teraz rozwiązanie, które oferuje trening umysłu? Nigdy nie uznawaj żadnego procesu, który w twoim czasowym układzie odniesienia uzasadnia to, czym jesteś: to, czym myślałeś, że jesteś i to, czym świat powiedział ci, że jesteś, bo nie jest to prawdą. W każdej chwili w czasie otacza cię światło, łaska i miłość wszystkich elementów twego umysłu, które ofiarują ci w każdym momencie pełnię rozwiązania.

Tuż obok ciebie znajduje się chwilowy obraz pełni i jasnego światła, i zastąpi on twój wizerunek siebie, wypełniając cię radością i szczęściem, ponieważ  owe aspekty siebie, które wcześniej potępiałeś, wstąpią teraz ponownie do kręgu Pojednania i w tejże chwili rozpoznamy, że jedynie powtarzaliśmy w naszym śnie ów moment oddzielenia.

Dziękuję, że byłeś tu ze mną w ciągu tej godziny. Zaczęła się ona od podstawowego uznania, że pojęcie jaźni, czyli istota ludzka, tak naprawdę w ogóle nie istnieje, podobnie jak i części składowe tego świata, które zamykają to pojęcie w ciągłości czasoprzestrzeni. Światło, którym w tej chwili oświecamy siebie nawzajem, pozwala nam uciec od tej tożsamości.

Pamiętaj więc wraz ze mną, że Bóg jest Umysłem, którym myślimy, oraz że dzielimy się mocą światła i miłości, które właśnie teraz dadzą nam pewność co do tego, że wychodzimy ponad ten horyzont ataku i obrony, i budzimy się do życia we wszechświecie, w którym prawda będzie całkowicie znana, bo i teraz jest już znana.

Tak, Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy, ponieważ Bóg jest Umysłem, którym myślimy. Powiedzmy to razem: Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas. I oto razem wyjdziemy z tego kontinuum raz na zawsze.

Witaj w Domu.

Przebaczenie jest kluczem do szczęścia – tekst filmu Mastera Teachera

To jest Kurs Cudów.

Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.
Ten Kurs Cudów prezentuje nieuniknioną możliwość
jedynej, wiecznej rzeczywistości życia,
a każdy z nas jest na zawsze jego integralną i całkowitą częścią.

Ciąg dalszy lekcji treningu umysłu.

Przebaczenie jest kluczem do szczęścia

Książka Ćwiczeń, lekcja 121
z Masterem Teacherem

 

Dobrze znowu cię widzieć i jeśli będziesz w stanie wznieść się i już wzniosłeś się ponad tytuł tej podróży w czasie, podczas której spróbuję wykształcić w tobie potrzebę użycia i zastosowania terminu „przebaczenie” – skoro tytuł tej małej eskapady brzmi: Przebaczenie jest kluczem do szczęścia i zbawienia – to przyjrzymy się dzisiaj temu ze szczególnej perspektywy. Zaszedłeś bowiem ze mną już tak daleko – a rzekomo siedzę tu z tobą teraz jako nauczyciel – i sam mi powiedziałeś, abym cię poinformował o tym treningu umysłu, tak byś mógł zdecydować w swoim umyśle, czy naprawdę chcesz zacząć to stosować w stosunku do rozwiązań, których szukasz w swojej koncepcyjnej jaźni.

Możemy więc zwyczajnie przejść do problemu, z którym zetkniesz się w tym nauczaniu, a jest nim bardzo prosta konieczność twojego przebaczenia. Chcę się z tobą tym podzielić. Jako ludzki umysł, jako koncepcja konieczności utrzymywania mojego istniejącego utożsamienia, w oparciu o osąd, atak, obronę, bycie człowiekem zamieszkującym ten świat, jakże mógłbym w ogóle wybaczyć?

W szczególnym sensie, w ramach utożsamienia twojej świadomości z czasem, przebaczenie jest niemożliwe. Czy chcesz się temu ze mną przyjrzeć? Czy naprawdę myślisz… Użyję tutaj mojego zbawiciela i autora tego Kursu, Jezusa Chrystusa z Nazaretu, który mówi bardzo prosto: jeśli chcesz wejść do Królestwa, będziesz musiał przebaczyć swojemu nieprzyjacielowi. Będziesz musiał rozdać wszystko, co masz, i iść za mną do Nieba. Problem, jaki z tym masz, wynikający ze sporów, które prowadzisz właśnie w tym utożsamieniu, tej praktyczności twojej potrzeby osądu nad przesłaniem, które ci daję, jest tym, co nie pozwala ci na całkowity dostęp do tego przesłania. Czy usłyszeliście to – ci z was, którzy słuchali mnie już trochę? Ja zaś proponuję ci przebaczenie, które opiera się na moim całkowitym, emocjonalym, oświecającym doświadczeniu tego, że niemożliwe jest, bym się smucił, ponieważ jestem całkowity, jakim stworzył mnie Bóg.

Tak więc przebaczenie, które ci oferuję, nie pochodzi z koncepcyjnej idei o mnie samym, wymagającej, abym oceniał stan rzeczy w zgodności z potrzebą ochrony, którą wyrażam w moim umyśle. Jeśli miałbyś się temu ze mną przyjrzeć, to trening, który wiązał się z twoją potrzebą przebaczania, odnosił się jedynie do tej potrzeby, która pozwalała ci zachować – w powiązaniu ze sobą – ten oceniający, wojowniczy system ataku i obrony, po to by chronić istotę tego, kim myślisz, że jesteś. A nagle zjawiam się ja, właśnie tu, właśnie teraz, w samym środku tego, czym myślisz, że jest ta aktywność świadomego umysłu – ta nazwa, którą przyjąłeś w obronie samego siebie, nie uznająca całkowitości przebaczenia, ponieważ przebaczenie wymagałoby uznania doskonałości, a doskonałość wymagałaby uznania alternatywy nie znajdującej się wśród aspektów, przerw i stopni twojego umysłu polegającego na koncepcjach. Czego od ciebie wymagano? Treningu. Spójrz na mnie.

Ćwiczyliśmy w naszych umysłach najpierw samą ideę możliwości przebaczenia, a potem radości, której doświadczyliśmy uświadamiając sobie, że konflikt, osąd i potrzeba definiowania życia nie były konieczne, abyśmy cieszyli się szczęściem Umysłu Boga, Umysłu Twórczej Rzeczywistości, którą my sami jesteśmy. Sama myśl, że trening przebaczenia jest konieczny, ma dla ciebie szczególne znaczenie, ponieważ wierzysz – wyćwiczywszy swój umysł w definiowaniu siebie – że możesz emocjonalnie dojść do ostatecznego wyniku przebaczenia. I chociaż to prawda, będzie się on zawsze opierał na obronie konfliktu właściwego dla twego koncepcyjnego umysłu. A więc ten trening miał doprowadzić cię do chwilowego uwolnienia mechanizmów obronnych konfliktu, który określał twoją tożsamość. To zaś skumuluje się w czynniku energii Umysłu Uniwersalnej Świadomości, jeśli na to pozwolisz, po prostu dlatego, że używamy własnych umysłów.

