Kurs Cudów w Stajenczynkach z Daphne

„Świat, który postrzegasz, jest światem oddzielenia. Może jesteś nawet gotów umrzeć, aby zaprzeczyć swemu Ojcu. Jednak on nie chce żeby tak było i tak nie jest. Ty nadal nie możesz przeciwstawiać się Jego Woli i oto dlaczego nie masz żadnej kontroli nad światem, który wytworzyłeś. To nie jest świat woli, ponieważ jest rządzony przez pragnienie, by być niepodobnym do Boga,  a to pragnienie nie jest wolą. Dlatego też świat, który wytworzyłeś, jest całkowicie chaotyczny, rządzony przez bezwzględne          i bezsensowne „prawa” i nie ma on żadnego znaczenia. Albowiem jest on wytworzony z tego, czego nie chcesz i co poprzez projekcję wyrzuciłeś ze swego umysłu, bo się tego boisz.”
(Kurs Cudów, rozdz. 12, III)

Zapraszamy Cię

  na spotkanie z Kursem Cudów
Stajenczynkach pod Toruniem
p
rzy ul. Długiej 11

w sobotę, 2 lutego, w godz. 1100-1800
w niedzielę, 3 lutego, w godz. 1100-1600

z przerwą na posiłek

Informacje i zapisy:

Daphne:    Tel: 516 754 403    e-mail: daphne.acimi@wp.pl
       Ewa:          Tel: 604 207 369    e-mail: grzesiekewa@gmail.com

O lekcji na każdy dzień

Oto krótkie wyjaśnienie dla wszystkich, którzy zastanawiają się, dlaczego nie umieszczamy na naszej stronie, tak jak w poprzednich latach, lekcji dnia Kursu Cudów. Robimy to z dwóch powodów:

a) tak naprawdę lekcje nie są powiązane z rokiem kalendarzowym, można je zacząć w każdym dniu roku i od chwili rozpoczęcia robić je przez 365 dni (lub dłużej, jeśli komuś zajmuje zrobienie jednej lekcji dłużej niż jeden dzień).
b) chcemy podkreślić, że jest w porządku w pewnym momencie skończyć przerabianie lekcji i po prostu zaufać wewnętrznemu Przewodnikowi. O tym przecież mówi wyraźnie Epilog po zakończeniu Książki Ćwiczeń. Mówi, że żadne lekcje nie są już konieczne, ponieważ masz od tej pory słuchać Głosu Przemawiającego w Imieniu Boga i twojej Jaźni. Lekcje nie zostały tak naprawdę dane po to, by je robić w nieustannie powtarzającym się cyklu (czyli by zaczynać od pierwszej lekcji po zrobieniu 365-ej). Można to oczywiście robić, jeśli ktoś tak czuje. Sam robiłem tak przez wiele lat, ponieważ było to pomocne w uwalnianiu iluzji. W pewnym momencie zobaczyłem jednak, że nawet z lekcji można sobie zrobić rytuał, zewnętrzne narzędzie, na którym człowiek nieustannie się opiera, zamiast samemu stać się Lekcją, stać się Kursem Cudów, stać się prawdą, którą Kurs głosi, stać się żywym przejawieniem Chrystusowego Umysłu w codziennym życiu.

Jeśli chcesz nadal robić lekcje w dotychczasowej formie lub polecić robienie lekcji tym, którzy jeszcze nie zaczęli swej przygody z Książką Ćwiczeń Kursu Cudów, to skorzystaj ze strony: http://kurscudow.org/lekcje/lekcje-kursu-cudow/. Tam znajdziesz wszystkie lekcje Kursu Cudów w formie audio. W tym sensie nic się nie zmieniło. Lekcje nadal są dostępne. Po prostu nie umieszczamy już dłużej na stronie głównej odtwarzacza audio LEKCJI DNIA. Lekcja dnia może być bowiem dla każdego inna. 🙂 Jeśli potrzebujesz dostępu do tekstu lekcji, to znajdziesz go tutaj: http://www.przemianaumyslu.pl/kurs-cudow/lekcje-kursu-cudow-pdf/

Jeśli Ty lub Twoi znajomi chcieliby skorzystać z audio lekcji wraz z komentarzem, to zapraszam na stronę:
http://www.przemianaumyslu.pl/kurs-cudow/pierwsze-50-lekcji/
oraz: http://www.przemianaumyslu.pl/kurs-cudow/trening-umyslu-ciag-dalszy/

Pozdrawiam Was w imieniu wszystkich zaangażowanych we współtworzenie tej strony. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Niech ten Rok i każda chwila w nim będą całkowicie nowe i święte. Z miłością i pokojem,

Rafał

Lekcje Kursu Cudów w pdf

Poniżej znajdziesz teksty lekcji Kursu Cudow:

Lekcje z Książki Ćwiczeń używane na tej stronie pochodzą z tłumaczenia Wydawnictwa Poza Czasem opartego na angielskim oryginale Książki Ćwiczeń Kursu Cudów © 1975, 1992, 2007 wydanego przez Foundation for Inner Peace. Tłumaczeń tych używamy za zgodą właściciela praw autorskich do Kursu – Foundation for Inner Peace, P.O. Box 598, Mill Valley, CA 94942-0598, www.acim.org; info@acim.org.