Dotąd ćwiczyliśmy nasz umysł w odróżnianiu dobra od zła, tego, czego pragniemy od tego, czego nie chcemy, po to, by egzystować do momentu, aż unicestwimy naszą jaźń. Teraz zaś, jeśli zaufasz mi przez chwilę, możliwe jest ćwiczenie twojego umysłu w sposób ciągły w odkrywaniu alternatywy, która jest dosłownie nie z tego świata; alternatywy, która może ci pokazać pełną światła rzeczywistość znajdującą się głęboko w tobie, którą jednak przykrywałeś z powodu swojej determinacji, by przebaczać jedynie w takim stopniu, by nadal istnieć w tym, co uważasz za swą doczesną tożsamość.

Tak więc będzie to lekcja o przebaczeniu, a zawiera ona jeden z najpiękniejszych opisów twojej ludzkiej natury, co będziesz miał szansę zobaczyć. I prawie całą tę lekcję uznasz za obraźliwą. A powodem, dla którego uznajesz ją za obraźliwą, jest to, że ty dosłownie nie wierzysz, że twoje utożsamienie, demonstrujące potrzebę ochrony stanu, który definiujesz jako ,,życie” lub ,,miłość”, nie jest prawdziwe, oraz, że byłeś we śnie śmierci i że alternatywa, którą ci tu proponuję, w tym stanie świadomości, to alternatywa miłości.

Miłość, którą teraz wobec ciebie wyrażam w tym treningu umysłu, nie ma zupełnie nic wspólnego z twoim osądem naszej wzajemnej relacji. Tak więc w istocie nauczanie mojego i twojego zbawiciela, Jezusa Chrystusa, głosi po prostu: porzuć osądzanie. Niech sąd przyjdzie od Tego, który zna twoją doskonałość. A z pewnością Ten, który zna twoją doskonałość, nie może być projekcją twojego umysłu, po prostu dlatego, że w swoim umyśle przechowujesz projekcje, które identyfikujesz jako naturę ludzką czy też ludzi, po to, by zachować żal.

Wróćmy na chwilę i spójrzmy na dwie poprzednie lekcje, które doprowadziły nas do tej chwili rozpoczynającego się teraz spokoju. A są to lekcje o tym, że: Spoczywam w Bogu oraz: Jestem taki, jakim stworzył mnie Bóg. Potem zaś zaczniemy od tej myśli, że rzeczywiście jest możliwe, abyś całkowicie wybaczył poprzez miłość, uświadamiając sobie, kim naprawdę jesteś. Obejrzyjmy to razem.

Spocznijmy teraz razem w Bogu.

Prosimy dziś o spoczynek i spokój nie zmącone pozorami tego świata. Prosimy o pokój i ciszę pośród zgiełku powstałego ze zderzających się snów. Prosimy o bezpieczeństwo i szczęście, chociaż wydaje się, że patrzymy na niebezpieczeństwo i smutek. Mamy też myśl na dzisiaj, która odpowie na nasze prośby, dając nam to, o co dziś prosimy.

Spoczywam w Bogu. Ta myśl przyniesie ci odpoczynek i spokój, pokój, ciszę i bezpieczeństwo i szczęście, których szukasz. Spoczywam w Bogu. Ta myśl ma moc obudzenia śpiącej w tobie prawdy, której oczy patrzą ponad pozorami ku tej samej prawdzie we wszystkich i wszystkim, co istnieje. Oto kres cierpienia dla całego świata i dla każdego, kto kiedykolwiek przyszedł i przyjdzie, by ociągać się tu przez chwilę. Oto ta myśl, w której Syn Boga rodzi się na nowo, by rozpoznać samego siebie.

Spoczywam w Bogu. Myśl ta poniesie cię całkiem bez strachu poprzez sztormy i zmagania, poza nieszczęście i ból, poza stratę i śmierć, i dalej ku pewności Boga. Nie ma takiego cierpienia, którego nie może ona uzdrowić. Nie ma takiego problemu, którego nie potrafi rozwiązać. A każde złudzenie jedynie obróci się w prawdę na twoich oczach – ciebie, który spoczywasz w Bogu.

Dzisiaj jest dzień pokoju. Spoczywasz w Bogu, a podczas gdy światem targają wichry nienawiści, twój spoczynek pozostaje całkowicie niezakłócony. Twoim jest spoczynek w prawdzie. Pozory nie są w stanie cię zaniepokoić. Wzywasz wszystkich, by przyłączyli się do ciebie w twoim odpoczynku, a oni to usłyszą i przyjdą do ciebie, ponieważ spoczywasz w Bogu. Nie usłyszą innego głosu prócz twojego, gdyż oddałeś swój głos Bogu, a teraz spoczywasz w Nim i pozwalasz Mu mówić poprzez ciebie.

W Nim nie masz żadnych trosk i zmartwień, żadnych ciężarów, żadnego niepokoju, żadnego bólu, żadnego lęku o przyszłość i żadnego żalu z przeszłości. Spoczywasz w bezczasowości, podczas gdy czas upływa nie dotykając ciebie, ponieważ twój spoczynek nigdy zmienić się nie może. Dzisiaj odpoczywasz. A zamykając oczy, zanurz się w ciszy. Pozwól, aby te okresy spoczynku i wytchnienia upewniły twój umysł, że wszystkie jego oszalałe fantazje były jedynie majaczeniami w gorączce, która już przeminęła. Pozwól mu się wyciszyć i przyjmij jego uzdrowienie z wdzięcznością. Nie przyjdą nigdy więcej przerażające sny, skoro teraz spoczywasz w Bogu. Daj sobie dzisiaj czas, aby wymknąć się snom i wejść w pokój.

O każdej godzinie, gdy udajesz się dziś na spoczynek, czyjś zmęczony umysł nagle się raduje, ptak ze złamanymi skrzydłami zaczyna śpiewać, a strumień od dawna wyschnięty zaczyna znów płynąć. Świat rodzi się na nowo za każdym razem, gdy udajesz się na spoczynek, i za każdym razem przypominaj sobie, że przyszedłeś sprowadzić pokój Boga na świat, aby mógł on odpocząć wraz z tobą.

Dzięki każdym pięciu minutom, przez które dziś odpoczywasz, świat bliższy jest obudzenia. A taki czas, kiedy spoczynek będzie jedyną istniejącą rzeczą, zbliża się dla wszystkich wyczerpanych i przemęczonych umysłów, teraz zbyt znużonych, by same szły swoją drogą. I usłyszą one, jak zaczyna śpiewać ptak, zobaczą, że strumień znów zaczyna płynąć, i z odrodzoną nadzieją i przywróconą energią pójdą lżejszym krokiem drogą, która nagle wyda im się łatwa, gdy będą nią podążać. (Kurs Cudów, lekcja 109)

Tak. Jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg, i za twoim przyzwoleniem, przeznaczymy teraz jedną chwilę, aby podzielić się najpierw samą tego możliwością. Zaszedłeś na tyle daleko w poszukiwaniach tego, kim naprawdę jesteś, że być może już czas, abyś postawił wreszcie kolejny mały krok. Mogę ci w tym pomóc, ponieważ z jakichś powodów, w wyniku jakichś mechanizmów czy potrzeb ja podjąłem ten krok, który proponuję ci w tej chwili, a chodzi w nim o chwilowe wyzwolenie się z mechanizmu bronienia siebie, co natychmiast ukazało mi alternatywę. To właśnie jest spoczywaniem w Bogu. I to właśnie pokazało mi, że jestem całkowity i doskonały, jakim zostałem stworzony. Opisy zaś, za pomocą których twój koncepcyjny umysł, ta jednostka, którą utożsamiasz ze sobą, interpretuje oferowane ci przesłanie, nie obchodzą mnie ani trochę.

To jest kurs oświecenia umysłu. Jest to kurs, który ma ci pokazać możliwość oraz nieustające działanie doświadczenia, w którym zamierzamy wspólnie uczestniczyć. Rozpoczyna się ono zasadniczo od idei, że ,,wszystkie te problemy, które przeżywam, są zawarte we mnie”. Rozumiesz?

Trudności, z którymi się stykasz w związku z tym przesłaniem, muszą zaczynać się od fundamentalnego uznania, że to ty jesteś przyczyną problemu. A więc jeśli to prawda, że twój umysł polegający na koncepcjach jest rzeczywiście przyczyną świata, który widzisz – a zapewniam cię, że nią jest – to metoda, za pomocą której możesz poznać swoją pełnię, będzie polegać na ciągłym rozpatrywaniu i uwalnianiu definicji siebie, które przechowujesz w swoim umyśle. To właśnie próbowaliśmy zrobić przy lekcji 109, prawda? Mówiliśmy, że zamierzamy na chwilę odpocząć w poczuciu bezpieczeństwa, które znajdujemy w pokoju, jakiego doświadczamy w chwili całkowitego utożsamienia między nami.

Oto, co spróbujemy tutaj zrobić w tym, co nazwałbyś ,,ładunkiem światła”, które staje się teraz dla ciebie dostępne dzięki temu filmowi: Gdziekolwiek się znajdujesz, niezależnie od czasu i miejsca, jakie myślisz, że zajmujesz – jeśli twój umysł wykona wraz ze mną czynność, o którą zamierzam cię poprosić, to zaczniesz odczuwać radość prawdziwego światła rzeczywistości, która naprawdę cię otacza. Wszędzie wokół ciebie, właśnie teraz, czekając na twoje uznanie pełni twej własnej doskonałości, znajdują się wszystkie te chwilowe myśli przebaczenia, których potrzebowałeś, aby jakoś się porozumiewać w chaosie czasoprzestrzeni. Jeśli ustanowiłeś już mechanizmy obronne w swych bardzo zawężonych parametrach świadomości, to niemożliwe jest, aby wyobrażenia, które są rzekomo na zewnątrz ciebie, nie uczestniczyły w twoich mechanizmach obronnych, choćby dotyczyły one różnorodnych wspomnień tych chwil, w których całkowite rozwiązanie nie było dostępne. Spróbuję nie wchodzić w to przez chwilę.

Chcę ci teraz pokazać prawdziwą ciągłość czasu, stanowiącą uznanie – dopuszczalne dla ciebie w twoim pojęciu o sobie – że wszystkie szczególne rzeczy, które kiedykolwiek się zdarzyły w całej czasoprzestrzeni, dzieją się teraz w skupieniu naszych wzajemnych powiązań.

Wskazuję ci w twoim umyśle, że niemożliwe jest, aby to nie była prawda. Ta chwila rzeczywistości, w której rozpoznałeś swoją Jaźń w jej całkowitości, wskazuje na postęp, który poczyniłeś w swej koncepcyjnej tożsamości, w odkrywaniu prawdziwego rozwiązania dla twego problemu bólu, samotności i śmierci, a rozwiązanie to nie zawiera się w parametrach czasoprzestrzeni, w których go poszukujesz.

Tak więc jest to kurs, który uczy cię rezygnacji z twych środków obrony. Zamierzamy tu użyć słowa ,,przebaczenie” i mam nadzieję, że przesłanie Pojednania nauczyło cię – dzięki praktykowaniu z chwili na chwilę – że w rzeczywistości nie ma niczego, czemu trzeba by przebaczyć. Tak więc oto klucz do szczęścia: Jeśli rzeczywiście w całym wszechświecie nie ma niczego, czemu trzeba by przebaczyć, jeśli jest niemożliwe, aby Bóg stwarzał według innego wzoru, niż pełnia twojego związku z życiem wiecznym, to twoje rozwiązanie będzie bardzo proste. Ale skoro utrzymujesz w swoim umyśle żal obiektywności, to oczywiste jest, że będziesz musiał praktykować rezygnowanie z tej koncepcyjnej jaźni.

Tak więc przebaczenie, które ci oferuję, jeśli przyjmiesz je ode mnie, nie ma w ogóle nic wspólnego z żalem, którego się trzymasz. W dosłownym sensie nie ma ono nic wspólnego z tym, kto myślisz, że cię atakuje ani z tym, jaki jest stan twojego ciała w twojej determinacji, by zaprzeczać potrzebie miłości, w której uczestniczymy, ani ze wszystkimi tymi opisami, do których starasz się dostosować po to, by zdefiniować się jako oddzielonego od Miłości Boga.