Lekcje 1-60 Lekcja 61 Lekcja 62 Lekcja 63 Lekcja 64
Lekcja 65 Lekcja 66 Lekcja 67 Lekcja 68 Lekcja 69
Lekcja 70 Lekcja 71 Lekcja 72 Lekcja 73 Lekcja 74
Lekcja 75 Lekcja 76 Lekcja 77 Lekcja 78 Lekcja 79
Lekcja 80 Lekcja 81 Lekcja 82 Lekcja 83 Lekcja 84
Lekcja 85 Lekcja 86 Lekcja 87 Lekcja 88 Lekcja 89
Lekcja 90 Lekcja 91 Lekcja 92 Lekcja 93 Lekcja 94
Lekcja 95 Lekcja 96 Lekcja 97 Lekcja 98 Lekcja 99
Lekcja 100 Lekcja 101 Lekcja 102 Lekcja 103 Lekcja 104
Lekcja 105 Lekcja 106 Lekcja 107 Lekcja 108 Lekcja 109
Lekcja 110 Lekcje 111-120 Lekcja 121 Lekcja 122 Lekcja 123
Lekcja 124 Lekcja 125 Lekcja 126 Lekcja 127 Lekcja 128
Lekcja 129 Lekcja 130 Lekcja 131 Lekcja 132 Lekcja 133
Lekcja 134 Lekcja 135 Lekcja 136 Lekcja 137 Lekcja 138
Lekcja 139 Lekcja 140 Lekcje 141-150 Lekcja 151 Lekcja 152
Lekcja 153 Lekcja 154 Lekcja 155 Lekcja 156 Lekcja 157
Lekcja 158 Lekcja 159 Lekcja 160 Lekcja 161 Lekcja 162
Lekcja 163 Lekcja 164 Lekcja 165 Lekcja 166 Lekcja 167
Lekcja 168 Lekcja 169 Lekcja 170 Lekcje 171-180 Lekcja 181
Lekcja 182 Lekcja 183 Lekcja 184 Lekcja 185 Lekcja 186
Lekcja 187 Lekcja 188 Lekcja 189 Lekcja 190 Lekcja 191
Lekcja 192 Lekcja 193 Lekcja 194 Lekcja 195 Lekcja 196
Lekcja 197 Lekcja 198 Lekcja 199 Lekcja 200 Lekcje 201-220
Lekcje 221-230 Lekcje 231-240 Lekcje 241-250 Lekcje 251-260 Lekcje 261-270
Lekcje 271-280 Lekcje 281-290 Lekcje 291-300 Lekcje 301-310 Lekcje 311-320
Lekcje 321-330 Lekcje 331-340 Lekcje 341-350 Lekcje 351-360 Lekcje 360-365
Epilog

Zaproszenie do Drogi Mistrzostwa

Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z nowo powstałą stroną internetową: www.drogamistrzostwa.pl.

Na Drogę Mistrzostwa (Way of Mastery) natknęliśmy się parę miesięcy temu i od razu ścieżka ta stała się nam obojgu bardzo bliska. Czujemy, że Jeszua (Jezus) mówiący poprzez Jayema w Drodze Mistrzostwa to ten sam Głos, który przemówił w Kursie Cudów i który mówi do każdego z nas w ciszy naszych serc i umysłów, budząc nas ze snu o oddzieleniu i przypominając o naszym prawdziwym Domu. Traktujemy Drogę Mistrzostwa jako uzupełnienie i pogłębienie praktyki urzeczywistniania własnego Chrystusowego Umysłu, którą poznaliśmy w Kursie. Gdy odkryliśmy jak cenne jest to przesłanie, zapragnęliśmy podzielić się nim z innymi przez tłumaczenie materiałów Drogi Mistrzostwa na język polski (za zgodą Jayema, za pośrednictwem którego przesłanie to zostało podane).