Dobrze? O tak, właśnie ta chwila była chwilą przebaczenia. I być może znów chwyciłeś jakąś obronną myśl w swoim umyśle. Powiedziałeś: ,,Nie, to nie może być prawda. Patrzę teraz znowu na ten świat i wszędzie widzę chaos, ból, samotność i śmierć. Patrzę na wszystkie rzeczy, które dzieją się w tym świecie, i z pewnością będą one negacją tej chwili, którą poczułem w swojej tożsamości. Gdy spoglądam do swego wnętrza, widzę przez chwilę strukturę moich koncepcji, które wyprojektowałem, by utrzymać moją obiektywną tożsamość w tym, co określilibyśmy jako przestrzeń. Element czasowy mojego istniejącego utożsamienia to właśnie to, czego bronię w swoim umyśle”. A więc przebaczenie w tym sensie nie miałoby zupełnie nic wspólnego z obiektami projekcji twojego koncepcyjnego umysłu, lecz wyłącznie z określeniem winy tożsamości ,,ja”, którą czujesz w swojej świadomości. A to jest miejsce, do którego mam nadzieję, że potrafię cię doprowadzić w tym treningu oświecenia.

Głęboko wewnątrz ciebie – pamiętasz lekcję? – jest pokój Boga. Głęboko w tobie, podczas oglądania tego filmu, zawiera się pewność, że jesteś taki, jakim stworzył cię Bóg. Z głębi formy świadomości światła wyłoni się i będzie teraz z nami obecna jasna, nowa rzeczywistość, w której zamierzamy razem uczestniczyć. Co przebaczenie ma wspólnego z myślą, że możesz być niesprawiedliwie traktowany, że osąd mógłby mieć rzeczywistą formę, że Wieczne Życie w jakiś sposób uległo twoim koncepcjom samotności i bólu? Przebaczenie nie ma z tym nic wspólnego.

Patrzę teraz na ciebie w moim umyśle, któremu przebaczono przez łaskę i miłość mojego zbawiciela Jezusa Chrystusa, i praktykuję mój chrześcijański zamiar rezygnacji ze środków obrony i przejścia kolejnego tysiąca kroków; ćwiczę w moim umyśle potrzebę służenia i dawania tobie. Zaś idea radości, którą przeżywamy w momentach uznania całkowitości Pojedynczego Stworzenia, rozwinęła się w tobie na tyle, że możesz oglądać ten film. Te środki nauczania są zawsze tylko świadectwem przemiany twojego umysłu z bólu i śmierci, z potrzeby bronienia się ku pełni przebaczenia, które teraz zaczynasz ćwiczyć wobec postaci bólu i śmierci, które utrzymywały cię w chwilowym skojarzeniu z tym, co w prawdzie nie istnieje.

A więc zacznijmy teraz tę lekcję – lekcję, której wyczekiwaliśmy w tym Kursie Cudów. Mówi ona bardzo prosto, że przebaczenie, akt przebaczenia jest kluczem do twojego szczęścia. Obejrzyjmy ją razem.

Oto odpowiedź na twoje poszukiwanie pokoju. Oto klucz do znaczenia w świecie, który wydaje się pozbawiony sensu. Oto droga do bezpieczeństwa wśród pozornych niebezpieczeństw, które wydają się zagrażać ci na każdym kroku i wprowadzać niepewność we wszystkie twe nadzieje, że znajdziesz kiedykolwiek ciszę i pokój. Tutaj wszelkie pytania znajdują odpowiedź, tutaj zapewniony jest wreszcie kres wszelkiej niepewności. Słuchaj!

Umysł niewybaczający jest pełen lęku i nie daje miłości miejsca, by była sobą, żadnego miejsca, gdzie mogłaby rozwinąć swe skrzydła w spokoju i wzbić się ponad zamęt tego świata. Umysł niewybaczający, z którym się utożsamiałeś, jest smutny, bez nadziei wytchnienia i uwolnienia od bólu. Cierpi on i trwa w nieszczęściu, wytężając wzrok w ciemności, nic nie widząc, jednakże pewny czyhającego tam niebezpieczeństwa.

Oto opis twojej ludzkiej natury:
Umysł niewybaczający jest rozdarty wątpliwościami, zdezorientowany co do siebie i wszystkiego, co widzi, wylękniony i gniewny, słaby i samochwalczy, bojący się iść naprzód, bojący się zostać, bojący się obudzić czy zasnąć, bojący się każdego dźwięku, jednak jeszcze bardziej wyciszenia; przerażony ciemnością, jednak jeszcze bardziej przerażony zbliżaniem się światła. Cóż może postrzegać umysł niewybaczający prócz swego potępienia? Cóż może on oglądać prócz dowodu, że wszystkie jego grzechy są prawdziwe?

Umysł niewybaczający nie widzi błędów, lecz tylko grzechy. Spogląda on na świat niewidzącymi oczami i wrzeszczy, gdy patrzy na własne projekcje ruszające do ataku na jego żałosną parodię życia. Chce żyć, a jednak pragnie śmierci. Chce przebaczenia, jednak nie widzi żadnej nadziei. Chce ucieczki, jednak żadnej sobie nie wyobraża, ponieważ wszędzie widzi to, co grzeszne.

Umysł niewybaczający jest w rozpaczy – a to jest opis ciebie jako istoty ludzkiej: bez widoków na przyszłość, która nie oferuje niczego prócz większej rozpaczy. Jednak uważa on swą ocenę świata za nieodwracalną i nie widzi, że sam skazał się na tę rozpacz. Sądzi on, że świat nie może się zmienić, albowiem to, co widzi, świadczy, że jego osąd jest słuszny. Nie pyta, bo myśli, że wie. Niczego nie kwestionuje pewny swojej racji.

Oto opis ciebie. A jeśli zostaniesz z nami, to będzie to koniec tego okresu, w którym zamierzamy pokazać, że twoje przebaczenie jest kluczem do szczęścia. Pozostań z nami, bo to pasjonująca myśl, że zaczynasz mieć to doświadczenie. Wrócimy do ciebie już za chwilę. Bądź gotowy uświadomić sobie w pełni własną doskonałość. Zobaczymy się za chwilę.

 

Ciąg dalszy za chwilę…


Jest to twoja ścieżka oświecenia.
Jest to twoja podróż – w podróży tej nie ma odległości,
przestrzeń jest chwilą, ta chwila – rzeczywistością.

Ten Kurs Cudów prezentuje nieuniknioną możliwość
jedynej, wiecznej rzeczywistości życia,
a każdy z nas jest na zawsze jego integralną i całkowitą częścią.

Ciąg dalszy lekcji treningu umysłu.

Przebaczenie jest kluczem do szczęścia.