Być może tłumaczenie to ostatecznie przyjmie formę książki lub książek, ale w tym momencie nie skupiamy się na tak dalekosiężnych planach, a jedynie nad tym, co czujemy, że mamy do zrobienia na tę chwilę. Sami od stycznia podejmujemy praktykę Drogi Serca, która składa się z 12 lekcji – po jednej na każdy miesiąc roku – i będziemy sukcesywnie tłumaczyć je i udostępniać. Pierwszą lekcję opublikujemy na stronie Drogi Mistrzostwa 4 stycznia 2018 r. i serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy poczują do tego inspirację, do włączenia się w praktykę.

Równocześnie będziemy pracować nad tłumaczeniem Listów Jeszui – opowieści o tym, jak doszło do współpracy Jona Marka Hammera (Jayema) z Jeszuą – oraz nad polską wersją wspaniałych audio z wczesnych lat tej współpracy.

Wszystkie informacje na temat przesłania Drogi Mistrzostwa oraz postępów z tłumaczeniem znajdziecie:

na stronie Drogi Mistrzostwa: www.drogamistrzostwa.pl
na Facebooku na grupie Droga Mistrzostwa: www.facebook.com/droga.mistrzostwa
na kanale Youtube Drogi Mistrzostwa: https://www.youtube.com/channel/UCLQO73ZteM4P7cjkJVYEh2A

Bardzo cieszymy się, że możemy podzielić się tym przesłaniem z Tobą.

Z całą miłością i wdzięcznością,
Marysia i Rafał

Fragment Umysłu Komórek

Oświecenie Matki od Sri Aurobindo

Oto fragmenty wypowiedzi Matki zapisane w książce pt. Umysł komórek:

Nie jest to „duchowy” punkt zwrotny dla świata, nie zamierzamy zmienić jedynie naszych sposobów myślenia – my zamierzamy zmienić światy. (…) Sposób zmiany świata musi być odnaleziony w ciele, w komórkach. Oto co się właśnie zmienia, nic innego. Wszystkie ciała! Wszystkie ciała. Cała reszta jest tylko gaworzeniem mózgu. (…)

Czym jest w końcu ta kreacja…? Oddzieleniem i złością, i okrucieństwem – pragnieniem, aby krzywdzić – a później cierpieniem; a następnie chorobą, rozkładem i śmiercią – destrukcją. Wszystko to jest częścią tego samego. Ja zaś doświadczyłam całkowitej nierzeczywistości tych rzeczy. Tak jakbyśmy byli w pułapce nierealnego fałszu i wszystko znika, kiedy się z niego wydostajemy – to nie istnieje, nie ma tego! To właśnie jest przerażające! To, że wszystkie rzeczy, które są tak realne, tak konkretne, tak przerażające dla nas – nie istnieją. Jesteśmy po prostu w pułapce fałszu. Dlaczego? Jak? Po co…?

Nigdy jeszcze, ani razu w swym życiu to ciało nie czuło tak totalnego i głębokiego bólu, jak czuło dziś, och…! A potem, na samym końcu: błogość. I wszystko znikło. Jak gdyby wszystko to, wszystkie te okropne rzeczy w ogóle nie istniały.

I wszystkie metody, które można nazwać sztucznymi, włączając nirwanę – wszystkie te metody ucieczki są bez wartości. Począwszy od głupca, który się zabija, by położyć „kres” życiu – co jest najgłupsze ze wszystkiego – aż po nirwanę (która daje wrażenie, że można uciec), wszystko jest bezwartościowe. Wszystkie te metody znajdują się jedynie na różnych poziomach, ale są pozbawione wartości. I po tym wszystkim, właśnie wtedy, gdy czujesz, że ugrzązłeś w piekle na wieki, nagle… nagle otwiera się stan świadomości, w którym wszystko jest światłem, wspaniałością, pięknem, szczęściem, dobrocią… Jest to niemożliwe do wyrażenia.

„Oto jestem” – nadchodzi to w ten sposób, a potem – znika. Czy to jest to? Czy to właśnie jest kluczem…? Nie wiem. Ale zbawienie jest kwestią fizyczną – bynajmniej nie mentalną, lecz fizyczną. W tym sensie, że nie znajdzie się go w ucieczce: jest ono tutaj. I nie jest ono zasłonięte lub ukryte; jest ono tutaj. Co takiego jest w tym wszystkim, co zabrania nam przeżyć „Tamto” i dlaczego? Nie wiem. To dzieje się tutaj, tutaj. I cała reszta, włączając śmierć i to wszystko, po prostu staje się fałszem, czyli czymś, co nie istnieje…

… Ale nie można się z tego wydostać samemu. Nie jest to czynione dla jednego ciała, lecz dla całej Ziemi. I teraz jesteśmy naprawdę w sercu problemu. Nie jest to już kwestią przesiewania sprawiedliwych od niesprawiedliwych, ale wydostania się w zupełności ze wspólnego akwarium nierzeczywistości. W ten sposób wszystkie nasze cuda i prawdy, okropności i fałsze znikają w czymś zupełnie innym. W czymś, co zmienia wszystko. I wszystkie jest odmienione… Maleńkie nic, które zmienia wszystko.