Książka Ćwiczeń, lekcja 121
Część druga
z Masterem Teacherem

 

Czy widziałeś ten tytuł? Przebaczenie jest kluczem do szczęścia. Jeśli nie obejrzałeś ostatniego odcinka, to w tej cudownej świadomości, w tej Książce Ćwiczeń Kursu Cudów zawarto niesamowicie dokładny opis twojego umysłu polegającego na koncepcjach. Szczęście, którego doświadczam, wynika z tego, że może oglądałeś początek, pierwszą połowę tej lekcji, która mówi, że przebaczenie jest kluczem do szczęścia. To bardzo prosta myśl, że istnieje klucz, który mógłbyś naprawdę obrócić w swoim umyśle, a to pokazałoby ci, jak scala się konflikt istniejący w twoim własnym koncepcyjnym związku ze sobą. To zaś oświeci cię całkowicie i uświadomisz sobie radość i szczęście, które są wszędzie wokół ciebie. Wiąże się to z koniecznością zastosowania lekcji, która mówi, że musisz wyćwiczyć swój umysł w przebaczaniu. Przyjrzymy się temu przez chwilę?

Wiem, że wydaje ci się, że potrafisz wybaczać, lecz faktycznie nie potrafisz, ponieważ byłoby to całkowitą utratą twojego koncepcyjnego utożsamienia. W szczególnym sensie, jeśli spojrzałbyś na mnie sokratycznie, czy też naukowo, to idea całkowitego wybaczenia jest dla ciebie tym samym, co śmierć. Czy słyszysz to? Mam nadzieję, że usłyszałeś to. A więc umierasz, by uwolnić się od możliwości znalezienia życia wiecznego. I zwykle, jeśli ktoś jest martwy, jesteś przynajmniej częściowo gotów mu wybaczyć. Ale nie miałeś wcale zamiaru mu wybaczyć, kiedy żył i był z tobą w konflikcie. A więc z ideą czynności przebaczania związana jest nauka, czyli możliwość tego, byś chwilowo wyraził nowe uporządkowanie twojego koncepcyjnego umysłu, co jest w istocie aktem przebaczenia, ponieważ oznacza to utratę konfliktu właściwego dla twojej koncepcyjnej jaźni. Nazywa się to nauką umysłu, a zaczęła się ona od przyznania, że byłeś przyczyną całego świata, który widzisz.

A więc ta nauka, czy też praktyka, jest uświadomieniem sobie, że w każdym momencie rzutujesz bądź szerzysz pojęcie o sobie samym, które się ciągle zmienia. Przez tę naukę treningu przebaczania rozwinęło się w tobie zaufanie dla tej nowej pewności, którą odkrywasz w sobie poprzez wyzwolenie się z obrony tego koncepcyjnego pojęcia o sobie. Związana z tym sztuka to radość i emocjonalne zaspokojenie miłością, którą czujemy w momencie zastosowania tej nauki, ponieważ w istocie wszystkie te emocje, w które jesteś zaangażowany w twym konkretnym poszukiwaniu szczęścia, dotyczą konfliktu twojego własnego umysłu, a ty szukasz i znajdujesz chwile szczęścia w twoim koncepcyjnym śnie śmierci.

Właśnie to – poprzez naukę umysłu – pozwala ci odczuć emocję miłości oraz służby i szczęścia, w których tak naprawdę wspólnie uczestniczymy – wpierw poprzez przyznanie, że pochodzimy z jednego Źródła Rzeczywistości, a po drugie poprzez odkrycie tego Źródła. A odkrywamy to właśnie w tej chwili, dokładnie tutaj. Rozumiesz? Chcesz spróbować tego ze mną? Czy chciałbyś wypróbować praktykę koncepcyjnego przebaczania, by zobaczyć jak na nie zareagujesz?

Powiedz do mnie: ,,Staruszku, przebaczam ci”. Powiedz to do mnie. Ja jestem stary, prawda? Nie wiem, jak ty mnie postrzegasz. Byłem tu, ile? – dość długo. Daję ci rozwiązanie, które znalazłem w swoim umyśle, i podczas gdy być może nie uznajesz go całkowicie, to nosisz się z myślą, że daję ci pełnię miłości, którą czuję do ciebie.

Spodziewam się, że być może przynajmniej przebaczysz mi moje wysiłki. Chcę bowiem reprezentować i chcę, żebyś ty reprezentował – w swoim utożsamieniu ze mną – nauczanie Jezusa Chrystusa. Jestem bardzo zdecydowany przyznać gdzieś w swoim umyśle, że nie będę szczędził starań, by ci pokazać rozwiązanie, które znalazłem: tę jedną z wielkich myśli Nowego Testamentu, że ,,zamiast tysiąc kroków, przejdę sto tysięcy lub milion”. Zrobię wszystko, co mogę, by urzeczywistnić – w naszym wzajemnym utożsamieniu – moją pewność, że kluczem do naszego szczęścia jest przebaczenie.

Dostałem od kogoś email, który brzmiał: ,,Naprawdę lubię to, o czym mówisz”. Nazywają mnie ,,Mistrzem-Nauczycielem”. ,,Mistrz” znaczy ,,nauczyciel”. Oznacza to: ,,Nauczyciel nauczycieli”, co w jakiś sposób jest tytułem, który mi nadano. A uczę cię, byś nauczał pewności co do tego, kim jesteś. Ten człowiek zaś powiedział: ,,Naprawdę lubię cię, Mistrzu, i uwielbiam wszystko, o czym mówisz, ale czy nie mógłbyś od czasu do czasu założyć inną koszulę?”

Więc przyjrzałem się temu i rzeczywiście wydaje się jakbym zawsze nosił tę samą koszulę. A więc rozwiążmy w tej chwili problem mojej koszuli. Zakładam tylko tę koszulę do tych filmów o Pojednaniu, dlatego że to jedyna koszula, jaką mam. Czy możesz to zaakceptować? To koszula zbawienia. Zobaczmy, czy jestem w stanie ci to przekazać.

Jest w tym myśl, że uznałbym, w perspektywie naszego dzielenia się koncepcyjną tożsamością, że być może – i to jest prawdziwe w twoim przypadku… To jest ta sama myśl wśród twoich koncepcji, którą ubierasz w określony kostium lub którą odczuwasz w określony sposób, czy też jesz określony posiłek lub dzielisz się miłością i przebaczeniem o określonym źródle, które wydaje się być na zewnątrz. Są to chwile szczęścia, w których chcę z tobą współuczestniczyć. I proszę o twoje przebaczenie w odniesieniu do zastosowania mojego koncepcyjnego umysłu, który może być jedynie wszystkimi wspomnieniami zawartymi w mojej koncepcyjnej jaźni. Mogę cię zapewnić, że Zasada Pojednania, którą chcę, byś tu zastosował, będzie twoją pełnią. Zapewniam cię również, że nie obchodzi mnie, jak oceniasz się koncepcyjnie w twym historycznym odniesieniu związanym z twoją potrzebą identyfikowania tego ciała, ponieważ nie jesteś ciałem.