(…) Można by to pewnie nazwać tworzeniem nowego umysłu. Ciało zaś uczy się swojej lekcji; wszystkie ciała, wszystkie ciała!

Nie mówimy jedynie o jakichś komórkach dwudziestego wieku czy trzydziestopięciomilionowego wieku, które zrywają ukradkiem ze starymi zwyczajami świata i nasączają go czymś tak nowym, że nawet nie potrafimy tego pojąć ani dostrzec, chyba że dzięki wytworzonym w tym procesie zakłóceniom. Chodzi tu przede wszystkim o nowe postrzeganie ziemi, które wstrząsa naszym materializmem i duchowością, prowadząc do czegoś bardzo dziwnego, być może do prawdziwego ziemskiego postrzegania, bez takich rzeczy, jak: ta strona lub tamta, to życie lub tamta śmierć (coś, co Matka nazywała „nad-życiem”).

Wczoraj miałam bardzo silne odczucie, że wszystkie nasze struktury i przyzwyczajenia, wszystkie nasze sposoby widzenia i reagowania kompletnie się rozsypują. Czułam, jakbym zawisła w czymś całkowicie nowym, czymś… Nie wiem, w czym.

Naprawdę czułam, że wszystkie nasze przeżycia i czyny oraz cała nasza wiedza są doskonałym złudzeniem. Zobacz… Ludzie od dawna mają duchową świadomość tego, że materialne życie jest złudzeniem. Dla niektórych jest to bolesne, ale dla mnie było to przeżycie cudownie piękne i radosne; jedno z najpiękniejszych doświadczeń mojego życia.

To nie wszystko. Również duchowa struktura, w której człowiek żył, staje się całkowitym złudzeniem –  nie takim samym złudzeniem, lecz o wiele poważniejszym! A przecież nie jestem nowicjuszem. Praktykowałam świadomie jogę przez prawie siedemdziesiąt lat. Chodzi tu o nowy umysł. Sposób pojmowania czasu i przestrzeni kompletnie się zmienia, staje się zupełnie inny. Dotyczy to na przykład wzroku. Widzę wyraźniej, gdy mam zamknięte oczy niż wtedy, gdy mam je otwarte, a jednak jest to ta sama wizja! To jest widzenie fizyczne – czysto fizyczne, jednak wydaje się ono dużo pełniejsze. (…)

Prawdziwe znacznie Ewangelii Judasza

Czy odkrycie i publikacja Ewangelii Judasza jest wydarzeniem sensacyjnym? Z pewnością nie, jeśli oprzemy studia nad tym tekstem na tradycyjnym rozumieniu chrześcijaństwa. W takim wypadku bowiem najwygodniej będzie sklasyfikować go jako herezję lub wspaniałomyślnie nadać mu, na przykład miano interesującego apokryfu w duchu gnostyckiego mistycyzmu. A wtedy dyskusja nad tym bezcennym dokumentem – w najlepszym razie – sprowadzi się do kwestii ewentualnej rehabilitacji Judasza, jako wiernego ucznia Jezusa, który sprzedał go władzom żydowskim na wyraźną prośbę swego Mistrza. Lecz w ten sposób całkowicie pomijamy prawdziwe znaczenie tej kontrowersyjnej ewangelii. Jej wartość polega na przypomnieniu sobie, czego tak naprawdę nauczał Jezus. A to jest wielką sensacją!

Przeoczona oczywistość
Niewielu uświadamia sobie rewolucyjność nauk Jezusa, który obnażył ułudę dualistycznego sposobu myślenia oraz zademonstrował istnienie Jednej Rzeczywistości. O tym mówi zarówno Ewangelia Judasza, jak i Nowy Testament, a więc nie ma między nimi fundamentalnej sprzeczności. Ewangelia Judasza uwydatnia jedynie pewne aspekty nauczania Jezusa, które zostały mylnie zinterpretowane lub po prostu przeoczone. Przyjrzyjmy się niektórym z nich:

Sens zbawienia
Człowiek wierzy, że istnieje obiektywne zło, zewnętrzny świat, przed którym musi się bronić. Jezus jednak, świadomy absurdalności takiego rozumowania, poucza nas w swoim Kazaniu na Górze: Nie stawiajcie oporu złemu. (Mt 5,39) Najlepszą taką demonstracją wybaczającej bezbronności jest droga od Ogrójca na krzyż. Jezus przecież mógł z łatwością przeciwstawić się swoim oprawcom. A jednak świadomie wybrał drogę męki (a opisywana w apokryficznej ewangelii umowa z Judaszem tylko to potwierdza), po to by udowodnić, że nawet największy – w ludzkim rozumieniu – atak nie ma wpływu na jego Wieczną Rzeczywistość. Jezus pokazał sobie i światu, że nie może być zaatakowany, ponieważ nie jest ciałem, a jego Królestwo nie pochodzi z tego świata! W omawianej przez nas ewangelii Jezus stawia Judasza ponad innymi uczniami, ponieważ to właśnie Judasz miał pojąć sens nauk Jezusa i poświęcić ciało (człowieka), które okrywało jego Mistrza. Te znamienne słowa, ujawnione przez Ewangelię Judasza, odkrywają zbawczy sens drogi krzyżowej. Jest nim uwolnienie od ograniczenia poprzez zatracenie ludzkiego „ja” w Boskiej Tożsamości Chrystusowej. To nie cierpienie i śmierć mają przynieść zbawienie, lecz przemiana umysłu Jezusa, który ostatecznie rezygnuje z przywiązania do fizycznej osobowości i jednoczy się z Bogiem. Jezus mówi kilkakrotnie w Ewangelii Judasza, że śmiertelnik nie może wstąpić do Królestwa. Kluczem do Nieba musi więc być zmartwychwstanie (choć Ewangelia Judasza o tym nie mówi), nie poprzez śmierć, lecz za pomocą radykalnej transformacji, o której Jezus przypominał wcześniej Nikodemowi: Zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego. (J 3,3)

„Zdrada” i przebaczenie
Ewangelia Judasza obala pielęgnowany przez wieki mit o zdradzonym Jezusie i potępionym Judaszu. Czy potrzeba nam jednak kolejnej ewangelii, aby wypełnić proste przykazanie Jezusa: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5,44)? Czy potrzebna nam Ewangelia Judasza, aby zrozumieć, że Jezus nie mógł być zdradzony, choćby dlatego że sam nie wierzył w możliwość zdrady? Nie mógł więc potępić Judasza, gdyż byłoby to niezgodne z jego nauką miłości i przebaczenia: Judasz był moim bratem i Synem Boga, częścią Synostwa, tak samo jak ja. Czy można więc przypuszczać, żebym go potępił, skoro byłem gotowy pokazać, że potępienie jest niemożliwe? (Kurs Cudów, Tekst, rozdział 6, cz. 1)

Prawdziwa kosmologia
Jezus w Ewangelii Judasza często się śmieje z ludzkiego pojmowania rzeczywistości i otwarcie mówi swoim uczniom, że go nie zrozumieli. Czczą bowiem fałszywego boga-stwórcę tego świata. Nie znają prawdziwego Boga, ponieważ On stwarza tylko to, co nieograniczone, niewidzialne i wieczne.

Ktoś mógłby powiedzieć, że kosmologia Jezusa, przedstawiona w Ewangelii Judasza, jest po prostu odzwierciedleniem światopoglądu gnostyckiego charakterystycznego dla tych, którzy spisywali tę ewangelię. A może Jezus naprawdę tak myślał? Może istotnie świat, który widzimy, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością… Może Jezus miał na myśli to, co mówił: Bóg jest Duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie… (J 4,24) Lecz w takim wypadku, cała ludzka egzystencja bólu, cierpienia i śmierci traci sens, a wszelkie religijne doktryny muszą legnąć w gruzach.

Tak, trzeba przyznać, że przesłanie Jezusa jest bardzo niebezpieczne dla świata. Głosi ono bowiem, że tylko wieczne szczęście, radość i pokój są prawdziwe, i co więcej, można je osiągnąć tu i teraz. Jezus stawia tylko jeden warunek: Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5,48). To samo wyzwanie Jezus rzuca swoim uczniom w Ewangelii Judasza, zapraszając ich do ujawnienia w sobie doskonałego człowieka, ponieważ tylko w ten sposób będą mogli spojrzeć wprost na Jezusa. Nie chodzi tu oczywiście o doskonałość osobową, lecz o przemianę fizyczną w doskonałość duchową. Tylko wtedy będziemy w stanie zobaczyć Chrystusa, który jest naszą prawdziwą Jaźnią.