A zasada miłości, bezpieczeństwa i pełni, które ci proponuję poprzez przebaczenie jako klucz do szczęścia, to moja pewność, że nie tylko nie jesteś ciałem, ale że i świat, który wydajemy się zamieszkiwać, skończył się i przeminął dawno temu. Więc powód, dla którego noszę tę koszulę jest następujący: jest to jedyna koszula, którą zamierzam wkładać. To moja koszula zbawienia. Gotowy? Jedyny czas, w którym kiedykolwiek naprawdę wniebowstąpimy do Królestwa Bożego, to właśnie ten czas i miejsce. A ty powiesz: ,,No cóż, to nieprawda, staruszku. Właśnie obejrzałem parę z twoich pozostałych filmów”.

Jest to prawdą tylko w odniesieniu do opisów włączenia ciebie w tym czasie i miejscu w wyzwolenie z twojej obrony polegającej na identyfikowaniu mnie jako oddzielonego od ciebie. Wymaga to prostego przyznania, że jestem w twoim umyśle. Jestem projektem, czy też projekcją w twoim umyśle w tym czasie i miejscu, i daję ci całkowite rozwiązanie oparte na mojej pewności, że mój umysł to twój umysł, na mojej pewności, że jest jeden umysł i że współuczestniczymy w nim z Bogiem. Skąd to pochodzi? Pochodzi to z mojego umysłu. W porządku? Być może będziesz miał okazję przyjrzeć się niektórym fragmentom tego Kursu Cudów. Oczywiście włączyliśmy tu również Ewangelię św. Jana, rozdz. 17 z Nowego Testamentu, w której Jezus jest bardzo stanowczy, gdy rozmawia z Bogiem i mówi: Moja Jaźń to Twoja Jaźń, Boże, i ta Jaźń, przez którą oferuję moje zbawienie dzięki Twojej miłości, jest tą Jedną Jaźnią, którą naprawdę jesteśmy.

To była taka mała dygresja. Chodziło w niej jednak o przebaczenie, ponieważ obiecuję ci i gwarantuję, że wszystkie te szalone działania związane z twoją determinacją, by pozostać w tym ciele, zachodzą jedynie w twoim koncepcyjnym umyśle. I nie ma nic na zewnątrz ciebie. A ta praktyka, która daje ci radość i szczęście, jest uświadamianiem sobie tego. A więc w szczególnym stopniu twoje przebaczenie, które w końcu jest przebaczeniem czemuś, co tak naprawdę nie istnieje, ale z całą pewnością – w twoich koncepcjach – jest przebaczeniem samemu sobie w związku z winą, którą podtrzymujesz, by uzasadniać swe pozorne stanowisko w czasie i w tym świecie, skończyło się i przeminęło w tym momencie.

A więc poczytajmy jeszcze trochę tę lekcję z naszego Kursu Cudów. Słuchaj. A więc o tym właśnie mówimy. Słuchaj.

Przebaczenie nabywa się. Nie jest ono właściwe umysłowi, który nie potrafi grzeszyć. Tak jak grzech jest pojęciem, którego sam się nauczyłeś, tak również musisz przyswoić sobie przebaczenie, ale od Nauczyciela innego niż ty sam, który reprezentuje w tobie inną Jaźń. Dzięki Niemu uczysz się, jak przebaczać tej jaźni, którą sądzisz, że wytworzyłeś, i pozwolić jej zniknąć. W ten sposób zwracasz w całości swój umysł Temu, który jest twoją Jaźnią i nie jest w stanie nigdy zgrzeszyć.

Każdy niewybaczający umysł daje ci okazję, abyś się nauczył, jak sobie wybaczyć. Każdy niewybaczający umysł czeka na uwolnienie z piekła dzięki tobie i zwraca się do ciebie, błagając o Niebo tu i teraz. Nie ma on żadnej nadziei, lecz ty stajesz się jego nadzieją. A jako jego nadzieja stajesz się swą własną. Niewybaczający umysł musi nauczyć się poprzez twoje przebaczenie, że został zbawiony od piekła. W miarę jak będziesz nauczał zbawienia, sam będziesz się go uczył. Jednak całe twe nauczanie i uczenie się nie będą pochodzić od ciebie, lecz od Nauczyciela, którego ci dano, by wskazywał ci dzisiaj drogę.

Dzisiaj ćwiczymy naukę przebaczania. Jeśli wyrazisz chęć, możesz się dziś nauczyć, jak wziąć klucz do szczęścia i użyć go we własnej sprawie. Przeznaczmy 10 minut rano, zaczynając teraz, a wieczorem następne 10 minut. Poświęć ten czas idei praktykowania przebaczenia i poznaj, że dawanie i otrzymywanie przebaczenia jest tym samym.

Niewybaczający umysł nie wierzy, że dawanie i otrzymywanie są tym samym. Jednak spróbujemy się dziś nauczyć, że są one jednym dzięki ćwiczeniu przebaczenia temu, o którym myślisz jako o wrogu i temu, którego uważasz za przyjaciela. A gdy nauczysz się widzieć ich obu jako jedno, rozciągniemy tę lekcję na ciebie i zobaczymy, że ich ucieczka jest również twoją.

Zaczniemy nasz okres ćwiczeń od pomyślenia o kimś, kogo nie lubisz, kto wydaje się irytować cię lub sprawiać, że żałowałbyś, gdybyś miał go spotkać, o kimś, kim żywo pogardzasz lub po prostu starasz się nie zauważać. Nie ma znaczenia, jaką formę przybiera twój gniew. Prawdopodobnie już tę osobę wybrałeś. Będzie ona odpowiednia.