Jeśli oczywiście starczy nam odwagi…

Rafał

Wybaczenie jako praktyka przykazania miłości

Praktyka wybaczenia jest wcielaniem w życie Jezusowego przykazania miłości. Jest to praktyka absolutnie nie do przyjęcia dla tożsamości ludzkiej.

Tożsamość ludzka, czyli ego, mówi: – Uzasadnij mnie, nieważne jak – skarć mnie lub pochwal, poużalaj się nade mną lub pogłaszcz, bylebyś tylko potwierdził, że istnieję w oddzieleniu od ciebie. Jezus zaś w Kazaniu na Górze przykazuje ci wprost: miłuj swoich nieprzyjaciół (Mt 5,44). Dlaczego? Bo twój nieprzyjaciel jest tobą. Inaczej można by więc sformułować to przykazanie w ten sposób: Nie bądź oddzielony! Rozpoznaj – poprzez przemianę swojego umysłu – że jest tylko jeden z nas, i że nie ma czegoś takiego, jak oddzielenie. Idea oddzielenia to idea nieprzyjaciół. W tym sensie, jeżeli ktokolwiek byłby od ciebie oddzielony, byłby twoim nieprzyjacielem. Czy widzisz teraz, że przykazanie miłości jak absolutnie nie do przyjęcia dla świata? Praktyka tego przykazania w twoim umyśle oznaczałaby bowiem, że już nie widzisz nikogo jako oddzielonego od siebie. A to byłoby końcem świata. I tym rzeczywiście jest, gdy rozpoznajesz, że świat to jedynie przejawienie idei oddzielenia w twoim umyśle. I gdy  pozwalasz tej idei odejść, świat odchodzi wraz z nią.

Jak dokonać tak kompletnej zmiany postrzegania? Dla oddzielonej tożsamości ludzkiej to niemożliwe, ponieważ jest zaprojektowana jako uzasadnienie oddzielenia. Tożsamość ta, czyli ego, nie potrafi wybaczyć. Wybaczenie bowiem oznacza koniec ego i przypomnienie sobie własnej doskonałości. Prostota rozwiązania zawiera się jednak w tym, że ta tożsamość nie jest prawdziwa. Jeżeli przestaniesz uzasadniać odddzielenie, przestaniesz nadawać mu moc w swoim umyśle.

Jak jednak nie uzasadniać oddzielenia, skoro to wszystko, co znasz? Nauka Jezusa jest prosta: nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (Mt 7,1). Osąd jest ideą, że istnieje coś na zewnątrz ciebie. Osądzasz za pomocą porównywania. Wiesz, że coś jest białe, bo coś innego jest czarne. Wiesz, że coś jest dobre, bo coś innego jest złe. Wiesz, że ktoś jest brzydki, bo ktoś inny jest ładny. Wiesz, że kogoś lubisz, bo kogoś innego nie lubisz. I tak dalej – bez końca. Co za obłąkany sposób myślenia! A jednak właśnie w to z uporem wierzysz, tworząc swoje zasady moralne – najbardziej obłudną i perfidną formę osądu.

Dobro nie jest przecież zasadą moralną, tak jak Bóg nie ma nic wspólnego z moralnością. Bóg, czy też dobro, to czyste niekoncepcyjne doświadczenie rzeczywistości, piękna i wolności twojego umysłu. Nie ma ono przeciwieństwa. Możesz tego doświadczyć jedynie wtedy, gdy przestaniesz porównywać; porównywać siebie z „innymi”, czy też cokolwiek z czymkolwiek w swoim umyśle. Możesz zacząć tę praktykę już w tej chwili. I znowu wydaje się to niewykonalnym zadaniem. Jak nie porównywać, skoro wszystko, co widzisz, słyszysz, wąchasz, dotykasz, czujesz, jest oparte na porównywaniu? Wydaje się, że nie można wyjść w żaden sposób z tej czarnej dziury czasoprzestrzeni.

Jest jedno rozwiązanie: wyjście z czarnej dziury zanim do niej wszedłeś. Nie oszukujmy się – nie jesteś w stanie wybaczyć, jeżeli coś już zidentykowałeś jako oddzielone od siebie. Jeżeli grzech byłby prawdziwy, były wieczny. Gdybyś rzeczywiście istniał jako ciało – jako ten wizerunek siebie, którego się trzymasz w swoim umyśle – to nie ma sposobu, abyś mógł się od niego uwolnić. Twoja praktyka wybaczenia jest więc rozpoznawaniem, że grzechu, czyli oddzielenia, nigdy nie było.

Jakże łatwe staje się wtedy wcielenie w życie kolejnego „nieludzkiego” polecenia od Jezusa, jakim jest: nie stawiajacie oporu złemu (Mt 5, 39). Tylko wtedy bowiem doświadczysz, że zło jest jedynie urojeniem, którego się kurczowo trzymałeś w swoim umyśle. Dopóki się przed nim bronisz, dopóty nadajesz mu rzeczywistość. Na czym więc będzie polegać twoja praktyka wybaczania? Na niebronieniu się przed obiektywną rzeczywistością oddzielenia, która jest tym samym, co zło. Zło to nie tylko fizyczna czy emocjonalna napaść. Gdy Jezus mówi: nie stawiaj oporu złemu, to prosi cię, abyś nie bronił żadnej opinii, nie zajmował żadnego stanowiska, nie stawał po niczyjej stronie. Wiesz dlaczego? Bo żadna opinia, żadne stanowisko ani żadna strona nie są prawdziwe.

Czy zaczynasz widzieć, co ofiaruje ci wybaczenie? Daje ci ono całkowitą wolność umysłu. Gdy nie musisz niczego bronić, jesteś wolny. A w twojej bezbronności zawiera się twoja niepodatność na atak. Jak coś mogłoby cię zranić, gdy rozpoznajesz, że wszystko jest jedynie odzwierciedleniem twojego umysłu? Gdy to widzisz, przestajesz reagować na to, co pozornie spotyka cię z zewnątrz.  A wówczas twój umysł w naturalny sposób się rozszerza i z łatwością przenika na wskroś tego, co wcześniej wydawało się nieprzekraczalną przeszkodą. W ten sposób zaczynasz doświadczać swojej pełni.

Jak widzisz, mówimy tu o konieczności doświadczenia tego w twoim umyśle. Wybaczenie nie jest bowiem żadną sztuczką myślową ani filozoficzną dywagacją. To prawdziwa czynność twojego umysłu, która prowadzi cię do zupełnie nowego doświadczenia Wiecznej Rzeczywistości. Nie wystarczy sobie powiedzieć, że oddzielenia nigdy nie było i że to wszystko jest tylko iluzją. Gdy autentycznie przebaczasz, to żal naprawdę znika z twojego umysłu. Jeżeli jednak wciąż go pamiętasz, to twoja praca jeszcze się nie skończyła. Musisz ćwiczyć przebaczanie, czyli uwalnianie każdej myśli, każdej opinii, każdej oceny, każdego wyobrażenia ze swego umysłu.

W ten sposób rozpoznajesz, że wybaczasz jedynie sam sobie. To nie oznacza jednak, że unikasz kontaktu ze swoim bratem, czyli drugim człowiekiem. Wręcz przeciwnie, nie możesz tego zrobić bez swego brata, ponieważ to właśnie on jest twoim zbawicielem, zwłaszcza ten człowiek, którego nie lubisz, lub z którym nie chcesz mieć w ogóle do czynienia. Właśnie poprzez włączenie swego wroga w pełnię własnego umysłu, czyli  akt wybaczenia, rozpoznajesz, że jest on twoim doskonałym odzwierciedleniem. A skoro widzisz, że on to ty, to jak mógłbyś go teraz o cokolwiek obwiniać?

Praktykując wybaczenie, nie unikasz też bezpośredniego zwracania się do swego brata. Niekiedy, aby uzdrowić daną sytuację, nie wystarczy, że uwolnisz ją w swoim umyśle. Jeśli zraniłeś swojego brata, to go przeproś. Oto, co mówi Jezus o potrzebie zadośćuczynienia w Kazaniu na  Górze: Jeśli przyniesiesz swój dar przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw swój dar przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim (Mt 5,23-24). Zauważ, że Jezus nie powiedział, żebyś przeprosił wówczas, gdy zgadzasz się z zarzutami swojego brata i uznajesz swoją winę. Powiedział: przeproś go, jeśli twój brat ma coś przeciw tobie. W ten bowiem sposób przestajesz bronić swojej tożsamości  i niezależnie od  tego, czy twój brat ma rację, czy nie, to ty doświadczasz błogosławieństwa wybaczenia. Nawet gdyby nie przyjął on twoich przeprosin, nie miałoby to już dla ciebie żadnego znaczenia. Nie oczekujesz bowiem jego reakcji. Wiesz, że wybaczenie jest darem, który ofiarowujesz sam sobie. Dlatego jesteś gotów ofiarowac go nie  siedem razy, ale nieskończoną ilość razy. Dopóki widzisz siebie w cielesnej formie, twoja misja się nie skończyła. Twoją misją jest wybaczenie, TU i TERAZ. I nie ma znaczenia, w jakiej formie manifestuje się żal. W pełni swego nowo narodzonego umysłu nie dajesz się więcej oszukiwać złudzeniu różnorodności form. Wiesz, że zawsze wybaczasz tylko jednej fałszywej myśli o sobie, czyli uwalniasz ideę oddzielenia ze swego umysłu. A wówczas oddzielenie znika i wracasz do Domu.