Wrócimy tu na chwilę, by zobaczyć, czy rzeczywiście zechcesz praktykować tę myśl, w której dopuszczasz do swego umysłu kogoś, z kim zdecydowany jesteś nie mieć absolutnie nic wspólnego w powiązaniu z tym, jak twój osąd mylnie cię określił. Praktyka przebaczenia jest, jeśli weźmiesz to z mojego umysłu… A jestem tu trochę podekscytowany, ponieważ myślę, że być może znajdujesz się w punkcie, w którym może wyrazisz chęć, by oczyścić swój umysł z potrzeby bronienia się. A więc jeśli masz już kogoś, do kogo chciałeś żywić żal, to praktyka odnosi się do stanu twoich myśli. I być może jest ktoś szczególny, kto rzeczywiście, w twojej definicji siebie, powoduje twoje nieszczęście. Jako uzdrowiony umysł mówię ci dosłownie, że to nieprawda. Mówię ci dosłownie, że robisz to sam sobie. Możesz winić kogoś tam na zewnątrz za wszystkie rzeczy, które mogłyby się wydarzyć, ale musiałbyś zasadniczo rozpocząć od myśli, że nie chodzi o to, co on ci robi. To, jak reagujesz, powoduje twój problem. Teraz przynajmniej zlokalizowaliśmy źródło twojej potrzeby, by kierować się aktywną motywacją zemsty, zanim znajdziesz Królestwo Boże, bo zapewniam cię, że niemożliwe jest, byś w swojej konstrukcji siebie zrozumiał Królestwo Wiecznej Miłości i Szczęścia, ponieważ jesteś piekielnie uparty, by trzymać się żalu, który żywisz wobec tej osoby, właśnie tej.

Zrozumiałeś to? Czy zobaczyłem w tym jakieś przebaczenie? Czy zobaczyłem w tej chwili, że kiedy skończy się ten film, będziesz chciał coś naprawić? Czy zobaczyłem świadectwo tego, że cokolwiek by z tego wynikło, nie będziesz się już tego trzymał – tej idei, że ktoś powoduje twój ból? Czy rozwinąłeś w swoim umyśle niezdolność do znoszenia bólu, gdy odkryłeś, że nie ma tu rozwiązania? I zacząłeś doświadczać pokoju i radości, dzięki tym nowym aspektom zgodności twojego koncepcyjnego umysłu w tej świętej chwili samorealizacji.

Czy ten Kurs uczy, że powinieneś poprosić wprost projekcję twojego umysłu o przebaczenie? Oczywiście, że tak. Lecz pamiętaj, że ten Kurs wcale nie zajmuje się reakcjami twoich poprzednich projekcji. Czy usłyszałeś to? Twoją odpowiedzialnością jest ofiarować przebaczenie. Nie jesteś w stanie poznać, że tak naprawdę ofiarujesz je samemu sobie, dopóki nie zaczniesz cieszyć się niewinnością dzięki wyzwoleniu z twojej potrzeby bronienia się. To nauczanie, które proponuję ci jako ten, kogo nazywasz ,,Nauczycielem Nauczycieli”, jest najbardziej elementarnym psychologicznym i filozoficznym darem, na jaki możesz się natknąć jako umysł polegający na koncepcjach.

Przekazuje ono po prostu filozofię pojedynczości umysłu, mocy tego umysłu reprezentowanej przez ciebie oraz pewności, że jakikolwiek konflikt zachodził tylko w twoim własnym układzie odniesienia. Może zechcesz się przyjrzeć wraz ze mną, pomimo tej koszuli – może już przebaczyłeś mi tę koszulę… Może przyjrzysz się przebaczeniu, skoro otrzymujesz ode mnie wskazówkę, że to, czym myślałeś, że jesteś, całe twoje ego, wszystkie twoje koncepcje siebie, absolutnie nic nie znaczą.

To, czego bronisz, tak naprawdę nie istnieje. Szczęście, które odczuwasz, to utrata konieczności egzystowania w twoim koncepcyjnym umyśle. Było to opisywane na wiele sposobów i znajdujesz się w takim punkcie czasoprzestrzeni, w którym to zobaczyłeś, zobaczysz i możesz to zobaczyć. Ja zaś przedstawiam ci w tej chwili tę pełnię twojego umysłu. To był akt przebaczenia, właśnie to. Widziałem, jak naładowałeś to trochę koncepcją żalu, którego się trzymałeś. Pamiętaj o kluczu: Nie jest konieczne, aby on przyjął przebaczenie. Nie ma tam żadnego ,,on”. Twoja akceptacja własnego przebaczenia uwolni cię od konieczności żywienia urazy oraz żalu, które czujesz z powodu myśli, że w jakiś sposób mogłeś się oddzielić od Wiecznej Miłości.

Skończmy teraz tę lekcję o tym, że te chwile przebaczenia, w których wspólnie uczestniczymy, są faktycznie kluczem do wiecznego życia i do Nieba. Patrz i słuchaj.

Teraz zamknij oczy, zobacz tę osobę w swoim umyśle i popatrz na nią przez chwilę. Spróbuj dostrzec gdzieś w tym kształcie trochę światła, mały promień, którego nigdy przedtem nie zauważałeś. Staraj się znaleźć jakąś małą iskrę jasności świecącą poprzez ten szpetny obraz, w którym go przechowujesz. Spójrz na ten obraz, aż zobaczysz w nim jakieś światło. Następnie pozwól temu światłu rozciągnąć się, aż go całego okryje oraz uczyni obraz pięknym i dobrym.

Spójrz przez chwilę na ten zmieniony wizerunek i zwróć swój umysł w stronę tego, kogo nazywasz przyjacielem. Spróbuj przenieść to światło, które nauczyłeś się widzieć wokół swego dawnego ,,wroga”, na swego przyjaciela. Postrzegaj go teraz jako coś więcej niż twego przyjaciela, w tym świetle bowiem jego świętość pokazuje ci twojego zbawiciela, zbawionego i zbawiającego, uzdrowionego i całkowitego.

Mam nadzieję, że to słyszysz. Następnie pozwól mu ofiarować ci światło, które w nim widzisz, oraz pozwól swemu ,,wrogowi” i przyjacielowi połączyć się w pobłogosławieniu ciebie tym, co dałeś. Teraz jesteś jednym z nimi, a oni jednym z tobą. Teraz wybaczyłeś sam sobie. Nie zapominaj przez cały dzień o roli, jaką odgrywa przebaczenie w przynoszeniu szczęścia wszystkim niewybaczającym umysłom wraz z twoim wśród nich. Co godzinę, za każdym razem, gdy o tym pomyślisz, powiedz sobie:

 

Przebaczenie jest kluczem do szczęścia.
Obudzę się ze snu, że jestem śmiertelny, omylny i grzeszny
oraz poznam, że jestem doskonałym Synem Boga.

Praktyka, którą zacząłeś stosować, gdy czytałem tę lekcję, jest dla nas zawsze zdumiewająca. Będzie dla ciebie coraz bardziej oczywiste, że ci z nas, którzy nauczają tego Kursu Cudów, zaczynają doświadczać radości i szczęścia dzięki praktyce uwalniania mechanizmów obronnych wynikających z żalów przeciwko naszemu wrogowi. I chociaż jesteś całkowicie gotowy koncepcyjnie uznać przede mną konieczność wybaczenia, to trudno ci jest zrozumieć – chyba, że sam tego doświadczysz – iż tak naprawdę nie ma nic, co trzeba by wybaczyć.

Oto, co się wydarzyło w tym scenariuszu treningu umysłu i co zamierzamy z tym teraz zrobić: Ustanowimy pewne miejsce w twoim umyśle, w tej ewentualności czasu, w tej chaotycznej definicji formy światła, która sprawia, że wartościujesz ideę świetlnego czynnika cielesnej formy. I oto stanie się dla ciebie możliwe podjęcie tej idei oddzielenia… A rozpoczyna się to od myśli o kimś, kogo nie lubisz lub nienawidzisz, bo prawda jest taka: to, czym się dzielisz ze swym wrogiem w twym pojęciu o sobie, jest faktycznie tym samym, czym dzielisz się ze swym przyjacielem w twojej determinacji, by był wrogiem.

A więc to ćwiczenie się w twoim Chrystusowym Umyśle, gdy działasz jako rozjemca, jako doradca, jako rozwinięta pewność, że to, jak oni widzą siebie nawzajem w oddzieleniu, nie jest częścią skłonności twojego koncepcyjnego umysłu, by trzymać – poprzez własne projekcje – ze swoim wrogiem lub przyjacielem. Oto myśl, która pojawia się zwykle przy tej lekcji, ponieważ nie jest ci trudno zobaczyć, że wydaję się proponować ci jakąś formę neutralności: Kwakier? Liga Narodów? Oni nie nazywają tego Ligą Narodów – to było w ostatnim odcinku.

Sama myśl, że spotkalibyśmy się i rozstrzygnęli te trudności między naszym przyjacielem i wrogiem i próbowali utrzymać pewnego rodzaju neutralność, jest prostym uznaniem oddzielenia naszych przyjaciół i wrogów. I oto znalazłeś się w stanie swoistej równowagi w swoim umyśle opartym na koncepcjach. Oferuję ci pewność co do tego, że choć znajdujesz pewną ulgę w spokoju umysłu polegającego na koncepcjach, to równowaga jest tym samym, co śmierć.

Podoba ci się myśl o ćwiczeniu ze mną równowagi, którą możesz znaleźć w swoim umyśle polegającym na koncepcjach. Niektórzy z was, zajmujący się handlem lub religią, lubią słyszeć, że są bardzo zrównoważeni i że potrafią wybierać – pośród oceniających myśli o sobie – rozstrzygnięcia gwarantujące swoje własne unicestwienie. No i nagle przestaję cię specjalnie obchodzić, bo sposób, w jaki patrzę na ciebie, wskazuje mi z całą pewnością, że twoja próba znalezienia równowagi, znalezienia pokoju w chaosie, znalezienia wiecznego życia w koncepcyjnym umyśle jest niemożliwa.

Teraz doprowadziłem cię do momentu, na który naprawdę bałeś się spojrzeć. Będziesz tu bowiem musiał, choćby na chwilę, uznać, że wszystkie twoje próby znalezienia równowagi sprawiły, że stałeś się niezdolny do rozróżnienia między dobrem a złem. Oto podstawowe nauczanie naszego zbawiciela Jezusa Chrystusa: Twoje wysiłki, by odróżnić dobro od zła, przywiązują cię do twego umysłu polegającego na koncepcjach. Powiedz: ,,Mój osąd”. Tak. I nagle pojawiam się w twoim umyśle – w ramach tego osądu – mówiąc ci, że całe twoje osądzanie jest bez znaczenia. Nic dziwnego, że nie potrafisz przebaczyć! Nie masz nic przeciwko przebaczeniu, pod warunkiem, że będziesz mógł określać w swym koncepcyjnym umyśle, co jest dobre, a co złe. I oto pojawiam się w twoim śnie, mówiąc ci, że nic z tego nie jest prawdziwe.

Pokazuję ci w szczególny sposób w tym czasie i miejscu, że całe postępowanie twojego koncepcyjnego umysłu, które identyfikowało cię chwilowo w tej czasoprzestrzeni, tak naprawdę już przeminęło. Co ci pokazuję? To, że wspomnienie, które przechowujesz – Jezus nazywa to Starym Testamentem – ta potrzeba bronienia się, czyli ,,oko za oko”, twoja potrzeba, by reprezentować szczególne cechy twojego indywidualnego plemienia, doprowadziły cię do punktu, gdzie stało się konieczne, abyś w pełni przyznał, że pochodzisz ze Źródła Rzeczywistości, które nie jest z tego świata.

A więc ten Nowy Testament, ten nowy znak doskonałości, który ci daję, uświadomił ci, w tym czasie i miejscu, że poprzez ten akt przebaczenia, w tej chwili, w której zrezygnowaliśmy z naszych mechanizmów obronnych i uznaliśmy, że nie będziemy szczędzili starań w naszych umysłach, aby znaleźć rozwiązanie, stałeś się zdolny, by użyć mocy swojego umysłu, nie tak jak wcześniej – do definiowania siebie w konflikcie, lecz do uświadomienia sobie naszej miłości.

Ja teraz występuję jako rozjemca między twymi przyjaciółmi i wrogami, dzięki mojej pewności, że Jaźń twojego wroga jest dokładnie tym samym, co Jaźń twojego przyjaciela, i że ty nią jesteś. A więc ta Jaźń, którą ci daję poprzez moją Jaźń, pochodzącą od Jaźni Jezusa Chrystusa, to moja pewność, że mamy jedną Jaźń. I w ten sposób wchodzimy ponownie do Królestwa Niebieskiego. Byliśmy tym jednym, który był oddzielony. Jesteśmy tym jednym, który poprzez przebaczenie tej winy koniecznej według nas, by podtrzymywać tę ideę oddzielenia, teraz odchodzi.

Dziękuję, że podzielasz tę ideę przebaczenia. Dziękuję, że znosisz moją potrzebę pokazywania pełni mojej miłości do ciebie pomimo tego, co może wydawać się moim koncepcyjnym ukazywaniem jej przeciwieństwa. Kocham cię bardziej niż cokolwiek we wszechświecie, ponieważ jesteśmy jednym umysłem. W rzeczywistości ja jestem tobą. I naprawdę usłyszeliśmy to przesłanie razem. I wracamy oraz wróciliśmy do Domu razem. Zobaczymy się być może wcześniej, niż ci się wydaje.

Pamiętaj, że Bóg towarzyszy nam, dokądkolwiek idziemy. Bóg jest Miłością, którą jesteśmy razem w tym momencie. Niech Bóg nas błogosławi, każdego z nas.