Rafał

Wiara Jezusa (z Księgi Urantii)

(…) Jezus, jako człowiek królestwa, złożył przed Bogiem największy ze wszystkich darów ofiarnych. Było nim poświęcenie i oddanie własnej woli w majestatyczną służbę boskiej woli. Jezus zawsze konsekwentnie interpretował religię z punktu widzenia woli Ojca. Gdy badacie losy Mistrza w związku z modlitwą lub z innymi wyznacznikami życia religijnego, zajmujcie się bardziej tym, co czynił, niż tym, czego nauczał.

Jezus modląc się nie traktował tego jako obowiązku religijnego. Dla niego modlitwa była szczerą ekspresją postawy duchowej, deklaracją lojalności duszy, koncertem osobistego oddania, wyrazem dziękczynienia, unikaniem emocjonalnego napięcia, powstrzymaniem konfliktu, uwzniośleniem intelektu, uszlachetnieniem pragnienia, potwierdzeniem decyzji moralnej, wzbogaceniem myśli, ożywieniem wyższych skłonności, uświęceniem chęci działania, wyjaśnieniem punktu widzenia, deklaracją wiary, transcendentalnym poddaniem woli, wspaniałą manifestacją pewności, okazaniem odwagi, obwieszczeniem dokonanego odkrycia, wyznaniem całkowitego oddania, uzasadnieniem poświęcenia Bogu, techniką pokonywania trudności, a także silnym uaktywnieniem połączonych mocy duchowych po to, aby przezwyciężyć wszelkie ludzkie skłonności do egoizmu, grzechu i zła. (…)

Jezus nie żąda, by jego uczniowie wierzyli w niego, lecz raczej, aby wierzyli wraz z nim; by uwierzyli w rzeczywistość miłości Boga, oraz by z całym zaufaniem przyjęli pewność synostwa w jedności z Ojcem niebieskim. Mistrz pragnie, aby jego naśladowcy podzielali całkowicie jego transcendentną wiarę. Rzuca im szczególnie mocne wyzwanie – aby nie tylko wierzyli w to, co on – lecz również tak samo, jak on. Takie jest pełne znaczenie jego najważniejszej wskazówki: Chodź za mną. (…)

Wezwanie do poszukiwania – fragment poematu Savitri

Rodzie ludzki – Władzy i Fatum poddany,
Mierni awanturnicy w bezkresnym świecie,
Więźniowie skarłowaciałej ludzkości!
Jak długo toczyć będziecie błędne koło
Podłego bytu i małostkowych spraw?
Nie powołano was do małości drętwej,
Nie stworzono do czczego powtarzania;
Nieśmiertelna istność was bowiem powiła;
W czynach waszych drga iskra objawienia,
A z życia – jak z gliny – bogów lepić można.
Jasnowidz, wielki Stwórca, jest wewnątrz,
Nieskalany Majestat spowija wasze dni,
W ścianach komórek przemożna siła tkwi.
Przed wami, o tam, wielkie przeznaczenie:
Ten przemijający człowiek, jeśli zechce,
W boskim planie znajdzie swoje miejsce.
On – w świat zapatrzony tak bezrozumnie,
Że z nocy nieświadomej ocknąć się nie umie,
Prawdy nie widząc, lecz same obrazy –
Może objawić oczom nieśmiertelną wizję.
Niech bóstwo dojrzeje w sercach waszych,
Obudźcie się, duchem odetchnijcie,
Niech runą ściany śmiertelnego umysłu,
Niech serce oniemieje od tego, co usłyszy,
Niech Natura zapłonie od waszego spojrzenia,
Niech opadną pancerze u bram Wieczności.
Twórcy wzniosłych zmian na ziemi: dane jest wam
Przekroczyć groźne przestrzenie duszy
I dotknąć wielką Matkę ze snu obudzoną,
Spotkać Wszechmogącego w cielesnym domu,
I uczynić z milionów Jedno żywe ciało.
Stąpacie po ziemi odgradzającej was od nieba;
Żyjecie ukrywając światło, którym jesteście.

Sri Aurobindo, fragment poematu Savitri
Tłumaczenie z j. ang: Rafał Wereżyński